• Nie Znaleziono Wyników

„Teatr Polskiego Renesansu. Antologia”, oprac. Julian Lewański, Warszawa 1988 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "„Teatr Polskiego Renesansu. Antologia”, oprac. Julian Lewański, Warszawa 1988 : [recenzja]"

Copied!
5
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

T e a tr P o lsk ie g o R e n e sa n su . A n to lo g ia , op rać. J u lia n L e w a ń s k i , „ B ib lio te k a P o e z ji i P ro z y ”, P a ń s tw o w y I n s ty tu t W ydaw niczy, W a rsza­ w a 1988, s. 690.

„Antologia” t a g r u p u je 43 te k s ty : u tw o r y d ra m a ty c z n e i ja k je n az y w a w y d aw ca okototeatralne”, o b a rd z o z re s z tą r ó ż n y m c h a r a k te rz e i p rze zn ac ze n iu . T e p ierw sze: dramaty, ko m ed ie, czy g ra n e m ię d z y a k ta m i w ięk szy c h sz tu k in te rm e d ia są w p rze - •A-adze ilościow ej (30) i w k o lo sa ln e j o b ję to śc io w ej; z a jm u ją b lisko 90% te k stu . W większości te ż (19) d r u k u je się je i n in te g ro , co sta n o w i p ra w ie 3/4 objętości xszystkich u tw o ró w sc en ic zn y c h . T rz y n a ś c ie sp o śró d n ic h p r z e d ru k o w u je się za .Dramatami s ta ro p o ls k im i” te g o sam ego co i n in ie jsz a „A nto lo g ia” e d y to ra ; stan o w i :o około 80% o b ję to śc i w sz y s tk ic h w cało ści p u b lik o w a n y c h t u u tw o ró w scenicznych. Stwierdzenie te g o s ta n u n ie je s t b y n a jm n ie j a lu z y jn y m z a rz u te m p o w ielan ia w łas­ nej pracy. J e s t to zro z u m ia łe , w sz a k c y to w a n e w y d aw n ic tw o za w ie ra pod staw o w y sanon polskiego śre d n io w ie c z n e g o i sta ro p o lsk ie g o d ra m a to p isa rs tw a . Choć z d a rzają się nadal o d k ry c ia z a p o m n ia n y c h u tw o ró w i p rz y b y w a nieco now ego m a te ria łu nie

to zjaw iska cz ęste i n ie one d e c y d u ją o o b raz ie ren e san so w e j d ra m a tu rg ii pol­ skiej. O czyw iste je s t, że w w y d a w n ic tw ie ta k im ja k n in ie jsz a „A ntologia” sta ra ją c się zamieścić te k s ty n a jle p ie j z n a n e i n a jb a rd z ie j c h a ra k te ry sty c z n e , siłą rzeczy po­ woływać m u sia ł J . L e w a ń s k i sw ą w ła s n ą , m o n u m e n ta ln ą edycję. Z ad b ał je d n a k 0 uprzystępnienie p a r u o s ta tn ic h o d k ry ć. Z now ości d r u k u je się „K om edyją o szołty- sie i żonie je g o ” M a c ie ja U biszew skiego o d n alezio n ą p rze d p ię tn a s tu la ty przez A. K a w e c k ą - G r y c z o w ą w B ra ty sła w ie , w p ro w a d z a się n a d to do obiegu p a rę drobiazgów z p o d sta w y rę k o p iśm ie n n e j (in te rm e d ia „D ąb” czy „S zum iłebski, M oczy- gębskl głow y s z u k a ”) i ze s ta ro d ru k ó w (Szym onow ica „P en ty z e lle ę ”, P iek a rsk ieg o — Andreiniego „ B o h a ty ra stra s z n e g o ”).

„Antologia” ch ce w ię c łączy ć to co zn a n e i u zn a n e z now szym i odkryciam i. Chce też pokazać p o lsk ą d ra m a tu rg ię re n e sa n so w ą n a tle d o ro b k u b ard z iej zaaw an ­ sowanych k r a jó w (W łochy, F ra n c ja , A nglia), o czym niżej, i w je j zw iązkach z ty m i literaturami d ra m a ty c z n y m i. D ra m a t sta ro p o lsk i rz a d k o b y w ał n a w skroś o ry g in al­ ny, sam odzielny, a z za p o ży c ze n iam i w iąż e się k w e stia a u to rs tw a u tw orów . T eksty traktowane ja k o d zieła P o la k ó w d r u k u je się p rze w a żn ie w całości, obce w e fra g m e n ­ tach. Je d n a k p o d z ia ł n a ro d zim ą i ob cą tw órczość nie ry s u je się ta k pro sto i choć cięsto jako a u to r a w y m ie n ia się ro d a k a , b y ł on je d y n ie tłu m ac ze m , a w n ajlep szy m razie n a śla d o w c ą -a d a p ta to re m . N ie o g ran ic za n o się w p ra w d z ie w ów czas do dosłow ­ nych tłu m aczeń i n ie w o ln icz y ch im ita c ji i m a to sta n o w ić u sp raw ie d liw ie n ie w ą tp li­ wych decyzji d o ty c zą cy c h u m ie sz cza n ia u tw o ru pod n azw isk iem P olaka, k tó ry go przeważne je d y n ie spolszczył. B u d z i w ięc sp rze ciw ta k ie sw oiście ren esan so w e tr a k ­ towanie a u to rs tw a , k ie d y n ie zn a n o p o ję c ia p la g ia tu . W tr a d y c ji p olskiej h isto rii literatury p o d n a z w isk a m i P o la k ó w fig u ru ją w ięc np. p rz e k ła d P lautow ego „T rin u m - musa” ja k o dzieło P io tr a C iek liń sk ieg o czy „ T ro as” S en ek i ja k o u tw ó r G órnickiego, inne w y stę p u ją ja k o d z ie ła obce („S ąd P a ry s a ” — anonim ow e tłum aczenie d ra m a tu Niemca J a k u b a L o ch e ra , czy z g ra b n y p rz e k ła d J a n a Z aw idzkiego głośnej trag e d ii ..Jephtes” B u c h a n a n a ). N ależało b y , ja k sądzę, b a rd z ie j niż je d y n ie w p rzypisie e k s­ ponować w łaśc iw y c h tw ó rc ó w d ru k o w a n y c h w „A ntologii” d ram ató w .

Jedenaście u tw o ró w scenicznych z a p reze n to w an o w k ilk u stro n n ico w y ch fra g ­ mentach. S ą to p ra w ie w y łąc zn ie u tw o ry niepolskie, bow iem za w y ją te k m ożna by uznać fra g m e n t R eyow ego „ K u p c a”, a p rzecież rodzim ość tego u tw o ru pozostaje wątpliwa — R ey d o k o n ał ty lk o a d a p ta c ji „M erca to ra” K irch m a y era. I tu zresztą Podobnie ja k w o d n ie sie n iu do u tw o ró w d ru k o w a n y c h w całości, te k sty ogłoszone we frag m en tach p u b lik u je się n ie p o d n az w isk a m i au to ró w , ale polskich tłum aczy. 1 tak tra g e d ia w łoskiego a u to ra L. G o tta „D alida” fig u ru je ja k o dziełko J a n a Sm

(3)

k a, zaś zbiór dialogów F. A n d re in ie g o „L e b r a v u r e d e l C a p ita n o S p a v e n to ” przyp:. sano К . P ie k a rsk ie m u . Nb. n ie b ard z o te ż w iad o m o n a ja k ie j zasadzie te n ostatr.: u tw ó r d ru k o w a n y w P olsce d o p ie ro w 1652 r. z a k w a lifik o w a n o do ren e san su , której cezurą końcow ą o k reślono n a ro k 1625. N ie p o w in n o p rze cie ż d ecy d o w ać kryteriurr. p ie rw o d ru k u w łoskiego (1607 r.), zaś p rz e k ła d P ie k a rsk ie g o pow szechnie zaliczany je s t do lite r a tu ry b a r o k u 1.

N ie zaw sze te ż zro zu m iałe są z a sa d y w łąc ze n ia do „A n to lo g ii” u tw o ró w polskich ja k i obcych. W p rz y p a d k u ty c h pie rw sz y ch w in n y decydow ać reprezentatywność czy czas p o w sta n ia (z re g u ły w ta k ic h w y d a w n ic tw a c h fo ry tu je się u tw o ry najstar­ sze) oraz ich a rty sty c z n a e w e n tu a ln ie społeczna ra n g a , w p rz y p a d k u d ru g ich —re­ cepcja, w n ajlep szy m raz ie znajom ość n a g ru n cie polskim . K a ż d y w y b ó r je s t z natury su biektyw ny. U pom niałbym się je d n a k p rz e d e w sz y stk im o p olonika: „Dialog o Z m a rtw y c h w stan iu P a ń s k im ” M ik o łaja z W ilk o w iec k a czy „ P e re g ry n a c ję dziadow­ s k ą ”. P rz y k ład ó w m ożna by po d ać w ięcej. O p to w a łb y m te ż za re z y g n a c ją z kilkustro- nicow ych fra g m e n tó w u tw o ró w , zw łaszcza obcy ch czy to o g ólnie d o stę p n y ch , czy ter o n ie ja sn y m w pływ ie n a p o lsk i te a tr , n a rzecz sz ersze j p r e z e n ta c ji rodzim ej twór­ czości d ram a ty cz n ej. N ie oznacza to b y n a jm n ie j d e z a p ro b a ty d la porównaw czego tli. a le je d y n ie d la jego k o n stru k c ji.

Skoro je d n a k czy teln ik d o sta ł w e fra g m e n ta c h „ Ż y d ó w k i” G e rn ie ra (w świetnym zresztą tłu m ac ze n iu H. I g a l s o n - T y g i e l s k i e j ) czy „ J u liu sz a C e za ra” Szeks­ p ira (z którego dostępnością b y n a jm n ie j n ie m a kło p o tu ) p o w in ie n być powiadomio­ n y o znajom ości ty c h u tw o ró w w ren e san so w e j P olsce, czy ich w p ły w ie n a rodzimy tw órczość. Nic bow iem nie w iem y, a b y d ra m a ty te w y w a rły ja k ik o lw ie k wpływ na ren e san so w y te a tr p o lsk i ta k ja k p rzy k ła d o w o p rzy p u sz cz a się, że „Soffonisba" T rissin a (d ru k o w an a te ż w n in ie jsz y m tom ie) „ m o g ł a s t w a r z a ć p e w n e s u ­ g e s t i e K o chanow skiem u p rz y p isa n iu »O dpraw y«” .

O bok u tw o ró w przezn aczo n y ch n a scenę, czy szerzej ta k ic h , k tó re mogły być w y k o rz y sta n e n a scenie b ezpośrednio, zam ieszczono te ż te k s ty , k tó r e n az w an o „okolo- te a tra ln y m i”. S ą to opisy sw o isty ch ów czesnych s p e k ta k li: z a ślu b in J a n a Zamoy­ skiego z G ryzeldą B a to ró w n ą , Z y g m u n ta I I I z A n n ą M a rią czy e n tra d y tejże Habs- b u rż a n k i do K rakow a, sp raw o zd a n ie z p rz e d sta w ie n ia co m e d ia d e ll’ arte Massimo oraz w ypisy z dzieł te o re ty k ó w ła ciń sk ich i w ło sk ic h (W itru w iu sz a, C inzia, Robortella, S caligera, Ingenariego) n a te m a t a rc h ite k tu ry te a tr a ln e j, sz tu k i sc en ic zn e j i poetyki, n a jp e w n ie j częściow o zn an y ch w Polsce. U ła tw ia ją one w n ik n ię c ie w istotę rene­ sansow ego te a tr u , ale czy w szy stk ie polskiego? N ad to zam ieszczono trz y fragmenty o p raco w ań au to ró w now szych — to u w ag i J a n a M a j o r k i e w i c z a z 1847 r. o „Żyw ocie Jó z efa” R eya, ks. J a n a P o p l a t k a o te a tr z e je z u ic k im z odpowiedzia­ m i A q av iv y n a p y ta n ia p ro w in c ja ła p o lsk ieg o d o ty c zą ce t e a t r u o ra z końcow y frag­ m e n t re c e n z ji ja k ą ogłosił C la u d e B a c k v i s w „ P a m ię tn ik u T e a tr a ln y m ” z 1960 r. po u k az an iu się dw óch tom ów „D ram ató w s ta ro p o lsk ic h ”. To z n a k o m ite omówienie B ackvisa nb. o p u blikow ano p o te m r a z jeszcze w k r a ju , w p ism a c h zbiorow ych bel­ gijskiego s la w is ty 2.

W szystkie te te k sty , przeznaczone n a scen ę i n iescen iczn e, u g ru p o w a n o w sześciu rzeczow o-chronologicznie sk o m p o n o w a n y ch częściach. S pis tre ś c i uw zględnia ich w p raw d zie je d y n ie pięć, ale w in a to w y ją tk o w o złośliw ego ch o c h lik a redakcyjnego: n ie ty lk o przeoczył ty tu ł je d n e j z części, a le m y lił te ż ty tu ły części z m ottam i do nich.

O prócz zgłoszonych w ątp liw o ści, czy słu szn ie w łączono do to m u : p rim o

(4)

•nenty utw orów nie w iążących się z polsk im te a tr e m ren e san so w y m (np. „Ż ydów ki”, Juliusz C ezar”) , . secu n d o d ro b n e k ilk u stro n ico w e w y im k i najczęściej w stępów , "argum entów ” (zazn ajam iały one z tre śc ią d ra m a tu ) au to ró w , k tó ry c h u tw o ry p rz e ­ rabiano, bądź g ran o iw P olsce (np. G iovanniego A ntonio „K om edia S te fa n a ” czy T. Kirchmayera „K upiec”), te rtio e k s c e rp ty z o p rac o w a ń dotyczących d ra m a tu s ta ­ ropolskiego (np. J . M ajorkiew icz, C. B ackvis), dorzucić trz e b a o b iekcje n a d celem p rze d ru k o w y w an ia w e fra g m e n ta c h u tw o ró w o n ik ły c h zw iązkach z polsk im r e n e ­ sansem, niedaw no u d ostępnionych w e w spółczesnych p rz e k ła d a c h p o lsk ich (Angela Beloeo R uzzante, „D ialog w tó ry czyli Ł asica”, 1980, M assim o T reian o , „D ysputy 0 tryumfie”, 1961).

Wszystkie pow yższe u w ag i p ro w a d zą do w niosku, że n ie zb y t ja sn o ry su je się adresat, p o te n cja ln y o dbiorca książki. N ie je s t n im ch y b a b ad a cz re n e sa n su — te n wszystkie d ru k o w a n e tu te k sty zna, a dociera do n ic h bez p ro b lem u ; n ie będzie nim , jak sądzę, ta k ż e p r a k ty k te a tra ln y , p ro fe sjo n a ln y re ż y se r czy a m a to r bow iem zbyt wiele utw orów p rze d ru k o w an o je d y n ie w e fra g m e n ta c h , a i nie z n a jd ą te ż oni w niej sprawnego, do b rze w sp o m ag ająceg o su flera , czy w y sta rc za jąc eg o m a te ria łu d la opracowania inscenizacji. O dw ydaw nicza tro sk a by zam ieścić ja k n ajw ięc ej ty tu łó w , by pokazać ogólne tło (nazb y t szerokie) w efekcie zaw ęża k rą g uży tk o w n ik ó w książki. Uznać w ypada, że n a jb a rd z ie j p rz y d a tn a m oże być o n a dla stu d ió w polonistycznych 1 w szkołach te a tra ln y c h . P o trz e b a m i d y d a k ty k i w ytłum aczyć m ożna je d y n ie sk ło n ­ ność do p rezen to w an ia te k stó w p o szatkow anych, tłum aczonych, ła tw odostępnych. Wydaje się więc, że zab rak ło ja sn ej, p rz e jrz y ste j k o n ce p cji czym m a być te n to m i komu ma służyć. Może to n az b y t su ro w a ocena, w szak w y b ó r k lasycznych te k stó w obroni się sam , zw łaszcza p u b lik o w a n y w se rii ta k w ziętej ja k „B iblioteka P oezji i Prozy”. Żałow ać je d n a k należy, że n ie zbudow ano to m u b a rd z ie j zw artego i w istocie lepiej ukazującego te a tr polski o sta tn ic h Ja g iello n ó w i ich n astęp c ó w n a tle zjawisk ogólnoeuropejskich. W szystkie te k sty sceniczne czy teo re ty cz n e pow in n y być zaopatrzone w obszerniejszą c h a ra k te ry sty k ę i o b ja śn ie n ia oraz w y cz erp u jąc e u w ag i o ich znajom ości w Polsce.

W ątpliwości co do potencjaln eg o odbiorcy nie n ik n ą gd y p rze g ląd a się a p a r a t edytorski. W zasadzie je s t to w yd an ie p o p u la rn o n a u k o w e, w k tó ry m o b ja śn ia się wyrazy łacińskie czy staro p o lsk ie w y rażen ia i term iny. D o w iad u je m y się w ięc k to zacz elefant, ale obok siebie lekko k roczą parodos, stasion , epejzo d io n czem u p rz y ­ gląda się k ro to ch w iln y zanni. P ow tórzono tu często bez zm ian, k o m e n ta rz ja k i zaJ wierają „D ram aty sta ro p o lsk ie ” nie u sto su n k o w u jąc się n a w e t do k ry ty cz n y ch u w ag recenzentów8. J a k w spom niano, w iększość u tw o ró w p u b lik o w a n y ch w całości p rze­ drukowano za „D ram ata m i sta ro p o lsk im i”, k ilk a k ro tn ie sy gnalizując, że w prow adzono drobne zm iany, niew ielk ie in te rw e n c je i k o re k ty sk ła d n i czy niezn aczn e em endacje. Takie enigm atyczne stw ie rd z en ia, bez po d an ia choćby c h a ra k te ru ty c h zm ian, nie wspominając o ich k ażdorazow ym odnoto w an iu w przy p isie, s ta w ia ją fachow ego od­ biorcę w kłop o tliw ej sy tu a c ji: czy m a obow iązek cy to w an ia u tw o ró w n a pod staw ie „Antologii”, czy w y sta rc zy poprzed n ie w y d an ie ? R ów nież n a k a r b b ard z o sk ą p ej informacji odw ydaw niczej (jedynie w p rzy p isa ch n o tu je się w ybiórczo dotychcza­ sowe edycje p u b lik o w a n y ch te k stó w i p o d sta w ę obecnej) zapisać n ależ y b ra k p r e ­ cyzji pow odujący w ieloznaczne rozum ienie in te n c ji w ydaw cy. I ta k np. skoro pisze sią (s. 157 przypis), że „p o d staw ą d ru k u (chodzi t u o „K om edyę alb o dialog o o fiaro ­ waniu Iza ak a”) je s t ręk o p is O ssolineum syg. 6710 z X V I/X V II w., z k tó reg o „K om e- dyję" ogłosił J . L ew a ń sk i w „D ram ata ch sta ro p o lsk ic h ”, t. II, W arszaw a 1959, su ­ geruje to, że nin iejsze w y d an ie ja k o o p a rte o ręk o p is je s t ró żn e od poprzedniego. Ale czy je st ta k w istocie? P odobne zap isy n a stro n a c h 145, 257, 541. N ie zaw sze

(5)

też odnotow ano czy d ru k u je się cały u tw ó r, czy jego część, a jeśli ta k to jak się 0Гц m a do całości.

B rakow ało też k o n se k w e n cji w opraco w an iu u tw o ró w do d ru k u . Jedne z nich d ru k o w a n o z d ed y k a cjam i (np. „S ąd P a ry s a ”, „K upiec”), in n e bez nich (пр. д о . m e d ia żeb racza” pośw ięcona A. T rzecieskiem u — nb. ju ż C. B a c k v is 4 ubolewał, fc p om inięto tę ciek aw ą d ed y k a cję w ed y c ji „D ram ató w ”). P rz y je d n y ch nadto opusz­ czono, streszczające sztukę, a rg u m e n ty czy p ery jo c h y pochodzące od autora, przy in n y c h p rz e d ru k o w an o je d o d ając jeszcze streszczenie od w y d aw cy — dublując nie- ja k o te k s t („T roas” S eneki-G órnickiego). Z d arza się też, że streszczenie od wydawcy nie w pro w ad za należycie w akcję. I ta k np. d ru k o w a n y tu fra g m e n t „Żydówek" G a m ie r rozpoczyna się, gdy k ró l Iz ra e la S ed acjasz został ju ż p o k onany i wypędzo­ n y z k ró lestw a , zaś streszczenie su g e ru je , że zw ycięstw o N abuchodonozora nad Se- dacjaszem dopiero n astąp i.

„W stęp” w ydaw cy, n a z b y t sum aryczny, c h a ra k te ry z u je te a tr i dram aturgię, które, n ajogólniej rzecz u jm u ją c , zrazu ro zw ija ły się m iędzy a k a d em ią k rak o w sk ą i dworem, zw iązane b yły ze zjaw isk a m i typ o w y m i dla Z achodu, m ia ły c h a r a k te r uniwersalny choćby z ra c ji używ anej łaciny, a odbiorca b y ł e lita rn y . Od połow y stulecia rozwija­ ła się g w ałtow nie d ra m a tu rg ia w ję zy k u polskim , przeznaczona dla szerokiego ogółu choć i ona często nie b y ła oryg in aln a. W idać w ted y aktyw ność au to ró w niezwiąza- n y ch z dw orem i a k a d em ią, zaś przełom stanow iło sprow adzenie jezuitów , którzy w y k o rz y sty w ali te a tr w sw ej działalności dy d ak ty czn ej i polem icznej (nb. rok 1564 p o w in ien stanow ić p o d staw o w ą cezurę p erio d y z ac y jn ą w kończącej dzieło „Kronice sp ra w te a tra ln y c h ”).

W ym agały też szerszego p o tra k to w a n ia p ro b lem y oryginalności polskiej tzw. li­ te r a tu r y ry b a łto w sk ie j i sow izdrzalskiej. N iezbędna je st an a liz a porów naw cza takich g atu n k ó w ja k S p ru c h i G espruch w N iem czech, R om ance o f Roguery w A ng lii czy rom an picaresco w H is z p a n ii Szczegółowsze b a d a n ia postuluje się tu od daw na. W skazania dla k ie ru n k ó w p o sz u k iw ań i pierw sze ich w y n ik i stawiają pod zn a k ie m z a p y ta n ia o ryginalność te j n asze j l i t e r a t u r y s. W dalszym ciągu w li­ te ra tu r z e p rze d m io tu fu n k c jo n u je w ęd ro w n y ry b a łt, bezdom ny, biedny, rozgoryczony i oczytany, m im o, że J a n u s z T a z b i r * p rze k o n y w a jąc o u za sa d n ił n a ty c h łamach p rze d k ilk u la ty , że tw ó rc y lite ra tu r y so w izdrzalskiej b y n a jm n ie j n ie zawsze wy­ w odzili się z w a rs tw p le b ejsk ich , a ich u tw o ry w cale n ie noszą klasow ego piętna i nie są e m a n a c ją w a lk i k lasow ej. T ak ie ujęcie to m oże w y n ik n a z b y t skrótow ego wpro­ w adzenia, zaw ierająceg o m y śli b ardzo in te re su ją c e , rzucone je d n a k jedynie, bez ich ro z w ija n ia ja k np. ta , in tu ic y jn a , o w pływ ie n a Szym onow ica „O dpraw y posłów g rec k ic h ”.

N ad m ie rn a zwięzłość rz u tu je rów n ież w ja k im ś sto p n iu n a syntetyczny obraz k u ltu ry ren esan so w ej z a w a rty w e w stępie. B udzi on za strzeżenia ta k co do meritum ja k i ocen. N iech za p rz y k ła d sta n ie typow y pono szesnastow ieczny „szlachcic por­ ty k ie m zdobiący sw ój d w ó r”. N a takiego trz e b a będzie poczekać w łaściw ie aż do kla­ sycyzm u.

P odniesiono tu w ątp liw o ści n a te m a t k sią żk i p o trze b n ej i p rzy d a tn ej. Skoncen­ tro w a n ie się n a k o n k retn y m , o k reślonym odbiorcy, a n ie chęć zadow olenia w szy st­ kic h oraz sta ra n n ie jsz a o p raw a ed y to rsk a dałyby, ja k sądzę, „A ntologię” bardziej użyteczną.

R a fa ł Karpiński

4 S zk ic e o K ulturze..., s. 411. , .

5 J. M a g n u s z e w s k i , Z ro zw a ża ń na d genezą i pow ią za n ia m i literackimi „T ragedii ze b ra n e j”, „S p raw o zd an ia W ydziału N au k Społecznych P A N ” t. II, 1959— 1960, z. 3—4, s. 71—74; C. B a c k v i s , op. cit., s. 403.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Pamiętajmy, że gdy praco­ dawcy z krajów unijnych zainteresują się rynkiem polskim, zobaczą na nim nie tylko najlepszych absolwentow studiów dziennych, ale

- zainwestowali w działalność wytwórczą prowadzoną na tej nieruchomo­ ści w danym roku kwotę przekraczającą 2 min euro wyrażoną w złotych oraz utworzyli

Baza danych Emerald jest elektroniczną bazą danych online, zapewniającą dostęp do po- nad 40 000 artykułów z ponad 100 czasopism na temat zarządzania (Emerald Fulltext) oraz

Examining emerging adulthood – or the life course more generally – from an intersectional perspective shows that the processes of development and mat- uration are shaped by race,

W efekcie wytwarza się pewna kultura emocjonalna życia politycznego, która także rzutuje na postawy obywatelskie w kom- ponencie przeżywania emocji złości, gniewu

Stochastic gra- dient descent (SGD) optimization and variations thereof have proven to drastically reduce the computational burden for CPU-based image registration, but have not

Rozpoznano nawarstwienia nowożytne ze starszymi (średniowiecznymi) materiałami na złożu wtórnym w odcinku, przylegającym do posesji przy ul.. Badania nie

[r]