• Nie Znaleziono Wyników

Wołanie z Wołynia : pismo religijno-społeczne Rzymskokatolickiej Diecezji Łuckiej (B). R. 10, nr 4 (59).

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Wołanie z Wołynia : pismo religijno-społeczne Rzymskokatolickiej Diecezji Łuckiej (B). R. 10, nr 4 (59)."

Copied!
48
0
0

Pełen tekst

(1)

✓ ---

N r 4 (5 9 ) - B R o k 1 0

L ipiec-S ierpień 2004

y

w w w .w o la n ie .k io s k o n lin e .p l

IS S N 1 4 2 9 -4 1 0 9

W o ta n i c z W o ty n fo

B o j i c n i H R 3 B o n u m

Pismo religijno-społeczne Rzymskokatolickiej Diecezji Łuckiej

*

(2)

itr. 2 Jliplec-^latplań 2 0 0 4 Wołania J Wołynia 4 (59)

S P I S T R E Ś C I

Ks. Witold Józef KOWALÓW, Jedność pokoleń. Uroczystość odpustowa w O strogu...s. 3 Marcin SKONIECZKA, Ukraińcy w P łużnicy...s. 5 Anastazja CHELENIUK, Marcin SKONIECZKA, Pryvit U kraino!... s. 8 ł.z., Zmarł Czesław M iłosz... s. 10 Czesław MIŁOSZ, Który skrzywdziłeś... s. 10 Alina PETROWA-WASILEWYCZ, Dwa narody, dwa obrządki, jedno serce

-jubileusz Arcybiskupa Jana M artyniaka...5. 11 Ks. Mieczysław MALIŃSKI, Gdyś w poranku, gdyś w południe, gdyś o zm ierzchu... s. 14 Wanda MYŚLIWIEC, Mojemu o jc u ...s. 17 Waldemar MICHALSKI, Wołyń przez s e n ...s. 20 Stanisław SZEWCZENKO, Wołyńskie wiersze Waldemara M ichalskiego...s. 21 Waldemar M ichalski... s. 22 Ludmiła SIRYK, Słowo ja k podanie r ę k i...s. 23 Ks. Stanisław KUMIEGA, Wspomnienie z pracy duszpasterskiej w Zinkowie na P odolu s. 24 Mieczysław MALINOWSKI, Niepokalanki z M a d ejo w a ...s. 27 Kilka słów o Równem ... s. 31 Ks. Witold Józef KOWALÓW, Przez ciernie do gwiazd. Droga życia Wyznawcy Wiary

Sługi Bożego Patriarchy Josyfa S lipyja... s. 32 Ołena PRYSZCZEPA, Rówieńska relikw ia... s. 39 Mikołaj ILOWSKI, Ks. Edmund Domański (1908-1984)...i. 40 Małgorzata BARANOWSKA, "Krzemieniec. Opowieść o rozsądku zwyciężonych"

Ryszarda Przybylskiego... s. 41 ces, Ryszard Przybylski...s. 43 Kronika Kościoła Farnego Ostrogskiego... s. 45 Jarosława BONDARCZUK, Konstantyn Wasyl - książę Ostrogski... s. 48

D w u m ie się c z n ik W b W i i e z W o k f t i i A - BouaHHH 3 B onum

Pismo religijno-społeczne Rzymskokatolickiej Diecezji Łuckiej

Adres redakcji: H Byji. K apaauieB H na, 1, 8 & F a x + 380 (3654) 2-30-38 35800 m. Ocrpir, PieneHCbKa o6ji., YKpaiHa E-mail: kovaliv@ ostroh.uar.net W ydawca wersji polskojęzycznej: E l Ośrodek “W ołanie z W ołynia”, ISSN 1429-4109 skrytka pocztowa 9 ,3 4-520 Poronin http://www.wolanie.regle.pl/ oraz http://www.wolanie.kioskonline.pl/

Redaguje Zespół: ks. W ładysław Czajka, Irena Dejneka, ks. Marek Gmitrzuk, ks. W itold Józef K ow alów (redaktor naczelny), ks. J ó ze f K ozłow ski, W ładysława Krynicka, Irena Moroz, ks. Waldemar Szlachta, Inna Szostak, ks. Andrzej Scisłow icz.

Redakcja publikuje materiały nie zawsze podzielając poglądy ich autorów.

Zam ieszczone w piśm ie m ateriały mogą być publikowane z podaniem źródła.

W szystkich, którzy chcieliby pom óc w finansowaniu czasopism a, prosimy o wpłaty na konto: Stowarzyszenie Ośrodek “W ołanie z W ołynia”

PBS. ZAKOPANE O/BIAŁY DUNAJEC nr 77 88210009 0010 0100 1892 0001 |

(3)

Wolanie

j

Wołynia 4 (59) Jhplac-Siiatplań 2 0 0 4 5tt, 3

U nas na Wołyniu

JEDNOŚĆ POKOLEŃ

U roczystość odpustow a w Ostrogu

C o ro cz n y o d p u st p ara fia ln y w uroczystość W n iebow zięcia N ajśw iętszej M aryi P an n y w O stro g u grom adzi kapłanów i w iernych, którzy k o rzy stają ze szczeg ó ln ej o k az ji do syno w sk ieg o i ufnego spotkania z O jcem m iłosierdzia.

Jest to też m ożliw ość do naw rócenia i odnow y oraz um ocnienia kom unii z K oś­

ciołem .

U roczystej M szy św. w dniu 15 sierp­

nia 2004 r. w kościele fam y m w O strogu p rz e w o d n ic z y ł p ro b o szc z sa m eń sk i ks.

A ndrzej W a lc zu k SA C , a o k o lic z n o ś­

c io w ą hom ilię w ygłosił je g o w ikariusz ks.

A dam B o g u sz SAC . K o n ce leb ro w ali także ks. T ad e u sz M ie le szk o z K rz e ­ m ieńca, ks. B ohdan - proboszcz cerkwi grekokatolickiej w S zum sku i m iejscow y p ro b o szc z ks. W ito ld Jó z e f K ow alów . W ikariusz, ks. W aldem ar S zlachta, pełnił p osługę w konfesjonale. P rzybyła p ie l­

g rzym ka z S zum ska oraz in dyw idualni p ielgrzym i z parafii K uniów , ze Z doł- b unow a, N etiszyna, Polski i A ustralii.

O strogska parafia w tych dniach g oś­

ciła także szczególnych pielgrzym ów - cztery rodziny daw nych m ieszkańców O s­

tro g a i okolicznych w iosek, które swój p obyt w O strogu połączyły z udziałem w

U roczysta M sza ,vh’. odpu stow a n> kościele f a m y m w O strogu (15 sierpn ia 2004 r.)

odpuście. B yły to rodziny B oczkow skich, K rynickich, G atz i K ubiaków . D o czasów pam iętnej ekspatriacji w latach 1945-1946 B o czk o w scy m ieszkali w Z akotach, niew ielkiej w w iosce koło W ilii, K ryniccy p o siad ali g o sp o d a rstw o w M ilatynie (daw niej g m ina S ijańce, pow iat z d o łb u n o w sk i), M ak o w scy w B orze k.

O stro g a (daw niej g m ina N ow om alin, p ow iat zdołbunow ski), zaś Sam elakow ie m ieszkali w C horow ie k. O stroga.

Ó w udział daw nych m ieszkańców O s­

troga i okolicy w tegorocznym odpuście ukazał d ziw n ą je d n o ść daw nych pokoleń z obecnym i. C hociaż zupełnie zm ienili się parafianie naszego kościoła - m iejscowi P olacy, których zm uszono do w yjazdu do Polski w latach 1945-1946, zostali za­

stąpieni P olakam i, którzy w latach 1947- 1948 uciekli z zesłania do K azachstanu - w kościele ostrogskim rozbrzm iew a m o­

dlitw a. W ciąż nasza parafia boryka się ze strasznym i skutkam i - zarów no m aterial­

nym i, ja k i duchow ym i - zam knięcia koś­

cioła ostrogskiego w łatach 1960-1989.

W czasie M odlitw y W iernych m od­

lono się za parafię i jej problem y, a także

(4)

itr. 4 Jhpiec-Ulatfiitń 2004 Wołanie J U/ołynia 4 (59J

za w szy stk ich żo łn ierzy p o lsk ich pod dow ództw em Józefa P iłsudskiego - 15 sierpnia od k ilk u n a stu lat zn ó w je s t D niem W ojska P olskiego - i ukraińskich pod dow ództw em S em ena P etlury, którzy w 1920 ro k u b ro n ili ziem p o lsk ic h i ukraińskich p rzed n a w a łą b o ls z e w ic k ą zw łaszcza za tych którzy zginęli w o k o li­

cach m iasta O stro g a, aby zo stały im darow ane grzechy i otrzym ali nagrodę w O jczyźnie niebieskiej. M odlono się też za w szystkich n aszy c h d o b ro cz y ń có w , którzy nam stale p o m a g a ją aby B oże b ło ­ gosław ieństw o i w d zięczność ludzka za­

w sze z nim i przebyw ały.

Z aniesiono do B oga rów nież m odlitw ę za zm arłych m ie sz k ań có w O stro g a i okolicznych w iosek, za m ordow anych w K atyniu, Tw erze, i w B ykow ni w K i­

jow ie: senatora Innokentija G łow ackiego, bu rm istrza S tan isław a L u d w ik a Żu- rakow skiego, p o lic ja n tó w A n to n ieg o K uźm ę i T eodora Sam elaka oraz w ielu innych. N ie zapom niano rów nież o m o d li­

tw ie za w szystkie ofiary czystki etnicznej - Zbrodni W ołyńskiej - lat 1943-1944;

zw łaszcza za tych, o których grobach nikt nie pam ięta i nie p a lą się na nich św iece...

C ieniem na tegorocznej uroczystości odpustow ej p o ło ż y ło się p rze rw an ie odbu d o w y p le b an ii p rzy k o śc iele os- trogskim . P arafianie i goście z o b u rze­

niem przy jęli w iad o m o ści o tym , że znalazły się pew ne osoby, które napisały fałszyw y d o nos do pro k u ratu ry . M im o zezw olenia na o d tw orzenie plebanii i zez­

w olenia na prace ziem ne w celu w ykona­

nia w ykopu pod fu n d am en t, in sp e k cja architektoniczno-budow lana w p ią tek 13 sierp n ia 2004 r. w strz y m a ła prace.

O kazało się, że nikt z d ecydentów nie polecił nam w cześniej w y k o n an ia e k sp er­

tyzy archeologicznej działki p o d od b u ­

dow ę p le b an ii. D o p atrz o n o się też pew nych braków w dokum entacji od b u ­ dow y. N ajw iększym problem em je s t sta­

tus kościoła w O strogu i ziem i przykoś­

cielnej, gdyż nasza św iątynia je s t de iure c z ę ś c ią P ań stw o w eg o R e ze rw a tu H isto ry c z n o -K u ltu ra ln e g o m ia sta O s­

troga, a de facto ów rezerw at w żaden sposób nam nie pom aga w rem oncie koś­

cioła (także w sw oich w y daw nictw ach i folderach rezerw at ten nie w sp o m in a o naszym kościele, podobnie ja k i o soborze praw osław nym ). Parafia zapłaciła karę w w ysokości 136,- grzyw ien za naruszenie kodeksu ziem nego. O becnie trw a ek sp er­

tyza archeologiczna i uzupełnianie do k u ­ m entacji.

D zieło odbudow y p lebanii przy os- trogskim kościele fam ym zostało p o le ­ c o n e M a tce B ożej, p atro n c e naszej parafii. U fam y, iż z B o ż ą p o m o c ą d o ­ pro w ad zim y to dzieło do końca, podobnie ja k w cześn iej o d b u d o w aliśm y o b ie k ty w y sa d z o n e w p o w ietrz e w 1961 roku przez bezb o żn e w ładze kom unistyczne - k apliczkę nad grobem bpa F ranciszka K o­

m o rnickiego (1995) i b aro k o w ą dzw o n ­ nicę (1998).

ks. W itold J ó z e f K ow alów

P.S. Pomoc dla parafii rzymskokatolickiej w Ostrogu na W ołyniu - za którą serdecznie dziękujemy - można przesyłać na konto:

Stow. Ośrodek “W ołanie z W ołynia”

PBS ZAKOPANE O/ BIAŁY DUNAJEC Nr 50 88210009 0010 0100 1892 0002

(5)

Jlipiec-Cierpień 2004 itr. 5

i

UKRAIŃCY W PŁUŻNICY

P odczas m ojego pobytu w O strogu na U krainie, n aw iązałem w spółpracę z C en ­ trum D zie ck a im. F ilis W udtorp.

P o stan o w iliśm y w ted y zo rg a n izo w ać w ym ianę dzieci p o m ięd zy O stro g iem i g m in ą Płużnicą. P om ysł ten w y d aw ał się n ierealny zw ażyw szy na to, iż na je g o rea liz a c ję S to w arzy sz en ie M łodych G m iny P łu żn ica nie d y sponow ało ża d ­ n ym i śro d k am i fin an so w y m i. K ilka m iesięcy przy g o to w ań u d o w odniło je d ­ nak, iż w naszej gm inie m ożna zreali­

zow ać w spaniałe p rzedsięw zięcie o p iera­

ją c się je d y n ie n a dobrej w oli jej m ieszkańców .

G rupa z U krainy p rzybyła do Płużnicy 29 kw ietnia 2004 r. o godzinie 21:00. N a placu p rze d re m iz ą stra ż a c k ą czekało dw ad zieścia rodzin, które zd ecydow ały się przyjąć gości z O stroga. Po krótkim pow itaniu, dzieci i opiekunow ie pojechali do sw o ich “ n o w y c h ” dom ów . C z te r­

dzieści osób z U krainy zam ieszkało na kilka dni w siedm iu w siach naszej gm iny oraz w K siążkach i w Jarantow icach.

N astępnego dnia cała grupa spotkała się w G im nazjum P ublicznym w N ow ej W si K rólew skiej. D y rektor G im nazjum P u b liczn eg o D o ro ta H o ro d e ck a oprow adziła gości po szkole prezentując, w ja k ich w arunkach zd o b y w a ją w iedzę u czniow ie w naszej gm inie. P otem dzieci

z O stroga udały się do Płużnicy, gdzie o b se rw o w ały w ojew ó d zk i turniej piłki nożnej dziew cząt. K ibicow ały drużynie z G im nazjum , która ostatecznie zajęła trze­

cie m iejsce. Po sp ortow ych em ocjach w róciły do G im nazjum na ciep łą zupę.

N astępnie pojechały do W ąbrzeźna i brały udział w p ochodzie zorganizow anym z okazji w ejścia Polski do Unii E uropej­

skiej. B arw ny p o ch ó d p rze sze d ł spod L iceum O gólnokształcącego na Podzam ­ cze. T am o d b y ł się festyn, podczas którego szkoły z pow iatu w ąbrzeskiego p rez en to w ały inform ację o krajach w stępujących do UE. Je d n ą z atrakcji dnia był w ystęp dzieci z U krainy. M ali artyści z a p reze n to w ali cz te rd z iesto m in u to w e przedstaw ienie, które zyskało duże u z­

nanie publiczności.

S o b o ta p rze zn ac zo n a zo stała na z w ie d za n ie gm in y P łużnica. P ierw szą atra k cją była stara chata państw a B etcher w N ow ej W si K rólew skiej. D zieci m ogły zobaczyć ja k kiedyś w yglądały dom y na naszym terenie. N astępnie grupa udała się do gospodarstw a rolnego państw a M adej w D ziałow ie. T eresa T ylm anow ska oprow adziła gości, pokazując im bażanty, perliczki, dziki, je len ie oraz konie, które sp raw iły n ajw ięcej radości. K o lejn ą atra k c ją był klub R ink-W eis w e W iel- dządzu. S pecjalnie dla dzieci z U krainy p raw d ziw ą dyskotekę urządził M irosław K arczew ski. Po chw ili tańczyły one we w szystkich m ożliw ych m iejscach. N astęp­

nym punktem w ycieczki była ferm a strusi afry k ań sk ich p ań stw a Tom asik. N ikt z u kraińskich gości nigdy nie przypuszczał, iż z o b a cz ą pierw szy raz w sw oim życiu strusia w łaśnie w Płużnicy.

Po m ęczącym przedpołudniu nasi goś­

cie udali się do Szkoły Podstaw ow ej na obiad, ufundow any przez U rząd G m iny w

(6)

itt. 6 J lip itc S ie rp ie ń 2004 14/ołanie j Wołynia 4 (59)

Płużnicy. Po krótkim odpoczynku u czest­

niczyli oni w debacie zorganizow anej z okazji przystąpienia Polski do U E. N a spotkaniu obecna była delegacja z gm iny H agen, p rze d staw ic ie le n aszy c h w ład z sam orządow ych, szkół oraz innych o rg a­

nizacji. D zieci z O stroga swój u d ział z a ­ akcen to w ały p rez en tu ją c trad y c y jn e ukraińskie piosenki śpiew ane na p o w i­

tanie w iosny “ W ieśnianki” . Pod koniec spotkania, kierow nik grupy L arysa K hu- doliy p o dziękow ała w ójtow i Januszow i M arcinkow skiem u, dyrektor G im nazjum P u blicznego D orocie H orodeckiej oraz D yrektorow i S zkoły P o d staw o w ej A dam ow i P uchale za o k az an ą pom oc i w rę cz y ła im sy m b o licz n e u pom inki.

Pow iedziała także, iż grupa artystyczna chętnie znow u przyjedzie do P łużnicy ja k rów nież uda się z w izy tą do H agen.

Po d eb a cie ro zp o c zęły się p rz y g o ­ tow ania do w ieczornego w ystępu. O koło godzin y 17:30 m ieszk ań cy g m in y Płużnica m ogli podziw iać w ystęp u k raiń ­ skich gości. D zieci śpiew ały i tańczyły.

W zbudziły podziw w spaniałym i układam i choreograficznym i, strojam i, m uzykalnoś­

c ią i profesjonalizm em . W śró d m ałych

D zieci z O stroga śpiew ały, tańczyły, w zbudzały podziw ...

artystów znajdow ało się dw oje dzieci głu­

choniem ych, które rów n ież brały u d ział w przedstaw ieniu. S w oim głosem zadziw iły w szystkich słuchaczy M aryna Y ashchuk, A nastasiya K helenyuk oraz O łesia Stepa- niuk. W y stęp zap ew n ił w iele w rażeń i w zruszeń. B ardzo podobał się w idzom , co po tw ierdzały gorące i długie braw a. N a zakończenie dnia U rząd G m iny zo rg an i­

zo w a ł d la gości z U k ra in y o g n isk o z kiełbaskam i.

O statni dzień pobytu ro zpoczął się od w ystępu w kościele p arafialnym w N ow ej W si K rólew skiej. W czasie M szy św. O łe­

sia S tep a n iu k z a c h w y c iła i w zru szy ła sw o im śp ie w em w iern y c h zg ro m a d ­ zonych w kościele. N a zakończenie M szy św. w szystkie dzieci z O stroga w spólnie za śp ie w a ły u k ra iń sk ą p ie śń religijną.

K sią d z M e to d y D eran e k p o d zięk o w ał gościom , rodzinom goszczącym i org an i­

za to ro m oraz ż y c zy ł sz cz ęśliw e g o pow rotu do dom u. Po M szy św. U kraińcy u d ali się do T o ru n ia, po któ ry m oprow adził ich przew odnik B artosz Pu- chow ski. M ieli oni okazję poznać uroki i legendy grodu K opernika. A trak c ją dla nich b y ł rów nież obiad w M cD onaldsie, k tó ry u fu n d o w a ł L ech S ko n ieczk a. Po pow rocie do P łużnicy na parkingu przed rem izą straż ac k ą odbyło się pożegnanie.

G oście z O stroga żegnali się z osobam i, któ re p rzez k ilk a dni sta n o w iły ich rodziny. O tym ja k silne w yw iązały się m iedzy nim i relacje św ia d cz y ły łzy w oczach dzieci i dorosłych. Jak pow iedział M aciej M atuszew ski “K ilka d n i w ystar­

czyło, aby d zieci z U krainy zd o b y ły nasze serca".

N astępnego dnia rano U kraińcy byli ju ż w sw o ich dom ach. T eraz chcem y przystąpić do drugiego etapu naszego pro ­ je k tu , czyli re w iz y ty w O strogu. W

(7)

Wołania j Wołynia 4 (59J Jiipiec-^ietpień 2004 arii 5 5 3 8 1 ii»ti win WBBBBBS3tBKMBBBBS B 3 KSSS3BSSSS3BSSE 8 B B SBSBk

itt.

7 n

V.

w y cie cz ce , k tó ra zap la n o w a n a je s t na koniec czerw ca w ez m ą udział dzieci z ro d zin g o szczący ch . M am n ad zieję, iż S to w arzy sz en ie A rty sty cz n e im F ilis W udtorp będzie odw iedzało nas, co rok i przyczyni się to do naw iązania trójstron­

nej w spółpracy p om iędzy m iastem O s­

tróg, g m in ą z b io rc z ą H agen i g m in ą Płużnicą.

S erd ec zn ie d zięk u ję H ały n ie H andzilew śkiej za okazane zaufanie i p ro­

fesjonalizm działania, kierow niczce grupy L arysie K hudoliy i pozostałym o pieku­

nom za pracę w ło żo n ą w przygotow anie przyjazdu czterdziestoosobow ej grupy z U krainy do P łużnicy oraz dzieciom z O s­

troga za w spaniałe w ystępy i w zruszenia, ja k ic h one dostarczyły, W ójtow i Janus­

zow i M arc in k o w sk ie m u , S ek retarz W iesław ie S zpanow skiej oraz M agdalenie S zcz ep a n ik za u d o stę p n ie n ie autokaru, ufundow anie obiadu, zorganizow anie og ­ niska i w sze lk ą pom oc i w sparcie, za rzą­

dow i i p racow nikom T ow arzystw a R o z­

w oju G m iny P łu żn ic a za pom oc w znalezieniu rodzin i o k az an ą cierpliw ość, d y rek to r G im n azju m P u b liczn eg o w N ow ej W si K rólew skiej D orocie H orodeckiej za zaangażow anie się w to przedsięw zięcie i troskę o gości z O s­

tro g a, S taro stw u P o w iato w em u za w łączenie w ystępu zespołu z U krainy w program festynu, A dam ow i Puchale, A n­

nie B etch er, T eresie T y lm an o w sk iej, M iłosław ow i K arczew skiem u, E ugenius­

zow i T om asik za uatrakcyjnienie pobytu gości z U krainy na terenie naszej gm iny, K się d zu M e to d em u D erankow i za serd e cz n e p rzy ję cie gru p y z O stroga, W iesław o w i K w iatk o w sk iem u za b e z ­ p ieczn y tran sp o rt i m iłą atm osferę, dy sk o tece R in k -W eis za u fu n d o w an ie biletów w stępu na dyskotekę dla u kraińs­

kich opiekunów , L echow i S konieczka za ufu n d o w a n ie obiadu, B arto szo w i Pu- chow skiem u za w sp an iałą w ycieczkę po Toruniu.

D zię k u ję szcz eg ó ln ie ro dzinom L ew andow skich z C zapel, M akow skich i M ajew skich z D ziałow a, Fiałkow skich z Ja ra n to w ic, M alan o w sk ich z K siążek, M atu szew sk ich , Ś w ierczyńskich, K ruk, H orodeckich i W o lentek z N ow ej W si K rólew skiej, Sitek, R óżyńskich, Cieciora, M ałek i M ajekw sich z Płużnicy, P iątek z U ciąża, S konieczka z W ieldządza, Błaże­

jew sk ich i F ałkow skich z W iew iórek za p rzy ję cie w sw o ich d om ach gości z U krainy i okazanie im w iele ciepła oraz serdeczności.

Pragnę także gorąco podziękow ać oso­

bom , b ez których ta w y m ian a nie doszłaby do skutku, A nastasi K helenyuk i Ju sty n ie S ko n ieczk a za w ielki w kład pracy, w ytrw ałość i w sparcie. W szystkim w y m ien io n y m oraz p ozostałym , którzy ró w n ież p o m ogli w realizacji p rojektu je szc ze raz dziękuję słowem : aHKyio!

M arcin S konieczka

D zie ci z P o lsk i kolo W ielkiej S yn agogi (X V I w.) w O strogu

(8)

Jllplac-£letplań 2 0 0 4 [Wolanie j Wołynia 4 (59)

H H H B H B H B B H H 9B H D 3ESB B H B B B B SB B B SSB 5B B B SH B B B

PRYVIT UKRAINO!

S tow arzyszenie A rtystyczne im. Filis W udtorp w spólnie ze S tow arzyszeniem M łodych G m iny P łużnica przeprow adziło drugi etap w ym iany dzieci i m łodzieży pom iędzy O strogiem i P łużnicą. C zter­

d ziesto o so b o w a g ru p a p rze b y w a ła na U krainie w dniach od 4 do 8 lipca 2004 r.

A u to b u s p rz y b y ł do O stro g a o koło godziny dw udziestej drugiej. N a P olaków czekały rodziny dzieci, które gościły w m aju br. w Płużnicy. Po serdecznym p rzy ­ w itaniu uczestnicy w ycieczki udali się do sw oich now ych dom ów . G o sp o d arze okazali się bardzo gościnni, a odm ienny ję zy k nie stanow ił żadnego problem u w kom unikacji. N astępny dzień ro zp o c zął się od zw ie d za n ia m iasta. P rz ew o d n ik A natolij C heleniuk o prow adził g rupę z Polski po M uzeum K siążki i D rukarstw a oraz M uzeum N um izm atyki, a w czasie spaceru zapoznał z zabytkam i O stroga. Po obiedzie m łodzież m iała okazję obejrzeć ek sp o n aty zg ro m a d zo n e w m u zeu m w uniw ersytecie i poznać historię uczelni.

A kadem ia O strogska została zało żo n a w 1576 przez kniazia W asy la K onstantego O strogskiego. F unkcjonow ała do połow y X V II w ieku. R eaktyw ow ano j ą w 1994 roku i obecnie stanow i n ajw a żn iejsz y czynnik ro zw o ju m iasta. D y re k to r m uzeum Jarosław a B ondarczuk p okazała gościom także p odziem ia k laszto ru k a­

p ucynów z 1750 roku, gdzie zn a jd u ją się krypty m nichów .

K o le ją atra k cją była w izyta w C e n ­ trum D zieck a, g d zie g ru p ę p rzy w ita ła k ie ro w n ic zk a o śro d k a H ały n a H an d zi- lewśka. P rzedstaw iła ona m etodykę pracy S tow arzyszenia A rtystycznego z dziećm i, której g łó w n y m ce le m je s t w y c h o w y ­ w anie dzieci za p o m o c ą sztuki. Podczas zw ied zan ia m ali arty ści za p rezen to w ali w ystępy przygotow ane specjalnie dla p o l­

skich przyjaciół.

W ieczo rem m łodzież udała się do koś­

cio ła rz y m sk o -k a to lic k ieg o , g d zie p ro ­ b o sz cz em je s t k sią d z W ito ld J ó z e f K ow alów . M szę św ię tą w intencji u czest­

n ik ó w w y cie cz k i o d p ra w ił m ie jsc o w y w ikariusz ksiądz W ald em ar Szlachta. Po nabożeństw ie ks. W aldem ar opow iedział historię parafii. Ś w iątynia w ybudow ana została w 1897 r. na m iejscu daw nego kościoła w stylu gotyckim , w zniesionego w 1582 r. W okresie Z SR R urządzono tam szkołę sportow ą. Funkcję św iątyni p rzy ­ w rócono pod koniec lat osiem dziesiątych.

N a za k o ń cz en ie d n ia o d b y ła się dyskoteka dla gości z Polski i ich p rzy ­ jació ł. W szy sc y w sp ó ln ie się b aw ili w

najpopularniejszej w O strogu dyskotece

“ W sch o d n ia B ram a” . W czasie zabaw y C entrum D ziecka przygotow ało n ie w ielk ą n ie sp o d zian k ę. D zieci z a p reze n to w ały u kład c h o re o g ra fic zn y do piosenki ukraińskiej gw iazdy R uslany. W ystąpiła także N ik o lin a Johnson ze Szw ecji.

N astęp n e g o d n ia g rupa z P łu żn ic y u dała się do Poczajow a, praw osław nego sanktuarium m aryjnego. W 1240 r. ob ja­

w iła się tam M atka B oska. U czestników w ycieczk i za d ziw iła pob o żn o ść, z ja k ą praw o sław n i czcili to św ięte m iejsce. W drodze pow rotnej autobus zatrzym ał się w K rzem ieńcu, m ieście w którym urodził się

(9)

U/ołanie j lVołt/nia 4 (59) Jll/altc-Sierpień 2 0 0 4 itt. 9

Juliusz Słow acki. Z h isto rią m iasta tu ry s­

tów zapoznał ksiądz T adeusz M ieleszko.

K o lejn y m pu n k tem w y cieczk i było zw iedzanie góry B ony, gdzie zn a jd u ją się ruiny zam ku zniszczonego w 1648 roku w czasie pow stan ia C hm ielnickiego. W ie ­ czorem na rynku w O strogu odbył się k o n ce rt z o kazji n o cy K upały (o d p o ­ w iednik nocy św iętojańskiej w Polsce).

S trugi d eszczu nie p rze szk o d z iły m ie sz k ań co m m iasta dobrze się baw ić przy m uzyce zespołu “ Stara C hata” .

P rzedostatni dzień pobytu na U krainie sp ęd zo n y zo stał w ośrodku w y p o cz y n ­ kow ym dla dzieci “ K o rc z a h in e ć ” . K ierow nik ośrodka Iw an D iaczuk w spól­

nie z uczestnikam i kolonii przyw itał gości z P olski trad y c y jn ie ch leb e m i solą.

N astępnie odbyły się potyczki sportow e takie ja k w esoła sztafeta, koszyków ka i piłka nożna. W zm aganiach udział brali za ró w n o ch ło p ac y , ja k i d ziew czyny.

Z ac ięta ry w a liz ac ja d o sta rc zy ła w sz y s­

tkim w iele em ocji. Po obiedzie w szyscy u d ali się n ad rzekę, gdzie u cz estn icy kolonii zaprezentow ali tradycyjny sposób o b ch o d z en ia n o cy K upały. P olska m ło d z ie ż także zo stała w łączo n a w ob rzęd y , m iędzy innym i skakała przez ogień i puszczała w ianki na w odę. O rga­

n iz a to rz y p rzy g o to w a li także w iele kon k u rsó w , k tóre ro zg ry w a ły się pom iędzy P łu żn ic ą a “K o rczah icem ” . W podziękow aniu, zespół dziew cząt z G im ­ n az ju m P u b licz n eg o z N ow ej W si K ró lew sk iej, po d kiero w n ictw em G ra ży n y M ajew sk iej, za śp ie w ał kilka p io se n ek oraz z a p reze n to w ał polkę i taniec latino. W ystęp spodobał się p u b ­ liczności i znaczna jej część przyłączyła się do artystów .

O statniego dnia rano, przed u niw er­

sytetem , odbyło się uroczyste pożegnanie.

O godzinie dziew iątej grupa z Płużnicy opuściła O stróg. Polacy zabrali ze sobą w sp an iałe w spo m n ien ia, a zostaw ili sw oich ukraińskich przyjaciół. Jednak nie na zaw sze, gdyż organizatorzy obiecali, iż za rok znow u odbędzie się ta niezw ykła w ym iana.

A n astazja C heleniuk M arcin Skonieczka

P o d z i ę k o w a n i e

Serdecznie dzięląijemy prezesowi S to ­ warzyszenia Artystycznego im. ‘Jiiis ‘Wudtorp Malinie J-Candzilewśląej oraz pracownicom Centum ‘Dziecina Olenie Kjincedai, Anastazji Cieleniu/^ Marianie Jominych, Larysie Chu­

do [ij i O ranie Kjiźmenltp za zaproszenie, zor­

ganizowanie naszego pobytu w Ostrogu i in­

teresujący program. Cjorąco dziętąijemy rodzi­

nom Major, Rpżtęo, Topczuk^ “Walewskich,

‘MoslęąCulśj Draczuki, Romaniuk Stepanyszyn,

‘K om iczu^ ‘Rąwczukj Zielińskich, Łopacijch, Jaszczu/^ W asytczuh 'Prystupa, ‘PoliszczukJ

‘Pelypenlęp, Lidaweć, Jominych i Chudolij za serdeczne przyjęcie nas w swoich domach.

‘Bardzo dziętąjemy Iw anow i (DiaczuHiza wspa- niaiy dzień spędzony W ‘“Korczahińcu". ‘Dzię­

kujemy (ęs. ‘Waldemarowi Szlachcie za odpra­

wienie M szy św. w naszej intencji.

U czestn icy w ym ian y P łu żnica-O stróg

(10)

itr. /O Jllptac-Juarplań 2 0 0 4 Wołania y Wołynia 4 (5 9 )

J

Odeszli

~ .. .— 3 S S 3 S B S 5 B ^ B B K 2m23p -■■»_•■ - -ł.*«..".i ” .. . "

ZMARŁ

CZESŁAW MIŁOSZ

W Krakowie, w wigilię uroczystości Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, 14 sierpnia 2004 r. zmart Czesław Miłosz, poeta, pisarz i eseista - laureat Nagrody Nobla w dziedzinie literatury w 1980 roku.

Pogrzeb Czesława Miłosza odbył się w piątek, 27 sierpnia 2004 roku. Rodzina, przy­

jaciele, intelektualiści, mieszkańcy Krakowa oraz goście z kraju i zagranicy pożegnali wybitnego Polaka. Uroczystościom pogrze­

bowym w bazylice mariackiej i klasztorze ojców paulinów Na Skałce przewodniczył metropolita krakowski kard. Franciszek Macharski. W ostatniej drodze poety uczest­

niczyło niemal 10 tys. osób. - “Niechaj g łó d wieczności i niepokój je g o serca ukoi Ten, który je s t i byt i będzie" - mówił w kościele mariackim metropolita lubelski abp Józef Ży­

ciński.

Papież Jan Paweł II w posłaniu skierowanym do uczestników uroczystości pogrzebowych Cz. Miłosza potwierdził przy­

wiązanie zmarłego poety do wiary katolickiej.

W piśmie odczytanym przez kardynała Fr.

Macharskiego papież przytoczył fragment os­

tatniego listu Miłosza, w którym prosił on o błogosławieństwo i potwierdzenie, że jego twórczość jest w zgodzie z wiarą katolicką.

Ojciec Święty odpowiedział mu, że jest przekonany iż takie nastawienie poety jest decydujące. Papież w odpowiedzi wyraził zadowolenie, że mógł potwierdzić słowa poety o dążeniu jego i Kościoła do wspólnego celu.

Papież Jan Paweł II przesłał rodzinie i przyja­

ciołom zmarłego wyrazy współczucia.

ł-z-

Czesław MIŁOSZ KTÓRY

SKRZYWDZIŁEŚ

K tóry skrzyw dziłeś człow ieka prostego Ś m iechem nad k rz y w d ą je g o w ybuchając, G rom adę błaznów koło siebie m ając N a pom ieszanie dobrego i złego,

C hoćby przed to b ą w szyscy się skłonili C notę i m ądrość tobie przypisując, Z łote m edale na tw o ją cześć kując, R adzi że je sz c z e dzień je d e n przeżyli,

N ie bądź bezpieczny. P oeta pam ięta.

M ożesz go zabić - narodzi się now y.

S pisane b ę d ą czyny i rozm ow y.

L epszy dla ciebie b yłby św iat zim ow y I szn u r i gałąź pod ciężarem zgięta.

W aszyngton, 1950

(11)

Wołania J Wołynia 4 (59)

"SESEa■■iii

Jłijalec-Jnetplań 2 0 0 4

DWA NARODY, DWA O BR ZĄ D K I, JED N O SERCE - JU B ILEU SZ

A RCYBISKUPA JA N A M ARTYNIAKA

20 lipca m inęło 15 lat od dnia nom i­

nacji biskupiej ks. Jana M artyniaka, o b ec­

nie arc y b isk u p a p rze m y sk o -w a rszaw - skiego obrządku greckokatolickiego. W tym roku obchodzi on je sz c z e dw a inne ju b ile u sz e : 65. ro cz n icę u ro d zin i 40.

ro cz n icę św ięceń k apłańskich. N ie je s t ła tw o łą cz y ć d w ie trad y c je naro d o w e, dw ie kultury i dw a obrządki, a je d n a k lu d zk ie serce to p o trafi - za p ew n ia potrójny Jubilat.

M im o pow ażnych konfliktów na tle n arodow ościow ym , potrzeb oczyszczenia pam ięci i p o jednania polsko-ukraińskiego, zaw iłych starań o zw rot m ajątku, biedy w sp ó ln o ty g rec k o k ato lick ie j, w ład y k a M artyniak się nie zraża. - Jest bardzo aktyw ny i bezkom prom isow y w sw ych sądach - m ó w ią ludzie, którzy go znają.

P rz y zn a je, że w ch w ili św ięceń w 1964 r. nie w yobrażał sobie, że dożyje odro d zen ia K ościoła greckokatolickiego - je g o członkow ie byli rozproszeni po całej P olsce w skutek A kcji “ W isła” , ukryw ali sw o ją to ż sam o ść n a ro d o w ą i w y z n a ­ niow ą, żyli w w ielkim strachu. D ziś ten K o śció ł o d rad z a się - m a sw oich b iskupów , księży i św iątynie, pow stała sieć parafialna - i choć nie brakuje pro b ­

lem ów , w ład y k a d ziękuje Bogu.

S łucham y O jca Św iętego - m ów i. W sta­

liśm y - i idziem y. O d 15 lat przew odzi w spólnocie greckokatolickiej.

U rodził się pod Lw ow em w 1939 r. w rodzinie ukraińskich rolników . Podkreśla, że w P olsce nie je s t cudzoziem cem , a potom kiem narodu, który zam ieszkuje te ziem ie od stuleci, na rów ni z Polakam i.

Jego o jc iec p o sz ed ł na B erlin w raz z A rm ią C z erw o n ą i poległ w walce. Syna w y ch o w y w ała m atk a, któ ra po w ojnie repatriow ała się do Polski.

P o niew aż w czasach PR L nie m iał m o żliw o ści stu d io w a n ia w sem inarium obrządku w schodniego, studiow ał w se­

m inarium w rocław skim , gdzie otrzym ał św ięcenia z rąk abp. B olesław a K om inka.

N a A kadem ii Teologii K atolickiej kon­

tynuow ał studia, tu otrzym ał też licencjat z ap o lo g ety k i i teologii życia w ew n ętrzn eg o . “ P odw ójna linia ży c ia ”

(12)

itr. 12 JhplacSietptań 2004 W ołanie j Wołynia 4 (59)

|

- u \ :: . ...

Cnaeu. Borne. .7togii t b o j i i

1\ i a r o c . i n n i i .7o e r o f t H i e t r o ć.

i i .Iii /a. In. 'ioitirnycrmY))

H a C I I D l l H H X i J>< VI I »H i V MD e 1 u ‘p m i.' a i ' x i c p e i i c 1. k p

> * ) . ' u i r i > c . ' i o o c ' i n i it

B . ' i a ; ; i i K a

K u p I r i a n M a p T i m n K

ro zciąg ała się nie ty lko n a je g o pochodzenia, ale rów nież obrządek. Przez w iele lat po św ię ce n iac h p ra c o w a ł w parafiach rzym sko-katolickich, b y t p ro ­ boszczem i dziekanem , gdy zaś w arunki p o lity cz n e się zm ien iły z o sta ł w ik a ­ riuszem generalnym Prym asa P olski dla w iernych obrządku w schodniego. P ełnił tę funkcję w yjątkow o sum iennie, w ręcz z pasją. Jeździł po całym kraju z p o słu g ą re lig ijn ą naw et do niew ielkich w spólnot.

Z aw sze uw ażał, że je g o o bow iązkiem je s t służba, choćby prosiła o to garstka ludzi.

20 lipca 1989 r. stało się to, czego nie m ógł sobie przez lata w yobrazić:

O jciec Św ięty m ianow ał go biskupem p o m o c n icz y m P rym asa P o lsk i dla g reko k ato lik ó w . S akrę o trzy m ał z rąk kard. M yrosław a L ubacziw śkyja na Jasnej G órze. B ył pierw szy m b isk u p em obrządku w schodniego po 47-letniej p rz e ­ rwie, spow odow anej przym usow ym w c ie ­

len iem w sp ó ln o ty g rec k o k ato lick ie j do C erkw i p raw o sław n ej po tzw . soborze lw ow skim . W sty c zn iu 1991 r. został b isk u p e m p rze m y sk im obrząd k u b iz an ty jsk o -u k raiń sk ie g o , a w pięć lat p ó źn iej arc y b isk u p e m m e tro p o litą przem ysko-w arszaw skim .

R adość z p o w ro tu do norm aln o ści by ła zapraw iona g o ry c z ą gdyż w ładyce uniem ożliw iono odbycie ingresu do w łas­

nej katedry. S przeciw ili się tem u Polacy, którzy nie chcieli się zgodzić na objęcie p rzez niego daw nej k ated ry g rec k o k a­

tolickiej.

B ardzo tru d n e o k az ały się też n e­

g ocjacje zw iązane ze zw rotem m ajątku, n ależ ąc eg o p rze d w o jn ą do K o ścio ła unickiego. P rzez lata w sp ó ln o ta nie była w stanie odzyskać w ielu obiektów , m.in.

daw nego pałacu arcybiskupów , w którym do n ie d aw n a m ie śc iło się m u zeu m i gm achu sem inarium . N a ogrom ne tru d ­

(13)

Wołanie j U/ołynla 4 (59) JlipiecSierpleń 2004 itt. 13

• - : ” ; I “ “ " ■ ' ! : ' '

ności n a p o ty k a ją p ró b y o d zy sk an ia 33 k o śc io łó w g rec k o k ato lick ic h , k tóre po w ojnie przeszły w ręce skarbu państw a, a u ż y tk u ją je p raw o sław n i. P o za tym w ielkie ubóstw o w iernych utrudnia w łaś­

ciw e funkcjonow anie K ościoła. Co ja k iś czas w y b u c h a ją k o n flik ty na tle n aro ­ dow ościow ym m iędzy Polakam i i U kraiń­

cam i, ale w ładyka przem ysko-w arszaw ski potrafi w porę ostudzić tem peraturę kon­

fliktu. O dw ołuje się w ów czas do tego, co łączy. G dy w 1999 r. na K opcu Tatarskim ustaw iono krzyż, upam iętn iający ofiary na W ołyniu - co m iało posm ak prow o­

kacji - w ład y k a przy p o m n iał: “K rzyż C h rystu sa m a łą c zyć i n ie m o że być znakiem nienaw iści".

W ciągu 15-letnich rządów abp M ar­

tyniak dal się poznać ja k o hierarcha ener­

giczny o w yraźnych poglądach. Z ałożył lub o d n o w ił sieć p a ra fia ln ą w całym kraju, w y k ształc ił z n a k o m itą kadrę kapłańską, w y budow ał now e św iątynie.

Z aw sze je s t obecny na ich pośw ięceniu i nigdy nie odm aw ia p o sługi d uszpaster­

skiej. O becnie stara się rozw iązać prob­

lem m aleńkich p ara fii na P odkarpaciu, gdzie w ierni nie są w stanie utrzym ać kapłana. Z o rg an izo w an ie k atechezy dla rozproszonych po kraju grekokatolików także nie je s t sp raw ą prostą.

W P rzem yślu utrzym uje dobre kon­

takty z abp. Józefem M ichalikiem , bardzo chw ali sobie kon tak ty z p rotestantam i.

U bolew a, że nie m oże p ow iedzieć tego sam ego o praw osław nych. O trudnościach w dialogu katolicko-praw osław nym mówi zupełnie otw arcie. O drzuca tw ierdzenie, ja k o b y K o śció ł kato lick i obrządku w sch o d n ieg o był tw o rem sztucznym i p rzejścio w y m . P o d k reśla, że U nia B rzeska była pow rotem do utraconej je d ­ ności chrześcijaństw a. U lubionym tem a­

tem je g o kazań je s t prym at św. Piotra. - D ialog ekum eniczny nie m oże być piciem kaw y w gronie m iłych rozm ów ców - po d ­ kreśla. R uch ek u m en iczn y nie m oże nikogo krzyw dzić - ani narodu, ani K oś­

cioła. Ten dialog pow inien odbyw ać się w p raw dzie. - Jeśli nie m a praw dy, nie będzie m iłości - pow iedział w jed n y m z kazań. N ie w ahał się skrytykow ać niek­

tórych w ypow iedzi praw osław nych hie­

rarchów . Przypom inał, że chrzest Rusi w 988 r. odbył się w czasie, gdy K ościół był jednością.

A rcybiskup niezachw ianie w ierzy w p ojednanie polsko-ukraińskie i oczyszcze­

nie pam ięci. U w aża, że n ależy poznać praw dę, przyznać się do zła, gdyż bez praw dy nie będzie pokoju. D odaje jednak, że czas ju ż p rze stać w ypom inać sobie w iny. - N asze narody m uszą w spólnie żyć i przebaczać sobie naw zajem - m ów ił w je d n y m z w yw iadów . P ontyfikat Jana P aw ła II uw aża za przełom ow y, dlatego ciężkim dla niego przeżyciem był fakt, że z pow odu choroby nie był obecny pod­

czas p ielgrzym ki Jana P aw ła II na U krainie w czerw cu 2001 roku.

A rcybiskup M artyniak je s t cz ło w ie­

kiem p ro sty m i serdecznym . Pom aga ubogim , o d w ied z a g rekokatolików w w ięzieniach. M a w spaniałe p oczucie hu­

m oru, opow iada anegdoty, chętnie żar­

tuje. C echuje go niebyw ała skrom ność.

M ieszka w m ałym trzypokojow ym dom ku z kuchnią. Sam odbiera telefony. - G dy m nie pytają, czy to ten pałac, odpo w iad am , że tak! - m ów i z uśm iechem .

A lin a P etrow a-W asilew icz [“ W iad om ości K A I” nr 28 (642)

z 18 lipca 2004 r., s. 5.]

(14)

itc. 14 JllplaćS*iatjalań 2004 Wołanie j Wołynia 4 (59)

■■ ■ ■ ■ SS38E5®! ■■ - 335 i -...Hufeitwi 5553 ■ '

Wydawnictwo “Wołanie z Wołynia” poleca uwadze Szanownych Czytelników swoje naj­

nowsze publikacje.

BIBLIOTEKA

“W O Ł A N IA Z W O Ł Y N IA "

T. 33 0 Hieronim W arachim OFMCap.,

“Kapucyńska Odyseja przez Podole i W ołyń”, Biały Dunajec - Ostróg 2004. Cena 14,- PLN.

Sentymentalna podróż do miejsc znanych i zapamiętanych przez autora w młodości posłużyła za okazję do ukazania dawnych i obecnych dziejów pracy OO. Kapucynów na Podolu i Wołyniu. Niełatwo jest pokonywać trudności i budować Kościół na gruzach murów i zrujnowanych duchowo ludzkich serc.

T. 34 Marek A. Koprowski, “ Wołynia dzień dzisiejszy” , Biały Dunajec - Ostróg 2004. Cena 18,- PLN.

Reporterski zapis podróży po parafiach rzymskokatolickich i skupiskach polskich na Wołyniu na początku XXI wieku. Po dramaty­

cznych dziejach z ubiegłego stulecia autor stara się przedstawić współczesne oblicze tych wspólnot środkowej i wschodniej części Wołynia.

Pow yższe książki m ożna zam aw iać w:

O środ ek “ W ołan ie z W o łyn ia”

sk rytka pocztow a 9 34-520 P oronin

E-m ail: k ovaliv@ ostroh .u ar.n et

Wierzyć w Chrysiusa

___________ I

GDYŚ

W PORANKU, GDYŚ

W POŁUDNIE, GDYŚ

O ZMIERZCHU

M łodzi ludzie przerzuceni ze w si do m iast, przew ażnie ja k o robotnicy na w iel­

kich budow ach, m ów iąc krótko - “ gu b ią się” . C o dla nas je s t interesujące: m ożna obserw ow ać u nich nagm inne zaniedby­

w anie obow iązku M szy św. niedzielnej.

A le rze c z c h a rak te ry sty cz n a: ten sam m łody człow iek, który w m ieście przestał chodzić do kościoła, po p ow rocie do sw o ­ je j ro d zin n ej w si w n ie d zie lę tak ja k d aw niej w kład a o d św ię tn e u b ran ie i o d św ię tn ą koszulę i m aszeruje do koś­

cioła. P odobnie je s t z m łodym i d ziew czę­

tam i, które p rzerzucone do m iasta, za­

przestały chodzić do kościoła: w racając do swojej rodzinnej w si znow u na p ro ce­

sjach n o sz ą feretrony.

Z astanaw iając się nad tym głębiej, do­

chodzim y do stw ierdzenia, że m y sam i nie bardzo w iem y, kim jesteśm y . M y sami je ste śm y dla siebie n iejednokrotnie ab so ­ lu tn y m za sk o czen iem . Sam się chyba nieraz przyłapałeś na tym , że zaczepiony czy z d e n e rw o w a n y p rze z kogoś, p o ­ trafiłeś w ybuchnąć w ordynarny sposób, a je ż e li naw et do tego nie doszło, toś się tak

(15)

Woła.nie

j

Wołynia 4 (59) Jllplec-Sierpień 2004 itr. 15

...

roztrząsł, że przez długi czas nie m ogłeś przyjść do siebie. Potem zachodziłeś w głow ę, ja k p o trafiłe ś tak p o stąp ić, nie w iesz, dlaczego to zrobiłeś. Przyłapałeś się m oże też n a tym , że do niektórych ludzi odnosisz się ja k brat, a do innych ja k tyran.

M y sam i sieb ie nie dość znam y.

O kazuje się, że s ą w nas struktury p sy ­ chiczne - pozytyw ne i negatyw ne - które d rz e m ią latam i nie w yzw o lo n e i naraz przy sprzyjającej okoliczności w y b u ch ają ja k im iś gejzeram i najw spanialszych p rze­

żyć, koncepcji, ro zw iązań albo n ajb ar­

dziej w ulgarnych, podłych postąpień. P o­

tem albo pozostają, albo znow u znikają.

W śród nich s ą struktury zw iązane z naszym rozw ojem biologicznym . G dy pa­

trz y sz na zd jęcie tłu steg o bobasa, sied ząceg o g o łą p u p ą na futerku i ro ­ biącego g łu p ią m inę do fotografa (sfo­

to g ra fo w a li cię ro d zice, gdy m iałeś do k ła d n ie o k rąg ły rok), p y ta sz się: to byłem ja ? P atrzysz na zdjęcie bęcw ała, który z to rb ą na plecach szedł po raz pierw szy w życiu do szkoły, i m ów isz: to je ste m ja ? A le gdy teraz m asz osiem n aś­

cie lat i będziesz patrzył na sw oje obecne zd jęcie z perspektyw y - pow iedzm y - cz te rd z iestu lat, to choć nie w iem , co w ted y pow iesz, w iem , że o d czu jesz p o d o b n ą różnicę, ja k ą odczuw asz teraz, patrząc na siebie sprzed kilku czy kilk u ­ nastu lat.

S p o śró d w szy stk ich etap ó w n a j­

w ażniejsze dla osobow ości człow ieka są dw a. P ierw szy to okres dojrzew an ia:

początek życia odpow iedzialnego. Drugi:

okres ciężkiej choroby, która pow oduje pojaw ienie się zupełnie now ej struktury p sy c h icz n ej. T e etapy s ą w aż n e dla człow ieka nie tylko ja k o człow ieka, ale rów nież ja k o chrześcijanina.

S I

M łodość - to okres, kiedy się człow iek budzi psychicznie, kiedy zaczyna m yśleć, dochodzi do św iadom ości, do sam ostano­

w ienia. Jeżeli w ted y d ecy d u jesz się C hrystusa brać za w zór sw ojego dalszego życia, to ta decyzja je s t p o d staw ą tego, czym je s t tw oje B ierzm ow anie - w skutek tej tw ojej decyzji u stan o w io n y przez C h ry stu sa sakram ent m oże się spełnić skutecznie w tobie.

C zas pow ażnej choroby - okres za­

kłócenia rów now agi psychicznej i paniki przed w yłaniającym się w idm em śmierci.

Jeżeli w tedy m im o w szystkich pokus roz­

p aczy, strach ó w , bun tu , żalu człow iek w ierzy w Jezusa, to ten akt je st podstaw ą tego, co się nazy w a sakram entem N a ­ m aszczenia Chorych.

To są dw a w ielkie etapy rozw oju bio­

logicznego i p sy c h icz n eg o w życiu ludzkim i to etapy, których m oże w ciąż nie doceniam y. N a tych etapach stajem y się inni - ci sam i, a jed n ak inni.

(16)

itr./6 J^lplac-Sfiarplań 2004 Wołania j Wołynia 4 (59)

^

- . , ‘

:

T rzeb a sobie z fak tu ich istn ien ia zdaw ać spraw ę i przygotow yw ać się do nich, bo w przeciw nym razie m oże dojść do katastrofy osobow ości. I tak byw a, że np. chłopiec, który od pierw szej klasy służył do M szy św ., chodził do kościoła czy było potrzeba, czy nie było potrzeba - grzeczny, ulizany, posłuszny - po p rz e jś­

ciu okresu dojrzew ania zm ienił się nie do p oznania: z ro b ił się egoista, w strętn y , okropny. Tu ktoś popełnił gdzieś błąd:

m oże m atka ch c ia ła go m ieć w ciąż takiego g ładkiego, p rzy g ła sk an e g o , którego się prow adzi za rękę? A m oże on sam nie p rzejął w odpow iednim m om en­

cie pracy nad k ształto w an iem sw ojego charakteru? S ą w yraźne etapy, o których trzeba w ied z ie ć, któ re n as c z e k a ją w naszym ż y c io w y m rozw o ju , na któ re m usim y być przygotow ani. Jeżeli tego nie uw zg lęd n iasz, naw et b ędąc c h rz e ­ ścijaninem na je d n y m etapie, nie m ożesz pow iedzieć na pew no, że będziesz ch rz eś­

cijaninem na drugim .

A le oprócz tych okresów życiow ych typu biolog iczn eg o , są je sz c z e “ sta n y ” przede w szy stk im zw iązan e z p o z y c ją ja k ą zajm uje człow iek w społeczeństw ie.

K ażdy z nich w yzw ala określone struk­

tury psychiczne.

N ajbardziej pod staw o w y “ sta n ” to m ałżeństw o. Poprzedza go “czas” , kiedy pokochasz. A le je s t to ju ż nie tylk o oczarow anie drugim człow iekiem ; je s t to rów nież chęć pozostania z nim na całe życie i coś w ięcej: chęć założenia rodziny.

1 je że li w obliczu tej decyzji człow iek bierze sobie C hrystusa za w zór życia i chce ten w zór realizow ać Jego m o c ą Jego ła s k ą to ten akt je s t p o d staw ą sakram entu M ałżeństw a.

Z kolei inna je s t struktura kierow nika, a inna cz ło w iek a p o d leg łeg o je g o

kierow nictw u. W ym ieniłem ten przykład, bo chcę m ów ić o kapłaństw ie. O czyw iście - kapłan to nie kierow nik, ale to, co je st istotne w tym porów naniu, to św iadom ość o dpow iedzialności za S praw ę i za ludzi, którzy tem u człow iekow i są pow ierzeni.

Innym i słow y: je że li człow iek, m niej lub w ięcej m łody, k tó ry o trzy m a łaskę pow ołania, decyduje się oddać sw oje ży ­ cie na służbę K ościołow i, to ta je g o de­

c y z ja je s t p o d s ta w ą sa k ra m en tu K apłaństw a.

Jest je sz c z e inna sytuacja człow ieka w społeczności: w tedy, kiedy od niej o d ­ chodzi i kiedy do niej w raca. W iesz z p e w n o ś c ią o czy m ch cę m ów ić: o grze ch u i P okucie. T u je s t w łaśn ie potrzebna ta u m iejętność “w ychodzenia z cio sem ”, kiedy stw ierdzisz, żeś zgrzeszył.

I je ż e li m ów isz: nie chcę zła, chcę służyć D obru - to ta d ecyzja je s t p o d sta w ą sakra­

m entu Pokuty.

O cz y w iście n ajw a ż n ie jsz y m aktem , któ reg o nam w ciąż b rakuje w naszych ro zw a ż a n ia c h , je s t c h rz e st - d ec y zja przy łączen ia się do K ościoła: człow iek, który uw ierzy ł w C hrystusa, decyduje się dołączyć do organizacji założonej przez N iego.

W ciąż pow tarzam : p o d sta w ą każdego sakram entu m usi być decy zja ch rześcija­

n ina - decy zja człow ieka, by żyć na w zór C h ry stu sa. K o lejn y m elem en tem , który je s t p o trz e b n y do tego, że b y za istn iał sakram ent, je s t d ecyzja K ościoła, którem u C hrystus pow ierzył sw e sakram enty. I tak sa k ra m en tem w p ełn y m tego słow a znaczeniu je s t spotkanie tych dw óch d e­

cyzji: tw ojej i K ościoła, który przychodzi ci z pom ocą. W yrazem tej pom ocy są znaki, sym bole, form uły, słow a, obrzędy - cerem oniał liturgiczny. K ościół przy j­

m uje cię do sw ego grona, gdy o to pro-

(17)

W ołania j W ołynia 4 ( 59) Jllp iac tplcń 2 0 0 4 jtt. n

sisz: niesie ci sw o ją pom oc, żebyś m ógł no w y etap tw o jeg o dojrzałeg o cz ło w ie cz eń stw a bud o w ać po ch rz eśc i­

jań sk u . Przynosi ci pom oc, abyś sw oje życie dojrzałe budow ał na w zorze C h ry s­

tusa. N iesie ci łaskę w m om encie, kiedy się d e c y d u je sz na m ałżeń stw o . P rz y ­ chodzi do ciebie, kiedy leżysz zm ożony cięż k ą c h o ro b ą i przynosi ci pom oc, żebyś m ógł tę c h o ro b ę p o c h rz eśc ija ń sk u przeży ć. K o śció ł p o w ierz a ci w ładzę duszpasterską, gdy decydujesz się oddać sw e życie posłudze kapłańskiej. K ościół czło w iek o w i ża łu ją ce m u o d ejścia od niego otw iera sw e bram y i przynosi łaskę przebaczenia.

N ie p o w ied z ia łem je s z c z e na tym m ie jsc u o E u ch a ry stii. T o je s t

“sa c ra m en tu m sa c ra m e n to ru m ” , ja k m ów i K ościół daw ny - sakram ent sakra­

m entów . D latego m ów iliśm y o nim o so­

bno.

(cdn.)

ks. M ieczysła w M aliń ski

MOJEMU OJCU

M inęło w iele lat od II w ojny św ia­

tow ej. N iek tó rzy ju ż o tym czasie całk iem z a p o m n ie li, a m łod zi o nim p raw ie nic nie w iedzą. D zisiaj pragnę op ow ied zieć o krętej drodze życia m o­

jego ojca oraz o jego w ojenn ych losach.

Mój ojciec urodził się 16 m aja 1886 r. w O strołęce pod zaborem carskiej R osji. W p oszukiw aniu lepszego bytu rodzina p rzeniosła się d aleko, w okolice K ijow a. T am ojciec u k oń czył g im ­ nazjum rosyjsk ie i szkołę handlow ą.

Z ostał b uchalterem

O d 1911 r. pracow ał ja k o księgow y w dużej kopalni w ęgla w D oniecku, dobrze zarabiał i założył rodzinę. Jednak kiedy w y buchła rew olucja, w raz z żo n ą i dw oj­

giem m ałych dzieci m usiał uciekać do P olski. U dało im się p rzy je ch a ć do W a rsza w y na p oczątku 1920 roku. W p o sz u k iw an iu pracy p rze n ió sł się do K rakow a, gdzie otrzym ał pracę w Spółce N a d w iślań sk ie j. P otem był Toruń. W Toruniu, w roku 1925, urodziłam się ja.

Później przenieśliśm y się do P oręby koło Z aw iercia, gdzie ojciec dostał pracę w fabryce obrabiarek. Lata 30. były je d ­ nak czasem ogólnego kryzysu. Zam ykano zakłady, zw alniano z pracy. W 1931 r.

ojciec p o je ch a ł do K rzem ień ca na W o ły n iu i tam dostał pracę w now o ut­

w o rzonym Starostw ie. T ak oto trafiliśm y do K rzem ieńca, pięknego m iasta, gdzie u rodził się nasz poeta Juliusz Słow acki i gdzie by ła w spaniała szkoła - L iceum

(18)

itr. 18 JZipiccSiat/aień 2004 W ołanie j W ołynia 4 (59)

---

K rzem ienieckie, założone przez T adeusza Czackiego.

O jciec p racow ał najpierw ja k o k się­

gow y, a potem został sekretarzem W y ­ działu P ow iatow ego i na tym stanow isku utrzym ał się do roku 1939. B ył rów nież prezesem S półdzielni R olniczej i pełnił różne społeczne funkcje. Z aw sze pom agał rodzinie. D bał rów nież o w ykształcenie dzieci. M am a nigdy nie pracow ała, ale um iała dobrze szyć. W dom u zaw sze było rodzinnie i gw am o, choć bez luksusów . W akacje sp ę d za liśm y na w si. O jciec, m im o że b y ł słab eg o zd ro w ia, b ard z o dużo pracow ał.

O d 1 w rześnia 1939 r.

w iele godzin spędzał w pracy, gdyż do K rzem ieńca zjechały w szystkie am basady i m inisterstw a. M ieszkaliśm y w pobliżu W ydziału Pow iatow ego, w ięc w ielu ludzi u nas nocow ało. O jciec m usiał zadbać o zak w ate ro w a n ie w szy stk ich am basad.

P otem K rz em ien ie c z o stał z b o m b a r­

dow any i gdy w szyscy w yjeżdżali do R u ­ m unii, trzeba było pom óc w ew akuacji.

K iedy 17 w rześnia n astąpiła inw azja w o jsk so w ie ck ic h , w ielu P olak ó w uciekało pod okupację niem iecką, ale m y nie m ieliśm y do kogo się udać za B ug i pozostaliśm y na m iejscu. N astąp iły n a­

ty c h m ia sto w e a re sz to w a n ia w szy stk ich p rzedstaw icieli w ładzy polskiej. N astępne a re sz to w a n ia były w lu ty m 1940 r.

W szystkie rodziny w ojskow ych i o sa d ­ ników zostały w y w iezio n e w p ółnocne rejony R osji. O jciec praco w ał w tym cza­

sie w b iurze odkryw kow ej kopalni torfu, a mój brat przy w ydo b y ciu tego surow ca.

T r a g e d ia

n aszej ro d zin y n a d e sz ła w św ię ta w ielkanocne 1940 r. W n ocy 23 m arca N K W D are szto w a ło ojca, a 25 m a rc a siostrę Janinę. W chw ili aresztow ania o j­

ciec b y ł chory. M am a, d zieln a osoba, n o siła do N K W D d la o jca p ac zk i z lek arstw am i i ciep łe u b ran ia , ale nie p rzyjm ow ano ich. 13 kw ietn ia 1940 r.

w yw ieźli nas do K azachstanu. R odzina została rozbita na zaw sze.

D o p iero po p e w n y m czasie krew ni napisali do nas, że ojciec był sądzony.

R o z p ra w a o d b y ła się w K rz em ień c u . P o staw io n o m u z a rz u t o b raz y w ład z y sow ieckiej. P ow ołano dw óch św iadków i oni tw ie rd z ili, że o jc iec w Z arzą d zie K o p aln i w ro zm o w a ch z ludźm i d y sk re d y to w a ł w arto ść so w ieck ich p ieniędzy i krytykow ał gospodarkę ZSS R , a chw alił państw o polskie. Z o stał skazany na 5 lat pracy w obozach popraw czych.

D ostaliśm y w iadom ość, że w ysłano ojca do obozu pracy w S tarobielsku i o tym , że p ow iadom iono go o naszej w ysyłce do Azji.

N a stą p iły m ie sią ce bez żad n y ch w iadom ości. W czerw cu N iem cy napadli n a S o w ietó w . Po ja k im ś czasie

(19)

Wołania

j

Wołynia 4 (59) JLipiec-Siarpiiań 2004 itr. 19 dow iedzieliśm y się o am nestii, m ogliśm y

opuścić kołchoz i p rzenieśliśm y się do P ołtaw ki. M am a pisała do polskiej d ele­

gatury do K ujbyszew a i P ietropaw łow ska, podając nasz adres i poszukując ojca i siostry. W lutym 1942 r. brat poszedł do A rm ii A ndersa i w yjech ał z n ią do Persji.

O losach ojca i siostry d ow iedzieliśm y się dopiero z listów ojca z Buchary.

Z listów p ozn aliśm y jeg o dzieje

Był w S tarobielsku, w łagrze, gdzie p rze b y w a li sam i zło d zie je i m ordercy.

O kradli go ze w szystkiego, zabrali naw et okulary. N astępnym etapem był obóz i ciężka praca w lesie, p rzy ścince i tran s­

p o rcie d rzew a. B ardzo p o d u p ad ł na zdrow iu i p rzez kilka dni przebyw ał w szpitalu, a potem dano m u lżejszą pracę.

N astęp n ie u rato w a ła go u m ie ję tn o ść liczenia na liczydłach. P rzydzielono go do kantoru, gdzie obliczano dniów ki i tam zastała go am nestia w e w rześniu 1941 r.

Po w yjściu z obozu zaczepił się w Czum - baju, g d zie w M ie jsk im K om u n aln y m G ospodarstw ie pracow ał do 26 listopada

1941 r. ja k o księgow y.

Później skierow ał się do A ralska. Tam b yło ju ż zbyt w ielu ludzi i w ładze o fia­

row ały im barki, które m iały przew ieźć ich przez je z io ro A ralskie do rzeki A m u- daria. N iestety , ludzie byli osłab ien i, w ielu było chorych, do je zio ra w rzucano trupy zm arłych... O jciec pisał, że tylko cudem p rzeży ł tę p o d ró ż i szczęśliw ie d otarł do Buchary.

T am też m iał w ielkie szczęście, gdyż spotkał p an a W nęka - byłego legionistę o sa d n ik a i p o sła na sejm z p o w iatu k rze m ien iec k ieg o . W n ę k b y ł o ficerem A rm ii A n d ersa i organizow ał sierociniec dla polskich dzieci. N atychm iast zajął się ojcem . W y sta ra ł się o cz y stą o d zież i

lekarstw a, a potem zaangażow ał go do pracy przy sierocińcu. Janka odnalazła go w tedy dzięki polskiej delegaturze.

O jciec pom agał przygodnie n apotkanym ludziom . Pisał: “N agle na u lic y le żą cy c zło w ie k za w o ła ł m nie:

«P anie Sułkow ski, p o m ó ż m i! ». Patrzą i oczom nie wierzę, Jo se k K agan, p ija k i karciarz, m ieszkał n a d nam i i słyszeliśm y, j a k bił żo n ę i dzieci. Z ły człowiek, a teraz leży chory, w rak ludzki. Je d n a k był to p o lsk i Ż y d z K rzem ieńca i m usiałem mu pom óc. Z aw iozłem g o do szpitala, gdzie o trzym a ł go d n ą człow ieka opiekę".

Ja n k a sp o tk a ła się z ojcem w B ucharze, a potem p o jechała do Kras- n ow odska, skąd statkiem p opłynęła do Persji. Później ojciec w raz z polskim sie­

ro cińcem także w yjechał do T eheranu.

D ość dłu g a była przerw a w k o respon­

den cji, gdyż zo stały zerw ane układy S ikorski-S talin. P olacy w całym Z SR R byli prześladow ani. B ardzo nas załam ała śm ierć g en e rała S ikorskiego, naszej w ielkiej nadziei. L isty od ojca z Teheranu otrzym ałyśm y dopiero na w iosnę 1943 r.

O pisyw ał, że Jankę c h o rą na tyfus odszukał w szpitalu polow ym i że obecnie s ą razem . P rzez p o lsk ą delegaturę przysłali nam naw et paczkę z ubraniam i.

P otem znow u by ła dłu g a przerw a.

L isty z za g ran icy n ie ra z b łą d ziły i d o staw ały śm y je po paru m iesiącach.

N astęp n y list był z Indii, z B om baju.

O kazało się, że ojciec dostał pracę księ­

gow ego w D elegaturze O pieki Społecznej w B om baju, a Janka w D elegaturze M ini­

sterstw a O św iaty.

Z ak ończenie w ojny

p rzy n io sło du że zm iany. Z lik w id o ­ w ano polskie urzędy w B om baju, a w V a lliv ad e -K a lh ap u r u tw o rzo n o osiedle

(20)

itr. 20

~

——--- ;—— ---

Jliniec-£iexpień 2 0 0 4 U/ołanie

i

Wołania 4 [59)

7 • '

'.

39ERSH3

dla P olaków oraz różne szkoły. T am o j­

ciec został zatrudniony ja k o nauczyciel rach u n k o w o ści w G im n a zju m H an d ­ low ym , a Janka uczyła m łodsze dzieci i red a g o w a ła pisem k o “ S ło n iątk o In ­ dyjskie” ja k o dodatek dla dzieci do gazety

“ P olska w Indiach” . N iestety, ojciec z a ­ chorow ał na m alarię i m usiał leżeć dość długo w szpitalu.

W 1946 r. w róciłam z m am ą do kraju.

Z atrzym ałyśm y się u rod zin y w Białej Podlaskiej. T atuś i Janka p rzysyłali nam paczki. Ja m usiałam uzupełniać brakujące w ykształcenie. O dnalazła nas siostra ojca, Jadw iga, i zabrała do B ędzina, gdzie p ra­

co w ała ja k o p ielęg n iark a. D ała nam m ieszk an ie i u trzy m an ie do czasu u k o ń cz en ia m ojej szkoły. Z A nglii odezw ał się także brat C zesław . P om agał nam i chciał sprow adzić do A nglii tatusia i siostrę.

W lutym 1948 r. ojciec w raz z g ru p ą w ojskow ych udał się do A nglii. B ył je d ­ nak bardzo sc h o ro w an y po w szy stk ich latach g ło d o w an ia, ciężkiej p rac y i chorób. N a sta tk u stan je g o zd ro w ia pogorszył się i po przybyciu do celu po ­ dróży został od razu um ieszczony w szpi­

talu. Tam zm arł 20 lipca 1948 r. Jego grób znajduje się na polskim cm entarzu w St.

N e o t’s (H untingdous).

W anda M yśliw iec

W aldem ar M IC H A LSK I W O ŁY Ń PRZEZ SEN

K iedy w reszcie w ypijem y herbatę w G randzie lub ja k im ś C orso będę m ógł pom arzyć o niebieskim aucie - za k ie ro w n ic ą

zobaczę siebie w je d w a b n y m fraku i z dyplom atycznym uśm iechem

pojadę na W ołyń.

T ym czasem kołuję niby

zeszłoroczny bocian nad spalonym gniazdem i słyszę

głosy tych którzy odm aszerow ali przez kołyszące się je sz c z e drzw i w czapkach na bakier

aby dziew czynom sw oim tow arzyszyć w drodze do nieba.

W ołyń przez sen grzechów nie pam ięta od m iłości nie ucieka do ogrodu zaprasza

w zyw a św iętych na pojednanie każe w racać

na kolanach.

(21)

Wołanie j Wołynia 4 (59) J llp ie c -^ le tp le ń 2 0 0 4 itr . 2 !

WOŁYŃSKIE WIERSZE WALDEMARA MICHALSKIEGO

Polski poeta z Ukrainą w sercu

W a ld e m ara M ich alsk ieg o , p o etę i dzien n ik a rz a, p o zn a łe m w listopadzie 1998 roku w Lublinie, podczas k onfer­

encji n aukow ej “J ó z e f Ł o b o d o w sk i - rzecznik dialogu p o lsko -u kra iń skieg o ”. Ta k o n feren c ja o d b y ła się w Instytucie F ilologii Słow iańskiej U niw ersytetu M arii S kłodow skiej-C urie (U M C S). Jó z e f Ł o ­ bodo w sk i to leg en d arn a o so b isto ść zarów no ze w zględu na biografię, ja k i ze w zględu na je g o ogrom ny w kład w dzieło u m o c n ien ia p rzy ja cie lsk ich stosunków m iędzy Polakam i i U kraińcam i i w zb o ­ g ac en ia kultu ry obu n arodów p oprzez swój dorobek literacki. B ardzo dużo je g o w ierszy opo w iad a o U krainie. P rz etłu ­ m aczył on na ję z y k polski utw ory w ielu ukraińskich poetów . U w ażał się za po ­ tom ka kozackiego atam ana Ł obody, ch o ­ ciaż praw dopodobnie brak było dokum en­

talnie potw ierdzonych dow odów na to.

J. Ł obodow ski - poeta, tłum acz, p u ­ blicysta, historyk literatury - przed w o jn ą p racow ał na W ołyniu ja k o dziennikarz, w śró d U k ra iń c ó w m ia ł w ielu b liskich

pow iedzieć, że pośw ięcił on sw oje życie i tw ó rczo ść d ziełu zb liżen ia narodów u k raiń sk ieg o i p olskiego oraz spraw ie porozum ienia m iędzy nimi.

Jednym z organizatorów tej niezapom ­ nianej konferencji była dr Ludm iła Siryk - literaturoznaw ca, w ykładow ca Zakładu F ilologii U kraińskiej Instytutu Filologii Polskiej U M C S. Jest ona U krainką pol­

skiego pochodzenia. U rodziła się na Ży- tom ierszczyźnie, ukończyła Żytom ierski U n iw ersy te t P edagogiczny. S zczęśliw y tr a f ch ciał, że pani L udm iła w ygrała konkurs i uzyskała praw o w ykładania na lubelskim U M C S -ie, na którym pracuje od w ielu ju ż lat. Po pew nym czasie do niej, do L ublina, przyjechała na pobyt stały także jej m am a.

W tedy, w czasie konferencji, zapoz­

nała m nie z utalentow anym p o e tą sekre­

tarzem arty sty czn eg o kw artalnika

“A kcent" W aldem arem M ichalskim . Bez p rze sad y m ożna pow iedzieć, że on, podobnie ja k kiedyś Jó z e f Ł obodow ski, żyje m ając w sw oim w rażliw ym i kocha­

ją cy m sercu U krainę. O tym św iadczą je g o w iersze. Z apew ne w ielkie znaczenie dla przyszłego poety m iały je g o nieza­

pom niane w spom nienia z dzieciństw a, a u rodził się on w m ieście W łodzim ierz W ołyński. Poeta utrzym uje przyjacielskie stosunki z u kraińskim i literatam i, tłu­

m aczy ich utw ory na ję zy k polski i pub­

likuje w czasopiśm ie “A kcent” .

S ta n isła w Szew czenko

p rzy jació ł. Z c a łą p e w n o śc ią m ożna

Cytaty

Powiązane dokumenty

- To pytanie unosi się nad zielenią lasów Wołynia, błękitem jego jezior, ale to pytanie unosi się także nad bezkresnymi stepami Kazachstanu, gdzie tak dużo bezimiennych

żu stawał się coraz bliższy i żywszy, Koro- za rozejrzał się za jakimś kamieniem, żeby spłoszyć rabusia, ale nic nie było pod ręką. Raczej podobny był do człowie

Nie tylko myślę, że On jest, ale czuję, bo kiedyś już tego do ­ świadczyłem, jak ogarnia mnie Jego

I dzię ­ ki temu będziemy mogli zidentyfikować, znając właśnie jakość tego życia - czy ta osoba trudniła się jakimś bardzo ciężkim rzemiosłem w życiu czy też

W Kowlu Matka przez cały czas poszuki ­ wała różnych rozwiązań dostania się do Łucka do męża i ojca dzieci. Jeden z nich kpiąco zareagował na widok różańca na

Młodszy Mieczysław w boju czas września spędził Poległ w bitwie pod Mokrą, Polski bronił on próg Starszy Wacław też walcząc, w Wiśle znalazł swój grób Szedł do

Stąd też dziś, w niedzielę koń ­ czącą tradycyjną Oktawę Uroczystości Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa zapowiadamy I Krajowy Kongres Eucha ­ rystyczny Kościoła

Z tego też powodu jest ona postawą wlaną przez Ducha Świętego w umysły i serca tych, którzy potrafią otworzyć się na cierpienia braci i dostrzec w nich ob-.. raz