✓ ---
N r 4 (5 9 ) - B R o k 1 0
L ipiec-S ierpień 2004
y
w w w .w o la n ie .k io s k o n lin e .p l
IS S N 1 4 2 9 -4 1 0 9
W o ta n i c z W o ty n fo
B o j i c n i H R 3 B o n u m
Pismo religijno-społeczne Rzymskokatolickiej Diecezji Łuckiej
*
itr. 2 Jliplec-^latplań 2 0 0 4 Wołania J Wołynia 4 (59)
S P I S T R E Ś C I
Ks. Witold Józef KOWALÓW, Jedność pokoleń. Uroczystość odpustowa w O strogu...s. 3 Marcin SKONIECZKA, Ukraińcy w P łużnicy...s. 5 Anastazja CHELENIUK, Marcin SKONIECZKA, Pryvit U kraino!... s. 8 ł.z., Zmarł Czesław M iłosz... s. 10 Czesław MIŁOSZ, Który skrzywdziłeś... s. 10 Alina PETROWA-WASILEWYCZ, Dwa narody, dwa obrządki, jedno serce
-jubileusz Arcybiskupa Jana M artyniaka...5. 11 Ks. Mieczysław MALIŃSKI, Gdyś w poranku, gdyś w południe, gdyś o zm ierzchu... s. 14 Wanda MYŚLIWIEC, Mojemu o jc u ...s. 17 Waldemar MICHALSKI, Wołyń przez s e n ...s. 20 Stanisław SZEWCZENKO, Wołyńskie wiersze Waldemara M ichalskiego...s. 21 Waldemar M ichalski... s. 22 Ludmiła SIRYK, Słowo ja k podanie r ę k i...s. 23 Ks. Stanisław KUMIEGA, Wspomnienie z pracy duszpasterskiej w Zinkowie na P odolu s. 24 Mieczysław MALINOWSKI, Niepokalanki z M a d ejo w a ...s. 27 Kilka słów o Równem ... s. 31 Ks. Witold Józef KOWALÓW, Przez ciernie do gwiazd. Droga życia Wyznawcy Wiary
Sługi Bożego Patriarchy Josyfa S lipyja... s. 32 Ołena PRYSZCZEPA, Rówieńska relikw ia... s. 39 Mikołaj ILOWSKI, Ks. Edmund Domański (1908-1984)...i. 40 Małgorzata BARANOWSKA, "Krzemieniec. Opowieść o rozsądku zwyciężonych"
Ryszarda Przybylskiego... s. 41 ces, Ryszard Przybylski...s. 43 Kronika Kościoła Farnego Ostrogskiego... s. 45 Jarosława BONDARCZUK, Konstantyn Wasyl - książę Ostrogski... s. 48
D w u m ie się c z n ik W b W i i e z W o k f t i i A - BouaHHH 3 B onum
Pismo religijno-społeczne Rzymskokatolickiej Diecezji Łuckiej
Adres redakcji: H Byji. K apaauieB H na, 1, 8 & F a x + 380 (3654) 2-30-38 35800 m. Ocrpir, PieneHCbKa o6ji., YKpaiHa E-mail: kovaliv@ ostroh.uar.net W ydawca wersji polskojęzycznej: E l Ośrodek “W ołanie z W ołynia”, ISSN 1429-4109 skrytka pocztowa 9 ,3 4-520 Poronin http://www.wolanie.regle.pl/ oraz http://www.wolanie.kioskonline.pl/Redaguje Zespół: ks. W ładysław Czajka, Irena Dejneka, ks. Marek Gmitrzuk, ks. W itold Józef K ow alów (redaktor naczelny), ks. J ó ze f K ozłow ski, W ładysława Krynicka, Irena Moroz, ks. Waldemar Szlachta, Inna Szostak, ks. Andrzej Scisłow icz.
Redakcja publikuje materiały nie zawsze podzielając poglądy ich autorów.
Zam ieszczone w piśm ie m ateriały mogą być publikowane z podaniem źródła.
W szystkich, którzy chcieliby pom óc w finansowaniu czasopism a, prosimy o wpłaty na konto: Stowarzyszenie Ośrodek “W ołanie z W ołynia”
PBS. ZAKOPANE O/BIAŁY DUNAJEC nr 77 88210009 0010 0100 1892 0001 |
Wolanie
j
Wołynia 4 (59) Jhplac-Siiatplań 2 0 0 4 5tt, 3U nas na Wołyniu
JEDNOŚĆ POKOLEŃ
U roczystość odpustow a w Ostrogu
C o ro cz n y o d p u st p ara fia ln y w uroczystość W n iebow zięcia N ajśw iętszej M aryi P an n y w O stro g u grom adzi kapłanów i w iernych, którzy k o rzy stają ze szczeg ó ln ej o k az ji do syno w sk ieg o i ufnego spotkania z O jcem m iłosierdzia.
Jest to też m ożliw ość do naw rócenia i odnow y oraz um ocnienia kom unii z K oś
ciołem .
U roczystej M szy św. w dniu 15 sierp
nia 2004 r. w kościele fam y m w O strogu p rz e w o d n ic z y ł p ro b o szc z sa m eń sk i ks.
A ndrzej W a lc zu k SA C , a o k o lic z n o ś
c io w ą hom ilię w ygłosił je g o w ikariusz ks.
A dam B o g u sz SAC . K o n ce leb ro w ali także ks. T ad e u sz M ie le szk o z K rz e m ieńca, ks. B ohdan - proboszcz cerkwi grekokatolickiej w S zum sku i m iejscow y p ro b o szc z ks. W ito ld Jó z e f K ow alów . W ikariusz, ks. W aldem ar S zlachta, pełnił p osługę w konfesjonale. P rzybyła p ie l
g rzym ka z S zum ska oraz in dyw idualni p ielgrzym i z parafii K uniów , ze Z doł- b unow a, N etiszyna, Polski i A ustralii.
O strogska parafia w tych dniach g oś
ciła także szczególnych pielgrzym ów - cztery rodziny daw nych m ieszkańców O s
tro g a i okolicznych w iosek, które swój p obyt w O strogu połączyły z udziałem w
U roczysta M sza ,vh’. odpu stow a n> kościele f a m y m w O strogu (15 sierpn ia 2004 r.)
odpuście. B yły to rodziny B oczkow skich, K rynickich, G atz i K ubiaków . D o czasów pam iętnej ekspatriacji w latach 1945-1946 B o czk o w scy m ieszkali w Z akotach, niew ielkiej w w iosce koło W ilii, K ryniccy p o siad ali g o sp o d a rstw o w M ilatynie (daw niej g m ina S ijańce, pow iat z d o łb u n o w sk i), M ak o w scy w B orze k.
O stro g a (daw niej g m ina N ow om alin, p ow iat zdołbunow ski), zaś Sam elakow ie m ieszkali w C horow ie k. O stroga.
Ó w udział daw nych m ieszkańców O s
troga i okolicy w tegorocznym odpuście ukazał d ziw n ą je d n o ść daw nych pokoleń z obecnym i. C hociaż zupełnie zm ienili się parafianie naszego kościoła - m iejscowi P olacy, których zm uszono do w yjazdu do Polski w latach 1945-1946, zostali za
stąpieni P olakam i, którzy w latach 1947- 1948 uciekli z zesłania do K azachstanu - w kościele ostrogskim rozbrzm iew a m o
dlitw a. W ciąż nasza parafia boryka się ze strasznym i skutkam i - zarów no m aterial
nym i, ja k i duchow ym i - zam knięcia koś
cioła ostrogskiego w łatach 1960-1989.
W czasie M odlitw y W iernych m od
lono się za parafię i jej problem y, a także
itr. 4 Jhpiec-Ulatfiitń 2004 Wołanie J U/ołynia 4 (59J
za w szy stk ich żo łn ierzy p o lsk ich pod dow ództw em Józefa P iłsudskiego - 15 sierpnia od k ilk u n a stu lat zn ó w je s t D niem W ojska P olskiego - i ukraińskich pod dow ództw em S em ena P etlury, którzy w 1920 ro k u b ro n ili ziem p o lsk ic h i ukraińskich p rzed n a w a łą b o ls z e w ic k ą zw łaszcza za tych którzy zginęli w o k o li
cach m iasta O stro g a, aby zo stały im darow ane grzechy i otrzym ali nagrodę w O jczyźnie niebieskiej. M odlono się też za w szystkich n aszy c h d o b ro cz y ń có w , którzy nam stale p o m a g a ją aby B oże b ło gosław ieństw o i w d zięczność ludzka za
w sze z nim i przebyw ały.
Z aniesiono do B oga rów nież m odlitw ę za zm arłych m ie sz k ań có w O stro g a i okolicznych w iosek, za m ordow anych w K atyniu, Tw erze, i w B ykow ni w K i
jow ie: senatora Innokentija G łow ackiego, bu rm istrza S tan isław a L u d w ik a Żu- rakow skiego, p o lic ja n tó w A n to n ieg o K uźm ę i T eodora Sam elaka oraz w ielu innych. N ie zapom niano rów nież o m o d li
tw ie za w szystkie ofiary czystki etnicznej - Zbrodni W ołyńskiej - lat 1943-1944;
zw łaszcza za tych, o których grobach nikt nie pam ięta i nie p a lą się na nich św iece...
C ieniem na tegorocznej uroczystości odpustow ej p o ło ż y ło się p rze rw an ie odbu d o w y p le b an ii p rzy k o śc iele os- trogskim . P arafianie i goście z o b u rze
niem przy jęli w iad o m o ści o tym , że znalazły się pew ne osoby, które napisały fałszyw y d o nos do pro k u ratu ry . M im o zezw olenia na o d tw orzenie plebanii i zez
w olenia na prace ziem ne w celu w ykona
nia w ykopu pod fu n d am en t, in sp e k cja architektoniczno-budow lana w p ią tek 13 sierp n ia 2004 r. w strz y m a ła prace.
O kazało się, że nikt z d ecydentów nie polecił nam w cześniej w y k o n an ia e k sp er
tyzy archeologicznej działki p o d od b u
dow ę p le b an ii. D o p atrz o n o się też pew nych braków w dokum entacji od b u dow y. N ajw iększym problem em je s t sta
tus kościoła w O strogu i ziem i przykoś
cielnej, gdyż nasza św iątynia je s t de iure c z ę ś c ią P ań stw o w eg o R e ze rw a tu H isto ry c z n o -K u ltu ra ln e g o m ia sta O s
troga, a de facto ów rezerw at w żaden sposób nam nie pom aga w rem oncie koś
cioła (także w sw oich w y daw nictw ach i folderach rezerw at ten nie w sp o m in a o naszym kościele, podobnie ja k i o soborze praw osław nym ). Parafia zapłaciła karę w w ysokości 136,- grzyw ien za naruszenie kodeksu ziem nego. O becnie trw a ek sp er
tyza archeologiczna i uzupełnianie do k u m entacji.
D zieło odbudow y p lebanii przy os- trogskim kościele fam ym zostało p o le c o n e M a tce B ożej, p atro n c e naszej parafii. U fam y, iż z B o ż ą p o m o c ą d o pro w ad zim y to dzieło do końca, podobnie ja k w cześn iej o d b u d o w aliśm y o b ie k ty w y sa d z o n e w p o w ietrz e w 1961 roku przez bezb o żn e w ładze kom unistyczne - k apliczkę nad grobem bpa F ranciszka K o
m o rnickiego (1995) i b aro k o w ą dzw o n nicę (1998).
ks. W itold J ó z e f K ow alów
P.S. Pomoc dla parafii rzymskokatolickiej w Ostrogu na W ołyniu - za którą serdecznie dziękujemy - można przesyłać na konto:
Stow. Ośrodek “W ołanie z W ołynia”
PBS ZAKOPANE O/ BIAŁY DUNAJEC Nr 50 88210009 0010 0100 1892 0002
Jlipiec-Cierpień 2004 itr. 5
i
UKRAIŃCY W PŁUŻNICY
P odczas m ojego pobytu w O strogu na U krainie, n aw iązałem w spółpracę z C en trum D zie ck a im. F ilis W udtorp.
P o stan o w iliśm y w ted y zo rg a n izo w ać w ym ianę dzieci p o m ięd zy O stro g iem i g m in ą Płużnicą. P om ysł ten w y d aw ał się n ierealny zw ażyw szy na to, iż na je g o rea liz a c ję S to w arzy sz en ie M łodych G m iny P łu żn ica nie d y sponow ało ża d n ym i śro d k am i fin an so w y m i. K ilka m iesięcy przy g o to w ań u d o w odniło je d nak, iż w naszej gm inie m ożna zreali
zow ać w spaniałe p rzedsięw zięcie o p iera
ją c się je d y n ie n a dobrej w oli jej m ieszkańców .
G rupa z U krainy p rzybyła do Płużnicy 29 kw ietnia 2004 r. o godzinie 21:00. N a placu p rze d re m iz ą stra ż a c k ą czekało dw ad zieścia rodzin, które zd ecydow ały się przyjąć gości z O stroga. Po krótkim pow itaniu, dzieci i opiekunow ie pojechali do sw o ich “ n o w y c h ” dom ów . C z te r
dzieści osób z U krainy zam ieszkało na kilka dni w siedm iu w siach naszej gm iny oraz w K siążkach i w Jarantow icach.
N astępnego dnia cała grupa spotkała się w G im nazjum P ublicznym w N ow ej W si K rólew skiej. D y rektor G im nazjum P u b liczn eg o D o ro ta H o ro d e ck a oprow adziła gości po szkole prezentując, w ja k ich w arunkach zd o b y w a ją w iedzę u czniow ie w naszej gm inie. P otem dzieci
z O stroga udały się do Płużnicy, gdzie o b se rw o w ały w ojew ó d zk i turniej piłki nożnej dziew cząt. K ibicow ały drużynie z G im nazjum , która ostatecznie zajęła trze
cie m iejsce. Po sp ortow ych em ocjach w róciły do G im nazjum na ciep łą zupę.
N astępnie pojechały do W ąbrzeźna i brały udział w p ochodzie zorganizow anym z okazji w ejścia Polski do Unii E uropej
skiej. B arw ny p o ch ó d p rze sze d ł spod L iceum O gólnokształcącego na Podzam cze. T am o d b y ł się festyn, podczas którego szkoły z pow iatu w ąbrzeskiego p rez en to w ały inform ację o krajach w stępujących do UE. Je d n ą z atrakcji dnia był w ystęp dzieci z U krainy. M ali artyści z a p reze n to w ali cz te rd z iesto m in u to w e przedstaw ienie, które zyskało duże u z
nanie publiczności.
S o b o ta p rze zn ac zo n a zo stała na z w ie d za n ie gm in y P łużnica. P ierw szą atra k cją była stara chata państw a B etcher w N ow ej W si K rólew skiej. D zieci m ogły zobaczyć ja k kiedyś w yglądały dom y na naszym terenie. N astępnie grupa udała się do gospodarstw a rolnego państw a M adej w D ziałow ie. T eresa T ylm anow ska oprow adziła gości, pokazując im bażanty, perliczki, dziki, je len ie oraz konie, które sp raw iły n ajw ięcej radości. K o lejn ą atra k c ją był klub R ink-W eis w e W iel- dządzu. S pecjalnie dla dzieci z U krainy p raw d ziw ą dyskotekę urządził M irosław K arczew ski. Po chw ili tańczyły one we w szystkich m ożliw ych m iejscach. N astęp
nym punktem w ycieczki była ferm a strusi afry k ań sk ich p ań stw a Tom asik. N ikt z u kraińskich gości nigdy nie przypuszczał, iż z o b a cz ą pierw szy raz w sw oim życiu strusia w łaśnie w Płużnicy.
Po m ęczącym przedpołudniu nasi goś
cie udali się do Szkoły Podstaw ow ej na obiad, ufundow any przez U rząd G m iny w
itt. 6 J lip itc S ie rp ie ń 2004 14/ołanie j Wołynia 4 (59)
Płużnicy. Po krótkim odpoczynku u czest
niczyli oni w debacie zorganizow anej z okazji przystąpienia Polski do U E. N a spotkaniu obecna była delegacja z gm iny H agen, p rze d staw ic ie le n aszy c h w ład z sam orządow ych, szkół oraz innych o rg a
nizacji. D zieci z O stroga swój u d ział z a akcen to w ały p rez en tu ją c trad y c y jn e ukraińskie piosenki śpiew ane na p o w i
tanie w iosny “ W ieśnianki” . Pod koniec spotkania, kierow nik grupy L arysa K hu- doliy p o dziękow ała w ójtow i Januszow i M arcinkow skiem u, dyrektor G im nazjum P u blicznego D orocie H orodeckiej oraz D yrektorow i S zkoły P o d staw o w ej A dam ow i P uchale za o k az an ą pom oc i w rę cz y ła im sy m b o licz n e u pom inki.
Pow iedziała także, iż grupa artystyczna chętnie znow u przyjedzie do P łużnicy ja k rów nież uda się z w izy tą do H agen.
Po d eb a cie ro zp o c zęły się p rz y g o tow ania do w ieczornego w ystępu. O koło godzin y 17:30 m ieszk ań cy g m in y Płużnica m ogli podziw iać w ystęp u k raiń skich gości. D zieci śpiew ały i tańczyły.
W zbudziły podziw w spaniałym i układam i choreograficznym i, strojam i, m uzykalnoś
c ią i profesjonalizm em . W śró d m ałych
D zieci z O stroga śpiew ały, tańczyły, w zbudzały podziw ...
artystów znajdow ało się dw oje dzieci głu
choniem ych, które rów n ież brały u d ział w przedstaw ieniu. S w oim głosem zadziw iły w szystkich słuchaczy M aryna Y ashchuk, A nastasiya K helenyuk oraz O łesia Stepa- niuk. W y stęp zap ew n ił w iele w rażeń i w zruszeń. B ardzo podobał się w idzom , co po tw ierdzały gorące i długie braw a. N a zakończenie dnia U rząd G m iny zo rg an i
zo w a ł d la gości z U k ra in y o g n isk o z kiełbaskam i.
O statni dzień pobytu ro zpoczął się od w ystępu w kościele p arafialnym w N ow ej W si K rólew skiej. W czasie M szy św. O łe
sia S tep a n iu k z a c h w y c iła i w zru szy ła sw o im śp ie w em w iern y c h zg ro m a d zonych w kościele. N a zakończenie M szy św. w szystkie dzieci z O stroga w spólnie za śp ie w a ły u k ra iń sk ą p ie śń religijną.
K sią d z M e to d y D eran e k p o d zięk o w ał gościom , rodzinom goszczącym i org an i
za to ro m oraz ż y c zy ł sz cz ęśliw e g o pow rotu do dom u. Po M szy św. U kraińcy u d ali się do T o ru n ia, po któ ry m oprow adził ich przew odnik B artosz Pu- chow ski. M ieli oni okazję poznać uroki i legendy grodu K opernika. A trak c ją dla nich b y ł rów nież obiad w M cD onaldsie, k tó ry u fu n d o w a ł L ech S ko n ieczk a. Po pow rocie do P łużnicy na parkingu przed rem izą straż ac k ą odbyło się pożegnanie.
G oście z O stroga żegnali się z osobam i, któ re p rzez k ilk a dni sta n o w iły ich rodziny. O tym ja k silne w yw iązały się m iedzy nim i relacje św ia d cz y ły łzy w oczach dzieci i dorosłych. Jak pow iedział M aciej M atuszew ski “K ilka d n i w ystar
czyło, aby d zieci z U krainy zd o b y ły nasze serca".
N astępnego dnia rano U kraińcy byli ju ż w sw o ich dom ach. T eraz chcem y przystąpić do drugiego etapu naszego pro je k tu , czyli re w iz y ty w O strogu. W
Wołania j Wołynia 4 (59J Jiipiec-^ietpień 2004 arii 5 5 3 8 1 ii»ti win WBBBBBS3tBKMBBBBS B 3 KSSS3BSSSS3BSSE 8 B B SBSBk
itt.
7 n
V.
w y cie cz ce , k tó ra zap la n o w a n a je s t na koniec czerw ca w ez m ą udział dzieci z ro d zin g o szczący ch . M am n ad zieję, iż S to w arzy sz en ie A rty sty cz n e im F ilis W udtorp będzie odw iedzało nas, co rok i przyczyni się to do naw iązania trójstron
nej w spółpracy p om iędzy m iastem O s
tróg, g m in ą z b io rc z ą H agen i g m in ą Płużnicą.
S erd ec zn ie d zięk u ję H ały n ie H andzilew śkiej za okazane zaufanie i p ro
fesjonalizm działania, kierow niczce grupy L arysie K hudoliy i pozostałym o pieku
nom za pracę w ło żo n ą w przygotow anie przyjazdu czterdziestoosobow ej grupy z U krainy do P łużnicy oraz dzieciom z O s
troga za w spaniałe w ystępy i w zruszenia, ja k ic h one dostarczyły, W ójtow i Janus
zow i M arc in k o w sk ie m u , S ek retarz W iesław ie S zpanow skiej oraz M agdalenie S zcz ep a n ik za u d o stę p n ie n ie autokaru, ufundow anie obiadu, zorganizow anie og niska i w sze lk ą pom oc i w sparcie, za rzą
dow i i p racow nikom T ow arzystw a R o z
w oju G m iny P łu żn ic a za pom oc w znalezieniu rodzin i o k az an ą cierpliw ość, d y rek to r G im n azju m P u b liczn eg o w N ow ej W si K rólew skiej D orocie H orodeckiej za zaangażow anie się w to przedsięw zięcie i troskę o gości z O s
tro g a, S taro stw u P o w iato w em u za w łączenie w ystępu zespołu z U krainy w program festynu, A dam ow i Puchale, A n
nie B etch er, T eresie T y lm an o w sk iej, M iłosław ow i K arczew skiem u, E ugenius
zow i T om asik za uatrakcyjnienie pobytu gości z U krainy na terenie naszej gm iny, K się d zu M e to d em u D erankow i za serd e cz n e p rzy ję cie gru p y z O stroga, W iesław o w i K w iatk o w sk iem u za b e z p ieczn y tran sp o rt i m iłą atm osferę, dy sk o tece R in k -W eis za u fu n d o w an ie biletów w stępu na dyskotekę dla u kraińs
kich opiekunów , L echow i S konieczka za ufu n d o w a n ie obiadu, B arto szo w i Pu- chow skiem u za w sp an iałą w ycieczkę po Toruniu.
D zię k u ję szcz eg ó ln ie ro dzinom L ew andow skich z C zapel, M akow skich i M ajew skich z D ziałow a, Fiałkow skich z Ja ra n to w ic, M alan o w sk ich z K siążek, M atu szew sk ich , Ś w ierczyńskich, K ruk, H orodeckich i W o lentek z N ow ej W si K rólew skiej, Sitek, R óżyńskich, Cieciora, M ałek i M ajekw sich z Płużnicy, P iątek z U ciąża, S konieczka z W ieldządza, Błaże
jew sk ich i F ałkow skich z W iew iórek za p rzy ję cie w sw o ich d om ach gości z U krainy i okazanie im w iele ciepła oraz serdeczności.
Pragnę także gorąco podziękow ać oso
bom , b ez których ta w y m ian a nie doszłaby do skutku, A nastasi K helenyuk i Ju sty n ie S ko n ieczk a za w ielki w kład pracy, w ytrw ałość i w sparcie. W szystkim w y m ien io n y m oraz p ozostałym , którzy ró w n ież p o m ogli w realizacji p rojektu je szc ze raz dziękuję słowem : aHKyio!
M arcin S konieczka
D zie ci z P o lsk i kolo W ielkiej S yn agogi (X V I w.) w O strogu
Jllplac-£letplań 2 0 0 4 [Wolanie j Wołynia 4 (59)
H H H B H B H B B H H 9B H D 3ESB B H B B B B SB B B SSB 5B B B SH B B B
PRYVIT UKRAINO!
S tow arzyszenie A rtystyczne im. Filis W udtorp w spólnie ze S tow arzyszeniem M łodych G m iny P łużnica przeprow adziło drugi etap w ym iany dzieci i m łodzieży pom iędzy O strogiem i P łużnicą. C zter
d ziesto o so b o w a g ru p a p rze b y w a ła na U krainie w dniach od 4 do 8 lipca 2004 r.
A u to b u s p rz y b y ł do O stro g a o koło godziny dw udziestej drugiej. N a P olaków czekały rodziny dzieci, które gościły w m aju br. w Płużnicy. Po serdecznym p rzy w itaniu uczestnicy w ycieczki udali się do sw oich now ych dom ów . G o sp o d arze okazali się bardzo gościnni, a odm ienny ję zy k nie stanow ił żadnego problem u w kom unikacji. N astępny dzień ro zp o c zął się od zw ie d za n ia m iasta. P rz ew o d n ik A natolij C heleniuk o prow adził g rupę z Polski po M uzeum K siążki i D rukarstw a oraz M uzeum N um izm atyki, a w czasie spaceru zapoznał z zabytkam i O stroga. Po obiedzie m łodzież m iała okazję obejrzeć ek sp o n aty zg ro m a d zo n e w m u zeu m w uniw ersytecie i poznać historię uczelni.
A kadem ia O strogska została zało żo n a w 1576 przez kniazia W asy la K onstantego O strogskiego. F unkcjonow ała do połow y X V II w ieku. R eaktyw ow ano j ą w 1994 roku i obecnie stanow i n ajw a żn iejsz y czynnik ro zw o ju m iasta. D y re k to r m uzeum Jarosław a B ondarczuk p okazała gościom także p odziem ia k laszto ru k a
p ucynów z 1750 roku, gdzie zn a jd u ją się krypty m nichów .
K o le ją atra k cją była w izyta w C e n trum D zieck a, g d zie g ru p ę p rzy w ita ła k ie ro w n ic zk a o śro d k a H ały n a H an d zi- lewśka. P rzedstaw iła ona m etodykę pracy S tow arzyszenia A rtystycznego z dziećm i, której g łó w n y m ce le m je s t w y c h o w y w anie dzieci za p o m o c ą sztuki. Podczas zw ied zan ia m ali arty ści za p rezen to w ali w ystępy przygotow ane specjalnie dla p o l
skich przyjaciół.
W ieczo rem m łodzież udała się do koś
cio ła rz y m sk o -k a to lic k ieg o , g d zie p ro b o sz cz em je s t k sią d z W ito ld J ó z e f K ow alów . M szę św ię tą w intencji u czest
n ik ó w w y cie cz k i o d p ra w ił m ie jsc o w y w ikariusz ksiądz W ald em ar Szlachta. Po nabożeństw ie ks. W aldem ar opow iedział historię parafii. Ś w iątynia w ybudow ana została w 1897 r. na m iejscu daw nego kościoła w stylu gotyckim , w zniesionego w 1582 r. W okresie Z SR R urządzono tam szkołę sportow ą. Funkcję św iątyni p rzy w rócono pod koniec lat osiem dziesiątych.
N a za k o ń cz en ie d n ia o d b y ła się dyskoteka dla gości z Polski i ich p rzy jació ł. W szy sc y w sp ó ln ie się b aw ili w
najpopularniejszej w O strogu dyskotece
“ W sch o d n ia B ram a” . W czasie zabaw y C entrum D ziecka przygotow ało n ie w ielk ą n ie sp o d zian k ę. D zieci z a p reze n to w ały u kład c h o re o g ra fic zn y do piosenki ukraińskiej gw iazdy R uslany. W ystąpiła także N ik o lin a Johnson ze Szw ecji.
N astęp n e g o d n ia g rupa z P łu żn ic y u dała się do Poczajow a, praw osław nego sanktuarium m aryjnego. W 1240 r. ob ja
w iła się tam M atka B oska. U czestników w ycieczk i za d ziw iła pob o żn o ść, z ja k ą praw o sław n i czcili to św ięte m iejsce. W drodze pow rotnej autobus zatrzym ał się w K rzem ieńcu, m ieście w którym urodził się
U/ołanie j lVołt/nia 4 (59) Jll/altc-Sierpień 2 0 0 4 itt. 9
Juliusz Słow acki. Z h isto rią m iasta tu ry s
tów zapoznał ksiądz T adeusz M ieleszko.
K o lejn y m pu n k tem w y cieczk i było zw iedzanie góry B ony, gdzie zn a jd u ją się ruiny zam ku zniszczonego w 1648 roku w czasie pow stan ia C hm ielnickiego. W ie czorem na rynku w O strogu odbył się k o n ce rt z o kazji n o cy K upały (o d p o w iednik nocy św iętojańskiej w Polsce).
S trugi d eszczu nie p rze szk o d z iły m ie sz k ań co m m iasta dobrze się baw ić przy m uzyce zespołu “ Stara C hata” .
P rzedostatni dzień pobytu na U krainie sp ęd zo n y zo stał w ośrodku w y p o cz y n kow ym dla dzieci “ K o rc z a h in e ć ” . K ierow nik ośrodka Iw an D iaczuk w spól
nie z uczestnikam i kolonii przyw itał gości z P olski trad y c y jn ie ch leb e m i solą.
N astępnie odbyły się potyczki sportow e takie ja k w esoła sztafeta, koszyków ka i piłka nożna. W zm aganiach udział brali za ró w n o ch ło p ac y , ja k i d ziew czyny.
Z ac ięta ry w a liz ac ja d o sta rc zy ła w sz y s
tkim w iele em ocji. Po obiedzie w szyscy u d ali się n ad rzekę, gdzie u cz estn icy kolonii zaprezentow ali tradycyjny sposób o b ch o d z en ia n o cy K upały. P olska m ło d z ie ż także zo stała w łączo n a w ob rzęd y , m iędzy innym i skakała przez ogień i puszczała w ianki na w odę. O rga
n iz a to rz y p rzy g o to w a li także w iele kon k u rsó w , k tóre ro zg ry w a ły się pom iędzy P łu żn ic ą a “K o rczah icem ” . W podziękow aniu, zespół dziew cząt z G im n az ju m P u b licz n eg o z N ow ej W si K ró lew sk iej, po d kiero w n ictw em G ra ży n y M ajew sk iej, za śp ie w ał kilka p io se n ek oraz z a p reze n to w ał polkę i taniec latino. W ystęp spodobał się p u b liczności i znaczna jej część przyłączyła się do artystów .
O statniego dnia rano, przed u niw er
sytetem , odbyło się uroczyste pożegnanie.
O godzinie dziew iątej grupa z Płużnicy opuściła O stróg. Polacy zabrali ze sobą w sp an iałe w spo m n ien ia, a zostaw ili sw oich ukraińskich przyjaciół. Jednak nie na zaw sze, gdyż organizatorzy obiecali, iż za rok znow u odbędzie się ta niezw ykła w ym iana.
A n astazja C heleniuk M arcin Skonieczka
P o d z i ę k o w a n i e
Serdecznie dzięląijemy prezesowi S to warzyszenia Artystycznego im. ‘Jiiis ‘Wudtorp Malinie J-Candzilewśląej oraz pracownicom Centum ‘Dziecina Olenie Kjincedai, Anastazji Cieleniu/^ Marianie Jominych, Larysie Chu
do [ij i O ranie Kjiźmenltp za zaproszenie, zor
ganizowanie naszego pobytu w Ostrogu i in
teresujący program. Cjorąco dziętąijemy rodzi
nom Major, Rpżtęo, Topczuk^ “Walewskich,
‘MoslęąCulśj Draczuki, Romaniuk Stepanyszyn,
‘K om iczu^ ‘Rąwczukj Zielińskich, Łopacijch, Jaszczu/^ W asytczuh 'Prystupa, ‘PoliszczukJ
‘Pelypenlęp, Lidaweć, Jominych i Chudolij za serdeczne przyjęcie nas w swoich domach.
‘Bardzo dziętąjemy Iw anow i (DiaczuHiza wspa- niaiy dzień spędzony W ‘“Korczahińcu". ‘Dzię
kujemy (ęs. ‘Waldemarowi Szlachcie za odpra
wienie M szy św. w naszej intencji.
U czestn icy w ym ian y P łu żnica-O stróg
itr. /O Jllptac-Juarplań 2 0 0 4 Wołania y Wołynia 4 (5 9 )
J
Odeszli
~ .. .— 3 S S 3 S B S 5 B ^ B B K 2m23p -■■»_•■ - -ł.*«..".i ” .. . "
ZMARŁ
CZESŁAW MIŁOSZ
W Krakowie, w wigilię uroczystości Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, 14 sierpnia 2004 r. zmart Czesław Miłosz, poeta, pisarz i eseista - laureat Nagrody Nobla w dziedzinie literatury w 1980 roku.
Pogrzeb Czesława Miłosza odbył się w piątek, 27 sierpnia 2004 roku. Rodzina, przy
jaciele, intelektualiści, mieszkańcy Krakowa oraz goście z kraju i zagranicy pożegnali wybitnego Polaka. Uroczystościom pogrze
bowym w bazylice mariackiej i klasztorze ojców paulinów Na Skałce przewodniczył metropolita krakowski kard. Franciszek Macharski. W ostatniej drodze poety uczest
niczyło niemal 10 tys. osób. - “Niechaj g łó d wieczności i niepokój je g o serca ukoi Ten, który je s t i byt i będzie" - mówił w kościele mariackim metropolita lubelski abp Józef Ży
ciński.
Papież Jan Paweł II w posłaniu skierowanym do uczestników uroczystości pogrzebowych Cz. Miłosza potwierdził przy
wiązanie zmarłego poety do wiary katolickiej.
W piśmie odczytanym przez kardynała Fr.
Macharskiego papież przytoczył fragment os
tatniego listu Miłosza, w którym prosił on o błogosławieństwo i potwierdzenie, że jego twórczość jest w zgodzie z wiarą katolicką.
Ojciec Święty odpowiedział mu, że jest przekonany iż takie nastawienie poety jest decydujące. Papież w odpowiedzi wyraził zadowolenie, że mógł potwierdzić słowa poety o dążeniu jego i Kościoła do wspólnego celu.
Papież Jan Paweł II przesłał rodzinie i przyja
ciołom zmarłego wyrazy współczucia.
ł-z-
Czesław MIŁOSZ KTÓRY
SKRZYWDZIŁEŚ
K tóry skrzyw dziłeś człow ieka prostego Ś m iechem nad k rz y w d ą je g o w ybuchając, G rom adę błaznów koło siebie m ając N a pom ieszanie dobrego i złego,
C hoćby przed to b ą w szyscy się skłonili C notę i m ądrość tobie przypisując, Z łote m edale na tw o ją cześć kując, R adzi że je sz c z e dzień je d e n przeżyli,
N ie bądź bezpieczny. P oeta pam ięta.
M ożesz go zabić - narodzi się now y.
S pisane b ę d ą czyny i rozm ow y.
L epszy dla ciebie b yłby św iat zim ow y I szn u r i gałąź pod ciężarem zgięta.
W aszyngton, 1950
Wołania J Wołynia 4 (59)
"SESEa■■iii
Jłijalec-Jnetplań 2 0 0 4
■
DWA NARODY, DWA O BR ZĄ D K I, JED N O SERCE - JU B ILEU SZ
A RCYBISKUPA JA N A M ARTYNIAKA
20 lipca m inęło 15 lat od dnia nom i
nacji biskupiej ks. Jana M artyniaka, o b ec
nie arc y b isk u p a p rze m y sk o -w a rszaw - skiego obrządku greckokatolickiego. W tym roku obchodzi on je sz c z e dw a inne ju b ile u sz e : 65. ro cz n icę u ro d zin i 40.
ro cz n icę św ięceń k apłańskich. N ie je s t ła tw o łą cz y ć d w ie trad y c je naro d o w e, dw ie kultury i dw a obrządki, a je d n a k lu d zk ie serce to p o trafi - za p ew n ia potrójny Jubilat.
M im o pow ażnych konfliktów na tle n arodow ościow ym , potrzeb oczyszczenia pam ięci i p o jednania polsko-ukraińskiego, zaw iłych starań o zw rot m ajątku, biedy w sp ó ln o ty g rec k o k ato lick ie j, w ład y k a M artyniak się nie zraża. - Jest bardzo aktyw ny i bezkom prom isow y w sw ych sądach - m ó w ią ludzie, którzy go znają.
P rz y zn a je, że w ch w ili św ięceń w 1964 r. nie w yobrażał sobie, że dożyje odro d zen ia K ościoła greckokatolickiego - je g o członkow ie byli rozproszeni po całej P olsce w skutek A kcji “ W isła” , ukryw ali sw o ją to ż sam o ść n a ro d o w ą i w y z n a niow ą, żyli w w ielkim strachu. D ziś ten K o śció ł o d rad z a się - m a sw oich b iskupów , księży i św iątynie, pow stała sieć parafialna - i choć nie brakuje pro b
lem ów , w ład y k a d ziękuje Bogu.
S łucham y O jca Św iętego - m ów i. W sta
liśm y - i idziem y. O d 15 lat przew odzi w spólnocie greckokatolickiej.
U rodził się pod Lw ow em w 1939 r. w rodzinie ukraińskich rolników . Podkreśla, że w P olsce nie je s t cudzoziem cem , a potom kiem narodu, który zam ieszkuje te ziem ie od stuleci, na rów ni z Polakam i.
Jego o jc iec p o sz ed ł na B erlin w raz z A rm ią C z erw o n ą i poległ w walce. Syna w y ch o w y w ała m atk a, któ ra po w ojnie repatriow ała się do Polski.
P o niew aż w czasach PR L nie m iał m o żliw o ści stu d io w a n ia w sem inarium obrządku w schodniego, studiow ał w se
m inarium w rocław skim , gdzie otrzym ał św ięcenia z rąk abp. B olesław a K om inka.
N a A kadem ii Teologii K atolickiej kon
tynuow ał studia, tu otrzym ał też licencjat z ap o lo g ety k i i teologii życia w ew n ętrzn eg o . “ P odw ójna linia ży c ia ”
itr. 12 JhplacSietptań 2004 W ołanie j Wołynia 4 (59)
|
- u \ ■ :: . ...
Cnaeu. Borne. .7togii t b o j i i
1\ i a r o c . i n n i i .7o e r o f t H i e t r o ć.
i i .Iii /a. In. 'ioitirnycrmY))
H a C I I D l l H H X i J>< VI I »H i V MD e 1 u ‘p m i.' a i ' x i c p e i i c 1. k p
> * ) . ' u i r i > c . ' i o o c ' i n i it
B . ' i a ; ; i i K a
K u p I r i a n M a p T i m n K
ro zciąg ała się nie ty lko n a je g o pochodzenia, ale rów nież obrządek. Przez w iele lat po św ię ce n iac h p ra c o w a ł w parafiach rzym sko-katolickich, b y t p ro boszczem i dziekanem , gdy zaś w arunki p o lity cz n e się zm ien iły z o sta ł w ik a riuszem generalnym Prym asa P olski dla w iernych obrządku w schodniego. P ełnił tę funkcję w yjątkow o sum iennie, w ręcz z pasją. Jeździł po całym kraju z p o słu g ą re lig ijn ą naw et do niew ielkich w spólnot.
Z aw sze uw ażał, że je g o o bow iązkiem je s t służba, choćby prosiła o to garstka ludzi.
20 lipca 1989 r. stało się to, czego nie m ógł sobie przez lata w yobrazić:
O jciec Św ięty m ianow ał go biskupem p o m o c n icz y m P rym asa P o lsk i dla g reko k ato lik ó w . S akrę o trzy m ał z rąk kard. M yrosław a L ubacziw śkyja na Jasnej G órze. B ył pierw szy m b isk u p em obrządku w schodniego po 47-letniej p rz e rwie, spow odow anej przym usow ym w c ie
len iem w sp ó ln o ty g rec k o k ato lick ie j do C erkw i p raw o sław n ej po tzw . soborze lw ow skim . W sty c zn iu 1991 r. został b isk u p e m p rze m y sk im obrząd k u b iz an ty jsk o -u k raiń sk ie g o , a w pięć lat p ó źn iej arc y b isk u p e m m e tro p o litą przem ysko-w arszaw skim .
R adość z p o w ro tu do norm aln o ści by ła zapraw iona g o ry c z ą gdyż w ładyce uniem ożliw iono odbycie ingresu do w łas
nej katedry. S przeciw ili się tem u Polacy, którzy nie chcieli się zgodzić na objęcie p rzez niego daw nej k ated ry g rec k o k a
tolickiej.
B ardzo tru d n e o k az ały się też n e
g ocjacje zw iązane ze zw rotem m ajątku, n ależ ąc eg o p rze d w o jn ą do K o ścio ła unickiego. P rzez lata w sp ó ln o ta nie była w stanie odzyskać w ielu obiektów , m.in.
daw nego pałacu arcybiskupów , w którym do n ie d aw n a m ie śc iło się m u zeu m i gm achu sem inarium . N a ogrom ne tru d
Wołanie j U/ołynla 4 (59) JlipiecSierpleń 2004 itt. 13
• - : ” ; I “ “ " ■ ' ! : ' ' ”
ności n a p o ty k a ją p ró b y o d zy sk an ia 33 k o śc io łó w g rec k o k ato lick ic h , k tóre po w ojnie przeszły w ręce skarbu państw a, a u ż y tk u ją je p raw o sław n i. P o za tym w ielkie ubóstw o w iernych utrudnia w łaś
ciw e funkcjonow anie K ościoła. Co ja k iś czas w y b u c h a ją k o n flik ty na tle n aro dow ościow ym m iędzy Polakam i i U kraiń
cam i, ale w ładyka przem ysko-w arszaw ski potrafi w porę ostudzić tem peraturę kon
fliktu. O dw ołuje się w ów czas do tego, co łączy. G dy w 1999 r. na K opcu Tatarskim ustaw iono krzyż, upam iętn iający ofiary na W ołyniu - co m iało posm ak prow o
kacji - w ład y k a przy p o m n iał: “K rzyż C h rystu sa m a łą c zyć i n ie m o że być znakiem nienaw iści".
W ciągu 15-letnich rządów abp M ar
tyniak dal się poznać ja k o hierarcha ener
giczny o w yraźnych poglądach. Z ałożył lub o d n o w ił sieć p a ra fia ln ą w całym kraju, w y k ształc ił z n a k o m itą kadrę kapłańską, w y budow ał now e św iątynie.
Z aw sze je s t obecny na ich pośw ięceniu i nigdy nie odm aw ia p o sługi d uszpaster
skiej. O becnie stara się rozw iązać prob
lem m aleńkich p ara fii na P odkarpaciu, gdzie w ierni nie są w stanie utrzym ać kapłana. Z o rg an izo w an ie k atechezy dla rozproszonych po kraju grekokatolików także nie je s t sp raw ą prostą.
W P rzem yślu utrzym uje dobre kon
takty z abp. Józefem M ichalikiem , bardzo chw ali sobie kon tak ty z p rotestantam i.
U bolew a, że nie m oże p ow iedzieć tego sam ego o praw osław nych. O trudnościach w dialogu katolicko-praw osław nym mówi zupełnie otw arcie. O drzuca tw ierdzenie, ja k o b y K o śció ł kato lick i obrządku w sch o d n ieg o był tw o rem sztucznym i p rzejścio w y m . P o d k reśla, że U nia B rzeska była pow rotem do utraconej je d ności chrześcijaństw a. U lubionym tem a
tem je g o kazań je s t prym at św. Piotra. - D ialog ekum eniczny nie m oże być piciem kaw y w gronie m iłych rozm ów ców - po d kreśla. R uch ek u m en iczn y nie m oże nikogo krzyw dzić - ani narodu, ani K oś
cioła. Ten dialog pow inien odbyw ać się w p raw dzie. - Jeśli nie m a praw dy, nie będzie m iłości - pow iedział w jed n y m z kazań. N ie w ahał się skrytykow ać niek
tórych w ypow iedzi praw osław nych hie
rarchów . Przypom inał, że chrzest Rusi w 988 r. odbył się w czasie, gdy K ościół był jednością.
A rcybiskup niezachw ianie w ierzy w p ojednanie polsko-ukraińskie i oczyszcze
nie pam ięci. U w aża, że n ależy poznać praw dę, przyznać się do zła, gdyż bez praw dy nie będzie pokoju. D odaje jednak, że czas ju ż p rze stać w ypom inać sobie w iny. - N asze narody m uszą w spólnie żyć i przebaczać sobie naw zajem - m ów ił w je d n y m z w yw iadów . P ontyfikat Jana P aw ła II uw aża za przełom ow y, dlatego ciężkim dla niego przeżyciem był fakt, że z pow odu choroby nie był obecny pod
czas p ielgrzym ki Jana P aw ła II na U krainie w czerw cu 2001 roku.
A rcybiskup M artyniak je s t cz ło w ie
kiem p ro sty m i serdecznym . Pom aga ubogim , o d w ied z a g rekokatolików w w ięzieniach. M a w spaniałe p oczucie hu
m oru, opow iada anegdoty, chętnie żar
tuje. C echuje go niebyw ała skrom ność.
M ieszka w m ałym trzypokojow ym dom ku z kuchnią. Sam odbiera telefony. - G dy m nie pytają, czy to ten pałac, odpo w iad am , że tak! - m ów i z uśm iechem .
A lin a P etrow a-W asilew icz [“ W iad om ości K A I” nr 28 (642)
z 18 lipca 2004 r., s. 5.]
itc. 14 JllplaćS*iatjalań 2004 Wołanie j Wołynia 4 (59)
■■ ■ ■ ■ SS38E5®! ■■ - 335 i -...Hufeitwi 5553 ■ '
Wydawnictwo “Wołanie z Wołynia” poleca uwadze Szanownych Czytelników swoje naj
nowsze publikacje.
BIBLIOTEKA
“W O Ł A N IA Z W O Ł Y N IA "
T. 33 0 Hieronim W arachim OFMCap.,
“Kapucyńska Odyseja przez Podole i W ołyń”, Biały Dunajec - Ostróg 2004. Cena 14,- PLN.
Sentymentalna podróż do miejsc znanych i zapamiętanych przez autora w młodości posłużyła za okazję do ukazania dawnych i obecnych dziejów pracy OO. Kapucynów na Podolu i Wołyniu. Niełatwo jest pokonywać trudności i budować Kościół na gruzach murów i zrujnowanych duchowo ludzkich serc.
T. 34 Marek A. Koprowski, “ Wołynia dzień dzisiejszy” , Biały Dunajec - Ostróg 2004. Cena 18,- PLN.
Reporterski zapis podróży po parafiach rzymskokatolickich i skupiskach polskich na Wołyniu na początku XXI wieku. Po dramaty
cznych dziejach z ubiegłego stulecia autor stara się przedstawić współczesne oblicze tych wspólnot środkowej i wschodniej części Wołynia.
Pow yższe książki m ożna zam aw iać w:
O środ ek “ W ołan ie z W o łyn ia”
sk rytka pocztow a 9 34-520 P oronin
E-m ail: k ovaliv@ ostroh .u ar.n et
Wierzyć w Chrysiusa
___________ I
GDYŚ
W PORANKU, GDYŚ
W POŁUDNIE, GDYŚ
O ZMIERZCHU
M łodzi ludzie przerzuceni ze w si do m iast, przew ażnie ja k o robotnicy na w iel
kich budow ach, m ów iąc krótko - “ gu b ią się” . C o dla nas je s t interesujące: m ożna obserw ow ać u nich nagm inne zaniedby
w anie obow iązku M szy św. niedzielnej.
A le rze c z c h a rak te ry sty cz n a: ten sam m łody człow iek, który w m ieście przestał chodzić do kościoła, po p ow rocie do sw o je j ro d zin n ej w si w n ie d zie lę tak ja k d aw niej w kład a o d św ię tn e u b ran ie i o d św ię tn ą koszulę i m aszeruje do koś
cioła. P odobnie je s t z m łodym i d ziew czę
tam i, które p rzerzucone do m iasta, za
przestały chodzić do kościoła: w racając do swojej rodzinnej w si znow u na p ro ce
sjach n o sz ą feretrony.
Z astanaw iając się nad tym głębiej, do
chodzim y do stw ierdzenia, że m y sam i nie bardzo w iem y, kim jesteśm y . M y sami je ste śm y dla siebie n iejednokrotnie ab so lu tn y m za sk o czen iem . Sam się chyba nieraz przyłapałeś na tym , że zaczepiony czy z d e n e rw o w a n y p rze z kogoś, p o trafiłeś w ybuchnąć w ordynarny sposób, a je ż e li naw et do tego nie doszło, toś się tak
Woła.nie
j
Wołynia 4 (59) Jllplec-Sierpień 2004 itr. 15...
roztrząsł, że przez długi czas nie m ogłeś przyjść do siebie. Potem zachodziłeś w głow ę, ja k p o trafiłe ś tak p o stąp ić, nie w iesz, dlaczego to zrobiłeś. Przyłapałeś się m oże też n a tym , że do niektórych ludzi odnosisz się ja k brat, a do innych ja k tyran.
M y sam i sieb ie nie dość znam y.
O kazuje się, że s ą w nas struktury p sy chiczne - pozytyw ne i negatyw ne - które d rz e m ią latam i nie w yzw o lo n e i naraz przy sprzyjającej okoliczności w y b u ch ają ja k im iś gejzeram i najw spanialszych p rze
żyć, koncepcji, ro zw iązań albo n ajb ar
dziej w ulgarnych, podłych postąpień. P o
tem albo pozostają, albo znow u znikają.
W śród nich s ą struktury zw iązane z naszym rozw ojem biologicznym . G dy pa
trz y sz na zd jęcie tłu steg o bobasa, sied ząceg o g o łą p u p ą na futerku i ro biącego g łu p ią m inę do fotografa (sfo
to g ra fo w a li cię ro d zice, gdy m iałeś do k ła d n ie o k rąg ły rok), p y ta sz się: to byłem ja ? P atrzysz na zdjęcie bęcw ała, który z to rb ą na plecach szedł po raz pierw szy w życiu do szkoły, i m ów isz: to je ste m ja ? A le gdy teraz m asz osiem n aś
cie lat i będziesz patrzył na sw oje obecne zd jęcie z perspektyw y - pow iedzm y - cz te rd z iestu lat, to choć nie w iem , co w ted y pow iesz, w iem , że o d czu jesz p o d o b n ą różnicę, ja k ą odczuw asz teraz, patrząc na siebie sprzed kilku czy kilk u nastu lat.
S p o śró d w szy stk ich etap ó w n a j
w ażniejsze dla osobow ości człow ieka są dw a. P ierw szy to okres dojrzew an ia:
początek życia odpow iedzialnego. Drugi:
okres ciężkiej choroby, która pow oduje pojaw ienie się zupełnie now ej struktury p sy c h icz n ej. T e etapy s ą w aż n e dla człow ieka nie tylko ja k o człow ieka, ale rów nież ja k o chrześcijanina.
S I
M łodość - to okres, kiedy się człow iek budzi psychicznie, kiedy zaczyna m yśleć, dochodzi do św iadom ości, do sam ostano
w ienia. Jeżeli w ted y d ecy d u jesz się C hrystusa brać za w zór sw ojego dalszego życia, to ta decyzja je s t p o d staw ą tego, czym je s t tw oje B ierzm ow anie - w skutek tej tw ojej decyzji u stan o w io n y przez C h ry stu sa sakram ent m oże się spełnić skutecznie w tobie.
C zas pow ażnej choroby - okres za
kłócenia rów now agi psychicznej i paniki przed w yłaniającym się w idm em śmierci.
Jeżeli w tedy m im o w szystkich pokus roz
p aczy, strach ó w , bun tu , żalu człow iek w ierzy w Jezusa, to ten akt je st podstaw ą tego, co się nazy w a sakram entem N a m aszczenia Chorych.
To są dw a w ielkie etapy rozw oju bio
logicznego i p sy c h icz n eg o w życiu ludzkim i to etapy, których m oże w ciąż nie doceniam y. N a tych etapach stajem y się inni - ci sam i, a jed n ak inni.
itr./6 J^lplac-Sfiarplań 2004 Wołania j Wołynia 4 (59)
^
- . , ‘
:T rzeb a sobie z fak tu ich istn ien ia zdaw ać spraw ę i przygotow yw ać się do nich, bo w przeciw nym razie m oże dojść do katastrofy osobow ości. I tak byw a, że np. chłopiec, który od pierw szej klasy służył do M szy św ., chodził do kościoła czy było potrzeba, czy nie było potrzeba - grzeczny, ulizany, posłuszny - po p rz e jś
ciu okresu dojrzew ania zm ienił się nie do p oznania: z ro b ił się egoista, w strętn y , okropny. Tu ktoś popełnił gdzieś błąd:
m oże m atka ch c ia ła go m ieć w ciąż takiego g ładkiego, p rzy g ła sk an e g o , którego się prow adzi za rękę? A m oże on sam nie p rzejął w odpow iednim m om en
cie pracy nad k ształto w an iem sw ojego charakteru? S ą w yraźne etapy, o których trzeba w ied z ie ć, któ re n as c z e k a ją w naszym ż y c io w y m rozw o ju , na któ re m usim y być przygotow ani. Jeżeli tego nie uw zg lęd n iasz, naw et b ędąc c h rz e ścijaninem na je d n y m etapie, nie m ożesz pow iedzieć na pew no, że będziesz ch rz eś
cijaninem na drugim .
A le oprócz tych okresów życiow ych typu biolog iczn eg o , są je sz c z e “ sta n y ” przede w szy stk im zw iązan e z p o z y c ją ja k ą zajm uje człow iek w społeczeństw ie.
K ażdy z nich w yzw ala określone struk
tury psychiczne.
N ajbardziej pod staw o w y “ sta n ” to m ałżeństw o. Poprzedza go “czas” , kiedy pokochasz. A le je s t to ju ż nie tylk o oczarow anie drugim człow iekiem ; je s t to rów nież chęć pozostania z nim na całe życie i coś w ięcej: chęć założenia rodziny.
1 je że li w obliczu tej decyzji człow iek bierze sobie C hrystusa za w zór życia i chce ten w zór realizow ać Jego m o c ą Jego ła s k ą to ten akt je s t p o d staw ą sakram entu M ałżeństw a.
Z kolei inna je s t struktura kierow nika, a inna cz ło w iek a p o d leg łeg o je g o
kierow nictw u. W ym ieniłem ten przykład, bo chcę m ów ić o kapłaństw ie. O czyw iście - kapłan to nie kierow nik, ale to, co je st istotne w tym porów naniu, to św iadom ość o dpow iedzialności za S praw ę i za ludzi, którzy tem u człow iekow i są pow ierzeni.
Innym i słow y: je że li człow iek, m niej lub w ięcej m łody, k tó ry o trzy m a łaskę pow ołania, decyduje się oddać sw oje ży cie na służbę K ościołow i, to ta je g o de
c y z ja je s t p o d s ta w ą sa k ra m en tu K apłaństw a.
Jest je sz c z e inna sytuacja człow ieka w społeczności: w tedy, kiedy od niej o d chodzi i kiedy do niej w raca. W iesz z p e w n o ś c ią o czy m ch cę m ów ić: o grze ch u i P okucie. T u je s t w łaśn ie potrzebna ta u m iejętność “w ychodzenia z cio sem ”, kiedy stw ierdzisz, żeś zgrzeszył.
I je ż e li m ów isz: nie chcę zła, chcę służyć D obru - to ta d ecyzja je s t p o d sta w ą sakra
m entu Pokuty.
O cz y w iście n ajw a ż n ie jsz y m aktem , któ reg o nam w ciąż b rakuje w naszych ro zw a ż a n ia c h , je s t c h rz e st - d ec y zja przy łączen ia się do K ościoła: człow iek, który uw ierzy ł w C hrystusa, decyduje się dołączyć do organizacji założonej przez N iego.
W ciąż pow tarzam : p o d sta w ą każdego sakram entu m usi być decy zja ch rześcija
n ina - decy zja człow ieka, by żyć na w zór C h ry stu sa. K o lejn y m elem en tem , który je s t p o trz e b n y do tego, że b y za istn iał sakram ent, je s t d ecyzja K ościoła, którem u C hrystus pow ierzył sw e sakram enty. I tak sa k ra m en tem w p ełn y m tego słow a znaczeniu je s t spotkanie tych dw óch d e
cyzji: tw ojej i K ościoła, który przychodzi ci z pom ocą. W yrazem tej pom ocy są znaki, sym bole, form uły, słow a, obrzędy - cerem oniał liturgiczny. K ościół przy j
m uje cię do sw ego grona, gdy o to pro-
W ołania j W ołynia 4 ( 59) Jllp iac tplcń 2 0 0 4 jtt. n
■
sisz: niesie ci sw o ją pom oc, żebyś m ógł no w y etap tw o jeg o dojrzałeg o cz ło w ie cz eń stw a bud o w ać po ch rz eśc i
jań sk u . Przynosi ci pom oc, abyś sw oje życie dojrzałe budow ał na w zorze C h ry s
tusa. N iesie ci łaskę w m om encie, kiedy się d e c y d u je sz na m ałżeń stw o . P rz y chodzi do ciebie, kiedy leżysz zm ożony cięż k ą c h o ro b ą i przynosi ci pom oc, żebyś m ógł tę c h o ro b ę p o c h rz eśc ija ń sk u przeży ć. K o śció ł p o w ierz a ci w ładzę duszpasterską, gdy decydujesz się oddać sw e życie posłudze kapłańskiej. K ościół czło w iek o w i ża łu ją ce m u o d ejścia od niego otw iera sw e bram y i przynosi łaskę przebaczenia.
N ie p o w ied z ia łem je s z c z e na tym m ie jsc u o E u ch a ry stii. T o je s t
“sa c ra m en tu m sa c ra m e n to ru m ” , ja k m ów i K ościół daw ny - sakram ent sakra
m entów . D latego m ów iliśm y o nim o so
bno.
(cdn.)
ks. M ieczysła w M aliń ski
MOJEMU OJCU
M inęło w iele lat od II w ojny św ia
tow ej. N iek tó rzy ju ż o tym czasie całk iem z a p o m n ie li, a m łod zi o nim p raw ie nic nie w iedzą. D zisiaj pragnę op ow ied zieć o krętej drodze życia m o
jego ojca oraz o jego w ojenn ych losach.
Mój ojciec urodził się 16 m aja 1886 r. w O strołęce pod zaborem carskiej R osji. W p oszukiw aniu lepszego bytu rodzina p rzeniosła się d aleko, w okolice K ijow a. T am ojciec u k oń czył g im nazjum rosyjsk ie i szkołę handlow ą.
Z ostał b uchalterem
O d 1911 r. pracow ał ja k o księgow y w dużej kopalni w ęgla w D oniecku, dobrze zarabiał i założył rodzinę. Jednak kiedy w y buchła rew olucja, w raz z żo n ą i dw oj
giem m ałych dzieci m usiał uciekać do P olski. U dało im się p rzy je ch a ć do W a rsza w y na p oczątku 1920 roku. W p o sz u k iw an iu pracy p rze n ió sł się do K rakow a, gdzie otrzym ał pracę w Spółce N a d w iślań sk ie j. P otem był Toruń. W Toruniu, w roku 1925, urodziłam się ja.
Później przenieśliśm y się do P oręby koło Z aw iercia, gdzie ojciec dostał pracę w fabryce obrabiarek. Lata 30. były je d nak czasem ogólnego kryzysu. Zam ykano zakłady, zw alniano z pracy. W 1931 r.
ojciec p o je ch a ł do K rzem ień ca na W o ły n iu i tam dostał pracę w now o ut
w o rzonym Starostw ie. T ak oto trafiliśm y do K rzem ieńca, pięknego m iasta, gdzie u rodził się nasz poeta Juliusz Słow acki i gdzie by ła w spaniała szkoła - L iceum
itr. 18 JZipiccSiat/aień 2004 W ołanie j W ołynia 4 (59)
---
K rzem ienieckie, założone przez T adeusza Czackiego.
O jciec p racow ał najpierw ja k o k się
gow y, a potem został sekretarzem W y działu P ow iatow ego i na tym stanow isku utrzym ał się do roku 1939. B ył rów nież prezesem S półdzielni R olniczej i pełnił różne społeczne funkcje. Z aw sze pom agał rodzinie. D bał rów nież o w ykształcenie dzieci. M am a nigdy nie pracow ała, ale um iała dobrze szyć. W dom u zaw sze było rodzinnie i gw am o, choć bez luksusów . W akacje sp ę d za liśm y na w si. O jciec, m im o że b y ł słab eg o zd ro w ia, b ard z o dużo pracow ał.
O d 1 w rześnia 1939 r.
w iele godzin spędzał w pracy, gdyż do K rzem ieńca zjechały w szystkie am basady i m inisterstw a. M ieszkaliśm y w pobliżu W ydziału Pow iatow ego, w ięc w ielu ludzi u nas nocow ało. O jciec m usiał zadbać o zak w ate ro w a n ie w szy stk ich am basad.
P otem K rz em ien ie c z o stał z b o m b a r
dow any i gdy w szyscy w yjeżdżali do R u m unii, trzeba było pom óc w ew akuacji.
K iedy 17 w rześnia n astąpiła inw azja w o jsk so w ie ck ic h , w ielu P olak ó w uciekało pod okupację niem iecką, ale m y nie m ieliśm y do kogo się udać za B ug i pozostaliśm y na m iejscu. N astąp iły n a
ty c h m ia sto w e a re sz to w a n ia w szy stk ich p rzedstaw icieli w ładzy polskiej. N astępne a re sz to w a n ia były w lu ty m 1940 r.
W szystkie rodziny w ojskow ych i o sa d ników zostały w y w iezio n e w p ółnocne rejony R osji. O jciec praco w ał w tym cza
sie w b iurze odkryw kow ej kopalni torfu, a mój brat przy w ydo b y ciu tego surow ca.
T r a g e d ia
n aszej ro d zin y n a d e sz ła w św ię ta w ielkanocne 1940 r. W n ocy 23 m arca N K W D are szto w a ło ojca, a 25 m a rc a siostrę Janinę. W chw ili aresztow ania o j
ciec b y ł chory. M am a, d zieln a osoba, n o siła do N K W D d la o jca p ac zk i z lek arstw am i i ciep łe u b ran ia , ale nie p rzyjm ow ano ich. 13 kw ietn ia 1940 r.
w yw ieźli nas do K azachstanu. R odzina została rozbita na zaw sze.
D o p iero po p e w n y m czasie krew ni napisali do nas, że ojciec był sądzony.
R o z p ra w a o d b y ła się w K rz em ień c u . P o staw io n o m u z a rz u t o b raz y w ład z y sow ieckiej. P ow ołano dw óch św iadków i oni tw ie rd z ili, że o jc iec w Z arzą d zie K o p aln i w ro zm o w a ch z ludźm i d y sk re d y to w a ł w arto ść so w ieck ich p ieniędzy i krytykow ał gospodarkę ZSS R , a chw alił państw o polskie. Z o stał skazany na 5 lat pracy w obozach popraw czych.
D ostaliśm y w iadom ość, że w ysłano ojca do obozu pracy w S tarobielsku i o tym , że p ow iadom iono go o naszej w ysyłce do Azji.
N a stą p iły m ie sią ce bez żad n y ch w iadom ości. W czerw cu N iem cy napadli n a S o w ietó w . Po ja k im ś czasie
Wołania
j
Wołynia 4 (59) JLipiec-Siarpiiań 2004 itr. 19 dow iedzieliśm y się o am nestii, m ogliśm yopuścić kołchoz i p rzenieśliśm y się do P ołtaw ki. M am a pisała do polskiej d ele
gatury do K ujbyszew a i P ietropaw łow ska, podając nasz adres i poszukując ojca i siostry. W lutym 1942 r. brat poszedł do A rm ii A ndersa i w yjech ał z n ią do Persji.
O losach ojca i siostry d ow iedzieliśm y się dopiero z listów ojca z Buchary.
Z listów p ozn aliśm y jeg o dzieje
Był w S tarobielsku, w łagrze, gdzie p rze b y w a li sam i zło d zie je i m ordercy.
O kradli go ze w szystkiego, zabrali naw et okulary. N astępnym etapem był obóz i ciężka praca w lesie, p rzy ścince i tran s
p o rcie d rzew a. B ardzo p o d u p ad ł na zdrow iu i p rzez kilka dni przebyw ał w szpitalu, a potem dano m u lżejszą pracę.
N astęp n ie u rato w a ła go u m ie ję tn o ść liczenia na liczydłach. P rzydzielono go do kantoru, gdzie obliczano dniów ki i tam zastała go am nestia w e w rześniu 1941 r.
Po w yjściu z obozu zaczepił się w Czum - baju, g d zie w M ie jsk im K om u n aln y m G ospodarstw ie pracow ał do 26 listopada
1941 r. ja k o księgow y.
Później skierow ał się do A ralska. Tam b yło ju ż zbyt w ielu ludzi i w ładze o fia
row ały im barki, które m iały przew ieźć ich przez je z io ro A ralskie do rzeki A m u- daria. N iestety , ludzie byli osłab ien i, w ielu było chorych, do je zio ra w rzucano trupy zm arłych... O jciec pisał, że tylko cudem p rzeży ł tę p o d ró ż i szczęśliw ie d otarł do Buchary.
T am też m iał w ielkie szczęście, gdyż spotkał p an a W nęka - byłego legionistę o sa d n ik a i p o sła na sejm z p o w iatu k rze m ien iec k ieg o . W n ę k b y ł o ficerem A rm ii A n d ersa i organizow ał sierociniec dla polskich dzieci. N atychm iast zajął się ojcem . W y sta ra ł się o cz y stą o d zież i
lekarstw a, a potem zaangażow ał go do pracy przy sierocińcu. Janka odnalazła go w tedy dzięki polskiej delegaturze.
O jciec pom agał przygodnie n apotkanym ludziom . Pisał: “N agle na u lic y le żą cy c zło w ie k za w o ła ł m nie:
«P anie Sułkow ski, p o m ó ż m i! ». Patrzą i oczom nie wierzę, Jo se k K agan, p ija k i karciarz, m ieszkał n a d nam i i słyszeliśm y, j a k bił żo n ę i dzieci. Z ły człowiek, a teraz leży chory, w rak ludzki. Je d n a k był to p o lsk i Ż y d z K rzem ieńca i m usiałem mu pom óc. Z aw iozłem g o do szpitala, gdzie o trzym a ł go d n ą człow ieka opiekę".
Ja n k a sp o tk a ła się z ojcem w B ucharze, a potem p o jechała do Kras- n ow odska, skąd statkiem p opłynęła do Persji. Później ojciec w raz z polskim sie
ro cińcem także w yjechał do T eheranu.
D ość dłu g a była przerw a w k o respon
den cji, gdyż zo stały zerw ane układy S ikorski-S talin. P olacy w całym Z SR R byli prześladow ani. B ardzo nas załam ała śm ierć g en e rała S ikorskiego, naszej w ielkiej nadziei. L isty od ojca z Teheranu otrzym ałyśm y dopiero na w iosnę 1943 r.
O pisyw ał, że Jankę c h o rą na tyfus odszukał w szpitalu polow ym i że obecnie s ą razem . P rzez p o lsk ą delegaturę przysłali nam naw et paczkę z ubraniam i.
P otem znow u by ła dłu g a przerw a.
L isty z za g ran icy n ie ra z b łą d ziły i d o staw ały śm y je po paru m iesiącach.
N astęp n y list był z Indii, z B om baju.
O kazało się, że ojciec dostał pracę księ
gow ego w D elegaturze O pieki Społecznej w B om baju, a Janka w D elegaturze M ini
sterstw a O św iaty.
Z ak ończenie w ojny
p rzy n io sło du że zm iany. Z lik w id o w ano polskie urzędy w B om baju, a w V a lliv ad e -K a lh ap u r u tw o rzo n o osiedle
itr. 20
~
——--- ;—— ---
Jliniec-£iexpień 2 0 0 4 U/ołaniei
Wołania 4 [59)7 • '
'.39ERSH3
dla P olaków oraz różne szkoły. T am o j
ciec został zatrudniony ja k o nauczyciel rach u n k o w o ści w G im n a zju m H an d low ym , a Janka uczyła m łodsze dzieci i red a g o w a ła pisem k o “ S ło n iątk o In dyjskie” ja k o dodatek dla dzieci do gazety
“ P olska w Indiach” . N iestety, ojciec z a chorow ał na m alarię i m usiał leżeć dość długo w szpitalu.
W 1946 r. w róciłam z m am ą do kraju.
Z atrzym ałyśm y się u rod zin y w Białej Podlaskiej. T atuś i Janka p rzysyłali nam paczki. Ja m usiałam uzupełniać brakujące w ykształcenie. O dnalazła nas siostra ojca, Jadw iga, i zabrała do B ędzina, gdzie p ra
co w ała ja k o p ielęg n iark a. D ała nam m ieszk an ie i u trzy m an ie do czasu u k o ń cz en ia m ojej szkoły. Z A nglii odezw ał się także brat C zesław . P om agał nam i chciał sprow adzić do A nglii tatusia i siostrę.
W lutym 1948 r. ojciec w raz z g ru p ą w ojskow ych udał się do A nglii. B ył je d nak bardzo sc h o ro w an y po w szy stk ich latach g ło d o w an ia, ciężkiej p rac y i chorób. N a sta tk u stan je g o zd ro w ia pogorszył się i po przybyciu do celu po dróży został od razu um ieszczony w szpi
talu. Tam zm arł 20 lipca 1948 r. Jego grób znajduje się na polskim cm entarzu w St.
N e o t’s (H untingdous).
W anda M yśliw iec
W aldem ar M IC H A LSK I W O ŁY Ń PRZEZ SEN
K iedy w reszcie w ypijem y herbatę w G randzie lub ja k im ś C orso będę m ógł pom arzyć o niebieskim aucie - za k ie ro w n ic ą
zobaczę siebie w je d w a b n y m fraku i z dyplom atycznym uśm iechem
pojadę na W ołyń.
T ym czasem kołuję niby
zeszłoroczny bocian nad spalonym gniazdem i słyszę
głosy tych którzy odm aszerow ali przez kołyszące się je sz c z e drzw i w czapkach na bakier
aby dziew czynom sw oim tow arzyszyć w drodze do nieba.
W ołyń przez sen grzechów nie pam ięta od m iłości nie ucieka do ogrodu zaprasza
w zyw a św iętych na pojednanie każe w racać
na kolanach.
Wołanie j Wołynia 4 (59) J llp ie c -^ le tp le ń 2 0 0 4 itr . 2 !
WOŁYŃSKIE WIERSZE WALDEMARA MICHALSKIEGO
Polski poeta z Ukrainą w sercu
W a ld e m ara M ich alsk ieg o , p o etę i dzien n ik a rz a, p o zn a łe m w listopadzie 1998 roku w Lublinie, podczas k onfer
encji n aukow ej “J ó z e f Ł o b o d o w sk i - rzecznik dialogu p o lsko -u kra iń skieg o ”. Ta k o n feren c ja o d b y ła się w Instytucie F ilologii Słow iańskiej U niw ersytetu M arii S kłodow skiej-C urie (U M C S). Jó z e f Ł o bodo w sk i to leg en d arn a o so b isto ść zarów no ze w zględu na biografię, ja k i ze w zględu na je g o ogrom ny w kład w dzieło u m o c n ien ia p rzy ja cie lsk ich stosunków m iędzy Polakam i i U kraińcam i i w zb o g ac en ia kultu ry obu n arodów p oprzez swój dorobek literacki. B ardzo dużo je g o w ierszy opo w iad a o U krainie. P rz etłu m aczył on na ję z y k polski utw ory w ielu ukraińskich poetów . U w ażał się za po tom ka kozackiego atam ana Ł obody, ch o ciaż praw dopodobnie brak było dokum en
talnie potw ierdzonych dow odów na to.
J. Ł obodow ski - poeta, tłum acz, p u blicysta, historyk literatury - przed w o jn ą p racow ał na W ołyniu ja k o dziennikarz, w śró d U k ra iń c ó w m ia ł w ielu b liskich
pow iedzieć, że pośw ięcił on sw oje życie i tw ó rczo ść d ziełu zb liżen ia narodów u k raiń sk ieg o i p olskiego oraz spraw ie porozum ienia m iędzy nimi.
Jednym z organizatorów tej niezapom nianej konferencji była dr Ludm iła Siryk - literaturoznaw ca, w ykładow ca Zakładu F ilologii U kraińskiej Instytutu Filologii Polskiej U M C S. Jest ona U krainką pol
skiego pochodzenia. U rodziła się na Ży- tom ierszczyźnie, ukończyła Żytom ierski U n iw ersy te t P edagogiczny. S zczęśliw y tr a f ch ciał, że pani L udm iła w ygrała konkurs i uzyskała praw o w ykładania na lubelskim U M C S -ie, na którym pracuje od w ielu ju ż lat. Po pew nym czasie do niej, do L ublina, przyjechała na pobyt stały także jej m am a.
W tedy, w czasie konferencji, zapoz
nała m nie z utalentow anym p o e tą sekre
tarzem arty sty czn eg o kw artalnika
“A kcent" W aldem arem M ichalskim . Bez p rze sad y m ożna pow iedzieć, że on, podobnie ja k kiedyś Jó z e f Ł obodow ski, żyje m ając w sw oim w rażliw ym i kocha
ją cy m sercu U krainę. O tym św iadczą je g o w iersze. Z apew ne w ielkie znaczenie dla przyszłego poety m iały je g o nieza
pom niane w spom nienia z dzieciństw a, a u rodził się on w m ieście W łodzim ierz W ołyński. Poeta utrzym uje przyjacielskie stosunki z u kraińskim i literatam i, tłu
m aczy ich utw ory na ję zy k polski i pub
likuje w czasopiśm ie “A kcent” .
S ta n isła w Szew czenko
p rzy jació ł. Z c a łą p e w n o śc ią m ożna