Małgorzata Baranowska
Miciński: między poezją a snem
Teksty : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 2 (8), 94-1031973
M ałgorzata Baranowska
Kto przeklina naukę za interpretację snów
Miciński: między poezją
a snem
Mędrcy mówią, że sen jest tylko [przypomnienie — Mędrcy przeklęci! Czyż nie umiem rozróżnić marzeń
[od pamięci?
Do dziś poezji pozostaje za Mic kiew iczem przeklinać n au k ę za jej bezlitosną in te r p reta cję rzeczyw istości snu. To nauka ciągle przy pom ina, że św iat senny nie może się zrodzić bez poz n an ia św iata na jaw ie. N ikt lepiej niż poeta nie od różnia sfe ry pam ięci od m arzeń, k tóre jednak, co kolw iek chciałby nam wmówić, rodzą się z zapam ię tan ych elem entów rzeczyw istości „dnia” . N ikt także bardziej niż poeta nie m a powodu oszukiwać „nie- poetów ”, przesuw ając niespodziew anie granice m ię dzy rzeczyw istością a m arzeniem , m iędzy pam ięcią „praw dziw ą” a „w ym yśloną” . Oczywiście pod w a runkiem , że m am y do czynienia z poetą ro m anty zm u lub innego okresu, w k tórym poezja pozw ala za panow ać snom czy też choćby na chwilę daje im za garnąć rzeczyw istość poetycką. Do takich n iew ątpli wie należał Tadeusz Miciński.
Sen stanow i organiczną część jego poezji, jeden ze św iatów dla niej najw ażniejszych, jeśli nie najw aż niejszy. M iciński m iał w yobraźnię niezw ykle i su gestyw nie w izyjną, dla drobnych naw et obrazów konstruow ał przynależne im św iaty. Zajm ow ały one
95 MICIŃSKI: MIĘDZY POEZJĄ A SNEM
przestrzenie rozległe, może nieskończone, w których poeta n a przem ian dzieląc i łącząc realność z nie realnością nadaw ał specjalne znaczenie aktow i k rea cji stre fy sn u i s tre fy jaw y. Są to jak by granice u sta nowione wobec niego, wobec cen tru m tego kłębo wiska św iatów , pow stających i gasnących między niebem, zwłaszcza niebem „nocy” , a podziem nym la b iryn tem „duszy” i „ziem i” . M iejsca odniesienia poe zji określone są przeszłością, szczególnie trad y cją m istycznej poezji Słowackiego 1 przyszłością, tą, k tó rą już znam y ze sztuki surrealistów , i może inną, nie znaną jeszcze. Z niejaką przesadą pisał o nim S ta nisław Ignacy W itkiewicz: „K orzeniam i w rośnięty w daleką przeszłość i tradycję, koroną swą w ystrzela Miciński ponad wszystko naw et, co przyszło po nim, i może będzie jeszcze przez długie wieki tak górować nad w szystkim siłą i jakością swego geniuszu, dopó ki nowa sztuka nie w yda rów nych m u tytanów . Pod kreślam tu to, że nie chodzi jedynie o potęgę jego talentu , tylko o nowość nawet w stosunku do p r z y
szłości, o nieznane obszary przezeń o d k ry te” 1.
Dlaczego w ogóle m ożliwe jest m ówienie o jakich kolwiek granicach w twórczości spotykającej się ciągle z zarzutem chaotyczności i um yślnego lub cho robliwego m ieszania w szystkich planów? Dlaczego Edw ard Balcerzan w szkicu Przestrzenie Tadeusza
M icińskiego2 mógł zrekonstruow ać kilka p rzy n aj
m niej zasad, jakim one podlegają? Poeta bowiem czasem d yskretnie, a częściej jaw nie porozmieszczał drogowskazy na każdym praw ie skrzyżow aniu dróg przem ierzających jego św iaty i łączących je. N aj częstszym napisem na drogowskazie jest „sen”, bo spróbujm y sobie w yobrazić w poezji Micińskiego na pis „rzeczyw istość” . Dotąd by prowadził? Żadnej czynności rzeczyw istej czy krajobrazow i realnem u
1 S. I. Witkiewicz: Nowe formy w malarstwie i inne pisma estetyczne. Warszawa 1958, s. 320.
2 E. Balcerzan: Oprócz głosu. Warszawa 1971, rozdz. „Prze strzenie Tadeusza Mioińskiiego”.
Uwaga Witkacego
MAŁGORZATA BARANOWSKA 96 Sen jest rzeczyw isty „W dziwacznym rajskim śnie”
nie je st takie objaśnienie potrzebne. Nie m a zw y czaju m ówić „idę napraw dę i idąc widzę wschodzące słońce” lub „idę w rzeczyw istości” . Jednocześnie nie m ówi się też „śnię w rzeczyw istości”, „śnię n a p ra w d ę” . Czynność snu to czynność tak samo rzeczyw ista jak chodzenie i pisanie wierszy, objaśnianie jej jako takiej je st zbędne. Zdarza się, że rzeczywistość poe tycka, u dająca podporządkow anie się praw om snu, tw orzy w „poetyce s n u ” k rajo b razy i zdarzenia nie um otyw ow ane śnieniem . U M icińskiego jednak n a j częściej m otyw acja się pojaw ia. Dlaczego aż tak czę
sto?
Poezja M icińskiego „poddaje się” snom. C h arak te ry zu je ją dziwność, a naw et dziwaczność obrazów um ykających logice i realności. R elacje m iędzy przedm iotam i w ew nąrz jego obrazów spraw iają w rażenie asocjacji w łaściw ych m alarstw u su rre a li stycznem u. Z askakujące zestaw ienia u tru d n ia ją „po znanie Nieznanego” . P rzew rotne złudy w yobraźni w skazują nam drogę, żeby za chwilę ją poplątać. N a rzucają się niespodziew ane zm iany czasu i perspek tywy. Czy napraw dę niespodziew ane? Przecież poe ta uprzedza o „zbliżającym się śnie” : „K iedy w r a j skim dziw nym śnie, / kołysany szeptem tulipanów ,/ / w m gły sreb rzyste przyoblokłem Cię / na dalekiej w yspie Oceanów / w dziw nym rajskim śnie/ — (•••)”> „leżę w bezchw iejnym , cichym śnie / i m arzę — „Śpią w ierzchołki gór / w fioletow ej m gle — / tajem niczy bór / ukołysał m nie — „Śniłem sen dziw n y ”, „Zobaczyłem mego ojca we śnie” . Czasem ofia row ując obraz określa go jako sen, kiedy już nim być przestaje: „Tyś um arł? nie wiem, lecz się zbudzi łem ze łzam i” , „Ona tylko raz — / mój Boże — ! szepnęła m oje imię — / i obudziłem się — (•-)” • Podejrzane są te zastrzeżenia, drogowskazy, dookre- ślenia senne. W ydaje się chwilam i, jak b y poetę n u r towało poczucie w iny z powodu law iny obrazów, dziejącej się co chw ila w innym punkcie nieba, zie mi, w n ętrza nieba, w n ętrza ziemi, w nętrza poety.
9 7 MICIŃSKI: MIĘDZY POEZJĄ A SNEM
T ak jakb y mówił, że te niespodziew ane zestaw ienia „to tylko sen”, więc mogą podlegać nieuporządkow a- niu. Albo jak b y mówił „to aż sen ” , a czyż sen nie został już nobilitow any przez tradycję, czy nie jest to najosobistsza i jednocześnie najbardziej do w szyst kich należąca sp raw a wieszczów. Sen uw ikłany w poezję Micińskiego, stale odw ołującą się do obszaru tra d y c ji rom antycznej, n ab iera cech w izji m istycz nych i zarazem m igotliw ej niejednoznaczności m eta fo ryki sym bolistów .
Zapow iadanie snu w ydaje się ustępstw em na rzecz realności, logiki, zdrowego rozsądku. M iciński w y k orzy stu je ową zapowiedź jako granicę, tu ta j „w śn ie” nie obow iązują praw idła jaw y. Popełnia on jednocześnie oszustwo, przesuw ając granicę wyob raźni „ ja k najbliżej sn u ”, oswojeni przez niew inne słowo „śnić” w kraczam y do „czarnego zam ku du szy” poety, a tam już czekają nowe m am idła. N ajw iększym ze w szystkich w ydaje się nie oszustwo dopuszczenia do Tajem nicy, k tó rej sam poeta nie zna, ale dopuszczenia do samotności. Bo we śnie jesteś m y sami, w yzbyci realnych stosunków z innym i ludźm i, zawodu, stan u posiadania, nie odznaczamy się niczym oprócz tego, że m ożem y śnić. Nic „m nie” nie w yróżnia spośród innych, zwłaszcza że żadnego „pełnego” człowieka nie mogę ze sobą zabrać do snu. „Jestem b ytem ludzkim , jakim kolw iek, podobnym do m i podobnych. Ale nie m a podobnych w tej sa motności. Ze m nie pozostaje tylko istnienie i jego los, jego niew yjaśnialne i władcze przeznaczenie” 3. I oto poeta pozoruje przyjęcie czytelnika w śnie, do konuje „otw arcia sam otności” .
Sam otność osobista, podobnie jak powszechna, nie jako archetypiczna, m a swe źródło w „inności” . W poezji Micińskiego znajdują w yraz rozm aite sam ot ności. Kluczem m ógłby być w iersz Strach, w którym św iat własnego „ ja ” poety nakłada się na „ ja ”
zrea-3 A. Béguin: Poésie de la présence. Paris 1957, s. 1zrea-30.
We śnie jesteśmy sama
MAŁGORZATA BARANOWSKA 98
lizowane w m icie Żyda W iecznego Tułacza — jed y nego, bo w yklętego — naznaczonego, skazanego. P oeta utożsam ia się z nim , ale zostaw ia sobie pow rót do „ ja ” w łasnego; „idę już tak od w ieków — / p rze k lę ty — bez w iny (...)” pisze, czyli nie bierze na sie bie w iny skazanego, tylko przyw łaszcza sobie jego sposób istnienia, będący ju ż od w ieków własnością powszechną.
Sygnałem sn u jest tu zdanie:
Idę spać —
nogi mam, jak ciężkie czarne 'trumny.
Idz-ie śpiąc Zazwyczaj w iersze M icińskiego nie tylko „dzieją się” w pierw szej osobie, ale i ta przynależność czyn ności jest przew ażnie podkreślona. Oprócz pierw szej osoby czasow ników pojaw iają się liczne określenia w łasności: „w m ym sercu ” , „m e tęskn oty ”, „m oja ty g ry sica”, „duch m ó j”, „godzina m oja” i tak dalej — czyli „m ój św ia t”, „m oje św iaty ” . B ohaterem w ierszy M icińskiego jest „ ja ”, „ ja ” p o jęte w sposób potoczny, ale rów nież filozoficzny, psychologiczny, m ożna by też za nim powiedzieć — m istyczny. W szerokim sensie to tem at każdej lite ra tu ry , w tym w ypadku jed n ak co chw ila uzyskujem y potw ierdze nie sta tu su poety w świecie w łasnej poezji. Kiedy więc M iciński m ówi „idę”, w ypada pam iętać o w szystkich innych m iejscach, w których spotykam y się z jego sam ookreśleniam i. Póki nie wiem y nic oprócz tego, że „idzie”, m ożem y m u bez tru d u tow a rzyszyć, gdy okazuje się, że „idzie śpiąc” , sytuacja gw ałtow nie się zm ienia, zdanie to oddziałuje na w szystkie o brazy poprzednie i w szystkie następne, aż do czasu, kiedy znów nastąpi zm iana w zdaniu „I obudził m nie m róz” .
Scena, bardziej n ierealn a od innych, bo nazw ana snem, pozwala zrozum ieć ten w iersz zarów no jako odbicie sy tu acji osobistej, jak i arch ety p iczn ej. We śnie nastąpiło utożsam ienie się z Żydem W iecznym Tułaczem i przez jego naznaczenie, skazanie, b
ar-dziej jednoznacznie m ożem y rozum ieć tajem niczą postać s ta rc a w kuźni, jako ślepy Los, którem u wszystko podlega i k tó ry niew ątpliw ie najpełniej m oże panow ać nad snem, skąd nie m a ucieczki, i gdzie śniący nie może sam owolnie nic zmienić. O tw arcie sn u wprowadziło nas od razu w św iat każ dem u znany jako senny. Nie trzeba ch yb a nikogo przekonyw ać, że sen, w k tó ry m chodzenie spraw ia niezw ykłą trudność, to jeden z najpospolitszych i najbardziej znanych — powszechny sen ludzkości o w rastan iu w ziemię, o niemożności podnoszenia nóg, o niem ożliwości ucieczki. W opisie poeta jedno czy się ze w szystkim i innym i ludźm i, którym śni się od w ieków ten sen, jednocześnie dla sy tuacji a r- chetypicznej znajduje nową arty k ulację.
Zw ykły zw rot „nogi m am ciężkie”, używ any w ję zyku potocznym, zm ienia się zaskakująco w paradok salny obraz kogoś (człowieka, ducha, upiora?) z trum nam i zam iast nóg. Pojaw ia się on zanim jeszcze jest się w stanie rozum ieć słowo „ ja k ”, ostrze gające przed zbyt łatw ym rozum ieniem tego zesta wienia. Porów nanie podlegające logice snu ma cha ra k te r podobny do niespodziew anych pom ysłów sur- realistów . A raczej, m ożna by powiedzieć, że dzisiaj m usim y odczytyw ać ten fragm ent, a także całą poe zję Micińskiego przez doświadczenia surrealistyczne. Przynależne opisanem u stanow i słowo „ciężki” oprócz doznania fizycznego określa także uczucia: mówi się n a p rzykład „ciężkie zm artw ienie”. W ze staw ieniu „ciężkie czarne tru m n y ” nabiera on obu znaczeń. Jedno — fizyczne — odnosić się może i do nóg, i do trum ien. Uczuciowe może się wiązać z czar nym kolorem konw encjonalnie oznaczającym żało bę. W sposób dobitny m ożna zrozumieć, ja k trudno się poruszać, m ając takie nogi. Ten w ysiłek zrozu m ienia m a oddać złudne w rażenie przekraczania
granic „cudzego” snu.
Nie może iść całkiem sam otny ten, k tó ry tak bardzo otw orzył swój św iat. „My jesteśm y z nim, zaprosił
g g MICINSKI: MIĘDZY POEZJĄ A SNEM
Powszechny sen
M A Ł G O R Z A T A B A R A N O W S K A 100 Biada tym,
którzy wierzą p oed e
nas przecież do w n ę trz a ” . Nie m a nic bardziej łudzą cego. Biada tym , k tó rz y w ierzą poecie. Jego praw em jest łudzić. Jego kondycją je st samotność. Jeśli pisze, że śni, czyli sam otny je st sam otnością znaną każde mu, to oczywiście znaczy, że także jej podlega. Ale ani on, ani n ik t nie może podzielić snu z kim ś innym . Jednocześnie skoro poeta daje obraz sn u powszech nego, łączącego go z całą ludzkością, to dystans m ię dzy nim a „niepoetam i” w ypełnia się poezją.
„Z niew alająca siła czy też m agia poem atu istnieje dla tysięcy. Sen uporczyw ie tkw iący w pam ięci — w yłącznie dla jednego człowieka. (...) Magia snu bo wiem n ie udziela się” 4 — pisze M aud Bodkin po do konaniu porów naw czej analizy poem atu Coleridge’a
S ę d ziw y m a ryn arz i zanotow anego snu. N iew ątpliw ie
sen nie jest jeszcze poezją. Poezja może tylko udaw ać „logikę sn u ” , ale b u d u je ją św iat rea ln y i zorgani zowany, wobec którego m a ona przew agę nadorgani- zacji, zawsze, także u MicińSkiego. O rganizacja tek stu poetyckiego stw arza możliwość oddziaływ ania na innych, może też budzić poczucie m agii snu, któ re rodzi się z potrzeby potw ierdzenia snu archetypicz- nego. Poezja swoim stosunkiem „zew nętrznym wo bec sn u ” podkreśla jego istnienie jako jednego z m ożliw ych św iatów poetyckich. K iedy M iciński m ó wi „śnię” i potem n astęp u ją obrazy uszeregow ane konsekw entnie, jak w pozornie niekonsekw entnym śnie, to d arow uje czytelnikow i nie zapis snu, ale wiersz. W szyscy mogą go zrozumieć w świeoie, w k tó ry m poezja żywi się także snami, a zwłaszcza snam i archetypicznym i, bo te bardziej od innych zdolne są przenosić znaczenia symboliczne.
„T kanka snów nie jest, jak w poezji, «uform ow ana przez k o ntro lu jącą m yśl ani nie jest do głębi m yślą taką przeniknięta», ich «obrazy psychiczne
odzna-4 M. Bodkin: Studium o «S ędziw ym marynarzu» i archetypie odrodzenia się. W: Sztuka interpretacji. Oprać. H. Markie wicz. Wrocław 1971, s. 359.
101 MICIŃSKI: MIĘDZY POEZJĄ A SNEM
czają się dużym stopniem in ercji» ” 5. M iciński u p ra w iający stale „m etapoezję sn u ” i z te j bezwładności zdaw ał sobie spraw ę, w w ierszu inc. Wśród traw... pisze:
Wśród traw omdlały leżę beizwładinie — jak senny staw.
Czarne więcierze czyhatją m dniie i każda żywa
m yśl tam przepadnie, wola spoczywa w zaroślaioh na dnie.
Ale tak dobrze rozum iejąc różne postaci snu, wyko rzy stu je ich możliwości. T utaj ociężałość zostaje przeciw staw iona gromowi, k tó ry budzi. Wiedział, że poeta staje się w poezji w szechw ładnym panem snu. Może opisać stan bezwładu, jak w Wśród traw..., i przeprow adzić jak b y proces dynam izacji, aż do obu dzenia się i przejścia w żywą akcję „ja w y ”, albo dy nam iczną akcję snu urw ać n a nijakim zakończeniu, jak w Jaki lekki... Sceneria tego wiersza, zupełnie z celnika Rousseau, odznacza się zm anierow anym prym ityw izm em . C h arak teryzu ją ją zdecydowane kolory i niezdecydow ana tajem niczość rozw iązująca się w dw uznacznym końcu:
Obom król chytrych, silnych zwierząt: ja
tygrys. I wadzę:
siedzii pod czerwoną palmą w białej sukni —
z księgą indyjskiej mądrości. kły wbijam w klatkę piersiową — strumienie gorącej krwi w bolesnym jęku
wiją się przed mymi oczyma. Ona tylko raz —
Metapoezja snu
MAŁGORZATA BARANOWSKA 102 „Ona tylko raz szepnęła m oje im ię” Samotność niepowtarzal ności mó(j Boże —
szepnęła moje im ię — I obudziłem się —
móij Boże — własną
pierś rozdarłem i broczę Ikrwią.
W śnie znaleźliśm y się bez uprzedzenia. K iedy już zaczął nas ogarniać kiczow aty krajo b raz egzotyki i obraz w alki z upiorem -tygrysem , a w łaściw ie „ ja -ty g ry sa ” iz sobą sam ym , pow strzym anie ste re o ty powo aw anturniczej akcji i zm iana krajo b razu do konała się w chw ili um otyw ow ania jej snem . Dro gowskaz tym razem został um ieszczony na końcu drogi, a może należy uznać te, na k tórych zn ajd uje się napis „obudziłem się” , za drogowskazy do „rze czyw istości” . W ydaw ałoby się, że to, co n astęp u je po obudzeniu, m a być krajobrazem „dn ia” . Rajeczno- jarm arctzny obraz tajem niczej osoby z indyjską księ gą i królew skiego zwierzęcia został zmącony przez m om ent przejścia do jaw y. Po „obudzeniu się” ele m en ty snu przen ik ają do św iata jaw y. I dzieje się to w sposób, co do którego nie m ożem y być całkiem pewni, czy zawdzięczam y go jakiejś ekspresjoni- stycznej zjawie, czy typow ej „granicznej” sy tuacji sennej. Znów m am y do czynienia ze stałym re p e r tu arem snów. W ielokrotnie zdarza się, że śni się coś, co m a dalszy ciąg n a jaw ie i po obudzeniu oka zuje się praw dziw e, mimo że zapew ne m iało we śnie cechy nierealności. Sen o zw yciężaniu jest także snem w iecznym i powszechnym, a nabiera indyw i dualności przez „zapisanie” go w poezji Mioińskiego, nigdzie indziej tylko tam .
Sposób organizacji snu w poezji jest w łaściw y za każdym razem , w każdym akcie tw órczym tylko danem u poecie i za każdym razem tylko raz. W tej niepow tarzalności przejaw ia się jego samotność, n a w et kiedy pisze o śnie powszechnym. Miciński, m a jąc silne poczucie nieprzekraczalnych granic swo jego „ ja ” fizycznego i „ ja ” twórczego, nieustannie
103 MIClNSKI: MIĘDZY POEZJĄ A SNEM
zastrzegał granice snu. Po to, żeby je stale przek ra czać. J a k się w ydaje, przekraczał je dlatego, że tylko we śnie objaw ić się może „ja m ityczne” . Tam „ ja ” może być „ja-ty g ry sem ” , „ja-w ilkołakiem ” , „ja-Ż y - dem W iecznym Tułaczem ”, „ja-C hrystusem ” . Sen, wizja, ilum inacja mogą dotknąć m istyki i przyjąć na siebie w szystkie m ity, w k tórych poeta zechce się zrealizować. Łączenie św iata jaw y i snu objaw ia w poezji M icińskiego jedność osoby „fizycznej” i „m i