• Nie Znaleziono Wyników

Savonarola : historia religii - socjologia - psychologia

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Savonarola : historia religii - socjologia - psychologia"

Copied!
26
0
0

Pełen tekst

(1)

Hans Michael Thomas

Savonarola : historia religii

-socjologia - psychologia

Studia Theologica Varsaviensia 22/2, 27-51

(2)

S tu d ia T h eo l. V a rs. 22 (1984) n r 2

H A N S M IC H A E L T H O M A S

SAVONAROLA

HISTORIA RELIGII — SOCJOLOGIA — PSYCHOLOGIA *

T r e ś ć : W stę p ; I. Ż y c io ry s ; II. U w a g i z z a k re s u h is to rii re lig ii; I I I . S o c jo lo g ia : a s p e k ty re w o lu c ji; IV . D u sza r e f o r m a to r a .

W S T Ę P

Jeśli m ów im y, że w h isto rii są udok um en tow an e p rzem ia­ n y w św iadom ości lud zkiej, to eu ro p ejsk a histo ria XV w ieku sp ra w ia n iek ied y n ieo d p arte w rażenie, że chodzi tu nie ty l­ ko o ciąg zm ian, ale rów nież o pew ien rozw ój. M am y tu n a m y śli now e rozum ienie człow ieka u a rty stó w z Florencji, odkry cia k o n ty n en tó w w raz z coraz w y ra ź n ie j z ary so w u ją­ cą się ideą k sz ta łtu Ziemi, albo też b ard ziej autonom iczne

fo rm y ludzkiego dośw iadczenia eg zystencji w religii.

G irolam o S a v o n a r o l a (1452—-1498) zajm u je w ty m kon­ tekście szczególne m iejsce. W ystąpił on przeciw ko k u ra te li w ład zy duchow nej, ale postulo w ał zarazem uw zględnienie w K ościele fu n k cji prorockiej, jalką ongiś w czasach S tarego Tes­ ta m e n tu spełniali prorocy, k tó rz y głosili słowo Boże i ostrze­ gali naród.

W zw iązku z history czną pozycją S avonaroli przytoczę k il­ k a uw ag z z a k resu h isto rii religii. N astępn ie w aspekcie soc­ jologicznym p rzed staw ię jego rolę w zapoczątkow aniu rew o­ lu cji w e F lorencji, aby n a zakończenie p rzy jrze ć się jeszcze jego psychice. W sum ie, szukając odpow iedzi n a p y tan ie do­ tyczące jego m iejsca w historii, będę się s ta ra ł w szerokim

zakresie uw zględnić osobowość tej postaci. I. Ż Y C IO R Y S

P rzy p o m n ijm y n a jp ie rw koleje życia G irolam o Savonaroli. U rodził się w F e rra rz e w 1452 roku, w k tó ry m urodził się

* W y k ła d n a F ifte e n th C e n tu r y S y m p o s io n w y g ło sz o n y w s ie rp n iu 1982 r . w R e g e n s b u rg u .

(3)

2 8 H A N S M I C H A E L T H O M A S [ 2 ]

także L eonardo da Vinci, R ozbudzony w cześnie pod w zglę­ d em in te le k tu a ln y m studiow ał sztuk i w yzw olone i zam ierzał pójść śladam i dziadka, słynnego lekarza. R ozczarow any s ta ­ ne m stosunków m iędzyludzkich i znikom ością rzeczy, już ja ­ ko dw udziestoletni człowiek, napisał rzecz o u p a d k u m o ral­ ności w świecie к

Z am ierzał poślubić córkę florenckiego m ag n ata p rze b y w a ­ jącego na w y g n an iu w F e rra rz e , ale spotkał się z odmową. W 1475 roku , p rz e d ukończeniem 23 ro k u życia, pro sił o p rzy jęcie do k la sz to ru dom inikanów w Bolonii. O dbył -no­ w icjat, studia teologiczne przygo to w u jące go do ro li kazno­ dziei i p rz y ją ł św ięcenia k apłańskie. W 1482 ro k u p rzy b y ł do k lasz to ru św. M ark a w e F lorencji.

Jego p rzek o n anie o n ieuchronności k a ry , jak ą Bóg ześle n a Kościół, um ocniło się w 1483 roku. W kazaniach, jakie głosił w kościele S. G im ignano w 1485 i 1486 roku , po raz pierw szy w ypow iedział sw oje trz y tezy: po p ierw sze Kościół zostanie Ukarany, co, po drugie, doprow adzi do jego odno­ w ienia; i po trzecie stanie się to w nied łu gim czasie.

Od 1487 ro k u p rze b y w ał w in n y ch m iastach w łoskich, by w 1490 ro k u pow rócić do F lo ren cji do dom inikańskiego klasz­ to ru S an M arco, gdzie już w n a stę p n y m ro k u został w y b ra n y przeo rem tegoż klaszto ru . W k azaniach o K siędze W yjścia i K sięgach P ro ro ck ich S tareg o T e sta m en tu S av onarola w k ró t­ ce sam uznał się za p ro ro k a, n a k tó ry m ciąży tru d n e za­ danie w ezw ania do naw rócen ia i p o k u ty swego n a ro d u , od­ dającego się rzeczom m arn y m i św iatow ym . Liczba słu ch a­ czy w zrastała. S av onarola głosił k a zan ia w katerze. S to su nk i z Lorenzo de Medici, niek o ro n o w an y m p an em m iasta, nie u k ład a ły się n ajlep iej. Lorenzo u m a rł w 1492 ro ku ; w pływ S avonaroli w m ieście zaznaczał się coraz bard ziej.

W ty m sam ym 1492 ro k u S av o naro la otw arcie zaczął mówić

1 J u ż w 1 4 7 2 r . S a v o n a r o l a n a p i s a ł s w e n a j w c z e ś n i e j s z e z n a n e n a m d z i e ł o De ru in a M undi. C y t o w a n y t u w i e r s z p o d a j e m y z a : G i r o l a m o S a v o n a r o l a , Poesie, A c u r a d i M a r i o M a r t e l l i , R o m a 1 9 6 8 , s . 3 — 5 . P o ­ j a w i a s i ę t u t e m a t z ł a w ś w i e c i e i z a g a d n i e n i e k a r y B o ż e j . P o n i e w a ż t e m a t t e n c z ę s t o s i ę p o w t a r z a , t r u d n o w y o b r a z i ć s o b i e S a v o n a r o l ę - - m ł o d z i e ń c a , k t ó r y ż y ł b y w z g o d z i e z o t a c z a j ą c y m ś w i a t e m i b y ł p o ­ g o d n y m t o w a r z y s z e m s w y c h r ó w i e ś n i k ó w . Z a z n a c z a j ą c e s i ę t u j e g o n i e z a d o w o l e n i e k a ż e r a c z e j m y ś l e ć o m e l a n c h o l i c z n y m i r o z c z a r o w a ­ n y m s a m o t n i k u , k t ó r y w y p o w i a d a t a k z d e c y d o wa n e i z a s a d n i c z e s ą d y o s w y m o t o c z e n i u . O c z y w i ś c i e , s ą t o t e ż w y p o w i e d z i m ł o d e g o c z ł o w i e ­ k a , k t ó r y s a m c h c e w s z y s t k o l e p i e j u r z ą d z i ć w s w o i m ż y c i u n i ż w s z y ­ s c y i n n i .

(4)

o swoich dośw iadczeniach jasnow idzenia lub, dokładniej m ó­ wiąc, o darze prorockiego objaw ienia. W adw encie tegoż ro ­ k u m iał nocną wizję rę k i n a niebie, trz y m ają ce j m iecz z n a ­ pisem : G ladius D om ini super terra m cito et volociter — „Miecz P ań sk i spadnie n a ziem ię szybko i niezw łocznie”.

D la re fo rm y ascetycznego życia w ew nątrzzakonnego — zaw ­ sze głów ny cel działania S avonaroli — w 1493 ro k u stw orzono lepsze w a ru n k i organizacyjne i n a m ocy B reve papieskiego k laszto r S. M arco został w y ję ty spod ju ry sd y k c ji łom bardzkiej p ro w in cji zakonnej.

S avonarola w 1494 ro k u p rzedstaw iał w e w strząsający ch obrazach ry ch łą k a rę potopu. U p a try w a ł on w e fran cu sk im k ró lu K aro lu V III, k tó ry w 1494 ro k u n a czele w ojska w k ra ­ czał do Italii, egzekutora zrządzeń boskich. G dy n a jesieni

1494 roku, jako delegat w ładz m iejskich, rozm aw iał w Pizie z K aro lem V III, w ygłosił do niego przem ów ienie n a schola- sty czn y tem a t w y rok ó w boskich, k tó ry c h isto tn y m elem entem je s t spraw iedliw ość i m iłosierdzie. 2

Tym czasem ludność F lo ren cji w y stąp iła przeciw p ano w aniu rodziny M edyceuszów i w ypędziła z m iasta syna L orenza — P io tra M edyceusza. Savonarola zaś z charyzm atycznego, jasno- w idzkiego kaznodziei sta ł się d uchow ym przyw ódcą m iasta. W yw ierał d uży w p ły w n a w y d arzen ia polityczne i na now e k o n sty tu c y jn e sam okształtow anie się rep u b lik i m iejskiej.

W m ieście ogłoszono m odły i procesje; Jezus C h ry stu s zo­ sta ł obw ołany k ró lem F lorencji. M łodzi ludzie, zorganizow ani za nam ow ą Savonaroli, pociągali do odpow iedzialności m od­ nie u b ran e kobiety, grożąc im, że dotknie je zaraza; w p a­ dali do p ry w a tn y c h dom ów w p oszukiw aniu „pró żn y ch ” dzieł sztuki. Znalezione m odne p rzed m io ty , in stru m e n ty m uzyczne oraz obrazy uznane przez kaznodzieję za nieobyczajne i po­ gańskie były, z jego polecenia, palone o sten tacy jnie n a sto ­ sie.

W m ieście zapanow ała atm osfera dużego niepokoju. Bliscy

j r g j S A V O N A R O L A 2 9

2 P r z e m ó w i e n i e w y g ł o s z o n e p r z e d K a r o l e m V I I I c y t u j e m y z a : G i r o ­ l a m o S a v o n a r o l a , Trattato del Reggim ento degli Sta ti; R i s t a m p a d e l l E d i z i o n e d i M i l a n o 1 8 4 8 , A a l e n 1 9 7 3 , s . 7 4 — 7 9 . Te m a t t e n b y ł d o ś ć r o z ­ p o w s z e c h n i o n y . S a v o n a r o l a , k t ó r y m ó w i ł o d w u d r o g a c h z r z ą d z e ń B o ­ ż y c h , w y s z e d ł z P s a l m u 2 4 , 1 0 : „ U n i v e r s a e v i a e D o m i n i m i s e r i c o r d i a e t v e r i t a s . . . ” N a s t ę p n i e n a w i ą z a ł d o P s a l m ó w 8 4 , 1 1 i 1 0 0 , 1 . S c h o l a s t y c z n y t r a k t a t m a z w i ą z e k z Sentencja m i P i o t r a Lo m b a r d a : Sententiarum lib r i quattuor, L i b . I V , d i s t . X L V I , s . 3 — 5 ( P L 1 ( 9 2 , 9 5 2 ) , j a k r ó w n i e ż z B e r n h a r d , Im Annuntiatione D om inica, S e r m o I ; S . B e r n a r d i Opera, V o l . V . (Serm ones II), Ro m a e 1 9 6 8 , s . 1 3 — 2 9 .

(5)

zw olennicy G irolam o S avonaroli zostali przez in n y ch nazw ani lekcew ażąco „piagnoni” — „płaczki”. W śród jego zw olenni­ ków było n iew iele osób ,z rodzin zam ożnych lub spośród w y ­ kształconych teologów.

Po pow rocie K arola V III do F ra n c ji Savonarola ciągle je ­ szcze sk łan iał się w stro n ę króla, w k tó ry m u p a try w a ł n a ­ rzędzie woli Bożej. F lo ren cja b yła politycznie izolow ana od zag ran icy i sprzeciw iała się sojuszowi, do którego należała rów nież K u ria R zym ska. S avonarola został w ezw any do K u rii R zym skiej w 1495 roku. Sprzeciw ił się telrnu w ezw aniu, - nie pojechał, i jesienią tegoż ro k u o trz y m ał zakaz głoszenia k a ­ zań. Kunia, chcąc zdobyć k o n tro lę n a d w p ły w am i Savonaroli, p rzep ro w ad ziła reorg anizację rzym sk o-to skańsk iej p row in cji dom inikanów , do k tó re j zostały w łączone k laszto r św. M arka i inne k laszto ry dotychczasow ej kongregacji.

S avonarola, dotychczas piew ca posłuszeństw a, odm ów ił uz­ n a n ia tego nowego porządku, k tó ry oznaczał u tra tę niezależ­ ności k lasz to ru św. M anka; dał ty m sam ym do zrozum ienia, że z klasztorów now ej p ro w in cji mógł w ychodzić zgubny w pły w na pow ierzonych m u braci zakonników . N iebaw em

Savonarola zw rócił się z w y raźniejszą k ry ty k ą przeciw R z y ­

m owi i stosunkom p an u ją c y m za papieża A lek san d ra VI. R ów ­ nież ekskom unika, k tó ra została ogłoszona w e F lo ren cji w czerw cu 1497 roku, an i przeciw nicy spośród k le ru i pew nych g ru p ludności nie zdołali podw ażyć w p ły w u Savonaroli na miasto.

U padek Savonaroli m iał n iezw yk ły przebieg. Je d e n z jego w spółbraci, dom inikanin, w odpowiedzi n a w yzw anie pew ne­ go franciszkanina, zgodził się poddać próbie ognia, ab y Sąd Boży ro zstrzyg nął praw dziw ość tw ierd zeń i przepow iedni S a­ vonaroli. W yznaczony na 7 k w ie tn ia 1498 ro k u S ąd Boży nie odbył się, gdyż dy sk u sje nad sposobem jego p rzep ro w a­ dzenia p rzeciąg ały się, kied y tłu m czekał na podpalenie d rew ­ n ian y c h stosów. N astępnego dnia zaatakow ano k laszto r św. M arka i w zięto siłą Savonarolę. Został on przesłu ch any , to r­ tu ro w a n y i skazany na k a rę śm ierci za herezję. 23 m aja 1498 ro k u został z dw om a bliskim i sobie zw olennikam i po­ w ieszony na Piazza della Signoria, a jego ciało spalono.

I I . U W A G I Z Z A K R E S U H I S TO R I I R EL I G I I

U w agi z dziedziny h isto rii religii chciałbym poprzedzić o- gólnym i poglądam i n a h isto ryczn ą rolę Savonaroli.

(6)

N iespraw iedliw e stracen ie p ro ro k a z Florencji, k tó re n a­ stąpiło po zasadniczej zm ianie od pow odzenia do klęski, oto­ czyło jego dzieło w oczach potom ności trag iczn ą aureolą. J e ­ stem zdania, że tę lu dzk ą i trag iczn ą ocenę m ożna naw et św iadom ie afirm ow ać, zachow ując w szystkie rzeczow e zastrze­ żenia. N aw et jeżeli n ie z n a jd u jem y zw ięzłej odpow iedzi w ram ach „socjologii stronniczości” , to dla w ielu w ty m po­ stępow ym m ieście m otyw acje S avonaroli m u siały być p rz e ­ konyw ające, jego rozczarow anie z pow odu skandalicznych sto ­ sunków m usiało być szczere, a m isjo n arskie przedstaw ienie rychłego S ąd u Bożego nad św iatem zastraszające. W arto o ty m pam iętać, gdy zam ierza się p rzed staw iać tę lu b inną ciem ną stro n ę tego zagadnienia.

N ieraz zastan aw iałem się, co now ego i szczególnego na owe czasy wnosiło w ystąpienie tego człow ieka, k tó ry p reten d o w ał do d a ru p ro ro ctw a w ów czesnym Kościele. T ym czym ś no­ w ym i szczególnym , ja k łatw o w ydedukow ać, b ył elem en t sensacji, jak i łączył się z w y stąpien iem tej, jak się w ydaje, obdarzonej d a re m przew idy w an ia osoby.

Człowiek jest n iew ątpliw e istotą, k tó ra żyje dla przyszłości i o rie n tu je się w stro n ę przyszłości. To n a ogół w yjaśnia fakt, że w szelkie w ypow iedzi dotyczące przyszłości budzą sen­ sację oraz w ielkie zainteresow anie ze stro n y tych, k tó ry c h dotyczą.

Ten m om ent sensacyjności c h a ra k te ry z u je rów nież społecz­ ność m iasta F lorencji; egzystencjalne poruszenie urastało tu

do głębokiego p rzy gn ęb ienia i panicznego lęk u wobec p rze ­ rażających i p raw ie n ieu n ik nio n y ch p ersp ek ty w , jak ie w sw ych w izjach roztaczał przed n im i św iadom y swego posła­ n ia d o m in ik a n in .3 T en eg zy sten cjaln y niepokój pogłębiło je ­ szcze uznanie p rze z lu dzi w łasn y ch w in i niedostatków , k tó ­ re Savonarola (może podśw iadom ie) s ta ra ł się uśw iadom ić swo­ im słuchaczom .

Oczywiście, Savonarola nie ty lk o k ry ty k o w a ł i oskarżał z pow odu złych obyczajów i b ra k u religijnego zaangażow ania; w głębi duszy zaw sze b y ł prześw iadczony o po trzeb ie w łasnej czystości m o raln ej i su ro w ej ascezy. N ie b y ł p rz y ty m re p re ­

z e n ta n te m owej w yćw iczonej w duchow ości

późnośrednio-3 P o g l ą d , ż e s p o ł e c z n o ś ć F l o r e n c j i n i e b y ł a p o b o ż n a , a w r ę c z z e p s u t a , z d a j e s i ę b y ć n i e s ł u s z n y . N i e c h ę ć S a v o n a r o l i s k i e r o w a n a b y ł a d o t a k i c h „ p o g a ń s k i c h ” o b r a z ó w , j a k i e m a l o w a l i B o t t i c e l l i i i n n i s ł y n n i m a l a r z e z o t o c z e n i a r o d z i n y W a w r z y ń c a d e M e d i c i , o r a z n p . d o g r y w s z a ­ c h y . I 'g j S A V O N A R O L A 3 1

(7)

w iecznej religijności, k tó ra św iadom e, in d y w id u aln e sam oza­ parcie łączyła z zam iarem im itatio pojednującego życia Je z u ­ sa C hrystusa, in te n c ją duchow ego upodobnienia się do Niego. Być może b rakow ało Savonaroli rów nież czegoś z opanow ania i pojednaw czości ow ych czasów, ja k rów nież nie było w nim d y stan su w sto su n k u do rzeczy.

Przepow iednie Savonaroli b y ły n ieraz ty lk o aluzjam i, nie­ raz znów pow ażnym i zapow iedziam i o przy gnębiającej irra c jo - nalności. P o w tarzan o ta k i m ały epizod zw iązany z w y słań ca­ mi, k tó ry c h do S avonaroli posłał L orenzo de Medici. P rosili go oni, żeby w sw ych kazan iach był bard ziej um iarkow any. Savonarola, nie m ając zam iaru dostosow ać się do ich rad , k a ­ zał przekazać ich p an u , że te n odejdzie, a on sam pozostanie. P oniew aż Lorenzo u m arł w nied łu g im czasie (1492), ze zrozu­ m iałych w zględów w iele mówiło się o ty m pow iedzeniu Savo­ naroli.

Zadziw iająca była pew ność siebie Savonaroli, k tó ra rosła w nim w raz ze świadom ością, że je s t pow ołany do spełnienia szcze­ gólnej m isji we Florencji. N iekiedy znajdow ało to rów nież w y raz w jego słow ach, na p rzy k ła d k ied y w idział, że jakieś w ydarzenie potw ierd za jego m niem anie o sobie, przypom inał, że p rzed rokiem przepow iadał to czy tam to w ydarzenie, k tó re ­ go tera z w łaśnie w szyscy są św iadkam i.

W ystąpienie Savonaroli, z p u n k tu w idzenia h isto ry czn o -rę- ligijnego, ro zum iem y jako chęć podw yższenia poziom u relig ij- no-obyczajow ego w e Florencji, jako przy czynek do odnow y Kościoła, jako ru c h refo rm y religijn ej. Savonarola n ależy p rzy ty m do tak ich zdecydow anych reform ato rów , k tó rz y głęboko „ niezadow oleni pan u jącą sy tu a c ją nie chcą poprzestać ty lk o na jej częściowej popraw ie; należał z pew nością do tak ich refo r- form atoró w , k tó rz y w biegu w y d arzeń zdecydow ani są na k o n ­ fro n tację, jeżeli chodzi o napiętno w anie czy pokonanie tych, k tó rz y p rzy czy n iają się do u p a d k u m oralnego (lub za takich uchodzą).

W końcu, refo rm ato ro m chodziło zawsze o zło widoczne i jaw ne, k tó re budziło ich niepokój. T ak było zawsze z h isto ­ ryczn y m i re p re z e n ta n ta m i ruchów refo rm ato rsk ich , na p rz y ­ k ład za G rzegorza VII w p rzy p a d k u refo rm y kościelnej w X I stuleciu, nie inaczej było u S avonaroli czy później u K a l­

w ina. Na ile refo rm a to rz y tego ty p u gorszyli się z pow odu

w idocznych, publicznych in sty tu c ji życia społecznego i sta ra li się je ulepszać, na ty le p o zyty w n y re z u lta t ich działań m ożna było stw ierdzić później w now ym po rząd k u stosunkó w

(8)

S A V O N A R O L A

nych.

Oczywiście, teologiczna k o ncepcja refo rm atorów , różna co do sw ojej oryginalności i znaczenia, ulegała przetw o rzen iu, lecz pozy ty w n y re z u lta t p ra c y refo rm a to rsk ie j, o p a rty na owych podstaw ow ych założeniach pierw otnego celu ich działania, czę­ sto znajdow ał p otw ierdzenie w now ej k o n k retn e j wspólnocie. Rów nież w odniesieniu do Savonaroli postaw im y później p y ­ tan ie dotyczące jego w spólnoty.

W ażny je s t d ru g i aspek t tego zagadnienia. U tak ich refo r­ m atorów , k tó rzy, ja k Savonarola, w poczuciu konieczności swojego działania okazyw ali ogrom ną i stałą energię i w osta­ teczności byli gotow i do o tw a rte j k o n fro n ta cji z re p re z e n ta n ­ tam i stro n y przeciw nej, funkcjonow ał n iek ied y (oczywiście nie zawsze) określony obraz Boga. B ył to obraz Boga panującego, w praw dzie m iłosiernego, ale p rzed e w szystk im obraz m ocy Bożej rządzącej i k arzącej. Z jaw isko to jest w idoczne n a p rz y ­ k ład w św iadom ości papieża G rzegorza V II, w ażnego p rze d sta ­ w iciela refo rm y Kościoła X I w ieku. Sięga ono rów nież poza granice eu ropejskiej h isto rii religii; m ożna je odnaleźć n a p rzy ­ k ład na B liskim W schodzie (refo rm atorzy islam scy).

P rzeciw nie, środow isko religijności k o n tem p laty w n ej nie w y ­ tw orzyło osobowości refo rm a to ró w w w yżej w spom nianym s ty ­ lu. Ta szczególna cecha była w łaściw a dla D alekiego W scho­ du, jak rów nież dla środow iska duchow ego zaangażow ania się w p o jed n u jące dzieło S y n a w E uropie późnego średniow iecza. D latego też w ystąpienie S avonaroli z jego m om entem sensa- cyjności było dla w ielu w ykształconych pod w zględem teolo­ gicznym ludzi owej epoki czymś dziw nym i niezrozum iałym . W spom niałem , że tac y refo rm a to rz y jak Savonarola, k tó ­ rzy w sw ym u m o tyw ow anym działaniu liczyli się rów nież z m ożliwością o tw a rte j k o n fro n ta cji z przedstaw icielam i d o tych ­ czasowego p o rządku, m ieli osobiste w yobrażenie Boga jako rządzącej i k arzącej W szechmocy. Być może zjaw isko to m a pew n ą psychologiczną zależność; ale nie tu m iejsce na jego analizę. U zupełniając tę reflek sję o pojęciu Boga należy spoj­ rzeć rów nież na rolę człowieka. W ybitni refo rm a to rz y często staw iali pytanie, ja k zachow uje się człow iek wobec w szech­ m ocnego Boga, k tó ry k ie ru je losam i poszczególnego człowie­ ka.

Nie w k raczam y tu ta j n a te re n filozofii; p o d k reślam y je d y ­ nie to, co w szerokim kontekście działania re fo rm a to ró w re li­ gijnych m ieści się w katalog u ich egzystencjalnie p rzeży tych p y ta ń i zaproponow anych rozw iązań — na p rzy k ła d ja k czło-3 — S tu d ia T h e o l. V ars. 22 (1984) n r 2

(9)

wiek podd aje się woli Bożej lub czy i ja k może zdobyć św ia­ domość w y b ran ia go przez tego wszechm ocnego Boga,

W zw iązku z ty m m yślim y rów nież o późniejszym w y stą ­ p ien iu L u tra i zasadniczym p y ta n iu dotyczącym jego stosun ku do m ocy Bożej, o jego p y tan iu , ja k człowiek może znaleźć Boga łaskaw ego. P ro b lem te n po jaw ia się u L u tra ju ż w e­ w n ętrzn ie p rzetw o rzo n y i zn ajd u je sw oje rozw iązanie w k o n ­ cepcji a k tu w iary . Tak w ięc refo rm a to rsk ie w yobrażenie Boga n a Północy mogło w ty m rozw iązaniu poszerzającym a k t w ia­ r y ułatw iać praw dziw e zaufanie i w iarę w siebie. N ależy ró w ­ n ież p odkreślić odw ażną in sp irac ję w spólnoty, pew ność słow a E w angelii oraz p rzekonanie w szystkich członków w spólnoty, że p raw a i obietnice Boże zostały w ypełnione.

A ja k to było z refo rm a to re m Savonarolą? J a k on sta ra ł się u spraw iedliw ić człow ieka w obliczu potężnego i surow ego Boga? W rzeczyw istości b ra k u je u niego p o ry w ającej koncep­ cji człowieka w jego roli wobec Boga; koncepcji, k tó ra w spo­ sób p o tw ierd z ają c y człow ieka o k reślałaby go wobec owego o b razu wszechm ocnego Boga. A le n a jw y ra ź n ie j nie m a u nie­ go konsekw entnego w ew nętrznego rozw inięcia, k tó re p ro w a­ dziłoby do takiego rozw iązania.

G irolam o Savonarola, k tó ry poszedł do flo rentczy kó w z od­ daniem i zapałem , nie pozostaw ił po sobie żadnej w spólnoty, k tó ra m ogłaby p rze trw a ć sam a w sobie. W iny za to n ie pono­ szą późniejsze zakazy kościelne: nie było żadnej w spólnoty, w k tó re j, ja k później w północnym ru c h u refo rm ato rsk im , w y ­ k ształciłaby się idea ludzkiej tożsam ości wobec Boga, i w k tó ­ re j n astęp n ie m ógłby zapanow ać duch nowego zaufan ia do sa­ m ego siebie. P o d k reślm y jeszcze, że rola posłanego p ro rok a i a rc y k a p ła n a była jed n ą jed y n ą u trz y m u ją c ą się rolą, jak ą S avonarola p rzeżył w obliczu swego Boga. W ty m dośw iadcze­ n iu swego posłannictw a nie pom yślał o ty m , że groza jego obrazu Boga może m ieć coś m iażdżącego dla innych.

Savonarola n a tle h isto rii rełigii — zobaczm y rów nież, ja k w yglądał jego św iat obrazów i w yobrażeń, w k tó re czę­ sto u b ierał sw oje w izje przyszłości. Późne średniow iecze jako epoka k on tem p lacji m iało sw oisty stosunek do obrazow ych p o rów n ań i do obrazów w ogóle. K u lty w o w an ie fan ta zji obra­ zowej w zakresie w yob raźni i uczuć dochodziło do szczytu w tej epoce. O brazy i w izje S avonaroli w ich m agicznej pow a­ dze nie m ieszczą się w ty ch kateg o riach , ale raczej należy je wiązać z tzw. p ierw o tn ą fa n ta z ją obrazow ą. Nic nie w sk azu je n a to, żeby tak ie elem en ty o brazu , jak kolor, k rajo b raz ,

(10)

chy piękna, Savonarola rozum iał podobnie ja k m alarz w sen­ sie su blim acji w rażeń. Przeciw nie, w sw ej a w ersji do ozdób, drogocennych szat (np. na obrazach M adonny) tra k to w a ł te elem enty w sposób zb y t dosłow ny; nie p o tra fił zrozum ieć, że m alarz ozdabiając M ary ję nie zam ierzał zrobić z n iej zam ożnej kobiety, ale chciał przez to dać w ysub lim o w any w y raz swoim w łasn ym uczuciom.

Z daje się, że słuchacze S avonaroli oczekiw ali coraz to no­ w ych rew elacji, jak ie ukazyw ał im w sw ych sensacyjn ych i proro ckich obrazach. To jest ten m om ent sensacyjności, o k tó ­ ry m w spom inaliśm y w yżej i k tó ry b y ł m niej zn an y daw ne­ m u spokojniejszem u stylow i epoki. Nie należy też dop atry w ać się osobistej ry w alizacji (co czynią n iek tó rzy histo rycy) w tym , że inn i kaznodzieje, m iędzy nim i i w y k ształcen i teolodzy, dy ­ stansow ali się od Savonaroli.

Jak o p rzy k ła d chciałbym przytoczyć kazanie wygłoszone w 1493 ro k u w e F lo ren cji przez fran ciszk anina B e rn a rd a z F el- tre. M ówiąc o pew nych g ru p ach ludzi, k tó re z a jm u ją się w róż­ b iarstw e m pod opieką pew nego zakonnika, B e rn a rd p rze d sta ­ w ił sw oje stanow isko w zak resie ro zróżniania duchów . W za­ kończeniu pow iedział, że duch d o b ry i p ok o rn y stro n i od ta ­ k ich widowikk, i „w ierzcie mi, k aż d y k to zdobyw a się na tak ie w y n u rzen ia, jest istotą bardzo w yniosłą i p y szn ą” .4

O sąd ten b y ł su ro w y i początkow o na pew no zaszkodził Sa­ vonaroli. M ożna też zaznaczyć, że ten znak om ity franciszkan in nie zam ierzał w cale pogarszać jego sy tu a c ji. Jak o re p re z e n ta n t epoki późnego średniow iecza, na pew no nie chciał wzniecać emocji, ale skłonić sw ych słuchaczy do sam odzielnego i trzeź­ wego spojrzenia na te w ydarzenia.

Je d n a k p rorokow i z F lo ren cji zdaw ało się, że iego pow odze­ nie i publiczne sukcesy św iadczą o au ten tyczn ości jego n a d - zm ysłow ych dośw iadczeń.

j - g j S A V O N A R O L A 4 Lu c a s W a d d in g , A n na les M inorum , 2 - A u f l a g ' e , V o l . X V , R o m a 1 7 3 9 , s . 4 3 : „ Q u a e d a m . . . s p i r i t u m g e n e r a b o n a s u n t , p l a c i d a , h u m i l i a , n i h i l a S a c r a S c r i p t u r a , D i v i n i s q u e p r a e c e p t i s d i s c r e p a n t i a : q u i h o c s p i r i t u a g e n t u r , s u n t p a c i f i c i , m i t e s . . . A l i a s u n t s p i r i t u u m g e n e r a m a ­ l a . . . ” e t c . P o d o b n e A cta Sanctorum , S e p t e m b r i s , Vo l . V I I , P a r i s u n d R o m 1 8 6 7 ( s e l . B e r n h a r d i n v o n F e l t r e ) N r 4 1 4 , 8 7 5 . B e r n h a r d i n w y s z e d ł z a p o s t o l s k i e g o o s t r z e ż e n i a : „ B a d a j c i e d u c h y , c z y o d B o g a p o c h o d z ą ” ( 1 J a n 4 , 1 ; p o r . 1 K o r 1 2 , 1 0 , g d z i e z d o l n o ś ć r o z r ó ż n i a n i a d u c h ó w n a ­ z w a n a j e s t d a r e m ł a s k i ) . R o z p o w s z e c h n i o n y m d z i e ł e m n a t e n t e m a t b y ł t r a k t a t H e n r y k a z F r i e m a r „ O r o z r ó ż n i a n i u d u c h ó w ” ( t u c y t o w a ­ n y w g w y d a n i a R o b e r t a G . W a r n o c k a i A d o l a r a Zu m k e l l e r a , W ü r z b u r g 1 9 7 7 ) .

(11)

36 H A N S M I C H A E L T H O M A S {10]

W lecie 1494 roku w jego przepow iedniach po jaw ił się w ą ­ te k n iejak o literack i, teologiczno-alegoryczny. W ty m Czasie tem a te m jego k azań b y ła a rk a Noego. W alegorycznych o b ra­ zach opisyw ał g ru p y ty ch ludzi, k tó rz y w eszli do a rk i, aby rato w ać się przed potopem . M ieszkańcy a rk i są ludźm i, k tó rzy dzięki sw em u m o raln em u i religijnelm u życiu zasłu g u ją n a u ra ­ tow anie. Tę sy tu a c ję b ib lijn ą przeniósł S avonarola następnie w e w spółczesne m u czasy, a potop p rze d staw ił alegorycznie ja ­ ko a k tu a ln e p ro cesy i św iatow e w ydarzenia.

Dla zrozum ienia tej alegorycznej in te rp re ta c ji Savonaroli w ażne je s t jeszcze to, że p rzed staw ił on Noego w raz z a rk ą jako p re fig u ra c ję C h ry stu sa (względnie A postoła P io tra i jego następców ) kieru jącego K ościołem .5 T ak więc zajm ow ał się on rów nież c e n traln y m tem a te m zbaw ienia człow ieka w obrębie Kościoła.

T em at o a rce Noego nazw ałem tem a te m literack im , a to dlatego, że S avonarola z początk u nie w ygłaszał w łaściw ych p roroctw . W m oim m n iem an iu S av onarola posłużył się wzo­ re m literackim , p rzy n ajm n iej p ew n y m jego schem atem . Mo­ żna tu przypom nieć podobieństw a, jak im i w tem acie potopu i a rk i posłużył się Joachim de F iore (f 1201).®

Je d n a k kazanie to niezaprzeczalnie m iało odniesienie do g ro ­ źnej współczesności. 21 w rześnia 1494 ro k u Savonarola w ygło­ sił kazanie n a te m a t z K sięgi R odzaju 6, 17: „ Ja zaś sprow adzę n a ziem ię potop...” R yły to a k u ra t tygodnie, w k tó ry c h arm ia K aro la V III n adciągała przez A lp y do W łoch z F ra n cji. M iasto było pełn e pogłosek i dom ysłów. Savonarola b y ł gotów nadcią­ gające obce w ojsko p rzed staw ić jako w ydarzenie rów ne poto­ pow i,7 co w ięcej, b y ł pew ny, że oto spełnia się jego

przépo-5 D e k r e t a ł U nam Sanctam ( B o n i f a c y V I I I . . . 1 3 0 2 ) . C o r p u s i u r c a n o n . , Ex t r a v a g . c o m m u n . , l i b I , t i t . V I I I . D e m a i o r i t . e t o b e d i e n t , c . 1 .

6 S a v o n a r o l a p r z e d s t a w i ł — w s p o s ó b p o r ó w n a w c z y — m i e s z k a ń c ó w a r k i ( l u d z i , c z w o r o n o g i i p t a k i ) a l e g o r y c z n i e j a k o t y c h , k t ó r z y m a j ą b y ć u r a t o w a n i p r z e d n o w y m n a d c h o d z ą c y m p o t o p e m . C y t u j e m y z a : Serm ones R. P. F. H ie ro n ym i Savonarola in adventu dom ini super archam Noe, V e n e d i g 1 5 3 6 ( n p . S e r m o V I I I , 3 9 v . f f ) ; J o a c h i m d e F i o r e , L ib e r concordiae no vi ac veteris Testam enti, V e n e d i g 1 5 1 9 , 7 4 v .

7 J a k w i a d o m o , n a j b a r d z i e j z n a n a i l u s t r a c j a p o t o p u p o c h o d z i o d M i ­ c h a ł a A n i o ł a i u m i e s z c z o n a j e s t w ś r ó d f r e s k ó w k a p l i c y S y k s t y ń s k i e j , t r a k t u j ą c y c h o e p i z o d a c h K s i ę g i Ro d z a j u . M ł o d y m a l a r z z p e w n o ś c i ą b y ł p o d w r a ż e n i e m s ł o w n y c h o b r a z ó w S a v o n a r o l i . W 1 4 9 4 r o k u w s t r a ­ c h u p r z e d n a d c h o d z ą c y m u p a d k i e m r o d z i n y M e d i c i ( z k t ó r ą b y ł z a ­ p r z y j a ź n i o n y ) u c i e k a d o B o l o n i i , a p o t e m d o W e n e c j i . C i e k a w e j e s t , c z y M i c h a ł A n i o ł n a m a l o w a ł s w e f r e s k i o a r c e N o e g o i p o t o p i e t y l k o n a p o d s t a w i e t e k s t u b i b l i j n e g o , c z y t e ż r ó w n i e ż p o d w p ł y w e m z a s ł y ­

(12)

S A V O N A R O L A

Wiednia. Z agrożeni bezpośrednim niebezpieczeństw em , sta ra m y się bronić i budzim y w sobie siły w ew n ętrzne. Czym in n ym jed n ak jest duchow e obciążenie niebezpieczeństw em , jako czymś zag rażającym w przyszłości, a n a w e t jako nieu ch ro n n ie nadchodzącą kairą Bożą. P a ra liż u ją c y stra c h i ogólna panika ogarnęła ludzi, k tó rz y słuchali tego niezw ykłego, ale z ogrom ­ n ą pew nością siebie w ygłaszanego p ro ro ctw a i· zw ykle w p eł­ n y m zau fan iu o tw ierali sw oje serca kaznodziejom przepow ia­ d ający m w kościołach. s z a n y c h o d S a v o n a r o l i a l e g o r y c z n y c h o d n i e s i e ń d o w s p ó ł c z e s n y c h m u c z a s ó w , c z y l i j a k o w y d a r z e n i e , k t ó r e r e a l i z u j e s i ę a k t u a l n i e ( c z y j u ż s i ę z r e a l i z o w a ł o ) w p o s t a c i w k r o c z e n i a o b c y c h w o j s k p o d w o d z ą K a r o l a V I I I ( p o t o p ) j a k o n a s t ę p s t w o k a r y z a d a w n e ( i j e d n o c z e ś n i e o b e c n e ) u c h y b i e n i a . W ł a ś c i w i e n a l e ż a ł o b y t u r o z w a ż y ć k i l k a p u n k t ó w . C o n a j m n i e j n i e ­ z w y k ł y , j e s t f a k t , ż e , p o p i e r w s z e , w k o l e j n o ś c i f r e s k ó w n a t e m a t , G e - n e z i s o f i a r a N o e g o z a j m u j e m i e j s c e w b r e w h i s t o r y c z n e j c h r o n o l o g i i p r z e d o b r a z e m p o t o p u ( f o r m a l i s t y c z n y m p r z e c e n i a n i e m r o l i a r t y ­ s t y c z n e j t e c h n i k i i n t e r p r e t a c y j n e j i l e k c e w a ż e n i e m i n f o r m a c y j n e j w a r ­ s t w y z a m y s ł u M i c h a ł a A n i o ł a b y ł a b y t u p o c h o p n a u w a g a , ż e d e c y d u ­ j ą c y m k r y t e r i u m d l a a r t y s t y b y ł a w t y m w y p a d k u w i e l k o ś ć p o w i e r z c h ­ n i , n a k t ó r e j m a l o w a ł s w ó j f r e s k ) . P o d r u g i e u d e r z a j ą c e w s c e n i e s k ł a d a n i a o f i a r y p r z e z N o e g o j e s t t o , ż e j e g o ż o n a s t o i n i e p r z y z w o i c i e b l i s k o n i e g o z w y r a ź n y m z a m i a ­ r e m p r z e s z k a d z a n i a m u w j e g o c z y n n o ś c i a c h . W t y m s a m y m o b r a z i e n i e z w y k ł e j e s t r ó w n i e ż t o , ż e j e d e n z s y n ó w N o e g o r z u c a j a k i m ś p r z e d m i o t e m t r z y m a n y m w l e w e j r ę c e w o g i e ń o f i a r n y , p o d c z a s g d y j e g o p r a w a r ę k a w y k o n u j e p o g a r d l i w y g e s t w s t r o n ę o ł t a r z a . P o n i e w a ż w t y p o l o g i c z n e j s y m b o l i c e o b r a z u N o e m u s i r e p r e z e n t o ­ w a ć o k r e ś l o n e g o ( a l b o j a k i e g o ś ) p a p i e ż a ( p r z y p . 5 ) , m o g ł o b y w t y m p r z y p a d k u c h o d z i ć o b l i s k i e j e s z c z e — i d e p r e c j o n u j ą c e g o d n o ś ć u r z ę ­ d u p a p i e s k i e g o — c z a s y r z ą d ó w p a p i e ż a z r o d z i n y B o r g i ó w , A l e k s a n ­ d r a V I ( 1 4 9 2 — 1 5 0 3 ) , i f a t a l n ą r o l ę s y n a C e z a r a B o r g i a ( t 1 5 0 7 ) . J a k w i a d o m o s t o s u n k i m i ę d z y z l e c e n i o d a w c ą M i c h a ł a A n i o ł a , p a p i e ż e m J u­ l i u s z e m I I , a j e g o p o p r z e d n i k i e m n i e b y ł y n a j l e p s z e . O b r a z p o t o p u m ó g ł b y , o c z y w i ś c i e , o z n a c z a ć j e d n o c z e ś n i e w a l e g o r y c z ­ n y m c z y t y p o l o g i c z n y m s e n s i e p ó ź n i e j s z e w k r o c z e n i e w o j s k K a r o l a V I I I , z g o d n i e z r o z p o w s z e c h n i o n ą p r z e z S a v o n a r o l e w y k ł a d n i ą t e g o w y d a r z e ­ n i a w e F l o r e n c j i . Z o s t a t n i e g o o b r a z u , p r z e d s t a w i a j ą c e g o w y s z y d z e n i e N o e g o , m o ż n a b y r ó w n i e ż w a l e g o r y c z n y m s e n s i e o d c z y t a ć s u g e s t i ę o k r e ś l o n e j i n t e r p r e t a c j i r o l i p a p i e ż a . S c e n a p r z e d s t a w i a N o e g o , k t ó r y p o c i ę ż k i e j p r a c y u p i ł s i ę w i n e m i s t r a c i ł p r z y t o m n o ś ć , o d k r y w a j ą c p r z y t y m s w ą n a g o ś ć . W y d a j e s i ę , ż e o b r a z w y m i e r z o n y j e s t j e d n o c z e ­ ś n i e p r z e c i w k o p e w n e m u t y p o w i m ł o d z i e ń c a ( C h a m j e s t p r z e d s t a w i o n y j a k o p o s t a ć z n i e w i e ś c i a ł a . ) , k t ó r y p r z e z s w o j ą w o l ę o b n a ż e n i a o j c a c h c e w y s t a w i ć j e g o n a g o ś ć n a z a w s t y d z a j ą c y p u b l i c z n y w i d o k . . P o w y ż s z e u w a g i n i e s ą , b y n a j m n i e j , p r ó b ą i n t e r p r e t a c j i w ś c i s ł y m s e n s i e . S ą t o r a c z e j r e f l e k s j e n a d t y m , j a k p e w n e s z c z e g ó ł y w i k o n o ­ g r a f i i f r e s k ó w , m a j ą c y c h i s t o t n i e c h a r a k t e r z a s k a k u j ą c y , m o ż n a i n t e r ­ p r e t o w a ć w s e n s i e i r o z u m i e n i u w s p ó ł c z e s n y c h J u l i u s z o w i I I i M i c h a ­ ł o wi A n i o ł o w i .

(13)

Ju ż w X IX w ieku w łoski h isto ry k ta k ocenił w ystąpienie florenckiego p roroka: S avonarola sam przew idział przyszłość i przepow iadał nadchodzące nieszczęście i jego źródła; on sam też m usiał teraz znać środki w yjścia z tego kry tyczn eg o poło­ żenia.8

I I I . S O C J O L O G I A : A S P E K TY RE W O L U C J I

W ystąpienie S avonaroli we F lo ren cji oraz jego duży w p ływ rów n ież na sp raw y polityczne m iasta o k reślają sw oistą zm ia­ n ę w dotychczasow ym p an o w an iu ro d u M edyceuszów.

Ta zm iana w ładzy w 1494 roku, do k tó re j doprow adziła nag ła zm iana n astro jó w społecznych p r z e c i w niezręcznem u i tro ch ę aroganckiem u P ie rro de Medici, synow i zm arłego Wa­ w rzyńca, a n a k o r z y ś ć S avonaroli — oraz późniejszy dom i­ n u ją c y w pływ dom inikanów n a rep u b lik ę m iejską, w y k azują pew n e znam iona rew olucji. Dziś m am y w łasne dośw iadczenia i poznanie dotyczące rew o lu cji i w iem y, że chodzi tu o w y d a­ rzenia i zjaw iska złożone. Nie m ożna też pom inąć rozw ażenia tego zjaw iska z p u n k tu w idzenia psychologii. W zw iązku z ty m p a trz y m y dziś na p rzy k ła d n a N apoleona nie ty lk o jako na postać historyczną, ale w aspekcie socjologicznym jako na chary zm aty k a, k tó ry w yłonił się ze środow iska rew o lu c y j­ nego.

W zw iązku z rew o lucją we F lo ren cji należy zwrócić uw agę na jej następ u jące cechy.

1. G w ałtow ne okoliczności tow arzyszące upadkow i ro d u Me­ dyceuszów . Dokonało się to w w a ru n k a ch dużego rozbudzenia em ocjonalnego.

2. Strach i panika towarzyszą wszystkim wydarzeniom.

3. Role rew o lu cy jn e; S avonarola p rze jm u je rolę rew o lu c y j­ nego nauczyciela, k tó ry po części jest charyzm atykiem ; do tej roli k reo w ały go now e okoliczności.

4. Nieciągłość now ej idei wobec dotychczasow ej (wobec „d u­ cha M edyceuszów ”). Savonarola p ró b u je sw oją refo rm a to rsk ą ideę ukształtow ać i przeprow adzić nośną wolę ogółu; p ró b u je stw o rzy ć społeczną harm onię za pom ocą idei refo rm ato rsk iej.

5. T endencje do w yjścia w tra k c ie działalności poza sy tu a ­ cję w ew n ętrzn ą. T ak ty k a stosow ana p rzy ty m pozostaje w gruncie rzeczy ta sam a. W k o n k re tn y m w y p a d k u oznacza to,

3 8 H A N S M IC H A E L T H O M A S £ 1 2 ]

8 P a s q u a l e V i l l a r i , G eschichte G irolam o Savonarolas und, seiner Z e it, D e u t s c h e A u s g a b e , B a n d 1 , 1 8 6 8 , s . 1 3 6 .

(14)

że S avonarola n a jp ie rw zaatakow ał zepsucie w e w n ątrz m ia­ sta, by potem w yszukać sobie cele dalsze i większe.

6. Koniec w p ły w u na w ładzę z chw ilą u tra ty ch ary zm atu. N ależy jeszcze powiedzieć rzecz n astęp u jącą: p rzy w ypędze­ niu M edyceuszów i ich zw olenników znane b y ły rozczarow a­ nie i niechęć do P io tra M edyceusza; z d ru g iej stro n y zrodziło się oczekiw anie zw rócone k u zw iastunow i zagadkow ych p ro ­ rockich w ydarzeń, k tó ry w sp raw ach w agi państw ow ej b ył w Pizie u 'króla francuskiego. Spontaniczne przepędzenie P io tra rodzi więc zrozum iałe w rażenie a k tu rew olucyjnego.

W zrastająca trw o g a lu b panika należą do tak ich uczuć, k tó ­ re w zm agają dyspozycję człow ieka do specyficznie rew o lu cy j­ nej d z ia łaln o śc i9. Sam S avonarola podsycał takie n a stro je we Florencji, choć może św iadom ie tego nie p rag nął. N astro je n e u ­ rotycznego stra c h u b y ły w zasadzie obce ośw ieconem u m iastu późnego średniow iecza.

Trw oga, może n aw et stra c h o życie rodzą oczekiw anie i za­ potrzebow anie, i to nie tylk o św iadom e, ale rów nież in sty n k ­ tow ne, na jakiegoś charyzm atycznego w ybaw iciela. Oczywiście tego k o n tek stu w y d a rz eń nie m ożna rozciągać bez reszty na całą społeczność F lo rencji; ale fun k cjo n o w ał on z pew nością w m om encie zm iany w ładzy i praw dopodobnie m iał przew agę n a d in n y m i i bard ziej racjo n aln y m i w zględam i.

Z astanów m y się tera z n a d ro lam i w rew olucji. Rozróżniam y tak ich p rzedstaw icieli ról rew o lu cyjn y ch , jak in te le k tu a ln y p re k u rso r, rew olucjonista, nauczyciel i c h a ry z m a ty k .10 W ty ch ram a ch S avonarola odegrał pew ną rolę przygotow ującą, k ied y jeszcze za życia W aw rzyńca M edici ganił go i p rzed staw iał ja ­ ko kogoś, kom u Bóg nie sprzyja. N astępnie, po w y g n an iu Me­ dyceuszów , Savonarola p rze jął w pew nej m ierze rolę rew o lu ­ cyjnego nauczyciela. W tej roli n a jp ie rw by ł doradcą w za­ kresie kształto w ania w ew n ętrzn ej p o lity k i m iasta i zew n ętrz­ nej p o lity k i sojuszniczej. D alej należy w spom nieć jego za­ m iar zreform ow ania F lo ren cji przez zw alczanie złych obycza­ jów i przesadnego lu k su su oraz z a m iar odnow y relig ijnej. Ten o statn i zam ysł połączył n a sam ym początku ze sw ą fu n k cją profetyczną, co pozwoliło m u zyskać oficjalną ąp ro batę i legi­ ty m ację do tego stopnia, że szukano jego ra d y rów nież w sp ra ­

j-j g j S A V O N A R O L A 3 9

s Zn a c z ą c y m j e s t f a k t m n o ż e n i a s i ę r e w o l u c y j n y c h r u c h ó w i p a r t i i w c z a s a c h k r y z y s u , n p . p o p r z e g r a n y c h w o j n a c h .

1 0 P o r . „R eligiöse” Phänom ene in der Eta b lieru n g der R evo lu tio n, „ Z e i t s c h r i f t f ü r R e l i g i o n s - u n d G e i s t e s g e s c h i c h t e ” , w d r u k u .

(15)

w ach politycznych. M iejscem działania S avonaroli jako n a u ­ czyciela rew olucyjnego była głów nie am bona. To, czego z niej nauczał, co usiłow ał uczynić godnym w iary i urzeczyw istnić w p rak ty c e, było oceniane pod ty m k ą te m w idzenia, w aspek­ cie idei rew o lu cy jn ej woli ogółu, społeczeństw a początkowo opanow anego przez rew o lu cy jn e n astro je. W iększa część spo­ łeczeństw a była na początku gotow a w łączyć się do w szyst­ kich działań.

Częstą ten d en cją w rew o lucji jest chęć insp iro w ania lu dn o­ ści do w spólnego działania w sposób zorganizow any. Było to w idoczne rów nież w e F lorencji, gdzie wola reform o w ania p rze­ k ształcała w m ieście modę, ubiór, zw yczaje i zachow ania.

Do ty ch działań w łączono rów nież młodzież. J e st to ta k a ­ tegoria, k tó ra łatw o się angażuje: ufna, w ierząca, p ełna e n tu ­ zjazm u i łatw a w k iero w an iu do każdego dalszego celu; gdy trzeb a trochę w ojow nicza i gotowa pouczyć opornych lu b n ie­ św iadom ych dorosłych; k ró tko , elem en t łatw y do zorganizow a­ nia w im ię tw órczej, now ej idei.

Pow iedziano, że Savonarola przez swój re lig ijn y i politycz­ n y w pływ stw o rzył w e F lo ren cji teok rację. Rzeczyw iście był to rodzaj teokracjd pod przew odnictw em jaw nego p ro ro k a lub w ielkiego kap łana. Savonarola praw dopodobnie poczuł, że był tym , czym w najgłębszych p rag nien iach chciał być; może uśw iadom ił to sobie wówczas, gdy w idział rzesze w iern y ch słu ­ chaczy i zastępy biało u b ran ej m łodzieży, k tó ra kroczyła w uroczysty ch procesjach, i gdy słyszał skandow ane hasło: „ J e ­ zus C h ry stu s K ró lem ” . Lecz rów nocześnie by ł on czym ś w ię­ cej. B ył ch ary zm aty czn y m przyw ódcą i w ybaw cą swojej w spólnoty, z k tó re j w ielu, ja k się później okazało, było goto­ w ych pójść dosłow nie w ogień dla p otw ierdzenia praw dziw ości jego nau k i. Ź ródła tego c h ary zm atu wówczas należało się do­ p a try w a ć w dużej m ierze w poczuciu lęku, jaki Savonarola bezw iednie zaszczepiał w sercach sw ych słuchaczy przez p a­ raliżu jące w szystkich zapowiedzi. C h ary zm at S avonaroli był więc u g ru n to w an y nie ty lk o na płaszczyźnie relig ijn ej, ale m iał rów nież sw oje korzenie psychologiczne, co widać u p rz y ­ wódców rew olu cji późniejszych.

S avonarola jako c h ary zm aty k m iał bardzo w ażną cechę: zdolność w rośnięcia w swą rolę, k tó rą p rzy znaw ał m u otacza­ jący go św iat. S tając się coraz bard ziej św iadom y swego po­ słann ictw a S avonarola łatw o przeszedł w ew n ętrzn ą przem ianę z nieznanego b ra ta zakonnego w utalen to w an ego przyw ódcę ludzkiej populacji.

(16)

S A V O N A R O L A

W spom niany ch ary zm at Savonaroli był głów ną podporą je­ go publicznej pozycji — inne elem enty oddziaływ ały nieko­ rzy stn ie n a jego w ładzę. Zw alczanie bogatych oraz sym patia do w a rstw p ro sty ch i biednych nie m ogły nie mieć w ym ow y politycznej; był on jed n a k daleki od organizow ania rew olucji

czysto politycznej n a podłożu napięć społecznych.

Z dru g iej stro n y rozw ój rew olucji na polu relig ijn y m cier­ piał n a b ra k im pulsów in te le k tu a ln y c h i em ocjonalnych, k tó ­ ry c h zabrakło zw olennikom Savonaroli, aby m ogli uform ow ać ru c h o cechach trw ały ch . G ru pa ta była ciągle zależna od n ie­ go samego, jako jedynie znającego tajem n icze p lan y Boże oraz zbytnio poddana fascynacji jego kazań. Dochodzi do tego fakt, że Savonarola m im o sw ej dobrej w oli nie m ógł stw orzyć lu d ­ ności F lorencji, n aw et w fazach pow odzenia, atm o sfery spo­ k o ju i w ytchnienia, ale nieu stan n ie rozw ijał swą działalność napom in ającą i nauczającą. Z m iana sy tu a c ji n astąpiła w m o­ m encie, gdy popadł on w niełaskę papieską i zaatakow ał K u ­ rię R zym ską. Nie w skazał na k o n k re tn e a lte rn a ty w y wobec trad y cy jn eg o a u to ry te tu ale n aw et publicznie o niego w alczył.

W końcu należy jeszcze poruszyć p ro b lem y o ch ara k te rz e bardziej dogm atycznym . Część ludności została zrażona, gdy m łodzi zw olennicy S avonaroli zaczęli chodzić po dom ach w poszukiw aniu m odnej g arderoby, gier i b iżuterii; już od dwóch stuleci w ty m ośw ieconym m ieście panow ała, k o n sty tu c y jn ie zagw arantow ana, swoboda w yboru, a ludność była p rzy zw y ­ czajona respektow ać p ry w a tn ą wolę poszczególnych obyw ateli. Podobnie było z używ an ym w kazaniach em ocjonalnym tonem wobec innych poglądów ; S avonarola też niew iele .robił sobie z tych, k tó rz y uw ażali, że m yli się w sw ych przepo w ied ­ niach.

T ak jak w ielu politycznych dogm atyków , S avonarola żył w łasną rzeczyw istością. Było to n iek o rzy stne dla polityki ze­ w n ętrzn ej. Pow iedzieliśm y już o p rzek o naniu Savonaroli, że k ró l K aro l V III m iał być w ykonaw cą Bożych w yroków na zie­ mi. W ten sposób lojalność wobec niego została rozszerzona w n iep o jęty dla stosunków w łoskich sposób. J a k zarzucano Sa­ vonaroli pow stały z tego pow odu dla m iasta duże szkody.

O dczuw alnie h am u jące b y ły zarządzenia z Rzym u. W 1497 roku na Św iętego Ja n a Chrzciciela, p a tro n a m iasta, ogłoszono ekskom unikę na Savonarolę. D om inikanom z klaszto ru Św. M arka zakazano opuszczania w ty m d niu k laszto ru, a zam iast w ielkiej procesji, jakie organizow ał S avonarola, urządzono

(17)

znów w yścigi konne, k tó re zostały zniesione w zapale re fo r­ m y.

Savonarola jed n a k n ad al k iero w ał sw oim charyzm atem . C ha­ ry zm a t te n m iał liczne składniki, żeby się ta k w yrazić. Ów składnik, dzięki k tó re m u w 1494 ro k u S avonarola by ł dla w y d a rz eń politycznych, ja k i dla życia ludności F lorencji, u zna­ n y m w ybaw cą — daw no zaniknął. Popadnięcie w niełaskę papieża, przez co m iasto znalazło się w niebezpieczeństw ie in- te rd y k tu , a w ko nsekw encji w niebezpieczeństw ie ekonom icz­ n y c h trudności, przyćm iło nadziem ski blask jego im ienia; być może ju ż w ty m m om encie znaczna część ludności odm ów iła m u jego charyzm atycznego d aru.

U padek przyszedł nagle. Z p u n k tu w idzenia społecznego in­ te re su ją c y jest fak t, że jedn o w ydarzen ie w ystarczyło, by po­ łożyć k re s ch aryzm atow i Savonaroli. A w yd arzen iem ty m była zapow iedziana n a 7 k w ietn ia 1498 roku, ale n ieud an a, próba ognia. D la zebranego tłu m u , k tó ry cały dzień bez jedzenia oczekiw ał zapow iedzianej p ró b y, m iało to tak ie znaczenie, ja ­ kie dla w spółczesnej publiczności m iały b y odw ołane w ażne za­ w ody sportow e. Poczuli się oszukani; w złości i rozczarow aniu pojaw ił się sceptycyzm wobec tego, k tó ry praw dopodobnie chciał zadem onstrow ać cud na sw oją chw ałę i obronę. Rozpo­ częły się przeciw ko n iem u zajścia, a w kilk a godzin później tłu m zaatakow ał klasztor, w k tó ry m przebyw ał.

I V. D U S Z A R E F O R M A T O R A

G dy rozpoczynałem ten re fe ra t — prow adząc już w cześniej b adania nad postacią Savonaroli — m iałem n a jp ie rw zam iar bliżej zająć się p orów naniem z m yślą i m entalnością w y łan ia­ jących się czasów now ożytnych. A le ponow ne przem yślenie p rac y nasun ęło m i m yśl, że p rzed staw ienie ko lejn ych etapów rozw oju dziesięcioleci, k tó ry c h Savonarola nie m ógł jeszcze przejść, jest chyba czymś n iead ek w atn y m , i że archaiczne rosz­ czenie, że m ożna kierow ać n aro d em za pom ocą w izji i p ro ­ roctw , ty lk o w p rzy b liżen iu jest cechą c h a ra k te ry sty c z n ą ja ­ kiegoś w y m iaru czasowego. Zw iązek m iędzy pow szechnym lę­ kiem o przyszłość, polityczn ym p rzew ro tem i zdaniem się na charyzm atycznego zbawcę lu b przyw ódcę — jako w pew nym sensie m odel socjologiczny — odnosi rolę dom inikańskiego re ­ fo rm a to ra nie ty lko do przeszłości; rów nież dzisiaj budzi on w nas w spom nienie przyszłości, k tó ra w ów czas b yła jeszcze odległa. Sam i znam y z najnow szej h isto rii liczne p rzy k ła d y

(18)

S A V O N A R O L A

pojaw ien ia się charyzm atyków , k tó ry c h m odel z jego zw iąz­ kiem przyczynow ym zezw ala na pew ne p orów nania — now e p rzy k ła d y na afirm ację ch aryzm atycznej postaci, k tó ra w szyst­ ko widzi i spraw ia. Te nowsze p rzy k ła d y uśw iadam iają nam rów nież, że historyczne p rzed staw ien ia talk zwanego n o rm a ln e ­ go ew olucyjnego biegu historii, nie jest rów nież na ich m iarę. Duże p rak ty c zn e znaczenie ty ch zjaw isk rów nież w odnie­ sieniu do współczesności pozw ała n am w yjaśnić pew ne zw iąz­ k i przyczynow e; z tego p u n k tu w idzenia m ożna lepiej zrozu­ mieć postać S avonaroli jako znanej postaci, k tó rą w pew nej m ierze m ożem y ju ż zaliczyć do współczesności.

Rozw ażaliśm y rolę S avonaroli z różnych pu n k tó w w idze­ nia. Pozostały jeszcze dalsze: skoro p oruszyliśm y h istoryczną sy tu a c ję we F lo ren cji — szczególnie po w rażeniu, k tó re zostało w yw ołane gw ałto w n ą i niesp raw ied liw ą śm iercią S avonaroli — trzeb a spojrzeć szerzej na chrześcijaństw o Zachodu. N apom ­ nienia S avonaroli i o fiara jego śm ierci dla sp ra w y refo rm y obudziły ogólną uw agę i p oruszyły sum ienia, jeżeli chodzi o sy tuację Kościoła. Jego k ry ty k a p an u jący ch obyczajów, jego n astaw ien ie refo rm ato rsk ie m iały o b iek ty w n y związek, jeśli nie z sy tu acją w e F lorencji, to na pew no ze stosunkam i rzy m ­ skim i za p o n ty fik a tu papieża z rodziny Borgiów.

Było to u derzen ie w sum ienie chrześcijańskiej ludności E u ­ ropy, a ta k na drogę, k tó rą kroczył Kościół rzym sk i w m inio­ n y ch stuleciach aż do współczesnego m u A lek san d ra VI. P o ­ zostaje jeszcze jedno p y tan ie do w yjaśnienia: czy ktoś, kto w te n sposób um iał zwrócić ogólną uw agę na tragiczną sy tu ację Kościoła, nie pow inien był sam przejaw iać spostrzegaw czości sum ienia. Znaczy to, że w jego duchow ej aktyw ności pow in­ no było istnieć żywe przeczucie sy tu a c ji i historycznej drogi Kościoła, i że on sam chciał w yrazić to sw oje w rażenie. B yła to zresztą droga zapoczątkow ana refo rm ą Kościoła w X I w. przez G rzegorza VII; w te d y jak w iadom o, w raz z odsunięciem w p ły w u świeckiego na sto su n k i kościelne i w raz z roszczeniem do przejęcia rów nież w ładzy św ieckiej została obudzona i w p ro ­ w adzona idea panow ania Kościoła nad św iatem i jego w e­ w nętrznego ześw iecczenia 11.

A le w róćm y do isto ty rzeczy, do osoby G irolam o S avona­ roli. Z astanów m y się nad aspektam i psychiki S avonaroli oraz sp ró b u jm y w yjaśnić jego d ar prorocki.

U . . ? U r D yn a m ik religiöser Reform bew egungen in der Geschichte eu­ ropäischer Lä nd er, „ Z e i t s c h r i f t f ü r R e l i g i o n s - u n d G e i s t e s g e s c h i c h t e ” , 3 3 , 1 9 8 1 , s . 3 3 8 — 3 6 5 o r a z 3 4 , 1 9 8 2 , s . 7 5 .

(19)

G irolam o w z ra sta ł jako m łodzieniec w F e rra rz e bez ze­ w n ę trz n y c h oznak szczególnych dziwaczności. B ył ro ztrop nym i am b itn y m stu d en tem . Na w stęp ie w spom niano o tym , że sta­ r a ł się o rękę córki m agn ata florenckiego. B ył to może p ier­ w szy k o n ta k t z tą sfe rą ludzi, a nade w szystko pozostało nie­ k o rzy stn e w rażenie, jak ie odniósł z ich w yniosłości. Dziew ­ czyna bow iem , k tó ra sam a była nielegalną córką Strozzich, w sposób zaro zu m iały w y tk n ę ła m łodem u m ężczyźnie z p o rząd­ n ej rodziny jego niskie pochodzenie. G irolam o odw ażnie, ale w sposób obraźliw y, odpow iedział dziew czynie, k tó rą do, tej chw ili d arzył sym patią, że jest b ę k a rte m („b a stard a ”), czym, ja k to się m ówi, w p raw ił ją w zakłopotanie.12 Je ste śm y skłon­ n i dać w iarę tej w czesnej relacji, przecież jest to ta sam a śm iałość, z jak ą G irolam o na k ró tk o p rzed śm iercią, półżyw y z pow odu to rtu r, p op raw ił biskupa, k tó ry w drodze n a szubie­ nicę w ypow iedział n iepopraw nie form u łę d eg rad u jącą go. W duszy S avonaroli m ożna zauw ażyć tęsk no tę za realizacją te ­ go, co idealne, dużą w rażliw ość i zadziw iającą stałość w m o­ ty w a c ji skierow anej n a dobro; tru d n ie j n ato m iast je s t poznać to, co nazyw am y dojrzałością w psychicznej stru k tu rz e jego osobowości.

W róćm y jeszcze raz do w czesnych pism Savonaroli, w k tó ­ ry ch pisał o nadchodzącym u p ad k u św iata i Kościoła. Takie sąd y dw udziestoletniego człow ieka m ożna chyba uw ażać za odzw ierciedlenie pesym istycznych n astro jó w m łodej psychiki. Z pew nością tak jest. I n a w e t jeżeli pew ne rzeczy, k tó re G i­ rolam o p otępiał w sw ych sm u tn y ch obrazach, m iały swą obiek­ ty w n ą podstaw ę w okolicznościach czasu, m ożem y sobie w y ­ obrazić, że gdyby żył w innej epoce, praw dopodobnie w po­ dobny sposób w y raziłb y swe usposobienie.

Można n aw et wnosić, że w ty ch m łodzieńczych nastro jach S avonaroli m ożna rozpoznać ju ż tę specyficzną w rażliw ość sa­ m o tnik a i skłonność do niezadow olenia i k arcen ia swego śro­ dow iska. Nie zapom inajm y jed n a k o konsekw encjach, jakie ta postaw a zrodziła później. N ajp ierw w y raźn ą m otyw ację, aby pow szechnem u upadkow i, jak i w idział w okół siebie, p rzeciw ­ staw ić w sw ojej w łasnej osobie n iep rzejed n aną, ascetycznie czystą postaw ę życiową. N astępnie, zrodziła ona zam iar zbudo­ w ania w szystkiego od nowa, co częściowo znalazło swój w yraz

4 4 H A N S M I C H A E L , T H O M A S j ^ g j

1 2 F r a B e n e d e t t o , V u lnera D iligen tis, P a r t e 1 , c a p . I X ; t u z a c y t o w a n e w g o r y g i n a l n e g o t e k s t u : A l e s s a n d r o G h e r a r d i , N u o vi D ocum enti e stu- di intorno a G irolam o Savonarola, F i r e n z e 1 8 8 7 , s . 3 n n .

(20)

w zapoczątkow anej rew olucji w e Florencji. Jego zam ysłem było zbudow anie lepszej, idealnej społeczności, k tó re j w jak iejś m ierze przew odził później jako nauczyciel i kapłan.

Tak należy widzieć w spółzależność ty ch w czesnych p rzy ­ k ry c h w rażeń, jak ich dostarczał św iat, tej nostalgii za ideal­ ny m społeczeństw em oraz now ej w izji n ap raw y , k tó rą Savo­ naro la zam ierzał urzeczyw istnić drogą rew o lucji we F lorencji. T ru dn o jest odkryć przy czyn y tej w czesnej m elancholii Gi- rolam a oraz tej tęsk n o ty za odnow ą św iata. Próbow ano już uczynić to na przy kład zie R o b esp ierra.13 Ale Savonarola to nie R obespierre albo, dokładniej mówiąc, przebieg w y d arzeń w F e rra rz e i F lo ren cji nie może być p o ró w n yw an y z p rzebie­ giem rew o lucji fran cu sk iej. Być może G irolam o m iał jakieś kom plikacje w życiu ro dzinnym i w czasie swej młodości, k tó ­ re pozbaw iły go spokoju i pogody ducha i u tru d n iły osiągnię­ cie zadow olenia i spełnienia. Może sp raw a rozłąki z rodzicam i {jak to p odkreśla w spółczesna psychologia) odegrała tu pew ną rolę. Można tu snuć jedynie dom ysły — szczególny sposób, w jak i G irolam o w y ty czał sw oje idealne cele, b y ły przez całe życie nacechow ane jego m łodzieńczym żyw o tny m en tu zjaz­ m em . Ta n ieo d p a rta chęć i w ola znalezienia się na w yższym poziom ie b y tow an ia spraw iła, że osiągnął to, czego pragnął, a co znalazło swój w y raz w jego profety cznej roli.

Nasze reflek sje o lata ch m łodzieńczych S avonaroli pow in­ n y zaw ierać p ytanie: w jak im sto p n iu obraz Boga srogiego i karzącego pochodzi z la t młodości. A jego przeżycia m łodości są n am bliżej nieznane. M usim y tu przyznać, że w p ły w y na w a ru n k i psychiczne, na in d y w id u aln e osobiste życie i jego m oty w acje k ie ru ją się w łasnym i p raw am i rozw oju.

Jego spotkanie z w ym arzoną idealną społecznością dokona­ ło się w chw ili jego w stąpienia do k laszto ru dom inikanów . W e­ dług w szelkich danych, należy z naciskiem podkreślić jego dobrą wolę, jak ą okazyw ał we w szystkich latach życia za­ konnego, jego skrom ność i pobożność oraz jego spokojną a że­ lazną, ascetyczną energię. Jego niezw ykła sk ru p u latn o ść w zachow yw aniu ślubów zakonnych jest w idoczna w tra k c ie je­ go całego życia, szczególnie w zakresie postu, ograniczenia snu oraz udziału w m odlitw ie litu rgiczn ej. Ta pełn a pośw ięcenia asceza jest isto tn ą cechą jego p ostaw y życiowej i ona jest praw dopodobnie środkiem , dzięki k tó re m u wznosił się on po­ n a d m arności i b ra k i otaczającego św iata. Zwłaszcza późniejsze

S A V O N A R O L A 4 5

(21)

sp o tk an ie ze św iatem w e F lo ren cji w yw ołało w nim , podob­ n ie jak w czasach młodości, znow u w rażen ie o nieu ch ro n n y m u p a d k u św iata; sąd ten jed n a k znalazł obecnie po tw ierdzenie w k o n k retn y c h dośw iadczeniach.

Z astanów m y się n a d w izjam i i przepow iedniam i Savonaroli. Ich psychiczne podłoże jest bardzo złożone.

G irolam o b ył już jako m łodzieniec praw dopodobnie b ardziej niepokojony i p o ruszany treściam i swoich m elanoholicznych w rażeń niż inni jego rów ieśnicy. M ożem y założyć, że już w ów ­ czas m iał bogatą i pow ażną w yobraźnię. J a k p o d k reśla ją inni historycy, w pływ na jego późniejsze w izje m iała asceza, k tó rą p rak ty k o w ał. S u row a asceza p rzy jego psychicznych pred y sp o ­ zycjach m ogła niew ątp liw ie pobudzić jego w rażliw ość: ciągłe ograniczenie snu, b ra k odprężenia — w ty ch w a ru n k a ch nie tru d n o o w yraziste w rażenia senne i wizje. P o jaw iły się ob ra­ zy o sym bolicznej w ym ow ie. M ają one swe pow iązanie z te ­ m atyką, jaka ożyw iała go w ciągu intensyw nego dnia pracy. I ta k niejako pow róciły owe te m a ty jako p rzy tłaczające ob ra­ zy; przy p o m n ijm y na p rzy k ład w izję krzyża, od któ reg o w y ­ chodzą stru g i k rw i z obrazam i m iast R zym u i Jerozo lim y.14

P rzy p o m n ijm y , że jed n y m z tem ató w jest n iew yczerpany m otyw nieszczęścia i zagrożenia. A le czy nie jest to jeden z aspektów duszy Savonaroli? G irolam o, k tó ry ta k dotkliw ie po­ czuł się zaatak ow an y arogancką uw agą swej w y b ran k i, że od­ pow iedział zniew agą i odciął się od niej na zawsze —· rów nież i dziś by łb y oceniony jako m łody człowiek, którego siła nie polega n a w ew n ętrzn ej rów now adze i spokoju. T ak zachow u­ je się m łody człowiek, k tó ry czuje się zaatako w an y i odpow ia­ da w sposób n erw o w y i p rzesad n y na zaczepki agresyw nego otoczenia. W iem y też, że ta k zran ion y m łody człowiek niełatw o przebacza n iespraw iedliw e k rzy w d y oraz że u trw a la w sobie tak ie p rz y k re doznania nieraz na całe życie.

T en p rz e ż y ty m otyw nieszczęścia i zagniew ania, k tó ry G iro­ lam o w yniósł, być może, ze sw ej m łodości — czy nie stanow i u tego florenckiego p ro ro k a i w ielkiego k ap łan a pew nej w e­ w n ę trz n e j jedności, k tó ra zaw ierałab y rów nież pew ne p rzesad ­ ne p ro jek cje m oralnego u p a d k u społeczeństw a i k u ltu r y flo­ renckiej?

W ram ach złożonego zjaw iska przepow iedni S avonaroli n a ­ leży zwrócić uw agę n a pew ną w rażliw ość jego p rzew id y w ań i

4 0 H A N S M I C H A E L T H O M A S j 2 Q J

1 4 I l u s t r a c j a t e g o w i d z e n i a S a v o n a r o l i w : M a r i o F e r r a r a , Savonarola, V o l . I I , F i r e n z e 1 9 5 2 , r y s . I I I .

(22)

zdolność do przeczuć. Na p rzy k ład w 1494 rok u Savonarola m iał dość silne przekonanie o nadchodzącym zw ycięstw ie w y­ p raw y K aro la V III. N iew ątpliw ie jisgo p rorockie sp ekulacje o tym , że k ró l fra n c u sk i będzie m iał coś w spólnego z refo rm ą Kościoła rzym skiego, lu b zgoła będzie w ykonaw cą zrządzeń Boskich, b y ły całkow icie m ylne.

Ju ż zanim G irolam o w klasztorze św. Marika w e F lo ren cji doznał pierw szych wizji, spotkał się w cześniej ze zjaw iskiem nocnych „ponadzm ysłow ych” w idzeń; stało się to za spraw ą b ra ta S y lw estra M aruffi. Ten nieuczony i w idocznie chw iejny człow iek stał się szybko zau fan y m Savonaroli. Jego som nam ­ buliczny, w idocznie trochę patologiczny d a r nie przeszkadzał m u później pośredniczyć w rozm ow ach S avonaroli z oby w ate­ lam i F lorencji, k tó rz y przychodzili do niego z różnym i pro śb a­ m i, p ety cjam i, a k tó ry c h om sam , będąc bardzo zajęty, nie m ógł załatw ić.

D y sk u tu jąc o psychologicznej stro n ie zdolności Savonaroli do spostrzeżeń ponadzm ysłow ych, jestem zdania, że zjaw isko to nie w ystępow ało u niego w czasach jego młodości, ja k to było n a p rzy k ła d u H ild eg ard y z Bingen. P rzeżycia G irolam a nie m ają też c h a ra k te ru nie zam ierzonych dośw iadczeń, ja k n a p rzy k ła d w okresie późnego średniow iecza często w spom i­ n ane w izje o losie zm arły ch w k rain ie dusz. P rzeżycia Savo­ n a ro li są ja k b y przyporządkow ane w cześnie zaznaczonem u m o­ tyw ow i jego życia, ow em u m otyw ow i, k tó ry dotyczy ludzkich uchybień, k a ry i k ierow ania przez wszechm ocnego Boga. Do­ piero w ty m w ielkim p ro g ram o w y m m otyw ie przew odnim z n a jd u je rów nież sw oje m iejsce te m a t jego przepow iedni. Do­ kładnie m ówiąc, Savonarola zdobyw a sam na tej płaszczyźnie sw ą w łasną tożsam ość jako prorok, k ap ła n i przyw ódca.

To w łaśnie w ty m okresie, k ied y zaczęto zw racać na niego coraz w iększą uw agę jako na kaznodzieję — i nie w cześniej ·—· G irolam o zaczął podkreślać swój m o ty w przew odni poprzez elem en ty tego d aru , k tó ry m ógł łączyć jego osobę z m yślą o Bożym przeznaczeniu.

Można n aw et powiedzieć, że jego w cześniejsze w ypow iedzi {gdy jeszcze b y ł nieznany) dotyczące św iata pozazm ysłow ego nie p rzy d ały m u się na nic. U w ażam , że G irolam o w ierzył su b iek ty w n ie w to, co przepow iadał, ta k ja k w ierzy ł w e w ła­ sną rolę w kiero w an y m przez Boga id ealn y m społeczeństw ie. N atom iast tru d n o jest w ykazać (choć jest to możliwe), jak S avonarola w ew n ętrzn ie odczuw ał w zbudzoną uw agę słucha­ czy, ja k rozum iał sw oją rolę p rorocką, k ied y w licznych k a ­

Cytaty

Powiązane dokumenty

Równowaga Nasha – stan stabilny systemu z wpływającymi na siebie graczami, w którym to stanie żaden gracz nie może zyskać zmieniając strategie, o ile strategia innych graczy

T his paper presents a critical edition and philological analysis of the second chapter of Deutero-Isaiah on the basis of the Coptic manuscript sa 52 (M 568) and other

Na de proef is de vervorming zo vlak mogelijk getrild (zie Foto C.8.a), het inwasmateriaal aangevuld en de testsectie aangetrild.. Vanaf circa 7 minuten na het begin

performed. The collocation methods show spectral convergence, which was to be expected because the fluid velocity is smooth with respect to the uncertain parameters. If no

The legislative system remains that of Casati, and the schools' programs, schedules, and examination norms are subjected to numerous and continuous modifications: while

Wprowadzenie ograniczeń do wykonywania zawodu radcy prawnego (adwokata) z przyczyn wymienionych w projektach ustawy o zawodzie i samorządzie radców prawnych oraz

Dziś w ich domach, co prawda ku oburzeniu niektórych bardziej ortodoksyjnych imamów, można w czasie Wielkanocy zobaczyć pisanki, a w okresie Bożego Narodzenia choinkę; jej

Zestawienie to, z jednej strony, wydaje się nieduże, zważywszy na 45 lat ukazywania się czasopisma; z drugiej strony można powiedzieć, że liczba artykułów, które