• Nie Znaleziono Wyników

Sienkiewicz i "pokolenie Szkoły Głównej"

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Sienkiewicz i "pokolenie Szkoły Głównej""

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)

Stanisław Fita

Sienkiewicz i "pokolenie Szkoły

Głównej"

Rocznik Towarzystwa Literackiego imienia Adama Mickiewicza 41, 47-57

(2)

S ta n is la w F ita

SIENKIEWICZ I „POKOLENIE SZKOŁY G ŁÓ W N E J”

Wśród wielu uroczystości żałobnych, jakimi cała Polska żegnała zmarłego w dalekiej Szwajcarii Henryka Sienkiewicza, odbyły się również obchody w miejs­ cach szczególnie związanych z latami jego młodości: nauki szkolnej, studiów, początków pracy pisarskiej.

W dniu 26 listopada 1916 roku Uniwersytet Warszawski uczcił pamięć pisarza uroczystą akadem ią w Pałacu Kazimierzowskim. Studia Sienkiewicza w Szkole Głównej, której spadkobiercą był odrodzony uniwersytet w stolicy, oraz znaczenie dziejowe tej uczelni przypomniał inny wychowanek Szkoły, teraz wykładowca Uniwersytetu, Bronisław C hlebowski1.

Absolwenci, jak wówczas mówiono - wychowańcy - Szkoły Głównej, uczcili zmarłego kolegę specjalną akademią zorganizowaną w sali Muzeum Przemysłu i Rolnictwa 3 grudnia tegoż roku. Wśród licznie zgromadzonej publiczności zna­ lazło się grono byłych studentów uczelni pamiętających Sienkiewicza oraz trzej sędziwi profesorowie, którzy zasiedli na honorowych miejscach. Byli to: Ignacy Baranowski, Władysław Holewiński i Walenty Miklaszewski, ci sami, ostatni z żyjących, którzy uczestniczyli w uroczystej inauguracji roku akademickiego na wskrzeszonym Uniwersytecie Warszawskim 15 listopada 1915 roku“.

W programie wieczoru znalazły się wystąpienia kilku w ychow anków Szkoły Głównej: znanego przyrodnika warszawskiego Edm unda Jankowskiego H enryk

Sienkiew icz stosunku do p rzyrody, Juliana Ochorowicza O H enryku Sienkiew i­ czu ze stanow iska psych o lo g ii, Adama Antoniego Kryńskiego K ilka słów o ję zy k u H enryka Sienkiew icza, Henryka Nusbauma Sienkiew icz i geniusze narodów oraz

Józefa Kotarbińskiego Sienkiew icz i p okolenie Szkoły G łównej. Teksty prelekcji zostały opublikow ane w skromnej broszurze Szko ła G łów na S ienkiew iczo w i (W arszawa 1917), z której d o c h ó d - p o d o b n ie ja k fundusze uzyskane ze sprzedaży

1 A k a d e m ia ku c z c i S ie n k ie w ic za , „K urier W a rsza w sk i” 1916. nr 3 2 9 . ■ W ia d o m o śc i b ie ż ą c e . „K urier W a rsza w sk i” 1916. nr 3 3 6 .

(3)

biletów wstępu na akademię - został przeznaczony „na zapomogi dla zubożałych byłych słuchaczów Szkoły Głównej” .

Z oczywistych powodów najbardziej interesuje nas tekst Józefa Kotarbińskie­ go. Na kilka fragmentów jego wypowiedzi warto zwrócić uwagę. Autor przypom­ niał atmosferę Szkoły, ogromny zapał młodzieży do nauki, pęd do poszerzania wykształcenia i zdobywania wiedzy z różnych źródeł, nie tylko z uniwersyteckich wykładów i podręczników, niezwykle ożywienie intelektualne i gorące dyskusje w licznych kółkach rówieśników. Dyskusje te - o czym dobrze wiadom o - poprze­ dziły ofensywę młodych sił w czasopiśmiennictwie warszawskim. Sienkiewicz w tych sporach nie brał zbyt czynnego udziału: ,,[...]nie okazywał skłonności do dociekań ani medytacji filozoficznych, mając otwarte oczy duszy na krasę przyro­ dy, na bujny, przebogaty gwar życia rzeczywistego”3. Później nie uczestniczył czynnie w „ruchu młodej prasy” :

Zdradzał on już na la w ie sz k o ln ej sk ło n n o śc i u m y sło w e g o arystokraty. N ie z m ie sz a n y w tłum ie, nie u c z ę sz c z a ł na k o le ż e ń sk ie zebrania, na których za p a leń cy trz e ź w o śc i w y k r z y k iw a li: „ p oezja to b ła g a !” . Jako p oczątk ujący literat trzym ał się z daleka od p o lem ic zn ej w rza w y . A rtysta czy ste j krwi. tw órca z B ożej laski n ie był ani na c h w ilę doktrynerem - nie bral u działu w p o le m ic z n e j tyralierze krótkiej w alk i m ł o d y c h z e s t a r y m i 4.

Podejmując po latach ten sam temat, należy zwrócić uwagę z jednej strony na fakty, zresztą dobrze znane, potwierdzające opinie Kotarbińskiego, z drugiej na głębokie przywiązanie Sienkiewicza - podobnie ja k jeg o rów ieśników niezależ­ nie od poglądów i sympatii - do tradycji Szkoły Głównej, na wyraźnie odczu­ w aną potrzebę przedłużania jej istnienia w różnych formach zastępczych oraz udział w przedsięwzięciach zbiorowych inicjowanych przez nich „w imię pam ię­ ci Szkoły Główniej” .

Przypomnijmy, że przyszły pisarz nie od razu znalazł się na Wydziale Filolo- giczno-I Iistorycznym. Jak świadczy jego młodzieńcza korespondencja z Konra­ dem Dobrskim, początkowo nie był zdecydowany na wybór kierunku studiów. Najpierw myślał o studiach prawniczych (a po latach, w 1912 roku. Uniwersytet Lwowski odznaczy go tytułem doktora honoris causa Wydziału Prawa!), pod wpływem matki próbował studiować medycynę, by wreszcie zdecydować się na najbardziej odpowiednie studia humanistyczne. 1 choć ta decyzja wywołała roz­ czarowanie i ból zatroskanej matki, to studia podjął i odbywał je z wyraźnym zamiłowaniem. Matka zaś pisała do Dobrskiego:

4 J. K otarbiński, S ie n k ie w ic z i p o k o le n ie S zk o ły G łó w n e j [w:] S zk o ła G łó w n a S ie n k ie w ic z o w i, W arszaw a 1917. s. 10.

(4)

T e p o r y w y fantazji i b u jn ość w y o b r a ź n i, k tórym , ja k pan tw ie r d z i, n ie m ó g łb y s ię oddać stu d iu jąc m e d y c y n ę , n ie d a d zą m u n ie ste ty p e w n e g o , n ie z a w is łe g o c h le b a , na który p ra co w a ć p r z e z n a c z o n y , z p o stę p e m lat i d o ś w ia d c z e n ie m p rzejd ą sa m e z sie b ie , w y n ik ie m ich b ę d z ie k ilk a n a śc ie a rk u szy za b a zg ra n y ch u c z o n y m i ro zp ra w a m i, k tórych nikt c z y ta ć n ie z e c h c e , a sta n o w is k o j e g o w ś w ie c ie p o z o sta n ie z a w s z e na sto p n iu tak n isk im , ż e m u ani sła w y , ani s z c z ę ś c ia d o b ro b y tu n ie z a p e w n i5.

Stefania Sienkiewiczowa, zmarła w 1 873 roku, nie doczekała czasów, gdy „po­ rywy fantazji i bujność wyobraźni” zaowocowały wspaniałymi dziełami, które za­ pewnił}' synowi szczęście i sławę!

W czasie studiów Sienkiewicza walka pokoleń jeszcze się na dobre nie zaczęła. Wychodził już „Przegląd Tygodniowy”, zasilany przez młode siły z grona słuchaczy Szkoły Głównej. Naw'et Sienkiewicz wystąpił tu jeden jedyny raz, ogłaszając napisaną w zastępstwie Kotarbińskiego recenzję występu Wincentego Rapackiego w komedii V. Sardou Nasi najserdeczniejsi (1869, nr 16). Innym przejawem jego związków z tym bojowym organem młodych jest wydana nakładem redakcji „Przeglądu Tygod­ niowego” młodzieńcza książka Humoreski z teki Worszylly ( 1873). „W tym młodzień­ czym utworze dał autor folgę wojowniczym zapędom dcm okratyzm u” - napisał Kotarbiński6. W swoich felietonach, ogłaszanych w „Niwie” i - przede wszystkim - w „Gazecie Polskiej” podejmował wiele aktualnych tematów, które budziły zain­ teresowanie także innych współczesnych pisarzy, występował z różnymi inicjatywa­ mi, towarzyszył swym rówieśnikom w ich pracy nad stopniową przebudową św iadomości społeczeństwa i zwróceniem jego uwagi na potrzeby rozwoju cywiliza­ cyjnego kraju. Nie brał jednak udziału w głośnych polemikach, nie wiórował hałaśli­ wym wy stąpieniom niektórych organów warszawskiej prasy. Nic unikając krytyki różnych współczesnych zjawisk i postaw', zawsze zachowywał umiar, obiektywizm, a w wystąpieniach polemicznych elegancję stylu. A jednocześnie dzięki, luźnym ra­ czej, kontaktom ze współpracownikami „Przeglądu Tygodniowego” był w pobliżu ogniska wszystkich walk staczanych na łamach prasy.

Również niektóre kontakty towarzyskie i koleżeńskie stawiały Sienkiewicza bardzo blisko obozu warszawskiego postępu. I tak w okresie intensywnej pracy dziennikarskiej i literackiej, w latach 1874 -1876, mieszkał w wynajętym pokoju przy ulicy Niecałej 8 wspólnie z Leopoldem Mikulskim, J e d n y m z najgorętszych przedstaw icieli młodej prasy” .7 Mikulski, który po kilku latach opuścił Warszawę

3 Cyt. za: J. K rzyżanow ski, Henryk Sienkiewicz. K alen darz ży cia i tw ó rczo ści. W arszawa 1956, s. 35. 6 J. K otarbiński, dz. cy t., s. 15.

7 B. L e y za m , Z e w s p o m n ie ń o s o b is ty c h o S ie n k ie w ic zu s p r z e d 3 0 la ty (!). [w :] N a p o w o d z ia n , W arszaw a 1904. C yt. za: J. K rzy ża n o w sk i. H en ry k S ien k iew icz. K a le n d a r z, dz. cyt., s. 4 2 . - W sp ó l­ n ie z M ik u lsk im i D . F reu d en soh n em (Z g liń sk im ) tłum aczy! S ie n k ie w ic z p o w ie ść W iktora H ugo

(5)

i osiadł w Kałuszynie, tłumaczył dzieła zachodnioeuropejskich myślicieli (np. L. Biichnera Siła i m ateria), publikował artykuły popularnonaukowe w „Prze­ glądzie Tygodniowym ”, był także wespół z Aleksandrem Świętochowskim współautorem cyklu artykułów programowych P raca u podstaw Л Z pewnością Sienkiewicz, dzieląc z nim mieszkanie, nie uniknął dyskusji na te tematy. Nigdy jednak nie przy łączył się do radykalnego skrzydła obozu młodych. W tych latach, gdy nastąpiły pierwsze objawy rozpadu wspólnoty pokoleniowej, związał się z grupą rówieśników o poglądach umiarkowanych, stając się na pewien czas współwłaścicielem i współpracownikiem „Niwy” wraz z wychowankam i Szkoły Głównej Mścisławem Godlewskim i Julianem Ochorowiczem.

Cały ten okres poddał wkrótce bardzo krytycznej ocenie w recenzji książki Pio­ tra Chmielowskiego Zarys literatury po lskiej z ostatnich lat szesnastu („Gazeta Polska” 1881, nr 21 1-213). Oddał tu sprawiedliwość Szkole Głównej i jej wycho­ wankom, przypominając zasługi dla spotęgowania ruchu um ysłowego i stworze­ nia atmosfery ożywienia intelektualnego w kraju oraz pobudzenia społecznej inicjatywy:

W tym p rzeb u d zen iu brali zn a czn y udział m ło d zi w y c h o w a ń c y S z k o ły G łó w n ej. Inaczej być nie m o g ło . W sz ę d z ie starsze siły b y w a ją p o siłk o w a n e i z b ieg iem czasu za stę p o w a n e p rzez m ło d sze. S ą to rzec zy tak z w y k łe , ż e n ie m a ich co pow tarzać. Te p ierw sze g en era cje, które w y s z ły ze S zk o ły G łów n ej i w z ię ły udział w ruchu u m y sło w y m alb o naw et o b jęły ster nad n im . n ie stw o rzy ły w p ra w d zie ani w za k resie nauki, ani literatury pięknej w ie lk ic h d ziel na n o w y c h zasadach opartych - p rzy czy n iły się je d n a k o w o ż do rozszerzen ia ruchu i w y tw o r z e n ia p ew n ej u m y sło w e j atm osfery, jakiej nie b y ło dotąd. Z g o d n ie z h asłem pracy organ iczn ej p o c z ę to p oru szać m n ó stw o k w estii w ew n ętrzn y ch , które do 6 4 leża ły o d ło g iem . W ejrzano w sie b ie , p o c z ę to o c e n ia ć się trzeźw iej, p o c z ę to patrzeć k ry ty czn ie na w a d y p rzeszło ści i na d o ty c h c z a so w e środk i, za p o m o c ą których c h cia n o urzeczyw istniać id eały sp o łe c z n e . T o w s z y stk o stan ow i n ie z a p r z e c z o n ą za słu g ę osta tn ieg o sz e sn a sto le c ia i n o w y c h j e g o p ra co w n ik ó w 1*.

Tę ocenę „pokolenia szkoły Głównej” będzie głosił przez cale życie, natomiast tzw. walkę młodych ze starymi określił z perspekty wy kilkunastu lat jako „lichą partyzantkę dziennikarską”, której rezultatem było „tylko znużenie i zmarnowanie sił” 10. Jeden tylko rezultat pozytywny został osiągnięty: „przyszła chwila szczęśli­ wa, w której wzajem wymyślających sobie zabolały języki i szczęki - ale zapał do dodatnich prac społecznych trwa” 11.

8 „P rzegląd T y g o d n io w y ” 1872, nr 1 0 -1 2 , 14, 16, 18, 24.

9 H. S ie n k ie w ic z . D z ie ła . W yd. zb io ro w e pod red. J. K r z y ż a n o w s k ie g o , t. 4 5 S zk ic e lite ra c k ie . 1, W arszaw a 1951. s. 2 6 9 - 2 7 0 .

10 T a m że. s. 2 7 1 . 2 7 5 . 11 T a m że. s. 2 8 2 .

(6)

Ten zapał do „dodatnich prac społecznych” łączy! wszystkich ludzi tego poko­ lenia niezależnie od dzielących ich różnic. Łączyło ich również przekonanie o wiel­ kiej dziejowej roli Szkoły Głównej i potrzebie kontynuowania stworzonej przez nią tradycji. W spomnienia o wspólnie spędzonych w jej mu rach młodych latach, przywiązanie do profesorów i kolegów, świadomość wspólnego początku życio­ wej drogi łączyły wszystkich byłych słuchaczy uczelni. Sienkiewicz uczestniczył w różnych koleżeńskich spotkaniach lub im jako dziennikarz towarzyszył, a także w realizacji inicjatyw zbiorowych podejmowanych „w imię pamięci Szkoły Głów­ nej” . Tak np. w W iadomościach bieżących, zamieszczanych w „Gazecie Polskiej”, informował o spotkaniach nawet poszczególnych roczników byłych studentów13. Prawdziwe „odrodzenie” tradycji Szkoły Głównej miało związek ze smutnym wydarzeniem - zgonem rektora Józefa Mianowskiego, który zmarł we Włoszech 6 stycznia 1 879 roku. Byli studenci wystąpili wówczas z inicjatywą trwałego ucz­ czenia pamięci rektora. Pomysł}' były różne, najczęściej chodziło o utworzenie in­ stytucji popularyzujących naukę lub popierających badania naukowe. Najwięcej zwolenników uzyskał projekt powołania „towarzystwa pomocy naukowej” . Otrzymało ono nazwę Kasa Pomocy dla Osób Pracujących na Polu Naukowym im. dra Józefa Mianowskiego. Starania o zalegalizowanie Kasy rozpoczęto w 1879 roku, zatwierdzenie projektu ustawy nadeszło z Petersburga po... dwóch latach (li­ piec 1881). Od razu inicjatorzy wystąpili z apelami do społeczeństwa, szczególnie do w ychow anków Szkoły Głównej, o gromadzenie funduszy. N a liście członków założycieli znaleźli się najwybitniejsi z grona profesorów i byłych słuchaczy, wśród nich Henryk Sienkiewicz. Pisarz wszedł również w skład pierwszego Ko­ mitetu (czyli zarządu) Kasy, na którego czele stanął Tytus Chałubiński. Sienkie­ wicz należał też do grona osób, które zwróciły się z apelami o materialne wspieranie nowej instytucji. Gdy wpłaty wpływały bardzo powoli, a z grona w y­ chow anków Szkoły, na których przede wszystkim liczono, zaledwie 10% zgłosiło się na członków Kasy, Sienkiewicz pisał w styczniu 1 882 roku w stałym felietonie na łamach „S łow a” :

G dy się jed n a k w sp o m n i, ilu to w y c lio w a ń c ó w b. S z k o ły G łó w n ej zajm u je d z iś p o w a ż n e i w y b itn e sta n o w isk a w kraju, d z iw ić się m ożn a, że instytucja, która bądź co b ąd ź je s t jej pam iątką, na próżno u siłu je przygarnąć tych w y c h o w a ń c ó w i że w śród sz ero k ich kól p u b lic z n o śc i p la to n iczn e tylko w zb u d za u czu cia . [...]

13 N p . o sp o tk a n iu k ilk u d z ie s ię c iu k o le g ó w z W y d zia łu M a te m a ty c z n o -P r z y r o d n ic z e g o w dniu 2 9 VI 1 8 8 0 na d z ie d z iń c u u n iw e r sy te c k im w W a r sz a w ie , k tó r eg o u c z e s tn ic y z o b o w ią z a li się p o ­ p rzeć „p ra cą i p ie n ię d z m i” bad an ia fiz jo g r a fic z n e w kraju i o d p o w ie d n ie w y d a w n ic tw a (H . S ie n ­ k ie w ic z . W ia d o m o ś c i b ie ż ą c e . „ G a zeta P o lsk a ” 1 880. nr 144. Przedruk: D z ie ła , t. 51 W ia d o m o ś c i

(7)

W o b ec ta k ie g o stanu r zec zy n ie w ie le m o żn a zrobić [...]. O to na k ażd ym praw ie p o sied ze n iu c z ło n k o w ie K om itetu d ow iad u ją się . że w y p a d a ło b y to lub o w o u c z y n ić [...], próśb i żądań jest niem ało. K om itet rozpatruje je , c z ło n k o w ie dyskutują, zap alają się do p ięk n y ch m y śli, sam i p o d n o sz ą projekta, g d y n agle w c h w ili za p a d n ięcia u ch w a ły daje się s ły s z e ć g r o b o w y g lo s kasjera: „P anow ie! m iejm y n a d zieję, że się to da zrobić, ale d o ty c h c za s n ie m am y p ie n ię d z y . Z b yłych w y c h o w a ń c ó w z a le d w ie d ziesią ta c z ę ś ć z a p isa ła się dotąd na c z ło n k ó w !” .

K om itet tedy m a n a d z i e j ę . B ó g w id z i, ż e m a jej w ię c e j n iż p ie n ię d z y . Jest n ią tak w y d ę ty jak balon i m ó g łb y latać pod n ieb io sa , je s t tylko obaw a, ż e g d y b y so b ie p o z w o lił u n o sić się z b y t w y so k o , m ó g łb y łatw o kark sk ręcić. Z resztą w ła śn ie dlatego je st tak lekki, że e k s-w y c h o w a ń c y są tak c iężcy . N auka, która sp o d z ie w a ła się z n a leźć w n ich sy n ó w , ze z d z iw ie n ie m sp o str zeg a , ż e traktują j ą jak m a c o c h ę 14.

Mimo to, a może dzięki wytrwałości i determinacji takich ludzi jak Sienkie­ wicz, Kasa rozwijała sw oją działalność, umożliwiła wielu uczonym prowadzenie badań i publikowanie ich wyników, działała owocnie także przez cały okres dwu­ dziestolecia m iędzywojennego i po długiej przerwie wznowiła prace przed kilku­ nastu laty. To dzieło wychowanków Szkoły Głównej, które rodziło się z takim trudem, okazało się wyjątkowo trwałe.

Mniej szczęśliwe były losy innej inicjatywy tego grona. W 1900 roku Uniwersy­ tet Jagielloński obchodził 500. rocznicę odnowienia przez królową Jadwigę. Uro­ czystość miała zasięg międzynarodowy, a środowiska naukowe ze wszystkich dzielnic podzielonej na zabory Polski postanowiły' godnie uczcić to wielkie święto kultury polskiej. Oczywiście włączyli się do obchodów intelektualiści warszawscy, wśród których szczególną rolę odgrywali byli wychowankowie Szkoły Głównej. Postanowili oni wystąpić jako zwarta grupa reprezentantów polskiej szkoły wyższej w Warszawie, która w ciągu swego zaledwie kilkuletniego istnienia kontynuowała tradycje polskiej nauki, zapoczątkowane przez Jagiellońską Wszechnicę.

Warszawa ofiarowała uniwersytetowi w Krakowie dw a dary jubileuszowe. Pierwszym było kilkutomowe wydawnictwo Fontes et com m entationes historiom

scholarum superiorum in Polonia illustrantes poświęcone dziejom wyższych

zakładów naukowych na terenach Polski znajdujących się wówczas pod panow a­ niem Rosji (W arszawa, Wilno, Zamość). Drugim, w którego realizację zaangażo­ wał się Sienkiewicz, był fundusz jubileuszowy przeznaczony na kształcenie młodych kadr naukowych. Z inicjatywy pisarza w dniu 5 grudnia 1899 odbyło się w jego warszawskim mieszkaniu zebranie grona wychow anków Szkoły Głównej celem omówienia udziału w krakowskim jubileuszu. Tu przedstawił Sienkiewicz projekt zebrania funduszu, który miał wspierać materialnie rozwój nauki, a je d n o ­ cześnie przypominać warszaw ską uczelnię zlikwidowaną w 1869 roku. Zbiórka

14 H. S ie n k ie w ic z . K r o n ik a ty g o d n io w a . „ S ło w o ” 1882. nr 16. C yt. za: H. S ie n k ie w ic z , D z ie lą , t. 53 U zu p e łn ie n ia . 1. W arszaw a 1952. s. 2 6 - 2 7 .

(8)

przyniosła 68000 koron austriackich i akcje na 3000 marek niemieckich. Odsetki od tej sumy miały utworzyć fundusz, który umożliwiłby wybranemu kandydatowi przygotowanie i opublikowanie rozprawy habilitacyjnej. Dar ten wraz z okolicz­ nościowym adresem zawiozła do Krakowa delegacja, w której imieniu podczas uroczystości jubileuszowej w dniu 7 czerwca 1900 roku wystąpił Sienkiewicz, który w tymże dniu otrzymał doktorat honoris causa Uniwersytetu Jagiellońskie­ go. Pisarz odczytał adres jubileuszowy, którego tekst sam zredagował. Znalazły się w nim takie zdania:

O g n isk o , w im ię k tórego pam ięci b ierzem y udział w d z isie jsz e j u r o c z y sto śc i, zg a sło p r z e d w c z e śn ie i z a iste m eteorem raczej b y ło n iż n iep o ży tą planetą. Z o sta ło je d n a k po nim tak w ie le w d u sza ch n a sz y c h w sp o m n ie ń g łę b o k ic h i tęsk n y ch , że pragn iem , aby w tym dniu W ie lk ie g o Ś w ięta n ie b y ła za p o m n ia n a ca łk iem nasza S zk o ła G łów n a, która w y p ia sto w a la nas w m iło śc i dla nauki, dla sp o łe c z e ń stw a i dla j e g o szlach etn ej p r zeszło ści. W ięc w im ię tej u czeln i p rzy ch o d zim y ja k o daw ni u cz e stn ic y tejże sz k o ły z e c z c ią dla n ieśm ierteln eg o d zieła P iastów i J a g ie llo n ó w , z m iło ś c ią dla tej najstarszej lech ick iej w s z e c h n ic y i z ofiarą z ło ż o n ą na n a sze ręce, która m a św ia d c z y ć , że czy n em stw ierdzam y sło w a ust i u czu cia serc n a sz y c h 15.

Wychowankom warszawskiej uczelni odwdzięczył się rektor UJ, Stanisław Tarnowski, pisząc o Szkole:

K rótko ż y ła . a le m u sia ła m ieć w so b ie ja k ie ś siły i za so b y w ie lk ie , j e ż e li p rzez ch w il kilka z a le d w ie z d o ła ła w y d a ć ludzi zn a k o m ity ch , za z n a c z y ć się w d zieja ch p o lsk iej nauki i o św ia ty , p o d n ie ść ich p o z io m i w p ły w e m sw o im utrzym ać g o n aw et k ied y sa m a istn ieć p rzesta ła 16.

Niestety, niedostatki prawne w określeniu sposobu funkcjonowania fundacji, nieporozumienia co do praktycznej realizacji celów, skomplikowane przepisy au­ striackiej biurokracji - wszystko to sprawiło, że szlachetna inicjatywa warsza­ wskich intelektualistów nie zaowocowała spodziewanymi rezultatami17.

Środowiska warszawskiej inteligencji nigdy nie przestały myśleć o powołaniu w stolicy stałego zorganizowanego ośrodka pracy naukowej. Do roku 1905 nie było m owy o praktycznej realizacji tych planów. Dopiero pewna liberalizacja sto­ sunków w Królestwie, jaka nastąpiła w wyniku rewolucji 1905 roku, umożliwiła podjęcie starań w tym kierunku. Po ogłoszeniu w 1906 roku nowego prawa o sto­ warzyszeniach rozpoczęto urzeczywistniać ideę stworzenia w W arszawie Tow a­ rzystwa Naukowego: opracowano projekt ustawy i przedłożono go władzom do

15 H. S ie n k ie w ic z . D z ie ła , t. 4 0 , W ie rsze i inne d ro b n e u tw o r y , W a rsza w a 1 9 51. s. 1 1 5 -1 1 6 . 16 S. T arnow sk i. N o w e w ydaw n ictM ’o z p o w o d u 5 0 0 r o c z n ic y o d n o w ie n ia fu n d a c ji U n iw e rsy te tu

J a g ie llo ń s k ie g o , „ P rzegląd P o lsk i” 1900. t. 140, s. 4 8 4 .

17 D z ie je fundacji o m a w ia s z c z e g ó ło w o H. B arycz, H en ry k S ie n k ie w ic z vr śr o d o w is k u in te le k tu ­

a ln ym K r a k o w a , [w :] te g o ż . N a p r z e ło m ie d w ó c h stu le c i. Z d z ie jó w p o ls k ie j h u m a n is ty k i vr d o b ie M ło d e j P o ls k i, W roclaw 1977. s. 4 7 - 6 6 .

(9)

zatwierdzenia; ustawę zarejestrowano w marcu 1907 roku, od razu podjęto inten­ sywne przygotowania do rozpoczęcia pracy i w dniu 25 listopada tegoż roku, w 45. rocznicę powstania Szkoły Głównej, odbyło się pierwsze zgromadzenie ogólne członków. N a pierwszego prezesa wybrano wybitnego historyka starszego poko­ lenia Aleksandra Jabłonowskiego, wśród członków skupionych w trzech wy­ działach (językoznawstwa i literatury, nauk antropologicznych, społecznych, historii i filozofii oraz nauk matematycznych i przyrodniczych) licznie byli repre­ zentowani absolwenci Szkoły Głównej różnych specjalności. Był też wśród nich Henryk Sienkiewicz, drugi obok Felicjana Faleńskiego artysta w tym gronie. Oczywiście nie brał bezpośredniego udziału w pracach naukowo-badawczych To­ warzystwa, wspierał jednak swym autorytetem różne jego inicjatywy.

Przypomnijmy jedno jego wystąpienie. Gdy w 1912 roku Towarzystwo Nau­ kowe Warszawskie rozpoczęło starania o przyjazd do kraju i stałe związanie z War­ szawą Marii Curie-Skłodowskiej, do Pary ża udała się w tym celu specjalna delega­ cja, a Sienkiewicz-laureat Nagrody Nobla wystosował do znakomitej rodaczki, również Noblistki, list nakłaniający j ą do stałego osiedlenia się w Warszawie. W dniu 2 maja 1912 roku pisał:

Jako P olak i ja k o c z ło n e k T o w a r zy stw a N a u k o w e g o przyłączam się ca ły m sercem do prośby d e le g a tó w te g o ż T o w a r zy stw a , by C zcig o d n a Pani raczyła p rzen ieść p o le sw ej znakom itej d zia ła ln o ści nau k ow ej do kraju i d o naszej sto licy . Z łatw o zro zu m ia ły ch p rzy czy n n asza kultura w o g ó le , a nauka w sz c z e g ó ln o ś c i, zarów n o w całym K ró lestw ie, ja k w W a rsza w ie, o b n iż y ła się w ostatnich cza sa ch d o tk liw ie , a w raz z tym upadkiem stra ciliśm y z a u fa n ie do w ła sn y c h sil u m y sło w y c h , a tracim y p o w a g ę w o cza ch o b cy ch i w ro g ich nam ż y w io łó w oraz n ad zieję w lep sz ą p rzy szło ść. W o b ec takich o k o lic z n o śc i stały pob yt m ięd zy nami tak w ie lk ie j zn a k o m ito ści nau k ow ej, ja k ą je s t C z c ig o d n a Pani. d od ałby nam o tuchy, p o d n ió słb y d o sto jn o ść nauki p olsk iej i n aszą w a rto ść n ie ty lk o w sw o jsk im śr o d o w isk u , ale i w przekonaniu o b cy ch .

R zec zą T o w arzystw a N a u k o w e g o i c a łe g o sp o łec zeń stw a b yłob y stw o rzy ć dla C zcigod n ej Pani takie warunki pracy, aby on e w y ró w n a ły paryskim i nie p rzyn iosły żadnej sz k o d y dla Jej genialnej naukow ej d ziałaln ości. N ie p rzypuszczam też ani na ch w ilę, by czek ał P anią pod tym w zg lęd em zaw ód , a natom iast jestem zu p ełn ie p ew n y, że gd yb y D ostojna Pani raczyła za m ieszk a ć m ięd zy nami. w ó w c z a s W arszaw a stałaby się o g n isk iem naukow ym , na które zw ró c iły b y się o c z y c a łe g o św ia ta 18.

Wprawdzie uczona nie dała się nakłonić do powrotu, wzięła udział w pracach Towarzystwa i w roku 1913, podczas pobytu w Warszawie, opracowała koncepcję i nakreśliła ogólny plan działań pracowni radiologicznej.

List Sienkiewicza, będący wyrazem troski o pozycję Polski w cywilizowanym św iecie i rolę Warszawy jako ośrodka nauki i kultury, świadczy również, jak bar­ dzo pisarz był przekonany o doniosłej roli nauki w życiu narodu i w tym względzie

18 H. S ie n k ie w ic z , L isty , t. 1. cz. 1. Pod red. i ze w stęp em J. K r z y ż a n o w sk ie g o , oprać. M. B o k sz - czan in . W arszaw a 1977, s. 1 6 1 -1 6 2 .

(10)

był wyrazicielem postawy „pokolenia Szkoły Głównej” . W deklaracji na 50-lecie uczelni wychowańcy wszechnicy warszawskiej stwierdzali:

D z iś. jak i d a w n iej, a n aw et je s z c z e m ocniej w ie r z y m y , ż e p r z y s z ło ść c y w iliz a c y jn a n a sze g o sp o łe c z e ń stw a z a le ż y w zn aczn ym stopniu od p o zio m u je g o n a u k o w o śc i, i są d zim y , że w y tę ż y ć n a le ż y siły n a sze , aby n au ce w e w sz y stk ic h jej d zied zin a ch z a p e w n ić w kraju n a leżn e sta n o w isk o , że rozw ój jej p op ierać w in n iśm y n ie u sta n n ie 14.

Gdy w 1913 roku zmarł prezes Towarzystwa Naukowego Warszawskiego Alek­ sander Jabłonowski, zaproponowano objęcie tej funkcji Sienkiewczowi. Pisarz jednak ofiarowanej godności nie przyjął: „Do powieści i pracy twórczej potrzeba mi zupełnego skupienia - pisał do Jadwigi Janczewskiej 18 października 1913 roku - a zdolności organizacyjnych nie mogę w sobie odnaleźć, ochoty zaś do re­ prezentowania tym bardziej”20.

Towarzystwo Naukowe Warszawskie to drugie, obok Kasy Mianowskiego, najtrwalsze dzieło wychowanków Szkoły Głównej: przetrwało do roku 1950 i po latach wznowiło działalność w 1990 roku.

Sienkiewicz występował również jako jeden z najwybitniejszych przedstawicieli na spotkaniach i zjazdach wychowanków Szkoły Głównej. Największą imprezą był zjazd w czerwcu 1903 r., w 40. rocznicę założenia uczelni. Wzięła w nim udział ponad połowa absolwentów (około 600) oraz 17 z grona profesorów. Zjazd otworzył swym przemówieniem Sienkiewicz; było ono skierowane przede wszystkim do sędziwych profesorów i wykładowców oraz oddawało hołd nieżyjącym przewodnikom młodzie­ ży, w tym niezapomnianemu rektorowi Mianowskiemu. Sienkiewicz mówił:

K rótkie b y ło istn ien ie tej naszej sz k o ły , ale śm iało m o żem y p o w ie d z ie ć , ż e m ało który w św ie c ie u niw ersytet m ó g ł się p och lu bić takim stosunkiem p rzew od n ik ów d o m ło d z ie ży .

C zęstok roć b yw ają to dw a o b o zy , m y zaś sta n o w iliśm y jed en , a stało się tak d latego, że m ieliśm y g łę b o k ie p o czu cie je d n o śc i n aszych c e ló w i id eałów i że czu liśm y najm ocniej to żsa m o ść naszych dusz.

T kw iła w nas n ieogran iczon a do w a s u fn ość, a na takiej g leb ie łatw o w yrasta m iło ść, łatw o zgoda, łatw o zapal, łatw o praca [...] w in n iśm y w am w d z ię c z n o ść nie tylko za te ziarna nauki, które rzu caliście w nasze u m y sły , ale i za o w ą za sa d n iczą w y s o k ą m iło ść id eałów , którą w s z c z e p iliśc ie nam w d uszę, a dzięki której żaden z w a szy ch w y c h o w a ń c ó w nie przeszedł n igdy tej granicy, p o za którą rozp oczyn a się od tych id ea łó w od stęp stw o.

K sz ta łciliście rozum y, ale k sz ta łciliście także i charaktery. W asza g łó w n a z a s ł u g a - t o ten ogrom ny zastęp cich y ch p racow n ik ów , którzy w ciężk ich nieraz w arunkach ż y c ia w raz z u m y sło w y m podnosili zarazem i m oralny p o zio m sp o łec zn y , a pracując u p orczyw ie, lubo b e z ro zg ło su i sła w y [...] nie sp rzen iew ierzyli się d u szy p o w sz ech n ej21.

19 K s ię g a p a m ią tk o w a Z ja zd u b. w y c h o w a ń c ó w b. S zk o ły G łó w n e j W a r sz a w s k ie j vr 5 0 ro c zn ic ę

j e j za ło ż e n ia , W a rsza w a 1914. s. 63.

20 H. Sienkiew icz, Listy. T. 2. cz. 3. Oprać., w stęp i przypisy M. Bokszczanin, W arszawa 1996, s. 408. 21 H. S ie n k ie w ic z , N a z je ź d z ie w y c h o w a ń c ó w S zk o ły G łó w n e j. [w :] D zie ła , t. 4 0 , s. 1 1 9 -1 2 0 .

(11)

W zjeździe uczestniczyło wielu luminarzy ówczesnego życia umysłowego i literackiego, wśród nich kolega Sienkiewicza z Wydziału Filologiczno-Historycz- nego, Aleksander Świętochowski. Wprawdzie od młodych lat szli odmiennymi drogami, jednak tu wypowiadane przez nich słowa doskonale współbrzmiały, m ó­ wili jakby jednym głosem. Świętochowski uwypuklił znaczenie szkoły polskiej, która przekazuje społeczeństwu pokarm wiedzy „w stanie największej przyswąjal- ności i dlatego najlepiej podtrzymuje w nim zdrowie i żywotność. To właśnie czy­ niła Szkoła Główna” .

Wyraził też nadzieję, że społeczeństwo polskie doczeka kiedyś polskiej szkoły, bo „takie jest naturalne prawo każdej społeczności” . Ta nadzieja - mówił Święto­ chowski - ta „dobra, czuła i niezmienna pocieszycielka, stoi śród nas, stoi obok ja s ­ nego widm a naszej szkoły” . Ta nadzieja nigdy nie opuszcza ludzi, dla których „największa i najczarniejsza chmura nie gasi słońca, tylko j e zasłania”22.

Zjazd 1903 roku udowodnił, że w ychowankowie warszaw skiej uczelni m im o upływu lat, odmienności osobistych doświadczeń, różnic św iatopoglądow ych mieli świadom ość przynależności do wspólnoty ukształtowanej w Szkole G łó w ­ nej i wyniesione stamtąd „najogólniejsze ideały życ iow e” były ich w sp ó ln ą własnością. Tworzenie i rozwijanie własnymi siłami polskiej nauki i kultury, za­ bezpieczenie temu rozwojowi odpowiednich warunków, m obilizow anie całego społeczeństwa do tych zadań - to były hasła, pod którymi podpisywali się za ró w ­ no „postępow cy” j a k i „zachow aw cy” czy umiarkowani. W blasku ,ja s n e g o w id ­ m a” ukochanej Szkoły traciły' na wyrazistości wszelkie, często głębokie, różnice.

Pięćdziesięciolecie założenia Szkoły Głównej w 1912 roku również uczczono zjazdem koleżeńskim, w którym uczestniczyło około 300 wychowanków, a więc połowa tej liczby, która zgromadziła się na zjeździe poprzednim. Wielu kolegów nie doczekało jubileuszu, wielu stan zdrowia uniemożliwił uczestnictwo w tym spotkaniu. „Zam ykamy działalności Szkoły Główne j Warszawskiej dziejową epo­ kę” - mówiono na zjeździe. Sienkiewicz siedział na honorowym miejscu, ale nie wygłosił żadnego przemówienia. Stan zdrowia, dolegliwości dróg oddechowych utrudniały mu publiczne wystąpienia. A wychowankowie Szkoły Głównej sama sw ą obecnością i poprzez wystąpienia swych przedstawicieli jeszcze raz w ypo­ wiedzieli, choć z konieczności ściszonym głosem, wyznanie wiary w Polskę, na której odzyskanie wolności przez całe życie cierpliwie i wytrwale pracowali.

Był to ostatni zjazd koleżeński wychowanków Szkoły Głównej. Potem odby­ wały się co pewien czas bardziej kameralne spotkania, stopniowo coraz częściej

22 M o w a A le k s a n d ra Ś w ię to c h o w s k ie g o , [w:] K s ię g a p a m ią tk o w a Z ja zd u b. w y c h o w a ń c ó w

(12)

kogoś z grona kolegów żegnano. Tak uczczono pamięć Sienkiewicza w dniu 3 grudnia 1916 roku.

Sienkiewicz brał udział we wszystkich większych przedsięwzięciach tego gro­ na. Także różne jego inicjatywy i poczynania w kraju i na forum międzynarodo­ wym realizowały te ideały, które wszczepiła w umysły i uczucia ludzi jego generacji warszawska Szkoła Główna. Celem zaś ich było udowodnienie światu, że - j a k powiedział pisarz w czasie uroczystości wręczenia mu literackiej Nagrody Nobla - „ów naród wybitny bierze udział w pracy powszechnej, że praca jego jest płodna, a życie potrzebne dla dobra ludzkości”23.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Professor Altman’s scientific record include significant achieve- ments primarily in the field of bankruptcy analysis and prediction, as well as in that of credit and loan policy,

Wkład Instytutu Statystyki i Demografii w rozwój środowiska naukowego w Polsce przejawia się także poprzez wieloletnią współpracę z Głównym Urzędem Statystycz- nym

b) terminale do głosowania, przekazywane przed posiedzeniem Senatu wszystkim członkom Senatu na czas ich obecności w sali posiedzenia Senatu, c) urządzenie

Postać Sługi Bożego została ukazana przez prelegentów na szerokim tle historycznym i pastoralnym w okresie jego życia.. Cenne są analizy pism

W ten sposób opracowany przed kilku laty projekt uzyskiwał kolejne konkretyzacje, a także procesualnie podlegał weryfikacji indywidualnych zainteresowań i prze- świadczeń co do

Thus, short-beam three-point bending tests were conducted in this research to provide the data base to develop the coupled hygro-mechanical finite element model for

Deposition and patterning of magnetic atom trap lattices in FePt films with periods down to 200 nm.. La

Jędrzejewski przeszedł na emeryturę i 13 marca 1976 roku — jako najstarszy adwokat w Płocku — został przez Radę Adwokacką powołany na stano­ wisko