• Nie Znaleziono Wyników

Polska i jej dwie stolice w encyklopediach francuskich: od "kryzysu świadomości europejskiej" do wielkiego dykcjonarza Diderota

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Polska i jej dwie stolice w encyklopediach francuskich: od "kryzysu świadomości europejskiej" do wielkiego dykcjonarza Diderota"

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)

Ewa Rzadkowska

Polska i jej dwie stolice w

encyklopediach francuskich: od

"kryzysu świadomości europejskiej"

do wielkiego dykcjonarza Diderota

Rocznik Towarzystwa Literackiego imienia Adama Mickiewicza 19, 123-133

(2)

Ewa Rzadkowska

POLSKA I JE J DWIE STOLICE W ENCYKLOPEDIACH FRANCUSKICH OD „KRYZYSU ŚWIADOMOŚCI EU RO PEJSK IEJ”

DO WIELKIEGO DYKCJONARZA DIDEROTA

Koniec w ieku XVII przynosi F rancji nowe. zjawisko, stanowiące w y­ nik rozwoju nauki i podniesienia jej prestiżu przez powołanie w 1666 r. do życia paryskiej Academie des Sciences. Zjawiskiem tym jest tzw. „curiosité” — zaciekawienie światem, otwarcie na inność i obcość, oraz głód inform acji. Nie tylko w Paryżu, ale i w odległych prowincjach ro­ dzi się nawyk, którem u sprzyja rozwój czytelnictwa: szerzenie wiedzy dzięki miejscowym towarzystwom naukowym. Potężny ruch w ydaw ni­ czy pozwala na przedsięwzięcia o niespotykanym dotąd zasięgu. P oja­ w iają się serie opisów dalekich podróży oraz edycje bardziej nowoczes­ nych słowników i encyklopedii \ Są to spraw y znane i w ielokrotnie opi­ sywane. Wiadomo, że najsilniejszym magnesem dla czytelnika i ewen­ tualnego nabywcy książek jest egzotyka i bliższe mu, dopiero teraz od­ k ry te dziwactwo czy odchylenie od normy. Na tym tle dają się wyod­ rębnić różnorodne postawy Francuzów w stosunku do innych ludów czy narodów, a szczególnie do ras kolorowych. Raz przeciwstawia się złemu Europejczykowi dobrego, nietkniętego przez cywilizację dzikusa, to znów broni się kultury, która rzekomo uległa degradacji na dalekich terenach A fryki i Ameryki. Zaciekawienie, a następnie zajęcie stanowiska wobec rodzącego się kolonializmu (ale dodajmy: również wobec konfliktów mniej znanych ludów europejskich) nie było nigdy pozbawione, jak to wykazała Michèle Duchet, pierw iastka interesow ności2.

Autorzy podejm ujący w tej przełomowej epoce tru d opracowywania specjalistycznych dykcjonarzy, inform ujących coraz dokładniej o rozsze­ rzającym się świecie, czynią to z rozm aitych pobudek i w różny spo­ sób, łącząc najczęściej wiedzę geograficzną z historyczną. W niniejszym szkicu znajdą omówienie krótkie arty ku ły trzech słowników, w ydanych we F rancji między rokiem 1674 a 1765, a mianowicie te, które przed­

(3)

— 124 —

staw iają dwie stolice Polski, K raków i Warszawę. Zabieg ten pozwoli poznać, jak na przestrzeni tych dziewięćdziesięciu lat, kiedy tw orzyła się dopiero technika naukowego opisu, autorzy inform ują publiczność

0 Polsce i jaki kształt nadają swej wypowiedzi, czyli jaką m anierę odzie­ dziczoną po epoce i związaną z w łasnym tem peram entem stosują do jej charakterystyki.

Nie będzie więc tu taj mowy o kształtow aniu się opinii erudytów francuskich na tem aty polskie w w ybranym okresie, lecz pokazanie, w niemal migawkowych ujęciach, ich krótkich inform acji i próba uchwy­ cenia zmian w podejściu do spraw dziwnego, intrygującego obcością 1 innością państw a na wschodzie Europy. Zasób wiedzy o naszym kraju w oświeceniowej F rancji został dosyć dobrze przebadany, a wielce po­ mocną w poznaniu problem u jest zestawiona przez Emanuela Rostwo­ rowskiego bibliografia Polska w świecie 3.

Wspomniane wyżej trzy słowniki francuskie, niezwykle popularne w całej Europie, to: Le Grand Dictionnaire historique ou Mélange curieux

de l’Histoire sacrée et profane qui contient [...] la Description des Em ­ pires, Royaumes, Républiques, Provinces, Villes, Isles, Montagnes, Fleu­ ves et autres lieux considérables de Vancienne et nouvelle Géographie...

Louisa Moreriego, w ydany w jednym tomie, w 1674 r. w Lyonie, oraz jego ostatnie, osiemnaste, 10-tomowe, paryskie wydanie D roueta z 1740 r.;

Dictionnaire Universel géographique et historique... Thomasa Corneille’a,

wydany w trzech tomach w P aryżu w 1708 r., wreszcie Encyclopédie ou

Dictionnaire raisonné des Sciences, des Arts et des Métiers... — Denisa

Diderota, pierwsze, 17-tomowe w ydanie (bez suplementów) z Neuchâtel, z 1765 r. Kilka innych, jak C haufferie i M archanda nie przedstaw iają ciekawego m ateriału, w ykorzystując inform acje omawianych tu dwu pierwszych słowników, a niezwykły Dictionnaire Historique et Critique Bayle’a z 1697 r. przez swój charakter filozoficzny i krytyczny, nie może być zestawiany z tymi, które zakładały sobie inne lub bardziej różno­ rodne cele.

Louis Moreri (1643- 1680), przedwcześnie zm arły, podobno z prze­ pracowania, prow incjonalny erudyta, sam jeden zdołał, nie m ając 30 lat, wydać odpowiadające zapotrzebowaniu społecznemu dzieło, w którym ważne miejsce zajm uje geografia. K rytykow any gwałtownie przez Bay­ le ’a, który jednak docenił jego prekursorskie zamierzenia, Moreri zdołał jedynie przygotować pierwszy tom nowej, poprawionej 3-tomowej w er­ sji, usuw ając legendy, bajeczne dzieje i nie sprawdzone fakty. K onty­ nuatorzy, pomni na popularność autora, wydawali pod jego nazwiskiem kolejno aż do 1740 r. 5-, 6-, wreszcie 10-tomowe dzieło o niezwykle bo­ gatej dokum entacji i wielu nowych hasłach. Po krytyce uczonych troską wydawców stała się wiarygodność dykcjonarza.

(4)

Naukowy charakter posiada również 3-tomowy Dictionnaire universel

géographique et historique (1708), w ynik 15-letniej samotnej pracy sta­

rego, niegdyś modnego dram aturga i dziennikarza, Thomasa Corneille (1625 - 1709), który oprócz am bicji literackich przejaw iał zamiłowanie do badań nad gram atyką, a jako niedoceniony w spółautor słownika Aka­ demii Francuskiej w ydał odrzucone przez zespół hasła odnoszące się do nauk i sztuk (2 tom y Dictionnaire des Arts et des Sciences, 1794). Zwięzłość, rzeczowość, logiczny charakter opisów, a właściwie definicji tego słownika, który cytuje się zawsze, gdy mowa o początkach ruchu encyklopedycznego we Francji, w niczym nie przypomina dykcjonarza geograficznego i historycznego przygotowywanego latami, z zamiłowa­ niem, gdzie Thomas Corneille pozwalał dochodzić do głosu swoim tęskno­ tom literackim , choć nie zaniedbał strony rzeczowej.

Encyklopedia Diderota i d ’A lem berta (1751 - 1765) w swych 17 tomach pierwszego w ydania zawiera bogaty dział historyczny i geograficzny, opracowywany przez różnych autorów. Ponieważ jednak prawie wszyst­ kie hasła odnoszące się do Polski wyszły spod pióra Chevaliera de Jau - court, który dzięki swemu wszechstronnem u w ykształceniu i bezintere­ sownej pasji stał się cennym kompilatorem posłusznym sugestiom głów­ nego redaktora, im obu należy przypisać charakterystykę naszego kraju i jaw ny lub uk ry ty kom entarz zaw arty w inform acjach.

Tym, co łączy opis św iata w trzech słownikach, jest klasyczny cha­ rak te r dyskursu. Jeśli porównamy, przed analizą opisów dwu stolic naszego państwa, samo tylko hasło Pologne, przekonamy się o n ajb ar­ dziej racjonalnym i logicznym układzie Moreriego, przy równoczesnej trosce o urozmaicenie relacji („starałem się — mówi w przedmowie — nie zapomnieć tu o niczym, co by mogło zaspokoić ciekawość czytelni­ ka”). A rtykuł ma trzy 2-szpaltowe strony (wydanie z 1794 r. zawiera ich już pięć i pół) i omawia kolejno: nazwę, granice i podział państwa; charakter k raju i jego mieszkańców; formę rządów w raz ze skrótową historią polityczną, wreszcie religię Polaków; zawiera także bibliografię przedmiotu. Historia kończy się na obiorze Michała K orybuta Wiśnio- wieckiego, a forma rządów jest zawsze określana jako monarchiczna i arystokratyczna, choć Moreri cytuje zdania innych autorów mówiących 0 ustroju demokratycznym, którego on nie bierze pod uwagę, gdyż de­ mokracja odnosi się tylko do szlachty. Nigdzie nie figuruje nazwa rzeczy- pospolitej.

Thomas Corneille rezerw uje dla arty ku łu Pologne pięć i pół strony 1 wprowadza własny układ, nie tak przejrzysty jak u Moreriego. Cel jego jest bowiem szczególny: nie chodzi mu o czytelnika w szerokim znaczeniu tego słowa, lecz o przypom nienie pisarzom, w sposób plastycz­ ny, spraw zapomnianych i godnych uwagi oraz dostarczenie urzędni­

(5)

1 2 6

kom choćby powierzchniowej wiedzy o sprawach, którym i się zajmują. Źródłem inform acji będą więc „relacje spisane przez najsłynniejszych podróżników”, bo tylko oni, powagą nazwiska, potrafią uwiarygodnić niezwykłości i dziwy figurujące w dykcjonarzu. W artykule Pologne spotykam y więc sporo ciekawostek zdolnych pobudzić wyobraźnię pisa­ rzy, ale też inform ację o k raju ułożoną z myślą o francuskiej w arstw ie urzędniczej. Po określeniu położenia i podziałach terytorialnych nastę­ puje długi opis elekcji królów w tej „m onarchii arystokratycznej”. Aż dwie szpalty (na dziesięć) w ypełniają ceremonie dopełniane w W arsza­ wie i Krakowie, przedstawiane po to, aby oświecić przyszłych dyplo­ matów jadących do Polski i pokazać wielką różnicę między dwoma pań­ stwami: F rancją Ludw ika XIV i Polską.

Dalej następuje szczegółowa charakterystyka ustroju, przy czym Thomas Corneille akcentuje uzależnienie króla od Rady, bez której nie można nic postanowić w spraw ach publicznych, co zapewnia monarchii charakter republikański. Dla nadania u tylitarnych cech swej inform acji, autor obficie przytacza prerogatyw y Sejm u i Senatu, mówi o podziale k raju na diecezje i województwa, o sądownictwie, wreszcie o prawie zryw ania obrad sejmowych. Uderza przy tym brak kom entarza i chęć przedstawienia spraw tak, jakby ich interpretację pozostawiono czytel­ nikowi. Historia Polski obejm uje jej dzieje bajeczne, a następnie dość obiektywnie cytowane fakty, ujęte chronologicznie według przyjętego we Francji schematu, tj. zgodnie z następstw em dynastii i ważniejszych monarchów. Inform acja jest świeża, bo wspomina jeszcze (w 1708 r.) o wojnie północnej, abdykacji A ugusta II i w yniesieniu na tron S ta­ nisława I (Leszczyńskiego). Elem enty krytyki zaw ierają dalsze części, poruszające sprawę stosunków społecznych, a więc niedolę chłopa pol­ skiego i nieobecność rodzimego mieszczaństwa w przeważnej części miast. N ajbardziej plastyczne opisy dotyczą wyglądu wojska i szlachty oraz wszelkich uroczystości publicznych i pryw atnych, z ich nie kończącymi się ucztami, ceremoniami, tańcam i i oracjami. Obraz tej dziwnej ni to monarchii, ni to republiki podsuwa, w skutek akcentowania kontrastów, myśl, w przyszłości rozwiniętą przez Encyklopedię Diderota, o wielkich możliwościach i zaprzepaszczonych szansach kraju. Jednak Thomas Corneille jakby na uspraw iedliwienie wspomina o najazdach i grabie­ żach sąsiadów, które nie pozwalały na norm alne budownictwo i wzrost zamożności.

K aw aler de Jaucourt jeszcze bardziej odchodzi od schem atu M orerie- go w swym długim, niem al 10-stronicowym artykule Pologne — géo­

graphie moderne, Pologne — histoire et gouvernement i Pologne — sacre des rois. L iteratu ra przedm iotu jest znacznie obfitsza, a zam iar

(6)

ków. Na tronie francuskim zasiada już królowa Polka, której w ygnany z ojczyzny ojciec doprowadził do rozkw itu księstwa Baru i Lotaryngii, fakty, które m uszą zmienić p unkt widzenia autora i pozwolą posłużyć się przykładem odległego k raju dla podsunięcia właściwej encyklope­ dystom k ry ty k i stosunków panujących w państw ie Ludw ika XV. A rty ­ kuł de Jau co u rta to nie kompilacja, jak w przypadku jego poprzedników, lecz wyciąg ze świeżo w ydanej Historii Jana Sobieskiego, króla polskiego (1762) pióra księdza G abriela Coyer, preceptora praw nuka (po kądzieli) zwycięzcy spod W iednia. Książka stała się skandalem roku we Francji, a Ludw ik XV osobiście interw eniow ał u cenzorów, aby zastosować wo­ bec wydawców najsurow sze represje, tak bardzo niebezpieczny w ydał mu się obraz republikańskiej, m iłującej nade wszystko wolność Polski. Encyklopedyści kryjąc się za puklerzem wymuszonej w arunkam i eko­ nomicznymi „perm ission tacite” ze złośliwą satysfakcją czerpią obficie z dorobku pisarza, który podsuwa im argum enty godzące w absolutyzm.

Tak więc dyskurs o świecie oglądanym oczyma cudzoziemca, jaki n a­ potykam y w innych dykcjonarzach epoki, tu taj, mimo zachowania swych cech klasycznych, zmienia zupełnie w yraz stając się czymś innym — zamaskowanym pam fletem podobnym do wielu współczesnych powieści kryjących niebezpieczne przesłanie. Nowy schemat stosunków w Polsce jest zbudowany z kontrastów silnie przem aw iających do wyobraźni czy­ telnika: wiele z tych przeciwieństw (ustrojowych, ekonomicznych, spo­ łecznych) ukazuje anachroniczność naszych instytucji i tradycji, ale ostrzej godzi w „ancien régim e” Ludw ika XV. De Jaucourt, udając naiwnego intelektualistę korzystającego z najświeższej inform acji, w pro­ wadził w szeroki obieg republikańskie idee Coyera. Mimo większych niż w innych encyklopediach rozmiarów arty k u łu mało tu opisów, dużo bardzo zróżnicowanych ocen, szczególnie gdy chodzi o poczet królów zestawienie ich w niektórych przypadkach z monarchami francuskim i (np. Zygm unt S tary „być może [...] przerósł pod pewnymi względami F ran ­ ciszka I ”) lub o obyczaje i stosunek do innowierców („jest to kraj, gdzie spalono najm niej ludzi za to, że się pomylili w dogmacie”). Nie brak wielu przekornych, a czasem lekceważących sformułowań i odcienia wyższości, z jaką św iatły cudzoziemiec patrzy na jeszcze nie wyrosłych z barbarzyństw a potomków Sarmatów, ale przecież w ciągłym naw ra­ caniu do polskiego republikanizm u i umiłowania wolności tkw i wartość tego dyskursu. Słuszne w ydają się alarm y wywołane zaw rotnym powo­ dzeniem książki Coyera, a tym większa jest odwaga rzekomego plagia­ tora, kaw alera de Jaucourt, wprowadzającego um iejętnie do hasła z dzie­ dziny geografii i historii znienawidzone przez absolutny reżim treści.

Dykcjonarze historyczne i geograficzne epoki klasycyzmu, których dyskurs cechuje jasność, porządek, przystaw anie słów do rzeczy, kreśląc

(7)

— 128 —

charakterystykę poszczególnych krajów , korzystają często ze sposobności, aby dać równocześnie opis okolic i miast. To, czego unika współczesna im powieść, znajduje swój w yraz na szpaltach artykułów m ających prze­ cież naukowe, a nie estetyczne cele. O dkrywa się w tych opisach cie­ kaw a strona psychiki ich autorów, pewnego rodzaju wrażliwość n a pięk­ no i umiejętność budowania obrazów na kanw ie relacji podróżników, z których czerpią swe inform acje, bowiem sami rzadko w yjeżdżali poza granice Francji.

Moreri (w haśle Pologne) sławi malowniczość krajobrazu polskiego: „dokąd tylko sięgnie wzrok, rozciągają się rów niny poprzecinane sta­ w am i i tysiącem niewielkich lasów, które krajow i przynoszą tyleż ko­ rzyści, co ukrytego w sobie piękna”. Ten krótki opis, kontrastujący z późniejszym obrazem Litwy, jest odbiciem stosunku klasyków do n a­ tu ry , z ich trwogą przed pejzażem „dzikim”, a więc ukazującym puszcze, bagna, góry. Polska w latach siedem dziesiątych XVII w. posiadała po­ nadto pozory m ocarstwa mimo niedawnego potopu szwedzkiego i n a­ jazdów tureckich, tatarskich, moskiewskich, które nie przesłoniły Mo- reriem u jej bogactw i uroku:

„spotykamy tam (mowa o Małopolsce) kopalnie żelaza i srebra, w yśm ienite w ina i owoce. Przy tych zaletach cieszy się ona tak um iarkowanym klim atem, że nazywają ją powszechnie przedsionkiem Italii; co oznacza w stęp do w szelkich rozkoszy”.

Ale Moreri ukazuje też mieszkańców kraju. P o rtret butnego szlach­ cica i plastyczny obraz wyniszczonego nędzą chłopa są tak wymowne, że będą się powtarzały, jako stały element, w następnych, coraz to szer­ szych w ydaniach Moreriego i innych słowników.

Praw dziw ym m alarzem dzieł ludzkich — miast, budowli, w nętrz — okazuje się Thomas Corneille, u którego wyczuć można żyłkę naukowca zdolnego do tworzenia nienagannych, zwięzłych definicji, ale i tem pe­ ram ent arty sty wrażliwego na piękno, jak jego wielki brat. N iektóre opisy miast czy zamków, jednak w yjątkowo tylko polskich, nie znajdują odpowiednika we współczesnej powieści francuskiej. Teksty te są tw o­ rzone z w ew nętrznej potrzeby autora, bo w dykcjonarzu geograficznym nie ma miejsca na eksponowanie funkcji estetycznej opisu. Wspaniałe, m auretańskie zabytki Hiszpanii, czy pałac na wodzie w Chantilly, z jego rozległym parkiem (T. Corneille poświęca mu aż pięć szpalt!) mógł znać autor dykcjonarza nie tylko z przekazów, bo zbyt dużo emocji przebija z jego opisu. Ale i bliższe Polsce, a wówczas już zniemczone miasto Wrocław (hasło Breslaw) jest scharakteryzow ane w ten sposób, że czy­ telnik widzi cały jego urok:

„położenie [...] tym jest korzystniejsze, że z jednej strony Odra służy mu za szaniec [...] i ta sama rzeka jest jego ozdobą, bo p łynie na kształt w ielkiego kanału

(8)

okolonego pięknym i łąkam i i krzewami, co stwarza jeden z najprzyjem niejszych w id oków ”.

W arty k ule Pologne opisowość dotyczy głównie w yglądu zew nętrz­ nego szlachty i różnorodnych ceremonii: koronacji, uczt, ślubów, po­ grzebów. Liczne w słowniku hasła odnoszące się do polskich prow incji i miejscowości rzadko zaw ierają jakiś malowniczy szczegół, chyba że chodzi o żubry i tu ry z P rus Królewskich, czy skóry tygrysie (sic!), w ja ­ kie ubierali się rzekomo ich mieszkańcy zbierający bursztyn n a brzegu Bałtyku. W yjątek stanowią dokładniejsze opisy Krakowa, W arszawy i Częstochowy.

K aw aler de Jaucourt nie troszczy się o plastyczny obraz; za księ­ dzem Coyer stara się przemówić bardziej do rozsądku, niż do w yobraźni Francuzów. Jedynie w zakończeniu arty kułu Pologne jedno zdanie mówi o żyznej ziemi, pięknych rzekach, otw artych na żeglugę morzach. N aw et opis kolebki Słowian, Sarm acji i obyczajów jej mieszkańców, jak rów ­ nież szlachty polskiej, różni się brakiem malowniczości, cechującej po­ przednie dykcjonarze, bo Encyklopedia D iderota inne założyła cele.

Ten różny charakter dykcjonarzy, choć wszystkie m ają funkcję in ­ form acyjną, można również zauważyć, gdy się w nich szuka wiadomości 0 stolicy Polski. W ymieniają one jako rzeczywistą stolicę K raków, a W arszawę jako miejsce elekcji oraz rezydencję monarchy. Na prze­ strzeni niecałego w ieku zm ieniają się jednak proporcje opisów: K raków już bardzo mało interesuje encyklopedystów, poszerza się natom iast in ­ form acja o Warszawie.

Szesnaście wierszy poświęcone Krakowowi w pierwszym w ydaniu Moreriego przedstawia bardzo zwięzły, ale w ystarczający w izerunek m ia­ sta, faktycznej stolicy, opuszczonej jednak przez królów. Obraz rozwoju 1 znaczenia Krakowa jest dość w ierny, krytyce tylko podlega architek­ tu ra Wawelu:

„Zamek zbudowany nad rzeką jest nieforem ny, ale bardzo obszerny i bardzo wygodny. Katedra m ieści się w jego obrębie; rynek jest również bardzo piękny, z w ylotem na dziesięć ulic i otoczony czterema w spaniałym i ścianam i p a ­ łaców w stylu włoskim . Akadem ia krakowska została założona w 1364 r. przez Kazimierza I, króla polskiego, który uzyskał od K olegium Sorbony w Paryżu pro­ fesorów, głów nych sprawców owej reputacji, jaką się cieszy. Dlatego to K raków [...] jest nazywany polskim Rzymem, a jego Akadem ia córką Sorbony

To samo hasło u T. Corneille’a wynosi dwie szpalty, jest więc w ie­ lokrotnie dłuższe od inform acji Moreriego. Corneille ukazuje topografię miasta, podział na cztery samodzielne części: miasto z Wawelem, K a­ zimierz, Stradom i Kleparz. Wawel opisany jest szczegółowo i z właści­ wą autorow i zdolnością do tw orzenia pięknych obrazów budowli i w nętrz:

(9)

— 130 —

„zdobią go trzy galerie, na które wychodzą w szystk ie apartamenty. [...] Ga­ le rie te, jak rów nież komnaty są w yłożone na przemian białym i i czarnymi p ły­ tam i marmuru, a upiększane m alow idłam i i popiersiami cesarzy. N ic n ie dorówna piękności w ykładzin na ścianach pokoi drugiego piętra, tak dzięki precyzyjnej rzeźbie, jak ozdobom z m ozaikowego złota i delikatnym barwom [...]. W głównej kom nacie są trofea króla Zygmunta z tysiącem pięknych szczegółów w yrobionych dłutem i zaw ieszone srebrne orły, herb Polski, poruszające się za najm niejszym podm uchem powietrza”.

T. Corneille w ym ienia liczbę pokoi zamku, opisuje katedrę i jej ka­ plice, oraz skarbiec, przytacza legendę o Piotrow inie, mówi o pięćdzie­ sięciu kościołach w obrębie miasta. Jego inform acje o Akademii K ra­ kowskiej są ciekawe, ale mniej ścisłe, niż Moreriego, bo jako datę fun­ dacji w ym ienia rok 1400 i zasługę przypisuje Jagiellonom.

„Od tego czasu tak była nawiedzana przez uczniów w szelkich nacji — tw ier­ dzi — że m iastu czasami groziła grabież w skutek zam ieszek przez nich, a szcze­ góln ie przez W ęgrów w zniecanych [...]. Na całej północy nie było bardziej kwitnącej A kad em ii”.

Właśnie jej przypisuje autor Dykcjonarza utrzym anie się w Polsce religii katolickiej, ale przypomina o swobodach, jakim i się cieszy w K ra­ kowie mieszczaństwo obcego pochodzenia i o łatwości uzyskania indy- genatu, a naw et szlachectwa. Inform ację kończą uwagi o budowlach z kam ienia w mieście i pałacach na wsi oraz legendy związane z pow sta­ niem Krakowa. A rtykuł ten jest dowodem, jaką sławą cieszyła się daw ­ na stolica Polski jeszcze na początku XVIII w.

Ale anonimowy autor hasła Cracovie w Encyklopedii D iderota mówi już tylko tyle:

„Kraków, geografia nowożytna. Duże miasto stołeczne Polski w w ojew ództw ie noszącym tę samą nazwę, niedaleko od granic Śląska, położone nad Wisłą; w są ­ siedztw ie znajdują się bardzo obfite kopalnie soli. Długość (geogr.) 38, szero­ kość 50,8”.

To prawda, że w następnym haśle: Cracus na kanwie legend podano, że założycielem m iasta był K rak, którem u usypano mogiłę, ale z hasła

Pologne, sacre des Rois (Polska, Koronacja królów) czytelnik dowiaduje

się, że:

„Polska, w ybierając m iejsce na koronację, zam iast koronować królów w sto ­ licy, podobnie jak Francja, w iedzie ich z nakładem w ielkich kosztów do m iasta m niej w ygodnego i brzydszego [sic!], Krakowa, ponieważ W ładysław Ł okietek w IV w ieku [sic!] tutaj kazał się ukoronować”.

Hasło Varsovie w pierwszym w ydaniu Moreriego zajm uje zaledwie osiem i pół wiersza i ogranicza się do bardzo skąpej inform acji:

„V arsovie lub W arsovie, miasto polskie, stolica Mazowsza, albo stała siedziba królów . Leży nad Wisłą i zw ykle dzielim y ją na cztery części, które stanow ią Miasto, N ow e Miasto, Przedm ieście K rakowskie i Praga. Każda z nich m a sw ój

(10)

urok, ale przede w szystkim przyciągają uwagę: duży Rynek, Arsenał, Pałac, Za­ m ek, Ogród K rólew ski itd. Miasto to zostało zajęte przez Szw edów w 1655 r.” 4

U Thomasa Corneille’a to samo hasło zajm uje dwie trzecie szpalty, a więc praw ie sześć razy więcej miejsca. Inform acje są aktualne i dość szczegółowe. Miasto tu taj ma dwie tylko dzielnice: starą i nową, zbu­ dowaną dla możnych asystujących królowi. Otoczenie W arszawy to w a rt­ ka, znosząca mosty Wisła i piękne pola i lasy. Rzeka stanowi o bogactwie miasta:

„Zamek królewski, który kazał zbudować Zygm unt III, jest na brzegu W isły i stąd sięga aż do środka miasta, stanowiąc jego najpiękniejszą część. Jest m u­ rowany, na sposób francuski, a jego komnaty bardzo piękne, każda z osobnym w ejściem ”.

Meble i zasłony Zamku nie m ają ponoć równych sobie w Europie. Nabożeństwa dla króla i królowej są odprawiane w katedrze z ciosa­ nego kam ienia, a większość licznych kościołów, klasztorów i siedzib świeckich zbudowano dość niedbale, z drewna. A utor wspomina jeszcze, że w W arszawie odbywają się sejm y i elekcje królów, oraz cytuje cie­ kawostkę: pod m iastem wzniesiono mauzoleum kniaziów Szujskich, wziętych do niewoli i zm arłych w Gostyninie. A rtykuł kończy się w ia­ domością identyczną jak u Moreriego, o zdobyciu W arszawy przez Szwedów w 1665 r. Trzydzieści lat, które dzielą dwie inform acje o W ar­ szawie, Moreriego i Thomasa Corneille’a, ukazują więc wzrost znaczenia miasta w świadomości Francuzów, jakkolw iek nadal Kraków to stolica całej Rzeczypospolitej. Czytelnik francuski otrzym ał dość plastyczny obraz „drugiej stolicy”, uzupełniony jeszcze topografią elekcyjnego po­ la i barw nym opisem rozłożonych tam obozowisk, w artykule Pologne. Hasło Varsovie w Encyklopedii Diderota, napisane przez de Jaucourta, ukazuje jeszcze inne rysy m iasta zestawione kontrastowo, co pozwala na aluzje, których sens łatwo odczytać. Dla autora jest to „stolica Ma­ zowsza i w pewnym sensie całego państw a”. Centralne położenie W ar­ szawy, jej dobry klim at i bliskość spław nej rzeki stanowią pierwszo­ rzędne w alory mocno podkreślone przez encyklopedystę. Ale nie w szyst­ ko znajduje jego aprobatę:

„Główny pałac, gdzie Rzeczpospolita lokuje sw ych królów i odbywa k on fe­ rencje z ambasadorami, jest zw ykłym , ceglanym zamkiem w kiepskim stylu. P o­ łożenie tego miasta na krańcu rozległych równin opadających tarasami nad W i­ słę — daje najpiękniejszy widok. Otaczają je półkolem przedm ieścia, gdzie w ie l­ może mają pałace, a m nisi klasztory. U lice tych przedm ieść są szerokie, równo wytyczone; ale w zimie, z braku bruków, to istne otchłanie b ło ta 5. Miasto jest zwykłą dziurą, zam ieszkałą przez kupców i rzem ieślników. Choć jest stolicą, n ie posiada nawet kurii biskupiej, ma za to starostwo sław ne tak przez sw e dochody, jak sądownictwo. Oblicza się, że w m ieście i przedm ieściach żyje 50 000 dusz

(11)

— 132 —

Inform ację de Jaucourta znam ionuje nowoczesne podejście do spraw m iasta mającego duże znaczenie, a jednak zaniedbanego i brzydkiego. Na W arszawę patrzy człowiek trzeźwo myślący, znający się na ekonomii i chcący pokazać ujem ne strony ośrodka miejskiego, które można prze­ cież naprawić. Zakończenie artykułu, jeszcze raz naw iązujące do elekcji n a Kole, dowodzi, jak mało w gruncie rzeczy znaczy w Polsce wolny w ybór króla, bo ostatecznie o przewadze decyduje szabla lub poklask silniejszych, a nie głosowanie.

Trzy dykcjonarze francuskie, mało się na pozór różniąc, jeśli chodzi 0 sam dyskurs, reprezentują jednak trzy odmienne spojrzenia na spraw y polskie i trzy intencje dające się odczytać naw et przy porów naniu nie­ zbyt długich haseł Cracovie i Varsovie.

C harakter inform acyjny L. Moreriego zastępuje bardziej szczegóło­ w a relacja Corneille’a, wzbogacona o literackie opisy, a na jej miejsce przychodzi z kolei krytyczna, nie pozbawiona aluzji ocena Coyera (Jau ­ courta) 6. Poprzez ich teksty, w których nie brak rzeczowych pomyłek 1 zabawnych sformułowań, widać, jak w ciągu niecałych stu la t — od pierwszego słownika historycznego i geograficznego Moreriego do Ency­

klopedii Diderota — kształtuje się sposób podawania wiadomości o świe-

cie. Idea pożytku zdaje się splatać zrazu z intencją zabawy lub odczuć estetycznych, aby (za przykładem B ayle’a) przerodzić się w pełną aluzji polemikę. P iękny K raków z jego zabytkam i, tak wymownie opisany przez Thomasa Corneille’a odchodzi w cień, bo druga połowa XVIII w. liczy się już tylko z Warszawą, drugą stolicą Polski, której w ady i za­ lety stają się ostrzeżeniem, ale i nostalgicznym marzeniem o republice dla reszty Europy.

P r z y p i s y

1 Do niniejszego szkicu w ykorzystano następujące w ydania słow ników fran ­ cuskich: L. Moreri, Le Grand Dictionnaire Historique [...], Iere édition, Lyon 1674, 1 tom in folio oraz jego XVIII w ydanie, Paris 1740, 10 tom ów in folio; T. Cor­ neille: Dictionnaire univers el géographique et historique, Paris 1708, 3 tomy in folio; D. Diderot, J. le Rond d’Alembert, Encyclopédie ou Dictionnaire raisonné

des Sciences, des Arts et des Métiers, Paris 1751 - 1759 i N eufchâtel 1765, 17 tom ów

in folio.

2 M. Duchet, Anthropologie et Histoire au siècle des lumières. Paris 1971, oraz La Littératu re des voyages aux X V I e et X V I I e siècle — Actes du X X V IIe Congrès de l’AIEF, Paris 1975.

3 E. Rostworowski, Historia powszechna XVIII wieku, Warszawa 1977, s. 1015 - - 1018.

(12)

4 W późniejszych w ydaniach słow nika L. Moreriego znacznie rozszerzono hasło

Varsovie, a w 18 jego w ydaniu powtarzają się dosłow nie całe zdania z Dictionnaire Universel T. C orneille’a.

5 A rtykuł Pologne m ów i jednak o świeżych brukach położonych w W arszawie, co św iadczy o coraz lepszej inform acji encyklopedystów.

‘ Na tem at republikanizmu G. Coyera pisze obszernie J. Fabre w: Stanislas

Auguste Poniatow ski et l’Europe des Lumières, Paris 1952, s. 23 i 88 - 89, oraz

w: Lum ières et Romantisme, Paris 1963, w studium „Stanislas L eszczyński et l’idée

Cytaty

Powiązane dokumenty

Pierwszy dotyczy kwestii zagranicznej i międzynarodowej polityki handlowej (od tematów odnoszących się do amerykańskiej polityki handlowej, które zgłębiała w pracach

Spoglądając na badane stru k tu ry przez pryzm at kategorii długiego trw ania, zwraca uwagę pojaw ienie się ZSRR jako m ocarstwa oddziały­. wującego na

Argentyna-Buenos Aires 12.. Kostaryka-San

symmetrical (resp. antisymmetrical) cases are solved simultaneously using Gauss elimination. Now only the motions u remain to be

Kolejny rozdział dziewiąty nosi tytuł „Droga na ołtarze”, w którym czytelnik dowiaduje się o tym, że o heroicznym czynie Marianny Biernac- kiej zaczęto

Z wszechstronnej analizy stanu prawnego, a także po uwzględnieniu racji etycz­ nych, medycznych i pragmatycznych przemawiających „za” i „przeciw” karalności

Był wysoko ceniony w zakładach pracy, gdzie pełnił obowiązki radcy prawnego, cieszył się tam szacunkiem i uzna­ niem.. Sędziowie zawsze z uwagą słuchali jego

Figure 7: Example of a fictive assessment of a building with the 32 specifically applicable flexibility performance indicators, each with different weighting factors, the