• Nie Znaleziono Wyników

Z dziejów polskiej sławy Luisa Comõesa w XIX wieku

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Z dziejów polskiej sławy Luisa Comõesa w XIX wieku"

Copied!
19
0
0

Pełen tekst

(1)

Józef Bachórz

Z dziejów polskiej sławy Luisa

Comõesa w XIX wieku

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 67/3, 43-60

(2)

JOZEF BACHÓRZ

Z DZIEJÓ W PO L SK IE J SŁAWY LUISA CAMÖESA W X IX W IEKU N ajsław niejszy z Luzytanów

Luis Vaz de Cam ées 1 (1524— 1580) jest — jak zgodnie zapew niają w szystkie podręczniki lite ra tu ry powszechnej i w szystkie encyklopedie — najw ybitn iejszym poetą portugalskim . Szacunek dla jego nazwiska, dzi­ siaj znanego u nas zaledw ie szczupłem u gronu specjalistów , był ongiś ogromny. Jed en z polskich k rytyków pisał w drugiej połowie X IX wieku:

W oczach cudzoziemca imię Kamoensa wypełnia bodaj wszystko, co się rozumie przez ich [tj. Portugalczyków] literaturę. Jest ono dla niego synonimem całego narodu, jego sławy, bohaterstwa, a nawet kariery dziejowej 2.

Zdania te, sform ułow ane w stylistyce inspirow anej przez podniosłą atm osferę jubileuszow ą (w r. 1880 obchodzono 300-lecie śm ierci poety), w yrażały opinię m ocno zakorzenioną w polskiej świadomości k ry ty c z ­ noliterackiej X IX stulecia. W stuleciu tym nazwisko Camöesa stało się u nas rzeczywiście sym bolem P o rtug alii i jej uczestnictw a w tw orzeniu szczytow ych osiągnięć k u ltu ry europejskiej. I stało się rów nież znakiem autentycznej, szczerej poetyczności. Od schyłku epoki Oświecenia aż po czasy pozytyw izm u n i e b y ł o w y b i t n i e j s z e g o p i s a r z a a n i k r y t y k a p o l s k i e g o , k t ó r y b y p r z y n a j m n i e j n i e w s p o m n i a ł o „ w i e l k i m p o e c i e L u z y t a n ó w ” .

W Europie zachodniej już od połowy w. XVII, tzn. od początku dysk u­ sji na tem a t now ożytnej poezji e p ic z n e j3, Camóes zajm ow ał m iejsce w staran n ie w yselekcjonow anym , elitarn y m szeregu geniuszów, k tó ­ ry ch pozycja w stopniu tylko niew ielkim zdaw ała się zależeć od rodzaju 1 Nazwisko poety w polskich publikacjach Χ ΙΧ -wiecznych zapisywano w po­ staci „Camoens” lub „Kamoens”. Pisow nię tę zachowujemy w cytatach i tytułach utworów. W pozostałych przypadkach posługujemy się obowiązującą w Portugalii pisownią „Camóes”.

2 E. G r a b o w s k i , L udw ik Kam oens (Luiz de Camoens) jako śpiew ak Lu-

zjady. „Ateneum” 1880, t. 4, s. 34.

(3)

gustów literack ich i ich przeobrażeń. Sław a jego ulegała w praw dzie zm ianom natężenia, jednakże n aw et w tedy, gdy m alało zainteresow anie jego tw órczością — nie om ieszkiw ano podkreślać jego w y jątko w ej roli w dziejach poezji.

Rolę tę zaw dzięczał nie ty le sonetom , chociaż porów nyw ano je (także i w naszej k ry ty c e lite r a c k ie j4) z tw órczością najznakom itszych poetów lirycznych renesansu, ile poem atow i Os Lusiadas, w ydanem u w 1572 roku. T ytuł, w w e rsji polskiej w ym ieniany najczęściej jako L uzjady, oznacza Portugalczyków : przed podbojam i rzym skim i Luzytanow ie b y li autochtonicznym i m ieszkańcam i zachodniej części Półw yspu Iberyjskiego, a nazw a ich plem ienia przez szereg stuleci, w łaściw ie aż do końca w. XIX, służyła jako pow szechnie znane określenie synonim iczne lu b m etaforyczne naro d u portugalskiego.

P oem at L uisa Camóesa, złożony z 10 pieśni (ksiąg), liczy około 1100 strof 8-w ersow ych, a więc bez m ała 9000 w ersów (dla porów nania p rzy ­ pom nijm y, że Pan Tadeusz składa się z 9714 w ersów 5). P rzedstaw ia on historię w y p raw y Vasco da G am y odbytej w latach 1497— 1498, p am ięt­ nej odkryciem drogi m orskiej wokół lądu afrykańskiego do Indii. W y­ praw ę tę, zaliczaną później do najw ażniejszych przedsięw zięć żeglarskich epoki w ielkich odkryć geograficznych, Camóes uw ażał za szczególnie cenne ogniwo m isji cyw ilizacyjnej, k tó rą jego współziom kowie w ypeł­ niali (a p rag n ą ł to zaśw iadczyć sw ym poem atem ) na rzecz i w im ię Euro­ py oraz chrześcijaństw a. S tą d do w ątk u ekspedycji Vasco d a G am y w łą ­ czył szereg opow iadań o w cześniejszych dziejach swej ojczyzny: w y p ra ­ wa staw ała się na ich tle epizodem — praw da, że najbardziej znaczą­ cym, ale przecież n ie jed y n y m — długiej historii „lu zy tań sk iej” .

W czasach przełom u renesansow o-barokow ego widziano w Luzjadach pionierską próbę w skrzeszenia antycznej tra d y c ji hom erow skiej i w ergi- liańskiej, czyli naw iązania brakującego dotychczas ogniwa epickiego „m iędzy daw nym i i m łodszym i la ty ”. T orquato Tasso, k tó ry ukończył

Jerozolimę w yzw o lo n ą w 9 la t po Luzjadach, m iał powód uw ażać Ca­

m óesa za swojego poprzednika. Zaw dzięczał m u kilka isto tny ch pom y­ słów i, ja k zapew nia h isto ry k lite ra tu ry , „z w ielkim uznaniem w y rażał się” o jego poem acie 6. B ył dlań te n poem at lekcją k reow ania „epopei chrześcijań sk iej” .

4 Np. X [L. P i ą t к i e w i с z] (O sonecie w ogólności z treściw ym wyłożeniem,

h istorii sonetu. [1827]. W: W. B i l l i p , M ickiew icz w oczach w spółczesnych. D zie­ je recepcji na ziem iach polskich w latach 1818—1830. Antologia. Wrocław 1962,

s. 134) umieszczał Camóesa w szeregu w ielkich twórców sonetów, obejmującym poetów od Dantego i Petrarki począwszy, a na Mickiewiczu skończywszy.

5 Liczbę tę podaję za K. W y k ą („Pan Tadeusz”. [Т. 1]. Warszawa 1963, s. 146).

6 Zob. R. P o l l a k , „G offred” Tassa—Kochanowskiego. Wrocław 1973, s. 19, 23, przypis 43, i s. 191.

(4)

Popularnością — m am y powody sądzić — szczególną cieszyła się tw ó r­ czość Camöesa w Hiszpanii przy końcu XVI i na początku X V II wieku. W pływ L u z jad widać w poemacie Ju a n a Rufa La Austriada (1585) i w epo­ pei Alonsa de E crilla La Araucana (1589) 7. Sławili też Camöesa n a j­ znakom itsi pisarze hiszpańscy tej doby: Lope de Vega i C alderon 8.

„Luzjady” w oczach klasyków

Ożywione zainteresow anie Luzjadami w Polsce w okresie późnego Oświecenia odpowiadało ówczesnej ogólnoeuropejskiej fascynacji tym poem atem .

W poetykach klasycystycznych przyznaw ano — jak wiadomo — m iejsce szczególnie zaszczytne w ielkim epopejom narodow ym . Iliadą

i Odyseją H om era oraz Eneidą W ergiliusza opisywano jako wzorowe

realizacje gatunku, którego k ontynuacji oczekiwano, a n aw et żądano od współczesnych poetów. P rób y now ych spełnień przyjm ow ano do w iado­ mości zazwyczaj życzliwie, widząc w nich objaw najw yższej aspiracji tw órczej. Camöesa przypom inano przy tym , bo dowodził tej aspiracji, jednakże rygorystyczni kodyfikatorzy reg uł epiki często m u w yty k ali odstępstw a od staro ży tn y ch m istrzów, tra k tu ją c je jako uchybienia.

W śród pisarzy polskich ostatniego ćwierćwiecza oświeceniowego ucho­ dziłoby za nietak tow n ą ignorancję nie wiedzieć, kim był Camóes i jakie m iejsce należy m u wyznaczać w panteonie literackim . Na fali w z ra sta ­ jącego rozgłosu wielkiego P ortugalczyka Jacek Idzi Przybylski, k tó ry powziął był zam iar przysw ojenia polszczyźnie kilku arcydzieł euro pej­ skich (tłum aczył m. in. Raj utracony Miltona), przełożył jego poem at, ty ­ tu łu jąc go m ianem Luzjada, i w ydał w K rakow ie w 1790 roku. P rzekład ten bezsprzecznie przyczynił się do spopularyzow ania utw oru, był jed ­ nakże — nie bez racji — n ad er ostro krytykow any, w ty m rów nież przez głównego praw odaw cę w dziedzinie sm aku literackiego: w Dodatku do

S z tu k i rym otw órczej znalazła się nie w ytw orna przym ówka, że przekład

popsuł L u zja d y 9. Pochlebną opinię o „sław nym dziele bo hatersk im ” Ca­ m öesa zostaw ił Ignacy K rasicki w sw ym kom pilatorskim słow niku ency­ klopedycznym lite ra tu ry polskiej i obcej, opracow anym w ostatnich latach tw ó rczo ści10.

7 Zob. A. d e l Ri o , Historia literatu ry hiszpańskiej. Podręcznik. Z hiszpań­ skiego przełożył K. P i e к a r e с. Т. 1. Warszawa 1970, s. 207—208.

8 Informował o tym m. in. jeden z polskich krytyków romantycznych, E. R z e ­ w u s k i (o jego opiniach na temat Camöesa będzie mowa dalej) w pracy Camoens

i poezja luzytańska. W: Studia jilozoficzno-literackie. Warszawa 1847, s. 203.

9 Zob. F. K. D m o c h o w s k i , S ztuka rym otw órcza. Opracował S. P i e ­ t r a s z k o . Wrocław 1956, s. 172. BN I 158. Bardzo cierpkie uwagi o przekładzie Przybylskiego napisał także E. S ł o w a c k i (Dzieła z pozostałych rękopism ów ogło­

szone. T 3. Wilno 1826, s. 17) craz L. O s i ń s k i (Dzieła. T. 2. Warszawa 1861 s. 123).

10 Zob. I. K r a s i c k i , O rym otw orstw ie i rym otworcach. W: Dzieła. Powtór­ ne i nieodmienne wydanie. T. 3. Lipsk 1840, s. 20, 263.

(5)

Na początku X IX w. szczegółowa wiedza o poemacie Camöesa stała się niezbędnym elem entem w ykształcenia literackiego. A nalizow ano L u ­

z ja d y w akadem iach i szkołach licealnych. Ludw ik Osiński podczas k u r ­

su lite ra tu r porów naw czych, prow adzonego w U niw ersytecie W arszaw ­ skim w latach 1818— 1830, poświęcał im długi w y k ła d n . W Liceum K rzem ienieckim , a potem w U niw ersytecie W ileńskim , mówił o nich Euzebiusz S ło w a c k i12. Także jego n astępca w K rzem ieńcu, Józef K orze­ niowski, uw zględniał je w swoim „k u rsie poezji” 13. Nie podjęto w ted y w praw dzie now ej próby przetłum aczenia poem atu na język polski, istn ia ­ ła jednakże ten d en cja do zbliżenia dorobku Camöesa polskim czytelni­ kom, skoro Ignacy Szydłow ski zaśw iadczył w r. 1822, że przekłada jego liry k ę u .

Z w ykładów Osińskiego, Słowackiego i Korzeniow skiego m ożna w7ydo- być niejako esencję klasycystyczno-ośw ieceniow ych poglądów o Luzja-

dcich. A m bicją profesorów nie było wówczas daw anie w łasnych in te r­

pretacji, poprzestaw ali na referow aniu au to ry taty w n y c h zdań w ielkich lum inarzy i spraw ozdaw czym „ro zb ieran iu ” sam ych utw orów . „S zukaj- т У oryginalności w dziełach, nie w sąd ach ” — pow iadał O s iń s k i15, a de­ wizę tego rodzaju podzielali wszyscy ówcześni w ykładowcy. Nie stronili tedy od ocen i m niem ań rozpow szechnionych przez takich sw ych po­ przedników i nauczycieli, jak W o lte r 16, k tó ry w Essai sur la poésie

épique w ypow iedział szereg istotnych uw ag o Camóesie.

Do najisto tn iejszy ch składników opinii w szystkich trzech w spom nia­ nych w ykładow ców polskich trzeba zaliczyć (ryzykując tu uproszczenia, k tó ry ch nie da się u niknąć podczas skrótow ego referow ania) następ u jące aksjom aty: L u z ja d y należą do „najcelniejszych” epopei, jakie kiedykol­ w iek napisano. W yborow ą kolekcję dzieł w tym g atu n k u tw orzą: Iliada,

Odyseja i Eneida, n astępnie w łaśnie Luzjady, potem Jerozolima w y z w o ­ lona Tassa, Raj utracony M iltona, Mesjada K lopstocka i Henriada W ol­

tera 17. S tale zw racano uw agę na to, że w śród dzieł now ożytnych L u z ja d y zajm u ją m iejsce chronologicznie pierwsze, ich zatem autorow i przypada zasługa w skrzeszenia i odrodzenia dostojnego gatunku. Z aleta bezsporna poem atu Cam öesa to u m iejętn e naw iązanie do Hom era, a w stopniu jeszcze większym do W ergiliusza, w ątpliw ości ‘jed nak budziło w prow a­

11 O s i ń s k i , op. cit., s. 113—135. 12 S ł o w a c k i , op. cit., s. 11—17.

33 Zob. J. K o r z e n i o w s k i , K urs poezji. Warszawa 1829, s. 182.

14 W „Dzienniku W ileńskim ” (1822, t. 1) zam ieścił przekład ody Camöesa pt.

Sława.

35 Cyt. za: M. B r a h m e r, L udw ik Osiński 1755— 1838. W zbiorze: Z dziejów

polon istyki w arszaw skiej. Warszawa .1964, s. 104.

36 Pow oływ ał się na niego m. in. O s i ń s k i (op. cit., s. 134).

37 Osiński nie uwzględnia w swym spisie „kanonicznym” M esjady, ujmuje n a­ tomiast Farsalia L u к i a n a.

(6)

dzenie niektó rych innow acji. Najczęściej uw ażano je za niezbyt fo rtu n n e, niekiedy wręcz za naganne. Do w ad najw ażniejszych liczono „zupełnie niedorzeczne” p r z e m i e s z a n i e w i e r z e ń c h r z e ś c i j a ń s k i c h z m i t o l o g i ą g r e c k o - r z y m s k ą . Nie było więc — zdaniem większości w ykładow ców z początku w. X IX — pom ysłem szczęśliwym pokazanie W enery, M arsa czy M erkurego w charakterze opiekunów k a­ tolickiej załogi p ortugalskiej. Euzebiusz Słowacki p ytał z dezaprobatą: Jak pogodzić górne wyobrażenia poety o Bogu jednym i najwyższym , o Bogu chrześcijan, z powabnymi m itologii obrazami? 18

Na dodatek m ieszanina m itów i chrystianizm u w Luzjadach dozwalała się tak interpretow ać, że „bogowie pogańscy zdają się być wyższymi od C hrystusa i Jego M atki” 19. Innym istotnym m ankam entem epopei było — w opinii w szystkich przedrom antycznych kom entatorów — n i e i n t e - g r a l n e p o w i ą z a n i e w i a d o m o ś c i o d z i e j a c h P o r t u g a ­ l i i z o p i s e m w y p r a w y V a s c o d a G a m y . C zytam y u Osiń­ skiego:

Dzieje Luzytanii, z treścią poematu ściśle nie połączone, osłabiają w szel­ kie wrażenie, jakie [!] słusznie mielibyśm y oczekiwać 20.

Te uchybienia ideowe i artystyczne n i e o d b i e r a j ą u t w o r o ­ w i — co jednom yślnie stw ierdzano — i n n y c h w a r t o ś c i , g o d ­ n y c h n a j w y ż s z e g o p o d z i w u . W idziano w nim ted y w iele „ognia poetycznego, im aginację żywą i mocną: w opisach śmiałość, a czę­ sto wdzięk i delikatność” 21. Do m om entów szczególnie pięknych zali­ czano opis śm ierci księżniczki Inez de Castro w zakończeniu pieśni III oraz opowiadanie o groźnym olbrzym ie m orskim A dam astorze w pieśni V, zaw ierającej historię przygód żeglarzy po opłynięciu P rzy lądk a D obrej Nadziei. Oba te frag m en ty Luzjad, a także

prostota stylu, do epopei starożytnych zbliżona, wyrażenia szlachetne, opisy przyjemne, obrazy ozdobione najbogatszymi kolorami imaginacji, często n ie­ pospolite i oryginalne, zalecają to dzieło i są przyczyną szacunku, którego mu potomność odmówić nie może 2%

Poglądy klasycystów , nie pozbawione — jak widać — akcentów su ­ rowego krytycyzm u, były form ułow ane ze stanow iska teoretycznego, k tó ­ rem u patronow ało przeświadczenie o istn ieniu ponadczasowych i zgod­ nych z rozum em ideałów piękna, realizow anych w ciągu wieków z roz­

18 S ł o w a c k i , op. cit., s. 16. 16 K o r z e n i o w s k i , op. cit., s. 182. 20 O s i ń s k i , op. cit., s. 125.

21 K o r z e n i o w s k i , op. cit., s. 182.

22 S ł o w a c k i , op. cit., s. 17. „Wzniosłość Homerową, niekiedy tkliw y Wir­ giliusza wyraz” przypominał Camóes S. P o t o c k i e m u (O w ym ow ie i stylu. T. 1, cz. 1. Warszawa 1815, s. 123).

(7)

m aitym powodzeniem , n a ju d a tn ie j jed n ak w starożytności. Ż adna też epopeja now ożytna nie w ychodziła z klasycystycznej „obróbki” k ry ­ tycznej bez różnorakich „guzów i sińców ”. Zdecydow ane k ry te ria w a r­ tościowania, a w łaściw ie konfrontow ania z w zorow ym i spełnieniam i ideałów g atu nku , staw iały każde dzieło epiki nowszej w położenie z góry narażające n a kłopotliw e zastrzeżenia: bądź z pow odu zb yt niew olniczego naśladow nictw a, bądź z przyczyny nadm iernego odstępstw a od „dobrych w zorów ”.

Mimo w szystkich obiekcji, jakie wobec ośw ieceniow ych zasad i k ry ­ terió w zgłosili potem rom antycy, pracow icie w yw ażony w tedy pogląd o L u z jadach okazał się zasadniczo przek o n y w ający dla licznych później­ szych k ry ty k ó w i histo ry k ów lite ra tu ry , w szczególności zaś dla pozy­ tyw istów , k tó rz y — ja k np. E d w ard G rabow ski i K azim ierz R aszew ski — bez pow ażniejszych m odyfikacji przejm ow ali klasycystyczne ustalenia 0 twórczości Cam óesa i pow oływ ali się na pism a sw ych racjon alistycz­ nych poprzedników .

Romantycy o „Luzjadach”

Dzięki edukacji odbyw anej pod pieczą klasy cysty cznych profesorów zapoznali się z poem atem Camóesa obaj nasi n ajw ięksi poeci rom antyczni. M ickiewicz w studenckich rozpraw kach naukow ych zaśw iadczył, że in te ­ resow ał się n im w nikliw ie. O dw oływ ał się do Camöesa jako do jednego z au to ry tetó w , gd y w ykazyw ał nieudolność k tó rejś frazy w Jagiellonidzie Dyzm asa Bończy T om aszew skiego23. K o rzy stał z m otyw ów zaw artych w Luzjadach, kiedy w poemacie K artofla „opiew ał” podróż K rzysztofa K olum ba do A m e ry k i24.

W zrastająca popularność Camóesa w śród m łodzieży literackiej po r. 1820 w y n ik ała nie ty lk o z lekturow o-szkolnego aw ansu L u z jad, ale 1 z innych, daleko istotniejszych powodów. Poem at, tak znam iennie od­ chylający się od wym ogów ortodoksji klasycystycznej, s t a w a ł s i ę c z ę ś c i ą s k ł a d o w ą t r a d y c j i l i t e r a c k i e j , w k t ó r ą p o k o l e n i a r o m a n t y c z n e w p i s y w a ł y s i ę r ó w n i e ż a r ­ l i w i e , j a k k l a s y c y w t r a d y c j ę g r e c k o - r z y m s k ą i f r a n c u s k ą . Tasso, A riosto, Szekspir, C ervantes, C alderon — każdy

23 Zob. A. M i c k i e w i c z , U wagi nad „Jagiellonidą’> D yzm asa Bończy T om a­

szew skiego. [1818]. W: Dzieła. Wyd. Narodowe. T. 5. Warszawa 1950, s. 164. Zwrócił

też Mickiewicz uwagę (W iadom ość naukow a z miesiąca styczn ia roku 1819 [...]

z „B iblioteki P ow szech n ej” gen ew skiej, tom d ziew ią ty, roku trzeciego 1818 m iesią­ ca septem bra. W: jw., s. 351) na „uwiadom ienie” o nowym, niezwykle starannym

w ydaniu paryskim Luzjad, zamieszczone w e wrześniowym numerze „Bibliothèque U niverselle” z 1818 roku.

24 O w pływ ie L uzjad na ten utwór pisał — powołując się na prace J. Tretiaka i J. Kallenbacha — J. K l e i n e r (M ickiew icz. Wyd. 2. T. 1. Lublin 1948, s. 127— 128.

(8)

inaczej i w innym ośw ietleniu — zyskali w oczach rom anty kó w aureole patriarch ó w sztuki rom antycznej. W ty m w łaśnie znakom itym gronie generacja A dam a M ickiewicza i Juliu sza Słowackiego um ieszczała tw ó r­ cę Luzjad. A ntoni E dw ard Odyniec w Listach z podróży w spom ina, że Ludw ik Spitznagel, znany ze zdolności językow ych, a rozm iłow any w w ielkich epopejach —

Chciał [...] koniecznie nauczyć się po portugalsku dla czytania w oryginale

Luiz ja d y [!] Kamoensa, której przedmiot i bohater, Vasco de J!j Gama, był

zwłaszcza, obok z Kolumbem, bohaterem i ideałem jego wyobraźni, tylko że w całym Wilnie naówczas ani gramatyki, ani dykcjonarza portugalskiego nie b y ło 25.

O sobliw y dowód niezw ykłej renom y Cam öesa w czasach przedlisto- padow ych zn ajd u je się w Powieści bez t y tu łu (1853) Józefa Ignacego K raszew skiego, przedstaw iającej w ileńskie środow iska literackie z okresu młodości pisarza. Pokazany tu spryciarz i karierow icz — Ja n P io tr F e­ licjan M usina Bazylewicz („gdyż takim i się przy brał ty tu ła m i”), żerując n a „skłonnościach” w ieku i na upodobaniach publiczności, rozgłaszał wszędzie, że tłum aczy Luzjady; wiedźiał — objaśnia powieściopisarz — iż ta praca „najpew niej daw ała praw a do wdzięczności ogółu” 26. Także i w czasach polistopadow ych znajom ość dzieła Camöesa była niezbędnym elem entem w ykształcenia i świadomości ludzi o pew nej k u ltu rze lite ­ rackiej, a niew iedza o nim mogła być trak to w ana, by odwołać się do jeszcze jednego przy kład u powieściowego, wedle słów A ugusty, tytuło w ej bohaterki Białej R óży N arcyzy Żm ichow skiej, jako objaw „studenckiego niedouczenia” i „w ierutnego lenistw a” 27.

Jedny m z tych zjaw isk, które rom antyków polskich urzekały w poe­ macie Camöesa, była w r a ż l i w o ś ć P o r t u g a l c z y k a n a u r o k i e g z o t y c z n e j p r z e s t r z e n i i n a u r o d ę g r o ź n e j p r z y ­ r o d y . W ydaje się, że au to r Luzjad spełnił w ażną fu nk cję ucząc w i- d z e n i a p i ę k n a o c e a n u . P ro b lem aty k a ta w ym agałaby odrębnych studiów m ateriałow ych, na które nie tu ta j już miejsce, w arto jednakże zasygnalizować, że echa Luzjad m ożna posłyszeć w n iejedn ym „m ary n i­ stycznym ” utw orze rom antycznym . „Jenijusz śm ierci” z Sonetów k r y m ­

skich, w yłan iający się z m orskiej głębiny i idący do okrętu, przyw odzi

na pamięć A dam astora. N iew ątpliw y pogłos L u zja d zn ajd uje się w m ło­ dzieńczym liście poetyckim Ju liusza Słowackiego Do Michała Rola S k i-

bickiego, poprzedzającym „powieści w schodnie” Arab i Mnich. A utor

85 A. E. O d y n i e c , L isty z podróży. Opracował M. T o p o r o w s k i . W stę­ pem poprzedziła M. D e r n a ł o w i с z. Т. 1. Warszawa 1961, s. 459, przypis. Zob. także: J. R e y c h m a n , Z dziejów literatu ry perskiej w Polsce. L u dw ik S p itz-

nagel jako tłu m acz Nizamiego. W zbiorze: W schód w literaturze P olskiej. Wrocław

1970, s. 55.

26 J. I. K r a s z e w s k i , Pow ieść bez tytu łu . T. 3—4. Kraków 1974, s. 141. 27 N. Ż m i c h o w s k a ( G a b r y e l l a ) , W ybór powieści. Opracowała i w stę­ pem poprzedziła М. 0 1 s z a n i e с к а. T. 2. Warszawa 1953, s. 89.

(9)

tego listu, podobnie jak M ickiewicz w Kartofli, w spom agał swoje w yo­ brażenie m orza rem iniscencjam i z Camóesa (nie troszcząc się zresztą zbytnio o pedantyczną w ierność lekturze) i stylizow ał swego adresata, znajdującego się w K olum bii, na obraz i podobieństw o portugalskiego poety:

Przebywasz otchłanie, Drogą, po której niegdyś biegli Luzytanie, M yślą budzisz tajemnic tłum na dnie korali, Oczyma Kamoensa czytasz w drżącej fali. I może przed delfinem napierśnym okrętu, Pow stał duch Luzyjady, ów olbrzym odmętu,

Co niegdyś wróżbą nieszczęść tłukł Hiszpanów sta tk i2S,

P rzy k ład y te świadczą, że polskie rom antyczne „odkrycie” m orza i nobilitacja m otyw u żeglugi to fak ty pozostające w zw iązku ew identnym z recepcją Luzjad. S p rzy jał więc Camóes narodzinom k a rie ry jednego z ty ch tem atów , k tóre od czasu rom antyzm u na stałe zadom ow iły się w literatu rze. M ary n isty k a przecież do dziś m a swoich przysięgłych en­ tuzjastów , a au to rzy pośw ięcanych jej prac historycznoliterackich z r e ­ guły w spom inają zasługę Camóesa dla now ożytnej poezji „m orskiej” 29. Nowe odczytanie L uzjad przez rom an ty k ów ujaw niło się bardzo w y­ raziście w m iędzypow staniow ych publikacjach estetycznych i k ry ty c z ­ nych. F ascynacja epopeją p o rtugalską opierała' się teraz na zupełnie in ­ nych przesłankach, niż to było w dok tryn ie klasycystycznej, jak k o l­ w iek — co widać np. w Listach z K rakowa Józefa K rem era 30 — roz­ p a try w an o poem at Cam óesa w podobnym kontekście porów naw czym epiki św iatow ej. W reflek sji rom antycznej nie m ogły już wchodzić w grę reg u ły „dobrego sm a k u ” ani tym bardziej przystaw alności do w zorów antycznych. To, co w opinii daw nych w ielbicieli W ergiliusza było god­ n ym ubolew ania fałszem w Luzjadach, teraz staw ało się objaw em w y­ soko cenionej oryginalności, indyw idualności i śm iałej w yobraźni. F r y ­ dery k H en ry k Lew estam , niejako polem izując z odczytaniam i in te rp re ­ tato rów sprzed kilkudziesięciu lat, pisał: 4

Luzjada Camoensa jest poematem bohaterskim, ale w jedności planu epicz-

nego tak znakomicie różni się od wszystkich innych epopei, że wyrzec się n ale­ ży empirycznego porównania, a raczej za punkt w yjścia w ybrać ideę poezji epicznej w ogólności, jeżeli cudowne dzieło ocenić zechcemy podług rzeczywistej jego w a rto ści81.

23 J. S ł o w a c k i , Dzieła w szystk ie. Pod redakcją J. K l e i n e r a . T. 1. Wro­ cław 1952, s. 87.

29 Zob. np. R. P o l l a k , Morze w poezji staropolskiej. W: W śród literatów·

staropolskich. Warszawa 1966, s. 308—310. — J. T u c z y ń s k i: Od Gopła do B ał­ tyku . R ozpraw y i szkice z m a ryn istyk i M łodej Polski. Gdynia 1966, s. 12; M aryni­ sty k a polska. Studia i szkice. Poznań 1975, s. 144—145.

30 Zob. J. K r e m e r , L isty z K rakow a. T. 3. Wilno 1855, s. 507—510.

31 F. H. L e w e s t a m , H istoria litera tu ry pow szechnej. T. 2. Warszawa 1864, s. 471.

(10)

P rzestają być powodem zakłopotania naw et w tręty m itologiczne i owa renesansow o-barokow a k o ntam inacja chrystianizm u z w ierzeniam i pogań­ skim i. E dw ard D em bowski nie bez satysfakcji w spom inał (za P aulem A ckerm anem ) o m ałostkow ości Boileau, „któ ry się natrząsał z K am oensa za w prow adzenie N ereid w L u zja d ę” 32, a Em ilian Rzewuski referow ał en tuzjasty czn y sąd Schlegla (choć nie w pełni się z nim solidaryzował) o Luzjadach iako w spanialszym od Jerozolimy w yzw olonej poem acie ro m an ty czno -ch rześcijań sk im 33. Podobną konkluzją, acz niezbyt przeko­ nyw ająco red u k ując fun k cję m otyw ów m itologicznych do fu n k cji ale­ gorycznej, kończył L ew estam jeden z fragm entów swego wywodu:

Camoens zanadto był poetą, ażeby utwór swój miał pozbawić uroku cu­ downości i współdziałania istot nadziemskich; na te przecież istoty dobierał [...] bogów mitologicznych, którym przez to ujmował sprzeczności z czynami chrześ­ cijańskich Portugalczyków, że bóstwa owe brał po prostu w ich znaczeniu ale­ gorycznym 34.

W rom antycznym sty lu m yślenia otw ierała się n adto p erspektyw a bogatszego niż przedtem sproblem atyzow ania Luzjad poprzez odniesienie ich — podobnie jak innych epopei — d o n a r o d o w y c h ź r ó d e ł p o e z j i , a zatem poprzez skom plikowanie tą drogą problem atyki in te r­ p reta cy jn e j o kw estię artystycznego piętn a jednostki genialnej, tw orzącej dzieło poetyckie z historii swego narodu i jak b y w jego im ieniu. Zaczę­ ły teraz L u zja d y funkcjonow ać jako w y r a z d u c h a n a r o d o w e g o P o r t u g a l c z y k ó w , tzn. jako potw ierdzenie ich duchow ej od ręb ­ ności od innych narodów , ale jednocześnie jako fenom en ekspresji in ­ dyw idualnej.

Wiadomo, że w teoriach rom antycznych duch narodow y to najbardziej pierw otna, a zarazem najistotn iej k o nsty tu ty w n a cecha zbiorowości, uze­ w n ętrzn iająca się w jej obyczajach i w ierzeniach,'w jej litera tu rz e i sztu ­ ce, w całej k u ltu rze — oraz zespalająca tę zbiorowość w pew ną całość, w naród w łaśnie. Poprzez ową cechę dany naród odróżnia się od pozosta­ łych narodów i m a sw oją „osobowość” zbiorową, dzięki czemu może pełnopraw nie zaliczać się do ludzkości i pełnow artościow o uczestniczyć w tw orzeniu jej historii. Bo ludzkość w rozum ieniu rom antycznym to jedność różnolitych ludów, w zajem nie uzupełniających się i wzbogaca­ jących. L u z ja d y odczytyw ane z takim nastaw ieniem m yślow ym — u k a ­ zyw ały ówczesnym czytelnikom polskim P ortugalię jako k raj n ie u stra ­ szonych żeglarzy-odkryw ców , jako kolebkę rycerzy i m iłośników p rzy ­ gody, poetycznie zakochanych w swobodzie i w ojczyźnie, a wielkość duchow ą przek ładający ch nad m aterialn e profity odkryć.

32 E. D e m b o w s k i , „Du principe de la poésie et de l’éducation du poète”

przez Pawła Ackerm ana. Przegląd [1842]. W: Pisma. Redakcja: A. S l a d k o w s k a , .

M. Ż m i g r o d z k a . T. 1. Warszawa 1955, s. 50. 33 R z e w u s k i , op. cit., s. 204—205. 34 L e w e s t a m, op. cit., s. 472.

(11)

Ze szczególnym ak cen tem zrozum ienia i sym patii w ydobyw ano u nas p a t r i o t y c z n e t r e ś c i L u z j a d . In ten cje p atrioty czne Camöesa w idziano np. w ty m , że nie m a w poem acie jakiegoś zdecydow anie je d ­ nego bohatera, lecz jest heroiczna zbiorowość. Znacząca w ty m względzie w ydaw ała się — n a tu ra ln ie — liczba m noga w yrazu ty tu ło w e g o 35. Tę linię in te rp re ta c y jn ą, poczętą z ducha krajo w y ch obrachunków z in d y w i­ dualizm em w czesnorom antycznym , kon ty n u o w ała potem k ry ty k a pozy­ tyw istyczna 36.

W idei p atrio ty czn ej p oem atu E dw ard D em bowski u p a try w a ł n a j­ w ażniejszą podstaw ę jego trw ałe j aktualności:

ma ona [tj. Luzjada] tę w yższość nad Jerozolim ą w yzw olon ą Tassa, że interes narodowy i historyczny Portugalii zajm uje po dziś dzień jeszcze duszę portu­ galską, kiedy w ypadki dziejowe są dla wszystkich obojętnym pomnikiem, k ie ­ dy tak ogółowy interes jak w poemacie Tassa mają na c e lu 87.

W języku Dem bowskiego ów „ogółowy in te re s”, k tó ry przyśw iecał Tassowi, oznaczał „p iety sty czn ą” in ten cję chrześcijańską (tem atem Jero­

z o lim y w yzw olo nej są wszakże w y p raw y krzyżow e), a ów „pietyzm ” był

w rozum ieniu „czerwonego kasztelan ica” ideą zdecydow anie niebezpiecz­ ną dla teraźniejszości i przyszłości ludów europejskich.

K rem er, d aleki przecież od radykalizm u Dembowskiego, ale podobnie jak on in sp iru jący się estety k ą Hegla, w idział w Luzjadach idealną sy n ­ tezę najw ażn iejszych ten d en cji epickich epoki renesansu, m ożliw ą dzięki tem u, że poeta sw oją indyw idualność tw órczą objaw ił w um iłow aniu narodu.

Gdy Tasso obiera sobie przedmiot z rzeczywistego świata, ale zamienia go na wyraz w ew nętrznych uczuć, gdy, odwrotnie, Ariost czerpie treść z w łasne­ go wnętrza swojego, ale raz ją stworzywszy, obchodzi się z nią jakby z przedmiotem rzeczywistym , prawdziwym, nie pokazując już w nim uczuć swoich własnych, toć Kamoens łączy i Tassa, i Ariosta w L u z jadzie swojej. [...] Pytasz zaś, skąd te dziwy, pytasz, skąd wieszczow i ta potęga zestrajająca tak wszechmocnie ostateczne wręcz przeciwności? — Kamoens m ógł przelać

35 Zob. ibidem , s. 471—472. Istotne nieporozumienie wprowadził Przybylski, który portugalską form ułę tytułow ą Os Lusiadas nagiął — jak się w ydaje — do polskiej tradycji translatorskiej stosowanej wobec epopei antycznych (Iliada, Ene-

ida). Niezbyt fortunna była korektura Trzeszczkowskiej, toteż nie przyjęli jej, k o­

rzystający zresztą z tłum aczenia tej autorki, P. C h m i e l o w s k i i E. G r a ­ b o w s k i , którzy fragm ent poem atu Camóesa zam ieścili w antologii O braz litera­

tu ry pow szechnej w streszczeniach i przekładach (t. 2. Warszawa 1896, s. 122—131)

i posłużyli się przy tym własną w ersją tytułu: L u zytań czycy. Wyraz ten pod w zglę­ dem znaczeniowym chyba najlepiej odpowiada portugalskiemu oryginałowi.

36 Zob. np. K. K a s z e w s k i , Luiz Cam oens i jego dzieło. (N otatka biograficz-

no-literaćka). „Biblioteka W arszawska” 1880, t. 3, s. 230.

37 E. D e m b o w s k i , Piśm ienność pow szechna [1842]. W: Pisma, t. 2, s. 90—91. W płaszczyźnie artystycznej Dem bowski przyznawał jednak wyższość poematowi Tassa.

(12)

serce swoje w przedmiot historyczny, a przecież nie spaczyć uczuciami osobi­ stym i przedmiotu tego, bo uczucia jego, choć wrzące, gorące, nie były uczu­ ciami li osobistymi, one były serdeczną m iłością dla treści, którą śpiewał. [...] Treścią pieśni Kamoensa były w ielkie czyny ludu jego, tym przedmiotem była świetna chwała Portugalii, ojczystego, serdecznie od wieszcza ukochanego kra­ ju 38.

Służebność poezji Camöesa wobec n aro du portugalskiego podkreślali tak że k ry ty c y pozytyw istyczni. G rabow ski przypom inał, że L u z ja d y odegrały „bardzo w ielką rolę w ru ch u rew olucyjnym roku 1640, k tó ry zdruzgotał jarzm o hiszpańskie” 39. Cytowano zdanie poety o m otyw ach napisania epopei: „Tylko miłość ojczyzny, ty lk o radość z w ysław ienia bohaterów n atch n ęły m e pieśni” 40. Z nam iennie podnoszono w iarę Camöe­ sa w p ortugalskie posłannictw o dziejowe i jego dum ę z tego, że m ała P o rtu g alia stała n a straży chrześcijaństw a, gdy Anglicy pozwolili m u ­ zułm anom zagarnąć K onstantynopol, a kupieckie ludy środkow oeuropej­ skie (Niemcy) zatracały daw ny idealizm 41. W ymowa tego rodzaju p rzy ­ pom nień i napom knień nie była zapew ne niezrozum iała dla tych polskich czytelników X IX -w iecznych, którzy pam iętali rom antyczną lekcję m e- sjanizm u, a nadto znakomicie w ydoskonalili się w sztuce odbierania aluzji.

Camóes — bohater romantyczny

W rom antycznych in terp retacjach L uzjad zdecydow anie częściej niż w klasycystycznych pow oływ ano się na osobowość autora. W pierw szej połowie X IX w. m am y wręcz do czynienia z procesem p r z e s u w a n i a s i ę g ł ó w n e g o p u n k t u z a i n t e r e s o w a ń z t e k s t u d z i e ­ ł a n a „ t e k s t ” b i o g r a f i i p i s a r z a . Nie był to — oczywiś­ cie — proces przypadkow y. W ynikał z rom antycznych koncepcji tw ó r­ czości i a rty sty , k tó rem u wyznaczono statu s jednostki niezw ykłej, obda­ rzonej* mocą odsłaniania p raw d najgłębszych (ludzkich, narodow ych, Boskich naw et), objaw iania ich słowem rów nie jak życiem. Życie a r ­ ty sty traktow an o jako in teg raln ą część jego twórczości, i to część nie m niej istotną niż pisarstw o. Z a c i e r a n o w i ę c g r a n i c e p o ­ m i ę d z y ż y c i o r y s e m C a m ö e s a a L u z j a d a m i . Rzew uski pisał:

Gdyby nawet ten człowiek nie był jednym z największych nowożytnych poetów, uwielbiać by zawsze potrzeba pamięć owej dzielności w urzeczyw ist­ nianiu w ielkiej idei, tej w oli niezłomnej, narodzonej w kolebce, a zgasłej u grobu.

38 К r e m e r, op. cit., s. 507—508. 39 G r a b o w s к i, op. cit., s. 35. 40 K a s z e w s k i , op. cit., s. 223. 41 Ibidem , s. 225.

(13)

I jeszcze m ocniej:

Jeden z najw iększych tegoczesnych poetów wyrzekł: „Prawdziwie dobry człowiek jest artystą w sw oim rodzaju, pozostawiający[m] w swym szlachet­ nym życiu najszczytniejszą część piękności”. Takim był Kamoens ' „Poem atow i” życia Cam öesa przyglądali się liczni nasi — i nie ty lk o n a s i 43 — tw órcy rom antyczni. Zazw yczaj w idzieli w nim zdum iew ające spełnienie sw ych w yobrażeń o losie praw dziw ego a rty sty . Było tu bowiem i sieroce dzieciństw o (podkreślano, że m atka wcześnie odum arła Ca­ möesa), był długoletni tru d żołnierski („sam siebie w yobraża trz y m a ją ­ cym w jednej ręce pióro, a w drugiej p ałasz”), była miłość nieszczęśliwa („im iona jednak i m ają te k staw ały na przeszkodzie” 44), było osaczenie przez bezw zględnych w zdobyw aniu grosza znajom ych i prześladow ania przez zw ierzchników za odważne słow a p raw d y pod adresem ty ra n a (gubernatora jednej z kolonii w Indiach W schodnich) i w reszcie — śm ierć w nędzy i opuszczeniu. W szystko w tej biografii w ydaw ało się znaczące i fig u raln e w stosunku do rom antycznych życiorysów „niepo­ k o rn y ch ”. N aw et w y d arzen ia in cy d en taln e n ab ierały w ażnego sensu symbolicznego. W ielokrotnie np. w spom inano o tym , że Camóes u tra c ił oko w bitw ie m orskiej z M auram i pod Ceutą. F a k t ten w opinii k r y ty ­ ków rom antycznych spokrew nią! go z legen d arny m ślepcem Hom erem lub sytuow ał gdzieś nie opodal ociem niałego a u to ra Raju utraconego. Był tedy Camóes — jak to pięknie napisał K re m e r — „uczczony k a ­ lectw em na oko” 43 przez los swój rycerski.

R om antyczna poezja polska w ystylizow ała portugalskiego „w ieszcza” w dwóch ch arak tery sty czn y ch ujęciach. We w cześniejszym z tych ujęć — w m łodzieńczym poem acie S ew ery na Goszczyńskiego pt. Żegluga poety (1825) — jest Camóes p o e t ą - ż e g l a r z e m , w z o r e m h e r o i z ­ m u z w y c i ę s k i e g o , n i e u s t r a s z o n e g o i b u n t o w n i c z e ­ g o . Z zachw ytem cytow ał M aurycy M ochnacki n astęp ujący frag m en t tego utw o ru :

Gdy burzą przeciwnych losów Walka żyw iołów szaleje,

Słyszę pieśń jego wśród grzmotu odgłosów, Widzę go w połyskach gromu;

Jak z tego nocy poziomu,

42 R z e w u s k i , op. cit., s. 192, 199.

43 F. H. L[e w e s t a m] w artykule-haśle pt. Camoens (w: E ncyklopedia p o ­

w szechna Orgelbranda, t. 4, s. 833) inform ował np., że portugalski poeta A. Garret

w 1825 r. wydał poemat o Camóesie i że L. Tieck napisał o nim „śliczną now elę”

Tod des Dichters.

44 R z e w u s k i , op. cit., s. 195, 194.

45 K r e m e r , op. cit., s. 510. Zauważmy przy tym, że klasycyści bynajmniej nie byli skłonni do idealizowania biografii Camöesa. K r a s i c k i (op. cit., s. 363) pisał: „dowcip jego był przyczyną w ielu prześladowań, które mu i zazdrość, i jego w łasne zdrożności nadarzyły”.

(14)

W zagrobnych krain odmęcie Nieśm iertelności widzi się nadzieję. Taki świetny, a taką pomroką odziany,

Na rozchwianym stoi okręcie; Pośród wichrów dzikiej wrzawy Szturmuje morze do nawy; A on niezlękły, spokojny,

Jak gdyby słucha tryumfalnych pieni, Z grzmiącą w pewnej ręce struną, Wlepił oko w burzy łono,

Jakby w e tle tych płomieni Widział zwierciadło swej chwały, Jakby w tej gwiaździe, co lśni nad obłokiem,

Kiedy go piorun rozdwoi,

Widział spojrzenie kochanki swojej — Jakby te gromy jego chwałę grały!

Z spokojną piersią, z niezmrużonym okiem Unosi się okazały ponad śmierć, ponad zniszczenie.

O tajemnicze wieszcza zachwycenie ! 46

W ymowa obrazu Camóesa w utw orze Goszczyńskiego wyda się zro­ zum iała, gdy będziem y pam iętać, że żeglarzy w ielokrotnie w lite ra tu rz e przedstaw iano — i to od czasów n ajdaw niejszych (Odyseja) — jako n a j­ bardziej przekonyw ające i przem aw iające do w yobraźni przykłady tego, co w losie człowieka najistotniejsze: nieustannego dążenia do c e lu 47. W m łodzieńczej twórczości Mickiewicza, a następnie w w ierszach innych naszych poetów rom antycznych sta ry topos żeglarski odżył jako sym bol lub jako alegoria sytuacji arty sty . W yrażał przekonanie o posłannictw ie poety, k tó ry w śród niebezpieczeństw w yrusza na poszukiw anie „nowych lądów ” i ze swej kruchej „łu p in y ” rzuca wyzw anie stokroć od siebie silniejszym potęgom żywiołu oraz tej reszcie św iata ludzkiego, co woli gnuśnieć na spokojnym lądzie. Camóes, m ający w swej biografii takie k a rty , jak służba we flocie portugalskiej n a M orzu Śródziem nym , podróż m orska do Indii i p aroletn ia praca na o krętach p atro lujący ch szlaki że­ glugow e O ceanu Indyjskiego, Camóes, k tó ry uratow ał się z k atastro fy na m orzu — m usiał w sposób niejako n a tu ra ln y narzucać się w yobraźni rom antyków . W wizji Goszczyńskiego m a też poeta-żeglarz w yrazistszą w ym ow ę niż w większości ówczesnych stylizacji „żeglarskich” . N aszki­ cow any kilkom a m ocnym i pociągnięciam i pióra — p rezen tuje się czy­ telnikow i jako wzór rom antycznej niezłomności, rew olucyjnej nieugię- tości i pogardy śm ierci, w iary w słuszność swego pow ołania i w „za- grobne zw ycięstw o” . Taki właśnie Camóes, ukształtow any mocą tale n tu

46 Cyt. z a : M. M o c h n a c k i , O literaturze polskiej w w ieku dziew iętn astym . Warszawa 1904, s. 100.

47 Zob. W. K u b a c k i , Żeglarz i P ielgrzym . Warszawa 1954. W studium tym, poświęconym alegorii żeglarskiej, autor przytacza bogaty materiał, dowodzący d łu ­ gowieczności i wielofunkcyjności m otywów żeglarza i okrętu (łodzi). Wykazuje przy tym, że ujęcia tradycyjne miały znaczenie dla ukształtowania się M ickiew i­ czowskiej sym boliki żeglugi.

(15)

poety-bojow nika, belw ederczyka w niedalekiej przyszłości, nie mógł póź­ niej nie przyk uw ać uw agi Dem bowskiego i kręg u Entuzjastów .

D rugi m otyw z biografii Camöesa, w ykorzy styw an y w u tw orach rom antycznych, to jego pobyt i zgon w szpitalu: p rzy tu łk u dla chorych i opuszczonych nędzarzy. K lasycyści w spom inali o ty m fakcie zw ykle jako o przejaw ie niespraw iedliw ości w spółczesnych wobec zasłużonego pisarza. Ale już K azim ierz B rodziński tłum aczył, że niedocenianie za życia je s t udziałem w ielu geniuszów, i przyp ad ek Camöesa czy M iltona był d lań p rzy k ład em sy tu acji często p o w tarzającej się w historii k u l­ tu ry 48. R om antycy nie m ieli w ątpliw ości, że k on flikt z rzeczyw istością i ponoszenie jego tragicznych konsekw encji była to nieuchronność losu Camöesa, skoro p rzy słu g u je m u zaszczytny ty tu ł „wieszcza” . M otyw Cam öesa u m ierająceg o w p rz y tu łk u przew in ął się przez w szystkie X IX -w ieczne wypow iedzi publicystyczne o Luzjadach, a w b eletrysty ce i korespondencji fu nkcjonow ał niem al w ch arakterze zw ro tu przysło­ wiowego, określającego „ziem skie przeznaczenie” poetów 49.

U pow szechnienie obrazu śm ierci poety w szpitalu dla ubogich do­ konało się w świadom ości polskiej publiczności czytelniczej w okresie m iędzypow staniow ym za spraw ą p rzy n ajm n iej dwóch utw orów . P ie rw ­ szy z nich to powieść p o etycka Kam oens w szpitalu (1837), napisana przez byłego fila re tę i p rzyjaciela młodości M ickiewicza — Ju lia n a K o r­ saka. U tw orem dru gim b y ł jednoaktow y d ram a t Kam oens Franciszka H alm a (pseudonim E. F. J. M üncha-B ellinghausena) w y staw io ny w 1837 r. w w iedeńskim te a trz e dw orskim , u nas anonsow any i częściowo p rze­ łożony w r. 1842 przez E dw arda Dem bowskiego, a przez Teofila Nowo­ sielskiego p rzetłum aczony w całości i w y d an y w 1845 roku.

Tem atem obu u tw o ró w są o statnie dni życia Camöesa. W powieści poetyckiej K orsaka, w ypełnionej opow iadaniem b o h a te ra tytułow ego (słuchaczem tej relacji jest m nich-spow iednik, Diego, w k tó ry m Ca- möes rozpoznał swego przy jaciela z la t stud en ck ich spędzonych w Coim- brze), chodziło o przed staw ien ie sy lw etk i genialnego arty sty , k tó ry za­ razem jest w ielkodusznym i usque ad fin e m niezłom nym m oralistą. 48 Zob. K. B r o d z i ń s k i , M ilton [1835]. W: Pism a estetyczn o -k rytyc zn e . Opra­ cował i wstępem poprzedził Z. J. N o w a k . T. 2. W rocław 1964, s. 75—76.

49 Zob. m. in. J. I. K r a s z e w s k i , T. L e n a r t o w i c z , Korespondencja. Do druku przygotował i komentarzem opatrzył W. D a n e k . Wrocław 1963, s. 93 (list Lenartowicza z Florencji z 23 III 1865). — N. Ż m i c h o w s k a , L isty. Do druku przygotowała i komentarzem opatrzyła M. R o m a n к ó w n a. T. 3. Wrocław 1967, s. 334 (list do S. M arkiewicza z 6 I 1868; czytamy tam m. in.: „od Homera do Szekspira, od Kam oensa do M alczewskiego zdaje się, że najsławniejsi za życia sw ojego zawsze by najbiedniejszym i [...] być m usieli”). Podobne wzm ianki zda­ rzają się w powieściach m iędzypowstaniow ych. Zob. np. [L. S z t y r m e r ] , Freno-

fagiusz i F renolesty. W: P ow ieści n ieboszczyka Pantofla, z papierów po nim pozo­ stałych ogłoszone p rzez Eleonorę S ztyrm er. T. 2. Wilno 1844, s. 268: „O szanowna

(16)

W spomina on, zgodnie z literacką zasadą przedśm iertnego ogarniania życia jako całości, najw ażniejsze swe ud ręk i i niepow odzenia, chw ile rozpaczy i złudzeń rozw ianych — ale nie złorzeczy losowi, bo czuje się w yższy n ad słabości ludzkie i przypadłości fortuny. Pow ołanie sw oje widzi nie w cichym szczęściu, lecz w służbie idei:

Jam na domowe życie nie stworzony! Tylko tęsknotą za nim goniąc skrycie, Sam muszę, walcząc z burzami ciągłymi, Włóczyć tułackie lub pielgrzym ie życie, Tułacz i pielgrzym — sam jeden na ziem i50.

Term inologia poetycka, w któ rej pojaw iają się zw roty typ u „w alczyć z b u rz ą ” czy „tułackie lub pielgrzym ie życie”, należy do frazeologii zbyt już wówczas w ym ow nej i niem al obiegowej w polskim języku „szyfro­ w a n y m ”, by trzeb a tu było dodawać, jaki pod w zględem politycznym p o rtre t kreow ała. Bo nie ulega kw estii, że opisana przez K orsaka na sam ym w stępie sytu acja P ortugalii pod rządam i inkw izytora daw ała się odczytyw ać aluzyjnie; wszakże „wielki inkw izytor p ań stw a ” :

Szpiegami wietrzy, poluje kacerza; Cały kraj w jedno zamienia więzienie, Za krajem ściga wyrokiem wygnania, Im ię wyklina, zostałość grabieży, Pod karą ogni piekielnych zabrania Światła nauki przyjmować m łodzieży51.

W w izeru n k u Camöesa rys skrajnego indyw idualizm u byłby jed n ak zbyt zgrzytliw y i — jak na edukacyjne in ten cje K orsaka — zbyt p e­ sym istyczny, by owo „sam jeden n a ziem i” mogło się k on sekw entnie ostać w planie ideow ym poem atu. „Sam jed e n ” oznacza poczucie w yż­ szości i godności, ale w żadnym w ypadku nie izolowania się od ludzi, od narodu. Schorow any i poniżony a rty sta pow iada z mocą:

W modlitwach moich ja błagałem Boga, Aby wszechmocną rózgą swego gniewu Ominął ciebie, ziemio moja droga 52,

U m iera jak na m ęczennika idei przystało: do końca niezłom ny w po­ czuciu swego synowskiego obowiązku wobec ojczyzny i w ierny heroicz­ n em u pow ołaniu poety narodow ego, ale z w yżyn duchowego sam ozapar­ cia n aw et w rogom gotów jest wybaczyć. M otyw ten znacząco łagodzi niebezpieczną w ym ow ę żyw ota arty sty .

W dram acie H alm a ostatnie chw ile życia Camöesa oprom ienia m łody 50 J. K o r s a k , K am oens w szpitalu. Opowiadanie poety. W: N ow e p oezje. T. 2. Wilno 1840, s. 198. Fragm enty utworu ukazały się w 1837 r. w w ileńskich „Wizerunkach i Roztrząsaniach Naukowych”.

51 Ibidem , s. 180. 52 Ibidem , s. 208.

(17)

poeta Perez. Rozm iłow any w Luzjadach — oddaje podniosłym i słow y hołd konającem u m istrzow i, a jednocześnie upew nia go, że jego siejba nie tra fi na opokę. Co w ięcej, obraz śm ierci Cam óesa nie odstrasza tych, co go p rag n ą naśladow ać i m arzą o osiągnięciu jego wielkości:

Gdybym zrównał tobie, W współbliźnich mógł wlać zapał, którym uniesieni Ku prawdzie św ietn e w zięliby dążenie,

Przed twoim końcem nie zadrżałbym n ig d y !53

Camóes, rozpoznaw szy w m łodym w ielbicielu duszę bratnią, n adaje m u godność wieszcza i p rzek azu je n ajw ażniejsze zobowiązanie poetyckie:

Za godność i za prawdę zawsze wznoś głos s t a le 54.

W obu om aw ianych u tw o rach (m niejsza tu o ich stereotypow ość i m niejsza o to, co np. K orsak a dzieliło od ówczesnej lew icy społecznej) d a się odczytać prześw iadczenie, c h a rak tery sty czn e dla stylu m yślenia nonkonform istów w tej epoce, że praw dziw ie w ielka twórczość w y rasta z niezależności duchow ej, opłaconej n ieu stan n y m bojow aniem , u drękam i i niew dzięcznością św iata, ale w aru n k iem koniecznym „bycia p o e tą ” p raw dziw ym jest głęboko w sercu zakorzeniona miłość do narodu. Mimo że za życia jedyną wieszcza n ag rod ą pozostanie nadzieja pośm iertnych lau ró w tow arzysząca u p a rte j w ierze w sens obranej drogi... Ale lau ry p o śm iertn e są w obu ro m an tyczn ych utw o rach tra k to w a n e jako szla­ chetniejsza, św iętsza m ia ra wielkości, bo ich dawcą jest naród, „ te a ­ tr e m ” ich n ad a n ia — narodow e dzieje. Nie są to więc „kupne w aw rzy ­ n y ”, jakim i m ogą obdarow ać a rty s tę adresaci panegiryków .

J e st rzeczą bardzo ch arak tery sty czn ą, że Dem bowski w ybrał z d ra ­ m a tu H alm a te fra g m en ty , w k tó ry c h z n a jd u ją się rozw ażania o non- konform izm ie poety, o jego niezależności od „m ożnych tego św ia ta ” . Z treści tych frag m entó w i ze sty listy k i stosow anej przez tłum acza w y ­ nika, że chodziło tu o podkreślenie, iż arty ście nie uwłacza korzystanie

z żebraczego chleba (Camóes H alm a—Dem bowskiego wspom ina, jak p rzed przybyciem do p rz y tu łk u żył z jałm użny swego biednego sługi A ntonia, M urzyna przyw iezionego zza dalekich mórz), ale poniżałoby jego godność nagięcie ry m ó w do w ym agań b ru taln eg o ciem iężyciela (w opow iadaniu Cam óesa jest nim B areto, w icekról Indii W schodnich, u siłu jąc y uczynić z poety swego niew olnika-chw alcę). Camóes p rześla­

dow any za „skarżenie bezp raw ia” , pogardzający „św iatow ym i w zglę­ d y ” , odporny na pokusy łatw ego życia, nieugięty, a triu m fu ją c y dopiero po zgonie (D em bow skiem u w ydało się zupełnie n ietrafn e zakończenie d ra m a tu H alm a obrazem p rzed śm iertn ej apoteozy 55) — staw ał się w z

o-53 Cyt. za: E. D e m b o w s k i , Rozbiór „Karnoensa”, utw oru Fr. Halma. [1842]. W: Pism a, t. 1, s. 108.

54 Ibidem , s. 109. 53 Ibidem , s. 110.

(18)

r e m d l a p o k o l e n i a z b u n t o w a n y c h , s p i s k u j ą c y c h i „c y g a n u j ą с у с h ” r o m a n t y k ó w k r a j o w y c h .

Teofil Lenartow icz, objaśniając Camöesa swem u przygodnem u ucz­ niow i p ary sk iem u (inform uje o ty m N orw id w liście do Trębickiej z 15 IX 1856 56), pozostaw ał zapew ne w kręgu tego k u ltu „wieszcza Lu- zytanów ” , jaki się ukształtow ał w zespole w spółpracowników „P rzeg lą­ du N aukow ego” za red ak to rsk ich czasów Dembowskiego. Pod w p ły ­ wem tej sam ej trad y cji była Żm ichowska, któ ra umieszcza Camöesa w szeregu sześciu najw iększych poetów europejskich (nb. szereg ten za­ m yka M ickiew icz)57. Czyż polska pisarka rom antyczna i w ielbicielka M ickiewicza mogła w sposób bardziej dobitny w yrazić swoje przekona­ nie o geniuszu poety „luzytańskiego”?

W okresie pozytyw izm u zainteresow anie Camoesem, podobnie jak tw órczością poetycką w ogóle, stopniowo m alało, jedy nie k ró tk o trw ały renesans uw agi nastąp ił w r. 1880 z okazji rocznicy śm ierci Camöesa. Nazwisko poety nadal jed n ak było dobrze znane i z różnych względów ówcześni pisarze i k ry ty c y pow oływ ali się na nie 58.

W rok u 1890 ukazał się kolejny przekład poem atu pt. L u zja d y, do­ konany przez Zofię z M ańkowskich Trzeszczkow ską39. W te n sposób Camóes u progu następnego przełom u kulturow ego znów został udostęp ­ niony czytelnikom polskim. W ydaje się jednak, że po tym przełom ie n ie dane m u już było uzyskać takiego zasięgu popularności jak przed

kilkudziesięciu laty.

P rob lem aty k a m łodopolskiej recepcji L u zja d w ykracza zbyt daleko poza p rzy ję te w tym szkicu ram y chronologiczne, toteż tu ta j jej nie podejm iem y.

D okonany przegląd oświeceniowych, rom antycznych i częściowo po- rom antycznych opinii, choć zapew ne daleki od kom pletności i nie p re te n ­

56 Zob. C. N o r w i d , Pisma wybrane. Wybrał i opracował J. W. G o m u - 1 i с к i. T. 5. Warszawa 1968, s. 306.

57 Zob. opis salonu tytułowej bohaterki Białej Róży ( Ż m i c h o w s k a , Wybór

powieści, s. 131), w którym to salonie znajduje się sześć posągów najw ybitniej­

szych poetów. Poetam i tym i są: Homer, Dante, Camóes („w szpitalu konający”), Tasso, Milton i Mickiewicz.

58 Zob. np. H. S i e n k i e w i c z , O powieści historycznej (1889). Opracowała J. K u l c z y c k a - S a l o n i . W zbiorze: Polska k ry ty k a literacka (1800—1918). Ma­

teriały. T. 3. Warszawa 1959, s. 331. — A. G. B e m , Adam Bełcikowski jako k r y ­ t y k literatury [1887]. W: Pisma krytyczne. Opracował Z. Ż a b i с к i. Warszawa

1963, s. 300 (Bem przywołuje tu nazwisko Camöesa na świadectwo nowoczesności poetyckiej Pana Tadeusza).

59 L. C a m o e n s , Luzjady. Epos w dziesięciu pieśniach. Z oryginału portu­ galskiego przełożył, objaśnieniam i i życiorysem autora opatrzył A d a m M - s k i [Z. T r z e s z c z k o w s k ą ] . Warszawa 1890.

(19)

d u jący do n i e j 60, dowodzi chyba przekonyw ająco, że Camóes nie b ył jakąś m arginesow ą, n ieisto tn ą spraw ą dla k u ltu ry polskiej w X IX w ieku. W ręcz przeciw nie: jego poem at i jego biografia, in terp reto w an e odpo­ w iednio do zm ieniających się stylów k u ltu ry , a więc i do potrzeb d u ­ chow ych k o lejn y ch pokoleń, znajd o w ały się w k r ę g u w a ż n e j p r o ­ b l e m a t y k i i d e o w e j n a s z e j l i t e r a t u r y , z w ł a s z c z a l i t e r a t u r y r o m a n t y c z n e j . Ju ż sam indeks nazw isk p isarzy polskich, k tó rz y zaśw iadczyli sw oje zainteresow anie Camóesem, jest dla każdego o b serw atora k u ltu ry X IX -w iecznej niezw ykle w ym ow ny. Z tego względu dostrzeżenie au to ra L u zja d w piśm iennictw ie n ajcie­ kawszego z n aszych literack ich stuleci w y d aje się rów nie uzasadnione jak pożyteczne. Ja k o sp adkobiercy plonu um ysłowego tego stulecia po­ znajem y przecież w ten sposób jeszcze jed n ą zapisaną w tedy kartę, k tó ­ ra — być może — przyd a się i naszym czasom. Zw łaszcza że na fali rosnącego zainteresow ania lite ra tu rą pogranicza renesansow o-barokow e- go pojaw ia się szansa ponownego odczytania tw órczości Camóesa.

60 Zrezygnowaliśm y z referowania — aczkolwiek m ieściły się w naszym w y ­ cinku czasowym — opisów podróży Polaków do Portugalii, z reguły oglądanej przez nich jako ojczyzna Camóesa. Zob. np. T. T r i p p l i n : Wspomnienia z podróży

po Danii, Norwegii, Anglii, Portugalii, Hiszpanii i P aństw ie Marokańskim. T. 1—2.

Poznań 1844; Portugalia. Warszawa 1851. — A. P a w i ń s k i , Portugalia. L isty

z podróży. Warszawa 1881. — Naturalnie, traktowanie Portugalii jako kraju Ca­

móesa było charakterystyczne nie tylko dla podróżników. „Krajem Inez de Castro” nazw ał Portugalię np. J. S ł o w a c k i (zob. list do matki z 28—30 IX 1834, w: Korespondencja Juliusza Słowackiego. Opracował E. S a w r y m o w i c z . T. 1. Wrocław 1962, s. 261), gdy w r. 1834 przelotnie zastanawiał się, czy nie podjąć służby w lizbońskiej dyplomacji. Sawrym ow icz w objaśnieniu (s. 261, przypis) pisze, że oprócz lektury Luzjad wchodzi w grę jeszcze i drugie źródło sform uło­ wania użytego przez poetę: „Słowacki prawdopodobnie znał także w ystaw ianą w Warszawie, m. in. w roku 1829, dramę F. J. Sodena (w przekładzie Bobrow­ skiego) — Inez de Castro”. C. N o r w i d (op. cit., s. 172) w liście pisanym z Paryża jesienią 1851 do H. Przebendowskiego wspom inał o sw ym portugalskim znajomym, że „jest to z ojczyzny Camoensa m inistra w ojny syn ”.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Przywództwo strategiczne polega na ciągłym dostosowaniu, reorientacji i usprawnieniu organizacji, a więc wiąże się z wprowadzaniem zmian – począwszy od wytyczania kierunków

Kompozytor nowator i odkrywca z początków naszego wieku świadom jest wyczerpania się możliwości formotwórczych dotychczas stosowanych technik i systemów uniwersalnych: harmonii

ZADANIA PRZYGOTOWAWCZE DO KOLOKWIUM II wersja

[r]

Для розробки моделі вихідної точності двошпиндельного вертикального токарного верстата з ЧПК може бути використаний варіаційний метод розрахунку точності машин

• Assuming (i) two size fractions, (ii) steady flow, (iii) no reverse mobility, and (iv) that under aggradational conditions the depo- sitional flux of sediment to the substrate

Rewolucja pojmowana jest zatem jako akt kreacyjny odradza­ jący człowieka, który odrzucił martwe doktryny i w dynami­ cznym akcie działania odkrywa własną tożsamość, a także

Każ­ dy przedmiot może stać się pamiątką ze świata idei, nabrać prze­ jrzystości symbolu, stać się przejrzystą zasłoną.. Zwłaszcza przed­ miot ważny w