• Nie Znaleziono Wyników

Matka Urszula Ledóchowska, Jesteś nieśmiertelna, Ojczyzno ukochana, Polsko moja...

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Matka Urszula Ledóchowska, Jesteś nieśmiertelna, Ojczyzno ukochana, Polsko moja..."

Copied!
11
0
0

Pełen tekst

(1)

FRAGMENTY Z ODCZYTÓW MATKI URSZULI O POLSCE

(Z OKRESU SKANDYNAWSKIEGO ORAZ MIĘDZYWOJENNEGO), WYDANE W KSIĄŻCE PT.

JESTEŚ NIEŚMIERTELNA, OJCZYZNO UKOCHANA, POLSKO MOJA!1

1914 –1920

Jest to powołanie kobiety

śpieszyć tam, gdzie płyną łzy, gdzie panuje głód i nędza, aby cierpieć z tymi, co cierpią, aby płakać z tymi, co płaczą.

Jest to zwłaszcza powołanie kobiety polskiej,

bo należy ona do narodu, dla którego dawno zaszło słońce szczęścia.

Cierpieć z cierpiącymi rodakami,

głodować z głodnymi, wywoływać uśmiech szczęścia na twarzy nieszczęśliwego – to szczęście, do którego dąży.

I dlatego szczególnie gorzko cierpi ta polska kobieta, którą wygnanie przykuwa do obcej ziemi,

bo nie może cierpieć, nie może głodować, nie może marznąć ze swymi cierpiącymi, głodującymi, marznącymi rodakami.

Dlatego z tęsknotą spogląda na wschód i wyciąga dłonie do ukochanej polskiej ziemi...

Ale nic tu nie pomoże tęsknota. Tu trzeba czynów!

Dlatego próbuję z dala od polskiej ziemi

pomóc w miarę możności swemu krajowi, pracować dla narodu polskiego skłaniając was, żyjących w szczęściu i dobrobycie,

do ofiarności na rzecz tych, co głodują, marzną i umierają w biedzie i nędzy.

Robię, co mogę. Nie cofam się przed żadnym wysiłkiem.

Dałby Bóg, aby te moje próby rzeczywiście stały się dla cierpiącego narodu polskiego ogrzewającym, świecącym i przynoszącym pociechę promykiem słońca.

Kopenhaga, listopad 1917

Mówić wam będę o wszystkim, co nam jest drogie,

o tym, od czego żywiej bije polskie serce, o tym, do czego tęskni serce wygnańca.

I będę szczęśliwa i wdzięczna, jeżeli zdołam w waszych sercach wzbudzić uczucie gorącej sympatii dla mego kraju i narodu,

który bardziej niż jakikolwiek inny potrzebuje świadomości, że znajdą się na tym świecie serca, które serdecznie zatroszczą się o jego los.

Kopenhaga, październik 1917

Była piękna, bogata i żyzna moja Polska ukochana!

Proszę pozwolić mi przenieść się na chwilę myślą na rozległe równiny polskie, okryte złocistym zbożem falującym od powiewu wiatru...

na ukwiecone łąki wydające słodkie zapachy...

na tafle wód ukryte w kępach zielonych drzew, odzwierciedlające purpurę nieba...

na lasy ciemne i milczące, w których jasne liście brzóz

łącząc się z ciemnymi igłami sosen tworzą słodką harmonię barw...

na pełne uśmiechów brzegi królowej rzek polskich, majestatycznej Wisty...

a wreszcie na majestatyczne góry Tatry, wznoszące ku niebu wiecznym śniegiem pokryte szczyty.

Kopenhaga, marzec 1916

1 Warszawa – Pniewy 1989.

(2)

Mój kraj jest tak przedziwnie piękny, że czy kto chce, czy nie chce, musi go kochać!

Może mi powiecie, że są piękniejsze okolice, ładniejsze miasta, bogatsze prowincje w innych krajach:

pod lazurowym niebem Italii, w alpejskich okolicach Szwajcarii i Tyrolu.

Owszem, zgadzam się z tym.

Ale dla nas jest tylko jedyne piękno, co może nas zadowolić i uszczęśliwić:

nasza Polska, nasza droga Ojczyzna!

Kopenhaga, listopad 1917

Huragan wojny przeszedł przez ten kraj.

Pójdźcie zobaczyć, co tam dzisiaj znajdziecie...

Czy jesteście w stanie zrozumieć,

co się przeżywa patrząc na niszczenie domu –

wielkiego czy małego, pałacu, dworu czy chaty, mniejsza z tym – domu, do którego przywiązane są najdroższe wspomnienia dzieciństwa, wspomnienia złotych snów naszej młodości,

a może nawet wspomnienie pierwszej gorącej miłości?

Kopenhaga, marzec 1916

Opłakując nieszczęścia Polski, czujemy się mimo wszystko wielkimi i to uczucie jest dla nas dużą pociechą.

Ale najgorszym z cierpień, cierpieniem nieukojonym, jest – według słów naszego wieszcza, Zygmunta Krasińskiego –

duch narodu zatruty, wzrastająca liczba dusz spodlonych przez niewolę, w miarę jak ona coraz mocniej daje się we znaki.

Gdy kocha się swój naród, chciałoby się go widzieć szczęśliwym, wolnym, bogatym, ale przede wszystkim wielkim i szlachetnym!

A my cierpimy w niewoli i wiemy,

że ta niewola jest źródłem zepsucia dla tysięcy.

Ci upodleni i zepsuci rozpraszają się po wszystkich krajach.

Często, bardzo często sądzi się nas według nich.

I stąd spotyka się osoby, miasta całe, żeby już nie powiedzieć kraje, wierzące w to, że synonimem Polaka – ignorant, pijak, złodziej.

Jakież to mylne!

Kopenhaga, marzec 1916

Mój kraj jest kolebką wielkich poetów, wielkich pisarzy, wielkich artystów.

Przeglądając poszczególne okresy literatury powszechnej,

zauważyć można różnice między literaturą innych narodów a literaturą polską.

Zazwyczaj poezja i sztuka sięgają szczytów, kiedy narody są wielkie, kwitnące i potężne.

Nasza literatura wypływa z najgłębszych ran,

jest poczęta w męczeństwie, a pisana krwią polskiego serca.

Wiek XIX to okres wielkiego rozkwitu literatury polskiej.

Przede wszystkim spośród jej przedstawicieli

winno się wymienić trzech godnych największego podziwu, niezrównanych poetów:

Mickiewicza, Słowackiego i Krasińskiego,

za których sprawą imię Polski stało się nieśmiertelne.

Nie o nich jednak będę teraz mówić.

Pragnę dziś przywołać wspomnienie tego pisarza, którego śmierć zabrała nam ostatnio, i to w chwili, gdy Polska najbardziej go potrzebowała,

pisarza, przed którym chyli się czoło każdego Polaka.

Mam na myśli Henryka Sienkiewicza,

ale nie tylko jako autora sławnych dzieł literackich.

Bo któż z was nie czytał Quo vadis,

kto nie czytał lub przynajmniej nie słyszał o naszej sławnej Trylogii narodowej,

(3)

w której z niezrównanym talentem przedstawia rycerski naród polski, jego życie codzienne, obyczaje, idee, pragnienia i dążenia

w okresie, gdy Polska była nękana nieustannymi wojnami.

Chciałabym dziś przypomnieć wam o tym, za co winniśmy Sienkiewicza najbardziej cenić.

Jego tytułem do największej chwały jest to, że był Polakiem aż do szpiku kości, że przez swoje nieśmiertelne dzieła stał się wielkim głosicielem sprawy narodowej.

To on nauczył naszą młodzież miłować Ojczyznę,

wszczepił w nas przekonanie, że mamy obowiązek ją miłować i dla niej cierpieć aż do bohaterstwa, aż do gotowości oddania życia.

Naród polski okazał się wielki i mężny także w obecnych nieszczęściach, których nam los nie szczędził.

Z pewnością dzieła Sienkiewicza niemało przyczyniły się do tego, że nieszczęścia te umiemy znosić z godnością.

Cześć imieniu naszego wielkiego pisarza!

Trzeba poznać najważniejsze obrazy wielkiego mistrza, Jana Matejki,

żeby w pełni zdać sobie sprawę, że tworzą one jakby luźne strony jednej i tej samej księgi, zatytułowanej: Miłość Ojczyzny.

Chciałabym jeszcze wymienić człowieka genialnego, którego zna i podziwia cała Europa –

naszego niezrównanego Chopina.

Wszystkie cierpienia narodu skupiły się w jego duszy i z tej duszy do głębi przepojonej męczeństwem Polski

wytrysnęły tonami przejmującego bólu, które nie mają sobie równych.

On jęczy, płacze i szlocha, kładzie w swoją muzykę te wszystkie uczucia, którymi jedynie miłość Ojczyzny zdolna jest natchnąć serce.

Jego mazurki najlepiej odzwierciedlają ducha narodowej muzyki polskiej...

Chopin to nasz geniusz, który wystawił narodowi polskiemu żywy pomnik, przemawiający językiem zrozumiałym dla wszystkich pokoleń.

Kopenhaga, październik 1917

Jesteś nieśmiertelny, kraju moich przodków!

Jesteś nieśmiertelna, Ojczyzno ukochana, Polsko moja!

Nieśmiertelna przez swą odwieczną sławę.

Nieśmiertelna przez sztukę i literaturę, której nie sposób wymazać z pamięci narodów.

Nieśmiertelna przez miłość, którą żywią ku tobie twoje dzieci, a której nie masz równej w świecie.

Śmiem to wypowiedzieć z czołem wzniesionym i z dumą w sercu!

Naród nasz to naród prawdziwych bohaterów,

którzy z radością przelewają krew za każdą szlachetną i wielką sprawę.

Polska broni Europę przed najazdami Tatarów, Kozaków i innych wrogów.

Ona uwalnia Europę spod jarzma muzułmańskiego.

Ona przez szereg wieków stać będzie na straży,

by niczego nie zaniedbać w pełnieniu wzniosłego obowiązku, który samo niebo jej powierzyło,

a który polega na osłanianiu cywilizacji europejskiej i religii Chrystusowej przed niebezpieczeństwem idącym ze Wschodu.

Polska po niezliczone razy ocalała Europę, ocalała jej cywilizację, ocalała chrześcijaństwo.

W ciągu stuleci była schronieniem dla uciśnionych, mocą dla słabych, obronicielką Chrystusa i Jego Kościoła.

A równocześnie trzymała wzniesiony wysoko sztandar wolności.

Kiedy wszystkie narody europejskie powstają przeciw Żydom, zawierając przed nimi wrota, Polska przyjmuje ich z życzliwością i dozwala znaleźć drugą ojczyznę na swojej ziemi.

Kiedy Reformacja wzbudzała okrutne wojny religijne, Polska katolicka trzymała się zasady tolerancji –

udzieliła schronienia różnym religiom, zostawiając swym poddanym pełną wolność sumienia.

(4)

I pozostała mimo to – a może właśnie dlatego – do gruntu katolicka.

Rzym, maj 1920

Można o nas mówić kłamstwa, można nas oczerniać, uciskać, prześladować, ale naród, który wydal tylu wielkich i sławnych bohaterów

i – co muszę szczególnie podkreślić – bezinteresownych bohaterów, jak to czynił naród polski na przekór cierpieniom, urągowiskom i niewoli,

ten naród powinien po wsze czasy zachować prawo do nazywania go wielkim i szlachetnym.

Kopenhaga, listopad 1917

Gdybym była politykiem, gdybym miała jakieś wpływy w rządach na polskie sprawy,

głosiłabym potrzebę okazywania w stosunku do Polski nie miłosierdzia, ale sprawiedliwości.

Mówię otwarcie, że obowiązkiem Europy powinno być wspieranie tego narodu bohaterów, idącego śmiało naprzód – mimo wizji tortur –

i nie żałującego swojej krwi dla zapewnienia wam bezpieczeństwa.

Kopenhaga, marzec 1920

Nasz polski Biały Orzeł

przez cale wieki dumnie rozwijał do lotu skrzydła w blasku chwały...

Lecz później przyszły dni żałoby i cierpień.

Łatwowierne dusze dały posłuch złym doradcom, zaufały fałszywym przyjaciołom i nieszczęście runęło na kraj...

Któż zdoła policzyć wszystkich męczenników cierpiących z miłości do Ojczyzny, zmarłych okrutną śmiercią tylko dlatego,

że chcieli wywalczyć wolność dla Polski?...

Ileż tajemnic mogłaby wyjawić ta ziemia usiana krzyżami i grobami, kryjąca w swym wnętrzu tyle wspaniałomyślnych polskich serc!...

Kopenhaga, marzec 1916

A ta wielka liczba wygnańców, gwałtem wydalonych z kraju...

Trzeba samemu skosztować chleba wygnańców, aby zrozumieć wielkość ich cierpienia!

Są oni na północy, na południu, na wschodzie i zachodzie.

Wyciągają ręce ku ziemi rodzinnej, którą tak gorąco kochają, wzdychają i tęsknią za nią.

Wygnanie to męczeństwo dla serca.

Ci, którzy go nie zaznali, nie rozumieją, że są ludzie, którzy mimo dobrobytu i wesela błagają niebo i ziemię o możność powrotu do ziemi rodzinnej,

by tam móc cierpieć ze swymi braćmi.

Nie sądźcie nas surowo, nawet gdybyście spotkali jednostki podające się za Polaków, a nie zasługujące na wasz szacunek.

Zapytajcie raczej, w jakich okolicznościach odbywa się kształcenie młodzieży w tym nieszczęśliwym kraju.

Czym, jakimi uczuciami karmi się dziecko od najwcześniejszego dzieciństwa w szkołach, do których uczęszcza.

Do jakich środków musi uciekać się młody Polak,

żeby sobie drogę w życiu utorować i dojść do jakiegoś stanowiska,

jeśli nie ma dość siły wewnętrznej, by pozostać uczciwym, mimo że biednym i odsuniętym na bok.

Dajcie nam wolność; wolność, która rodzi prawość charakteru, szlachectwo i wielkość duszy;

wolność zapewniającą zdrową atmosferę, w której naród mógłby rozwijać się i która sprzyjałaby kształtowaniu honoru i cnoty.

Inne narody kochają bardzo swoją ojczyznę.

Kochają ją, gdyż jest wolna, dumna, bogata, ponieważ zapewnia im dobrobyt i wielkość.

(5)

Ale my ciebie kochamy, Ojczyzno moja, mimo że jesteś upokorzona, uciśniona.

Kochamy cię, choć ta miłość, którą żywimy dla ciebie,

przynosi nam często prześladowanie, zesłanie, więzienie i szubienicę.

Cierpi mój kraj, umiera, a mimo wszystko żyje

dzięki miłości mocniejszej niż śmierć, tkwiącej w sercach jego dzieci.

Ta miłość to źródło naszego bólu.

Mniej cierpielibyśmy, gdybyśmy mniej kochali.

Ale to równocześnie źródło naszej nadziei, a tym samym sił do wytrwania w cierpieniu...

Miłość jest potęgą ożywczą – dzięki niej żyjemy, dzięki niej żyje naród polski.

I stąd właśnie bierze się odwaga i ufność w tym narodzie nawet w chwilach najtragiczniejszych.

Kopenhaga, marzec 1916

Kraj nasz jest bogaty i żyzny, kryje w sobie wielkie bogactwa.

Ale wszystko, co przemysł i praca stworzyły, zostało złupione, zniszczone, zrównane z ziemią...

Cierpienie nas przygniata. A cóż to za cierpienie?

Jest to niedostatek, nędza, głód, zimno, zubożenie kraju.

Są to smutne następstwa tej nielitościwej wojny.

Dziś cała Europa powinna być z nami, gdyż my bronimy Europę.

Tak, przyjdzie dzień, że historia odda nam sprawiedliwość,

zrozumie, że Polska przez swoje zmartwychwstanie odegrała doniosłą rolę.

Ale dla Europy byłoby lepiej, gdyby ten fakt umiała w pełni docenić,

gdyby swego poparcia nie odmawiała Polsce, która ją i dzisiaj osłania i broni.

Sztokholm, marzec 1920

Polska jest dzisiaj jak ten żebrak, co wyciąga drżącą rękę po jałmużnę, którą mu rzucają z gestem zniecierpliwienia, a nawet pogardy,

ci, którzy nigdy nie zaznali głodu.

Jest jak niewolnik, który przechodzi z rąk jednego pana w ręce drugiego i w milczeniu znosić musi złe traktowanie przez swoich ciemięzców.

Nie pozostało jej już nic innego, jak tylko wznieść serce do Wszechmocnego i wołać drżącym z oburzenia głosem: „Dokądże tak będzie, o Panie, dokąd?!”

Kopenhaga, marzec 1916

Ciągle jeszcze walczymy i nie widać kresu naszych cierpień.

Wiem, że przyjdzie nam może jeszcze długo walczyć i cierpieć, lecz krew naszej młodzieży, krew naszych męczenników, która użyźniała polską ziemię przez ponad sto pięćdziesiąt lat, a która do tej pory jeszcze strumieniami płynie,

musi wreszcie ściągnąć na naszą Ojczyznę błogosławieństwo Nieba.

Sztokholm, marzec 1920

Jesteśmy wielkim krajem.

Krajem, który ma przeszłość chwalebną i olbrzymie zasługi.

Krajem, który – jestem tego pewna – czeka świetlana przyszłość.

Rzym, maj 1920

Polska – ośmielam się powiedzieć to z dumą i radością – jest jedną z najwierniejszych cór Kościoła katolickiego.

W naszym kraju miłość Ojczyzny i miłość Kościoła łączą się w jedną żarliwą miłość.

Dwa te uczucia wspierają się nawzajem – jedno jest siłą drugiego.

Kochamy Ojczyznę, bo takie jest przykazanie Kościoła;

(6)

kochamy Kościół, bo jest podwaliną i rękojmią naszego życia narodowego.

W Ojczyźnie mojej znaleźć można jak wszędzie na świecie – choć może nie aż tak licznych jak gdzie indziej –

złych, obojętnych katolików, ateistów,

ale nawet oni przyznać muszą, że wiara katolicka jest najmocniejszym fundamentem Polski, że potrzebujemy wiary, aby stawać się i być Polakami.

Często udawało się wrogom zadawać głębokie rany polskiemu narodowi, ale nigdy nie zdołali oni wykorzenić wiary z polskich serc.

Wszędzie, we wszystkich warstwach społeczeństwa wiara katolicka zachowuje swe miejsce,

to znaczy pierwsze miejsce w życiu polskiego narodu.

Wszędzie religia pozostaje tu osią, wokół której obraca się życie narodu.

W życiu naszego narodu wiara ujawnia się trojako:

w przywiązaniu do Następcy świętego Piotra, w miłości Maryi, Matki Bożej,

którą po nieszczęśliwym panowaniu Jana Kazimierza cały lud czci jako Królową Polski,

w niewzruszonej nadziei, że Bóg przez cierpienia i strapienia prowadzi nas do odbudowy Polski...

Gdybyśmy nie mieli wiary, gdyby nadzieja nie ożywiała naszych serc, musielibyśmy ugiąć się pod ciężarem teraźniejszych krzyży.

Ale nasz wieszcz poucza nas, że mamy dziękować za krzyż i w nim szukać nadziei:

„Wszystko nam dałeś, co dać mogłeś, Panie, żywot najczystszy – a więc godzien krzyża, i krzyż, lecz taki, co do gwiazd Twych zbliża.

Najwyższe dałeś w czasie powołanie.

Tchem dzieje świata Tyś przegiął, jak kłosy, do pełniejszego dla nas wszędzie żniwa;

ziemiś nam ujął, a spuścił niebiosy, i Serce Twoje nas zewsząd przykrywa”.

Tak, świętej wierze katolickiej zawdzięczamy to, że stoimy na mocnym gruncie – mimo prześladowań, cierpień, strapień i ucisków.

Kopenhaga, listopad 1915

Lud polski idzie drogą krzyżową, drogą cierpienia, nie tracąc odwagi.

Garnie się pod opiekę Maryi, uczy się od Niej miłości i cierpienia.

W ubogiej chacie widnieje na ścianie Jej obraz pod wizerunkiem Ukrzyżowanego.

W bogatych dworach i pałacach przechowuje się drogocenne kopie obrazów Matki Boskiej Częstochowskiej i Ostrobramskiej.

Nad łóżkiem wisi obrazek Matki Boskiej, na warsztacie pracy również widać Jej obrazek...

W pięknych parkach stoją artystycznie wykonane figury Matki Boskiej.

na polach, przy drogach gałęzie drzew otulają proste kapliczki Matki Bożej.

Wierni noszą na szyi medaliki Matki Boskiej, a w kieszeni różaniec.

Nierzadko zdarza się, że ludzie tak zwani „oświeceni”, którzy zapewniają, że w nic nie wierzą, nie mogą jednak zdobyć się na to, żeby rozłączyć się z medalikiem Matki Boskiej,

który im od dzieciństwa towarzyszy.

Z pomocą i pod opieką Maryi wiedzie droga do wiecznej Ojczyzny, z pomocą i pod opieką Maryi – do wolnej, niepodległej Polski.

Sztokholm, 1917

Pomimo wszelkich zniszczeń i cierpień – jeszcze Polska nie zginęła, dopóki kochamy!

Kopenhaga, listopad 1915

(7)

1920 -1939

Wysłuchał Pan Bóg próśb Niepokalanej Dziewicy, która bez względu na sytuację polityczną nigdy nie przestawała jako Królowa Korony Polskiej orędować za naszym narodem.

Ten właśnie tytuł Królowej Korony Polskiej

był wobec całego świata wymownym świadectwem jedności Polski mimo rozbiorów.

To Ona, nasza Królowa, mocno ujęła w swoją dłoń berło, które niesprawiedliwość ludzka chciała jej wydrzeć,

i z sercem pełnym miłości wsłuchiwała się w głosy wznoszące się ku Niej ze wszystkich stron Polski:

„Królowo Korony Polskiej, módl się za nami!”

O tak, módl się za nami, Królowo, gdyż bardzo nam tego potrzeba!

Jesteśmy wprawdzie wolni, ale czy już całkowicie bezpieczni?

Czy nastąpił kres naszej niedoli?

Wojna należy już do mrocznych wspomnień przeszłości, ale walka jeszcze wre w najlepsze – walka między wiarą a niewiarą, między moralnością a niemoralnością,

naród zaś daje się bezwolnie kierować ku złemu.

Rzym, maj 1920

„Ratujmy!” – oto okrzyk, który wyrywa się z serca, gdy się widzi, jak źle w naszym kraju się dzieje.

Zdawać by się mogło, że szatan zaciętą wojnę wypowiedział królestwu Bogurodzicy Dziewicy, Maryi, że całą siłą naciera na duszę narodu, chcąc z niej wyrwać to, co ma najcenniejszego;

to, czego sto pięćdziesiąt lat niewoli nie potrafiło zniszczyć – świętą wiarę katolicką.

A przecież wiemy dobrze my, Polacy,

i wiedzą o tym nieprzyjaciele naszego narodu, że Polska, aby była Polską, musi być katolicka.

Styczeń 1927

Miłość Ojczyzny wygasa w nas. Nie odczuwamy już tego szlachetnego bólu jak niegdyś na myśl o nieszczęśliwej, w kajdany niewoli zakutej, rozdartej Ojczyźnie.

Łączyło wtedy serca Polaków wielkie i szlachetne pragnienie odzyskania wolności.

Naród polski utracił swój główny cel: żyć dla oswobodzonej Ojczyzny, który jednoczył wszystkich patriotów w zwartych szeregach.

Ojczyznę wolną odzyskaliśmy...

Rozpolitykowaniem i kłótniami partyjnymi pragniemy zapewnić spokój i szczęście naszej Ojczyźnie, udręczonej długoletnią, półtorawiekową niewolą,

a zacietrzewieni w walkach wewnętrznych zapominamy o tym, że naród nasz traci wiarę, że zanika w nim miłość Ojczyzny.

Kalisz, październik 1927

Jestem mocno przekonana, że ostoją każdego narodu jest miłość Ojczyzny, pielęgnowanie cnót narodowych i dążność do ideałów.

Zatem obowiązkiem naszym będzie nie dopuścić,

by materializm i egoizm przytłumiły ową szlachetną dążność do realizacji naszych ideałów narodowych,

którą odznaczała się Polska przedrozbiorowa.

I dlatego trzeba wyrwać polską młodzież z tak rozpowszechnionego wśród niej „dolce far niente”, i zwłaszcza tę część młodzieży, która nie musi zarabiać na chleb, wciągnąć do pracy dla kraju.

W tej pracy nauczy się młodzież być „nie z soli ani z roli, ale z tego, co ją boli”, to jest nauczy się żyć pracą twardą i poświęceniem.

Ze wszystkich stron Polski ciągną pielgrzymki do Częstochowy,

do cudownego obrazu Matki Najświętszej, do naszej Królowej Korony Polskiej.

(8)

Wszyscy śpieszą, by pokłonić się Najświętszej Panience,

by błagać Ją o wstawiennictwo u tej Dzieciny, którą trzyma na ręku.

Ileż łez płynie u stóp Matki Najświętszej,

ile cichych jęków, głośnych skarg, ile próśb o pomoc, o zdrowie, o światło, o ratunek!

A z tych wszystkich modlitw, próśb, dziękczynień, łez i jęków tworzy się wspaniały hymn na cześć Bogiem sławionej Maryi.

Płynie bezustannie ku niebiosom cudowny hymn na cześć i chwałę Tej, która już od wieków jest Królową Korony Polskiej;

która z Jasnej Góry broniła nasz kraj przed najazdem Szwedów;

która wspierała walczącego z różańcem w ręku króla naszego, Jana Sobieskiego, i zwyciężyła hordy muzułmanów;

która w czasie długoletniej niewoli była osłodą biednych, prześladowanych synów Ojczyzny

w Cytadeli Warszawskiej, na dalekim Sybirze, w przepastnych lochach petersburskiej twierdzy;

która dzięki Cudowi nad Wisłą wybawiła nasz kraj;

która jest i będzie nadzieją, radością, słodyczą życia naszego, naszą Matką, Panią i Królową.

Jednak nie wystarczy nawet piesza pielgrzymka na Jasną Górę, do świątyni Maryi, nie dość tam spędzić kilka godzin czy dni parę w rzewnej, pełnej słodyczy modlitwie.

Owszem, to szczęście, to pomoc, to pociecha, ale to nie wszystko.

Chcesz Matce Najświętszej okazać miłość dziecięcą – żyj, jak Ona by sobie tego życzyła.

Ona ma być ci wzorem skromności, pokory, miłości bliźniego, pracowitości, męstwa w cierpieniu.

Naśladuj Ją, wpatrując się w Nią jako w Gwiazdę prowadzącą nas do nieba.

Chcesz być wierną poddaną Królowej Polski, kochaj polską ziemię, własność Maryi.

Módl się gorąco za kraj nasz ukochany, za nasz naród, który do dziś u stóp Maryi się korzy, do Niej w potrzebie z ufnością się ucieka i o pomoc woła,

a któremu bezbożni chcą wydrzeć z serca największy skarb – miłość do Matki Bożej.

Październik 1932

Każda z nas może przyczynić się do zbawiania dusz –

niezależnie od warunków, w jakich żyje, i od rodzaju pracy, jaką wykonuje – byleby zrozumiała, że współpracować nad zbawianiem dusz, dla dobra dusz, że wskazywać innym drogę do nieba to najwznioślejszy ideał,

dla którego osiągnięcia powinnyśmy być gotowe oddawać i pracę naszą, i serca nasze, a nawet i życie nasze, gdyby zaszła taka potrzeba.

Ideał ten pielęgnujcie w swych sercach,

z tym ideałem w duszy życie wasze wzniesie się z ziemskiego padołu w jasne regiony Bożej miłości i staniecie się prawdziwie użytecznymi członkami naszego społeczeństwa.

Lipiec 1927

Musicie sobie dobrze uświadomić, że żyjecie dla wieczności.

Powinnyście dążyć do niej same i prowadzić tych, którzy waszej opiece zostali powierzeni...

Fakt, że przyjechałyście do Pniew, pozwala żywić nadzieję, iż pragniecie stać się pionierkami, które podejmą pracę dla dobrej sprawy.

Możecie zrobić istotnie bardzo dużo,

bo często tam, dokąd nie dotrze ksiądz ani zakonnica, może dotrzeć osoba świecka.

Mam nadzieję, że każda z was wyniesie stąd jeszcze większy zapał do pracy.

Niech ten dzień tutaj spędzony zawsze wam przypomina: „W górę serca!”

Wrzesień 1930

My, dzieci Kościoła katolickiego, starajmy się w miarę naszych możliwości szerzyć wokół siebie – czy to będzie nasz dom, czy nasza rodzina, czy nasz warsztat pracy –

ducha miłości i jedności.

Nie wolno nam mówić: „Cóż my, słabe istoty, możemy zdziałać?

Nasze starania to kropla w morzu nienawiści, które nas otacza!”

Nie wolno nam tak myśleć. Ziarnko do ziarnka, a zbierze się miarka.

(9)

Propagujmy ducha miłości i zgody.

Może nie będzie nam dane przekonać się, ile nasz dobry przykład zdziałał –

jest on jak ten kamień wrzucony w wodę, co coraz większe kręgi na powierzchni wody zatacza, choć sam już leży na dnie...

Pamiętajmy jednak o jednym: aby szerzyć miłość i zgodę,

niezbędny jest nam duch ofiary, zaparcia się siebie, szukania dobra innych;

niezbędne jest wyrzeczenie się różnych przyjemności, zachcianek, własnej woli.

A to najtrudniejsze!

Kwiecień 1939

Jesteśmy wszyscy – my, mieszkańcy ziemi – dziećmi jednego Ojca, Ojca naszego, który jest w niebie,

więc musimy solidarnie sobie pomagać.

Ci, którzy mają światło Boże, niech przyświecają tym, co są w ciemnościach.

Ci, którzy posiadają wiedzę, niech jej udzielają szukającym nauki Chrystusowej.

Ci, którzy mają majątek, niech wspierają tę najdroższą cząstkę Kościoła Chrystusowego – ubogich, wdowy, sieroty, chorych.

Ci, którzy mają serce wyczulone na ludzką biedę, niech niosą słowa pociechy nieszczęśliwym:

niech płaczą z płaczącymi i radują się ze szczęśliwymi,

starając się być wszystkim dla wszystkich, by wszystkich do Chrystusa prowadzić.

Każdy według swojej możności niech pracuje nad tym, by święciło się Imię Boże, by przyszło Królestwo Boże,

by spełniała się – zawsze i wszędzie – wola Boża.

Kwiecień 1935

Jedyna myśl zawładnęła dzisiejszym światem: bogacić się!

Każdy niezadowolony jest z tego, co ma, każdy chciałby mieć więcej.

Jeden zazdrosnym okiem patrzy na drugiego,

a z tego rodzi się nienawiść, kłótnie, kradzieże, zabójstwa...

A im więcej kto posiadł, tym mniej zadowolony.

Im więcej ma, tym więcej potrzebuje.

Nie znajduje szczęścia w posiadaniu bogactw, bo nie ma Tego, który wszystko może zastąpić, ale którego nic nie zastąpi.

Nie ma Boga, nie zna tych cudownych słów, które są szczęściem duszy: „Bóg mój i wszystko moje!”

Proście, dzieci, by ludzie znów nabrali przekonania, że przede wszystkim Boga nam potrzeba, że nie w dobrach ziemskich człowiek znajduje szczęście, ale w dobrach niebieskich,

bo stworzony został nie dla ziemi, lecz dla nieba.

Październik 1926

Dziś, kiedy świat coraz bardziej poganieje,

kiedy materializm coraz bardziej odciąga dusze od Boga,

kiedy rozmaite fałszywe filozofie starają się prawdę Bożą przed nami zasłonić, ośmieszając to, co mamy najświętszego – wiarę naszą,

potrzeba nam wpatrywać się w życie świętych,

i to szczególnie tych świętych, którzy prowadzili życie podobne do naszego,

nie różniące się od naszego żadną nadzwyczajnością, spełniając – a jest to cechą ich świętości – najzwyczajniejsze małe obowiązki z miłością nadzwyczajną, gorącością nadprzyrodzoną.

Kwiecień 1930

Święty Stanisław Kostka cierpiał więcej niż przeciętny młodzieniec w jego wieku zdolny jest wycierpieć.

Znosił prześladowania, był źle traktowany przez swojego brata i nauczyciela,

a mimo wszystko był naprawdę szczęśliwy w Bogu, któremu całe swe niewinne serce oddał.

Znoszący niegdyś wzgardę z miłości do Jezusa, dziś został wywyższony na naszych ołtarzach i hołd mu oddają wielcy i mali, a niegdyś przed jego obrazem klękali nawet królowie nasi i hetmani, wołając o pomoc dla zagrożonej Ojczyzny...

(10)

Nasza dzisiejsza Polska ukochana taka biedna!

By ją podźwignąć, trzeba dusz o orlich skrzydłach,

dusz gardzących wszystkim, co niskie, umiejących wznieść się na wyżyny cnót.

Któż ma takie dusze, zdolne porywać innych do lotu wzwyż? Któż, jeśli nie młodzież?

Młodzież o gorącym sercu, o wzniosłych ideałach, młodzież, która dla Jezusa gotowa jest na wielkie poświęcenia, na zapomnienie o sobie!

Czyż nie poruszy nas wołanie naszej Ojczyzny:

„Więcej Stanisławów potrzeba, a wyratuje Bóg tonącą Ojczyznę i Polska – królestwo Niepokalanej – którą Stanisław z taką czułością nazywał Matką swoją, znów będzie wielka między narodami”...

Polonia semper fidelis, in aeternum! –

co daj nam, Boże, dla dobra Ojczyzny, dla dobra dusz polskich!

Październik 1926

Powstań, Jadwigo, która żyłaś dla Bożych ideałów! Pociągnij naród na swoje wyżyny!

Ideałów nam brak, tak strasznie brak!

A przecież życiu każdego człowieka – bez względu na środowisko i wykonywaną pracę – przyświecać winien ideał wzniosły, Boży, do którego dążąc, dla którego żyjąc,

człowiek się uszlachetnia, uświęca.

Nie ściągajmy ideałów z wyżyn Bożych, z jasnych regionów Bożych na ziemię.

Ideał, ażeby naprawdę był ideałem, musi mieć w sobie iskrę Bożą.

Jadwigo, stań wśród nas w aureoli świętych, a naród zjednoczony w miłości pójdzie za tobą!

Prośmy o to coraz głośniej.

Niech nasz głos rozlega się od brzegów Bałtyku po szczyt Giewontu, od równin i jezior Wielkopolski po bagna i puszcze Polesia.

Niech odbije się echem również w sercach naszych braci zza Oceanu.

Wołajmy wszyscy razem: „Powstań, Jadwigo! Prowadź swój lud, weź go znów we władanie!”

Ale równocześnie wołajmy:

„Obudź się, narodzie, zwróć się do miłującej cię królowej Jadwigi, proś ją o opiekę!”

Rzym, grudzień 1937

Kanonizacja błogosławionego Andrzeja Boboli – będzie to dla każdego Polaka dzień radości, dzień wlewający w serce narodu wielką, nadziemską nadzieję na lepsze jutro.

Wzrok nasz skieruje się ku niebiańskim sferom,

gdzie nasz święty wojownik o jedność Kościoła cieszy się chwałą błogosławionej wieczności i z pewnością modli się za naród polski, którego był wiernym synem.

W chwale niebieskiej ukazuje się on swojemu narodowi niczym prorok,

zwiastun wielkości tego kraju, który był, jest i będzie przedmurzem chrześcijaństwa, filarem Kościoła świętego. Polonia semper fidelis!

On, który przepowiedział – jak głoszą dawne dzieje –

że po wskrzeszeniu Polski zostanie ogłoszony Patronem nie tylko Polesia, ale całej Polski, opiekować się będzie nami wszystkimi i wyprosi nam tę łaskę,

byśmy wpatrzeni w jego bohaterskie cnoty, przypomnieli sobie,

że jesteśmy dziećmi bohaterskiego narodu i do bohaterstwa powinniśmy się zaprawiać.

Może nie do bohaterstwa w sensie znoszenia katuszy – chociaż, kto wie, może i to nas czeka –

ale do bohaterstwa, jakiego domaga się wierne wypełnianie przykazań bożych i kościelnych, obowiązków naszego stanu,

do bohaterstwa w pracy apostolskiej, do której nas wzywa Ojciec święty, do bohaterstwa w walce z naszymi wadami, namiętnościami...

Nie pogrążajmy się w materializmie, który jest bożyszczem naszego wieku.

Nie wszyscy powołani jesteśmy do bohaterstwa męczeństwa, ale wszyscy powołani jesteśmy do bohaterstwa świętości!

Kwiecień 1938

Z bólem serca musimy zauważyć, że świat powojenny coraz bardziej odstępuje od dróg Bożych.

W sposób zastraszający szerzy się bezbożność, otwarta walka z Bogiem,

(11)

więcej nawet – kult szatana.

Spotykamy – a jest to już chleb powszedni – zupełną obojętność dla Boga, dla wiary.

Ubolewamy nad coraz jawniejszym zanikiem skromności, a w konsekwencji wszelkiej moralności.

Upada życie rodzinne, naruszona zostaje świętość i nierozerwalność małżeństwa.

Całe narody czynią zakusy na to, co święte:

prześladują wiarę, Kościół święty, zabijają, więżą, wypędzają kapłanów.

Jednym słowem – źle się dzieje na świecie, gdy nań ze stanowiska Bożego spojrzymy.

Jaki to ból dla ojcowskiego serca Zastępcy Chrystusa na ziemi, który z Watykanu nieustannie czuwa nad powierzoną sobie owczarnią i któremu tak bliskie są wszystkie sprawy...

Tak często, niestety, nawet wśród katolików spotkać się można z obojętnością dla Głowy Kościoła.

O, bo nie rozumiemy, że wielki krzyż dźwiga na swych barkach ten Sługa sług Bożych, że na tym krzyżu jego ciąży cały świat,

że co minuta ze wschodu czy z zachodu, z południa czy z północy spadają nań nowe gromy, pod którymi ugiąć mu się nie wolno –

bo on stać musi jak Maryja, Matka Jezusa, u stóp krzyża, stać samotny!

On jeden, aby podtrzymywać wszystkich.

Jakżebym pragnęła wlać w serca wasze czułą, dziecięcą miłość do naszego Ojca świętego!...

Niech co dzień wznosi się ku niebu z serc naszych ta modlitwa:

„Abyś Ojca świętego w służbie świętej zachować i od złości wrogów uchronić raczył, Ciebie prosimy, wysłuchaj nas, Panie!”

Kwiecień 1932

Czasy są ciężkie, złowrogie, ale uczmy się coraz ufniej patrzeć w górę, ku gwieździe naszej, ku Maryi.

Żyjmy w jej promieniach, w świetle Jej cnót, uczmy się żyć życiem nadprzyrodzonym, bo jedynie to życie ma wartość prawdziwą,

a życie doczesne jest jak ta trawa, która dziś jest, a jutro zwiędnie, uschnie – i już po niej!

Jest to prawda, której zaprzeczyć nie mogą ani wierzący, ani niewierzący, bo choć są i tacy, co obiecują, że doprowadzą ród ludzki do nieśmiertelności, to i tak uznać trzeba to za mrzonki.

A życie nadprzyrodzone, życie z Bogiem, życie z Maryją – ono jedynie ważne jest dla nas, bo uczy, jak mamy się wznosić coraz wyżej ponad ciemności ziemskie...

Uczmy się często powtarzać razem z Matką Najświętszą te piękne słowa Maryi,

które z woli Kościoła świętego mamy odmawiać trzy razy dziennie przy modlitwie Anioł Pański:

„Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa twego”.

Powinniśmy odmawiać te słowa tak w radości, jak w cierpieniu, tak w chorobie, jak w zdrowiu,

tak w powodzeniu, jak i w niepowodzeniu, tak w każdej chwili życia, jak i w godzinie śmierci.

Styczeń 1939

Z Bogiem w sercu, pod opieką Maryi zwalczymy wszelkie przeszkody, prześladowania, cierpienia, nawet śmierć samą, znajdziemy drogę do nieba

i dotrzemy szczęśliwie do portu zbawienia, do ojczyzny niebieskiej, aby tam zamieszkać na zawsze.

Styczeń 1937

Cytaty

Powiązane dokumenty

Na początku lipca 1912 roku miała miejsce oficjalna wizyta, podczas której Betrandowi Russellowi przedstawiono siostrę Ludwiga — Hermine [B.R do O.M., 1 VII 1912],

Na cały raport składa się: charakterystyka szkoły (metryczka), opis sytua- cji szkoły, analiza zebranych danych dla każdego wymagania, komentarz do zebranych danych i

Uczestnicy wycieczki podkreślali, że rzadko kiedy – nawet podczas lekcji szkolnej – można się dowiedzieć tylu interesujących faktów i anegdot z historii.. Wszystkim

L: Z myślą o najmłodszych ofiarach wojny zaprezentujemy Państwu za chwilę wiersz Lucyny Ogińskiej „Na fotografii polskiej” oraz piosenki: „Kolęda warszawska”

Ksiądz Jan pokazał, że Chrześcijanin w takich okolicznościach potrafi, powinien zaufać do końca Panu Bogu, nie buntować się, nie stracić tego zaufania – zaznaczył

Matko Boża Gidelska, módl się za nami.... Drugi

Tak, potrzebuję Maryi u Twego boku i wszędzie wokół: aby uśmierzała Twój sprawiedliwy gniew, ponieważ tak często występowałem przeciw- ko Tobie; aby wybawiła mnie od

PLATER JEST NASZĄ KOMPOZYCJĄ SZESNASTU MINI SANDWICZY PODANYCH W CZTERECH SMAKACH.. BĘDZIE IDEALNY NA: SPOTKANIA BIZNESOWE, KONFERENCJE, SPOTKANIA INTEGRACYJNE, SZKOLENIA