A. Ż., A. B.
Przegląd prasy prawniczej
Palestra 6/3-4(51-52), 145-150
M I Z E G L Ą O P R A S Y
P B / IW H I I C Z E J
W num erze styczniow ym „N owego P raw a” Tomasz D y b o w s k i publikuje ar tyku ł pt. „Przyczynowość jako przesłanka odpow iedzialności”, stanow iący kon tynuację rozw ażań zam ieszczonych w poprzednim artykule, który był drukowany w ,*Palestrze” (nr 6 i 7 z 1961 r.). Z bogatej problem atyki artykułu przedsta w im y stanow isko A utora w obec w ysuw anego w literaturze postulatu ujednoli cenia pojęcia związku przyczynow ego w praw ie cyw ilnym i praw ie karnym .
„Z punktu w idzenia przejrzystości całego system u prawa i jego logicznej bu dow y — pisze T. D ybow ski — jest to p o s t u l a t jak najbardziej pociągający. Teo retycznie rzecz biorąc, w iele przem awia za tym , aby tego rodzaju pojęcia jak w i na czy związek przyczynow y jednakowo b yły ujm ow ane w różnych dziedzinach praw a” (str. 28). Przem aw iają za tym rów nież w zględ y praktyczne: często ci sam i sędziow ie rozstrzygają w spraw ach cyw ilnych i karnych, a w w ypadku po wództw a adhezyjnego o odpow iedzialności cyw iln ej i odpow iedzialności karnej rozstrzyga ten sam sędzia. Brak jednolitości pojęciowej stw arza n iek ied y taką sytuację, że z punktu w idzenia prawa karnego należałoby przyjąć, że jest związek przyczynow y, .natomiast w św ie tle prawa cyw ilnego, że zw iązku tego nie ma. Krytykując ten stan rzeczy, niektórzy autorzy w skazują, że przecież „przyczy now ość w otaczającym nas św iecie jest tylko jedna”.
„Przyczynow ość w otacz&jącym nas św iecie i jej pojęciow e odbicie rzeczyw iście jest tylko jedno — replikuje T. D ybow ski — lecz (...) n ie zaw sze zw iązek przy czynow y, chociaż istn iejący w konkretnej sytuacji, uzasadnia odpowiedzialność
cyw ilną, a idąc dalej — n ależy stwierdzić, że n ie zaw sze jedna i ta sama przy czyna jednocześnie będzie uzasadniać odpow iedzialność cyw ilną i odpow iedzial ność karną. W ynika to z różnych celów i założeń odpowiedzialności karnej i od powiedzialności cyw iln ej. O dpow iedzialność karna sp ełn ia przede w szystk im fu n k cje represyjną i prew encyjną, n atom iast odpow iedzialność cyw ilna funkcję kom pensacyjną (...). Co 'do różnicy w założeniach, to m ożna tu w skazać na -podstawo w ą zasadę praw a karnego nullum crim en sine culpa, której brak odpowiednika w praw ie cyw ilnym . W ystarczy ta jedna różnica, aby problem odpow iedzial ności rozpatrywany od strony przesłanki zw iązku przyczynow ego m usiał być w odm ienny sposób rozstrzygany na tle praw a karnego i cyw ilnego” (str. 28—29).
D alsze różnice, rzutujące na problem atykę zw iązku przyczynow ego jak o prze słan kę odpowiedzialności, to — m. i. znane w yłącznie prawu karnem u od pow ie- s dzialność za przygotow anie i usiłow anie, a także odpowiedzialność za sam o stw o rzenie niebezpieczeństw a pow stania określonego skutku. „Upraszczając nieco z a
gadnienie — kontynuuje T. D ybow ski — m ożna pow iedzieć, że przesłanką odpo w iedzialności cyw ilnej jest zaw sze skutek w postaci szkody, n ie zaw sze zaś w ina, odwrotnie n atom iast jest w praw ie Karnym” j(str. 29).
Tak w ięc (problem zw iązku przyczynowego, który jest przedmiotem w spólnego zainteresow ania zarów no prawa cyw ilnego, jak i prawa karnego, m usi być — ze w zględu na różne cele i założenia obu dziedzin prawa — rozw iązyw any za pomocą różnych środków i m etod. „W konkluzji w ydaje się — podsum owuje Autor — że postulat u nifik acji teorii odpowiedzialności karnej i cyw ilnej od strony związku przyczynow ego — zarówno z punktu w idzenia teoretycznego, jak i praktycznego — n ie jest ani konieczny, ani użyteczny. Co się zaś tyczy
146 P r z e g l ą d p r a s y p r a w n i c z e j N r 3—4 (51— 5 2
)-dziów, którzy przy rozstrzyganiu spraw karnych i cyw ilnych zmuszeni są posłu giw ać się różnym i metodam i, k am ą i cyw ilistyczną, to (...) m am y chyba prawo i m ożem y oczekiw ać od nich dobrej znajom ości obu m etod” (str. 30).
*
O now ym projekcie kodeksu cyw ilnego, który został ogłoszony drukiem w grud niu 1961 r., pisze Aleksander W o l t e r w lu tow ym num erze „Państwa i P ra w a ”. Autor om aw ia w sw ym artykule innow ację, które w prow adzone zostały do projektu w końcowej fazie prac K om isji K odyfikacyjnej, a w ięc te, które różnią ostatni projekt od projektu z 1960 r. Zatrzym ajm y się nad dw iem a k w e stiam i spośród w ielu poruszonych p rzez Autora.
P rojekt przyw raca instytucję form y pisem nej ad probationem , zlikw idow aną w Polsce w 1950 r. przez p.o.p.c. „D ecyzja Z espołu — pisze A. W olter — za padła przy stanowczej opozycji ze strony niektórych jej ezłonków, opozycji, k tó ra była uzasadniona sprzecznością tej form y z podstaw ow ą zasadą socjalistycz nego p rocesu cyw iln ego (zasada prawdy obiektyw nej), nieprzyzw yczajeniem lu dności, zw łaszcza chłopskiej, do form y pisem nej, w reszcie twierdzeniem , że for m a ad probationem może niekiedy prowadzić do rezultatów nie dających się po godzić z m oralnością. Przesądziło zagadnienie i tak już faktycznie w dużej mierze realizow ane sform alizow anie czynności prawnych w układzie socjalistycznym — z uw agi n a zabezpieczenie praw idłow ej kontroli obrotu w tym układzie — oraz tendencje do w zm ocnienia d yscypliny społecznej przy równoczesnym ograniczeniu w zakresie czynności prawnych n ie zaw sze pew nego dowodu ze św iad ków ” (str. 213—42114).
Projekt nie recypuje jednak ściśle dawnej instytucji z kodeksu zobowiązań. I tak wprowadzono regułę ogólną, w ed łu g której „forma ad pro b a tio n em jest w ym agana dla w szystkich czynności praw nych rozporządzających i zobow iązu jących o w ięk szym znaczeniu gospodarczym {o w artości .ponad 10 000 zł), a nadto zliberalizow ano dopuszczalność w yjątk ów od zakazu korzystania z dowodu ze św iadków czy z przesłuchania stron (oprócz zgody stron i pisem nego uprawdo podobnienia — upow ażnienie sądu do dopuszczenia tych dowodów, jeżeli ze w zględu na szczególne okoliczności spraw y będzie to celow e)” (str. 214).
Druga kw estia, którą chcem y zasygnalizow ać, to problem nabycia w łasn ości rze czy znalezionych. Art. 181 projektu stanow i „w ycofanie się ze zbyt rad yk alnego rozw iązania — pisze Autor — przyjętego w dekrecie z 18.IV .1954 r . o likw idacji nie podjętych depozytów i n ie odebranych rzeczy (...), w ed łu g którego rzeczy znalezione, a nie odebrane w ciągu określonego terminu przez osobę uprawnioną, stają się w łasnością państw a. Zasadę tę projekt ogranicza do rozsądnych roz m iarów, przewidując nabycie prziez p aństw o jedynie w łasności pieniędzy, p apie rów w artościow ych, kosztow ności oraz rzeczy m ających w artość naukową lub artystyczną; w pozostałych w ypadkach przywrócone zostało ujęcie prawa rze czow ego z 1946 r., w edług którego znalazca nabyw a w łasność rzeczy znalezio nej (przem ilczenie)” (str. 215).
*
Om ów ienie przepisów u chw ały nr 533 Rady M inistrów z dnia 13.XII.1961 r. w sp raw ie obsługi praw nej przedsiębiorstw państw ow ych, zjednoczeń i banków pań stw ow ych zaw iera artykuł Zbigniewa R z e p k i , zam ieszczony w numerze stycz niow ym PUG-u.
N r 3—4 (51—52) P r z e g l ą d p r a s y p r a w n i c z e j 147
W tym że num erze P U G -u znajdujem y dwa artykuły, pośw ięcone k w estii odpo w iedzialności służbowej pracow ników przedsiębiorstw uspołecznionych. Obaj au torzy — Jerzy K u r c y u s z i C zesław P r z y m u s i ń s k i — snują sw e rozw aża nia na m arginesie ogłoszonego ostatn io orzeczenia Sądu N ajw yższego (z dnia 10.111.1961 r. 3 CR 276/60). Sąd N ajw yższy zajął stanow isko, że roszczenie pra cownika o ustalenie, iż kara wym ierzana mu przez dyrektora zakładu pracy była bezzasadna i nie pociąga za sobą żadnych skutków prawnych — nie należy do drogi sądowej, nie m a bowiem charakteru cyw ilnopraw nego i nie jest sporem z e stosunku pracy. N ałożenie kary służbowej — zdaniem S.N. — w ynika z w ew n ę trznych przepisów adm inistracyjno-porządkow ych i uchylenie tej kary w drodze powództw a o u stalenie (art. 3 k.p.c.) nie jest m ożliwe.
Szerzej o w szystkich trzech artykułach pisze niżej A. B.
C zytelników zainteresow anych powyższą problem atyką odsyłam y do tekstów obu artykułów.
A. Ż.
*
W num erze i (styczeń 1962) „Przeglądu U staw odaw stw a Gospodarczego” znaj dujem y obszerny artykuł pióra Zbigniewa R z e p k i na tem at ostatnio wydanej uchw ały Rady M inistrów w spraw ie obsługi prawnej przedsiębiorstw państw o w ych (Monitor Polski Nr 96, poz. 406). Roniaważ uchwała ta w dużej mierze dotyczy adwokatów, przeto artykuł Z. Rzepki, zaw ierający w yczerpującą analizę przepisów tej uchwały, powinien jak najbardziej zainteresow ać naszych czytel
ników.
Autor na w stępie podaje zasadnicze założenia, na których opiera się om awia na uchwała. Celem uchw ały jest zapew nienie należytej obsługi prawnej przed siębiorstw państw ow ych. Autor zw raca u w agę na to, że zakres zagadnień praw nych w yłaniających się na tle działalności przedsiębiorstw państw owych stale w zrasta. Chodzi nie tylko o spory, jakie mogą w yniknąć z innym i jednostkam i gospodarki uspołecznionej lub osobami fizycznym i i w w yniku których rodzą się potem sprawy arbitrażowe i sądowe, lecz przecie w szystkim o to, by działal ności przedsiębiorstw państw ow ych zapewnić pełną zgodność z przepisami prawa i uniknąć w ten sposób niepotrzebnych sporów. Ta działalność radcy prawnego, którą uchw ała staw ia na pierwszym m iejscu, w ym aga ściślejszego powiązania radcy prawnego z przedsiębiorstwem i dokładnej znajomości przepisów szcze gólnych obow iązujących w danej dziedzinie działalności gospodarczej.
Konieczna jest rów nież dokładna znajom ość przez radcę prawnego przepisów prawa pracy. U chw ała przew iduje szereg wypadków, w których zasięganie opinii u radcy praw nego jest obowiązkowe, aczkolwiek — jak zaznacza autor — nie- zasięgnięcie tej opinii nie może powodować i nie powoduje niew ażności danej czynności prawnej.
Szeroki zakres obowiązków radcy prawnego stw arza konieczność zagw aran tow ania, że radcami praw nym i będą tylko te osoby, których k w alifikacje pozw a lają na pow ierzenie im tak w ażnych funkcji. Z drugiej strony konieczne jest też zapew nienie radcy praw nem u niezależności opiniowania.
U chw ała zaw iera przepisy m ające na celu spełnienie tych warunków.
Byłaby błędem m niem ać — w yw odzi autor — że uchwała w yłącza od pełnienia funkcji radcy prawnego adwokatów. Przeciwnie, w ym ienia ona przede w szy st
148 P r z e g l ą d p r a s y p r a w n i c z e j N r 3— 4 (51— 52)
kim adw okatów jako tych, którzy m ogą ubiegać się o w pis Ba listę radców praw nych. Jednakże taki stan, w którym adwokat ty lk o ubocznie zajm owałby się spraw am i sw ego radcostwa, natom iast pośw ięcałby się głów nie praktyce sądowej — m usiałby się z konieczności odbijać ujem nie na pracy radcy prawnego. D la tego też uchwała przew iduje, że adwokaci, którzy chcieliby się pośw ięcić pracy w charakterze radcy prawnego, m uszą zrzec się kontynuow ania praktyki adwo kackiej. Zrzeczenie się to powinno nastąpić w ciągu 2 lat. W tym okresie d w u letnim przew iduje się tylko pew ne ograniczenie praktyki adwokackiej radców praw nych, by zapobiec w ten sposób pow staniu ew entualnej kolizji interesów gospodarki uspołecznionej z interesam i osób, których spraw y prowadzi adwokat będący jednocześnie radcą prawnym .
Autor podkreśla, że już obecnie ujaw nia się pew na specjalizacja w adw oka turze, i przytacza • znane w ypadki, k ied y adwokaci, w yspecjalizow aw szy się w działalności radcy prawnego, zaprzestali potem prowadzenia k ancelarii adwokac kiej. Zdaniem autora, om awiana uchw ała proces ten jeszcze przyśpieszy.
U chw ała n ie tw orzy osobnego zaw odu radcy prawnego. W pisowi do rejestru radców praw nych podlegają tylko ci, którzy rzeczyw iście funkcje te pełnią. Z chw ilą zaprzestania pełnienia tych funkcji, następuje w ykreślen ie danej osoby z rejestru.
W końcu swego interesującego artykułu autor om awa sytuację radcy prawnego w zakładzie pracy oraz spraw ow anie nadzoru nad jego działalnością ze strony organów arbitrażowych.
*
W tym że num erze 1 „Przeglądu U staw odaw stw a Gospodarczego” (styczeń 1962 r.) znajdujem y ciek aw y dwugłos pośw ięcony odpowiedzialności służbowej pracownika jednostki gospodarki uspołecznionej.
Pierw szy, artykuł jest pióra J. K u r c y u s z a , drugi — C. P r z y m u s i ń s k i e - g o . Asum pt do napisania tych artykułów dało autorom orzeczenie Sądu N aj w yższego z dnia 10.III.1961 r. 3 CR 276/60, opublikow ane in exten so w tymże num erze 1 PU G -u.
W orzeczeniu tym Sąd N ajw yższy przyjął tezę, że pracownik nie może ani w drodze postępow ania przed kom isją rozjem czą, ani w drodze sądowej pod w ażać w ym ierzenia mu przez kierow nika przedsiębiorstwa kary dyscyplinarnej — z w yjątk iem jedynie wypadku, gdy karą tą jest zw olnienie z pracy bez w y p o w iedzenia.
1. J. K u r c y u s z w swoim artykule rozw aża przede w szystkim treść uchwały nr 327 Rady M inistrów w spraw ie przestrzegania porządku i d yscyp lin y pracy (Mon. P ol. z 1957 r. Nr 70, poz. 432/57 oraz z 1960 r. Nr 18, poz. 89), a następnie stwierdza, że uchwała reguluje w yczerpująco rodzaje kar, jakie mogą być w y m ierzane pracownikowi jednostek gospodarki uspołecznionej, n ie zawiera jednak żadnych pirzepisów o trybie postępow ania przy orzekaniu tych kar ani o m o żności odwołania się. Możności odwołania się od dyscyplinarnego zw olnienia z pra cy bez w ypow iedzenia przez złożenie w niosku do kom isji rozjem czej lub sądu nie ulega w ątp liw ości w św ietle przepisów dekretu z dnia 18.1.1956 r. Należy w ięc rozw ażyć, czy istnieją w og ó le jakiekolw iek m ożliwości odwołania się przez pracow nika w razie w ym ierzenia mu m niej surowej kary, która jednak może być dla pracownika nader dotkliw a. Kara nagany np. powoduje — zgodnie z
N r 3— 4 (5 1—52) P r z e g l ą d p r a s y p r a w n i c z e j
14»
w ielom a układami zbiorowym i — pozbawienie premii rocznej, uniem ożliw ia awans itp. Odwołanie się do Zjednoczenia w yd aje się niedopuszczalne ze w zględu na to, że n ie ma ono praw a ingerencji w zawarowaną przepisami dekretu o przed siębiorstw ach p aństw ow ych dziedzinę samodzielnej działalności dyrektora. Pozo stałoby w ięc odw ołanie się do w łaściw ego resortu, tzn. do m inistra. Ale w tedy na leżałoby traktow ać w ym ierzenie kary dyscyplinarnej jako orzeczenie adm inistra cyjne ze w szystkim i skutkam i przew idzianym i w k.p.a. Podstaw ą takiej skargi m ógłby być § 8 uchw ały nr 327, która nakłada na kierownika resortu obowiązek kontroli przestrzegania regulam inów pracy.
Sąd N ajw yższy w powołanym w yżej orzeczeniu przesądził k w estię niedopuszczal ności odw ołania się od w ym ierzonej kary dyscyplinarnej do kom isji rozjemczej lub do sądu. Autor podkreśla, że w ed łu g teg o orzeczenia iskarga o uchylenie nałożo nej kary dyscyplinarnej nie ma treści cyw ilistycznej i w obec tego nie m oże być przedmiotem rozpoznania przez kom isje rozjem cze lub przez sądy; nie może być ona rów nież przedm iotem powództw a opartego na art. 3 k.p.c., tj. o u stalenie stosun ku prawnego.
Autor nie podziela poglądu Sądu N ajw yższego i stanowisko swe uzasadnia w sposób następujący. Przede w szystkim w ątp liw ość m usi budzić sama zasada, że spór o w ym ierzenie kary dyscyplinarnej nie podlega kom petencji kom isji rozjem czej. W łaściw e przepisy powierzają kom isjom rozjem czym w szystk ie spory ze sto sunku pracy, w ynikające na tle stosow ania przepisów prawa lub postanow ień układów zbiorowych, r e g u l a m i n ó w p r a c y i umów zbiorowych. W ylicze nie zawarte w rozporządzeniu Rady M inistrów z dnia 24 k w ietnia 1954 r. o zakła dowych kom isjach rozjem czych m a charakter w yczerpujący, jeśli idzie o spory n ie naJeżące d o w łaściw ości kom isji rozjem czych, a przykładow e, jeśli idzie o spory do w łaściw ości tej należące. S tąd płynie w niosek, że pogląd o w yłączen iu w łaściw o ści kom isji rozjem czych w stosunku do sporów w zw iązku z w ym ierzeniem kary dyscyplinarnej n ie jest uzasadniony. Na poparcie sw ych w yw odów autor pow ołu je się na w ypow iedzi Z. S alw y, W. Szuberta i M. Święcickiego, a n adto na stan praw ny istniejący w Związku Radzieckim, gdzie kom isjom rozjem czym powierza ne są m iędzy innym i spory pow stałe na tle regulam inów pracy, a w ięc także spo ry o n ałożenie kary, gdyż następuje to w ramach regulam inów pracy.
W reszcie autor podaje w w ątp liw ość samą tezę, że spór o karę dyscyplinarną nie ma treści cyw ilistycznej. Praw o cyw ilne chroni bow iem n ie tylko prawa m a jątkowe, ale również i dobra osobiste (artykuł 11 p.o.p.c.), a w łaśn ie takiego dobra dotyka kara dyscyplinarna.
Uzupełniając swe w yw ody autor cytu je d w a orzeczenia z okresu m iędzyw ojenne go. W pierwszym z tych orzeczeń Sąd N ajw yższy w ypow iada zasadę, że jeżeli w ła ściw e przepisy norm ują szczegółow o tryb odw ołania, to sąd nie jest w łaściw y do rozpoznania sporu o słuszność w ym ierzenia kary. D rugie zaś orzeczenie ustala po zytyw nie w łaściw ość sądu w razie nałożenia kary przez kierow nika instytucji i jed nocześnie braku m ożliw ości innego odwołania się.
2. Inaczej ustosunkow uje się do orzeczenia Sądu N ajw yższego z dnia 10.111. 1961 r. C. P r z y m u s i ń s k i . Podziela on tezę SJN.t że żądanie ustalenia, iż kara dyscyplinarna nagany została orzeczona n iesłusznie, n ie m a treści cyw ilis tycznej i nie raoże być przedm iotem rozpoznania ani kom isji rozjem czych, ani sądu. Natom iast, zdaniem tego autora, nie jest zupełnie jasne, czy Sąd N ajw yższy uznałby rów nież za niedopuszczalną skargę o zwrot kary pieniężnej orzeczonej dyscyplinarnie lub o zwrot niesłusznego potrącenia z uposażenia. Zdaniem autora, użyty w uzasadnieniu orzeczenia zwrot, że skarga n ie zaw iera innych żądań, w sk a
-150 P r z e g lą d , p r a s y p r a w n i c z e j N r 3—4 (51—52)
żuje na to, iż orzeczenie można in terpretow ać w ten sposób, żs „inne żądania”, a w ięc np. żądanie zwrotu orzeczonej kary pieniężnej, m ają treść cyw ilistyczną i tym sam ym m ogą b yć przedm iotem skargi do kom isji rozjem czej lub sądu. Na poparcie sw ego stanowiska autor pow ołuje się na kom entarz Prokuratury Ge neralnej d o orzeczenia CRZZ (ogłoszony w „Przeglądzie orzecznictw a w sprawach ze stosunku p racy” z. 2, poz. 2, str. 11 W ydawnictw a Prokuratury Generalnej), w którym w ypow iedziana jest teza, że w p rzeciw ieństw ie do żądania uchylenia k a ry nagany roszczenie o zwrot k ary pieniężnej jest sporem ze stosunku pracy.
Autor rozróżnia w ięc dwa rodzaje kar dyscyplinarnych: jedne, które n ie doty kają praw umownych pracownika, jak np. upomnienie, ostrzeżenie i nagana, oraz inne, które praw tych dotykają, jak np. orzeczenie kary pieniężnej lub przenie sienie na stanow isko gorzej płatne.
Kary pierwszej kategorii, które autor proponuje nazwać karam i organ izacyj nym i, n ie podlegają zaskarżeniu i leżą w w yłącznej kom petencji kierow nika za kładu pracy, natom iast druga kategoria kar m oże być przedm iotem skargi do kom isji rozjem czej lub sądu.
Pow staje zagadnienie — w yw odzi dalej autor — jak należy ocenić te w ypadki, w których orzeczenie kary nagany w yłącza autom atycznie pracow nika od udzia łu w prem ii z funduszu zakładowego. N ależałoby na przyszłość unikać takich po
stanow ień regulam inow ych, które łączą karę n agany z karą pieniężną.
Co do utraty premii, należałoby uznać, że pracownik, choć n ie m oże skarżyć sam ej kary nagany, może jednak skarżyć pom inięcie go przy przyznaniu premii.