• Nie Znaleziono Wyników

Charakter i znaczenie hołdu magdeburskiego Mieszka Bolesławowica z roku 1013

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Charakter i znaczenie hołdu magdeburskiego Mieszka Bolesławowica z roku 1013"

Copied!
23
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

T A D E U SZ G RUDZIŃSKI

Charakter i znaczenie hołdu magdeburskiego Mieszka Bolesław owica z roku 1013

U kład pokojowy zaw arty m iędzy Polską i Niemcami w M erseburgu w r. 1013, kończący d rugą fazę w ojny toczonej z cesarstw em z przer­

w am i od r. 1002, rozpatryw any był w literatu rze naukow ej przede wszystkim z p u n k tu widzenia okoliczności, w których doszedł do skutku, a także postanowień praw n o-politycznydh, któ re sobą obejmował. Sto­

sunkowo natom iast m niej uw agi poświęcono w badaniach w stępnym ' etapom popirzedizającym form atae zatw ierdzenie tra k ta tu pokojowego, w któ rych uczestniczył 23-letni syn Bolesława Chrobrego — Mieszko — jego następca n a tro n ie polskim. Ponieważ stoim y n a stanowisku, że złożony p rzy te j okazji przez Mieszka (hołd leniny cesarzowi m iał póź­

nie jsze rep erk usje polityczne w sferze stosunków polsko-niemieckich, przeto jego znaczenie nie ogranicza, się — jak przyjm ow ano dotychczas w naszej nauce — db koniunkturalnego posunięcia taktycznego w roz­

grywce Chrobrego z H enrykiem II i spraw a w ym aga ponownego zbadania.

W literatu rze naukowej, poza dwoma w yjątkam i o których będzie mowa niżej, nie poświęcono tem u zagadkowemu — jak słusznie określił go A. F. G r a b s k i 1 — hołdowi lennem u większej wagi. D aw niejsi badacze bądź w ogóle o nim n ie w spom inali2, zajm ując się w yłącznie sam ym pokojem m erseburskim i jego w a ru n k a m i3, bądź konstatowali sam fak t jako taki, nie usiłując wndkmąć w powody k roku M ieszka4, bądź wreszcie rozum ieli ten hołd jako w stąpienie młodego księcia

„w stosunek osobistego w asalstw a wobec H enryka II” 5, nie odczuwając 1 A. F. G r a b s k i , Bolesław Chrobry. Zarys dziejów politycznych i w ojsko­

wych, Warszawa li964, s. 195.

ä Por. np. A. M a ł e c k i , Rewizja dziejów polskich w pierwszych dwóch wiekach politycznego istnienia 962—1146, [w:] Z przeszłości dziejow ej pisma pom­

niejsze t. I, Kraków 1897.

3 Np. G. L a b u d a, Zagadnienie suwerenności Polski wczesnofeudalnej w X — XII wieku, KH r. LXVII, I960, nr 4 s. 1054.

4 S. H i r s c h , Jahrbücher des deutschen Reiches unter Heinrich 11. t. II, Berlin 1862, s. 393; A. C o h n , Kaiser Heinrich II., Halle 1867, s. 130; H. Z e i s s - b e r g , Die Kriege Kaiser Heinrichs II. m it Bolesław von Polen, „Sitzber.

d. phil.-hist. Cl. Akad. d. Wissensch. in Wien” t. 57, 1867, s. 387; W. G l e s e - b r e c h t , Geschichte der deutschen Kaiserzeit t. II, Leipzig 1885, s. 116; S. Z a ­ k r z e w s k i , Bolesław Chrobry W ielki, Lwów 1925, s. 270; A. C a r t e l l i e r i , Die W eltstellung des deutschen Reiches 911—1047, München-Berlin 1932, s. 288.

5 R. G r q d e c k i , Dzieje polski średniowiecznej t. I, Kraków 1926, s. 71.

Podobnie G. W a i t z, Deutsche Verfassungsgeschichte t. VI, wyd. 2, Berlin 1®96, s. 63 i przyp. 2. A. P o s p i e s z y ή s k a , Mieszko II a Niemcy, „Roczniki Historyczne” t. XIV, 1938, s. 243, ujęła sprawę hołdu Mieszka w następujący sposób: „Zjawia się więc Mieszko w Magdeburgu z licznymi darami; w dowód wielkiej przychylności króla zostaje jego milesem i sakramentalnie zatwierdza pokój, po czym, otoczony honorami powraca, proszony o ponowne przybycie.

P R Z E G L Ą D H IS T O R Y C Z N Y , T O M Ł X V I , 1975, z e s z . 2.

(3)

jednak potrzeby sprecyzowania ch arak teru tego stosunku, ani też odtwo­

rzenia obustronnych zobowiązań podjętych z ty tu łu hołdu.

Pierw szym badaczem, k tó ry w sposób szczegółowy zajął się tą spraw ą był K. T y m i e n i e c k i 6. A nalizując przekaz Thierm ara o Mieszku: regis [miles] efjicitur et fid em cum sacramento firm at, autor ten doszedł do wniosku, że mowa w n im jest o ustaleniu „jakiegoś osobistego stosunku między Mieszkiem i królem niem ieckim ”. U twierdza go w ty m przekonaniu inny fragm ent relacji tego kronikarza, który przy okazji uwolnieniia Mieszka w ;r. 1014 napisał, że książę „zaliczał się do wasali cesarza”. Mimo to K. Tymieniecki ma wątpliwość co do tego, czy Miesiziko złożył hołd!, ponieważ w tekście 'brak „charakterystycz­

nego obrzędu lenna” w postaci form uły m anibus applicatis. Potw ierdze­

nie przysięgą w iary (fides) mie dowodzi zawiązania sitosunlku lennego, gdyż książę ,,zaprzysięgłał w Maigdeburgu w iarę a nie pokój”. A utor dopuszcza możliwość, że chodziło o prelim inaria pokojowe, „które trz e ­ ba było zaprzysiąc n a dotrzym anie wiairy w układach późniejszych”.

Określenie Mieszka jako miles cesarza n ie świadczy bezpośrednio o sto­

sunku wasalnym, ponieważ nile otrzym ał on, żadnego beneficjum z rąk H enryka. „W rezultacie więc musiało chodzić tu taj o stosunek czysto osobisty”. W konsekw encji autor doszedł do wniosku, że „Związków rzeczowych, które stanowią jiuż w tyim czasie jiedną z dwóch podstaw praw a feudalnego, w stosunku Mieszka do H enryka II z pewnością więc nie znajdziemy. Pozostają tylko ziwiązki osobiste, któ re całkowitego stosunku lennego nie stw arzają, choć zapożyczają niekiedy pew ne po­

jęcia czy naw et określenia, z praw a lenineg|o”. W zakończeniu swoich wywodów K. Tymieniecki raz jeszcze stw ierdził: „Stosuniek Mieszka Bolesławowicza do H enryka II, zadzierzgnięty w roku 1013 i 1014, był tylko czysto 'Osobistym, nie odpowiadał więc pojęciu lenna, opierającego się na podstaw ie rzeczowej,, a co najw yżej można go nazwać stosun­

kiem osobistego waisalstwa albo lepiej wierności. W stosunku do pań­

stw a polskiego żadnych konsekwencji za sobą nie pociągał, poza jedynie chwilowym politycznym zbliżeniem” 7.

Z w ynikam i analizy K. Tym ienieckiego mie z g o d z ił się następny badacz omawianej kw estii M. Z. J e d l i c k i 8, który uznał wprawdzie, że jego „w ykładnia jest bliską praiwdy, nie wyjaśnia, jednak, co w tym wypadku było treścią owego zw iązku osobistego”. Według tego autora

„Błąd dotychczasowej 'literatury polegał na tym , iż traktow ała hołd jako zjaiwisko samo w sobie, niezależnie od innych zobowiązań Mieszka, zaciągniętych w Magdeburgu, w szczególności zaś od przysięgi, którą tam złożył. Tymczasem m iędzy tym i aktam i zachodził jak najściślejszy Zastanawia w relacji zwrot miles efficitur. Mogło to być jakieś osobiste, oczy­

wiście formalne ze strony Mieszka uzależnienie się od króla, (który w г. 10Γ5, wysyłając do niego posłów z propozycją poddania się, powoła się jednak na promissa sibi fide”. Zdumienie budzi pogląd, jakoby Mieszko został milesem Henryka w dowód jego wielkiej przychylności; do innych kwestii przytoczony teksit nie wnosi nowych ustaleń, w szczególności autorka nie skomentowała w ia­

domości Thiietmaira z r. 1015 w przedmiocie stosunku Mieszka do cesarza po pokoju merseburskim, ograniczając, ,się jedynie do zwrócenia na nią uwagi.

K. T y m i e n i e c k i , Traktat ri.erseburski z r. 1013 (Ze studiów nad Kro­

niką Thietmara), „Wiadomości Archeologiczne” t. XVI, 1939 (reedycja 1948).

s. 458—476.

7 Tamże, s. 473—476.

8 M. Z. J e d l i c k i , Układ merseburski z roku 1013, „Przegląd Zachodni”

t. VTII, 1952, s. 748—769.

(4)

związek n atu ry praw n ej”. Ja k widać au tor ten reprezentuje czysto praw niczy pu n k t widzenia i k o ntekst hdstoryczrao-polityczny schodzi u niego na p lan dalszy. Jedlicki odrzucił więc najprostszą jego zdaniem interpretację, łączącą oba człony zdania Thietmaira: regis m iles efficitur i fidem, cum sacramento firm a t w jedną całość związaną z czynnością hołdu lennego (hołd i przysięga wierności), w której fides tłum aczyłaby się jako wierność wasalna·, gdyż „taka in terp reta cja m usiałaby nas doprowadzę do wniosku, iż hołd lenny Mieszka w yczerpał treść spot­

kania. w M agdeburgu i że poiza ty m hołdem nic się tam więcej n ie wydarzyło. Tymczasem w iem y z poprzedniego rozdziału K roniki Thiet- mara, iż Mieszko przyjechać imiał do M agdeburga w ty m celu, by do­

pełnić confirmatio pacis. N ie hołd! więc lenny, lecz ta confirmatio pacis była p u nktem istotnym spotkania Mieiszka z H enrykiem II”. Z wielu możliwych i w ystępujących w K ronice znaczeń słowa confirm atio Jed­

licki przyjął confirmatio = „przyrzeczenie” (inne znaczenia to: wiara, wierność, rzetelność, pewność, opieka). Ponieważ Mieszko saim nie mógł zawrzeć pokoju (nie był bowiem władcą ani też walczącą stroną), jego zadanie mogło polegać na ułożeniu z cesarzem w arunków pokojowych w im ieniu ojca i zobowiązaniu się, „iż Bolesław zawrze pokój na tydh w arunkach. Tak należy rozumieć w yrażenie Thietm ara o confirmatio pacis. Słowa następnego rozdziału Kroniki: fid em cum sacramento firm at odnoszą się — do tej w łaśnie confirmatio. Thietm ar pisząc w ty m rozdziale o przybyciu Mieszka i o tym , jak w ypełnił on powierzoną mu misję, musiał nawiązać dlo tego, co pisał w poprzednim rozdziale 0 zam ierzonej confirmatio pacis. W tym kontekście słowa Thietm ara:

fidem cum sacramento firm at są po prostu w ykonaniem owej confir­

matio. Fides, k tó rą Miesżko zaprzy sięgał, n ie była więc w iernością wa- salczą, lecz miała inne znaczenie, związane oczywiście z confirmatio pacis”. Ten fragm ent rozważań au tor zam knął konkluzją: „Tłumacząc wyiraz fides jalko przyrzeczenie wiążemy z mim zarówno przysięgę, jaik 1 hlołd lenny Mieszka. W św ietle .powyższych powiązań należy pojimować przebieg w ypadków w następujący siposób: Mieszko ustaliw szy z Hen­

rykiem II w aru n k i pokoju, złożył m u przyrzeczenie (fidem ), iż potkój zostanie zaw arty przez ojca n a tjych właśnie w arunkach. Przyrzecze­

nie to zostało wzmocnione przysięgą oraz; hołdlem lennym . Hołd ten nie Zawiązywał tu ta j żadnego stosunku lennego, gdyż m iał w ty m wy­

padku inne zadanie do spełnienia z punktu widzenia praw a” 9. Odpo­

w iadając n a py tan ie jaikie t|o znaczenie m iał hołd Mieszka a u to r oparł się głów nie n a badaniach H. M i t t e i s a i poświęconych funkcji hołdiu i przysięgi lennej w p raw ie średniowiecznym. Miitteis w ykazał mia­

nowicie, że nie każda relacja źródłowa o hołdzie i przysiędze lennej oznacza zawiązanie stoeiumku lennego. Hołd lenny ulegał ewoluicji i od jednostronnego pierw otnie odidlawania się wasala panu, po dojściu no­

wego elem entu: wierności (fidelitas) przekształcił się w umowę dwu­

stronną Obejmującą praw a i obowiązki, wreszcie zaczęto go wprowa­

dzać niezależnie od właściwego stosunku lennego. W układach m iędzy­

narodow ych hołd lenny łączono z różnym i um ow am i m iędzy w ład­

cami, przy czyim zaiwsze tow arzyszyła m u przysięga lenna, niekiedy w powiązaniu z inw estyturą. Hołd lenny odpowiadał średniowiecznym zasadom hierarchii i nierówności partnerów , a właściwy jego treści m otyw podporządkowania powodlował, iż najczęściej składał go władca

• Tam że, s. 755— 757.

(5)

słabszy wobec silniejszego. P rzy hołdzie w ystępującym m iędzy p artn e­

ram i rów norzędnym i był om. dodatkow ą form ą gw arancji dotrzym ania zaw ieranego układu. Tego rodzaju hołd lemmy w ystępow ał ailbo w po­

łączeniu z inw estyturą i wówczas pow staw ał właściwy stosunek lenny, (który bądź uzależniał jedno państw o od drugiego, bądź dotyczył w y­

łącznie określonych gw arancji, albo bez inw estytury, a ty lk o z p rzy ­ sięgą lenną i w tedy nie łączył się z pow staniem stosunku lennego, ograniczając się do przyjęcia osobistego zobowiązania dotrzym ania przy­

rzeczeń, 'które m iał gwarantować. Na zakończenie w ywodu Jedlicki pisze: „skłonni jesteśm y widzieć w hołdzie lennym złożonym przez Miesz­

k a w M agdeburgu tak ą w łaśnie dodatkow ą gw arancję. Bo jak w yglą­

d ała ówczesna sytuacja? H enryk chce zawrzeć pokój, gdyż zm uszają go dlo tego okoliczności, lecz n ie w ierzy Bolesławowi Chrobremu. Ma zresztą powody nie wierzyć, ta k jak w zajem nie Bolesław. Wobec tego, omówiwszy z Mieszkiem w aru n k i pokojowe, żąda od niego gw arancji w postaci hołdu lennego, że pokój zostanie zaw arty na tych w arun­

kach. Oczywiście zasada hierarchii i tu ta j odgrywała, swoją rolę. T ru­

dno bowiem wyobrazić sobie odw rotną sytuację, by na przykład H en­

ry k II złożył, naw et taki gw arancyjny, hołd Bolesławowi Chrobrem u.

Hołd Mięsaka nie rodził poza w spom nianą gw arancją żadnych innych zobowiązań. Z chw ilą zawarcia układu m erseburskiego jego rola zo­

stała skonsumowana. Tak więc należy rozumieć wasalątwo osobiste Mieszka i zadanie, jakie ono spełniło p rzy prelim inariach pokoju m er- seburskiego” 10.

Przytoczone wyżej dw a główne poglądy w kw estii hołdu Mieszka różnią się znacznie. K. Tym ieniecki naw iązał zasadniczo do opinii tych z daw niejszych badaczy, k tórzy w hołdzie księcia widzieli — bez po­

trzeb y udowodnienia tego — osobiste wasalstwo wobec cesarza, roz­

patrzy ł tylko rzecz szczegółowo i odrzucił m yśl o pow staniu stosunku lennego m iędzy księciem i H enrykiem II. W jego rozważaniach odczu­

w a się jednak brak postawienia przynajm niej dwóch istotnych pytań:

o przyczynę pow stania zależności wasalnej Mieszka oraz o rzeczywistą treść zaw artą w owym „osobistym w asalstw ie”. Bez odpowiedzi na te pytania, przy ogólnym tylko negatyw nym stw ierdzeniu, że tego ty pu związki osobiste „stałych zobowiązań dla całego k ra ju z pewnością — nie stw arzały”, spraw y rozwiązania problem u nie można posunąć na­

przód.

Inaczej rzecz się m a z M. Z. Jedlickim , k tó ry przyjął koncepcję

„związku osobistego” i sięgnął do dom ysłu Tym ienieckiego o zaprzysię­

żeniu przez Mieszka prelim inariów pokojowych, ale nadał m u kształt zw artej logicznie, czysto praw niczej tezy, mającej ostatecznie rozwią­

zać zagadkę hołdu młodego księcia. Za główną wadę te j tezy uznać trzeba to, że autor tra k tu je liberalne co do precyzji treści i term ino­

logii teksty historiograficzne jako ścisłe przekazy dokumentowe, któ­

ry ch m ateriał faktyczny, a zwłaszcza term inologiczny, nie budzi na ogół wątpliwości. Na ten niedostatek m etodyczny, w ynikający zapewne z faktu, że Jedlicki był historykiem ustroju, zwrócił już wcześniej uwagę K. Tym ieniecki z okazji innej pracy tego autora pisząc, że

10 Tamże, s. 757—760. Główne swoje tezy w omawianej tu sprawie Jedlicki powtórzył niemal dosłownie w komentarzach do wydanego przez siebie tekstu kroniki Thietmara — por. M. Z. J e d l i c k i , Kronika Thietmara, Poznań 1953, passim.

(6)

Jedlicki nie liczy się z tą konieczną dystynkcją różnych typów źródeł

„trzym ając się ściśle dogm atycznego interpretow ania tekstów k ronikar­

skich” n . Jest oczywiste, że przy tak im czysto praw niczym podejściu do źródeł opisowych realia, historyczne m usiały zotstać podporządko­

wane k onstrukcji praw nej.

Ponieważ w ykładnia Jedlickiego budzić m usi liczne zastrzeżenia,, a przy ty m w ydaje się być współcześnie uznaw ana w nauce za obowią­

zującą 12, zachodzi konieczność dokonania ponownej analizy odinośnych przekładów źródłowych w powiązaniu z szerszym kontekstem hteto- iy cm y m . Jako p u nk t wyścia do polemicznych rozw ażań koncepcji Je­

dlickiego posłużą nam Télacje T hietm ara dotyczące czasów po pokoju m erseburskim , w skazujące niedwuznacznie, że hołd m agdeburski Miesz­

ka nie został skonsum owany z chw ilą zawarcia pokoju m erseburskiego.

W brew jednak wątpliwościom K. Tym ienieckiego podzielamy po­

gląd M. Z. Jedlickiego, że Mieszko złożył w M agdeburgu h o ł d l e n - n y H enrykow i II. Zwrot: regis m iles efficitur 1S, typow y dla określenia symboliki hołdu lennego, nie dopuszcza innej in terpretacji i b rak dal­

szej zwyczajowej form uły: m anibus applicatis nie stanow i w ystarcza­

jącej podstaw y do zakwestionowania istoty samego aktu praw nego.

W związku z ty m konsekw entnie należy przyjąć, że ilekroć T hietm ar określa Mieszka jako m iles cesarza, zawsze ma na m yśli łączący go z H enrykiem stosunek w asalny, ponieważ „Pojęcie to — jak słusznie w innym miejscu zauważa Tym ieniecki — odpowiada oczywiście zwy­

kłym obowiązkom siuwerena wobec w asala” 14. Stoim y również na sta­

nowisku Jedlickiego, że Mieszko złożył dodatkowo przysięgę lenną:

fidem cum sacramento firm at, aczkolwiek różnim y się w in te rp re ta c ji jej faktycznego znaczenia. Na ty m jedinak kończy się nasza zgoda jeśli chodzi o szczegółowe ustalenia tego aiutora.

Przechodząc dJo przedstaw ienia własnego poglądu na kw estię hołdu Mieszka złożonego w Magdleburgu w arto przypomnieć, że w iązał się om z polsko-niemieckimi pertrak tacjam i pokojowymi, zainicjow anym i przez stronę polską i m ającym i zakończyć kolejny e ta p w ielkiej w ojny. Roz­

mowy pokojowe — jak nodaje Thietmair — toczyły się w trzech fa­

zach. ' ' * i

W pierwszej fazie Bolesław C hrobry w ysłał do H enryka II posel­

stwo, k tó re spotkało się z królem w A llstedt około 6 stycznia 1013. Po­

słowie m ieli w edług kronikarza prosić o pokój i obiecywali, że przy­

będzie syn Bolesława Mieszko, aby go „potwierdzić” 15.

W fazie drugiej, zgodnie z zapowiedzią posłów i oczywistą zgodą H enryka, w początkach lutego tego ro ku Mieszko z w ielkim i daram i przybył na· spotkanie z H enrykiem do M agdeburga, gdzie złożył hołd

11 K. T y m i e n i e c k i , Traktat, s. 460 i przyp. 1)1.

1г W całości akceptował ją np. A. F. G r a b s k i , op. cit., s. 194 nn.

i» W oryginale Kraniki opuszczono wyraz miles pozostawiając brzmienie:

regis efficitur. W późniejszej przeróbce korbejskiej dodano go dla jasności treści- Oczywistość opustki udowodnili K. T y m i e n i e c k i , Traktat, s. 473 oraz M. Z„

J e d l i c k i , Układ, s. 755; t e n ż e , Kronika, s. 436, przyp. 461.

14 K. T y m i e n i e c k i , Traktat, s. 474.

15 T h i e t m a r , VI, c. 89 (według wydania M. Z. J e d l i c k i e g o , które·

i nadal będziemy powoływać): Interea rex de Alstidi discedens, ubi epiphaniam Domini celebravit et Bolizlavi nuntios pacem poscentes et confirmationem cum Misecone eiusdem filio fieri prom ittentes audivit, ad Merseburg venit. Jeszcze·

silniej aktywność pokojową Bolesława Chrobrego akcentują Roczniki kwedlinbur~

skie, MGH SS t. III, s. 81.

(7)

lenny królow i i przysięgą umocnił wierność. K ról odprawił go z w iel­

kim i honorami i uprzejmościami, aby zachęcić do ponownego przy- jazdlu 16.

W fatzie trzeciej Bolesław Chrobry, po uprzednim zabezpieczeniu się przez przysłanych m u zakładników niemieckich, zjawił się 23 maja 1013 w M erseburgu, gdizie został bardzo dobrze przyjęty. Dnia następ­

nego władca polski złożył H enrykowi hołd lenny (manibus applicatis miles efficitur) i po obustronnych przysięgach niósł przed królem miecz w procesji do kościoła. 25 m aja nastąpiła w zajem na w ym iana darów i Chrobry otrzym ał od H enryka „długo upragnione lenno”, po czym odesłał zakładników (to znaczy po poiwroaie db dom u)17.

Rzecz dbaraikterystyeznia, że T hietm ar o pokoju, a więc o spraw ie głównej i najbardziej wówczas aktualnej» napisał w prost jedynie w te­

dy, gdly znajdowała się ona dopiero w zupełnie w stępnej fazie, kiedy posłowie Bolesława przyjechali na dw ór niemiecki z propozycją roz­

poczęcia rozimów. W fazie drugiej i trzeciej n ie w spom niał naw et słowem o ustalaniu w arunków pokojowych, ani o sam ym pokoju, w y­

m ienił imitcimiast różne czynnościi protokólarne i prawnie, k tó re — jak możemy silę domyślać — związane b y ły z układem pokojowym lub stanow iły jego części składowe. Nie ulega bowiem wątpliwości, że sp ra­

w a Łużyc i Milska oraz hołdy Mieszka i Bolesława niie wyczerpywały' wszystkich treści i w arunków pokoju i sajm 'kronikarz w dalszych roz­

działach wspomina o innych obustronnych zobowiązaniach. Znana te n ­ dencyjność Thietm ara dochodzi do głosiu w każdej z trzech faz per­

traktacji. Relacje jego zostały w ystylizowane w ten sposób, aby spra­

wiać na. czytelniku wrażenie, że p artn er polski nie jest równorzędną stroną w toczących się rokowaniach i wobec tego m usi składać jed­

nostronne świadczenia na rzecz H enryka II. To wyłącznie Bolesław prosi i zabiega o pokój (faza pierwsza), to Mieszko złożył w Magde­

burgu hołd lenny i przysięgę wierności H enrykowi (faza druga), to wreszcie Chrobry również złożył królow i hołd len n y i niósł przed nim miecz, aby następnie z jego łaski otrzym ać „długo upragnione le n ­ no” (faza trzecia), p rz y czym zakres hołdu nie został sprecyzowany, przez co dopuszcza mniemanie, że objął sobą całe państwo Bolesła­

wia. Jedynie użycie słowa sacramenta w liczbie mnogiej pozwala do­

myślać się, że obaj władcy złożyli sobie wzajemnie jakieś przysięgi, wskazujące na partnerski i rów norzędny charakter u k ła d ó w 18, ale

le T h i e t m a r , VI, c. 90: Et interpositis diebus paueis Miseco, Bolizlavi filius, cum magnis veniens muneribus, regis efficitur et fidem cum sacramento firmat.

Dehinc cum honore magno rem ittitur et, ut iterum veniret, delectatur.

17 T h i e t m a r , VI, c. 91 : In cuius vigilia Bolizlavus cum securitate obsidum apud se relictorum venit et optime suscipitur. In die sancto manibus applicatis miles efficitur et post sacramenta regi ad aecclesiam ornato incedenti armiger habetur. In II. feria regem magnis muneribus a se et a contectali sua oblatis placavit deindeque regia largitate his meliora ac multa maiora cum benefitio diu desiderato suscepit et obsides suos cum honore et laeticia remisit. Post haec vero Ruciam nostris ad hoc auxiliantibus petiit. Dla analizy układu merseburskiego nie zbędne jest· również uwzględnienie obszernego tekstu współczesnydh Roczników kwedlinburskich, MGH SS t. III, s. 82f Por. M. Z. J e d l i c к i, Kronika Thietmara, s. 440, przyp. 473. >

18 Zwrócił na to uwagę M. Z. J e d l i c k i , Kronika Thietmara, s. 443, przyp.

474, wiążąc sacramenta z zawartym pokojem i potwierdzeniem w ten uroczysty sposób jego postanowień. A. F. G r a b s k i , op. cit., s. 200 «., sądzi, że wspom­

niane przysięgi niie dotyczyły właściwego pokoju, lecz zawartego równocześnie polsko-niemieckiego traktatu politycznego o wzajemnej pomocy wojskowej.

(8)

ten drobny szczegół łatw o mógł ujść uwadze czytelnika (różnica dwóch liter: post sacramenta — post sacramentum). W sumie relacje Thiet­

m ara świadomie narzucają obraz jednostronnego sukcesu politycznego H enryka II i porażki Chrobrego, iktóry postępuje tak, jakby to on przegrał wojnę. Tymczasem wiadomo doskonale — i to głównie dzię­

ki inform acjom tegoż 'kronikarza — że propozycję pokojową Bolesław w ysunął po znakomitej zwycięskiej kam panii r. 1012, on więc był zwy­

cięzcą a n ie pokonanym na placu boju. Uwagi powyższe dostatecznie jasno wskazują, że odnośnym tekstom Thietm ara nie wolno nadawać znaczenia świadectwa dokumentowego, a ich rozbiór winien być raczej historyczny niż ściśle prawniczy.

Analiza historyczna. prow adzi n as do wniosku, że w pierw szym eta­

pie rołkowań doszło jedynie do przedstawienia stronie niemieckiej wstęp­

nej propozycji pokojowej Chrobrego. Absolutnie nic nie w skazuje na to, żeby posłowie polscy m ieli jakiekolwiek pełnomocnictwa do rozpo­

częcia właściwych p e rtra k ta c ji pojkojowych, a ty m bardziej do uzgad­

niania szczegółowych w arunków pokoju. Bolesław nie mógł przecież wiedzieć, czy H enryk w ogóle podejm ie inicjatyw ę pacyfikacji stosun­

ków w pozycji wyjściowej dp rozmów majloględniiej mówiąc bardlzo nie­

korzystnej w porównaniu z pozycją polskiego 'księcia. Różne względy, Owiązane przede w szystkim z sytuacją w ew nętrzną w Niemczech i spra.- wami włoskimi spowodowały jednak, że k ró i niemiecki przyjął pro­

pozycję Bolesława i w yraził gotowość kontynuacji rozmów. W w yniku tego uzgodniono następny etap p ertraktacji, w których uczestniczyć mieli H enryk II i Mieszko jako przedstawiciel Chrobrego.

Ponieważ wiadomo, że ostateczne zawarcie pokoju nastąpiło dopie­

ro w trzecim etapie, podczas osobistego· spotkania Bolesława z. Hen­

rykiem , przeto n ie ulega wątpliwości, iż Celem przyjazdu M ieszka db M agdeburga było przeprowadzenie .szczegółowych rozmów i w stępne uzgodnienie w arunków przyszłego układu, a zatem jego prelim inariów, k tó re po końcowych rozmowach obu władców m iały być ostatecznie sprecyzowane, przyjęte i zatwierdzone. Wydtaje się wykluczone, aby Mieszlko miał ze strony Chrobrego jakieś dalej idące pełnomocnictwa formalne, a w szczególności, aby mógł zaprzysiąc pokój. Równie n ie­

prawdopodobne jesit przypuszczenie, że Mieszko „mógł ułożyć z Hen­

rykiem II w arunki pokoju w im ieniu ojca i zobowiązać się, iż Bo­

lesław zawrze pokój na tych w arunkach” — jak przyjął M. Z. J e d- 1 i с к i 18. Gdyby tak w istocie było, to pomysł Chrobrego uznać by trz e ­ ba za politycznie samobójczy, tym czasem dbbrze wiemy, jaik znakomi­

tym , ostrożnym i przew idującym dyplom atą był polski książę. Trzeba również wziąć pod uwagę, że w momencie w yjazdu Mieszka do Magde­

burga Bolesław n ie mógł jeszcze znać warunków, jakie H enryk prze­

dłoży stronlie polskiej i jakie będzie chciał w ytargow ać ustępstwa..

Wiadomo również, że w toku p e rtra k ta c ji strony forsiują zazwyczaj na początku jakiś plam maksimum, a potem stopniowo odl niego odstępują, gdy cel nadrzędny, w ty m w ypadku pożądamy przez obu partnerów układ pokojowy, wobec oporu przeciwnika w yd aje się nieosiągalny. Dla młodego Mieszka rozmowy z w ytraw nym i dbjrzałym politykiem , jakim był Henirylk II, n ie mogły 'być łatwe, ty m bardziej, że był to jego debiut na międzynarodowej arenie dyplom atycznej i z jego b rak u doświad­

czenia ojciec m usiał sobie dobrze zdawać sprawę. W te j sy tu acji podej­

>» M. Z. J e d l i c k i , Układ, s. 757.

(9)

mowanie przez syna jakichkolwik wiążącydh i ostatecznych zobowiązań zam ykałoby Chrobrem u możliwość napraw ienia poczynionych przez nie­

go błędów podczas końcowego spotkania z królem niemieckim. Można naw et przypuszczać, że Bolesław dlatego sam nie pojechał do Magde­

burga, iż najpierw chciał poznać stanow isko stro n y niem ieckiej i mieć czas do przem yślenia i obrania właściwej ta k ty k i w końcowych roko­

waniach. Z tych względów należy zdecydowanie odrzucić inform ację Thietm ara, jakoby Mieszko miał w edług rzekomej obietnicy posłów przyjechać do Magdeburga, ab y dokonać confirmatio pacis, jak również interpretację tego określenia dokonaną przez M. Z. Jedlickiego, jako n ie mieszczące się w granicach prawdopodobieństwa.

Zgodnie z ustaleniam i podjętym i w A llstedt Mieszko pojaw ił się w początkach lutego w Magdeburgu, gdzie oczekiwał go H enryk II.

Po w ręczeniu okolicznościowych darów stro n y przystąpiły do dyskusji nad w arunkam i przyszłego pokoju. Tem u głównemu zadaniu spotkania Thietm ar nie uznał za stosowne poświęcić naw et jednego słowa. Nie na.pisał również, że Mieszko dopełnił confirmatio pacis, co jest zresztą zupełnie zrozumiałe, ponieważ książę nie zamierzał i nie mógł tego uczynić. N atom iast w miejsce opisu rzeczywistego przebiegu p ertra k ­ tacji przekazał nam inform ację, że Miseco — regis [miles] efficitur et fidem cum sacramento firm at. Jak wspomnieliśmy, Jedlicki wykluczył możliwość odniesienia obu zwrotów cytowanego zdania. do tego samego hołdu lennego połączonego ze zwyczajową przysięgą wierności, ponie­

waż uznał, że przyjęcie tego rodzaju in terpretacji ograniczyłoby treść w ydarzeń m agdeburskich do a k tu hołdu polskiego księcia, gdy ty m ­ czasem głównylm celem jego w izyty b y ła zdaniem autora confirmatio pacis.

Możemy n a to odpowiedzieć, że nie m a żadnego powodu sądzić, iż w ymieniane przez kronikarza w ydarzenia reje stru ją wszystko, co zda­

rzyło się w M agdeburgu. Pisarz n ie wspom niał przecież ani o spraw ie Milska i Łużyc, ani o zaplanow anym przyjeździe Chrobrego, ani o wza­

jem nym posiłkowaniu m ilitarnym w przyszłości, ani o w stępnym uzgod­

nieniu w arunków pokoju przez obie układające się strony. O kom plet­

ności relacji Thietm ara nie może więc być m ow y i naw et trudlno mieć o to żal do niego. Ponieważ zaś o confirmatio pacis — jak wskazaliśm y wyżej — również nie mogło chodzić, przeto pozostajem y p rzy omawia­

nym zdaniu Kroniki, które wym aga ponownej analizy.

Jak zatem należy rozumieć zwrot: Miseco — regis [miles] efficitur et fid em cum sacramento firmat? Jedlicki tłum aczy go: „Mieszko złożył ihołd lenny królowi, po czym przycięgą wzmocnił złożone przyrzeczenie”, następnie w przypisie dodał, że regis m iles efficitur dosłownie tłum aczy się: „Stał się wasalem k róla”, co równoznaczne jest z w ersją: „złożył hołd lenny królow i” 20. Sądzimy, że lepszy jest bardziej w ierny przekład tego członu: „Mieszko ' stał się w asalem króla” . Inaczej ma się spraw a z d rugą częścią zdania, kitórą Jedlicki tłum aczy zgodnie ze sw oją kon­

cepcją, iż dotyczy ona, confirmatio pacis, a zatem fidem cum sacramento firm at rozumie jako „przysięgą wzmocnił złożone przyrzeczenie”. Po­

zostając natom iast p rzy sam ym ^tekście jako talkiim należałoby człon ten przełożyć: „przysięgą umocnił wierność”. Obie części zdaniia Thiet- rnair połączył spójnikiem et, k tó ry Jedlicki tłum aczy jako „po czym ” S1,

24 M. Z. J e d l i c k i , Kronika Thietmara, s. 436 i przyp. 4SI.

21 Tamże.

(10)

co jest m u potrzebne d la nadania sensu rozłącznego w ym ienionym członom, gdy tymczasem spójnik ten ma n aturalne znaczenie łączące.

W konkluzji dochodzimy więc do przekładu całego zdania: „Mieszko stał się wasalem króla i wierność umocnił przysięgą”.

K iedy w trzeciej dekadzie m a ja C hrobry przybył db M erseburga aby zakończyć rokow ania i zawrzeć pokój Thietm ar ponownie przem il­

czał te na,jważniejsze spraw y, napisał natom iast o w ym ianie przysiąg, o złożeniu przez Bolesława hołdiu lennego Henrykowi i otrzym aniu od niego jakiegoś lenna, które — jak dowiedziono w naszej nauce — od­

nosiło się w yłącznie do Łużyc i Milska;, przy zachowaniu p ełn i suw e­

rennej w ładzy Chrobrego nad całością ziem polskich.

Przedstaw iony wyżej obraz w ypadków związanych z wszysitkimi trzema, etapam i, w których rodził się pokój m erseburski, wym aga uzupełnień we fragm encie dotyczącym magdeburskiego hołdu Mieszka.

Jedlicki mylił się bowiem stwierdza·jąc stanowczo, iż w asalstw o księcia całkowicie wygasło i utraciło swoją moc praw ną w momencie zatw ier­

dzenia tra k ta tu pokojowego, to jest 24 m aja 1013. Z K roniki Thietm ara dow iadujem y się bowiem, że w r. 1014, a więc już po zawarciu układu mersebursikiego, Chrobry w ysłał Mieszka do księcia czeskiego U dalryka z propozycją pokoju i wspólnego dlziałamia przeciw cesarzowi. Udlalryk podejrzew ając podstęp uwięził w ysłannika, a ludzi z jego orszaku wybił.

Fakt ten spowodował interw encję H enryka II, o której kronikarz tak pisze: Quod cum imperator comperiret, Thiedricum nepotem m eu m illuc m isit, u t satellitem suum sibi redderet et, si de gratia suirriet aliquid curaret, hunc nullatenus p erd eret22.

W ydaje się pewne, że Tihietmar zniał ten epizod doskonale, ponieważ:

uczestniczył w nim jego krew niak Teodoryk, k tó ry b y ł niew ątpliw ie bezpośrednim inform atorem kronikarza o całej spraw ie, a 'który jako kapelan H enryka II należał do ludzi najbardziej wtajem niczonych w pro­

blemy polityczne dw oru cesarskiego. Według te j relacji H enryk zażądał od U dalryka w ydania sobie Mieszka jako swojego wasala. U żyty ψ tek­

ście kroniki term in satelles w stosunku do Mieszka m a u Thietm ara dw ojakie znaczenie: „rycerz” lub „w asal”. Jedlicki słusznie uważał, że w danym w ypadku idzie jedynie o „w asala”, ale dalszy jego kom enterz budzi zastrzeżenia, ponieważ n ie wychodzi z analizy przekazu, lecz z dyskutow anej tuitiaj konstru kcji praw niczej. A utor pisze: „Dla biskupa m erseburskiego bowiem Miesizko był w asalem H enryka II, skoro składał m u hołd lenny w M agdeburgu w r. 1013. O pierając się n a czysto zew nętrznych formach, kronikarz nie w nikał bliżej ani nie rozróżniał istoty praw nej owego »w asalstw a«” 23. W innym m iejsca Jedlicki do­

wodził, że T hietm ar dbskonale wiedział, że Mieszko przybył w r. 1013 do Magdeburga, ab y dopełnić confirmatio pacis, i że jego hołd i przy­

sięga oznaczać m iały jedynie zobowiązanie, iż ojciec zawrze pokój na w arunkach przez innego wynegocjowanych, a zatem, że hołd m iał znaczenie doraźne ii w ygasał z chw ilą zatw ierdzenia układu pokojowego, a oto w rok później okazuje się, iż k ro nikarz nie rozum iał praw nego sensu tego hołcki. W 'komentarzu Jedlickiego zachodzi w yraźna sprzecz­

ność w ew nętrzna, ponieważ rzecz dotyczy tego samego a k tu prawnego, interpretow anego w dw ojaki sposób. Istnieją wszakże podstaw y aby sądzić, że piszący z bardlzo bliskiego dystansu czasowego T hietm ar

82 T h i e t m a r , VII, c. 10.

25 M. Z. J e d l i c k i , Kronika Thietmara, s. 481, przyp. 77.

(11)

istotnie dokładnie znał zarówno przebieg całych '.pertraktacji pokojo­

wych, jak i om awianą tu spraw ę in terw encji H enryka na dworze czes­

kim. Nazwanie Mieszka satelles n ie mogło· być zateim przypadkowe, lecz było prostą konsekw encją tego, co kronikarz wiedział o hołdzie magde­

burskim . Ody by ważność tego hołdu wygasła w m aju 1013 r. w Merse- burgu, pisarz nie mógłby .określenia tego zastosować do Mieszka w r. 1014, jako niezgodnego z aktualnym stanem praw nym . Trudno byłoby też kronikarzow i przypisać w ty m m iejscu chęć złośliwego czy tendencyjnego przedstawienia spraw y, ponieważ Mieszko niie był księ­

ciem panującym i wobec tego to, czy był om wasalem H enryka czy nie był, niie miało praktycznego zniaiczenda w stosunkach polsko-niemiec­

kich, zwłaszcza że Chrobry był wówczas lennikiem cesarskim! Można naw et wątpić, czy określenie Mieszka jako wasala znalazło się w tekściie z inicjatyw y samego pisarza; sądzić raczej należy,, że użył go w swojej relacji wspom niany Teodoryk i и niej przeszło do Kroniki. Żądając od U dalryka wydania Mieszka m usiał się przecież H enryk powołać na jalkiś ty tu ł praw ny, k tó ry uspraw iedliw iałby jiego krok i dlatego polecił Teodorykowi odwołać się do· mdego. W asalstwo Mieszka było n aturalnie jedynym argum entem , którym cesarz dysponował, a jednocześnie cał­

kowicie w ystarczającym m otywem w ystępow ania auw erena w obronie swojego lennika. M otywu tego U dalryk nie mógł zakwestionować, cho- ciiaż oddanie więźnia nie było m u na r ę k ę 24. Sum ując możemy zatam stwierdzać, że w r. 1014 strona niemiecka, tj. niie tylko Thietm ar, ale pirzede w szystkim H enryk II, uważała, że Mieszko jest nadal wasailem cesarskim. Pogląd ten podzielał rów nież książę czeski.

Z dalszej relacji Thietm ara wiadomo, że Mieszko znalazł się na dw orze niem ieckim i że Bolesław Chrobry w yraził H enrykow i swoje zadowolenie i wdzięczność z powodu skutecznej interw encji oraz prosił o odesłanie syna. Wygląda m toi, że władca polski uznał try b postępo­

w ania cesarza w stosunku do Mieszka za naturalny i zgodny z jego praw em suwerena. Jak się jednak okazało, H enryk postanowił wyko­

rzystać obecność u siefbie Mieszka dla w yw arcia różnego rodzaju nacis­

ków n a Bolesława. Z tego powodu przetrzym yw ał młodego księcia (by­

najm niej nie jako więźnia) pod pozorem konieczności naradzenia się ze swoimi książętam i i obiecywał spełnienie życzenia Bolesława, jeśli ten przybędzie do Merseburga. W końcu za redą i poręczeniem nie­

chętnych w ojnie z Polską możnych saskich H enryk nie chcąc stawiać spraw y na ostrzu noża, przekazał im Mieszka, a ci odprowadzili go do ojca pmsząc, aby Bolesław n ie w yciągał konsekw encji z faktu prze­

trzym yw ania syna, gdyż odbiłoby się to na nich. Do tej opowieści k ro ­ nikarz diorzueił kom entarz, że Polacy jednak hoc nobis im putant, quod ex parte cesaris et nostrorum is tam sero rem ittitur, qui in numero m ilitu m habeb atur25. A więc w Niemczech wiedziano, że na dworze polskim panowało oburżenie z powodu przew lekania w odesłaniu Miesz­

ka, k tó ry jsiko wasal cesarski winien 'mieć całkowitą swobodę podjęcia decyzji pow rotu do kraju. Istotnie — gdyby Mieszko n ie był wasalem Henryka, to· w napiętych już znowu stosunkach polsko-niemieckich faktu św iadomego przetrzym yw ania w ydartego Udalrykowi syna Bo-

24 Świadczy o tym dyplomatyczna próba Udalryka zatrzymania Mieszka w swojej niewodi wbrew pierwszemu żądaniu Henryka II — por. T h i e t m a r , VII, c. 10 oraz komentarz M. Z. J e d l i c k i e g o tamże, s. 482, przyp. 79. Por.

także A. F. G r a b s k i , op. cit., s. 206 nn.

25 T h i e t m a r , VII, c. U i 12.

(12)

lesław niLe imógłby uważać za zb yt daiwtny. W ykorzystując jednak na­

darzający się p retek st Chrobry, powołując się n a u tratę zaufania, odma­

wiał przyjazdtu eto Niemiec n a w ezwania cesarza26.

Dla spraw y tu rozpatryw anej ważne znaczenie m a też inna relacja Thietm ara, itym raizem już z r. 1015. W lipcu tego rOku ruszyła nowa w ypraw a niem iecka na Polskę. W ojska H enryka doszły do OdSry, której przejść ina drugim brzegu strzegły siły polskie pod dowództwem Mieszka.

Cesarz optimos ab exercitu ad M iseconem ibi turm atim sedentem misit, u t eum de promissa sibi fide am m onerent et, ne propter eum ab im pe­

ratore su a perderent bona, cum dedicione sum preoccupare voluisset, unanim iter reg a ren t27. Jedlicfci w kom entarzu do tego zdania napisał, że „Mowa t|uitB;j raie o przyrzeczeniu złożonym przez Mieszka w Magde­

bu rgu w r. 1013, lecz o obietnicach, jakie d!ał on wspólnie z ojcem książętom niemieckim, ikiedy ci odprowadzali go po uw olnieniu z rąk cesarskich do Polski. Z dalszych słów Thietm ara okazuje się, iż Hen­

ry k II w ysłał do Mieszka tych swoich 'możnych, którzy ręczyli za niego p rzy uwolnieniu.” 28. O ile drugie z 'zacytowanych zdań n ie budzi w ątpli­

wości, gdyż poparte jest odpowiedzią Mieszka udzieloną posłom, to z pierw szym trudno się zgodzić, ponieważ kłóci się z przekazem źródła.

Jedlicki tłum aczy interesujący nas tu taj fragm ent: „Posłowie ci przy­

pom nieli Mieszkowi złożone przezeń przyrzeczenie” 29, gdy tymczasem zdanie: im p e r a to r --- optimos ab exercitu ad Miseconem —- — misit, u t eum de promissa sua fide am m onerent w w iernym przekładzie znaczy:

„cesarz wysłał do Mieszka najm ożniejszych z wojska, aby przypomnieli mai o przyrzeczonej mu w ierności” 30. Idzie więc w ty m .miejscu o po­

wołanie się H enryka na złożoną j e m u pirzez Mieszka przysięgę w ier­

ności. Talk też rozumiał te n tekisit K. Tymieniecki, ale z niewiadomych powodów związał go z m om entem uw olnienia księcia :z niewodi czeskiej, do czego m e m a żadnych p o d staw 31. Cesarz mógł się bowiem wobec Uldalryka od'wołać do tego jedynego momentu, w k tó ry m Mieszko pod­

jął zobowiązanie prawne, tj. do hołdii lennego i przysięgi wierności z luitego 1013 r. i tylko te n fak t mógł mieć na m yśli żądając od młodego

<księoia podporządkowania się (dedicio).

Dopiero w dalszej części om aw ianego zdania posłowie cesarscy p rzy ­ pom nieli Mieszkowi, że byli poręczycielami i że teraz w w ypadku od­

mowy księcia zastosowania się do woli H enryka grozi im u tra ta m ająt­

ków. Tein argum ent był zupełnie różnej natu ry i należy go zdecydowa­

n ie oddzielić od poprzedniego, k tó ry wysuwał H enryk II.

Odpowiedź Mieszka była istotnie — jak ocenił ją M. Z. Jedlicki —

„bardzo dyplom atyczna” : Agnosco m e gratia cesaris ab inim ici pot estate ereptum ac vobis fidem promisisse; et eam libenter in om nibus adimp-

2· Por. tutaj trafne uwagi na ten temat M. Z. J e d l i c k i e g o , Kronika Thietmara, s. 478, przyp. 69 i s. 485, przyp. '93. Wydaje się oczywiste, że Henryk II pragnął wykorzystać obecność Mieszka u siebie dla wywierania politycznego na­

cisku na Bolesława Chrobrego.

27 T h i e t m a r , VII, c. 17.

28 M. Z. J e d l i c k i , Kronika Thietmara, s. 492, przyp. >1133.

я T h i e t m a r , VII, с. 17 (przekład), s. 492.

30 Można by również zdanie to przetłumaczyć: „aby przypomnieli, że przyrzekł on mu ■wierność”, co merytorycznie nie zmienia istoty rzeczy.

31 K. T y m i e n i i e c k i , Traktat, s. 475. Również A. P o s p i e s z y ń s к a, op.

cit., s. 249 n., stała na stanowisku, że cesarz przypomniał Mieszkowi „złożoną eobie niegdyś przysięgę i odebrane dobrodziejstwa i wobec tak poważnych argu­

mentów prosi o dobrowolne poddanie grodu”.

(13)

lerem, si liber existerem . Nunc autem, u t ipsi scitis, sum m eis patris dominio subditus et, quia ille hoc prohibet et sui m ilites hic modo presentes talia fieri non paciuntur, in vitus omitto. Patriam, quam que- ritis, meam, si possum, defendere usque ad adventum m ei patris volo et tunc eum ad gratiam cesaris et ad am orem vestrum inclinare cupio 32.

W ynika z miej, że Mieszko niesłychane żądanie cesarza opuszczenia ojca i poddania m u się pominął m ilczeniem 33, ogólnie ty lk o w yrażając wdzięczność Henrykowi za uw olnienie go z rąk wroga po czym prze­

szedł do odpowiedzi n a drugi arg u m en t i tu ta j kronikarz użył tego samego w yrażenia (fidem promisisse), k tó re jednak naszym zdaniem należałoby rozumieć nieco inaczej. Z rozdziału 12 wiem y bowiem, że poręczyciele upom inali Mieszka i Bolesława, „aby pomni C hrystusa i przysięgi wobec Boga (tu chodzi chyba o przysięgi lenne złożone przez obu wymienionych) n ie czynili więcej cesturzowi żadnych w strętów ”, ci jednak bynajm niej niczego gw arantom nie przyrzekali, lecz co n aj­

wyżej nieobowiązująco Obiecywali: Huic dulci ortatui fistulae blan- dientis more ab hits protinus respondetur, quod factis postm odum nullatenus co m p letu r34. Jasne staje się więc, że w r. 1015 Mieszko nie mógł mówić posłom o poprzednio złożonym im przyrzeczeniu, bo takiego nie było·, mógł natom iast wspomnieć o obietnicy i ta k należy rozumieć określenie Thietm ara, naw et jeśli kronikarz świadomie dążył do nada­

nia jej mocy form alnego przyrzeczenia.

W dalszej części odpowiedzi Mieszko ponownie ogólnikowo nawiązał do jego stosunku do cesarza^ argum entując sw oją odimowę podporząd­

kow ania m u się priorytetem w ładzy ojcowskiej nad władzą cesarską.

Łagodzenie odmowy licznymi zw rotam i o swojej gotowości spełniania żądań i o dalszym zabieganiu o łaskę H enryka można rozumieć jako chęć księcia ochronienia przyjaznych m u posłów przed represjam i ze strony cesarza.35. Nie jest również wykluczone, że słów tych Mieszko w ogóle nie wypowiedział i że odpowiedź jego była sform ułow ana w ostrzejszym tonie, ale możni sascy w obawie przed ew entualnym i posunięciami Heniryka przeciw ich włościom złagodzili w e w łasnym interesie jej (brzmienie. Jak wiadomo C hrobry bardzo szybko naruszył postanowienia pokoju m erseburskiego, zwłaiszeza w oficjalnej odpowie­

dzi H enrykow i uznając Łużyce i Milsko jako propria, w ypowiadał swoje w asalstwo z ty ch ziem i (hołd m erseburski uznaw ał jednostronnie za n ie b y ły 36. Wobec tego, że a k t ten, jako z praw nego pun ktu w idzenia

32 T h i e t m a r , VII, c. 17 i przypis 135.

33 Wokół odpowiedzi Mieszka narosło w literaturze sporo nieporozumień, A. L e w i c k i , Mieszko II, RAU w hf t. V, 1876, s. 130 n., sądził że Henryk proponował Mieszkowi pospolitą zdradę, z czym słusznie polemizowała A. P o s - p i e s z y ń s k a , op. cit., s. 250, a później A. F. G r a b s k i , Polska sztuka wojenna w okresie wczesnofeudalnym, Warszawa 1959, s. 133 n.; t e n ż e , Bolesław Chrobry, s. 217 n. S. Z a k r z e w s k i , op. cit., s. 283, uważał, że Mieszko obiecywał bronić przeprawy tylko do momentu przybycia ojca. B. M i ś k i e w i c z , Studia nad obroną polskiej granicy zachodniej w okresie wczesnofeudalnym, Poznań 1961, s. 256, pisał o „nieudanych próbach przekupstwa Mieszka” przez Henryka II.

W świetle tekstu Thietmara żądana przez cesarza dedicio wiązała się z obowiąz­

kami Mieszka jako wasala, stąd nie może tu chodzić o propozycję zdrady, czy przekupstwa. Odmowa Mieszka była aktem felandi. Por. F. L. G a n s h o f, W as ist das Lehnswesen, Darmstadt 1961, s. 104 nn.

34 T h i e t m a r , VII, с. 12.

35 Por. M. Z. J e d l i c k i , Kronika Thietmara, s. 493, przyp. 134.

M Roczniki kwedlinburskie p.r. 1015, s. 85. Całość tych spraw najwłaściwiej przedstawił M. Z. J e d l i c k i , Układ, s. 765 nn.

(14)

oczyw ista fekmia, m usiał stać się (przyczyną now ej wojiny ipoOsko-inie- mieckiej, n ie mai podstaw sądtzić, iż Mieszko czuł się dalej związany hołdem złożonym w M agdeburgu. Inaczej jednak spraw y te w yglądały od stro n y niemieckiej, 'która stojąc n adal n a gruncie układu m ersebur- skiego m iała praw o domagać się teraiz zw rotu Milska i Łużyc wobec nie w yw iązania isię lennika z jego zobowiązań. Dla H enryka nie u tracił rów nież znaiczenia praw nego hołd Mieszka z r. 1013 i z tego względu odwoływał się dk> niego w toku w ypraw y n a Polskę w r. 1015, pragnąc przez podporządkowanie sobie w imię' prawa, lennego młodego księcia, u trudnić sytuację Bolesława.

Sum ując powyższe rozważania m ożem y stwierdzić, że jeszcze w po­

łowie r, 1015 Mieszko był n adal uw ażany przez dw ór cesarski za lennika i w asala H enryka II i sam n aw et oficjalnie tego nie negował, a b rak zgody n a poddanie się cesarzowi uzasadniał koniecznością słuchania

woli ojca, pod którego władzą się znajdował.

Pokój budziszyński z 30 stycznia 1018 r. kończył w ielką w ojnę Polski z Niemcami. I znowu Thietm ar, poza suchym stw ierdzeniem , że w y­

m ienieni im iennie możni sascy n a rozkaz cesarza i usilne prośby Bo­

lesław a pax sacramentis firm ata, dodał następnie pesym istyczny ko­

mentarz, iż był to pokój non u t decuit, sed sicut tunc fieri p o tu it37.

O w arunkach towarzyszących trak tato w i pokojowemu kronikarz nie napisał ani1 słowa i dopiero z dalszego tekstu w ynika, że jednym z nich b y ła jednostronna pomoc m ilitarna w postaci 300 ry cerzy niemieckich p rzysłanych Chrobrem u nia w ypraw ę kijowską. Zaw arciu pokoju tow a­

rzyszyła rów nież urnowa o m ałżeństw ie Bolesława z Odą, córką m a rg ra­

biego Ekkeiharda. K ronikarz pisze też dość niejasno o zakładnikach, których C hrobry przekazał stronie niemieckiej, nie wiadomo, czy na okres rokowań, czy na stałe jako gw arantów p o k o ju 38. Ze schyłku r. 1017 m am y jeszcze jedną relację Thietm ara, iż Bolesław ostrożnie m iał się wywdiadywać przez posła si aliquem imperatori n u ncium de

■acquirenda eiusdem gratia m ittere licuisset, co słusznie w naszej lite­

ratu rze potraktow ano jako tendencyjny frazes, m ający raltować nad­

w yrężony prestiż c esa rzas9. Rzecz jednak charakterystyczna, że o od­

zyskaniu przez Bolesława łaski cesarskiej w w yniku zawarcia, pokoju budiziszyńskiego wspom inają również Roczniki kw ed lin b u rsk ie40.

Spraw ą, która nas najw ięcej interesuje, są dialsze losy lenna łużycko- HmilczańskiegO'. W nauce polskiej dom inuje pogląd, że w pokoju budzi- .szyńskiiim o przywróceniu zobowiązań lennych Chrobrego n ad tym i obszaram i n ie było już mowy, że zatem układ „likwidował stosunek lenny w postaci gw arancyjnej” i Bolesław „zatrzym yw ał Łużyce i Mil­

sko bez żadnych dlodatfcowych gw arancji i zobowiązań” 41. W nauce 37 T h i e t ш a r, VII, с. 1.

38 Tamże, oraz przyp. 6.

38 T h i e t m a r , VII, c. 65 i tamże przyp. 440.

40 Roczniki kwedlinburskie, s. 84, p. r. 1018: Et hoc anno Bolizlavo per nuncios reconciliata pace, imperatoris gratiam recepit.

41 Cytujemy tu słowa M. Z. J e d l i c k i e g o , Kronika Thietmara, s. 578, przyp.

6; t e g o ż , Układ, s. 769, ale stanowisko to podzielają niemal wszyscy polscy badacze dziejów Bolesława Chrobrego — por. np. S. Z a k r z e w s k i , op. cit., s. 292; R. G r ó d e c k i , Dzieje, s. 74; K. T y m i e n i e c k i , Traktat, s. 476;

t e n ż e , Pokój w Budziszynie, „Przegląd Zachodni” t. V, 1949, nr 1/2 s. 49;

A . F. G r a b s k i , Polska sztuka, s. 150; t e n ż e Bolesław Chrobry, s. 238;

G. L a b u d a , Zagadnienie suwerenności, s. 1054; B. M i ś k i e w i c z , op. cit.,

;S. 261. Jedynie M. S c z a n i e c k i w H istorii Polski PAN l I, Warszawa I960,

(15)

niemieckiej uw aża się, że również po ziaiwarciu pokoju w Budziszynie 'utrzym any został dotychczasowy stosunek lenny z Malaka i Łużyc, bądź w sensie rzeczywistym, bądź w form ie n o m in aln ej42. Poza przyw iedzie- nym i wyżej tekstam i Thietm ara i Roczników kw edl inbursk ic h historycy niemieccy powołują się jeszcze na inną wiadomość (kronikarza m erse- buirskiiego, pochodzącą z 1018 r», a mówiącą o tym , że Bolesław ze zdobytego Kijowa posłów db cesarza cum. magnis m uneribus m isit, u t suam am plius gratiam et auxilium acquireret et se cuncta sibi placentia facturum in d ica ret43. Wobec braku innych danych źródłowych kw estii powyższej nie da się rozstrzygnąć jednoznacznie i dopuszczalna jest różna interpretacja. N ajbardziej prawdopodobne w ydaje się takie roz­

wiązanie, że strona, niemiecka nie w ystąpiła w rokowaniach budziszyń- skidh w prost z żądaniem przywrócenia zerw anego jiuż przez Bolesława de facto sitosiunlku lennego z Łużyc i Milska, ponieważ było oczywiste, że dbprow adziłoby ono do nowej wojny, której panowie sascy siolbie nie życzyli. C hrobry również spraw y Milska i Łużyc n ie ruszył w słusz­

nym przekonaniu, że zawiązany w M erseburgu stosunek lenny ju ż wcześniej zerwał, a naw et swego czasu oświadczył to publicznie cesa­

rzowi przez p o słó w 44. Tym niemniej to obustronne milczenie wokół kluczowej dla obu partnerów spraw y pozostawiało pole do niedomówień, któ re teoretycznie przynajm niej um ożliw iały Henrykowi w przyszłości roszczenia praw ne, ponieważ de iure sytu acja Bolesława wobec cesajiza nie uległa w Budziszynie zm ianie w stosunku do postanow ień m erse- buirskiiclh. Dwór cesarski mógł więc n adal poizostawać na gruncie in te r­

pretacji utrzym ującej zależność lenną polskiego w ładcy z Łużyc i Mil­

ska., której stirtma polska, wychodząc z realiów politycznych, n ie uznaw ała 45.

s. 1'97, enigmatycznie stwierdza, że w wyniku pokoju budziszyńskiego „Łużyce i Milsko pozostały w ręku Chrobrego”, nie wyjaśniając w jakim charakterze.

42 Por. H. Z e i s s b e r g , op. cit., s. 424 n.; S. H i r s c h , op. cit. t. I ll, s. 87, przyp. 2. Irani, jak W. G i e s s b r e c h t , op. cit. 1 И, s. 119 п.; R. H o H z m a n n , op. cit., s. 453; A. C a r t e l l i e r i , op. cit., s. 302, rozciągają zależność lenną po r. lOlS na całość ziem polskich, oo pozbawione jest wszelkich podstaw źródłowych.

43 T h i e t m a r , 'VIIÏ, с. ЭЗ. M. Z. J e d l i c k i , Kronika Thietmara, s. 580, przyp. 6 i s. 623, przyp. 173, zdecydowanie wypowiedział się przeciw doszukiwaniu się w cytowanym tekście argumentów mających poprzeć tezę o utrzymaniu się I» r. 1018 stosunku lennego, uznając samo poselstwo i przekazane słowa za akt czysto kurtuazyjny i grzecznościowy. Stanowisko to wydaje się jednak zbyt skrajne.

44 Donoszą o tym Roczniki kwedlinburskie, s. 83 p.r. 1015: A ddidit etiam imperator hoc anno legationem m ittere ad Bolezlavum pro restituendis regionibus, quas abstulerat. Ille, u t solebat, superbe respondit, se non solum propria retinere velle, quin potius non sua diripele malle. Ad haec imperator m erite indignatus bella parat. Żądanie Henryka formalnego zwrotu Łużyc i Milska, jaik słusznie uważał M. Z. J e d l i c k i (Układ, s. 768 п.), „z punktu widzenia prawa było całkiem uzasadnione. Ponieważ Bolesław Chrobry nie dotrzymał zobowiązań w y­

nikających z traktatu merseburskiego, przeto lennia, które gwarantowały ite zobo­

wiązania. “winny były przypaść na rzecz cesarza. Ich dzierżenie w dalszym ciągu przez Bolesławia było bezprawne”.

45 Wychodząc z powyższych przesłanek należy podzielić przekonanie К. T y- m i e n i e c k i e g o , Pokój w Budziszynie, s. 49, że „pokój budziszyński, choć zwycięski, nie dawał — trwałego zabezpieczenia na zachodzie”. Cytowana wyżej w przypisie 41 literatura ‘polska zbyt silnie, naszym zdaniem, akcentuje pogląd, iż na mocy traktatu budziszyńskiego Milsko i Łużyce formalnie przyznane zostały (Polsce bez jakichkolwiek -warunków przez stronę niemiecką. W bezpośrednich

danych źródłowych pogląd 'ten n ie znajduje oparcia.

(16)

Na tle takiego rozumienia kw estii Łużyc i Milska właściwego zna­

czenia n abierają omawiane w yżej wzmianki Thietm ara i Roczników kwediinlbursfcidh o odzyskaniu przez Bolesława, łaski cesarskiej i jego gotowości spełniania w przyszłości życzeń Henryka. Zrozumiała staje się również nieco późniejsza nieprzyjazna reakcja niemieckich kół poli­

tycznych i dziejopisarskidh na kloronację Chrobrego w r. 1025. Dał jej między innym w yraz kronikarz cesarza K onrada II Wippo pisząc:

Eodem anno quem supra notavim us Bolizlaus Sclavigena, d u x Bolo- norum, insignia regalia et regium nom en in iniuriam regis ChMonradi sibi aptavit, cuius tem eritatem cito mors e x in a n iv it10. N aw e" gdyby koronację Bolesłajwa rozpatryw ać w kategoriach uniwersalisitycznych koncepcji cesarstwa,, to nie .można b y dopatrzeć się w niej „krzyw dy”

K onrada II, a zatem sedno tej „krzyw dy” leżeć m usiało w -czym innym.

Rzecz charakterystyczna, że zaraz dalej kronikarz, dodał o Mieszku II:

Filius autem eius Misico sim iliter rebellis 47. O słowach tych K. Tymie­

niecki napiisał, że „Skoro mowa jest o buincie, to oczywiście kronikcrz m a na myśli tu ta j jakąś formę zależności” 48. Istotnie ;nie d a się w yklu­

czyć, że stroma niemiecka nadal wychodziła w stosunku do Mieszka z jakim iś stary m i pretensjam i, w ynikającym i oczywiście z jego hołdu m agdeburskiego z r. 1013. Istnieją nikłe i niejasne poszlaki, że następca Bolesława Chrobrego na tronie ,polskim odczuwał pew ne skrępow anie w k ontaktach z cesarstw em i okazyw ał niejakie zaniepokojenie i ner­

wowość, który ch w yrazem mogło 'być nagłe w targnięcie wojak polskich do Saksonii w r. 1028, dające początek now ej wojnie z Niemcami. Jak wiadomo — dotychczas n ie udało się nikom u sensownie w ytłum aczyć tęgo agresywnego i politycznie nieuzasadnionego, kroku Mieszka, k tó ry w skomplikowanej sytuacji w ew nętrznej (konflikt z braćmi) jedno­

stronnie zryw ał pokój budlziszyński, zapew niający Potlsoe trw ały spokój na, granicy zaichodmej i wciągał k raj w odm ęty niebezpiecznego kon­

flik tu zbrojnego’ z cesarstw em 49. Jeżeli odraucim y ew entualny domysł, że był to przejaw lekkomyślności czy aw anturnictw a politycznego Mieszka II, n a co brak dowodów, to trzeba, będzie uznać, iż niepokój jego miał jakieś realne uzasadnienia, których źródeł można by u p atry ­ wać w postawie i roszczeniach K onrada II wobec n ie g o 50.

48 Wiponis Vita Chuonradi II. imperatoris, MGH SS t. XI, c. 9. Por. S. Z a ­ k r z e w s k i , op. cit., s. 340 n.; G. L a b u d a , Studia nad początkami państwa polskiego, Poznań 1Φ46, s. 288 m.; t e n ż e , Zagadnienie suwerenności, s. 1054;

K. T y m i e n i e c k i , Traktat, s. 472; A. F. G r a b s k i , Bolesław Chrobry, в. 287 nn.

47 Wiponis Vita Chuonradi, s. 246.

48 K. T y m i e n i e c k i , Traktat, ,s. 472. Trzeba jednak zaznaczyć, że H. Ł o w- m i a ń s k i , Dynastia Piastów we wczesnym średniowieczu [w:] Początki państwa polskiego. Księga Tysiąclecia t. I, Poznań 1962, s. 150, przyp. 158, inaczej inter­

pretuje :ten zapis, uważając, że sim iliter „znaczy: w ten sam sposób, czyli przez koronację”.

49 Pozostajemy tu przy poglądach powszechnie 'reprezentowanych w naszej nauce, iż początek nowej wojnie z cesarstwem dał Mieszko II w r. 1028, aczkol­

wiek zakwestionowała je D. B o r a w s k a (Ile razy Mieszko II w ypraw iał się na Saksonię? i[w:] W ieki Średnie. Prace ofiarowane Tadeuszowi M anteufflowi w 60 rocznicę urodzin, Warszawa 1962, s. 87—<93), stawiając tezę, że wojnę rozpoczął Konrad II w r. 1029, a wyprawę polskiego· króla z roku poprzedniego należy skreślić z rejestru faktów historycznych. Por. też J. D o w i a t, Polska ■— państwem średniowiecznej Europy, Warszawa 1968, s. 1'59, który nie akceptuje ustaleń D. Borawskiej.

50 Nie oznacza to jednak — jak przyjmuje D. B o r a w s k a (op. cit., s. 93), że Konrad II zmierzał do rewidÿkacji Milska i Łużyc w drodze wojny. Zastana­

Cytaty

Powiązane dokumenty

Zatrzymamy się teraz nad pierwszą z siedmiu wyrocz- ni, skoncentrowaną na tajemniczej relacji pomiędzy ludem (' am) Izraela, a narodami (goj im), wśród których przyjdzie

Temat: Utrwalenie wiadomości na temat pierwszych

Następnie zapoznaj się z niżej podanymi informacjami.. Był też człowiekiem wykształconym, znał łacinę i grekę. Ożenił się z siostrzenicą cesarza Ottona

Tak że być może w jakiś aktach takie coś leży, ale ponieważ nigdy nic się ze mną dalej nie działo, to być może to gdzieś poszło na przemiał.. Po wielu, wielu, wielu,

Wypowiedzi zniechęcające Wypowiedzi wzmacniające Miałaś się uczyć – co

Widać już, że coś się zmieniło i zmienia się z dnia na dzień.. Co znaczy, gdy przyjdzie odpowiedni człowiek na odpowiednie

Na którym polu i w którym baraku przebywał na Majdanku: został uśmiercony razem z innymi dziećmi i starcami w komorze gazowej zaraz po przybyciu do obozu.. „A wyobrażam sobie

Jak wiadomo było, co jest, to się pojechało, więc jakoś tam sobie poradzili, ale już byli spóźnieni sporo.. Normalnie nie wolno im było, oczywiście, jechać na miejsce, czyli