• Nie Znaleziono Wyników

Stanisława Herakliusza Lubomirskiego poetycka parafraza księgi "Ecclesiastes"

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Stanisława Herakliusza Lubomirskiego poetycka parafraza księgi "Ecclesiastes""

Copied!
20
0
0

Pełen tekst

(1)

Maria Adamczyk

Stanisława Herakliusza

Lubomirskiego poetycka parafraza

księgi "Ecclesiastes"

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 71/1, 29-47

(2)

P a m ię t n ik L ite r a c k i L X X I , 1980, z. 1 . P L I S S N 0031-0514

MARIA ADAMCZYK

STA N ISŁA W A H ER A K LIU SZA LU BOM IRSK IEGO PO ETY CK A PA RA FRA ZA K S IĘ G I „ECC LESIA STES”

Literacki warsztat Lubomirskiego kryje wciąż tyle zagadek dotyczących autorstwa, chronologii i wzorów, że dziś w yłania się ledw o profil tej tw ór­ czości obfitej i zróżnicowanej. Część dzieła ogłosił drukiem, część wyszła po jego śmierci, ale w iele utworów pozostało w rękopisie do czasów nowszych, kiedy okazało się, jak trudno w sposób rzeczowy udowodnić autorstwo Lubomirskiego i odtworzyć lin ię rozwojową jego poszukiwań pisarskich

— stw ierdza Czesław H ern as 1, zw racając uw agę na bogate możliwości odkryć badaw czych, jak ie obiecuje p e n e tra c ja złożonych pokładów pol­ skiej i łacińskiej tw órczości Stan isław a H erakliusza L ubom irskiego — m ag n ata, polityka, m yśliciela i a rty s ty o niep rzeciętnym w ykształceniu, szerokiej eru d y cji i rozległej skali zainteresow ań 2.

Z m asy różnorodnych, oczekujących na swe rozw iązanie problem ów w y b ra n y został tu ta j — jako p rzedm io t rozw ażań i analizy — jeden ty l­ ko rodzaj działalności pisarskiej L ubom irskiego, tj. jego twórczość p rz e ­ kładow a, a z niej jedno, znakom ite dokonanie: Ecclesiastes, po heb ra jsku

n a zw a n y C oheleth, z Pism a Św iętego na w iersz polski przetlom aczo- n y [...].

L ubom irski — tłu m acz oraz a u to r (rzeczyw isty bądź dom niem any) p a ra fra z i daleko p o su niętych p rzeró b ek (z M ariniego: O rfeusz, z Tassa:

P iram i Tisbe, z Boccaccia: Don A lvares, Lopes, ze Starego T e sta m e n tu :

1 Cz. H e r n a s , Stanislaw H erakliusz Lubom irski. W : Barok. Warszawa 1976, s. 396.

2 Historycy literatury (zwłaszcza J. Krzyżanowski, R. Pollak, M. Brahmer, T. Mi­ kulski) zgodnie podkreślając uczoność S. H. Lubomirskiego — wahają się jednak co do oceny stopnia rzeczywistej wiedzy i oczytania tego pisarza. Zrozumiała przesada dawniejszych panegirystów Lubomirskiego („Magnus orbis Salom on”, „Salomon pol­ s k i”) z jednej strony, z drugiej — brak rzeczowych i dokładnych ustaleń o znacznej części jego twórczości rodzą liczne na ten temat ogólniki. Bardziej pedantyczne w e ­ ryfikacje (np. W. S z c z y g i e ł , Źródła „Rozm ów A rtaxesa i E w andra” Stanisława

H erakliusza Lubom irskiego. Kraków 1929, zwłaszcza s. 10, 84) konstatują powierz­

chow ną (często „z drugiej ręki”), choć szeroką erudycję Lubomirskiego, jego „w yż­ szość intelektualną” nad ówczesnym ogółem szlacheckim.

(3)

Tobiasz w y zw o lo n y , Ecclesiastes), pozostaje w dalszym ciągu w tej sfe­

rze sw ojej działalności bliżej nie zn an y 3.

W yraźne n ied o statk i w zakresie tzw . sta n u badań nad tłu m aczen iam i pisarza u ja w n ia ją się szczególnie jask raw o wobec polskiego w ierszow a­ nego p rze k ład u księgi E cclesiastes-K ohelet, p rze k ład u szczęśliw ie p rzy ­ pom nianego dzięki w y d an iu dokonanem u przez R om ana P o lla k a 4. Uwagi i rozpoznania tego w łaśnie uczonego oraz późniejsze re fle k sje H ernasa 5, w yb ro n iły dzieło Lubom irskiego p rzed całk o w itym m ilczeniem h isto ry ­ ków lite ra tu ry (które to m ilczenie nie było oczywiście objaw em lekcew a­ żenia p rzek ład u , lecz w yrazem pew nej rezerw y wobec isto tn ie skom pli­ kow anego przedm iotu). Ta sy tu a c ja badaw cza stw arza u kład , w k tó ry m kolejn y obserw ator dzieła, sta ją cy sam o tnie wobec niebezpiecznie spięt­ rzonej g ęstw in y p y tań , m usi p rzy ją ć ro lę przed e w szystkim m ożliw ie rozw ażnego zw iadow cy m ało znanego te re n u , w ytyczyć w nim pierw sze o rien tacy jn e szlaki i ustalić zaledw ie w stęp n y „szkic to p o g ra fic z n y ”, p rz y d a tn y dla dalszych dociekań.

Na początek w ypad a zestaw ić znane fak ty : dokonany przez L u b o m ir­ skiego w ierszow any p rze k ład sta ro te stam e n to w ej księgi Ecclesiastes-

-K o h elet u kazał się d ru k ie m p o śm iertn ie, opublikow any w 1731 r. w To­

ru n iu , pod nazw iskiem właściw ego tłum acza; nie b y ł to p ie rw o d ru k tłu ­ m aczenia. P ierw sze w y danie pochodzi z d ru k a rn i M. S. S chedla w K ra ­ kow ie i opatrzone jest d a tą r. 1702 (czyli d a tą śm ierci Lubom irskiego). W ydanie to w skazuje zwodniczo tłu m acza w m ało sy m p aty czn ej osobie m arnego pisorym a — G rzegorza K rzy szto fa H a d z iew ic z a 6. K o lejna

3 Opublikowane opracowania dotyczą jedynie Tobiasza w yzw olonego, Lopesa i E rm idy: M. B r a h m e r , W ioska opraw a „Tobiasza w yzw olon ego”. W : Z d zie jó w

w łosko-polskich stosunków kulturalnych. Warszawa 1939. — W. R o s z k o w s k a , Stanisław a H erakliusza Lubom irskiego „Lopes cum om nibus suis adiu n ctis”. Pro­ blem y rodzim ej tra d y cji literackiej. W zbiorze: O d aw n ym dram acie i teatrze. S tu ­ dia do syn tezy. Wrocław 1971. — A. K r z e w i ń s k a , U wagi o „E rm idzie” — udra- m atyzow an ej sielance Stanisław a H erakliusza Lubom irskiego. W zbiorze: jw.

4 S. H. L u b o m i r s k i , E klezyjastes. W : W ybór pism . Opracował R. P o 11 a k. Wrocław 1953. BN I 145. Edycja Pollaka oparta jest na wydaniu toruńskim: Eccle­

siastes, po hebrajsku nazw an y Coheleth. Z Pism a Świętego na w iersz polski przetłu­

maczony Roku Pańskiego 1706, od J. O. Książęcia Rzymskiego Stanisław a Lubomir­ skiego, Marszałka W. Koronnego, teraz przez pewnego kapłana św ieckiego przyczy­ niony i dla w ielu pragnienia do druku podany w Toruniu Roku Pańskiego 1731. Wydanie to wspiera się z kolei na poprzednim wydaniu, z r. 1706, drukowanym w W arszawie i oznaczonym inicjałam i autora: S. L. Cytaty w niniejszym artykule pochodzą z edycji R. Pollaka.

5 P o l l a k , w stęp w: ed. cit., s. LII—LV. — H e r n a s , op. cit., s. 401—403. 6 Hadziewicz zaanektował również Sonet na całą M ękę Pańską, autorstwa naj­ pewniej S. H. Lubomirskiego, pomieszczony w zbiorze poezji postnych, przypisanym sobie całkow icie przez G. K. H a d z i e w i c z a : D zieło zbaw ienne. Lw ów 1700. Wyd. n ast.: Kraków 1702. Zob. T. M i k u l s k i , D zieje jednego sonetu. Chróściński, L u bo­

m irski czy H adziewicz? „Ruch Literacki” 1929, nr 4, s. 127—128. Grzegorz Krzysztof

(4)

S . H . L U B O M I R S K I E G O P A R A F R A Z A K S I Ę G I „ E C C L E S I A S T E S ” 31

edycja — w arszaw ska, z r. 1706, p o d aje zam iast nazw iska a u to ra p rze ­ k ład u jego inicjały: S. L. P ełne nazw isko pojaw ia się na karcie tytu łow ej w łaśnie trzeciego, w zm iankow anego już toruńskiego w ydania z r. 1731:

Ecclesiastes, po h e b ra jsk u n a zw a n y C oheleth, z Pism a Św iętego na w iersz polski p rzetło m a czo n y [...].

P rz y jm u je się, że poetycki p rze k ład księgi Ecclesiastes pow stał w la­ tach osiem dziesiątych w. XV II, w bliskim sąsiedztw ie czasow ym innego dzieła L ubom irskiego, tj. Tobiasza w yzw olonego — w ierszow anego ro ­ m ansu opartego na sta ro te stam e n to w ej K sięd ze Tobiasza 7.

P o n ad 38-letni podówczas p isarz stw o rzy łb y zatem polską poetycką w e rsję Ecclesiastesa na 22 lata p rze d sw ą śm iercią, m ając już za sobą dośw iadczenie i św ietne osiągnięcia p isarsk ie (w tw órczości zarów no ory g in aln ej, ja k i przekładow ej).

Z w ażyw szy czas i okoliczności, w jak ich p o w stał p rze k ład b ib lijn ej księgi, m ożna sobie uśw iadom ić niezm iernie skom plikow aną sytuację tłum acza: p rzede w szystkim jego uzależnienie od cenzorskich, p rew en ­ cy jn y c h obostrzeń Kościoła katolickiego doby k o n trre fo rm a c ji, k tó ry p il­ nie strz e g ł o rto d ok sy jn ej czystości w y k ład u treści objaw ionych i um oc­ nionych tra d y c ją . Podjęcie tru d u tłu m aczen ia Pism a św iętego (tym b a r­ dziej — tłu m aczen ia w ierszem ) było w tak ie j sy tu acji zadaniem ry z y ­ kow nym , z czego zresztą a u to r zdaw ał sobie spraw ę i co w y raził w m eta - p o ety ck iej w ypow iedzi — P rzedm ow ie poprzedzającej p rzek ład — dbały o to, „aby się [...] nie poróżnić z R zym em ” (w. 8).

S ta ra n ia L ubom irskiego o zachow anie m ożliw ie nieskażonego p rze­ kazu zw łaszcza literalnego sen su Pism a podlegały dodatkow o jeszcze c iśn ieniu in n y ch sił, ty ch , jak ie k ry ły się w już w cześniej dokonanych polskich p rze k ład a c h księgi, w dziejach zm agań i osiągnięć tłu m aczy- -poprzednik ów , k tó rz y „ z aję li” pew ne możliwości rozw iązań. L ubom ir­ ski lo k u jąc się z w łasn ą p ra c ą w serii tłum aczeń m usiał podwoić sw ą czujność ortodo k sy i a rty s ty , preferow ać k ieru n k i ro zstrzygnięć pod­

dane p rze z k ato lick ie p rzek ład y , opierać się innym , różnow ierczym , choć­ by ta k p ięk n y m językow o jak kalw iń sk a Biblia brzeska. Z liczby wcześ­ niej p o w sta ły c h tłum aczeń m ógł znać biblie zarów no katolickie: Leopo- lity z 1561 r. i J a k u b a W u jka z r. 1599, jak i różnow iercze: kalw ińską

biograficzny, t. 9, s. v.), nie jest szerzej znany. M i k u l s k i (op. cit.) wspomina

o nim jako o panegiryście rodziny Lubomirskich, piastującym godność łowczego prze­ m yskiego. J. N o w a k - D ł u ż e w s k i (Bibliografia staropolskiej okolicznościow ej

po ezji p o lityc zn e j X V I—X V III w . Warszawa 1964, s. 96) w skazuje na udział Hadzie-

wicza w politycznym awanturnictwie roku bezkrólewia po śmierci Jana III Sobies­ kiego (anonim owy wiersz: Oraculum praw dziw e. Discolor regnabit, w ysuw ał komicz­ ną kandydaturę Hadziewicza na króla polskiego; brutalną odpowiedź na tę zaczepkę dano w w ierszu: H adziew icza defensa na ofensę paskw ilu w projekcie kandydatów ).

7 Wyd. 1 Tobiasza: W arszawa 1683; następne: Warszawa 1691; Warszawa 1706; Toruń 1731. N a dwu pierwszych edycjach opiera się przedruk dokonany przez R. Pollaka.

(5)

Biblią brzeską z r. 1563, być może ariańsk o-so cyniań ską Biblię Szym ona

B udnego z 1572 r., w reszcie biblię w yznania au g sb u rsk o -refo rm o w an e- go tzw. Biblię gdańską z 1632 r o k u 8. N iew ykluczone poza ty m (choć w tekście Lubom irskiego nie w idać żadnych śladów tak iej inspiracji), że c z y ta ł rów nież najw cześniej pow stały, bo w r. 1522, p rzek ład sam ej tylko księgi Ecclesiastes w tłum aczen iu H ieronim a z W ielunia 9. W szystkie te dok on ania tra n sla to rsk ie w id n iały jak jask raw e znaki w polskiej tr a ­ d y c ji k u ltu ro w e j, literack iej, stanow iąc rodzaj nieuniknionego przym usu:

„podpow iadały” zastosow anie lub nak azyw ały odrzucać pew ne sposoby pracy, w zory i norm y postępow ania przekładow ego, norm y form ułow ane p rzy ty m rów nocześnie także w prost i dosłow nie przez ko lejn y ch tłu ­ m aczy. W szyscy oni zdaw ali sobie sp raw ę z pow agi przedsięw zięcia, z fa k tu obcowania z dziełem szczególnym , bo natchnionym , po dyktow a­ nym człow iekow i przez sam ego Boga i odczytyw anym przez ludzi w m yśl specjalnych, w ypracow anych reg u ł tzw. h e u ry sty czn y ch i p rofo rysty cz- nych, k tó re po m agały odsłaniać wielość sensów Pism a św iętego (lite­ ralnego, m oralnego, anagogicznego, aleg o ry czn eg o )10.

Jeżeli św ięty T ekst p o d yk to w an y był w p rost przez Boga człow ieko­ wi — autorow i zapisu przekazu, to rzecz p ro sta, że w dalszych tłu m a ­ czeniach tego d y k tan d a należało honorow ać (zgodnie z hasłem : „ad

fo n te s”) jego p ry m a rn ą językow ą postać, tj. h e b ra jsk ą (w w y padk u K oheleta), nie tracąc p rzy ty m rów nież z pola w idzenia znów serii ko­

lejnych, innojęzycznych przekładów . Tak zatem kanoniczny h e b ra jsk i te k st tej księgi m usiał b yć w idziany p rzez L ubom irskiego w p e rsp e k ty ­ wie n astęp n y ch jej językow ych wcieleń: greckiej (S ep tu a g in ta ), łacińskiej

{ W ulgata i jej w ersja S yk sty ń sk o -K lem en ty ń sk a u ) oraz, być może, aż

6 polskich. T rudności m nożyły się niepom iernie, a zakres wym ogów eru - d y c y jn y c h i językow ych staw ian y ch tłum aczow i zdaw ał się nie mieć k o ń ­ ca. Czy a u to r b y ł w dostatecznym sto p n iu uzbrojony przeciw ko ty m

niebezpieczeństw om ? W ypadnie to rozw ażyć nieco dalej. Tym czasem w a r­ to zwrócić uw agę, że dodatkow o jeszcze, ja k b y przy m nażając sobie k ło ­ potów , tłum acz zam ierzył być rzeczyw iście nie tylko w iernym „w

y-8 W analizie wykorzystano teksty pierwodruków B iblii staropolskich. Cytowane fragmenty podane są w transkrypcji.

’ H i e r o n i m z W i e l u n i a , Ecclesiastes, K sięgi Salomonowe, które polskim

w yk ła d em kazn odziejskie m ianujem y. Kraków 1522. Przedruk fragmentów w:

S. V r t e l - W i e r c z y ń s k i , W ybór te k stó w staropolskich. Warszawa 1950, s. 225—229.

10 św iadom ość szczególnych zasad lektury Pism a św iętego ujawnia m. in. w stęp drukarza — H. W i e t o r a (Proza do czciciela [...]) do przekładu księgi E klezjastes dokonanego przez H i e r o n i m a z W i e l u n i a (przedruk w: jw.).

11 Lubomirski mógł znać skorygowaną i poprawioną na polecenie soboru try­ denckiego wersję W ulgaty, wydaną w r. 1592, zwaną Sykstyńsko-Klementyńską (od imion papieży szczególnie zasłużonych przy jej przygotowaniu): Biblia Sacra V ul-

(6)

kład aczem ” sapiencjalnego, w yjątk ow o skom plikow anego tek stu , ale i a r ­ ty stą, poetyckim sobow tórem biblijn ego m ędrca — E klezjasty. Stąd tro ­ ska zarów no o „M uzę i P ra w d ę ” (P raw dę objaw ioną) 12 w przekładzie, odsłonięta w P rzed m o w ie au to rsk ie j; P rzedm ow a ta jest tak znam ienna, że w ypada zacytow ać ją p raw ie w całości:

Śpiewam w ielkiego Salomona mowy, On żydowskimi — ja polskimi słowy. • Trudnej podobno podejmę się rzeczy: Mieć równo Muzę i Prawdę na pieczy, Ni jej przykopcić poetyckim dymem, Aby się o to nie poróżnić z Rzymem. Bo jak podobna — chłysnąwszy z potoka — N ie przeładować słowam i Proroka?

Nie przydawszy zaś — to m ię za to jeszcze Osądzą pewnie uszczypliwi wieszcze. Tu sęk! Ja przecię w mojej mierze stoję Ani się żadnej cenzury nie boję.

Choćby też nawet Salomon za laty Miał być położon m iędzy kandydaty, Ja mu nie upstrzę suknie figurami Kontentując się nagimi słowami; W taką go tylko szatę będę stroił, Jaką mu niegdy Hieronim zakroił; Ani w Parnasie obawiam się chłosty, Jeśli się i w iersz będzie zdał nieprosty, Aby i w rytmie Pism o swój styl stary Nienaruszony m iało bez maszkary, [w. 3—24]

O dkładając do odpow iednich etapów rozw ażań k o m en tarz n iektórych fra g m en tó w tej w ypow iedzi od n o tu jm y po kolei n astępu jące problem y: L ubom irski, zgodnie zresztą z żyw otną aż do X IX w. tra d y c ją 13, p rz y ­ sądza zapis tej księgi królow i Salom onow i ·— poecie uznaw anem u za znakom itego „ a u to ra ” Pieśni nad p ieśn ia m i; „ sty g m a t” poetycki, w iesz­ czy, przenosi zatem i na tek st księgi K ohelet, k tó ra nie jest typow ym okazem tzw . poezji h e b ra jsk ie j, lecz osobliwą, ja k zauw ażają bibliści, „m ieszaniną prozy i p oezji” , sk ła d a jąc ą rodzaj trak tatu , o człow ieku

(dzie-S. H . L U B O M I R S K I E G O P A R A F R A Z A K S I Ę G I „ E C C L E S I A S T E S ” 33

12 Uwaga Lubomirskiego o „Muzie i Prawdzie” żywo przypomina wcześniej w y ­ rażone rozterki J. K ochanowskiego (w związku z przekładem psalmów) na temat Poezji i Konieczności — „Poetica” i „N ecessitas”, o czym pisał w liście do S. Fogel- wedera.

13 K w estie chronologicznego umiejscowienia księgi Koheleta oraz problemy autorstwa w yjaśnia niem al każdy wstęp do współczesnych nam wydań Pisma św ię ­

tego — zob. np.: Pism o św ięte Starego i N owego Testam entu. W przekładzie z języ­

ków oryginalnych ze wstępami i komentarzami. Opracował zespół pod redakcją ks. M. P e t e r a (S tary T estam en t), ks. M. W o 1 n i e w i с z a (N ow y Testam ent). Wyd. 1. T. 2. Poznań 1975, s. 497. Zob. też ks. M. F i l i p i a k , Księga Koheleta. W zbiorze: M ateriały pom ocnicze do w y k ła d ó w z biblistyki. Lublin 1975, s. 77—119 (tu bogata literatura przedmiotu).

(7)

lo pow stało nie w czasach Salom ona, więc w latach 972— 932 p rzed Chr., ale w III w. przed Chr.). W yczulenie Lubom irskiego na poezję tego s ta - rotestam entow ego u tw o ru w ydaje się w pew ien siposób znam ienne, jeśli zważyć, iż pow szechnie trak to w an o Biblią w k ateg o riach te k s tu n ad­ n atu raln eg o, co p o dkreślało oczywiście jego ab solu tną doskonałość, ale zasadniczo w ykluczało zain tereso w anie jego litera c k ą urodą, w aloram i estetycznym i. P ojaw iające się na ten te m a t okazjonalne uw agi b y ły b a r­ dzo nieliczne i dotyczyły przede w szystkim psalm ów .po jm o w anych — np. przez h u m an istó w — jako podlegające w artościow aniu estetyczn em u, jako ,,poezja w ynaleziona p rzez H eb rajczyk ó w ” i dająca się p rze k ład a ć w form ie celnych p a ra fra z poetyckich.

Z cytow anej P rzed m o w y Lubom irskiego w y raźnie w ynika uw rażli­ w ienie polskiego a u to ra na sty listy czn ą odrębność tej części Biblii, im ­ p e ra ty w zachow ania w w ierszu, „w ry tm ie ”, ,,stylu starego P ism a ” — dzieła poety Salom ona. Ów s ty l w yczuw alny b y ł dla tłu m acza głów nie w tej ch a ra k te ry sty c z n e j cesze poezji h e b ra jsk ie j, jak ą jest tzw . p a ra le - lizm członów (paralelism us m e m b ro ru m ); nadto, jak się zdaje, szcze­ gólną poetyckość te k stu L ub om irsk i u p a try w a ł w celności i lapidarności aforystycznych, sen ten cjo n aln y ch i przysłow iow ych sform ułow ań M ędr­ ca — K oheleta, m istrza swego ro d zaju p u e n ty , ta k bliskiej skądinąd tw órcom barokow ym . Na m arginesie w arto dodać, że poza ty m , w zgo­ dzie z pow szechnym p rzekonaniem , a u to r interesującego nas p rze k ład u nie tra k to w a ł c a ł e j B iblii jako te k stu nacechow anego literacko .

W Rozm ow ach A rta ksesa i E w andra, pow stałych na 4 lata przed do­ m niem anym rokiem p rzetłu m aczen ia Ecclesiastesa, w p a rtii w yw odów pośw ięconych stylow i Pism o św ięte zostało całkow icie pom inięte jako» m ożliw y m ate ria ł przykładow y.

U szanow anie sty listy k i Pism a św ięteg o , idea ascetyzm u i opowiedze­ nie się tłum acza za zasadą ścisłości przekładow ej („Ja m u nie u p strzę suknie fig u ram i / K o n ten tu jąc się nagim i słow am i”), są szczególnie uza­ sadnione wobec tak iej księgi Starego T esta m en tu , jak ą jest K o h e le t. W arto zwrócić uw agę na fakt, że stanow isko sw oje d e k la ru je L ubom irski w yłącznie w odniesieniu do tego sapiencjalnego i ważkiego tek stu S ta ­

rego T e s ta m e n tu ; natom iast inna księga bib lijn a, k tó rą zajął się niem al

rów nocześnie, K sięga Tobiasza, została przez tłu m acza p o trak to w an a odm iennie i spożytkow ana na p raw a ch m a te ria łu — osnow y do dość sw obodnej p arafrazy , k tó ra w efekcie w ydała typow y, w ierszow any w oktaw ach rom ans. M otyw y takiego zabiegu są jasno uchw ytne i n a j­ zupełniej uzasadnione na tle ówczesnej p ra k ty k i literack iej i w św ietle sto su nk u pisarzy do fa b u la rn y c h „ h is to ry j” biblijnych, k tó re opracow y­ w ano zgodnie z poetyk ą ro m an su (nierzadko am plifikow anego d o d atk a­ m i apokryficznym i). Ecclesiastes n ato m iast — co L ubom irski bez w ątp ie­ nia dostrzegł — nie pozw alał się p o trak to w ać ta k jak n a rra c y jn e p rze ­ kazy Starego T estam entu: tw o rzy ł rodzaj au to d y sk u rsu filozoficznego

(8)

S . H . L U B O M I R S K I E G O P A R A F R A Z A K S I Ę G I „ E C C L E S I A S T E S ” 35

i jako te k s t zdecydow anie n iefa b u la rn y stanow ił ciąg re fle k sji sap ien cjal- nych w y rażon ych w skończenie lap id arn ej, ścisłej form ule w ypow ie­ dzeniow ej, k tó re j h erm ety zm b ro n ił się przed m ożliw ym i in te rp o la c ja m i tłum acza.

„M echanizm y sam o o bro n n e” te k stu wzm ocnione b y ły nadto jego szczególnym pow ikłaniem w sferze poznaw czej, jego jak b y (pozornym ) b ra k ie m zdecydow ania co do ostatecznej fo rm u ły losu i postępow ania człow ieka. O ddajm y zresztą głos biblistom :

Budowa księgi nie jest przejrzysta. Całość przeplata kilka zasadniczych i ciągle się powtarzających myśli. Przechodzenie od jednej do drugiej dokonuje się często nagle, bez logicznego i psychologicznego przygotowania. [...] N ie da się [...] zauważyć jasnego i wyraźnego narastania poszczególnych myśli, a niektóre sądy na pierwszy rzut oka w ydają się nawet sprzeczne z so b ą 14.

Owe w ew n ętrzn e niekonsekw encje rozw ażań i sądów m ędrca dotyczą ta k zasadniczych problem ów , jak np. poglądu na nieśm iertelność (por.

Eccl. 3, 18— 21 oraz 12, 7), roli m ądrości w ludzkim współżyciu (Eccl. 1,

17; 2, 15— 16 oraz 2, 13) sensu istnienia człow ieka na ziem i (Eccl. 4, 2— 3 oraz 8, 15), sceptycznego poglądu na św iat przep latającego się z propono­ w aną gdzie indziej zasadą radosnego w yżycia się, zwłaszcza w czasie m łodości (Eccl. 1— 2, 23 oraz 11, 9).

Rozważania [Koheleta] na temat ludzkiej egzystencji, szczęśliwej czy n ie­ szczęśliwej, celowej czy bezcelowej, prawie całkowicie przyćm iewają pierwiastek ściśle izraelskiej teologii. Z tego względu dzieło [...] można by nazwać trakta­ tem o człowieku [...]. Wszystkie [...] rozważania Koheleta wykazują niedosyt w przyjęciu dotychczasowych rozwiązań zagadnień filozoficzno-etycznych. [...] Obok K siąg Jerem iasza i Joba autor porusza wszystkie najbardziej istotne za­ gadnienia, których Objawienie starotestam entowe jeszcze nie rozw iązało1S.

Ł atw iej tera z pojąć d ek larow an ą w P rzed m o w ie konieczność ostroż­ nego postępow ania tłum acza, k tó ry m usiał zapew ne zdawać sobie s p ra ­ w ę z tego, że każde jego w yjście poza dosłowność kanonicznego p rzek azu b ib lijn eg o stałoby się in te rp re ta c y jn y m nadużyciem , dopisaniem do te k s tu in te n c ji być może p rzesąd zającej lub p re fe ru ją c e j k ieru n e k ro z­ strzy g n ięć p roponow anych przez biblijnego (i na ogół niezdecydow anego) m ędrca.

To, że w ybór tłum acza padł w łaśnie na E klezjastę-K o heleta, nie je s t dziełem p rzy p ad k u ; L ubom irski sprow adził tem a t jego rozw ażań do po­ jęcia m arności: ,,o m arności / Rzecz m oja będzie [...]” (w. 27— 28).

Pisze Pollak:

Wrodzonej skłonności [pisarza] do sceptycyzmu szczególnie odpowiadała nasycona goryczą życiowej mądrości księga Ecclesiastes. Przykuł go do siebie

14 Komentarz w : Pism o św ięte [...], s. 497—498. 15 Ibidem , s. 498.

(9)

na długo urok sceptycznego uśmiechu mądrca, przed którego oczyma przesuwa się długi korowód ludzkich złudzeń i daremnych zabiegów 16.

Istotnie, księga ta, ze sw ym przew odnim m otyw em m ów iącym „o m a r­ ności” — „de v a n ita te ” 17 — b y ła przepełniona, jak rzadko k tó re dzieło, poczuciem dram atyczności istnienia; była bliska św iatopoglądow i ludzi b aro ku . K ohelet — m ędrzec p oszukujący „ re c e p ty ” na życie, rozw ażył w szystkie m ożliw e w a ria n ty szczęścia ludzkiego rozpięte m iędzy b ie g u ­ nam i w yznaczonym i poszukiw aniem m ądrości i rozkoszy. W yraził p r z e j­ m ująco darem ność w szelkich ludzkich zabiegów wobec nieu chron ności p rze m ija n ia i śm ierci, wobec w szystko niszczącej siły czasu. Sw oiste przeżycie czasu, „próżność” i znikom ość ludzkiego życia, p ielg rzy m k a w czasie — stanow iły jed en z c e n traln y c h tem ató w sztuki barokow ej w E uropie i w Polsce (np. w iersze D. Naborowskiego: Marność, Cień,

K rótkość żyw ota; H. M orsztyna: V anitas va n ita tu m , Czas, M ors u ltim a linea reru m , Odmiana·, J. D. M orolskiego: S icu t u m bra dies n o s tr i;

Z. M orsztyna: Ż y w o t — sen i cień). P odstaw ow ym źródłem zasilającym w łaśnie ten tem a t b y ł K ohelet, ,,sapientissim us Ecclesiastes” (W u lg a ta ), u Lubom irskiego: ,,w m ądrość d oskonały” , k tó ry

Umiał i uczył, i to pokazywał Ludziom, co czynił i czego używał, I w łasnych w rzeczach dosiągając treści

W ielkie tajemnic złożył przypowieści, [w. 883—888]

W „obraz a u to ra ” — sceptycznego m ędrca, w tapia się w izerun ek t łu ­ m acza pełnego w iary w wiedzę m istrza:

Choćby najwięcej ludzie ksiąg spisali,

Więcej się nad to nie będzie wiedziało [w. 896—897].

M ądrość zrodzona z całkow itego w ątpienia we w szystko nie d opro­ w adza wszakże biblijnego a u to ra do zupełnej negacji, a ty m sam ym do etycznego anarchizm u. Jak k o lw iek całkow ite poznanie jest niem ożliw e, a darem ność tru d ó w i sta ra ń o zdobycie różnie pojm ow anego szczęścia zdaje się oczywista, to jednak, m imo niejasnych w yobrażeń a u to ra na te m a t p o śm iertn y ch losów człow ieka (co zrozum iałe w św ietle nau k i nie znającej jeszcze now otestam entow ego objaw ienia), należy przy jąć zasadę postępow ania w edług nakazu tim o r Dei — bo jaźni Bożej, reg ulo w anej co p raw d a nie zawsze d ającym i się pojąć in te le k tu a ln ie norm am i, danym i aprio ry czn ie z góry. N akaz ten w yrażony jest dobitnie w E pilogu księ­ gi, k tó ry L ubom irski łączy z ostatnią, dw u n astą częścią tłum aczonego przez siebie Ecclesiastesa.

18 P o 11 a k, ed. cit., s. LIII.

17 „Vanitas van itatum et omnia van itas” — motto całej księgi powtarzające się w niej około 25 razy. Bibliści wyjaśniają (komentarz w: Pism o św ięte [...], s. 500): „Wyraz hebrajski »hebel« oznacza w sensie dosłownym: tchnienie, oddech, wiatr, parę, a dopiero w sensie przenośnym: marność, nicość, przem ijanie”.

(10)

S. H. L U B O M I R S K I E G O P A R A F R A Z A K S I Ę G I „ E C C L E S I A S T E S ” 37

N asuw a się py tanie: czy? i co? w p rzekładzie Lubom irskiego uległo w y jask raw ien iu — k ateg o ria dram atyczności? lub też, d y kto w ana dyscyp­ liną m yśli p rzen ikliw ej, acz niezdolnej w szystkiego pojąć, zasada pod­ porządkow ania się, stoickiej ufności?

Na problem te n zw raca rów nież uw agę H ernas:

Rozterki biblijnego mędrca okazały się szczególnie bliskie barokowej kolizji wartości, w rozterkach Salomona odnalazł Lubomirski [...] podobieństwo do aktualnych poszukiwań humanistycznych i aktualnych rozczarowań. [...] Eccle­

siastes Lubomirskiego znalazł się [...] w żywym nurcie m yśli barokowej, od­

najdujemy w nim aktualne przesłanki ziemiańskiej nauki życia, refleksje stoickie wskazujące drogę między skrajnościami, ale nad całością dzieła góruje ton depresji. Ufność i naiwna wiara nie wynikają tu z zafascynowania życiem [...], lecz z nakazu myśli, jako jedyne w yjście 18.

„N akaz m y śli” — znam ię nobilitacji człow ieka, to rów nocześnie n a ­ kaz dyscypliny in te le k tu a ln e j w dram aty czn ej, choćby nie uw ieńczonej najw yższym sukcesem poznaw czym , próbie sam ookreślenia wobec fu n ­ dam en taln y ch i eschatologicznych p y tań . L ubom irski zdaw ał się to p o j­ mować, podchodząc z szacunkiem do p raw a w łasności m yśli, sform uło­ w anych w sw oisty sposób p rzez Eklezjastę. Polski tłum acz założył so­ bie tru d n ą (zwłaszcza p rzy przekładzie w ierszow anym ) rolę w iernego p rzekaźnika — m e d iu m . Tak to p rzy n ajm n iej jasno zadeklarow ał w Przed­

mowie. A jak w ykonał? Dwie znane w dotychczasow ym stanie badań

wypowiedzi, P ollaka i H ernasa, z saty sfak cją p o d k reślają zgodność in­ ten cji tłum acza z rez u lta tem jego pracy:

Zrywa [...] świadom ie [Lubomirski] z panującą modą literacką, zdobywa się na [...] sposób przekładania, dyktowany poszanowaniem dostojnej prostoty „sta­ rego stylu Pisma”. Już samo postawienie w ten sposób sprawy przynosi mu zaszczyt. [...] Lubomirski oparł się o przekład Wujka, czego dowodem szereg dosłownych powtórzeń i przejętych zwrotów. Tekst Wujka po prostu przetopił na jedenastozgłoskowce rymowane parzyście, unikając amplifikacji, zmieniając zwroty wtedy, gdy do tego zmuszał sens nie dość jasny albo wiersz lub rym. Szedł za wzorem swoim krok w krok, nie odstępował od niego nigdzie, dzielił całość na tyleż co oryginał (12) ustępów. Rzadko bardzo znajdziemy wyrażenie kun- sztowniejsze (np. w. 284) 19, wyjątkowo tylko skazi się styl biblijny wtrętem z greckiej m itologii (w. 525—526) 20. Dobór formy wierszowej (jednastozgłoskowce rymowane parami typu 5 + 6, a w ięc jak w Kochanowskiego psalm ie 19, 22, 25, 32, 37 i i.) podkreśla surową powagę treści. Parafraza ta jest niemałvm osiągnięciem literackim Lubom irskiego21.

Tyle Pollak. Z podobną oceną spotkam y się rów nież w uw agach H ernasa:

18 Hernas, op. cit., s. 402—403.

19 Na wyrażenie takie („czy-li duch Adamowych synów / Pójdzie do góry szukać Cherubinów”) zwracam y uwagę w dalszej partii wywodów.

20 Niefortunne wprowadzenie mitologicznych Parek. Również i o tym w dalszej części pracy.

(11)

Zdawał sobie [Lubomirski] sprawę, że niełatwa to rzecz „mieć równo Muzę i Prawdę na pieczy”, oddać w języku poezji surowość m yśli i gorycz życiową, a równocześnie nie poddawać się pokusom przekładu poetyckiego, „aby się o to nie poróżnić z Rzymem”, przerabiał przecież nie tekst literacki, lecz tekst Pism a

św iętego. W tej trudnej sytuacji okazał Lubomirski dużą elastyczność w p oj­

mowaniu poezji. Zdecydował się przede wszystkim zrezygnować z pokus sty li­ styki barokowej, powiedzieć ten tekst po polsku, na nowo, ale powiedzieć go „nagimi słow am i”, to znaczy bez poszukiwanych mocnych ekspresji złożeń ję­ zykowych, bez naddanej ozdobności [...]. Po prostu — niezależnie od obaw przed kontrowersją z Rzymem — strojenie tekstu figurami byłoby tu niepotrzebne, nie w stylistyce bowiem, lecz w dramatycznym toku m yśli dostrzegał Lubomir­ ski aktualność Salom ona22.

Do w ypow iedzi ty ch w ypadnie jeszcze pow rócić. W obecnym n a to ­ m iast m om encie ry su je się n ajsiln iej potrzeba położenia nacisku na znacznie w cześniej postaw ione p y tan ie o „w yposażenie” językow e tłu ­ m acza w znajom ość języków b ib lijn ych . P roblem w y daje się fu n d a ­ m en taln y , jeżeli chcem y uznać, że L ubom irski w iedziony był potrzeb ą optym alnego tłum aczenia, co zgodnie z honorow aną przez tłum aczy P is­

m a św iętego reg u łą filologicznego źródła zakładało odw ołanie się do k a ­

nonicznego zapisu językow ego, w ty m w y p adku — hebrajsk iego. Uw agi Pollaka, podzielane przez H ernasa, w sk azu ją jednoznacznie na p ro sty fak t w ew nątrzjęzykow ego przek ładu , na pochodzenie polskiego te k stu Lubom irskiego z polskiego te k s tu W ujka. Sam nato m iast L ubom irski (nic zresztą nie w spom inając o W ujku) podkreśla, że jakkolw iek te k s t Salom ona w yrażony jest „żydow skim i słow y”, to jed n ak zostanie p rze­ b ra n y „w szatę” w edług „ k ro ju ” H ieronim ow ego: „W ta k ą go tylko szatę będę stroił, / J a k ą m u niegdy H ieronim za k ro ił” .

W ynika stąd, że tłum acz zrezygnow ał z dwu, najw cześniejszych w ko­ lejności, językow ych w cieleń b ib lijn eg o tek stu , tj. z h ebrajskieg o i g rec­ kiego. P ierw szy zapis kanoniczny — h eb rajsk i, zanieczyszczony a ra m a - izm am i i słow am i neoh eb rajsk im i — pow stał w III w. p rzed Chr. N a­ s tę p n y — grecki (pomieszczony w Septu agincie, stw orzony m iędzy 250 a 150 r. p rzed Chr.), c h a ra k te ry z o w a ł się, co zgodnie p o d k reśla ją bibliści, w y jątk o w ą w iernością wobec p ra te k stu , niem al dosłow nością tra n sla c ji. Nie orzeka się tego o łacińskim tłum aczen iu św. H ieronim a, k tó ry ja k ­ kolw iek p rzek ład ał tę księgę w p rost z hebrajskiego, to jed n ak w porów ­ n a n iu z S eptu ag in tą uzyskał m niej zadow alający r e z u l t a t 23. A w łaśnie H ieronim ow a łacińska w ersja Ecclesiastesa zaw arta w W ulgacie (naj­ pew niej w jej edycji zw anej S y k sty ń sk o -K lem en ty ń sk ą — w ydanej w r. 1592 po k o rek ta ch dokonanych z polecenia soboru trydenckiego) stanow iła dla L ubom irskiego zasadniczą podstaw ę tłum aczenia. Z niej

22 H e r n a s , op. cit., s. 402.

23 Uwagi na temat sztuki i umiejętności przekładowych św. Hieronima zam ie­ szcza m. in. ks. J. F r a n k o w s k i w pracy Dlaczego trzeba było dokonać nowego

(12)

S. H. L U B O M IR S K IE G O P A R A F R A Z A K S IĘ G I „ E C C L E S IA S T E S ’ 3 9

tak ż e p rze jął łacińskie w e rsety otw ierające k ażdą z 12 części Ecclesiastesa n a d a ją c ow ym w ersetom fu n k cję ty tu łó w (w yodrębnionych incipitów) d la sw ych kolejn ych , zgodnych z b ib lijn y m podziałem , 12 rozdziałów , np.:

,,V a nita s v a n ita tu m et om nia vanitas...” (1), „D ixi ego in corde meo: vadam et a f f l uam deliciis” (2), „M em ento C reatoris tu i in diebus iu- v e n tu tis tuae a nteq u a m venia t tem p u s a fflictio n is” (12).

Dlaczego L ub om irsk i oświadczał rezyg n ację z odw ołań do te k stu h e ­ b rajsk ie g o i greckiego? D rugi z języków zapew ne znał; w każdym razie n ie m ożna w ykluczyć (z uw agi na niezw ykle szerokie w ykształcenie a u ­ to ra ) tak iej ew entualności. N atom iast kw estię znajom ości hebrajskiego n a le ż y opatrzyć w ielkim znakiem zapytania, którego nie zdołają usunąć ró żn e poszlaki dostrzegane w tekście polskiego p rzekładu.

Z w róćm y np. uw agę na n a stęp u jący w erset K o h e le ta 2i:

quia пес opus, пес ratio, пес sapientia, пес scientia erunt a p u d i n f e r o s quo tu properas. [W ulgata 9, 10]

— i na jego tłum aczenia:

bo ani sprawa, ani rozum, ani mądrość, ani umiejętność, będzie w p i e k l e , gdzie się ty pospieszasz. [Leopolita]

bo ani sprawy, ani rozumu, ani mądrości, ani umiejętności nie będzie w p i e k l e , gdzie się ty kwapisz. [Wujek]

abow iem w g r o b i e , kędy ty idziesz, nie masz żadnej prącej, myśli, mądrości, ani umiejętności. [Biblia brzeska]

abowiem nie masz żadnej prace, ani myśli, ani umiejętności, ani mądrości w g r o b i e, do którego ty idziesz. [Biblia gdańska]

Bo ani dzieła, ani też mądrości, Ani rozumu, ni umiejętności

Żadnej tam nie masz, ani jej dosięgniem

W o t c h ł a n i a c h , kędy pospieszając ciągniem. (Lubomirski, w. 701—704)

H ieronim ow e „ in fe rn u m ” albo „in fe r n u s ”, konsek w en tn ie p rze k ła ­ d a n e jako „gró b ” czy „piekło” (J. K ochanow ski w psalm ach w prow adza: „w ieczna noc”, „upad n ieu ch ron io n y”, „u p a d ek ”, „grób ”), w n astęp ujący sposób tłum aczy w m arg in aln y m ko m en tarzu do tego w ersetu W ujek:

ale po śmierci ani grzeszyć, ani co zasłużyć dobrego nie możemy. Tak to wykłada ś. Hieronim. A nie m ówi tu tylko o piekle potępionych, ale zgoła o w s z e l a ­ k i m p i e k l e , w którym jedno dusze bywają.

To b y n a jm n ie j nie chrześcijańskie piekło, lecz „w szelakie piekło” ozna­ c z a h e b ra jsk i „S z e о I” (tak w dzisiejszych tłu m aczen iach Biblii), krain ę

„r e fa im ” 'cien i’, m iejsce ciem ności, gdzie p rzeb y w ają um arli, jam ę, w e­

d łu g w yobrażeń Izraelitó w u sy tu ow an ą na sam y m dole w szechśw iata,

(13)

gdzie u sta je jak ak o lw iek świadomość i działalność; to w łaśnie „o t- c h ł a ń ” w prow adzona — w yłącznie i najcelniej za h e b ra jsk im o k reśle­ niem — tylko przez Lubom irskiego, k tó ry po nadto w innym m iejscu przek ład u dobitniej (słowem: „ginie”) podkreśla nieśw iadom ość, n ie p a ­ mięć u m arły ch w Szeolu:

Ale umarli, którzy zeszli z świata, Już nic nie znają i co jest zapłata, Abowiem — będąc z tego świata w zięci —

Wszystka ich pamięć ginie w niepamięci, [w. 677—6801

F ra g m e n t te n odpowiada in te resu jąc e j nas części w e rsetu 5 z rozdzia­ łu 9:

quia oblivioni tradita est memoria eorum. ['W ulgata]

gdyż pamiątka ich przyszła w zapamiętanie. [Wujek, Biblia brzeska] bowiem w zapamiętaniu dana jest pamiątka ich. [Leopolita]

gdyż w zapam iętanie przyszła pamiątka ich. [Biblia gdańska]

— „p a m iątk a ” oczywiście w znaczeniu 'pam ięć, p a m ię ta n ie ’.

Czyżby w yżej w skazane posunięcie przekładow e L ubom irskiego d a­ wało jak ąś podstaw ę do m niem ania, że korygow ał on łacińską w e rs ję św. H ieronim a? Z estaw iał ją z h eb rajsk ą? Być może k o n su lto w ał się po p ro stu z jak im ś uczonym rabinem ? Dlaczego jed n a k byw ał n iek o n sek ­ w entny, na co w skazuje choćby in n y fra g m en t p rzek ład u , w p ro w a d z a ją ­ cy słowo „piekło” zam iast „o tch łań ” (w. 6 7 0 ) 25. S pró b u jm y znaleźć in n e

ślady: ч

W erset 9 rozdziału 3 p rzek ład an y był następująco:

Q u i d habet a m p l i u s homo de labore suo? [W ulgata]

C ó ż w i ę c e j ma człowiek z prace swej ? [Wujek]

C ó ż ma tedy człowiek w i ę c e j z prace swojej? [Leopolita]

C ó ż tedy z a p o ż y t e k ma ten z tego, około czego pracuje? [Biblia brzeska] C ó ż tedy ma ten, co pracuje, z tego, około czego pracuje? [Biblia gdańska]

Cóż stąd ma człowiek, co by pracy jego Przyniosło k o r z y ś ć [...].

(Lubomirski, w. 241—242)

W spółczesny nam polski b iblista — a u to r najnow szego, bardzo in te ­ resującego stu d iu m o Kohelecie, w yjaśnia:

25 O różnicach między katolickim „piekłem” a judaistycznym „Szeolem” — ot­ chłanią, gdzie przebywali zmarli nie znający jeszcze za swego życia nowotestam en- towego Objawienia, wiedziano oczywiście; nieczęsto jednak, jak wskazują powyższe przykłady, używano odpowiednich w tym w zględzie określeń („otchłań” — w tekście Lubomirskiego; „ciemnica”, „piwnica”, m iejsce „pod ziem ią” — w H istoryi o ch w a­

lebnym zm artw ych w stan iu Pańskim M i k o ł a j a z W i l k o w i e c k a ; „lim bus”).

’j. M ą c z y ń s k i (Lexicon к. 170) wyjaśnia: „Inferi”, „inferorum [...] — Podziem ne piekło” ; „Infernus, a, um — Nadolny, odspodny”; „Infernalis — piekielny”.

(14)

S. H. L U B O M I R S K I E G O P A R A F R A Z A K S I Ę G I „ E C C L E S I A S T E S ’ 41

Kohelet wyraża to słowami: „jaką k o r z y ś ć ma pracujący ze swej ciężkiej pracy?” Użyty tu termin (hebrajski) ,,jiterón'’ ma wprawdzie swoje pierwsze znaczenie 'korzyść’, 'pożytek’, tutaj jednak [...] ma znaczenie szersze: określa szczęście jako ostateczny cel ludzkich wysiłków 26.

In n i współcześni tłum acze i k o m en tato rzy w yjaśniają, iż h e b ra jsk ie “ „jiter ó n ” 'k orzy ść’ oznacza przede w szystkim 'resztę, to, co pozostaje’, zatem zysk: „cóż w ięcej?” „co p o n ad ?” 27 Z przeg lądu u ży ty ch w polskich tłum aczen iach synonim ów może oczywiście w ynikać ty lko to, że w szyst­ kie (z w y jątk iem Biblii gdańskiej) w a ria n ty p rzek ład u p refe ru ją ce jedno lub d ru gie rozw iązanie, m ożna uznać za tra fn e . Uwagę zw raca jed y n ie znaczący, być może, fak t użycia przez L ubom irskiego (w brew Wulgacie) oraz przez Biblię brzeską dokładnych odpow iedników p ry m arneg o zna­ czenia hebrajskieg o słow a „j iterón” — 'ko rzy ść’ 'p o ży tek ’.

Nie m nożąc dalszych tego ty p u p rzy k ład ó w odn o tu jm y tylko jedno pierw sze spostrzeżenie, k tó re potw ierdza się zresztą w szerszej p e rsp e k ­ tyw ie analityczn ej: L ubom irski jako tłum acz Ecclesiastesa s ta ra ł się o op- tym alność swego p rze k ład u i zapew ne niekiedy odczuw ał potrzebę b a r­ dziej w nikliw ego spojrzenia na głów ne źródło (W ulga tę), z jakiego ko­ rzy sta ł. Może pom ocne m u b y ły w tak ich w ysiłkach w ersje heksaplarne? Zasadniczo jednak, co p o tw ierd zają dokładniejsze obserw acje, L ubo­ m irsk i podporządkow yw ał się propozycjom św. H ieronim a, niekiedy aż za dokładn ie p rzy jm u ją c za nim i dosłow nie tłum acząc w ersje sprzeczne z h e b ra jsk im źródłem (w bardzo rzad k ich w ypadkach), jak to np. m a m iejsce p rzy znam iennym zdaniu W u lg a ty : „pergit spiritus” (1, 6), nie­ wolniczo przełożonym przez L ubom irskiego słow am i „duch [...] k rą ż y ” (w. 43), zam iast praw idłow o: „w iatr k rą ż y ” (za h eb rajsk im , pierw szym i dosłow nym znaczeniem słowa „hebel” — 'w iatr, tchnienie, oddech’), ja k jest we w szystkich polskich przek ład ach z w y jątk iem Biblii Leopolity^ k tó ry rów nież w prow adza słowo „duch ” — „w edług łacińskiej B iblije j”.

Z astrzegając, że czynione tu ta j obserw acje tra k to w a ć się będzie w y­ łącznie na p raw ach rozpoznań w stępnych, zatrzy m u jem y się z kolei przy p y ta n iu o m ożliw e odchylenia Lubom irskiego od tzw . lite ry Pisma. Je st ich zresztą niew iele i m ają różny „ciężar g a tu n k o w y ” .

Oto np. K oh elet (1, 4) podaje:

G eneratio p raeterit et generatio advenit; t e r r a autem in aeternum stat. [W ulg ata]

Rodzaj przemija — i rodzaj się roi, a n i e b o przecię aż na wieki stoi.

(Lubomirski, w. 37—38)

W żadnym ze staropolskich tłum aczeń nie pojaw ia się „niebo” za­ m iast „ziem i” . N ależy przypuszczać, że L ubom irski św iadom ie w yostrzył

26 F i 1 i p i a k, op. cit., s. 89.

(15)

t u an ty tezę ziem i (m iejsca nieu stan n ie p rzem ijający ch pokoleń ludzkich) i niew zruszonego nieba, w iecznie trw ającego nad znikom ością rzeczy ziem skich i globu samego. W św ietle ten d e n c ji tłum acza do silniejszego d ram a ty z o w a n ia efektów reto ry czn y ch (co zresztą pozostaje bez w ię k ­ szego w pływ u na sem an ty czny w alor w ypow iedzi Pism a św iętego), m oż­ n a by uznać tak ie w yjaśnienie. Dla p orów nania p rzy w o łajm y np. n a ­ s tę p u ją c y fra g m en t (Eccl. 3, 2):

Tem pus nascendi, et tem pus moriendi. ['W ulgata]

Czas rodzenia, i czas umierania. [Wujek]

— i n iem al identycznie z W ujkiem inni staropolscy tłum acze, k tó rz y oczyw iście nie w pro w ad zają do tego w ersetu żadnych am p lifikacji. N a­ to m iast L ubom irski proponuje:

Jest czas, kiedy się nędzny człow iek rodzi,

Jest i czas, kiedy z kolebki w grób wchodzi; [w. 220—221]

E pitet „n ęd zn y ” podkreśla dobitnie ową ciągle p rzypo m inan ą m arność k o n d y c ji ludzkiej. N atom iast d ru g i w ers (żywo przy pom inający końcow y fra g m en t pięknego w iersza D. N aborow skiego K rótkość ż y w o ta : „w ielom była / K olebka grobem , w ielom m atk a ich m ogiła”) w efektow n ym sk ró ­ c ie uśw iadam ia nie tylko sam ą znikomość, błysk ziem skiej p ielg rzy m k i,

ale rów nież zam ierzony odgórnie i ściśle przew id ziany — niek iedy n a j­ zupełniej m inim aln y (to już w y akcentow anie tłum acza) — okres czasu, w k tó ry m coś m a trw ać. D okładnie odpow iada to h eb ra jsk ie m u p ojęciu „ż sm a n ‘\ g reckiem u „chronos” , łacińskiem u „ spatium ”, szczególnie u w y ­ d a tn io n e m u w w ersecie 1 rozdziału 3 Ecclesiastesa.

Żeby um ocnić tezę o dążności Lubom irskiego do pew n ej d ra m a ty - zacji, p rzy w o łajm y jeszcze jeden p rzy k ład (już bez k om entarza) z tego sam ego fra g m en tu K oheleta (3, 3):

Tem pus occidendi, et tem pus sanandi; [W ulgata]

— u tłu m aczy staropolskich: czas „ z ab ija n ia ” — czas „leczenia” lub „u zd raw ian ia” . U Lubom irskiego:

Czas jest żelaza dany — na zabicie,

Jest i co leczy, i co wraca życie. [w. 223—224]

— p rzy czym oczywiście o statn ie słow a należy rozum ieć jako 'p rzy w ra c a -’(chorego) życiu’, a nie: 'odradza, p rzy w o łu je z m a rtw y c h ’, poniew aż cały w erset nie jest zbudow any na zasadzie a n ty te z y (niem ożliw ej w ty m przypadku).

Śledcza podejrzliw ość skłania dalej do poszukiw ania m ożliw ych od­ stęp stw tłu m acza od lite ry Pism a w ty ch frag m en tach , k tó re egzegetycz- nie nasu w ają najw iększe trudności; zapew ne te p a rtie m iał na m yśli P ollak pisząc o zm ienianych przez Lubom irskiego zw rotach, gdy do tego *,zm uszał sens nie dość ja s n y ” . Nie bylibyśm y skłonn i do tak k rzy w d zą­

(16)

S. H. L U B O M IR S K IE G O P A R A F R A Z A K S IĘ G I „ E C C L E S IA S T E S ’ 43

cego uogólnienia; zresztą sam badacz niczym swego tw ierd zenia nie udow odnił. N atom iast obserw acje nasze w y kazu ją daleko posuniętą ostrożność tłum acza, jego dążność do precyzyjnego oddania dosłownego, pierw szego sen su Biblii. Je d e n jednak, może n ajzn am ien n iejszy p rz y ­ p a d e k niesp ro stan ia zadaniu trzeb a od razu odnotować. Rzecz dotyczy p rz e k ła d u najb ard ziej spornej p ery k o p y Ecclesiastesa pom ieszczonej w w ersetach 18— 21 rozdziału 3:

D ixi in corde meo de filiis hominum, u t probaret eos Deus, et ostenderet sim iles esse bestiis. Idcirco unus in teritu s est hominis e t jum entorum , et aequa utriusque conditio: sicut m oritur homo, sic et ilia m oriuntur. S im iliter spirant om nia, et nihil habet homo jum ento am plius: cuncta subjacent van itati; et om nia pergunt ad unum locum: de terra facta sunt, e t in terram pariter rever- tuntur. Quis n o vit si spiritu s filiorum A dam ascendat sursum, et si spiritus ju m en toru m descendat deorsum ? [Wulgata]

Rzekiem w sercu synom ludzkim, aby ich Bóg doświadczył, i ukazał, że są bestiam podobni. Przetoż jednakie jest dokończenie człowieka i bydląt, i rów ­ ny stan obojga: jako umiera człowiek, tak i one umierają; jednako tchną w szyst­ kie, i nie ma człow iek nic w ięcej nad bydle; wszytko podległo marności, i wszytko idzie na jedno miejsce. Z ziem ie są uczynione, i w ziem ie sie jednako obracają. Któż wie, jeśli duch synów Adamowych wstępuje wzgórę, a jeśli duch

bydlęcy stępuje na dół? [Wujek]

I rzekłem w sercu mym o syniech ludzkich, aby ich doświadczył Bóg, a uka­ zał, że są podobni źwierzętom. A dla tegoż jednostajne jest schodzenie człowieka i bydlęcia, a równy obojego stan. Jako człowiek umiera, tak też i ony umrą, i jednako tchną wszyscy, a nic nie ma w ięcej człowiek nad bydlę. Wszystkie rzeczy poddane są marności, a wszystkie idą ku jednemu miejscu. Z ziem ie sie stały, i w ziem ie jednako się obracają. Któż to wie, jeśli w stępuje duch synów A dam owych wzgórę, a jeśli duch bydlęcy zstępuje na dół? [Leopolita]

I rzekłem w sercu mym o sprawie synów ludzkich, iż tak są od Boga sprawieni, a okazał, iż oni są podobnymi zwierzętam. Abowiem takowyż przy­ padek przychodzi na ludzi, jako i na zwierzęta, gdyż jakjo umiera ono, tak i ten umiera, i jednakiegoż ducha mają wszyscy, a nie ma nic człowiek przed bydlęciem, bo wszytko jest próżność. Wszytko idzie na jedno m iejsce, a w szyt­ ko jest w prochu, i zasię wszytko w proch się obróci. I któż wie, jeśli duch człow ieczy idzie wzgórę, abo jeśli duch źwierzęcy na ziem ię? [Biblia brzeska] Nad to rzekłem w sercu swym o sprawie synów ludzkich, że im Bóg okazał, ab y w idzieli że są podobni bydłu. Bo przypadek synów ludzkich, i przypadek bydła, jest przypadek jednaki. Jako umiera ono, tak umiera i ten, i ducha jednakiego w szyscy mają: a nie ma człowiek nic w ięcej nad bydlę. Bo wszystko jest marność. Wszystko to idzie na jedno miejsce; a wszytko jest z prochu, i wszytko się zaś w proch obraca. A któż wie, że duch synów ludzkich w stę­ puje wzgórę? a duch bydlęcy że zstępuje pod ziem ie? [Biblia gdańska]

Rzekłem w mym sercu: Jako Bóg próbuje Ludzi i jako równych pokazuje

N iemym zwierzętom, kiedy śmierć zawzięta Jednako bierze ludzi i bydlęta.

(17)

Oba z jednego dech powietrza mają, Równym tchem żyją; od swego poczęcia Nic więcej nie ma człowiek od bydlęcia. Wszelkiej marności stworzenie podlega I do jednego kresu wszystko zbiega. Wszystko z mizernej ziemie ulepione Z ziemi się wraca — w ziemię obrócone. Kto wie, czy-li duch Adamowych synów Pójdzie do góry szukać Cherubinów, A d u s z e bydląt, skoro pozdychają, Jeżeli kędy — to na dół spadają.

(Lubomirski, w. 271—286)

P om ińm y inne, od raz u nasuw ające się uw agi co do w yraźniejszego np. pow inow actw a p rze k ład u L ubom irskiego z katolickim i tłum aczeniam i W ujka i L eopolity; zostaw m y także z boku piękną, lecz nie zm ien iającą podstaw ow ego sensu am plifikację p o ety o poszukiw aniu C herubinów (ma ona swe uzasadnienie teologiczne: fu n k cja C herubinów to w skazyw anie na Bożą obecność, strzeżenie sa n k tu a riu m ; zatem duch n a p o ty k ałb y w swej w ędrów ce n a jp ie rw b y ty n apro w adzające go na m iejsce p rz e ­ b yw ania Boga, a potem dopiero na Niego samego).

In te resu jąc y nas problem tk w i w u żyty m w yłącznie przez (ostrożne­ go skądinąd) L ubom irskiego słow a „dusze (b ydląt)” , w m iejscu niezbęd­ nego i we w szystkich p rzek ład ach w ystępującego słowa „sp iritu s” — „d u ch ” (obocznie: „d ech ”, „ tc h n ien ie ”); odpow iadałaby ono d o k ładn ie h eb ra jsk ie m u term inow i „ruach” — 'tchn ienie m ate ria ln e i duchow e’, k tó re pow ołuje do życia, ożywia zarów no zw ierzęta, jak i człow ieka (człowiek ożywiony przez „ruach ” staje się z kolei istotą żyjącą, o k reśla­ ną term in e m h e b ra jsk im „nefesz”). U stanie owego tch n ien ia „rüach” pow oduje śm ierć. S tąd eschatologiczny p roblem tego fra g m en tu Koheleta. sprow adza się do fu n dam en taln eg o p y tan ia o dzieje sam ego tc h n ie n ia

„rüach” po śm ierci zw ierzęcia i człow ieka. (Na p y ta n ie to odpowie d o ­

piero N o w y T esta m en t w św ietle swego O bjaw ienia.) Istota sp ra w y po­ lega więc na tym , że S ta ry T esta m en t nie posiada słowa, k tó re — jak tłu m aczą bibliści,

odpowiadałoby pierwiastkowi duchowemu, nieśmiertelnemu, niezależnie mogą­ cemu istnieć, tj. temu, co my nazywamy duszą. [...1 to słow o n ie w ystępuje w żad­ nej księdze ST. Autorowie ich nie zajmują się wyraźnie substancją duszy. Duszą nieśm iertelną nie jest ani rüach, ani nefesz, a mimo to człowiek żyje po śmierci, skoro idzie do Szeolu 28.

D latego też, z w y raźn ą przykrością, stw ierdzam y błąd Lubom irskiego, k tó ry zda się bezpiecznie b rn ąc przez p ułap k i te k stu i k o n sek w en tn ie we w cześniejszych w ersach w prow adzając słowa: „dech ” , „ tch em ”, „duch ” — nagle, w sam ym końcu w yw odów w prow adza „dusze”, p rz y ­ pisując je w d odatku zw ierzętom . To w odniesieniu do p racy poety je ­

(18)

den — najcięższego k a lib ru — zarzut. Szczęśliw ie jed n ak się składa, że w innych p a rtia c h p rzek ład u sp o ty kam y się z praw idłow ą term inologią w ty m w zględzie (np. w. 879— 880: ,,I p ro ch się do swej ziem ie nie ob­ róci, / A d u с h do Boga, co go dał, nie w ró ci” — Eccl. 12, 7), co może pozw ala uznać poprzredni p rzy p ad ek za lekkom yślny lapsus?

W reszcie — nie m ożna nie odnotować zauważonego przez Pollaka niefortunnego, jednego jedynego w trę tu m itologicznego w przekładzie L ubom irskiego (który zdecydow anie nie p rze jaw ia ł żadnej poza tym te n ­ dencji do tzw . antyk izo w ania Biblii, co np. stw ierdza się w w ypadku p a ra fra z y psalm ów dokonanej przez Kochanowskiego) — Eccl. 7, 18:

A by-ć przed czasem naskwapne zegarki, Złe prędko życia nie skróciły P a r k i .

(Lubomirski, w. 525—526)

P o ra przejść do zasygnalizow ania dalszych w yników obserw acji. Do­ m niem yw aliśm y uprzednio, że L ubom irski sta ra ją c się o ortodoksyjną, katolicką czystość swego p rzek ład u i um ieszczając w polu swego w idze­ nia inne polskie tłum aczenia, m ógł mieć przede w szystkim na względzie prace Leopolity i Ja k u b a W ujka. Obaj dotychczasow i badacze, tj. P ollak i H ernas, ośw iadczają, że istotnie, poeta „szedł tro p w tro p ” za tek stem W ujka. Nasze porów naw cze analizy w y k azu ją rzeczyw iście zbieżność propozycji Lubom irskiego z w ersjam i — w łaśnie: w ersjam i, a nie w e r­ sją — katolickim i. G dyby sk ru p u la tn ie odm ierzyć stopień uwagi, jak ą p oeta obdarza te k sty W ujka i L eopolity (który ta k sam o jak L ubom irski podążał przede w szystkim za tekstem św. H ieronim a), to okazałoby się, że w pływ tego ostatniego tłum acza jest niebagateln y ; jeden przy k ład tożsam ości spolszczenia, może zresztą w y n ikającej tylk o przypadkow o ze w spólnego źródła — W u lg a ty, został już w cześniej podany („pergit

sp iritu s” — ,,duch k rą ż y ”); inne m ożna mnożyć, zestaw iając obok sie­

bie odpow iednie sform ułow ania obu przekładów , lecz nie przeceniając p rzy ty m idei w yłącznie, jak chciałby Pollak, p rze k ład u w ew n ątrzjęzyk o- wego, tj. prostego „przew ierszo w an ia” Ecclesiastesa W ujka przez L ubo­ m irskiego.

W reszcie dalsze problem y wiążące się z odau to rską d e k laracją „kon- ten to w a n ia się nagim i słow am i” w procesie polskiego w ykładu Salom o­ now ej m owy. T rudno zaw ierzyć naiw nie tem u ośw iadczeniu, gdy się ma świadomość, iż L ubom irski odbierał tek st K oheleta w aspekcie wypo­ wiedzi poetyckiej (o czym ju ż w cześniej nadm ienialiśm y), oraz gdy się odczuw a p rzy lek tu rze p rze k ład u jego p rzejm u jące, d y sk re tn e piękno.

Piękno to' w ynika z konsek w en tn ie zbudow anej s tr u k tu ry persw azy j­ nej, z niezw ykłej dyscypliny reto ry czn ej. W prow adzone nie dla sam ej ty lk o ozdobności („u p strz e n ia ”, jak to określa Lubom irski) fig u ry re to ­ ry czn e (bardzo w yszukane p ojaw iają się rzadko, np. versus rapportati: „A ni się śm ierci m ądry , ani głupi / Rozum em ani p ro sto tą w y k u p i” , w. 177— 178), użyte' są zdum iew ająco funkcjo n alnie. Z w raca uw agę w

(19)

ka ilość pow tórzeń synonim icznych i pleonazm ów , k tó re a k c en tu ją , u d o - b itn ia ją p ew ne stałe, lansow ane przeko nania (np. o m arności i n ędzy w szystkiego) b ądź w y p ełn iają (ale nie za pom ocą zbędnych i n iebez­ piecznych am plifikacji) m iejsca dom agające się w m iarach w ierszow ych u zupełnienia. Np.:

Cóż nad głupiego więcej ma uczony I co ubogi, nędzny, opuszczony?

(Lubomirski, w. 449—450)

et quid pauper [Wulgata, 6, 8]

a co ubogi? [Wujek, 6, 8]

Lepszy jest zapach dobrego imienia Niż drogie maści, niż w onne kadzenia Lepszy dzień śmierci i ten, który wdaje W grób ludzi [...].

(Lubomirski, w. 473—476)

Melius est nomen Ъопит quam unguenta pretiosa, et dies m ortis [...]. [W ul­ gata, 7, 2]

A le umarli, którzy zeszli z świata (Lubomirski, w. 677)

m ortui [Wulgata, 9 5]

Lepszy pies żywy najpodlejszej sierci Aniż lew zdechły i m artwy po śm ierci'

(Lubomirski, w. 673—674)

m elior est canis vivu s leone m ortuo [Wulgata, 9, 4]

— wszyscy staropolscy tłum acze: „lepszy jest pies żywy, a niźli lew zdechły. O statn i p rzy k ład k ie ru je nasze zainteresow anie w dw ie s tro ­ ny — po pierw sze: paralelizm u , a po drugie: zw rotów przysłow io­ w ych i sen ten cjo nalny ch , szczególnie znam iennych dla poetyki w ypo­ wiedzi E klezjasty.

Tzw. p aralelizm członów (synonim iczny, an ty tety czn y , sy n tetyczny), ty po w y dla B iblii, L ubom irski zachow yw ał pieczołow icie w sw ym p rz e ­ kładzie. J e st to widoczne od razu, n iejako gołym okiem, narzuca się jako pierw sza obserw acja czytającego. Stąd nie m a p o trzeb y dłużej rozw odzić się nad tą kw estią, zauw ażając tylko dodatkow o, że ogrom nym w ty m względzie u łatw ien iem dla tłum acza by ła po pro stu p rz y ję ta przez niego> form a w ierszowa: parzyście rym ow an e 11-zgłoskowce.

W reszcie sp raw a sen ten cjo n aln y ch zw rotów : Otóż rozpoczyn ające tek st „verba Ecclesiastae” — 'słow a E k le zja sty ’ (hebrajskie ,,diber ê ”) m ożna rozum ieć tak że w sensie: 'm o w a’, 'pow iedzenie’, 'd i c t u m L ubo­ m irsk i uzn ając (zresztą niesłusznie) Salom ona za a u to ra tłum aczonej przez siebie księgi, m usiał św iadom ie połączyć te k st E k lezjasty z innym,, już rzeczyw iście (choć nie całkow icie) Salom onow ym , i to p ro w erb ial- nym — z K sięgą P rzysłó w w łaśnie.

(20)

S. H. L U B O M I R S K I E G O P A R A F R A Z A K S I Ę G I „ E C C L E S I A S T E S ’ 47

mów, k tó re (w w iązanej m owie łatw e do zapam iętania) w tekście słu ­ żyły celnej p ersw azji i używ ane b yły najczęściej w fu n k cji a d h o rta ty w - nej; szczególne ich nagrom adzenie w y stęp u je zwłaszcza w początkow ych p a rtia c h ro zd ziału 5. Np.:

Miej baczny język ani z lekkiej głow y

Nie spiesz słów prędkich z Bogiem do rozmowy, [w. 361—362] Myśl zbyt ciekawa marny sen przywodzi,

Rozprawny język głupie sprawy rodzi. [w. 365—366] Kędy słów w iele i gdzie zbytnia mowa,

Pełna marności musi być tam głowa. [w. 377—378] w iększy ma w ielkiego

Pod sobą, ci zaś znają najwyższego, [w. 383—384] Łakomy z grosza nigdy nie utyje

I kto zbiór kocha — ten go nie zażyje, [w. 387—388] W ciszy się pasie słuch słowy mądrymi [w. 735]

O statni z zacytow anych p rzyk ład ó w podpow iada k o lejn ą uw agę w y­ n ik a ją c ą z obserw acji stosow anych przez L ubom irskiego figur: chodzi m ianow icie o ulubione przezeń i p rzy d atn e c h w y ty przy n ależn e do sfery paronom azji:

Marność marności wszystko jest na świecie, Marności marą [...] [w. 31—32]

Rodzaj przemija i rodzaj się roi, [w. 37]

Spośród innych, często stosow anych środków wskazać należy h ip e rb a t (np.: „Że nie zażyje ni się cieszy tem i — / Co m u dał — d a ry ”, w. 428— 429), dobitną dylogię („Bo to człow ieka sam o człekiem czyn i” , w. 903) i z u m iarem stosow ane (żeby nie zm ąciły toku myślowego) inw ersje.

W ęezultacie w szystkich ty c h zabiegów (w zm acniających rów nocześ­ nie stopień doskonałaści przek ładu ) o trzy m u jem y znakom ite, poetyckie i w iern e (w sensie zgodności z literą i duchem Pisma) tłum aczenie Eccle-

siastesa.

Z asłu g u jący na najw yższe uznanie tek st Lubom irskiego, niem al za­ pom nian y , a w każdym razie niedostatecznie zauw ażony, doczekał się wszakże w czasach saskich (1761) swoistego hołdu: został skandalicznie splagiow an y przez ks. P atryceg o M nińskiego — pau lina, i w ydany pod jego nazw iskiem (w 1860 r.) przez nieśw iadom ego rzeczy E dw arda M aria­ na Gallego. To osobny i sm u tn y rozdział sp raw y (dotąd badaczom nie znanej) 29.

29 Ecclesiastes Salomona, w ierszem polskim przetłu m aczony p rzez księdza P a try­

cego M nińskiego, Zakonu S-go Pawła, w r. 1761. Wydał z rękopisu, i wstępem o sta­

nie literatury polskiej za Augustów Sasów powiększył E. M. Galii. 1859. Żytomierz 1860.

N o w y K orbu t (t. 5, s. 332—333) wym ienia Mnińskiego jako autora odrębnego prze­

kładu Ecclesiastesa, tymczasem jest on plagiatorem Lubomirskiego — artykuł na ten. tem at oddałam do druku w t. 8 „Studiów Polonistycznych”.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Klasztor jest obecny w lokalnej pamięci zbiorowej – jego miejsce nie jest jednak tak silne czy centralne jak kolegiaty. Klasztor i kolegiata tworzą w lokalnej pamięci

Cepnik, kto´ry pos´wie˛cił sie˛ pracy bibliotekarskiej, wystosował do mieszkan´co´w miasta wezwanie z pros´ba˛ o zwrot wypoz˙yczonych wczes´- niej ksia˛z˙ek:

Dzięki tym zaletom oraz dzięki swej kulturze osobistej, ujmującemu sposobowi bycia, dzięki szlachetności i osobistej godności cieszył się ogólną sympatią i

277 §1 k.p.k.1 Co prawda, zarówno określenie zarzuca­ nego czynu jak i jego kwalifikacja pra­ wna, ogłoszone podejrzanemu w po­ stanowieniu o przedstawieniu zarzu­

Er is een zeer flexibel model ontwikkeld, wat betekent dat dit als basis voor andere te simuleren processen gebruikt kan worden.. Het ontwikkelde model bevatte in eerste

Podstawą źródłową dla tego wystąpienia była kwerenda przeprowadzona w księgach miejskich z zasobu Archi- wum Państwowego w Lublinie, tym wartościowsza, że do tej pory księgi

Algorithms for output synchronization of non-identical agents have been proposed quite recently and most of them employ the internal model princi- ple (Wieland et al., 2011; De

Głównym celem projektu było wypracowanie wspólnej koncepcji zarządzania terenami poprzemysłowymi, stworzenie nowego stanowiska pracy menadżera do spraw koordynacji działań