w 7 0 0 - le c ie Ś m i e r c i t o m a s z a z a k w i n u i B o n a w e n t u r y
P rzypadająca w roku 1974 siedem setna rocznica śm ierci św. To
m asza z A kw inu i jego przyjaciela św. B onaw entury (Jana Fidanza) skierow uje naszą uw agę n a te w ielkie postaci chrześcijańskiej kultury, k tó ry ch osobisty u rok i dorobek intelektualny nierozerw alnie sprzęgły się z sam ym pojęciem chrześcijaństw a. O baj w ielcy m yśliciele żyli k rótko — Tom asz zaledw ie 49 lat, a Bonaw entura tylko 53 — a jednak ich dzieło naznaczyło stygm atem myśl zachodnioeuropejskiej kultury.
Dwie czołow e postaci chrześcijaństw a w ieloaspektow o oddziaływ ały n a naszą k ulturę, naw et na chrześcijański styl życia. Z pew nością ukaże się w iele rozpraw na ten tem at, analizujących bardziej szcze
gółow o rozm aite stro n y te j w ielkiej sprawy.
Środow isko K atolickiego U niw ersytetu Lubelskiego, świadom ie na
w iązujące do źródeł chrześcijańskiej kultury, nie może pom inąć m il
czeniem te j rzadkiej rocznicy i przez zespół prezentow anych prac chce nie ty lk o złożyć hołd wielkim w spółtw órcom chrześcijańskiej kultury, ale także naw iązać tw órczo do ich postaw y życiow ej i intelektualnej, b y kontynuow ać w m iarę sił te w łaśnie najlepsze trad y c je „christiani- tatis".
Z dajem y sobie spraw ę z tego, że intelektualne pozycje Tomasza i B onaw entury różniły się w w ielu zagadnieniach: B onaw entura był tw órczym kontynuatorem platońsko-augustyńskich pozycji, zabarw io
n ych duchem Ewangelii, k tóra kazała mu m yślenie i filozoficzne docie
kanie przyporządkow ać m ocniej nadprzyrodzonem u objaw ieniu, które człow ieka doprow adzą do m iłosnego zespolenia z Bogiem; Tomasz nato m iast by ł typem m yśliciela i badacza, k tó ry rozróżniając odm ienne stro n y rzeczyw istości w niknął głębiej w jej strukturę, co pozwoliło mu stw orzyć ogrom ną syntezę m yśli ludzkiej.
Te w łaśnie szerokie horyzonty m yślowe, subtelne analizy, rozróż
nienia i siła argum entacji stały się chyba powodem, że Kościół uznał Tom asza z A kw inu za MISTRZA SZKOŁY chrześcijańskiej kultury.
Stało się jed n ak tak, że adm inistracyjne przepisy kanoniczne spowo
dow ały zarazem spłycenie m yśli Tom aszow ej, gdyż niejako „z urzędu”
w szystko, co chciało uchodzić za chrześcijańską szkołę m yślenia, sta
6
MIECZYSŁAW A. KRĄPIECw ało się „tom istyczną" szkołą, w k tó rej bądź absolutyzow ano n iektóre aspekty myśli sam ego Tomasza, bądź — co gorsze — nie zaglądając do oryginału, „w imię św. Tomasza" w yklinano rzekom e czarty kato
lickiego sposobu bycia i m yślenia. W rezultacie głębokie przem yślenia Tomasziowe zostały przyobleczone w szatę „ideologii", k tó rą w yzna
wano, a k tó rej sensu w częstych przypadkach nie rozum iano lub rozu
m iano w edług sw ego „widzim isię". Tak sform ułow ane tom istyczne rozw iązania w erbalne m usiały się stać nieznośne dla bardziej rzetelnie m yślących i niem odne dla poszerzającej się — w epoce m ass m edia — rzeszy dyletantów intelektualnych.
T rzeba było rzetelnego pow rotu do źródeł, pogłębionych badań histo
rycznych, zaostrzonego w refleksji m etodologicznej spojrzenia, by na now o dostrzec w Tom aszow ych sform ułow aniach jego osobistą — jakże głęboką — w izję rzeczyw istości, k tó rą on w swoich pism ach przekazał nam w sposób trudny, w ym agający rozum ienia całego k ontekstu sy stem ow ego, a nie tylko w yrw anych zdań i sform ułowań. Dziś lepiej rozum iem y to, iż przekazanie drugiem u człow iekowi osobistego w idze
nia, wzmocnionego spostrzeżeniam i ogrom nej plejady m yślicieli, jest niezm iernie trudne, możliwe jedynie przy zarysow aniu podstaw y za
sadniczej (bytow ej i poznawczej), w yrażonej w jęzryku analogicznym , a nie jednoznacznym , gdyż sam a rzeczyw istość jest tak niezm iernie zło
żona i możliwa do widzenia przy zastosow aniu bardzo zróżnicow anych sposobów poznania.
S tarając się w m yśleć w sens Tom aszow ej filozoficznej i teologicznej wiz/ji rzeczyw istości, m ożemy już dziś stw ierdzić, że je s t to w izja je dyna w historii ludzkiej myśli; wizja, k tó ra uw zględniła obficie dostrze
żenia sw oich poprzedników , ale była zarazem od nich radyk aln ie różna, mimo że w yrażała się w języku A rystotelesa, Platona, A ugustyna czy Boecjusza. T rudno tu uzasadniać tego typu tw ierdzenia, w obec czego ograniczym y się jedynie do ukazania niek tó ry ch tylko, najw ażniejszych zrębów tego now ego i oryginalnego spojrzenia, k tó re w środow isku lubelskim zostało dostrzeżone i rozw inięte.
•