• Nie Znaleziono Wyników

W 700-lecie śmierci Tomasza z Akwinu i Bonawentury / [Mieczysław A. Krąpiec].

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "W 700-lecie śmierci Tomasza z Akwinu i Bonawentury / [Mieczysław A. Krąpiec]."

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

w

700-

lecie

Ś

mierci t o m a s z a z a k w in u i

B

o n a w e n t u r y P rz y p a d a ją c a w ro k u 1974 sie d e m se tn a ro c z n ic a śm ierci św. T o ­ m asza z A k w in u i je g o p rz y ja c ie la św. B o n a w e n tu ry (Ja n a F idanza) sk ie ro w u je n asz ą u w a g ę n a te w ie lk ie p o sta c i c h rz e ś c ija ń s k ie j k u ltu ry , k tó ry c h o so b isty u ro k i d o ro b e k in te le k tu a ln y n ie ro z e rw a ln ie sp rz ę g ły się z sam ym p o ję c ie m c h rz e ś c ija ń s tw a . O b a j w ie lc y m y ślic ie le żyli k ró tk o — T om asz z a le d w ie 49 lat, a B o n a w e n tu ra ty lk o 53 — a je d n a k ich dzieło n a z n a c z y ło sty g m a te m m y śl z a c h o d n io e u ro p e jsk ie j k u ltu ry . D w ie czołow e p o sta c i c h rz e ś c ija ń s tw a w ie lo a sp e k to w o o d d z ia ły w a ły n a n aszą k u ltu rę , n a w e t n a c h rz e śc ija ń sk i sty l życia. Z p e w n o śc ią u k aż e się w ie le ro z p ra w n a te n te m a t, a n a liz u ją c y c h b a rd z ie j szcze­ gółow o ro z m a ite s tro n y te j w ie lk ie j sp ra w y .

Ś ro d o w isk o K a to lic k ie g o U niw *ersytetu L u b elsk ieg o , św iad o m ie n a ­ w ią z u ją c e do ź ró d e ł c h rz e ś c ija ń s k ie j k u ltu ry , n ie m oże p o m in ąć m il­

czeniem te j rz a d k ie j ro c z n ic y i p rz ez zesp ó ł p re z e n to w a n y c h p ra c ch c e n ie ty lk o złożyć h o łd w ielkim w sp ó łtw ó rc o m c h rz e ś c ija ń s k ie j k u ltu ry , a le ta k ż e n aw ią zać tw ó rc z o do ich p o s ta w y ż y c io w e j i in te le k tu a ln e j, b y k o n ty n u o w a ć w m ia rę sił te w ła śn ie n a jle p sz e tra d y c je „ c h ristia n i- ta tis".

Z da jem y sobie s p ra w ę z teg o , że in te le k tu a ln e p o z y c je T o m asza i B o n a w e n tu ry różn,i,ły się w w ie lu z a g a d n ie n ia c h : B o n a w e n tu ra b y ł tw ó rc z y m k o n ty n u a to re m p la to ń s k o -a u g u s ty ń s k ic h p o zy c ji, za b a rw io ­ n y c h d u ch em E w an g elii, k tó ra k a z a ła m u m y śle n ie i filozoficzne d o c ie ­ k a n ie p rz y p o rz ą d k o w a ć m o c n ie j n a d p rz y ro d z o n e m u o b ja w ie n iu , k tó re

cz ło w ie k a d o p ro w a d z a do m iło sn e g o z e sp o le n ia z Bogiem : T om asz n a to ­ m iast b y ł ty p e m m y ślic ie la i badacza, k tó ry ro z ró ż n ia ją c o d m ie n n e s tro n y rz e c z y w isto śc i w n ik n ą ł g łę b ie j w je j s tru k tu rę , co p o zw o liło m u stw o rz y ć o g ro m n ą s y n te z ę m y śli lu d zk iej.

T e w ła śn ie sz e ro k ie h o ry z o n ty m y ślo w e, su b te ln e a n a liz y , ro z ró ż ­ n ie n ia i siła a rg u m e n ta c ji s ta ły się c h y b a p o w o d em , że K ościół u z n a ł T om asza z A k w in u za M ISTR ZA SZKOŁY c h rz e ś c ija ń s k ie j k u ltu ry . S tało się je d n a k ta k , że a d m in is tra c y jn e p rz e p isy k a n o n ic z n e sp o w o ­ d o w a ły za raze m sp ły c e n ie m y śli T o m aszo w ej, g d y ż n ie ja k o „z u rz ę d u " w szy stk o , co c h c ia ło u ch o d z ić za c h rz e ś c ija ń s k ą szk o łę m y śle n ia ,

(2)

w ało się „to m isty czn ą" szkołą, w k tó re j bądź ab so lu ty zo w an o n ie k tó re a s p e k ty m yśli sam ego Tom asza, bądź — co g o rsze — n ie zag ląd ając do oryginału, „w im ię św. T om asza" w y k lin a n o rzek o m e cz a rty k a to ­

lickiego sposobu b y cia i m yślenia. W rezu ltacie g łęb o k ie p rzem y ślen ia Tomasziowe zo stały przy o b leczo n e w szatę „id eologii", k tó rą w y z n a ­ w ano, a k tó re j sen su w częsty ch p rz y p a d k a c h nie rozum iano lu b ro z u ­ m iano w ed łu g sw ego „w idzim isię” . T ak sform ułow ane to m isty czn e

rozw iązania w e rb a ln e m usiały się stać n iezn o śn e dla b ard ziej rz e te ln ie m y ślący ch i niem odne dla p o szerzającej się — w epoce m ass m edia — rzeszy d y le ta n tó w in telek tu aln y ch .

T rzeb a b y ło rzeteln eg o p o w ro tu do źródeł, p o g łęb io n y ch b ad ań h isto ­ ry czn y ch , zaostrzonego w reflek sji m eto d o lo g iczn ej sp o jrzen ia, by na now o d o strzec w T om aszow ych sfo rm ułow aniach jeg o o so b istą — jakże g łęb o k ą — w izję rzeczyw istości, k tó rą on w sw oich p ism ach p rzek azał nam w sposób tru d n y , w y m ag ający rozum ienia całego k o n te k stu s y ­ stem ow ego, a n ie ty lk o w y rw a n y c h zdań i sform ułow ań. Dziś le p iej rozum iem y to, iż p rzek azan ie dru g iem u człow iekow i o so b isteg o w id ze­ nia, w zm ocnionego spostrzeżeniam i og ro m n ej p le ja d y m yślicieli, je st n iezm iern ie tru d n e, m ożliw e je d y n ie p rzy z a ry so w a n iu p o d sta w y za­ sadniczej (bytow ej i poznaw czej), w y rażo n ej w jęzlyku analogicznym , a nie jednoznacznym , gdyż sam a rzeczy w isto ść je st ta k n ie z m ie rn ie zło­ żona i m ożliw a do w idzenia p rzy zasto so w an iu b ard zo zró żn ico w an y ch sposobów poznania.

S ta ra ją c się w m yśleć w sens T om aszow ej filozoficznej i te o lo g icz n ej wizlji rzeczyw istości, m ożem y już dziś stw ierd zić, że je s t to w izja je ­ d y n a w histo rii lu d zk iej m yśli; w izja, k tó ra u w zg lęd n iła obficie d o strz e ­ żenia sw oich p o p rzedników , a le b y ła zarazem od nich ra d y k a ln ie różna, m im o że w y ra ż a ła się w ję zy k u A ry sto te le sa , P latona, A u g u sty n a czy B oecjusza. T ru d n o tu uzasadniać teg o ty p u tw ie rd z en ia, w obec czego og ran iczy m y się je d y n ie do u k azan ia n ie k tó ry c h ty lk o , n a jw a ż n ie jsz y c h zręb ó w tego now ego i o ry g in aln eg o sp o jrzen ia, k tó re w śro d o w isk u lubelskim zostało dostrzeżo n e i rozw inięte.

1. Filozoficzny system św. T om asza c h a ra k te ry z u je się p rz e d e w sz y st­ kim o tw arto ścią zarów no ze w zględu n a k o n ty n u a c ję a p o reu m aty czn e g o sposobu m yślenia, ja k i na zdolność w ch ło n ięcia w siebie ty c h w sz y st­ kich k o n cep cji filozoficznych, k tó re stan o w ią p o g łęb io n e ro zu m ien ie rzeczyw istości; a to ze w zględu na zn eu traliz o w an y p u n k t w y jśc ia w przedm iocie filozoficznych ro zw ażań — k o n cep cji b y tu jak o b y tu .

(3)

nia rozw iązania — eu p o re z y Tom asz zasto so w ał w sw oich Q ua estio n es

disputatae, a n a w e t w S u m ie teo lo g iczn ej. P roblem staw ia o stro w fo r­

m ie p y ta n ia ty p u ro zstrzy g ająceg o ; grom adzi w tzw. o b iek cjach zarzu ty lub różne m ożliw ości rozw iązań; a w reszcie, u w zg lęd n iając d o ro b ek sw oich poprzedników , p o d a je rozw iązania, k tó re d o p recy zo w u je po­ przez odpow iedzi na w y su n ię te tru d n o ści. P rzez ta k ie u ję c ie sp raw y w yostrza um ysł czy teln ik a lub słuchacza i w ciąg a go do sam odziel­ nego m yślenia, czyniąc uw ażn eg o czy teln ik a w spółuczestnikiem do­

chodzenia do praw d y .

2. O tw arto ść je d n a k m y ślen ia i sy stem u Tom asza u zasadnia w ła ­ ściw ie jego kon cep cja b y tu ja k o p rzed m io tu filozoficznych dociekań. W tej m ierze św. Tom asz d o k o n ał p raw d ziw ej rew o lu cji, z k tó re j do­ niosłości ty lk o n ie k tó rz y zd ają sobie sp raw ę. P o sługując się bow iem tra d y c y jn ą term inologią filozoficzną, zw łaszcza ary sto te le so w sk ą , in a­ czej p o ją ł całą rzeczy w isto ść niż w szy scy jeg o poprzednicy. Co dziw ­ niejsze, żaden z jego n a stę p c ó w do dziś stan o w isk a T om aszow ego w ła ­ ściw ie nie zrozum iał. T u oczyw iście n arzu ca się uw aga: czy to ro zu ­ m ienie, k tó re je st p o d an e n iżej, je st w łaściw e? N iech o tym zad ec y d u je rzecz sama.

(4)

pojm ie się jak o n ie m ate rialn e, je s t n ierzeczy w iste. Je ż e li rzecz y w iste je st coś ze w zględu na to, że je st duchem , ideą, n a tu rą , to w sz y stk o m oże być je d y n ie takim czy innym asp ek te m treścio w y m , afirm ow a- nym przez p a rty k u łę „jako". Byt w y o d rę b n io n y przez T om asza je st n e u tra ln y w obec m yśli i nie d aje po d staw dla a p rio ry c z n y c h tw ierd zeń , a każę je d y n ie być zak orzenionym w rzeczy w isto ści ta k ie j, ja k a o na jest.

3. U jęcie poznaw cze ta k w y o d ręb n io n eg o w rzeczy w isto ści b y tu , analogicznie w spólnego dla całej rzeczy w isto ści, je s t m ożliw e ty lk o p rzy zasto so w an iu transcendentaliziującego ty p u poznania. I to je s t d a l­ sze, re w o lu c y jn e osiąg n ięcie m yśli T om aszow ej. W sz y stk ie bow iem n au k i i duża część poznania p rzed n au k o w eg o o p ie ra ją się i p o słu g u ją zasadniczo poznaniem u n iw ersalizu jący m , sk iero w an y m na w y tw o rz e ­ nie pojęć jednoznacznych, w k tó ry c h m yśl lu d zk a zw y k ła zasadniczo ak cen to w ać stro n ę Zakresow ą b ard ziej niż stro n ę treści, a o p e ru ją c zakresam i b ard ziej zw racała uw ag ę n a sy n ta k ty c z n e niż sem an ty czn e i p rag m aty czn e re la c je języ k a. Ludzkie p oznanie n au k o w e zw iązało się n ie w ątp liw ie z u n iw ersalizu jący m ty p em poznania, i to do teg o stopnia, że n ajro zm aitsze sy stem y filozoficzne b azo w ały ta k ż e na tym języku, tra c ą c p rz y tym n ie u sta n n ie pole dla sw oich d o ciek ań , alb o ­ w iem zo staw ało ono ro zp arcelo w y w an e p rzez p o w sta ją c e coraz szyb­ ciej nauki. Tom asz d ostrzegł, że po zn an ie filozoficzne je s t p rz e d e w sz y st­ kim p oznaniem tra n sc e n d e n ta liz u ją c y m i analogicznym , tw o rząc zupeł­ nie o d ręb n ą w m etodzie i przed m io cie (tudzież celu) d ziedzinę ra c jo ­ n aln eg o poznania. K łopoty z filozof iam i • po ja w iały się i b ęd ą się po­ tęg o w ać w m iarę n ie d o strz e g a n ia sw oistości filozoficznego — w łaśn ie tra n sc e n d e n ta liz u ją c e g o i an alo g iczn eg o po zn an ia rzeczy w isto ści.

4. I znow u ta k a afirm acja nie je s t dow olna, ale w e w n ę trz n ie sp rz ę ­ żona z c h a ra k te re m sam ego b y tu — o „jan u so w y m obliczu" treścio w o eg zy ste n cjaln y m . T ak ieg o b y tu n ie da się p o jęcio w ać, m ożna go je d y ­ n ie afirm ow ać p ie rw o tn ie w sąd ach e g z y ste n c ja ln y c h i u jm o w ać za pom ocą sąd ó w n aczelnych, tw o rzący c h p ie rw sze zasad y w y ra ż a ją c e tra n sc e n d e n ta ln e w łaściw ości b y tu , jakim i są: jed n o ść, odręb n o ść, p raw d a, dobro, piękno. Co w ięcej, n a w e t po zo rn ie u n iw e rs a ln e p o jęcia takie, jak: osoba, su b stan cja, re la c ja , p rzy czy n a , m ożna rozum ieć je d y ­ n ie analogicznie, gdyż b y tem n a p ra w d ę je st ty lk o k o n k re tn ie istn ie ją c a rzeczyw istość, a nie je d n a jego a b s tra k c y jn a form a tre śc io w a .

(5)

tacji. I chociaż n iek ied y spotykam y n aw et jednoznaczne sform uło­ w ania Tom asza i A ry sto telesa , Tom asza i P latona lub Pseudo-D ionizego, to jed n ak treść definicji i sform ułow ań m oże być zrozum iała i ak cep to ­ w ana je d y n ie w relacji do koncepcji bytu.

5. Jeśli dla św iata antycznego i arab sk ieg o cały KOSM OS b y ł bytem koniecznościow ym , mimo iż n aw et się zm ieniał, to dla Tom asza w św ietle jego koncepcji b y tu jako istn iejąceg o tenże kosm os m ógł być jedynie bytem rad y k aln ie przygodnym , całkow icie ' p a r t y c y ­ p u j ą c o istniejącym p r z e z i w Bycie A bsolutnym , ta k ja k św iatło istnieje w ośrodku przezroczystym . Byt bow iem p lu ralisty cz n y (a takim jest kosm os jako zbiór bytów ) zm ienny, czyli zaw iera jący rad y k aln ą potencjalność, je st w ostatecznościow ym typie w y jaśn ian ia uniesprzecz- niającego (takiego, k tó reg o odrzucenie je st bądź absurdem w sobie, bądź prow adzi do absurdu, u to żsam iając jednocześnie n ie b y t i byt) n iezro ­ zum iały bez konieczności istn ien ia A bsolutu, a w ięc bytu, k tó reg o istotą jest akt istnienia. J e s t on jed y n y m m ożliw ym i koniecznym za­ razem Bytem w sobie, przez siebie i z siebie. Jaw i się on m yśli ludz­ kiej jako sam w sobie dla te j m yśli n ie p o jęty . A le konieczność jego istnienia narzuca się n ieodparcie, ja k o ra c ja uniesp rzeczn iająca b y t jako byt (jako istniejący). Sform ułow anie T om asza w te j m ierze jakże jest w ym ow ne: „esse d u p liciter dicitur; uno m odo significat actum essendi; alio modo significat com positionem propositionis, quam anim a adinvenit coniugens p raed icatu m subiecto. Prim o ig itu r m odo accipien- do esse, non possum us scire e s s e Dei, sicut nec eius essentiam , sed solum secundo m odo. Scim us enim quod haec propositio quam form a- mus de Deo, cum dicim us Deus est, v e ra est. Et hoc scim us ex eius effectibus" (S łh. I q. 3 a. 4 ad 2).

(6)

rym afirm ując ciągle oczyw istą ak tu aln o ść — obecność „ja" (stronę egzy sten cjaln ą), d o strzega się zarazem jak o „ b u d u ją c y siebie" i k sz ta ł­ tu ją c y sw oje osobow e oblicze — istotę.

7. T eoria człow ieka szeroko rozbudow ana przez św. Tom asza da je zarazem g łębokie podw aliny pod te o rię m oralności ludzkiej. W te j dziedzinie Tom asz je st bezw zględnym klasy k iem i arcym istrzem . O n to problem om m oralności ludzkiej pośw ięcił n ajw ięcej stro n sw oich a n a ­ lity czn y ch dzieł. Je g o p rzem y ślen ia w tym zak resie niie m ogą być pom inięte przez nikogo, k to chce cokolw iek w arto ścio w eg o w dziedzinie m oralności pow iedzieć. A nieu w zg lęd n ien ie dorobku i p rzem y śleń T o­ m asza n a tym p o lu zaw sze kończyło się bądź zbanalizow aniem zag ad ­ nienia, bądź „osiądnięciem " n a m ieliznach faktologii, a n ierzad k o pow ażnych błędów.

W cen tru m zagadnień m o raln y ch Tom asz w idział człow ieka (osobę) w jego naczelnym akcie osobow ym , jakim je s t ludzka w o ln a d ecyzja, sk u p iająca w szystkie elem en ty ak tu ludzkiego. A u to n o m ia lu d zk iej decyzji, w k tó re j człow iek k o n sty tu u je siebie jak o w olną i rozum ną przy czy n ę spraw czą sw oich aktów , zo staje u Tom asza p o d k re ślo n a rad y k aln ie, bez uszczuplenia h etero n o m ii u k ład ó w realn eg o św iata i p raw a Bożego. C złow iek jak o w olna i autonom iczna p rzy czy n a sp ra w ­ cza sw oich ludzkich ak tó w k o n sty tu u je się (resp. w in ien k o n sty tu o w ać się) pow oli, u s p r a w n i a j ą c sw oje działanie psychofizyczne. D la­ te g o te o ria u sp raw n ień , zw łaszcza m oralnych, z n ajd u je u T om asza ta k zasadnicze znaczenie.

W a rto przy tym zauw ażyć, że to w łaśn ie T om asz ch yba p ierw szy w lite ra tu rz e m o raln ej ta k szeroko o p raco w ał i re a ln ie uw zględnił k o n cep cję podśw iadom ości poprzez te o rię spraw ności, zw łaszcza tych, k tó re są zapodm iotow ane w biologicznej i se n su a ln e j stro n ie człow ieka. N a zaw sze stało się k lasy czn e p y ta n ie Tom asza: „u tru m in se n su a lita te possit e sse peccatum ? (S. th. I. q 74 a. 3) i jeg o znakom ita odpow iedź: ,,vires sen sitiv ae p artis, etsi sin t com m unes nobis et b ru tis, ta m en in nobis h ab en t aliquam ex cellen tiam , ex hoc q uod ratio n i iu n g u n tu r; sicut nos, p rae aliis anim alibus habem us in p a rte sen sitiv a cognitivam e t rem iniscentiam [...] Et p er hunc m odum etiam ap p e titu s se n sitiv u s in nobis p ra e aliis anim alibus h ab et q u an d am ex cellen tiam , scilicet quod n atu s est o b o edire ratio n i". Jeszcze n a k ilk aset la t p rzed H eglem i F reudem Tom asz zauw ażył i zasadniczo rozw iązał sp raw ę p o d św ia­ dom ości i sublim acji życia um ysłow ego.

(7)

gólne do „TY" osoby Boga — to czyż sam a relig ia nie będzie tą in terp erso n aln ą w ięzią, w k tó re j osobow e, ludzkie przeżycia zy sk ają sw e ostateczne uzasad n ien ie przez TY OSOBY TRANSCENDENSU, w niczym nie w y k lu czając roli ty osoby d ru g ieg o człow ieka, ale p rze­ ciw nie — nad ając je j głębszy o stateczn y sens? I czyż religia nie ukaże się szczytem życia osobow ego, p o ry w ająceg o w sw ój w ir życiow y w szystko to, co n au k a ukaże jako w ażne, a co sam o w sobie bez re li­ gijn y ch p ersp ek ty w b y ło b y je d y n ie rzeczow ym funkcjonalnym w ęzłem w sieci relacji kosm icznych? I czyż relig ia będzie ograniczała lub jakoś w pływ ała na to k d o ciekań naukow ych? W żadnym razie! A p o ­ znanie relig ijn e — jakżeż d alek ie będzie od poznania naukow ego, w y ­ selekcjonow anego, p recy zy jn eg o , k ie ru jąceg o się w yłącznie rzeczow ym splotem relacji; relig ijn e przeżycie w łączy w siebie w szystkie m ożliw e przejaw y ludzkiego żyw ego poznania, by całym sw ym życiem osobo­ wym „zaw iesić się" n a ukochanym TY OSOBY DRUGIEJ?

9. A w teorii k u ltu ry d o strzeżen ie sp raw y in tencjonalności i zara­ zem in telek tu aln ej pochodności całokształtu dzieł ludzkich czyż nie ukazuje podstaw rozum ienia i sam ego c h a ra k te ru k u ltu ry i jej funkcji oraz przeznaczenia? T eo ria zaś p o jety czn eg o poznania, pogłębiona i poszerzona, czyż nie w ychodzi n aprzeciw dziedzinie estetyki?

*

O czyw iście, Tom asz będąc w ielkim m yślicielem ponadczasow ym jest zarazem dzieckiem sw o jej epoki, uw ikłanym w ak tu aln y w ów ­ czas stan n auk i k u ltu ry . N ieszczęściem b y ło b y n ieodróżnienie tego, co jest u niego zależne i pochodne od jego czasów , od tego, co jest specyficznie filozoficznym , w łaśnie m etafizycznym przem y śle­ niem. Ś redniow ieczny obraz św iata, jakościow a fizyka ary sto tele- sowska, system społeczny z ekonom icznym zespołem stosunków śred ­ niow iecznych, uniw ersalizm papieski i o bow iązujący w ów czas feu- dalizm rzutują na T om aszow y w y k ład filozoficzny i teologiczny. To jed n ak rzutow anie sprow adza się zasadniczo d o r o l i i l u s t r a c j i , a nie argum entu ap o d y k ty czn eg o dla jakiegoś filozoficznego tw ie r­ dzenia.

(8)

tle dzisiejszej nauki obskuranckie. G dy je d n ak zw rócim y u w ag ę na ściśle filozoficzną stro n ę m yśli T om asza i po trafim y oddzielić ją od ów czesnego stan u nauki i k u ltu ry , siłą rzeczy o d d ziały w ająceg o na żyjącego człow ieka, to dostrzeżem y je d y n ie ilu stra c y jn ą ro lę w sp ó ł­ czesnych obiegow ych i n au k o w y ch przekonań.

N aszą je st rzeczą poprzez p race u n iw e rsy te c k ie k o n ty n u o w ać dzieło Tom asza nie dlatego, że je st to dzieło Tom asza, lecz dlatego, że om a­ w iane przez niego problem y są problem am i odw iecznie ludzkim i i isto t­ nie ludzkim i. A jeśli on d o strzeg ając te p ro b lem y pow iedział na ich tem at coś n ap raw d ę isto tn ie now ego i w ażnego, to dziś — obchodząc 700-lecie jego śm ierci — nie m ożem y nie złożyć h o łd u jego p racy i nie przyztnać. się do in telek tu aln eg o klim atu, k tó ry je st w ta k za­ sadniczej m ierze jego osobistym dziełem . I jeszcze je d n o — nie m o­ żem y nie pracow ać nad jego m yślą i jeg o sform ułow aniam i, albow iem ty lk o w ten sposób dok o n u je się ciągłość k u ltu ry i je j w ew n ę trzn y rozw ój. D latego p re z e n tu ją c tu zespół a rty k u łó w i ro z p ra w n aw iązu ­ ją c y c h do k lim atu m yśli T om aszow ej czujem y się w ja k ie jś m ierze jeg o uczniam i i k o n ty n u a to ram i jego n ie śm ierte ln eg o dzieła.

M ie c zy sła w A . K rąpiec

Cytaty

Powiązane dokumenty

Święty Maksy- milian, ratując od śmierci jednego człowieka, stał się obrońcą życia każdego czło- wieka i patronem wszystkich, którzy bronią ludzkiego życia i czynią wszystko,

2 Por.. Jeśli przyjąć za K artezjuszem , że właśnie ilość — rozciągłość konstytuuje istotę rzeczy m aterialnych, to wówczas rzeczywiście do badania natury

Liczba małży.

Pierwsza występuje wtedy, gdy jest poznaniem Boga jako opatrznościowego stwórcy świata, wywiedzionym z poznania stworzeń i co do sposobu jest zgodna z naturą

ralny, twórczy - a państw o może im jedynie umożliwić re ­ alizowanie tego dob ra poprzez racjonalny system praw ny, zapew niający kom plem entarność sił w

O naukow ym poglądzie na świat m ożna mówić jedynie w tym sensie, że jest przystosowany do naukow ych wyników i że rzuca snop światła na problem y naukow e

zowane, zostało zasadniczo sformułowane w licznych pracach J.. DOBRO WSPÓLNE JAKO RACJA BYTU SPOŁECZEŃSTWA I PRAWA 191 musi być osobiście dostrzeżone przez człowieka) może i

Jeśli więc forma jest naczelną przyczyną, albo przynajmniej jedną z czterech przyczyn, to wszelkie poznanie przyczyn rzeczy jest — w danym typie — poznaniem