• Nie Znaleziono Wyników

Polityka historyczna i trauma : na przykładzie poezji politycznej lat trzydziestych

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Polityka historyczna i trauma : na przykładzie poezji politycznej lat trzydziestych"

Copied!
20
0
0

Pełen tekst

(1)

Paweł Kuciński

Polityka historyczna i trauma : na

przykładzie poezji politycznej lat

trzydziestych

Teksty Drugie : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 6 (126), 56-74

2010

(2)

5

6

Polityka historyczna i trauma

(na przykładzie poezji politycznej lat trzydziestych)

Pod hasłem „polityka h isto ry c zn a” kryje się wiele różnego rod zaju zjawisk. Jedne z n ic h są doskonale rozpoznane, pojaw iają się lub pojaw iły się w cześniej we w łaściw ych dyscyplinach, choć zapew ne n ab ierają innego znaczenia w kontekście b adanego fenom enu, in n e - dopiero oczekują eksplikacji. Te dwa zespoły: ele­ m entów daw no zapośredniczonych w odpow iednich k o n te k sta ch (należałyby tu przykładow o pojęcia: historiozofia, m it polityczny, „tradycja w ym yślona”), a po ­ n ad to zredefiniow anych przez cel p o lity k i historycznej; oraz niezdefiniow anych (będą to przede w szystkim te spajające i d ynam izujące sta tu s zjaw iska: dyskurs, n arrac ja, poetyka [polityki historycznej]), ale de facto legitym izujących jej istn ie ­ nie - tw orzą stru k tu rę badanego fenom enu. Jak b ędziem y starali się ukazać, b ę­ dzie to stru k tu ra dość za m k n ięta, n ie tra n sp a re n tn a dla innych św iatopoglądow o lub po p ro stu opozycyjnych, zew nętrznych dyskursów, choć niew ątpliw ie im m a- n e n tn ie bogata, ze w zględu na swoją k o n te k stu a ln ą i fazową budow ę. W łaśnie fa­ zowy ch a rak te r po lity k i historycznej stan ie się p rze d m io te m poniższych analiz.

N a p o cz ątk u należy p o d k reślić, iż zauw ażenie stru k tu ra ln o śc i „p o lity k i h i­ sto ry cz n ej” w zasadzie w yklucza m ożliw ość m yślen ia o niej jak o pojęciu , a tym b ard z iej - oderw anym czy choćby o kazjonalnym . N iew ątp liw ie nie pojaw iło się ono zn ik ąd , jego szybka k a rie ra w skazuje na p o p u la rn o ść nie tyle sam ego wywo­ dzącego się z now om ow y te rm in u - k tó ry zo stał p rz e ję ty p rze z p u b lic y sty k ę p o lity cz n ą i w określonych okolicznościach, w zależności od p u n k tu w idzenia, okazał się słow em -kluczem lu b antysłow em - ile sposobu m yślenia, k tó re m iało ono w erbalizow ać - re fle k sji h isto ry c zn e j p o dejm ow anej p rzez polity k ó w dla osiągnięcia o d p o w ied n ich celów. O d pow iednie byłoby za te m m ów ienie o p o lity ­ ce historycznej jako o dyskursie. D yskursyw ność najlep iej oddaje jej ontologiczną

(3)

istotę. D y sk u rs jest bow iem n ie tylko tym w szystkim , co pozw ala istnieć zn acze­ n io m te k stu , języka poza n im sam ym - w rzeczyw istości społecznej i p o lity cz­ nej, m ow ą (parole) - ale w łaściw ie tym , co ów te k st pow ołało do istn ie n ia , w sk ra j­ nych p rzy p a d k ach zatem - sam ą p olityką, sposobem k onstru o w an ia (i w yciągania w niosków z) n a rra c ji o z góry określonej fu n k c ji1. W spółczesna p o lityka byłaby więc in te n c ją pow staw ania tekstów (n arra cji), k tó re w spółtw orzą p o lity k ę h isto ­ ryczną danej grupy, p rze d e w szystkim je d n ak - rac ją istn ie n ia sam ej p o lity k i, leg ity m izacją praw dziw ą zawsze wówczas, gdy g ru p a pow oła się na „w ym yślone h is to rie ”, odsyłając do n ic h niedow iarków , oczekujących od p rze d staw ic ie li g ru ­ py (polityków ) u za sa d n ie n ia ich decyzji (w in n y m w ypadku nie byłoby różnicy m ię d zy h isto rią a p o lity k ą h isto ry c zn ą czy też n ie m niej isto tn ej i efektow nej ró żn icy dotyczącej fu n k cji, celów i in te n c ji - m iędzy p o lity k ą h isto ry c zn ą a h i­ sto rią polity czn ą). N ie w sp o m in am już, że te używ ane przez p o litykę h isto ry czn ą n a rra c je i te k sty n ie tylko są polity czn e, lecz ta k że - w sposób m niej lu b b ard z iej udany, m ożliw y do zaakceptow ania p rzez m asy lu b nie - w erb alizu ją św iado­ m ość h isto ry c z n ą , w k tó rą m ożna się w łączyć lu b k tó rą m o żn a kontesto w ać. P olityka h isto ry c zn a nie m a więc desygnatów , jest d ziejącym się procesem , p rzy ­ ro stem fab u ł dotyczących h isto rii, a p o te m krea cją sam ych n a rra c ji h isto ry c z­ nych; nie staty czn y m p rz e d m io te m - a dy n am iczn y m d zian ie m się te k stu o h i­ sto rii we w spółczesnej p rz e strz e n i p u b lic zn e j. Jako te rm in jest też w ynalazkiem typow o polskim . W ażna to p erspektyw a, bo chociaż polityka h isto ry c zn a w dys­ k u rsie p u b lic zn y m pojaw iła się niedaw no, to s tru k tu ra zjaw iska jest zaskakująco u n iw ersa ln a, z a m k n ię ta , ale po jem n a. W p isu ją się w n ią bow iem nie tylko w spół­ czesne, ale i histo ry czn e p ró b y p o lity za cji h isto rii, począw szy od tych X IX-wiecz- nych, tw orzonych przez rom antyków , p rzez now oczesne, X X -w ieczne, gdzie sam ro m a n ty z m i jego tra d y c ja p o d d a n e zo stały u p o lity c z n ie n iu , d o k o n y w an e m u p rze z „p ó źn y ch w n u k ó w ” . H isto ria ro m a n ty c z n e j tra d y c ji jako p o lity k a h is ­ toryczna, n a p isa n a przez p isa rz y i ideologów lat 30., b ęd z ie - m am n ad z ie ję - eg zem plifikacją zarów no tego sam ego ogólniejszego zjaw iska, jak i jed n ą z pie rw ­ szych pró b w prow adzenia oficjalnych n a rra c ji o h is to rii do p o lity k i, na długo p rze d tym , gdy pojaw iło się pojęcie, k tó ry m dziś się posługujem y.

O dzyskanie niepodległości po zakończeniu W ielkiej W ojny nie spowodowało, m im o buńczucznych haseł głoszonych przez radykalnych stylistycznie i obyczajo­ wo, tem atycznie i etycznie now oczesnych, sk andalizujących polskich futurystów , „w yniesienia m u m ii M ickiew iczów i Słow ackich”2 do m u zeu m pam iątek; nie p o ­ skutkow ało rów nie bezkom prom isow ym zerw aniem z ro m antycznym parad y g m a­

N a tem at sposobów analizy d y sk u rsu politycznego, jego roli i funkcji, a także od niesień do języka zob. np. N. F airclough Language and Power, L ongm an, Harlow, E n g .-N ew York 2001.

Por. B. Jasień sk i Do narodu polskiego. M anifest w sprawie natychmiastowej futuryzacji

życia, w: A. Lam , Polska awangarda poetycka. Programy lat 1917-1923, t. 2: Manifesty i protesty. Antologia, W L, K raków 1969.

2

(4)

5

8

tem . Jeśli m im o to m ło d em u po k o len iu pisarzy i poetów udało się w prow adzić pew ne ofensyw ne idee w życie (sztuki) i na jakiś czas odzwyczaić odbiorców od p atrio ty czn y ch pacierzy i „c ie rp ię tn ic tw a”, udostępniając p u b liczności w zam ian nowe, alternatyw ne sposoby estetycznego przeżyw ania dynam icznego św iata - to polityczna część dziedzictw a epoki wieszczów w ciąż n ie zm ien n ie fascynowała no ­ w oczesnych polityków i ideologów, w ładców m łodego państw a. Zarów no pokole­ n ie piłsudczyków i późniejszą sanację, jak i n ie p rz eje d n an y c h politycznych p rze­ ciw ników M arszałka - endecję (zawsze polem icznie i sceptycznie nastaw ioną do „rozkładow ego ro m an ty zm u ”3), czy, w połow ie dekady, praw icow o-radykalne g ru ­ py secesyjne m łodych faszystów z g ru p „F alangi” i „ABC”, zagorzałych wyznaw­ ców idealistycznego i radykalnego ro m an ty zm u politycznego, a zarazem orędow ­ ników państw a totalnego. W szystkie główne siły polityczne tam tego okresu były św iadom e politycznego p o te n cja łu trad y c ji rom antycznej. Z an im jed n ak proces „p isan ia” po lity k i historycznej zaczął się w la tac h 30. na dobre, narracja o ro m an ­ tyzm ie snuta była niespiesznie, a naw et obiektyw nie. Taki - nieinteresow ny, n ie­ polityczny c h a rak te r m iało słowo w stępne do antologii Ideały kultury a prądy spo­

łeczne. W ypow iedź red a k to ra , Bogdana S uchodolskiego, u ru ch a m iała świadom ość

im m an en tn ej polityczności epoki rom antyzm u:

utw ory poetyckiego n a tc h n ie n ia silniej [...] niż zdobycze b ad ań i rozm yślań, przem ów i­ ły do św iadom ości w spółczesnych i potom nych. D latego pam ięcią bardziej troskliw ą o to ­ czono lite ratu rę tych czasów - najgłębszy w yraz serca polskiego, d łu g o le tn ią ostoję ładu i swobody, sym bol praw dy i praw a społeczeństw a, skrępow anego przem ocą wroga. [...] In n y zgoła los - i jak niespraw iedliw y! - zaciążył n ad dziedzictw em m yśli polskiej tych lat.4

W n astęp n y m fragm encie odsłania S uchodolski rom an ty czn ą stronę k u ltu ry literackiej dw udziestolecia. W łaśnie poznawczy, n iekoniecznie zaś doraźny aspekt i ideologiczna in ten cja stały za p rag n ie n iem kontynuow ania trad y c ji „rom anty­ z m u ” w jego politycznej w ersji. Z resztą chodziło rów nież o chęć zbad an ia dzie­ dzictw a czasów podległości w jego całokształcie. P róby p rez en ta cji m yśli społecz­ no-politycznej ro m an ty zm u p odyktow ane były chęcią dow iedzenia, że rom antyzm to nie tylko lite ra tu ra i nie w yłącznie poezja, n iekoniecznie jed n ak - pow tórzm y z n aciskiem - p rzybliżenie asp ek tu społeczno-politycznego rów nało się ak tu aliza­ cji politycznej. Po p ro stu zauw ażono dysproporcję m iędzy stanem w iedzy o ro ­ m antyzm ie literac k im a polityczną częścią tego dziedzictw a:

gdy tam , na polu literatu ry , b ad an ia analityczne oraz k ilk ak ro tn ie podejm ow ana próba syntezy ujaw n iają zasadnicze drogi jej rozwoju, gdy przew odnik, m niej lub b ardziej w y­ traw ny gotów prow adzić nas zawsze, naw et w śród dziel drugorzędnych talentów , tu, w

dzie-3 Zob. np. R. D m ow ski Myśli nowoczesnego Polaka, w stęp N. Tomczyk, N ortom ,

W rocław 2002.

4 B. Suchodolski Ideały kultury a prądy społeczne. Wypisy z dzieł myślicieli polskich X I X

(5)

d zinie m yśli polskiej m ro k tajem niczej obcości okryw a nazw iska najw ybitniejsze naw et, a dziejom jej n ik t dotychczas nie w ystaw ił godnego p o m n ik a .5

W nioski S uchodolskiego, m im o że nieinteresow ne, n ajw yraźniej wpisyw ały się w poetykę pierw szej, przygotowawczej fazy polityki historycznej. N azw ijm y ją f a z ą f a b u l a r y z a c j i h i s t o r i i . Jej istotą jest w łaśnie swoiście ro zu m ian a niein- tencjonalność polityczna. W tej fazie nieobecność p ierw iastka politycznego, b rak politycznego w ektora, jest n ie tylko no rm ą teoretyczną (dyskurs jest pozafabular- ną częścią mowy), ale też retorycznym obow iązkiem zaangażow anego podm iotu: jest w yborem m niejszego zła, środkiem uśw ięconym przez cel, któ ry m staje się m niej lu b b ardziej daw ana do zro zu m ien ia obiektyw ność odkrywcy danej fabuły i troska o praw dę historyczną, stan św iadom ości historycznej. Poznaw cza in te n ­ cja a rty k u łu S uchodolskiego spraw ia, że jego w niosków nie m ożna nazw ać in te re ­ sowną, polityczną m a n ip u la cją trad y cją i dziedzictw em rom antyzm u. N iem niej jego słowa niosą kilka korzyści dla docelowej politycznej n a rra c ji o h isto rii. Po pierw sze, m am y tu do czynienia z m ocno w yartykułow anym apelem skierow anym do odbiorcy. Sugestie dotyczące w ażności h isto rii w życiu n aro d u i grupy, apele do historycznej św iadom ości i zbiorow ej pam ięci (tu do „niespraw iedliw ości”), okazują się bezcenne dla docelowego d y skursu p o lityki historycznej. O ne b u d u ją jego „obiektyw ność”, zaśw iadczają o bezinteresow ności sądu, spraw iają, że tej ar­ g u m en tacji nic zarzucić n ie m ożna, a zatem - w szystkie n araz - b u d u ją zaufanie potencjalnego odbiorcy. Słusznie w ydaje m u się, że m a do czynienia z p rofesjona­ listam i p ró b u jący m i dokonać „rekonkw isty” h isto rii, przyw rócenia „zap o m n ia­ n y ch ” dziejów w spółczesnym p okoleniom po to, by lepiej m ogły zrozum ieć swoje dzisiejsze otoczenie. O prócz tezy o „niespraw iedliw ości” św iadom y n a rra to r ta ­ kich opow ieści posłużyć m oże się innym i, bard ziej rad y k aln y m i argum entam i: np. retoryką „historycznego k łam stw a” czy naw et „zdrady”, choć w ta k im w ypad­ k u m usi w iedzieć, że te w ytłum aczenia m ogą okazać się zarówno niew ygodne (zra­ zić odbiorcę), jak i niebezpieczne dla docelowego p rzek azu - p o lity k i historycz­ nej, wywołując oskarżenia o m an ip u lację, za n im jeszcze zbudow ano jakąkolw iek polityczną narrację historyczną. Po drugie, fragm enty a rty k u łu Suchodolskiego o d słaniają w łaściwą dla fazy fabularyzacji ten d en cję do odryw ania zdarzeń h isto ­ rycznych od ich historycznego ko n tek stu , ale bez ich znaczeniow ej ak tualizacji, w naszym w ypadku - rozdzielają w cześniej nierozerw alną stru k tu rę ro m an ty zm u na dwie, autonom iczne części: ro m an ty zm literac k i i ro m an ty zm polityczny. P oli­ tyczność rom an ty zm u , zyskując pew ną autonom ię wobec jego literackości, m oże i m u si stać się p rze d m io te m w nikliw ej eksplikacji - także, a m oże p rzede w szyst­ k im w spółczesnej, prow adzonej now oczesnym i m etodam i, ale nie - pow tórzm y z n ac isk iem - ofensyw nej sem antycznie, b ez p o śred n io ingerującej w znaczenia tekstów tradycji. A ntologię Suchodolskiego n ie p rzy p ad k iem w ypełniają pu b licy ­ styczne, społeczne, polityczne teksty X IX -w ieczne (rom antyczne i pozytyw istycz­ ne), podzielone w edług w spółczesnego już klucza politycznego, gdzie obok socja­

(6)

0

9

liz m u zjawia się, jako kategoria p orządkująca, nacjonalizm . S kądinąd wiadom o, iż rom antyczna stratyfikacja polityczna była czym in n y m niż XX-wieczny ostry p odział na lewicę i praw icę, a rom antyczny n acjonalizm wiele więcej m iał w spól­ nego z klasycznym przedm arksow skim u to p ijn y m socjalizm em niż z polityczny­ m i id eam i narodow ym i końca X IX i początku X X w ieku. U kład „wypisów” igno­ ru je zatem historyczne zakorzenienie składających się na n ie idei. W ciąż pozosta­ ją „X IX -w ieczne”, a jed n ak okazują się b ardzo w spółczesne. U legają tem atycznej i ideologicznej ak tu a liz a c ji, ale tylk o w g ran ic ac h m eto dologicznej h ie ra rc h ii; odzw ierciedlają zasadę k a rd y n a ln ą u k ła d an ia antologii, któ ra resp e k tu je k o h e­ rencję historycznych znaczeń tek stu , dopuszczając jego skracanie, co jest w ym o­ giem ekonom ii p ro jek tu , nie zaś politycznych ciągot redaktora.

A jednak derywacja zdarzenia od kontekstu historycznego pozwala już na pew ną dow olność (wybiórczość) w tra k to w a n iu h is to rii (politycznej), a docelowo daje m ożliw ość w spółczesnej jej in te rp re tac ji. Taktyka oderw ania, rek o n te k stu a liz acji w ydaje się tym b ardziej jaskraw a, im dalej w yrw anym z historycznej m acierzy fak­ tom od ich w łasnych dziejów. W w ierszu Rocznica narodow iec, K onstanty D obrzyń­ ski, naw iązuje do w ydarzeń nocy listopadow ej. Pow stańcy jawią się poecie jako: „Synowie m atk i, n ajlep si n ajszczersi” - w ybrańcy i elita. Tylko im bow iem ojczyz­ na: „M arzyła [...] się / W ielka, N iepodległa, Św ięta”. H isto ria ulega koniecznej fabularyzacji, tylko taka, em ocjonalna, m oże być atrakcyjna: „ W p a d l i . / Stu sześćdziesięciu. W ysocki na czele, / na pyły sta rli żelazną zaporę. / K ażdem u serce i lico ta k gore jak pozłocista m o n stra n cja w kościele” 6.

W pierw szej fazie kształtow ania d y skursu p o lityki historycznej niezakorze- n ione fakty zaczynają być postrzegane jako idee, zaś b iałe plam y, p u ste m iejsca, będące d otąd p rze d m io te m b ad a n ia historyków , okazują się elipsam i w ypełniany­ m i przez em ocjonalną opowieść, do której bliżej jest badaczom i tw órcom fabuł - literatu ro zn aw co m i poetom . K iedy więc p ad a p o stu lat ak tu alizacji idei ro m an ­ tycznych, dyskurs, a w łaściwie fab u la rn a część jego stru k tu ry , jest już przygoto­ w ana. Proces poznania historycznego p o d w pływ em poetyki, języka sym boliczne­ go, zaczyna p rzypom inać w ielki łań cu ch b y tu - h isto rię idei i ich subiektyw ną in terp retację. C hoćby tę, dokonaną w 1937 ro k u na łam ach „P am iętnika L ite ra c­ kiego”. Z am iast opisu faktów pojaw ia się tu m ało racjo n aln a kategoria „ducha epo k i”, a na d odatek poetyka m etafizycznej opow ieści o ch arak terze teleologicz- nym niw eluje ograniczenia klasycznego d yskursu naukow ego, zobligow anego p o ­ stu la ta m i praw dy i obiektyw izm u. Części h isto rii czy też zd arzenia traktow ane są jak elem enty w yobrażonych w spółcześnie zbiorów, któ re m ieszczą ponadczasow e jakości idealne:

d u ch epoki, id ea epoki - jest po części o dzw ierciedleniem idei, ożyw iających poszczegól­ nych twórców, syntetycznym w ykładnikiem problem ów jednostek, k o n stru k cją

psycho-κ . D obrzyński, Rocznica, w: tegoż Czarna Poezja, O rędow nik, Poznań 1936. K olejne cytaty lokalizuję w tekście, podając nazw isko, ty tu ł w iersza, skrót CzP.

(7)

logicznej pro b lem aty k i w logiczną ideologię, p rzestrzennym ujęciem tego, co przepływ a w czasie. Ale d u ch epoki jest nie tylko w yrazem p roblem atyki życia, lecz wznosi się on i p onad zm ienność przejaw ów życiowych, przeciw staw ia zew nętrznej różnorodności w e­ w n ętrzn ą jedność, tem u , co jest, to, co być pow inno. Idea epoki to nie rzeczyw istość, ale praw o, wyższa form a historycznej praw dy.7

R om antyzm jest zatem pojm ow any w kategoriach „p rą d u bezczasow ego” . P erspek­ tywa ahistoryczności rozszerza zakres „pojęcia ro m an ty zm u ” . Jest to raczej este­ tyka longue durée, poznania i przybliżenia h isto rii do dośw iadczenia w spółczesnych, a dotarcie do ideologii, uchw ycenie ducha, jest zarazem uchw yceniem istoty rz e ­ czy, w sensie m etodologicznym zaś - ro zszerzen iem h isto ry czn y ch prerogatyw badacza. F abuły historyczne n a tu ra ln ie uw alniają się od historycznego zakorze­ n ia n ia, trw ają jako doskonalsze w arian ty pierwowzorów.

O dw rotnie niż dla Turey, w edług Jana E m ila Skiwskiego b ad a n ie p o lityki i li­ te ra tu ry jest zad an iem dla profesjonalistów . Jak w cześniej Ż erom ski czy Brzozow­ ski, przek o n an y jest o polityczności par exellance XIX-w iecznej form acji. D ostrze­ gając wagę p o lityki doby rom antycznej, jednocześnie jed n ak przew artościow uje jej założenia, dąży do w ypracow ania m odelu le k tu ry dzieł rom antycznych w o p ar­ ciu o w spółczesne polityczne tendencje. Z am iast p o lityki ro m an ty zm u prop o n u je enigm atyczną „m etodologię narodow ą”, już w spółczesną, łatw iejszą w recepcji:

M y nie w ydaliśm y lite ratu ry narodowej w tym sensie, jak inne narody. N arodow y c h arak ­ ter naszej literatu ry m a sens zgoła inny. Była to - porozbiorow ą m am przede wszystkim na myśli - literatu ra polityczna. Z agadnieniem c entralnym nie byl, jak u tam tych [zachod­ nioeuropejskich] pisarzy - człowiek, analizow any narzędziam i i m etodam i narodowym i, ale sprawa czysto praktyczna: co należy zrobić dziś, aby mieć zapew nione ju tro ?8

Niestety, ta polityczna historia form acji rom antycznej, chociaż zrozum iała dla „człowieka ro m an ty zm u ”, okazuje się n ieistotna dla współczesnych. Skiwski p ro ­ ponuje więc odw rotne rozw iązanie niż Suchodolski - należy „zaaresztow ać” rom an­ tyczną politykę, a literatu rę uwolnić od historycznych kontekstów pod jednym wa­ runkiem : polityka rom antyzm u pow inna ustąpić m iejsca ideologii w spółczesnej, narodow ej, owej zupełnie odm iennej XX-wiecznej wrażliwości recepcyjnej.

D latego, n iezależnie od politycznej opcji, publicy sto m politycznym i p a rty j­ nym dem agogom drugiej m iędzyw ojennej dekady n ie o d m ie n n ie towarzyszyć b ę­ dzie ś w i a d o m o ś ć , że d okonują tran slacji, że idee ro m antyczne z chw ilą, gdy trafia ją do d ebaty publicznej w latach 30., ulegają przetw orzeniu, a zatem , że to ­ talnej zm ianie uległ kontekst epoki, która dzisiaj nak azu je odrzucić m acierzystą specyfikę „rom antyczności” . N a łam ach „P rosto z M o stu ” H elena R a d ziu k in as pisała w prost, że

7 K. T urey Konstrukcja pojęcia romantyzmu jako zagadnienie teorii prądów, „P am iętn ik

L ite rac k i” 1937 z. 2, s. 606.

8 J.E. Skiwski N a przełaj oraz inne szkice o literaturze i kulturze, oprac. i w stęp.

(8)

6

2

w spółczesny człow iek jest rom antycznym - oczywiście nie w stylu 1830 roku, lecz w z n a ­ czeniu owego wiecznego ro m an ty zm u , który trw a jako pew na koncepcja św iata poza g ra­ n icam i tak zw anego k ie ru n k u literackiego, co jest szersza i głębsza niż ów k ieru n e k - k tóry istn ia ł daw no p rzed B yronem .9

O bie diagnozy, każda w in n y sposób, daw ały do zro z u m ien ia, że b lisk i jest m om ent, w którym kończy się przygotowawcza, w stępna faza budow ania d y sk u r­ su p o lityki historycznej, a zaczyna druga - f a z a n a r r a c j i h i s t o r y c z n e j .

W drugiej fazie kształtow ania dyskursu p o lityki historycznej w iększą niż do­ tychczas rolę zaczyna odgrywać w spółczesna ideologia, ro zu m ian a jako rein ter- pretacyjna św iadom ość b ąd ź pozycja, z jakiej należy dokonać re in te rp re ta c ji ufa- bularyzow anych zdarzeń historycznych. U ak tu a ln ie n ie nie jest tu już tylko p o stu ­ la tem m etodologicznym dotyczącym samej h isto rii. D zia n ie się h isto rii nie jest już lin e arn e, co oznacza, iż h isto rię nie tylko m ożna zrekonstruow ać, ale też ją zapow iedzieć lub przew idzieć - w skrajnych, choć znow u n ie ta k rzad k ich przy­ p ad k a ch - po p ro stu wymyśleć. W arto w tym m iejscu powołać się na m o d e rn i­ styczną arg u m e n tac ję E rica H obsbaw m a: „«Tradycja w ym yślona» oznacza [...] zespół działań o ch arak terze ry tu aln y m lub sym bolicznym , rządzonych zazwyczaj przez jawnie lub m ilcząco przyjęte reg u ły ” 10. Je d n ą z n ic h jest „ciągła rep ety cja” h isto rii, p rzekonanie, że - jak pisał D obrzyński - „H istoria się pow tarza, / p o ­ chodnie wieków w w ichrze dziejów gasną, / a w iecznie m łoda N ike o n atchnionej tw arzy / d eklam uje z patosem Komedię Nie-Boską / i w iecznie jest nieboskłon za ciasny” 11. Perspektyw a w ieczności, k tó rą p ro p o n u je się w tym w ierszu - przy n ie ­ b agatelnym w sparciu reto ry k i ro m an ty zm u polskiego - jest jedyną alternatyw ą liniow ej koncepcji dziejów, zanegow anej przez polityków, poniew aż, jak w ierzą, w yłącznym jej skutkiem pozostaje sucha recepcja, co najwyżej - retrospekcja. Żadne z tych zajęć n ie w nosi w iele do rzeczyw istości politycznej, nie m oże jej p rze k szta ł­ cić. W dyskursie nacjonalistycznym to nie dzieje posiadają przeszłość, przyszłość i teraźniejszość - w „wichrze dziejów ” nacjonalistycznego p oety niew iele jest p rze­ cież zdrow orozsądkow ej czasowości, dużo więcej n ato m iast - dynam iki, która r u ­ guje w izję h isto rii skończonej, biegnącej z p u n k tu A do p u n k tu B, chronologicz­ nej („gasnące p o chodnie w ieków ”), po której n astęp u ją „nasze czasy” . To raczej - jak pisał Tadeusz K roński - sama „H istoria ma swą przeszłość, teraźniejszość i przy­ szłość” 12, dow olnie d orabianą, bardzo też elastyczną.

9 H. R ad ziu k in as M it współczesnego człowieka, „Prosto z M o stu ” 1937 n r 23, s. 5.

(D alej skrót: „P zM ”).

10 E. H obsbaw m Wprowadzenie. Wynajdywanie tradycji, w: Tradycja wynaleziona,

red. E. H obsbaw m , T. Ranger, przeł. M. G odyń, F. G odyń, W ydaw nictw o UJ, K raków 2008, s. 10.

11 K. D obrzyński Alkazar, w: tegoż Żagwie na wichrach, D ru k arn ia Polska, P oznań 1938.

Kolejne cytaty lokalizuję w tekście, podając nazwisko, ty tu ł w iersza, skrót: ŻW.

12 T. K roński Faszyzm a tradycja europejska, w: tegoż R ozw ażania wokół Hegla, oprac.

(9)

Szczególnie w czasach n a ro d z in to ta litary zm ó w o b d arz en ie h isto rii te ra ź n ie j­ szością i przyszłością fu n d u je n ie o g ra n icz o n e m ożliw ości jej in te rp re ta c ji, a w ła­ ściwie m a n ip u la c ji i in stru m e n ta liz a c ji, poniew aż zm ien ia się sta tu s h isto rii: py ­ ta n ie „Czy historia m a w ystępow ać jako magistra vitae, czy też vita jako magistra

historiae”13, zostaje ro zstrz y g n ięte n ie zg o d n ie z wymową łaciń sk iej m aksym y.

R adykalne ideologie, a szczególnie nacjonalizm - co zauw ażali już rom antycy, a usiłow ali zignorow ać ich sam ow ładni spadkobiercy w w ieku X X - posługiw ał się m etodą celowego zap o m in an ia, świadom ej a m n e z ji14. N ie tylko zatem „histo­ ryk, stojący na u sługach swego schem atu, rozporządza straszliw ą w prost b ro n ią ”, poniew aż zręczniej posługuje się nią ideowy m a n ip u la to r: „m oże [bowiem] p rze­ szłość uśm iercić i «wykazać» przeciw nikow i, że to, o co ta m te m u chodzi, te a te w ydarzenia i postaci n ie istn iały wcale tym sposobem egzystencji, jaki przeciw nik uw ażał dla n ic h za isto tn y ” 15. W sk rajn y c h p rzy p a d k ach bow iem to ideologia „spraw dza” narrac je historyczne, w prow adza cenzurę, narzuca słuszny p u n k t w i­ dzenia, a w k ońcu - te działan ia uzasadnia: „Ponieważ n ik t m i n ie w ytłum aczy - pisze S tanisław Kozicki - że rzeczą w ażniejszą jest b ad a n ie życia niż ono sam o - stąd w ypreparow ałem w niosek, że jest uspraw iedliw iony polityk, który spraw ia w ym agania dziejo p isarzo m ” 16.

P olityczne gru p y już nie tylko m e d iu ją i u atra k cy jn iają zd arzenia po to, by były one b ardziej zrozum iałe. Skoro m a teria łem , z któ ry m p rac u ją, są fabuły, a nie fakty, w ysublim ow ana, pełna elips, sekw encyjna opowieść znaczona n ap rz em ie n ­ ną aktyw nością p o d m io tu decydującego, co z historycznego dośw iadczenia w arte jest zap am iętan ia , a co zasługuje na zapo m n ien ie lu b choćby pom inięcie, „prze­ m ilcz en ie”, in n y m i słowy, k tóre w ydarzenia z przeszłości m ają decydować o n a j­ b ardziej ak tualnej politycznej w spółczesności - to zm ienia się zarów no rola i fu n k ­ cje p rzekazu, jak rów nież m iejsce i zadania nadawcy. Jest on b ardziej aktywny, z odtw órcy h isto rii obdarzonego pew nym i prerogatyw am i, dokonującego cięć i re tu ­ szy, p ro p ag ato ra historycznej św iadom ości, do czego w zasadzie ograniczała się jego rola w pierw szej fazie, staje się tw órcą n arrac ji, św iadom ym swojej w ładzy d em iurgiem . Jego aktywność zaczyna teraz przypom inać działan ia reżysera doko­ nującego w spółczesnej adap tacji, nie tylko zm iany rekw izytów czy unow

ocześnie-13 S. Kozicki Publicystyka i historia, „Myśl N arodow a” 1937 n r 21, s. 322.

14 Por: „P uszczanie w niepam ięć, pow iedziałbym naw et - b łąd historyczny,

stanow i głów ny czy n n ik stw orzenia n aro d u i dlatego rozwój b ad ań historycznych bywa często niebezpieczny dla narodow ości. B adania historyczne w ydobyw ają na jaw akty przem ocy, jakie m iały m iejsce w zaczątkach w szelkich form acji politycznych, naw et takich, które dały n ajbardziej d o d atn ie w yniki. Z jednoczenie odbywa się zawsze na drodze g w ałtu ” (E. R enan Dzieła, Studia historyczne

i filozoficzne, przeł. R. C entnerszw erow a, W ydaw nictw o „P rzeglądu Tygodniow ego”,

W arszaw a 1905, s. 9).

15 T. K roński Faszyzm a tradycja europejska, s. 291.

(10)

6

4

n ia dekoracji, ale p rzede w szystkim tego, co najw ażniejsze: stw orzenia nowych znaczeń w edług pewnej określonej i politycznej już wizji. Jak pisał A leksander H ertz:

W yrażając się obrazowo, trafn ie an alizu jąc ten sposób d o ś w i a d c z e n i a h isto ry czn e­ go, pow iedzieć możemy, że posuw am y się w przyszłość odw róceni do niej plecam i, o b li­ czem skierow ani ku przeszłości. Ta przeszłość jest też m odelem , w edług którego o dtw a­ rzam y sobie p rzypuszczalną - a nie d o strzeg aln ą dla nas - przyszłość. O brazu tej przy­ szłości wyrzec się nie chcem y i nie możemy. W ieść o ju trze nadaje sens naszem u życiu, b udzi naszą energię, rozw ija tw órczość.17

Sytuacja, w k tórej re to r - ideolog, p a rty jn y h isto ry k , p ro p ag a n d y sta, poeta - dzierży w rę k u przeszłość i przyszłość „p rzeszło ści”; w k tórej tw orzy tę a lte rn a ­ tyw ną, ta u to lo g ic zn ą „h isto rię h is to rii”, zam ieniw szy ją na p re h isto rię w łasnych p ra g n ie ń i p rze k o n ań - staje się u d ziałe m swoiście postheglow skiej, n acjo n aln ej k o n cep cji dziejów. N a ró d w niej to „w iecznie D z is ia j” lu b zgoła sam a W iecz­ ność, zaw sze k o h e re n tn y czas m itu narodow ego, w k tó ry m p o cz ątk i n a ro d u i je­ go przyszłość są ak tualizow ane w opow ieściach o bezczasow ej, ahistorycznej w iel­ kości: „Jakże w am , horyzonty, n ie rzucić dźw ięcznego w yzw ania, / jakże w was, gwiazdy, n ie w bijać w oli zu chw ałych ra m io n - / k ie d y leg en d y d zieciństw a tę ż e ­ ją w p o tę żn y g ra n it, / k ie d y spieczone p ra g n ie n ia w ła n y zachw ytu się łam ią, a w olność barw y ojczyste na k ażdym ra m ie n iu m ości - / W ielkości, w ielkości, w ielkości!” 18. D aw ne opow ieści za te m - pow iada poeta - w yrażone w fo rm u łac h n arrac y jn y ch leg en d y czy b a śn i n ie tylko p o d le g ają a k tu a liz a c ji i nie tylko p rz e ­ ksz tałcen ie lu b czasem z u p e łn e p rze in ac ze n ie ich znaczenia stanow i k onsekw en­ cję zastosow ania ideologii jako k ateg o rii in te rp re ta c y jn e j. O czywiście, sam a in- w aria n tn a m ityczna fo rm u ła n arrac y jn a tw orzy d okładne analogie, język p oetycki nie m oże je d n ak zaakceptow ać p ełnego zb liżen ia m ię d zy h isto rią jako n a rra c ją a p o lity k ą jako in te n c ją i celem polity czn ej parole. U jaw niający się tu k o n flik t m ięd zy poezją a pro zą, ep ik ą a p u b lic y sty k ą , sym bolicznym a dosłow nym od­ cz y ta n iem ideologicznych zn a cz eń m ów i jeszcze o czymś. A nalogie owe m ogą być d o k ład n e, a sposób ich p rz e d staw ie n ia w zasadzie dowolny, poniew aż to to ­ ta ln y sens m itu w spółczesnego jest dom inujący, n ie zaś przykładow a opowieść p o lity czn a, któ ra jest in w aria n tn a.

Faza n a rra c ji historycznej m u si więc być rozpoznaw alna raczej w łaśnie jako fabuła lub m it, a nie jako „o rd y n a rn a” pro p ag an d a polityczna. N ie m oże narzucać rozw iązań politycznych, zaw ierać sugestii, k tóre włączyłyby odbiorcę w krąg od­ działyw ania p arty k u larn y ch interesów jakiejś jednej grupy - to w arunek bezw zględ­

17 A. H e rtz W oczekiwaniu nowego średniowiecza, „D ro g a” 1929 n r 5, 6, cyt. za: tegoż

Socjologia nieprzedawniona. Wybór publicystyki, wyb., oprac. i w stęp J. G arew icz, PIW,

W arszaw a 1992, s. 233.

18 J. Pietrkiew icz Wyzwolone mity, w: tegoż Wiersze i poematy, Prosto z M ostu, W arszawa

(11)

ny pow odzenia persw azji. W łaściw ie to w gestii krytyka lu b czytelnika, odbiorcy, pozostają w szelkie zabiegi in te rp re tac y jn e, a nadaw ca nie pow inien się afiszować. M it polityczny „m a ch a rak te r narzucający się, zaczepny: w yw iedziony z pojęcia historycznego, w yłoniony w prost z przygodnych odniesień [ . ] szuka w łaśnie m nie. Zw rócił się do m nie, czuję siłę jego woli, wzywa m n ie do przyjęcia jego wylewnej dw uznaczności” 19. M it polityczny jako narrac ja historyczna pow inien jedynie su­ gerować polityczną wizję, ale nie mówić o niej w prost i jednocześnie zalecać się sw em u odbiorcy szerokością fabularnej w izji zdarzeń i odpow iednią jakością n a r ­ racji w spółczesnej, z której pow stanie ideowa, rzekom o subiektyw na i niesterow a- na in te rp re tac ja. Tu w łaśnie, w m icie, jak tw ierdzą nacjonaliści

w grę ze w spółczesnością w chodzą bow iem nie tylko pojęcia, ale cały uk ład właściwości plem iennych, in sty n k t w iążący nas z ziem ią, podśw iadom ość z alu d n io n a obrazam i m i­ tologicznym i. Ten ciągły „ ferm en t kom pleksów histo ry czn y ch ” w pływa na c h ara k te r ży­ cia duchow ego, nadaje m u p iętn o w yraźne i m ocne. Tradycja p rzestała być zabytkiem m uzealnym , um iem y dostrzec w niej zaro d ek żywych sił; dziś przeszłość n aro d u w zm aga się w um ysłach, wszyscy żyjem y pod jej w ysokim c iśn ie n iem .20

N acjonalistom chodzi o to, aby „dzieło literackie, tw ór k u ltu ry w zbudził wolę p rze­ żyw ania heroicznego w tera źn ie jsz o ści”21, o w iarę, k tó rą trzeba wyzwolić, a nie zachow anie n arz u co n e przez zew n ętrzn y wobec n a rra c ji, n ie k o h e re n tn y naw et wobec u ak tu aln ien ia , dyskurs (władzy). Jednocześnie więc narodow cy p rze strze­ gają: „L udzie nie lubią, aby ich pouczać w sposób zanadto rzucający się w oczy”22. W iadom o, co i kogo m ają na m yśli, że to przestroga rzucona państw ow o- a nie narodow otw órczym rządom pułkow ników . Sanacja, jak w iadom o, obficie korzy­ stała z reto ry k i rom antycznej; nie tylko z tam tego p ato su - byłoby to n ajzupełniej zrozum iałe, P iłsudski jako kolejne w cielenie K róla D u ch a, M ickiewiczow skiego C zterdzieści i C ztery23 - te analogie stały się ikonam i k u ltu ry p o p u larn ej i to bez w zględu na licznych k ontestatorów legendy M arszałka i Legionów. O w iele cie­ kawsze były próby sanacyjnego o b niżania rom antycznej w zniosłości do poziom u p o lity k i państw ow otw órczej, p arty jn y ch i ideologicznych interesów ; arty k u lacji w prost form ułow anych planów oficjalnego „zaw łaszczenia” rom antyzm u. Jak p i­ sał Skw arczyński

19 R. B arthes M it dzisiaj, w: tegoż Mitologie, przeł. A. D ziadek, KR, W arszaw a 2000,

s. 256.

20 A. Łaszow ski Literatura tendencyjna, „Prosto z M o s tu ” 1938 n r 4, s. 7.

21 [M.R.] Nacjonalizm a kultura, „M łoda P olska” 1939 n r 3-5, s. 22.

22 E. Kocówna O literaturze budującej, „Prosto z M o s tu ” 1937 n r 47, s. 8.

23 Zob. np. A. G refnerow a K ilka słów o romantyzmie Marszałka Piłsudskiego, N ow y Sącz

1935; B. G roch J ó z e f Piłsudski a widzenie M ickiewicza, Przem yśl 1935; K. K osiński

J ó z e f Piłsudski a romantyzm, W arszaw a 1931; A. Kowalczykowa Piłsudski i tradycja,

(12)

9

9

C ała w rozlicznych postaciach przez rom antyzm nasz objaw iona ideologia posłannictw a narodow ego, jeśli nie zostanie p rzek u ta w k o n k retn e zad an ia polityczne, społeczne, k u l­ tu raln e, których realizacja zaraz w zięta być m usi na w arsz ta t pracy codziennej w szko­ łach, w w ojsku, w pracow niach i in sty tu cjach naukow ych, w gab in etach in sty tu c ji p a ń ­ stwowych - cała ta ideologia stać się może ch im e rą szkodliw ą, haszyszem , z a ciem n iają­ cym w zrok skierow any na k o n k retn e zag ad n ien ia życia.24

Tę propagandow ą am biw alencję dyskursu sanacji - próbę budow ania m itu ro ­ m antyzm u państwowotwórczego oraz jednoczesne potępienie rom antycznej „anty­ państw ow ej”, rew olucyjnie nonkonform istycznej postawy politycznej - dostrzegała m łoda nacjonalistyczna opozycja. Zauważała paradoksalne upaństw owienie dyskursu rom antycznego, który przecież tradycyjnie przeciw staw iał się każdej oficjalnej w ła­ dzy, obojętnie, czy sprawowali ją zaborcy, czy w spółcześni „państwowcy” . N ajw ięk­ szym błędem polityków, których nacjonaliści odróżniali od ideowców, była jednak ingerencja w sam ą stru k tu rę tej tradycji, jej upaństw ow ienie nie m iało żadnego uza­ sadnienia, a instytucjonalizacja - pam iętajm y o m iędzyw ojennym system ie oświa­ ty, groteskowo przedstaw ionym w Ferdydurke - oznaczała cyniczną uzurpację, n ie ­ zgodną z opozycyjnym „duchem epoki” wieszczów. W ojciech W asiutyński pisał iro­ nicznie o „zaniku ty p u psychicznego niepodległościow ca”, w iążąc ten stan z dege­ neracją pojęcia rom antyczności w politycznym dyskursie Piłsudczyków: „Elem ent rom antyczny pozostał jedynie w form ie karykaturalnej, jako ornam ent do przem ó­ w ień, obchodów rocznic i pogrzebów. [ . ] elem enty rom antyczne ryzyka, śm iałego porywania się na w ielkie zadania, duch koleżeństw a tak specyficzny dla atm osfery legionowej - wszystko to jest zupełnie obce S anacji”25.

O statn ia faza kształtow ania się p o lityki historycznej to f a z a d y s k u r s y w - n e g o z a p o ś r e d n i c z e n i a , której istotą staje się w ykorzystyw anie n a rra c ji historycznych do w alki politycznej z realnym przeciw nikiem - jest zatem fazą ofen­ sywną. Zauważm y, iż polityka zjawia się w tu pełnej retorycznej krasie, z w yraź­ nym politycznym doniesieniem . Tym sam ym staje się łatw o dostrzegalna dla we­ w nętrznej opozycji polity czn ej, p rzeciw k tórej ta k n ap ra w d ę jest w ym ierzona. W szakże to w łaśnie opozycyjne w izje h isto rii zawsze w ypadają b ardziej praw d o ­ podobnie i są pow szechniej przyjm ow ane niż oficjalne koncepcje p o lityki h isto ­ rycznej, narrac je nam aszczone przez w ładzę. Dlaczego? W ynika to n ajp raw d o p o ­ dobniej z faktu, iż w polskiej trad y c ji w szelkie historiozofie były przew ażnie do­ m eną buntow ników , a narrac je historyczne p ełn iły funkcję „ p o n a d p a rty k u la rn ą ” i podtrzym yw ały narodow ą tożsam ość. Tę ten d en cję cynicznie w ykorzystali p o l­ scy n acjonaliści, tw orząc łatw e analogie m iędzy rew olucjonizm em rom antyków a rolą m łodej gniew nej, radykalnej opozycji, któ rą przyjęli św iadom ie - zawsze lepiej bić się o w ładzę niż ją sprawować. Pozostając w pół drogi do „praw dziw ej”, to talnej p o lityki historycznej, przem yślnie zatrzym ali się na etapie m itu , w fazie

24 A. Skw arczyński Rom antyzm polski, w: tegoż Myśli o nowej Polsce, wyd. II, W arszawa

1934, s. 41.

(13)

n a rra c ji h isto ry c zn e j, na pozycji n ie p rz e je d n a n y c h b untow ników ; ośm ieszając państw ow y rom antyzm , u d erz ali we w ładzę p o średnio - ale celnie. W łaśnie d la te­ go należy pow iedzieć, że - w racając do czasów n am b liższych - polityka historycz­ na jest zjaw iskiem p aradoksalnym , oksym oronem , o zdecydow anie krótszym te r ­ m in ie w ażności niż choćby interesow na i ideologiczna narrac ja o h isto rii, chociaż bow iem stw orzenie tej ostatniej jest łatw e, to nie da połączyć się w jednym dys­ k u rsie in te rp re ta c ji h isto rii z oficjalnością k o m u n ik atu .

Powyższy w niosek konstruow ał m iędzy in n y m i dyskursyw ną potrzebę ro m an ­ tyzm u jako języka trad y c ji kluczow ej i jednocześnie fabuły pobudzającej m asow ą w yobraźnię w jej now ocześnie nacjonalistycznej w ersji. Z jednej stro n y rom an- tyczność jako ready made zapew niała tej form acji konserw atyzm , którego uzew nętrz­ n ie n iem był swoisty system „wartości bezw zględnych”, o party na m a n ip u la cji ak­ sjologią odziedziczoną i ogólną (z tą u jętą w D ekalogu na czele). Z drugiej strony ro m an ty zm był dla nacjonalistów rew olucją, b u rzą i żywiołem , który, jak w ierzyli jego rad y k a ln i orędownicy, przeorze świat stary i zgnuśniały, zniszczy konform izm i sztam pę rzeczyw istości, zadow olonej ze swego jednostajnego bezdusznego trw a­ nia. Z an im jed n ak m ogło dojść do projektow anej przez m łodych gniew nych „re­ w olucji konserw atyw nej”, po trzeb n y był n arracy jn y bodziec: ahistoryczny, bo p o ­ częty z ducha sprzeciw u wobec now oczesnego p rze m ija n ia czasu - które tra k tu je przeszłość jako jedynie zam ierzchłą część teraźniejszości skazaną na zap om nienie - i pozornie apolityczny, poniew aż z samej swej n a tu ry przeciw staw iony jednost- kowości i nietrw ałości p o lityki w o d ró żn ien iu od bezsprzecznej trw ałości idei i p o ­ rządkujących je w system y ideologii narodow ych. Tym bodźcem stała się, obecna w rom antycznej spuściźnie i zadom ow iona w polskiej św iadom ości jako najw aż­ niejszy spadek po X IX w ieku narracja o niew oli, trau m a, k tó rą należało przyw o­ łać i uw spółcześnić, a po tem zderzyć z oficjalnym k o nform izm em zadowolonego św iata dem okracji (wedle narodow ców te n p ara d o k saln y system przeżyw a swój w łasny upadek) i p atrio ty zm u , będącego tw orem sztucznym i n arzuconym społe­ czeństw u siłą państw ow ych ustaw oraz w ątpliw ą ekonom ią odśw iętnego rytuału. Z tego pow odu nacjonalistyczni p ublicyści i poeci nie ufali an i w ojennym o ptym i­ stycznym p rzek o n an io m swych ideowych ojców z N arodow ej D em o k racji26, ani też radykalnym stw ierdzeniom in te le k tu alistó w po odzyskaniu niepodległości, że „pam ięć krzywd, klęsk, prześladow ań przekazujem y z pokolenia na pokolenie w m i­ stycznym jakim ś, na bożnym p rze jęc iu ”27. A utor tych słów, S tanisław Pigoń, do­ daw ał, że „jest to niew ątpliw ie cecha p atrio ty z m u niew olnego. W ytraw ić się ją

26 Por. „o zm ian ie sam opoczucia polskiego, to już n ajlepiej świadczy, że w yobraźnia

poetycka dzisiaj nie w idzi już Polski w obrazie sym bolicznym zwłok, przyw alonych kam ieniem grobowym , jako poetyzow ała ro m an ty k a” (Z. W asilew ski N a wschodnim

posterunku. Księga pielgrzymstwa 1915-1918, W. W ende i Spółka, W arszaw a 1919,

s. 53).

27 S. Pigoń Do podstaw wychowania narodowego, Z ak ład N arodow y im . O ssolińskich,

(14)

8

9

m u si z psychiki polskiej, bo jest, jako m etoda tylko odporu, w ytw orem , złem , p rze­ kleństw em niewoli. P atriotyzm polski z w ięzienia i podziem i wywieść na słońce!”28. P rojekt ów zn alazł swoje n ie m al lite ra ln e zap rzeczenie w w ierszu K onstantego D obrzyńskiego, w któ ry m spacyfikow ana solarność potw ierdza p rete n sje n ac jo ­ n alizm u do panow ania n a d światem : „Patrzcie, n am dłonie p alą się do czynu, / z dyszących p ie rsi serce chce wyskoczyć / i gorą oczy. / W idzicie tw arze robocze­ go gm in u , / co drga jak łu k u rozciągnięta struna? / Słyszycie b u rze w naszych p iersiach grzm iące?” (D obrzyński, Prometeusze..., CzP).

M łodzi czekają na rozkaz, „prężą się do sk oku” w - czy m oże zam achu na - rzeczyw istość: K ażcie - a ziem ię ro zp alim w p io r u n a c h ! . / Czas o k ie łz n a m y ! . U jeździm y s ło ń c e ! . / Każcie! Powiedzcie!” (tam że).

W edług n ic h ak tu aln y na dziś ro m an ty zm nie m oże w ybierać m iędzy o ptym i­ zm em , k tó ry - jak się okazuje - służy ideologii władzy, opozycyjnej wobec W iel­ kiej Polski, a pesym izm em , będącej w łaśnie tą częścią dziedzictw a, któ rą należy przezwyciężyć, u p rze d n io przyw oławszy ją w całej pełni. O dw ołują się zatem do „klasycznych” postaw rom antycznych, jakie wobec niew oli w ytw arzał rom antyzm : do trad y c ji b u n tu przeciw ko władzy, idealistycznego h ero izm u przeciw złu insty­ tu c ji i ogólnie - św iata poddanego racjonalnym doktrynom .

Tylko w postaw ie b u n tu przeciw trag e d ii zniew olenia narodow ego i zauw ażal­ n em u regresow i sp o łe c z n o -k u ltu ra ln e m u dzisiaj ro m an ty zm m oże być szczery i w pew nym sensie kom pletny:

[Z] przeszłości wywodzi się dziedzictw o chw ały i św iadom ość wyrzeczeń, w przyszłości zarysow uje się ten sam program do realizacji: cierpieć, cieszyć się, m ieć w spólną n ad zie ­ ję - to wszystko w arte jest więcej niż granice celne czy granice polityczne [ . ] . O to co tw orzy n aró d m im o różnic ras i języków. [ . ] cierpieć razem . Tak, w spólne cierp ien ie łączy bardziej niż radość. W istocie pam ięć narodow a o cierp ie n iach m a o w iele w iększe znaczenie niż zw ycięstwa.29

Tylko bow iem św iadom ość uzu p ełn io n a tw órczym pesym izm em , a nie naładow a­ na optym istyczną w iarą w polityczne cuda m oże przeciw staw ić się buńczucznym hasłom państw ow otw órczych racjonalistów . D la n ic h zresztą perspektyw a ro m an ­ tyzm u politycznego, który pow racał do korzeni, była niebezpieczna. M iędzy in n y ­ m i dlatego sanacja z jednej strony ciągle p rzypom inała społeczeństw u o „antyro- m an ty cz n ej” i „lojalistycznej” postaw ie endecji, p róbując ignorować fakt, że ist­ n ie ją inne postawy, inne „polityczne” in te rp re tac je ro m a n ty z m u 30, z drugiej zaś, gdy go zauw ażała, piętnow ała go jako schedę po czasach niewoli:

28 Tamże.

29 E. R enan Co to jest naród?, przel. S. Jedynak, w: B yć w narodzie. Szkice o idei narodu,

narodowej kulturze i nacjonalizmie, red. L. Z dybel, W ydaw nictw o U M CS, L u b lin

1998, s. 210.

(15)

obecna nasza m łodzież n acjonalistyczna z uporem kultyw uje w łaśnie ten [rom antyczno- -opozycyjny] id eał m łodości, jaki w ytw orzył się w niezdrow ych i n ien o rm aln y ch w a ru n ­ kach k o n sp iracji, pow stań i desp erack ic h d e m o n stracji. A tm osfera naszych wyższych uczelni bywa czasam i łudząco podobna do podnieconej i buntow niczej atm osfery W ar­ szawy z roku 1861. „Praca o rg a n iczn a ” - jak zawsze w pogardzie, a szarość codziennego w ysiłku w olą m łodzi zastąpić efektow ną w alką o „przełom narodow y” - n iep o m n i na to, że jesteśm y już przecież po w ielu „przełom ach” - a przede w szystkim po wojnie pow szech­ nej narodów .31

P odobne en u n c ja cje p rzeciw ników polity czn y ch nakazyw ały w ręcz pow rót do m acierzy sty ch z a p o śred n ic ze ń i in te n c ji rom antyków , zw łaszcza gdy sk u tk o ­ w ały n a p ię c ie m w oli tw órczej, k tó re swój początek b ra ło w łaśnie z p a ra d o k sa l­ nego p rze k o n an ia o is tn ie n iu ła d u jako chaosu, a b su rd u zaś - jako n o rm y dla w spółczesności.

W tym sensie ro m an ty zm fatalistyczny, chorobowy, n eu ra sten icz n y okazywał się n ajlepszym w yjściem z fałszywego św iata koterii. Jak w iadom o, w ro m an ty ­ zm ie stan y chorobow e, szczególnie zaś sięgający szaleństw a irra cjo n alizm były sposobem kontestow ania n iem oralnej w spółczesności. Tak jest rów nież sto lat póź­ niej, także w polityce. N arodow cy wiedzą, że racjonaliści i cynicy w spółcześni „przy­ w ykli słowo «rom antyzm » w ym awiać to n em p o gardy”32, która - znow u pow róci retoryka opozycyjna, kładąca nacisk na siłę twórczą:

może być zniew agą, ale w tym w ypadku - była i jest zaszczytem . O d kilk u dziesiątków lat ro m an ty k am i nazyw ano ludzi, k tórzy wolę swoją, z am iar d o k o n an ia rzeczy w ielkich - n arzu cić prag n ęli św iatu otaczającem u. Pokolenie dorosłych i dojrzałych, pokolenie n a ­ zbyt stateczne m iało dla takich rom antycznych fantazji nieco w yrozum iałego p obłażania - pod w aru n k iem , aby pozostaw ały w sferze m arzycielstw a. To były literackie sym patie, w yniesione z lek tu ry w ielkich poetów. W praktyce sądzono na ogół, że zam iary trzeba m ierzyć na siły, nisko zazwyczaj traktow ano w łasną siłę.33

W postaw ie „dorosłych”, tj. - rzą d u i całego pokolenia niepodległościow ego zauw ażano m in im alizm dążeń, a próby „oskarżenia o ro m an ty zm ” były dla rad y ­ kałów pow odem do heroicznej i opozycyjnej dum y: „N as zwiecie m ia n em D on K ichotów / i szaleńcam i straconej reduty, / że wasz gościniec od praw ieka gotów / m ijam y, idąc in n ą drogą, / i że się waszym nie k ła n iam y b ogom ”34.

Sam rząd podsuw ał m łodej gniew nej i niebezpiecznej opozycji oręż do walki, poniew aż w łaśnie, jak sam a zauw ażała: „dzisiaj - ta m ty m ro m antykom najwyższą sankcję spełn ien ia dała h istoria. M ężow ie stateczni, z n iepokojem poruszyw szy się na legow iskach, przebaczyli porywy zwycięskie: nie m ogą przebaczyć dzisiej­

31 S. K isielew ski Sprawa młodzieży, „P ion” 1938 n r 10, s. 1.

32 W. P ietrzak Romantycy, „M łoda P olska” 1937 n r 1, s. 18.

33 Tamże.

34 J.A. G ałuszka Duszy-ście ludzkiej nie widzieli, w: tegoż Dusza miasta, G eb eth n er

i W olff, W arszaw a 1922.

6

(16)

7

0

szym czasom ich rom antycznego p a to su ”35, tego więc „że dążym , m im o burzow y czas lu ty / n ie stru d z e n i pielgrzym i / drogam i k u słońcu / / że cały wszechśw iat tajem nic olbrzym i / duszą i sercem ogarnąć p rag n iem y / i że stwór każdy, i każdy stwór n iem y / nieskończoności m ierzym y p o m ia rem ”36.

N iech więc nie dziwi, że w jeszcze w la tac h 30. m ożna było zapytać o „praw ­ dziw y” m odel przeżyw ania świata, i o to - „czy jest in n y ro m an ty zm na świecie jak te n polski, k tóry [...] ta k wysoko człow ieczeństw o podniósł, aby aż anielstw a doty­ kało? Co by się z cierp ien iem osobistym i narodow ym połączył i ze sm u tk u stwo­ rzył odskocznię dla najw iększej sztuki?”37.

N acjonaliści o pisują ów fenom en „tra g ed ii” pow racających jako m em ento i sta­ now iących k am ień w ęgielny p o d budow ę ideologicznie potężnego ju tra . N ie tylko w skrzeszają czasy, „kiedy cierp ien ie było form ą życia, u m iejętnością, któ rą stu ­ diow ano, badano, której się uczono, aby móc cierpieć także bez głębszej przyczy­ ny, na zaw ołanie, od godziny do godziny”38. W skrzeszają bow iem sam o cierpienie, którego niekw estionow alna obecność w h isto rii uczy ich sam ych św iatopoglądo­ wego pesym izm u i naw et dziś m oże, jako opozycyjna postaw a polityczna, zdecy­ dować o autentyczności poetyckich przeżyć i w ogóle - o w ielkości poezji z n ich poczętej. Skoro „w tejże dobie ro m an ty zm u najw iększa z najw iększych była p o ­ ezja polska, w ykarm iona niefałszow anym , o k ru tn y m cierp ien iem n iew oli”39 - to jak m ógł niepogodzony ze św iatem narodow y radykał ta k po p ro stu odrzucić tę w ielkość i jej (bardzo przecież użyteczną propagandow o) praw dę?

Już M a ria n Z dziechow ski dow odził w ielkiej w artości pesym izm u, który, m a­ jąc ch a rak te r m etafizyczny, otw ierał człow ieka na introspekcję, a w ew nętrzną od­ nowę m o raln ą projektow ał jako brzem ię i świadom ość grzechu. A utor Rom anty­

zm u... m ów ił o rozdw ojeniu na, „z jednej strony, uczucie p atriotyczne, z drugiej -

pesym izm czucia m arności w szystkiego oraz p ro te st”, które „szukają ukojenia w ja­ kiejś wyższej h a rm o n ii sprzecznych u czuć”40. W in n y m m iejscu zaś nazw ał tę dia- lektykę „p atriotyzm em pesym istycznym ”41.

Oczywiście idealizm nacjonalistów , w w ersji pesym istycznej, nie m a aż tak pow ażnych fundam entów , choć w łaśnie ta „harm onia sprzecznych u czuć” pow o­ duje, iż - jak piszą - i jak chcą m yśleć m łodzi:

35 Por. K. P ruszyński Kampania młodych 1926-1934. Przyczyny klęski rządów

pomajowych, „Prosto z M o s tu ” 1935 n r 48.

36 J.A. G ałuszka Duszy-ście...

37 H. R ad ziu n ik as Ogień tworzący, „Prosto z M o stu ” 1938 n r 5, s. 2.

38 J. W aldorff S ztuka pod dyktaturą, „B iblioteka P olska”, W arszaw a 1939, s. 121.

39 Tamże.

40 M. Z dziechow ski Pesymizm, romantyzm a podstawy chrześcijaństwa, re p rin t wyd. I,

W arszaw a 1994, s. 74.

41 M. Z dziechow ski Pesymizm jako siła twórcza, w: tegoż W obliczu końca, F ro n d a -

(17)

Tylko od nas, od zasobu naszych sił w italnych zależy rodzaj reakcji, wywoływanej przez d e term in isty czn ą koncepcję życia. Podeszłe i zm ęczone społeczeństw a są bierne i zrezy­ gnow ane, m łode i zdrow e n ato m iast są surow e czynne i agresyw ne. Tym czasem zatem nie pow inno nam nic grozić ze strony d ete rm in izm u i św iadom ego pesym izm u. W nich znaleźć m ożem y w chw ili obecnej najniezaw odniejsze oparcie w naszej ta k tru d n ej sy tu ­ acji życiowej.42

Twórczy pesym izm jest narzęd ziem oceny św iata i w edle niej staje się wzorcem d ziałania, poniew aż w łaśnie

z górą wiekowa niew ola uczyniła nas narodem o w iele m łodszym , niż by to w ypadało z historycznego ra ch u n k u . W szystko w n as dom aga się przeo ran ia, każda d zied zin a ży­ cia m usi zostać zbadana. Jeśli rozum ieć n acjonalizm jako p ełn ą św iadom ość narodow ą, to m u sim y żądać od siebie nieugiętego sam okrytycyzm u, aby w iedzieć, co w sobie rozw i­ jać mamy, co zwalczać, a co usiłow ać zniszczyć.43

Jeśli - dodaw ał inny publicysta - „Praw dziwa sztuka m u si być n arodow ą”, to „m usi być n ią dlatego, że jest zw ierciadłem odbijającym to w szystko, czego św iadkiem była zbiorow a dusza n a ro d u ”44. To sam o tw ie rd z ił poeta: „W zięliśm y z C iebie w szystkie radości i bóle: / grają n am w p iersiach hym nem i ch orałem klęski - / Polsko i Twój święty sz tan d a r zszarpany przez ku le / niezm ożonym i dło ń m i nie- siem k u zwycięstwu!”45. D la narodow ców było jasne, że lite ra tu ra w inna mówić „o łzach i bólach, o n adziejach, u śm iechach i radościach, o tęsk n o tach i m arzeniach, [które] przy p o m in ają d n i chw ały i noce poniżeń. W n ic h żyje naród! N a ró d zwy­ cięski i cierpiący, którego sztuka jest w iecznym o n im sam ym h y m n e m ”46. Choć czasam i pesym izm przechodził w skrajne form y k atastro fizm u („Nie pytano nas, czy żyć chcemy. / Świat nas pow itał krzykiem m atek / U derzyła niezn an a przem oc / Rzeczyw istością jak granatem . / D zień pow szedni chw yta za gardła / I zam yka w gablotach szyb [ . ] Któż nas, dobrych chłopców, ocali / Z zaułków w ilgotnych i m rocznych?”47), to zawsze w yrażał w łaściw ą dla k u ltu ro w y ch nacjonalizm ów postaw ę, która m a c h a rak te r czynny i „jest typowa dla znacznej części w spółczes­ nej m łodzieży. I ona p rzyjm uje fakt katastrofy. [ . ] W ierzy [ . ] w twórcze konse­ kw encje katastrofy, w ierzy w jej konieczność uzdraw iającą, w m ożliwość przejścia przez nią do nowych form życia, które uważa za lepsze. Jest w tym dużo siły, w iary i id e alizm u ”48. G dzie indziej tw ierdzili:

42 S. Ż em ijis Doktryna rasizmu, cz. 3: Perspektywy, „Prosto z M o s tu ” 1938 n r 43, s. 3.

43 J. A ndrzejew ski Instynkt czy kompromis?, „Prosto z M o stu ” n r 17, s. 2.

44 S. K rzy żan iak Sztuka narodowa, „O rlęta” 1938 n r 3, s. 1.

45 J.A. G ałuszka O z i e m i o ., w: tegoż Ludzie bez twarzy, G eb eth n er i Wolff, W arszawa

1927.

46 S. K rzy żan iak Sztuka narodowa, s. 1.

47 K. H a łab u rd a Cztery wiersze o dobrych chłopcach [Wiersz pierwszy], „Prosto z M o stu ”

1935 n r 3, s. 1.

(18)

7

2

H isto ria m a nam dać [...] w pierw szym rzędzie m ateria ł do głębokich przem yśleń, m ate­ riał tragicznych niekiedy, ociekających krw ią i zadym ionych kurzem pobojow isk dośw iad­ czeń, n iekiedy znow u furkoczących na w ietrze chw ałą i potęgą narodow ego sztan d aru . H istoryczne dośw iadczenia n aro d u w skazują na jego właściw ości jego w ady i zalety, w ska­ zu ją na jego m isje dziejow ą.49

Poezja jed n ak nie potw ierdzała tego racjonalnego to n u i atm osfery refleksji. R a­ czej w skazywała, że „dobrzy chłopcy” potrzebow ali p esym izm u jako p re te k stu do w alki, kom pleksów zaś, które sam i nabudow yw ali do rozpoznania w łasnego uw i­ kłan ia, które dłużej trw ać nie m oże i dlatego trzeba: „z piw nic, strychów, lep ian ek i nor, / w ty raliery na gruzy p o d niebnych barykad, / słońcu gardziel rozepchnąć p ięściam i na sztorc. / H ym n zwycięstwa w yszarpać z serc krzyku!” (D obrzyński,

Alarm , ŻW.)

D o b rzy ń sk i w yrażał ideę, k tórej n ac jo n a liśc i byli pew ni: tylko św iadom ość heroicznej klęski n a ro d u w dziejach przesądza o jego sukcesie w przyszłości; je­ dynie tradycja dynam iczna, drastyczna h isto ria , k tó rą m ożna in terpretow ać zgod­ n ie z ideologiczną inten cją, są godne tego, by je podjąć. M im o d eklaracji, że „Nas n ie straszą kraty, / nie ciem nie lochów, ani kaz am aty ” (tam że) - w łaśnie „lochy” i bogata sym bolika niew oli, a raczej - niew olnictw a - któ re rów nież p rze jm u ją w sp ad k u - staje się zaczynem rew olucji m łodych. D la sanacji i pragm atycznej endecji „co było n o rm ą w n aro d zie niew olników , [...] nie jest cnotą w w olnym p ań stw ie”50. D la narodow ych radykałów ideały te są zu p ełn ie odw rotne: w niew o­ li tkw i bow iem etos narodow ej opozycji przeciw ko złu, w p o n iż en iu - heroizm , w przezw yciężaniu kom pleksu - doskonałość. Brzęk zaś im aginow anych kajdan, ich niem al fizyczne ciążenie, przybliża napraw dę „wolne” jutro, w iedzie w czystą, p ię k n ą „przyszłość”: „K rata n am ogniem ta k dusze rozpali, / że jak wy, będziem czyści dosk o n ali” (D obrzyński, Prometeusze..., CZP).

W la tac h 30. ideologia radykalnej prawicy, a szczególnie zw iązana z n ią liryka pasożytują na poczuciu zniew olenia, szukając go w szędzie, naw et w tradycji, k tó ­ rej obiektyw ną niewolę rz u tu ją na swoją w spółczesność. U święcając stan p e rm a ­ n en tn ej niew oli, z którego w yw iedziona m a zostać rew olucja, niew oleni (a m oże - niew olnicy) po p ro stu w alczą o przetrw an ie i praw o głosu, k tó ry w in n y m w ypad­ k u nie byłby słyszalny. K ażdy „b u n t niew olników na polu m oralności zaczyna się tym , że ressentiment sam o tw órczym się staje i płodzi w artości: ressentiment ta k ich istot, którym właściwa reakcja, reakcja czynu, jest w zbroniona i które w yobrażają ją sobie tylko zem stą w im a g in a cji”51 - diagnozow ał N ietzsche. N ic dziwnego za­ tem , że nacjo n alista utożsam ia h isto rię z sytuacją ciągłych niepow odzeń dających

49 W. P ie n ie k Tradycja w alki, „O rlęta” 1938 n r 5, s. 1. 50 S. K isielew ski Spraw a...

51 F. N ietzsche Z genealogii moralności, przeł. L. Staff, cyt. za: Historia idei politycznych.

Wybór tekstów, oprac. S. Filipow icz i in n i, t. 2, W ydaw nictw a UW, W arszaw a 2002,

(19)

im puls do działania. Stąd w łaśnie kom pleks niew oli, autow iktym izacja, p o szu k i­ w anie często w yim aginow anego wroga, a także działan ia na słowie, m ogące stać się arty k u lacją tej w yobrażonej - zbiorow ej - niew olniczej m en taln o ści, której jedyną prerogatyw ą jest m ożliwość b u n tu . B łąd takiego rozum ow ania jest jednak dość jasny. K om pleks niew oli, jako „tradycja n aro d o w a”, w ielka, uniw ersaln a, podskórna tradycja niew oli, m a wskazywać w szystkim bez w yjątku (i pozornie bez in te resu politycznego), że rom antyczna h isto ria, jej narracja w całości (włącznie ze zniew oleniem ) jest a k tu a ln a - n ie tylko jako w sp o m n ien ie, lecz także jako ahistoryczna „teraźniejszość przeszłości” . Jej na wpół m ityczna, na pew no zaś n a r­ racyjna stru k tu ra , zam iast nowoczesnej in te rp re ta c ji zdarzeń ukazująca jedynie w arian ty ponadczasow ych idei, być m oże pozostaje niezależna od historycznych in sty tu cji i kształtow anych przez te in stytucje języków władzy, nie pow inna jed­ n ak liczyć na rychłe jej zdobycie. A lbow iem zbyt łatw e tw orzenie inw arian tn y ch opowieści tw orzy pro b lem oryginalności ich znaczeń. Pozostają one ta k ie sam e - uniw ersalne, a zatem - n ie n ad a ją się do kształtow ania zm iennego św iata, rozw ią­ zyw ania problem ów now oczesnych społeczeństw.

Traum a, jej opowieść, staje się dla radykalnych n acjonalistów sposobem p rze­ zwyciężenia polityki historycznej przeciwników. Chcąc znaleźć w łasną ideologiczną tożsam ość, w ykorzystują etos rom antycznego bun to w n ik a i popad ają w te n sam fantasm agoryjny schem at - h isto rii w ym yślonych i spreparow anych fabuł. K on­ w encję tym groźniejszą, że sp ry tn ie ukryw ającą sw oich tw órców p o d m askam i wykonaw ców w oli irracjo n aln y ch sił H isto rii i N aro d u . To na nie wszelcy rad y k a­ łowie p olityczni szybko, ale nie bezboleśnie, gotowi są przenieść odpow iedzial­ ność za rodzący się totalitaryzm .

(20)

7

4

Abstract

Paweł KUCIŃSKI

Cardinal Stefan Wyszyński University (Warszawa)

Historical Politics and a Trauma. Political Poetry of the 1930s decade

The phenomenon of historical politics is dealt with through analysis of the structure of the discourse, discussing its phased, tripartite pattern. Taking the national-radical poetry and poetics of the 1930s as an example, attempting as it was to revaluate and reinterpret the Polish Romanticist-tradition legacy, the author introduces the category of trauma and resentment as an important element of oppositional discourse confronted against an official State-forming narrative that from the authority's position codifies and legitimises the above­ described structure of historical politics as a language of convention and - as young radical nationalists believed - oppression. However, this ‘story-telling through (a) trauma' and ‘speaking through complexes' appears to be more perilous and not-so-easily-discreditable a tactics than the official historical politics. This is because it refers to collective myths - rooted in the society, irrational, a-historical, timeless and testable in any situation.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Art.1. Ludzie rodzą się i żyją wolnymi i równymi wobec prawa. Różnice społeczne mogą być jedynie potrzebą publiczną uzasadnione. celem każdego związku politycznego

Udowodnić, że średnia arytmetyczna tych liczb jest równa n+1 r

This thesis presents the original results of a numerical investigation of heated turbulent flows at supercritical pressures, aiming at investigating the effects of large variations

The Grace mission also revealed that in the period 2003-2010 Iran, Iraq, Syria and parts of Turkey lost nearly 150 billion cubic metres of stored fresh water; this equates to

gastruli (pęcherzyka dwuwarstwowego z otworem gębowym), albowiem stopniowe wpuklanie się ścianek, jak się ono odbywa przy rozwoju osobnikowym (ontogenii), nie

Gawiejnowicz Waldemar, Dzieło chwali mistrza, czyli organy Sauera w Drezdenku, w: XX Festiwal Muzyki Organowej i Kameralnej, red. Waldemar Gawiejnowicz, Drezdenko

(zmianę częstości; tempo upływu czasu na zegarach ruchomych jest wolniejsze; zegary będące w ruchu spóźniają się względem zegarów spoczywających). Efekt Sagnac’a —

Otóż widzieliśmy, jak głos w imieniu zdrowego rozsądku postulował eliminację metafizycznego wyrażenia istota sztuki jako bezproduktywne­ go i niezgodnego ze sztuką