• Nie Znaleziono Wyników

Wystarczy czytać

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Wystarczy czytać"

Copied!
7
0
0

Pełen tekst

(1)

Anna Burzyńska

Wystarczy czytać

Teksty Drugie : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 1/2 (121-122), 28-33

(2)

2

8

W ystarczy czytać

P rzyznam od raz u - odkąd w 2006 ro k u opublikow ałam na łam ach „Tekstów D ru g ich ” arty k u ł p o d nieco prow okacyjnym tytułem : Czy teoria literatury jeszcze

istnieje? - m oje poglądy zarów no na kształt te o rii jako dyscypliny, jak i na pow in­

ności literatu ro zn aw cy nie zm ieniły się praw ie wcale. A naw et - śm iało m ogę p rzy ­ znać, że te cztery lata, któ re upłynęły od daty tam tej w ypow iedzi, upew niły m nie jeszcze co do słuszności m oich ówczesnych przek o n ań . N ie znaczy to oczywiście, że uw ażam te przek o n an ia za jedynie słuszne lub też, że u zu rp u ję sobie praw o do jakichś uogólnień - jedną z najw ażniejszych konsekw encji w szelkich kryzysów, przełom ów i zwrotów, których nasza dyscyplina dośw iadczała od p o n ad czterd zie­ stu lat jest bow iem w m oim odczuciu p lu ralizm , a więc w spółistniejąca ze sobą w ielość rozm aitych postaw m yślowych, strateg ii badaw czych czy choćby pun k tó w w idzenia. C hodzi więc raczej o to, co dla m nie samej nie tylko nad al nie uległo dew aluacji, lecz stanow i ciągle żyw otną i, m am n adzieję, tw órczą in sp irację na przyszłość.

Reaktywacja interpretacji

Szukając wówczas odpow iedzi na tytułow e py tan ie, starałam się podsum ow ać sk u tk i tych w szystkich kryzysów, przełom ów i zwrotów, a więc pokazać, co w p ra k ­ tyce znaczyć m iała owa „potrzeba naszej p rze m ian y ”, której istn ien ie dostrzegał w la tac h 80. R ich ard Rorty. P rzem iana ta nie m iała bynajm niej oznaczać „śm ierci te o rii” (który to fakt zapew ne w ielu przyjęłoby z ulgą), lecz raczej przew artościo­ w ania poglądów na jej rolę w w iedzy o lite ra tu rz e i określenia jej nowych pow in­ ności. Z rozm aitych recept, haseł czy program ów , w jakie obfitow ały ówczesne czasy, n ajisto tn iejsze w ydają m i się - także z odległego d y stan su - postulaty, by uczynić

(3)

Burzyńska Wystarczy czytać

teorię lite ra tu ry praw dziw ie użyteczną dla in te rp re to w an ia tekstów literackich. A m ówiąc w prost - by teoria faktycznie służyła literatu rz e, nie pogrążając się je­ dynie w sam ozadow oleniu. I choć żąd an ie to trącić m oże dziś oczywistością, a n a ­ wet wydawać się m oże tru iz m em , to przecież dobrze wiemy, że w ubiegłym w ieku znane pow iedzenie, iż teoria lite ra tu ry jest dyscypliną w ew nętrznie sprzeczną, bo rozm ija się albo z te o rią albo z lite ra tu rą , raz po raz przeradzało się w złowrogi k o nkret. Jed n ak to rów nież sam i teoretycy - w ystarczy przyw ołać choćby p rzykład R o rty ’ego i neopragm atystów am erykańskich (a w cześniej Jacques’a D erridy, de- konstru k cjo n istó w czy M ichela F oucaulta) rozpoczęli jeszcze w la tac h 70. dzieło „nicow ania te o rii” (słynne określenie Ryszarda N ycza), a zarazem - przyw racania należnej pozycji praktyce, n iesłu szn ie usuw anej w cień zwłaszcza przez scjenty- styczne am bicje ortodoksyjnych strukturalistów . R zucone wówczas hasło „użytecz­ ności” te o rii (dla p rak ty k in te rp re tac ji) przyniosło nie tylko osłabienie teoretycz­ nego doktrynerstw a i spow odowało nie tylko p roste odw rócenie h ie ra rc h ii u sta n a ­ w iającej (co n ajm niej od czasów A rystotelesa) podległość p rak ty k i wobec teorii. Przyczyniło się p rzede w szystkim do zw rócenia uwagi na to, że najw ażniejszą p o ­ w innością literatu ro z n aw có w jest in te rp re to w an ie literatu ry , nie zaś tw orzenie systemów, schem atów czy m odeli, w k tó re dałoby się ją wpasować. „Przem oc ru ­ b ryczek” u stąpić m iała in terp retacy jn ej inw encji - a postulaty, skierow ane w tym sam ym czasie przez R o rty ’ego (i innych) po d adresem filozofii, m ającej także wy­ zbyć się fu n d am e n talizm u i system owych roszczeń, a w zam ian podjąć m isję w zbo­ gacania ro zu m ien ia - bardzo dobrze pasow ały też do w izji nowego k sz tałtu teo rii literatu ry . Proponow aną już w tedy ideę te o rii rozum ianej nie jako system ogól­ nych tw ierdzeń lecz jako w szelka w iedza p rzy d a tn a w procesie in te rp re ta c ji nadal uznaję za isto tn ą - i choć pom ysł te n w kroczył już daw no w w iek śred n i, to jednak wcale nie stracił na aktualności. I nie chodziło tu b ynajm niej wcale o rozpaczliw y ra tu n e k dla teorii, m ocno nadw erężonej w p oststru k tu ralisty czn ej p raln i, lecz o do­ strzeżenie tkw iących w m yśli teoretycznej w ielu zapom n ian y ch lub w ogóle nie odkrytych pożytków. P rzem iana, jaką w o d n iesien iu do elit in te le k tu aln y ch d ia ­ gnozow ał w końcu lat 80. Z ygm unt B aum an - przejście od ery Prawodawców do ery T łum aczy, jaką, na swój sposób, opisywał też Rorty, przek o n u jąc o k onieczno­ ści zan iech an ia poszukiw ań trw ałych podstaw i o beznadziejności uporczywej p o ­ goni za esencją, a w zam ian - o potrzeb ie cierpliw ego podtrzym yw ania procesu nieustającej konw ersacji - dotyczyć m iała także w iedzy o literaturze. Również i dziś - zwłaszcza wobec ogrom nego rozm nożenia i zróżnicow ania zjaw isk kulturow ych, jakiego na bieżąco dośw iadczam y - to w łaśnie tłum acze, nie zaś prawodawcy, p o ­ trz e b n i n am są jak pow ietrze i to p rze d n im i stoi zad an ie ciągłego podsycania żyw otności te o rii dla jeszcze b ardziej twórczego życia literatury.

Siła szybkiego reagowania

O sta tn im m ocnym akcentem na drodze u z d a tn ia n ia teo rii dla p rak ty k in te r­ p re ta c ji stały się (po zakw estionow aniu teo rii nowoczesnej przez jej ponowoczes-

2

9

(4)

3

0

nych krytyków) n aro d z in y dyscypliny określonej m ia n em te o rii k ulturow ej. Zw rot kulturow y, w którego orbicie, jak sądzę, w chw ili obecnej n ad al się zn a jd u je m y - p rzyniósł najw iększe w o sta tn ic h la ta c h n ad zieje na b ard z o pozytyw ne (wbrew w szelkim apokaliptycznym groźbom ) konsekw encje p o ststru k tu ralisty czn eg o k ry ­ zysu te o rii lite ra tu ry i nadzieje te - w idać to już w yraźnie z pew nego dystansu - wcale nie okazały się płonne. W praw dzie potrzeba otw ierania w iedzy o literatu rz e na szeroko ro zu m ian ą k u ltu rę , a więc dostrzegania bogatej sieci istotnych pow ią­ zań, jakie łączą lite ra tu rę ze w szelkim i in n y m i zjaw iskam i i p rak ty k a m i k u ltu ro ­ w ymi, nie jest oczywiście odkryciem naszych najnow szych czasów. D obrze jed­ nak, że w o statn ich la tac h ten d en cja ta d om inuje w yraźnie w naszych w naszym życiu z lite ra tu rą , konsekw entnie w ypierając pokusy scjentystycznych spekulacji. Co więcej - o ile zajm ując się przez całe lata uw ażnym obserw ow aniem p rze m ian w m yśli teoretycznej, dostrzegałam w yraźne (i n ierzad k o w p ełn i zrozum iałe) roz­ m ijan ie się europejskich i św iatow ych rytm ów owych p rze m ian z sytuacją w pol­ skiej w iedzy o lite ra tu rz e - o tyle teraz nie w idzę jakichś znaczących różnic. W y­ starczy choćby pobieżnie rzucić okiem na zasoby księgarń naukow ych w A m ery­ ce, F ra n c ji czy K rakow ie, by zobaczyć, jak bardzo w spólne są problem y, które dzi­ siaj żywo nas obchodzą.

N ie sądzę więc, by istn iała obecnie jakakolw iek potrzeba porządkow ania feno­ m enów literackich za pom ocą m odeli, system ów lub schem atów czy tw orzenie teorii określających z góry reguły lub kryteria skuteczności p rak ty k in te rp re tac ji. Jeśli uznać lite ra tu rę za p rze strzeń n iesu b o rd y n acji (co b ardzo m ocno p o dkreślał jesz­ cze w la tac h 60. Jacques D errid a) i jeśli jedną z jej istotnych w łaściwości jest zdol­ ność do przekraczania w szelkich granic - to nie sposób też postrzegać m isji teorii lite ra tu ry jako n arzędzia n ad z o ru albo przym usu. Raczej należy w niej widzieć siłę szybkiego reagow ania - na w szystko to, co ak tu aln ie w ażne we w spółczesnej k u ltu rz e, a w szczególności to, co dom aga się in te rp re tac ji.

Rozmnożenie języków - reanimacja kanonu

W 2010 ro k u n ad a l więc pojm uję teorię lite ra tu ry - tak ą w łaśnie k onkluzją zam ykałam mój tekst sprzed czterech lat - jako otw arty zbiór rozm aitych języków in te rp re tac ji, d zięki któ ry m dokonuje się nieprzerw ana k ulturow a rek o n tek stu - alizacja tekstów literackich. Z istn ien iem w ielu z tych języków osw oiliśm y się już dzisiaj na tyle, że zyskały one trw ałe m iejsce w św iadom ości badaczy literatury, a liczne p rzykłady ich zastosow ania potw ierdziły, w m oim p rzek o n an iu , ową w spo­ m n ia n ą w cześniej p rak ty c zn ą użyteczność, ta k pożąd an ą przez niegdysiejszych reform atorów teorii. K orzystanie z zasobów języków fem inistycznych, gendero- wych, queerow ych, etnicznych, rasow ych, postkolonialnych, postpsychoanalitycz- nych, a naw et inform atycznych czy ekologicznych i w ielu innych, pozw oliło nie tylko poszerzyć p rzestrzeń w iedzy o literatu rz e, czyniąc ją d ziedziną praw dziw ie in terd y scy p lin arn ą (to także jeden z w ażnych postulatów p o ststru k tu ralistó w ), lecz p rzede w szystkim um ożliw iać na odśw ieżenie, a naw et ożywienie k an o n u lite ra ­

(5)

Burzyńska Wystarczy czytać

tury. D zięki w spom nianym now ym językom in te rp re ta c ji m ożna było przeczytać na nowo w iele tekstów literac k ich - zwłaszcza tych od daw na zajm ujących poczyt­ ne m iejsce w k anonie arcydzieł. N ierzad k o okazywało się rów nież, że dokonyw ała się przy okazji swoista rean im acja owych arcydzieł - tow arzysząca im niem al od chw ili pow stania bogata h isto ria in te rp re ta c ji w w ielu p rzy p ad k ach doprow adziła bow iem do ich zużycia. K iedy tradycyjne sposoby czytania osiągały już stan wysy- cenia, spraw iając, że to czy inne dzieło powoli, lecz n ie u ch ro n n ie przybierało sta­ tus, by ta k rzec m uzealny, bo - jak m ów iono - niczego nowego znaleźć już w nim nie było m ożna - nagle okazywało się, że aplikacja nowego języka, a zarazem - um ieszczenie dzieła w zu p ełn ie nowym kontekście - pozw ala nie tylko wydobyć na światło dzienne niezbadane dotychczas pokłady sensu, lecz naw et n ierzadko zakw estionow ać czy podważyć zrekonstruow any w to k u w cześniejszych (tradycyj­ nych) p rak ty k in terp retacy jn y ch zam ysł dzieła, rozchwiać pozorną (i czasam i złu d ­ ną) spójność jego sem antycznego p ro jek tu , wykazać nieoczywistość utrw alonych już w h isto rii sądów, rozstrzygnięć czy tez. Ożywione w te n sposób dzieła (najlep­ szym p rzy k ład em jest tu chyba twórczość G om browicza) przym uszone zostały n ie­ jako do odpow iedzi na in n e niż zwyczajowo zadaw ane py tan ia, a dzięki te m u zy­ skały życie po życiu, objaw iając p rzy okazji n ie zn a n e d o tą d oblicze. W arto też w tym m om encie przypom nieć najw ażniejszą chyba lekcję, jaka w ynikać m oże dla nas, także i dzisiaj, z p rak ty k d e k o n stru k c ji - rozum ianej nie tyle jako strategia rozchw iew ania system ów (m etafizycznych czy h erm eneutycznych), lecz jako sztu­ ka czytania w brew utrw alonym naw ykom odczytyw ania. P ostulat ten, w n a jb a r­ dziej lap id arn ej form ie oddaje n ad al ak tu aln y sens p rak ty k in te rp re tac ji, który Jacques D errid a w yrażał jeszcze w la tac h 60. hasłem : „czytajm y inaczej” . D zisiaj pow iedziałabym jeszcze m ocniej, że w arto czytać z a w s z e inaczej - szukać n o ­ wych, tw órczych in te rp re tac ji, zapład n iający ch kolejne twórcze in terp retacje.

Pakt bliskości

Jeśli now ym językom czytania zaw dzięczam y w o sta tn ic h la tac h nowe życie w ielu arcydzieł, a często także odzyskanie lite ra tu ry daw no nieobecnej, bo n ie zro ­ zum iałej czy niedocenianej, to rów nie korzystne sk u tk i spow odowało też, w m oim p rze k o n an iu , w prow adzenie do d y skursu o lite ra tu rz e nowych k ategorii (albo ra ­ czej „k ateg o rii”). Użycie tak ich , z perspektyw y tradycyjnego literaturoznaw stw a, raczej ekscentrycznych fenom enów , jak „przyjem ność”, „w stręt”, „wstyd” „stra ch ”, „przem oc”, „szaleństw o”, „pożądanie”, „m elancholia” i inne, ogniskujących wo­ kół siebie in te rp re tac y jn ą praktykę, przyniosło bardzo cenne inspiracje, równie intensyw nie m odyfikując daw ne stereotypy. W łączenie tych, stanow iących „splot afektów i m yśli” jakości (według trafnego określenia Ju lii K ristevej) w h erm eneu- tyczną aktywność pozwoliło zarazem om inąć sztywne opozycje - p o d m io tu i p rze d ­ m io tu , ro zu m u i ciała, intellig ib iln eg o i zm ysłowego, a naw et, obarczoną chyba najb ard ziej n ie c h lu b n ą sławą, dychotom ię treści i formy. Ich akceptacja w dys­ k u rsie o literatu rz e przyczyniła się także do czegoś, co - tym razem za R olandem

31

(6)

32

B a rth es’em - nazwać m ożna najprościej „przyjacielskim pow rotem a u to ra ”, tra k ­ tow anego już nie jak m artw y k o n stru k t teoretyczny, lecz jako osoba. U znanie w aż­ ności pow iązań m iędzy biografią, p redyspozycjam i psychicznym i, dośw iadczeniem (kolejna bardzo in sp iru ją ca kategoria najnowszego d y skursu teoretycznoliterac- kiego, stanow czo odrzucana przez „aseptyczne” literaturoznaw stw o XX-wieczne), a także płcią, cielesnością czy naw et seksualnością p isa rk i/p isa rz a - a jej/jego p i­ saniem , przyczyniło się do zakw estionow ania postpozytyw istycznego (w szczegól­ ności fenom enologicznego) wymogu abstrakcyjności autora, funkcjonującego w teo­ rii lite ra tu ry przez znaczną część ubiegłego w ieku w form ie hip o stazy trafnego odczytania: „autora w irtu aln eg o ”, „dysponenta re g u ł” czy „podm iotu czynności tw órczych” . Ju ż w cześni p o ststru k tu ra liśc i, w swoich być m oże czasam i dziw acz­ nych p rak ty k ach czytania literatu ry , podsuw ali n am sugestie dosyć oczywiste, cho­ ciaż bez w ątpienia ryzykowne, skoro m iały się one zadom ow ić w teorii. D aw ali w szak do zrozum ienia, że in te rp re tac ja to nie tylko kw estie popraw ności odczyta­ nia, lecz też sfera całkiem intensyw nych nam iętn o ści - dośw iadczenie ciała, zm y­ słów czy pożądań. Że być m oże istotniejsze od m etodyczności jest praw dziw e za­ angażow anie. Że zarówno pisarz, jak czytelnik, to nie tylko „kategoria”, „rola” czy „ in sta n cja”, lecz ktoś w yposażony w płeć, u podobania seksualne, przynależność etniczną, albo kolor skóry. W reszcie - że w szelkie sp otkanie z lite ra tu rą , to także p ak t bliskości - p rzy jaźn i czy gościnności wobec tego kto ją stworzył, a czytanie to nierzadko p iękna i subtelna postać zakochania. I choć być m oże dzisiaj wszystko to w ydaje n am się oczywiste (albo naw et wręcz b analne) - n ad al jednak, w m oim p rze k o n an iu jest nie do przecenienia.

Po burzach, przełomach i zwrotach

N ie sądzę, by czekały nas w najbliższym czasie jakieś radykalne zw roty dyscy­ pliny, choć nie znaczy to wcale, że po erze teo rii now oczesnej i ponow oczesnej grozi n am obecnie era nudy. Bo choć w yznanie to zab rzm i być m oże naiw nie - to jednak, ta k jak n ad a l w ierzę w moc zaskakiw ania nas przez lite ra tu rę (także przez tę, po której już n ie spodziew am y się zaskoczeń), ta k rów nież w ierzę w ciągle nie odkryte m ożliw ości jej czytania. Tytułow e hasło „w ystarczy czytać” nie oznacza b ynajm niej zan iech an ia wyzwań, przyśw iecających tw órcom w ielkich teorii, czy też pogrążenia się w posępnej rezygnacji. S iedem naście lat tem u, ogłoszony rów ­ nież na łam ach „Tekstów D ru g ic h ” arty k u ł pt. Teoria czy postteoria? kończyłam nieco egzaltow anym m anifestem : „bądźm y więc p o śred n ik am i, nie nadzorcam i; tłu m aczam i, nie praw odaw cam i. A p rzede wszystkim : czytajm y teksty i piszm y teksty, bo cóż po T eorii w czasie m arnym ?” . D zisiaj, pisząc te n tekst, ze zd u m ie­ n iem spostrzegłam , że n ad al w p ełn i się p o d ty m i słow am i podpisuję.

Przy okazji zobaczyłam też, jak wiele istotnych m om entów m ojego własnego życia z lite ra tu rą i teorią, zw iązane było z kolejnym i, na ogół czytanym i jednym tchem , n u m e ra m i n ajp ierw „Tekstów”, a n astęp n ie „Tekstów D ru g ic h ” - począw ­ szy choćby od pierw szych spotkań z ta k w ażnym i dla m nie później B arth es’em

(7)

Burzyńska Wystarczy czytać

i D errid ą, F o u cau ltem czy R ortym . Z perspektyw y czasu w idzę też, że w szystkie te p ublikacje, które zam ieściłam w łaśnie na łam ach „Tekstów D ru g ich ” są dla m nie samej być m oże najisto tn iejsze, a przy n ajm n iej w jakim ś sensie przełom ow e. I za tę - ciągle (m am nadzieję) niedokończoną przygodę - najserdeczniej w szystkim Tw órcom i W spółtw órcom pism a dziękuję.

Abstract

Anna BURZYŃSKA

Jagiellonian University (Kraków)

Enough to Read

A reply to the questionnaire on the occasion of the 20th anniversary of Teksty Drugie: my personal views on literature, literary studies and other issues of consequence.

Literary theory is portrayed here as an open-ended set of diverse interpretative languages enabling a continued cultural re-contextualisation of literary texts.

Cytaty

Powiązane dokumenty

wiodła tego także chłodna reakcja czytelników pierwszego wydania Pana Tadeusza, niemogących pogodzić się z tym, że uwielbiany jako poeta narodowy Adam Mic­.. kiewicz

„Czarne dziury nie są aż tak czarne, jak się je przedstawia” skrywają się rozważania badacza na temat największych tajemnic naukowych wszechczasów,

50 idei, które powinieneś znać to seria książek wprowadzających w fascy- nujący świat pytań i zagadnień – tych trudnych oraz tych zupełnie podstawo- wych – które od

Dla mnie zupełnie fascynujący jest fakt, że mimo to, zaistniały warunki, by ich pasja poznawcza przeważyła i byli oni w stanie wkonać kolektywny wysiłek na rzecz rozwoju

Ze względu na podkreślone tu znaczenie społecznego zaufania do -bez­ stronności biegłego, za niewłaściwe uznać należy sprowadzenie przez stro­ nę n a

Według Platona (Hipparch 228D) był to napis na świątyni Apolina w Delfach. O zachowanie umiaru wołał Horacy sło- wami aurea mediocritas, Terencjusz czy Seneka. Sondel,

2.5 D objects are part of the gener- ated 3 D data describing the surfaces in the landscape model (e.g., roads, terrain, water polygons; these can be projected to the 2 D

Eucharystyczny wy­ miar eklezjologii podkreślany jest przede wszystkim w teologii prawosław­ nej i jako taki znalazł się w pierwszym wspólnym dokumencie Międzynaro­