• Nie Znaleziono Wyników

"Myśli różne o ogrodach. Dzieje jednego toposu", Jarosław Marek Rymkiewicz, Warszawa 1968, Czytelnik, z prac Instytutu Badań Literackich PAN, ss. 254, 2 nlb. : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Myśli różne o ogrodach. Dzieje jednego toposu", Jarosław Marek Rymkiewicz, Warszawa 1968, Czytelnik, z prac Instytutu Badań Literackich PAN, ss. 254, 2 nlb. : [recenzja]"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

Ignacy Trostaniecki

"Myśli różne o ogrodach. Dzieje

jednego toposu", Jarosław Marek

Rymkiewicz, Warszawa 1968,

Czytelnik, z prac Instytutu Badań

Literackich PAN, ss. 254, 2 nlb. :

[recenzja]

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 60/3, 381-387

(2)

R E C E N Z J E

381

Z ta k u fo rm o w a n y m zesp ołem o czek iw a ń w o b ec w sp ó łczesn ej lite r a tu r y tru d n o s ię b y ło zm ieścić k r y ty k o w i w m ię d z y w o je n n e j r z e czy w isto ści lite r a c k ie j. P r z e ­ k ra cza ł on ją zb yt ła tw o sw o im i m ia ra m i i czu ł się w niej o sa m o tn ia n y — w y ­ ra zisty m zn a k iem tej s y tu a c ji jest fa k t, że o m aw iając litera tu r ę p o lsk ą r. 1933 za n a jd o n io śle jsz y w n iej w y p a d ek u zn a ł za ło że n ie p ism a „K u ltu ra i W y ch o w a ­ n ie ”. „W te j c h w ili p rą d ożyw czy rozp oczyn a się w d zied zin ie p ed a g o g ik i. J est rzeczą ob ojętn ą, od k tó rej stron y, skąd się zaczn ie, zm ierzając do teg o sam ego celu , p rzem ia n y o so b o w o ści i sto su n k u do ż y c ia ” (II 533). A le ta k p ostęp u jąc, p o zo sta ­ w a ł też w zgod zie z p o d sta w o w y m i w y z n a c z n ik a m i sw e j p o sta w y k ry ty czn ej.

Z p e r sp e k ty w y d zisiejszej n ie je s te śm y już sk ło n n i u tożsam iać m od ern izm u ty lk o z jego e ste ty z u ją c y m i ten d en cja m i. W y d a je się on nam ep ok ą n ie s ły c h a n ie s iln ie w a żą cą na w sp ó łczesn o ści, ale też zjed n oczon ą w sw y ch k o n flik to w y c h m o ­ żliw o ścia ch . W id zim y w n iej n ie ty lk o P r z y b y sz e w sk ie g o , ale i B rzo zo w sk ieg o , n ie t y lk o M iriam a, ale i W y sp ia ń sk ieg o . M od ern izm w isto cie rzeczy jest p rzecież, w sw y c h n a ja m b itn ie jsz y c h realizacjach , n ie u sta n n ie p on a w ia n y m w y s iłk ie m s t w o ­

rzen ia n ow ej sy n te z y po k r y z y sie p o z y ty w isty c z n y m . Z tej w ła ś n ie ró żn icy p e r sp e k ­ ty w w o g lą d a n iu ep ok i ta k w a żn ej dla u k sz ta łto w a n ia się k ry ty czn eg o św ia to p o ­ g lą d u K o ła czk o w sk ieg o w y n ik a i jego m ie jsc e w h isto rii k u ltu ry p o lsk iej X X w ie k u . J est on, w c a ło k szta łcie sw y ch ta k dobrze w za jem n ie się w różn ych p ła s z ­

czyzn ach u zg a d n ia ją cy ch pogląd ów , ty m o g n iw em , w k tórym m od ern izm k o n ­ ty n u u je sam s ie b ie — u siłu ją c sie b ie p rzezw y cięży ć. Z teg o w zg lęd u m ięd zy B rzo ­ zo w sk im a d n iem d zisiejszy m n a leży się K o ła czk o w sk iem u m ie jsc e szczeg ó ln ie ek sp o n o w a n e , a lb o w iem w nim zb ieg a ją się drogi p row ad zące zarów no w p rze­ szłość jak i w p rzyszłość. P ozb aw ion a te g o o g n iw a — tak h isto ria jak i k ry ty k a lite r a tu r y b y ła b y n iezro zu m ia ła w sw y m ru ch u p rzek szta łceń . G dy k u ltu ra w y ­

rzek a się ja k ie g o k o lw ie k sw o jeg o d zied zictw a , ogranicza to za w sze jej w s p ó ł­ c z e sn e m o żliw o ści; gd y o nim zapom ina, zap om in a w p e w ie n sposób o sam ej sobie. W ty m w y p a d k u ch od zi o d zied zictw o sz czeg ó ln ie znaczące.

A n d r z e j M e n c w e l

J a r o s ł a w M a r e k R y m k i e w i c z , M Y ŚL I RÓŻNE O O G RO DACH. D Z IE ­ JE JED N EG O T O PO SU . (W arszaw a 1968). C zyteln ik , ss. 254, 2 n lb . Z prac In sty tu tu B ad ań L itera c k ich P A N .

„D zięki sw em u szerszem u za k reso w i ogląd sy n k rety czn y m oże słu ż y ć jako in stru m en t p recy zy jn eg o pozn an ia o b szern y ch stru k tu r, p ro p o n u ją cy ch w ie lk ą ilo ść w y b o r ó w ” ł. S y n k rety czn a św iad om ość d zieck a rozpoznaje c a ło ści p orów n u jąc d w a k sz ta łty i n a p o d sta w ie chociaż jed n ej (dla d orosłego czasem n ieisto tn ej) c e c h y d ecyd u je o ich p o d o b ień stw ie. D opiero d oroślejąc zapom ina d zieck o tej sztu k i sy n te z y i g u b i się w n arzuconej p rzez ed u k a cję a n a lizie szczegółu . P o d o b n ie sztu k a w lo g ic e seria ln ej an a lo g ii p o tra fi przeczuć n ie z a u w a ż a ln e jeszcze sp o łe c z n ie k s z ta łty ca ło śc i i w ty m le ż y ta je m n ic a ow ej zb a n a lizo w a n ej ju ż n ieco te z y ° „ w y p rzed za n iu ” n au k i przez sztukę.

P o d o b n ie w w ie d z y o litera tu r ze p o ezja o p o ezji w y p rzed za n aukę o poezji. P rezen tu ją c w 1959 r. p olsk iem u c z y te ln ik o w i u w a g i o P o z y c j i i p e r s p e k t y ­

w a c h w s p ó ł c z e s n e j p o e t y k i 2, R om an Ja k o b so n p rzyzn ał p o ety ce czo ło w e m ie

j-1 A. E h r e n z w e i g , T h e H i d d e n O r d e r of A rt. A S t u d y in th e P s y c h o l o g y

o f A r t I m a g in a tio n . U n iv e r sity of C aliforn ia P ress 1967, s. 34.

(3)

see w e w sp ó łc z e sn y c h b a d a n ia ch litera ck ich . W yb itn y u czon y d o k u m en to w a ł ów najb ard ziej w y k r y sta liz o w a n y ch arak ter n a u k o w y p o ety k i jej b lisk ą a filia c ją z ję ­ z y k o zn a w stw em i antrop ologią k u ltu ro w ą z jed n ej oraz te o r ią k o m u n ik a cji z dru­ g ie j stron y, a w ię c z d y scy p lin a m i — w dw u p ierw szy ch w y p a d k a ch — o n a jb a r­ dziej u ściślo n y ch w e w sp ó łc z e sn e j h u m a n isty ce p o d sta w a ch m eto d o lo g iczn y ch . J e d ­ n ak że w p u b liczn ej op in ii odbiorców , a ta k ż e d la p rzew ażającej liczb y p o lo n istó w - fa ch o w có w , zw ła szcza za ś k r y ty k ó w litera ck ich , de fa cto zatem d la g r e m i u m za ­ in tereso w a n y ch , teza o czo ło w ej p o zy cji p o e ty k i stru k tu ra listy czn ej b y ła — i jest do d zisiaj — w n a jlep szy m w y p a d k u śm ieszn ą p reten sją n ie zn an ego b liżej u zu r­ patora. W n a jlep szy m — g d y b o w iem n ie w y s u w a się em fa ty czn y ch , a m ało u sp ra ­ w ie d liw io n y c h zastrzeżeń św ia to p o g lą d o w y ch , zostają jeszcze w y sn u w a n e — c h c ia ­ ło b y s ię w ierzy ć, że w n a jlep szej w o li — o b iek cje n iezrozu m iałości, p rzero stó w term in o lo g iczn y ch i, w r eszcie, sch em a ty zm u in terp reta cy jn eg o .

W yd aje się, iż źród eł ta k ieg o stan u rzeczy n a leży szu k ać n ie ty lk o w sła b e j p o p u la ry za cji id ei i dokonań lite r a tu r o z n a w stw a stru k tu ra ln eg o , w d o tk liw y m w c ią ż jeszcze braku tłu m a czeń n iek tó ry ch p o d sta w o w y ch te k s tó w (np. r o sy jsk ie p race z la t d w u d ziesty ch i a k tu a ln e p o szu k iw a n ia rad zieck ie, fr a n cu sk ie bad an ia z k ręgu „Tel Q u el” i „C om m u n ication s”, p e w n e p u b lik a c je M outona), w zatracen iu p o lsk ie j tra d y cji, w a n em iczn ej d zia ła ln o ści P o lsk ieg o T o w a r z y stw a S e m io ty c z n e - go... N ie ty lk o ów n ied o w ła d in fo r m a c y jn o -in sty tu c jo n a ln y je st źród łem n ieu fn o ści w o b e c p rop ozycji stru k tu ralizm u . W sam ej b o w iem p ra k ty ce b ad aw czej tego k ie ­ runku, b ęd ą ceg o p rzecież w c ią ż jeszcze m e to d o lo g ią w rozw oju , k r y je się p ew n a fu n d a m en ta ln a sła b o ść, która p o w strzy m u je p o w szech n iejszą jego a k cep ta cję. Oto tr a d y c y jn e p ola za in tereso w a n ia w ie d z y o litera tu rze: a n a l i z a h i s t o r y c z n a , a n a l i z a t e m a t y c z n o - i d e o l o g i c z n a oraz p r o b l e m w a r t o ś c i o ­ w a n i a , n ie zo sta ły jak dotąd za d ow alająco sp ro b lem a ty zo w a n e i z rein terp reto - w a n e przez m eto d o lo g ię stru k tu raln ą, zaś n ieliczn e d o k o n y w a n e w ty m k ieru n k u p rób y są zu p ełn ie n ie znane p o lsk iem u c z y te ln ik o w i3.

N ic też d ziw n ego, iż autor jed n ej z n ajb ard ziej in te r e su ją c y c h k sią żek k r y ­ ty c z n o - i zarazem te o rety czn o litera ck ich u b ie g łe g o roku, k sią żk i, która w e w s z y s t­ k ich trzech w y m ie n io n y c h w y ż e j p lan ach p r z y n o si n o w e p rop ozycje i r o zw ią za n ia , n ie ty lk o p om ija, a le i d y sta n su je s ię (s. 26) od „ stru k tu raln ej m eto d y badań d zieła lite r a c k ie g o ”.

Z ap oczątk ow an e p rzez ro sy jsk ich fo r m a listó w bad an ia litera tu r o zn a w cze, w y ­ ch od zące od gru n to w n eg o p rzep atrzen ia p o d sta w o w ej relacji: ję z y k —lite r a tu r a , n iep rzy p a d k o w o sk u p iły się p o czą tk o w o w o k ó ł an aliz p o ety ck ich . B u d ow a w ie r ­ sza p o zw a la ła szczeg ó ln ie w y r a ź n ie o b serw ow ać a rty sty czn e p rzetw a rza n ie ję z y k a na w sz y stk ic h — od fo n o lo g iczn eg o do sy n ta k ty czn eg o — p oziom ach . P o z w a la ła zarazem przy tra k to w a n iu języ k a p o ety ck ieg o jako sy stem u w s y s te m ie — b u ­ d ow ać h isto ry czn e ty p o lo g ie form p o ety ck ich (szczególn ie w er so w y c h ) i w te n sp osób u k a zy w a ć d ia le k ty k ę tra d y cji i n o w a to rstw a , za leżn o ść u tw o ró w od p r e sji w s p ó łc z e s n y c h i p rzeszły ch sy s te m ó w k od o w a n ia p o ety ck ich znaczeń.

Jed n a k że p ro b lem a ty k a z n a c z e n i a w ła śn ie , k o n k retn eg o zn aczen ia p o je ­ d y n czeg o u tw oru i w ę d ru ją cy ch od sy stem u do sy stem u znaczeń u trw a lo n y ch , r o z­ w ią z y w a n a b y ła p rzez w c z e sn y stru k tu ra lizm sw o iś c ie . T eleo lo g iczn a k o n cep cja 3 A . G r e i m a s , S é m a n t i q u e s t r u c tu r a le . P aris 1966. — В. В. И в а н о в , В. Н. Т о ­ п о р о в , Славянские языковые моделирующие семиотические системы. (Древний период). Москва 1965.

(4)

R E C E N Z J E

383

u tw oru p o e ty c k ie g o k azała zw racać u w a g ę na k o n sty tu o w a n ie s ię znaczeń w e ­ w n ą t r z u tw oru lite r a c k ie g o (np. K ridl) i ich r ela c ję do in n y ch e le m e n tó w k o n ­ stru k cy jn y ch , k o sztem a n a lizy stosu n k u zn aczeń p o ety ck ich do a k tu a ln y ch z n a ­ czeń p o za litera ck ich (analiza id eologiczn a). A k c e n to w a n ie w a g i sy ste m ó w w ie r s z o - tw ó rczy ch sp y c h a ło na d alszy p lan b a d a n ie (na p o rów n aw czym , sy n ch ro n iczn y m i d iach ron iczn ym , p lan ie) w y e m a n c y p o w a n y c h , n ieza leżn y ch od jed n eg o u tw o ru k o n sta n t zn a czen io w y ch , m o g ą cy ch tw o rzy ć od ręb n e sy ste m y . Te d w a p la n y an a lizy sem a n ty czn ej — in tr a - i in tertek stu a ln ej — są o czy w iście n a jw y ż sz y m i m o ż liw y m i p la n a m i in terp reta cji z ja w isk litera ck ich . S tru k tu ry zn a czen io w e — już na p la n ie le k sy k a ln y m , a cóż dopiero na p la n ie całej w y p o w ie d z i — są str u k ­ tu ram i n ajb ard ziej o tw a rty m i, o feru ją cy m i n a jw ięk szą ilość w y b o ró w . J e d n o c z e ś­ n ie p rzecież an aliza sem a n ty czn a jest — d la odbiorcy i dla k ry ty k a — p ie r w sz y m p rogiem d ostęp u do d zieła: ty lk o bardzo rzadko ro zu m ien ie d zieła je s t li ty lk o p o jm o w a n iem jego k o n stru k cji.

W ty m k o n te k śc ie zro zu m ia łe się sta je, d laczego k ry ty k , p ra g n ą cy rzu cić św ia tło na — u ta jo n e często — zn aczen ia u tw o ró w k ilk u w y b itn y c h p oetów d w u ­ d ziesto lec ia (S ta ff, L eśm ia n , C zech ow icz, Iw a sz k ie w ic z , L ieb ert), się g n ą ł po m e to ­ dę do jed y n eg o prądu lite r a tu r o z n a w stw a a n ty p o zy ty w isty czn eg o , k tóry p r o b lem a ­ ty k ę zn aczen ia u tw oru p o ety ck ieg o (w szerok im , w y ż e j p rz y w o ły w a n y m se n s ie ) w y su n ą ł na czoło sw o ich za in tereso w a ń — do n eo id ea lizm u filo lo g iczn eg o L. S p i- tzera, E. R. C urtiusa (i K. V osslera).

M im o iż autor M y ś l i r ó ż n y c h o o g r o d a c h w y ja w ia je d y n ie sw e za p o ży czen ia term in o lo g iczn e i m eto d y czn e (rozdz. 1), łą czy go z n ie m ie c k im i b ad aczam i (a ta k że, p ośred n io, z Ju n giem ) o w ie le w ię c e j. R zadko b o w iem w y b r a n y p rzed m iot b a d a ­ n ia, m etod ologia, p rzyb ran i m istr z o w ie i w iz ja św ia ta badacza (a ta k że je g o tw ó rczo ść p oetyck a) sk ła d a ją się na ta k sp ójn ą h u m a n isty czn ą pra x is.

U p o d sta w w sz y stk ic h za b ieg ó w k r y ty czn y ch i tw ó rczy ch autora sz k ic ó w o to p o sie Ogrodu le ż y w iz ja św ia ta oparta na ek sp o zy cji jed n ej w a r to śc i — w a r ­ tością tą jest u n iw e r sa ln ie p o ję te lu d z k ie p ra g n ien ie b u d o w a n ia H a rm o n ijn eg o W szech św iata. Id ea ta, o d n iesio n a do tw ó rczo ści p o ety ck iej, o w o cu je w p rzek o ­ naniu, że p o e z j a m a s w ó j p r z e d m i o t : je s t nim bądź k reo w a n ie o w e j H arm onii, b ąd ź zd a w a n ie sp ra w y z n ie m o ż liw o śc i k o n stru o w a n ia h a rm o n ijn ej w iz ji św ia ta . U n iw e r sa listy c z n y ch arak ter tej te z y przesąd za o sw o isty m s t o ­ sunku do te k stó w p o ety ck ich : do a n a lizy w y b ie r a się te ty lk o u tw o ry , w k tó r y c h za u w a ży ć m ożna sło w a , zdąnia, obrazy o d n o szą ce s ię w j a k i k o l w i e k s p o s ó b (bezpośrednio, p rzez alu zję, przez reiinterpretację) do Id ei H arm on ii, w sa m y m zaś te k ś c ie za k lu czo w e (czasem n a w et sa m o istn ie w a rto ścio w e) u zn aje się o w e „ h arm on ogen n e” partie. T ak ie w stę p n e „ p rzy g o to w a n ie” te k s tu p o zw a la na s y n ­ ch ron iczn e i d ia ch ro n iczn e p o ró w n y w a n ie u tw o ró w , w k tó ry ch od k ryto (czasem — jak u L eśm ia n a — spod w ie lu w a r stw p o ety ck ieg o p seu d on im ow ania) o d w o ła n ie do Id ei H arm onii.

W sp ó ln y m i m ia n o w n ik a m i ob ra zo w y m i d la p o ró w n y w a n y ch te k stó w są p e w n e zesp o ły zn a czen io w e, n a zy w a n e za C u rtiu sem i S p itzerem — top osam i. P o ję c ie toposu (w zięte z reto ry k i k la sy czn ej, g d zie zn aczyło „ zalecane a rgu m en ty lu b t e ­ m aty, k tó re m ia ły na celu p rzek o n a n ie słu ch a cza lu b u m o żliw ien ie m u za a k cep ­ to w a n ia p ew n y c h tr e ś c i” (s. 6)) rein terp retu je R y m k iew icz tak , że sta je o n o na p rzecięciu d w óch in n y ch , w różn ych szk o ła ch litera tu r o zn a w czy ch u ż y w a n y c h , term in ó w : w ę d r u j ą c e g o m o t y w u i a r c h e t y p u . W tra d y cy jn ej k o m - p a r a ty sty c e „ m o ty w em n a zy w a się je d n o stk ę tem a ty czn ą , k tórą o d n a leźć m ożn a w różnych u tw o ra ch (np. p o rw a n ie n arzeczon ej, zw ierzęta p o m a g a ją ce b o h a te r o w i

(5)

w sp ełn ien iu zad an ia, itd.). M o ty w y te są w c a ło ści p rzen oszon e z jed n eg o sch em a ­ tu n arracyjn ego do in n ego. N ie jest w a ż n e dla p o e ty k i p o ró w n a w czej, czy m ożna je rozłożyć na m n iejsze m otyw y. N a jw a żn iejsze, że w ram ach b a d a n eg o gatunku za w sze zn ajd u je się te m o ty w y n iezm ien io n e” 4.

W raz z C u rtiu sem autor M y ś l i o og ro d a c h n a d a je m o t y w o m in terp reta cję r e a l n ą : m o ty w y są n ie ty lk o zn ak am i tem a ty czn y m i, o b ra za m i-sk a m ielin a m i, sto ją cy m i do d y sp o zy cji p o szczeg ó ln y ch tw ó rcó w (tak jak sto ją do ich dysp ozycji np. w zorce m etry czn e), lecz są sy m b o la m i p e w n e j u n iw ersa ln ej p rob lem atyk i. W u jęciu C urtiusa m o ty w y -to p o sy b lisk ie b y ły J u n g o w sk im arch etyp om — które .są n iczym in n ym , jak sk ra jn ie rea listy c zn ą in terp reta cją w ę d r u j ą c e g o m o ­

t y w u . R y m k iew icz n ie p o d ziela ta k ieg o ek strem izm u :

„W istn ien ie k o le k ty w n e j n ieśw ia d o m o ści, o w eg o zb iornika, w k tórym są p rze­ c h o w y w a n e czy p rzech o w u ją się a rch ety p iczn e w zo rce zach ow ań i p o sta w , m ożna ty lk o w ie r z y ć ”.

„N atom iast tw ierd zen ie, że to p o i p rzen ik n ęły do litera tu r y z sy stem u a n ty cz­ nej retoryk i, m oże być u d o w o d n io n e [...]” (s. 14).

T oteż, za S p itzerem , w y b ie r a ro zw ią za n ie „ śro d k o w e” : w p r a w d z ie „Z każdym top osem zw ią za n e jest n ie w ą tp liw ie p e w n e zn a czen ie k o n w e n c jo n a ln e ” (s. 16), lecz też, jak pow tarza autor za S p itzerem , „S toi [...] za w sze poza n im i u n iw ersa ln e i tra n scen d en tn e zn aczen ie, k tóre każe p a m ięta ć c z y te ln ik o w i o c a ło ścio w y m k o m ­ p le k sie zja w isk zw ią za n y ch z id eą h arm on ii św ia ta , k o m p le k sie d ostęp n ym tak o d czu w a n iu jak i ro zu m o w i” (s. 20).

G łów n ym jed n ak że p ow od em , jak się zdaje, rezy g n a cji autora z arch etyp iczn ej k on cep cji toposu b yła n ie ty le n iesp ra w d za ln o ść p ojęcia „pospólnej n ie ś w ia d o ­ m o ś c i”, ile sta ty czn y i ah isto ry czn y u n iw ersa lizm J u n g o w sk iej i C u rtiu sow sk iej a p aratu ry p o jęcio w ej. Z arów no b o w iem doktor z Z urychu jak i zn ak om ity m e d ie - w ista p o d ziela li z tra d y cy jn ą k o m p a ra ty sty k ą p rzek o n a n ie o c a łk o w icie zd e te r ­ m in o w a n y m , m ech a n iczn y m n iem al, n ieza leżn y m od tw órczej św ia d o m o ści p rzen o­ szen iu k o n sta n t zn a czen io w y ch w k u ltu rze i m ięd zy k u ltu ram i.

D la R y m k iew icza jednak, k tóry (jak w y z n a je w in n ej sw o jej k sią żce — m a n i­ fe ś c ie p o ety ck im C z y m j e s t k l a s y c y z m ? ) w id z i n a jisto tn ie jsz y p rob lem w sp ó łc z e s­ n ego arty sty i h u m a n isty w k o n ieczn o ści w p isa n ia p o h e g lo w sk ie j, h isto r y c y sty c z - nej w iz ji św ia ta w n o rm a ty w n ą tra d y cję k la sy czn eg o p o szu k iw a n ia H arm on ii, dla autora om a w ia n y ch szk icó w zatem ów sta b iln y i a ch ron iczn y sy stem to p o s ó w -a r - c h ety p ó w n ie jest w y sta rcza ją cy m n arzęd ziem o d szu k iw a n ia w s z y s t k i c h z n a ­ czeń k on k retn ej tw ó rczo ści lu b n a w et p ojed yn czego u tw oru .

S ło w e m -k lu c z e m k sią żk i R y m k iew icza jest w y r a ż e n ie „ p rzem ien n y ”. W ie le - kroć pow tarzan e, m a n arzu cić su g estię, że m ięd zy H istorią a p rak tyk ą p o ety ck ą istn ie je b ezp ośred n ia zależność: zm ien n ość h istoryczn a p o w o d u je p r z e m i e n n y c h a r a k t e r s t r u k t u r y t o p o s u (s. 22—24 n.). W yd aje się rów n ież, iż u ż y c ie term in u „ p rzem ien n y ” (zam iast np. po prostu „ zm ien n y ” lu b „zm ien ia ją cy s ię ”) m a su gerow ać, że k ieru n ek ow ych zm ian n ie m oże być u sta lo n y , n ie jest w żaden sp o só b d eterm in o w a n y . Ów p rzem ien n y ch arak ter stru k tu ry to p o i m a jed n o cześn ie w y k lu c z a ć m o żliw o ść w sz e lk ie j ty p o lo g ii (m ożliw ej p rzecież z ach ronicznego, „rea­ listy c z n e g o ” p u n k tu w id z e n ia C urtiusa i Junga) topoi: „F ak ty litera ck ie w y d a ją s ię jed n ak w sk a zy w a ć, że rep ertu ar to p o i n ie m oże zostać przez nas ani u ło żo n y , a n i od tw orzon y, p o n iew a ż repertuar ta k i n ig d y n ie is tn ia ł” (s. 23).

(6)

R E C E N Z J E

385

O gólnie za tem biorąc, g łó w n y d y lem a t p ro b lem o w y szk icó w o to p o sie, p ro­ b le m relacji: S y ste m —H isto ria (pow iązany, jak w id z ie liśm y , z p rob lem em rozpadu h a rm o n ijn ej w iz ji św ia ta w h isto rii k u ltu ry eu rop ejsk iej), z o sta je p rzez R y m k ie ­ w ic z a ro zw ią za n y p o ło w iczn ie; H istoria n eg u je m o żliw o ść rek on stru k cji sy ste m u — je d y n e , co p ozo sta je w ię c , to śled zić p rzem ia n y toposu, w y ch o d zą c od a rb itra ln ie u sta lo n eg o p rzekroju syn ch ron iczn ego — np. zespołu to p o i p oezji k la sy czn ej. N a ­ stę p n ie jed n ak św ia d o m o ść, że „każdy p oeta stw a rza jed n o ra zo w y i c h w ilo w y r e ­ p ertu a r to poi, w y k o r z y stu ją c i p rzem ien ia ją c k szta łt i zn aczen ie to p o i o d zied ziczo ­ n y ch po sw o ic h p o p rzed n ik a ch ” (s. 24), p o w o d u je jak b y k on ieczn ość za cie śn ien ia się do id io g ra ficzn eg o p o ró w n y w a n ia różn ych h isto ry czn ie m o ty w ó w i k o n cep tó w p o ety ck ich .

W ydaje się , że źródło R y m k ie w ic z o w sk ie j „ rezy g n a cji” leży w o p isy w a n y m ju ż d om in ow an iu n o rm a ty w n ej, „h arm on iczn ej” w iz ji św ia ta nad w y o b ra źn ią te o ­ retyczn ą. S łu żą ce do u k a zy w a n ia p rzed m iotow ej w sp ó ln o ści w sz e lk ie j p o ezji p o ­ ję c ie toposu jest rozu m ian e jak o n azw a n a jm n iejszej jed n o stk i w y o b ra źn i p o e ty c ­ k iej, jed n o stk i dalej n iero zk ła d a ln ej. D o w o d zi te g o sto so w a n a często p rzez R y m ­ k ie w ic z a te c h n ik a p arafraz (zob. s. 65). P a ra fra zo w a ć przecież — to zn aczy w y r a ż a ć w in n y m języ k u lu b w in n y m sy s te m ie zn ak ow ym p rzek ła d a ln e (tj. n ie u leg a ją ce zm ia n ie w p rzek ład zie) tr w a łe jed n o stk i sem a n ty czn e. T a k ie „ p ierw o ­ ro d n e” ro zu m ien ie top osu b y ło u sp r a w ie d liw io n e w e w sz y stk ic h „ r e a listy c zn y ch ” — J u n g o w sk im , C u rtiu so w sk im (a ta k że u G. D uranda) rozu m ien iu to p o su jak o arch ety p u . In teg ra ln o ść arch etyp u b y ła tam g w a ra n to w a n a b ezp ośred n io g e n e ­ ty czn ą (w zn aczen iu n ieo m a l b iologiczn ym ) za leżn o ścią obrazu arch ety p iczn eg o od sfe r y p sy ch o lo g ii jed n o stk o w ej lu b p osp óln ej.

R y m k iew icz jednak, o d r z u c a j ą c „ r e a l i s t y c z n ą”, a r c h e t y p i c z n ą k o n c e p c j ę t o p o s u , z a c h o w u j e z a r a z e m j e g o p r y m a r n y , n i e ­ p o d z i e l n y c h a r a k t e r . T o też c a łk o w ic ie n ieu za sa d n io n e są w s z e lk ie w y p o ­ w ie d z i autora d o ty czą ce (przem iennej) s t r u k t u r y toposu. N ie m oże b y ć p rze­ cież stru k tu rą jed n o stk a prym arna! T ym , co op isu je autor p rezen to w a n y ch szk i­ có w , n ie są p rzem ia n y stru k tu ry top osu , le c z różne k o n o ta cje i in terp reta cje p e w ­ n y ch „sta ły ch w y o b r a ź n io w y c h ” : „ptaki w E lizju m m ogą być d u szam i zm a rły ch p o etó w , ale też m ogą być sy m b o la m i rad ości ży cia p o śm iertn eg o ” (s. 22). O tóż to — to p o i n ie są d la R y m k ie w ic z a szczeg ó ln y m i z n a k a m i o p ew n ej s p e c y fic z ­ nej stru k tu rze zn a czen io w ej, le c z s y g n a ł a m i , p o d d a ją cy m i się różnej in te r ­ p reta cji sy m b o liczn ej. D la teg o też m o g ło n astąp ić zró w n a n ie ta k ich sy g n a łó w , jak im io n a p o etó w i m a la rzy , np. V erg iliu sa i W atteau , n a zw y d zieł i u tw o ró w , k o n ­ str u k c ji w y o b ra źn io w y ch , zdarzeń h isto ry czn y ch lu b m ity czn y ch — pod w s p ó ln ą n azw ą topoi. D la teg o też zm ien n ość, k tórą b ada R y m k iew icz, je st n ie ty le p r z e - m ien n o ścią stru k tu ry topoi, ile opisem różn ych in terp reta cji p od ob n ych sy g n a łó w . D la teg o ró w n ież k ry ty k b a d a w isto c ie n ie p r o c e s h i s t o r y c z n y (tzn. w sp ó łza leżn o ść różnych sy ste m ó w w czasie), lecz o p isu je z ja w is k a „ p ed a g o g iza cji sy m b o li” 5, tzn. jed n ostron n ą zależność znaczeń o b ra zu -sy m b o lu od a k tu a ln y ch m o ty w a c ji p sy ch o sp o łeczn y ch .

A przecież u w a żn iejsze p rzy p a trzen ie się obrazom p o ety ck im n a zy w a n y m p rzez R y m k iew icza „ to p o i” w y d o b y w a na ja w p ew n ą ich cech ę, która p o tw ierd za w y ra ża n e, le c z n ie d o k u m en to w a n e przez autora p rzek on an ie, iż m ogą o n e tw o ­ rzyć s t r u k t u r ę . T opos jest b o w iem ta k ą sw o istą k o n stru k cją sem a n ty czn ą , 5 Tak to n a zy w a G. D u r a n d (S t r u c t u r e s a n tr o p o lo g i q u e s de l’I m a g i n a i r e .

I n t r o d u c ti o n à Г A r c h e t y p o l o g i e générale. G renoble 1960, s. 416— 435).

(7)

k tó ra łą czy w jed en obraz p rz e c iw sta w n e i w y k lu c z a ją c e się pojęcia. W szy stk ie p rzy k ła d y i a n a lizy p rzep row ad zan e p rzez R y m k iew icza u kazują, iż ow a a n ty te ty - czna k on stru k cja — od sto su n k o w o p ro steg o ok sym oron u (np. a n a lizo w a n e przez C urtiusa obrazy „ siw o w ło seg o ch ło p ca ” i „d ziew częcej sta ru ch y ”) do w y s o c e sk o m p lik o w a n y ch id ei Z łotego W ieku czy obrazu „zam k n iętego ogrod u ” — le ż y na p ow ierzch n i lu b w g łęb i (sem an tyczn ej) toposu.

J eżeli ta k i w ła śn ie a n ty tety czn y obraz zo sta n ie p rzejęty p rzez in n eg o p isarza czy przez inną ep ok ę litera ck ą , sta je się — w ścisły m już se n sie — toposem . T ego rodzaju u jęcie n ie w y k lu c z a żad n ego z cen n y ch sp ostrzeżeń i założeń autora

M y ś l i o o g r o d a c h : tezy, że p rzejm o w a n ie top osu n ie jest za b ieg iem m ech a n icz­

n ym , że każda epoka i każd y p oeta k o n stru u je sw e to p o i w e d le w ła sn y c h p o ­ trzeb id eo w y ch i ek sp resy w n y ch , że za to p o i sto ją „zn aczen ia u n iw e r sa ln e i tr a n s­ ce n d e n tn e ”. P o zw a la jed n ak także, n ie u ciek a ją c się do g łę b in o w o -p sy c h o lo g ic z - n y ch k o n cep cji a rch etyp u , m y śleć o m o żliw o ści b u d o w a n ia h isto ry czn y ch ty p o lo g ii

topoi. Z au w ażon a cech a f o r m a l n a p o zw a la a n a lizo w a ć p o szczeg ó ln e to p o i w e d ­

le ich sk ład u zn a czen io w eg o i n a stęp n ie śled zić k o m b in a cję tak w y o d ręb n io n y ch — n iższy ch — jed n o stek sem a n ty czn y ch w in n y ch k on stru k cja ch a n ty tety czn y ch . W ten sposób sk o n stru o w a ć m ożna p arad ygm at, h ip o tety czn y rep ertu ar m o ż liw y c h

to p o i (z tzw . m iejsca m i p u stym i), k tóry ty lk o częścio w o jest w y p e łn ia n y przez

rz eczy w iste tek sty . B ad an ie d ia ch ron iczn e zm iany k o n stru k cji to p o i i zm ian p a ra ­ d ygm atu (topiki) od b yw ać się w ó w cza s m oże w e d łu g w sk a z ó w e k autora M y ś l i

0 ogrodach:

„Z m iany sem a n ty czn e, zachodzące w topice, u za leżn io n e są, jak się zdaje, od n iezn aczn ych p rzek szta łceń w stru k tu rze topoi. W ystarczy, by zielo n e drzew o sta ło się d rzew em ogołocon ym z liści, a zn aczen ie top osu u le g n ie n a ty ch m ia st z m ia ­ nie. [...] P o eta p rzek szta łca ją cy topos i u m ieszcza ją cy w id y llic z n y m ogrod zie b e z listn e drzew o czy u m ilk łeg o p tak a [zau w ażm y n o w e k o n stru k cje a n ty te ty c z - n e — I. T.] p rzem ien ia w ię c n a ty ch m ia st zn aczen ie w sz y stk ic h elem en tó w , k tó r e

to p o s ten potąd k o n sty tu o w a ły . A gd y zm ien ia się zn aczen ie toposu, m uszą n a stą ­

pić d alsze zm ian y w stru k tu rze” (s. 39— 40).

R zeczy w iście, w p ro w a d za ją c n o w y , p sy ch o sp o łeczn ie m o ty w o w a n y e le m e n t do k o n stru k cji top osu , zm ien ia p oeta sam ą stru k tu rę obrazu, jak i stru k tu rę p a ra ­ d ygm atu (topiki). L ecz i tu k ry ty k n ie zau w aża k o n se k w e n c ji sw eg o opisu. T o p o i 1 top ik a są nie ty le „ p rzem ien n e”, ile: „k ieru n k ow o z m ien n e”. O p isan e przez R y m ­ k ie w ic z a d zieje toposu Ogrodu idą w o k reślo n y m k ieru n k u — jest to ciągła d e ­ g r a d a c j a obrazów H arm on ii Ś w ia ta . N o w e e lem en ty w p ro w a d za n e w obrazy h arm on ii są zaw sze b rane ze sfer sem a n ty czn y ch „n iższych ” niż e le m e n ty k o n ­ stru k cji zastan ych : niższych , to znaczy — z rejon u „ p r o f a n u m ”, i m n iej a b stra k ­ cy jn y ch . Jed n o cześn ie jed n ak w p ro w a d zen ie o w y ch „ n iższy ch ” znaczeń w s f e r ę

topoi, tzn. w y o b ra żeń u n iw ersa lizo w a n y ch , „ w y w y ż sz a ” je, sa k ra lizu je i p o e t y ­

z u j e . Ów d ia lek ty czn y p roces p ro fa n a cji i sa k r a liz a c ji ele m e n tó w to p o i j e s t g łó w n ą osią diach ron iczn ego b ad an ia topiki.

D od atk ow ą, lecz n ie n ajp o śled n iejszą , zaletą p rop on ow an ego w y ż e j u ję c ia prob lem u to p ik i jest, jak się w y d a je , m o żliw o ść b ad an ia to p o i jako elem en tu c a ­ łeg o utw oru . T opos, sp ecy ficzn a k on stru k cja oparta na a n ty tezie zn a czen io w ej, m o że b yć albo d om in an tą, albo — ró w n ie dobrze — pod rzęd n ym elem en tem k o n ­ stru k cji p ojed yn czego u tw oru . J e ż e li n ie b ęd ziem y zak ład ać, iż poezja m a s w ó j p rzed m iot, w ó w cza s n ie b ęd zie k o n ieczn e .gw ałtow n e p o sz u k iw a n ie od b la sk ó w top osu H arm on ii w e w s z y s t k i c h n a p isan ych w h isto rii u tw orach . W ą tp liw a s i ę s ta je w ó w cza s k on cep cja w a rto ścio w a n ia p od su w an a przez R y m k iew icza : „ w a r­

(8)

R E C E N Z J E

387

to ść te k stu p o zo sta je w zw ią zk u z ilo śc ią znaczeń, ja k ie te k s to w i tem u m o g ą zo ­ stać p r z y p isa n e ” (s. 28). R y m k ie w ic z o w i chodzi o czy w iście o zn aczen ia od n oszące się do id ei H a rm o n ii — jed n a k , B o g iem a p raw d ą, ilość znaczeń n ie je st p rostym w y k ła d n ik ie m b o g a ctw a tek stu : p ozorn ie u b ogie te k s ty fo lk lo r y sty c z n e m ogą d o­ sta rczy ć, za leż n ie od ek w ip a żu badacza, zarów no k ilk u b an aln ych stw ierd zeń o ob ecn ości w n ich tra d y cy jn y ch m o ty w ó w , jak i słu ży ć m ogą do r ek o n stru k cji u k ry teg o w n ich c a ło ścio w eg o ogląd u św ia ta . P rob lem w a r to śc i to p rob lem d w ó c h id eo lo g ii — tej w p isa n e j w d zieło i tej, k tórą w n o si k ry ty k . Sam o z a ­ ło żen ie s k o ń c z o n e j ilo śc i zn aczeń w p isa n y c h w tek st n ie w y sta r c z y do p o ­ d an ia recep ty na w a r to śc io w a n ie u tw o ró w .

T ym bard ziej że p r o filo w a n ie ocen y b o g a ctw a tek stu ze w zg lęd u na założoną u n iw e r sa ln ą p ro b lem a ty k ę p row ad zi do sy tu a c ji, w k tórych u tw o ry n ie w y k o ­ rzy stu ją ce to p o su H arm on ii jak o d o m i n a n t y są au to m a ty czn ie n iejak o (zob. an alizę w ie r sz y C zech ow icza (s. 215)) d ew a lo ry zo w a n e.

K siążk a R y m k ie w ic z a zatem , sta n o w ią ca znaczn y krok naprzód w p ro b lem a - ty z a c ji p ola badań nad to p ik ą obrazów p o ety ck ich , badań tak isto tn y ch dla te o r ii p o ezji i teo rii p rocesu h isto ry czn eg o , m o że być p rzed e w sz y stk im w y k o rzy sta n a jak o b odziec do ro zszerzen ia m eto d y stru k tu ra ln ej na zan ied b an e d otych czas ob szary r e fle k sji nad d iach ron iczn ą ty p o lo g ią w y ż sz y c h k o n stru k cji zn aczen iow ych . M oże b yć w y k o r z y sta n a do teg o typ u badań, k tóry zap rop on ow ali rad zieccy b ad acze W. W. Iw a n o w i W. N. T op orow , dając próby opisu sem io ty czn y ch sy ste m ó w m o d elu ją cy ch .

Ig n a c y T r o s t a n ie c k i

P i e r r e M a c h e r e y , PO U R U N E THÉORIE DE L A PRO D U C TIO N L IT ­ TÉR A IR E . P aris 1966. Ed. M aspero, ss. 332. „T h éorie” IV.

1

A utor recen zo w a n ej k sią żk i n a leży do kręgu n a jb liższy ch w sp ó łp ra co w n ik ó w L ou is A lth u ssera . N ie u leg a też w ą tp liw o ś c i, że p o d sta w o w e założenia k sią żk i p o ­ zostają pod w p ły w e m r e fle k sji za w a rty ch w P o u r M a r x (Paris 1966) A lth u ssera . T en odróżnia M a rk sa -n a u k o w ca od M a rk sa -id eo lo g a i m ark sizm odcina od h e g li- zm u. Z aleca m ia n o w ic ie p rześled zić, w ja k i sposób M arks w ram ach w ła sn e g o k o n tek stu id eo lo g iczn eg o w y z b y ł s ię ilu z ji w o d n iesien iu do czysto id eo lo g iczn ej k a teg o rii „h u m an izm u ” i ob n ażył m isty fik a c je zw iązan e z d ia lek ty k ą typ u h e g lo ­ w sk ie g o , k tóra u jm u je r zeczy w isto ść jak o jed n o litą stru k tu rę ( „ T o ta litä t”), n ie d ającą się seg m en to w a ć. M ark sizm w e d łu g A lth u ssera m a in n y przed m iot b adań; in teresu ją go b o w iem k o n k retn e, n a w a r stw ia ją c e się sp rzeczn ości sp ołeczn e, k tó ­ rych p od łożem w za leż n o ści od d anego u k ład u historycznego m ogą b yć ty le ż zja ­ w isk a ek on om iczn e, co ja k ie k o lw ie k fo rm y św ia d o m o ści sp ołeczn ej. M arksizm z a ­ sadza się na b ad an iu n au k o w y m , u za sa d n ia ją cy m p rzejście od u ogóln ień p r a k ty - czn o -id eo lo g iczn y ch poprzez em p irię h isto ry czn ą do u o g ó ln ień czysto te o r e ty c z ­ nych.

W ro zp ra w ie w p ro w a d za ją cej do k sią ż k i L ir e le C a p it a l (Paris 1966) A lth u s ­ ser rozw in ął s w e p ro p o zy cje d ow od ząc, że M arksa n a leży czy ta ć tak , jak on czy ta ł sw o ich p op rzed n ik ów , tzn. obok teg o , co jest u ch w y tn e, szu k a ć tego, co d o m y śln e, co p o m in ięte z ra cji id eo lo g iczn y ch h oryzon tów danej ep ok i i d anego m om en tu . Taka „le ctu re s y m p t ô m a l e ” p o zw a la d otrzeć do o w ych k o n k retn y ch sp rzeczn ości, h istoryczn ych , o k tó ry ch b y ła w y ż e j m ow a, do u k ład u , k tóry A lth u sser n a z y w a

Cytaty

Powiązane dokumenty

Bardzo istotnym przepisem jest art. 7 ustawy, który określa instytucję tzw. prze­ dawnienia wymiaru, czyli przedawnienia wydania decyzji podatkowej. Dotychczas był to

1 M.. Leonieniego jest teza, że istnieje konieczność szerokiego stosowania poręczenia przez sądy, a w związku z tym zachodzi potrzeba wprowadzenia do tej

Pojawił się wówczas problem uregulowania stosunków między państwami, których wojska znajdowały się w interesującej nas części Europy.. zawarto poro­ zumienie

N r 11 (Slil) Ho tatki 81 Adwokaci w opinii społecznej są wysoce cenieni, ale nieraz wokół adwokatury podnosiły się w ubiegłych latach z różnych stron głosy

W uzupełnieniu wypowiedzi Prezesa NRA zabrała również głos wiceprezes NRA adw. Maria Budzanowska, która podkreśliła te elementy pracy adwokatów, które składają

Kończą się one z dniem wybuchu powstania w Warszawie.” Nasuwa się pytanie: czy kończą się wtedy dzieje „Patronatu”, czy także i dzieje zorganizowanego

Część druga raportu poświęcana jest analizie zjawisk gwałtu i przemocy, charak­ terystyce obiektywnego ustosunkowania się do przestępczości oraz „agresji” i

Ten niespożyty człowiek działał również i na innym polu. Teatr Dramatyczny na Pohulance pod dyrekcją Leopolda Pobóg-Kielanowskiego nie przerwał pracy ani na