• Nie Znaleziono Wyników

O "Dziennikach" Stefana Żeromskiego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "O "Dziennikach" Stefana Żeromskiego"

Copied!
44
0
0

Pełen tekst

(1)

Ewa Korzeniewska

O "Dziennikach" Stefana

Żeromskiego

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 45/3, 1-43

(2)

I.

R

O

Z

P

R

A

W

Y

EWÄ KORZENIEWSKA

O „D ZIEN N IK A C H “ STEFAN A ŻEROM SKIEGO

D zie n n ik i są n iezm iernie cennym m ateriałem dla p o znan ia roz­ w oju św iadom ości i sztuiki pisarskiej Żerom skiego, dotyczą bow iem tego o k resu życia pisarza, w k tó ry m n ajin ten sy w n iej ro zw ija się indyw idualność człow ieka i a rty sty . Dzięki n iezm iern ie rzadk iej, n a w e t w in ty m n y ch dziennikach, zupełnej szczerości a u to ra i dzięki w ielkiej p a s ji p isarsk iej, k tó ra każe m łodem u chłopcu notow ać k ażde nieco in tensyw n iejsze przeżycie, stanow ią one także niezastąpio ne źródło in fo rm a c ji o życiu Żerom skiego, o jego uczuciach i n a w e t p rzelo tn y ch doznaniach. Te w artości D zienników czynią z n ich n a j­ w ażniejszy dok u m ent dla badań n a d biografią pisarza. D otychczasow e om ów ienia i recenzje 1 tom u D zienników 1 słusznie zw racały uw agę przede w szystkim n a tego rod zaju znaczenie pam iętnika. Tom 1 bo­ w iem dotyczy m łodzieńczych la t a u to ra i, co u d erza przede w szy st­ kim , p ozw ala w sposób bardzo zdecydow any sprostow ać i uzupełnić w iele zup ełn ie fałszyw ych in fo rm acji o życiu młodego Żerom skiego. Tom te n je st też n a jb a rd zie j „egocentryczny“, dotyczy bow iem tego okresu życia, w k tó ry m świadomość ucznia, p o tem pierw szorocznego stu d en ta, obejm uje przede w szystkim ograniczony k rą g środow iska rodzinnego i szkolnego. D ram atycznym elem entem tego o k resu są jakże tru d n e pró b y przezw yciężenia ciasnej i dusznej atm o sfery in te ­ lek tu aln ej poprzez przypadkow e ale zachłanne lek tu ry . *

D alsze tom y pozw alają dojrzeć w D ziennikach także inne, n ie ­ m niej cenne, w artości poznawcze. D zien n iki — trz e b a to stw ierd zić z zupełną pew nością — stanow ią niezastąpiony m ate ria ł d la pozn ania epoki, a zwłaszcza środow iska m łodzieży uniw ersy teckiej w lata ch 1886— 1890.

1 Przedmowa A. W a s i l e w s k i e g o do tomu: S. Ż e r o m s k i , Dzienniki. I: 1882— 1886. W arszaw a 1953 (pozycję będziem y oznaczać w dalszym ciągu sk ró­ tem: Dzienniki. C zęść II D zien n ik ó w ukazała się w roku 1954). — M. P u c h a l ­ s k a , P ierw sz e w y d a n ie „D zienników" Żeromskiego. N o w a K u l t u r a , IV, 1953, nr 47. — A. G r o d z i c k i , Żerom skie go „ S p o w ie d ź dziecięcia wieku". Ż y c i e W a r s z a w y , 1953, nr 245.

(3)

J a k w każdy m okresie zaostrzonych antagonizm ów społecznych, m łodzież ówczesna była bardzo silnie w ciągana w n ajg o rętszy w ir w alk ideologicznych. Szczera i plastyczna relacja Żerom skiego u k a­ zu je p raw dziw ą atm o sferę m łodzieńczego zapału i p a trio ty z m u m ło­ dzieży, a rów nocześnie odsłania, n a w e t m im o in te n c ji pisarza, dem a­ gogiczną i groźną w sw ej energii akcję Ligi Polskiej, k tó ra w ciągała do sw oich organizacji szerokie m asy studentów , w yk orzystując ich m łodzieńczą naiw ność i dezorientację polityczną. D zienniki uk azu ją też, ja k w śród w ielu k rzy żujący ch się prądów ideologicznych k ształ­ tow ała się coraz w yraźniejsza w alka m iędzy praw dziw ym p a trio ­ tyzm em socjalizm u a szow inizm em narodow ym , k tó ry pod pozoram i w alki z lojalizm em klas posiadających grom adził całe złoża n ien a ­ wiści narodow ościow ych i „egoizm u“ narodow ego. D zienn iki Ż erom ­ skiego pok azu ją w sposób niezm iernie szczery i praw dziw y całą tę beznadziejnie zaw ikłaną i trag iczną sy tuację m łodzieży, k tó ra uczu­ cia m iłości ojczyzny oddaw ała w służbę burżuazji, k tó ra w o kropnych w aru n k ach m aterialn y ch , bez nadziei n a lepszą przyszłość, by ła n a ­ rzędziem w rę k u cynicznych ideologów i działaczy klas posiadających. D ram atyczny obraz tego środow iska pogłębia fakt, że cała ta m ło­ dzież z n arażen iem życia zdobyw ała konspiracyjne broszury, że do jej rą k tra fia ły rew olu cy jne odezwy, k tó ry ch w pływ jedn ak by ł go r­ liw ie zw alczany przez tro sk liw ą opiekę starszego społeczeństw a i przez przeszkolonych w Zecie w ybrańców . Mówiąc o losach m ło­ dego Żerom skiego — zdeklasow anego szlachcica, którego tru d n e do­ św iadczenia doprow adzały do przekonania, że sy tu acja in telig en ta jest bliska doli p ro le ta ria tu — A ndrzej W asilew ski nie dostrzegł, iż życiorys w łasny a u to ra je st życiorysem niezm iernie typow ym : losy m łodego Żerom skiego ry su ją c e się obok życia ty lu jego kolegów stw arzają pełny, bogaty i praw dziw y obraz sytuacji młodzieży tych lat.

Inn e p a rtie D zien n ikó w dają znów n ajo strzejszą z całej tw órczo­ ści Żerom skiego c h a ra k te ry sty k ę środow iska ziem ian i burżuazji.

Ż adna z powieści tego okresu nie przekazuje tak pełnego p raw d y obrazu życia ary sto k racji, nie dem askuje z tak ą p asją pasożytnictw a, egoizm u klasow ego i lojalizm u w ielkich właścicieli. Siła tej pasji rodzi się z m łodzieńczej bezpośredniości doznań guw ernera, z p raw d y dośw iadczeń jak że sprzecznych z w yobrażeniam i potom ka szlachty o „high life ’ie“. Ta w arto ść D zienników jako w ielkiej relacji o życiu m usi stać się przed m iotem oddzielnych badań.

Inn y m zadaniem badaw czym je st też niezm iernie ciekaw y p ro ­ blem : jak m ianow icie odbił się w D ziennikach doniosły dla dziejów

(4)

„ D Z IE N N IK I" 2 E R O M S K IÉ G 0 3

k u ltu ry polskiej proces załam ania się ideologii pozytyw izm u. D zien­ n ik i ob razu ją te p rzem iany św iadom ości w sposób bardzo in te re su ­ jący, c h a ra k te ry z u ją c je głów nie pop rzez zm ianę sto su n k u m łodego pokolenia wobec sztuki, a zw łaszcza w obec lite ra tu ry . N ajpełniej uw idoczniła się w nich ta droga p ro te s tu przeciw pozytyw izm ow i, k tó ra rozpoczynała się gw ałtow nym b u n te m przeciw lojalizm ow i i ugodowości, a pro w ad ziła m łodzież w k ie ru n k a c h zupełnie rozbież­ nych, bo — w w y p ad k ach w y jątk o w y ch (np. J a n a Strożeckiego) — do obozu postępu, a w w y p a d k u typ o w y m (L. W asilkowskiego, W. K arw asińskiego, Z. W asilewskiego) — w szeregi Zetu.

D zien n iki o tw iera ją też n iezm iern ie in te re su ją c e b ad an ia n a d Że­ rom skim jako k ry ty k ie m lite ra tu ry i k ry ty k ie m te a tra ln y m . M iarą d ojrzałości ideologicznej i estetycznej m łodego pisarza, k tó ra całko­ w icie uzasad nia potrzeb ę tego ro d zaju b ad ań, jest choćby to, że m ło­ dy Żerom ski, m ów iąc o sztuce te a tra ln e j, w sposób zu pełn ie św iado­ m y rozróżnia d ra m a t i te a tr. D ając oceny ideologiczne i sąd y w a rto ­ ściujące utw ór, p isarz rów nocześnie z a jm u je się i w idow iskiem . In te ­ re s u je go w y staw ienie sztuki, p a sjo n u je g ra aktorska, k tó rą ocenia z praw d ziw ą znajom ością k u n sz tu sceny. To n ie je st widz, k tó ry m o­ że przeczytać sztu k ę w dom u lu b zadow olić się jednorazow ym jej obejrzeniem . Żerom ski k ilk a k ro tn ie chodzi n a te sam e sztu ki w róż­ n y c h obsadach i niezm iernie tra fn ie ocenia grę, zaw sze żądając od a k to ra p raw d y życia.

N iezm iernie ch ara k te ry sty c z n y m p rzy k ład em ocen, k tó re łączą do jrzałe rozum ienie d ra m a tu z jego życiem n a scenie, je st k ry ty k a p rze d staw ie n ia H am leta w T eatrze W ielkim . Żerom ski uw aża H a m ­ leta za genialn e dzieło p raw d y ludzkiej i tak chciałby je w idzieć n a scenie. P rzed staw ien ie budzi w n im jed n a k przekonanie, że aktorzy, w yspecjalizow ani w dram acie m ieszczańskim , n ie um ieją w znieść się do p rzek azan ia w ielkiego realizm u. A u to r u d ow ad nia tę tezę za pom ocą n iezm iern ie złośliw ych i tra fn y c h c h a ra k te ry sty k gry a k to r­ sk iej. O m aw iając głów ne role, sk u p ia sw oją uw agę przede w szy st­ k im n a roli H am leta i Ofelii. Ł adnow skiem u, o dtw órcy H am leta,

zarzuca, ,,że jest akto rem po pierw sze, a k to re m po drugie, i po trz e ­ cie“ . U zasadniw szy tę opinię przechodzi do bardzo szczegółowej i n ie­ zm iern ie złośliw ej c h a ra k te ry sty k i poszczególnych etapów roli.

Czekam jeszcze na jedno, na jeden w yraz, na ow o „Ofelia", gd y trumnę w noszą na cmentarz. Ładnowski ustaw ia się pod kulisą i czeka sobie n ajsp o­ kojniej, aby w reszcie w yrzec ten w yraz, o którym Taine pow iada, że w ted y H am let traci granicę m iędzy rozsądkiem a obłędem , że b ieleją mu wargi,

(5)

drżą kolana, opanow uje go w ściek ła niem oc, w skutek której rzuca się na Laertesa, k łóci się z nim i lży. Otóż p. Ładnowski m acha głow ą na prawo, na lew o, spuszcza ją na dół i w ypow iada: — O felija, — jakby dodaw ał w m yśli: szkoda facetki, dobra była do obłapki. Potem w łazi w grób, gada podniesioną deklam acyją do Laertesa, ale rozumie cały ten ustęp tak, jak uczeń k lasy czwartej, czytający po raz pierw szy Hamleta i nie pojm ujący, dlaczego ten ostatni n ie pow ie tu choć raz: — ach! 2

Żerom ski, w ielki e n tu z jasta tea tru , nie opuszcza p ra w ie żadnego przedstaw ienia, często za cenę parodniow ego głodu, gdyż grosze p rz e ­ znaczone n a obiad w y daje n a bilet. Dzięki tej p a sji św ietnie zńa aktorów , o rie n tu je się w ich talencie i m ożliw ościach scenicznych i często przew yższa ówczesnych k ry ty k ó w te a tra ln y c h dojrzałością sądu i znajom ością spraw technicznych. D latego w łaśnie opinie Że­ rom skiego o sztukach, przed staw ieniach i ak torach stanow ią bardzo cenny m ate ria ł dla historyków tea tru .

Z licznych w skazanych tu tem atów i problem ów ro zp raw k a n i­ niejsza m a zam iar podjąć jed n ą ze sp raw dla h isto ry k a lite ra tu ry najw ażniejszych, k tó ra w e w stępie W asilew skiego zaledw ie została w zm iankow ana. J e st to zagadnienie rozw oju Żerom skiego jak o p isa­ rza. W stęp słusznie k ie ru je uw agę czytelnika n a ew olucję św iado­ mości społecznej pisarza, jest to bowiem elem en t decydujący także dla rozw ażań n ad zagadnieniem świadom ości arty sty czn ej i rozwo­ jem k u n sz tu pisarskiego. W asilew ski nie docenia jed n a k w artości D zienników jako pierw szego w ielkiego dzieła literackiego Ż erom ­ skiego. Nie pogłębia też w n ależy ty sposób w iedzy o przeob rażeniach ideologicznych autora, bez czego nie m ożna m ówić o w y ra sta n iu pisarza z tego uczuciowego (aż do sentym entalizm u) u cznia g im n a­ zjum kieleckiego. W asilew ski n ajpełn iej ro zp atrzy ł sp raw ę dośw iad­ czeń życiow ych Żerom skiego (pom ijając zresztą bez p rzyczyny cały bogaty k rą g dośw iadczeń i w zruszeń m iłosnych). Słusznie w skazał na biedę uczniow skiego i studenckiego życia i poniżającą sy tu a c ję g u w ern era jako n a czynniki radykalizu jące m łodego in telig en ta, k tó ­ ry z tra d y c ji rodzin n y ch w yniósł żyw e przyw iązanie do ideologii i obyczajowości drobnoszlacheckiej.

.P a rtie w stęp u określające zakres i c h a ra k te r ty ch dośw iadczeń Żerom skiego są szeroko rozbudow ane i przekonyw ające. N iepoko­ jący jest n ato m iast fakt, że po obszernym i tra fn y m om ów ieniu

2 T. 12/XVIII, 27 X 1888 (przy cytow aniu ogłoszonych już cz. I i II D zien n ik ó w podaję strony w ydania książkow ego; cz. III przytaczam z autografu, w skazując kolejny numer tom iku i datę).

(6)

„ D Z IE N N IK I" Ż E R O M SK IE G O 5

o kresu szkolnego W asilew ski zbyt pow ierzchow nie porusza tak za­ sadniczą spraw ę, jak zw iązki Żerom skiego ze środow iskiem m łodzie­ ży uniw ersy teck iej, dochodząc tu do n ieprzekonujących wniosków.

Z akonspirow any charakter organizacji — stw ierdza w stęp — m ętność ideow a prow odyrów w plątujących w nacjonalistyczną agitację akcenty rosyj­ skiego „narodnictwa" w prow adziły w iele zam ieszania politycznego. Żerom­ ski będąc n iew ątp liw ie podatnym obiektem dla radykalno-burżuazyjnych (w r. 1887!) haseł Zetu, ocenił je w ręcz na opak. Rozpoczęła się pełna n ie­ porozum ień w alka „niepodległościow ca" z „narodowym i socjalistam i" o bur- żuazyjną drogę do n ie p o d le g ło ś c i3.

W nioski te niepokoją z dwóch przyczyn: po pierw sze dlatego, że stw ierdzają, iż Ż erom ski w iedział o istn ien iu Z etu i znał jego p ro­ gram , choć oceniał go „na q p ak “. Po drugie dlatego, że głoszą z łatw ą pochopnością, iż Ż erom ski był n iew ątp liw ie p o datn ym obiektem dla rad y k aln o -b u rżu azy jn y ch (w r. 1887) haseł Zetu. W ydaje się, iż prze­ oczono tu sp raw ę zasadniczą, a m ianow icie sp raw ę w ielkiej i nie­ oczekiw anej odporności Żerom skiego n a w pływ y rea k c y jn y c h i an ty - narodow ych tendencji. T rzeba jasno widzieć ohydę środow iska i siłę w stecznych w pływ ów , a b y móc zdać sobie spraw ę, jak w ielkiej doj­ rzałości in te le k tu a ln e j i uczciwości w ym agała od Żerom skiego n aw et tak ograniczona pró ba oporu przeciw otaczającym go ideologiom i nastrojom .

O kres kielecki nie b y ł pod tym w zględem okresem n a jtru d n ie j­ szym. W praw dzie praw ie żadne idee p o s tę p u 4 nie docierały jeszcze w ted y, w la ta c h 1882— 1886, n a zapadłą prow incję pogrążoną w m a r­ tw ocie um ysłow ej, u sy p ian ą gorliw ością k leru i zduszoną uciskiem okupanta. Ale w łaśnie dlatego, że atm osfera b y ła tak przerażająco duszna, b udziła w w ybitn iejszy ch jedn ostkach gw ałtow ny pro test i nienaw iść. Żerom ski żyje lek tu rą, z niej czerpie w iedzę o świecie

3 Dzienniki, I, s. 22—23.

4 Jak podaje S. K o s z u t s k i (W alka m ł o d z i e ż y p o l s k i e j o w ie l k ie ideały. W arszaw a 1928), w K ielcach „kółko uczniow skie" pow stało w 1889 r. „za inicja­ tyw ą Kaz. G ronkiew icza z Radomia. On daw ał uczniom do czytania T. T. J e ż a O obronie czynnej, M. J о к a y a, P o ru sz y m y z posad ziemię, Patriotyzm i socja­

lizm B. L i m a n o w s k i e g o . Kazał nam zaprenum erow ać G ł o s Potockiego, póź­

niej zaś P r a w d ę Al. Św iętochow skiego, gdzie p isy w a ł Ludwik K r z y w i c k i . W roku następnym 1890— 91 »kółko« o kierunku patriotyczno-socjalistycznym liczyło już kilk u d ziesięciu członków ... W roku 1890—91 zaw iązaliśm y też kontakt z Warszawą".

Informacje Ż e r o m s k i e g o o zbieraniu się uczniów starszych klas w celach sam okształcenia d o ty czy ły pierw szych prób lokalnych, nie pow iązanych organi­ zacyjn ie z żadnym ośrodkiem.

(7)

i o społeczeństw ie, i dzięki n iej w iąże się z tra d y c ja m i narodow o­ w yzw oleńczym i, gorąco b u n tu ją c się przeciw w stecznictw u, k le ry ­ kalizm ow i i lojalizm ow i. K o n trast pom iędzy m łodzieńczym żarem uczuć patrio ty czn y ch i św ieżą ciekawością in te le k tu a ln ą a m ara z ­ m em i polityczną biern o ścią środow iska b ył tak w ielki, że Żerom ski nie m ógł m ieć w a h a ń an i oporów przeciw w łasnej drodze ro z w o ju 5. S y tu a cja zm ieniła się zasadniczo z chw ilą przybycia Żerom skiego do W arszaw y. L a ta 1886— 1888 były okresem bardzo ciężkiej i ostrej w alki z ru ch em rew olu cy jn y m . Fo rozgrom ieniu I P ro le ta riatu , po szerokiej fali areszto w ań jego bohaterskich działaczy, trw a ły n ie­ u stan n ie silne re p re s je polityczne, a obok tego rozpoczęła się gorącz­ kow a aktyw ność b u rż u a z ji tw orzącej m asow e organizacje do w alki z ru ch em rew o lucy jn y m . Ich przyw ódcy uśw iadam iali sobie w pełni, że m asom ludo w y m obudzonym rew olucyjnym i h asłam i P ro le ta ria tu nie m ożna podsuw ać p ro g ra m u ugodowości. Z resztą b u rżu a z ja już w ty m okresie zaczynała rozum ieć, że w łasn a państw ow ość i w łasne ry n k i zb y tu lepiej ch ro n ią i zabezpieczają in te re sy k las p osiadają­ cych. D latego w ięc p ro g ram Ligi Polskiej i tzw. „narodow i socja­ liści“ szerm ow ali frazesem patriotycznym , dlatego w ysuw ali p ostu ­ la t so lidaryzm u narodow ego i m ówili o p raw ach ludu, ab y opiera­ jąc się n a szerokich m asach móc realizow ać w łasne rea k c y jn e spo­ łecznie i an tyn aro d o w e cele. Liga Polska szukała oparcia przede w szystkim w zam ożnym chłopie, w średniej szlachcie i drobnom iesz­ czaństw ie. L a ta 1886— 1887 b yły rów nież okresem w ytężońhj w alki o m łodzież akadem icką. Tw orząc Zet, opanow ując zręcznie i niepo­ strzeżenie organizacje m łodzieżowe (kółka p row incjonalne, Koło De­ legatów), ideolodzy i p olitycy b u rżu azy jn i rozgryw ali w ielk ą w alkę z w p ły w am i ru c h u rew o lu c y jn eg o 6 — ta k łatw o d ocierającym i do szlachetnych i zap aln y ch serc m łodzieży. N iezm iernie typow ym w śród m łodzieży zjaw iskiem jest zu p ełn a d ezo rien tacja polityczna. W ynikało to — ja k w sk azu ją D zien niki — stąd, że k iero w n icy m a­

5 W czasie jed n ego z pow rotów do Kielc Ż e r o m s k i m ówi: „W K ielcach jest się mimo w oli ateuszem czy bezw yznaniow cem . Ludzie podobni do sennych much. W szy scy z rozw artym i ustami gapią się na siebie, w sz y sc y się znają. Róż­ nią się grubością sw y ch brzuchów lub kolorem sw ych ubrań. Co za zństój strasz­ liw y" (t. 11/XVII, 29 III 1888).

e T. R u ś k i e w i c z (w broszurze Tajn y z w ią z e k m ł o d z i e ż y p o ls k ie j w latach

1887— 1893. W arszaw a 1926, s. 13) podaje na podstaw ie akt sądow ych, iż w 1890 r.

„po aresztow aniu paru członków Zetu śledztw o ustaliło, że »Związek M łodzieży Polskiej« ma na celu [...] przeciw działanie rozporządzeniom m iędzynarodow ej socjalrew olucyjnej partii, której organem jest gazeta W a l k a K i a s...'\

(8)

„ D Z IE N N IK I" Ż E R O M SK IE G O 7

skow ali sw oją działalność i swój prog ram , pozw alali n a żyw e i szcze­ re d yskusje, n a w e t zachęcali do nich, p raw dziw ym uczuciom i szla­ chetn y m acz niesprecyzow anym dążeniom przeciw staw iając nęcący frazes zaw iera ją c y rzekom o te sam e treści ideologiczne. Zręczność tych „pedagogicznych“ zabiegów, k tó re odsłaniają D zienniki, je st isto tn ie zadziw iająca. N ajszlachetniejsi z m łodzieży, jak np. Ż erom ­ ski, nie w iedzieli n aw et o istn ien iu Z etu i nie zdaw ali sobie spraw y, że k ó łk a pro w incjo n alne i K oła D ęlegatów są teren em p e n e tra c ji Zetu. Ż erom ski pod d a tą 17 X 1887 zapisuje:

Tajem niczość, jaką okryw a się Koło, n ie jest niczym innym, jeno albo dziecinadą zabaw ną, — albo ściśle obm yślanym planem „Głosu". W osta t­ nim razie, należąc do Koła — n ależelib yśm y do k ół w iększych. B yłoby to arcyzabaw ne.

A w in n y m m iejscu:

Przypominam sobie, że na jednym z zebrań rzuciłem m yśl odłączenia się od Koła, je śli podziem nych robót sw ych n ie odkryje, n ie w y w iesi sztandaru 7.

In fo rm acja ta zn ajd u je potw ierd zen ie w broszurze O ffe n b e rg a 8:

Przeglądając nazw iska osób sprzężonych w ten lub inny sposób z dzia­ łaln ością „Związku M łodzieży Polskiej" zauw ażyć m ożem y, że n ie figurują tam im iona dw óch w ybitnych p rzedstaw icieli ów czesnej m łodzieży akade­ m ickiej, jakim i b yli Stefan Żeromski i Kazimierz Sacew icz, mimo że obydw aj nie m ogli być posądzeni o brak aspiracji społecznych.

Stefan Żeromski — student Instytutu W eterynaryjnego — istotn ie n ie czynił nic, by się znaleźć na szerszej w id ow n i życia społecznego m łodzieży. J eśli poza „kółkiem kieleckim " ukazyw ał się na n ieco ludniejszym zebraniu studenckim , głosu n ie zabierał, słuchał w m ilczeniu w ypow iadanych zdań, a n aw et najgorętsze przem ów ienia k o leg ó w n ie m ogły w ciągnąć w d ysk u sję publiczną tego zam kniętego w sobie, sm utnego m łodziana.

S tefan Ż erom ski nie dlatego stoi poza Z etem , że — ja k tw ierd z i O ffenberg — „nie czynił nic, by się znaleźć n a szerszej w idow ni życia społecznego“.

*

D zien niki św iadczą w łaśnie, przeciw nie, o dużej aktyw ności a u to ­ ra i o pełnej zawsze ochocie do pracy społecznej. Żerom ski nie n a le ­ żał do Zetu, poniew aż n ig dy nie apro bo w ał całkow icie p rzek o n ań tego odłam u m łodzieży, nie był więc w ed le opinii kierow ników Z etu odpow iednim k a n d y d a te m n a członka.

7 T. 11/XVII, 29 II 1888.

8 J. O f f e n b e r g , Stan u m y s łó w w śró d m ł o d z i e ż y akad em ick iej U n iw e r s y ­

(9)

Z et ostatecznie opanow ał organizację kół prow incjonalnych i Ko­ ło D elegatów dopiero w latach 1889— 1890. W cześniej zachow yw ał konsek w en tn ie ta k ty k ę ostrożności i tajem nicy, działając z ukrycia za pom ocą zręcznej agitacji, u ak ty w n ian ia zetowców w kółkach, w y ­ k o rzy sty w an ia w szelkich zgrom adzeń jak o tere n u p ro pag and y 9. T a­ ka m eto d a p o stępow ania była w tam tych w aru nk ach , jak zdaw ali sobie sp raw ę kierow nicy Z etu i Ligi Polskiej, jedy nie skuteczna, bow iem w śród m łodzieży akadem ickiej w latach 1886— 1887 silne b yły w p ły w y ideologii postępow ej, a n a w e t rew olucy jnej.

Oczywiście, że ideologia „postępow ców “ też s ię dopiero kształto­ w ała z chaosu n iep rzem y ślan y ch poglądów i nieokreślonych dążeń. J a k dalece nieo k reślo ne ideologicznie były te przek o nania m łodzieży, m ożna w nioskow ać z tego, że n ajbardziej „czerw oni“ w opinii kole­ gów (np. L. W asilkowski) staw ali się najw cześniej członkam i Zetu, inn i (jak np. W. M achajski) przechodzili różne, najdziw aczniejsze ew olucje prow adzące od nacjonalizm u k u anarchizm ow i.

Część m łodzieży dem okratycznej, k tó ra n ajk o n sek w en tn iej zbli­ żała się do ideologii p ro le taria tu , znalazła się w lata ch 1889— 1890, w trzech ró żn y ch organizacjach 10.

W życiu studenckim Żerom skiego istn ieją k ró tk ie okresy, z n a j­ du jące odbicie w D ziennikach, k tóre stw a rz a ją pozory, że sta ł się on n a pew ien czas przekonanym zw olennikiem ideologii Ligi P ol­ skiej, że ten sam sens n adaw ał hasłom w alki o niepodległość, że — w reszcie — p rz y ją ł w p ełn i reform istyczny pro g ram „działalności w śród lu d u “ . Istotnie, m łody pisarz należy do przeciw ników m iędzy­ narodow ego socjalizm u, istotnie, z dużą naiw nością zb iera składki

9 S. K o s z u t s k i , op. cit., s. 46— 47: „Dopiero po roku 1890 w yklarow ał się ostatecznie ob*óz »m łodzieży narodow o-socjalistycznej« v e l »narodowców« [...], który obejm ow ał zw olen n ik ów programu em igranckiej P o b u d k i i w arszaw ­ skiego G ł o s u , socjal-patriotów , ludow ców -dem okratów i ośw iatow ców [...] K ierow nictw o tego obozu ukryte, ale istotne, b yło w rękach konspiracyjnej Ligi Polskiej i stan ow iącego jej narzędzie, również zakonspirow anego »Związku M ło­ dzieży Polskiej«. Poza tym i organizacjam i ukryw ały się kierow nicze nazwiska: Boi. Hirszfelda, Jana P opław skiego, Romana D m ow skiego, Jana Steckiego, Toma­ sza R uśkiew icza, Zygmunta B alickiego, Tom. Siem iradzkiego i in.”

10 Tamże: „Ogół »m iędzynarodowców « w k ole składał się z »sym patyków« socjalistyczn ego ruchu robotniczego bez ściślejszego ich zróżnicow ania, natom iast wśród kierow ników k ółek i jed n ostek czynnych w praktycznej robocie u św iad o­ m ienia i agitacji w środow isku robotniczym zarysow ały s ię trzy prądy: 1. Z w o­ lenników partii Proletariat odrodzonej po pogrom ie Proletariatu w 1885 i 1886, zw anej drugim Proletariatem ... 2. Związku R obotniczego... 3. Z jednoczenia R obot­ niczego, które pow stało jako secesja z drugiego Proletariatu".

(10)

„ D Z IE N N IK I" Ż E R O M SK IE G O 9

n a sk a rb narodow y i „ośw ieca“ rzem ieślników w ykładam i, a na w ieś w y b iera się z pouczającym i bro szu rk am i dla ludu. N aw et w ięcej — w ielokrotnie w ypow iada się bardzo ostro przeciw zasadom m iędzy­ narodow ego socjalizm u i sam siebie n azyw a w ie rn y m w yznaw cą haseł Jeża. Są to n iew ątp liw ie sk u tk i zręcznej i p e rfid n ej p ro p a ­ gandy Ligi Polskiej i w pływ u n ajbliższych kolegów Zetowców (W a­ silkowskiego, K arw asińskiego, Czaplickiego). Nie ty lk o jed n ak fakt,

ze n ig d y nie został w ciągn ięty do Z etu, św iadczy o jego odporności i trw a ły c h sprzeciw ach. Św iadczą też o ty m liczne w ypow iedzi w D ziennikach, k tó re m nożą się w m iarę tego, jak Żerom ski zaczyna pojm ow ać fałsz dem agogicznych haseł i pseudopatrioityzm „ n aro ­ dow ców “ .

Z ludzi — m ów i — o których sądziłem, że będą dużym budynkiem , w których w ierzyłem — w idać bardziej i bardziej albo ośle uszy, albo ślady k op yt zostające w budow lanym cem encie. A jeszcze ci urzędnicy w y so cy , p rezesi i sekretarze, d elegaci i bodaj czy nie m istrze cerem onii — jeśli także na sposób patriotyczny w nosach dłubią, to n iech ich pioruny zatrza­ sną. Pozostaje — pozostaje śm iech bezdźw ięczny na śm ieciach gmachu.

Żerom ski z w ielką bystrością dostrzegł już wówczas, że p a trio ­ tyzm narodow ców sta je się szowinizm em , że prow adzi do ślepego k u ltu siły przed praw em .

N ie chcę w ierzyć, nie w ierzę nigdy, abyśm y b yli długą nicią, którą można w kłębek m ały przem ocą zw inąć i obcasem w błoto w bić. Są u nas m łodzi studenci, jak mój przyjaciel Ch., którzy z n ajlepszą wiarą i p ew ­ n o ścią siebie w ygłaszają zdania, ,,że siła stać się musi prawem tam, gdzie praw o stać się siłą żadną miarą nie może, że tedy [za jednym zamachem] porzuciw szy idee w yn iesion e z B oklów [!], M ilów , C hrystusów , Com te'ôw — pow inniśm y za ideał państwa uw ażać nie inny, jeno ten, co jest n ajsiln iej­ szy, jeno ten, co bat ma..." n .

A w innym m iejscu w y rażając sw ą głęboką i praw dziw ą m iłość do ojczyzny przeciw staw ia się zdecydow anie dem agogicznym h a ­ słom Ligi Polskiej:

A ja? ja? — N ie w iem nic. A le żaden autorytet m ię nie porywa... W y ­ tarłem się. Dziś będę od nich czerpał, ale sobą p ozostanę i bodajże w idzę sw ój cel. O ziem i moja rodzinna, ukochana moja matko! Całą duszą pragnę zgin ąć dla ciebie, umrzeć dla ciebie! — To, czym żyje Leon [W asilkow ski; przyp. E. K.] to „maskarada patriotyczna", jak m ów ił Bem 12.

11 Dzienniki, II, s. 443— 444. 12 Tamże, s. 182.

(11)

P raw d ziw y i głęboki patrio ty zm Żerom skiego, k tó ry łączył go­ rącą m iłość ojczyzny z m arzeniam i o wolności i spraw iedliw ości spo­ łecznej, n ie b y ł p atrio ty zm em rew olucjonisty, zaw ierał jed n a k treści praw dziw ie narodow o-w yzw oleńcze i postępow e. Ż erom ski w ielo­ k ro tn ie c y tu je W p rzeddzień T urgieniew a i jako w zó r p a trio ty sta w ia • Insarow a.

Z ostały mi z przeszłorocznych czytań T u rgieniew a n astępujące słow a: — W ięc bardzo kochasz pan sw ą ojczyznę?

O, to jeszcze nie wiadom o. Oto, gdy k toś z nas umrze za nią, w ted y można będzie pow ied zieć, że ją kochał...

...Przed chw ilą zap ytyw ałaś mię pani, czy kocham sw ój kraj? Cóż innego można kochać na ziemi? Cóż jest tak niezm ienne, co tak nad w szelk ie w ąt­ p ienie w yższe, czemu niepodobieństw o nie w ierzyć... po Bogu? I gdy ten kraj potrzebuje cię... Zważ pani: ostatni chłop, ostatni żebrak w Bułgarii i ja — pragniem y jednego...13.

Isto tn ie bezkom prom isow a miłość ojczyzny b y ła u Żerom skiego m iłością n arodu, m iłością ziem i i w iarą, że w oln a Polska n ap raw i w szystkie k rzy w d y społeczne, Żerom ski n ie m ia ł jasn ej świadomości, czym różni się jego p a trio ty z m od sloganów „narodow ców “, dlatego ich frazesy budziły w nim raczej odruchow ą nienaw iść niż in te le k ­ tu a ln y sprzeciw . A le d la czytelnika c h a ra k te r p a trio ty z m u Żerom ­ skiego sta je się jasny, skoro po zdaniach w y ra ż ają cy c h niechęć i n ie ­ ufność wobec k ółka w y b u ch a płom ienna, p ełn a szczerego patosu apostrofa do ziem i rodzinnej:

Prosta, jasna, prom ienista, św ięta m iłości m ojej ojczyzny, um iłow ana kochanko duszy, w ieczn y balsam ie na m ęczarnie życia, m iłości rodzinnej ziem i, m iłości rodaków, m iłości w szystk iego co p olsk ie — stój zaw sze przy mnie, n ie opuszczaj w m inuty kuszących ob łęd ów i prowadź, ale tam tylko, gdzie się umiera za św iętą — ciebie, za nieskalaną, za praw dziw ą ciebie...14.

D ru g ą niem niej w ażn ą przyczyną, k tó ra nie pozw alała Ż erom ­ skiem u zw iązać się z ideologią Ligi, b ył jego sto su n ek do sp raw y solidaryzm u narodow ego. W ydana w 1887 r. i k o n sp iracy jn ie roz­ pow szechniona w k r a ju b ro szura J e ż a 15 tra fiła n a m om ent n ie ­ zm iern ie odpow iedni. R eakcja an typozytyw istyczna, u d erzająca p rze­ de w szystkim w p ro g ra m polityczno-społeczny organiczników , stała się zjaw iskiem pow szechnym .

18 Tamże, s. 14. 14 Tamże, s. 454.

(12)

„ D Z IE N N IK I" Ż E R O M SK IE G O 11

Wiprawdzie in n e przy czy ny i cele k iero w ały obozem postęp u w je ­ go w alce z d o k try n ą lib eralizm u burżuazyjnego, in n e zaś zm uszały b u rżu azję do przeciw staw ien ia się lojalizm ow i i ugodowości — n ie ­ m niej przeto w y su n ięte p rzez Je ża hasło w alki o wolność n arodow ą było hasłem w y rażający m nie ty lko po trzeb y i p rag n ien ia narodu, ale i u k ry te cele burżu azji. D latego b ro sz u ra ta, jakże ciasna w sw o­ im p ro gram ie w alk i i jakże p ełn a szlacheckiego k on serw atyzm u, stała się w ielkim w y darzen iem społecznym* szeroko o m aw ianym i dy ­ skutow anym . N ie n ależy jed n ak sądzić, że uw ielbienie, jak ie m iała dla Je ża część stud en tó w , także Żerom ski, b y ło p e łn ą ap ro b a tą pro ­ g ram u broszury, k tó ra stała się p od staw ą Ligi Polskiej. S tosunek Żerom skiego do Jeża b y ł uw ielbieniem d la człowieka, k tó ry m iał odw agę głośno m ów ić o m iłości ojczyzny, k tó ry w y stąp ił jaw n ie przeciw ugodow em u prog ram o w i klas posiadających. N atom iast ta część broszury, k tó ra głosiła solidaryzm narodow y, sta ła się w śród m łodzieży p rzedm iotem gorących sporów. H asło K rasińskiego — „z szlachtą polską polski lu d “ — było pro bierzem w steczn ictw a lu b postępowości. S tosunek do niego istotnie w yznacza lin ię ew olucji ideow ej Żerom skiego, k tó ry z w ielkim i oporam i i p raw dziw y m cier­ pieniem dochodzi w reszcie do zdecydow anego prześw iadczenia, że „ sta ry Jeż sk ła m a ł“. To oczywiste, że u znanie w alk i klas n ie je st jesz­ cze rów noznaczne z ideologią postępu, że n a jb a rd zie j re a k c y jn i poli­ ty cy w łaśnie d latego głosili tezy solidaryzm u, a b y — zd ając sobie spraw ę z antagonizm ów klasow ych — opóźnić rozwój w alk i i o tu ­ m anić m asy. W sy tu a c ji jed n ak ówczesnej m łodzieży zrozum ienie antagonizm ów klasow ych było n iew ątp liw ie etapem dalszej drogi rozw oju w k ie ru n k u ideologii rew o lu cyjnej. T ak też sp raw ę pojm o­ w ała m łodzież i ówcześni politycy. S tosunek do hasła so lidary zm u staw ał się m iarą postępow ości lu b w stecznictw a 16.

D ręczące zagadnienie solidaryzm u w postaci h asła „z szlachtą polską polski lu d “ p rzew ija się jak re fre n p rzez w iele k a r t p a m ię t­

18 S. K o s z u t s k i (op. cit., s. 22) ukazuje w w ym ow nym skrócie, jak nieom al każdy student zaczynał sw ą ew o lu cję od p rzezw yciężenia tej tezy J e ż a : „Pa­ miętam rów nież parę rozmów »zasadniczych« ze św ieżo ukończonym czy koń­ czącym u n iw ersytet prawnikiem , Janem Strożeckim , b yłym kielczaninem , który odw iedził K ielce i w idocznie szukał kontaktu z uczniam i... D ał mi do przeczytania sw oją rozpraw ę programowo społeczną. Już n ie pam iętam dziś ani jej tytułu, ani zakresu tematu, przypominam jednak, że część rozprawy, dotycząca stosunków w iejskich, m iała na celu obalenie znanej tezy zaw artej w d w uw ierszu »Jeden tylko, jeden cud, z szlachtą polską p olsk i lud...«".

(13)

nika, w części ostatniej z n a jd u je bardzo w ym ow ną, obrazow ą form ę w yrazu. Ż erom ski — ju ż po dośw iadczeniach g uw ern ersk ich w do­ m ach ary sto k ra c ji — daje tam często dem askatorskie opisy w y d arzeń lu b sy tuacji, k tó re silniej niż stw ierd zen ia dowodzą błędności i fałszu hasła solidaryzm u. I w 3 tom ie n ie po m ija zresztą żadnej okazji, aby zupełnie w y raźn ie i w ielokrotnie stw ierdzić, iż m y lił się w pierw szych latach studenckiego życia.

Jak to się d zieje, że się zm ieniam — n ie wiem . N ie książka żadna, nie przekonanie czyjek olw iek , n ie żadna teoria, nie statystyk a naw et to spra­ wia, lecz to, że tracę grunt pod nogami, że n ie mam się na czym oprzeć. N ieraz, rozm yślając do późna w noc, przebieram w szystk ie m oje argumenty, jakim i się broniłem w W arszaw ie — i w idzę jasno, że liche to są argu­ m enty, że tam ci m ieli rację, choć na ślepo m ów ili. Najbardziej zw ycięża to, że w idzę, jako m ów ili prawdę. Zdawało mi się, że „różność interesów '’ — to frazes pusty, a teraz już n ie pow iem nigdy, że „w spólność" to idea warta życia i śm ierci, bo to frazes... Jeżu, Jeżu, stary nasz ojcze — do czego m y dożyli! Skłam ałeś, że ,,z szlachtą polską polski lud"... Złudzenia tw oje uro­ dziła taka m iłość ojczyzny, jak nasza, dla niej uw ierzyłeś w kłam stw o „sta­ wania się szlach ty ludem" — i nas prow adziłeś za sobą, tak ci w ierzących...17

To p rzekonanie, w p raw d zie słabo jeszcze podbudow ane dośw iad­ czeniam i życia, zw yciężyło ju ż w okresie stu d en ck im w W arszawie. Ono też stw a rz a ło siln y opór przeciw ideologii Zetowców. O pisując pod d a tą 7 III 1887 jed no z zeb rań kółka Ż erom ski stw ierdza:

W ystąp ił z odczytem nasz delegat. Oto co zrobił: i chciał przedstaw ić stosunek S łow [ackiego] do Krasiń[skiego]... przytaczał w ięc całe ich listy, od ezw y krytyków , w reszcie puścił się na rzecz taką, którą się zbłaźnił. Zaczął deklam ow ać sw ym chrapow atym [!] i cichym głosem Psalm miłości. N ie doszedł do jego p ołow y, gdy ten i ów w y n o sić się zaczął. W reszcie ktoś z tłumu odezw ał się: „Rej z N agłow ic przed w iekam i m ądrzejsze rzeczy pisał". Inny: „po co było u czyć się tych wierszy...", w reszcie ośw iadczono, że każdy to zna, żeb y p r z e r w a ł18.

Trzecim czynnikiem , k tó ry zrażał Żerom skiego do narodow ców , b ył ich p ro g ram refo rm społecznych, k tó ry w p ra k ty c e akcji m ło­ dzieżow ych w y ra ż a ł się ta jn y m nauczaniem i szerzeniem ośw iaty w śród lu d u . M łody Ż erom ski początkow o z ‘zapałem b ierze udział w tej działalności, n ie rozum iejąc jej właściwego sensu i celu. Istn iała jednak, jak widać, zasadnicza różnica m iędzy tre śc ią działalności Ligi Polskiej a m arzen iam i Żerom skiego o reform ach społecznych, skoro

17 T. 13/XIX, 25 II 1889. 18 Dzienniki, II, s. 158.

(14)

„ D Z IE N N IK I" Ż E R O M S K IE G O 13

już z początkiem 1887 r. Ż erom ski tak tra fn ie oceniał p rogram G ł o s u :

G ł o s zaczął naiw nie paplać. N azw ał się w p rosp ek cie pism em postę­ pow ym , zapow iedział, że chce „podporządkow ać in teresy oddzielnych w arstw interesom ludu". Pięknie, cudow nie, przecudow nie. Cóż w ykazał dotąd? Ani jednego faktu, gdzieby podporządkow yw ał interesy oddzielnych w arstw inte­ resom ludu. N ie zrobił nic 1B.

I dlatego — nie zap rzestając w p raw d zie s ta ra ń o p o p u larn e bro­ szu rk i dla lu d u — Ż erom ski w idział w yraźnie, że fila n tro p ia kół m ie­ szczańskich je s t w gruncie rzeczy t ą sam ą fila n tro p ią szlachecką, k tó ra troszczy się o „ lu d “ zawsze ty lk o w g ran icach w łasnych in te re ­ sów klasow ych:

D laczego — m ów i Żeromski — jestem sm utny w śród tych ludzi, dlaczego w racam od nich do sieb ie z nieopisaną goryczą w sercu? W szak już zgodzi­ łem się na to, że „działanie" na nich jest absurdem, że trzeba pozostaw ić ich losow i, że nie p ow inien człow iek u czciw y w szy stk iej n ied oli ludu pod­ daw ać jednej litości szlachcica, że ludow i trzeba nagrody za w szystk o w y ­ cierpiane, a tej n ie da u nas ew olucja, o czym Jeż marzy, lecz rew olucja społeczna 20.

Przez cały o b jęty D zien n ikam i okres m łodości Ż erom ski należał do teg o grona m łodzieży, k tó ra n ie zw iązała się z żad ny m ugrupow a­ niem politycznym . Od „narodow ców “ i „narodow ych socjalistów “ dzieliły go ta k zasadnicze spraw y, ja k zup ełnie ró żn e pojm ow anie patrio ty zm u , isto tn a m iłość „lu d u “, głębokie acz u to p ijn e rozum ienie spraw iedliw ości społecznej. Do obozu in te rn ac jo n alistó w nie mógł przystać, gdyż n ie p o tra fił zrozum ieć, że nie m a żadnej sprzeczności m iędzy dążeniam i narodow o-w yzw oleńczym i i m iłością w łasnego k r a ju a w spólną w alk ą m as ludow ych o zw ycięstw o rew olucji. Po­ głębiający się jedn ak przez cały okres p isania D zien n ikó w dem okra­ ty zm Żerom skiego już w pierw szych opow iadaniach pozwolił m u stać się pisarzem głęboko zw iązanym z życiem, n ad ziejam i i cierpie­ niam i narodu.

*

Rów nolegle do rozw oju św iadom ości społecznej i politycznej Że­ rom skiego k sz ta łtu je się i w zrasta jego św iadom ość estety czn a i ta ­ le n t pisarski. P ro b lem ew olucji a rty sty c z n e j Żerom skiego dotyczy trzech w iążących się ze sobą, ale różnych zagadnień: po p i e r w

-,e Tamże, s. 106. 20 T. 13/XIX, 6 IV 1889.

(15)

s z e — rozw oju poglądów teoretyczno-estetycznych, po d r u g i e — ty ch p ró b literack ich odnotow anych w D ziennikach, k tó re sam p i­ szący uw ażał za u tw o ry przeznaczone do d ru k u i próbow ał bez pow odzenia um ieszczać w czasopism ach, po t r z e c i e — rozw oju ta ­ le n tu Żerom skiego jako a u to ra D zienników , k tó re w b rew spodziew a­ n iu p isa rz a b y ły przecież pierw szy m w ielkim dziełem literackim .

*

„NAPISAĆ MUSZĘ KSIĄŻKĘ, GDZIE WYPOWIEM, ŻE HISTORIA MEGO CZASU BYŁA PRZEDMIOTEM BA D A N IA I BÓLU MEGO SERCA“ « .

Ż erom ski d ojrzew ał w śród tend encji, k tó re n ie sp rz y ja ły rozw o­ jow i pisarskiem u.

Z jed n e j stro n y bowiem siln ie jeszcze k ształto w ała lite ra tu rę m ie ­ szczańską este ty k a pozytyw izm u, z d rug iej zaś zaczynał opanow yw ać sztu k ę n atu ralizm , k tó reg o e ste ty k ę szerzy ła w k r a ju g ru p a W ę- d r o w c a .

N atu ralizm b y ł p rąd e m ró w n ie silnie zw iązanym z ideologią b u r ­ żuazji, ja k u ty lita rn a , ten d e n c y jn a lite r a tu r a pozytyw izm u, a w p ra k ­ tyce p isarsk iej b y ł n iew ątp liw ie św iadectw em postępującej d egen e­ racji m yśli b u rżu azy jn ej i coraz dalszego odchodzenia sztuki od re a li­ zmu. Je d n ak ż e w lata ch 1885 — 1890 e ste ty k a n a tu ra liz m u zaw ierała p ew n e elem en ty k ry ty k i m ieszczańskiej tendencyjności i staw iała teo rety czn ie słuszny p o stu la t w ie rn e j obserw acji życia. W arto o ty m pam iętać, ażeby zrozum ieć, dlaczego Ż erom ski m ów i w ielokrotnie o obiektyw izm ie n a tu ra liz m u i w im ię tego hasła w y stęp u je przeciw jask ra w e m u schem atyzm ow i i tendencyjności sztu ki po zyty w i­ stycznej.

W śród ty ch arealistyczn y ch ten d en cji, k tó re dom inow ały w ów ­ czesnej teo rii sztuki, nie znalazł oddźw ięku sam otny głos B iałobłoc- kiego, staw iającego w y raźn y p o stu la t sztuki realistycznej. Ż erom ski nie zn ał ocen k ry ty czn y ch Białobłockiego, druk ow an ych p rzed jego p rzyb yciem do W arszaw y, w ięc p og ląd y sw e n a rolę i zad ania lite ­ r a tu r y k ształto w ał w k rę g u zdecydow anie reak cy jn y ch teorii estety k i pozytyw izm u i n atu ralizm u .

Ż erom ski w y ra b ia sw oje sąd y estetyczne przed e w szystkim n a le k tu rz e arcydzieł lite ra tu ry . Nie znaczy to, że nie zn ał rozpraw este­ tyczn y ch lu b w spółczesnej k ry ty k i literack iej. P rzeciw nie, m łody a u to r czyta w iele z dziedziny teo rii sztuki, n a co w sk azują n ie tylko w zm ian k i o lektu rze, ale i długie streszczenia lub c y ta ty fragm entó w

(16)

„ D Z IE N N IK I" Ż E R O M SK IE G O 15

najb ard ziej go in te resu jąc y c h . W D ziennikach często p o w ta rz a ją się nazw iska T aine’a i B ra n d e sa oraz liczne ty tu ły ich prac. N ie obce są Ż erom skiem u teo rie Zoli i M aupassanta. Prócz tego m łody p isa rz śle­ dzi uw ażnie w szystkie bieżące k ry ty k i litera c k ie i zna dokładnie prace polskich h isto ry k ó w i teoretyków lite ra tu ry (np. Bem a, C hm ie­ lowskiego, M ałeckiego).

M ożna by w ym ienić długą listę nazw isk i tytułów , św iadczącą o żyw ych zainteresow aniach Żerom skiego teo rią sztuki. M ożna by też przytoczyć w iele przykładów n a to, że pisarz zachw ycał się często naiw nym i lub b an aln y m i ocenam i różnych k ry ty k ó w . Nie one jed n ak decydow ały o poglądach estetycznych m łodego Żerom skiego 22. Dzięki sw em u talentow i p isarsk iem u znacznie głębiej i żyw iej reagow ał on na piękno w ielkich dzieł lite ra tu ry i n a nich uczył się rozum ieć, czym jest dobra sztuka, a więc sztu k a realizm u. Ju ż od wczesnej m łodości sądy Żerom skiego o poszczególnych u tw o rach literack ich odznaczają się dużą dojrzałością i zrozum ieniem w artości realistycznych. M ło­ dziutki pisarz ze szczególnym zainteresow aniem i uw ielbieniem czyta w ielokrotnie klasyków litera tu ry . Szekspir, Mickiewicż, Słowacki, Puszkin, Lerm ontow każdym sw ym dziełem rodzą nowe, p e łn e gorą­ cych zachw ytów oceny Żerom skiego. W śród p isarzy bliskich a u to ­ row i najczęściej p o jaw iają się nazw iska Szewczenki, Jokaya, T u rg ie ­ niew a. Z rów nie d ojrzałą trafnością ocenia Ż erom ski w spółczesne u tw o ry lite ra tu ry polskiej. Nie tu m iejsce n a analizę poszczególnych sądów kryty czn ych , chociaż zasługują one n iew ątp liw ie n a baczną uw agę. Żerom ski bowiem — podobnie ja k inni w ielcy pisarze re a ­ lizm u kryty czn eg o (Prus, Sienkiewicz, Orzeszkowa) — jest znacznie b ystrzejszy m i m ądrzejszym k ry ty k ie m niż w ielu ówczesnych p u b li­ cystów i zaw odow ych k ry tyk ó w m ieszczańskich. T u chcem y tylko w ykazać, że Ż erom ski um iał zrozum ieć i ocenić trw a łe realistyczne w artości lite ra tu ry i dlatego za w ielk ą twórczość la t sw ej młodości uw ażał przede w szystkim dzieła pisarzy realizm u krytycznego.

T aką dojrzałością sądu odznacza się bardzo w czesna (z początku 1887 r.) opinia Żerom skiego o K onopnickiej. A u to r w ypow iedział ją w serii odczytów przygotow yw anych n a zeb ran ia kółka kieleckiego23.

22 Ż e r o m s k i stwierdza w yraźnie, iż teorie estety czn e nie m iały w p ływ u na jego pogląd y na sztukę: „Pojęcia m oje o sztuce wzrastają i krystalizują się w trw ałe zasad y rów nocześnie z obserw ow aniem życia w iejsk iego. N ie k siążkow e zasady krytyczne, nie teorie estetyczne Brandesa, T aine’a, Paula, Bourgeta, Tur­ g ien iew a i Zoli w yrobiły we mnie zasady realizm u — lecz obserw acja jedynie" (t. 12/XVIII, 8 VIII 1888).

(17)

N iezm iernie tra fn ie w ydobyw a tam n ajisto tniejsze w artości jej utw o­ rów, dostrzega i wysoko ceni hum anistyczne i dem okratyczne ten d en ­ cje twórczości K onopnickiej. C hw ali ją za to, że „m ów i o człow ieku, o jego niedoli, nędzy, łzach“. Porów nując poezje K onopnickiej z tw ó r­ czością Słowackiego, A snyka, U jejskiego, w yżej staw ia praw dziw y dem okratyzm K onopnickiej, bo

tam ci przem aw iają w im ię demokratyzmu z idei, ze szlachetnego poczucia rów ności, w im ię kosm opolityczne cok olw iek — ta musi m ów ić, bo ją rani, bo ją m ęczy, dokucza jej nędza chłopa, chłopa — nie chłopka i chłopa p olsk iego 24.

Za trzecią w ielką zasługę K onopnickiej a u to r uw aża realizm jej utw orów , k tó ry w y raża się um iejętnością pokazania typow ych postaci ludu, czujących i reag ujący ch zgodnie z p raw d ą psychiczną i spo­ łeczną. R ealistyczną technikę K onopnickiej Żerom ski przeciw staw ia „tendencyjności“, w skazując na to, że jej „obraz m ów i sam za siebie“ . Żerom ski używ a w ym iennie słów realizm i n aturalizm , ale in te n c ja jego jest zupełnie jasna:

K onopnicka rysuje nam uczucia chłopaka pasącego konia na w ygon ie, chłopa topiącego się z rozpaczy, najm ity idącego na robociznę, dziew czyn y rwącej się w św iat, matki patrzącej na zabieranego do w ojska jedynaka. Chłopi ci m ów ią ich mową, ich językiem , ich uczuciem . Tu leży cecha, którą nazw ałem naturalizmem w jej poezji. N ie jest to nic innego. T en­ dencja poetki w idnieje tylko w w yborze tematu, a obraz m ów i za siebie... Tej zdolności w poezji naszej nikt nie miał i nie ma. Trzeba bow iem 1) od ­ czuć tę w ielk ą chłopską niedolę, 2) odczuć ją tak jak ją chłop odczuw a, 3) tak ją w ysłow ić, jak ją chłop w ysław ia a jednocześnie zachow ać cech y utw orowi [!] a r ty sty c z n e 25.

T akie rozum ienie realizm u i dem ok raty zm u K onopnickiej pozw ala Ż erom skiem u n a ciekaw e zestaw ienie jej tw órczości z utw oram i S y ­ rokomli, Szewczenki, T urgieniew a:

Turgieniew podobnie a obiektyw nie rysow anym i sylw etkam i chłopów potrząsał sp ołeczeństw o rosyjskie. M iłość ow a [ojczyzny; przyp. E. K.] w ta­ kiej formie w ystęp u je u Syrokom li jeszcze — z obcych u S z e w c z e n k i26.

Z estaw iając ocenę młodego Żerom skiego z p rek u rso rsk ą opinią Białobłockiego 27 łatw o dostrzec, że Żerom ski nie w idzi ograniczeń

24 Tamże, s. 110. 25 Tamże, s. 112. 26 Tamże, s. 113— 114.

27 В. В i a ł o b ł о с к i, Maria Konopnicka — „Poezje". Seria II. W tom ie S z k i c e s p o ł e c z n e i l i t e r a c k i e . W ybrał i w stępem poprzedził Sam uel S a n d l e r . W arszaw a 1954.

(18)

„ D Z IE N N IK I" Ż E R O M SK IE G O 17

dem okraty zm u K onopnickiej polegających n a tym , że pisarka nie daje żadnego p ro g ram u w alk i z k rzyw d ą społeczną. Co więcej, Że­ rom ski chw ali naw et poetkę za to, że „nigdzie nie w ybucha niena­ w iścią do u p rzy w ilejo w an y ch klas społecznych“. Z estaw ienie to p rze­ m aw ia jed n a k rów nocześnie n a korzyść Żerom skiego, bo w ym ow a całej rozp raw ki m ocniej niż k ry ty k a Białobłockiego w ydobyw ała trw ałe realisty czn e w arto ści utw orów poetki. Białobłooki w zapale w alk i skupił sw oją uw agę przede w szystkim n a ocenie pozycji ideolo­ gicznych K onopnickiej.

Krytyk — jak stw ierdza w e w stęp ie Sam uel Sandler — nie tylko ocenia, lecz w w ięk szym jeszcze stopniu postuluje; zbija błędy ideow o-artystyczne, ma ambicje torow ania drogi, prostow ania błędnych ścieżek, po których n ie­ raz krąży Konopnicka 28.

Ż erom ski oceniając K onopnicką zajm ow ał stanow isko zachw yco­ nego czytelnika, k tó ry przede w szystkim zw raca uw agę n a cenne w artości poezji. D latego dostrzegł w nich głęboki patriotyzm , miłość lu d u i gorące zaangażow anie pisark i po stronie n ajb ardziej pokrzyw ­ dzonych w narodzie. D ostrzegł też niedocenioną przez Białobłockiego um iejętność pokazania „praw dziw ego chłopa“, k tó ry nie m a nic w spólnego ani z sielankow ym pojęciem „ lu d u “, ani z m item chłopa tw orzonym przez burżuazję.

P odobnym zrozum ieniem dla hu m anistycznej treści i dla piękna fo rm y odznaczają się i inn e sądy k ryty czne Żerom skiego, k tóre w y­ raźnie św iadczą o tym , że a u to r ceni pisarzy realizm u za najb ard ziej trw a łe w artości ich sztuki. W im ię tych pojęć o sztuce Żerom ski odczuw a n a jp ie rw n iem al instynktow ną, potem coraz bardziej św ia­ dom ą niechęć dla m ieszczańskiej sztuki pozytyw izm u. Nie znaczy to oczywiście, aby nigd y nie popełnił błędów w ocenach. Żerom ski przez długi czas przecenia niew ątpliw ie np. sens i znaczenie twórczości Św iętochow skiego, ń iew ątp liw ie się m yli, gdy m ierzy P ru sa m iarą horyzontów ideow ych jego publicystyki. T akich sądów m ożna by przytoczyć w iele. Ale rów nocześnie pisarz 'bardzo zdecydow anie i zawsze k ry ty czn ie ocenia utw ory, w k tó ry ch nie odczuw a „praw dy życia“. P ró b u je też w ytłum aczyć, n a czym polega fałsz i jałowość w spółczesnej lite ra tu ry i dochodzi do p rzeko ny w ających wniosków, iż lite ra tu ra ta nie w y ra sta z dośw iadczeń i przeżyć pisarzy, lecz jest sztuczną k o n stru k cją, poddaną z góry p rzy ję te j tendencji. Liczne w y­ pow iedzi Żerom skiego przeciw tendencji w sztuce mogą sugerow ać

28 Tamże, s. 54.

(19)

fałszyw e przekonanie, iż a u to r jest zw olennikiem h asła „sztuka dla s z tu k i“, że p ragn ie izolować lite ra tu rę od życia, tym czasem pisarz z całą świadomością, w yższą ponad świadom ość w ielu w spółczesnych m u k ry ty k ó w i historyków lite ra tu ry , odróżnia m yśl dzieła (ideę) i ten d en cję. W praw dzie rozgraniczając zdecydow anie obydw a pojęcia lekcew aży sobie term inologię i używ a tych nazw w ym iennie, ale k o n tek st zawsze w y raźn ie stw ierdza, że w y stęp u jąc przeciw ten d e n ­ cyjności pisarz jest gorącym zw olennikiem sztu ki podporządkow anej postępow ej i hu m anistycznej idei. T endencyjnością Ż erom ski n a ­ zyw a — jak w y n ika niedw uznacznie z jego w ypow iedzi — tak i spo­ sób tw orzenia, k tó ry niezgodnie z p raw d ą życia k o n stru u je postacie i akcję powieści, poddając je z góry p rz y ję te j, ciasnej i fałszyw ej koncepcji życia. T aką „ideę“ u tw o ru Ż erom ski zwalcza z całą pasją re a listy i d em okraty:

Prawda, że idea zrodziła się na w idok ludzi, ale pow stała absolutnie, skądinąd, nie w yp łyn ie z charakteru tw ych kreacji. U tw ór tw ój będzie stw o ­ rzonym a priori... A w ięc już przez to skazany zostanie na zagładę. Tak n ie tw orzył ani Homer, ani M ichał A nioł, ani Szekspir, nni G oethe, ani M ickiew icz. Trzeba w ięc tak ukryć ideę, aby jej nie odszukał w zrok p ospo­ lity. Co za szarlataneria, co za głupota, co za idiotyczne staw anie na k o­ turnach! Sztuka jest prostą jak w y lew w ody, jak przypływ morza — my robim y z niej reakcję chemiczną... Tak czynią b eletryści w ych ow an i w szkole pracy organicznej. To się nazyw a uczciw a tendencja, a jest to kiszka na- pchana grochem z napisem: nadzw yczaj pożyteczna dla zdrowia k is z k a 2B.

W alka z tendencyjnością w lite ra tu rz e w ielokrotnie pojaw ia się n a k a rta c h D zienników . Często są to ogólne w ypow iedzi krytyczne, celnie a ta k u jąc e schem atyzm i skostnienie powieści w spółczesnych.

Jest to — pow iada Żeromski — ta sztuka stosow ana, dekoracja, p o­ trzebna do uw ydatnienia tej czy innej m y ś li30. [. . . ]

Grozi literaturze naszej los literatur z epoki Boileau. U m ysły i w y ­ obraźnia tępieją, nie ma nic, co by się unosiło w przestrzeni, jak prawda. W naszych czasach n ie narodzi się już B a lz a c 31.

K iedy indziej, om aw iając czytane ostatnio książki Ż erom ski tr a f ­ nie p o d k reśla ich w ady w yn ik ające w łaśnie z podporządkow ania się a u to ra p rzy ję te j z góry fałszyw ej koncepcji życia. Nie zdając sobie sp raw y z tego, że tendencyjność pisarzy m ieszczańskich dlatego tak deform ow ała sztukę, poniew aż była obroną egoistycznych interesów

29 T. 11/XVII, 24 III 1888. 30 T. 11/XVII, 3 VI 1888. 31 T. 11/XVII, 3 VI 1888.

(20)

„ D Z IE N N IK I" Ż E R O M SK IE G O 19

klas posiadających, Ż erom ski tra fn ie zawsze w y b iera za p rzedm io t k ry ty k i w łaśnie te utw ory , k tó ry c h ideologia nie w yk raczała poza ciasne h ory zonty m yśli b u rżu a z y jn e j. Typow ą oceną je st w ypow iedź o klasycznym p isarzu m ieszczaństw a Bourgecie:

Przeczytałem Kła m stwa, najnow szą p ow ieść Paula Bourgeta. N o si ona na sobie w szystk ie w ad y i zalety tego pisarza: p ięcie się na łeb na szy ję do oryginalności i pow tarzanie się, a to ostatnie jest już m anierą w y p ro w a ­ dzania kontrastów rażących jak u O rzeszkow ej, zbyt jasne św iatła i zbyt ponure cienie, m alow anie tylko praw dy niby, a uganianie się za m orałem , za tendencją, za nauczycielstw em ... U T urgieniew a znajdę ludzi, przyrodę, dobrych i złych — u tego jed yn ie w y stęp ek i dla kontrastu w prow adzone m anekiny cnoty. Taki los spotyka zaw sze p ow ieści tendencyjne: m ęczą jak utw ory D ostojew sk iego 32.

Słusznie i k ry ty czn ie oceniając lite ra tu rę m ieszczańską, Ż erom ski u m iał dojrzeć praw d ziw e w artości w sztuce realizm u krytycznego. W ielbił Placów kę P rusa, zachw ycał się P otopem , doceniał p ra w d ę obserw acji K raszew skiego, ale w m iarę w zrostu świadom ości a r t y ­ stycznej w zorem jego coraz w y raźn iej sta w ał się Turgieniew .

U w ielbienie dla w ielkiego pisarza m iało k ilk a przyczyn. T u rg ie ­ niew , a u to r W przeded n iu p o ry w ał zapalną w yobraźnię Żerom skiego typem Insarow a, k tó ry rep rezen to w ał ideały narodow o-w yzw oleńcze. A u tor Z apisek m yśliw eg o był dla młodego p isarza wzorem , jak o głę­ boki obserw ato r życia lu d u rosyjskiego. Społeczna w ym ow a jego dzieł dem askujących nędzę i k rzy w d ę wsi b lisk a b y ła Żerom skiem u, k tó ry w ted y w łaśnie zrozum iał sy tu a c ję chłopa polskiego i zaczynał coraz m ocniej buntow ać się przeciw feud aln ym form om eksp lo atacji wsi. Ceniąc w T urgieniew ie w ielkiego postępow ego pisarza Ż erom ski w idział w nim rów nocześnie w ielkiego arty stę, k tó ry sięga szczytów realizm u i dlatego schem atycznej lite ra tu rz e pozytyw izm u sta w ia ł za w zór w ielką sztukę T urgieniew a, w k tó re j w ym ow a zdarzeń, a k c ji i ch arak teró w przekazyw ała czytelnikow i głęboką w iedzę o życiu.

Czy b ogaty naturalizm francuski — pisał Żeromski cytując fragm ent

Zapisek m y ś l i w e g o — przedstawia scen y tak m istrzow skie, nie w iem , —

ale [wiem], że ja innego naturalizmu n ie chcę. N ie pojm ow ałem i n ie p oj­ muję obiektyw izm u zupełnego. Trzeba tendencji. Turgieniew przejm ow ał e le k ­ trycznym prądem całe społeczeństw o, cały naród, m alując takie naturali- styczne obrazki... To nazyw a się w łaśnie: „das [!J W irk lic h k e it zum sc hönen

Schein erh oben “,' jak m ów ił Goethe. Taki naturalizm rozumiem i... tą drogą

iść bym pragnął 3S. 32 T. 12/XVIII, 19 X 1888. 33 Dzienniki, I, s. 384.

(21)

Ta wypow iedź, w k tó rej a u to r chw aląc realizm T urgieniew a m ó­ wi o jego „n a tu raliźm ie “, pozw ala w y jaśn ić tru d n y problem sto sun ku Żerom skiego do estety k i n a tu ra liz m u . Z agadnienie to jest skom pli­ kow ane nie ty lk o dlatego, że a u to r nigdzie nie w ypow iedział się bez­ pośrednio n a tem a t e ste ty k i n a tu ra liz m u . P ro blem jest tru d n y przede w szystkim z tego powodu, że a u to r D zienników używ ał te rm in u n a ­ tu ralizm w k ilk u różnych znaczeniach. Mówiąc o swoich p ró b ach lite ­ rackich użył p a ro k ro tn ie słow a z o l i z m — jako syn o nim u w łasnego o kreślenia „paw ianizm “, stosow anego n a oznaczenie tzw. „brudów życia“. K iedy indziej w p olem ikach z tendencyjnością i schem atyz­ m em sztuki pozytyw istycznej przez „ n a tu ralizm “ rozum ie dążenie do obiektyw izm u i w ie rn e j obserw acji życia. N ajczęściej jednak, zwłaszcza w dalszych tom ach D zien n ikó w , n ad aje „n atu ralizm o w i“ szeroki sens realizm u. T akie użycie słow a przypom ina term in „szkoła n a tu ra ln a “ w prow adzony i u g ru n to w an y przez B ielińskiego w k ry ­ tyce rew olucyjnej dem o k racji rosyjskiej. Okreśilenie to służyło B ie­ lińskiem u i jego k o n ty n u ato ro m dla sch arak tery zow an ia k ie ru n k u w ielkiej sztu k i dziew iętnastow iecznego realizm u, a w ięc tw órczości Gogola, T urgieniew a, N iekrasow a, S ałtykow a-Szczedrina. W łaśnie pierw sze opow iadania T urgieniew a, k tó re w eszły później do to m u Zapiski m yśliw ego, ibyły przez B ielińskiego oceniane jak o p rzy k ła d now ych dem okratycznych ten d en cji w lite ra tu rz e rosyjskiej. D zie n ­ n iki nie d ają żadnej in fo rm a c ji o tym , czy Żerom ski z e tk n ą ł się z po­ stępow ą k ry ty k ą rosyjską. T ru d n o jed n a k przypuścić, a b y nie n a ­ potkał tego określenia, zn a ją c ta k dokładnie twórczość T urgieniew a, Gogola, Pisariew a. P rzypuszczenie to jest ty m b ard ziej p raw d o ­ podobne, że m ów iąc o T u rg ien iew sk im n atu ralizm ie Ż erom ski p o d ­ k reśla w nim te w łaściw ości, k tó re decydow ały o przynależności a u to ra do tw órców szkoły n a tu ra ln e j, a w ięc gorący dem okratyzm , praw dziw e ukazanie życia n arodu , tendencyjność, k tó ra jest „saty rą, skarg ą i biczem “. P o jm u jąc tak „ n a tu ralizm “ Żerom ski zaczyna w ty m okresie p rzeciw staw iać się teoriom estetycznym Zoli, k tó re w w y raźn y sposób ciążyły p rze d tem nad jego w czesnym i próbam i literackim i. Mówi teraz:

N ie godzą sią jednak jako Polak na Zoli „sztuką jako skraw ek życia w idziany przez pryzmat tem peram entu". Sztuka polska musi w p ań stw ie naturalizmu w yk reślić p ew n e granice. W yjaśnim y dlaczego. Przyjm uję za pew nik zdanie G oncourtów, iż „p ow ieść jest historią tych, którzy do historii

(22)

„ D Z IE N N IK I" Ż E R O M S K IE G O 2 1

n ie należą" 34. Z założenia tego p ły n ie konieczność praw dy bezw zględnej, że jednak jako Polacy dbać m usim y o sieb ie najbardziej, trzeba nam w ięc nieustannie kontrolow ać siebie sam ych, p isać w łasną historią w pow ieściach, gryźć jej zębami. P ow ieść nasza w inna być głosem narodu całego do p o je ­ dynczych jednostek mało narodow ych — a w ięc w w yborze tematu, w o św ie ­ tlaniu p ew nych zjaw isk n aszego ży cia — musi tkw ić satyra, skarga, bicz... Pow ieść nasza pow inna być n aszym rachunkiem su m ie n ia 35.

Ta polem ika z „obiektyw izm em “ n a tu ra liz m u je st ty m ciekaw ­ sza, że godzi w łaśnie w postulat, k tó ry przez długi czas służył Ż erom ­ skiem u za p rzy d a tn ą broń w w alce z u ty lita ry zm e m sztu ki m ieszczań­ skiej. Twórczość w ielkich realistów , a zwłaszcza T urgieniew a p rze­ konała Żerom skiego o tym , że s z tu k a m usi służyć narodow i, a w ięc współczuć, karać, uczyć i w skazyw ać drogi rozw oju.

W ty m czasie Żerom ski zaczyna dostrzegać i in n e niebezpieczeń­ stw a n aturalizm u . Zaczyna sobie uśw iadam iać, że poza obiektyw iz­ m em n atu ralizm u k ry je się filozofia w ro g a ideologii dem okratycznej. Po p rzeczytan iu nowel D ygasińskiego zeb ranych w tom ie Z siół, pól i lasów Ż erom ski cy tu je frag m en t, k tó ry w sw ym uogólnieniu n a j- jaskraw iej w y raża biologiczną k o ncepcję życia:

Dobrych i n iew innych stw orzeń n ie ma na św iecie, nie łudźmy się!... Są tylko silni i mniej silni. I n ie ma w śród żyw ych innej m iłości, tylko m iłość gatunku, a w niej o to jed y n ie chodzi, aby słabych zniszczyć lub m ocniejszym i uczynić. Jest jedno jed y n e najw yższe prawo życia: Bądź s il­ nym. U czyń silnym jeden swój organ: zęby, oczy, rozum lub nogi, a b ę ­ dziesz nà św iecie zw yciężał, dopóki n ie spotkasz siln iejszego od siebie.

Żerom ski o p a tru je ten cy tat k o m en tarzem , k tó ry nie dem askuje w praw dzie fun k cji społecznej biologizm u, ale stw ierdza słusznie, iż pogląd ten, now y w b eletry sty ce polskiej, jtfst „nieznośnie jedno­ stron n ie z n ieu sta ją c ą i n ud n ą k o n sek w en cją przeprow adzony“ 30.

Żerom ski nie w alczy z n a tu ra liz m e m jako teo re ty k sztuki, k tó ry m być nie zam ierzał, nie przeciw staw ia m u też konsekw entnego p ro ­ g ram u estetycznego. Jego przygodne w ypow iedzi o celach i zadaniach

34 Warto zauw ażyć, że to zdanie G oncourtów jest dla Żerom skiego potw ier­ dzeniem postulatów pisarzy „szkoły naturalnej", którzy dom agali się od literatury zainteresow ania losem ludzi ubogich, zajm ujących niską p ozycję w sp ołeczeń ­ stw ie. Echem tych żądań jest program Ż e r o m s k i e g o : „Istnieją n iew ym ow n ie bliskie od nas typy, których dotykam y się niem al palcam i, a których nie o św iet­ lała jeszcze b eletrystyka nigdy. Świat ekonom ów , pisarzy prow entow ych i gm in­ nych traktowany był jed yn ie ze strony hum orystycznej" (t. 12/XVIII, 8 VIII 1888).

35 T. 12/XVIII, 8 VIII 1888. 36 T. 11/XVII, 15 III 1888.

Cytaty

Powiązane dokumenty

- dopóki nie mamy właściwej skali trudno jest usunać obserwacje odstające - może we właściwej skali te dane się symetryzują. - do chunka można dodać opcję warning=FALSE

Zastanów się i zapisz w zeszycie odpowiedź na pytanie: Czym dla Ciebie jest słowo Boże?. Pomódl się słowami

Wykonanie pracy z wykorzystaniem elementów wyciętych z czasopism (postaci, obiektów przyrodniczych) i farb (mogą być kredki ). Można też wykonać pracę

Jednak dopiero w 2002 roku udało się zidentyfikować receptory smakowe odpowiedzialne za jego odczuwanie i umami oficjalnie dołączył do grona smaków podstawowych.. Z

Jaka jest szansa, że wśród 10 losowo wybranych pączków znajdzie się przynajmniej 8 pączkow

W tym kontekście ciężar oceny tego co jest możliwe z medycznego punktu widzenia i co jest sensowne, szczególnie w przypadkach kontrowersyjnych czy spornych, jest w pewnym.

103. Ale im nie zostało dane zabieranie głosu w społecznych sprawach i strony historii nie są zajęte ich nazwiskami lecz wypełnione nazwiskami zwycięzców, którzy panowali

Jest ono redagowane prawie w takim samym stopniu przez nas jak i przez naszych Czytelników - Autorów.. Wybieramy bowiem do druku to, co do redakcji dociera i zyskuje