• Nie Znaleziono Wyników

Kronika muzealna 1976

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Kronika muzealna 1976"

Copied!
53
0
0

Pełen tekst

(1)

Alojzy Oborny

Kronika muzealna 1976

Rocznik Muzeum Narodowego w Kielcach 11, 257-308

1980

(2)

R o c zn ik M u z e u m N a r o d o w e g o w Ki elc ach T o m XI, K r a k ó w 1980

A L O J Z Y O B O R N Y

K R O N IK A M U Z E A L N A 1976

MUZEUM NARODOW E W KIELCACH Po ra z jed en a sty dociera do r ą k czy­

te ln ik ó w „R ocznik”, je d en a sty raz także u k az u je się n a jego łam ach K ro n ika m uzealna. Choć zm ieniały się jej układy tem atyczne, pozostaw ała zaw sze bieżącą h isto rią kieleckiego m uzeum oraz placó­ w ek regionalnych działających n a te re n ie w ojew ództw a kieleckiego. Nie trz e b a n i­ kogo przekonyw ać o znaczeniu, ja k ie p o ­ siada b ieżąca re je stra c ja p rac y liczącego się w k r a ju m uzeum . P iszącem u te słow a proszę n ie poczytyw ać za zarozum ialstw o, jeżeli z kro n ik arsk ieg o obow iązku odno­ tu je, że z m a teria łó w K ro n ik i korzystali stu d en ci o pracow ujący te m a ty m a g iste r­ skie, a ta k że osoby za jm u jące się h isto rią i te o rią m uzealnictw a w Polsce.

N a progu o tw ierający m k o le jn ą dzie­ sią tk ę tom ów w prow adzone zo stają do­ syć isto tn e zm iany zm ierzające do e lim i­ n o w an ia szczegółowych in fo rm acji ty p u spraw ozdaw czego n a rzecz analitycznego i problem ow ego tra k to w a n ia określonych zagadnień. P rz y zasadniczym u trz y m a n iu dotychczasow ego u k ła d u K ro n ik i posze­ rzony zostaje dział now ych nabytków , k tó ry do tej pory ograniczał się w yłącz­ nie do ich reje stra c ji. P oczynając od obecnej K ro n ik i p u b lik o w an e b ę d ą w stę ­ pn e w yniki opracow ań najw ażn iejszy ch now o pozyskanych zabytków . D otyczy to zw łaszcza dzieł sztuki, lecz ju ż w n a s tę p ­ nych tom ach zam ieszczane b ęd ą ta k że

obszerniejsze in fo rm acje n aukow e na te ­ m a t eksponatów zw iązanych z pozosta­ łym i dyscyplinam i nauki. M uzealnictw o polskie sta le cierpi na b ra k o p u blikow a­ nych katalogów naukow ych zbiorów . W w y p ad k u M uzeum N arodow ego w K iel­ cach m ożna te m u zaradzić p rzy n a jm n ie j w odniesieniu do now o pozyskiw anych zabytków . R ów nież szerzej niż dotych­ czas om aw iane b ęd ą w ystaw y organizo­ w an e przez m uzeum .

ZMIANY PERSONALNE

P ra c ę rozpoczęli m. in. n astęp u jący pracow nicy:

Dział sztuki

m gr A n n a K w aśn ik -G liw iń sk a — h isto ry k sztuki, starszy asy sten t G łów ny in w en tary za to r

m g r B o h d an F u m a l — h isto ry k sztuki, a d iu n k t

K sięgowość

Bożena G u tow ska — k asjerk a P ra co w n ia k o n se rw ato rsk a

M aciej M ichalecki — ren o w ato r-sto - la rz

P racow nicy techniczni i pom ocnicy m u ­ zealni

J a n Różycki — rzem ieślnik w p raco ­ w ni sto larsk iej

B ogdana K ędziora — pom ocnik m uze­ alny

(3)

258 Alojzy Oborny

H elena K leta — pom ocnik m uzealny U rszula N artow ska — pom ocnik m u ­ zealny

P rz esta li pracow ać:

m gr K azim ierz K ału ża — w icedyre­ k to r m uzeum

D ział naukow o-ośw iatow y

m gr J a n Leszek A dam czyk — histo ­ ry k sztuki

Ja d w ig a B ielaw ska — przew odnik D ział sztuki

m gr M arian R um in — h isto ry k sztuki P ra co w n ia k o n serw ato rsk a

B a rb a ra Błyskosz — la b o ra n t P raco w n icy techniczni i pom ocnicy m u ­ zealni

H elena Stylec — pom ocnik m uzealny W acław D zw onek — stra ż n ik

R E C E N Z J E W Y S T A W WYSTAWY CZASOWE

Do 19 stycznia ek sponow ana była w y­ sta w a Ikonografia za b y tk ó w Kielecczyzny

w m ala rstw ie, zo rg a n izo w an a w roku

1975. W ty m sam ym czasie zakończył się pokaz g rafik ze zbiorów naszego muzeum pośw ięcony te m u sam em u tem atow i.

Przedwiośn ie I

W d niach od 20 lutego do 11 kw ietnia czynna była w salach w ystaw ow ych m u­ zeum ekspozycja, k tó ra w in te n c ji orga­ nizatorów (M uzeum N arodow e oraz Okręg K ielecki ZPA P) stać się m ia ła przeglą­ dem i k o n fro n ta cją tw órczości artystów plastyków zrzeszonych w O kręgu Kielec­ kim ZPA P. N a pierw szej w ystaw ie nie przestrzegano jeszcze ściśle zasady, że zgłoszone do jej udziału p ra c e m uszą być d o robkiem ostatniego roku. Poniew aż „P rzed w io śn ia” m a ją być organizow ane corocznie, zaostrzono k ry te ria zapow iada­ jąc, że p rzy jm o w a n e b ęd ą w yłącznie p r a ­ ce należące do n ajn o w sze g o dorobku po­ szczególnych tw órców . Ekspozycja roku 1976, (którą obiecująco, a m oże ostrożnie

nazw ano „P rzed w io śn iem ”, je st p ie rw sz ą ta k pom yślaną w y sta w ą zorganizow aną przez nasze m uzeum . Nie znaczy to b y ­ n ajm n ie j, by na p rzestrzen i la t 1947— 1974 nie organizow ano w ystaw , k tó re by­ łyby przeglądem dorobku m iejscow ego środow iska plastycznego. P osiadały one je d n a k nieco inny c h a rak te r, często o k a­ zjonalny lub rocznicowy. Ich org an izacją zajm ow ało się głów nie T ow arzystw o S ztuk P ięknych oraz B iuro W ystaw A r­ tystycznych. S w oistą k o n fro n ta cją d orob­ ku tw órczego były tak że w ystaw y p o p le­ nerow e oraz pokazy grom adzące prace plastyczne w ykonane n a z góry „zad an y ” tem at.

Podczas pierw szego salonu w salach w ystaw ow ych M uzeum N arodow ego przy placu P a rty z a n tó w p o k azan o 111 p rac r e ­ prezentujących 51 tw órców . N iem al po­ łow a to obrazy (57), resztę w y p ełn iają g ra fik i i ry su n k i (34) oraz rzeźby (20). Ilościow o b ył to zestaw bogaty. J a k w iadom o, w sztuce te n elem en t raczej n ie odgryw a sp e c ja ln e j roli. S pójrzm y w ięc n a zaprezentow ane p rac e od strony ich w alorów artystycznych, poznaw czych, a n aw e t treściow ych, gdyż te o statnie p o siad ają niepoślednie znaczenie. Na m a ­ la rstw ie w y raźn ie n ad a l ciążyły tendencje postim presjonistyczne i jakże siln ie zako­ rzeniony koloryzm . P ró b y w y rw a n ia się z tego kręgu zm ierzały w k ie ru n k u uniz- m u W. Strzem ińskiego, ekspresjonizm u i fowizm u. N adal w yczuw alne było duże p rzyw iązanie do kubistycznych zespołów urbanistycznych. Z darzyło się n aw et b a r ­ dzo w iern e n aśladow nictw o znakom itej sztuki sprzed 150 la t (Jan Szoła —

Przedwiośnie nad Lubrzanką).

W yróżniały się p rac e K rzysztofa Ja c ­ kow skiego i Z bigniew a K urkow skiego. P ierw szy w y staw iał dw a p łó tn a będące rzekom ą pochw ałą tra d y c ji i pięknego pejzażu. J a k zw ykle w filozoficznych roz­ w ażaniach a rty sty realizow anych przy użyciu pędzla dochodzim y w konkluzji do pew nych negacji. W obrazie Pochwala

tradycji g ru p a ucztujących panów ta k

(4)

je-Kronika muzealna 1976 259 1. W ystaw a P rze d w io ­

śnie I

dzeniu i piciu, że nie zauw aża n ad ch o d zą­ cej klęski żyw iołow ej. M ałe p rzerażone ludziki ch ro n ią się n a dachach przed ciem nozieloną fa lą pow odziow ą. Z n ak o ­ m icie zaak cen to w an a czerw ieniam i g ru p a ucztujących p o tw o rk ó w o św iadom ie przerysow anych g rym asach tw a rz y zdaje się być ta k zadow olona, że ani m yśli s ta ­ w ić czoła nadchodzącej naw ałnicy. Nic to, że ktoś w ich bezpośrednim sąsiedztw ie prosi o pomoc. A w ięc poch w ała czy po­ tę pienie?

P odobny w ydźw ięk m iał obraz Po­ chw ala pięknego krajobrazu, w k tó ry m a r ­ ty sta o p erow ał sw o ją u lu b io n ą n a r r a c ją obrazow ą. T a k sam o ja k n a p o przednim płótnie, także tu ta j n astąp iło spięcie m ię­ dzy dw utonem zieleni złam anej żółcie­ niam i oraz czerw ienią. Z ieleniam i o b ję ty został głów ny podm iot rozw ażań — p e j­ zaż w górnej części obrazu.

W sum ie m a la rstw o K. Jackow skiego znow u urzekało znakom itym w arsztate m , te ch n ik ą m alarsk ą, spięciem nasyconych barw , głębią o k reślonych przem yśleń i ja k zw ykle oryg in aln ą fo rm ą całości o raz p o ­ szczególnych elem entów . A rty sta, o b ra ­ cając się od dłuższego czasu w o b ręb ie tej sam ej form y, sta le za sk a k u je now ym i oryginalnym i propozycjam i, a ta k że tr e ś ­ ciam i.

Tych, którzy przyzw yczaili się do sze­ roko m alow anych, niespokojnych i d y n a­ m icznych kom pozycji kłębiących się kolo­ rów , zaskoczyć m usiały szczególnie dw a obrazy Z bigniew a K urkow skiego p o k a­ zane na w ystaw ie. A rty sta odchodzi od znanych n am z o statnich la t form i szuka o d prężenia w sztuce, k tó ra zaczyna tr o ­ chę oscylować m iędzy realizm em (przy­ n ajm n ie j w n iektórych fragm entach) a dotychczasow ym stylem artysty. Na p łó tn a K urkow skiego zdaje się znow u pow racać człowiek.

P ogłębione ab stra k c y jn e obrazy Zbig­ n iew a M oralskiego n aw iązyw ały do uniz- m u S trzem iń sk ieg o . Było w tych p rac ach p rze k o n u jąc e zafascynow anie zestaw em kolorów i form , w k tórych a rty sta dążył do je d n o lite j pow ierzchni obrazu i jed n o ­ litego n atęż en ia form y.

U w agę zw iedzających przykuw ały ekspresyjne, w itrażo w o p o trak to w a n e kom pozycje A n d rz eja M inajew a B oska K om ed ia — P iekło.

P rz em y ślan y m stru k tu ra ln y m układem b a rw n y m u rze k ała M artw a natura z cza­ szk ą J a n a Błyskosza. N a tle p rz e n ik a ją ­ cych się płaszczyzn sw oistej w ym ow y n a ­ b ie ra ły d w ie różne, a je d n a k jed n o ­ znaczne w sw ej końcow ej w ym ow ie gło­ wy.

(5)

260 A l o j z y O b o rn y

2. W ystaw a P rze d ­ w iośnie I

In teresu jąc e drogi poszukiw ań fo r­ m alnych dem onstrow ały grafiki Leszka W oźnickiego oraz Bożeny i J a n a P o p ław ­ skich. A gresyw ną fo rm ę dem onstrow ał R om an H arajd a, zaś jego cykl P o w ię k­ szenia w yw oływ ał niem al jednoznaczne skojarzenia.

O dkryciem i m iłym zaskoczeniem były a k w a fo rty młodego a rty sty — A ndrzeja Płoskiego. Na w ystaw ie pokazane zostały g ra fik i z cy k lu R e ze rw a t k lim a ty c zn y w ykonane w roku 1974 ja k o praca dy­ plom ow a w krak o w sk iej A kadem ii Sztuk Pięknych. P ra ce Płoskiego w yróżniały się d o b rą techniką, nieskom plikow aną k o m ' pozycją form oraz atm o sferą poszczegól­ nych scen u k ształtow anych doborem od­ pow iednich elem entów w yposażenia w nętrz.

W skrom nej części rzeźbiarskiej w y­ różniały się now ym i środkam i w yrazu p rac e A licji Kuc, w szczególności w ym o­ w n a kom pozycja W yczekujące.

Gwoli k ro n ik arsk ie j ścisłości o d n o tu j­ m y jeszcze, że nagrody otrzym ali n a s tę ­ p u ją cy artyści: Z bigniew K urkow ski — n ag ro d a w ojew ody kieleckiego, K rzysztof Jackow ski — nag ro d a w ojew ody rad o m ­ skiego, A ntoni B ielecki — nagroda p rezy­ d e n ta Radom ia, A ndrzej P łoski — n ag ro ­ d a prezy d en ta Kielc, Zbigniew M

oral-ski — n ag ro d a FSZM P, Czesław M achnic­ ki — n agroda P raco w n i S ztuk P lasty cz­ nych, T adeusz H einrich i W acław S ta- w ecki — nagrody „Słow a L u d u ”.

Z ram ien ia m uzeum w y sta w ę przygo­ tow ał m gr M arian R um in.

C ztery pory ro ku w m a la rstw ie po lskim W dniach od 3 listo p ad a do 27 g ru d ­ n ia eksponow any był zestaw 62 obrazów , w ybrany w e w spółpracy z M uzeum N a­ rodow ym w K rakow ie, k tó ry sta ł się pol­ ską p ra p re m ie rą w y staw y przew idzianej przez k rak o w sk ą placów kę do pokazu za­ granicznego. Do ekspozycji w łączone zo­ stały rów nież obrazy ze zbiorów kielec­ kich. N iektóre z nich zn alazły się także w w ydaniu zagranicznym ekspozycji.

N a kielecikiej w y staw ie C ztery pory roku w m a la rstw ie p o lsk im pokazano ob­ razy arty stó w polskich z ostatniego stu ­ lecia, ukazujących ch a rak te ry sty cz n e ce­ chy rodzim ego pejzażu w ry tm ie prze­ m ian rocznych, a tak że człow ieka podczas codziennych zajęć i pracy, zabaw y, ob­ rzędów dostosow anych do ry tm u natury. Ten obraz n a tu ry i człow ieka stan o w i za­ razem alegorię losu ludzkiego i biologicz­ nego przem ijan ia. Z aznaczono ów w ątek na w ystaw ie poprzez dobór czterech o b ra­ zów o sym bolicznej w ym ow ie, odpow ia­

(6)

Kronika muzealna 1976 261

3. W ystaw a C ztery pory ro ku w m a la r­

stw ie p o lsk im

dających czterem częściom w ystaw y. W iosnę zapow iadał obraz Ja c k a M alczew ­ skiego U m izgi fauna, do te m aty k i la ta w prow adzał A lek san d e r Kotsis, nato m iast D ziew czyna z ow ocam i Z bigniew a P ro ­ naszki była ju ż r e la c ją jesienną. W ym ow ­ ne płótno T adeusza M akow skiego Dziad i baba sym bolizow ało zimę.

12 obrazów n aw iązyw ało do te m aty k i w iosennej, gdy po śnie zim ow ym n a stę ­ pu je p rzebudzenie w n atu rze. Z n ik a ją ciem ne kolory i p o ch m u rn e nieba. B arw y sta ją się żywsze. O bok w spom nianych ju ż U m izgów fauna, in n e dzieło M al­ czewskiego, n am alo w a n y w ro k u 1904 P ejzaż znad W isły, niezw ykle sugestyw ­ nie ilustrow ało tę p o rę roku. W p o w sta­ łych na początku stu lec ia niew ielkich ob­ razkach zam knął a rty s ta czar zw iew nej zieleni i zak w itający ch drzew . Ów n a ­ strój oddaje ta k ż e P ejza ż znad W isły z p n iam i n adbrzeżnych w ierzb, z k tó ­ rych strz e la ją k u górze gałęzie jeszcze bezlistne, z 'krą p ły n ą cą po rzece. Ten przedw iosenny k ra jo b ra z przem aw ia do w idza ek sp re sją h a rm o n iz o w a n ą w ja s ­ nej su b te ln e j g am ie b a rw n e j, k tó ra o tu la d elik a tn ie zaznaczony dalszy p la n za rz e ­ ką.

O bok M alczew skiego n a uw agę za­ sługiw ały obrazy S tan isła w a K am

ockie-go, S tan isław a Czajkow skieockie-go, W ojcie­ cha W eissa, S tan isław a W itkiew icza i J e ­ rzego W olfa.

Aż 22 obrazy przy w o ły w ały w w y ­ obraźn i zw ied zający ch p rze n ik n ięte św ieżą b a rw ą ro zk w itu lato. Ów niezw y­ k le p o p u la rn y te m a t w naszym m a la rs­ tw ie rep rez en to w ały m. in. dzieła m i­ strzów tej m iary, co A leksander G ie­ rym ski, C zajkow ski, K am ocki, Kotsis, K aro l L arisch, Je rz y N owosielski, H a n ­ n a R udzka-C ybisow a, J a n S tanisław ski i Józef Szerm entow ski. Je d n y m z dzieł te j części w y sta w y było studium olejne do obrazai A n io ł P a ń ski A leksandra G ierym skiego, w ykonane w ro k u 1889. B ohaterkam i kom pozycji są dw ie m od­ lące się postacie kobiet ukazane w polu n a tle złotego w ieczornego nieba. K om ­ pozycja c h a ra k te ry z u je się ekspresyjną siłą głębokich, natężonych barw , grubej i soczystej fa k tu ry oraz ciem nych sylw et, w yraźnie odcinających się od tła. Są w ty m obrazie rem in isce n cje obrazów F. M illeta oraz tę sk n o ta za krajem , jego k rajo b raz em i sprzęgniętym z nim lu ­ dem.

18 obrazów te m aty k i jesiennej zda­ w ało się uciekać od złotego bogactw a b arw lata, ustępujących m iejsca sym fo­ nii rdzaw ozielonych kolorów jesiennego

(7)

262 Alojzy Oborny

k ra jo b ra z u . C hłodne to n a cje napływ ały w ra z z c iem n ą m asą chm ur. Poza u p rze d n io w ym ienionym i nazw iskam i po­ k az y w an i byli arty ści tej m iary, co Ro­ m a n K ochanow ski, Józef Pankiewicz, Z bigniew P ronaszko, Czesław Rzepiński, K azim ierz S ichulski, Jonasz S tern, Zo­ fia S try jeń sk a , Leon W yczółkowski, H en­ ry k U ziem bło.

Z 210 obrazów te m aty k i zimowej p rz e m a w ia ły do w idzów chłody akordów b arw n y c h o raz cisza p a n u jąc a nad spo­ w ity m i śniegiem k rajo b raz am i. A tm osfe­ rę k sz tałto w ały rozproszone św iatła i d o m in u jąc e szarobiałe i b ru n a tn e ko­ lory. P ra w d z iw y m poetą pędzla zimo­ w ych m otyw ów był w sztuce polskiej J u ­ lia n F ała t, k tó rem u niew iele ustępow ał S tefan F ilipkiew icz. O bok nich pokazane zostały m. in. obrazy Ju liu sza Kossaka.

In te re su ją c y m zam knięciem tej częś­ ci w y sta w y n ie był je d n a k pejzaż, lecz p ełen sym bolicznej w ym ow y obraz Dziad

i baba T adeusza M akow skiego, nam alo­

w a n y ok. ro k u 1930, zw iązany z o stat­ nim okresem tw órczości artysty. K om po­ zycja je st d o b roduszną groteską. F rontem do p atrzącego siedzi d w oje starych lu ­ dzi. Są jed n ak o w o przygarbieni, m ają jed n ak o w o splecione ręce n a kolanach, nogi ty m sam ym ru ch em zw rócone są nieco w bok. T ak podkreślone zostało w sug esty w n y sposób k ilkadziesiąt lat życia tych dw ojga starców , spędzonego obok siebie, ra m ię w ram ię. Ludzie są zgrzybiali, ale „zim a” ich życia jest po­ godna i m ą d ra . A rty sta padającym z gó­ ry ciepłym złotaw ym św iatłem m iękko w ym odelow ał ich głow y i postacie i nie poskąpił — dotychczas dla dzieci tylko rezerw ow anego — „p rom ienia słońca”.

T em aty k a pór roku sprzęgniętych z życiem i losam i człow ieka m a w histo­ rii m a la rstw a europejskiego sw ą w ielką i niczym nie podw ażoną tradycję. Godzi się przypom nieć choćby najsław niejszy cykl kalendarzow y, k tó ry zawdzięczam y n ajw ięk szem u m a larzow i niderlan d zk ie­ m u w iek u X VI, P iete ro w i Brueglowi. M elom anom nie trz e b a przypom inać, że

dzieła n a om aw iany te m a t tw orzyli k o m ­ pozytorzy te j m iary, co Józef H aydn, Georg P h ilip p T elem ann, a nade w szyst­ ko A ntonio V ivaldi, k tó rem u sław ę przyniosły słynne Cztery pory roku

o tw ierające cykl koncertów skrzypco­ wych. O rganizatorzy w ystaw y w ykorzy­ stali jej oryginalną scenerię do dw óch im prez ośw iatow ych: m uzycznej i lite ­ rac k iej; ich om ów ienie znalazło m iejsce w innej części Kroniki.

W ystaw a obrazów Arkadija Piastowa

W dniach od 3 do 31 gru d n ia gościła w salach kieleckiego m uzeum pierw sza w ystaw a zagraniczna, n a której pokaza­ ne zostały obrazy o lejn e i p ro jek ty ilu ­ strac ji książkow ych w ybitnego rad ziec­ kiego arty sty — A rk a d ija P łasto w a (1893— 1972). Na w y sta w ie znalazło się 35 obrazów olejnych oraz 44 ilu s tra c je książkow e do dzieł M. G orkiego, A. S. P uszkina, L. N. T ołsto ja i opow iadań A. P. Czechow a.

S ztuka A. P łastow a, w ybitnego m a ­ larza, członka rzeczyw istego A kadem ii Sztuk P ięknych ZSRR, la u re a ta nagród leninow skich i p aństw ow ej, należy do najśw ietniejszych k a rt współczesnego m a larstw a radzieckiego.

A rty sta rozpoczął nau k ę w słynnej Szkole S troganow skiej, by kontynuow ać ją od roku 1914 w M oskiew skiej Szkole M alarstw a, Rzeźby i A rch itek tu ry . Tam zastały go w ydarzenia W ielkiego P aź­ dziernika 1917 roku. P łasto w w rócił do rodzinnej wsi — P risłonicha, z któ ra zw iązał sw oje życie i k tó rej pośw ięcił w iele płócien. W bogatym d o ro b k i a rty sty m am y m. in. pełne w yrazu p o rtre ty oraz stu d ia pejzażowe. Będąc w ielkim m iłośnikiem dzieł klasyki lite ­ ra tu ry rosyjskiej zdobił je sw ym i ilu s tra ­ cjam i. B arw na, poetyczna sztuka P łasto ­ w a obraca się głów nie wokół p roblem a­ ty k i wsi, ojczystej przy ro d y i sprzęgnię­ tych z nią ludzi. A rty sta zasługuje na zaszczytne m iano „ k ro n ik a rz a ojczystego dom u”. Je st to sztu k a szczera i bezpo­ średnia, u n ik a jąc a zbędnych upiększeń,

(8)

Kronika muzealna 1976 263 4. W ystaw a obrazów

A. P łasto w a

a u rze k ają ca św ieżością i trafn o ścią spojrzenia, sta n o w iąc a w y raz bardzo osobistego sto s u n k u do św iata. N ieroze­ rw a ln e w ięzy m a la rz a z ziem ią i ludźm i radzieckim i n ad a ły jego sztuce c h a ra k te r p raw d ziw ie narodow y. Człow iek i o ta cz a­ ją ca go przy ro d a to tem at, któ rem u po­ zostaje w iern y . P a n u je n a ogół zgodne p rze k o n an ie , że sw ój głęboki a u te n ty z m zaw dzięcza sz tu k a P ła sto w a bio g raficz­ nem u c h a ra k te ro w i jego obrazów . Dużo w n ich typow ego d la n a tu ry ro sy jsk ie j rozm achu, d o strze g a się p o k rew ie ń stw o z dziełam i m a la rs tw a ro sy jsk ieg o X IX i początków X X w iek u . W sw ym w ie l­ kim szacunku d la człow ieka, w w ierz e w jego w arto ści duchow e w chodzi P ia s­ tów w k o n ta k t z m is trz a m i tej m ia ry co R iepin i S u rik o w i nie b ra k obec­ nie k ry ty k ó w , k tó rz y p rze w id u ją, że P łasto w zn ajd zie się z czasem n a je d n e j liście z ty m i w ielk im i m a la r z a ­ mi.

W tw órczości a rty sty z n a jd u ją odbi­ cie w ażne w y d arzen ia h istoryczne jego ojczyzny. K om pozycje te m a ją swój głęboki filozoficzny i społeczny sens, są bow iem w yrazem odczutych i p rze m y ś­ lan y ch praw d, dalekich od czczych d e k la ­ rac ji. T w orzone z p a sją dużych rozm ia­ rów obrazy c h a ra k te ry z u je siln a p la sty ­ k a poszczególnych form oraz w ielkie za­

m iłow anie do bogatych opracow ań kolo­ rystycznych. Poetycki ton obrazów P ła ­ stow a osadzony je st m ocno w rze czy w i­ stości i p o dporządkow any zasadom r e a ­ lizm u socjalistycznego.

Oleg Sopociński, radziecki h isto ry k sztuki, w e w stęp ie do katalogu w y sta w y podkreśla, że poetycka tran sp o z y cja w i­ dzialnego św ia ta pom aga arty śc ie w y ra ­ żać w całej p ełni m o raln e i estetyczne ideały decydujące o ch a rak te rz e i treści jego dzieł. „Id e ały te w p a ja ją w idzow i w ia rę w życie i przyszłość ludzkości”.

E ksponow ane w K ielcach obrazy u naoczniały silne przyw iązanie m a la rz a do rodzinnego k rajo b raz u , jego p rze m ian o raz sw oistego n a s tro ju zależnego od po ­ ry ro k u czy n a w e t pogody. N a w y sta w ie przew ażały obrazy, w któ ry ch P łasto w podbudow yw ał przeżycia p ierw szo p lan o ­ w ych b o h ateró w k lim atem otaczających ich pejzaży. M imo przenikających n ie m al w szystkie obrazy n astro jó w poszczegól­ nych pór ro k u i dn ia dom in u je w nich je d n a k człowiek. Do nielicznych o b ra ­ zów, których m otyw em przew odnim był k rajo b raz , należało jedno z najlepszych płócien w ystaw y — Burza. N iew ielki sztafaż obrazu, nam alow anego w ro ­ ku 1950, sk ła d a się z m ałego zaprzęgu i dw óch ludzi pośpiesznie uchodzących przed n a d c ią g ają cą burzą. W całej k om ­

(9)

264 A l o j z y O b o r n y

pozycji w szechw ładnie p an u ją niepew ­ ność i niepokój, zw iązane z nadchodzą­ cym żywiołem. O braz podzielony został na dw ie w ielkie płaszczyzny b arw n e — złocistożółte łany zboża oraz utrzym ane w zim nej to nacji koloru niebieskiego i szarego burzow e chm ury. W tym d w u­ to nie k ry je się duży ład u n ek ekspresji kom pozycji m a la rsk ie j, naw iązu jącej do tra d y c ji m a larstw a europejskiego, z „po­ ra m i ro k u ” B ru eg la w łącznie.

A rty sta nie pozostaw ał obojętny na radosne i tragiczne przeżycia ludzi r a ­

dzieckich, toteż w iele obrazów naw iązu je do tem aty k i w ielkiej w ojny ojczyźnianej. Dzięki w artościom hum anistycznym w y­ różniał się na w y staw ie obraz Niem iec przeleciał, zaliczany do najlepszych w ca­ łym dorobku m alarza. Początkow o w y d a­ je się, że m am y do czynienie z jeszcze jed n y m n astrojow ym i poetyckim p e j­ zażem. Dopiero po chw ili zauw ażam y, że jesteśm y św iadkam i dram atycznej sceny, w k tó re j b o h a te r, pastuszek, d a ­ leko poza lin ią fro n tu traci życie, za­ strzelony przez faszystow skiego lotnika, odlatującego w łaśnie z m iejsca zbrodni. Z w ydarzeniam i tam ty ch dram atycznych la t zharm onizow ał P łastow sm utny je ­ sienny pejzaż, zw ieńczony pochm urnym niebem , na k tórym ledw ie widoczny jest

nieprzyjacielski sam olot. Je d n ak ż e sm u ­ te k te n nie oznacza kapitu lacji. O pty­ m izm em i nad zieją p rze m aw ia ją w ro z­ ległym pejzażu m łode i sm ukłe brzózki oraz sosny rosnące nie opodal zabitego chłopca. J a k stw ierd za radziecki h isto ­ ry k sz tu k i Oleg Sopociński: „...w skom plikow anej polifonii tego p łótna odzyw a się m otyw nadziei i trw a n ia życia, m o­ tyw odw iecznego zw ycięstw a dobra nad złem... S ek u n d u je m u m otyw p a trio ty ­ czny — sw oiste credo życiowe P ia sto ­ w a ”.

P okazane na w y staw ie obrazy pocho­ dziły z n astępujących muzeów' rad ziec­ kich : P ań stw o w a G aleria T rietiakow ska w Moskwie, P ań stw o w e M uzeum L ite ra ­ tu ry w M oskwie, P ań stw o w e M uzeum A. S. P uszkina w M oskwie, P aństw ow e M uzeum L. N. T ołstoja w M oskwie, P a ń ­ stw ow e M uzeum A. M. G orkiego w Mos­ kwie, P ań stw o w e M uzeum Rosyjskie w L eningradzie, P ań stw o w e M uzea Sztuk Plastycznych w N iżnym Tagile (K irgiska SSR), P ań stw o w e M uzeum Sztuki im. A. N. R adiszczew a w S arato ­ wie, P ań stw o w a G ale ria O brazów A r­ m eńskiej SSR, P ań stw o w a G aleria S ztu ­ ki w P erm ie, M iejskie M uzeum Sztuki V/ Saratow ie, O bw odow a G aleria O b ra­ zów w K alininie, O bw odow e Muzeum 5. W ystawa obrazów

(10)

Kronika muzealna 1976 265 S ztuki R adzieckiej w K em erow ie, O bw o­

dowe M uzea Sztuki w K ijow ie, Irkucku, U ljanow sku.

P olską edycję w ystaw y w ra z z k a ta ­ logiem przygotow ało M uzeum Narodowre w W arszaw ie.

W m ałej sali pokazów czasowych eksponow ane były trzy w ystaw y.

M alarstw o M arii W iśnios

W dniach od 2 lutego do 10 m a ja udostępniono do zw ied zan ia w y sta w ę prac a rty stk i ludow ej M arii W iśnios, urodzonej w roku 1909, m ieszkającej obecnie w e w si R a ta je koło W ąchocka. M aria W iśnios zaczęła m alow ać około roku 1947. Były to w yłącznie obrazy o te ­ m atyce pasyjnej — w ielkie kom pozycje b arw n e ze scenam i biblijnym i, w ykony­ w ane na dużych arkuszach p ap ieru p a ­ kunkow ego i w ieszane n astęp n ie w izbie. Dwa razy w roku, wr czasie porządków w iosennych, następow ało przem ieszczanie eksponow anych prac. C harak tery zo w ały się one w y jątk o w ą ekspresją, k tó rą do­ datkow o w ydobyw ała silna gam a kolo­ rystyczna realizow ana te ch n ik ą m ieszaną (barw niki do tk a n in , akw arele, kredka, ołówek). Część zachow anych sta ry c h m a ­ low ideł ofiarow ała a rty stk a ludow a M u­ zeum N arodow em u w Kielcach. Po p rze­

p row adzeniu niezbędnych prac k o n ser­ w ato rsk ich zaprezentow ano je na w y sta ­ wie. P ierw szy raz M a ria W iśnios w y sta­ w iała sw oje prace w ro k u 1972 na k o n ­ k u rsie sztuki ludow ej Kielecczyzny, uzy­ sk u ją c I nagrodę i en tuzjastyczne p rzy ­ jęcie w kręgu kolekcjonerów ' i znawców' in teresu jący ch się n u rte m sztuki n a iw ­ nej. W następnych la tac h b ra ła udział

w corocznych k o n k u rsa c h n a prace o te ­ m aty ce s a k ra ln e j, o rg anizow anych przez O ddział S to w arzy sz en ia P A X w K ie l­ cach.

Na w ystaw ie pokazano 22 m alow idła z cyklu pasyjnego. Są to prace n a jd o j­ rzalsze i n ajciekaw sze pod w zględem kom pozycyjnym i kolorystycznym , s ta ­ now iące niezw ykle in te resu ją cy do k u ­ m en t oryginalnej, sam orodnej twórczości w iejskiej arty stk i. P rzygotow ana przez m gr B a rb a rę E rber w y sta w a należała do najciekaw szych realizacji ekspozycyj­ nych, ja k ie gościły w m ałej sali w ystaw czasowych.

N arzędzia pracy w pradziejach i średnio­ w ieczu na K ielecczyźnie

W dniach od 5 czerw ca do 25 listo­ p ad a udostęp n io n o do zw iedzania n ie w ie l­ ki pokaz archeologiczny, na którym z a ­ p rez en to w an e zostały narzędzia pracy używ ane n a K ielecczyźnie wtp radziejach

6. W y staw a — M alar­ stw o M. W iśnios

(11)

266 A l o j z y O b o r n y

i średniow ieczu. U kazano odległe dzieje w y tw ó rstw a narzędzi i k o le jn e e tap y ich historycznego rozw oju od epoki paleolitu aż po czasy średniow iecza. U w ypuklona została ro la K ielecczyzny, p rak o leb k i górnictw a i h u tn ic tw a n a ziem iach p ol­ skich, czego św iadectw em są starożytne kopalnie w Rydnie, O rońsku, K rzem ion­ kach O patow skich i R u d k a ch oraz w iel­ ki ośrodek m etalu rg ii żelaza w rejonie Łysogór. W ystaw ę p rzygotow ał m g r Zyg­ m u n t Pyzik, au to rem o p ra w y plastycznej był Je rz y W roniew ski.

Ze zbiorów kieleckich n u m iz m a ty k ó w E ksponow any od 14 do 31 g rudnia pokaz kieleckich n u m izm aty k ó w m iał sp ecjalny ch a rak te r, odbieg ając od do­ tychczasow ych w ystaw , k tó ry m n a d a w a ­ no c h a ra k te r problem ow y bądź jed n o te- m atyczny. Dziesięciolecie O ddziału P o l­ skiego T ow arzystw a A rcheologicznego i N um izm atycznego w K ielcach p o sta­ now iono u pam iętnić p re z e n ta c ją fra g m en ­ tów zbiorów należących do n a ja k ty w n ie j­ szych kieleckich n u m izm atyków . W ybór te m a tu uzasadniał nie ty lk o chęć u k a ­ zania rezu ltató w k olekcjonerskich zabie­ gów — rów norzędnym w ą tk ie m było zo­ b razow anie szerokiego i różnorodnego zakresu zainteresow ań poszczególnych

członków O ddziału. W ystaw a była tak że skrom nym odbiciem życiowych pasji, za którym i k ry je się w y trw a łe d ążenie do pogłębienia znajom ości w ybranego te ­ m atu. Na w ystaw ie prezentow ali w y b ra ­ ne p rzykłady sw oich zbiorów n a s tę p u ją ­ cy num izm atycy: Józef Dzikowski, K azi­ m ierz Fijałkow ski, W iesław K arb o w n ic- ki, K azim ierz Kozioł, W acław Lorek, R o­ m an M oderau, Józef Orłowski, Je rz y Osiński, Tadeusz Rolak. S tefan Śledzi- kowski, ks. W ładysław Ślusarczyk.

N ow ą fo rm ą k ró tk o trw a ły c h ekspo­ zycji stał się zapoczątkow any w dniach 3—4 k w ietn ia cykl w ystaw ienniczy A r c y ­ dzieła sztu k i z polskich M uzeów N arodo­ w ych. W ystaw y jednego arcydzieła po­ m yślane zostały jako im prezy cykliczne, organizow ane w w olną od p racy sobotę oraz n a stęp u jącą po niej niedzielę. W p a ­ łacow ej G alerii M alarstw a Polskiego 3 i 4 k w ietn ia pokazano kielczanom je d ­ no z arcydzieł m a la rstw a polskiego, ob­ raz P io tra M ichałow skiego B itw a pod Som osierrą n am alow any w latach 1835— 1837, a użyczony przez M uzeum N arodo­ w e w K rakow ie. P okazow i tow arzyszy­ ła prelek cja oraz in fo rm ac ja o d tw arzana z taśm y m agnetofonow ej. Om ów ienie dzieła zam ieściła kielecka gazeta

popo-7. K ieleccy num izm a­ tycy podczas o tw ar­ cia w ystaw y ju b ileu ­

(12)

Kronika muzealna 1976 267

8. R e k la m a w y sta w y A rc y d zie ła z p o l­ skich M uzeów N arodow ych

łu dniow a w stałym cyklu M in i-M u zeu m „Echa Dnia”.

Podobną opraw ę zyskała ekspozycja kolejnego arcydzieła, k tó ra m iała m ie j­ sce w dniach 8 i 9 m aja. Z aprezentow any został także pochodzący z M uzeum N a­ rodowego w K rakow ie obraz A lek san d ra G ierym skiego Pow iśle, pow stały w ro ­ ku 1883. Mimo dużej rek lam y im prezy w p rasie i radio, a tak że na specjalnych planszach w m ieście, pokazy nie spotkały się ze zbyt w ielkim zainteresow aniem publiczności. Z aniechano w obec tego na razie pokazów, biorąc pod uw agę m ożli­ wość pow rotu do tej fo rm y ekspozycyj­ nej przy nieco zm ienionych założeniach.

WYSTAWY CZASOWO ORGANIZOWANE POZA SIEDZIBĄ MUZEUM

Tym ekspozycjom należy się sp e cja l­ na uw aga, są to bow iem w w ielu p rzy ­ p ad k ach w ystaw y operu jące cennym i za­ b ytk am i i p o siadające niezaprzeczalne w artości m erytoryczne, a także arty sty cz­ ne.

C eram ika ćm ielow ska

W dniach od 9 października do 4 g ru d ­ nia gościła w salach M uzeum O kręgow e­ go w P io trk o w ie T rybunalskim duża w y ­ sta w a Porcelana ć m ie lo w sk a , na k tó rej pokazano ek sp o n aty z kieleckiego m uze­ um uzupełnione zbioram i M uzeum Regio­ nalnego w O strow cu Św iętokrzyskim . W otw arciu w ystaw y uczestniczyli w o­ jew oda piotrk o w sk i oraz se k re tarz K o­ m itetu W ojew ódzkiego PZPR w P io tr­ kow ie T rybunalskim .

Na w ystaw ie zgrom adzono duży ze­ staw eksponatów , poczynając od p ie rw ­ szych pro d u k tó w ćm ielow skiej ceram iki szlachetnej, k tó re przypom inały an g iel­ skie w yroby W edgwooda. Dalsze ekspo­ n aty pochodziły ju ż z okresu po roku 1821, gdy po śm ierci J. M ałachow skiego faja n - sow nia przeszła na w łasność jego córki F ranciszki D unin-K orw ickiej. W w yniku tra n sa k c ji finansow ych i porozum ień, po k ró tk im o k resie u p a d k u zak ład u w cza­ sie pow stania listopadow ego, faktyczny nadzór n ad zakładem spraw ow ała ro ­ dzina D ruokich-L ubeckich, k tó ra do bezpośredniego k iero w an ia pro d u k cją sprow adziła Czecha G abriela Weissa. N atknąw szy się w okolicy Ć m ielowa na glinkę k aolinow ą p odjął się Weiss p ro ­ dukcji porcelany. R zadkie i cenne w y ro ­ by z tego okresu tak że pom ieszczono na w ystaw ie. N aślad u jąc porcelanę zag ra­ niczną p o sia d ały one m otyw y zdobnicze z liści i kw iató w . W ro k u 1863 w y d zie r­ żaw ił, a n a s tę p n ie k u p ił zakład k upiec w arsza w sk i — K azim ierz C ybulski. W ów ­ czas też po d jęto k ró tk o trw a łą p róbę p ro ­ d u k cji m ajoliki. Z w iedzający m ogli się przekonać, ja k za rządów C ybulskiego

(13)

268 A l o j z y O b o r n y 9. O tw arcie w ystawry Porcelana ćm ie lo w - ska w M uzeum O k rę­ gow ym w P io trk o w ie T ry b u n a lsk im

zm ieniał się sposób d ek o racji, u zależniony od za m a w iający ch . C zęsto p o ja w ia ły się p o rtre ty „ z n a k o m ity c h ” osób k r a j u ”. E k s­ p o n aty zw iązane z czasam i S tan isław a C ybulskiego (syn K azim ierza) c h a r a k te ry ­ zu ją się m otyw am i zdobniczym i czerpa­ nym i z w y tw ó rn i fra n c u sk ic h , gdzie na p rak ty c e p rzeb y w ał kolejny w łaściciel zakładu. W ro k u 1887 zakład przechodzi znow u w ręce D ruckich-L ubeckich, u trzy ­ m ujących sta ły k o n ta k t z przem ysłem ce­ ram icznym F ra n c ji. S tam tąd czerpano za­ rów no now inki techniczne, ja k i w zory artystyczne. N a w y staw ie znalazły się w yroby z tego czasu, d ekorow ane już tzw. k alk o m an ią w edług w zorów opraco­ w anych przez p ro je k ta n tó w z Limoges. J e d n a k eklektyzm w yrobów obniżył ich poziom arty sty cz n y i nie pom ogły im n a ­ w et złote szlaczki, któ ry m i ta k często je zdobiono. A le m im o obniżenia się pozio­ m u arty sty cz n eg o p o w sta w a ły p ra c e c h a ­ ra k te ry z u ją ce się ciek aw ą fo rm ą i sto ją ­ cym n a do b ry m poziom ie zdobnictw em , czego po tw ierd zen iem był n a w ystaw ie m. in. ręcznie m alo w an y im b ry k z k o ń ­ ca X IX w iek u oraz porcelanow a w aza i s a la te rk a z około ro k u 1900. S poro ek s­ ponatów pochodziło z p ro d u k cji okresu m iędzyw ojennego, kiedy działała także k o n k u ren c y jn a w y tw ó rn ia ćm ielow ska

„Ś w it”. Z czasów w ojny zn an e są w y ro ­ by biskw itow e, ja k „T aniec g ó ralsk i” czy w azon „Jele ń ”. Nowy rozdział w dzie­ jach fab ry k i to p ro d u k cja po roku 1945. Na w ystaw ie zgrom adzono 286 ek sp o n a­ tów, k tó re pokazano w sp e cja ln ie p rz y ­ gotow anych przez nasze m uzeum g ablo­ tach. Ekspozycję przygotow ał m gr M a­ ria n R um in, k tó ry był tak że au to re m przew odnika w ydanego z okazji w y staw y przez M uzeum O kręgow e w P io trk o w ie T rybunalskim .

W ystaw y czasowe — objazdow e, o p arte n a au tentycznych eksponatach, organizow ane były przez nasze m uzeum poza K ielcam i także w S tarachow icach i Pińczowie.

W salach w ystaw ow ych K lu b u M ię­ dzynarodow ej P ra sy i K siążki w S ta ra ­ chowicach, z k tórym trw a ju ż w ielo let­ nia ow ocna w spółpraca, zorganizow ano trzy ciekaw e w ystaw y. W lu ty m publicz­ ność starachow icka m ogła oglądać A u to - litografie Leona W yczó łko w skieg o po­ chodzące z cyklu tem atycznego T eka ukraińska, w ydanego w roku 1912. 18 au tolitografii teki u k az u je uczuciow y stosunek a rty sty do przyrody, co oczy­ w iście nie w yklucza w rażliw ości na

(14)

K r o n i k a m u z e a l n a 1976 269

kształt, proporcje, ciekaw e efekty św ia­ tłocieniow e, ja k też in n e w alo ry plastycz­ ne. M otyw em przew odnim , k tó ry w p ły ­ w ał n a odpow iedni k sz tałt plastyczny, był nastró j.

W k w ietn iu gościła w starach o w ic­ kim k lu b ie w y sta w a jednego obrazu. Jej b o h aterem była pochodząca ze zbiorów naszego m uzeum M a rtw a natura z cyno­ w y m dzbanem , n am alo w a n a przez Józe­ fa P an k iew icza p raw dopodobnie w la ­ ta ch 1907— 1908. W ystaw ie tow arzyszył k o m en tarz o d tw arz an y z taśm y m agneto­ fonow ej. Z ap rezen to w an y obraz św iad ­ czy dobitnie, że n a 40-letniego P an k ie w i­ cza duży w pły w w yw arło m alarstw o C ézanne’a. W w ycinkow o p o trak to w a n ej m a rtw e j n a tu rz e ud erza w yjątkow a, ja k na P an k ie w icz a, asceza i pow ściągliw ość, w idoczna w sam ej kom pozycji, ja k też w palecie b a rw n e j operu jącej zgniłym i zieleniam i, czerw ien ią, żółcią i ugrem . Choć pokazany o b raz je st w dorobku a r ­ ty sty pozycją p rzeciętną, stanow i je d n ak ciek aw y przy k ład odzw ierciedlający d ro ­

gę rozw ojow ą P ankiew icza.

W m a ju i czerw cu gościła w S ta ra ­ chow icach w y sta w a fo to ty p ii X V II- i X V III-w iecznych g rafik z w ize ru n k a­ m i sław nych P olaków . Część d ru g ą w y ­ sta w y zorganizow ano w sierpniu.

S tałym salonem ekspozycyjnym w y ­ sta w kieleckiego m uzeum są sale M uze­ um R egionalnego w P ińczow ie, gdzie po­ k azane zostały 2 w ystaw y. W czerw cu i w lipcu eksponow ano A u tolitografie L. W yczó łko w skieg o z T e k i u kra iń skiej, w cześniej już opisane.

24 paźd ziern ik a o tw a rta została Po­ konku rso w a w y sta w a plecio n ka rstw a lu ­ dowego K ielecczyzny. W śród zgłoszonych na kon k u rs w yrobów n ajlic zn ie jsz ą g ru ­ pę stanow iły koszyki stosow ane w gospo­ d arstw a ch w iejskich. T akże n a w ystaw ie koszyki zn ajdow ały najw ięc ej m iejsca. W zespole p rac z w ik lin y zielonej w y­ różniały się m. in. koszyki w ykonane przez W ładysław a P a lu c h a ze w si P rz y ­ m ia rk i koło Chęcin. E stety czn ą form ą i bardzo w y p raco w an ą plecio n k ą zyskały sobie uznanie koszyki J a n a G aw ro ń sk ie­ go w ykonane ze „ s k ra jk ó w ” korzeni.

Białe, elipsow ate i p ro sto k ą tn e koszy­ ki z przy k ry w k am i, w y k o n an e tech n ik ą żeberkow o-krzyżow ą z w ik lin y szlach et­ nej, eksponow ał H en ry k B artosz z P il- czycy w w ojew ództw ie piotrkow skim . N iezbyt liczna była g ru p a w yrobów p le­ cionych te ch n ik ą sp ira ln ą z korzeni sos­ now ych. K oszyki różnej w ielkości i o róż­ nym przeznaczeniu plecione tech n ik ą krzy żo w ą z tu b u sosnow ego p rze d sta w ili

10. P okaz archeologi­ czny w w itry n ie w y ­

(15)

270 A lojzy Oborny

tw órcy z Sukow a i M arzysza. Z w racały także uw agę w ykonane z tego samego m a teria łu przetak i z D ębna koło R ako­ w a, gdzie od końca "wieku X V III istnieje ośrodek sitarstw a.

K olejny zespół w ystaw ionych w yro­ bów tw orzyły przedm ioty ze słomy. Były w śród nich ogrom ne beczki, obuw ie ochronne zw ane „słom ioki” oraz sło- m ianki do w ycierania obuw ia.

O statnią g rupą ekspozycyjną plecio­ nek były m aty zdobione do w ieszania nad łóżkiem , w ykonane z rogożyny, zw a­ ne „rogóźki”. W ystaw a s ta ła się in te re ­ sującym przeglądem plecionkarstw a, tej m ało zauw ażanej dziedziny wytw órczości ludow ej.

D obrą tra d y c ją stały się pokazy a r ­ cheologiczne organizow ane przez p r a ­ cow ników działu archeologii m uzeum w w itry n ie w ystaw ow ej apteki przy ul. Sienkiew icza w Kielcach. Od 14 g ru ­ dn ia w ram ach pokazu archeologiczno- -num izm atycznego Z a b y t k o w y skarb

p rzechodnie m ogli oglądać a tra k c y jn e znalezisko w p o staci około 2 tysięcy X V II-w iecznych m o n e t m iedzianych, po­ m ieszczonych w p łóciennym w o reczk u i g lin ian y m naczy n iu , u k ry ty c h p rzed 300 la ty w ziem i n a głębokości pół m e tra i przypadkow o znalezionych w B ebelnie koło W łoszczowej.

DZIAŁALNOŚĆ OŚWIATOWA

Bogaty i urozmaicony zestaw imprez

oświatowych, jaki muzeum proponowało

w swoich wnętrzach, spotkał się z róż­

nym

przyjęciem

i

zainteresowaniem.

Obok imprez, takich jak

Biesiady literac­ kie

czy

Wieczory na Zamku,

gromadzą­

cych zazwyczaj komplety słuchaczy i wi­

dzów, były i takie, jak na przykład

Po­ żegnania z w y s ta w ą czy

seanse filmo­

we, na które przychodziło niewiele osób.

Pracownicy działu naukowo-oświatowego

analizowali określone sytuacje, stąd też

nowe propozycje imprez oświatowych

oraz modernizacja form od dawna sto­

sow anych. Dotyczy to zwłaszcza seansów film ow ych, któ re coraz częściej z a stę p o ­ w ało się pokazam i audiow izualnym i; fil­ m y były tu tylko uzupełnieniem , p o d o b ­ nie ja k to m iało m iejsce przy o k reślo ­ nych w y staw ach , na w y k ład a ch i le k c ja c h szkolnych. Te ostatn ie najczęściej w ią ­ zały się z h isto rią sztuki, oscylując g łó w ­ nie wokół p ro b lem atyki m a larstw a p o l­ skiego p rzełom u w iek u X IX i XX. P o d ­ czas lekcji w ykorzystyw ane były zbiory w łasne m uzeum , przede w szystkim ga­ le ria m a larstw a polskiego. Dużo zajęć lekcyjnych odbyło się na dw óch w y s ta ­ w ach: Cztery pory roku w m alarstw ie

polskim i Malarstwo Arkadija Piastowa.

Szkoły często korzystały także z p rz y ­ gotow anych przez nasze m uzeum dw óch pokazów audiow izualnych: Michał Anioł (zrealizow any w 1975 r.) oraz nowego te ­ m a tu Barok. Zw ażyw szy na n ie m a lejąc e zainteresow anie tą form ą popu lary zacji sztuki, m uzeum dążyć będzie do w zbo­ gacenia zestaw u tem atycznego pokazów . N astąpi to je d n ak dopiero po o trzy m a­ n iu dalszych diap ro jek to ró w w ra z z p rz y ­ staw k am i synchronizującym i. W spółpraca ze szkołam i objęła także najm łodszych w ram ach nowego cyklu Spotkania z przedszkolakami, który przeprow adzono

w oparciu o w y b ra n e eksponaty p rzy ro d ­ nicze i etnograficzne. Biorąc pod uw agę nie tylko słuchow e, lecz także dotykow e za interesow ania m ałych gości, pozw alano im n aw et na d otykanie w ybranych eksponatów .

W ram ach nowego cyklu im prez w pałacu: Cudze chwalicie — poznajcie

własne, zorganizow ano trzy spo tk an ia ilu stro w a n e film am i — pośw ięcone kie­ leckim w nętrzom pałacow ym , zbiorom p o rtre tu sarm ackiego oraz obrazom Jó ­ zefa Szerm entow skiego. Co p ra w d a nie dopisała fre k w e n cja na Pożegnaniach z w y s ta w a m i — Przedwiośnie I i Narzę­ dzia pracy w pradziejach i średniowieczu na Kielecczyźnie, za to w sposób orygi­

n aln y i ciekaw y p rzy kom pletnie w ypeł­ nionej sali odbyło się otw arcie w ystaw y

(16)

K r o n i k a m u z e a l n a 1976 271

11. B iesiada literac k a Pory ro k u w p o etyc­

k ie j palecie

Z am iast przem ów ień goście w ysłuchali czterech kon certó w A ntonio V ivaldiego z cyklu C ztery p o ry roku, w w y k o n an iu zespołu kam eraln eg o W arszaw skiego To­ w arzy stw a M uzycznego „Con M oto Ma C a n ta b ile”. W prze rw ie koncertu, któ ry odbyw ał się w jednej z sal w y sta w o ­ wych, m ożna było zw iedzać ekspozycję. N ależy je d y n ie żałować, że nie każda w y­ staw a d a je m ożliwość realizacji ciek a­ w ych im p re z k u ltu ra ln y ch . Celowe wTszakże w y d aje się w yko rzy stan ie ta ­ kich szans do p rzygotow yw ania propo- pozycji program ow ych opartych o a u te n ­ tyczną scenerię, k tó re w połączeniu z m u ­ zyką lu b żyw ym słow^em m ogą d o sta r­ czyć w idzom i słuchaczom w ielu n ieza­ pom nianych przeżyć.

Mogli się o ty m przekonać u czestn i­ cy V B iesiady L itera ck iej za ty tu ło w an ej Pory ro k u w p o etyc kie j palecie. Oczy­ w iście o p ra w ą plasty czn ą tej biesiady były obrazy ze w spom nianej uprzednio w ystaw y, m a te ria łe m literac k im zaś p rz e ­ de w szystkim m n iej znana p oezja ro ­ m antyczna, pozytyw istyczna i m łodopol­ ska — a w ięc okresow o odpow iad ająca przed staw io n y m dziełom . T ow arzyszyły jej fra g m en ty prozy C hłopów W ład y sła­ w a R eym onta, stan o w iące w p ro w a d ze n ie lub p o in tę danej pory roku. B iesiada

odbyw ała się w trzech salach w ystaw y i podzielona by ła n a części, któ re w y ­ znaczały pory roku. Rozpoczynało je PRZEDW IO ŚN IE uosobione przez małe, d robne dziew czątko o krótkich, n iesfo r­ nych lokach, w b iałej sukieneczce, p rz e ­ pasan ej sz arfą — jej radosny szczebiot przyzyw ał w iosnę. To w łaśnie PR ZED ­ W IOŚNIE p rzekonyw ało w idzów, sto ją ­ cych naokoło, p rzy obrazach, że w arto żyć i cieszyć się, bo z w iosną budzi się wszystko. W IOSNA, prow adzona w pod­ skokach przez FAUNA, w ychodziła z drugiej sali w różow ej sukience, u pstrzonej k w iatk am i, by znaleźć dla sie­ bie m iejsce p rzy program ow ym obrazie J. M alczew skiego U m izgi fauna, gdzie FAUN, zrzucając n iek tó re części prze- śm iesznego „k o stiu m u ”, przeistaczał się na oczach w idzów w ZALOTNIKA W IOSNY, w sp o m in ając m iędzy innym i rom antyczne sp o tk a n ie ,p o śró d k w iatów i św iateł, i dźw ięków na balu...” (S p o t­ kanie A lek san d ra M ichaux-M irona, 1839— 1895) i rz u c ają c się na k olana przed W IOSNĄ w ośw iadczynach sonetem W iktora D zierżanow skiego (1868—1927)

w ołał: „k o c h am cię, w iosno”.

O budzenie się łagodnych uczuć po p rzy jeźd zie na w ieś (fragm ent VI sym ­ fonii — P astoralnej L. v. B eethovena)

(17)

272 A lojzy Oborny

było sygnałem dla biesiadnych gości do przejścia w k ra in ę LATA. I kiedy w szys­ cy ustaw iali się p rzy obrazach w drugiej sali w ystaw ow ej, z trzeciej, trzym ając się za ręce, w ychodziła p a ra u b ra n a na ludow o: hoże, ru m ian e od żniw nego żaru LATO w ra z z ZALO TN IKIEM . P rzed „n ab rzm iały m ” słońcem Latem A lek san ­ d ra K otsisa pad ały m. in. tek sty M icha­ ła Paw likow skiego (1887—1970), B roni­ sław y O strow skiej (1881—1928) o d o jrza­ łych, ciężkich kłosach żyta, o kośbie w rozpalonym słońcem południu oraz o letn im wieczorze, przynoszącym odpo­ czynek i ukojenie (Wieczór letni A n to ­ niego Słonim skiego i Letni wieczór A d a­ m a A snyka m ów ione były na zm ianę przez LATO i ZA LO TN IK A LATA, u ję ­ tych w pół i sp acerujących w śród w i­ dzów).

S ielankow y ob razek p rze ry w ała burza : DZIEW CZYNA-LATO uniosła głowę w sp a rtą na ram ien iu CH ŁO PC A-ZA LOT- N IK A i p rzy dźw iękach B eethovenow - skiej Burzy obydw oje w ybiegli w po ­ płochu z sali. P rzy akom paniam encie m uzycznych odgłosów b u rzy biesiadujący goście przechodzili do trzeciej, o statniej ju ż sali. T u ta j oczekiw ały: JESIEŃ i Z I­ MA, a ponadto siedziska d la utrudzonych ju ż uczestników b iesiadnej zabaw y. Z dw óch przeciw nych stro n sali w cho­ dzili rów nocześnie: ROK, zapow iadając jesień tek stem R eym onta, oraz dostojnie sunąca p a ra — JESIEŃ prow adzona przez swego ZA LO TN IK A przed obraz Z bigniew a P ronaszki Dziewczyna z ow o­

cami. Był to obrazek celow o statyczny,

m elancholijnie zadum any. JE SIE Ń w y­ pow iadała się Dumką jesienną Tadeusza K om ara (1836—1871), Jesienią H enryka M ierzbacha (1836—1903) i Jesienią K azi­ m iery Iłłakow iczów ny. ROK zm ieniał się potem w GAW ĘDZIARZA. W oknie, o tu­ liw szy się szczelnie w zw oje niezw ykle obszernego czarnego płaszcza, sn u ł opo­ w ieść W iktora G om ulickiego (1848—1919):

Widywałem ją w jednej cukierni, Opuszczonej i starej jak ona.

Przychodziła zawsze sama, w czerni, Wypłowiałym pledem otulona, I siadała w milczeniu, gdzie siada Emerytów kaszlących gromada...

Z n a stro ju gaw ędy-w spom nienia w y ­ ryw ał słuchaczy ZA LO TN IK JE S IE N I, p raw iąc jej kom plem enty kunsztow nym i strofkam i A dam a S todora (1872—1944) — Z przygnębień i H en ry k a W rońskiego (1883—1952) — Stornelle, po czym J E ­ SIEŃ m ajestatycznie znik ała w drzw iach prow adzących już na in n ą w ystaw ę. P o ­ szukiw aniu JE SIEN I przez G A W ĘD ZIA ­ RZA tow arzyszyły te k sty S tan isław a Mi- łaszew skiego (1886—1944) — Mijanie

i Gdzie się podziała jesień?... G A W Ę­ DZIARZ szukając biegał m iędzy e k ra n a ­ mi, na k tórych w isiały obrazy z jesienią, dzielącym i salę n a dw ie części (jesień i zimę). Po jego zniknięciu w chodzili po­ zostali w ykonaw cy i k ażd y z nich p rz e ­ suw ał „sw ój” e k ra n tak, by w iszące z drugiej stro n y obrazy z zim ą p o ja w iły się przed w idzam i.

T eraz w k raczała m ajestaty czn ie o sta t­ nia ju ż p ora roku — ZIMA, w długiej sukni i pelery n ie koloru srebrn o p o p iela- tego. P row adził ją ROK, w iodąc po p rze­ strzeni za ek ran am i, ta k że w idzow ie chw ilam i dostrzegali tę parę, chw ilam i zaś tylko słyszeli te k st z Chłopów R ey­ m onta, gdy zasłaniał ich ko lejn y ekran. W końcu oboje zajęli m iejsce obok o b ra ­ zu T adeusza M akowskiego Dziad i baba. Po chw ili ZIM A ru szy ła do tańca, sy­ piąc śnieżynkam i, i w ygłaszała w iersz Bolesław a L eśm iana Noc zimowa. Ale przecież radosne w iro w a n ie p łatk ó w śn ie­ gowych nie w yczerpuje w szystkich sko­ ja rz eń zw iązanych z zim ą. Z im a to ró w ­ nież srogi m róz, tru d y zdobyw ania po­ żyw ienia, a w h isto rii P olski — po ­ w stan ie styczniowe. O tych sp raw ac h m ó ­ w ił w iersz L u d w ik a Brzozowskiego

(1833— 1873), uczestnika pow stania, pt.

W zimie. P otem ZIM A rozpoczynała w ę­

drów kę w śród obrazów z tow arzyszeniem te k stu J a n a P ietrzyckiego (1880—1944) W noc zimową. Z im a to tak że sym bol starości, dlatego też R O K -GA W ĘD ZIAR Z

(18)

Kronika muzealna 1976 273 kończył p rez en ta cję te j pory ro k u u tw o ­

rem Józefa S zczepana C ham ca (1842— 1915) Starość i zima, do którego m otto stanow iły znane słow a z b a jk i J. I. K ra ­ szewskiego Dziad i baba. GAW ĘDZIARZ m ów ił te k st do o b raz u T. M akow skiego

Dziad i baba na zasadzie tro ch ę tego

przysłow iow ego dziada, co to gadał do obrazu, a obraz m u an i razu. A le b ie­ siada nie kończyła się n a zimie, bo oto w padli: PRZEDW IOŚNIE, W IOSNA i ZA LO TN IK WIOSNY, zapow iadając znow u nadejście w iosny i rów nocześnie podk reślając tę rytm iczną, n a tu ra ln ą zm ienność cykliczną, ja k a p a n u je w p rzy ­ rodzie.

W biesiadzie udział b ra li uczniow ie kieleckich szkół średnich oraz studenci Wyższej Szkoły P edagogicznej w K iel­ cach, należący do Zespołu M ałych F orm T ea traln y c h : PRZED W IO ŚN IE — M ał­ gorzata S tanek, W IOSNA — G rażyna Drezno, FAUN i ZA LO TN IK I — D ariusz Darewicz, LA TO — M ałgorzata F iuk, ZA LO TN IK II — Ja n u sz T am ioła, J E ­ SIEŃ — W iesław a T am ioła, ZA LO TN IK III — Ja n u sz Sztobryn, ZIM A — Olga D arewicz, RO K i GAW ĘDZIARZ — A ndrzej M atysiak. J a k poprzednie Bie­

siady, także i tę opracow ała, przygoto­

w ała i reżyserow ała m g r A lina B ielaw ­ ska z d ziału naukow o-ośw iatow ego.

P odobnie ja k w la ta c h ubiegłych m u ­ zeum organizow ało sp e cja ln e im prezy dla załóg kieleckich zakładów p rac y w r a ­ m ach Sojuszu św ia ta pracy z kulturą

i sztuką. N iestety, nie w szystkie m uze­

aln e propozycje spotkały się z z a in te re ­ sow aniem tych, do k tórych były a d r e ­ sow ane. Do u d an y ch przedsięw zięć za­ liczyć należy im ien n e zap raszan ie ro b o t­ ników z poszczególnych zakładów n a o t­ w arcie w y staw i n ie k tó re im prezy. W IX M uzealnym P rzeglądzie F ilm ów uczestn i­ czyło około 100 osób zaproszonych w ten sposób, n ato m ia st w om ów ionej u p rze d ­ nio V Biesiadzie literackiej około 120 osób. T a o sta tn ia im p re za odbyła się w r a ­ m ach IV R obotniczych D ni K u ltu ry . J e ­ den Wieczór na Z am ku tak że d ed y k o ­

w an y był załogom kieleckich zakładów pracy.

Owe Wieczory na Zamku nad al n a le ­ żały do im prez cieszących się dużym za­ interesow aniem kielczan, grom adząc k aż­ dorazow o niem al k om plet słuchaczy w pałacow ej Sali P o rtreto w e j. O rganiza­ torzy koncertów — M uzeum N arodow e i Ś w iętokrzyskie T ow arzystw o Muzyczne, d o k ład ali s ta ra ń , by zam kow e sp o tk a n ia m iały a tra k cy jn y c h w ykonaw ców i m oż­ liw ie urozm aicony program , w zbogacony elem entam i literackim i. W ydarzeniem dużej w agi stał się styczniow y rec ital w y b itn ej polskiej skrzypaczki — W andy W iłkom irskiej (27 stycznia). W lutym m iał m iejsce w ystęp kieleckiego pian isty W łodzim ierza K u trze b y w p ro g ra m ie beethovenow skim , w zbogaconym poezją Goethego, rec y to w an ą przez kieleckiego a k to ra A n d rz eja C em purę (24 lutego). Z pro g ram em m uzyki k am eraln e j w y stą ­ pił 23 m a rc a K w a rte t Sm yczkow y im. G rzegorza F ite lb e rg a p rzy W ielkiej O r­ kiestrze Sym fonicznej Polskiego R adia i T elew izji w K atow icach. Sezon k o n cer­ tow y zam ykał p ro g ra m złożony z u tw o ­ rów kom p o zy to ró w polskich 2. połow y wielku X IX i po czątk u naszego stulecia, w ykonany 5 m aja, w 130 rocznicę u ro ­ dzin H en ry k a Sienkiew icza, przez Zespół K am e raln y P ań stw o w ej F ilh arm o n ii im. O. K olberga w K ielcach. O tw arciem k o ­ lejnego sezonu W ieczorów na Zamku był w d n iu 28 w rz eśn ia k oncert znakom itej O rk iestry K a m e ra ln e j F ilh arm o n ii W a r­ szaw skiej pod d y re k c ją K aro la T eutscha. P odobali się publiczności w ystępujący w stylow ych stro ja c h „W rocław scy M a­ drygaliści” — chór P olitech n ik i W rocław ­ skiej (16 listopada). S pecjalny c h a ra k te r m iał w spom niany ju ż zam kow y wieczór, k tó ry odbył się 28 listo p ad a w ram a ch IV R obotniczych D ni K ultu ry . W ykonaw ­ cam i części m uzycznej, na k tó rą złożyły się utw o ry kom pozytorów w ieku X V II i X V III, b ył S ek ste t Sm yczkow y kielec­ kiej F ilh arm o n ii oraz Bogum iła W iśniew ­ sk a — so p ran , i A ndrzej D om in — a k o m ­ p an iam en t. W d ru g iej części w ieczoru 18 — Rocznik Muzeum t. XI

(19)

274 Alojzy Oborny

na tle p o rtre tó w sarm ackich galerii m a ­ la rstw a w y stą p ili ak to rzy sceny kielec­ kiej — J a c e k Z brożek i M ieczysław A nto­ ni G ajd a — z G ędźbam i i gaw ędam i

sa rm a c kim i. W yboru te k stó w d o k o n a­ ła m g r A. B ielaw ska.

K o n cert z okazji k olejnych Dni Że­ rom skiego om ów iony zostanie w innym

m iejscu.

P rzeg ląd poczynań ośw iatow ych i upow szechnieniow ych niech zakończy in fo rm ac ja dotycząca seansów film ów ośw iatow ych, k tó re ju ż n a w stępie tego rozdziału odnotow ano w g ru p ie im prez o słabej fre k w e n cji, z jed n y m wszakże w y jątk iem . Był nim, k o n tynuow any od g ru d n ia 1975 roku, trzynastoodcinkow y se ria l te lew iz y jn y BBC H istoria cy w ili­ zacji, zrealizo w an y w o parciu o książkę K en n e th C la rk a i k o m entow any przez au to ra.

ZESTAWIENIE CYFROWE IMPREZ OŚWIATOWYCH NA TERENIE MUZEUM

W stosunku do ro k u 1975 n a s tą ­ pił pow ażny spadek frek w en cji, zw iązany z okresow ym zam knięciem ekspozycji p a ­ łacow ych dla przy g o to w an ia ro b ó t s tr o ­ pow ych w Sali R ycerskiej. P rzez 7 m ie­

sięcy w

zespole budynków p rzy placu P a rty z a n tó w n ie eksponow ano żadnej w y staw y czasowej, gdyż w dw óch salach w y staw czasowych w zm acniane były stropy.

PRACE NAUKOW O-BADAW CZE I K ONSERW ATORSKIE

Ten odcinek p racy m uzealnej, a szcze­ gólnie jego aspekt naukow o-badaw czy m ogą budzić jeszcze w iele zastrzeżeń i uw ag dotyczących program u, ja k też zasięgu badań. Z tych w ątpliw ości w y­ ła n ia się zagadnienie n ajistotniejsze, a m ianow icie publik o w an ie w w y d aw n ic­ tw ac h m uzeum opracow anych w yników badań. W om aw ianym ro k u n ad a l w y­ stępow ało duże ro zdrobnienie tem atów i zjaw isko niekończenia rozpoczętych te ­ m atów badaw czych. W ynikiem takiego sta n u jest ciągle m ała liczba arty k u łó w naukow ych pracow ników m uzeum , jak ie u k az u ją się n a łam ach „R ocznika”.

P odobnie ja k w la ta c h ubiegłych, te ­ renow e i w ew n ętrz n e p rac e n au k o w o -b a­ daw cze prow adzono nie ty lk o sam odziel­ nie, lecz tak że w e w spółpracy z innym i placów kam i uczelnianym i i in sty tu ta m i naukow ym i. N ajlepszym przy k ład em tej ostatniej form y były realizow ane przez p raco w n ik ó w działu h isto rii, a rozpoczęte w roku 1972, b ad a n ia n ad zabytkam i epigrafiki n a te re n ie W ojew ództwa kie­ leckiego. P iętn asto d n io w ej w y p raw ie te ­ renow ej, ta k ja k w la tac h poprzednich, p atro n o w a ł opiekun n au k o w y badań, doc. d r hab. Józef S zym ański z In sty tu tu H is­ to rii U n iw ersy te tu M a rii C urie-S k ło d o w - skiej w L ublinie. W obozie naukow ym uczestniczyło 21 stu d e n tó w tej uczelni, p e n e tru ją c te re n y daw nych pow iatów pińczow skiego i m iechow skiego. W yniki p racy publik o w an e są w sp ecjaln y ch ze­ Rodzaj imprezy Liczba im prez Frekw.

W ystawy stałe plac Partyzantów 3 17 332 W ystawy czasowe — plac Partyzantów 8 W ystawy stałe — Pałac 2 80 593 Wykłady 88 (31 tem atów ) (41 film ów ) (6 pokazów audiowizualnych) 2 539 Seanse film ow e 19 (36 film ów ) 588 Lekcje szkolne 84 (23 tem aty) (14 film ów ) (7 pokazów audiowizualnych) 2 330 Biesiady literackie 3 300 Koncerty 9 753 Łącznie: 104 435

(20)

Kronika muzealna 1976 275 szytach, k tó re om aw ia się w in n y m m ie j­

scu Kroniki.

In n ą fo rm ę ta k ie j w sp ó łp rac y p o d ją ł dział e tn o g ra fii, k tó ry podobnie ja k w ro ­ ku ubiegłym sp raw o w ał opiekę n au k o w ą nad b ad an iam i prow adzonym i i fin an so ­ w anym i przez C horągiew K ielecką Z w ią­ zku H arce rstw a Polskiego na te re n ie Do­ lin y W ilkow skiej w e w siach: W ilków, K lonów, Św. K atarzy n a, Ciekoty, K ra j­ no-Zagórze, Mąchocice. W tegorocznych pen e trac jac h w iększy nacisk położono na obrzędow ość doroczną i ro d zin n ą oraz ta ­ kie dziedziny k u ltu ry ludow ej, ja k b u ­ dow nictw o czy zespoły kolędnicze. W tym o statn im tem acie zebrano sporo m a te ria ­ łów dotyczących zespołów kolędniczych i w ystępujących n a b ad a n y m te re n ie r e ­ kw izytów obrzędow ych. Z grom adzone inform acje w y k o rzy stan e zostaną w p rz e ­ w idzianym ko n k u rsie R e k w iz y ty obrzę­

dowe Kielecczyzny, zaś w ro k u 1977

w w y staw ie R e k w iz y ty kolędnicze. A r­ chiw um działu w zbogaciło się o o p raco ­ w an ie Szopki kukiełk ow e na K iele cc zy­

źnie. K ontynuow ano zb ieran ie m a te ria ­

łów zw iązanych z obrzędow ością ro d zin ­ ną, a szczególnie z w ystępującym i jesz­ cze zabiegam i m agicznym i. Z biory działu w zbogaciły się dzięki tem u o szereg o ry ­ ginalnych i rzadkich eksponatów .

B adania p en e trac y jn e w e w si P rz eła j Czepiecki, gm ina M styczów, w niosły isto­ tn y w kład do rozpoznania etn o g ra ficz n e­ go K ielecczyzny. U zyskano m ianow icie dane o nie znanym dotąd ludow ym w a r­ sztacie garn carsk im d ziałającym w la ­ ta c h 1899—1975. G arn c a rstw o za p o cz ątk o ­ w ał ta m Ja k u b T rzep ałk a p rzybyły około ro k u 1899 z M iechow a. Z ałożony przez siebie w arsz ta t g a rn c arsk i p ro w a d ził do ro k u 1911, kiedy to w yprow adził się do B rzeska Nowego. Z dołał je d n a k w yuczyć toczenia naczyń swego krew nego — W ła­ dysław a B ugaja, k tó ry w pozostaw ionych m u dw óch piecach do w y p ala n ia naczyń szkliw ionych i siw ak ó w p ro d u k o w a ł je do ro k u 1975. P odeszły w iek zm u sił go do z a p rzestan ia rzem iosła. G a rn c a rz p rz e k a z a ł w fo rm ie d a ru do zbio ró w

M uzeum N arodow ego w K ielcach p rz y ­ k ła d y k ilk u naczyń oraz koło g a r n c a r ­ skie — „ k rą ż e k ”, w y k o n an e około 1948 r. Z tem ató w przew idzianych do o p u b li­ k ow ania w „R oczniku” dobiegało końca opracow yw anie w ytw órczości drzew n ej — w yrób m ia r giętych w S kalbm ierzu i okolicy w la tac h 1884— 1976 w rod zin ie A nielskich. P ra c a m a c h a ra k te r m ono­ graficzny, o p arty o b ad a n ia w łasn e kierow niczki działu, z w y korzystaniem m a teria łó w porów naw czych zebranych w okolicy K ielc, w7 rejo n ie Łącznej.

O pracow anie n aukow e k atalo g u p re ­ zentow anej u przednio p o konkursow ej w ystaw y p le cio n k a rstw a ludow ego K ie­ lecczyzny zostało przygotow ane w r a ­ m ach p ra c d ziału etn o g ra fii.

D ział archeologii prow adził b a d a n ia na dw óch stanow iskach w y kopalisko­ w ych. P rz ez okres jednego m iesiąca b ad a n o w R u d k ach cm entarzysko k u l­ tu ry łużyckiej z IV okresu epoki brązu. O dkryto 17 grobów ciałopalnych z a w ie­ rający ch pochów ki, zabytki g lin ian e i brązow e. 22 dni trw a ły w ykopaliska w M okrsku Dolnym , na grodzisku ś re d ­ niow iecznym . Z badano stra ty g ra fię n a ­ sypu grodziska i o d k ry to w a rstw y k u ltu ­ row e z z a w arto śc ią k ilk u set fra g m en tó w naczyń g linianych i szklanych oraz nóż żelazny. N atra fio n o ponadto n a ślady pro d u k cji m etalurgicznej.

W zw iązku z p rac am i ziem nym i przy kieleckiej k a te d rz e spraw ow ano n a d n i­ m i nadzór archeologiczny.

40 dni trw a ły w rejo n ie S andom ierza, S k alb m ierza i C zekaja b ad a n ia te re n o ­ w e D ziału P rzyrody. B yła to k o n ty n u a c ja te m a tu p odjętego p rzed k ilk u la ty w r a ­ m ach w sp ó łp racy z działem etnografii. P rzed m io tem za in tereso w ań sta ły się g li­ ny g arn c arsk ie. B azując n a p rac ach la t poprzednich przygotow ano do p u b lik a cji o p rac o w a n ie an a liz u ją ce pochodzenie k a ­ m ien ia w ru in a c h d w oru w M odliszew i- cach o raz pochodzenie k am ien ia w w y ­ robach n a P erzo w ej Górze. D użym o sią­ gnięciem je s t opraco w an ie tech n o lo g ii i m e to d y k i b a d a ń g lin u ży ty ch do p r o ­ ie*

Cytaty

Powiązane dokumenty

Суб’єктивний трудоправовий статус – це певне становище конкретного суб’єкта у сфері правовідносин із застосуванням найманої праці (Шамшина,

Нижанківського, що опубліковані на сторінках часопису «Діло», не тільки знайомили читачів із знаковими подіями в культурно-освітньому

Рішення Трибуналу є остаточними й не підлягають оскарженню, за винятком того, що будь-яка зі сторін може запросити Трибунал протягом 30

У этого изображения преподаватель Олимпий написал несколько замечаний относительно своего ученика, по заметкам Олимпия мы узнаем, что автором был Иван Лем

Кроме того, то обстоятельство, что серия действий или бездействий была прервана и, таким образом, никогда не была завершена,

Nie tylko człowiek jest więc obrazem Bożym, lecz całe stwo­ rzenie doprowadzone do swojej doskonałości przez pracę ludzką jest kopią przestrzeni promieniowania Boga,

Odkryte elementy formalne struktury tekstu nie przeczą strukturze łogiczne-j mowy, na co starano się także zwracać uwagę. W świetle przeprowadzonej analizy Struktury

Na potw ierdzenie tezy, iż om awiane w yrażenia nie m uszą oznaczać bo­ gowi pogańskich, m ożna przy to czjil wypowiedź P w t 10, 17, gdzie autor deuteronom iczny,