Z
ŻYCIANAUKOWEGO-KRONIKA
SYMPOZJUM PARAZYTOLOGICZNE W PRADZE
W dniac:h od 21 do 23 listopada 1960 r. odbyło się w Pradze sympo- zjum poświęcone zapobieganiu pastwiskowym chorobom pasożytniczym zwierząt domowych, zorganizowane przez Wydział Biologiczny Czechosło
wackiej Akademii Nauk łącznie z Czechosłowackim Towarzystwem Para- zytologicznym. Obok licznych czechosłowackich przedstawicieli parazy- tologii, weterynarii i nauk pokrewnych w obradach uczestniczyli stosun- kowo licznie zaproszeni goście zagraniczni, reprezentujący parazytologię
i weterynarię następujących krajów: Austria (dr dr R. Supperer, O. Ge- b&.uer) NRD (dr dr W. D. Eichler, Hanske, Heme, Gottschalk, S. Nickel), NRF (dr K. Enigk), Polska (dr dr M. Świetlikowski, E. Żarnowski), Ru- munia (dr L. Georgescu), Węgry (dr dr T. Kobulej, L. Nemeseri, F. To- ponari), Wielka Brytania (dr S. B. Kendall), ZSRR (dr dr E. M. Jemczu- kowa, I. T. Galuzo, G. W. Boszko, S. N. Bojew).
Obrady ujęto, jak to zwykle bywa na międzynarodowych sympozjach w Czechosłowackiej Republice Ludowej, w uroczyste i estetyczne, a także doskonałe pod względem organizacyjnym ramy. Zarówno zaplanowany program sympozjum, jak i wygłoszone referaty oraz niejednokrotnie bar- dzo ożywiona dyskusja wysunęły pewne podstawowe zagadnienia, które jako pm;ycje kluczowe skupiały główną uwagę uczestników obrad. Dla- tego też przystępując do przedstawienia w ogólnych zarysach materiałów
sympozjum, jego oblicza i znaczenia, uważam za bardziej celowe omówie- nie poruszanych zagadnień na tle wygłaszanych referatów i głosów dy- skusji, a nie kolejne referowanie treści poszczególnych referatów.
Stosunkowo wiele czasu poświęcono zagadnieniu pastwiskowych chorób
parnżytniczych, z uwypukleniem jego aspektów teoretycznych i praktycz- nych. Kwestia choroby motyliczej przeżuwaczy domowych wysunęła się
z kolei na drugie miejsce w rzędzie rozpatrywanych zagadnień. W następ
nej kolejności tematyka sympozjum obejmowała: robaczyce płuc przeżu
waczy, robaczyc:e żołądkowo-jelitowe, piroplazmozę oraz inwazje wywo-
łane przez stawonogii pasożytnicze, ze specjalnym uwzględnieniem gza
bydlęcego, muchówek i kleszczy.
Problemowe przedstawienie zagadnienia pastwiskowych chorób pa-
sożytniczych zapoczątkowano przeanalizowaniem specyfiki pastwiska jako
źródła inwazji pasożytów, techniki wypasania oraz tych wszystkich czyn- ników środowiskowych: biotycznych i abiotycznych, które decydują o dy- namice chorób inwazyjnych. Tego rodzaju kwestie znalazły swój wyraz
mnże najobszerniej w referacie J. Hovcrki. Większość prelegentów, jak:
J. Hovorka, B. Rosicky, Hejny i Simunek (CSRS), szczególnie mocno pod-
602 Z ŻYCIA NAUKOWEGO - KRONIKA
kreślalo rolę pastwisk uprawianych i pielęgnowanych wg najnowszych za- sad agrotechniki jako terenów nie sprzyjających w utrzymywaniu się
na nich i szerzeniu się wśród zwierząt domowych inwazji pasożytniczych.
W omawianiu głównych linii i zwalczania chorób pastwiskowych więk
szość wyżej wymienionych mówców uwypuklała potrzebę typizacji pa- stwisk z punktu widzenia biologicznego i parazytologicznego, celem wy- krycia swoistych indykatorów występowania na danym pastwisku takich czy innych pasożytów. Tylko bowiem tego rodzaju „zdjęcie terenu" umoż
liwia właściwe nakreślenie me:tod walki z pasożytem. Tę samą myśl prze-
wodnią snuje w swym referacie Bojew (ZSRR), który w perspektywicz- nym planowaniu zwalczania pasożytów jedną z głównych ról wyznacza uprzedniemu poznaniu prawidłowości natury zoogeograficznej (rejonizacja) w rozprzestrzenianiu pasożytów. Na przykładzie rejonizacji helmintofauny owiec Kazachstanu autor przedstawił następujący podział robaków paso-
żytniczych: 1. stenobionty obligatoryjne - robaki występujące tylko w jednej strefie lub podstrefie, 2. stenobionty fakultatywne lub eury- bionty fakultatywne - robaki występujące. w kilku strefach z zaznacza-
jącą się przewagą w jednej z nich, 3. eurybionty obligatoryjne - ro- baki w:ystępujące we wszystkich strefach w jednakowym nasileniu.
W obrębie każdej z grup rozróżnia się jeszcze rozprzestrzenienie rozsiane lub ogniskowe pasożytów.
O ile ogólne rozważania na temat zapobiegania, dewastacji i terapii
pasożytniczych chorób pastwiskowych nie wniosły do dotychczasowych
poglądów nic nowego, o tyle warto przytoczyć te pewne dane statystycz- ne, które swą wymową najlepiej uwypuklają gospodarcze znaczenie cho- r<',b pasożytniczych, a inwazji pastwiskowych w szczególności. I tak
według danych przytoczonych przez J. Havorkę straty z powodu moty- licy wynosiły w Czechosłowacji w r. 1925 - 15 400 sztuk bydła i owiec, a w roku 1927 - 64 OOO sztuk bydła i owiec. W latach 1929 do 1931 w tym samym kraju na globalną wysokość strat hodowlanych i pro- dukcyjnych spowodowanych przez choroby infekcyjne i inwazyjne skła
dało się 44,60/o strat wywołanych chorobami infekcyjnymi i 55,40/o strat
tła pasożytniczego. Według D. Svobody należy ocenić w Czechosłowacji
straty spowodowane przez motylicę w r. 1958 na 1 371 OOO koron wśród bydła i 135 014 koron wśród owiec. W r. 1959 tego rodzaju straty wy-
niosły: 1 697 544 koron wśród bydła i 88 440 koron wśród owiec. Straty spowodowane robaczycą płuc oceniono w Czechosłowacji w r. 1958 na 685 152 koron wśród bydła i 412 148 koron wśród owiec. Ogólne. straty w tym samym kraju spowodowane przez gza bydlęcego oceniono ogólnie za r. 1958 na 100 OOO OOO koron. Z tego na straty na skórze przypada 7 OOO OOO koron, na mięsie (4 150 OOO kg) 41 690 OOO koron i na mleku (33 537 OOO litrów) 47 021 OOO koron.
Przechodząc z kolei do omówienia materiałów dotyczących zagadnienia choroby motyliczej należy podkreślić wybitnie praktyczny charakter za- równo wygłaszanych referatów, jak i głosów w dyskusji. Kwestia metod walki z tą inwazją leżała u podstawy nawet tych nielicznych wypowie- dzi, które ujmowały zagadnienie motylicy wątrobowej z punktu widze- nia bardziej ogólnego, teoretycznego. Z tych ostatnich należy wymie-
nić rE!ferat E. Żarnowskiego (Polska) przedstawiający stan badań nad problemem choroby motyliczej przeżuwaczy domowych w Polsce i T. Ko-
SYMPOZJUM PARAZYTOLOGICZNE W PRADZE 603
buleja (Węgry) o ocenie biotypu z punktu widzenia bytowania Galba truncatula w odniesieniu do epizootiologi1 motylicy.
Przeważającą większość zainteresowanych problemem motylicy uwy-
puklała konieczność prowadzenia kompleksowej walki z tym pasożytem
(ternpia łącznie ze zwalczaniem ślimaków). Dlatego też sporo czasu po-
święcono jego żywicielowi pośredniemu ślimakowi Galba truncatula.
T. Kobulej uzależnia prawidłowość przeprowadzania akcji zwalczania
ślimaków od właściwej oceny środowisk bytowania Galba truncatula.
Środowiska te dzieli on na biotypy stacjonarne i temporarne. Pierwsze z nich, będące biotopami pierwszej rangi, cechują się historycznie trwa-
łymi warunkami umożliwiającymi bytowanie i rozwój ślimaka. Ze wzglę
du na istniejący stan równowagi w takich biotopach między poszczegól- nymi komponentami biocenozy uwarunkowanymi zarówno czynnikami biotycznymi, jak i abiotycznymi nadmierne. rozmnażanie się któregoś
ze składników jest, poza wyjątkowymi przypadkami, niemożliwe i dla- tego w takim biotopie nie należy liczyć się z masowym występowaniem
Galba truncatula. Jeżeli biotop stacjonarny jest, co zdarza się najczęściej rozległy, należy raczej zaniechać na takich terenach stosowania molluska- cidów. Z jednej strony bowiem niemożliwe jest pełne zlikwidowanie śli
maków (rzadkie rozsianie ślimaków na dużej przestrzeni), a z drugiej stro- ny nawet przy masowym rozsianiu na pastwisku jaj motylicy nie należy liczyć się z klinicznie widocznym przebiegiem choroby motyliczej u prze-
żuwaczy. Biotypy temporarne drugiej rangi uwarunkowane są przypad- kowym, czasowym zaistnieniem warunków umożliwiających rozwój Galba truncatula. Ponieważ w takim środowisku brak jest istniejących histo- rycznie czynników regulujących właściwych dla biotypu stacjonarnego,
możliwe jest przy sprzyjających warunkach nadmierne namnożenie się błotniarki moczarowej, grożące przy równoczesnym masowym wystąpie
niu form rozwojowych pasożyta wybuchem ciężkiej klinicznie inwazji motylicy wątrobowej u przeżuwaczy. W powstawaniu biotypu temporar- nego decydują w pierwszym rzędzie czynniki meteorologiczne, a dopiero w drugiej kolejności czynniki telluryczne. W akcji zwalczania ślimaka
w środowisku najdonioślejszą rolę odgrywa poddanie zabiegom właśnie
biotopów temporarnych.
W poszukiwaniu pewnych metod właściwej oceny środowiska pod
względem bytowania Galba truncatula J. Moravec (CSRS) przedstawił swe badania nad możliwością oceny terenu sprzyjającego i nie sprzyjają
cego występowaniu błotniarki moczarowej na podstawie zespołów roślin porastających łąki i pastwiska jako wskaźników. Spośród badanych 7 ze-
społów (klas) tylko dwa, a mianowicie Scheuschzerio - Caricetea fuscae i Plantaginetea, charakteryzowały bez wątpliwości tereny jako stwarza-
jące dogodne warunki dla bytowania żywiciela pośredniego motylicy wą
trobowej. Trudno jednak dziś jeszcze mówić, na podstawie dotychcza- sowych wyników, o jednoznacznym poglądzie na współzależności mię
dzy występowaniem Galba truncatula a roślinnością biotopu.
W zgodności zapatrywań prawie wszystkich dyskutantów co do ko-
nieczności kompleksowego sposobu prowadzenia walki z motylicą wątro
bową (równoczesna walka z pasożytem i ślimakiem) jedyny wyłom stano-
wiło doniesienie J. Mitterparka (CSRS). Badacz ten przeprowadził próby zwaJczania motylicy wątrobowej na terenie 3 obok siebie leżących gospo-
Wiactomości Parazytologiczne z. 3 5
Z ŻYCIA NAUKOWEGO - KRONIKA
darstw (A, B, C), wykorzystując gospodarstwo czwarte (D) jako kontrolę.
W gospodarstwie A zastosowano w ciągu roku trzykrotne odmotyliczenie owiec sześciochlorkiem etanu, dwukrotne odkażanie pastwisk (1 °/o CuSO1 i niegaszone wapno) oraz zmianę pastw1.:;k (3
> <
co dwa miesiące), w go- spodarstwie B - taką samą terapię i zmianę pastwisk, zaś w gospodar- stwie C - tylko terapię. Po zamknięciu cyklu rocznego badań uzyskano we. wszystkich trzech gospodarstwach jednakową ekstensywność inwazji u badanych owiec. Końcowy wniosek autora zaprzecza wyższości metody kompleksowej nad wyłącznie terapeutycznym sposobem zwalczania cho- roby motyliczej.Stosunkowo wiele czasu poświęcono kwestii leków przeciwmotyli- czych. R. Enigk (NRF) jest przeciwny stosowaniu CCl~ pod jakąkolwiek postacią i przy jakiejkolwiek metodzie jego stosowania u przeżuwaczy
(a zwłaszcza u bydła). Wprawdzie niektórzy prelegenci czechosłowaccy,
jak np. Lebuszka, wysuwali kombinację CCl_, z sześciochlorkiem etanu Jako najlepszy lek przeciwmotyliczy, to jednak wielu dyskutantów wy-
powiadało cały szereg zastrzeżeń odnośnie do stosowania CC14 u przeżu
waczy ze względu na jego wysoce toksyczne działanie na organizm od- robaczanego zwierzęcia. Ciekawe, że przedstawiciele węgierskiej para- zytologii weterynaryjnej (którzy swego czasu tak usilnie, na podsta- wie własnych masowych badań, zalecali domięśniowe stosowanie CCL;
z olejem parafinowym) nie poruszali w ogóle. kwestii CCl.1 jako leku prze- ciwmotyliczego. Sporo słów padło na temat hexachlorophenu, ostatnio wprowadzanego do terapii przeciwmotyliczej. L. Nemeseri (Węgry) przed-
stawił własne badania nad tym lekiem. Stosując hexachlorophen z alkoho- lem podskórnie i domięśniowo (powstdwanie obrzęków, stanów zapal- nych, skuteczność
±
700/o), a następnie hexachlorophen z olejem para- finowym podskórnie, domięśniowo i per os określił jako najprzydatniejsze i najskuteczniejsze (90-950/o) stosowanie doustne zawiesiny hexachloro- phenu w oleju parafinowym w stosunku 1 : 10, przy dawce samego hexa- chlorophenu wynoszącej 15 mg na 1 kg żywej wagi zwierzęcia (bydło,owce). Lek wykazuje jednak działanie neurotoksyczne, bowiem u zwierząt słabszych i przy zwiększonych dawkach obserwowano_ objawy porażenia, zwłaszcza. kończyn, utrzymujące się przez kilka dni. Autor wysuwa ko-
nieczność wielkiej ostrożności w dawkowaniu tego preparatu. Lebuszka (CSRS) wyrażał się dość krytycznie o omawianym preparacie, uważając że lek ten wymaga jeszcze dalszych badań. Natomiast K. Enigk (NRF) repre.zentowal wręcz negatywne stanowisko odnośnie do tego środka, dowodząc, że hexachlorophen wykazując skuteczność równą skuteczności sześciochlorku etanu, cechuje się zbyt dużą toksycznością, czego do- wodem są nawet nierzadkie przypadki śmierci zwierząt leczonych tym preparatem. Wiele słów uznania padło z usi tego autora pod adresem preparatu firmy HO€chst - ,,Hetol" (1,4-bis-trichlormethylbenzol) jako
środka njetoksycznego, nie powodującego obniżenia mleczności i zmiany zapachu mleka i mięsa, a cechującego się skutecznością w granicach 750/o.
S. B. Kendall (W. Brytania) omawiając z punktu ogólnego zagadnienie terapii przeciwmotyliczej zwraca uwagę na brak odporności na rein-
vnzję w przebiegu choroby motyliczej. Dlatego też nie należy oczeki-
wać jakichkolwiek mechanizmów odpornościowych przy stosowaniu che- moterapii. W dalszym ciągu prelegent podnosi fakt działania większości
Z ŻYCIA NAUKOWEGO ZA GRANICĄ 605
stosowanych leków tylko na motylice dojrzałe. W przypadku zwłaszcza
klinicznego przebiegu choroby motyliczej Kendall uważa za najbardziej celowe odmotyliczanie jesienne lub wczesnozimowe (masowe. wyrajanie
się cukarii w porze jesiennej).
Na zakończenie omawiania problematu motylicy wątrobowej poruszono
ró-,✓nież sprawę molluskacidów. Ogólnie biorąc CuSO4 uzyskał ocenę nie-
dostatE.,czną (mała skuteczncść, trujący dla zwierząt), natomiast podkre-
ślano wielką przydatność pentachlorphenolatów (zwłaszcza K. Enigk) w walce z żywicielem pośrednim motylicy (stosuje się 1 O/o roztwór w iloś
ci 2000 1 na 1 ha).
Na marginesie zagadnienia choroby motyliczej poruszono również inne
pasożyty wątroby przeżuwaczy domowych. Tak więc J. Groschaft (CSRS)
przedstawił kwestię dikrocelozy w Czechosłowacji. Ogólnie ocenia się, że w kn:ju tym 37,50/o owiec oraz 31,50/o bydła opadniętych jest przywrą
Dicrocoelium dendriticum. Jako żywiciele pośredni najważniejszą rolę
w tym kraju odgrywają: I. żywiciel pośredni - ślimaki: Helicella candi- cans, Zebrina cl.ctrita, Euomphalia strigella; II. żywiciel pośredni - mrów- ki: Formica pratensis, F. fusca glebaria i F. sanguinea. Ocena pastwisk z punktu widzenia występowania dikrocelozy wykazała istnienie najmniej
sprzyjających warunków dla s~rzenia się tej inwazji w terenach chłod
nych i wilgot11iych. Równocześnie podkreślono wielką rolę właściwej
uprawy i pielęgnacji pastwisk (likwidacja między innymi krzaków i chwa- stów) w zwalczaniu dikrocelozy. Rozwiązanie tego ostatniego zagadnie- nia \Vidzi autor w stosowaniu metod kompleksowych (zwalczanie pasożyta
i żywicieli pośrednich).
O. Gebauer (Austria), poruszając sprawę częstości występowania Di- crococlium dendriticum u bydła w Austrii (równa częstości występowania
Fasciola hepatica) uważa, że teleangiektazje w wątrobie znajdują się
w przyczynowym powiązaniu z występowaniem tego pasożyta w tym na-
rządzie. Dlatego też sama tylko obecność powyższych zmian anatomo-pa- tolcgicznych, biorąc pod uwagę małe rozmiary samego pasożyta i łatwość
jego przeoczenia, powinna decydować o ocenie przydatności wątroby do
spożycia przy badaniu poubojowym.
A. Kotrly, a zwłaszcza B. Erhardova (CSRS) poruszają zagadnienie czę
stego stosunkowo występowania w wątrobie u dzikich przeżuwaczy w Cze-
chosłowacji przywry Fasciola magna. Ze względu na cora:z częstsze dane w literaturze światowej o stwierdzaniu tej przywry u bydła i owiec oraz ze względu na jej wielką chorobotwórczość dla tych żywicieli autorka zwraca uwagę na niebezpieczeństwo grożące przeżuwaczom domowym ze strony nowego dla nich pasożyta. Niebezpieczeństwo to jest tym groź
niejsze, że głównym żywicielem pośrednim dla Fasciola magna okazała się w Europie 1;rodkowcj błotniarka moczarowa - Galba truncatula.
c.d.n.
E11-aP.n1.11s7 7.nrnM11<1lei