j n .
■s . o .
P J D .
G Ł O S Y
POLAKA DO WSPÓŁZI OMKÓW, *
s
G Ł O
P I E R W S Z Y
...■II.MIII I. I IW. ,'■■■!'■ II -<*"
J P a i Ą C i r i , Polacy! porwiyeie śie z letargu, który ta Was przemoc i zdrada uśpiły. «-«- Nie zginęliśm y. . . * zyiemy .. .. zyiemy w o ln i../, żyjemy niepodlegli . . . iyietny zbrojni,
Zyiemy na pomstę z naszych nieprzyiacioł; źyie my na ukaranie naszych z d ra jc ó w ; zyiemy na odwe- towanie naszych strat; zyiemy na ztarcie hańby z imie
nia Polaka ; zyiemy na dowod światu, ze s,:j jeszcze Polacy! — Sa Polacy, nieodrodni od swych przód ko w ; Polacy, godni lepszych losów; Polacy, nie gnu-, śni; Polacy, nie p o d li; Polacy, nie tak okolicznościom
«legniccy, .tako i»aczey okoliczności chwytai^cy.
Ziomkowie! czy widzicie? Oto K ościuszko... . ten to sara pogrom M o sk ałó w .... ten ^ r a Amerykanów z
A W.v
Wasingtonem wybawca z iarzma niewoli . . . . tea, od despotów powszechnie szukany, ale niczym nie znę
cony wojownik . . . z walecznym Ma di lińskim, zacnym Taszyekim ( * ) ,gorliwym Linowskim, i innemi poczciwe- mi Polakami stawa na czele siły zbroyney N arodow ey;
a poprzysięgaiąc nieskażony wierność i obronę swoiey oy czy z nie, całego siebie na ofiarę dla niey poświęca.
Patrzcie y jak. na widok Kościuszki, na hasło JegvV imienia, w całym mieście i Województwie Krakow
skim, toż w przyległych: Województwach, a nareszcie po całym kraju, wzrusza się wszystko, co tylko ma czu
cie cnotliwe, szlachetne, prawdziwie obywatelskie !—*•.
Żołnierz’chwyta za broń : oby watel siada na konia : ma
jętny sypie dary nie oszczędne : ubogi, z ostatkiem chudoby niesie życie : duchowny gorliwą nauką i przy
£*) Obywatel ten, znany dawno z czystych i gorliwych chęci swo
ich ku oyczyznie, w tym momencie, w którym uyrzał Ko
ściuszkę na czele zbroyney siły powstającego Narodu, w tym jamym momencie bez wahania sic, uczynił ofiarę z sreber swoich toiest t. waz duiych z pokrywami, i, blatt spodnich.
*. pułmiskow- 4. salaterek - 4. kiercow stołowych - 1. tacy okrągłey - 1. tacy kswtyerowey- 1. imbrykow j.a nadto W go- tpwiznic Czerwonych Złotych ioa.
kładem obywatelstwa przewodniczy'lądow i; płeć słaba, niedorosłe dzieciny, zw$tleni wiekiem i niemoc§ oby
watele,. naygoręfcszę chucią,, nnyuprzeymieyszym ży
czeniem,. rzewnemi łzami, datkiem jaki iest w ich ma- c y rwypłacają dań sowity wołaiąeey o ratunek oyczyznie
Polacy,, czy. słyszycie hasło Kościuszki,, hasło* po
wszechne ? Zuycifstwo albo- śmier
Tak. iest!* Pewne zwycięstwo przy zjednoczeniu serc i umysłów prawych Polakowi1— Pewne zwycieztwo w zupełnym poświęceniu dla oyczyzny tego,, czego tylko ona po nieodrodnym- swym synie m oie w y ci|.
g a ć !— Pewne zwycięztwo w jednomyślnym uderzeniu na nieprzyjaciół i zdrayców ! — Pewne zwycięztwo w wywarciu caley siły, całey dzielności, całey zawzięto
ści, całey. r.ospaczy ! — A nie ? . . .. nie padnie los za zwycięztwem? . . . . — to śmierć..
Ś m ie rć ! którey, prócz- tego, żaden z żyi§cych nieu- eferoni się !— Śmierć św ięta; bo* przy dobrey spra-*
wie. Śm ierć chwalebna; bo przy obronie oyczyznj..
Śmierć pożądana; bo za wolność, za swobody,, za pra
wa, za rodziców, z»i krewnych,, za żony, za dzżeci,,
to wszystko co iest w świeeie naydroisze. Śmierć bo- hatyrska; bo z pomstą nad powszechnym nieprzyjacie
lem. Śmierć najsłodsza; bo oblana łzami poczci
wych, uwieńczona laurem od wszystkich dobrze my
ślących ; ubóstwiona nieśmiertelna czci ą i pamięcią w nieskończonych pokoleniach wdzięcznych potomkowi Śmierć raczej, niż niewola w więzach zajadłego roz.boynikal — Lepiey zginąć, niżli przeżyć zgubę i- mienia Polskiego ! niż uginać szlachetny kark przed po
dłym durny bafwanem'! niż patrzeć na bezczelne kuglar- stwa i szydzenia z BOGA i ludzi! niż doświadczać .rozbojow na majątkach, gwalto\y na żonach i córkach, mordów na współbraciach, świętokradztw na Boskich świątyniach, niesprawiedliwości, bezprawiow, nierzą
dów, niegodziwości, zbrodni, po wszystkich stanach ludzi i ziemi zakątach.
Łepiey raz zginąć; niżeli zwolna, pod prętem zbe- stwionego barbarzyńca, w ucisku, nędzy, tęsknocie, smu
tku, okrucieństwach, .dogorywać i gasnąć !
l sak iest Polacy ! Zuyeirstwo albo śn ie n i to się
£młC2<r=5 albo my ze szczętem zetrzeć mamy wieprzy-
ia ci o f naszych !' albo nas niema zostać i szczotka, nad którymby się nleprzyiaclele nasi-pastwić mogli.
G o i wy na to, Polacy? nie wierzycie oczom wa
szym i uszom ł . . . wahacie się oboiętni ? . . . pytnc-ie z troskliwośeif : iaka iest zasada tak wielkiego przedsię
wzięcia? gdzie siły? gdzie zapasy ? gdzie posiłki i p le c y ? Laki koniec?
Obszernego wywodu i przydłnższego czasu po^
trzeba, ażebym wam dokładnie z tych zapytań w yw ieś, zał s ię .. , z serca chciałbym natychmiast to uczy
n i ć . . . . ale słyszę tentent koni — szczęk oręża .... huk d z ia ł.. . .Ju ż bii! bracia nasi Moskałów i Prusaków . . . bieżmy do nich . . . . a pobiwszy, będziemy rozwięzy- wać sobie z a g a d n ie n ia ... zamawiam uwagę waszę cło5
następui!cych głosow m oich, tym czasem wykrzyknij
my nasze hasło Zwycięstwo albo śmierć.
^ głosy znaydiuą się w Sklepach u Pana TlrtUńkitwieza fok w Kamienicy iako tez i pod szarą Kamienicą.
dlowna i bogata, wiekami spokoyna, raz tylko odbjłb sąsiedzkie odwiedziny Fryderyka drugiego, a przecież przez putwieku pa sysiedzkiey gościnności przyiść do siebie nie może! Co by się z niy działo, gdyby tak gęstych, tak częstych, i tak rubasznych, iak my Polacy, miewała gości w swoich zagrodach? ,
Polacy ! te zapasy, któreby trawił u was zagnieżdzoW ny naiezdnik, oddaycie ieno Naczelnikowi zbroyney, siły naród o w ey : a tegó rzeczy będzie dokazać, iź i świe
ce wasze i dawne na przodkach zabory z sowity nadgra*
dij powrocone zostaną
Słyszę zagadnienie =3 Prawda, źe mamy dosyć s?«
ły i zapasu; ale ta siła cale niewyrownywa sile dwóch Mocarzow, na którycheśmy się razem porwali. Czy
li tak straszny lew iest? iak go maluiy: niech to zostanie do rozwiązania w następuiycych głosach. Jdźmy teraz przypatrzyć się licznym gromadom poczciwych karmi- cielow naszych i obrońcow, kupiycych się zewszyd z wiosek z bronią którey cała Polska iest Arsenałem, t która iest oraz doświadczonym oręiem do zrzucenia jarzma niewoli i wybicia się na wolność. Polaku! rol
nik i rola, to iest twoiy niewyczerpany siły, boga.
ctwem i zapasem. Tych do póki ci starczy, wykrzy»
kuy wesoło —. Zwyci(ztwot
G Ł O S II.
P O L A K A DO W S PO L Z
y
%\
(jn n ś-o y niewieściuch, bez serca, i tych p o d n iet szla
chetnych które samym dzielnym mężom są właściwej, wmawiał zawsze w Polaka „ iż Polak, sam z siebie iest v niczym; tylko z łaski pogranicznych sąsiadów może
„ bydź czymsiś.^3 że Polak,pod naysroższemi razami knu-
„ tów Moskiewskich, powinien spokoynie leżeć, płakać,
„ ięczyć; kiedy mu pozwolą, to wstawienia za sobą u
„ postronnych żebrać, i zlitowania u nielitościwey Se-
„ miramidy pułnocney bezskutecznie w yglądać. . . =5
„ że sąsiadom wolno iest naieżdżać i rabować Po'aka;
„ a Polakowi nie wolno bronić się, ani zapytać : co t, masz za sprawę u mnie ło tr z e ? ^ że Polak, bez Mo-
„ skwy szczęśliwym bydź nie może,- a porwać się Po-
„ lakowi na Moskala, iest to całe brzemie nieszczęść
%
„ na siebie i na kray swoy sprowadzić. =2 ze chciec się
„ Polakowi podźwigać,- trzeba czekać pory, aż się są- siedzi między sobą powaśnią; aż. iedni drugich o- ft słabiąj aż mocnieyszy wystawi na pograniczu 100,000.
B woy-
„ woyska, dostarczy mitlionami reicl ’ stal arów, zawiąże
„ mocnieyszą po Seymikach i w Seymie większość/ a
„ za te przysługi, kilk3 tysięcy mil kwadratowych kra- 'i, iu na zawdzięczenie zagrabią że Polakowi, chęące-
„ mu wzruszyć się na zrzucenie jarzma niewoli, trze-
„ ba mieć wprzódy wystawione gęsto fortece i usypa- ,, ne okopy; po Miastach przednieyszych kosztownie ,, zabudowane wielkie koszary; nad wszystkiemi rze-
„ kami postawione magazyny; mtodź cał$ przećwiczo- ,, m] w szkole rycerskiey; sztaby po reymentach obsa- dzone samemi cudzoziemcami/ woysko zahartowane v w obozach, kosztui^cych milliony; skarb płynący zło- ' tem i srebrem na rozrzutne Naczelnika szalunki i.t.d.
Tak sadził o Polaku ten, co nieznał, ani chciał po
znać Polaka; co sam nic był prawym Polakiem. Ale innego mniemania s§ ci, którzy kilka lat temu przypatrzy
li się Polakom; którzy wiedzy, co umie lud, lud po
wszechnym uciskiem zgnieciony, lud bezprawiami zj|-' trzony, lud samemu sobie zostawiony, a przy tym wszy
stkim lud w rospaczy. A zatym, ^tokolwiek mnie py
ta ^3 iaką powstania naszego mamy zasadę? iakie si- y? iakie zapasy? iakie plecy? i laki k o n ie c ? ... temu odpowiadam — Podnietą wzruszenia narodu, iest osta- ni ucisk i-rospacz.- zasadą, dobra sprawa: — sita, dziel.
ność
nosc i tęgość osobista każdego obyw atela:—, zapasem to wszystko, co na Polskiey ziemi znayduie sie _ Sitkiem Bóg wszechmocny, pod którego berłem i gwa
ra noy a iedyme zostaną narody,- a po Bogn, ośmiu mo
cnych popleczników: —- końcem— albo Śmierć,
I ak iest, Polacy ! naypierwszym naszym wspar
ciem i poplecznikiem iest Bóg wszechmocny: Bóg, bez
bożnością i wiarołomstwy naszych tyranów obrażony, ich kuglarstwy i krzywoprzysięztwy zelżony, płaczem i ticiskiem ludu swego poruszony.
Przew rotność naszych tyrannów doszła do tego stopnia złości, iż targnąwszy się na naywyższ| udziel- ność Boga, w ręcz mu rzekła =j „ Nie t y ! ale ia mam f>panować narodom. — Naznaczay, iak§ chcesz, licz-
» be narodów w xiedze odwiecznych twoich wyro-
„ ków: ia itj zmnieyszę do tyła, ile mi sie ich nazna r czyć zdawać b ę d z ie ,. . . Kreśl granice narodom, czy
„ to z nieprzebytych gór, czy z bezdennych morzów,
>t czy z bystrym nurtem płynących rzek; ia orłami mo-
„ iemi wysadzę ie inaczey. — Nadaway każdemu Na*
,, rodowi szczególny geniusz, właściwy język, osobn|
„ postawę, cerę, przymioty, skłonności i t, d. . . . j a t o f, wszystko pomieszam; a na jeden kroy i tok, Polaka
B 2 „ z Mo-
„ z Moskalem, Kozakiem, Baszkirem i Niemcem prze- tf kształcę: taka iest Pańska wola moia i najłaskawsze
„ upodobani e. . Obaczemy, co poważy więcey na-
„ rody, czy twoię Opatrzność? czy moię naywyższę.
,, Monarchiezn§ łaskę, opiekę i gwarancy^? iakie mo-
„ cnieysze wrażenie w nich. czynić będzie, czyli ta
,, słowo: Bóg wszechmocny?czy raoie chlubne tytuły er
„ Nayiaśnicyszy... Naypotfźnieyszy.. . Pan. . .. Dziedzic. ...
,, Samodzicrzca wsiey Rofsyi. . ..
Tak się odkażała przeciw Bogu tyran niaj a nie p rz e s ta je na buncie, poważyła się ieszcze czynić z niego szyderstwa ►— Schylała przed nim dumny kark na moment,- a czołobitność chowała dla siebie na za
wsze. _ Wzywała go za świadka niewinności, w nay- szkaradnieyszych zbrodniach sw oich! _ Stawiała mir ołtarze, zakładała kościoły, wyprawiała uroczystości,, poprzysięgała na nayświętsze imię iego wtedy, kiedy nayczarnieysze na wierny lud knuła zdrady,, lub nad nim dopełniała m o r d y ! . . .
P o la c y ! i \v|tpicież o tym, że Bóg prawy, Bóg*
wielki, Bóg przenikai^cy skrytości serc, Bóg nieskoń
czenie sprawiedliwy, zniewagę Majestatu swego, tak świętokradzką bezbożność, tak bezczelne zuchwalstwo,, może dłużey p rzeb aczać? albo puszczać bezkarnie?
Ale
Ale, oprocz Raga, mamy nad to innych ieszTcza popleczników. Oto zaraz drugim naszym popleczni
kiem sa iawne niegodziwości i wiarołomstwa tak Ka
tarzyny, iako też .Fryderyka W ilhelma— Już oni do tey bezczelności przyszli, iż w oczach świata otwar
cie po Europie rozbiiać, własności cudze najeżdżać, grabić, mordować, i łupami publicznie dzielić się nie wzdrygaia! — Takie też wieków poprzednich tyrani, i cudzych Państw naiezdnicy, popełniali rozboie i gwał
ty r a na iaki koniec przyszli? odsyłam niewiadome
go do historyi.
Trzecim poplecznikiem naszym icst ostatni ucisk i niedola. Niemasz gatunku podstępu, gwałtu, okru
cieństwa, i nędzy, którychbyśmy pod gwarancy^ Ka
tarzyny, a przyiaznym i zprzymierzonym pruskim są- - siedztwem nie doznali. Ziomkowie! wierzayeie mi:
iż ieszcze d o t|d w dzieiaeh ludzkich nie było przy
kładu, ażeby lud, udręczony tak, że mu już nie zosta
wało tylko zagin|ć, albo nie wybił się walecznie, albo- gin§ł bez pomsty.
Czwartym poplecznikiem naszym iest owo pomie
szanie w tyranach naszych i zdraycach, które im wra
ża przeczucie wewnętrzne i przeświadczenie o dopeł- uioney miarce zbrodni. Uważaeież ów głuchy szmer
i roz*
i rozruch po wszystkich ich legowiskach łotrowskich?.., budźcie pewni, Ziomkowie! iż sami sic w sidłach swo
ich upl|czs|, a nad nadzieje nasze broń nam w ręce na zgubg śwoię podadzą,
Piątym poplecznikiem naszym jest cały świat, a na nim każdy człowiek, natchniony uczuciem ludzko
ści, którego jakikolwiek dosłuch doszedł o nas i o na- szych Łyrantiach.— Polacy! nie tylko w Europie, ale
’ w nayodlegleyszych ziemi zakijtach ucisk niewinnego ma swych przyiaciol i obrońców .—* Niechay się za-»
bespiecza drapieżny naiezdnik w krociach grom ad, któ
re gwałtem uzbroił, gwałtem utrzymuie, i do gwał>
tów za narzędzia używa; doświadczy on niebawnie, że nie wszystkim iest do smaku, tak iak jemu, powo
łanie zboieckie : że większa część iego jurgieltowych tyranii narzędzi, ssj to ludzie, ludzie bolei^cy nad u- ęiskiem ludzkości,- i że w upatrzoney porze, ciż sami potrafią bydź srogiemi mścicielami ciemiężnika ludz
kości.
Szóstym popleczmkiem naszym te narody, na których nieochybna koley następnie, ażeby stały się łnpem dumy i łakomstwa naszych tyrannów. — Niechay iak chce Katarzyna ukrywa niebeśpieczne swo- ie zamiary i niechay istność rzecjypospolitey dla ro-
wno-
w no w agi polityczney w drugim rzędzie państw stano
wi- niechay roźnemi «dzielności klassami Europę, ty*
l e ’ -)le Włodzimierskiego orderu rzędami podłych wy- konvv aczów swych' ukazów zapienia. Niechay i F ry d e r y k Wilhelm, uroionym ściganiem Jakobinizmu wi-
dm; powłoczv nienasycony chuć swoię do d r a p i e * " ,•
„ „ i , Narody czym «o pachnie? a z cudzych przykła
dów starsi, się korzystać. Ufaycie Ziom kowi. I . z . e - , łe li „le z litości n .d nami, ‘o z. po ci|g o mterossii wła
snego, sta n , w oczy oapaśnikom po naszey strome.
Siódmym poplecznikiem naszym iest ta nieuchron
na konieczność, .i przez teraźnieysze pow stań» na
sze przeciw W annom , iakeśmy my z strony naszey dobyli sil ostatnich, ostatnim szamotamem wstrzęsh cisn ce „as jarzmo niewoli, i ostatni W,mterzyh na mcb zamach ; tak na wzaiem ocucona ztosc tyrannow, na ostatnie wysilać się b ?ctóe sposoby zęby albo na, H l a r g L e mi nigdy okuć „azaJkayd.nyia.bo
i ,o, 0hi nauczyć inne N arody wymordowawszy do szczętu, j
„ 1 , nu,i - » t y r a m y Ziomkowe razrzu- f 0„ / ,e s t kość: raz wzruszyli * posiyszel, o ,yrn ty ra n n i: b,dzciez p e w n i, u J ;em tylko iest Polakiam, to wszystko zostai
w oczach tyranna, a barbarzyńskiey wściekłości iego celem.
Czy to w polu, między walećznemi hufcami zoczy ciebie nieprzyiaciel, Polaku ! ozy w domowych zak|-
•tach gnuśnie kryiacego się ciebie napadnie,- b:jdi pe-*
wien, iż zajadłości iego nie uydziesz. __ Prożno mu spolnictwo zbrodni, przeciw Narodowi dopełnionych przypomnisz: prożno zasługi twoie w uiszczonych znio- wnie z nim zdradach wyliczysz,) prożno załogami, pa
tentami, Orderami, listami Ambassadorskiemi, Krole- wskiemi, Carskiemi, zastawisz się: prożno na imiona Sztakelberga, Bułhakowa, Siwersa, Jgielstroni a, Kata
rzyny, Lukiesiniego, Bucholca, Fryderyka Wilhelma, zaklniesz go rzajuszony on na Polaków, mściwy miecz swóy, nie iako w Moskalu, albo Prusaku, ale iako w Po
laku, w tobie utopi.
Ósmym poplecznikiem naszym iest ta nieodbita ostateczność: iż kto tylko znayduie się na ziemi Pol- ekiey; ten, bez wymówki, bez wybiegów, stawać musi do boiu. Ty rodaku! czy przychodniu ! który do- t^d, stosuiąc się do wziętego nieszczęśliwie u nas pra
widła iż okolicznościom trzeba , w upoważnionej oboiętności przeskakiwałeś z iedney strony do dru- giey, a wszystkie kroki twoie układałeś tak trafnie, że-
by, i dla obywatelstwa coś uczynić, i tyrannów wzglę
dy sobie zapewnić—, wiedzźe o tym, iż od tego mo
mentu, niemasz śrzodka, niemasz dwoistości dla cie
bie — Inne teraz zbroyny Naród od swego Naczelni
ka wziął prawidło : kto nie icst z iest przeciwko nam. A zatym, chcesz c /y niechcesz, bić się musisz.
Nie stanieszli do szeregu z zacnemi Rycerzami na prze- ei wt yr anni i ? to oni staną na przeciw tobie, i iako na podeyrzanego, na wyrodka, na wspólnika tyrannii, na nieprzyiaciela po&politey rzeczy, zaostrzone spisy swo- ie w ciebie wym ierzą.—, O! bodayby dawniey zie
mia Polska nie nosiła, tylko: albo prawych swoich Zie- mianów, albo prawych swoich nieprzyjaciół! nie zna
łaby na rozległych swych niwach, Orłów czarnych i czerwonych.
Ostatnim poplecznikiem naszym iest śmierć. —, Wystaw sobie Polaku! iż, przez ninieyszy akt powsta*
nia twego, wybrałeś się na wyspę, zamieszkaną od dzi
kich barbarzyńców, oblaną do kola Oceanem nieprze
bytym; i wysiadłszy na brzeg, pchnąłeś na morze łódź
©d przeprawy, przecinaiąc sobie wszelką nadzieię i sposobność do uyścia. —, Myśl zatym, iż iedno z te
go dwoyga czeka ciebie :=3 albo ty dzicz z całey wyspy; albo ona ciebie wygubi Bierzże się na przód
cał^ siłsj: uderz na zmieszanych kannibalów całą żwa- wościsj: pędź pierzchliwe hordy przed to b |: nie day im odetchnąć: nie ustaway w zawodzie : a tym bar*
dziey (ubroń cię Boże!) nie cofay się w steez/ bo pa- miętay, iż z tylu czeka na ciebie śmieić w bezdennych nurtach Oceanu ! . . . .
A co, Ziom kowie! przy takich poplecznikach, mo- żnasz w |tpić o zwycięstwie? godzisz się pytać tro
skliwie : czy mamy iakie wsparcie i plecy? _ Mamy, i aż nadto mamy. Ja dodaię: iż własne siły nasze i zapasy tak s^ dostateczne, że nie trzeba nam oglądać się na postronne.— Wywód tego, niech zostanie do na
stę p o w e g o głosu,- bo teraz poydziemy przypatrzyć się łupom, walecznością współbraci naszych zdoby
tym na nieprzyjacielu. —. Będę częściey i okazaley zdarzać się nam takie widoki, tylko mi cymy w żyw ey pamięci hasło powszechne: zwycięstwo albo śmierć.