Uniwersytet Jagielloński
PRAWO AUTORA
Rozpocznę od kilku cytatów, które pozwolą zaznaczyć obszar, w jakim będę się w tym szkicu poruszał, a zarazem - dzięki swojej nieprzystawalności, nieprzekładalności czy po prostu odmienności - uruchom ią wiele pytań, na które w tym tekście nie zdołam odpowiedzieć, ale które postaram się przynaj
mniej możliwie precyzyjnie sformułować. Cytat pierwszy pochodzi z eseju Michela Foucaulta Kim jest autor? z 1969 roku:
N azw isko au to ra p o ru sz a się n a g ran icy tekstów , oddziela je d n e o d d ru g ic h ja k m ięso o d kości, p o d k reśla ich sposób istn ie n ia lub przynajm niej ujaw nia ic h ch a
rakter. P odkreśla zaistnienie pew nego z b io ru w ypow iedzi i odsyła do statu su owej w ypow iedzi w ra m a c h danego społeczeństw a i danej kultury. N azw isko au to ra nie znajduje się w arch iw u m stan u cyw ilnego, nie m ieści się też w fikcji dzieła. Jego m iej
scem je st zerw anie, dzięki k tó re m u w osobliw y sposób m oże zaistnieć p ew n a g ru p a w ypow iedzi1.
Cytat drugi jest fragmentem wykładu Jacques’a Derridy, wygłoszonego w Londynie w 1982 roku:
[...] tekst m a autora. Istn ien ie sygnatariusza tek stu to nie fikcja, w przeciw ieństw ie do p o staci w ystępujących w opow ieści. I znow u praw o to w ym aga i gw arantuje, że ró żn ica p o m ięd zy zak ład an ą rzeczyw istością autora, noszącego im ię i nazw isko F ranz Kafka i posiadającego status obyw atelski określony przez w ładze państw ow e, to je d n a rzecz, a fikcyjne p o staci w opow ieści to rzecz in n a. Taka ró żn ica zak ład a system p raw i konw encji, b ez k tó ry c h zgoda, o jakiej tutaj m ów ię, w p ew n y m kontekście - a do pew nego sto p n ia go dzielim y - n ig d y nie m iałab y szansy n a zaistnienie, i to niezależ
nie o d tego, czy je st dobrze u g ru n to w an a, czy n ie 2.
1 M. Foucault, Kim jest autor?, przeł. M.P. Markowski [w:] tenże, Powiedziane, napisane.
Szaleństwo i literatura, wyb. i oprac. T. K om endant, Warszawa 1999, s. 206-207.
2 J. D errida, Przed Prawem, przeł. J. Gutorow [w:] Nienasycenie. Filozofie o Kafce, red.
Ł. Musiał, A. Żychliński, Kraków 2011, s. 194.
Następny fragm ent pochodzi z rozdziału drugiego, zatytułowanego Pod
m iot prawa autorskiego, ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych z 4 lutego 1994 roku ze zmianami:
D o m n iem y w a się, że tw ó rcą je st osoba, której nazw isko w ty m charakterze uw i
d o czn io n o n a egzem plarzach u tw o ru lub której autorstw o p o d a n o do publicznej w ia
d o m o ści w jakikolw iek in n y sposób w zw iązku z ro zp o w szech n ian iem u tw o ru 3.
I wreszcie ostatni - z opracowania dotyczącego wyżej wymienionej ustawy:
Status tw ó rcy (w spółtw órcy) to kw estia faktu; je st n im ta osoba fizyczna (nigdy osoba praw n a), k tó ra w n io sła tw órczy w kład [...] do u tw oru. Kwestia określenia tw órcy u tw o ru nie p o d leg a w oli stron. N ie m a także znaczenia zd olność do czynności praw nych, stan psychiczny, w iek oraz zam iar stw orzenia u tw oru. A utorstw o uzyskuje się zatem p rzez sam fakt stw orzenia (w spółtw orzenia) dzieła4.
Zestawienie obok siebie tych wypowiedzi - dwóch autorstwa filozofów i teoretyków, jednej autorstwa prawników i jednej będącej samym prawem - wywołuje wiele skutków, które domagają się przemyślenia. Po pierwsze, problem autora i autorstwa nie należy wyłącznie do teorii literatury - czy szerzej: sztuki - ale jest także zagadnieniem prawnym. Te dwa typy dyskursu na zupełnie odm ienne sposoby ustawiają swój przedmiot. Jak dobrze wiado
mo, nowoczesna teoria literatury nieustannie zmaga się z pytaniami o to, kim jest autor, jaki status ontologiczny m u przysługuje i w jakiego rodzaju zależ
ności wchodzi z tekstem, do którego jest przypisany5. Ujmując rzecz w naj
większym skrócie, autor - przynajmniej jako kategoria teoretycznoliteracka - w XX wieku przemierzył drogę z pozycji silnego podm iotu sprawczego, przez grób, do którego wpędzili go strukturaliści, po śladową czy widmową obecność/nieobecność, poprzez którą próbuje się współcześnie re-animować pokiereszowanego autora.
Tymczasem, niezależnie od teoretycznych zawirowań, większość książek w XX wieku ukazywała się z nazwiskiem autora na okładce czy przed tytu
łem. Paradoksalnie, nawet manifest Rolanda Barthes’a pod tytułem Śmierć autora został podpisany - nazwiskiem jego autora6. Spowodowane to jest
3 Art. 8, ust. 2. ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych, Dz.U. 1994 N r 24 poz. 83.
4 J. Barta, R. Markiewicz, Prawo autorskie i prawa pokrewne, Warszawa 2011, s. 28.
5 Por. opracow ania przekrojowe: A. Zawadzki, Autor. Podmiot literacki [w:] Kulturowa teoria literatury. Główne pojęcia i problemy, red. M.P. Markowski, R. Nycz, Kraków 2006;
R. Nycz, Osoba w nowoczesnej literaturze: ślady obecności [w:] Literatura jako trop rzeczywisto
ści. Poetyka epifanii w nowoczesnej literaturze polskiej, Kraków 2001.
6 R. Barthes, Śmierć autora, przeł. M.P. M arkowski [w:] Teorie literatury X X wieku. A nto
logia, red. A. Burzyńska, M.P. Markowski, Kraków 2006. W arto dodać, że tekst Barthes’a po raz pierwszy ukazał się (wbrew rozpowszechnionej opinii) w roku 1967 w am erykańskim m a
specyficznym usytuowaniem literatury - a wraz z nią całego piśmiennictwa - względem prawa, które nakłada obowiązek przypisywania nazwiska autora do tekstu. Literatura, rozum iana w sposób nowoczesny jako instytucja, wyło
niła się - jak przekonują Derrida, Foucault czy Barthes - wraz z ukonstytuo
waniem się prawa regulującego funkcjonowanie rynku wydawniczego, kwe
stie odpowiedzialności za wypowiedzi rozpowszechniane drukiem, problem wynagrodzeń i własności. Słowem, literatura wyłoniła się wraz z prawem autorskim. W ymienieni autorzy wskazują niemal jednogłośnie na przełom XVIII i XIX wieku - czyli na próg nowoczesności - jako na ten moment, w którym ukonstytuowały się omawiane zjawiska. Ta wspólna geneza litera
tury i prawa autorskiego sprawia, że - oprócz wielu innych zagadnień, które przyjdzie przeanalizować - nie tylko teoria literatury stawia kwestię autora:
analogiczne pytania pojawiają się w dyskursie prawniczym, a wywołują roz
wiązania, które radykalnie odbiegają od konceptualizacji teoretycznoliterac- kich - o czym świadczy zgrzyt, wynikający z zestawienia tekstów Foucaulta i Derridy z tekstem obowiązującej ustawy. Problemy, nad którymi głowią się teoretycy, prawo - zapewne ze względów pragmatycznych, ale także istoto- wych, wynikających z samej zasady jego działania - rozwiązuje ostrym i zde
cydowanym cięciem, wyznaczającym ścisłe definicje i granice, na których m ożna rozlokować strażników.
Tę rozbieżność m ożna by potraktować po prostu jako skutek konserwa
tywnej natury prawodawstwa, które nie nadąża za współczesnością. Taka ar
gumentacja sprawdza się na pewno w odniesieniu do nowych zjawisk tech
nologicznych, na przykład Internetu i problemów, jakie on z sobą przyniósł w związku z ochroną praw majątkowych twórców7. W przypadku literatury m am y jednak do czynienia nie z dziesięcioletnim, ale przynajmniej stuletnim opóźnieniem prawodawczym. Z tego powodu należy zapytać o specyfikę re
lacji między prawem, teorią literatury i samą literaturą. Czy faktycznie mamy w tym wypadku do czynienia z opóźnieniem i separacją, czy może zachodzą tu innego rodzaju związki - wypierania lub obchodzenia, a może - nieujaw
nionych wpływów? Z tej perspektywy m ożna by zadać pytanie o to, czy n o woczesne praktyki literackie zmierzające do zatarcia podm iotu autorskiego - takie jak Eliotowska depersonalizacja czy awangardowa écriture automatique - były w jakimś stopniu uwarunkowane przez systemy prawne zmierzające do tego, aby kogoś, jak powiada Foucault, „można było ukarać za wypowiedź,
gazynie „Aspen” (R. Barthes, The Death o f The Author, „Aspen” 1967, No. 5-6) i dopiero rok później został opublikowany we Francji.
7 Co najlepiej ilustrują kontrowersje, jakie w społeczeństwach Zachodu w ybuchły na przełom ie roku 2011 i 2012 w związku z projektam i międzynarodowego ustawodawstwa do
tyczącego praw autorskich.
którą odbierano jako przekroczenie granic”8. Podobne pytanie dotyczyłoby politycznej orientacji tych teoretyków, którzy zmierzali do zatarcia związ
ku między autorem a tekstem. Przecież nieprzypadkowe były najgłośniejsze tego typu wystąpienia w czasie wybuchu ruchów kontestacyjnych w końcu lat sześćdziesiątych XX wieku.
Dlaczego to jednak prawo mielibyśmy traktować jako zjawisko uprzywi
lejowane w definiowaniu literatury? Przecież nie tylko dyskurs prawniczy w sposób odm ienny od teoretycznoliterackiego definiuje kategorie literatury i autora. Robią to, na różne sposoby, również socjologia, antropologia czy filozofia. Prawo zajmuje jednak wobec literatury specyficzną pozycję. W spól
na geneza, o której przed chwilą wspomniałem, powoduje, że nasze rozum ie
nie tego, co literackie, uwarunkowane jest właśnie przez pojęcia, reguły, nor
my i konwencje prawa autorskiego. Derrida w cytowanym już tekście Przed Prawem wskazuje na cztery aksjomaty, które wyznaczają sposób istnienia tekstu Franza Kafki o tym samym tytule, ale również każdego tekstu literac
kiego w ogóle, a przynajmniej każdego tekstu literackiego odczytywanego w ram ach kultury Zachodu. Te cztery aksjomaty to: tożsamość i integralność tekstu, istnienie jego autora, przynależność tekstu do tego, co nazywamy lite
raturą, oraz funkcja tytułu, gwarantującego tożsamość i granice tekstu. Jeśli przyjąć, że literatura czy dzieło literackie są wyznaczane przez te cztery zało
żenia, to prowadzi to do paradoksalnego wniosku, iż literatura (przynajmniej nowoczesna) wyznaczana jest przez to, co do literatury nie należy - przez prawo. Innymi słowy : literatura jest tym, czym nie jest.
Na tym tle wyraźniej zarysowuje się problem okładki: tego, że pom im o zawirowań na polu nowoczesnej literatury i teorii, miejsce nazwiska autora na karcie tytułowej pozostawało niezagrożone. Działo się - i dzieje - tak nie tylko dlatego, że prawo inaczej definiuje kategorię autora. Jeśli to właśnie pra
wo wyznacza pole literatury, jej granice i tożsamość, to tym samym wyzna
cza także miejsce autora, lub raczej: stwarza autora. Autor nie jest kategorią należącą pierwotnie - jak pewnie chcielibyśmy, literaturoznawcy, sądzić - do literatury czy teorii literatury, lecz jest przede wszystkim pojęciem prawnym9.
Z powyższego wynikają dwie konsekwencje. Po pierwsze, pojęcie auto
ra jest narzędziem represyjnym, służącym kontroli. Przełom wieku XVIII
8 M. Foucault, dz.cyt., s. 207.
9 Tutaj konieczne jest w prowadzenie pewnego zastrzeżenia, które, m am nadzieję, jest oczywiste w świetle dotychczasowego wywodu: operuję wciąż nowoczesnym pojęciem autora.
Swoich ustaleń nie odnoszę do literatury przednowoczesnej, w której pojęcia autora i auctora funkcjonowały na innych zasadach. Trzeba jednak pam iętać o nieredukowalnej anachronicz
ności współczesnego odczytywania tych dawniejszych tekstów, która powoduje, że naw et jeśli pam iętam y o tym rozróżnieniu, to i ta k - chcąc, nie chcąc - myśląc o takich pisarzach, jak D ante czy Horacy, w pew nym zakresie korzystamy z nowoczesnego zaplecza pojęcia autora.
i XIX to nie tylko m om ent wspólnych narodzin instytucji literatury i prawa autorskiego, lecz także nowoczesnego państwa, a wraz z nim - nowoczesnej instytucji cenzury. Dokonujące się za pom ocą kategorii autora zafiksowanie relacji między twórcą a dziełem, przypisanie na stałe konkretnej osoby do konkretnego tekstu - m a służyć ich kontrolowaniu i utrzymywaniu w ściśle wyznaczonych granicach oraz umożliwić pociągnięcie kogoś do odpowie
dzialności. Świadczą o tym procesy sądowe, których uczestnikami byli pi
sarze. Najbardziej znany przykład to sprawa Gustava Flauberta, który stanął przed sądem oskarżony o nieobyczajność Pani Bovary10. W XX wieku tego rodzaju przypadków było wiele, i to nie tylko w państwach autorytarnych czy totalitarnych (takich jak Polska Rzeczpospolita Ludowa), lecz także w za
chodnich demokracjach, by wymienić kazus Allena Ginsberga. Zasada wszę
dzie ta sama: przed prawem stawała osoba, której związek z tekstem został uprzednio ustalony za pom ocą narzędzia, jakim jest pojęcie autora.
Nie oznacza to jednak, to po drugie, bezwzględnej dominacji prawa nad twórcą i literaturą. Jak zauważa Foucault, w pojęcie autora - czyli kogoś, kogo
„można było ukarać za wypowiedź, którą odbierano jako przekroczenie gra
nic” - jest już, niejako z samej definicji, wpisana transgresja tych granic. Do podobnych wniosków dochodzi D errida, rozwijając w wywiadzie z Derekiem Attridgeem swoją definicję „tej dziwnej instytucji zwanej literaturą”, „która umożliwia każdemu powiedzenie wszystkiego w dowolny sposób”. Francuski filozof wyprowadza stąd aporetyczne pojęcie prawa literatury:
Praw o lite ra tu ry z zasady zm ierza do o d rzu cen ia b ą d ź zaw ieszenia praw a. Pozw a
la w ięc n a przem yślenie isto ty praw a w d o św iadczeniu owego „pow iedzieć w szystko”.
Jest to in sty tu cja, k tó ra zm ierza do p rzek ro czen ia instytucji11.
Autor okazuje się zatem konstrukcją prawną zarazem represyjną i trans- gresyjną; stworzoną po to, by kontrolować obieg wypowiedzi, który kontro
lować się nie daje; by ustalać stały związek między osobą a tekstem, w którym ten związek - m ocą samej literatury - zostaje zamazany, zawieszony lub ze
rwany. Prawo autora to prawo bezprawia.
Trzeci problem, który wynika z zaproponowanej konfrontacji dyskursów, dotyczy statusu autora jako prawodawcy oraz tekstu jako prawa. Derrida, ko
mentując tekst Kafki Przed Prawem, powiada tak:
Tekst sam siebie strzeże, sam się p o d trzy m u je - ja k praw o m ów iące tylko o sobie, to znaczy o b ra k u tożsam ości z sam ym sobą. A ni n ie zachodzi, ani nie pozw ala dojść
10 Zob. D. LaCapra, M adam e Bovary on Trial, Ithaca 1986.
11 J. Derrida, Ta dziwna instytucja zwana literaturą. Z Jacquesem Derridą rozmawia De
rek Attridge, przeł. M.P. M arkowski [w:] Dekonstrukcja w badaniach literackich, red. R. Nycz, G dańsk 2000, s. 21.
in n y m . Jest praw em , tw orzy praw o i pozostaw ia czytelnika p rzed praw em . D o k ład n ie tak. Jesteśm y p rzed ty m tekstem , k tó ry n ie m ów iąc nic k o n k retn eg o i n ie p rzed staw ia
jąc żadnej rozpoznaw alnej treści p oza sam ą h isto rią, z w yjątkiem bezkresnej différance trw ającej aż do śm ierci, pozostaje m im o to w yraźnie niepoznaw alny. N iepoznaw alny:
a w ięc niedostępny, niezdobyty, n ieu ch w y tn y do końca, n iezro zu m iały - ale rów nież taki, którego n ie m am y praw a d o tk n ą ć 12.
Francuski filozof odwołuje się tutaj do sytuacji „człowieka ze wsi” z tekstu Kafki Przed Prawem, który pragnie dotrzeć w oblicze Prawa, jednak natrafiw
szy na strażnika pilnującego bramy, spędza w oczekiwaniu na dopuszczenie do Prawa resztę swojego życia. Derrida wyciąga stąd wniosek dotyczący sta
tusu samego prawa, które określa się przez to, że odmawia dostępu do siebie:
„Aby nabrać m ocy kategorycznej, prawo musi być pozbawione historii, ge
nezy czy jakiejkolwiek możliwej derywacji”13. Podobnie działa tekst literacki, który strzeże swojej tożsamości, odmawiając dostępu do siebie, czyli unie
możliwiając jednoznaczną wykładnię, zawłaszczenie i naruszenie integral
ności. Nie chodzi tu wyłącznie o kwestię interpretacji. D errida konkretyzuje swoje ustalenia następująco:
G dyby ktoś zechciał zm ienić je d n o słowo czy zdanie, jakiś sędzia m ógłby zawsze oskarżyć g o /ją o n aru szen ie, pogw ałcenie b ą d ź naciągnięcie tekstu. Zły p rzek ład za
w sze b ędzie w ezwany, aby staw ił się p rzed o ryginałem , k tó ry najw yraźniej odgryw a rolę p u n k tu o dniesienia, jest bo w iem autoryzow any przez au to ra b ą d ź jego/jej p rz e d stawicieli, j est też określony ty tu łem , k tó ry cyw ilnym p raw em j est j ego n azw ą w łasną, um ieszczonym m iędzy pierw szym a o sta tn im słowem . Każdy, kto n aru sza o ryginalną to żsam o ść tego tekstu, m oże być w ezw any do staw ienia się p rzed praw em . C oś tak ie
go m oże przydarzyć się k a żd em u czytelnikow i w obliczu tekstu, krytykow i, wydawcy, tłum aczow i, sp ad k o b ierco m b ą d ź p ro fe so ro m 14.
Tekst, wyznaczony w swoich granicach przez prawo, sam ustanawia pra
wo, które reguluje możliwości dostępu do niego, możliwości jego wykorzy
stywania - czytelniczego, literackiego czy komercyjnego. Derrida, wskazując w tym kontekście na rolę oryginału jako punktu odniesienia, niejako m im o
chodem sygnalizuje też funkcję autora: oryginał „najwyraźniej odgrywa rolę punktu odniesienia, jest bowiem autoryzowany przez autora bądź jego/jej przedstawicieli”15. Francuski filozof jest pod tym względem zgodny z doktry
ną prawną, która znajduje wyraz również w obowiązującej w Polsce ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych. W śród uprawnień, które nadaje ona autorowi, znajdują się prawa do:
12 J. Derrida, Przed Prawem, s. 224.
13 Tamże, s. 201.
14 Tamże, s. 224.
15 Tamże.
3) n ien aru szaln o ści treści i fo rm y u tw o ru o raz jego rzetelnego w ykorzystania 4) decydow ania o pierw szy m u d o stę p n ia n iu u tw o ru publiczności
5) n a d z o ru n a d sp o so b em k o rzy stan ia z u tw o ru 16.
Wobec tego należałoby wprowadzić korektę do formuły Derridy, zamiast tekstu umieszczając autora: to autor „jest prawem, tworzy prawo i pozostawia czytelnika przed prawem”17. Takie postawienie tej kwestii przywołuje figurę Autora przez wielkie A z manifestu Barthes’a, który pisał: „Przydać Autorowi tekst, to zaopatrzyć ów tekst w hamulec bezpieczeństwa, to obdarzyć go osta
tecznym znaczonym, czyli położyć kres pisaniu”18. Z przyjętej przez autora S/Z perspektywy autor jawi się jako instancja skrajnie konserwatywna, nie- odpowiadająca nowoczesnej praktyce literackiej, blokująca dynamikę samej literatury jako pracy écriture. Autor więc to wielki prawodawca, strzegący tożsamości dzieła, którem u wcześniej sam nadał sens, Autor-Bóg - którego koniecznie trzeba się pozbyć.
Trzeba jednak pamiętać o dwojakim usytuowaniu autora. Owszem, autor ustanawia prawo, na m ocy którego sprawuje władzę nad tekstem - tutaj roz
poznanie Barthes’a byłoby trafne - jednak prawo autora jest możliwe tylko dzięki temu, że samo jest ustanowione i uwarunkowane przez inne prawo.
Jak powiada Derrida: tekst „potrafi ustanowić prawo jedynie wówczas, gdy zagwarantuje go potężniejszy system praw [...], zwłaszcza zbiór praw i kon
wencji społecznych legitymujący wszystkie te rzeczy”19. Prawo ustanawiane przez autora zależy od szerszego prawa, które nazywałem wcześniej prawem autorskim. Stanowi ono prawo prawa autora. Jednak prawo prawa jako ta
kiego nie jest już tak łatwe do wskazania - co zresztą stanowi wniosek, jaki wyciąga Derrida z lektury Kafkowskiej paraboli (dostępu do Prawa strzegą kolejni strażnicy, z których każdy kolejny jest potężniejszy, ale czy gdzieś w głębi znajduje się samo Prawo?), i jest problemem nowoczesnym par ex- cellence20. W tym miejscu najważniejsze jest jednak to, że prawo ustanawiane przez autora nie jest - jak przedstawia to Barthes - arbitralną uzurpacją, lecz stanowi rezultat ogólnego układu wyznaczającego to, czym jest literatura.
Oznacza to, że jeśliby zechcieć zrealizować postulaty zawarte w Śmierci auto
ra, czyli autora zamienić na skryptora, a dzieło na tekst, to nie mielibyśmy już do czynienia z tym, co dziś - i od dwustu lat - uznajemy za literaturę (i pew
nie o to samemu Barthes’owi chodziło).
16 Art. 16 ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie a u to r s k im . 17 J. Derrida, Przed Prawem, s. 224.
18 R. Barthes, Śmierć autora, s. 358.
19 J. Derrida, Przed Prawem, s. 227.
20 Por. J. Haberm as, Filozoficzny dyskurs nowoczesności, przeł. M. Lukasiewicz, Kraków 2007.
Kończąc, spróbujmy zebrać poszczególne wątki związane z funkcjonowa
niem kategorii autora w perspektywie wyznaczonej przez relacje między pra
wem a literaturą oraz wskazać możliwe pola problemowe, które w ten sposób się otwierają.
Po pierwsze, autor jest pojęciem tematyzowanym i problematyzowanym nie tylko w obrębie teorii literatury, lecz także w ram ach dyskursu prawnego.
Owocne będzie więc przeanalizowanie, jakie relacje zachodzą między tymi dwoma typami dyskursu oraz w jaki sposób ich spięcia, konflikty i filiacje oddziałują na praktykę literacką.
Po drugie, prawne uwarunkowanie nowoczesnego pojęcia autora oraz jego podwójne uwikłanie w represję/transgresję każe przemyśleć historię sto
sunków między literatami i literaturą a instytucjami prawno-politycznymi.
Czy funkcjonowanie cenzury albo procesy sądowe z udziałem pisarzy były tylko akcydentalne, czy też stanowiły realizację logiki wpisanej w samo p o
jęcie autora?
I po trzecie, powiązanie prawa autora, czyli autorskiego roszczenia do sta
nowienia własnego prawa, z ogólną ram ą funkcjonowania literatury pozwala na przeformułowanie takich zagadnień, jak intencja autorska - którą m ożna by rozumieć jako realizację samej zasady literackości, czy etyka czytania - która zostałaby pozbawiona występujących w niektórych propozycjach teo
retycznych sankcji (quasi-)transcendentalnych21.
21 M am tu na myśli głównie dekonstrukcjonistyczne w arianty etyki czytania, wywiedzio
ne na różne sposoby z przeform ułowanej etyki Levinasowskiej. Por. np. J. D errida, Hospital
ity, trans. B. Stocker, F. Morlock, „Angelaki. Journal o f The Theoretical H um anities” 2000, Vol. 5, No. 3; J. Derrida, Psyché. Odkrywanie innego, przeł. M.P. M arkowski [w:] Postmoder
nizm. Antologia przekładów, red. R. Nycz, Kraków 1996; D. Attridge, Jednostkowość literatury, przeł. P. Mościcki, Kraków 2007.