• Nie Znaleziono Wyników

Życie wewnętrzne Matki Teresy od Jezusa Marchockiej (1603-1652)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Życie wewnętrzne Matki Teresy od Jezusa Marchockiej (1603-1652)"

Copied!
24
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

Studia Teologiczne Biał., D roh., Łom.

12(1994)

ŻYCIE WEWNĘTRZNE MATKI TERESY

OD JEZUSA MARCHOCKIEJ (16034652)

Treść: Wstęp; I. Osoby i dzieło M atki Teresy; II. Cnoty teologalne w życiu M arehockiej; III. Specyfika życia duchowego M atki Teresy; Zakończenie.

W S T Ę P

O kres reform y S oboru T rydenckiego ro zp oczął dla Polski od rodzenie duchow ości katolickiej. W iek X V II charak tery zu je się silnym wpływem szkoły hiszpańskiej, k tó ra w dużej m ierze była re p rezen to w an a przez karm elitów i karm elitan k i bose. T o m iędzy innym i oni przyczynili się d o w ychow ania now ego po ko len ia, ucząc przeciw staw iania się ko nform izm o w i i łatw iźnie. Społeczeństw o staw ało się pow oli przeniknięte katolicyzm em , k tó ry wszedł w obyczaje i k u ltu rę 1. N iew ątpliw ie m iało to wpływ n a rozwinięcie się potrzeb y życia kontem placyjnego.

K a rm elita n k i bose przybyły d o Polski w ro k u 1612. P rzyniosły ze so b ą duchow ość terezjańską p o p rzez o d kryw anie i zaszczepianie d o k try n y zaw artej w pism ach św. Teresy za. A vila ja k i św. J a n a od K rzyża. Najczęściej była to pra k ty c zn a n a u k a p rzezn aczo n a do zasto so w an ia w życiu d uch o w y m 2. Święci K a rm elu u kazu ją i po zw alają poznać przeżycia duszy, zm ierzającej do zjed­ noczenia z Bogiem. Bez pom ocy opisów i zasad teologicznych jak ie m o żn a znaleźć w dziełach wyżej w ym ienionych świętych, tru d n o byłoby zrozum ieć stany oschłości, ośw iecenia i nocy, k tó re w ystępują w etap ach rozw oju życia w ew nętrznego.

W dzisiejszych czasach do problem u m istycyzm u i m istyk ów p o d cho dzi się z nieufnością, m o że naw et w iększą niż w p o przed nich wiekach. W arto je d n a k podkreślić, iż tem at m istyki jest niezw ykle interesujący i n ad al ak tualny .

S. T eresa od Jezu sa (A nn a M a ria M arch o ck a ) we współczesnym świecie jest w zasadzie o so b ą niezn an ą, chociaż jeszcze w okresie m iędzyw ojennym

M A Ł G O R Z A T A O ZO RO W SK A

1 P or. K . G ó r s k i , Z a r y s dziejów duchowości w P olsce, K ra k ó w 1986, s. 130. 2 Por. A . V o s, N a drogach życia duchow ego, t. 2, K ra k ó w 1965, s. 303.

(3)

była o taczan a opinią świętości. C zytając jej zapiski auto biog raficzn e d ostrzeg a się nieprzeciętność i niekonw encjonalność. M o żn a pow tórzyć za J o a n n ą Czyż, że: Ta najgłośniejsza karm elitanka bosa, wielka m istyczka , p olska święta Teresa,

w zór wolności duchowej, zarazem pisarka, której dzieła stoją na najw yższym poziom ie europejskim — warta je s t przypom nienia3.

U ro d ziła się 25 czerw ca 1603 ro k u w S tróżach na P o d k arp aciu . Jej ojcem był sta ro sta czchow ski Paw eł M arch o ck i, d w u dziesto k ro tn y poseł n a sejm, gorliwy o b ro ń c a w olności. M a tk ą była E lżbieta z M odrzew skich. Przed jej urodzeniem , m a tk a uległa niebezpiecznem u w ypadkow i i dziecko przyszło na św iat z pew nego ro d z aju obrażeniam i.

W piątym ro k u życia po raz pierw szy przystąpiła do spowiedzi, a dw a lata później przyjęła sa k ra m e n t C iała i K rw i C h rystusa, był to dla niej swojego rod zaju przełom ow y czas. Życie w czystości i służenie P an u ja k o zak o n n ic a — to jej dziecięce p ostanow ienia.

D om w k tórym d o ra sta ła był typow o katolicki. O boje rodzice — przykład dojrzałej w iary i pobożności — dbali o to, aby w zrastała w duchow ości chrześcijańskiej. D u ży wpływ w tam ty ch czasach wywarły na niej żyw oty świętych, a najbardziej św. K a ta rz y n y z Sieny oraz m o cno rozw inięty kult M atk i Bożej. M ając jedenaście lat sprecyzow ała swoje zam iary dotyczące życia zakonnego, p odejm u jąc decyzję całkow itego pośw ięcenia się Bogu. M a tk a przyjęła to z p o g o d ą d uch a, w spierając ją w tym p ostano w ieniu . Ojciec n ato m iast przez kilka lat nie m ógł pogodzić się z tym zam ysłem . Po wielu rozm ow ach, p ro śb a ch i n alegan iach dał swoje pozw olenie, pod w arunkiem ojcow skiego w yboru zakonu. M iejscem przez niego w ybranym był zakon ss. klarysek w Starym Sączu. A n n a M a ria M a rc h o c k a o dw iedzała ten klaszto r kilk ak ro tn ie. W tym czasie jej p ow ołanie dojrzało i zostało jeszcze bardziej sk onkretyzow ane. P ostanow iła w stąpić do ss. k arm e litan e k bosych. K arm el, przez g rono jej najbliższej rodziny był u w ażany za za k o n n ieludzko surow y, je d n a k dzięki odw adze i sile ch a ra k te ru M a rc h o c k a przezw yciężyła wszelkie opory.

D n ia 26 k w ietn ia 1620 ro k u , m ając zaledw ie 17 lat, w stąp iła d o k la sz to ru św. M a rc in a w K ra k o w ie . O k res n o w icjatu n a z n acz o n y był do św iad czeniem tru d n o śc i i p o k u s. D w a la ta później w ro k u 1622 złożyła śluby za k o n n e, o trz y m u ją c ja k o pierw sza P o lk a w K a rm e lu , im ię T eresy od Jezusa. P rzez pięć najbliższych la t jej k iero w n ik ie m byl o. M ik o łaj od Jezu sa M ary i (O packi). O kres ten je st w y p ełn io n y kolejnym i cierpieniam i duchow y m i. Był to czas b a rd z o silnych p o k u s zm ysłow ych i w ew nętrzny ch oczyszczeń. Je j życie

zakonne znaczą e k sta zy , ale i p o ku sy , chwile słodkie i m o m e n ty pełne cierpienia duchowego. Im cudow niejsze było uniesienie, tym straszniejsze p o tem okresy niepew ności i oschłości. G dyż wolność wobec sa m ej siebie często oznacza wolność cierpienia4.

W ro k u 1638 zostaje w y b ra n a przeło żo n ą krako w sk iego klaszto ru . Była łagodna, d elik atn a i ro z tro p n a w spraw o w an iu tej funkcji. N a ro k 1642 p rzy p ad a p ow stanie nowej fundacji we Lw ow ie, sfinansow anej przez J a k u b a Sobieskiego.

266 M A Ł G O R Z A T A OZORO W SKA

3 J . C z y ż , A n n a M aria M a rch o cka k arm elitanka, m istyczka , pisarka, w: „P rzegląd Pow szechny” 3(1985), s. 358.

(4)

M . TER E SA OD JEZU SA (M A R C H O C K A ) 267 Z ostaje tam w ysłana s. T eresa od Jezusa M a rc h o c k a w raz z w spółsiostrą T eresą M arią od św. Józefa o ra z siostram i z k o n w e n tu lubelskiego.

Przez trzy la ta była tam p rzeoryszą b ro n iąc ą w olności człow ieka, w alczącą ze społecznym skostnieniem . P ro testo w ła przeciw ko p rzyjm ow aniu d o klasz­ torów wyłącznie córek szlacheckich. Przeciw staw iała się tem u pow szechnem u egoizm owi, tra k tu ją c m ieszczanki n a rów nych zasad ach , p o m im o licznych trudności i u p o m n ień przełożonych.

W 1648 ro k u , Lw ów zostaje oblężony przez w ojska kozackie. N a polecenie ojca prow incjała opuściły m iasto i przybyły do K ra k o w a . R o k później 20 m aja 1649 ro k u M a tk a T eresa w yjeżdża d o W arszaw y, aby tam przyjąć stan ow isko przełożonej w now o u fu n d o w an y m k lasztorze przez J. O ssolińskiego. W nie­ długim czasie M a rc h o c k a naw iązała b ard zo bliskie relacje z dw orem k ró lew ­ skim, zw łaszcza z k ró lo w ą M a rią L udw ik ą, ja k rów nież przez la ta łączyły ją więzy przyjaźni z Jerzym O ssolińskim .

Od ro k u 1651 ciężko ch o ro w ała, o d d ając swoje cierpienia C hrystusow i i p ra g n ąc jedynie Jego woli. Pod koniec życia otrzy m ała stygm aty, k tó re um iejscow ione były w d osyć nietypow y sp osó b nad kolany i nad łokciam is.

U m a rła 19 kw ietnia 1652 ro k u w W arszaw ie, m a ją 48 lat w tym 31 la t życia zakonnego. K ro n ik i k arm e litan e k p o d ają, iż s. T eresa w m om encie swojej śmierci ja k b y się stała praw dziw ym w izerunkiem C h ry stu sa U k rz y żo w a n eg o 6. Jej po stać jeszcze za życia była o tacz an a o pinią świętości i w kótce po śmierci zaczął rozpow szechniać się jej kult. C iało nie uległo n orm aln em u rozkładow i, ale zachow ało się w d o b ry m stanie. Je d n a k w latac h ostatniej wojny światowej, tru m n a z jej ciałem zo stała za m u ro w an a. W ten sp osó b wilgoć d o k o n ała dzieła zniszczenia. Jednocześnie wcześniejsze św iadectw a sióstr, nie m ogły znaleźć ju ż p o tw ierd z en ia7.

D u ż y szacu n ek i u zn a n ie d ła s. T eresy m iał św. R a fa ł K a lin o w sk i — d u ch o w y o dno w iciel K a rm e lu w Polsce. T o on ro z p o czą ł d ziała n ie o wszczęcie pro cesu b ea ty fik acy jn eg o . B ard z o p ra g n ą ł w ynieść s. T eresę n a o łtarze tym b ard ziej, że k o ła w a ty k a ń sk ie p o tw ierd ziły tego realn ość. P rzez długie la ta g ro m ad z ił w szystkie p o trz e b n e m a te ria ły . N ie zd ąży ł je d n a k d o k o ń czy ć tego dzieła, n a łożu śm ierci g o rą co p ro sił w szystkich obecn ych , ab y d o k o n a li to za niego. P o śm ierci św. R a fa ła n ik t nie p o d ją ł s ta ra ń o b e a ty fik a ­ cję s. T eresy, m im o iż w ta m ty c h czasach k u lt w o k ó ł jej o so b y był sze ro k o rozw inięty.

A u to b io g rafia m istyczna T eresy od Jezusa M arch o ck iej jest pierw szą tego rodzaju p ra cą w języku polskim . P isała ją n a polecenie sw ojego spow ied nik a o. Ignacego od św. J a n a E w angelisty. A u to b io g rafia , k tó ra się zacho w ała nie jest oryginałem . M a tk a T eresa spisyw ała swoje przeżycia w form ie sp raw o zd ań życia w ew nętrznego, k tó re m iały być zniszczone przez sp ow ied nika po ich p rze­

5 P or. A utobiografia m isty czn a M . T eresy o d Jezusa ka rm elita n ki bosej (A n n y M a rii M archockiej) 1603-1652, w yd. К . G o r s k i , w: P isarzeascety czn o -m isty czn i, t. 2, P o z n a ń 1939, s. 201.

6 Por. R . K a l i n o w s k i , K la szto ry K arm elitanek B osych w Polsce, na L itw ie i Rusi, t. 2, K ra k ó w 1901, s. 39.

(5)

cz y tan iu 8. T a k też się stało, o. Ignacy zniszczył oryginał, ale przedtem sporządził d o k ład n y odpis, k tó ry zachow ał się do dzisiaj.

P o dstaw ow e dzieło s. T eresy jest d o sko nały m źródłem p o zn an ia dziejów duchow ości zakonnej w. X V II w Polsce. N a tle ówczesnej epoki T eresa od Jezusa jest p ostacią niezw ykłą. N ie p o sia d a w praw dzie do sko n ałeg o w ykształcenia, pisała narzeczem g ó rsk im 9. Je d n a k dzięki tem u jej pism o jest p o zb aw io ne cechy stylu baro k o w eg o , ch a rak tery zu je się n a to m ia st p ro sto tą , o brazow ością i p rzej­ rzystością10. Z całą pew nością jest to d o k u m en t w yjątkow y, poniew aż rzad k o m o żn a sp o tk ać opisy przeżyć m istycznych wyższych stopni. W y nika to stąd iż sam ym m istyk om tru d n o w yrazić to co w nich się d o k o n u je, a p o za tym m ało z nich chce, czy też m usi to czynić. O to głów ny p ow ód dlaczego au tob io grafii m istycznych w lite ratu rz e św iatow ej jest zn ik om a ilość. N a to m ia st o takiej w artości i znaczeniu ja k pism a T eresy od Jezusa M archockiej jest zaledwie kilk an aście11.

O m aw ian a au to b io g ra fia m a rów nież nieprzeciętne w alory psychologiczne i k u ltu ro w e 12. Je st b ard zo dob ry m m ateriałem do b a d a ń od strony literackiej (na przykład p o zn an ie histori języ k a m istycznego w X V II wieku), ja k rów nież daje m ożliw ość o d k ry cia i zan alizo w an ia m en talno ści ówczesnego człow ieka.

M a rc h o c k a pozostaw iła po sobie i inne p ism a o m niejszym znaczeniu. Są to różnego ro d z aju m odlitw y, śluby, testam enty, nauki i akty ofiarow ania. Z o stały one zeb ran e i stan o w ią pew ną c a ło ść13. Z ap ew ne spieniały one funkcję wy­ chow aw czą, p og łęb iającą form ację sióstr.

W a rto zastan ow ić się n ad tym ja k ie było posłan nictw o duchow e s. T eresy w życiu K ościoła. Być m oże jej o so b a do głębi p rzenikn ięta B ożą obecnością, pozw oli znaleźć o dpow iedź na problem : jacy byli polscy święci?

K a ż d a ep o k a m iała tylko dla siebie charaktery sty czn e w ydarzenia, swój styl, swoje w ym agania. N iezależnie od tego św iętość w yrastająca na polskim gruncie o d znaczała się ty p o w o słow iańskim i cecham i: łagodnością, um iejętno ­ ścią przebaczania, autentycznym p a trio ty z m e m 14. S. T eresa jest klasycznym tego przykładem .

J a k u ra to w a ć od za p o m n ien ia tę nieprzeciętną postać? J a k odkryć głębię jej życia w prostym p o d ą ż a n iu za Bogiem w wierze, nadziei i m iłości? Jak w yeksponow ać n iep o w tarzaln o ść i nietypow ość jej przeżyć duchow ych? W y d a­ w ałoby się, że wyniesienie jej na o łtarze, czy choćby przybliżenie jej osoby większem u kręgow i ludzi jest niem ożliw e. N ależy tu je d n a k stan ąć w obec problem u: od kogo ta k n a p ra w d ę to zależy? Z pew nością wciąż a k tu a ln a jest m ożliw ość tzw. historycznego procesu beatyfikacyjnego. P o trzeb n e jest m ąd re, odpow iedzialne i k o n sek w en tn e działanie, a p atrz ąc szczerzej, jeszcze bardziej potrzeb n e jest zaan g ażo w an ie całego K ościoła. C hcąc m ieć przykład świętości należy się m o dlić o beatyfikacje i św ięto ść15.

268 MAŁGORZATA OZOROWSKA

9 P or. tam że, s. 250.

10 P or. K . G ó r s k i , dz. cyt., s. 153.

11 P or. tenże, S tu d ia i m a teria ły z dziejów duchowości, W arszaw a 1980, s. 15. 12 P or. J . C z y ż , a rt. cyt., s. 364.

13 P or. tam że, s. 365.

14 P or. J . M a z a n , J a c y b yli po lscy święci, „ P rz e k ró j” 19(1982),s . 20. 15 P or. tam że, s. 20.

(6)

M . TER E SA OD JEZU SA (M A R C H O C K A ) 269

L O SO B A I D Z IE Ł O M A T K I T E R E S Y

K a rm e lje st j a k niebo, trzeba się oderw ać od w szystkiego, aby posiąść Tego, k tó r y je s t w sz y s tk im 1б. Ż ycie M a tk i T eresy od Jez u sa to ciągłe i w y trw ałe

po szu k iw a n ie k o m u n ii z B ogiem , to n oszenie Jego obecno ści w głębi serca, ab y k ażd e dzisiaj m o g ło stać się p o c z ą tk ie m n ieba. W szelkie tru d n o śc i, u p a d k i, słabości — w szy stk o m o g ła p rzy jąć dzięki ufno ści P a n u , k tó ry je st n asz ą M o c ą i W iarą. G dzieś w n ajin ty m n ie jsz y ch z a k ą tk a c h swej d u szy m u siała usłyszeć głos B oga: N ig d y Cię nie opuszczę, zaw sze będą z Tobą.

a) P ie rw sz e dośw iadczenia ży cia zak onneg o.

A b y p o z n a ć B o g a , trz e b a G o k o c h a ć , a to p o c ią g a za s o b ą p rz e m ia n ę serca i d u szy . P ie rw sz e k r o k i s. T eresy , k tó r e z w ielk im tru d e m s ta w ia ła n a d ro d z e d o B o g a , b y ły ciąg ły m w y p a try w a n ie m p o k o ju w cierp ien iu i św iatła w ciem n o śc ia ch .

W s tą p iła d o k la s z to ru ss. k a rm e lita n e k w K ra k o w ie w 1620 r. m a ją c zaledw ie 17 la t. U ro c z y s ta c e re m o n ia o b łó czy n , ro z p o c z ę ła w ejście n aszej sio stry n a d ro g ę z a k o n n ą . Ś w iętą sza tę k a rm e lu p rz y w d z ia ła w w ielkiej ra d o śc i. T a k o to w s p o m in a ten d zień w sw ojej A u to biog rafii: W p rzew o d n ią

N iedzielę, szczęśliw a w zięła m h a bit z a k o n n y o g o d zin ie d w un asty w po łu dn ie dnia 26 kw ietn ia R o k u P a ń skieg o 1620. W ten dzień k ie d y się j u ż g o to w a li do habitu, u czulam n iezw ycza jn ą radość, wesele w d u szy m ojej, k tó rą i p ow szech n ą w szyscy p o m nie w idzieli. O dpraw iała się M s z a św. p o n ty fik a ln a z w ielką u roczystością, na k tó r e j ko m u n ik o w a ła m . C zyn ią c do m n ie p rze m o w ę k a z ­ nodzieja n a ka za n ie da l m i, a b y m m iała o czy św. M a r ie j M a g d a len y , u sta i ręce św. M a t k i n a szej T eresy, serce P a n n y N a jśw ię tszy , a k o ń c zą c r z e k i do m nie: «k ie d y b ęd ziesz na k r z y ż u z P a nem , p a m ię ta j o nas». W e szły m i te słow a w głow ę, nie u m iałam ich j a k głup ia pojąć, ty lk o m y śla ła m sobie, co się to dziać ze m n ą będzie, ja k o j a to m a m b y ć na ty m k r z y ż u z P a n e m 11.

P o d c z a s o b łó c z y n o trz y m a ła im ię T e re sy o d Je z u sa , to sa m o im ię, k tó r e p rz y ję ła św. T e re s a z A v ila. B y ła to ja k b y z n a k , że n a s z a p o ls k a T e re s a o trz y m a o b fity u d z ia ł w św ięto ści i d u c h u z a k o n n y m o d swej m a tk i d u c h o w e j18.

Pierw sze m iesiące w klaszto rze były m iłe i łatw e. N aw et najsurow sze reguły przyjm ow ała z rad ością, odsuw ając od siebie w szystko co nie p row ad ziło do K ró lestw a Bożego. Z a p o m n ia ła o świecie i prag n ęła aby św iat zap o m n iał o niej. P o k o ch ała m ilczenie i sam o tn o ść. O b d a rz o n a przez B oga duchem ro zm od len ia, dzień i n o c czuw ała n a m odlitw ie. Bóg dał m i od p o czą tku — pisze o n a

16 B i. E l ż b i e t a o d T r ó j c y Ś w ię te j, cyt. za: D . W id e r , B ędziesz m iłow ał, K ra k ó w 1983, s. 343.

17 A u to b io g ra fia m isty c zn a M . T eresy od Jezusa k a rm e litan k i bosej (A n n y M arii M a rch o - ckiej) 16„3-1652, wyd. K . G ó r s k i , w: P isarze a scetyczno-m istyczni, t. 2, P o z n a ń 1939, s. 67-68.

18 P o r. I g n a c y o d św . J a n a E w a n g e l i s t y , W ielebna M a tk a Teresa od Jezusa M aria A nna M arch o cka ka rm elita n ka bosa, K ra k ó w 1931, s. 33.

(7)

270 M A Ł G O R Z A T A OZOROW SKA

— sposób m odlenia się pełen pokoju i pokrzepienia, wolny od roztargnień;

ja kiko lw iek b ył p rzed m iot m odlitw y, wznosiłam się w niej łatwo i miłośnie do Boga. W yobrażania m oja pracow ała bez w ysiłku 19.

S tan w ew nętrznego w esela trw a! pół ro k u . N iebaw em przyszły tru d n o ści, roztargn ienia, ro z d arc ia , to co m o ż n a nazw ać przejściem z góry T a b o r n a K a lw arię20. M o d liła się nieustannie, chociaż nie odczuw ała obecność B oga, a rozm o w a z P anem stała się dla niej swoistym ciężarem . M y ślała aby n a pewien czas zająć się czym kolw iek innym co przynosiłoby jakikolw iek pożytek. Jednakże u tw ierd z o n a przez p rzełożonych, sta ra ła się w ytrw ać i w ykrzesać ja k najwięcej ak tó w gorącej m iłości do Boga.

C zas now icjatu był d la s. T eresy czasem p o k o n y w a n ia w łasnych słabości i ciągłych u p ad k ó w . W alczyły w niej dw a uczucia, z je d n e j strony o d najd yw ała niezw ykłe u p o d o b a n ie w życiu karm elitań sk im , b ard zo pragn ęła złożyć profesję i zostać zako nn icą. Z drugiej stro n y odczuw ała przenikliw y lęk i szukała okazji aby opuścić m u ry k laszto ru . P rzychodziły dni, gdy p o kusy otaczały ją w bardzo nasilony sposób i w ym agały dużego w ysiłku, aby m ó c je przezwyciężyć.

O to ja k w sp o m in a owe tru d n o ści now icjatu: Podaw ał m i się te sposób, żeby

albo klasztor zapalić, a w tym rozruchu wyniść i na świecie się obaczyć. Bo m i się ta k zdało iż g d yb ym tylko p r ze d fu rtą stanęła, że mnie m iała ta tęsknota m inąć i ju ż w pokoju zostać w klasztorze. I ile razy szłam imo cele w nocy ze świecą ( które były z płótna zgrzebnego i rogóż, bochm y jeszcze klasztoru murowanego nie m iały obym owała m ię w ielka po kusa p rzytchnąć św ieczkę do której celi żeby się zajelo. T akże chodząc imo dzw onek klasztorny, k tó ry p o d dachem wisiał, obaczyłam pow róz u niego rozpleciony i skonopialy. Idąc ze świecą po ju tr zn i obiela mnie ciężka pokusa zapalić on pow róz ta kb y bo ju ż był stary i p o kw ięk a n y, a ja bym w tym rozruchu w yszła i p o ku sy p o zb yła 21.

M iała też inne pokusy, ja k chociażby chęć ucieczki przez okno: B yło okno

blisko m uru m iejskiego. Z w o d zi m ię czart, iłem razy szła imo ono okno, żeby nim wyniść. O znajm iłam to m atce m istrzyni, która obaczyw szy p rz y m ię ono miejsce rzekła do m nie podobno na próbę: że dobre to miejsce, sposobne jeno deszczkę ja k ą przyłożyć. Idąc p o tem imo ono okno, obaczyłam deszczkę p rzy nim, nie wiem ja k im trafunkiem tam położoną. Objęła m ię ciężka p okusa, że ju ż i deszczka była i Bóg chce, bo m i sam a przełożona poradziła i sposób podała22.

D o tych m yśli przyczyniła się p ra w d o p o d o b n ie w rażliw ość i nerw ow ość jej n a tu ry 23. G nębiące j ą p okusy i w ątpliw ości spraw iły, iż przełożeni w ahali się z przyjęciem now icjuszki do zgrom adzenia. Jed n ak że zwyciężyła w iara w m oc p o w o łania Bożego w ypełnienia Jego woli. 26 kw ietnia 1622 r. s. T eresa złożyła profesję, w yrażając w ten sp osó b sw oją wolę trw a n ia do k o ń ca w zakonie. U nicestw iając się zupełnie przed B ogiem , p ra g n ąc bardziej śm ierci niż złam ania ślubów — w ydała się w ra m io n a krzyża, k tó ry n a zawsze został w pisany w jej życie.

19 T am że, s. 34. 20 P or. tam że, s. 35.

21 A utobiografia, dz. cyt., s. 75. 22 T am że, s. 77.

(8)

M. TERESA OD JEZUSA (MARCHOCKA) 271

Śluby okazały się zbaw ienne w swych skutk ach . Pokusy zniknęły rozjaśnione światłem Bożym: Z ostałam zaraz uwolniona z onych tendencji w szystkich, ja k o b y

ja k ie okow y ze mnie spadły, albo ja k o b y z jakiego więzienia wyszła ta k m i się zdało na zdrowi, także i w silach dobrych polepszyło m i się24.

Przyszły chwile łag odnego sp o k o ju i radości. M a tk a T eresa o d d aw ała m odlitw ie dziękując P an u za d ob ro d ziejstw a jak im i j ą napełnił i pro siła 0 w ypełnienie Jego woli. B óg, w swej m ąd ro ści, pozw olił ujrzeć s. Teresie rozkosze życia w ew nętrznego, ta k wielkie i piękne, że du sza nie m o gła p o zo stać nieporuszona. O d tąd w p a trz o n a w U m iłow anego chce iść w yłącznie za Jego głosem. N ie zw ażając n a cierpienia i tru d y jak ie m o g ą owej dro d ze tow arzyszyć.

N iedługo m u siała czekać n a uciski i dośw iadczenia. W k rótce p o złożeniu ślubów ciężko zacho row ała. Jej w ątły organizm nie w ytrzym yw ał ówcześnie stosow anych m etod leczenia. W ydaw ało się, że jej ciało k o n a. C h o ra nie reagow ała n a dźw ięk, ani n a św iatło. W ew nątrz była p rzy g o to w an a na śm ierć 1 p ragnęła um rzeć aby pełnej zjednoczyć się z Bogiem . Po udzieleniu o statn ich sakram en tó w przyniesiono jej C iało i K rew P a n a Jezusa, w tedy to s. T eresa usłyszała w głębi duszy głos: P ozostań tu jeszcze, aby więcej cierpieć25.

W w ielkich bó lach i m ęk ac h duchow ych ja k i fizycznych zaczęła odzys­ kiwać u trac o n e siły. K iedy zdrow ie uległo zupełnej po praw ie, sio stra p rzeło żon a w yznaczyła jej funkcję fu rtian k i. Była o g arn ię ta lękiem , poniew aż m u siała pow rócić do spraw św iata świeckiego. B ó g jed n ak w spom agał ją w ten nowej roli ja k ą pełniła przez posłuszeństw o za konne a k o n ta k t ze św iatem zew nętrznym staw ał się często o k az ają do częstszej m odlitw y i bogom yślności.

Pół ro k u p o złożeniu ślubów , Bóg zesłał n a T eresę od Jezusa u trap ie n ia zmysłowe, k tó re trw ały pięć lat. M a tk a T eresa przez cały ten okres sypiała w habicie, m ężnie w alcząc z ciężarem pokus i sk ru p u ł jak ie z tego w yn ikały26. Nigdy wcześniej nie zetk nęła się z p odo bnym i dośw iadczeniam i, nie w iedziała co się z nią dzieje, uw ażała, że jest p o g rą ż o n a w ciężkiej ch o ro b ie n a k tó rą nie m a lekarstw a. C oraz rzadziej przy stęp o w ała do kom unii świętej, za ta p iając się w m yślach o swojej grzeszności i m arn o ści. Z p o m o cą przyszedł ojciec duchow y, któ ry u kazał now e św iatło n a dręczące ją problem y. P o raz kolejny s. T eresa cała pow ierza się C hrystusow i i odd aje się w opiekę M atce Bożej. W krzyżu C h ry stu sa p okon uje wszystkie trud no ści.

P om im o szczytow ych m o m en tó w , kiedy niepokój i strach przybierały szczególne natężenie, kiedy przychodziły najciem niejsze m yśli — p o tra fiła zwyciężać i w ytrw ać w ufności P an u . Z czasem przychodzi uciszenie po ku s, a w duszy s. Teresy ro z p a la się ogień m odlitw y. Żarliw ie i z p ro sto tą prosi 0 p okorę, o to aby m o g ła stan ąć przed Bogiem w praw dzie w raz ze sw oją n ędzą 1 m ałością. W yp rasza też um artw ienie ciała i duch a, aby w ten sposób m ó c odrzucić w szystko co Bogiem nie jest. P ragnie całą siebie sko n cen tro w ać nie tyle n a cnotach i dobro d ziejstw ach ile n a sam ym D aw cy.

K on sek w en tn ie dążyła do N ajw yższego Celu, choć cierpienia nie o p u sz­ czały ją praw ie nigdy. T a k oto pisze gdy rzeczy tego św iata o d p y ch ają ją a

24 A utobiografia, dz. cyt., s. 80. 25 T am że, s. 87.

(9)

272 MAŁGORZATA OZOROWSKA

a jednocześnie Bóg staje się tak b ard zo oddalo ny : K iedy m ię ta m ęka od Boga

opuszczała i oddalenia ogarnęła, tak czułam się, ja k o b y m i ju ż Bóg zaginął i nie było Go dla m nie i ja od N iego oddalona. A nie ja k im to pom yśleniem , albo rozumieniem, było we mnie, ale rzetelnym uczuciem w duszy i taką m ęką ja k o piekła, żem w szystka niszczała z tego w siłach i zm ysłach i nie wiedziała, co za czas godzin, i pojm ow ać rzeczy pow ierzchow nych nie m ogłam , ani przyw iązać do nich, w szystko w onej m ęce będąc pow ierzone, bez Boga i od N iego oddalone, aże ju ż podobno wieczne, że kied y m ogłam to pojąć i wiedzieć, że je s t Bóg, albo kied y jeszcze będę m ogla Go mieć, albo przyjść do N iego21.

K a rm el rozw inął w szystkie sfery duchow ości i osobow ości M a tk i Teresy. W pierw szych latac h życia zak o n n eg o — p o p rzez oschłości w ew nętrzne i noc — u p o d a b n ia ła się do U k rzyżo w anego C h ry stu sa, od n alazła też w pełni swoje pow ołanie, jak im była tro sk a o chw ałę Bożą.

b) N ow e fun d acje

W ro k u 1638 s. T eresa m ając 35 lat zostaje w yb ran a p rzeło żon ą ss. karm elitan ek w K ra k o w ie. F a k t ten w skazuje na w yjątkow e cnoty M archockiej, w ypracow ane w tru d n y c h dośw iadczeniach ja k rów nież na o grom n e zaufanie jak ie m u siała p o siad ać w śród sió str28.

Przyjęła tę funkcję z p o k o rą , p atrz ąc nie n a swoje ludzkie siły, ale n a siłę Bożej m ocy. W swym p o stęp o w a n iu była w zorem d oskonałości. K ierując zgrom adzeniem , s ta ra ła się iść śladam i M istrza — Jezusa C h ry stu sa, jaśn iała niestrudzonym przy k ład em po słuszeństw a, m iłości i szczerości. Z całą gorliw o­ ścią w pajała w spółsiostrom p o szanow anie św iętych praw . C zęsto m aw iała: M oje

drogie siostry — córki, zachowujcie wiernie naszą regułę i kon stytucję; pam iętajcie o pracach naszej św iętej M a tk i Teresy o w szystkim co wycierpiała dla reform owa­ nia naszego za ko n u 29.

W ro k u 1641 odczu ła w swej duszy jasn e n atchnienie, aby m odlić się o now ą fundację ss. k arm elitan ek . Od tego czasu rozpoczy na szereg m od litw — w sposób szczególny d o D u c h a Świętego — w ypraszając now y do m , dołącza d o tego um artw ienia i cierpienia fizyczne. W tym czasie pojaw ia się zapow iedź przyszłych dośw iadczeń, o k tó ry c h ta k pisze w swojej Autobiografii'. ,M iałam sen dziwnie

w yraźny, tak, że to, co m i się śniło, działo się ze mną. Śniło m i się, że m ię na krzyżu, na ja k im ś błocie m ięd zy cierniem przybijano, a pow iadali mi: «To bioto znaczy cierpienie twoje na zdrowiu, ciernie od ludzi, a krzy ż na duszy». Kiedy m ię na onym krzy żu wyciągano przybijając, czułam w ielki ból i m ękę w sobie, k tó ry m ię ju ż obudził, a na m odlitw ę ranną też zadzw oniono3U.

Bóg w y prób ow ał jej cn o tę w ogniu dośw iadczeń, ale przez to staw ała się światłem dla innych i narzędziem w ręku Boga. G o rące p ro śb y s. Teresy zostały w ysłuchane i do k laszto ru k rakow skiego d o tarły d o b re wieści — oto w ojew oda J a k u b Sobieski i jego żo n a T e k la wyrazili chęć założenia k laszto ru karm elitan ek we Lwowie. W ro k u 1642 nadeszła z R zym u bulla O jca Świętego i pozw olenie Ojca G en erała n a wyjazd sióstr do L w ow a, aby i tam zanieść życie i m odlitw ę

27 T am że, s. 106-107.

28 P or. F . J a r o s z e w i c z , M a tk a św iętych P olska, t. 2, P o z n a ń 1893, s. 62. 29 I g n a c y o d św . J a n a E w a n g e l i s t y , dz. cyt., K ra k ó w 1931, s. 81. 30 A utobiografia, dz. cyt., s. 156.

(10)

K a rm elu 31. W y b ran o trzy siostry, k tó re m iały w yruszyć do nowej fundacji, wśród nich była M a tk a T eresa od Jezu sa M arch o ck a.

P o d o k ła d n y c h p rz y g o to w a n ia c h d o p o d ró ż y i serdecznych p o ż e g n a ­ niach, siostry w yruszyły d o L u b lin a , ab y sta m tą d z a b ra ć w ydelegow ane w spółsiostry. D ro g a b y ła d łu g a i p ełn a n ied o g o d n o ści. K ro n ik i K a rm e lita n e k B osych p o d a ją : Grono naszych p odróżnych dążyło do Lublina, p o d opiekę

w ojew odziny R uskiej. « W ojew odzina sam a — p isze M a tk a Teresa od Jezusa

— prow adziła, w sadzała na wóz; i ta k zaw sze p r ze z całą drogę, aż do sam ego

przyjazdu do kla szto ru naszego, sam a za w sze prow adzić, w sadzać, zsadzać z wozu, p ó łm isk i nosić, do stołu służyć, z w szela ką pilnością i m iłością swoją, w czem by tylko m ogła wiedzieć dogodzić. N iech a j je j Pan Bóg zapłaci». P rzysta n ki b yły w W aw rzyńczycach , w R ogow ie u w ojew odziny k ra k o w sk ie j x n e j L ubo m irskiej, w Osielcu, Sand om ierzu, B ełżycach i na koniec w Babinie, sk ą d tylko trzy m ile było do Lublina. N iew yg ó d w p o d ró ży co niemiara. W szędzie jed n a k starano się słuchać M s z y św ., p rzez O jców tow arzyszących odprawianej. Spow iadały się sio stry i kom un iko w a ły. N abo żeństw zw ycza jn ych nie o puszcza­ no; m odlitw ę m yśln ą czy rozm yślanie odpraw iały w p o w o zie32.

D o tarły d o L u b lin a 28 m a ja 1642 ro k u w wigilię W niebow stąpienia Pańskiego, jed n ak ż e nie zastały tam tejszych sióstr. W L ublinie wciąż jeszcze panow ała zaraza i ss. k arm e litan k i opuściły m iasto u d ając się do M iędzyrzecza. M a tk a T eresa i jej tow arzyszki p od ró ży zm uszone były czekać kilka dni n a po w ró t sióstr lubelskich. M ogły w ten sposób odpo cząć i n a b ra ć now ych sił do następnego etap u w ypraw y.

W yjechały z L ub lin a w raz z s. A ngelą A lek sa n d rą od św. T rójcy, podprzeoryszą klaszto ru lubelskiego i s. K a ta rz y n ą od W iecznej M ądro ści. Obie słynęły z wielkiego d u ch a i doskonałej postaw y zakonnej.

P o przyjeździe do L w ow a siostry zastały tam nowy dom , w yposażony we w szystko czego k arm e litan k i m ogłyby potrzebow ać. Sam fak t przybycia sióstr przyciągał tłum y ludzi. W szyscy zadziw ieni byli ubóstw em sióstr, k tó re w idoczne było na zew nątrz. D ziw iła też k ru ch o ść ich sił fizycznych, jednocześnie pod ziw ia­ no wysiłek życia w um artw ien iu i m odlitw ie.

W ejście d o k laszto ru przed zam knięciem k lau zury, poprzed ziła u ro czy sta procesja, M sza św. i cerem onialne w prow adzenie sió str d o m iejsca, k tó re m iało stać się o d tąd dom em w spólnoty. N astępnego d n ia d o k o n a n o w yobru p rzeo ry ­ szy i podprzeoryszy. M a tk ą p rzełożoną zo stała s. T eresa od Jezusa M arch o ck a . Od tego też d n ia sy m patyzująca ludność zaczęła sk ładać jałm u żn ę, głównie w postaci pożyw ienia, w spom ag ając w ten sposób siostry.

W krótce zaczęły napływ ać now e p ow ołania. W ciągu kilkuletniego p o bytu we Lwowie, śluby wieczyste złożyło siedem now icjuszek.

M łode siostry odnajdyw ały w M atce Teresie praw dziw y p rzyk ład, p ro m ie­ niujący i pociągający do Boga: Podczas gdy Bóg podnosił zasługi M a tk i Teresy,

ona sam a m yślała tylko o unicestwieniu się. Chciwie chw ytała każdą sposobność, by pełnić najniższe posługi. S io stry broniły się nieraz, b y im nie um ywała nóg. Po

M. TE R E SA OD JEZU SA (M A R C H O C K A ) 273

31 I g n a c y o d ś w . J a n a E w a n g e l i s t y , dz. cyt., K r a k ó w 1931, s. 90.

32 R . K a l i n o w s k i , K la szto ry K arm elitanek B osych w Polsce, na L itw ie i R usi, t. 2, K r a k ó w 1901, s. 9-10.

(11)

274 M A Ł G O R Z A T A OZOROW SKA

kry jo m u p r z e d n im i brała się do najprostszych i najbardziej niem iłych po rzą d kó w dom ow ych. Gdy to sp o strzeg ły p rzyb ieg a ły aby ją od nich oderwać, zapew niała, że nie odczuw a żadnego w strętu, co sio stry p rzyp isyw a ły osobnej łasce. M a tk a Teresa w staw ała, g d y inne sio stry je szc ze spały, ciągnęła wiadrem wodę w studni i niosła j ą do kuchni, oraz drzew o i rozpalała ogień. Gdy sio stry chciały ją w tych trudnościach p o w str zy m a ć , odpowiadała: « To m oja pow inność; obow iązkiem m oim je s t pracow ać i w am słu żyć, j a k Pan N a sz Jezu s C hrystus, k tó r y nie p rzyszed ł na św iat, aby m u służono, lecz aby nam drugim słu żyć» 33.

B yła n ie u sta n n y m w zo rem w iary i p o k o ry . N ie op u szczało ją nigdy m ęstw o d u c h a , n a w e t w n a jtru d n iejszy c h chw ilach.

W 1648 ro k u u m ie ra W ład y sław IV, ro zp o częły się w ielkie n iep o k o je, k tó re dotk liw ie p o ru sz y ły P olskę. D o szło d o b u n tu K o z a k ó w , k tó rz y w raz z T a ta ra m i n a p a d li n a ziem ię p o lsk ą. W tym sam ym czasie trw ały p rz y g o to w a ­ n ia do w y praw y n a L w ów . M a tk a T eresa o trzy m a ła od O jca P ro w in cjała polecenie o p u szczen ia m ia sta i n aty ch m iasto w e g o przy b y cia d o K ra k o w a .

A tm o sfe ra lęku i p an ik i, k tó ra p rz en ik n ęła tam tejszą lu d n o ść udzieliła się rów nież sio stro m , d o teg o sto p n ia , że nie były w stan ie zro b ić g ru n to w n y c h p rz y g o to w ań d o w yjazdu. Jed y n ie sio stra T eresa nie uległa zastraszen iu , to o n a sam a p oczy n iła w szelkie przedsięw zięcia zw iązan e z p o d ró ż ą .

N o c ą opuściły L w ów , u d a ją c się w niebezpieczną tu łaczk ę do K ra k o w a . M n ó stw o ludzi p rzyłączyło się d o sió str, a p rz ew id u jąca m a tk a p rz e ło ż o n a z a d b a ła i o to , ab y to w arzy szy ł im o d d ział d ra g o n ó w . O trz y m a ła rów nież p ism o od księcia Jerem ieg o W iśniow ieckieg o, k tó re m iało zapew nić im och ro n ę.

K ro n ik i K a rm e lita n e k B osych, o p isu ją z d u żą d o k ła d n o śc ią ich p o d ró ż , o to je d n a z p rzy g ó d ja k a p rz y d a ż y ła się im w d ro d ze: Z ta m tą d w yjechałyśm y

przededniem ze strachem , g ę sty m i lasami, g d zie w padł do nas zabójca pieszo z bartą i p rzy stą p iw szy do konnego, chciał go zabić, aż k r zy k n ą ł do swoich, sk o c zy li za raz dragonow ie z szpadam i dob ytym i, a on z ły człow iek w sko czył do lasu, św istając na sw oje tow arzystw o. Trupów pełno je szc ze nie n a kry ty ch po onym lesie widać było, z naszych przecie jedn ego , jen o że trochę się odłączył, odarli, ledwo żyw o uszed ł34.

D ro g a d o K ra k o w a b y ła d łu g a i tru d n a . S io stry d o św iad czały w szelkich n ied o statk ó w , często je c h a ły n o cą , leśnym i d ro g a m i, b rn ą c w błocie a z każdej stro n y czyhało nieb ezp ieczeń stw o n a p a d u zbójców . W iele razy b łąd ziły op u szczając w łaściw ą d ro g ę. W śró d ty ch w szystkich n ied o g o d n o ści, d o k u c z a ­ ło im też p rzenikliw e zim no i b ra k pożyw ienia.

M a tk a M a rc h o c k a nie p rz e sta w a ła u fa ć Bożej O p a trzn o ści. Jed n o c zy ła się z B ogiem w m o d litw ie, trw a ła w m iłości Jezu sa C h ry stu sa od k tó rej n ik t nie m ógł jej o d łącz y ć35. S w oją w iarą i n iezło m n ą nad zieją p o d trz y m y w a ła i p ocieszała inn e siostry.

O statn i e ta p swojej w ędrów ki, w skutek zniszczenia pow ozu siostry odbyły pieszo36. W k lasztorze k rakow skim przyjęto je z w ielką serdecznością i o p iek u ń ­

33 I g n a c y o d św . J a n a E w a n g e l i s t y , dz. cyt., K ra k ó w 1931, s. 110. 34 R . K a l i n o w s k i , dz. cyt., t. 2, s. 10.

35 P or. I g n a c y o d ś w . J a n a E w a n g e l is t y , dz. cyt., s. 118. 36 P o r. R . K a l i n o w s k i , dz. cyt., t. 2, s. 15.

(12)

M . TER E SA OD JEZU SA (M A R C H O C K A ) 275 czością. M a tk a T eresa przybyła tu o to czona opinią św iątobliw ości, i zapew ne to było przyczyną napływ u tłum u ludzi, któ ry zgrom adził się w okół klasztornej bram y, a by zobaczyć św iętą m atkę.

W iadom ość o pow rocie sióstr, d o ta rła rów nież do Jerzego O ssolińskiego. W krótce rozp oczął on sta ra n ia o przeniesieni konw entu lw ow skiego do nowej fundacji w W arszaw ie. 2 czerw ca 1649 ro k u wypełniło się zam ierzenie kanclerza koronnego. Jerzy O ssoliński w ręczając klucze klaszto rn e M atce Teresie, ta k oto powiedział: D zięki składam Bogu najw yższem u, iż stanąłem wreszcie u celu moich

pragnień. Zgrom adzenie W asze obejmuje ten klasztor w posiadanie. Poczytuję sobie za wielką łaskę Bożą, iż m ogę oddając W aszej Przewielebności te klucze, prosić ją , by m i chciał m odlitw am i sw em i otw orzyć niebo, mnię nędznemu, niegodnemu grzesznikow i. Ufam i spodziewam się za pośrednictw em waszych świętych m odłów 31.

Od m aja 1651 ro k u ro zp oczyna się pasm o cierpienia i ch o ro b y s. Teresy, ciało jej zostało objęte przez p ra w o stro n n y paraliż. K ilka m iesięcy później n astąp iła k ró tk a , choć w yraźna p o praw a. Przez ten okres m a tk a T eresa przestrzegała gorliw ie najm niejszych przepisów . D u żo czasu pośw ięcała swoim siostrom , nauczając je m iłości braterskiej, posłuszeństw a, życia we w spólnocie. Z m iłością je też upom inała.

D n ia 17 w rześnia 1651 ro k u otrzym ała stygm aty, przyjm ując w ten sposób ślady m ęki C hrystu sa. Ból i cierpienie znosiła z m iłością i cierpliw ością. Od tego m o m en tu żyła ju ż tylko N ajśw iętszym Ciałem i K rw ią P a n a Jezusa C hrystusa.

U m arła 19 kw ietnia 1652 ro k u , był to piątek W ielkiego T yg od nia. Po

śmierci stała się dziwnie śliczna i biała na kszta łt alabastru, twarz je j była wesoła i ja k b y uśmiechająca się. Ja k zaś sobie uprosiła u Z baw cy, aby na wzór Jego umarła, ta k i p rzykła dem C hrystusa, swoje życie dokończyła38.

c) A utobiografia na tie epoki

A u to b io g rafia M a tk i Teresy od Jezusa M archockiej, pow stała w cieka­ wych, choć zarazem bardzo burzliw ych czasach. D la Polski początek wieku X V II był n aznaczony piętnem interew encji w ojennych, trw ały n ieustann e najazdy T ata ró w , którzy p o zo staw iali po sobie to taln e zniszczenie.

S. A rn old pisze: Z a g o n y tatarskie wpadające na terytorium R zeczypospolitej

co kilka lat, a często nawet kilka razy w roku, zapuszczały się w głąb ziem polskich, paląc i niszcząc wsie i m iasteczka i uprowadzając w ja s y r tłum y zarówno ukraińskiej, ja k i p olskiej ludności. N apady te były spowodowane najczęściej nie względami politycznym i, lecz tylko żądzą łupu39.

W ro k u 1618 rozpoczął się szereg w ystąpień k o za čk o -chłopsko-m ieszczań- skich na U krainie. P ró b y zryw u pow stańczego p o w tarzały się, aż do ro k u 1638, kiedy to B ohdan C hm ielnicki d ał sygnał do ogólnego pow stania. Z czasem przekształciło się ono w w ojnę n arodow ości ukraińskiej, zm ierzającą do w yzw olenia polityczn ego40. W ro k u 1648 um arł król W ładysław IV, a jego

31 I g n a c y o d św . J a n a E w a n g e l is t y , dz. cyt., s. 126. 38 T enże, dz. cyt., s. 89.

39 S. A r n o l d , H istoria P olski od pot. X V и’., W arszaw a 1969, t. 1, cz. 2, s. 535. 40 P or. tam że, s. 675.

(13)

276 M A ŁG O R Z A T A OZOROW SKA

n astęp cą został J a n K azim ierz. C hm ielnicki n a to m ia st odnosił swoje kolejne zwycięstwa.

P olsk a była d o św iad c zan a rów nież uderzeniam i wojsk szw edzkich, k tó re rozpoczęły zdobyciem In fla n t w ro k u 1625. P o tem przyszły bitw y m iędzy innym i pod W alm ozją, G niew em i Oliwą.

W iek X V II nazyw any jest srebrnym wiekiem R zeczypospolitej Polskiej. Był to w pew nym sensie czas regresu, czy naw et u p a d k u k u ltu ry pań stw a polskiego, a jednocześnie był to bardzo polski wiek, pozostaw ił po sobie fakty znane każd em u P olakow i. U kazał, że n a ró d polski p o trafi się zjednoczyć i zm obilizow ać w ciężkich chw ilach, o czym świadczy w ypraw a chocim ska z ro k u

1621 czy też w ojna ze Szwecją w ro k u 1635.

C zasy w k tó ry ch żyła i pisała M a tk a T eresa od Jezusa M a rc h o c k a to także czasy w p ro w ad zan ia reform potrydenckich. Życie w ew nętrzne w tej epoce ch arak tery zu je się zm eto d y zo w an ą m odlitw ą, rozw ojem m istyki hiszpańskiej, włoskiej i francuskiej41, a tak że silnym udziałem k ob iet w o drod zen iu życia m istycznego42.

N a stę p n ą cechą epoki potrydenckiej było pow stanie n arod ow ych szkół m istyki, k tó re oddziaływ ały n a inne kraje. P olsk a od połow y X V II wieku znajdo w ała się pod wpływem szkoły hiszpańsk iej43.

W .1612 ro k u z Belgii przybyły do P olski k arm elitan k i bose. P oczątko w o spotkały się one z p ro testem n ajbogatszych rod zin , albow iem z zam ożnych rodzin p o chod ziło najwięcej p ow ołań karm elitańskich. P rotest skierow any był przeciw ko surow ej ascezie, o której m ó w io n o , że zabija ciało**.

SS. K a rm e lita n k i rozpow szechniły w Polsce d uchow ość terczjańską. W form acji zakonnej d u żą rolę przyw iązyw ano d o rozw oju intelektualnego. Jednym z o bow iązków sió str były stu d ia n ad dziełam i św. Teresy z A vila i św. J a n a od K rzyża, k tó re były tłu m aczone n a język polski ju ż na p o czątku X V II w ieku45.

P ism a w ielkich św iętych k arm elitań sk ich były w zorem dla autob io grafii, k tó re pow staw ały najczęściej n a polecenie spow iednika. T a k też było w p rz y p a d ­ ku pierwszej a u to b io g ra fii m istycznej w języku polskim , napisanej przez M atk ę T eresę od Jezu sa M arch o ck ą .

K a ro l G ó rsk i w skazuje na w ysoką w artość literacką, ja k i psychologiczną tego dzieła. Pisze on m iędzy innym i: N iem niej ju ż od dziś należy przedstaw ić

choćby w yjątki p ism m istycznych karm elitanek, które stanowią w yjątkow e zupełnie zjaw isko na tle siedem nasto i osiem nastowiecznej literatury polskiej. A utobiografia za ś M a tk i Teresy M archockiej da się niewątpliwie zaliczyć do nielicznych pism tego rodzaju w ska li światowej. W ydaje m i się, że m ogę użyć tych słów z całym zastanowieniem , gd yż cechy tej autobiograjii mają charakter pierw szorzędnego źródła psychologicznego46.

41 Por. K . G ó r s k i , Ż y c ie w ew nętrzne w Polsce, L ublin 1969, s. 332.

42 Por. J . K l o c z o w s k i , Średniow iecze i R zeczpospolita, w: Z a ry s dziejów K ościoła ka to li­

ckiego w Polsce, red. J. K lo czo w sk i, K ra k ó w 1986, s. 95.

43 P or. K . G ó r s k i , S tu d ia i m a teriały z dziejów duchowości, W arszaw a 1980, s. 32. 44 P or. tam że, s. 35.

45 Por. K . G ó r s k i , Z a r y s dziejów duchowości w Polsce, K ra k ó w 1986, s. 135.

(14)

M a tk a T eresa spisyw ała sw oją autobio g rafię fragm entam i w p o stac i listów do spow iednika o. Ignacego od św. J a n a Ew angelisty. D zieło M arch ock iej jest dow odem , że istn iała w Polsce m isty ka ab stra k cy jn a o typie h iszpań skim 47. Z tego czasu zachow ały się rów nież zapiski au tobiog raficzne m . A nny od Jezusa i m . B arbary od N ajśw iętszego S akram en tu . T ek sty te je d n a k zostały o p u b ­ likow ane tylko częściowo i nie p o siad ają ta k znaczącego ch a rak teru .

M. TER ESA OD JEZU SA (M A R C H O C K A ) 277

II. C N O T Y T E O L O G A L N E W Ż Y C IU M A R C H O C K IE J

C n o ta w iary, nadziei i m iłości p ro w a d zą do zjednoczenia człow ieka z Bogiem, k tó ry pow ołuje d o życia ziem skiego i nad przy ro d zo n eg o . M a tk a T eresa w cn o tac h teologalnych w idziała szczególny d a r B oga, k tó ry został jej udzielony z n ad m iaru łaski N ajw yższego, aby m ogła odpow iedzieć n a Jego odw ieczne pow ołanie i przeznaczenie. W iara, nadzieja i m iłość były d la niej sensem i p ra w d ą życia. W tych cn o tac h odn alazła wypełnienie się ofiary Jezusa C hrystusa, odn alazła w nich rów nież swoje w łasne staw anie się na obraz i podobieństw o T ego, k tó ry do k o ń ca ją um iłow ał.

A. W iara

Wiara sprawia w istocie, że zgadzam y się w sposób nadprzyrodzony i niezawodny na to, co Bóg nam objawia o swoim życiu w ew nętrznym w fo rm ie, w ja k ie j podaje nam to Kościół, k tó ry m a pow ierzone objawienie.48

D u c h w iary to du ch praw dy Bożej. C złow iek żyjący w wielkiej p rostocie tym duchem jest pociągnięty przez Boga do uczestnictw a w Jego odwiecznej M ądrości. W iara pozw ala n a pew nego rodzaju uczestnictw o w po zn an iu , k tó re tylko Bóg p osiada. Jest ja k b y zm ysłem duchow ym , czyniącym nasze oczy oczam i Boga, a słuch otw iera n a tajem nice P ana. W iara jest źródłem kryształow ym , w swoich p raw d ach jest czysta, ja sn a , um acniająca, jest źródłem w ody życia gdyż z niej spływ ają n a duszę wszelkie d o b ra d u ch o w e49.

W p a tru jąc się w postaw ę M a tk i Teresy m ożem y zauw ażyć w ja k d o s k o n a ­ łym stopniu ro zu m iała cn o tę w iary realizując ją w swoim życiu. Spow iednik o. Ignacy pisze: Cnota M a tk i Teresy była tak silną, że nigdy nie naw iedzały ją

wątpliwości ni p o ku sy przeciw ko praw dom wiary katolickiej. Przeciwnie we w szystkich trudnych lub niebezpiecznych okolicznościach, je j słowem było zawsze: wiara! wiara! moje córkiso.

D zięki w ierze p o tra fiła w szędzie ro z p o z n a ć B o ga i trw a ć w N im w m odlitw ie. C h o ć ta k często d o św iad c zała ciem ności uczuć i ro z u m u , w głębi serca p rzeżyw ała to o czym m ów i św. J a n od K rzyża: B óg je s t ciem nością

naszego rozum u i w iara rów nież oślepia i po zbaw ia św iatła nasz rozum . T a k więc p rzez ten sam śro dek objawia się Bóg duszy w boskim św ietle, p rzew yższa ją cy m

41 T enże, Ż y c ie w ew nętrzne w P olsce, L ublin 1969, s. 337.

40 R . G a r r i g o u - L a g r a n g e , T rzy okresy życia w ew nętrznego, t. 2, P o z n a ń 1962, s. 49-50. 49 P or. Ś w . J a n o d K r z y ż a , Pieśń duchowa, 12, 3.

50 I g n a c y o d św . J a n a E w a n g e l i s t y , W ielebna M a tk a Teresa o d Jezusa, K r a k o w 1931, s. 178.

(15)

278 M A Ł G O R Z A T A OZOROW SKA

wszelkie zrozum ienie. P rzeto im większą wiarę m a dusza, tym więcej je st z Bogiem zjednoczona51.

N a to m ia st M a rc h o c k a ta k oto opisuje swoje dośw iadczenia: Ciemność

w czym w szystek zm y sł i pojęcia ja k ie nawet i wiadomości o nich zanika, tylko zostaje ta k goło, a głęboko w nurzona dusza wiarą p rzy Bogu albo >v B o g u 52.

D zięki tak g o rąco przeżyw anej wierze, s. T eresa m og ła przy go tow ać najwłaściwsze m iejsce w swojej duszy. W iara pozw oliła jej dostrzec B oga, ja k o tego, k tó ry we w szystkich w y darzeniach w ychodzi jej naprzeciw . Oczam i w iary w idziała nie tylko działanie ludzkie, ale rów nież wypełnienie woli Bożej. N aw et wówczas, gdy odczuw ała w sobie n a d m ia r m iłości własnej, Bóg ośw iecał ją na m odlitw ie i u m acniał d u ch a wiary. W m om encie gdy została w yb rana p rzeo ry ­ szą, czuła się n ieg o d n a tej funkcji, p o tra fiła je d n a k przyjąć to z p o k o rn ą w iarą, że Bóg objaw ia swą wolę przez innych lu d ziS3.

C ałe jej życie ułożone było w edług zasad w iary. N ie tylko sam a trw ała w niej w ytrw ale, ale rów nież um acn iała w niej swoje w spółsiostry i innych ludzi. Podczas oblężenia L w ow a przez T a ta ró w i K o zak ó w , m ów iła do sióstr: Bóg nas

sam poprow adzi w posłuszeństw ie św iętym , nie lękajcie się 5*. M aw iała też często: Stójcie, a m iejcie wiarę, że was obroni55.

G o rąco n ap o m in ała swoje siostry, aby trw ały w duchu wiary, całkow icie ufając P anu. Bóg nigdy nie opuszcza człow ieka, a szczególnie jest z nim gdy przychodzą dośw iadczenia.

S. T eresa m ów iąc o m odlitw ie, u kazyw ała konieczność pracy nad w iarą, k tó ra prow adzi do zjednoczenia z Bogiem. Wiarą p rzez wiarę, była to d la niej głów na m yśl, k tó rą ta k często p o d k re śla ła 56. M o d litw a w iary i ufne w patryw anie się w tajem nicę N ajśw iętszego S ak ra m a n etu , było treścią życia M a tk i Teresy.

N ależa d o niestru d zo n y ch przyjaciół B oskiego W ięzienia M iłości. T o on był dla niej źródłem m ąd ro ści i siły. P odczas swojej ostatniej ch o ro b y jej najw iększym pragnieniem była obecność Przenajśw iętszego S ak ram entu :

Umrzeć gotow ą czułam się i z kontentacją, kiedyby Bóg by chciał, nie czując nic w sumieniu, ani bojazi jakich. A to mając się ju ż tak źle w tę noc z bólów ciężkich i z ustawania sil przyrodzonych — tak, że i przyrodzone odetchnienie z wielką m i ciężkością było; czując się tak źle, rozm iałam z wielką kontentacją moją, że umrę. Ipra g n ęła m bardzo Pana w N ajśw iętszym Sakram encie i spowiedzi dożyw otniej, żebym ją była potw ierdziła. I to m i wielką kontentację i p o kó j przyniosło, żem miała spowiednika, k tó ry b ył w idom y w szystkich grzechów moich i duszy mojej. D aj m i to Panie je ś li wola Twoja, i p rzy własny godzinie śmierci, ja k o ufam obietnicy i miłosierdziu Twemu. Jednak i na w szystko opuszczenie poddaję się, ja k o będzie wola Tw oja51.

Im więcej w zrastał w niej d u ch w iary tym lepiej ro z u m ia ła tajem nice C hrystusa. N osi w sobie niezasp o k o jo n e pragnienie p o zysk ania w szystkich dla

51 Ś w . J a n o d K r z y ż a , D roga na Górę Karm el, II 9, 1. 52 Autobiograjia, dz. cyt., s. 135.

53 Por. tam ż e, s. U l .

54 M a tk a Teresa od Jezusa M archocka, cyt. za: I g n ą c y o d św . J a n a E w a n g e l is t y , dz. cyt., s. 99.

55 T am że, s. 100. 56 Por. tam że, s. 100.

(16)

M. TE R E SA OD JEZU SA (M A R C H O C K A ) 279 F an a: T a k w ielkie pragnienie po m nażania wiary ka to lickiej m iała, że sw oją

m odlitw ą i rozm ow am i niejednego h ere ty ka do w iary przyw iodła. Jeden w p ew n ej potrzebie będąc u k ra ty w ziął od niej tę łaskę, iż ta k długo m odliła się za niego, aż ka to likiem zo sta ł i z j e j ro zm ow y o w ierze św iętej zm ię k c zo n y pła ka ł, żałując, że daw niej nie radził się tej p o b o żn ej i m ą drej zakonn icy, pow iadając ja k o wiele rozm aw iał o w ierze z w ielkim i i uczo nym i ludźm i, a nigdy nie p rzen ikn ę ły go żadne słowa, ja k o na ten czas. P rzeto ją zw ał Panną Ś w iętą , D ucha Św iętego pełną™.

Ludzie, k tórzy utracili w iarę w Boga i pobłądzili w swoim życiu, M a tk a T eresa otaczała szczególną opiek ą i m odlitw ą.

B. N adzieja

Człow iek żyjący czystą nadzieją jest w patrzo n y w praw d ziw ą w olność. T a n a d p rzy ro d z o n a c n o ta nie jest pragnieniem szczęścia, ani n a tu ra ln ą ufnością. N adzieja ogałaca ze wszystkiego, aby dać w szystko. T o ona pozw ala d o św iad ­ czać Bożego M iłosierdzia i Jego O patrzności. Ż yjąc nadzieją jesteśm y p o z b a ­ wieni wszystkiego, co nie jest B ogiem , w ten sposób pragniem y B oga nie d la siebie, ale dla N iego sam ego, poniew aż O n jest ostatecznym celem n ad ziei59. Jezus C hrystu s nasz P ośred n ik i Zbaw iciel jest naszą nadzieją (por. 1 Tym 1,1).

N adzieja o p ró ż n ia pam ięć, uw alnia od wszelkiego p o siad an ia stw orzeń, albow iem w swojej istocie dotyczy tego czego się nie po siada. S tanow i to przygotow anie d o złączenia z B ogiem 60. Albow iem nadzieją je ste śm y zbawieni.

A nadzieja, którą się widzi, nie je s t nadzieje,teg o bowiem, co się w id zi,ja kże jeszcze spodziewać się m ożna (R z 9,24).

N adzieja dla M a tk i T eresy była cn o tą, k tó ra u g ru n to w a ła i um ocniła jej życie. Z bezgranicznego za u fan ia Bogu wypływały jej prośby o pokój duszy i p o k o rn e przyjm ow anie tego wszystkiego, co Bóg chciał uczynić w jej życiu61. Podczas tru d n o ści i cierpień, ja k ic h d ośw iadczała sio stra T eresa, uczyła się odwagi życia. Ja k to sam a określiła, m orze, wody utrapień ciągłego zm agan ia się ze swoim i słabościam i, przynosiło jednocześnie nadzieję Bożego zm iłow ania.

W olność d u ch a czerpie swą m o c z nadziei. W olność do B oga bez bojaźni i skrupułów . W p rz y p ad k u M archock iej było to wyzwolenie od wszystkiego, co krępow ało przystęp do T ego, ko m u zaufała. N auczyła się o n a rezygnacji z siebie i z rzeczy tego św iata. Z ap a trzen ie się w Jezusa C h ry stu sa — N adzieję św iata — oczyszczało naszą M a tk ę z m iłości w łasnej. W jej duszy co raz m niej było niezdrow ych am bicji, w zgardy, cierpienia i ucieczki. Pozw oliło jej to stan ąć w d uchu praw dy przed T ym , k tó ry pow ołał ją d o istnienia.

W y trw ało ść ro d zi się ró w n ież z nadziei. M o ż n a tę w y trw ało ść i bez- g raniczno ść nadziei o d n aleźć w słow ach M a tk i M arch o ck iej: N adzieja, choćby

najw iecy odrzuciel i odwrocie/, go d zi się B ogu ufać, je s zc z e to nie p ieklo ; a i tam, je ż e li chcę, bo słusznie, przecie B ogu ufać. C zynię to czasem , z ta kim ja k im ś odw ażaniem i sercem , ja k o b y się przebijając, przedzierając m oc w ielką p rze z co

58 I g n a c y o d św . J a n a E w a n g e l i s t y , dz. cyt., s. 100. 59 Por. R . G a r r i g o u - L a g r a n g e , dz. cyt., t. 2, s. 176. “ Por. św . J a n o d K r z y ż a , N oc ciemna, II 21, 11. 61 P or. A utobiografia, dz. cyt., s. 98.

(17)

280 M A Ł G O R Z A T A OZOROW SKA

trudnego, a z ja k ą ś wiary pewnością, światłością, że słusznie tak się trzym ać i rozumieć. (...) A ta k się zda, ja k b y Pan na to i nie p a trzył, ale drzeć się przecie bardzo i przebijać, czasem też w takim zaćmieniu, w ciężkości i opuszczeniu, że ledwo ja k o k to w stający albo tonący, m oże co odpowiadać i ozwać się P anu62.

M a tk a T eresa w późniejszym okresie rozw oju duchow ego odsunęła od siebie w szystko to, co było tylko racjonalny m , dyskursyw nym przyjm ow aniem pojęć i praw d. P rag n ęła odejść od tego co nie p row ad zi do B oga i w istocie G o nie dotyka. Jej m o d litw ą i św iatłem stało się w patryw anie w B oga i trw an ie przy N im 63. N adzieja sta ła się d la niej d ro g ą do uw ielbnieia B oga w m odlitw ie serca. M arch o ck a nazyw a to czułym przytuleniem duszy człow ieka do B og a64.

C. M iłość Boga i bliźniego

M iłość do B oga, k tó ra w stop niu dosko nałym zo stała nam ob jaw ion a w Osobie Jezu sa C h ry stu sa w konsekw encji jest jednocześnie m iłością bliźniego.

Po tym poznają w szyscy, żeście uczniam i m oim i, je ś li miłość mieć będziecie jeden ku drugiemu (J 13,35). M iłość b ra te rsk a jest je d n ą z w ażnych o znak p ostęp u

w m iłości B ożej65. W szyscy jesteśm y dziećmi B oga i wszyscy zostaliśm y pow ołani d o wzajem nej m iłości. S p o tk an ie z drugim człow iekiem , to zarazem spo tk anie z bóstw em i człow ieczeństw em C hry stu sa. K a ż d a lud zka o so b a jest odbiciem tw arzy Syna Bożego. Oczy w iary i nadziei po zw alają m iłow ać tych, któ rzy są przezroczystą obecnością B oga, zaró w n o przyjaciół ja k i nieprzyjaciół.

K a rm e l d o strze g a i realizuje p ięk n o p o w o ła n ia m iłości. M iło w ać to przy lg n ąć do B oga, o d d a ć w Jego p o sia d a n ie sw oje serce i w olę66. P o p rze z tę cnotę d u sza p ra g n ie z a n u rz y ć się w U m iło w an y m , o fiaro w ać sw oją zd o ln o ść m iło w an ia, sw oje istn ien ie i stać się Jego w łasnością. T o o d cz u ła M a tk a T eresa pisząc: C zułam ją i w iedziałam bardzo dobrze, co się ze m n ą działo w duszy i sk ą d

m i te w zruszenia serca p rzych o d ziły: a z tego, że m i Pan daw ał bytność i p rzyto m n o ść sw oją w duszy bardzo ja sn ą i czulą. O św iadczał m iłość sw oją i dawał j e j p oznać, uchylał m a jesta tu sw ojej godności, dobroci, m iłości i inszych własności swoich B oskich. (...) A serce tego m izerne znieść nie m ogło, czy w ysko czyć, czy się rozsiec chciało, dziw y we m nie czyniło, ja k o co żyw ego, ryki, sko ki, trzęsienia, ażem od zm ysłó w odchodziła, nie m ogąc ani pojm ow ać, ani pa trzeć, ani słyszeć. ( ...) N ie m ogę w yrazić — praw ie ja k b y dusza zniknęła

w Bogu, a Bóg sam w ni operow ał61.

P ory w ająca m iłość B oga nie pozw oliła jej zatrzym ać się n a swoich u p o d o b an iac h i uczuciach. N ie sk u p iała się n a tym , czy odczuw a obecność B oga, czy też nie, czy Bóg daje jej ra d o ść czy cierpienie. O d najdujem y w M atce Teresie całkow ite uw ierzenie w Jego M iłość. Jej serce p o w tarzało n ieustann ie słowa:

.Niechże się dzieje wola Twoja, ja k o chcesz, w szak widzisz w szystko 6®.

62 A utobiografia, dz. cyt., s. 160-161. 63 Por. tam ż e, s. 165.

64 Por. tam ż e, s. 172.

65 Por. R . G a r r i g o u - L a g r a n g e , dz. cyt., t. 2, s. 200.

66 P or. A . V o s , N a drogach życia duchowego, t. 2, K ra k ó w 1965, s. 112. 67 A utobiografia, dz. cyt., s. 174-175.

(18)

M. T E R E SA OD JEZU SA (M A R C H O C K A ) 281 N asza M a tk a ta k ja k wszyscy święci K a rm elu , u k o ch ała cierpienie. Bóg wzywając ją d o złożenia d a ru z siebie, w prow adził w swój nieskończony zamysł. T a k ja k C hrystu s o k azał sw oją m iłość poprzez cierpienie i w ylanie swej najświętszej K rw i n a krzyżu, ta k też K a rm el przez cierpienie p rag n ie o d d ać się Jezusow i i o k azać sw oją m iło ść69. W tym , czego d ośw iadczała M a tk a M a rc h o ­ cka, odczuw ała oblicze U krzyżow anej M iłości70. U w iad am iała sobie w spółbycie z C hrystusem w Jego życiu i cierpieniach. B oża m iłość ja k palący ogień p rzenikał jej serce, aby przepalić to w szystko, co skończone i przem ijające.

M a tk a T eresa zo stała d o tk n ię ta zb y t wielką miłością (por. E f 2,4). M iłością, k tó ra jest ta k w ielka, że nie sposób jej odpow iedzieć ta k ą sam ą wielkością i pięknem . Jest to m o m en t, w k tórym m o żn a jedynie pochylić się w ad oracji przed jej cudow nym m ajestatem . W patryw ać się w o becność M iłości z uniżeniem i zadziwieniem , bo p rzek racza wszystkie ludzkie w y obrażenia i oczekiw ania.

M a tk a M arc h o c k a ro z p a lo n a gorącą m iłością B oga, o dn ajd y w ała tw arz C hrystusa w sw oich siostrach i braciach. W sposób szczególny w idziała G o w tych najbiedniejszych, zagubionych, p otrzebu jący ch pom ocy. W K rótkim

życiorysie W. M . Teresy od Jezusa (M a rch o ckiej), m o żn a znaleźć oto takie

słowa: W Bogu tylko i dla Boga kochala w szystkich, czyniąc ludziom dobrze wedle

sił i możności. Pewnego razu — w czasie wielkiego m rozu — p rzyszed ł ubogi do kola, a drżąc z zim na prosił o starzyznę. M a tk a zdjęła z siebie spodnią suknię i oddala ubogiemiu sam a chodząc tylko w w ytartym habicie w najcięższe m ro zy 71.

O dpow iad ała później w sp ółsiostrom , k tó re pytały o przyczynę takiego p o ­ stępow ania: O tom ją dała nagiemu Chrystusowi, k tó ry bardziej potrzebow ał niż li

j a 12.

W ielką m iłością o tacz ała o n a swoje w spółsiostry, p o w tarzała im nieraz, ja k bard zo um iłow ał je Bóg. C hry stu s o dd ał swoje życie, aby one m ogły się stać Jego krw ią, Jego okup em , Jego w łasnością73. B ędąc p rzeło żo n ą o taczała je p ra w ­ dziwie m atczy n ą m iłością. G dy u p o m in ała, u p o m in ała z m iłością, p ra g n ąc d la nich praw dziw ego d o b ra . C zęsto z m iłością usługiw ała siostrom w p ro stych, codziennych czynnościach. P o m a g ała w p ra cac h kuchennych, w ogrodzie, w ykonując czynności ciężkie i najm niej miłe. P rac a była d la niej o k azją poznaw an ia m iłości k u sobie. T roszczyła się nie tylko o stan duszy ale i ciało swoich podopiecznych. Z cierpliw ością pielęgnow ała te siostry, k tó re m iały słabe zdrowie. Pośw ięcała im najwięcej swojego czasu, czuw ając przy nich zarów n o w dzień ja k i w nocy. D b a ła o to, aby niczego im nie zab rak ło .

M iłość M a tk i T eresy była całkow itym o dd aniem i całko w itą pew nością, że nic nie m oże jej odłączyć od m iłości N ajw yższego. Była o n a znakiem M iłości B oga i tą m iłością o g ra n ia ła w szystkich. Jej m iłość d o każdego człow ieka ja k i do w spółsióstr była m iłością d o C hrystusa, k tó ry w nich trw ał.

69 Por. A . V o s , dz. cyt., t. 2, s. 298. 70 P or. Autobiografia, dz. cyt., s. 181.

71 M .F . , K ró tk i życio rys W .M . Teresy od Jezusa (M a rc h o ck iej), K ra k ó w 1931, s. 27-27. 72 I g n a c y o d św . J a n a E w a n g e l i s t y , dz. cyt., s. 106.

(19)

282 M A Ł G O R Z A T A O ZO RO W SK A

Życie k laszto ró w k lau zu ro w y ch zajm ow ało i wciąż zajm uje specjalne miejsce w K ościele. P ośw ięcone je st n ajbard ziej m odlitw ie, p okucie i wiecznej adoracji. K lasycznym tego p rzk ład em jest M a tk a T eresa od Jezusa, k tó ra p ragn ęła osobow ego u to żsam ien ia z C hrystusem . W ciszy i m ilczeniu oczekiw ała O blubieńca. B yło to poszu k iw an ie i p o d ąż an ie n a d ro g ach m o dlitw y za T ym , k tó ry do k o ń ca u m iło w ać całą lud zko ść, aby stać się niew olnikiem Jego m iłości.

K a rm el w p a tru je się ró w nież w M aryję. S ta ra się J ą naślado w ać, aby bardziej k o ch a ć C h ry stu sa i lepiej M u służyć.

A. Życie m odlitwy

M o d litw a w swojej najistotniejszej treści jest życiem w B ogu. A lbow iem ten, k tó ry po w ołał człow ieka d o istnienia, pociągn ął go też do m odlitw y. D u ch Święty jest po słan y , ab y zam ieszkać w sercu człow ieka i w nim się m odlić. R ozbudzenie m o c ą tch n ien ia N ajw yższego, spraw ia, że w głębi serca zostaje zb u d o w an a m a ła izd eb k a — święte m iejsce d o spraw m odlitw y. Jest to m iejsce zapraszające B oga, aby m ó c ra d o w ać się Jego obecnością i nosić Jego odw ieczne słowo w sobie.

M a tk a T eresa sw oim życiem odpo w iedziała n a specjalne w ezw anie Boga. C ałą siebie w y dała w służbę C hrystusow i, aby ja k o sio stra zak o n n a o d d ać się ciągłem u naw róceniu, m etan o i i m odlitw ie. Szczególnie m o d litw a była dla niej pełnym p ro sto ty staw aniem przed obliczem B oga. N ie ja k niew olnica, ale ja k córka Jego m iłości. B óg użyczał jej sm ak o w a n ia w m odlitw ie i ra d o w an ia się Jego bliskością.

N a p o cz ątk u swojej k arm elitań sk iej drogi, M a tk a M arc h o c k a nie p o tra fiła system atycznie rozm yślać w edług wcześniej u stalo n y ch zasad, p osłu gu jąc się intelektem i w y obraźn ią. M o d litw a n ap ełn iała jej serce, w sposób dla niej sam ej niezrozum iały. N ie miała j a — pisze S. T eresa — postanowionego czasu i godziny

do używania m odlitw y; żeb y to je j codziennie używ ać. N ie było we m nie o to cnoty, nabożeństwa i rozum u na to. Ten czas jed n a k, k tó ry miała do zw ykłego nabożeństwa w domu, w kościele bywając, obracałam m iasto ustnych m odlitw do obrócenia się w ew nątrz sam a w sobie za a fektem do Pana Boga. (...) A służyło m i to więcej, niż ustne m odlitw y. W M ęce Pański, kied y miała czas, p rzy grobach zwłaszcza, m ogłam się i p o kilk a godzin bawić bez rozeznania74.

M a tk a M a rc h o c k a k o n c e n tro w a ła się n a osobie C hrystusa, n a Jego m ęce i cierpieniu. M yśl o ukrzy żo w an y m P an u , oczyszczała jej serce z wszelkiego przyw iązania do rzeczy tego św iata. P rzeżyw anie niezgłębionej tajem nicy krzyża, prow adziło siostrę T eresę do m odlitw y czystego serca, m odlitw y bezinteresow ­ nej, otw artej n a uw ielbienie, ado rację i m iłow anie B oga p o n a d w szelką lu d zk ą możliwość.

W pierw szych sp o so b ac h m o dlitw y , Bóg p o zw alał jej odczuw ać sw ą ciepłą bliskość. Jej m o d litw a była dążeniem do koncepcji m o dlitw y w yrażonej przez

III. SPE C Y F IK A Ż Y C IA D U C H O W E G O M A T K I TER ESY

Cytaty

Powiązane dokumenty

Metodyopartenalogice—postacinormalneformuł29 PrzekształcanieformułdoCNF Rozważmyponownieprzykładowąformułęijejzerojedynkowątabelęprawdy:

ProceduranaCPUwywołującaszaderwkolejnychkrokach: C 1:staticGLuintprogramid,uloc[3]; 2:staticGLintlgsize[3]; 3: 4:voidGPUFindMinMax(GLuintn,GLuintn0,GLuintdatabuf)

Dostrzega związek pomiędzy posiadaną wiedzą a możliwościami rozwiązywania problemów, potrafi podać kilkanaście przykładów.. Bejgier W., Ochrona osób i mienia,

[r]

Rozumie potrzebę uczenia się przez całe życie oraz konieczność ciągłego rozwoju osobistego i zawodowego z zakresu stosowania systemów informatycznych w

P2 Cele i zakres prowadzonej działalności, zasady funkcjonowania, tryb pracy, metody i formy pracy poszczególnych wydziałów czy też wyodrębnionych komórek

ewakuowały z Grenlandii wszystkie ame cji wszystkich sił narodu w walce z pciw· niądze na · cele odbudowy kraju i na po- że prawdziwe jej zbawienie leży przede

Na przełomie grudnia i stycznia mieszkańcy Dziećkowic będą mogli się podłączyć do kanalizacji.. Cena za odprow adzenie ścieków do miejskiej kanalizacji ma być