• Nie Znaleziono Wyników

Chrześcijanin, 2006, nr 1/2

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Chrześcijanin, 2006, nr 1/2"

Copied!
32
0
0

Pełen tekst

(1)

f

IS S N 0 2 0 9 - 0 1 2 0 IN D E K S 3 5 4 6 2

n r

01-02

( 6 4 8 - 6 4 9 ) s ty c z e ń -lu ty 2 0 0 6 w w w .c h n .k z .p l

M I M

(2)

BSpis treści

• s .

3

.

0

:: R E D A K C J I

M o n ik a K w ie cie ń Z ca łych sił

S.4

K A Z A N IE

K a z im ie rz Sosulski B ańka o liw y

s . 7

C hester G re tz

B ło g o s ła w ie ń s tw o p ły n ie z o fia rn o ś c i

s . . ŚW IA D EC T W O

,10

G rz e g o rz G ru szczyń ski K to trz y m a kasę?

O rodzinnym budżecie

,12

N A S Z A W IA R A

E d w a rd C za jko

Bóg - S tw ó rc a w s z e c h ś w ia ta

,15

Jan G rz e s z k o w ia k

„B y łe m c h o ry , a o d w ie d z iliś c ie m n ie "

,16

K ry s ia C h o jn o w s k a

Puk p u k... K to ta m ? N a rn ia

,18

P O C Z Ą T K I K O Ś C IO Ł A

W o jcie ch G a je w s k i

D w unastu A p o s to łó w - fu n d a m e n t Kościoła (1)

22

S . ^ ^ l K O S C IO Ł NA S W I E C I E

P io tr K a c z m a rc z y k

M o c E w a n g e lii w la ic k ie j Francji

,23

NA F A L I

B a rte k P ielak P o n a d cza so w e re tro

,23

J E D N O Z D Z I E S I Ę C I U

M ic h a ł Z e ra ń s k i D e k a lo g V II

,24

W ła d y s ła w W ig ła s z

60-lecie Z b o ru " N a z a r e t " w P rzem yślu

.chn.kz.pl 0 1-02 (648-649) styczen-luty 2006

s.

25

B o le s ła w O sie czko

H is to ria Z b o ru z ie lo n o ś w ią tk o w e g o w P rzem yślu (1 9 4 5 -2 0 0 5 )

.26

Z Ż Y C I A K O Ś C IO Ł A

,28

M I S J A „NOW A N A D Z I E J A "

P iotr K araś

Z im o w a m obilizacja

.28

S . ^ V MAMY PRAWO

M o n ik a K w ie cie ń 1 % czyn i d o b ro

,29

M a riu s z A n to s z c z u k

B o ż o n a ro d z e n io w e p a c z k i w K a n a a n ie

,30

P R E Z E N T U JE M Y

R enata B ieniek P O Z IO M 12

.31

S . W ■ O D E S Z L I DO PA N A

P re z b ite r S ta n is ła w M a lis z P re z b ite r Jan R u d ko w ski

CHRZEŚCIJANIN 0 1 - 0 2 / 2 0 0 6 • ww w.chn.kz.pl

(3)

W Y ZN A N IE W IARY

Kościoła Zielonoświątkowego w Polsce

W ierzym y,

że Pismo Święte - Biblia - jest Słowem Bożym, nieomylnym i natchnionym przez Ducha Świętego, i stanowi jedyną normę w ia ry i życia.

W i e r z y m y w Boga w Trójcy Świętej je­

dynego, w osobach O jca i Syna, i Ducha Świętego.

W ie r z y m y w Synostwo Boże Jezusa Chrystusa, poczętego z Ducha Świętego, narodzonego z M arii Dziewicy; w Jego śmierć na krzyżu za grzech świata i Jego zmartwychwstanie w ciele; w Jego wniebo­

wstąpienie i powtórne przyjście w chwale.

W i e r z y m y w pojednanie z Bogiem przez opamiętanie i wiarę w ewangelię, w chrzest i W ieczerzę Pańską.

W i e r z y m y w chrzest Duchem Świętym, przeżywanie pełni Ducha i Jego darów.

W i e r z y m y w jeden Kościół, święty, po­

wszechny i apostolski.

W i e r z y m y w uzdrowienie chorych jako znak łaski i mocy Bożej.

W ie r z y m y w zmartwychwstanie i życie wieczne.

TiOd R e d a T c c i i

z o ® m Sił f M '

& 0 , 0 o Zaskakują spraw y najprostsze. O lśniło mnie, g d y d o w ie d zia ła m się, jak judaizm interpretuje ten człon P rz yka za n ia m iłości, w myśl którego czło w ie k pow o ła n y jest, by kochać Boga nie tylko całym sercem, duszą i myślą, ale rów nież „z całej siły swojej".

Rzecz nie w tym przecież, aby się nadymać i w ytężać - jak ó w saski król na polskim tronie, który w rękach ła m a ł pod ko w y i z w ija ł żelazne sztaby na kształt precla. Co stanowi o sile człowieka? N o, z pewnością pieniądze. A w ięc, z CAŁEJ siły?! C zy aby na pew no nie ma żadnej ulgi, żadnego odpisu, żadnych w yją tkó w od reguły? Jakiegoś d ającego się dw ojako interpretować paragrafu? Kreatywnej księgowości? Litości!

„Panie Boże, jak mi dasz taką cudow ną lampę jak A lla d yn o w i, to ja Ci dam wszystko, co chcesz, oprócz mojej skarbonki i szachów " - napisał bardzo uczci­

w ie pewien m ały Rafael (cytat pochodzi z „Listów dzieci do Pana Boga").

N atknęłam się kiedyś na św iadectw o w ierzą ce g o człow ieka, który był z siebie bardzo rad, poniew aż w ra z z żoną skrupulatnie o d lic z a ł i składał dziesięcinę ze swych dochodów . A nieraz nawet d o rzu ca ł coś ponad to. Kiedy w spom niał o tym z zadow oleniem znajomemu kaznodziei, ten - zamiast poklepać go po łopatce i pochw alić z uśmiechem pełnym a p ro b a ty - w y rą b a ł mu prosto w oczy:

- A co z pozostałymi dziewięćdziesięcioma procentami?! Do kogo one należą?

O głuszony tak obcesowym , bezczelnym w ręcz pytaniem chrześcijanin (etato­

w y duchowny, nawiasem mówiąc), z a cze rp n ą ł tchu i o d p a rł pow oli, grając na zw łokę:

- To dobre pytanie.

A pytanie nie d a w a ło o sobie zapomnieć. Uznał, że było to dobre teologicz­

ne pytanie. Jak również znakomite pytanie, jakie należy za d a w a ć p rzy uważnej lekturze Pisma Świętego. N ie m ówiąc o tym, że było to w ręcz w ym arzone pytanie z kościeln eg o punktu w idzenia. Co jednak najważniejsze, było dobre, bo trafiało w sedno tej sfery jego życia, która w ym a g a ła prześwietlenia Bożym rentgenem.

O czyw iście, znam y opow ieść o zasmuconym bogatym m łodzieńcu - i z ulgą myślimy, że nas ona nie dotyczy, bo przecież nie mamy w ielkiego majątku, który w łaściciela zamienia w niewolnika... Znamy też odstraszającą historię Ananiasza i Safiry, ale uw ażam y w głębi duszy, że czasy „wczesnochrześcijańskiej komuny"

należą do epoki dzieciństwa lub pierw otnego entuzjazmu, z którego Kościół szyb­

ko wyrósł.

Z nał je d obrze także autor św iadectw a, do którego się tu odw ołuję, ale - jak w y z n a ł - on, kaznodzieja, nie umiał przełożyć ich na język napraw dę d la siebie zrozum iały. Dopiero podczas tamtej rozm owy d o ta rło do niego: p oddać wszystko - ducha, duszę, cia ło (tak, rów nież portfel) - bez reszty Bogu, nie rezerwując so­

bie nad niczym suwerennej w ła d zy. I uczy się tego od tamtej pory, od trzydziestu mniej w ięcej lat...

Pieniądze, a raczej... pieniążki. C zy zauważyliście, drodzy Czytelnicy, jak często dorośli, w cale nie dziecinni Polacy używ ają tego czułego zdrobnienia? Pobrzmiewa w nim nuta tęsknoty, nie odwzajem nionej miłości. Jednocześnie pieniądze rozpala­

ją najżywsze namiętności i kwasy, a już temat „pieniądze w Kościele" jest delikatny w stopniu najwyższym. Dlatego bardzo lubię kolektę w pewnym znajomym zborze, bo nie tylko zbiera się ją, śpiewając ż y w o pieśni pełne uwielbienia i radości, ale tak­

że po zebraniu nie wynosi cichcem -chyłkiem do sejfu na zapleczu, tylko składa na Stole Pańskim, by z m odlitwą i dziękczynieniem złożyć je w ofierze Bogu.

„ Pieniądze jako forma w ła d z y są tak dogłębnie z w ią za n e ze swym właścicielem, że nie sposób d a w a ć ich na ofiarę, nie dając zarazem samego siebie" (cytuję za

„W here Your Treasure Is" [G dzie skarb tw ój] Edwarda W . Baumana).

c- T 90 XJ

7 4 5 6 1 1 Ul

M ie s ię c zn ik „C h rz e ś c ija n in " jest orga­

nem prasowym Kościoła Zielonoświątkowego w Polsce. Ukazuje się od 1929 r.

W y d a w c a : ARKA W yd a w n ictw o i Poligra­

fia, ul. Bóżnicza 5, 4 3 -4 0 0 Cieszyn

R e d akcja: M onika Kwiecień - redaktor naczelna, Edward Czajko, Krzysztof Matuszew­

ski - redaktor, Sławomir Kasjaniuk - design

& pre press, M ariusz Jańczak - webmaster

A d re s R edakcji:

ul. Sienna 6 8 /7 0 , 0 0 -8 2 5 W arszaw a, tel. i faks (22) 6 2 0 0 2 6 5 ; e-mail: chn@kz.pl;

WEBsite: h ttp ://w w w .ch n .kz.p l

K onto: M iesięcznik „C hrześcijanin", B Z W B K , 10 O /W a rs z a w a ,

nr 4 9 1 0 9 0 2 5 7 4 0 0 0 0 0 0 0 6 4 4 0 0 8 3 2 7

P re n u m e ra ta 2 0 0 5 : k ra jo w a

roczna - 4 2 zł; półroczna - 2 1 zł, cena pojedynczego numeru - 7 zł;

z a g ra n ic z n a :

Czechy - 1 2 USD; Europa Zach. - 2 0 Euro; Am eryka Płn. - 2 5 USD;

Am eryka Płd. i Australia - 3 2 USD.

Redakcja nie odsyła m ateriałów niezam ówio- nych, zastrzega sobie praw o redagow ania nadesłanych tekstów o ra z nie o d p o w ia d a za treść reklam i ogłoszeń.

CHRZEŚCIJANIN 01 - 0 2 / 2 0 0 6 • www.chn.kz.pl

(4)

iKazanie

oiiwy mm

K a z im ie rz Sosulski

W ydarzenie opisane w Drugiej Księdze Królewskiej 4,1-7 znane jest jako cud pomnożenia o liw y w bańce należącej do ubogiej w dow y. N ajczęściej słyszymy z kazalnicy symboliczną jego interpretację. O liw a to Duch Świę­

ty napełniający nasze ciała, czyli naczynia używane przez Boga na tym świecie. Ale ta historia przedstawia Boga, który zaspokoił egzystencjalne potrzeby rodziny swego sługi. Dał jej środki pozw alające przetrw ać trud­

ne czasy. W arto w ięc przyjrzeć się temu tekstowi, mając także na uwadze nękające nas nieraz trudności finansowe i zadać sobie pytanie: Jak mamy sobie radzić z takimi problemami dzisiaj?

U ż a la n ie się

„Żona pewnego ucznia prorockiego użalała się przed Elizeuszem, mó­

wiąc: Sługa twój, a mój mąż, umarł, a ty wiesz, że ten twój sługa należał do czcicieli Pana. Lecz oto przyszedł wierzyciel, aby zabrać sobie dwoje moich dzieci jako niewolników" (w. 1).

U żalanie się jest normalną reakcją człowieka zgnębionego, znajdują­

cego się w sytuacji bez wyjścia. I w zupełności można zrozumieć jego żal, połączony nawet z pretensją do ludzi i Boga. Przecież m oże to spot­

kać każdego. N a w e t prorok Eliasz uległ duchowej depresji: „W ted y Eliasz zląkłszy się, powstał i ratując się ucieczką, przyszedł do Beer-Szeby w Ju­

dzie i tam zostaw ił swego sługę, a sam na odległość jednego dnia drogi poszedł na pustynię. Przyszedłszy, usiadł pod jednym z janow ców i p ra g ­ nąc umrzeć, rzekł: W ielki już czas, o Panie! O d b ie rz mi życie, bo nie je­

stem lepszy od moich przodków " (1 Kri 19,3-4 BT). Ten bohater w ia ry p o p a d ł w czarną rozpacz. Jakby zapom niał, że stosunkowo niedawno, w domu w d o w y z Sarepty, przez długi czas ży w ili się we trójkę cudownie pomnażaną garścią mąki i odrobiną o liw y w dzbanie, i że na jego m od­

litwę został wskrzeszony syn owej w dow y. C zyżby w ięc nie uskrzydlały go zw ycięstwo na górze Karmel i wysłuchanie m odlitw y kończącej d łu g o ­ trw a łą suszę?

W swoich zmaganiach o odnowę życia religijnego Izraelitów, Eliasz czuł się przeraźliw ie samotny. N ie miał przy sobie przyjaciela, powiernika, który dzieliłby z nim wewnętrzne rozterki. Dlatego swoje rozgoryczenie i zniechęcenie zaniósł na pustynię i tam je w yrzu cił z siebie w modlitwie.

W y g lą d a na to, że w dow a po uczniu prorockim była w lepszej sytuacji.

M ia ła do kogo się zw rócić ze swoim problemem i pretensjami. M ia ła ko­

goś, do kogo mogła przyjść, by się w y ża lić i szukać pomocy.

B ezradność

Spotkało ją jednak najpierw ogromne rozczarowanie. Przyszła pra w ­ dopodobnie z nadzieją uzyskania konkretnej pomocy, a usłyszała: „C óż mogę dla ciebie uczynić?". Okazuje się, że ten namaszczony przez same­

go Eliasza duchowy mistrz jej zm arłego męża, heros w ia ry i cudotwórca, również jest bezradny!

I bardzo dobrze! Taka sytuacja może nas otrzeźwić, pomaga przypom nieć sobie Słowo: „Tak mówi Pan:

Przeklęty mąż, który na człowieku polega i z ciała czyni swoje oparcie, a od Pana odw raca się jego ser­

ce!" (Jr 17,5). C złow iek może nas, co najw yżej, w y ­ słuchać, doradzić, pomóc doraźnie, ale praw dziw e rozw iązanie, skuteczna pomoc jest tylko od Pana, który mówi: „{...) beze mnie nic uczynić nie może­

cie" (J 15,5).

ja k o ludzie w ie rzą cy nieraz możemy się czuć bezradni, bezsilni, ale nigdy nie jesteśmy po zb a ­ w ieni wsparcia. „Pomoc moja jest od Pana, który uczynił niebo i ziemię" - w yznajm y razem z Psal­

mistą (121,2). „Wszystko mogę w tym, który mnie wzmacnia, w Chrystusie" -p o w tó rz m y za aposto­

łem Pawłem (Flp 4,13). N iech nas też wesprze za-

CHRZESC1JANIN 0 1 - 0 2 / 2 0 0 6 • www.chn.kz.pl

(5)

chęfa apostoła Piotra: „K a żd ą swoją troskę zrzućcie na Niego, poniew aż O n troszczy się o was" (1 P 5,7).

To, co m asz

C udowny Doradca - to jedno z imion naszego Pana uw ypu­

klające daw aną przez N ie g o n adzw yczajną roztropność, d zię ­ ki której podejmujemy najwłaściwsze decyzje. O n nie pozosta­

w i nas bez w sparcia w naszej bezradności i bezsilności. Przez mieszkającego w nas Ducha Świętego podpow ie nam, co mamy zrobić. Pewnie z natchnienia Ducha Bożego Elizeusz z a d a ł to proste pytanie: „C o jeszcze posiadasz w domu?". Sam był bez­

radny w obec śmierci męża i ojca oraz skutków społecznych, ja­

kie spow odow ała ta śmierć. A le co przyszło mu na myśl, to w y ­ po w ie d zia ł z ufnością, że takie jest Boże prowadzenie.

W d o w a odparła: „N ic nie ma tw oja służebnica w całym swoim domu oprócz bańki oliw y". Jak to dobrze, że w swoim nie­

szczęściu za u w a żyła tę jedną bańkę, tę „odrobinę o liw y " - jak p odaje inny przekład Biblii. W y p ły w a stąd lekcja, że choćbyśmy utracili już wszystko i nie w idzieli żadnych możliwości, to jednak zawsze mamy coś, co możemy oddać Bogu. Takie nieznaczne coś, od czego Bóg może zacząć zmianę naszej sytuacji.

Przychodzi mi na myśl zasłyszana przed laty historia ubogie­

go chłopca. N ic nie m ógł ofiarow ać Bogu podczas zbierania kolekty w kościele, bo nie miał nawet drobnej monety. A bardzo p ragnął być użyteczny. I oto pewnej niedzieli zaskoczył d ia ­ kona prośbą, aby ten postaw ił tacę na posadzce. Diakon się w zbraniał, jednak w końcu uległ błagalnemu naleganiu. I gdy taca zn a la zła się na kościelnej posadzce, chłopiec stanął na niej w swoim lichym ubraniu ze słowami: „Boże, nie mam nawet jed­

nej monety, ale o ddaję Ci siebie samego". Dostrzegli to d o b rzy ludzie, zainteresowali się nim i op ła cili jego naukę, co p o zw o liło mu po latach zostać misjonarzem.

„Synu mój, daj mi swoje serce" - czytam y w Księdze Przy­

słów (23,26). Choćbyśmy nic nie posiadali, to póki żyjemy, mamy siebie. Pojednanie się z Bogiem, nawrócenie, w ew nętrz­

na przemiana - to coś najważniejszego w życiu. „A lbow iem cóż pomoże człow iekow i, choćby c a ły świat pozyskał, a na du­

szy swej szkodę poniósł?" (M t 16,26a).

Z ró b coś

A le nie w ystarczy dać to, co posiadamy, i oczekiwać, że reszta sama się zrobi. Trzeba też „p rz y ło ż y ć ręce do pługa". Po­

stawa roszczeniowa w obec Boga i ludzi jest niszcząca. Polece­

niem: „Id ź, napożyczaj sobie naczyń z zewnątrz, od wszystkich swoich sąsiadów, naczyń pustych, byle nie za mało", w dow a została zm obilizow ana do działania. Została w yp ro w a d zo n a z postaw y rozczulania się nad sobą i swoimi dziećmi. Została zachęcona do czynu, konstruktywnego działania.

U żalanie się nad sobą to uznanie faktu, że jesteśmy poko­

nani. Taka postawa osłabia w iarę i sprawia, że Bóg w yd a je się p ozb a w io n y mocy, daleki i mglisty. Tymczasem Biblia w yraźnie nazyw a nas zw ycięzcam i: „A le w tym wszystkim w pełni z w y ­ ciężamy przez Tego, który nas um iłow ał" (Rz 8 ,3 7 PE). Ojciec N iebieski życie nasze w yryso w a ł na swojej dłoni, jak mówi Pro­

rok. Zna naszą przyszłość i wie, jak nami pokierować. Trzeba Mu tylko zaw ierzyć.

W y d a w a ło b y się, że zalecone tej w dow ie czynności są bez­

celowe - puste naczynia, i do tego pożyczone, nie przysporzą dobra. Postanowiła jednak zaufać poleceniu Bożego sługi. Jest to lekcja dla każdego z nas: Jeśli pow ażnie traktujemy Boże Sło­

w o i postanawiam y realizow ać Jego zalecenia w na­

szym życiu, zniechęcenie i poczucie beznadziejno­

ści ustąpią. Boże Słowo uczyni w naszym życiu cud.

Sam na sam z B ogiem

„Potem w ejdź do domu i zamknij drzw i za sobą i za swoimi synami, i nalewaj do wszystkich tych na­

czyń, a pełne odstawiaj. O deszła w ięc od niego, za ­ mknęła d rz w i za sobą i za swoimi synami: oni jej po­

daw ali, a ona nalew ała" (ww. 4-5).

W spólnota z Bogiem to sprawa intymna. Nasz Pan zaleca: „A le ty, gdy się modlisz, w ejdź do ko­

mory swojej, a zam knąwszy d rzw i za sobą, módl się do O jca swego, który jest w ukryciu, a Ojciec twój, który w id zi w ukryciu, od p łaci tobie" (M t 6,6). Prak­

tyka osobistego spotykania się z Panem w modlitwie i lekturze Jego Słowa przynosi konkretne dobro dla naszego codziennego życia, a już szczególnie owocuje w chwilach krytycznych. Zwyczaj pow ie­

rzania mu swoich spraw i zw ierzania się z tego, co On i tak dobrze zna, sprzyja powstawaniu nie­

w ytłum aczalnej w ięzi m iędzy Stwórcą i stworze­

niem. O d ro d zo n y chrześcijanin codziennie d o ­ świadcza rzeczywistej obecności Jezusa, który mieszka w nim przez Ducha Świętego.

W spólnota z Bogiem to również sprawa spo­

łeczna. „G d z ie bowiem dwóch albo trzech gro ­ madzi się w M oje imię, tam jestem pośród nich"

(M t 18,20 PE) - mówi Pan Kościoła. W e w spól­

nocie uczymy się otw ierania na innych, gro­

m adnego przeżyw ania intymnej w ięzi z Bo­

giem. Ile nieraz trzeba odw agi, aby się o ko­

goś pom odlić w jego obecności. Paraliżuje nas strach, bo co będzie, jeśli po m odlitwie w tej konkretnej sprawie nic się nie stanie?

Za zamkniętymi drzw iam i, być może za zasłoniętym i też oknami, w dow a ze swoimi synami przechodziła taką w ła ś­

nie próbę w iary. Do robienia tej „głupiej rzeczy" - napełniania mnóstwa naczyń odrobiną o liw y - musiała zm obilizow ać nie tylko siebie. W tym „niedorzecznym "

dziele musiała być jednomyślna cała trój­

ka. W iemy, jak bardzo nie jest to łatwe.

N ie tylko z pow odu strachu błąkającego się w umysłach zaangażow anych w d z ia ­ łanie osób, ale także z pow odu ironii ewentualnych obserwatorów. N a szczęś­

cie, tu akurat nie było w id zó w - wszyscy uw ijali się równo i nie mieli czasu na za ­ stanawianie się.

Bóg z a s p o k a ja

„ A gdy naczynia b yły pełne, rze­

kła do swego syna: Podaj mi jesz­

cze naczynie. Lecz on jej o d p ow ie­

dział: N ie ma już naczyń. I w tedy oliw a przestała się lać" (w. 6)

I teraz w arto się zastanowić:

W jaki sposób dzisiaj Bóg poma-

c h r z e ś c ij a n iM H » f l H

(6)

ga nam uporać się z brakami finansowymi? Jak pomnaża na­

szą „odrobinę oliw y"? Co mógł na przykład zrobić Elizeusz?

M ó g ł przecież wśród licznego grona prorockich uczniów zor­

ganizow ać zbiórkę na rzecz spłacenia długu ich zm arłego ko­

legi. Zdarza się, że uczeń Chrystusa w ypełnia kupony totolotka w nadziei, iż Bóg pobłogosław i w ybrane liczby i w ten sposób pomoże swemu słudze wyjść z ta ra p a tó w , a zostaje w swych rachubach zawiedziony. Tak owa w dow a, jak i liczący na w y ­ graną chrześcijanin mogli się poczuć zaw iedzeni brakiem ta­

kiej pomocy, jakiej oczekiwali. Jednak po pewnym czasie, gdy

„na dobre i na złe" wiernie trzym ają się Pana, okazuje się, że zwycięsko w ychodzą z tarapatów i znów jasno im świeci słoń­

ce. W do w ie ta „niedorzeczna" akcja napełniania pustych na­

czyń p rzysporzyła środków do życia, i to w nadmiarze. A nasz chrześcijanin ze zdumieniem stwierdza, że minęły „chude lata"

i może spać spokojnie bez brzemienia długów. Jak to się stało?

- zapytuje sam siebie.

Zajrzyjmy do bardzo pouczającego fragmentu Pisma, ósme­

go rozdziału Księgi Powtórzonego Prawa. W wersecie osiemna­

stym znajdujemy odpow iedź na pytanie, jak to się dzieje, że do ­ świadczamy pomnożenia tej naszej „odrobiny oliw y". „Pamiętaj, że to Pan, Bóg twój, daje ci siłę do zdobyw ania bogactw a, aby potwierdzić swoje przymierze, które poprzysiągł twoim ojcom, jak się to dziś okazuje". To Bóg daje nam siłę, zdolności, zdrowie, pomysły i chęci do ich realizacji, stwarza odpowiednie okoliczno­

ści, stawia na drodze właściwych ludzi... Tak, spieczoną ziemię nawadnia nie tylko rzęsisty deszcz, ale i delikatna rosa w nocy.

O rzeźw ia rośliny, pozw ala przetrwać mimo spiekoty za dnia.

W innym fragmencie w tej samej Księgi M ojżesza czytamy:

„Pan każe, a b y było z tobą błogosław ieństwo w twoich spichle­

rzach i w każdym przedsięwzięciu twoich rąk. Pobłogosławi cię na ziemi, którą daje ci Pan, Bóg tw ó j" (Pwt 28,8). Tak w ięc to, co naszym zdaniem „tak się jakoś ułożyło", zależne jest od Boga.

Przez ca ły czas Bóg niewidzialnie zasila polegającego na Nim i wiernego Mu sługę. Przykazuje błogosławieństwu to w a rzy­

szyć mu w życiu. „W szystko przecież, co konieczne do życia i pobożności, Jego Boska moc dała nam w darze przez pozna­

nie Tego, który p o w o ła ł nas dzięki własnej chwale i doskonało­

ści" (2 P 1,3 PE).

Z a k o ń c z s p ra w ę

„Poszła w ięc i o p o w ie d zia ła o tym mężowi Bożemu. A on rzekł: Idź, sprzedaj oliw ę i spłać swój dług, ty zaś w ra z z syna­

mi utrzymujcie się z tego, co zostanie" (w. 7).

Przeszczęśliwa już w dow a dow iaduje się, że to jeszcze nie koniec. Otrzymuje następne trzy zadania: sprzedać oliwę, spłacić dług oraz za­

inwestować pozostały w jej rękach kapitał. Tro­

chę ją to zmartwiło, bo na każdej z tych czyn­

ności trzeba się znać: tak sprzedać, aby uzyskać maksymalną cenę; tak zw ró­

cić dług, aby się zabezpieczyć przed niespodziewanymi roszczeniami;

tak obracać kapitałem, aby go star­

czyło na resztę życia. Ale nie było wyjścia, trzeba dokończyć dzieła, bo „Lepszy jest koniec sprawy, niż jej początek" - pow iedział pewien bardzo mądry i zamożny człowiek (Kzn 7,8).

Zmiana ustroju w naszym kraju niemal wszystkich z nas zmu­

sza do nauczenia się dbania o własne interesy: musimy wiedzieć, jak zdobyć pracę, jak ją utrzymać, jak w yp e łn ić PIT i druk DRA, jak zainwestować swoje oszczędności czy też zabezpieczyć się na starość. Żyje się nam coraz w ygodniej, ale zarazem coraz trudniej. Dochodzimy do wniosku, że pieniędzy potrzebnych jak powietrze nie otrzymujemy po równo, choć „m am y jednakowe żołądki". W kapitalizmie nie ma miejsca na sentymenty. Jest on raczej drapieżny. Jak się zatem mamy w tej sytuacji zachować, aby pieniądz nie stał się naszym bogiem, lecz pozostał jedynie tym, czym jest - środkiem płatniczym? N a szczęście, om aw ia­

my to zagadnienie w środowisku ludzi, którzy oddali swe życie Chrystusowi. A skoro tak, za naszym Panem możemy przyją ć za własne Jego motto: „I wszystko moje jest twoje, a tw oje jest moje i uwielbiony jestem w nich" (J 17,10).

Co się z tym wiąże? Po pierwsze, musimy sobie uzmysłowić, że jesteśmy tylko zarządcam i naszego życia i wszystkiego, co posiadamy. N ie właścicielami. A kim jest zarządca? To ktoś, kto dba o interesy kogoś innego. Sam nie posiada nic, ale ochrania i pomnaża własność tego, komu służy. Zarządzanie stało się na­

szym dziedzictwem z racji tego, że jesteśmy Bożymi dziećmi.

Mam y z tym do czynienia na każdym etapie chrześcijańskiego życia. Jesteśmy Bożymi zarządcam i (administratorami), którym On po w ie rzył dozór nad naszym czasem, zdolnościami, w iarą, służbą i pieniędzmi. A to w praktyce okazuje się trudne. W ielu chrześcijan, pomimo zadeklarow ania, że pow ierzyli swe życie Bogu, uważa się za właścicieli wszystkiego, co posiadają. M ó ­ w ią na przykład: da ję dziesięcinę, gdy tymczasem Biblia nazy­

wa to od d a w a n ie m dziesięciny Bogu. W ierne oddaw anie dzie­

sięciny jest najlepszym sprawdzianem tego, jakimi jesteśmy za ­ rządcami, poniew aż nasza cielesna natura pragnie posiadania pieniędzy bardziej niż czegokolw iek innego - bo to nam po­

zw ala sobie d o godzić i siebie w yw yższyć.

Po drugie, Bóg chce, aby pieniądze b y ły tak dla nas, jak i dla naszych bliskich, błogosław ieństwem . Za pieniądze A b ­ raham nabył pole z jaskinią na grób dla Sary (Rdz 23,9). D zię­

ki pieniądzom Jakub kupow ał zboże w Egipcie podczas klęski głodu i o c a lił liczną rodzinę. Pismo Święte podkreśla, że nie pieniądze jako takie są „korzeniem w szelkiego zła", lecz „ch ci­

wość na pieniądze. W pogoni za nimi, niektórzy o d łą c z y li się od w ia ry i zgotow ali sobie liczne cierpienia" (1 Tm 6,10 PE).

W iększość z nas z pewnością zg o d zi się z tw ierdzeniem , że powinniśmy rozsądnie gospodarzyć swymi finansami. W ła ś ­ ciwe i sensowne jest odkładanie pieniędzy, niekorzystanie z d ó b r materialnych ponad miarę, niekupowanie drożej (nawet gd y nas stać), jeśli to samo można kupić taniej. Kto nie potra­

fi pow iedzieć „n ie " wydatkom , na które go nie stać, ryzykuje uzależnienie się od drugiego człow ieka, od banków: „B o g a cz panuje nad nędzarzem, lecz dłużnik jest sługą w ie rzy c ie la "

(Prz 2 2,7). N ie kupujmy pod w pływ em impulsu, planujm y nasze w ydatki w zależności od dochodów . N ie żyjm y ponad stan, bo to pociąga za sobą życie na kredyt, siedzenie w kieszeni u ro­

dziny, p rz y ja c ió ł i znajomych. G d yb y w łaścicielka bańki o liw y ż y ła dzisiaj, chcąc utrzymać się z d a row anego kapitału, z pew ­ nością postępow ałaby zgodnie z zasadą, w edług której ż y ł apostoł Paweł: „(...) nauczyłem się poprzestaw ać na tym, co mam. Umiem żyć w biedzie i umiem żyć w dostatku. Do wszyst­

kiego jestem należycie przygotow any: mogę być syty i głodny, żyć w dostatku i w biedzie. W szystko mogę w Tym, który mnie

umacnia" (Flp 4,11-13). ■

CHRZEŚCIJANIN 01 - 0 2 / 2 0 0 6 • ww w.chn.kz.pl

(7)

Ilu z nas do św ia d czyło przyjm ow ania od Boga? M am na my­

śli otrzym yw anie Bożych błogosławieństw. Zapewne wszyscy.

Istnieje jednak jeszcze większe błogosław ieństwo. Powiedział 0 tym Pan Jezus, a autor D ziejów Apostolskich zapisał te słowa w swojej księdze: „W tym wszystkim pokazałem wam, że tak pracujqc, należy wspierać słabych i pamiętać na słowa Pana Je­

zusa, który sam pow iedział: Bardziej błogosław iong rzeczą jest daw ać, aniżeli brać" (Dz 20,35).

je st pewna anegdota, którą traktuję jak przypow ieść. O to Świnia skarżyła się krowie, że cieszy się mniejszą od niej sympa­

tią. A przecież - argum entowała - chociaż krow y dają mleko 1 śmietanę, to jednak świnie dają z siebie wszystko. Po namyśle krowa o d p a rła łagodnie: M o że jest ta k d la te g o , że my dajem y, w c ią ż b ę d ą c żyw e . M y również chcemy mówić o dawaniu jesz­

cze za naszego życia...

O f ia r n o ś ć w N o w y m T e s ta m e n c ie

Zacznijmy od fragmentu zapisanego w 2 Kor 8,1-8: „ A po­

w iadam iam y was, bracia, o łasce Bożej, okazanej zborom mace­

dońskim, iż mimo licznych utrapień, które w ystawiły ich na próbę, niezwykła radość i skrajne ubóstwo ich przerodziły się w nad­

zwyczajne bogactw o ich ofiarności; gdyż w miarę możności - mogę to zaświadczyć - owszem, ponad możność, samorzutnie, usilnym naleganiem dopraszając się od nas tej łaski, by mogli uczestniczyć w dziele miłosierdzia dla świętych. I ponad nasze oczekiwanie oddaw ali nawet siebie samych najpierw Panu, a po­

tem i nam, za w olą Bożą. [...] N ie mówię tego, jakobym w yd a ­ w a ł rozkaz, ale pragnę na tle gorliwości innych w ypróbow ać też szczerość waszej miłości".

M a ce d o ń czycy - d o św iadczający na co dzień rozmaitych przeciwności, prześladowań i skrajnego ubóstwa - byli niezw y­

kle ofiarni, daw a li więcej, niż ich było stać, nalegali, by p o z w o ­ lono im w ten sposób służyć świętym w Jerozolimie, poniew aż poświęcili siebie samych Bogu, a w Nim - także ludziom.

Inny przykład podał sam Jezus. „A usiadłszy naprzeciwko skarbnicy, przyp a tryw a ł się, jak lud w rzucał pieniądze do skarbni­

cy i jak wielu bogaczy dużo w rzucało" (M k 12,41). Pan Jezus nie był obojętnym obserwatorem i zw ra ca ł uwagę na szczegóły. Cho­

ciaż bogaci daw ali dużo pieniędzy, to jednak gdy uboga w dowa złożyła dwie najdrobniejsze monety, Jezus powiedział, że „w rzu­

ciła więcej do skarbnicy". C zy źle w id zia ł lub nie umiał liczyć? W i­

dzia ł i w iedział, co każdy dawał. On wie też, ile my dajemy. Tamci daw ali dużo, bo mieli wiele; ona dając mało, dała wszystko. Dla­

tego doznała większego błogosławieństwa od Boga.

J a k s ta ć s ię b o g a t y m ?

Wszystko, co mamy, jest darem Bożym: „Pamiętaj, że to Pan, Bóg tw ój, daje ci siłę do zd o b yw an ia bogactw a, aby potw ier­

dzić swoje przym ierze, które p oprzysiągł twoim ojcom" (5 M 8,18). D laczego w ięc ludzie nie składają ofiar materialnych?

Uważam, że jest jeden pow ód: bardziej p rz yw yk li do otrzym y­

w ania błogosławieństw, niż do daw ania Bogu i ludziom. Ktoś może nawet pragnąć, modlić się i pościć, by spoczęło na nim większe błogosław ieństwo, lecz wszystko to czyni na próżno, jeśli nie zacznie daw ać, nie przejdzie od słów do czynów.

Przywołaliśmy już przykład M acedończyków , przyjrzyjm y się teraz przykładow i, jakim jest życie samego Jezusa: „A lb o ­ wiem znacie łaskę Pana naszego Jezusa Chrystusa, że będąc bogatym , stał się dla was ubogim, abyście ubóstwem Jego zo ­ stali ubogaceni" (2 Kor 8,9). To w zór, jak stać się bogatym . On

e r

Płynie z ofiarności

Chester G re tz

w y p a rł się samego siebie, będąc Bogiem, stał się człowiekiem i sługą, okazał Ojcu posłuszeństwo a ż do śmierci na krzyżu.

Z robił to z jednego powodu: stworzeni przez Boga ludzie upadli w grzech i stali się zgubieni. Fragment Księgi Izajasza (6,8; por.

Hbr 1,1-3) uchyla tajemnicy niebios, gdy Jezus Chrystus mówi do O jca: „O to jestem, poślij mnie". O n zostaw ił całe bogactw o i chwałę, stał się człowiekiem, by zb a w ić ludzi, a gdy do nich przyszedł, został odrzucony (Iz 53,3). W czasie Jego ziemskiej działalności, ktoś z ło ż y ł Mu wyznanie: „N auczycielu, pójdę za tobą, dokądkolw iek pójdziesz. I rzekł mu Jezus: Lisy mają jamy i ptaki niebieskie gniazda, ale Syn C złow ieczy nie ma, gdzie by głow ę skłonił" (M t 8,19-20). Ponieważjezus o d d a ł wszystko, O j­

ciec G o w yw yższy: Jego imię stanie się sławniejsze od innych, a każdy język odda M u chw ałę (por. Flp 2,9-11).

D z ie s ię c in a w S t a r y m T e s ta m e n c ie

C zy Abraham ż y ł przed czy po nadaniu Prawa? Żył przed nastaniem Prawa. A Jakub? Także. M y zwykliśm y mówić, że ż y ­ jemy w czasach łaski, a nie w czasach panowania Prawa (Za­

konu) i dlatego nie o b ow iązują nas jego przepisy. Skoro jednak patriarchow ie, a później inni starotestamentowi w ierzący, żyjąc pod Zakonem, tak gorliw ie składali Bogu ofiary, to czy my, ż y ją ­ cy w czasie łaski, nie powinniśmy być gorliwsi od nich w o fiarno­

ści? Myślę, że powinniśmy daw ać więcej.

W 1 M 14,20 czytam y o spotkaniu Abrahama z Melchisede- kiem: „A bram d a ł mu dziesięcinę ze wszystkiego". To świadectwo jest powtórzone w Liście do Hebrajczyków (7,1-10). Z kolei w 1 M 28,22, po dostąpieniu przez Jakuba w ielkiego błogosławieństwa Bożego w spotkaniu z aniołem, czytamy: „ A kamień, który posta­

wiłem jako pomnik, będzie domem Bożym i ze wszystkiego, co mi dasz, będę ci d a w a ł dokładnie dziesięcinę". N ie umiem w ytłum a­

czyć, dlaczego oni, żyją cy przed nadaniem Prawa, składali dzie­

sięcinę. Myślę, że robili to z wdzięczności dla Boga.

Po nadaniu Zakonu dziesięcina zyskała normę prawną.

W 3 M 27,30 czytamy: „Wszelka dziesięcina z płodów ziemi czy z plonów polnych, czy z ow oców drzew, należy do Pana.

Jest ona poświęcona Panu". W 4 M 18,21-28 znajdujemy nastę­

pującą naukę: „Lewitom zaś dałem oto jako dziedzictwo każdą dziesięcinę w Izraelu za ich służbę, którą spełniają w Namiocie Zgromadzenia. [...] G dy będziecie pobierać od synów izraelskich dziesięcinę, którą dałem wam od nich jako wasze dziedzictwo, odłóżcie od niej jako dar ofiarny dla Pana dziesięcinę z tej dzie­

sięciny. W asz dar ofiarny będzie wam poczytany za plon z gum­

na i za plon z tłoczni. Tak samo też odłóżcie dar ofiarny dla Pana od wszystkich dziesięcin, które pobieracie od synów izraelskich.

Dar z tego w ydzielony dla Pana oddajcie Aaronowi, kapłanowi".

Z

CHRZEŚCIJANIN 01 - 0 2 / 2 0 0 6 • www.chn.kz.pl

(8)

Dar z płodów rolnych i ow oców był traktowany jako opłata dzier­

żawna za użytkowanie ziemi, której właścicielem jest Pan.

Zwróćmy uwagę na kolejny fragment starotestamentowy.

„Będziesz d a w a ł dziesięcinę z każdego plonu tw ojego nasie­

nia, które rokrocznie w yd a je pole. N a miejscu, które Pan w y ­ bierze na mieszkanie dla swego imienia, będziesz ja d ł przed Panem, Bogiem twoim, dziesięcinę z tw ego zboża, wina i o liw y oraz z pierworodnych tw ojego bydła i trzody, abyś się uczył bojaźni Pana, Boga twego, po wszystkie dni [...] i będziesz się weselił [...]. W te d y przyjdzie Lewita, poniew aż nie ma on d zia ­ łu i dziedzictw a z tobą, oraz obcy przybysz, sierota i w dowa, którzy sq w twoich bramach, i będą jedli, i nasycą się, aby ci bło g osła w ił Pan, Bóg twój, w każdym dziele tw ojej ręki, które będziesz w yko n yw a ł" (5 M 14,22-29).

Dziesięcina była w ięc połączona ze świętowaniem, w któ­

rym brali udział obcy przybysze, w dow y, sieroty i Lewici. Da­

w a ła w ięc także okazję do działalności misyjnej. Również dziś wielu chrześcijan składa podw ójną dziesięcinę: 10 proc. dla Kościoła i drugie tyle na potrzeby misyjne.

Zbór w N ow ym Jorku, w którym w 1954 r. rozpocząłem swoją służbę, liczył 8 0 -9 0 członków. Po pewnym czasie wierni w yzn a czyli sobie cel, by zbierać 100 dolarów miesięcznie na misję. W ciągu roku zebrano na ten cel 1250 dolarów. Rok póź­

niej składkę podw ojono, w kolejnym roku zebrano 3 7 0 0 d o la ­ rów, potem około 5 0 0 0 . Były to kw oty zebrane poza normalną dziesięciną.

W księdze, od której z reguły rozpoczynają się w y kła d y na temat dziesięciny, czyli u proroka M alachiasza, czytam y: „C zy człow iek może oszukiwać Boga? Bo w y mnie oszukujecie! Lecz w y pytacie: W czym cię oszukaliśmy? W dziesięcinach i dani­

nach" (3,8). C zy to do pomyślenia? C zy napraw dę można oszu­

kać Boga? On jednak mówi: M nie og rab iliście.

A by nie skupiać się na stronie negatywnej, zapytajmy, co się dzieje, gdy dajemy ofiarę. „Przynieście całą dziesięcinę do spi­

chlerza, aby był zapas w moim domu, i w ten sposób wystawcie mnie na próbę! - mówi Pan Zastępów - czy wam nie otworzę okien niebieskich i nie wyleję na was błogosławieństwa ponad miarę. I zabronię potem szarańczy pożerać wasze plony rolne, wasz w inograd zaś w polu nie będzie bez owocu - mówi Pan Za­

stępów. Wszystkie narody będą was n azyw ać szczęśliwymi, bo będziecie krajem uroczym - mówi Pan Zastępów" (3,10-12).

C zy chcemy otwartych niebios? C zy chcemy, by Bóg w y ­ lał obfite błogosławieństwo? M ożna og lą da ć otwarte niebiosa.

M ożna doznać przelew ającego się błogosław ieństwa. G dzie

tkwi klucz? W Księdze M alachiasza: „Przynieście całą dziesię­

cinę do spichlerza" (3,10).

Ale co jest w łaściw ą m otywacją dawania? C zy mamy d a ­ w ać po to, aby coś otrzymać? O czyw iście, nie. Naszym moty­

wem powinna być miłość do Boga i przez N iego do ludzi. Pa­

miętamy przecież słowa z 1 Listu do Koryntian: „I choćbym roz­

d a ł całe mienie swoje, i choćbym ciało swoje w y d a ł na spalenie, a miłości bym nie miał, nic mi to nie pom oże" (13,3). Dawanie musi w y p ły w a ć z miłości.

S p o s ó b d a w a n i a

Naukę na ten temat znajdujemy w 2 Kor 9,6-7: „K to sieje ską­

po, skąpo też żąć będzie, a kto sieje obficie, obficie też żąć bę ­ dzie. Każdy, tak jak sobie postanow ił w sercu, nie z żalem albo z przymusu; g dyż ochotnego daw cę Bóg miłuje". C hodzi w ięc nie tylko o daw anie z miłością, ale również z radością.

Byłem przed laty w Zairze. Trwało nabożeństwo poranne.

W pewnym momencie nadszedł czas zbierania kolekty. Pod­

czas zbiórki zborow nicy zaczęli śpiewać i tańcząc, składali swoje o fia ry do wielkich koszy stojących na podium. Byli szczęś­

liwi. N ie należy daw ać niechętnie.

Przypomnijmy jeszcze inne słowa Jezusa na temat o fia rn o ­ ści: „D aw ajcie, a będzie wam dane; miarą dobrą, natłoczoną, potrzęsioną i przepełnioną d a d zą w zanadrze wasze; [...] jaką miarą mierzycie, taką i wam odm ierzą" (Łk 6,38).

Oto dwa przykłady. Amerykanie, i nie tylko oni, bardzo lu­

bią coca-colę. Swego czasu przew odniczący rady nadzorczej Coca-Cola Company, człowiek bardzo majętny, p o p a d ł w alko­

holizm. Dzięki łasce Bożej, trafił na ewangelizację i uwierzył w Je­

zusa Chrystusa jako swego Pana i Zbawiciela. Postanowił wtedy, że przestanie pić, i p o zb ył się całego zap asu whisky z wyjątkiem jednej butelki - miała mu stale przypominać, kim był i kim się stał dzięki uwolnieniu darowanemu przez Boga. Swą wdzięczność dla N iego wyraził, przekazując majątek na różne cele misyjne.

Drugi, bardziej znany przykład dotyczy właściciela firmy Col­

gate, produkującej między innymi pastę do zębów. Był w ierzą­

cy i d a w a ł Bogu dziesięcinę. Bóg go pobłogosław ił. Po jakimś czasie zaczął oddaw ać na sprawy Boże 2 0 proc., następnie 3 0 proc. Przed śmiercią o d d a w a ł Bogu w ofierze 9 0 proc. swo­

ich zysków.

N ie bójmy się poruszać tego tematu. Zaniechanie składania dziesięciny jest ograbianiem Boga, z kolei daw anie jej przynosi Jego błogosław ieństw o dającym i Zborow i. N ie będę z a d a w a ł osobistego pytania pastorom. N iejednokrotnie przeżyłem roz­

czarowanie, g d y oka zyw a ło się, że pastorzy nie daw a li nic lub niewiele. N ie można być przykładem dla własnego Zboru, jeśli w swoim sercu uczciwie nie rozstrzygnie się tej sprawy. M

P rz e k ła d i o p ra c o w a n ie re d .

I Chester G retz jest amerykańskim pastorem polskiego pocho­

dzenia w Elim Church in USA. O d la t 6 0 . XX w. z o d d a n ie m służy jako misjonarz i nauczyciel biblijny w zborach polskich.

Tekst jest opracowaniem studium biblijnego, które w yg ło sił podczas konferencji pastorów O kręgu Centralnego, w listo­

padzie 2001 r. Za udostępnienie nagrania dziękujemy jego realizatorow i, diakonow i M ariuszow i Bartosikowi ze zboru

„Immanuel" w to d z i.

(9)

ŚwiadectwoH

Bóg przeszedł próbę

Przed nawróceniem wiele myślałem na temat pieniędzy. Marzyłem o tym, by być bogatym.

Czasem grałem w totolotka, planujqc, na co wy­

dam pieniqdze, gdy wygram. Oczywiście, sny o potędze się nie wypełniły. Kiedy w Polsce na­

stał czas przemian ustrojowych, zaczgłem sporo myśleć o założeniu jakiegoś biznesu. Jednak nie miałem odwagi, by to zrobić, więc znów skończy­

ło się na marzeniach. Zaczgłem zbierać znaczki pocztowe. Z czasem filatelistyka z hobby prze­

kształciła się w pasję, a później w uzależnienie.

Chęć posiadania ogromnej i, co najważniejsze, wiele wartej kolekcji, stała się największą moty- wacjq. Kiedy się nawróciłem. Bóg uwolnił mnie w jednej chwili. Jezus stał się dla mnie wszyst­

kim, Jemu zaufałem. To, co kierowało moim ży­

ciem do tej pory, ustąpiło miejsca Zbawcy.

Z czasem, gdy Pan uczył mnie, jak żyć, zro­

zumiałem, że potrzebuję Bożej nauki na temat finansów. Razem zżonq pracowaliśmy jako nauczyciele. Byliśmy na tak zwanym dorobku.

Potrzebowaliśmy wiele do wyposażenia miesz­

kania, mieliśmy dwoje małych dzieci, otrzecie było w drodze. Właśnie wtedy usłyszałem naukę o dziesięcinie. Bóg posłużył się moim przyjacie­

lem, który był dla mnie przykładem człowieka praktykującego tę prawdę. On oddawał dziesięć procent swoich dochodów do Kościoła jako znak swojego zaufania Bogu. Pan skłaniał mnie do refleksji nad tym tematem. Dość długo prowa­

dziłem wewnętrzną walkę. Nie byłem pewny, czy Bóg wymaga od tak niezamożnych ludzi jak my oddawania aż tak dużej sumy. Nawet prze­

liczałem sobie, ile to jest dni naszego bytowa­

nia. Wyszło mi, że dziesięcina to równowartość kwoty na zakup żywności na cztery dni. Pensje nauczycielskie w tym okresie były niskie, więc zdarzało się, że pod koniec miesiąca musieliśmy pożyczać pieniądze. Pamiętam dobrze, że kupno nowych spodni wiązało się ze sporymi wyrzecze­

niami. Myślenie o naszym bytowaniu zajmowało mi sporo czasu i troski.

Pomimo tych wątpliwości Bóg przekonywał mnie coraz bardziej, bym zaczął oddawać dzie­

sięcinę. Przemówił do mnie szczególnie poprzez Słowo zapisane w Księdze Malachiasza 3,10:

„Przynieście całą dziesięcinę do spichlerza, aby był zapas w moim domu, i w ten sposób wystaw­

cie Mnie na próbę! - mówi Pan Zastępów - czy wam nie otworzę okien niebieskich i nie wyleję na was błogosławieństwa ponad miarę".

Ja rzeczywiście wystawiłem Boga na próbę.

Moja żona w tym czasie nie była jeszcze chrześ­

cijanką, więc ustaliłem z nią, że będę oddawał dziesięcinę z połowy naszych dochodów. Tak też

zrobiłem. Niedługo potem ona także się nawróci­

ła i podjęła decyzję o oddawaniu dziesięciny. Po­

czątki były niezwykle trudne. Ja naprawdę chcia­

łem sprawdzić, czy to działa, czy nam wystarczy.

Na koniec pewnego miesiąca brakło nam na jedno śniadanie, gdyż dopiero następnego dnia miała być wypłata. Powiedziałem: „Boże, czy człowiek, który zaufał Tobie, musi pożyczać pie­

niądze od sąsiadki? Czy tak ma wyglądać błogo­

sławieństwo?". Wtedy przyszła myśl, aby prze­

szukać wszystkie kieszenie... Znaleźliśmy 10 zł!

Wiele razy w życiu przeszukiwałem kieszenie i znajdowałem jakieś pieniądze, ale tym razem to była wielka radość, ponieważ Bóg potwierdził swoją obietnicę.

Innym razem pieniądze skończyły się kilka dni przed wypłatą. Wieszałem wtedy wyprane przez żonę firanki i myślałem o tym, co ja teraz

Finansowy przełom

Bóg jest życiem, darzy życiem przez swoje Sło­

wo. Ono jest punktem odniesienia dla każdej sfery mego życia - gdy mu się poddaję, kory­

gowana jest moja postawa, poglądy i decyzje.

Doświadczyłam tego już wiele razy. Bóg prze­

mienił mnie swoim Słowem także w sferze da­

wania i dzielenia się tym, co w naszym świecie jest cenne i ma wielką wartość - pieniędzmi.

Przez lata towarzyszyło mi przekonanie, że wszystko, co posiadam, jest wyłącznie moją własnością i mogę tym dysponować według własnego uznania i woli. Jeśli zechcę, to mogę również dać ofiarę na cele funkcjonowania Koś­

cioła i świadczy to o mnie, o mojej wrażliwo­

ści, świadomości, że tak należy i podoba się to Bogu. Znałam już wtedy Biblię, bo od dzieciń­

stwa ją czytałam. Jednak potrzebowałam w tej sferze przełomu. W swoim czasie Słowo Boże przemówiło do mnie, poruszyło moje serce i od nowa ukształtowało właściwą postawę w tym względzie.

Był to czas, kiedy z moją bratową pojecha­

łyśmy na konferencję do zaprzyjaźnionego zbo­

ru. Byłyśmy głodne Boga i pełne oczekiwania na to, co On dla nas przygotował. Wsłuchując się w poselstwo kaznodziei, spoglądałyśmy na siebie zadziwione i niezmiernie uradowane tym, co słyszałyśmy. Obie bowiem znałyśmy dobrze nasze oczekiwania, potrzeby. Wiedzia­

łyśmy o problemach i obciążeniach. To był dla nas szczególny dzień od Boga, kiedy mogły­

śmy brać z Jego stołu w obfitości. Na spotka­

niu moja bratowa została uzdrowiona z drę­

czącej nerwicy, która dotąd w dramatyczny sposób dawała o sobie znać. Od tamtej pory

zrobię. Wtedy usłyszałem stukanie do drzwi. Zu­

pełnie niezapowiedzianie przyjechała moja teś­

ciowa. Kiedy powiedziałem jej, że nie mamy ani grosza, stwierdziła, że nie musimy się martwić, gdyż ona ma pieniądze. Wiele razy korzystałem z pomocy finansowej rodziców i teściów, ale tym razem to był Boży dar.

Bóg dał dowody na to, że warto Mu ufać. Te wydarzenia wzmocniły naszą wiarę i zaufanie.

Od tej pory Bóg uczy nas, jak rozporządzać pie­

niędzmi na Jego sposób. Z czasem otrzymałem inną, dużo lepiej płatną pracę. Bóg wypełnił na­

sze spichlerze i błogosławi nas. Przede wszystkim uwolnił mnie od myśli o pieniądzach, o bogactwie.

Wlał pokój w moje serce i nauczył pokładać całą ufność w Nim. Chwała naszemu Bogu i Panu!

Sławomir Janikowski

znikły wszelkie objawy choroby i choć minęło wiele lat, nigdy więcej się nie pojawiły.

Ja także doświadczyłam na tym spotkaniu działania Bożej mocy. Dotkliwie przeżywałam w tamtym okresie trwający już jakiś czas kryzys finansowy. Kaznodzieja zaś zwiastował nie tylko 0 uzdrowieniu, między innymi z nerwicy i wszel­

kich niepokojów, mówił także „do mnie" o spra­

wach materialnych. Usłyszałam, że wszystko, co mam, nie jest tak naprawdę moje. Bóg z łaski dał mi tak wiele po to, bym mogła tym mądrze zarządzać i dysponować. Dotarła do mnie Boża prawda o tym, że 10 proc. tego, co posiadam, nie jest w ogóle moje, należy do Boga. Prawdzi­

wą ofiarą Jemu miłą jest dopiero to, co oddam z pozostałej części na sprawę Pańską. To Stwór­

ca ustanowił takie zasady i przywilejem jest we­

dług nich żyć, gdyż wtedy spływa na nas błogo­

sławieństwo i Boża troska o każdą dziedzinę na­

szego życia, w tym także finansową.

Poruszona tym poselstwem, wysypałam na ofiarę całą zawartość mojej sakiewki. Oka­

zało się, że mam w tym spore zaległości. Tego dnia odczułam mocno, że to zwiastowanie mnie przemienia i jest dla mnie przygotowa­

ne. Na szczęście, nie była to jedynie chwilowa fascynacja odkrytą prawdą Bożą. Oddawanie Bogu dziesięciny, składanie ofiar stało się za­

sadą życia mojego i całej mojej rodziny.

Od tamtego momentu odebraliśmy jako rodzina wiele Bożego błogosławieństwa w kwestii finansowej i nie tylko. Z radością 1 wdzięcznością w sercach odkryliśmy Bożą prawdę i chcemy jako rodzina według niej żyć, składając wszelką troskę - w tym takie o byt materialny - na Pana. To Boża sprawa.

Ewa; z iła w y

9

CHRZEŚCIJANIN Ol -0 2 /2 0 0 6 • www.d«n.ksLf>l

(10)

Kto trzyma Kasa?

o ronzlnnym nuaZeoie

G rz e g o rz G ru szczyń ski Misja „Chrześcijańska Rodzina"

10

Rozważania na temat pieniędzy zawsze budzą emocje, ponie­

w a ż dotykają w ażnych i bardzo osobistych obszarów naszego życia i psychiki. Pisząc ten artykuł, zdaję sobie z tego sprawę, ale ze w zględu na w agę zagadnienia i rolę, jaką pieniądze o d ­ g ryw a ją w rodzinnym i małżeńskim życiu, pozw olę sobie na kil­

ka refleksji.

W iadom o, że pieniądze szczęścia nie dają, a jednocześnie bez pieniędzy trudno być szczęśliwym. Są potrzebne i jak każde narzędzie, także pieniądze można w ykorzystyw ać zarów no do dobrych, jak i złych celów. Sami znamy w iele przykładów, gdy pieniądze przew róciły ludziom w głowie.

Jezus, znając dobrze ludzką naturę, przestrzegał przed ich złym w pływ em . „Żaden sługa nie może dwóm panom służyć, gdyż albo jednego nienaw idzieć będzie, a drugiego miłować, albo jednego trzymać się będzie, a drugim pogardzi. N ie mo­

żecie Bogu służyć i mamonie" (tk 16,13). Paweł w Liście do Ty­

moteusza pisał: „A lbow iem korzeniem wszelkiego zła jest miłość pieniędzy" (1 Tm 6,10).

To, jak pieniądze w p ły w a ją na ludzi, dobitnie i trafnie w y ra ­ ził W arren W . W iesbie:

„Pieniądze są w spaniałym sługą, okropnym panem i o b rz y d ­ liwym bogiem".

Dziś wiele w yższych uczelni kształci specjalistów w d zie d zi­

nie finansów, gospodarki i zarządzania. D obry księgowy i me­

nedżer mogą liczyć na dobre posady. Niestety, żadna szkoła nie uczy gospodarow ania domowym budżetem.

M nóstwo rodzin boryka się z trudnościami, ży ją c od w y p ła ­ ty do w ypłaty, od pożyczki do pożyczki. Trafiają się w p ra w ­ dzie domorośli geniusze finansowi (z reguły też wszyscy lepiej wiemy, jak nasi bliźni powinni gospodarow ać swoimi pieniędz­

mi), często jednak spotykamy także kompletnych ignorantów. Ta­

kie osoby ła tw o p adają ofiarą w yłudzaczy, oferujących szybki zysk od zainwestowanych środków. Sytuacje tego rodzaju z d a ­ rzają się także w zborach.

W iele osób ulega magii reklam sugerujących, że do pełni szczęścia brakuje nam czarodziejskiego proszku do prania, po­

srebrzanej pralki automatycznej z funkcją oszczędności czasu, nie wspominając o najmodniejszym modelu komórki, bez któ­

rego nasze życie straci sens. W ydaw ane w kolejnej cudownej promocji pieniądze pow odują dziury w domowym budżecie.

Powstający deficyt odbija się bezpośrednio na naszym życiu i zdrowiu, w yw o łu ją c stres, bezsenność itd.

Jakie zatem powinny być zasady domowej gospodarki fi­

nansowej? Jako chrześcijanie szukamy odpo w ie d zi w Słowie Bożym i tam znajdujemy pewne wskazówki. O to garść podsta­

w ow ych reguł:

• M am y pracow ać na swoje utrzymanie (2 Ts 3,10: „B o g d y byli­

śmy u was, nakazaliśmy wam: Kto nie chce pracow ać, niechaj też nie je").

• Uzyskane w ten sposób środki powinny być o dpow iednio spo­

żytkow ane (1 Tm 3,4: „[...] który by własnym domem dobrze zarządzał, dzieci trzym ał w posłuszeństwie i wszelkiej uczci­

w ości").

• Stałymi pozycjami, uw zględnianym i w domowym budżecie pow inny być dziesięcina i ofiary.

• Pieniądze nie mogą przesłonić nam Boga, pow inny być jedy­

nie narzędziem.

Urodziłem się i wychowałem na Śląsku. W tamtym czasie (lata 60. i 70.) w w ielu domach 15. każdego miesiąca rozgry­

CHRZEŚC1JANIN 01 - 0 2 / 2 0 0 6 • www.chn.kz.pl

(11)

w a ła się następująca scena. O jciec w ra ca ł z pracy, matka w itała go obiadem . G d y zjadł, na uprzątnię­

tym stole kła d ł w yp ła tę i w spólnie rozdzielali ją na kupki, odliczając, co na mieszkanie, co na je­

dzenie, ubranie itp. Następnie te podzielone na kupki pieniądze chowano do szafy i do następ­

nej w y p ła ty z nich korzystano. W dobie przele­

w ó w elektronicznych i kart płatniczych takich scen już nie zobaczym y. Dzisiaj ustalamy mie­

sięczny budżet z kalkulatorem w ręku lub na komputerze. Stary, d o b ry zw ycza j, jakim jest opracow yw anie dom ow ego budżetu, ma jed­

nak szczególne znaczenie w czasach, g d y co­

raz częściej zaciągam y kredyty, a w naszych port­

felach oprócz kart płatniczych znajdują się i karty kredytowe.

O bserw ując dzisiejsze małżeństwa, dostrzegamy, że w iele par żyje chw ilą bieżącą, nie myśląc o przyszłości. C oraz częś­

ciej ulegamy pokusie, by „p o d a ro w a ć sobie odrobinę luksusu", korzystając ze świątecznych kredytów. Rzadko się zdarza, by taki kredytobiorca zastanaw iał się zawczasu, jak ten kredyt spłaci. Łatwy dostęp do pożyczek prow adzi do tego, że coraz częściej ulegamy pokusom, kupując w promocji rzeczy, których tak napraw dę nie potrzebujemy.

Ustalając budżet, określimy w p ły w y , jakimi dysponujemy, oraz wszystkie zo b ow iązania i inne w ydatki. W ie d zą c, ile pie­

niędzy trzeba przeznaczyć na o p ła ty i utrzymanie, można usta­

lić kwotę, jaką w ydam y na przyjemności, rozrywkę itp.

N ie wszystkie małżeństwa wspólnie planują budżet, nie wszystkie rodziny w ogóle taki budżet opracow ują, jednak taki w ysiłek jest szczególnie pom ocny w sytuacji, gdy któreś z mał­

żonków (lub oboje) ma tzw. lekką rękę do w ydatków . Tu nie ma zastosowania ewangeliczne „N ie c h a j nie w ie lewica tw oja, co czyni praw ica tw oja", która to zasada uczy, by nie trąbić o swo­

jej dobroczynności (M t 6,3). Budżet narzuca niezbędną dyscy­

plinę finansową i jest czynnikiem zabezpieczającym przed po ­ ważnym kryzysem czy w ręcz bankructwem. G ospodarka finan­

sami w rodzinie za le ży od usposobienia małżonków, ich tempe­

ramentów, reguł wyniesionych z rodzinnych dom ów i w y p ra c o ­ wanych zw yczajów . N ie można w ięc podać jednej złotej zasa­

dy, spraw dzającej się w każdej rodzinie. Jesteśmy różni i nasze sposoby gospodarow ania zasobami finansowymi są rozmaite (o samych zarobkach nie mówiąc). W ażna natomiast jest w z a ­ jemna uczciwość w kwestiach finansowych - to, że małżonko­

w ie informują się o swoich dochodach i razem ustalają głów ne w ydatki. N ie do przyjęcia jest sytuacja, że mąż za pieniądze przeznaczone na czynsz kupuje sobie bez w ie d zy żony nowy spinning lub premię uznaniową chowa przed żoną i przeznacza na własne przyjemności.

Z darzają się małżeństwa, gdzie finansami zaw iaduje jedno z małżonków. Znam parę, gdzie mąż, świadom łatwości, z ja­

ką w yd a je pieniądze, zarządzanie nimi p o w ie rzył żonie, a sam dysponuje tylko niewielkim kieszonkowym. Każde małżeństwo pow inno w yp ra co w a ć w łasny system gospodarow ania finan­

sami. Ja sam uważam, że małżeńska kasa powinna być w spól­

na. Sytuacja, gdy w małżeństwie są „m oje" i „tw o je " pieniądze, zdecydow anie częściej prow adzi do nieporozumień i konflik­

tów. Decyzje finansowe takie jak pożyczki czy kredyty oraz wszelkiego rodzaju żyrow anie lub pożyczanie innym powinny być podejm owane przez małżonków wspólnie, po przeanali­

zowaniu wszystkich aspektów takiego kroku. Pozwoli to ograniczyć ryzyko strat.

Powszechnie znane są bowiem przypadki, gdy pochopnie p o d ­ jęta decyzja o podżyrow aniu pożyczki koledze z pracy skutkuje egzekucją komorniczą, bo nieuczciw y znajom y nie spłaca rat.

Osobnym problemem, szczególnie dziś dotkliwym , jest to, że coraz więcej ludzi traci pracę i tym samym źró d ło docho­

dów. C oraz więcej rodzin dysponuje budżetem na granicy w y ­ starczalności. By zw ią za ć koniec z końcem, oboje małżonkowie muszą szukać dodatkow ych źró d e ł zarobkow ania. Zanika ste­

reotypow y p o d z ia ł ról w małżeństwie z czasów, g d y żona za j­

m owała się domem, a mąż utrzym yw ał rodzinę, pracując za ro b ­ kowo. C oraz częściej żony pracują na dwóch etatach: w pracy i w domu. To zagonienie, zapracow anie rodziców także byw a zarzewiem konfliktów i napięć w rodzinie.

Domowa sytuacja finansowa niejednokrotnie zmusza nas do dokonywania w yborów , które rzeczy są niezbędne, a które są tylko zachciankami. Szczególnie trudno może być w ytłum aczyć naszym pociechom, że nie stać nas na kupno firmowych ciuchów czy nowej komórki. Takie w y b o ry mogą w y w o ły w a ć szczegól­

ne napięcia, jeśli wcześniej nie musieliśmy się m artwić o środki na życie. N abycie umiejętności ograniczania się pozw ala prze­

trw ać okresy niedostatku. Musimy pamiętać - i tego uczyć na­

sze dzieci - że spoiwem rodziny i celem naszego życia nie są pieniądze. „Lepsza kromka suchego chleba i przy tym spokój, niż dom pełen mięsa, a przy tym kłótnia" (Prz 17,1).

Dobrego gospodarow ania finansami można się nauczyć.

N a w e t osoby mające niezwykłe zdolności do trwonienia pie­

niędzy są w stanie przysw oić sobie taką w iedzę i zastosować ją w praktyce. Jak pokazuje życie, zdecydow anie lepiej z bu­

dżetem domowym radzą sobie ci, którzy takie doświadczenie wynieśli z domu. G d y rodzice w ra z z dziećmi om aw iają i pod e j­

mują decyzje finansowe, takie budżetowe w ychowanie przynosi korzyści w dorosłym samodzielnym życiu. Dzieci powinny znać p raw idła finansowe i nauczyć się odpow iedzialności za swoje decyzje. Dlatego też pow inny mieć do dyspozycji pewne sumy, z których finansują własne potrzeby, np. słodycze czy czasopis­

ma. Dojrzałość finansowa łą c z y się ściśle z odpow iedzialnoś­

cią, a tej możemy i powinniśmy uczyć w domu.

Straciło na znaczeniu przysłowie, że dżentelmeni nie rozm a­

w ia ją o pieniądzach. Pieniądze są ważne i niezbędne do życia rodziny. Chrześcijanie m ający być światłością świata i solą zie ­ mi powinni także w tej kwestii świecić przykładem . H

11

CHRZEŚCIJANIN 01 - 0 2 / 2 0 0 6 • www.chn.kz.pl

(12)

iNasza wiara

Bóg - Stwórca wszechświata

E d w a rd C za jk o

„Wierzymy w Boga

„Na początku stworzył Bóg niebo i ziemię”.

Rdz 1,1

12

Biblijna nauka o stworzeniu jest bardzo prosta. Została przedsta­

wiona językiem potocznym, przednaukowym. N ie podaje za w i­

łych filozoficznych teorii, lecz proste stwierdzenia. Pismo Święte nie opisuje w szczegółach procesu stworzenia, lecz podaje poe­

tycki opis faktu, że wszechświat został stworzony przez Boga. Bóg stworzył niebo i ziemię. Autor biblijny mówi, iż wszystko, co w idzi na tym świecie, swoje pochodzenie zawdzięcza jedynie Bogu.

Z tego w zględu zadania, jakie stoją przed praw dziw ym uczonym i praw dziw ym teologiem, rzadko są sobie przeciw ­ stawne. Uczony stara się opisać świat i w ytłum aczyć, jak on działa. Teolog zaś zajmuje się rozw ażaniam i nad początkiem wszechświata, jego przeznaczeniem oraz moralnym znacze­

niem. Prace wielu uczonych, którzy są też chrześcijanami, św iad­

czą o tym, że w tej dziedzinie nie musi być sprzeczności m iędzy nauką a teologią.

A utorzy pogańskich mitów, a także rzecznicy wczesnych prób naukowego zrozumienia pochodzenia wszechświata, mieli z a zw ycza j na myśli jakiś rodzaj uprzednio istniejącego m ateria­

łu, z którego Bóg ukształtował wszechświat, podobnie jak garn­

carz formuje kawałek gliny. Pismo jednak uczy, że Bóg stw orzył wszechświat ex nihilo (łac. z niczego). Bóg materię zarów no stworzył, jak i ukształtował. Również czas i przestrzeń zostały stworzone przez Boga.

Istnieje, następnie, bardzo stary system filozoficzny - zw any panteizmem - który naucza, że wszechświat sam jest Bogiem.

Teoria ta nie ma jednak uzasadnienia w Piśmie Świętym. Pismo bowiem naucza o transcendencji Boga. Bóg jest inny. Bóg nie może być tym, czego jest Stwórcą i Panem. N ie sposób ograni­

czyć G o do w ym iarów czasoprzestrzeni, nawet gdy są one mie­

rzone w latach świetlnych. Bóg napełnia wieczność. W łaśnie dlatego Pismo tak stanowczo sprzeciwia się bałwochw alstwu, czyli oddawaniu czci stworzeniu zamiast Stwórcy.

N iektó rzy uczeni są zdania, że wszechświat jest stale z a ­ o p atryw any w świeże elementy stworzonej materii. Bez w z g lę ­ du na to, czy ta teoria jest praw dziw a, czy nie. Pismo utrzymu­

je, że stwórcze działanie Boga i Jego troska o wszechświat nie skończyły się z chwilą stworzenia. Bóg nie jest podobny do ze­

garmistrza, który po wyprodukowaniu i uruchomieniu zegara pozostawia go jego własnemu mechanizmowi. N a tym polega błąd innego poglądu, deizmu. Bóg stale czuwa nad światem, stale sprawuje nad nim kontrolę. G d yb y tego nie czynił, świat po prostu przestałby istnieć.

Pismo mówi również o stworzeniu przez Jezusa Chrystusa.

Jezus Chrystus jest zatem nie tylko centralną postacią nowego, duchowego stworzenia. Jest także centralną postacią w Bożym początkowym dziele stworzenia. N ie jest głównym Sprawcą wszechświata - to pozycja zarezerw ow ana dla Boga O jca - ale Pośrednikiem, przez którego wszechświat został stw orzo­

ny i dla którego istnieje. Podobnie też Duch Święty jest z łą c z o ­ ny z dziełem stworzenia. Tak w ięc wszystkie trzy O soby Trójcy Świętej są zaangażow ane w dzieło stworzenia. Stworzenie zaś istnieje dla chw ały Boga w Trójcy jedynego.

C z ło w i e k — k o r o n a s t w o r z e n i a

W świetle Pisma Świętego szczytem stworzenia Bożego jest człowiek, a m ówiąc inaczej, człow iek jest stworzeniem Bożym.

O d tego właśnie ma się zaczynać chrześcijańskie zrozumienie człowieka. W edług nauki chrześcijańskiej, człow iek nie jest po prostu zbiorem pierwiastków i zw ią zkó w chemicznych, które z a ­ istniały dzięki zawikłanemu procesowi, a następnie przekształ­

CHRZEŚCIJANIN 01 - 0 2 / 2 0 0 6 • ww w.chn.kz.pl

Cytaty

Powiązane dokumenty

że racjonalność ateistyczna przyjmuje (na podstawie arbitralnej decyzji) w skrajnej wersji przekonanie o całkowitej wystarczalności rozumu do poznania rzeczywistości

siadania tego środka stróżami i egzekutywą ustalającego się obecnie ładu na kuli ziemskiej.Gdyby ten stan rzeczy miał trwać stale, mielibyśmy jedynie.. jeden

[r]

Pokazac, że wartości własne ograniczonego operatora samosprzężonego są rzeczy- wiste.. Pokazać, że wartości własne operatora unitarnego leżą na

2) pokazaliśmy, że numeryczna dyfuzja stabilizuje schematy jednopoziomowe 3) dla równania adwekcji schemat Eulera z centralnym ilorazem przestrzennym 3) dla równania adwekcji

Ani czysty ani domieszkowany półprzewodnik nie zapewniają na tyle dużej ilości par elektron dziura aby można było wykorzystać je jako źródło światła Materiał można

 rozpropagowanie konkursu wśród uczniów oraz zebranie zgłoszeń od rodziców,1.  sporządzenie i wysłanie do organizatorów

Wszystkie linie wymiarowe, pomocnicze i osie symetrii rysujemy lini cienk.. Je eli rysowany przedmiot ma os symetrii to zaczynamy od narysowania