• Nie Znaleziono Wyników

"Głosy w nieznane noce" : krytyczna wartość niesamowitego w późnych pismach Stanisława Brzozowskiego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Głosy w nieznane noce" : krytyczna wartość niesamowitego w późnych pismach Stanisława Brzozowskiego"

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)

Tomasz Mizerkiewicz

"Głosy w nieznane noce" : krytyczna

wartość niesamowitego w późnych

pismach Stanisława Brzozowskiego

Teksty Drugie : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 5 (131), 295-305

2011

(2)

Tomasz MIZERKIEWICZ

„Głosy w nieznane noce” - krytyczna wartość

niesamowitego w późnych pismach

Stanisława Brzozowskiego*

N iesam ow ite, niem . Das Unheimliche, ang. the Uncanny, należące dziś do c h ę t­ nie przyw oływ anych pojęć w analizach lite ra tu ry now oczesnej, stanow iło w pew ­ nych swych odm ian ach część niem al zwyczajnego w ystroju retorycznego utw orów pow stających w epoce Stanisław a Brzozowskiego. N iejed n a ze scen pow ieści tego autora, n ie jed e n z fragm entów jego tekstów krytycznych opracow any został z uży­ ciem stylistyki kojarzonej z niesam ow itością ro zu m ian ą dosyć potocznie - jako językiem nazyw ającym to, co w strząsające, niesłychane, wyjątkowe. Z naczenie przydaw ane Unheimliche w dzisiejszych b ad a n ia ch , a w yw iedzione z p sychoanali­ zy, ze studiów F reu d a, L acana, K ristevej i inych, stawało się raz po raz p rze d m io ­ tem uw agi Brzozowskiego dopiero w okresie w zm ożonych prac n a d lite ra tu rą an ­ gielską. Zaczął wówczas analizow ać sk u tk i dotknięcia przez niesam ow ite, które w ydziedzicza ze swojskości w łasnego świata, uśm ierca ów św iat, a n astęp n ie doko­ n u je pow rotu jego w idm owej postaci. K rytyk zam ierzał p rze d śm iercią napisać m .in. rzecz o C onradzie, gdzie znalazłoby się m iejsce dla rozw ażenia zastanaw ia­ jącego p rzy p a d k u lorda Jim a. N a stronach Pamiętnika pisał o n im następująco:

Z ab ija go u tra ta w łasnego szacunku, poczucia w łasnej godności. O d tej chw ili ginie dla niego cały olbrzym i św iat, który m a terialn ie go otacza, w którym bierze udział. [...] Ten

Praca naukow a finansow ana ze środków na naukę w latach 2009-2012 jako p ro jek t badaw czy w łasny N r N N103 087637 pt. Stanisław Brzozowski - (Ko)repetycje.

Z genealogii nowoczesnej literatury i kultury w Polsce.

29

(3)

2

9

6

św iat został tu w chłonięty p rzez w ir su m ien ia biednego lorda Jim a, [...] w szystko stało się w ew nętrznym , i ta ru in a w ew nętrzna z kolei stała się ru in ą życiow ą.1

Z ainteresow anie postacią lorda Jim a to jedna z k ilk u podobnych uwag B rzo­ zowskiego na te m at lu d zi w stanie upad k u . Z u tra tą godności, z odłączeniem od społecznej w spólnoty przez napiętn o w an y czyn wiąże się zn am ien n e dośw iadcze­ n ie u tra ty św iata, który w szak wcale nie ginie, lecz w kracza do w nętrza pognębio­ nej jednostki. Tam zaczyna zam ieszkiw ać ów u m a rły „olbrzym i św iat”, który jako n ie d o stę p n y z pow odu niegodnego czynu nie tylko ginie, lecz jako nieżyw y naw ie­ dza na pow rót lorda Jim a. O kreśla się w te n sposób właściwy - w edle Brzozow­ skiego - d ram at C onradow ego bohatera: rozległy kolon ialn y świat nowoczesnej brytyjskiej podm iotow ości przeżyw a dotkliw y kryzys, w sam ym c e n tru m m oder­ n iz m u pojaw ia się znana ze w spółczesnych studiów niesam ow itość. R uiny now o­ czesności naw iedzają w nętrze przegranego życiowo lorda Jim a, gdzie zjaw ia się ona jako straszące w idm o samej siebie, zaś - jak będzie sugerow ał Brzozowski - właściwe zrozum ienie m o d e rn izm u wymagać będzie w glądu w sposoby radzenia sobie jego pokolenia z rów nie głębokim kryzysem nowoczesności. N aw iedzające nowoczesność niesam ow ite byłoby jednym z w ażniejszych składników szkicow a­ nego na nowo przez autora Idei pejzażu epoki. O jego w stępne określenie chodzić będzie w poniższym opisie.

W dwóch w stępach do Głosów wśród nocy krytyk p rzedstaw iał m .in. m o d e rn i­ styczny świat zbudow any przez heroiczny w ysiłek jednostek now oczesnych. Były to podm iotow ości typowe dla m yśli Brzozowskiego, w sparte na potężnej woli, tw o­ rzące sam e siebie, znające pozytyw ny w ym iar pracy, dzielnie znoszące przeciw no­ ści losu. Jak w spom inałem , krytyk studiow ał prototypow e dla now oczesności for­ m y życia zbiorow ego oraz jednostkow ego w A ng lii za p o śred n ic tw em licznych łapczyw ie poznaw anych dzieł literac k ich i filozoficznych. W te n sposób zetknął się z p rzy p ad k am i osobliwej p ostaci przeżycia, o któ ry m sam m ów ił jako o n ie ­ usuw alnie tragicznym rysie m odernistów . N ajkonsekw entniej opisał ów przy p a­ dek w w ażnym dla siebie eseju Charles Lamb (wyjątkowość tego te k stu podkreślał później m .in. wydawca Głosów... O stap O rtw in 2). Ta skom plikow ana, w ielow ątko­

1 S. Brzozowski Pamiętnik, w stęp M. W yka, oprac. M. U rbanow ski, Z ak ład N arodow y im. O ssolińskich, W rocław 2007, s. 176.

2 O. O rtw in w Przedmowie pisał z em fazą: „[Brzozowski] kończy stu d iu m o L am bie, arcydzieło in tu ic ji i subtelności krytycznej, najw iotszą, najstrzelistszą ze w szystkich, jak ie kiedykolw iek w ysnuł, tk an in ę m yśli m uślinow o-zw iew nych, pierzchliw ych, w ym ykających się i nieuchw ytnych, tających m nóstw o niesam ow itych p rzem ilczeń, przędziw o ko n tem p lacji duszoznaw czej, uwite z obłocznie bezcielesnych przeczuć, najm istern iejsze, n ajk ru ch sze może, najbardziej uduchow ione i z ciężaru gatunkow ego wyzwolone stu d iu m literackie, jakie w ogóle lite ra tu ra polska po siad a” (O. O rtw in Przedmowa, w: S. Brzozowski Głosy wśród nocy. Studia nad przesileniem romantycznym kultury europejskiej, W ydaw nictw o K rytyki P olitycznej, W arszaw a 2007, s. 37; w szystkie cytaty

(4)

Mizerkiewicz

„Głosy w nieznane noce"

wa opowieść o an gielskim p isa rz u i k rytyku w yjaśniała ch a rak te r jego utw orów znaczeniem fu n d am e n taln eg o dlań wyzucia ze św iata codzienności. Proponow ana przez Brzozowskiego fikcja genezy dzieł L am ba odsyła do w rażeń dziecka p rze­ straszonego m ożliw ą okropnością otaczającego go św iata, okropnością tym d otkliw ­ szą, że n ie ro zu m ian ą przez dorosłych żyjących w złu d n y m poczuciu b ezpieczeń­ stwa. P odobnie w idziane dziecko p rzy p o m in a, z d a n ie m au to ra Legendy M łodej

Polski, rozbitka porzuconego na w yspie przez w spółpodróżników , zn a jd u je się ono

„w n iezn an y m k ra ju ”, w ydane „na pastw ę rzeczy i sił, któ re jem u tylko gro żą” (G, s. 268) . Zam ieszkiw anie dziecka w strasznym „świecie, który jest tuż, a wszystko in n e zdaje się” (G, s. 268), owa fikcja genezy m odernistycznego p o d m io tu w edle późnych p ism Brzozowskiego interesująco k o n trastu je z n ie k tó ry m i dzisiejszym i opisam i now oczesnej podm iotow ości. Jak bow iem pow iada w spółczesny b rytyjski filozof i socjolog A n th o n y G id d en s3, niezbędnym sk ład n ik iem uposażenia b y to ­ wego now oczesnej jed n o stk i refleksyjnej jest zbudow ane w dzieciństw ie „poczu­ cie bezpieczeństw a ontologicznego”, gdyż bez niego, bez w yuczonej przez dorosłe otoczenie nieuw ażności stosowanej w obliczu realnych zagrożeń codziennego ży­ cia, nie sposób spraw nie funkcjonow ać w społeczeństw ie m odernistycznym . T ym ­ czasem w yw iedzione z obserw acji dośw iadczeń tej samej k u ltu ry brytyjskiej stu ­ dia B rzozow skiego ju ż sto la t w cześniej m ie rzy ły się z p rz y p a d k ie m , którego drastyczności G iddens wolał nie brać pod uwagę - p rzy p ad k iem m ożliwego łącze­ nia now oczesnego życia jednostkow ego z poczuciem b ra k u bezpieczeństw a onto- logicznego.

C harakterystyczną fabułą książek L am ba była opowieść o kim ś, kto wychodzi z dom u i tu ż za rogiem spotyka go nieszczęście na zawsze oddzielające od szansy doznaw ania p rzytulnej swojskości udom ow ionego świata. Brzozowski w doli u p ad ­ łego m o d e rn isty spostrzegał działan ie złego czaru:

U p ad ek to w łaśnie wyjście z typu, to czar, k tóry spraw ia, że typowe, a więc jedyne rzeczy­ w iste życie staje się nied o stęp n e, że za d o tknięciem rąk, na których ciąży taka klątw a, w szystko staje się nie zlotem , jak m iało to m iejsce u M idasa, lecz cieniem , nierealn o ścią złu d zen ia, b łędu, kłam stw a. (G, s. 269-270)

O statnie słowa nie pozostaw iają w ątpliw ości, że ud ziałem człowieka now oczes­ nego naznaczonego niesam ow itym staje się inicjacja w h o rro r ontologiczny now o­ czesności. Chcąc nie chcąc m u si on poznać jej podszew kę, oglądać bez u sta n k u jej „n ierea ln e” odbitki, uw ew nętrznić odczucie, że „w szechświat cały jest hanté” (fr. ‘naw iedzony’) (G, s. 266). Ten fu ndacyjny sens kondycji ustanaw ianej przez inge­ rujące w now oczesność niesam ow ite odsłonił Brzozowski z całą stanow czością tw o­ rząc egzystencjalną scenę pierw otną:

z Głosów... pochodzą z tego w ydania i zaznaczane są w tekście głównym jako G z podaniem n u m eru strony).

Zob. A. G id d en s Nowoczesność i tożsamość. „Ja” i społeczeństwo w epoce późnej

nowoczesności, PW N , W arszaw a 2010.

2

9

(5)

2

9

8

B yliśm y in n i, m y także - m y także zaczęliśm y, zm ąciliśm y, przyszliśm y n iezn an i, nie było nas, nic nie było, inne było to, co było tu przed nam i i in n e też jest to, czym jesteśm y my. [ . ] M y byliśm y k roki ludzkie, stąp an ia, echa, glosy w n ieznane noce, noce o rozw ia­ nych w łosach, rozszerzonych poza m ożność oczach, czarnym krzyku. Dom ow e d u ch y codziennego ogniska o d d alają się, rosną w m roku, świeci jak pożar całego św iata ż ar o g n i­ ska, szara ręka kładzie się na sercu. To J a . N a zw aliskach d n ia codziennego zasiadł pan p o stra c h u ... (G, s. 280-281)

D oniosłość tej w ypow iedzi w ynikałaby n ie tylko z założycielskiego ch a ra k te ru owej wizji. W cytacie tym tytułow a form uła planow anej książki, „głosy w śród nocy”, znalazła swój m ocny k o n tra p u n k t w w yrażeniu „głosy w n ie zn a n e noce”. Pierw sza fraza, objaśniona w drugiej przedm ow ie do tom u, oznaczała pojaw iające się w co­ raz to now ych m iejscach nowoczesnej E uropy poszukiw ania m ocnej, w olicjonal- nej, opartej d u m n ie na samej sobie, siebie tworzącej podm iotow ości. Z ostała też p od d an a estetyzacji przez elem enty stylistyki niem al bajkow ej, m oże naw et kolę­ dowej, głosy te pojaw iały się przecież „wśród cichej i głębokiej nocy” (G, s. 105), zapow iadały n aro d z in y ekscytującej, aktyw istycznej kultury. W szkicu o L am bie „głosy w n ie zn a n e noce” należą już w całości do stylistyki niesam ow itego, stoją obok „czarnego k rz y k u ”, „rozszerzonych poza m ożność oczach”, „zw alisk dnia codziennego” . Stylistyka ta, ekspresyjnie nieutem perow ana, ukazuje d ram at uw i­ k ła n ia w n iesam ow itość jako u p rze d zając y i określający swoją intensyw nością w szystkie inne zaangażow ania jednostek. W ynik zestaw ienia tych fo rm u ł byłby n astępujący: prezentow any we w stępie czarow ny m om ent n aro d z in nowoczesnej E uropy wygląda jak jedna z w ielu b ajek szczęśliwych ludzi, którzy nie m usieli poznać w ydziedziczenia z m ożliw ości jakiejkolw iek „b a jk i” jednającej ze św iatem , w ydziedziczenia przyniesionego przez doznanie Unheimliche. Z am iast now oczes­ ności bajkowej zapow iadanej przez „głosy w śród nocy” pojawia się odw ołująca je, w skazująca na kluczow e znaczenie Unheimliche wizja now oczesności ujętej w m o- dalności niesam ow itego sygnalizowanego przez parafrazę „głosy w n iezn an e noce”. P odkreślona przez Brzozowskiego „pierw szość” niesam ow itego k o n tu ru czy aury spow ijającej zjaw iającą się w świecie jednostkę nie jest wszak pow odem do jakiegoś całkow icie paraliżującego lub nih ilizu jąceg o sam ookreślenia się owego p odm iotu. K rytyk poznaje nie tylko nieopisyw alną grozę n ieodłącznie tow arzy­ szącą now oczesności, lecz także rozm yśla n a d kilkom a kolejnym i m o m e n ta m i uzy­ skanej w te n sposób samowiedzy. L am b m iał, zd a n ie m polskiego krytyka, zdol­ ność do u ru ch a m ian ia w yobcowującego oglądu w łasnych działań, jakie przynosi spojrzenie na siebie od tyłu:

Ż yjem y n ieu stan n ie poza w łasnym i plecam i: życie nasze ukryw a się przed n am i za za­ krętem m yśli, jak ktoś, co wie, że m u n iepodobna zaufać. I to w łaśnie, to czające się i nieznane, skradające się i w ykrętne, to coś, czego szyderczą obecność czujem y poza każdą naszą najbardziej z n an ą nam , zaufanie w zbudzającą chw ilą, to coś, co w iedzieć się zdaje ciem n ą i zd rad zieck ą tajem nicę o nas sam ych, to m y sam i, rzeczyw istość nasza, n iep o ję ­ ta isto ta człowiecza, spow inow acona gdzieś w szydzącym z nas m roku z rzeczam i, k tó ­ rych groza naw et nie d a się w prost ująć. (G, s. 265)

(6)

S poglądający na siebie od ty łu p o d m io t to klasyczna scena przeżycia n ie sa ­ m ow itego, k tó ra przez badaczy opisyw ana była na p rzy k ła d zie różn y ch dzieł li­ te ra ck ic h . P rezentow ana n ie ra z przez lite ra tu rę dziw ność osiągana przez sp o j­ rze n ie w lu stro odbijające plecy i tył głowy w ytrąca z fam ilia rn o śc i odnoszenia się do sam ego siebie, n ie p o k o i m ożliw ością uśw iad o m ien ia sobie czegoś, co B rzo­ zow ski nazyw a śm iało: „ tru p nasz w łasny, w łasny nasz u p ió r jest już w nas obec­ n y ” (G, s. 267). C iało jawi się jako żywy tru p oraz jako automaton, k tó ry m p o ru ­ szam y z d a ln ie n ic zy m k o m p u te ro w y m aw a tarem , jego u p io rn a m a te ria ln o ść w trąca je w sta n p o śre d n i m iędzy sw ojskością a obcością, zazn ajem y nagle jego n ara z przysw ojonej i nieprzysw ojonej n atu ry , co w ięcej - m ożem y w ziąć udział w p rze m y śle n iu , p rze p ra c o w a n iu m ożliw ych użytków z nowego sk o nfigurow a­ nia sw oich o d n ie sie ń do na w pół autom atycznego, w łasnego ciała. Ową zdolność do sa m o d z ie ln e g o k reo w a n ia r e la c ji z w łasn y m ciałem -autom atonem w ypada m ocno p o d k reślić, gdyż jest to jed en z w ażniejszych pożytków przynoszonych przez p erspektyw ę n iesam ow itego, k tó re u jaw nia cielesnego tru p a czy upiora. Brzozow ski zaznacza w ręcz, że stajem y w te n sposób po stro n ie tego, co nas z d ra ­ dza, że sp isk u jem y p rzeciw sobie z szydzącym i z n as sp o jrz e n ia m i rzu c an y m i n a m zza pleców. O znaczałoby to, że nagle stajem y, a naw et stoim y od zawsze, dzięki określającej nas przez niesam ow ite nowoczesnej kondycji, w m iejscu, z k tó ­ rego k to ś spogląda na nas z w yobcow ującej p ersp ek ty w y i rozw aża m ożliw ość m a n ip u la cy jn e g o p o słu ż en ia się n am i. Jest to m ięd zy in n y m i p erspektyw a z d ra ­ dzającego nas, cynicznie sterującego naszym i p o czy n an iam i tajn eg o agen ta, k tó ­ ra to p erspektyw a nie m ogła nie n iepokoić B rzozow skiego z ra c ji różnych zw ią­ zanych z tym sp o jrze n ie m przeżyć b iograficznych. S p ró b u jm y na chw ilę przyjąć podo b n ą hipotezę. Ów w ytw arzający efekt p an o p ty czn y agent, re p re z e n ta n t u p a d ­ łej now oczesnej władzy, swą przew agę m ógł zyskiw ać jedynie jako ktoś straszący m ożliw ością u ru c h o m ie n ia n iesam ow itego sp o jrzen ia na n as jako na u p io rn e, sprow adzone do automatonów ciała. Strasząc w pro w ad zen iem w życie owej wy­ obcow ującej perspektyw y, p o d trzy m y w a ł w yłączność w d z ie d z in ie o k reśla n ia re la cji łączących nas z ta k w id zian y m ciałem . Tym czasem Brzozow ski, zgad za­ jąc się na p o d o b n ą zd ra d ę, na gorzkie szyderstw o sp o jrzen ia od ty łu , m ógł p rz e ­ jąć w ładzę d efin io w an ia ta k że ty c h re la c ji w łasnego ja z ciałem -autom atonem . M ożna tę rzecz zobrazow ać przez przyw ołanie dzieła plastycznego R ené M agrit- te ’a Reprodukcja zakazana, gdzie spoglądający w lu stro m ężczyzna w idzi w łasne plecy i tył głowy. O bok w ielu zn a n y ch w y k ład n i owej sceny pojaw ić się m oże i n ajdosłow niejsza, któ ra podkreślałaby, iż p rze d staw io n y rodzaj re p ro d u k c ji jest tym , co n ap ra w d ę stanow i często p rz e d m io t zakazu. D o k ład n ie tego n ie w olno zrobić, gdyż w d ra ża n ie je d n o stk i do rów nie niesam ow itego sp o jrzen ia na sam ą siebie pozbaw iłoby cyniczną w ładzę now oczesną, jak p o w iedziałby o niej Peter

Mizerkiewicz

„Głosy w nieznane noce"

P. S lo terd ijk K rytyka cynicznego rozumu, przeł. P. D eh n el, W ydaw nictw o N aukow e D olnośląskiej Szkoły W yższej, W rocław 2008. Zob. szczeg. p o d ro zd ział Oświecona

(7)

3

0

0

S lo te rd ijk 4, jej n ajsiln iejsz eg o n arz ęd zia k o n tro li. O św iecone reżim y now oczes­ ne, opisane przez S lo terd ijk a, swoje d ziała n ie i skuteczność zasadzały na tym , że z n a ły i u k ryw ały p rz e d p o d d a n y m i pew ne ro d za je w iedzy d o sta rc za n ej przez now oczesność. P rzeciw ko w łaśnie ta k ie m u rodzajow i uk ry tej „w ładzo-w iedzy” w ystęp u ją p rz e d staw ie n ia p o d o b n e do o brazu M a g ritte ’a, tj. o bnażają m e ch a­ n iz m u kryw ania p rz e d now oczesnym i ich w łasnej w iedzy o n ic h sam ych, które to u kryw anie staje się n arz ę d z ie m w rę k u upadłej w ładzy now oczesnej. S ym boli­ zow ane p rzez tę w ładzę sp o jrzen ie tajn eg o agenta, z d ra d zie ck ie i szydzące, zo­ staje zn iesio n e przez odsłonięte d zięk i n iesam ow itości sp o jrzen ie na siebie od ty łu , gdyż odblokow uje ono u k ry tą w te n sposób część sam ow iedzy po d m io tu . D latego Brzozow ski u siln ie p ow tarzał, że m o d e rn ista wie o swych n aro d z in a c h z niesam ow itego, że jest to w iedza, k tó rą m oże całkow icie odzyskać i uczynić na pow rót n arz ęd ziem sw oich tw órczych użyć.

K olejnym elem e n te m rozszerzanej przez d o zn a n ie Uncanny sam ow iedzy jest kw estia rela cji m ię d zy lu d zk ic h i - szerzej - społecznych. W obrazie w spólnoty now oczesnych, jak i p ro p o n u je p o lsk i k ry ty k we w stępie do Głosów wśród nocy, w yraziło się p rze k o n an ie , że jest to zbiorow ość w olnych duchów , o d p o rn y ch na przeciw ności, p o k rze p io n y ch m ożliw ością u d z ia łu w sta w an iu się m o d e rn isty cz­ nego św iata. T ym czasem zn ajdow ane w p ism ac h Brytyjczyków w izje re la cji spo­ łecznych ukazyw ały raz po raz inw ersję now oczesnej w sp ólnoty w grom adę lu d z ­ ką n az n ac zo n ą p rze ra żając ą obcością i n ielu d zk o ścią. Brzozow ski w skazuje na k ilk a o d m ia n k o n w ersji p o rz ą d k u now oczesnej społeczności. P ierw sza z n ic h w ynika z ro d zin n y c h dośw iadczeń L am b a, którego siostra w a ta k u o błędu zabiła ch o rą m a tk ę i ra n iła ojca, jej szaleństw o nie m in ę ło na stałe, p o d o b n e n ap a d y m orderczej agresji w ym ierzonej także w n ajb liż szy c h co ru sz pow racały. L am b p o został p rzy siostrze, p o d ją ł się o p ie k i n a d n ią, co częścią jego codziennego życia uczyniło m ożliw ość śm ierci z rę k i b lisk iej osoby. Ju ż to pozw ala chyba na ogólniejszą obserw ację, iż p isa rz an g ielsk i m u sia ł żyć ze św iadom ością, iż p rz e ­ strze ń społeczna bez żadnego u p rze d zen ia staw ać się m ogła p rz e strz e n ią lu d z ­ kiej tra g e d ii, skoro naw et n a jb liż si zachow yw ali się ta k wobec siebie w chw ili n aw ied zen ia przez obłęd.

O dm iennym przypadkiem wyobcowania z przestrzeni społecznej nowoczesności byłyby w ym ieniane przez Brzozowskiego św iadectwa cierp ień dzieci zam ieszk u ­ jących różne piekła rodzinne. Żona R oberta Brow ninga była prześladow ana przez ojca od najw cześniejszej m łodości, kiedy tylko zauw ażył, że zam ierza wyjechać do W łoch dla poratow ania zdrow ia, a pew nie i życia. Rów nie m iłosno-nienaw istna była reakcja ojca na wieść o planow anym zam ążpójściu córki. W tej i innych sy tu ­ acjach opisyw anych przez polskiego krytyka ro dzina staw ała się p ro to ty p e m spo­ łecznego w ięzienia, w k tó ry m p ełn ą k o ntrolę n a d dom ow nikam i p osiadał zwykle ojciec, p o d p rete k ste m m iłości zadręczający w szystkich zam ykanych w k latce do­ m owego życia. N ie tru d n o w podobnym obrazie dostrzec czegoś na kształt w izji społeczeństw a jako penitencjarn o -d y scy p lin u jącej m ach in y w ładzy opisanej przez M ichela F oucaulta w Nadzorować i karać.

(8)

Mizerkiewicz

„Głosy w nieznane noce”

W reszcie przy k ład najbarw niejszy, pochodzący z bio g rafii angielskiego p isa­ rza L afcadia H earna. W la tac h swojej m łodości bun to w ał się przeciw k ato lick ie­ m u w ychow aniu, a do najb ard ziej znienaw idzonych przez niego strażniczek re li­ gijnej p opraw ności należała n ie jak a ku zy n k a Jane. To ona stała się b o h a te rk ą paraokultystycznego w idzenia:

Pewnego dn ia, [...] gdy kuzynka Jane była od dłuższego czasu nieobecna i n ik t nie ocze­ kiw ał jej pow rotu, u jrza ł on ją nagle w k orytarzu prow adzącym do pokoju, w jakim za­ zwyczaj m ieszkała; przeszła ona koło niego w m ilczeniu, nie tylko nie p atrząc na niego, ale w dziw nie n ie n a tu ra ln y sposób odw racając głowę. Po pew nym czasie, gdy w szedł za nią do jej pokoju, głowa jej w ciąż była odw rócona [...]. Z dziw nym strachem już u siłując zajrzeć w jej twarz, z przerażeniem spostrzegł chłopiec, że nie m a jej w cale, że ta jakby w yw ichnięta w szyi głowa jest bez twarzy. Ta h alucynacja zapanow ała nad jego w yobraź­ nią do tego sto p n ia, że gdy po jakim ś czasie kuzynka isto tn ie w róciła [...] nie m ógł już przezw yciężyć p odejrzenia, że jest w niej zawsze coś innego, coś ukryw ającego się poza tą tw arzą, któ ra może w ten sposób znikać. (G, s. 267)

Z apis te n jest o tyle interesujący, że w dośw iadczeniu niesam ow itego, określa­ jącym na stałe m yślenie H aern a o relacji m iędzyludzkiej w now oczesności, n ie­ m ożliw a stała się epifania twarzy. E tyczna n adzieja w pisana w późniejsze p ro jek ­ ty w d u ch u filozofii Lévinasow skiej zostaje uchylona przez okropność przeżycia, w k tó ry m in n y w ogóle n ie m a tw arzy, jego głowa jest na zaw sze odw rócona. W halucynacyjnym objaw ieniu H aern a okazuje się, że tw arz m oże znikać, jest tyl­ ko chybotliw ą pow ierzchnią, p o d k tó rą czyha n ie u sta n n ie na swoje ujaw nienie n apaw ające lę k iem „coś in n e g o ” . Bóg stoi oczywiście po stro n ie Jan e, stanow i „in n e”, które „m ogło znać n ajtajn iejsze m yśli chłopca, jego bunty, pełne strac h u i aw anturniczego oczekiw ania inwokacye szatan a” (G, s. 267). K uzynka z odw ró­ coną głową jawić się m oże jako realizacja budzącej grozę m ożliwości, iż cała otacza­ jąca jednostkę now oczesna w spólnota stanie się grom adą p odobnie odw róconych. Podejrzliw a, karcąca Jane i na jej obraz ukształtow any Bóg byliby sym bolicznym odbiciem m odernistycznej społeczności przem ienionej nagle w mściwy, niedający się n igdy przejednać sąd. Byłoby to okazją do spostrzeżenia, iż odnajdyw ana przez Brzozowskiego w izja nowoczesnej w spólnoty bliska jest tej, któ ra ujaw niała się poprzez niezliczone procesy, b iu ro k ra ty c zn e procedury, urzędnicze w eryfikacje w przed staw ien iach powieściow ych F ran za Kafki.

W ym ienione trzy p rzy p a d k i konfrontow ały podm iotow ość now oczesną z w ie­ dzą p rzy n iesio n ą przez n iesam ow itą tran sfo rm ac ję m odernistycznej wspólnoty. P rzestrzeń społeczna m ogła się raptow nie zm ienić w m iejsce niepojętego m o rd u z rąk najbliższych, radykalnego zam knięcia w zbiorow ym w ięzieniu, bezlitosnej i pozbawionej rozpoznaw alnych reguł p rocedury penitencjarnej. Przynoszona przez podobne dośw iadczenia wiedza uniem ożliw iała jednostce piękne m arzenie o w spól­ nocie now oczesnych. O dczarow anie relacji m ięd zy lu d zk ich w świecie modernitas rodziło raczej silną pokusę ucieczki od now oczesności, odw rócenia się od odw ró­ conych. O znaczałoby to jed n ak ucieczkę od fan ta z m a tu niew inności now oczesne­ go świata do fa n ta zm a tu jego całkow itego u p a d k u w stan b lisk i Z iem i Ulro. Z ap o ­

30

1

(9)

30

2

w iadające potw orność XX-wiecznej now oczesności dośw iadczenia społeczne an ­ gielskich ro d zin opisanych przez lite ra tu rę sk łaniały raczej do obserw acji, iż n ale­ ży tworzyć w spólnotę now oczesną pom im o czy przy u w zględnianiu w iedzy o jej zdolności do nagłego u p a d k u w nieludzkość. Tak dla L am ba podejm ującego się opieki n a d siostrą, jak i dla Brzozow skiego najw ażniejsza staje się k o n i e c z ­ n o ś ć i z d o l n o ś ć o d b u d o w y w a n i a n o w o c z e s n e j w s p ó l n o t y p o j e j k o l e j n y c h k a t a s t r o f a c h .

Jak wszakże w ytłum aczyć fakt, iż u osób ta k ich jak L am b udaje się przezw y­ ciężyć pokusę urazowej reak cji na niesam ow itość now oczesności, dlaczego zam iast ucieczki w fantazm at odtw arzają świat m odernistyczny po jego katastrofalnej prze­ m ia n ie i sam olikw idacji? O dpow iedź Brzozow skiego zm ierzałaby chyba do stw ier­ dzenia, iż w chw ili owej decyzji doszła do głosu nieśw iadom ość relig ijn a L am ba i to ona skłoniła go do ponow nego zaangażow ania w now oczesną codzienność. W eseju pojaw iają się liczne sygnały oraz w ypow iadane w prost przek o n an ia, iż nie m ożna trw ać p rzy m o d ern izm ie bez w sparcia ze strony uczuć religijnych. H i­ storia klęski p o d m io tu w ciągniętego w świat niesam ow itej now oczesności m ożli­ wa jest do odw rócenia jedynie, gdy zacznie układać się w d y skretnie zaznaczającą się h isto rię u p a d k u i o d k u p ien ia czy zbaw ienia. In n y m słowy: inicjacja w Unheim­

lichkeit m o d e rn izm u wiąże się z obudzeniem w rażliw ości religijnej nowoczesnej

podm iotow ości. M ożna by pow iedzieć, iż dzisiejsze re in te rp re ta c je tej form acji dokonyw ane p rzy użyciu fo rm u ły po stsek u lary zm u czy kryptoteologii, znalazły jeden ze swych pierw szy przejawów, i to oryginalnych myślowo, w późnych te k ­ stach krytycznych Brzozowskiego.

A utora Głosów... intryguje sposób, w jaki L am b w plata jakości oniryczno-wy- obraźniow e w p rzedstaw ianie najb ard ziej realistycznych i zw yczajnych aspektów życia. R ozluźniona tk a n k a prezentow anej w jego pism ach codzienności służyć ma do w yrażenia osobliwej, jedynie częściowo p rzedstaw ialnej sfery relig ijn ej, o k tó ­ rej przyw oływ any w tym fragm encie kard y n ał N ew m an mówił: „wiem, że w iem , że rozpoznam w szystko, co nie jest tą w iedzą” (G, s. 261). F orm uła N ew m ana jest próbą określenia zasad ekspresji nieśw iadom ości religijnej, k tóra istnieje inaczej niż nieśw iadom ość psychoanalityczna. N ie działa tu ta j znana zasada p sychoanali­ tyczna „nie w iem , że w iem ”, lecz inna zasada, w edle której „wiem, że w iem ” . W y­ nikałoby z niej, że zad an iem urefleksyjnionej i uw rażliw ionej relig ijn ie przez do­ św iadczenie Uncanny jednostki nowoczesnej jest uprzy tam n ian ie sobie działających w niej odruchów religijnych. T autologiczne „wiem, że w iem ” w skazuje na wysiłek trw ania p rzy wiedzy, któ ra nie chce się całkiem uprzy stęp n ić lub dostępna jest przez swą negatyw ność, czyli to, co „nie jest tą w iedzą” .

Brzozowski przedstaw ia twórczość Lam ba bardzo poetycko, aby obecna w stu ­ diow anych tekstach ulotna m ateria codzienności ukazała się w jej zw iązku z różny­ m i figuram i religijności. Powszedniość odzyskiwana przez podm iot podtrzym ujący swą wierność nowoczesności po dośw iadczeniu niesam owitego (symbolizowanego w poniższym opisie, jak wyjaśnia Brzozowski, przez granitow e skały) sportretow a- na została następująco:

(10)

Mizerkiewicz

„Głosy w nieznane noce"

W najsubtelniejszych zagięciach i rozgałęzieniach m yśli L am ba rozsiadł się na w pół ptasi, na w pół elfi ród isto tek przenikliw ych i bystrych, uśm iech n ięty ch i jasnow idzących. [...] Z aprzysięgły one skrzy d latą w ierność bezpieczeństw u granic pow szedniości [...]. Z ja ­ dacz form i barw [...]. N u d a zużywa sam ą rzeczyw istość. G dy jest zan ad to pew na, być przestaje. Ród elfi, ród skrzy d laty i ruchliw y jest p rz ed n ią strażą, p ik ie tą w y su n iętą aż na krańce zacierającego, traw iącego k ształt zużycia [...]. Św iat cały zaw isł na jaskółczych skrzydłach, na w iosennym św iergocie n a tc h n ien ia pierw szych elfów. T ak w iele zostały w plecione pow ietrznych nici, że w ażka budow a rzeczy kołysać się i chw iać zaczyna przed nam i jak dym i spoza m gły w yzierają g ra n ity i skały nieznanego królestw a olbrzymów. (G, s. 279-280)

W arto dodać, że nieco później zjaw iają się w owej poetyckiej im p resji na tem at odnajdywanej codzienności „domowe duchy codziennego ogniska” (G, s. 281). Obok pochodzących z nordyckiej m itologii bożków płodności (elfów) spotykam y zatem charakterystyczne dla w ielu p rzedstaw ień religijno-m itologicznych b yty strzegą­ ce spokoju i szczęścia lu d zk ich siedzib (rzym skie L ary i Penaty itd.). W szystkie one zajm u ją się podtrzym yw aniem codzienności nowoczesnej jednostki, a zn aj­ du ją się w jej „n a jsubtelniejszych zagięciach i rozgałęzieniach m yśli”. Brzozow­ ski k ilk a k ro tn ie podkreśla ich pierzchliw ą, ale n ieu stającą aktywność, są bow iem tru d n y m i do uchw ycenia, półśw iadom ym i w ytw órcam i-w ytw órczyniam i owej co­ dzienności. C ały obraz należałoby p rzeto zinterpretow ać jako zapis działania re li­ gijnej nieśw iadom ości now oczesnego p o d m io tu , która zaangażow ana jest w tw o­ rz e n ie jego p o w szedniego życia. Elfy, „dom ow e d u c h y co d z ie n n eg o o g n isk a ” i chrześcijańskie m otywy oraz sym bole w pisyw ane przez Brzozowskiego w obraz je dnostki zgadzającej się na odtw arzanie now oczesności po objaw ieniu jej n ie sa­ m ow itego p ro filu stanow ią p rzenośne określenie uaktyw nionej w rażliw ości re li­ gijnej owej jednostki.

W ydaje się zatem , że p odobnie w idziana religijność upow ażniać m oże do d a l­ szego dookreślenia o d m iennych wobec F reudow skiej psychoanalizy sensów p rze­ życia niesam ow itości. W spółczesny badacz p ostsek u lary zm u k u ltu ry now oczesnej, Eric S antner, p ro p o n u je te rm in „psychoteologia życia co d z ie n n eg o ”5. S an tn er odczytał bow iem m yśl F ran za R osenzw eiga jako re in te rp re ta c ję m yśli F reu d a. Z nana F reudow ska „psychopatologia życia codziennego” oznaczała sytuację p o d ­ m iotu, k tóry w yplątyw ał się z urazow ych ograniczeń jego zw yczajnych, ru ty n o ­ wych d ziałań poprzez ciągłą pracę uśw iadam iania sobie pochodzenia i sensu owych urazów. Z am iast tego Rosenzw eig zachęcał do w łączenia się w stru m ie ń życia, który przepływ a obok jed n o stk i analizującej sens swych fantazm atów i będącej w ich władzy. Z achętą k u te m u m iała być relig ijn ie ro zu m ian a m iłość bliźniego. W ese­ ju Brzozowskiego psychoteologia życia codziennego oznaczała opis św iadom ościo­ w ych zaangażow ań w codzienność, k tó ry ch p ółjaw nym źró d łe m czy im p u lsem okazyw ała się relig ijn a nieśw iadom ość now oczesnego p o d m io tu . W tym sensie niew ątpliw ie Brzozowski projektow ał w aria n t psychoteologii życia codziennego.

E.L. S a n tn er Psychotheology o f everyday life. Reflections on Freud and Rosenzweig,

(11)

3

0

4

Rosenzw eig czytany przez S an tn era w ciąga je dnostkę w stru m ie ń życia w im ię m iłości b liźniego, tym sposobem owa je dnostka uzyskać m oże błogie odczucie w zm ocnienia jej sił życiowych. O statecznym celem owej Rosenzweigowskiej psy- choteologii było bow iem „więcej życia” . P rojekt Brzozowskiego kierow ałby się ku nieco o d m ie n n em u ujęciu. U aktyw nienie w rażliw ości religijnej półjaw nie wytwa­ rzającej now oczesną codzienność nie odnosiłoby się po p ro stu do życia, religijność nie w zm acnia osób chcących zw yczajnie odczuć swój zw iązek z życiem i oddać się jego afirm acji. W edle au to ra Płomieni L am b odnajdow ał drogę do now oczesności po jej katak lizm ach , po sam ozagładach now oczesności, stąd m otyw ow ana relig ij­ nie afirm acja życia m ogłaby okazywać się niew łaściw a w ta k im sensie, o jakim m yślał Teodor A dorno, k ie d y zauw ażał, że do najw iększych w ystępków należy w znoszenie religijnego Te Deum w sąsiedztw ie pogrążonej w rozpaczy nowoczes­ nej jed n o stk i6. Brzozow ski n ie w iązał, jak sądzę, u aktyw nienia religijności now o­ czesnego p o d m io tu z „życiem ”, lecz z „przeżyciem ” . W L am b ie interesow ał go przy p ad ek kogoś, kto przeżył katastrofę, któ ra naw iedziła jego now oczesny świat. Podczas o pieki n a d siostrą-m atkobójczynią n ie jed n o k ro tn ie pow racały m ordecz- ce n ap a d y szaleństw a tej najbliższej osoby. L am b zapytyw ał się wówczas rozpacz­ liw ie, po co żyje. Po każdym z owych ataków siostrzanej agresji okazywał się tym , któ ry przeżył, nie m ógł nie p rzypom inać sobie, że kiedyś przeżył jedynie dlatego, że siostra przypadkow o zaatakow ała ak u ra t ch o rą m atkę. W rażliw ość relig ijn a pom agała m u jako jednostce ocalonej, trw ającej po klęsce, dlatego pisane przezeń te k sty w spierać chciały każdego, gdyż, jak pisze Brzozow ski, L am b „rozbudza nadzieję i wolę w n ajbardziej zatęchłych zakątkach bierności, gra sreb rn ą p o b u d ­ kę, której głos b rzm i w n ajbardziej zgniłych n iz in ac h i b ag n isk ac h ” (G, s. 281). A utor Głosów... dodaje: „dla L am ba życie jest zasadniczo liveable, przeżyw alne. N ie m a życia, nie m a form y ludzkiego istn ien ia, któ re n ie m iałyby swej racji w so­ b ie ” (G, s. 281). C elem głów nym psychoteologii życia codziennego w edle Brzo­ zowskiego byłaby także pom oc w rad z e n iu sobie z w iną naznaczającą osobę, która przeżyła. Półśw iadom e im p u lsy czy obudzona wrażliwość religijna prow adzić m ają do codziennego zapew n ian ia ocalałej je d n o stk i now oczesnej, że „życie nie jest usp raw ied liw ien iem ” (G, s. 284). Ów psychoteologiczny c h a ra k te r nowoczesnej podm iotow ości radzącej sobie z ta k im i d ra m a ta m i jak w ina ocalonego określony został na koniec przez polskiego krytyka przy użyciu rozbudow anej m etafory nazy­ wającej religię „nieznaną pocieszycielką, dobrotliw ą p iastu n k ą, którą zapom ina się na zawsze, lecz gdzieś w sercu pozostaje ciepło spojrzenia jej na wszystko uśm iech­ niętych oczu i w idzi się ich św iatłem , chociaż stare oczy zgasły” (G, s. 288).

P rzedstaw ione w Charlesie Lambie w idzenie now oczesności zdaje się zatem dość zdecydow anym p rzeform ułow aniem w ypow iedzi zaw artych w obydwu w stępach do Głosów wśród nocy. D ośw iadczenie niesam ow itego, które naw iedza świat now o­ czesny, zm ieniało m yślenie autora Idei o podm iocie, społeczeństw ie now oczesnym ,

T. A dorno Dialektyka negatywna, przeł. K. K rzem ieniow a, PW N , W arszaw a 1986, s. 523.

(12)

Mizerkiewicz

„Głosy w nieznane noce”

a także roli przeżyć religijnych. Z m ian w stosunku do pierw szych projektów tom u

Głosy wśród nocy znaleźć m ożem y sporo. Jak w iadom o, utw ór nie został ukończony

przez Brzozowskiego, niew ykluczone, że jednym z b rak u jący ch ogniw owej cało­ ści było nien ap isan e, trzecie w prow adzenie do książki, w któ ry m pojaw iłaby się wizja now oczesności określonej przez dośw iadczenie niesam ow itego.

Abstract

Tomasz M IZERKIEW ICZ

Adam Mickiewicz University (Poznań)

“ Voices at nights unknown” . A critical value of ‘the uncanny’ in Stanisław Brzozowski’s late writings

The article refers to an essay titled Charles Lamb, written by Stanisław Brzozowski shortly before his death and coming up with the issue of ‘the uncanny', which is of importance to our contemporary studies on modern literature. According to the author, what Brzozowski suggested in his article was a radical re-interpretation of his way of seeing the modern subject or ‘I', forced to deal with an appalling experience of the uncanny haunting their world. Interpersonal ties are made subject to a toughest test; the modern community every once a while falls into a state of un-humanity and must thereafter be reconstructed once yet another catastrophe is over. In parallel, Brzozowski emphasises the importance of religious experiences to the modern individual (this being indicated by motifs of Ancient-Roman, Celtic, and Christian religion), who, thanks to them, has the ability to stay loyal to a modernity project.

30

Cytaty

Powiązane dokumenty

‘) Revue encyclopédique.. Publicysta ten 10 z górą lat przebył w Rosji, zaznał licznych przygód, zwiedził przymusowo Sy- berję, poznał życie i literaturę

or instrument branches with opposing angles of incidence (basically forming a triangle, see Figure 8.3 and Figure 8.4).. Conversely, the weakness lays in the discrepancies

Nie da się jednak w pełni odnieść do twórczości Ignacego Krasickiego poglądu Łempickiego na ironię oświeceniową, według którego pomimo swych pozytyw nych

First, I briefly explore two highlights of tourism politics during state socialism in Poland, showing how political changes affected the nature of travel for eve- ryday citizens

4 Dz.U. Zakrzewski, Skarga konstytucyjna a kontrola konstytucyj­ ności prawa miejscowego, „Przegląd Sejmowy” 1998, nr 5, s.. Ostapski, A kty prawa miejscowego stanowione

Książka ta jednocześnie przypomina wiele tragedii życiowych i uczy, do jakich czynów zbrodniczych jest zdolny człowiek działający pod wpływem zgubnej ideologii - nazizmu

wave was modelled in the sane way as for the partly captive test, and the saine methods of self-propulsion and steering were used as for the free running simulations with the Series

By setting the flux equal to the open water evaporation and setting the matric potential to a value corresponding to the relative humidity of the atmosphere, the outflow of water