• Nie Znaleziono Wyników

Ironia w liryce Ignacego Krasickiego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Ironia w liryce Ignacego Krasickiego"

Copied!
34
0
0

Pełen tekst

(1)

Roman Doktór

Ironia w liryce Ignacego Krasickiego

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 74/3, 31-63

(2)

P a m ię t n ik L ite r a c k i L X X IV , 1963, z. & P L I S S N 0031-0514

ROMAN D OKTÓ R

IRONIA W LIRYCE IGNACEGO KRASICKIEGO

Pisarstw o Ignacego Krasickiego bardzo często w badaniach łączone bywa z ironią. W iemy też w m iarę dokładnie, z jakim i tekstam i poety zwykło się ją łączyć. Uświadamiamy sobie również, jakie mechanizmy poetyckie stosował autor Myszeidy, aby uzyskać efekt ironiczny. B ra­ kuje jednak systematycznego uporządkowania problem atyki.

Zapewne, ironia u Krasickiego nie stanowi tak autonomicznego, świa­ domego ani powszechnego zabiegu jak później u Słowackiego i Norwida. Wiąże się u autora Bajek z dziedzinami pokrewnymi: mniej lub bardziej układnym przytykiem satyry, żartem lirycznym poematów heroikomicz- nych i bajek, zadumą wierszy lirycznych czy listów poetyckich. Bardzo często sąsiaduje ironia z dowcipem, w aloram i komicznymi, z żartam i poetyckimi. Nie oznacza to osłabienia ironicznej wymowy danego frag ­ m entu, czasami poprzez kontrast wręcz ją uwypukla. Krasicki, jako ty ­ powy intelektualista swoich czasów, lubi wieloznaczność myśli, migotli- wość znaczeń. Ale to, co w istocie może i powinno zainteresować badacza ironii w poezji Krasickiego, to jej bogactwo i różnorodność, porów ny­ w alna jedynie ze sferą szeroko rozum ianej komiczności. Zatem w ypadnie nam mówić o zjawisku niejednolitym , zróżnicowanym pod względem zarówno jego funkcji, doraźnych efektów, jak i konkretyzacji czytelni­ czej. Czasami przyjdzie się też zetknąć z tajem nicą uśmiechu poety. Zauważa Jan Kott:

K siążę b isk u p je s t ironiczny i w y tw o rn y , z d y sta n sem w obec św ia ta i w obec siebie, w e w szystkim , co rotoi, je s t coś ab so lu tn ie skończonego. K sią­ żę b isk u p uśm iech a się. L ekko, n ie m al ty lk o k ą te m w arg. Z dow cipu z n a ją go wszyscy, dw ór i kan o n icy w arm iń scy , k ró l polski i kró l p ru sk i. W szyscy też z n a ją uśm iech najgładszego z biskupów , ale n ik t nie p o tra fi pow iedzieć, co się za ty m u śm iechem k ry je ł.

Trzeba zauważyć obiektywnie, że Krasicki jako poeta osiągnął ory­ ginalny sposób ironizowania. Rzecz znamienna, że wszystkie

urozmaice-1 J. K o t t , G orzki K rasicki. W: I. K r a s i c k i , W iersze w ybrane. W a rsz a w a 1964, s. 9.

(3)

32

R O M A N D O K T Ó R

nia w zakresie ironii nie tyle łączą się z jakąś ewolucją poglądów (nie zależną w zasadzie od czasu napisania utworu), ile raczej z aktualnym nastrojem i odmianą gatunkow ą tekstu. Stąd w satyrach dostrzeżem y niewinną, żartobliwą ironię obok gorzkiego sarkazm u sceptyka. A utor Myszeidy wyzyskiwał ironię, podobnie jak komizm, do własnej m achiny poetyckiej, służącej raz niewinnej zabawie, kiedy indziej nauce na serio.

Zjawisko, które omawiamy, nie da się bez zastrzeżeń określić m ia­ nem ironii klasycystycznej — analogicznie do funkcjonującego od daw na term inu „ironia rom antyczna” 2. Stefan Kawyn rozumie to drugie po­ jęcie jako etap w rozwoju ironii, uznaje wręcz za jeden z celów poety romantycznego, obok ucieczki w samobójstwo lub podróży w dalekie, egzotyczne i bezludne k r a in y 3. Trudno w czasach stanisławowskich m ó­ wić o światopoglądzie ironicznym (być może, we Francji dałoby się określić tym m ianem sceptycyzm Woltera). Ironia w Oświeceniu jest jednym z w ielu sposobów uatrakcyjniania czy wzmagania siły w ypo­ wiedzi. Ale nie tylko. W ydaje się, że ironia w XVIII w. była jednym ze środków walki o praw dy ważne dla epoki. To jej konstruktyw ne cechy. Drugi biegun ironii, którą umownie nazywam y „klasycystyczną”, odsłania nam swe swoiście destrukcyjne oblicze. W takim ujęciu ironia w ypływ ała z niew iary w twórczą moc słowa. Przekształcała się w zimny dystans do poruszanych spraw, była w yrazem bezsiły, a z czasem i b faku w iary w możliwość działania pozytywnego. Zygmunt Łempicki w ypro­ wadził z takiego kształtu ironii XVIII-wiecznej celny wniosek: w łaśnie w ironii upatryw ał jeden z kilku czynników rozkładających epokę Oświe­

cenia, uderzający w najczulszy punkt tej literatury: w jej pewność sie b ie 4. W rom antyzm ie ironia jest już jednym z c e l ó w poczynań poety. To już nie tylko zabieg poetycki, to już postawa.

ów czesne poetyki nie zajmowały się ironią. Józef Rzewuski wspomi­ na o niej, lecz w rozdziale O nauce krasomowskiej, jak gdyby nie znane m u były przykłady literackie, i dokum entuje swe rozważania fragm

en-2 A. S a n d a u e r (S am ob ó jstw o M itrydatesa. I. W iek d zie w ię tn a sty. P ro b lem y ironii. W: Z eb ra n e p ism a k r y ty c zn e . T. 2. W arszaw a 1981, s. 479) rozróżnia bardzo w y ra źn ie dw a ro d za je iro n ii: klasyczną (Sokrates) i ro m an ty czn ą (pojęcie F. S chle- gla). O ba zjaw isk a łączy to, że o p ie ra ją się n a kon flik cie m iędzy pozorem a p ra w ­

dą. Różnicę isto tn ą stan o w i fa k t, że w iro n ii klasycznej chodziło o w alkę z p rz e ­ ciw nikiem , a iro n ia ro m an ty czn a je s t „rozgryw ką z niedoskonałością w łasnej n a ­ tu r y ”. W ydaje się, że a rb itra ln o ść takiego podziału n iezbyt ściśle p rz y sta je do p r a k ty k i lite ra c k ie j. W ystarczy przypom nieć chociażby P alinodię K rasickiego, k tó ra n ie je s t w alk ą z ja k im ś przeciw nikiem , ale raczej objaw em bezsilności poety i n ie w ia ry w głoszone dotychczas ideały, co p rzybliża ta k ą p o sta w ę do au to iro n ii ro m an ty czn e j albo p rz y n a jm n ie j je s t je d n y m z p ierw szych je j objaw ów .

8 S. K a w y n , Ironia ro m a n tyczn a . W: S tu d ia i szkice. K ra k ó w 1976, s. 31. 4 Z. Ł e m p i c k i , R enesans — O św iecenie — ro m a n ty zm . W arszaw a—Lw ów 1923, s. 122.

(4)

IR O N IA W L IR Y C E I. K R A S IC K IE G O 33

tem z C y cero n a5. Dopiero Euzebiusz Słowacki poświęcił nieco miejsca ironii i umieścił ją pośród innych tropów, jak hiperbola czy apostrofa. Pisze:

Z p rz e k o n a n ia m ocnego o ja k ie j p raw d zie rodzi się u n as ufność, k tó ra z b ija ją c p rze ciw n e za rz u ty używ a czasem b ro n i śm ieszności i ż a rtu . T ak i spo­ sób m ów ienia n az y w am y iro n ią , kiedy m ow a m a przeciw ne tem u, k tó re się zaw ierać zdaje, znaczenie. W m ow ie potocznej, w sty lu żarto b liw y m i kom icz­ n y m b ard z o p o sp o litą je s t ta p o sta ć m owy.

Także i następna obserwacja profesora krzemienieckiego znajduje potwierdzenie w literatu rze klasycystycznej:

je s t rzeczą g odną uw agi, że te n g a tu n e k ż a rtu nie tylko w sty lu kom icznym i zabaw nym , nie tylko w m ow ie pospolitej m a m iejsce; ale może b y ć p rzy ­ zw oicie u ży ty m w to nie najw y ższej poezji; że może w y ra ża ć szlach etn ie gniew i pogardę, łączyć się z żalem , rozpaczą i najw yższym serca w zru szen iem *.

Uwagę Euzebiusza Słowackiego, choć on sam poparł ją przykładem z Iliady, możemy z powodzeniem odnieść do twórczości Krasickiego. Ironia to ozdoba „stylu komicznego”, ale równie często będzie ona „wy­ rażać szlachetnie gniew i pogardę”.

Zatem stosownie do wymogów klasycystycznych ironię należy tra k ­ tow ać jako jeden z kilku im peratyw ów twórczego działania poetyckiego. Obok retoryczności, dydaktyzm u, wraz z żartobliwością i satyrycznością. Ironia tego okresu nie mogła przecież być inna niż postulowały to gust, smak, etyka czy najzw yklejsze oczekiwania czytelnicze.

Samo uznanie jakiegoś w yrażenia za ironiczne niczego jeszcze nie daje. Podobnie zbiór, naw et najobszerniejszy, tekstów czy fragmentów ironicznych nie czyni ich ani bardziej zrozumiałymi, ani bogatszymi. Nie w yjaśnia też samego pojęcia ironii i zasadności jego użycia. Konieczne są zatem pewne k ry teria podziału, uporządkowanego spojrzenia na za­ gadnienie. Można tego dokonać na kilka sposobów. Po pierwsze: zasta­ naw iać się nad „ stru k tu rą ” w yrażenia ironicznego. Od razu trzeba za­ uważyć, że tu o podziałach nie może być mowy, gdyż ironia jest w swym mechanizmie zjawiskiem jednorodnym , opiera się na jednolitym sche­ macie — w yrażenie (a także, poza terenem literatu ry , symbol czy gest) w swym ostatecznym w yrazie oznacza co innego, niż w ynika to z uży­ tych słów; posiada inną w założeniu niż ujawniona w erbalnie tendencja. Jedynie jawność zjawiska i stopień jego intensywności mogą być pod­ staw ą różnicującą klasyfikacji.

5 J. R z e w u s k i w Z a b a w ka c h w ierszo p iskich i kra so m o w skich (Poczajów 1762, s. 210—211) ta k d e fin iu je iro n ię: „Iro n ia je st dow cipny żarcik, ja k i był C yce­ ro n a , n a w ielk ą b ard zo i rz y m sk im podobną b ra m ę m ałego m iasteczka, C anusium nazw anego: »M ieszczanie K an u z y jsc y , za m y k a jcie b ram ę , żeby n ią m iasto nie w yszło«”.

* E. S ł o w a c k i , D zieła z pozo sta łych rę ko p ism ó w ogłoszone. W ilno 1824, s. 317, 318.

(5)

Pojęcie ironii jest w gruncie rzeczy term inem ścisłym i w m iarę jednoznacznym. Efekt ironii literackiej powstaje w skutek założonej przez nadawcę lub konkretyzowanej przez odbiorcę, a zatem intencjonalnej (jawnie ujem nej lub nieco zneutralizowanej) różnicy pomiędzy znacze­ niem użytych słów a ich faktycznym, mniej lub bardziej u k rytym sen­ sem 7. Dodać należy, że pomiędzy potencjalnym założeniem a jego efek­ tem wystarcza jakakolw iek odmienność znaczeniowa. Nie m usi ona po­ legać na przeciwstawieniu. A zatem ironia nie opiera się jedynie na schemacie: czarne — białe; pozytyw — negatyw; znaczenie podstaw o­ we — znaczenie będące jego dokładnym przeciwstawieniem. Może się ona opierać w znacznej mierze na półcieniach, korzystać z b arw pośred­ nich; nie dawać gotowych rozwiązań, ale pozostawiać cień niejasności, także co do ironicznych intencji, czytelnikowi. Podobnie podmiot ironi­ zujący nie musi posiadać bezwzględnej przewagi (niektórzy zakładają taką przewagę) nad przedm iotem ironii. W ystarcza jakakolw iek różnica potencjałów, jakiekolwiek pęknięcie o określonej intencji w sem antycz­ nej w arstw ie dzieła 8.

Można też spojrzeć na ironię poprzez jej twórcę, nadawcę zw rotu dwuznaczącego. Tu także, może mniej niż w przypadku wcześniejszym, pole obserwacji będzie mocno ograniczone. W istocie da si'ę wyczuć różnice w brzm ieniu ironii, w zależności od tego, kto mówi. W każdym razie możliwości nie ma zbyt wielu.

Innym sposobem uporządkowania i opisu interesującego nas zjawiska może być klasyfikacja według tematów, których ono dotyczy. Sposób to dający efekty mizerne, gdyż obszar tych tem atów może być n ie ­ skończenie wielki. Najczęściej w badaniach spotyka się połączenie tego ostatniego ujęcia z jednoczesnym rejestrem sposobów budowania w y ­ rażeń ironicznych, takich, które w efekcie mogą obok brzm ienia ironicz­ nego dać sarkastyczne, drwiące, kpiące czy szydercze.

P rak ty k a literacka uzasadnia możliwość jeszcze jednego uporządko­ wania zjawiska ironii w dziele literackim. Jest to kry terium c e l o ­ w o ś c i , spojrzenie poprzez funkcje, jakie potencjalnie i w efekcie -arty­ stycznym może spełnić konstrukcja ironiczna. K ryteriu m to najbardziej historyczne, łatw o podlegające w eryfikacji literackiej. I co najw ażniej­ sze, jest to zasada dająca możliwość koniecznego uproszczenia, zreduko­ wania w ystępujących w yrażeń ironicznych do kilku podstawowych fu n k ­ cji, jakie mogły spełniać w dziele literackim czy szerzej — w całej epoce.

Zw roty ironiczne u Krasickiego są z grubsza takie same jak inne

7 N iektórzy badacze, ja k np. D. C. M u e c k e (Iro n y M a rkers. „Poetics” 1978, n r 4/12) za ironiczny u w aż ają te k s t tylko w tedy, gdy je st on ta k i w zam ierzen iu i gdy u ja w n ia ją to sugestie od a u to ra .

8 S zerzej n a te n te m a t piszę w ro zp raw ce K ilka u w a g o iro n ii w lite ra tu rze („Ruch L ite ra c k i” 1980, z. 4).

(6)

IR O N IA W L IR Y C E IT K R A S IC K IE G O 35

sposoby ubogacania dzieła poetyckiego. Zatem nie jest to zjawisko m ar­ ginalne, sprow adzalne jedynie do prostego ozdobnictwa. Jeżeli już poeta korzysta z oręża ironii, to robi to zazwyczaj świadomie, zdając sobie spraw ę z celowości jej użycia i możliwości w niej tkwiących. Nie da się jednak w pełni odnieść do twórczości Ignacego Krasickiego poglądu Łempickiego na ironię oświeceniową, według którego pomimo swych pozytyw nych celów (osiągnięcie prawdy) była w istocie objawem nie­ zadowolenia „skierow anym przeciw uproszczeniom oświecenia na róż­ nych polach życia duchow ego9. W przypadku księcia biskupa rzecz się nieco kom plikuje. Krasickiem u obca była ironia burząca, starał się też ukryw ać zbyt jaskraw e oznaki niezadowolenia. Być może właśnie ironia była m aską jego własnego sceptycyzmu i stanowiła formę swoistej samo­ obrony. Czasami jednak poeta, co wypadnie odnotować w innym m iej­ scu, ucina możliwość użycia ironii, nie w ykorzystuje do końca poten­ cjalnego jej w yrazu, jak chociażby w bajce Dewotka.

W zasadzie jednak autor Monachomachii dosyć sprawnie posługuje się językiem ironii, i to zarówno w poezji, prozie (Mikołaja Doświadczyń- skiego p rzyp a d ki, Pan Podstoli), jak i w pryw atnej korespondencji10.

Ironia Krasickiego służyła zabawie poetyckiej (W. Borowy nazywa to w prost „wesołą ironią” 1J), refleksjom m yśliciela-intelektualisty, gorz­ kiej powadze księcia biskupa. Można b y jednak pokusić się o precyzyj­ niejsze i adekw atniejsze w ydzielenie zadań, jakie m iała odegrać w dziele poety. Będziem y zatem mówić nie o odmianach ironii pod względem jej budow y czy stru k tu ry w yrażenia, nie ze względu na to, od kogo po­ chodzi, ale badając f u n k c j e , jakie przynależą jej w przekazie. F u n k ­ cje bądź to świadomie założone przez autora, bądź to dające się skon­ kretyzow ać przez dzisiejszego czytelnika. W ydaje się, że sprowadzić je wolno do trzech zasadniczych: o ś m i e s z e n i a (zabawy), p o u c z e ­ n i a (ku przestrodze), p o t ę p i e n i a (dezaprobaty). Może być jeszcze czw arty rodzaj ironii, sposób ironizowania neutralny, bardziej n asta­ w iony n a funkcję artystyczną. Spójrzm y kolejno na trzy pierwsze funkcje.

• Ł e m p i c k i , op. cit., s. 123.

10 S p ó jrz m y n a je d e n z w ielu fra g m e n tó w ironicznych w p ry w a tn e j koresp o n ­ d e n c ji poety. I. K r a s i c k i ta k pisze w liście do swego p rzy ja cie la A. H. L e h n - d o rffa w r. 1792 (K o resp o n d e n cja . Z p ap ieró w L. B e r n a c k i e g o w y d ali i o p ra ­ cow ali Z. G o l i ń s k i , M. K l i m o w i c z , R. W o ł o s z y ń s k i . Pod re d a k c ją T. M i k u l s k i e g o . T. 2. W ro c ław 1958, s. 555): „W je d n y m z b e rliń sk ic h kościo­ łów odb y ła się w ielk a d y sp u ta p o p a rta ciosam i pięści, poniew aż kaznodzieja n az w isk ie m Ja e n e c k ie stw ie rd z ił publicznie z am bony, że Jezus C h rystus nie w stąpił do n ie b a niczym k u la w y strz e lo n a z a rm a ty »pau«, lecz ja k skow ronek »ziri, ziri, ziri«. P o zw ala m Ci, P a n ie H rabio, za ją ć dow olne stanow isko — ja je ste m za sk o w ro n k iem i ściskam Cię z całego se rc a”.

11 W. B o r o w y , K rasicki. W: O p o ezji p o lsk ie j w w ie k u X V III. W arszaw a 1978, s. 115.

(7)

Zabawa towarzysząca rzeczywistości św iata poetyckiego poem atów heroikomicznych, a także towarzysząca ich czytelnikom, śmiech, jako reakcja na bajki czy drobne wiersze liryczne, półuśmiech zadum y nad satyram i czy listam i poetyckimi — mogą, z domieszką gorzkiego hum oru intelektualisty, przekształcić się w żart ironiczny (ironię żarto b liw ą)12.

Podobnie dydaktyka. Gdy nie form ułuje w prost swych zaleceń, gdy pozornie nie jest pewna głoszonych prawd, gdy ujm uje je dyskursyw - nie, czasami przeciw stawiając je w zajem nie — to staje się m oralistyką między wierszami, nauką z trudem .wygrzebującą ziarna praw dy z iro ­ nicznych plew.

Wreszcie potępienie. Nie zawsze m usi się łączyć z paszkwilem, n ie­ w ybredną wycieczką osobistą, obrażaniem adwersarza. Może się posił­ kować ironią, drw iną czy sarkazmem, a w tedy, naw et gdy burzy, to nie niweluje; choć gorzko dokucza, to z w iarą w możliwość poprawy. W g ru n ­

cie rzeczy ironia zawsze łączy się z nadzieją, której brak szyderstw u. Ironia, również ta potępiająca, stara się budować. Nie mógł Krasicki nie zauważyć możliwości poetyckich w niej tkwiących.

Term in „ironia” nie jest jedynym , któ ry określa dwuznaczność po­ staw y lub w yrazu językowego. Istnieje kilka innych o podobnym czy naw et pokrewnym znaczeniu. W sensie literackim szyderstwo, cynizm, drwina, kpina są bliskie ironii. Zbliża je do siebie sfera intencji, która nakazuje, aby autor sygnalizował swój dystans, ale też wzbogacił myśl, rozszerzył jej pola znaczeniowe i wzmocnił oddziaływanie artystyczne utworu. Szyderstwo, drw ina czy kpina mogą korzystać z niedomówień ironii, tak jak konstrukcja ironiczna może mieć w intencji szyderstwo czy drwinę. Jednakże gdy dla tam tych intencja jest najważniejsza, to dla ironii literackiej podstawowy jest sam jej kształt i wyraz. Różnią się zatem te rodzaje wypowiedzi budową językową, sposobem doprecy­ zowywania pola semantycznego. Częstokroć są to różnice pozorne. Bliż­ sze spojrzenie na tekst uzmysławia bogactwo odcieni, jakim i dyspono­ wać może ironia literacka. To one mogą wzbogacić język poetycki w dziele, uw ypuklić w alory artystyczne w nim tkwiące.

Próbę uporządkowania omawianych tu zjawisk chcemy oprzeć na pomyśle Juliana Krzyżanowskiego. Zaproponował on swoje, choć oparte na schemacie M ereditha, rozumienie zjawiska komizmu w literaturze. Umieścił tam ironię jako w ynik reakcji „wyrozumowanej-złożonej” o od­ cieniu ujem nym 13. M odyfikując znacznie jego tabelę można by podob­ nie uporządkować zjawisko ironii literackiej i pojęć jej pokrewnych. Oto projekt takiej klasyfikacji odnoszący się do pisarstw a Ignacego Krasickiego.

12 Nie m ożna je d n ak , tw ie rd z i B. D z i e m i d o k (O k o m izm ie. W arszaw a 1967, s. 90), uznać ironii za sam odzielną fo rm ę kom izm u.

lł J. K r z y ż a n o w s k i , K o m iz m w litera tu rze. W: S tu d ia z d ziejó w k u ltu ry . W arszaw a 1949.

(8)

IR O N IA W L IR Y C E I. K R A S IC K IE G O 3 7

Funkcja (cel) Intencja

zneutralizowana ujemna Ośmieszenie (zabawa) ironia żartobliwa ironia kpiąca Pouczenie (ku przestrodze) ironia uszczypliwa ironia drwiąca Potępienie (dezaprobata) ironia sarkastyczna ironia szydercza

Zaproponowane określenia odcieni ironii, a także schem at ich upo­ rządkowania rozumieć należy raczej jako hasła pomocnicze w opisie niektórych utw orów poetyckich niż jako term iny ścisłe i jedynie obo­ wiązujące. Przed rozważeniem konkretnych przykładów literackich z twórczości Krasickiego spójrzm y na rozpraw ę poety pt. Szyderstwo, gdzie podejm uje on niektóre z omawianych tu problemów. Przeprow a­ dza na wstępie, interesujące go samego, rozróżniehie:

C zynią n ie k tó rz y różnicę, i je s t zaiste m iędzy obm ow ą a szyderstw em ; w y cieńczają, gdy znieść zu p ełn ie n ie m ogą, zdrożności ostatniego. U sp raw ied ­ liw ić je d n a k onego n iepodobna ty m b ard z ie j, im d o tk liw iej razi g ro t śm iechu i u rą g a n ia niż n a jz ja d liw sz a obm ow a: a to z tej przyczyny, iż b ard z iej i ła t­ w iej się w p a ja w um ysły słu ch ający ch to, co b aw i i rozw esela, niżeli to, co zw yczajnym o p o w iad a n ie m do w iadom ości przychodzi. W obm ow ie złość sdę p a sie m iłym sobie cudzej krzy w d y p rzy sm a k ie m ; w u rą g a n iu rzecz sam a, pom im o osobę, do k tó re j się ściąga, d a je przyczynę do rozw eselenia, a zatem n a ig ra w a ją c e m u się d o d aje k u dalszym n aig ry w a n io m ochoty, a w słu c h a ją ­ cych coraz w iększą w zbudza ciekaw ość k u dalszem u s łu c h a n iu 14.

Poeta ujm uje pojęcie „szyderstw a” w pewnych opozycjach, wydziela jakby różne stany skupienia zjawiska szyderstwa. S ytuuje je wobec obmowy, urągania, „rażenia grotem śmiechu”, bawienia, rozweselania, naigrawania. Nie m am y wątpliwości, że samo zjawisko ocenia nieprzy­ chylnie. Postuluje, zgodnie ze swą filozofią artystyczną, um iar w przy­ garnę. W podobnym duchu pisze w rozprawie pt. Obmowa — krąg te ­ m atyczny zamyka się w ten sposób:

W eszło to w m odę (bo jak ież p rze stęp stw o w m odę nie w chodzi?), weszło to w ięc w p ospolite użycie, a ja k m ów ią, w ton w ielkiego św iata, iżby w p o ­ siedzeniach n a jm ilsz y m rozm ow y celem było cudze w yszydzenie. P ra w d a , iż te n sposób sa ty ry je s t zab aw n y i sposobi do ża rtó w dow cipnych um ysły żyw e, a zatem m a jąc e zap ał rozżarzonej dm aginacji; je s t w ięc, n ie przeczę, sposób ro zw ese la n ia i zabaw y. A le jad o w ito ść celu i złe sk u tk i takow ych rozm ów odstręczyć p o w inny um ysły poczciwe od niep raw eg o ro d za ju zabaw y, a zw łaszcza iż i one sam e m ogą się stać podobnych rozm ów celem 15.

W racając do pierwszej rozprawy. Krasicki opowiada się za niew in­ nym żartem, za uszczypliwością tak lekką, aby nie pozostawiła śladu:

14 I. K r a s i c k i , S zy d erstw o . W: Dzieła. T. 3. W arszaw a 1878, s. 387—388. 15 I. K r a s i с к i, O bm ow a. W: jw ., s. 338.

(9)

N iepoślednim je st p rzy m io tem ro d z a j te n w ym ow y, k tó ry b a w i i ro z­ śm iesza, ale może się obejść bez cudzej krzy w d y [...]. Ż a rt z isto ty sw ojej je s t m iłą a oraz uszczypliw ą p o w ieścią; ale k to się n a nim zna dobrze, u m ie ta k tłom aczyć uszczypliw ość, iżby b y ła p odobieństw em zaczepki, a n ie sam ą zaczepką; przym ów ką, a nie o b ra ź liw ą m ow ą; a n a koniec, b io r ą c z w y ra zu poró w n an ie, aby b y ła ta k d e lik a tn y m uszczypnieniem , iżby po n im zn ak u n ie było. T ak ża rto w ać p rzy sto jn o ść nie zakazuje, i owszem, zach ęca k u n iew in ­ nej zabaw ie. ·

Nieco dalej poeta powraca do rozważań o szyderstwie. P u n k t w yjścia całkiem niespodziewanie uspraw iedliwia naszą koncepcję omawiania problem u ironii — pisze Krasicki: „Rozmaite byw ają przyczyny szyder­ stwa, pochodzą zaś z celu, ku którem u zm ierzają”. Patrząc poprzez cele przyświecająbe szyderstw u poeta porządkuje swój wywód. Robi miano­ wicie rejestr najczęstszych przypadków i sytuacji sprzyjających n atrzą­ saniu się z innych. Lubią szydzić młodzi ze starszych, ale bywa też odwrotnie. Inna praw da głosi: „Naśmiewać się z wyższych niebezpiecz­ no”. Łatwo naśmiewać się z nowicjuszy, z ich nieporadności w szacow­ nym towarzystwie. A utor przytacza też przykłady uszczypliwości wobec kobiet za nienadążanie za· aktualnym i modami w stroju i obyczaju. I wreszcie — łatwo dworować sobie m iastu z mieszkańców w s i16.

Tak zdaniem Krasickiego w ygląda lista najczęstszych pokus skłania­ jących do szydzenia z innych. Nie trzeba dodawać, że gust poetycki i zmysł etyczny Krasickiego nie uspraw iedliw iają żadnego z tych przy ­ padków. Przy końcu rozpraw y poeta przytacza dwa najprzykrzejsze rodzaje szyderstwa. „Szyderstwo, którego cudza niedołężność jest celem, oznacza serce nieczułe i umysł skażony”. Praw da to oczywista. Lecz gdy dalej stwierdza autor, że „Najgorszy rodzaj szyderstwa: śmiać się z cno­ ty ” — ujaw nia się dzięki tem u nie tylko człowiek, obywatel, osoba d u ­ chowna, ale także arty sta epoki klasycyzmu, obrońca jej podstawowych zasad.

To, co poeta w yraził w obu przytoczonych rozprawach, nieco- później ujął lapidarniej i celniej w jednym z artykułów z gazety „Co tydzień”:

Ci, któ rzy ton grzeczny chcą p rzy ją ć, ro zu m ieją, iż ra z w raz ża rto w ać, a zatem p rzy m a w iać d ru g im należy; a że pospolicie nie m a ją tej d e lik a tn e j czułości, k tó ra w okolicznościach podob n y ch koniecznie p o trze b n a, za m ia st lekkiego ucięcia albo szczypią, albo biją, zgoła za każdym ich niezgrabnego ucięcia w zruszeniem i ból się czuje, i zn a k i zo stają. N iechże ci ichm ościow ie i te jejm oście w iedzą o tym , iż co inszego je s t żarto w ać, a innego uw łóczyć; i ża rto w ać ta k , ja k się należy, w iadom y tylko rzeczy i ro z tro p n y może, o b m a- w iać zaś lad a głupi p o trafi. W idząc zaś ta k o w ą różnicę niech się w ięc k ażd y i każda n ad sobą za sta n o w i i daw szy czas uw adze, osądzi się, do k tó reg o z tych dw óch cechów, czy głupich, czy rozsądnych należy 17.

ie K r a s i c k i , S zy d erstw o , s. 388—389.

(10)

I R O N I A W L IR Y C E I. K R A S I C K I E G O 39

Ironia żartobliwa. Ironia kpiąca

Krasicki na pewno należał do tych pisarzy, którzy lubili „przyma- wiać drugim ”, a którzy jednak posiadali „delikatną czułość”; był poetą, który nie „bił” i nie „szczypał”, żartował, ale nie „uwłóczył”. Wiele lat później w w ykładach paryskich wysoko tę zdolność umiarkowanego i gu­ stownego żartu oceni Adam Mickiewicz jako rzadką, jego zdaniem, cechę u Słowian 18. W tego rodzaju dyskretnych żartach ironicznych, bo w łaś­ nie je chcemy szerzej omówić (szczególnie wiele ich w poematach heroi- komicznych), śmieszą nas i zastanaw iają nie tyle zdarzenia i ich układ, nie tyle językowe koncepty czy komiczne efekty, ile dodatkowe, niby mimowolne usytuow anie ironicznego gestu w większej całości. P rz y j­ rzyjm y się dokładniej sygnalizowanemu tu zagadnieniu.

Ironia ośmieszająca — to taka, która korzysta z efektów komicznych, sytuacji dowcipnych, przydając im jedynie szczyptę prowokacyjnej i wyczuwalnej ostrości, pikantnej dwuznaczeniowości. Kiedy spojrzym y na zachowanie Gryzomira w Myszeidzie, przyglądającego się tchórzliwej rejteradzie swych podkomendnych:

P rz y n a jm n ie j żeby szli za jego śladem ,

S am do ucieczki n ajp ierw szy m p rzykładem . [III, w. 151— 152]1®

— śmiejem y się z zaistniałej sytuacji, ale jednocześnie też zastanawia nas owa szczególna filozofia mysiego wodza, dla której naw et niezbyt by stry czytelnik szybko odnajdzie odpowiednie analogie. W Myszeidzie i w poematach pokrew nych sprawcą żartów ironicznych jest zawsze n a r­ rator, który obok scen komicznych, obok dygresji literackich, na m argi­ nesie parodii pozwala sobie na pewien, niewinny, jak powiedziano, stopień złośliwości. Tak będzie w znanym czterowierszu:

N iejed en a m a n t u d a tn y i m łody,

Choć skrycie k o n te n t, n a oko zm artw iały ; A dogad zając żałosnej potrzeb ie

W szyscy s ta ra n ie czynią o pogrzebie. [IV, w . 53— 56]

— gdzie określenie „dogadzając żałosnej potrzebie”, kpiące z nieco o k ru t­ nej cechy charakteru, ma inne w alory znaczeniowe niż opis obłudnych zachowań i lisich zabiegów dworzan księżniczki Duchny. Ten sam efekt niew innej kpiny uzyskuje poeta w ykoślaw iając znane porzekadło:

S ta ra przypow ieść: stra c h m a w ielkie oczy, M ożna by jeszcze dodać, iż m a skrzydła.

18 A. M i c k i e w i c z , L ite ra tu ra słow iańska. K u rs II, w ykład 16. W: Dzieła. W yd. Jubileuszow e. T. 10. W arszaw a 1955, s. 206.

19 T en i w szystkie n a stę p n e te k sty I. K r a s i c k i e g o cytow ane są (jeśli nie zaznaczono inaczej) z: Pism a p o etyckie. O pracow ał Z. G o 1 i ń s к i. T. 1—2. W a r­ szaw a 1976.

(11)

Rączej niż zając w kn iei poza sieci

N asz k ró l G ry zo m ir nie bieży, lecz leci. [V, w. 21—24]

Poeta nie poprzestaje na samym komicznym wyglądzie uciekającego króla. Poprzez w łasny koncept zm iany przysłowia w ykorzystuje możli­ wość stworzenia bardziej abstrakcyjnego żartu. Powinniśmy pam iętać, że dla ówczesnej publiczności literackiej, jak twierdzi Kraszewski, ten rodzaj żartu, ta ironiczna zabawa były czymś nowym i zaskakującym 20.

W Monachomachii, w znanej scenie picia lik w o ru 21 przez ojca dok­ tora, obok oczywistego komizmu takiej sytuacji:

T ak łago d n y m i zniew olony słow y, W ziął d o k to r k u b ek w pocie swego czoła,

Ł y k n ął dla zdrow ia posiłek gotow y; [I, w. 107—109]

— znaleźć można coś, co staje się* zbyt złośliwe, by było jedynie śmieszne:

Lecz żeby jeszcze m yśl p rzy szła w esoła, W św iętym orszaku, w g ro n ie m iłych dzieci R aczył się n ap ić raz d rugi i trze ci. [I, w. 110— 112]

Tonacja słów „Raczył się napić” koresponduje z zachęceniem wcześ­ niejszym: „Racz się posilić, ojcze przew ielebny!” Wiemy zatem, o jaki „posiłek” chodzi i jaką to „przewielebność” reprezentuje ojciec doktor. W całym poemacie zgromadzono dosyć pokaźny rejestr przyw ar mnisich. Rzecz w tym, że podano je w sposób dość zróżnicowany: nie tylko żarty, dowcipy, satyra, ale i subtelna kpina. „Zamiłowanie” braci do nauki można ośmieszyć opisując poszukiwania biblioteki klasztornej, k tó rą ostatnio nawiedził „brat A rnolf lat tem u trzydzieści”, lub cytując „uczo­ n e” dysputy mnichów, którzy znaleźli się w nowym dla siebie położeniu, co doskonale streścił b ra t Elizeusz:

M inęły czasy szczęśliwej p ro sto ty ,

T rz eb a się uczyć, u p ły n ą ł w iek złoty! [III, w. 39—40]

Ale można też mechanizm prześmiewiska poszerzyć o ironiczną kpi­ nę, gdy mowa o przygodzie b rata R ajm unda, który gubiąc pantofel, upadł na progu:

Skoczył n a odw rót, a ja k o uczony,

F a ta ln ą w różkę w tej przygodzie znaczy; [II, w. 9— 10]

Tego rodzaju ironiczny przytyk z domieszką kpiny (uczoność—za­ bobon) nie tyle może poszerza znacznie komiczność, ile właśnie m a

20 J. I. K r a s z e w s к i, Krasicki. Z ycie i dzieła. K arta z dziejó w lit e r a t u r y X V I I I loieku. W arszaw a 1879, s. 121.

21 G o l i ń s k i (ed. cit., t. 2, s. 483) pisze: „ P a n P odstoli o bjaśnił sw o je g a gościa, »iż te tru n k i, k tó re ojcow ie nasi po p ro stu nazyw ali gorzałką, p o te m w ódką, m y te ra z ochrzciliśm y likw oram i. N apić się p o rcji w ódki nie godzi, a le w ypić kieliszek lik w o ru w olno«”.

(12)

IR O N IA W L IR Y C E I. K R A S IC K IE G O 41

wpływ na w yraz całego dzieła — poprzez prezentację postawy nadrzęd­ nego podmiotu wobec opisywanych zjawisk.

Ironiczna żartobliwość zdominuje Antymonachomachię. Będzie to r a ­ czej posmak ironii niż ona sama w swym najzłośliwszym odcieniu. Wszelkie przecież odwołania zarzutów, sformułowanych wcześniej wobec mnichów, w gruncie rzeczy potw ierdzają je, w sposób jednak bardziej żartobliw y niż uszczypliwy. W Antym onachom achii lenistwo nazw ane zostanie zasłużonym odpoczynkiem, a pijaństwo: „suszeniem się likw oru w skromności i m ierze”. Nie ma potrzeby dłuższego zatrzym yw ania się nad takim i właśnie przykładam i.

W tych trzech poem atach ironia ośmieszała, bawiła, urozmaicała żartobliw ą wymowę dzieła. Jednakże św iat zdarzeń i problem atyka były w pewnym sensie ograniczone do kilku czy kilkunastu oczywistych sen­ sów. Łatwiej było uchwycić tkwiące w nich nastaw ienie na żart, także w ironicznym w ydaniu. Podobną funkcję ironii znajdujem y w innych' utw orach, lecz to już przykłady rozproszone, nie tworzące żadnej auto­ nomicznej całości. Spójrzm y na trzy w ybrane przykłady (mogłyby być one pomnożone). Jest taki fragm ent Podróży z W arszawy, gdzie poeta, przejeżdżając obok Babina, przypomina czasy i swoiste reguły życia Rzeczpospolitej Babińskiej:

G dzie P szonka, dobrej m yśli chcąc być spraw cą, Nowego p ań stw a został praw odaw cą,

A za te k sław n y m idąc przew odnikiem , K to głupstw o zrobił, został urzęd n ik iem . G dyby tych indziej używ ano względów , B yłby n iezm iern y nacisk do urzędów .

Trudno przytoczony fragm ent nazwać złośliwą ironią, chociaż sam przytyk jest niewątpliw y. Kilka elementów sprawia, że rzecz jest zneu­ tralizow ana, pozbawiona cech dem askatorskich. Poeta w ykorzystał p re­ tekst, aby w spom inając XVI-wieczne w ydarzenia nawiązać do teraźniej­ szości. Na pewno to przesunięcie w czasie stępia nieco wymowę saty ­ ryczną fragm entu. Całość zatem, choć ironiczna, nie przekracza poziomu żartu.

Bardziej wieloznaczny jest drugi fragm ent, w yjęty z Listu im ieniem brata do siostry. Poeta uczynił taką oto złośliwą uwagę:

P o w ia d a T acyt, iż ludzie północni lu b ią długo biesiadow ać. B yłaby n ie -grzeczność w nas, północnych, zadaw ać fałsz ta k w ielk iem u człow iekowi!

Ostrze tej ironicznej uwagi jest obosieczne. Z jednej strony mówi się o negatyw nej skłonności naszego narodu do biesiadowania (wyczuwamy eufemizm tego określenia), ale też, z drugiej strony, ostrze złośliwości skierow ane jest przeciwko samemu Tacytowi, który zastosował tak upraszczający podział ludzi na „północnych” i „południowych”. Całość jednak ma form ę dyskretną i nie przekracza poziomu dobrego smaku. W takich w łaśnie uwagach Krasicki osiągał doskonałość.

(13)

We fragmencie trzecim, pochodzącym z satyry Zycie dworskie, połą­ czono dowcip słowny z ironiczną obserwacją obyczajową. Przypom nij- · my, idzie o reguły życia dworskiego, kiedy to jeden z dworzan, nieocze­

kiwanie zagadnięty, natychm iast zyskuje grono hołubiących go, a w isto­ cie fałszywych przyjaciół. Taką sytuację ilustruje przykład, k tó ry mieś­ ci się w t-ypie ironii oceniającej negatywnie, potępiającej, z żartem m ającej tylko niewiele wspólnego:

W spojźrzał p a n n a S zym ona, d niem dobrym uraczył: Ażci Szym on w p ro m ie n iac h , śm ieje się i m ruga. J a n go kocha serdecznie, P io tr n ajniższy sługa, B artło m iej go uw ielb ia, a K rzysztof go ściska, W szyscy h u rm e m do niego z d alek a i z b liska, A Szym on p ełen wdziięków i n ib y pokorny, M ając zaraz n a p rzedaż uśm iech i gest dw orny, Tym go d aje w dw ójnasób, a ty m przez połowę. Ł apią w lot, a już szczęścia stą d biorąc osnowę, Ten, k tó ry trz e m a słow y S zym ona się szczycił, G ard zi tym , k tó ry tylko p ó łto ra uchw ycił.

Obraz to pełen okrutnych reguł gry życia dworskiego. Ironia potę­ gowana niem al aptekarskim i skłonnościami do dzielenia i m ierzenia po­ szczególnych obserwacji, wyważania sm utnych w istocie niuansów tej

gry. Nieco dalej, wśród podobnych opisów fałszu życia dworskiego, po­ jaw ia się pewna jakość, która posiłkując się dowcipem słownym przydaje

ironicznej powadze całości szczyptę hum oru. Mowa jest dalej o Szy­ monie:

Je m u lo k a je służyć gotow i z pośpiechem , A co w iększa, ów p ań sk i strze le c poufały R aczy słuchać te, co m u opiew a, pochw ały; N aw et jejm ość (nie jejm ość, ja k to p ie rw e j zw ali Ci, co z p ro sta ta k p ań sk ie żony m ianow ali), Ale jejm ość afektów , jejm o ść w dzięcznej chęci, Je jm o ść m iłosnow ładna, n a dow ód pam ięci U szczypnęła go w ram ię. [...]

Powaga satyrycznej obserwacji osłabiona jest nieco poprzez uściślenie sensu słowa „jejm ość”. N astępuje przez to pęknięcie w jednolitej do­

tychczas kompozycji satyry. Ten fragm encik o „jejm ości” ma nieco lżejszy charakter i jest nastaw iony na wywołanie uśmiechu u czytelnika. Tak więc w ram ach jednej satyry, o dość przecież jednolitym wydźwię­ ku (pamflet na życie dworskie), mogliśmy odczytać akcenty o różnej sile ironicznego zabarwienia.

Przykładów ironii żartobliw ej u Krasickiego jest oczywiście znacznie więcej. Nie w tym rzecz, aby je wyczerpać. Ważne, aby odnotować podstawową ich funkcję: bardziej ośmieszania niż szyderstwa, bardziej kpiny niż drwiny, w efekcie — bardziej żartu niż ironii. Inaczej mówiąc, nie były to przykłady ironii jaskraw ej, raczej dyskretnej, tonowanej żartem , ironii poprzez intelektualny półuśmiech. Na ogół nie jest ten

(14)

IR O N IA W L IR Y C E I. K R A S IC K IE G O 43

rodzaj ironizowania powiązany z jakim ś jednym problemem. Zauważyć możemy taki rozrzut tematyczny, który wyklucza uporządkowanie. Tym bardziej ciekawe Ъędzie prześledzenie jednego z problemów, przedsta­ wianego przez poetę z zadziwiającą konsekwencją negatywnie. Chodzi o urząd m inistra. Właściwie jedyny obraz neutralny, bo jednak nie po­ zytywny, tego urzędu spotkam y w bajce Wół m inister, gdzie „szły [...] rzeczy z wolna, ale szły porządnie”, co w ynika bardziej z sym patii do samego zwierzęcia niż do urzędu, k tó ry przyszło mu pełnić. W innych przypadkach m inistrow ie jako urzędnicy potraktowani zostali z konsek­ w entną kpiną. Tak jest w bajce Lew, wół, lis, kiedy to po niespodziewa­ nym zjedzeniu wołu przez lwa przyjaciele „(Bo ich miał, choć m inister, nieboszczyk) płakali” — z czego wynika, że m inister przyjaciół nie m iew a.

W satyrze Do króla mowa już o m inistrach rzeczywistych. Ironizuje ;się na tem at ich wiedzy i kompetencji:

Nie m oje to je st zdanie, lecz przez ro zu m b y stry D aw no ta k osądziły p rzezorne m in istry .

W iedzą oni (a czegóż m in istry nie w iedzą?), P rzy styrze ustaw icznie gdy p ra c u ją c siedzą, Dociekli, n a czym se k re t zaw isł p an u jący ch .

I jeszcze jeden obrazek m inistra, ze Złości u k ry te j i jawnej, dopełnia re je stru cech, którym i poeta, zapewne niebezpodstawnie, ich obdarzył:

Ł atw iej nie łgać poetom , m in istro m n ie zwodzić, Ł atw iej głupiego przeprzeć, w odę z ogniem zgodzić Niż zrach o w ać filu ty : ciżba, w ojsko spore.

Zatem m inister, fałszywy dworak, szlachcic bądź m nich z garncem •wina czy wreszcie filut modny — to właściwie główni bohaterowie ża r­ tów ironicznych poety. Natom iast stałe i ściśle określone pozostają m e­ chanizm i przeznaczenie tych żartów.

Jeszcze na krótko przenieśmy uwagę na bajki. W nich żart ironiczny m a dodatkowe konsekwencje, wpływa na morał. Bajki na ogół nie po­

sługują się ironią. P rzyjrzyjm y się dwom z nich, gdzie ona ak urat w y ­ stępuje. Pszczoła i szerszeń zostawia końcowy głos i argum ent, a więc niejako funkcje rozstrzygające, „próżniakowi” szerszeniowi, który użala się nad własną sytuacją:

Ale żeś pracow itsza, czyż się ła ja ć godzi? J e ste m w nędzy, lepiej się n ad e m n ą użalić, N iżeli żądłem straszyć i sam ej się chwalić.

W istocie, problem jest postawiony na głowie: szerszeń robi zarzut pszczole, że jest pracowita, i nakłania ją do litości nad własnym len i­ stwem. Morał tu oczywiście jasny, lecz zakończenie, w takim a nie innym kształcie, w yraźnie posiłkuje się ironicznym przym rużeniem oka.

Bajka Lew pokorny, oparta jest na ironicznej (co już sygnalizuje ty tu ł) obserwacji mechanizmu władzy i morał jej już się nieco gmatwa:

(15)

Źle zm yślać, źle i p ra w d ę m ów ić w pań sk im dw orze. Lew , chcąc w szystkich p rześw iadczyć o sw ojej pokorze, K azał się ja w n ie ganić. R zekł lis: „Jesteś w inny, Boś zb y t dobry, zb y t ła sk aw , zbytnie dobroczynny.” O w ca w idząc, że k o n te n t, gdy liszk a g aniła,

R zekła: „O krutnyś, żarłok, ty r a n .” — Ju ż nie żyła.

Ironia jest tu obosieczna. Wyszydza się fałszywe intencje władzy. Z drugiej strony kpi się z owcy, z jej braku inteligencji i niezrozum ie­ nia reguł dworskiej gry. Nad całością unosi się jakieś fa tu m i szyder­ stwo losu, które jakby sankcjonuje te reguły. Wyczuwamy, że ocena w ypływ ająca z bajki jest dość niejednoznaczna. Potwierdza się obser­ wacja, że każda ironia w bajce (nie wszystkie przypadki tu omówiono) pociąga za sobą pewną dwuznaczeniowość w yrazu i niejednolitość etycz­ ną przekazywanej nauki.

Ironia uszczypliwa. Ironia drwiąca

Drugi typ ironii — albo lepiej: sposób jej w ykorzystyw ania — u Ignacego Krasickiego pozbawiony jest funkcji ściśle zabawowej lub dyskretnie kpiącej. Będziemy mówić o ironii, która cele m a bardziej pragmatyczne. Służy jakiejś zdecydowanej przestrodze, nie sform uło­ wanem u w prost pouczeniu. Ważne jest dla tego typu ironii nastaw ienie na czytelnika, wyczuwalna potrzeba jego obecności. Siłą rzeczy dotyka­ m y tu zagadnienia dydaktyzm u, a przynajm niej jego szczególnej od­ m iany — przewrotnego m oralizatorstw a. Tę przewrotność w pouczeniu, w zaskakiwaniu wymową niektórych-praw Teresa Kostkiewiczowa łączy ze szczególną cechą poezji Krasickiego — z przekonywaniem i persw a­ zją. Dla tego ostatniego zjawiska widzi badaczka oparcie w ironii, szy­ derstw ie i sarkazmie 22.

Można też mówić o innej różnicy pomiędzy dydaktyzm em a poucze­ niem z w ykorzystaniem ironii. Gdy ten pierw szy polega na daniu nauki, na przekazaniu jakiejś prawdy, to domieszka ironii sprawia, że do te j praw dy trzeba już d o j ś ć samemu, gdyż myśl w ypracowuje się do­ piero, a poeta spraw ia wrażenie, że dopiero myśli głośno. Raz jeszcze zacytujm y Kostkiewiczową, która tę samą refleksję odniosła do drob­ nych wierszy lirycznych Krasickiego:

P odobnych zabiegów in te le k tu a ln e j, trze źw ej analizy w y m ag a ją one ró w ­ nież od czytelnika, k tó ry dla zro zu m ien ia u tw o ru zdobyć się m usi n a sam o ­ dzielne p rzebycie tej drogi m yślow ej, k tó ra d o prow adziła do n iejed n o zn acz­ nych, p ro w o k acy jn y ch fo rm u ł a u to rsk ich 2S.

22 Zob. T. K o s t k i e w i c z o w a , K la sy c y zm — se n ty m e n ta lizm — r o k o k o . S zk ic e o prądach litera ckich polskiego O św iecenia. W arszaw a 1975, s. 137.

(16)

I R O N IA W L IR Y C E I. K R A S IC K IE G O 45

Sięgnijm y po przykłady. Spójrzm y na dwa fragm enty W ierszy z pro­ zą. Pierw szy rozważa w gruncie rzeczy jeden, ściśle postawiony problem.

B ogactw a do w szystkiego sposobią, grzeczność uprzedza, rozum w zm aga szacunek, ale też b o g aty bez grzeczności, grzeczny bez rozum u, ro zu m n y bez obojga — niew iele w ażą.

Ja k ż e w y b rać? R ozum ny p o n u ry i sprzeczny; B ogaty n ie u ży ty ; p ełen fałszu gTzeczny.

Lecz gdy trz e b a w ybierać, a w y b ra ć koniecznie, J a k żyć lepiej? bogato, rozum nie czy grzecznie? S am a osądź, ja d alej nie p o tra fię szperać; Ż le w y b o ru nie czynić, źle n ad to w yb ierać.

Ta pozorna niepewność, niezdecydowanie podmiotu oparte są na iro ­ nicznym niedomówieniu. Świadomie nie daje się gotowej recepty, po­ zostawia się m argines dowolności, czemu szczególnie sprzyja pewna więź intelektualna poety i adresata tego liściku poetyckiego/W e fragmencie drugim ironia oparta jest na paradoksie:

U czą sta ry c h rozum u, to w iek u je s t cechą, A z ta k o w ą dla m łodych korzyścią, pociechą, Ł atw o się sław a, rozum , w zięcie, sp raw ność kupi, K iedy głupi rozum ni, a ro zu m n i głupi.

Z m odą się św ia t ob raca, w yszedł rozum z m ody, Co ledw o sta ry dostał, dziś łatw o m a m łody,

Cóż czynić? T ru d n o w alczyć z niezliczonym tłum em ; N iech będzie rozum g łupstw em , a głupstw o rozum em .

Cała praw da opiera się na pewnym rozumowaniu. Rzecz jednak w sposobie przedstawiania, celowej i ironicznej komplikacji w ynikającej ze swoistej bezsilności podmiotu („Trudno walczyć z niezliczonym tłu ­ m em ”).

Oba przekazane przykłady stanowią odmianę liryki intelektualnej. Ironia sprawia, że refleksja jest pozornie niejednoznaczna. Zaraz jednak widzimy, że to złudzenie, że ta maska drw iny ma przysłonić chwilowe zw ątpienie, ukryć tłum ioną rezygnację. P raw dy przekazywane w ten sposób, paradoksalne konkluzje wymagają od czytelnika większej niż zw ykle uwagi. To ich zaleta artystyczna.

Powyżej opisane zabiegi dom inują w Satyrach i Listach. Te oba cykle są niczym innym jak m iniaturow ym i traktatam i moralnymi, oby­ czajowymi, społecznymi i politycznymi. A to właśnie ta problem atyka, której szczególnie sprzyja ironia.

Omówmy nieco dokładniej jedną z satyr. Pochwała głupstwa niczego i nikogo nie potępia wprost, nie stosuje dosłownego nawoływania do popraw y, jak czynią niektóre z pozostałych satyr. Utwór ten ma kon­ sekw entnie przew rotną formę, porównywalną z satyram i Do króla i Pa- linodią. Dwuznaczny jest naturalnie sam tytuł, ale i całe poprowadzenie rozumowania, które usiłuje zaprezentować szczęście w ynikające z

(17)

głu-poty. Właśnie ironia uwieloznacznia refleksje. Sprawia, że podaw ane myśli nie są ani prym ityw ne, ani natrętne. Ironicznej wieloznaczności sprzyja konsekwentna dialogowość i przeciwstawienie stanow isk.

„A ja m ów ię, że głupstw o n iezłym je s t podziałem .” „M ądrość przecież zaszczytem , n ierozum zakałem .” „Nie w chodzę ja w dysputę, rzecz je st niby ja w n a , M aksym a te ra ź n ie jsz a ta k ja k o i d aw n a

K aże szukać m ądrości, a g łu p stw a się chronić. U m ieli zaw żdy ludzie od dobrego stronić, A że głupstw o je st dobrem , stro n ili od niego. P a trz n a m ęd rca — te try k a , g łupca — wesołego: T u p ry sk a z tw arz y zdrow ie, ta m zapadłe oczy, W lecze się chuda m ądrość, spasłe głupstw o toczy.

Racje obu dyskutantów są paradoksalnie wypaczone. Mędrzec ma być narażony na dolegliwości i smutek, a głupca udziałem wesołość i szczęście. Nieco dalej głupiemu przyznaje się posłuch społeczny:

N asz p a n P aw eł, choć w głu p stw ie dni sw oje p o stra d a ł, Skoro w szedł, w szystkich zgłuszył. M ichała przegadał, M ichała, co w iek z księgą tr a w i w gabinecie.

P ra w d a , P aw eł ra z po ra z n ic do rzeczy plecie, Ale żw awo i głośno, w ięc go z g ra ja słucha.

Ironizujący podmiot jawi się w tym miejscu jako intelektualista, k tó ry wprawdzie nie pochwala opisywanego zjawiska, ale spraw ia w ra­ żenie, jakby starał się je zrozumieć. Całość jednak ma gorzkie zabar* . wienie. Znów ironia użyta jest wobec dwóch stron. W ydrwiwa się nie tylko „pana P aw ła”, co swoją mową „wszystkich zgłuszył”, ale i tych, którzy byli gotowi go słuchać. Rzecz się nieco zmienia przy końcu sa­ tyry, refleksje przybierają na zjadliwości, przy czym persw azja zdradza już pewne cechy rezygnacji:

P łaci sław ą, a że się w szystko w św iecie płacj, G łupi m ożny, głodnego gdy m ę d rc a bogaci, S ta je się jeszcze w iększym i m ędrszym od niego. Éo sław ie cóż n ad zdrow ie je st pożądańszego? A może i przed sław ą? To dobro jedyne,

Cóż po tym , w życiu niezdrów , że po śm ierci słynę, Co mi po d obrym m ieniu, gdy użyć nie mogę, Co po w szystkim , gdy słabość w znieca śm ierci trw ogę.

[ 1

Ja k że siły utrzym ać? J a k czerstw ość zachow ać? Próżno krzyczy H ip o k rat, p różno G alen szepta, G łupstw o, głupstw o, o b racia, je d y n a recepta!

Ironię tworzą i atm osfera sporu-dialogu, i w ybranie bardzo szcze­ gólnego rozumowania, że mądrość osłabia, a głupota przydaje zdrowia, i konkluzje poparte wykrzyknieniem , jak ta ostatnia. Uderza też emo­ cjonalne nastaw ienie podmiotu. Mieszanie się przeświadczeń logicznych z uczuciowymi.

(18)

IR O N IA W L IR Y C E I. K R A SIC K IE G O 47

Problem postawiony na samym początku satyry, paradoks jako m e­ toda wnioskowania, prowadzone są konsekwentnie do końca.

P ełno w świecie ołudy, w k ra d a się i w fraszki. W e w n ątrz sk ry ta osoba, z w ierzch u sam e m aszki. Z rzućm y je, niech odkrycie głupstw o św iatem w łada, S ław ę, h onor, bogactw a, rozkoszy posiada.

Czem uż się szczęścia w stydzić? — Dzień po nocy wschodzi, Z rzucił św ia t uprzedzenia, w iek złoty się rodzi.

N iechaj m ądrość, ja k ie chce, przepisy stanow i, P ró żn e są. — M ądrzy sław ni, ale głupi zdrow i.

W zaw artym w satyrze rozumowaniu, naturalnie bardzo przew rot­ nym, użyto całej gamy argumentów, aby prezentowane stanowisko uprawdopodobnić i obronić. C harakterystyka postaw jest pełna uszczyp­ liwości i posiłkuje się drwiną. Zatem przesłanie tej satyry, nauka z niej płynąca ma szczególny charakter, wcale nie typowy: ujęta została w iro ­ niczny cudzysłów, gdy większość satyr korzysta z prawd funkcjonują­ cych jednoznacznie.

Wiele by można przytoczyć podobnych przesłań w tonie ironicznym. Wszystkie one zdają się wskazywać, że to nie przypadkowość, ale kon­ sekw entna metoda twórcza, celowe wykorzystywanie, naw et w utw o­ rach perswazyjnych, wieloznaczności poetyckiej i ironicznego przew ar­ tościowania.

Krasicki stosuje ten rodzaj przestrogi ironicznej także wobec swych bliskich, w przew rotnym nieco tonie listów poetyckich. W jednym z nich, Do K rzysztofa Szem beka [...], a więc do osoby czynnie uczestniczącej w raz z A ndrzejem Zamojskim w reform ie prawodawstwa, przedstawia w krzyw ym zwierciadle dzieła starożytnych poprzedników adresata, jak on służących niegdyś ojczyźnie:

L ik u rg , za to, że p raw a swej ojczyźnie n a d a ł, Szczęśliw y, za m ia st życia że oko postrad ał. S o k ra tes, co w y stęp k i A teńczyków hydził,

Cóż m ia ł w zysku? Lud z niego na te a tra c h szydził. S tra tą życia na koniec w ziął zasług nagrodę. Do rozpaczy w tej m ierze cnotLiwych nie w iodę; Miło służyć ojczyźnie, miło dla niej ginąć, Ale cierpieć bez zysku i nieszczęściem słynąć, Ale czuć się n iew innym , a być w złej m askarze, A le służyć niew dzięcznym i znosić potw arze ·— To heroizm praw dziw y. Co k ry ślę w tej strofie, C zujesz, możeś i doznał, szacow ny K rzysztofie.

Ironia w tym liście jest wyrazem pryw atnych poglądów i zapatryw ań historycznych autora. Poprzez analogie ze starożytnością własnym scep­ tycyzmem co do postawy obywatelskiej Polaków podważa nadzieje na pozytywne skutki działalności adresata.

(19)

nowym, dojdą do głosu już nie tylko pryw atne poglądy czy emocje, ale i uczucia braterskie. Rzadki to przypadek w twórczości Krasickiego.

0 m atk o dobra, co za d aw n y m w iekiem Idziesz, choć jesteś i m łoda, i ła d n a.

Co znasz, iż płód tw ój przecież je s t człowiekiem , A w czasach naszych zb y t rzad k o p rzy k ła d n a, Żono podściw a, ro zu m n a i m iła,

Ś m iesz sam a k a rm ić to, coś urodziła. T aj się, bo cnota te ra z pośm iew iskiem , T aj się, bo d o b rą ju ż się być nie godzi. T ak w iek nie rzeczą św iatły, lecz nazw iskiem , N ad daw n ą cnotą zuchw ałe przew odzi

1 gdy przepisy w iek o trw a łe m aże, Sm ie szydzić z tego, co n a tu ra każe.

Ironizuje tu człowiek oburzony. W ezwania do skryw ania w łasnej poczciwości i prostoty rodzicielskiej zaprawione są goryczą. Osobiste zaangażowanie poety sprawia, że wiersz jest pełen rumieńców. Uszczyp­ liwe uwagi są w yrazem bezsiły wobec niektórych mechanizmów ów­ czesnego życia. Ironię Krasickiem u podpowiadały zatem nie tylko saty ­ ryczna natura, rozum i intelekt oświeconego biskupa, ale też zm artw ie­ nie, gniew i oburzenie oświeceniowego poety.

Ironia sarkastyczna. Ironia szydercza

Klasycyzm jest takim prądem, k tó ry swoich pryncypiów ideowych, swojego kulturowego oblicza nie traktow ał ze śm iertelną powagą ani z niewzruszoną sztywnością. Jest prawdą, że dzieła niektórych klasyków rażą nas swoim schematyzmem, ale to już nie skostnienie form baroko­ wych. Schem aty literackie XVIII w. sprowadzają się w pewnym stopniu do „pow tórki” ze starożytności, nie tylko do prostego powielania wzor­

ców i do bezkrytycznego zapatrzenia na antyk. Znajomość tegoż była raczej dowodem nabytej wiedzy o świecie, zabawą w erudycję, niż rze­ czywistą potrzebą naśladownictwa i schlebiania gustom m inionym 24. Mowa naturalnie o literaturze wysokiego lotu.

Klasycyzm stanisławowski potrafił już w swoim łonie, w swej orga­ nicznej w arstw ie znaleźć elem enty i sposoby przeciwstawiania się sobie i parodiowania w ykształconych przez siebie stru k tu r, sceptycznego prze- wartościowywania niektórych, nazbyt serio rozum ianych haseł. W tym sensie klasycyzm mógłby otwierać dzieje literatu ry prawdziwie

nowo-24 Zob. hasło „ A n ty k ” op raco w an e przez T. B i e ń k o w s k i e g o w S ło w n ik u lite ra tu ry polskiego O św iecenia (W rocław 1977) o ra z ro zp raw ę M. C y t o w s k i e j K ra sicki a a n ty k („P am iętn ik L ite ra c k i” 1980, z. 2).

(20)

IR O N IA W L IR Y C E I. K R A S IC K IE G O 49

żytnej. Ale jest też praw dą, że prąd ten nie zaproponował jakichś now a­ torskich i przełomowych rozwiązań literackich, które stały się dopiero udziałem rom antyzm u 25.

Możemy zauważyć, że ironia poetycka u Krasickiego przyporządko­ wana jest najczęściej doraźnemu celowi dezaprobaty i potępienia. W ią­ zać ten fakt należy z ogólną koncepcją zadań literackich w epoce racjo­ nalizm u i dydaktyki oświeceniowej. Potępienie zdaje się mieć w litera­ turze tego okresu przynajm niej trzy oblicza. Może być wyrazem oburze­ nia na serio, może być anonimowym paszkwilem pełnym niszczącej zjad- liwości, ale może być też oparte na ironii, która choć potępia, to w sumie stara się budować. W znacznym stopniu w ypełniają ten ideał s a ty r y 26, po części także listy poetyckie 27. Ale nie tylko. Ostrość satyrycznej m e­ tody obserwacji dostrzeżemy także w innych gatunkach poetyckich. K ra­ sicki ujaw nia swą dezaprobatę dla w ystępku i niegodziwości poprzez dydaktyzm bądź też stosuje ironię, która, jak już powiedziano, może osłabić zbyt n atrę tn e moralizatorstwo. Paszkwil był tem u autorowi obcy w zupełności, nie leżał w jego naturze, choć epoka wydała aż nazbyt

w iele paszkwilanckich uszczypliwości.

W takim ujęciu potępienie łączy się w jakiś sposób z omawianym już wcześniej pouczeniem. Byłby to ten rodzaj nauki, który przestrzega poprzez przykład negatywny. Jednakże zamienne traktow anie tych po­ jęć nie uprościłoby sprawy. W poezji Krasickiego można znaleźć mniej lub bardziej znaczące różnice między pouczeniem a potępieniem. P otę­ pienie w literaturze klasycyzm u zazwyczaj ma służyć w yprostowaniu opisywanego wykoślawienia, stosować m oralizatorstw o poprzez negatyw ­ ne exem plum . W yjątkiem jest właśnie paszkwil, zagadnienie to jednak pozostawiamy na uboczu. Typ ironii potęgującej, inaczej niż poprzedni, w dużym stopniu ujaw nia nam samego poetę. Więcej mówi o nadawcy ironicznych uwag. Odsłania zarówno intelekt, jak i uczucia dezaprobaty i gniewu.

Potępienie z w ykorzystaniem ironii odznaczać się może pewnego rodzaju dyskrecją, filozoficznym zawieszeniem, co sprawia, że konkluzja byw a niejednoznaczna. Spójrzm y na wiersz Do...:

Mości księże kanoniku!

G łu p stw a w świeoie je st bez liku, Nieźle je d n a k rzecz oznaczyć I w czym głupstw o, w ytłum aczyć.

25 U w agę tę zaw dzięczam doc. drow i M arianow i M a c i e j e w s k i e m u . 2e M ożemy się spotkać z sądem , k tó ry odm aw ia S a ty ro m K rasickiego ja k ic h ­ k o lw ie k akcentów ironicznych. Zob. I. C h r z a n o w s k i , Z d ziejó w sa ty ry pol­ s k ie j X V I I I w iek u . W arszaw a 1909, s. 138— 139.

27 Zob. К . К r e m e r, L is t p o e ty c k i w św iadom ości litera c kie j X V I I I i X I X w ie ­ ku . „R oczniki H u m an isty c zn e” 1970, z. 1.

(21)

Ci, co zw ierzchność p o sia d ają, G łu p stw a żadnego nie m ają, Z n a tu ry , z sposobu, z czynu, To je st tylko podział gm inu. Ci ubodzy, ci bogaci,

K to je s t głupi? T en, co płaci. Rzecz trz y m a ją c w ró w n ej m ierze, K to je st m ąd ry ? T en, co bierze.

Przedm iotem na poły filozoficznej refleksji w tym w ierszu jest „głupstwo”. Jednakże w sposób szczególny jest ono „w ytłum aczone”. Głupota ukazuje się nam jako konieczność, sposób trw ania w n iesp ra­ wiedliwych układach społecznych. W gruncie rzeczy przecież dopatrzyć się możemy potępienia owego fa tu m niesprawiedliwości społecznej. K ost- kiewiczowa posłużyła się w opisie tego wiersza term inem „sarkastyczny m oralizm ”:

N apięcie m iędzy pow szechnością przytoczonych tu m n iem ań a sposobem, ięh p rzytoczenia i p re z e n to w a n ia ja k o re w e la c ji leży u p o d sta w sa rk a s ty c z ­ nego m o ralizm u tego w iersza, k tó ry w p raw d zie nie u siłu je zm ien iać lu d z k ic h postaw , ale je z całą ostrością o b n a ż a 28.

To bardzo znacząca uwaga. W istocie chodzi raczej o jakieś fa t u m , aniżeli o konkretny i rzeczywisty układ społecznych i obyczajowych od­ niesień. Wiersz jest w tej mierze dosyć przew rotny, gdyż nie m am y śladów zbyt wyrazistego demaskowania zaistniałych oczywistych n ie­ sprawiedliwości ani też szczególnych wyrazów współczucia dla pokrzyw ­ dzonych. Ironia w tym wierszu osłabia jego zbyt natarczyw e, społeczne przesłanie. Można chyba powiedzieć, że sarkazm rzeczywiście sprowadza się do obnażania przywar, kiedy już szyderstwo miałoby na celu ich zmianę.

K rasicki lubi dworować sobie z różnic pokoleniowych (Gdyrania sta­ rego Bartłomieja), czasami też z różnic obyczajowo-społecznych m iędzy generacją dawną a współczesną. Wszelkie w ykoślawienia etyczne i spo­ łeczne swoich czasów odnosił najczęściej do ideałów dawniejszych. Mógł ten zabieg służyć zarówno m oralizatorstw u, jak i żartowi lirycznem u 29. Równie często sceptycyzm poety potrafił dostrzec zło i uchybienie w epo­ kach minionych, jak też cnotę w jego współczesności. Jedna z takich obserwacji, odnotowana z dużą powagą, przesycona jest goryczą scep­ tyka, ujaw nia Krasickiego jako filozofa dziejów:

Nie u w łaczam czasom naszy m w tym , co m a ją dobrego, je d n a k zd a je m i się, iż w ścisłym rzeczy o b rac h o w a n iu i p o ró w n an iu , k to w ie, czyby n ie zn a­ lazło się to, iż w ięcej je st te ra z złego, niż było p rz e d te m ; a to podobno i dla tej przyczyny, iż m niej g adano o cnocie, ale ją p ełn io n o lep iej.

28 T. K o s t k i e w i c z o w a , U w agi o p o etyc e w ie rsz y lir y c zn y c h K ra sick ie g o . Jw ., 1971, z. 1, s. 48.

29 Szerzej n a te n te m a t piszę w ro zp raw ce: Ż a r ty lir y c zn e K rasickiego. „ S u m - m a riu m ”. „S praw o zd an ia T o w arzy stw a N aukow ego K ato lick ieg o U n iw e rsy te tu L ubelskiego” 1979.

(22)

IR O N IA W L IR Y C E I. K R A S IC K IE G O 51

Nie z książek daw n iej działano, A gdy nie nazb y t szperano, Co dobre, m iano w zalecie, I lepiej było n a św iecie.

P ra w d a , iż p rz e d te m b y w ały niezgody, nie b ra k ło n a oszukujących, a za­ tem i n a oszukanych. Ś w iat był św iatem , ludźm i, przecież

K to b y ł łotrem , b ył o tw arc ie, A ubogich ludzi zd arcie N ie chrzczono d obrocią serca, T en, co zdzierał, zw a n b y ł zdzierca.

Nie z n a jd o w a li się ju rg ie lto w i n ie cn o t chw alcy, nikczem ności czciciele, głodno<kupni podchlebiacze. W ty m b y ła podłość, gdy p atrz ąc y , w iedzący, czu­ jący m ilczał. T e ra z —

K sięgi, w iersze, d zien n ik i, p ła tn i uw ielbiacze, P ełno dzieł heroicznych, a je d n a k lud płacze.

P rzytoczyliśm y tekst w wymowie swej jednoznaczny. Jeśli potępiał zło, to w obu epokach jednocześnie. W cytowanym fragmencie próżno by szukać wieloznaczności czy ironicznych przewartościowań. Zestawmy przytoczony fragm ent Do... (z W ierszy prozą) z wierszem Do pana J ę ­ drzeja. Oba tek sty w swej ostatecznej wymowie są zgodne. Potępiają to, co na potępienie zasługuje, zarówno w czasach minionych, jak i dzi­ siaj. Różnica tylko w sposobie ujęcia problemu. W wierszu Do pana J ę ­ drzeja dochodzi do głosu ironia:

P an ie Ję d rz eju , ach cóż się to święci! N ie ta k byw ało za naszej pam ięci.

Nie chodził zd rajca po m ieście bezpiecznie, Ł gali i p rzedtem , ale łg a li grzecznie, T ra cili za nas, ale każdy w dom u, Była rozpusta, ale po k ry jo m u Były oszusty, ale n ie u sta w n ie ,

K ra d li ja k dzisiaj, ale nie ta k jaw n ie. P a n ie Ję d rz e ju , ach cóż to się święci! L epiej byw ało za n asze j pam ięci.

We fragm encie wcześniej zacytowanym dominowała powaga, w pew ­ nym stopniu wyważenie prezentow anych racji, tu taj ironia w ytw arza zupełnie inną atmosferę. Wiersz oparty jest na potępieniu, ale tym spod znaku sarkazm u. Podmiot określić by się dało raczej mianem cynika widzącego w obu epokach w ady m oralne. Ironia nie zasadza się jedynie na logicznych i semantycznych niezgodnościach określeń:

łgać — łgać grzecznie tra c ić — ale w dom u ro zp u sta — po k ry jo m u k raść — nie ta k ja w n ie

Jest ona potęgowana poprzez szczególną obecność podmiotu lirycz­ nego, k tó ry ujaw nia się, staw iając diagnozę na początku wiersza:

(23)

P an ie Ję d rz e ju , ach cóż to się święci! Nie ta k b yw ało za n asze j pam ięci.

Drugi raz, na końcu, dochodzi do głosu przew rotna ocena:

P an ie Ję d rz e ju , ach cóż to się święci! L epiej byw ało za n aszej pam ięci.

To ferowanie paradoksalnych ocen (myśmy lepiej ukryw ali rozpustę i złodziejstwo) i odsłanianie w łasnych odczuć wzmagają ironiczne prze­ słanie całości. Inaczej mówiąc, podmiot dyskredytuje pewną rzeczywi­ stość w ykorzystując ironię do tego celu. Co z kolei zmusza czytelnika do dodatkowej uwagi.

Tę samą paralelę dawności i współczesności uściśloną do jednej, ale bardzo ważnej cechy: „podściwości”, znajdziemy w satyrze Złość u kryta i jawna. Ta jednak będzie przesycona potępieniem jednoznacznie u jem ­ nym, a więc szyderstwem.

Nie w ta k dzikim ju ż te ra z je st cnota hum orze, U m ie ona, gdy trze b a, zyskow i dogadzać:

C złow iek grzeczno-podściw y, kiedy k ra ść i zdradzać N akaże okoliczność, zd ra d zi i okrad n ie,

Ale zdradzi p rz y sto jn ie i zedrze p rzykładnie, A le w dzięcznie oszuka, k sz ta łtn ie przysposobi, O chrzci cn o tą sz k a ra d ę i złość przyozdobi, A choć zraża sum nienie, niebo straszy grom em , Ś m ieje się, zdradza, k ra d n ie — i je s t galantom em . W ięc podściw ych aż nadto. P aw et trze ch m szów słuchał, Z m ów ił cztery różańce, n a grom nice dm uchał,

W pisał się w w szy stk ie b rac tw a, dw ie godziny klęczał, K rzy w ił się, szeptał, m ru g a ł i w zdychał, i jęczał, A p ieniądze dał w lichw ę. [...]

Ta ocena rodzaju ludzi „grzeczno-podściwych” przesycona jest zjad- liwością. Potępienia sprowadzają się tu do rejestru cech najbardziej nie­ godnych i podstępnych w naturze człowieka. Tym bardziej groźnych, że obłudnie skrywanych. Inaczej w satyrze Św iat zepsuty. Potępienie w y­ powiedziane jest w retorycznym uniesieniu, tonem poważnym, dyskredy­ tującym pouczeniem.

G dzieżeś, cnoto? gdzieś, p raw d o ? gdzieście się podziały? T uście niegdyś n a jm ils z e p rz y tu le n ie m iały.

Czciły w as d obre nasze ojcy i pradziady, A synow ie, co w b ite w stą p ać m ieli ślady,

Szydząc z św iętej podściw ych sw ych przodków p ro sto ty , Za b la sk czczego p o lo ru zam ienili cnoty.

Słów aż nadto, a sam e m a tac tw a i łg arstw a; W strę t u sta ł, a jaw nego sprośność n ie d o w iarstw a Smie się ta rg a ć n a św ię te w ia ry tajem n ice;

W tych poetyckich słowach potępienia wyczuwamy bardziej niż gdzie indziej ton oburzenia, uczuciowego zaangażowania. Być może spowodo­ wane to jest osobistymi poglądami Krasickiego. Zacytujm y ponownie:

Cytaty

Powiązane dokumenty

O skuteczności uchwalonego świeżo przez Naczelną Radę' Adwokacką regulam inu będzie można przekonać się w najlepszym razie dopiero po roku a może dopiero po

[r]

Rady sądów koleżeńskich organizują kontrolę działalności sądów ko­ leżeńskich, uogólniają i rozpowszechniają zdobyte przez nie pozytyw n e w yn ik i i

[r]

[r]

zakres działania rad narodowych, skład prezydiów, powoływ anie i odwoływanie członków prezydiów, zawiązywanie lub rozwiązywanie stosunku pracy z pracow nikam i

pomocnictwa i podżegania w ramach zorganizowanej grupy przestępczej. Palestra

Posiadanie tego tytułu zwalniałoby od wielu krzywdzą­ cych podejrzeń, wysuwanych niejednokrotnie przez zawistnych kolegów, że praktyka danego adwokata nie jest