• Nie Znaleziono Wyników

Powszechna Wystawa Krajowa we Lwowie w 1894 r.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Powszechna Wystawa Krajowa we Lwowie w 1894 r."

Copied!
447
0
0

Pełen tekst

(1)

\<,

:f;';';:"???(.;"?';'*>"??'I?f?(??/??

.

"

.?

? ...

.',....

l

o',

c:

•. -,l

-.

(2)

.: .•. _-

r,

\

(3)

POWSZECHNA WYSTAWA KRAJOWA

we LWOWIE w 1894 f.

(4)
(5)

1)0 \VSZECIJN j\

WYSTAWA KRAJOWA

we .s: wowie w 1894 f.

\V KHA 1\0 \VII?:,

SPÓ?KA WYDAWNICZA POLSKA.

189G.

(6)

'J () ,?_ \.".q ?? h

w I\HAKOWIE, W J)I\LJKAHN? «CZA?U» FIL KLUCZYCKIE(;O I SP.

po.t zarz,!,lclIl J

ó

zcfn ?ak octrisk icgo.

(7)
(8)
(9)

?za wielka wystawa krajowa. Pod protektoratem Najja?niej-

szego I'aua stoj?ca, w zast?pstwie Monarchy przez arcyksi?cia

Karola Ludwika otwarta, przez ca?y kraj z rado?d?, a nawet

z dum? powitana, jest ta wystawa wypadkiem bardzo do-

nios?ym i stanowi?cym epok? w?ród sta?ego rozwoju Galicyi,

datuj?cego si? od pocz?tku ery autonomicznej. My?l wystawy

przed dworna laty w mu?em kó?ku lwowskich przcmys?ow-

ców poruszona, podj?ta przez ludzi dobrej i silnej woli

a gon?cego patryotyzmu, poparta przez' wszystkie rozstrzyga-

j?ce w kraju i dla kraju czynniki, doczeka?a si? ?wietnego

urzcezywistnienia, które o wiele przeros?o pierwotne zamiary

i nadzieje.

Wystawa lwowska, nas, mieszka?ców Galicyi, przy-

zwyczajonych do skromnych wymagn?, ol?niewa wielko?ci?,

urz?dzeniem, i tem widocznem bogactwem si? ?ywotnych kraju,

które w niej znalaz?y tak wyborny, ?ywy i plastyczny wy-

raz. N?ci ona oko uroczym krajobrazem) zachwyca fantazy?

wspania?cm dzie?em sztuki malarskiej, i pobudza do rzewnych

rozpami?tywa? dawnej przesz?o?ci okaza?ym zbiorem staro-

?ytno?«], i prze?liczn? panoram? Rac?awic. 'V ka?dym innym

dziale, ezy etnografii, czy szkolnictwa, czy rolnictwa, czy

przemys?u i handlu, poucza. ta wystawa o znacznych post?-

pach, osi?gni?tych w kraju w ostatnich dwudziestu latach, tak,

i? ?mia?o powtórzy? mo?na ?askawe s?owa arcyksi?cia Karola

Ludwika wypowiedziane przy otwarciu wystawy: "Niech?e

i wzrok tego kraju z rzetelnem zadowoleniem spocznie na tem,

co ju? jego praca i jego twórcze d??enia dokona?y i zdo-

by?y."

(10)

IV

Wystawa jest niemal wy??cznic krajow?, galicyjsk?;

udzia? z innych prowincyj Polski jest niestety minimalnym

i ubolewa? tylko nad tern musimy; na toruiast pod wzgl?dern

produkcyi samej Galioyi obraz jest prawie zupe?ny, llIog?lcy

starczy? za podstaw? do oceny dzisiejszego stanu i rozwoju

kraju.

Czy wystawy s?? luh nie Set po?yteczne) czy daj? rze-

czywist? luh tylko pochlebn? miar? si? produkcyjnyeh kraju,

czy rozszerzaj? zakres odbytu, otwieraj? handlowi nowe drogi

i kana?y, a przemyslowcom przynosz? zyski stosowne do

podj?tego trudu i wylo?onego kosztu, e,zy wreszcie krajowi

pl'ZyllOSZl! zarobek, lu II te? pod f'Ol'IJH? deficytu strat? ? Niech

sif,i o to spieraj? ekouorui?ci. Jakakolwiek je-t i(·h praktyczna

\\'arto??" i czy trnfna lub z?udna jest ta my?l zasaduicza, 1\.1,('))'(1

im da la pocz?tek, faktem jest, ?e od po?owy lIaszego wieku

wystawy sta?y si? obyczujem europejskiego i zamorskiego

?wiata, dtaraktcl'j'styczllclIl znamieniem ekonomicznego ?yeia

w tYIII naszym okresie vzasu. Co? iuylucgo mo?e h'y('? w niell)

Jak musi h}(': we wszystkiem, co ludzkie. Wiemy \vszySl'y,

?e jest jaki? h?:ld w samej zasadzie uaszego systemu parla-

incntarnego, In b w zastósowani n tej zasady ; przecie? system

parlamentarny jeHf. cech? wspó?czesnych dziejów i jednym

z ich mutorów g?ównych, a historyk drugiej polowy XIX w.

b?dzie musia? trzyrna(? uczy WCl?Z utkwione w olirady

i uchwa?y cia? reprezcutacyjnych. I'oriolmic ten, kto zechce

bada? stall i Jlost?\P produkeyi - ten znamienny, a bodaj nie

naj rzeczywistszy rezultat zabieg?Jw i trudów dzisiej?z,yeh spo-

?ecze?stw - h<:dzic runsial zwróei? IIwag? na wystawy, i wzi??

je za przedl\liot swoielt s/udyów.

H?; s? wHzf:dzic, ka?dy kraj i llaród chce pokaza? so-

bie i drugim, co posiada, co wydaje, co wytworzyr, nlO?e

i lI?I1i(?. Czy w uHtatcezllylll ohrachunku poka?e sic,;, ?e przez

wy:-;ta"'Q odlliós? zysk lub poni()s} picni<.;?m1 strat?, to jego

rzeez. On ('hec zohaezy(\ przekona? sit.:, co llla, ile ezego

nw, jakie jest to co 11];\. Dopi?? celu) je?eli to pozna} i obli

czyI. "\ je?eli pozllawszy i ()bliczyws?y, wymiarkuje czego

HIll ?ll'ak, w jakilll kierunku 1l10Ce? swoi('1l pl'zyrodzOIlych W:t-

(11)

runków prorlukcy? swoj? mo?e rozwija? i ulepsza?, je?li 1',1'0'

zruniawszy to nale?ycie, zechce i potrafi z tej do?wiadcza?-

nej nauki korzysta?, i statecznie, energicznie robi? u?ytek

z swoich sil i zasobów, to jednorazowa strata cho?by by?a,

mo?e odbi? si? i nagrodzi? sowicie wi?ksz? produkcy?, za-

robkiem, bogactwem Ba przysz?e Jata.

U nas obawa nak?adu bez zysku, wydatku, któl'yhy l:liQ

nie wróci?, tak si? naszem po?o?eniem tlómaczy, ?e naturalne

byly w?tpliwo?ci i wahania. Wystaw«, t() mo?e dla nas zhy-

tek za wielki? Bogatsi niech sobie na? pozwaluj?, kiedy ich

sta?; ale nam ani jednego grosza na marne wydawa? nie

nale?y. A je?eli sit] na wysta Wt] szarpuicrny, ('zy nie bQ-

dzietny bardziej od innych nara?eni na pokus? i nicbezpic-

cze?stwo wystawienia wi?cej i inaczej, ni? rzeczywi?cie

mamy ? Ka?da wystawa jest z natury swojej popisem, uka-

zuje stan produkcyj i przemys?u w ?wietle cokolwiek idcal

nem, bo w wyborowych przedmiotach, jakich w tej liczbie

lub w tym stopniu kraj na swój u?ytek nie wytwarza i nie

posiada. My od wielu innycb stoimy pod tym wzgl?dem ni-

?ej, a wyda? siQ gorzej od drugich nic lubimy; owszem mamy

wrodzon? sk?onno?? (i pewien talent) do popisu i pokazu.

Te dwa czynniki do siebie dodano, czy nic sprawi?, ?e na-

sza wystawa nie b?dzie prawdziwym, ale przesaduym obra-

zem naszych si? i zasobów, którym b?dziemy chwali? si?

przed obcymi, a ?udzi? przed sob?, bez rzetelnego dla siebie

po?ytku '(

'Vrcszcie wzg-h1!l jeden: narodowej milost-i w?asnej,

a raczej (powiedzmy otwarcie) proznosci, Na tak? wystaw?

jak kraje bogate, przemys?owe, osiad?e kwitn?cetui miastami,

my zdr,by? :-;i<: nie zdo?amy, a porównania unikn?? nie mo-

?emy. Kto po innych, po ?wie?ej a ?wietnej nuprzyk ?ad wy-

stawie czeskie], popatrvy na nasz?, ten pomy?li (cho« przez

grzeczno?? nic powi?), ?e ró?nica hardzo du?a. 1'0 có? si(J

na takie upokarzaj?ce u\Y"'!.d nnrn?n? ? Lepiej pod oh no sie-

dzie? «icho, nie pokazywa« si<: ?wiatu, uie wyHt<;po,va? pu-

blicznie i lll'oczy?cie, a? wtedy, jak siQ bQdzie w mo?no?ci

tak wyst?pi?, ?eby ka?de porównanie wytrzyma?, ?eby za-

(12)

VI

dziwi? i ol?ni?, ?eby zazdro?? wzbudzi?, a niech?? i obTIJO\r<)

zmusi? do pokornego milczenia. Je?eli wyst?powa?, to tak,

?eby Indzie dohrze widzieli i pami?tali ; a dopóki tak nie

mo?na) to trzy 111 at'; siQ skromnic w swoim k?cie i gotowa?

sifl zawzi?cie _. cho?by bardzo d?ngo - do szcz??liwej chwili

wyst?pienia dumnego, ?wietnego, tryumfuluego.

Takie mog?y hy? wzgl?dem wystawy krajowej uwagi,

pytania i nicpewno?ci. Rozumiemy je, i nie dziwimy im siQ

wcale. Tylko, rozumiej?c i nawet oceniaj?c, marny sobie za

powinno?? postawi? naprzeciw te wzgl?dy, które przcnra-

wia?y za wystaw?, te uczucia i zamiary, które ?p\'Owadzily

postanowienie jej twórców, a hy?y (jak skutek dowodzi)

uczuciami i ch?cia mi spoleczc?stwa ca?ego.

Wjstawy s? faktem, s? zjawiskiem charakterystycznem

naszego czasu, Kraj i naród, który ich II siebie nie urz?dza,

podaje si? w podejrzenie u drugich, ?e nic nic posiada i nic

nie wyrabia. I'odejrzenie mo?e nic by? sprawierlliwem, ale

sil) przyjmie i ustali, a kraj ten pójdzie w zaporunicuie, zo-

stanic na hoku po za wielkim pr?dem ?wiatowego ruchu

handlowego i ekonmuiczuego ; a cho?by posiada? znakomite

bogadwa, cho?by ich nie zostawia? od?ogiem, to korzy?ci

z nich ma?e tylko ci?gmy? zdo?a, bo b?dzie nieznanym, uie-

wiadomym. Musi si? ludziom przypomina?, kto zapomnianym

by? nie chce; musi si? o swoje miejsce upomina?, kto go

nie chce straci? ; musi je Z:lj:!l? i trzyma?, kto nie chce by?

wyrzuconym i zepchni?tym. \V ckouomiczncm , jak w poli-

tycznem ?yciu, trzeba swoje czynne uczestnictwo ci?gle stwier-

dza?, ho inaczej wyparlnie si? z tego ?ycia, Ono ogó?em

wzi?te, obejdzie sit} bez tego lub owego swego szczególu ;

szczegó? (jeden kraj czy naród) bez zwi?zku z ogó?em zwi?d-

nie i podupadnie niechybnic. Dawna Hzeczpospolita wiemy

jak ?le na tern wysz?a, ?e nic stara?a siQ nale?e? czyunie do

wszystkich spraw europejskich, na nie swojego wp?ywu \yy-

wiera?, w nich swoje si?y okazywa? i ?wiczy?. Dzi? na hieg

historyi, na wielkie spravvy tego ?wiata my wp?ywa? nie

mo?emy; nie dajnry? przynajmniej zepchn?? si? z tych po-

zycyj, które w?asn? wol? bez przeszkody zaj?? i trzyma?

(13)

mo?emy. Prodnkcya i przemys? nie stoj? n nas tak jak

gdzieindziej ? prawda; ale nie idzie za tern, ?eby ich wcale

nie by?o. ie one nie tak ?wietne, jak w innych krajach

(cho?by tylko w pa?stwie austryackiem), tego przed ?wiatem

nie ukryjemy, ho ?wiat to wi?, i wyohra?a sobie gorzej ni?

jest. Je?eli obja?nimy go i przekonamy, ?eAm,)' nie tak bez-

czynni i bezp?odni jak on s?dzi, to h?dzie nasz? korzy?ci?,

naszym zyskiem-c-morulnym niew?tpliwie, matcryalnym moi-

liwie. Przed czterdziestu z gón? laty, skar?y? Ri? gor?k» 1\ a-

linka w Listael. z pierwszej powszechnej wystawy w Londy-

nie, ?e polskich rzeczy i wystawców tak tam ma?o, jakich)'

nas wcale na ?wiecie nie by?o. Od tego czasu nieraz przy-

znawali?my, ?e mia? slusz.no?? - ?e jest naszym interesem,

i naszym obowi?zkiem, przypomiua? si? i pokazywa? skut-

kami naszej prary, dorobkami naszego maj?tku, dzie?ami

naszego umyslu, Wystawy powszechne, w Londynie, I'ury?n

czy Wiedniu, nie wystarczaj?, i tej uslugi odda(\ Bam nie

mog?. 'ram znikamy, jak strumyk w morzu, w massie przed-

miotów, nagromadzonych z wszystkich stron ?wiata; taili

przy?mieni 1111l0g()SCl<? i doskonalo?ci? przedmiotów, ucho-

dzimy uwagi, i Rami tylko, J'olacy, wyszukujemy pilnie

i ogl?damy z zaj?ciem, co?my pos?ali. Tam wreszcie jeste?my

rozprószeni, rozrzuceni po ró?nych ka tegorys eh; a po cz??r-i

umy?lnie zapisani jako nie to czem jestc?my ; obrazy Sic-

miradzkiego naprzvklad opisywane s? w dziennikach, jako

ozdoba i zaszczyt !'{)s,IJ.j.,;k/('!!o malarstwa. Je?eli wi?c wy-

stawy fol? w naszym wieku - s?usznie lub nie, wszystko

jedno.- znakiem i dowodem ekonomicznej si?y i ?ywotno?t-i

krajów, je?eli s? - a to ju? niew?tpliwie - jednym ze spo-

sohów utrzymania swego miejsca w ?wiecie, cho?by nie naj.

wy?szego, ale zawsze jakiego?, to nie nale?y Bam waha«

siQ i obawia?, nie nale?y pi?? si? roszczeniami do równo?ci

z bogatszymi i sZ('zQHli wszyrni , ani sit:: wstydzi? ?e?my ()(l

nich s?absi, tylko nale?y nam ?mia?o, otwarcie, p()kaza(? co

mamy, co robimy, na co nas sta?, ?e za? na powszechnych

wystaw;leh me mo?emy wyst?powu« ndr?huic, w I'kupiollej

(14)

VIII

i organicznej jedno?ci, wi?c musimy sobie radzi? jak mo-

?emy, cz??ciowo, wystaw? krajow?.

To jeden argument - nie ostatni.

B??dne jest mniemanie, jakoby wystawy by?y tylko po-

pisem i bliehtrem. J%e ka?dy wystawca stara si? pos?a? co

najlepszego lila lub zrobi? mo?e, to prawda, i rzecz natu-

ralna. J%e nie wszystko co ma w swoim warsztacie, maga-

zynie, fabryce, gospodarstwie, jest równic dobre jak to co

wystawi?, to co najmniej prawdopodobne, ale znowu natu-

ralne i nie dziwne. Jednak pnmimo ró?nicy mi?rlz.y przed-

miotem danym na wystaw?, n produktom luli wyrohem

w wi?kszej massie, wystawa jest i musi by? rzetelnym obra-

zem czy streszczeniem krajowej wielorakiej produkcyi, Kraj

rzeczywi?cie produkuje lnh wyrahia to, co siQ na jego wy-

stawie znajduje. Kraj nie mo?e uda? za swoje produktów

lub wyrobów zakrajowych ; co jest wystawione jako jego, to

z pewno?ci? w nim, jego pl'a('?b jego nak?adem powsta?o.

A je?eli siQ poka?e, je?eli si? ludzie dowiedz? i przekonaj?,

?e to jest, to przez takie zawiadomienie mo?e z czasem doj-

dziemy do tego, ?e egzemplarze produktów i wyrobów, prze-

znaczone do codziennego u?ytku, hQ<I? ja ko?ci? swoj? zbli?a?

si? coraz bardziej do egzemplany wystawowych, :t na ilo??

!)(:d:! si? mno?y?. Ich byt, ich istnienie, mo?e wplyn?? na ich

zapotrzebowaeie, to znowu Ha pornno?enio i wydoskonalenie.

Nie jest te? celem wystawy popis, porównanie z hogat-

szyrui, za?mienie szczQ?liwszyeh i silniejszych. To nie wy?cigi

konne, przy których ka?dy w?a?ciciel rohi sobie nadziej?, ?e

jego ko? pobije inne i stawki zabierze. O tom nikt nie my?li,

?eby przemys? galicyjski mia? g'oni? <lo mety z. czeskim, i zo-

stawi? go za sob?. Tu chodzi () inne wy?cigi, () inne pOn'IW-

uunie: () porówna nic siebie z soh? samym. Nic o to, ?eby

drugiego }ll'ze?cigw1u, ani o to, ?eby hicdz z zadziwiaj?c?

szyhko?ci? , ale o to, hy 8i<,: przekona? ezy si? jak?? cz??(?

drogi naprzód usz?o, i juk? '? ?mierzy? swój post?p i swój

stan: czy pod wzgl<;delll prorlukcyi i przomyslu stoi si? lepiej

ni? przed laty dwudziestu '? \V czem lepiej? O ile lepiej?

Co rozwija si? silniej, a co s?ahiej ? Co mialoby w sobie

(15)

warunki ?ywotno?ci i przysz?o?ci, tak, ?e roztropnie poparte,

mog?oby zakwitn??- a co z mocy przyrodzonych warunków

zdaje si? hy? zaszczepienem sztucznie i sknz.mcm na byt

po?owiczny, mizerny? Oto s? pytania, których wystawa nie

rozwi??e zapewne z matematyczn? ?cis?o?ci?, ale które mo?e

rozja?ni? i do ich rozwi?zania. pos?u?y?. Taki przegl?d, taki

obrachunek kraju z sob? samym, to jest w?a?ciwy, istotny

cel wystawy, i jej nieurojony wcale, owszem bardzo prawdo-

podobny po?ytek.

Czy jedyny? ?miemy tuszy?, ?e nie, Doszli?my wszyscy

do poznania, ?e naszym organicznym defektem dzi?, pobocz- I

nym, ale nie ma?ym powodem s?abo?ci dawnej Rzeczypospo-

litej, jest brak du?ego zasobu si? ekonomicznych (lub u?ycia

i wyzyskania tych si?), brak w?asnego przemys?u i energiez-

nej pracy na tern polu. Za poznaniem posz?o jakiekolwiek

staranie. Sejm przychodzi w pomoc zak?adom i spó?kom,

drobny domowy przemys? znajduje ch?tnych i umiej?tnych

opiekunów; powtarzamy wszyscy a? do znudzenia, ?e powin-

ni?my w?asnym krajowym wyrobem zaspokaja? potrzeby co-

dziennego domowego ?ycia. "\V praktyce jednak nie bardzo

jeszcze trzymamy si? tej zbawiennej zasady. Otó?, je?eli

wystawa wyka?e, ?e przedmioty pierwszej potrzeby w?a?nie,

krajowego wyrobu, s? same w sobie i dobre i na oko ?adne,

je?eli krawieeczyzna, stolarszczyzna, ?lusarstwo, obuwie, bie-

lizna, roboty tapicerskie, kafle, posadzki, damskie suknie

i kapelusze, i ca?y uiesko?czony szereg takich artyku?ów,

poka?e wszem wobec, ?e mo?na przyzwoicie, a nawet ?adnie

w krajowych pracowniach ubiera? si?, urz?dzi? i ozdobie

dom, zaopatrzy? wozowni?, trzyma? w porz?dku i kuchni?

i bibliotek?, i ogród, ko?ció? zape?ni? o?tarzami i ?awkami,

a zakrysty? ornatami - je?eli tysi?ce ludzi, chodz?c po wy-

sta wie, przy ka?dym z tych dzia?ów odniesie wra?enie, ?e

wyroby s(? i ?adne i praktyczne, ?adniejsze i praktyczniejsze

ni?elismy wiedzieli i my?leli, czy w takim razie to wra?enie

nie zrodzi uwagi, przekonania, ?e mo?na mniej z obcych kra-

jów sprowadza?, a wi?cej w?asnym r?kodzielnikom i prze-

mys?owcom zaufa? - i roboty dostarcza?? Ten praktycznie

W. L. h

(16)

x

dobry skutek powiuienby logicznie z wystawy wynikn?? i po

niej zosta?. Nie ?miemy r?czy?, ale ?miemy przecie? mie?

nadziej?, ?e zostanie.

A je?eli zobaczymy my i zobacz? obcy, ?e jeste?my

rzeczywi?cie w post?pie, i to nie na jednem polu, ?e prze?

mys? zaczyna si? rozwija?, a gospodarstwo rolne podnosi si?

umiej?tnie i do?? powszechnie, ?e góruictwo naftowe przybiera

rozmiary, o jakich przed laty trzydziestu nikt nic marzy?, ?e

ro?nie ruch umys?owy, jak wskazuj? wydawnictwa, a szko?y

wszystkie, od pocz?tkowych do g?ównych id? naprzód, ?e

sztuka w nadzwyczajnych talentach tylko swoich szczytów

dochodzi, ale obok nadzwyczajnych, ?yje i rozwija si? znaczn?

liczb? talentów i dzie?, które by?yby ozdob? ku?rlego kraju;

je?eli wi?c wystawa oka?e, ?e w ró?nych kierunkach i ?rod-

kach cywilizacyi nic cofamy si?, ale posuwamy naprzód, a ?e

wszystkie te kierunki razem zlewaj? si? na jeden pr?d cywi

lizacyi pe?niejszy, silniejszy, ni? bywa? II nas ró?nerui czasy--

czy ten widok, ta pewno??, to prze?wiadczenie nie doda nam

odwagi i ufno?ci w siebie, czy nie b?dzie nam dowodem

i stwierdzeniem si?, zdolno?ci do ?ycia, i trafnego wyboru

drogi: tej drogi, IW której si?y nic wyczerpuj? si? i nie mar-

nuj?, ale si? ?wicz?, wyrabiaj? i rosn? ?

Je?eli takie b?d? skutki wystawy - a to, co si? Ha

wystawie widzi, lub o niej od znawców s?yszy, wskazuje, ?e

takie by? mog? - to ?mia?e przedsi?wzi?cie oka?e si? przed-

si?wzi?ciem dobrem, i uwie?czy si? najpi?kniejszym z laurów,

zas?ug?. O tej z góry g?osi? nie jest. naszym zwyczajem, ani

rzecz? dla zas?u?onych przyjemn? .. Jednak niech nam oni za

z?e nie bior?, je?eli nie mo?emy powstrzyma? uwagi, ?e

pi?knym, buduj?cym, pocieszaj?cym by? widok tej dzielno?ci,

wytrwa?o?ci i zdolno?ci kierowania trudnem przedsi?wzi?ciem,

jaki dawali 'l siebie organizatorowie i uczestnicy dzie?a,

z po?ród których wymieni? sohie pozwalamy dyrektora \'vy-

stawy pos?a Zdzis?awa l\larchwickiego, hr. Józefa. Lubie?-

ski ego technicznego wykonawc? dzie?a, ksi?cia Adama Sa

pieh? prezesa) i pana Namiestnika hr. Badeniego, który cho?

(17)

oficynlnie niby do tego dzie?a nie nale??cy, otacza? je bez-

po?redui?, czynn?, niezmordowan? pomoc?·

Z rado?ci? te? zapisujemy powa?n? chwil? otwarcia

wystawy, u?wietnion? obecno?ci? i przemow? dostojnego

brata Jego Cesarskiej Mo?ci, naszego kraju ?askawego zawsze

patrona, arcyksi?cia Karola Ludwika, pe?nerui tre?ci i zna-

czenia s?owami naczelnika wystawy ksi?cia Sapiehy i mar-

sza?ka kraju ks. Sangaszki. Jedne i drugie obja?uialy wy-

ra?nie a pi?knie cel wystawy i my?l jej twórców; uczy?y,

?e nie pochlebianie sobie samym, nie ?udzenie si? ?wietuemi

pozorami, ale rzetelne poznanie swego stanu by?o t? my?l?

i jest tym celem.

Przyjmujemy t? my?l z wdzi?czno?ci?, bierzemy j? do

serca, i pragniemy zastosowa? si? do niej w praktyce. Dla

pism peryodycznych dwa s?l sposoby mówienia o wystawie .

Mo?na j? opisywa? ogólnie, rozwodzi? si? nad wra?eniem

(istotnie bardzo mi?eru i korzystnem), jakie ona rohi; z ogól-

nego t?a wydobywa? starannie to, co dla estetycznego uczu-

cia najprzyjemniejsze, albo dla ciekawo?ci najbardziej zaj-

muj?ce. Ten sposób jest dla pisz?cych ?atwiejszy, dla czyta-

j?cych zabawniejszy. Drugi jest d?u?szy i suchszy: wyrnaga

i czasu wi?cej, i wi?kszej liczby pisz?cych. To ten, który

ka?dy zosobna dzia? wystawy powierza do zbadania i opi-

sania ludziom zawodowo obeznanym z takim dzia?em, który

d??y nie do powierzchownego opisu i dziennikarskiego spra-

wozdania, ale do zawodowego ocenienia ka?dego dzia?u, do

wskazania w ka?dym stron dobrych lub ?wietnych, i braków.

Takie oceuienie krytyczno nie mo?e by? i nie b?dzie uprze-

dzonem, niech?tnem, owszem b?dzie natchnione najszczer-

szym zamiarem prawdy, sprawiedliwo?ci i dok?adno?ci-naj-

lepsz? wol? s?u?enia przez nie i wystawie i krajowi, i wszyst-

kim zosobna wystawcom. Trudniejszy i mniej pon?tny, ten

sposób pisania o wystawie mo?e by? po?yteczniejszym od

pierwszego.

O taki te? pokusi?o si? nasze pismo, a otrzymawszy

?askawe wspó?pracownictwo bieg?ych znawców, którym

z góry wdzi?czno?? swoj? naj?ywsz? wyra?a, og?asza? b?-

(18)

XII

dzie odt?d w ka?dym ze swoich nast?puych zeszytów ko-

lejne sprawozdania z ró?nych dzia?ów wystawy, a? do ich

wyczerpama.

Zdaje nam si?, ?e to i ho?d najlepszy, jaki dokonanemu

dzie?u z?o?y? mo?emy, i sposób najlepszy, jakim pismo w swo-

JeJ mierze do my?li przyst?pi?, a do skuteczno?ci dzie?a przy-

czyni? si? mo?e.

St. Tarncnrski.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ma t€n srEk!a.kl swoią klasę' choć, po mojemu' zubaża treść lit€rackie8o pier.. wowzoru' Jakoś mar8iMlnym

nictwa w zakresie prac poszczególnych grup. Te myśli przyświecały właśnie kierownictwu Powszechnej Wystawy Krajowej przy organizowaniu Zarządów Grup. Konieczność

I krzyknęła na mnie, to tylko raz było, że krzyknęła na mnie: „Marta, skup się!”–bo błąd robiłam. Napisałam „Piłsucki” a później „Piłsudzki” a to i tak nie

Świadectwem nastrojów i przemian w obrębie rodziny i małżeństwa, cha- rakterystycznych dla pierwszych dekad PRL, będzie niniejszy artykuł, którego celem jest

Liczba π jest znana także jako stała Archimedesa lub LUDOLFINA – tak została nazwana na cześć holenderskiego matematyka Ludolpha van Ceulena

dliskiem są rozległe staw y dzikie, w k tó ry ch w ystępuje niekiedy w takiej obfitości, że jedno zaciągnięcie sieci dostarcza kilku tysięcy sztuk.. działów

Na ziemiach polskich wiąz cieszył się opinią dobrego i przychylnego ludziom drzewa, dlatego też chętnie sadzony był przy domostwach5. W medycynie ludowej wywarem

Сло­ ва amour (любовь) и mort (смерть), употребляемые с детерминативами (опре­ деленными артиклями), уже воспринимаются как знаковое