• Nie Znaleziono Wyników

"Literatura i kultura późnego średniowiecza w Polsce", praca zbiorowa pod red. Teresy Michałowskiej, Warszawa 1993 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Literatura i kultura późnego średniowiecza w Polsce", praca zbiorowa pod red. Teresy Michałowskiej, Warszawa 1993 : [recenzja]"

Copied!
10
0
0

Pełen tekst

(1)

Antoni Czyż

"Literatura i kultura późnego

średniowiecza w Polsce", praca

zbiorowa pod red. Teresy

Michałowskiej, Warszawa 1993 :

[recenzja]

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 85/4, 162-170

(2)

III.

R E C E N Z J E

I

P R Z E G L Ą D Y

Pamiętnik Literacki LXXXV, 1994, z. 4 PL ISSN 0031-0514

LITE R A TU R A I K U L T U R A P Ó Ź N E G O ŚR E D N IO W IE C Z A W PO LSCE. Praca zbioro­ wa pod redakcją T e r e s y M i c h a ł o w s k i e j . W arszawa 1993. W ydaw nictw o IBL P A N , ss. 288

-I- 12 wklejek ilustr. Instytut Badań Literackich Polskiej Akademii Nauk.

N a barwnej okładce książki zam ieszczono fragment obrazu Mistrza O łtarza Św. Barbary we W rocławiu. Przedstawia m ęczeństwo świętej, która siedzi na ławie, przywiązana do niej i otoczona przez oprawców. Jeden z nich unosi jej tułów powrozem , drugi odcina lewą pierś, a trzeci za chwilę spuści znów m łot drewniany na pokrw awioną już głow ę ofiary. Dwaj ostatni cierpliwie to śledzą.

Od razu ta książka ciekawi, nakłania, by ją otw orzyć i nakazuje uważnie czytać. Tom

Literatura i kultura późnego średniowiecza w Polsce, wydany pod redakcją naukow ą Teresy

M ichałowskiej, na takie pilne czytanie najzupełniej zasługuje. C ałość pow stała jak o świadectwo i plon sesji naukowej o późnym średniowieczu, przygotowanej w Instytucie Badań Literackich P A N jesienią 1987 roku. Tom „obejmuje większość w ygłoszonych podczas tej konferencji odczytów ” (s. 6). U kazał się wprawdzie późno, bo aż sześć lat po tamtym spotkaniu, lecz jednak jest, i od razu ujawnia dwie cechy ważne zapewne dla sesji, a tutaj uwyraźnione bardzo dobitnie. O to bowiem książka — interdyscyplinarna i źródłowa. P odczas pierwszej lektury to się właśnie ujawnia najmocniej. Studia i szkice zawarte w niej nie m ieszczą się wyłącznie w obrębie historii literatury i takie ujęcia wcale tu nawet nie przeważają (pom im o znakomitej rozprawy M ichałow ­ skiej): są też prace z zakresu historii, historii filozofii, historii duchow ości, historii sztuki, m uzykologii. Powstaje dzięki temu panoram a schyłku średniowiecza lub choćby jej zręby, zalążki. Jedno tu pewne: o literaturze polskiego (lecz i obcego) średniowiecza nie da się m ówić jako o całości, formacji odrębnej. O na istnieje pośród innych zjawisk epoki, w spółtworzy paradygmat średniowiecza późnego (ów — pisał Thom as Kuhn, przywołany przez Marię Janion — „sposób widzenia św iata”), określa osobliw ą (powiem y za Krzysztofem Dm itrukiem) „w spólnotę znakow ą” tam tego c za su 1. U naoczniając to widzenie świata i struktury m yślenia — książka zbliża się też czasem d o historii m entalności2. Jest nadto książką rozmaitą, w ielogłosow ą m etodologicznie.

R ów nocześnie pow stał tom prac źródłow ych. W iększość bowiem zawartych tam tekstów nie ogranicza się do szerzej znanego i szczupłego zresztą kanonu tekstów późnośredniow iecznych w Polsce, ale sięga dalej, do źródeł, ukazując teksty now e (ciekawe i cenne) oraz uświadamiając, jak dużo jeszcze kryje się w bibliotekach i archiwach. A skoro ogarnia ta książka wiele dyscyplin, to zwraca uwagę nie tylko na teksty z obszaru literatury pięknej, lecz również — choćby — na źródła do dziejów myśli czy historii muzyki średniowiecznej. Bardzo to niezwykłe i „pobudzające” (jak to słusznie przewiduje we wstępie M ichałowska) — czytać książkę, która kształtuje osobliw ą panoramę nieostateczną. Coś tu z gotow ości kształtow ania skończonego i, niejako, zam kniętego obrazu epoki. Ale i w ym ow ny znak, że ów obraz nie będzie ostateczny lub choćby zadowalający d opóty, dopóki nie przeprowadzi się dalszych badań źródłow ych.

D o owych badań, zgłębiania źródeł i cierpliwego now ego czytania — książka zdaje się wprost nakłaniać. Byłaby ważna m etodologicznie przecież nie tylko dla mediewisty, który pilnie czyta średniowiecze. Rozległe i o bogatej już tradycji badania nad literaturą i kulturą staropolską zgrom adziły wprawdzie wiedzę ogrom ną i rozpoznały źródeł tak wiele, że jest już m ożliwe

1 Zob. M. J a n i o n , Rom antyzm a początek św iata nowożytnego. W: Gorączka romantyczna. W arszawa 1975, rozdz. Paradygm at badaw czy a system literacki, s. 25. Autorka om aw ia tam poglądy Th. K u h n a. — Zob. też K. D m i t r u k , Problem y publiczności literackiej w dawnej Polsce. W zbiorze: Publiczność literacka i teatralna w dawnej Polsce. Warszawa 1985, fragm. Wspólnota

znakowa dawnej Polski, s. 27 n.

2 Zob. A. C z y ż , Wiele marzeń. O badaniach nad historią mentalności. W: Tekst — w yobraź­

(3)

R EC EN ZJE

163

kształtow anie obrazu epoki — budow anie syntezy. Takie syntezy powstały i Renesans Jerzego Z iom ka lub Barok Czesława Hernasa przedstawiają epokę znakom icie — jako przejrzystą, znaną i zam kniętą. M ożna jednak o literaturę i kulturę dawną — pytać na now o. Adam Karpiński mówił o potrzebie nowych syntez i o znamiennej — a ciekawej — nieprzejrzystości i otwartości epok d aw n ych 3. Raz jeszcze warto je porządkować. W drodze do nowej syntezy pom ocne i ważne byłyby próby namysłu nad periodyzacją i dynam iką rozwoju albo wyobraźnią epoki — tak uczynił Janusz Pelc, m ówiąc o baroku i szkicując obraz ok resu 4. Ale potrzebne i doniosłe są też — rów noległe i równorzędne — badania źródłow e, skupione w ok ół tekstów „nieznanych” i „nieroz­ poznanych”, niekiedy „wybitnych”, zawsze niezbędnych jako „żywa cząstka [ . . . ] dziedzictwa”, badania prowadzone w znanych już i tworzonych właśnie zespołach i strukturach5. Historia literatury winna żyć blisko tekstu, rozumiejąco i z upodobaniem go czytać, poznaw ać nowe źródła, a potem — owszem — pytać o całość epoki, jej rytm i fazy rozwoju, nurty. Blisko tekstu...

Książka Literatura i kultura późnego średniowiecza w Polsce dobrze to uświadamia. Sama też staje się próbą nowej panoram y epoki, a w ślad za ną pojawi się z dawna oczekiwana, źródłowa synteza Teresy M ichałowskiej Średniowiecze.

Otwiera tom Stefan Swieżawski i jego szkic Panorama doktrynalna X V wieku, niezbędny w recenzowanej tu książce, a pow stały niejako na marginesie rozległej, podstawowej pracy autora o dziejach filozofii ów czesnej6.

Swieżawski odrzuca „wypaczony obraz tego przejściowego okresu” (s. 7) i bywa polemiczny. Słusznie pisze o „rzekomo odkrywczej” książce Jakuba Burckhardta Kultura odrodzenia we

Włoszech, która... „wypaczyła perspektywę patrzenia historyków ”. Ostre to słow a w obec książki

pięknej i porywającej, ale bodaj trafne, skoro ukazał Burckhardt odrodzenie nazbyt jasne, przejrzyste i radosne. Było inne. Już przed laty stwierdził to zresztą Zygmunt Ł em pick i7. Pytania 0 wiek XV byłyby nieodłączne od namysłu nad całą formacją: paradygmatem renesansu, a może wprost XV i XVI wieku jako ca ło ści8. Swieżawski odsłania bowiem w ielogłosow ość tego okresu 1 w olałby nawet unikać terminu „filozofia renesansow a”.

C o bywa znam ienne dla tego okresu? Różne koncepcje ontologiczne. Swieżawski pisze o przemianach tom izm u i odchodzeniu od realizmu ontycznego w stronę „tezy o esencjalizacji bytu”. Określa to jako „dewiacje”. R ów nocześnie postrzega tam „supremację rozumu dyskursyw- nego nad intelektem kontem platyw nym , odkrywcą tajemnic rzeczywistości” (s. 12). Bardzo to cenne uwagi. Pow iem y po prostu: ontologia tom istyczna tamtych czasów ugrzęzła w pysznym m ędrkowaniu, coraz dalsza od pokornych pytań o istnienie realnego bytu. Bodaj tkwią w tym zalążki tych uzurpacji rozumu, które w XVI stuleciu bezlitośnie przenicują Erazm z Rotterdamu w Pochwale Głupoty i M ontaigne w Apologii Rajmunda Sebond.

Zatrata „kontemplacji bytu” (s. 13) jest ułom nością ow ego czasu. Były wyjątki. I to nie byle kto, bo G iovanni Pico della M irandola, filozof otwarty na wielką tradycję tom izm u i — wsłuchany w byt. Epoka jednak traciła już więź z bytem i Swieżawski ukazał to przejmująco. C o nie oznacza, że pow iedział w szystko... Brakuje w tej panoramie Ficina i, zwłaszcza, Eckharta. Czy oni — oddani prawdzie i wpatrzeni w Boga — po prostu i jednoznacznie ukazują ow ą utratę obecności bytu, esencjalizację e sse l W olno wątpić i choćby Eckhart, dom inikanin i znawca tomizmu, wart jest namysłu: jeden to z największych myślicieli schyłku średniowiecza, trzeźwy, chłodny, uczciwy, oddany stworzeniu i Stwórcy, osobie i Bogu. On nie byłby mędrkujący.

D opełnia tę panoram ę Zofia W łodek, której szkic Tendencje doktrynalne na w ydziale

teologicznym U niwersytetu Krakow skiego w X V wieku, przedstawia różne rodzaje zachowanych

3 A. K a r p iń s k i, „Barok — epoka przeciw ieństw ”. N ad książką profesora Janusza Pelca. W prowadzenie do dyskusji na VII otwartym zebraniu naukow ym Zespołu do Badań Źródłowych nad Literaturą D aw ną przy Towarzystwie „Ogród K siąg” w Warszawie, 20 XII 1993. Tekst drukowany jako recenzja {N a drodze do syntezy) w „Ogrodzie” (1994, nr 1 < 1 7 » .

4 Zob. J. P e lc , Barok — epoka przeciwieństw. W arszawa 1993.

5 A. C z y ż , Z espół do Badań Źródłow ych nad Literaturą Dawną. „O gród” 1994, nr 1 (17). Zespół ów pow stał przy Towarzystwie „Ogród Ksiąg” w W arszawie w czerwcu 1992.

6 Zob. S. S w i e ż a w s k i , Dzieje filozofii europejskiej w X V wieku. T. 1 —6. Warszawa 1 9 7 4 -1 9 8 3 .

7 Z. Ł e m p i c k i, Renesans, Oświecenie, romantyzm. W: W ybór pism. T. 1. W arszawa 1966, s. 31. Syntetyczna książka Łem pickiego ukazała się po raz pierwszy w r. 1923, ale do dzisiaj jest inspirująca i żywa.

(4)

1 6 4 REC EN ZJE

tekstów (komentarze do Biblii oraz Sentencji Piotra Lombarda, kazania i teksty liturgiczne) i zagadnienia ich interpretacji. Autorka zwróciła uwagę na „teksty eklektyczne” (s. 21) i doceniła je — znam ienne dla czasów przełomu. Sięgając do D ziejów filozofii europejskiej w X V wieku Swieżawskiego, ale i własnych badań (w w ielotom ow ym cyklu D zieje filozofii średniowiecznej w Polsce Zofia W łodek dała cenny zarys ontologii) autorka ujawnia w ielogłosow ość, myślową złożoność XV w iek u 9. Bywają tam zjawiska bardzo ciekawe pośród ow ego bogactwa: zwłaszcza komentarze liturgiczne Paw ła z Pyskow ic, które nawiązują do P seu d o-D ion izego Areopagity i w spółtworzą w polskim średniowieczu nurt neoplatoński i apofatyczny. N eop latoń sk i apofatyzm w myśli teologicznej — przeświadczenie, że Bóg jest Inny, trudny, „ciemny”, prawie nie do nazwania — stanowi fascynujący obszar myśli średniowiecznej, w kulturze polskiej słabo dotąd dostrzegan y10. D ostrzegłem ton apofatyczny B ogu rodzicyn . Było to m istrzowskie, ale jakby — u progu polskiego średniowiecza (właśnie w ów czas i neoplatońskiego) — jednorazow e jed n ak ... A teraz now e zjawisko. Paw eł z Pyskow ic sięga tom izm u i „interpretuje tekst T om asza w języku augustyńskim , m ówiąc o słońcu i o iluminacji duchowej, oraz uzupełnia go pseudo-dionizjańskim wykładem relacji między Bogiem a stworzeniam i” (s. 22).

Tak się ujawnia ów źródłow y charakter om aw ianego tom u. Sięgając d o pism Pawła z Pyskow ic wykorzystuje Zofia W łodek tekst mało jeszcze znany. K om entarz Paw ła nie został dotąd wydany i miejmy nadzieję na J e g o edycję.

Zofia W łodek m ówi też o kryzysie myśli teologicznej w Polsce ówczesnej, co wiąże z kryzysem metafizyki. M ówi słusznie, ale bogactw o tej myśli jest oczywiste. W ładysław Tatarkiewicz słusznie pisał o polskiej myśli średniowiecznej: „opóźnienie Polski w stosunku do Z achodu nie było wielkie” 12. Istniała prosta więź, podzielało się słabości kultury zachodniej tam tego czasu, lecz i jej twórcze, płodne w ątki...

O środow isku uniwersyteckim w Polsce ówczesnej piszą też w tom ie inni autorzy. Juliusz D om ański — pamiętamy jego świetną książkę o początkach hu m anizm u13 — przedstawia „użytkow ników i badaczy filozofii starożytnej” (s. 29) w Polsce XV stulecia. Ujaw nia w ten sposób pewną w spólnotę średniowiecza i renesansu, a raczej pyta o — tak to nazywając — „scholastykę i hum anizm ”. Badania now sze wiele o tym powiedziały, zw łaszcza o wspólnej, scholastycznej i humanistycznej, „św iadom ości i potrzebie kontynuow ania dziedzictw a dawniejszego, starożyt­ nego”. Scholastyka lubiła czytać i kom entow ać autoretytety, pisma antyczne. Hum anizm renesan­ sow y — tak sam o! Były to dwie — podobne i bliskie — „formacje kom entatorów ”. D om ański trafnie ujawnia (nie nazywając tego tak) znam iennie herm eneutyczny wymiar obu formacji: jako oddanych czytaniu i obcow aniu, skupionych w okół próby rozumienia. O sob n o i pięknie pisał niedawno D om ański o hum anistycznym pojm ow aniu tekstu jako — uobecnienia, prostej bliskości daw nego a u to ra 14. Chyba tak to pojm ow ało po trosze już późne średniowiecze.

Powstają pytania o sw oistość, odm ienność wczesnego renesansu oraz o kulturę XV w. w Polsce w obec antycznego dziedzictwa. Ciekawe i złożone to sp raw y... Czy „epoka hum anistów nie jest epoką rozkwitu filozoficznej spekulacji” (s. 37), w olno wątpić. M ów ił słusznie Swieżawski o gaśnięciu, przytłumieniu myśli metafizycznej (ontologii realnego bytu), choć też ów proces nie określił całego stulecia bez reszty. Ale o jakim ś braku spekulacji filozoficznej dopraw dy m ów ić nie sposób, bo czymże był neoplatonizm florentyński w. XV, jeśli nie był też ruchem hum anistów , i kim jest wielki M arsilio Ficino, jeśli nie — humanistą, który najpierw czyta, bada i komentuje Platona (słynne są komentarze do U czty), aby napisać wreszcie własną Teologię platońską, tę próbę gnozy chrześcijańskiej?15 W szelkie sądy jednoznaczne byłyby niedobre. N ie wiem wreszcie, czy „użyt­

9 Zob. Z. W ło d e k , Filozofia bytu. W rocław 1977.

10 Zob. W. S e ń k o , Jak rozumieć filozofię średniowieczną. W arszawa 1993, rozdz. Platonizm

średniowieczny. — P. H a d o t, Filozofia ja k o ćwiczenie duchowe. Tłum aczył P. D o m a ń s k i .

W arszawa 1992, rozdz. A pofatyzm i teologia negatywna.

11 A. C z y ż , „Bogurodzica” — m iędzy Wschodem a Zachodem. W: Tekst — wyobraźnia —

egzystencja.

12 W. T a t a r k i e w i c z , Słowo wstępne. W antologii: 700 lat m yśli polskiej. [T. 1:] Filozofia

i myśl społeczna X I I I —X V w ieku . Wybrał, opracował, wstępem i przypisami opatrzył J. D o m a ń ­

sk i. W arszawa 1978, s. X.

13 J. D o m a ń s k i , P oczątki humanizmu. W rocław 1982. 14 J. D o m a ń s k i , Tekst ja k o uobecnienie. Warszawa 1993.

15 Zob. F. Y a t e s , Średniowieczna i renesansowa kabała chrześcijańska. Tłum aczyła A. G r z y b e k . „O gród” 1991, nr 4 (8).

(5)

REC EN ZJE 1 6 5

kow nicy i badacze tradycji antycznej” (s. 40) mieli pojawić się w Polsce dopiero w XVI stuleciu? Bo m oże byli wcześniej? Tutaj się myśli o W incentym i jego dojrzałej kulturze humanistycznej, którą ukazali Brygida Kürbis i M arian P le zia 16. M oże trwali i w wieku XV? M yślim y o D ługoszu, 0 którym pisał pięknie w Początkach humanizmu sam D om ański. Przełom renesansowy (w latach pięćdziesiątych u nas nieco go dem onizow ał Kazimierz Budzyk) byłby raczej pogodnym i łagod­ nym przejściem ku innej formacji, poprzez zjawiska p ograniczn e17.

Marian Zwiercan om ów ił zainteresowania historyczne społeczności Uniwersytetu K rakow ­ skiego w XV wieku. Postacią szczególną był tam Jan D ąbrów ka, „filozof, teolog, prawnik, profesor 1 rektor” u czeln i18. O jego ciekaw ym komentarzu d o Kroniki W incentego pisał Zwiercan o s o b n o 19. Teraz om awia księgozbiór, „wielką kolekcję historyczną Jana z D ąbrów ki” (s. 43), znak kultury umysłowej i warsztat pracy. Dzięki niemu pow stał kom entarz do W incentego, prawie na pew no wykładany przez Jana D ąbrów kę na Uniw ersytecie K rakowskim. Znam ienne, że Jan — prawdziwy „miłośnik historii” — kom entując W incentego daje „raczej zbiór rozważań filozoficz- no-m oralnych” (s. 51), o czym badacz pisze z cieniem nagany (niesłusznie), a czego — niestety! — dokładniej nie om awia. Tym czasem rozumienie historii w ów czas to ogrom nie interesujący temat. Zwiercan przedstawia biblioteki i działalność także innych profesorów uniwersyteckich. Pojaw ia się wreszcie m ieszczanin podkrakow ski M ichał z Kleparza, który po studiach wstąpił do benedyktynów na Świętym Krzyżu, gdzie „z klasztoru uczynił centrum książki i kolekcjonerstwa źródeł historycznych” (s. 55). O pactw o świętokrzyskie ma dla kultury polskiej XV w. znaczenie wielkie, a ledwie wstępnie o p isa n e20. Tam w ygłaszano kazania, znane potem jako K azania

św iętokrzyskie, tam spisywano pieśni religijne w języku polskim (cały był krąg „pieśni łysogór-

skich”) i, m oże, w ystawiano dram aty liturgiczne, tam żył i tworzył opat i poeta Andrzej ze Słupi, autor Posłuchajcie, bracia miła i jeden spośród najdawniejszych znanych z imienia poetów polskich, tam wreszcie czytano pisma filozoficzne i mistyczne, w tym Revelationes św. Brygidy. W dziejach polskiej książki rękopiśmiennej — przedstawił je Edward Potkow ski — jest to ważne m iejsce21. Ale ważne i dla całej kultury naszej w. XV, co stopniow o odsłaniają badania źródłowe. Zapewne to M ichał z Kleparza sprow adził d o opactw a kodeks z K azaniam i św iętokrzyskim i.

D o kom entarza Jana z D ąbrów ki do W incentego powraca w recenzowanej książce Jerzy K orolec, w szkicu Problem cnót moralnych w tym dziele. Zwraca uwagę na wymiar etyczny i term inologię jego kom entarza.

Ten całkiem bogaty obraz kultury umysłowej owoczesnej dopełnia Karol Górski w studium

Duchowość polska w X V wieku. Bodaj to ostatnia rozprawa zm arłego w 1988 r. uczonego, który

tutaj pyta w łaśnie wprost, „czy była odrębna duchow ość polska w XI, XII, XIII i XIV wieku, to znaczy, czy m ożna m ów ić o odrębnej polskiej szkole m odlitwy?” (s. 161).

Karol G órski był wielkim uczonym , a dla historii duchow ości w Polsce niezwykłym wprost — jako pionier badań, autor stu diów źródłow ych i ambitnej próby syntezy, wreszcie w yd aw ca22. Próby namysłu nad historią mistyki podjął jeszcze przed drugą wojną: wydał wów czas nie­ znane pisma M agdaleny M ortęskiej i M arianny Marchockiej (autobiografię)23. Był to początek

16 Zob. B. K ü r b is , Wstęp. W: M istrz W i n c e n t y (tzw. K a d łu b e k ) , K ronika polska. W rocław 1992. BN I 277. — M. P l e z i a , M istrz Wincenty zw any Kadłubkiem. W zbiorze: Pisarze

staropolscy. Sylwetki. T. 1. W arszawa 1991.

17 Zob. J. P e lc , P oczątki i rozw ój renesansu w literaturze polskiej. W: Europejskość i polskość

literatury naszego renesansu. W arszawa 1984, s. 87.

18 Hasło w: H istoria nauki polskiej. T. 6. O pracow ał L. H a j d u k i e w i c z . W rocław 1974, s. 119. Określany był też jak o Jan z Dąbrówki.

19 M. Z w i e r c a n , K om en tarz Jana z Dąbrówki do „Kroniki" m istrza Wincentego zwanego

Kadłubkiem. W rocław 1969.

20 Zob. ostatnio: M. D e r w ic h , Benedyktyński klasztor Św. K rz yż a na Ł ysej Górze w średnio­

wieczu. W arszawa 1992.

21 Zob. E. P o t k o w s k i , K sią żk a rękopiśmienna w kulturze Polski średniowiecznej. Warszawa 1984, s. 1 7 3 - 1 7 4 i 2 1 8 - 2 2 0 .

22 Zob. zw łaszcza jego książki: Studia i m ateriały z historii duchowości. W arszawa 1980; Z a rys

dziejów duchowości w Polsce. K raków 1986 (pierwsza wersja tej syntezy — w r. 1962).

23 Pisma ascetyczno-m istyczne benedyktynek reformy chełmińskiej. O pracow ał K. G ó r s k i. P oznań 1937 (tutaj: Rozm yślania o M ęce Pańskiej M. Mortęskiej). — M. M archocka, Autobiografia

m istyczna m. Teresy od Jezusa (Anny M arii Marchockiej). O pracow ał K. G ó r s k i . Poznań 1939.

(6)

1 6 6 R EC EN ZJE

wieloletniej pracy, która przyniosła dalsze edycje (w tym Nauki duchowne Mortęskiej), studia szczegółow e, wreszcie syn tezę24. Ogrom ne dzieło naukow e i nie da się go om inąć... A jeżeli przywołuję tu jego ogrom , czynię to, aby ujawnić, jak bardzo pow ażam badacza, z którym jednak chcę teraz — zasadniczo się nie zgodzić. Amicus Plato, sed magis arnica veritas.

Studium G órskiego zam ieszczone w tej książce m oże budzić opór. Autor pyta o odrębną polską duchow ość tam tych dawnych stuleci. A słusznie tego docieka? Bo m oże to jest pytanie źle postaw ione i nie uda się w polskim średniowieczu i jego duchow ości odnaleźć czegoś odrębnie i rdzennie polskiego, jakiegoś idiom u polskości? C iekawość badawcza K arola G órskiego wynika tu z jego m etodologii, w której zasadniczą rolę odgrywa kategoria „szkoły du ch ow ości”, pojętej jako narodow a szkoła duchow ości (np. hiszpańska lub francuska). M iało to swoje uzasadnienie w badaniach sprzed lat, sięgających jeszcze w. XIX, z ich szczególnym uwrażliwieniem na „osobność” kultur narodow ych jako wyrazistych formacji. Zwłaszcza jednak w historii duchow ości (która bada jednostkow e, prywatne doświadczenia wewnętrzne) kryterium narodow e okazało się rychło krępujące i mało przydatne. Jakże m ówić o jednolitej szkole hiszpańskiej, skoro dośw iad­ czenia wewnętrzne (świat duchowy) Ignacego Loyoli, Teresy od Jezusa i Jana od Krzyża są odrębne i do jakiejś jednej formuły — niesprowadzalne?

T oteż badania nad duchow ością inaczej to ujmują: poprzez oddziaływ anie (charyzmat) w ybitnego mistyka, poprzez w spólnotę zakon n ą... Łatwiej w ów czas pojąć i opisać duchow ość ignacjańską czy terezjańską. A obok potrzeby innej m etody czuje się tu opór materiału historycznego. Czy bow iem kultura polskiego średniowiecza zdołała (zdążyła?) wykształcić jakąś prosto pojętą polskość? Bo nieprosty i ciekawy dla nas trud kształtowania duchowej, artystycznej odrębności daje się tam dostrzec... Jednak kultura ta powstaje w więzi z Zachodem . Spójrzmy choćby na bogate, wspaniałe przejawy kultury symbolicznej w czesnego średniowiecza w Polsce: na oddziaływanie neoplatonizm u XII i XIII wieku. M oże D rzw i płockie? Z am ów ił je Aleksander z M alonne, biskup z Płocka (lecz nie-Polak), w ykonano w Nadrenii (poza Polską), ich program ikonograficzny sięga ówczesnej myśli neoplatońskiej, żywej w Chartres lub na północ od Alp (i nie w Polsce). A zawisły w katedrze płockiej. Były polskie czy niepolskie? Ale m oże ujawniają duchową jedność Europy, więc nie m iałyby takie pytania (o kryterium narodowe) racji bytu?

Ciekawe są natom iast szczegółow e obserwacje w studium G órskiego: o oddziaływaniu na kulturę polską — praskiej szkoły duchow ości i, ogólniej, duchow ości cysterskiej. W kręgu tej nowej pobożności, skupionej w ok ół osoby i chrześcijaństwa pojętego egzystencjalnie — był u nas M ateusz z Krakowa, ciekawa i ważna postać XV stu lecia25. W ażny jest też krakowski krąg uniwersytecki. Karol Górski wym ienia rozmaite i cenne teksty z kręgu historii duchow ości w Polsce w. XV: M odlitewnik W ładysława Warneńczyka (przywołuje stam tąd modlitę maryjną w tłumaczeniu A ntoniego Czyża), Rozm yślanie przem yskie czy późne Rozm yślania dom inikańskie26. W ielogłosow e bogactw o tych dzieł jest oczyw iste i wymowne.

Edward Potkow ski dopełnia te badania w szkicu K ry tyk a i reforma. Teksty publicystyki

kościelnej w Polsce X V wieku. Autor zgrom adził sporo cennych zjawisk. O m awia piśm iennictwo

z kręgu zagadnień kocyliaryzmu, wymieniając też „środow isko kanoników katedralnych w P łoc­ ku” (s. 181), sięga po „głośny traktat reformatorski M ateusza z K rakow a” (s. 185) O praktykach

kurii rzymskiej, wreszcie Revelationes (Objawienia) św. Brygidy Szwedzkiej, które „znane były

i czytane chętnie w P olsce” (s. 187), bo dwa aż egzemplarze (jeden z w łasnego scriptorium) miał klasztor benedyktynów na Łysej Górze, a nadto — jak podaje D ługosz — znajdowały się w księgozbiorze królowej Jadwigi. Było podobnych, ciekawych tekstów znacznie więcej i źródłow y szkic P otkow skiego dobitnie to ujawnia (zachęcając tak do pracy dalszej).

Autor słusznie podkreśla znaczenie książki rękopiśmiennej w XV stuleciu, nadal ważnej w życiu um ysłowym pom im o rozwoju druku. Niesłusznie natom iast rozpoznawałby wiele spośród om awianych przez siebie pism jak o prostą publicystykę. W ydaje się, że najciekawsze byłyby tu liczne więzi, filiacje z historią idei czy duchow ości. Zwłaszcza późnośredniow ieczna i renesansowa próba kształtow ania chrześcijaństwa pojętego egzystencjalnie i w ysnutego z doświadczeń wewnę­

24 N auki duchowne zawarł w tomie: K. G ó r s k i , K ierow nictw o duchowe w klasztorach

żeńskich w Polsce XVI — X V III wieku. Teksty i komentarze. Warszawa 1980. Zob. A. C z y ż , M ow a-żyw a. O „Naukach duchownych" M ortęskiej. W: Tekst — wyobraźnia — egzystencja.

25 Zob. W. S e ń k o , wstęp w: M a t e u s z z K r a k o w a , O praktykach kurii rzym skiej oraz

2 kazania synodalne o naprawie obyczajów kleru. W arszawa 1970, s. XXXVIII —XXXIX.

26 Zob. A. C z y ż , M odlitewnik W ładysława Warneńczyka. „W drodze” (Poznań) 1986, nr 9 (tamże mój przekład modlitwy Ave, salve gloriosa...).

(7)

REC ENZJE 1 6 7

trznych o sob y — wym agała wtedy logicznie namysłu nad strukturą K ościoła jako ludu Bożego i, może, jego krytyki z w olą reformy. Tak warto widzieć M ateusza z K rakowa, ale i św. Brygidę, której R evelationes są równolegle (o czym badacz milczy) arcydziełem literatury mistycznej, a ich wizja Narodzin Pańskich wywarła ogrom ny wpływ na ikonografię i literaturę schyłku e p o k i27.

Jeszcze większy niepokój czytelnika, a i sprzeciw w obec nadmiernie prostej (nieraz nietrafnej) jednoznaczności pojęć budzi szkic Stanisława Byliny K ościół a kultura ludowa w Polsce późnego

średniowiecza. Inspiracją dla autora stała się ciekawa książka G uriewicza o średniowiecznej

kulturze ludowej, wym agająca jednak niekiedy polem iki i nie zawsze przejrzysta term inologicz­ n ie28. Czym byłaby — pytam y — kultura ludow a tamtej epoki? Czy da się ją jednoznacznie i w artościująco — jak to m oże nazbyt śm iało czynił Bachtin — przeciwstawić kulturze „oficjalnej”, „wysokiej”, dow odząc napięcia m iędzy tą kulturą ówczesną ludow ą (nieskrępowaną) a kościelną kulturą w ysoką (rzecz jasna, zniew alającą...)?29 Autor pojmuje zresztą K ościół szalenie wąsko, określając tak jedynie duchow ieństw o i hierarchię, a zapom inając skutecznie o K ościele jako — wedle Biblii i historii chrześcijaństwa — wspólnocie wiernych, jako ludzie Bożym. Zakłada się niejako a priori, że byłoby chrześcijaństwo m ocą nękającą, dławiącą, zniewalającą, która odp odab nia rodzimą tradycję i pow oduje utratę tożsam ości kultury lokalnej.

Takie założenia nie wydają się ułatwiać pracy badawczej. Poza m ożliw ością spokojnego nam ysłu pozostaje więc chrześcijaństwo jako doświadczenie wewnętrzne osob y i wspólnoty, ocalające i krzepiące. We wczesnym średniowieczu polskim Bóg, Chrystus, Maryja m ogli być pociechą, co odsłania arcydzieło — Bogurodzica. Czy byli pociechą u schyłku epoki? To jest pytanie trudne, ważkie, wcale niejednoznaczne. Boję się jednak, że w obec takich założeń badawczych namysł nad wiarą ludu w Polsce w XV stuleciu (i nad doświadczeniem religijnym w spólnoty) — nie byłby m ożliwy. G dy się m ówi o ... „sterowanych przez K ościół nurtach dewocji ludu chrześcijańskiego” (s. 214 — 215), raczej się myśli (pardon) o czarnej policji kościelnej, a przywołane przez autora bardzo ciekaw e i ważne dokum enty i źródła — jak choćby relacje z XV w. o ludow ym kulcie „sam ozw ańczego Jezusa, osiadłego na szczycie Łysicy wraz z aposto­ łami i M arią M agdaleną” (s. 215) — nie m ogą stać się przedmiotem systematycznej pracy analitycznej.

K ilka studiów w om awianej książce porusza zagadnienia kultury artystycznej. Jerzy Pikulik, badacz zasłużony dla historii muzyki polskiej, w rozprawie W kład benedyktynów tynieckich do

polskiej kultury m uzycznej X V wieku przedstawił dwa graduały sporządzone w opactwie w Tyńcu,

a zachow ane w Bibliotece Uniwersyteckiej we Lwowie. D o tej pory nie były badane. Tymczasem wydają się ciekaw e i ważne. Jerzy Pikulik wyróżnił tam spisane „dwie grupy śpiew ów ” (s. 219): wersety Alleluja i sekwencje. Zwłaszcza kunsztowny werset maryjny Rosa tenens principatum, osnuty w o k ó ł Alleluja (rodzaj tropu), zwraca uwagę: potwierdza bow iem poświadczany w liturgii kult M atki Boskiej, znam ienny dla środow isk benedyktyńskich. Pam iętam y, że u progu poezji polskiej stoi — zapewne w kręgu benedyktynów pow stała (hipoteza moja) — Bogurodzica, trop rezurekcyjny do K yrie eleison.

Historii sztuki średniowiecznej dotyczą natom iast rozprawy Adam a Labudy Obraz i słowo w późnym średniowieczu (o wrocławskim ołtarzu św. Barbary, którego środkową część ma Muzeum N arodow e w Warszawie), Alicji Karłowskiej-K am zow ej Nauczanie obrazowe na ziemiach polskich

w X I V i X V w iek u na przykładzie malowideł ściennych i nieżyjącej już Teresy M roczko o gdańskim

kościele Św. Brygidy.

Adam Labuda rozważa najpierw rozmaite wersje legendy o Barbarze, poszukując miejsc wspólnych — m etodą W ładimira P ro p p a 30. Potem om aw ia program ikonograficzny ołtarza z W rocławia na tle tradycji obrazowej i literackiej, rozległej, bo także greckiej i syryjskiej. Ujawnia się tak jednolity świat wyobraźni średniowiecznej, bliskość obrazu i słow a (pamiętamy klasyczne już o tym uwagi Johana Huizingi), sw oista intersem iotyczna w spólnota tekstów (którą

27 Zob. Z. R o z a n o w, C harakterystyka form alna i tem atyczna materiału ilustracyjnego. W zbiorze: K o lęd y polskie. Średniowiecze i wiek XVI. T. 1. Teksty z rękopisów i starych druków przygotowali S. N i e z n a n o w s k i , J. N o w a k - D ł u ż e w s k i . W arszawa 1966, zwłaszcza s. XXXVII.

28 A. G u r ie w i c z , Problem y średniowiecznej kultury ludowej. Przełożył Z. D o b r z y n ie c k i. Warszawa 1987.

29 Książkę M. B a c h t i n a o twórczości Rabelais’go om awiam pod tym kątem we w spo­ mnianym szkicu Wiele marzeń.

(8)

1 6 8 R ECENZJE

w odniesieniu do kultury staropolskiej — dodam — now atorsko przedstawił Krzysztof

D m itruk)31.

Alicja K arłow ska-K am zow a om awia m alowidła ścienne późnego średniowiecza, w tym niezwykłą serię przedstawień scen z Pieśni nad pieśniami w klasztorze cystersek w Chełm nie na Pom orzu, o „prostych kom pozycjach, nieadekwatnych formalnie do w spaniałości opisu” (s. 259). Chełm no m iało u schyłku średniowiecza klasztor cystersek (cysterek), żyjących według Reguły św. Benedykta. Tam właśnie trafiła w 1579 r. m łoda M agdalena M ortęska, aby zawiązać w pu­ stoszejących murach w spólnotę benedyktyńską, wedle własnej reformy (słynna reforma cheł­ m ińska)32. Bardzo ciekaw a jest ciągłość klasztoru w Chełm nie i związek tamtej nowej reformy potrydenckiej z tradycją średniowieczną. W ymaga to osobnych badań.

Teresa M roczko opisuje gdański kościół przy klasztorze brygidek. Jego cechy architektonicz­ ne, „halowy uniformizm” (s. 270) — wynikają z pism św. Brygidy. Interesująco się stąd wyłania nie tylko w spólnota słow a i obrazu, ale i oddziaływanie Brygidy na kulturę polską. Recenzowana książka grom adzi sporo o tym wiadom ości i ten ciekawy temat czeka na system atyczną pracę badawczą.

W obec bogactw a — źródłow ego i m yślow ego — przedstawionych już rozpraw, studia z zakresu historii literatury wydawałyby się w tej książce jakby mniej doniosłe. Tak jednak nie jest. Sprawia to zwłaszcza obszerne studium syntetyczne Teresy M ichałowskiej M ięd zy słowem

mówionym a pisanym. (O poezji polskiej późnego średniowiecza). Czytam y je czekając na syntezę

epoki napisaną już przez uczoną (tj. Średniowiecze), a znając inny jej szkic syntetyczny, z wcześniejszego tom u zb io ro w eg o 33. Obie te rozprawy czytam y więc jako prolegom ena do książki-syntezy. Studium wcześniejsze ukazało „granice w yobraźni” poezji XV w. (odsłaniając obraz świata); studium obecne m ówi dużo o „zapisie” (s. 83) utworu poetyckiego z XV stulecia i „oralności jako problemie m ediewistyki literackiej” (s. 90). M ichałow ska ujawnia podobieństw o literatury średniowiecznej i folkloru, nawiązując do bogatych badań, u nas — Czesława Hernasa. Pierwotną formą dzieła był bowiem „przekaz ustny” 34. Teksty zapisane pojawiły się później. Znamienne to — oralność — dla całego średniowiecza, ale też, dodam , i dla epok późniejszych: renesansu i baroku (N auki duchowne Mortęskiej pow stały jako zapis jej w ykładów ...). Warto pamiętać o uwagach Krzysztofa Dmitruka, który uznał wymiar retoryczny (a nie — grafemiczny) za wyróżnik staropolskiej kultury literackiej35.

Teresa M ichałow ska om aw ia rozmaite formy, gatunki owoczesnej twórczości ustnej: pieśń so ­ lową (tutaj Posłuchajcie, bracia miła Andrzeja ze Słupi i wiersz o chlebowym stole Przecława Słoty, ale też „repertuar wędrownych rybałtów” <s. 1 0 6 » , pieśń chóralną (tu „chóralny śpiew wiernych w języku narodow ym ” przenikający „do łacińskiej liturgii mszalnej”, czego znane św iadectwo mamy w XIV-wiecznym opisie „procesji rezurekcyjnej w P łocku” <s. 111), „tropy, sekwencje i hymny” <s. 1 1 5 » . Przedstawia ścisły związek tych utw orów z życiem jednostki i w spólnoty (z liturgią, z duszpasterstwem zakonów , zwłaszcza bernardynów), ukazuje, jak to pow staw ało: cenne są uwagi o związku procesji w ielkanocnych i palm owych ze śpiewem i polską pieśnią (s. 112). Michałowska zmierza ku interpretacji tych melicznych i włączonych w liturgię utworów — uwzględ­ niając „fenom enologię sytuacji liryczno-rytualnej” (s. 115). Bardzo to interesujące.

Ciekawy jest też wymiar m etodologiczny studium M ichałowskiej. Autorka dostrzega o d ­ rębność utworu, sw oistość jego języka i urok literacki. R ów nocześnie: rozważa dzieła na tle epoki, jej życia, kultury umysłowej i artystycznej. Powstaje plastyczny i pełny obraz poezji dawnej. Wydaje się, że taka lektura integralna jest w obec twórczości średniowiecznej czynnością najlepszą i niezbędną.

M ichałow ska zwracała uwagę na szczególny charakter XV-wiecznej poezji bernardynów,

31 Zob. J. H u i z i n g a , Jesień średniowiecza. Przełożył T. B r z o s t o w s k i . W stępem opatrzył H. B a r y c z . Posłow ie S. H e r b s t . Wyd. 3. Warszawa 1974, rozdz.: Obraz i słowo oraz Słowo

i obraz. — D m it r u k , op. cit., zwłaszcza s. 27 — 29.

32 Zob. B. M a n s f e l d , Z espół zab ytk o w y Chełmna. W arszawa 1983, s. 32 — 36. — A. C z y ż ,

Szkoła wolności. P roza M agdaleny M ortęskiej. W: Tekst — wyobraźnia — egzystencja.

33 T. M i c h a ł o w s k a , Świat poetycki: granice wyobraźni. O poezji polskiej X V wieku. W zbiorze: Pogranicza i konteksty literatury polskiego średniowiecza. W rocław 1989.

34 Zob. Cz. H e r n a s , M iejsce badań nad folklorem literackim. W zbiorze: P roblem y m etodolo­

giczne współczesnego literaturoznawstwa. Kraków 1976, s. 476.

35 Zob. K. D m i t r u k , Literatura — społeczeństwo — przestrzeń. Przem iany układu kultury

(9)

REC EN ZJE

169

która odbiegała od form znanych, sięgając zwłaszcza do pieśni ujętych jak „obszerne historie narracyjne” (s. 119). W tym kręgu tworzył najwybitniejszy poeta polski XV w. — W ładysław z G ielniow a. Pośw ięca mu rozprawę w recenzowanej książce W iesław Wydra, autor osobnej, pionierskiej monografii o p o ec ie 36. W prowadza pojęcie „poetyckiego kręgu W ładysława z G iel­ niow a” (s. 70). O m awia Ż o łta rz Jezusów na tle „pozaliturgicznego śpiewu w języku narodowym w kościele bernardyńskim” (s. 71) oraz rozmaitej (nierównej) działalności innych zakonów dla twórczości w języku polskim — słusznie zresztą wyróżnia też kanoników laterańskich (związany jest z nimi Psałterz floriański), a my wymienimy jeszcze benedyktynów (z którymi wiążę

Bogurodzicę).

W iesław Wydra także rozpatruje tę poezję na tle szerszym, bo właśnie wobec liturgii. Ciekawe jest zw łaszcza zagadnienie, które czeka na system atyczne zbadanie: inne — obok bernar­ dyńskiego — kręgi poetyckie. Bywały tam, wcześniej, podobne utwory: „pieśni, które określić m ożna ja k o fabularne” (s. 78). Jeden taki krąg tworzą „pieśni łysogórskie”, z klasztoru benedyktynów na Łysej G órze (o jego wybitnej roli w polskim średniowieczu już tu wspominałem). Znane są od dawna. Tam się znajduje trzeci przekaz pieśni K rystu s z martwych w stał je, zapisanej pierw otnie w 1365 r. w Graduate płockim (wiązała się z liturgią w Płocku), ale znanej i z kodeksu w łysogórskim opactwie b enedyk tynów 37. Był to — obok (jak przypuszczam) Bogurodzicy — najstarszy polski trop rezurekcyjny. Pośród pieśni łysogórskich jest też arcydzieło Andrzeja ze Słupi (Posłuchajcie, bracia miła), są anonim ow e pieśni maryjne (w tym M ocne Boskie tajem ności)38. Ten ważny zbiór nie doczekał się system atycznego opisu; tymczasem warto się nim zająć.

Książka zawiera jeszcze szkic M irosława K orolki Z badań nad retorycznością polskich kronik

średniowiecznych (autor ukazał ich związki z retoryką antyczną — kolejny to przykład więzi

średniowiecza z dziedzictwem, przypom niał też, że Tren żałobny na śmierć K azim ierza Sprawie­

dliwego w K ronice polskiej W incentego to od strony genologicznej certamen, o rodow odzie

retorycznym <s. 137)) i Jacka W iesiołow skiego Romans rycerski w kulturze społeczeństwa

późnośredniowiecznej Polski (z trafną obserwacją o śladach u nas „recepcji dzieł średniowiecznego

rom ansu” francuskiego i „niemieckiej epiki bohaterskiej” <s. 142) i nietrafnym wnioskiem , że właśnie dzięki temu kultura nasza ów czesna „była związana z kulturą późnośredniowiecznej Europy” <s. 151) — P olska bow iem była i jest integralną cząstką owej Europy).

Zostaw ię na koniec szkic Henryka Sam sonow icza R oty sądowe w Polsce ja k o źródło do dziejów

kultury, związany z badaniami nad piśmiennictwem. Szkic ten skłania od razu do polemiki. „Brak

jest średniowiecznych polskich tekstów literackich” (s. 153) — twierdzi autor zaraz na wstępie kategorycznie. „Byliśmy zapóźnieni w stosunku do naszych sąsiadów ” — dodaje z tymże im petem ...

Są to uwagi głęb oko nietrafne. Owszem, istniała polska literatura średniowieczna i m ożna wymienić utwory jej bardzo wybitne. Widać, nigdy za wiele tych przypomnień: Bogurodzica,

K azania św iętokrzyskie, K ronika polska W incentego, Posłuchajcie, bracia miła Andrzeja ze Słupi, Ż ołta rz Jezusów W ładysława z G ieln iow a... Były te utwory, nie wym yślam y ich. D u żo też o nich

pisano, a obfita literatura przedm iotu (Ewa Ostrowska, Marian Plezia, Brygida Kürbis, Lech Kalinowski, Stanisław M ossakow ski, ostatnio W iesław Wydra — wymieniam tylko autorów badań szczegółow ych i... celow o nie podaję przypisu: te badania winny być znane) dow odzi, jak wybitne są te dzieła. W ięc cóż?

A bardzo to zapóźnione? N o , neoplatońska z ducha Bogurodzica byłaby raczej „na czasie” : tak wtedy w Europie m yślano i odczuw ano. Trudno też nie w spom nieć o kulturze humanistycznej mistrza W incentego. N ic tu nie jest oczywiste, prócz tego, że o jakim ś zapóźnieniu m owy być nie może. Zatem unikajmy pochopnych uogólnień.

Poza tym szkic Sam sonow icza zawiera pożyteczne uwagi o owych rotach sądowych, które przypominają „małe formy literackie” (s. 154). Są to, niejednokrotnie, urocze miniatury.

Pora na wnioski: ta książka umie przekonać do średniowiecza. M ediewistyka polska ma dobry okres i także w dziedzinie badań historycznoliterackich m ówi bardzo wiele now ego. W yłania się epoka w ielogłosow a, barwna, bogata, chwilami św ietna — z przeszłości i z nowych badań, które

36 W. W y d r a , W ładysław z Gielniowa. Z dziejów średniowiecznej poezji polskiej. Poznań 1992, zwłaszcza s. 97 n.

37 Zob. W. W y d r a , W. R z e p k a , Chrestom atia staropolska. Teksty do roku 1543. W rocław 1984, s. 2 3 7 - 2 3 8 .

38 Ibidem, s. 245. Zob. też W. M a c i e j o w s k i , Piśmiennictwo polskie od czasów najdawniej­

(10)

170

R ECENZJE

tę przeszłość umieją rozumiejąco przywołać. Najbardziej w tej książce urzeka m nogość tematów zaledwie pokazanych, szkicowanych, które warto zaraz podjąć, rozwinąć badawczo, wkroczyć na ścieżki fascynującej epoki.

Ani więc martwe to polskie średniowiecze, ani mierne, ani spóźnione. D okładnie odwrotnie. Ta żm udna praca przywraca więc nam żywą tradycję. Żywej bowiem kultury polskiej (ważnej — dla nas) nie otw orzył romantyzm. Otwiera ją średniowiecze.

Antoni C zy ż

A l i n a N o w ic k a - J e ż o w a , P IE ŚN I C ZA SU ŚM IERCI. S T U D IU M Z H IST O R II D U ­ C H O W O ŚC I XVI —XVIII W IEK U . Lublin 1992. W ydaw nictw o Towarzystwa N au kow ego K atolickiego Uniw ersytetu Lubelskiego, ss. 480 + 3 wklejki ilustr. Katolicki Uniw ersytet Lubelski. Zakład Badań nad Literaturą Religijną. [N r] 20. K om itet Redakcyjny: S t a n i s ł a w F i t a , M a r ia J a s i ń s k a - W o j t k o w s k a (red. nacz.), M a r ia n M a c i e j o w s k i , S t e f a n S a w i c k i , I r e n a S ł a w i ń s k a . Sekretarz Redakcji: J a n G o t f r y d .

K siążka Aliny Nowickiej-Jeżowej o „pieśniach czasu śmierci” — przeredagowana wersja 2-tom owej pracy opublikowanej w 1988 r. w formie „m aszynopisu na prawach rękopisu” w 100 egzemplarzach, pt. Homo viator — Mundus — M o r s 1 — imponuje bogactwem zebranego materiału. Bezpośrednio ujawniają to zam ieszczone na końcu książki wykazy kancjonałów i incipitów pieśni (s. 4 2 1 —451). W ykazy te stanow ią nader cenny materiał bibliograficzny, przydatny do badań nad daw ną pieśnią religijną w ogóle. W ynika z nich zaś, że autorka dotarła niemal do 100 śpiewników pochodzących z XVI —XVIII w. i ok oło 400 pieśni. O dnalazła je w drukowanych i rękopiśm iennych kancjonałach religijnych, w ulotnych wydaniach pojedynczych pieśni, wreszcie w dziesiątkach rękopisów różnej treści.

Praca ta imponuje także ambitnie zakreślonym celem — ma być „m onograficznym zarysem nie opracow anego dotąd zespołu utw orów ” (s. 26), które zostały w ydobyte ze źródłow ych głównie przekazów, a które legitym ow ały się dotąd mniej niż skromną literaturą przedmiotu. W centrum zarysu znalazły się „treści eschatologiczne” zawarte w pieśniach, a w szerszej perspektywie — „historia duchow ości XVI —XVIII wieku”, co dobitnie zostało zasygnalizow ane w podtytule rozprawy. U tw ory potraktow ano więc przede wszystkim jako „wiarygodne dokum enty postaw w obec śmierci, jako zapis dośw iadczenia zbiorow ego oraz łączących się z nimi idei i przeżyć” (s. 18).

Ta im ponująca rozprawa nie wyrasta jednak tylko z chęci zrekonstruowania zapom nianego ogniwa ludzkiej myśli, ma być także odpow iedzią autorki na stan św iadom ości dzisiejszego człowieka, stan, którego diagnozę przyniosły licznie w ostatnich dziesięcioleciach publikowane studia kulturoznawcze, socjologiczne, religioznawcze i literackie, skupione na problem atyce kresu istnienia ludzkiego (zob. s. 12, przypis 25).

„Pieśni czasu śmierci” uznała Alicja N ow icka-Jeżow a za produkt specyficznego typu kultury; określiła go, odw ołując się do term inologii wprowadzonej przez Bronisława Geremka, jako „nieelitarny”. Podstaw ow e wyróżniki tej kultury wskazała zaś przystosowując (jak to sama stwierdziła) do epok staropolskich definicję, którą A ntonina K łoskow ska sform ułowała w od­ niesieniu do kultury masowej. Zacytujmy: „typ kultury o cechach względnej hom ogeniczności, standaryzacji oraz egalitaryzmu: kultury kształtującej się w warunkach żywych kontaktów grup społecznych (nie ograniczonej więc środow iskowo), a powstającej nie bez udziału sterujących m echanizm ów propagandow o-w ychow aw czych” (s. 18, przypis 2).

Uznając w pełni zasadność tej kwalifikacji, nie sposób jednak nie zauważyć, że synonim iczne określenia kultury nieelitarnej, jakie z konieczności przecież w pracy pojawić się m usiały („nizinna”, „nieoficjalna”), nie wydają się trafne (pierwsze z uwagi na aksjologiczną kategoryczność, drugie ze względu na to, że znakom ita w iększość pieśni to przecież utwory posiadające pełne przyzwolenie odpow iednich instytucji wyznaniowych). Jest to, nawiasem mówiąc, kwestia szersza, z którą zm aga się wielu autorów prac z zakresu dawnej literatury i kultury.

W śród „pieśni czasu śmierci” wyodrębniła autorka dwie podstaw ow e grupy: pieśni protestan­ ckie (luterańskie i kalwińskie) oraz katolickie, i om ów ieniu ich poświęciła odpow iednio I i III część

Cytaty

Powiązane dokumenty

Zdaniem au­ tora, powojenne przeobrażenia społeczne i cywilizacyjne wywar­ ły decydujący wpływ na: ujednolicenie, unarodowienie 1 demokra­ tyzację kultury; rozwój

[r]

pracę w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Łodzi, prowadził wykłady.. 194-9 Jan Zygmunt Jakubowski został zastępcą profesora w Uni­ wersytecie Łódzkim; jednocześnie

nomeiklaturą oraz wykonujących dziś stworzony przez so­ cjalizm zawód radcy prawnego chce się zni­ szczyć zawód adwokacki i jedyny sanorząd, który ostał się

Po wprowadzeniu postulatu o istnieniu nieruchomego układu odnie- sienia Newton mógł już bardzo precyzyjnie sformułować I prawo me- chaniki (zasada bezwładności): „Każde ciało 9

Informator Archeologiczny : badania 5,

UTIAS Technica1 Note No.. Reid, for the opportunity to do this investigation and for his many helpful suggestions. de Leeuw for his supervision and assistance

Kolejną częścią pracy Krzysztofa Kowalczyka jest analiza stosunku partii i ugrupowań wobec postulatów Kościoła w praktyce politycznej.. Rozdział oparty jest na