• Nie Znaleziono Wyników

BOLESŁAW W ALLEK WALEWSKI (1885— 1944) Z A R Y S B IO G R A F IC Z N Y I T W Ó R C Z O Ś Ć R E L IG IJN A W S T Ę P W okresie m iędzy rokiem 1904 i 1939, a także po roku 1944 ukazało się 0 W allek W alew skim w pismach codziennych i czasopism ach m uzyczn

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "BOLESŁAW W ALLEK WALEWSKI (1885— 1944) Z A R Y S B IO G R A F IC Z N Y I T W Ó R C Z O Ś Ć R E L IG IJN A W S T Ę P W okresie m iędzy rokiem 1904 i 1939, a także po roku 1944 ukazało się 0 W allek W alew skim w pismach codziennych i czasopism ach m uzyczn"

Copied!
28
0
0

Pełen tekst

(1)

B O LE SŁ A W W A L L E K W A L E W S K I (1885— 1944)

Z A R Y S B I O G R A F I C Z N Y I T W Ó R C Z O Ś Ć R E L IG IJ N A

W S T Ę P

W okresie m ięd zy rokiem 190 4 i 1 9 3 9 , a tak że po roku 1 9 4 4 u k a zało się 0 W a lle k W a le w sk im w pism ach c o d z ien n y ch i czaso p ism ach m u zy cz n y c h w iele a rty k u łó w oraz n o ta te k , czy to z o k a zji je g o k o n ce rtó w k o m p o z y to r sk ic h i p re ­ m ier op ero w y c h , czy też ró żn y ch o k o lic zn o śc i zw iąza n ych z je g o d ziała ln o ścią artystyczn ą. D oty czą one głów nie je g o tw órczości k o m p o z y to r sk ie j, p ra cy o d ­ tw órc zej i o r g a n iza cy jn e j. M ało w nich je d n a k w zm ian ek o c h arak terze b io ­ g r a fic zn y m . N a d to n iek tóre fa k ty , czy d a ty w artyk u ła ch tych i rysach b io ­ g ra fic zn y ch b y ły p odaw ane n ieściśle. N ie n a leży się tem u d ziw ić , je ż e li się

%veżmie pod uw agę sk rom ność i p ow ściąg liw ość W a le w sk ie g o w w y p ow ia d an iu się o sob ie i sw ej tw órczości, a tak że ciąg łe za p racow an ie, w sk u tek k tó reg o u le g ły za tarciu w je g o pam ięci w yd arzen ia i d a ty , co p otw ierd za w łasn y szkic a u to b io g ra fic z n y z r. 1 9 3 9 , w k tó r y m sam p o d a ł n ied o k ła d n ie daty oraz szcze­

góły b io g ra fic z n e , n ieo d p o w ia d a ją ce isto tn e m u stan ow i rzeczy.

N a nieścisłości w dru k ow an ych ży ciory sach W a le w sk ie g o zw ró cił uw agę p r o f. Z d z . Ja c h im ec k i i rzucił m yśl napisania d o k ła d n eg o ży ciory su , oraz z e ­ bran ia i op racow ania je g o całego d o ro b k u m u zy cz n eg o . K ie d y po w stęp n ych p oszu k iw an iac h okazało się, że tw ó rc zo ść W a le w sk ie g o o b e jm u je nie ty lk o różne fo rm y m u zy cz n e, lecz przek racza setkę p o z y c y j, uznał J a c h im ec k i, że n a­

leży n a jp ierw za jąć się jed n y m ro d za jem m u zy k i z je g o o g óln ej tw ó rc z o śc i. P o ­ n iew a ż b y ło m u w iad o m o , że W a le w sk i p ro w a d ził p rzez szereg lat ch ór In s ty ­ tu tu T e o lo g ic zn eg o K się ż y M isjo n arzy na S tra d om iu i k o m p o n o w a ł tak że u tw ory r e lig ijn e , zle cił m i w ięc zebrać je g o tw órczość religijn ą i napisać ży ciory s.

T a k pow stała w r. 194 7 pierw sza praca naukow a o W a le w sk im p t. Ż y c i o r y s 1 tw ó r c z o ś ć religijn a B olesła w a W a lle k W a le w s k ie g o . Z aw ierała o n a : 1) Spis m a teria łu źr ó d ło w e g o , 2) Ż y c io ry s, 3 ) C h ro n o lo g ic zn y spis u tw orów re lig ijn y c h , 4 ) P o d z ia ł k o m p o z y c y j religijn ych na gru p y, p rzep row ad zon y na p odsta w ie k ry terió w m u zy k i k o śc ie ln e j, 5) S zczegóło w ą an alizę n iek tó ry ch c h a ra k tery sty c z- n iejszy ch utw orów re lig ijn y c h z ró żn y ch okresów je g o tw ó rc z o śc i, a to w celu o siągn ięcia p o g lą d u na ro zw ó j stylu i śro d k ów fo rm o tw ó r cz y c h , 6) O g ó ln ą ch a­

ra k terysty k ę tw órczości re lig ijn e j W a le w sk ie g o na tle je g o oso bo w o ści.

Z e w zg lęd u na zeb ra n e p ó ź n ie j now e źród ła i szczegóły d o ty cz ą c e osoby W a le w sk ie g o i je g o tw órczości n a stąp iła potrzeb a gruntow nego przerob ien ia życiory su oraz drobn ych uzu pełn ień w dalszych ro zd ziała ch . W ob ec n ej red a k cji op u szc zo n o spis m a teria łu źród ło w eg o i za stą p io n o go słow em w stę p n y m . Ż y ­ ciorys zo stał zn aczn ie p oszerzo n y. T r z e c i i czw arty ro zd z ia ł, z uw agi na łą ­ czącą je tre ść , u jęto w jed n ą c ało ść p t. K o m p o z y c je re lig ijn e . P ią ty ro zd ział za w ierający szczegóło w ą an alizę op u szczon o ze w zględu na zn aczną o b ję to ść i treść m ogącą zain teresow ać ty lk o sp e c ja listó w . P o m in ię to ró w n ież ze w z g lę ­ dów tech n iczn ych w szystkie cytaty m u zy czn e.

N ie n a leży się sp od ziew ać , że w te j p ierw szej pracy o W a le w sk im p o w ie ­ d ziano w szystk o i n arysow an o d o k ła d n ie je g o sylw etk ę ja k o k o m p o z y to r a . N a -

(2)

stąpić to m oże d o p iero po za p ozn an iu się z ca ły m je g o d o ro b k iem m u zy cz n y m . N ie m n ie j je d n a k praca ta poda w o g ó ln y ch zarysach je g o d ziała ln o ść m u zy czn ą i k o m p o z y to r sk ą , u sta li daty i sp ro stu je p o w ta rza n e n ieścisłości, rzuci k ry ty c zn e sp o jrzen ie na je g o tw órczość re lig ijn ą , p rz y p o m n i z ok a zji zb liża ją c e j się 2 0 ro czn icy śm ierci je g o w ielk ie zasługi k o ło krzew ien ia k u ltu ry m u zy czn ej w K r a ­ k ow ie i b ęd zie tak że p rz y c zy n k ie m do d zie jó w k ra k o w sk ieg o życia m u zy czn ego w pierw szych dziesią tk ach X X w .

W ia d o m o śc i p o d a n e w n in iejszej p ra cy op iera m na d ru k ow an ych n o ta tk a c h o W a le w sk im oraz na w łasn y ch sp o strzeżen ia c h , ja k ie p o c z y n iłe m w czasie, kied y b y łe m d y ry g en tem stra d om sk iego chóru k le ry c k ie g o , i gdy w r. 1 9 2 6 p o ­ biera łem w je g o m ieszk a n iu lek c je k o n tra p u n k tu . N a d to w iele szczegółó w o d ­ no szących się do życia i tw órczości k o m p o z y to r sk ie j za w d zięcza m sam em u W a le w sk ie m u . Z d o b y łe m je w czasie p orzą d k o w a n ia je g o d orob k u k o m p o z y ­ to rsk ieg o i b ib lio te k i m u zy cz n ej w r. 1 9 4 0 . In n e w ia d o m o ści za cz erp n ą łem od m a tk i k o m p o z y to r a i je g o sió str A n ie li i A n n y . N a jc e n n ie jsz eg o je d n a k m a te ­ riału dosta rczy ła m i L u d w ik a F ilip e k -J a w o rzy ń sk a , b y ła artystka op erow a, z którą W a le w sk i ju ż od czasów lek c ji śpiew u solow eg o u p r o f. Juliusza M arso w sp ółp ra c o w a ł na teren ie op ery i o p e r etk i, oraz b y ł je j stałym ak o m p a n ia- torem na k o n ce rta c h . Z a cenne rela cje ustn e i na p iśm ie sk ła d am Jej na tym m iejscu serdeczn e p o d z ięk o w a n ie.

Ż Y C I O R Y S

Bolesław, Juliusz W allek W alewski urodził się 23 I 1885 r. we L w ow ie, ja k o syn A d o lfa i Joanny z dom u G e lla 1.

O jciec jeg o, syn A d olfa i K aroliny z dom u Krentli, był artystą dram atycznym na scenie lw ow skiej, a następnie reżyserem w te­

atrze J. Słow ackiego w K rakow ie za czasów d yrek cji Józefa K o ta r­

bińskiego. Spośród licznych sztuk, które przygotow yw ał do wysta­

wienia, najważniejszą jest W esele St. W yspiańskiego. Świadczy 0 tym egzem plarz W esela z następującą dedykacją: „K och an em u A d o lfo w i W alewskiemu, niestrudzonem u reżyserow i, w dzięczny Sta­

nisław W yspiański” . N adto był A . W alew ski autorem licznych 1 głośnych przed laty utw orów dram atycznych, ja k : K rólow a Tatr, A ch, to Z akopane, Panna Maliszewska, D on K iszot i inne. Tłum a­

czył rów nież sztuki sceniczne francuskie i niem ieckie lub przerabiał p ow ieści na obrazy sceniczne, by zasilić repertuar teatralny a także i skrom ny budżet dom ow y, potrzebny na utrzym anie żony i czw or­

ga dzieci.

Matka zaś Bolesława, córka Jana i Marii z dom u Lutzek, ukoń­

czyła szkołę muzyczną w W iedniu. Była bardzo muzykalna, posia­

dała piękny głos sopranow y i marzyła za m łodu tak, jak później je j syn Bolesław, o pośw ięceniu się zaw odow i śpiewaczem u i scenie*.

1 O ro d zin ie W a le w sk ic h , je j p o c h o d zen iu i ży ciu zo b a c z: K o p i e c w s p o ­ m n ień, K ra k ó w 1 9 5 9 s. 3 0 7 — 3 1 2 . Por. A . W . W a l e w s k a , G a rść w sp o m n ień i sp r o sto w a ń , ,.D zie n n ik P o lsk i” 1 9 6 0 nr 6 2 .

! W e d łu g rela cji m atk i p rzyszed ł B o le k na św iat b ard zo w ątły i nie w ró­

żono m u d łu g iego ży cia. D zię k i jed n a k tro sk liw ej op iece i n iezw y k łej „ b o r o ­ w in ie” z ro sołów i sosów , dosta rcza n ych z ku ch n i artystów w zm acn ia ł i p rzyb iera ł na w ad ze. W latach d ziecięcych p rzeszed ł ty lk o szk a rla tyn ę, a tak p rzez całe życie n igdy nie c h orow ał. O c h rz cz o n y zo sta ł d. 2 4 V 1 8 8 5 w k ościele Św. A n n y we L w o w ie (K się g a m etryk aln a to m V , nr 5 5 4 ) .

Nazwisko W alewski nie jest rod ow e, lecz pseudonim em , przy­

branym przez ojca z chwilą rozp oczęcia pracy artystycznej na sce­

nie lw ow skiej. W metryce Bolesława wypisane jest samo nazwisko W ałek przez jed n o 1, na świadectwach zaś ze szkoły pow szechnej pseudonim W alewski, natomiast na świadectwie d ojrzałości, na indeksie uniwersyteckim i na k om p ozy cji pt. Lumen d e co e lo z r.

1903 nazwisko W allek przez dwa 1 bez pseudonim u. Pseudonim em W allek W alewski, złożonym z nazwiska rod ow ego W ałek i pseudo­

nimu ojca, posłużył się d opiero przy publik acji swoich pierwszych utw orów m uzycznych i był w yłącznie jeg o nazwiskiem. N iekiedy używał pseudonim u Bolesławski.

Już od wczesnej m łodości okazywał B. W . W alewski wielkie zam iłowanie do m uzyki. Fortepian był dla niego najmilszą zabawą.

Jako dzieck o wspinał się na krzesło przed fortepianem i drobnym i paluszkami uderzał w klawisze, a z dźw ięków p oczątkow o ch ao­

tycznych wyłaniały się p ow oli strzępy zasłyszanych m elodii. Z cza­

sem skierow ały się jego d ziecięce zainteresowania m uzyczne ku orkiestrze, którą widywał na ulicy lub w teatrze, m ieszczącym się w tym samym budynku, w którym mieszkali jeg o rodzice.

„B o lc io mając siedem lat — pisze jego starsza siostra A n ie­

la — urządzał często kon certy. O dbyw ało się to w ten sposób:

na dużych arkuszach papieru pisał B olcio nuty w postaci ró ż ­ nych k ółeczek i kresek; ja, starszy brat Marian i k ilk oro dzieci z sąsiedztwa siadaliśmy na p od łod ze w kuchni k o ło pieca. K aż­

de z nas miało „n u ty” no i instrumenta tzn.: pokryw ki, rondle, ch och le... nie brakło też i bębna w postaci dużego baniaka. B o ­ lek patyczkiem wskazywał nam kto i ile razy ma w swój instru­

ment uderzyć... W idzow ie klaskali, B olcio kłaniał się i w idać b yło, że jest bardzo zad ow olon y. Tak bawiliśmy się prawie co w ieczór... Mieliśmy rów n ież drewniany teatrzyk z przesuwal- nymi figurkam i. B olcio chętnie i długo się nim bawił. W ymyślał przedstawienia, sam k om binow ał „sztu czk i" i efekty świetlne...

W dom u naszym panowała zawsze atm osfera muzyki i śpiewu...s.

Te dziecinne „k o n ce rty ” i bawienie się teatrzykiem mają swoją w ym ow ę: zarysow uje się w nich bow iem postać przyszłego d yry­

genta i autora scenicznych obrazów m uzycznych.

B ów n ież otoczen ie, w którym się W alewski w ychow yw ał do piętnastego roku życia, nie b yło także bez wpływu na jeg o przysz­

łość. Opis tego środowiska skreślił Stanisław N iewiadom ski w na­

stępujących słowach:

3 A n ie la C z o l o w s k a , W s p o m n ie n ia z n a jm ło d sz ych lat brata m o je g o śp . B olesła w a W a lle k W a le w s k ie g o (rk p s z d. 11 X 1 9 4 6 ). P or. „ D z ie n n ik P o lsk i’ , 2 7 I V 1 9 4 7 . d od a tek O d Z — d o — Z , nr 17.

(3)

„Gm ach dawnego Teatru Skarhkowskiego we Lwowie... pam ięta ty­

siące wypadków, szczegółów i osób, a gdyby przem ówił, usłyszelibyśmy bez liku rzeczy ciekawych, zajmujących. I nie tylko z dziejów samej sceny lecz i z dziejów ogromnego, czterofrontowego budynku, który mieścił w swych murach cale zastępy lokatorów, przeważnie artystów... Nie brak też było instytucji artystycznych w po b liżu sceny...

Tu w tym gmachu opera lwowska pod kierunkiem H. Jareckiego przeżyła najruchliwszy okres... Ileż tu dzieł polskich po raz pierwszy na scenę wchodziło...

A w tym labiryncie korytarzy i zakam arków ileż to zakładów arty­

stycznych się ukrywało. Od frontu, w obszernym lokalu Kolo Literackie, w innej części gmachu Towarzystwo Muzyczne i Konserwatorium, w bocz­

nym skrzydle Lutnia, a znowu gdzieś na trzecim piętrze Echo z Janem Gallem, który do fotela przykuty, z zadymionej swej i zagraconej izdebki wysyłał piosenek setki na całą Polskę. Istna skarbnica wspomnień, archi­

wum pam iątek, kronika kultury artystycznej, gniazdo wywodzących się bez końca talentów !

Dziś ten gmach ju ż oniemiał, ale do nie tak dawnych czasów wrzało w nim jeszcze życie. I z tego to ostatniego okresu pochodzi wspomnienie gromadki dzieci, które uw ijając się po gankach, przedsionkach i schodach Skarbkowskiego budynku, napełniały je życiem i gwarem nieustannym : dzieci znakomitego artysty dram atu Marcelego Zboińskiego, Maurycego W olfsthala — koncertmistrza orkiestry operowej. Adolfa Walewskiego, zasłużonego reżysera sceny lwowskiej i autora popularnych widowisk sce­

nicznych. Dzieci „teatralne” cóż mogły robić? Oczywiście grały, deklami- wały, urządzały przedstawienia własnymi siłami. I nie byle jakie to były talenty, kiedy z gromadki tej scena warszawska posiada panią Helenę Zboińską-Ruszkowską, scena lwowska — kapelmistrza Bronisława Wolfs- thala, a K raków jednego z najwybitniejszych swych m uzyków Bolesława W allek Walewskiego, dyrygenta chórów i kompozytora licznych utworów w okalnych i orkiestralnych...” 4.

Atmosfera artystyczna w rodzinnym dom u i w najbliższym są­

siedztwie oraz wrodzona i niezwykła muzykalność odziedziczona po matce, to są czynniki, które ju ż od najmłodszych lat zadecydo­

wały o poświęceniu się Bolesława W allek Walewskiego muzyce.

„Bolcio, m ając lat osiem — pisze dalej siostra we W spom nie­

niach — hrał lekcje gry na fortepianie u p. Dnninow ej. Po ca­

łych dniach wysiadywał przy fortepianie i robił nadzwyczajne postępy” .

Jako dziewięcioletni chłopiec, zapisał się w r. 1894 do konser­

w atorium Lwowskiego Towarzystwa Muzycznego. Gry na forte­

pianie udzielała W . Maliszowa, następnie W incenta Zellinger, a te­

orii m uzyki uczył St. Niewiadomski, który dostrzegł w m łodym uczniu nadzwyczajne zdolności muzyczne i dlatego go szczególnie wyróżniał, chwalił i zapowiadał m u świetną przyszłość.

Kom isja egzaminacyjna wyraziła W alewskiemu na trzecim ro­

ku nauki zaszczytne uznanie za postęp celujący i pilność wytrwałą

4 „Rzeczpospolita” . 1920 nr 29.

B O L ESŁA W W A L L E K W A L E W S K I fotografia z r. 1930

(4)

w grze na fortep ianie 5, na świadectwie zaś z dnia 1 lipca 1900 r.

otrzymał z harm onii stopień celujący i pilność wytrwałą*.

W szkole powszechnej im . A. Mickiewicza, w której pobierał naukę od r. 1891 do 1895, miał we wszystkich klasach postęp hardzo dobry, obyczaje chwalebne, i pilność wytrwałą, a w G im ­ nazjum V, tzw. bernardyńskim, do którego uczęszczał od r. 1895.

robił na ogół dobre postępy. W języku niem ieckim , matematyce i fizyce był zawsze słaby, natomiast z języka polskiego, przez wszystkie lata uczęszczania do gim nazjum m iał noty bardzo dobre, ze śpiewu zawsze celujące, a z pilności i zachowania dobre stopnie.

W uroczystościach szkolnych brał żywy udział, uświetniając je swą grą na fortepianie lub dyrygując chórem szkolnym. W kościele na chórze wykonywał sola, akom paniując na organach samemu so­

bie lub swojej matce, z którą nieraz produkow ał duety.

W tym także okresie poświęcał wiele czasu rysunkom, a zwłasz­

cza poezji, pisząc wiersze i sztuczki sceniczne. To um iłowanie po­

ezji nie było bez znaczenia w jego przyszłej twórczości muzycznej, czy to przy wyborze tekstu, czy w doborze środków muzycznych, ilustrujących treść słowną, czy też wreszcie w tym, że układając oryginalne libretta do swoich oper, stał się kompozytorem i poetą w jednej osobie, co było zjaw-iskiem prawie niespotykanym w h i­

storii polskiej opery.

Jesienią 1900 roku opuściła rodzina Walewskich Lwów i prze­

niosła się do Krakowa, gdzie ojciec Bolesława objął posadę reży­

sera. Od tego roku im ię Bolesława W allek Walewskiego zrosło się na zawsze z Krakowem. W tym mieście, które miało być kiedyś świadkiem jego sukcesów artystycznych i pracy organizatorskiej na terenie opery, pozostał aż do śmierci. Do grodu podwawelskiego przylgnął całym sercem i duszą i często m ówił żartem o sobier

„Krakow iaczek ci ja, we Lwowiem się rodził” . Nie chciał wracać do Lwowa, ani przenieść się do innego miasta, mimo korzystniejszych w arunków pracy i możliwości osiągnięcia wyższych celów artystycz­

nych. Tu ukończył gim nazjum w r. 1903, a studia muzyczne ko n ­ tynuował do r. 1904 w konserwatorium krakowskim pod kierun­

kiem Władysława Żeleńskiego, W iktora Barabasza i Felicjana Szop- skiego. Władysław Żeleński zainteresował się bardzo m łodym m u­

zykiem i podziwiał jego wybitny talent oraz wiedzę muzyczną.

Zwrócił rów nież na Walewskiego uwagę Z. Noskowski, w czasie swego pobytu w Krakowie i chciał m u w Warszawie zapewnić takie w arunki pracy, które by mu pozwoliły na rozwinięcie w całej pełni niezwykłego talentu muzycznego; W alewski nie przyjął szlachetnej propozycji ze względu na swe przywiązanie do K rakow a7.

5 Dyplom . 1 \ II 1897.

6 M. Sołtys nie byl profesorem Walewskiego, lecz dyrektorem konserwa­

torium , co potwierdza świadectwo z 1 V II 1900 r.

7 Relacja St. Bursy z r. 1946.

(5)

Ju ż jako uczeń gim nazjalny próbuje W alewski swych sił na polu kom pozycji. Owocem tej pracy są kwartety na chór męski: Serenada i Pieśń wieczorna (obydwa utwory napisane i wykonane jeszcze we Lwowie w r. 1900), dwie pieśni solowe, Kantata ku czci A. Mickie­

wicza na chór mieszany z towarzyszeniem fortepianu lub małej orkiesty symfonicznej (wydana drukiem we Lwowie w 1901 r.), hymn Lumen de coelo na chór męski i orkiestrę dętą, napisany dla gim nazjum Św. Anny w Krakow ie w r. 1903, Wariacje na fortepian, oraz kilka innych kompozycji.

Kwartety męskie powstały przeważnie pod wpływem popular­

nych wówczas cłiórów J. Galla, chociaż w wielu wypadkach odzywa się ju ż w nich nuta oryginalna8. Pierwszą kompozycję religijną Ojcze nasz na chór męski napisał w r. 1901.

W ostatnich latach gim nazjalnych bywał W alewski często w te­

atrze, a w okresie letnim zaś na operach i operetkach. W związku z jego zainteresowaniem sceną i śpiewem solowym pozostaje pewna przygoda nie pozbawiona rom antyzm u. Pod koniec gim nazjum , w czasie letnich w akacji ulotnił się pewnego dnia z dom u, jak kie­

dyś jego ojciec’ i zaangażował się do operetki, dającej przedstawie­

nia poza Krakowem. Lecz to „tournee artystyczne” nie trwało długo, gdyż ojciec wnet go odnalazł i odstawił do domu.

Po złożeniu matury zapisał się W alewski w r. 1903 na wydział filozoficzny U J, gdzie studiował do r. 1906 literaturę polską.

Chór Akadem icki, założony w r. 1879 przez W iktora Barabasza, powołał zaraz Walewskiego na swego dyrygenta. D zięki wytężonej pracy i zapałowi, jak i potrafił tchnąć w zespół młodych śpiewaków, oraz doświadczeniu wyniesionemu ju ż z chóru gimnazjalnego i wy­

kształceniu muzycznemu, podniósł poziom artystyczny tego chóru bardzo wysoko, tak, że w niedługim czasie stał się ośrodkiem ruchu muzycznego w Krakowie. Kierownictwo też chórem akademickim zadecydowało w znacznej mierze o kierunku jego kompozytorskiej twórczości. Zaczął bowiem wtedy pisać utwory na chór męski, które pod względem formy i treści były nowością i odbiegały da­

leko od celów, jakie przyświecały kom pozytorom starszej generacji:

Maszyńskiemu, Niewiadomskiemu, Gallowi, Żeleńskiemu i innym.

Ten rodzaj twórczości Walewskiego zaznaczył wyraźny etap w p ol­

skiej chóralistyce na początku X X wieku.

A kadem icki zespół śpiewaczy był także pierwszym odtwórcą jego coraz doskonalszych kom pozycji. Po kilk u latach wojennej rozłąki pow rócił do niego, by go później (23 X I 1925) prowadzić po laury śpiewacze na Bałkany. W ie lu byłych członków chóru akademickiego zasilało potem szeregi K rak. Tow. Operowego oraz Towarzystwa Śpiewaczego „Echo” .

8 „Gazeta Muzyczna” , 1919 nr 5.

* Kopiec wspomnień, 8. 309.

W czasie studiów uniwersyteckich pobierał W alewski naukę śpiewu solowego u J. Marso i A l. Bandrowskiego. Prof. Marso wy­

stawiał siłami swoich uczniów i uczennic od czasu do czasu frag­

menty z oper i operetek, w których W alewski śpiewał partie teno­

rowe. Gdy ukończył naukę śpiewu solowego, korzystał z każdej okazji, by wystąpić na scenie jako solista. W operetce pt. Pan Choufleuri przyjmuje był partnerem L. Jaworzyńskiej i według jej relacji nie tylko śpiewał, lecz i grał znakom icie10. Gdy zaś W . Że­

leński wystawiał swoją operę Konrad Wallenrod wystąpił w niej jako k o m tu r 11.

W alewski m iał piękny głos tenorowy o wysokiej skali i zamie­

rzał poświęcić się zawodowi śpiewaczemu, lecz ze względu na swój niski wzrost, odstąpił od tej myśli. „Sprzeciwiał się temu także jego ojciec, który m u ciągle wskazywał na humorystyczność postaci małego tenora-boliatera w operze” 1*. To zamiłowanie do śpiewu operowego pozostało m u na zawsze, a objawiało się w późniejszej pracy artystycznej, między innym i i w tym, że jako dyrektor opery, kiedy nie dyrygował w danym dniu przedstawieniem operowym, przebierał się za aktora i śpiewał w chórze operowym. Zdarzało się nieraz, że w czasie prób operowych, gdy ktoś z artystów się spóźnił, odśpiewał, dyrygując orkiestrą, daną partię głosową lub ratował swoim głosem stremowanego solistę lub solistkę.

Jesienią 1906 r. wyjechał W alewski do Lipska, gdzie na u n i­

wersytecie studiował przez jeden semestr muzykologię, a u H . Rie- m ana pogłębiał prywatnie wiadomości z zakresu harm onii i kon­

trapunktu. Swój pobyt w Lipsku, zajęcia, plany na najbliższą przy­

szłość oraz w arunki m aterialne, w jakich tam pracował, opisał w liście do rodziców z dnia 14 I 1907, w którym czytamy:

„... muszę walczyć z finansam i ciągle i wszystkiego sobie odm a­

wiać... rozpacz może człowieka zgnębić z tych niewygód, jakie muszę znosić, ... sądzę, że na drugie półrocze dostanę pieniądze z W ydziału Krajowego ... przy pomocy koncertów i pieniędzy

z lekcji

dam sobie radę w

Krakowie...

w każdym

razie

nie zginę...”

Rodzice nie mogli pomagać synowi, ponieważ ich stan m aterial­

ny był bardzo skromny, o czym świadczą: a) świadectwa ubóstwa Bolesława z 1906, 1907, 1908 r. potwierdzone przez komisariat dzielnicowy i podanie o zwolnienie z czesnego z r. 1904, b) uwaga na podaniu do W ydziału Krajowego we Lwowie z dn. 12 I I 1907:

„z powodu ubóstwa wolny od stempla” , c) zdanie w liście z Lipska:

10 L u d w i k a J a w o r z y ń s k a , Garść wspomnień o śp. B. W allek Wa- Icwskim , rkps 1960.

11 „Nowa Reform a” , 13 I I 1906.

12 A. C z o 1 o w s k a, rkps. cyt.

13 — Nasia Przeszłość T. X V III

(6)

„W u jk a ju ż o nic nie chcę prosić i tak dużo daje... W uje k będzie mógł coś dać dla N elki na wyprawę...” , d) zarobek ojca, który wy­

nosił 300 koron miesięcznie i wystarczał zaledwie na życie rodziny.

W Lipsku przebywał W alewski od 26 X 1906 do 5 I I I 1907 (se­

mestr zim owy). Studia przerwał z braku funduszów, gdyż W ydział Krajow y we Lwowie odm ówił m u stypendium na dalsze kształcenie się w muzyce, o które prosił w piśm ie z dnia 12 I 1907 r.

Odmowa zapom ogi ze strony W ydziału Krajowego z dnia 18 IV 1907 wyrządziła W alewskiemu w ielką szkodę, ponieważ uniem ożli­

wiła m u dłuższy pobyt za granicą. Przebywał tam zaledwie pięć miesięcy, a w rócił jednak ze znacznym zasobem wiadomości i do­

świadczenia. O d tego też czasu zaczyna jego twórczość nabierać nowych wartości. Dowodem tego jest np. scherzo symfoniczne Ga­

węda o Pawle i Gawle, w którym autor dąży do wyrażenia sytu­

acji koiniczno-charakterystycznych za pomocą nowych środków har­

monicznych oraz przez oryginalną instnim entację. Tę śmiałą i nie­

spotykaną w polskiej muzyce kompozycję wykonał G. Fitelberg w Warszawie w r. 1910 z w ielkim powodzeniem, osiągając przez nią dla młodego kom pozytora prawdziwy sukces artystyczny.

Po powrocie do kraju nie wraca ju ż na uniwersytet, ani nie pisze zamierzonej pracy doktorskiej, o której wspominał w liście z Lipska, lecz obejmuje dyrekcję chóru akademickiego i wstępuje w szeregi propagatorów nowego kierunku muzycznego pod nazwą M łoda Polska. Pierwszą próbę zaznajom ienia publiczności krakow­

skiej z m uzyką M łodej Polski p od jął W alewski, gdy do program u koncertu chóru akademickiego dnia 15 X I 1907 włączył Etiudę Szymanowskiego w wykonaniu znakom itej pianistki K lary Czop- U m laufow ej. Nowa muzyka przem ów iła; odtąd coraz częściej umieszczano w programach koncertowych kompozycje polskich

„m odernistów” 13. O nowej muzyce pisał również W alewski arty­

kuły w Nowej Reformie i miesięczniku Krytyka. „Szczególnie cen­

nym był felieton Walewskiego o narodowym pierwiastku we współ­

czesnej muzyce polskiej, tym bardziej pożądany, że kom pozytorom M łodej Polski zarzucano kosmopolityzm a odm awiano narodowych cech polskich” 14.

Na utrzym anie zarabiał W alewski udzielaniem lekcji śpiewu i m uzyki. W r. 1907/8 został nadetatowym nauczycielem śpiewu w gim nazjum Św. Anny, do którego ongiś uczęszczał. Za przygry­

wanie w czasie nabożeństwa szkolnego pobierał rocznie 80 koron.

Gdy w r. 1908 K lara Czop-Umlaufowa i St. Giebułtowski zało­

żyli Instytut Muzyczny przy ul. Gołębiej 14, powołali do współ­

pracy m iędzy innym i także B. W . W alew skiego15, w którym był pro- ls J. R e i s s , A lm anach muzyczny Krakowa, T. I s. 133, Biblioteka Kra- kowska nr 102, K raków 1939.

14 Tamże, s. 134.

15 Tamże, s. 137.

fesorem harm onii i śpiewu chóralnego do r. 1920. W roku zaś 1910 objął stanowisko profesora nauk teoretycznych i klasy chórowej w Krakow skim Konserwatorium, którego współzałożycielką w roku 1888 była księżna Marcelina z Radziw iłłów Czartoryska, uczennica Fr. Chopina, zasłużona działaczka na polu m uzyki w Krakowie.

Na tym stanowisku pracował W alewski do r. 1939, a od 7 V II 1938 ju ż jako dyrektor konserwatorium i profesor kontrapunktu i in- stnunentoznawstwa.

Od jesieni 1907 r. udzielał także lekcji śpiewu w Instytucie Teo­

logicznym Księży Misjonarzy na Stradom iu, gdzie również objął potem dyrekcję chóru kleryckiego. Jako dyrygent tego zespołu śpiewaczego m iał sposobność zaznajom ienia się z dziełam i mistrzów m uzyki kościelnej le.

W kościele Księży Misjonarzy na Stradom iu zapoznał się także z praw dziwą muzyką liturgiczną, gdzie w czasie niedzielnych i świą­

tecznych nabożeństw liturgicznych na sumie i nieszporach, wyko­

nywano starannie chorał gregoriański” . W latach 1932— 36 było z tego kościoła szereg transmisji radiowych. W prezbiterium wy­

konyw ali klerycy zmienne części mszalne, a na chórze, pod dy­

rekcją Walewskiego, śpiewał klerycki zespół wokalny stałe części oficium mszalnego. W odśpiewaniu stałych części brał czasem udział chłopięcy chór mieszany Małego Sem inarium z Nowej W si, który prow adził ks. Leon Świerczek18. D zięki pełnej poświęcenia pracy artystycznej Walewskiego należał klerycki zespół wokalny na Stra­

dom iu do najlepszych chórów kościelnych w Krakow ie, o czym świadczą fachowe oceny w czasopismach i transmisje radiow e1'.

Kierownictwo chórem akadem ickim i kleryckim Księży Misjo­

narzy dało W alewskiemu możność zgłębienia techniki chórów m ę­

skich. Na tym też polu dow iódł on również swego talentu dyry­

genckiego i kompozytorskiego.

Powstają w tym czasie utwory na chór męski, które są rewe­

lacją na niw ie polskiej twórczości chóralnej, jak np.: Burza, Modli­

twa do słów J. Słowackiego, Pogrzeb Kazimierza W., Bajeczka 0 myszce (nagrodzona na konkursie Lwowskiego Chóru Akadem ic­

kiego w r. 1912), Paweł i Gaweł do słów Fredry i Bajka o Kasi 1 królewiczu. W ykonanie: Burzy, Pogrzebu Kazimierza W ., i Ba­

jeczki o myszce podczas zjazdu Małopolskiego Towarzystwa Śpie­

111 „Słowo Polskie” , 1924 nr 340. Ks. W . Ś w i e r c z e k, 25 lat pracy stra- damskiego chóru Teologów Księży Misjonarzy pod artystycznym kierownictwem B. W allek Walewskiego, „Meteor” , R . 25: 1933 n r l ’ s. 47. Zob. Sprostowanie i uzupełnienie do artykułu: 25 lat pracy stradomskiego chóru..., tam że, n r 4 s. 127— 131.

17 Z. J a c h i m e c k i, Muzyka u OO. M isjonarzy krakowskich, „Głos N a­

rodu” 22 V I 1928; „Hosanna”, 1929 n r 3; Dziesięciolecie Polski Odrodzonej, Księga Pam iątkow a 1918— 1828, K raków 1928, dział IV s. 762.

18 Z. J a c h i m e c k i, Z życia muzycznego, „Głos N arodu” 11 V 1935.

19 Porów, przypisek 17 i 18.

(7)

waczego we Lwowie w r. 1913 było prawdziwym trium fem młodego kompozytora.

Kompozycje te są wyłomem spod wpływu panującego wtedy niemal wszechwładnie stylu „liedertaflowego” i wykazują, że m ło­

dzieńczemu kom pozytorow i przyświecały wyższe cele i aspiracje, aniżeli współczesnym m u kom pozytorom i mistrzom choralistyki poprzedniej generacji"0.

Zajęcie w szkole średniej, w konserwatorium, prowadzenie chó­

rów, udzielanie lekcji, twórczość chóralna i solowa nie wyczerpy­

wały całego zapasu sił i czasu; poświęca się nadto kom pozycji or- kiestralnej i pisze wtedy następujące dzieła symfoniczne: Gawądą 0 Paule i Gawle (r. 1907), Cztery Pory Roku, cykl pieśni na sopran lub tenor z towarzyszeniem orkiestry (r. 1907— 1908), Suitą lirycz­

(r. 1908), Ilustrację muzyczną do Don Kiszota A dolfa W alew­

skiego (r. 1909), Allegro appassionato (1910), poemat symfoniczny Zygmunt i Barbara (1911 r.) i Walc fantastyczny (r. 1912). Na for­

tepian zaś skomponował: Humoreską pseiuloklasyczną (r. 1905), Preludium (r. 1908), Sonatą w czterech częściach na konkurs szo­

penowski we Lwowie (r. 1910) i Improwizacją (1914), a na czelo 1 fortepian Romans (1911).

W r. 1914 otworzyło się przed W alewskim nowe i szersze pole działania. Chór Akadem icki z powodu wybuchu wojny przestał istnieć. Szukał więc Bolesław W alewski innego terenu i znajduje -go w świeżo zaw iązującym się K rakow skim Towarzystwie O pero­

wym i tu dopiero rozw inął w całej p ełni swoją podziwu godną dzia­

łalność muzyczną i organizatorską, przez którą zdobył sobie tytuł do prawdziwej wdzięczności krakowskiego społeczeństwa.

Od r. 1874 nie posiadał K raków stałej opery. W miesiącach letnich zjeżdżał corocznie do Krakowa zespół muzyczny lwowskiego teatru z repertuarem oper i operetek. Lecz to krótkie staggnione operowe nie zaspakajało potrzeb kulturalnych mieszkańców K ra ­ kowa. Sporadyczne wysiłki w tym kierunku nie odnosiły pożąda­

nego skutku. Zaledwie ucichł h u k armat na przedpolu Krakow a późną jesienią 1914 r. stało się na przełomie 1914 i 1915 r. to, na co ju ż od dawna czekało społeczeństwo grodu podwawelskiego:

zorganizowano stałą operę. „T rzecz ciekawa — pisze B. Baczyń­

ski — poprzednie stałe organizacje operowe w Krakow ie niszczą w ypadki wojenne i pożar Krakow a, a ostatnią stalą operę zainicjo­

waną w r. 1915, właśnie zrodziła w ojna” 21.

W okół Walewskiego skupiła się z inicjatywy A. Ludwiga. H.

Zathey'a i B. Baczyńskiego garstka artystów-śpiewaków i muzy­

ków, która ju ż 13 I 1915 r. dała pierwsze przedstawienie. Wysta-

10 Z. J a c h i m e c k i , Muzyka polska, w dziele zbiorowym pt. „Polska, jej dzieje i k ultura ” , Warszawa 1930 T. I I I s. 920.

11 P od znakiem Melpomeny, K raków 1925 s. 28.

wiono dwie opery: Ticardowski B. W . Walewskiego i Królewicz Jaszczur B. Baczyńskiego. W ten sposób zawiązało się amatorskie Krakowskie Towarzystwo Operowe (K . T. O.). Nie otrzymywało ono żadnych subwencji a żyło tylko fanatycznym wprost um iłow a­

niem celu, ja k i sobie wytknęło: zorganizować i utrzymać stałą operę.

W pierwszych latach dawano przedstawienia operowe tylko w okresie letnim . Dopiero w r. 1921 otrzymało K. T. O. Teatr N o­

wości przy ulicy Bajskiej 12 na stałe, w którym szły na przem ian opera i operetka. Stałe przedstawienia rozpoczęto 3 września 1921 r.

operą St. M oniuszki H rabina22.

D ługoletnie marzenie Walewskiego stało się rzeczywistością.

Swą niezmordowaną energią wykazał ówczesnym czynnikom magi­

strackim, ja k nieuzasadnionym było ich niezdecydowanie i brak posłuchu dla licznych głosów przez lata wołających daremnie o sta­

łą operę25.

Chociaż w arunki lokalowe w przydzielonym budynku były opła­

kane a rekwizyty marne, jednak dzięki zapałowi i wysiłkowi po­

nad m iarę i wytrzymałość, dawano przedstawienia operowe na po­

ziomie i budziły podziw dla wykonawców.

Przyszły z czasem przeciwności i trudności, które w końcu za.

decydowały o losach opery. Nie było wsparcia moralnego i m aterial­

nego tak ze strony władz magistrackich, jak i sfer kulturalnych.

Z pow-odu braku subwencji, bez której żadna opera istnieć nie może i z powodu wzrastających sprzeciwów ze strony czynników miejskich, jakoby opera przyczyniała się do zmniejszenia frek­

wencji w teatrze im . J. Słowackiego, musiało K . T. O. opuścić teatr i zawiesić przedstawienia o p e r o w e K . T. O. zakończyło swo­

ją znojną pracę przedstawieniem mozartowskiej opery Don Juan dnia 3 X I I 1923 r.

Zam knięcie opery było dla Walewskiego ciężkim ciosem. M im o wszystko nie zrezygnował i nie wyrzekł się idei utrzym ania stałej opery. W rócono znowu do sezonów letnich w teatrze im . J. Sło­

wackiego, a W alewski doprow adził jeszcze do tego, że dawano raz w tygodniu, tj. w martwe dni dla dram atu (poniedziałek) przed­

stawienia operowe.

Od r. 1931 odbywały się operowe przedstawienia częściej n iż raz w tygodniu. Po pewnym czasie działalność K rak. Tow. O pero­

wego wyrażała się znowu w sporadycznych przedstawieniach, m a­

jących jednak pewną ciągłość i dotrwała aż do r. 1939, tj. do wy­

buchu I I wojny światowej.

“ „Nowości Ilustrowane” , K raków 1921 nr 8.

” „Przegląd Teatralny”, Warszawa — K raków 1922 nr 30/31.

, za"iknięcia opery przyczyni! się także w znacznej mierze W ikto r I letroń, który swą chciwością na grosz, żądał wysokich honorariów za występy, a opera^pozostawiona sama sofcie, pracując prawie spółdzielczo, nie mogła temu podołać . L. J a w o r z y ń s k a , rkps cyt.

(8)

W jakich warunkach, z ja k im nakładem sił m ontow ał i prow a­

dził Walewski tę instytucję muzyczną, tak konieczną dla k u ltu ral­

nego ośrodka, jak im był Kraków , jakie musiał zwalczać trudności, by utrzym ać ją na poważnym poziom ie, nie sposób w kilku sło­

wach opisać. Wystarczy wspomnieć, że był jej duszą, mózgiem i nie­

strudzonym kierow nikiem artystycznym, który jako kapelmistrz 0 niepowszednim talencie i rutynie, wyciskał na każdym przez siebie prow adzonym dziele swą indywidualność, czy to we frazow a­

niu, czy też w operowaniu efektami rytm icznym i i dynam icznym iIj.

D zięki właśnie tem u talentowi, niewyczerpującej się energii, nie- gasnącemu zapałow i m ógł zapewnić operze krakowskiej pow o­

dzenie.

Bolesław W allek W alewski, jako syn autora wielu sztuk dra­

matycznych. wychowany w atmosferze teatru, marzył o operze 1 dążył do wypowiedzenia się w ramach dram atu muzycznego. O za­

mierzeniach w tym kierunku świadczą dwa fragmenty z opery w jed­

nym akcie pt. Kurhanek Marylis0: niedokończona uwertura z r.

1905/6, oraz pieśń solowa Śpiew matki, na mezzosopran z tow. fo r­

tepianu do słów ballady A. Mickiewicza Kurhanek Maryli; piesn zaczyna się od słów: „Czem uż nie wstałam z rana'”. Na tytułowej stronicy jest napis: W yjątek z opery Kurhanek Maryli i później dopisane niebieskim ołówkiem kredkowym: data 1903 i op. V II Dopiero w r. 1911 napisał do słów A l. Bandrowskiego jednoaktow ą operę rom antyczną w czterech obrazach28 pt. Twardowski (Legen­

da), którą K. T. O. wystawiło 13 I 1915 na scenie teatru im. J.

Słowackiego.

Działalność artystyczna Bolesława W allek Walewskiego w K ra ­ kowie odbiła się echem o Warszawę, która go też dnia 1 września 1917 powołała na kapelmistrza oraz korepetytora solistów opery w Teatrze W ielkim , gdzie pod jego batutą wystawiono na wiosnę 1918 r. po raz pierwszy w Warszawie operę Ludom ira Różyckiego

25 Por. przypisek 29.

26 K o r n e l M i c h a ł o w s k i nazywa ją m ylnie „Kochanek M aryli” . Opery polskie, K raków 1954 s. 60.

27 Twórczość chóralną i solową zebrał W alewski w trzech teczkach, z k tó ­ rych pierwsza, mieszcząca kompozycje od r. 1900— 1917, jest oprawiona i dziś hardzo zdekompletowana. Na niektórych kompozycjach w pierwszej teczce do­

pisane są daty niebieskim ołówkiem. Jeden i ten sam utw ór posiada czasem kilka różnych dat np. Kołysanka op. I I I , 1902, 1903, 1901 i 1905; „A jak król poszedł na w ojnę” 1906, 1905, 1904. Popraw ki dotyczą przeważnie kompozycyj powstałych przed i po 1904 r. i idą w tym kierunku, by utw ór posiadał datę najbardziej zbliżoną do daty 1904, według której obchodził Walewski swe k o m ­ pozytorskie uroczystości jubileuszowe. M niej więc«j bowiem kolo r. 1904 zaczął Walewski szukać nowych dróg, nowych środków formotwórczych i tę też datę uznał za zasadniczą w swej twórczości muzycznej.

28 Nie w czterech aktach ja k podaje K. M i c h a ł o w s k i , dz. cyt., s. 120.

pt. Eros i Psyche**. (Powołanie Walewskiego przez Em ila M łynar­

skiego do Warszawy było ju ż aktualne w lipcu 1912 roku, a po raz trzeci 1 I X 1919 r. W tymże roku proponowano m u również objęcie takiego samego stanowiska w operze lw ow skiej30. Tak w Warszawie w r. 1919, m im o podpisanej umowy, ja k i we Lwowie nie objął fu n k c ji pierwszego kapelmistrza).

Tęsknota za Krakowem, przyw iązanie do jego życia muzycznego oraz w arunki lokalne, nie pozw alają m u na dłuższy pobyt w stolicy;

wynika to z treści listu pisanego do kleryków Księży Misjonarzy, w którym tak pisze: ..Miesiąc m inął, jak staram się przyzwyczaić do Warszawy, ale na razie dość trudno... A le to nic, ponieważ uw a­

żam swój pobyt w Warszawie za przejściowy, po którym chciałbym powrócić do Krakowa, z którego tak trudno m i było wyjeżdżać.

I utejsze chóry kościelne są na ogół słabsze, toteż tęsknię za chó­

rem Misjonarzy szczerze...” 31.

Jednakże pobyt w Warszawie przedłużył się do drugiej połowy stycznia 1919 roku, „którą — jak pisze w Szkicu autobiograficz­

nym — stęskniony za pracą w Krakow ie porzuca, wracając na po­

zostawiony posterunek w krzewieniu kultury muzycznej miasta um iłowanego” .

Znow u stanął na czele K rak. Tow. Operowego i jego siłam i wy­

stawił swą drugą operę w 4 aktach pt. Dola, napisaną do własnego libretta. Premiera odbyła się dnia 15 sierpnia 1919 r. Na scenie opery warszawskiej odegrano ją w następnym roku.

W roku 1920 odbyło się przedstawienie trzeciej jego opery w jednym akcie, tym razem kom icznej, pt. Żona divóch mężów, do słów Jerzego Guranowskiego. (Uwerturę do tej opery grywano na estradzie pt. Scherzo pseudoklasyczne).

Kierownictwo zespołami muzycznymi, pedagogiczna i organiza­

cyjna praca nie wpływa jednak ham ująco na jego twórczość, w k tó ­ rej wyraźniej uwydatnia się indyw idualność artysty-kompozytora.

Do roku bowiem 1919 napisał przeszło 50 kom pozycji chóralnych, ponad 20 pieśni solowych, sześć dzieł symfonicznych, jeden cykl pieśni z towarzyszeniem orkiestry pt. Cztery Pory Roku, jedną kantatę na sola. chór i orkistrę, cztery kompozycje fortepianowe,

29 Z okazji wystawienia tej opery napisał Fr. B r z e z i ń s k i w „Kurierze W arszawskim’ nr 80 r. 1918 o W alewskim jako kapelm istrzu te słowa: „N aj­

trudniejsze jest chyba zadanie kapelm istrza, który musi znać najdokładniej partie solistów, wszystkie głosy chóru i orkiestry, musi na te wszystkie czyn­

n ik i dawać baczenie; uzgodnić je ze sobą, który wreszcie jest odpow iedzialny za całą interpretację muzyczną, za tempo, rytm ikę, cieniowanie dynamiczne i frazowanie. P. W allek Walewski wywiązał się z tego zadania tak znakom icie, jak gdyby oprócz talentu m iał za sobą długie łata doświadczenia; jem u to przede wszystkim zawdzięcza autor (opery) swój triu m f wczorajszy” .

M List Dyrekcji Teatrów M iejskich we Lwowie z d. 20 V I I 1919 r. por.

z listem E. Młynarskiego z 5 V I I I 1919. Listy do B. W allek Walewskiego, B ibl.

Jag., dział muzyczny.

31 „Meteor” , r! 11: 1919.

(9)

6 utworów na organy*2, dwa opracowania na jeden głos z akom pa­

niam entem fortepianu (Pieśni Legionów oraz Kolędy i Pastorałki) i trzy opery.

W jesieni 1919 r. zawiązuje się znowu w Krakowie nowa insty­

tucja muzyczna, która w życiu Bolesława W allek Walewskiego ode­

grała poważną rolę, mianowicie Towarzystwo Śpiewacze „Echo” . Uproszony przez założycieli, obejmuje dnia 27 października 1919 roku artystyczne kierownictwo tego chóru męskiego, który m iał być realizatorem jego zamierzeń artystycznych i najlepszym od­

twórcą jego mistrzowskich pomysłów muzycznych. Każdy występ tego świetnego zespołu pod batutą Walewskiego wzbudzał niekła­

many podziw i nic też dziwnego, że prowadzony tak wytrawną ręką i wspierany jego pięknym głosem zbierał laury i nagrody nie tylko w kraju, ale i za granicą. Pierwsze nagrody otrzymał chór „Echo”

w Poznaniu w 1921 i 1924 r., a w Warszawie 1922 r. W Am ster­

damie zaś zyskał w r. 1923 czwartą nagrodę w grupie chórów zna­

kom itych za wykonanie bez dyrygenta Bajki o Kasi i królewiczu, a Walewski, nieprzew idzianą regulam inem konkursu, nagrodę dla dyrygenta. Po w ielu świetnych koncertach w kraju wyruszył W a­

lewski w r. 1927 z chórem „Echo” w podróż artystyczną do Cze­

chosłowacji i A ustrii, a w r. 1931 do Jugosławii, gdzie w większych miastach dawano koncerty polskiej pieśni, które cieszyły się d u ­ żym powodzeniem i uznaniem. Częste występy w Polskim Radio zapoznawały słuchaczy w całej Polsce z dorobkiem artystycznym

„Echa” oraz z oryginalną interpretacją utworów wykonywanych pod niezawodną batutą Walewskiego. Do programów koncertowych

„Echa” wprowadzał W alewski oprócz swoich kom pozycji także utwory kom pozytorów młodszej generacji i w ten sposób dodawał m łodym debiutantom bodźców do dalszej pracy.

Pod batutą Walewskiego wykonywało również Towarzystwo M u­

zyczne w połączeniu z „Echem ” , K . T. O. i Zw iązkiem M uzyków Polskich w sali Starego Teatru, dzieła symfoniczno-wokalne, jak np.: Reąuiem Berlioza, Missa solemnis Beethovena, aratorium Dawid Honeggera i Stabat Mater Szymanowskiego.

Walewski był nie tylko doskonałym dyrygentem, ale i niezrów­

nanym i niezawodnym akom paniatorem . Najświetniejsi śpiewacy czuli się tylko przy jego akompaniamencie bezpieczni i w swoim żywiole. „K ażdy śpiewak występujący w Krakow ie na estradzie koncertowej — jak czytamy w Gazecie Muzycznej z r. 1919 — sta­

wiał za warunek, że W alewski będzie akom paniow ał” .

Dowodem uznania dla pracy artystycznej i pedagogicznej W a­

lewskiego są stanowiska, na które go powołano. W liście z d. 30 V 1919 r. otrzymał z Ministerstwa K ultury i Sztuki nom inację na

32 lś [ L e o n Ś w i e r c z e k], W a l l e k W a l e w s k i , M iniatury orga- nowe, P reludium b-moll, P W M 1962.

egzaminatora dla egzaminów państwowych z m uzyki w K rakow ie (harm onia i ko ntrapunkt dla organistów). W roku zaś 1922, dnia 11 I X pow ołuje go to samo ministerstwo na członka kom itetu znawców dla ochrony praw autorskich, a Naczelna R ada ZA SP m ianuje go d. 28 X 1923 m ężem zaufania do spraw teatru, opery i operetki. Gdy dyrektoram i teatru krakowskiego byli: Bujański, Trzciński, Osterwa i Frycz pracował jako referent muzyczny dram atu.

Zajm ował się również W alewski i pracą oświatową. Wygłaszał odczyty nie tylko w K rakow skim Uniwersytecie Ludowym im . A.

Mickiewicza, lecz także wyjeżdżał ze St. Bursą w okresie niew oli do Poznania, krzepiąc tam rodaków polskim słowem i m uzyką.

W wolnej ju ż Polsce powoływano go często, jako wykładowcę na Wyższe Kursy Nauczycielskie, odbywające się w różnych stronach Polski. W czasie tych wyjazdów, wolne chwile między w ykładam i poświęcał kom ponow aniu; np. w W olsztynie w r. 1928, w czasie trwania kursu napisał trzy kwartety chóralne: Orlętom sława.

Deszcz w słońcu (18 V III ) i Grający step (21 V III ) .

Chwytał także często za pióro, pisząc czy to sprawozdania z sali koncertowej, czy też na aktualne tematy muzyczne i jako krytyk zapisał się chlubnie w dziele propagandy na rzecz M łodej P o lsk i33.

Na łamach Nowej Reform y nr 269— 285, 1925 r. i w Przeglądzie Muzycznym n r 2— 8, 1926 opisał W alewski pt. Pieśń polska na Bal­

konie wycieczkę artystyczną Krakowskiego Chóru Akademickiego do R u m u n ii, Bułgarii, Turcji, Jugosławii i Węgier. Napisał również recenzję o książkach: H. Opieńskiego Chopin i Z. Jachiineckiego St. MoniuszkoM. Przed m ikrofonem Polskiego R adia wygłosił także prelekcję pt. Stanislaic Niewiadomski jako kompozytor chóralny, która później wyszła drukiem , oraz wspomnienie pośmiertne po­

święcone pam ięci Stanisława Lipskiego, kompozytora krakowskiego.

Opera. Tow. Śpiewacze „Echo” , chór akademicki, chór klery­

ków na Stradom iu, działalność pedagogiczna. Radio, akom pania­

ment śpiewakom to dziedziny, w których głównie uw ydatnia się praca Walewskiego. A gdy się wliczy jeszcze do tych zajęć różne imprezy kulturalno-społeczne, narodowe i okolicznościowe, odby­

wające się stale przy jego współudziale, oraz uświetnianie nabo­

żeństw śpiewami solowymi czy chórowym i w różnych kościołach, śluby i pogrzeby, to się otrzyma pełny obraz pracy, która zdaje się przerastać siły jednego człowieka. Zawsze był gotów do usług tam dokąd go proszono, a czynił to z największą bezinteresow­

nością. Nawet za bramy klasztorne dotarła wieść o jego wielkiej uczynności, ja k świadczy o tym bilecik z życzeniami świątecznymi

33 J. R e i s s, J ak przyjął K raków muzykę, M łodej Polski, „D ziennik P o l­

ski” . 12 I 1947. dodatek O d A — do — Z, n r 2.

34 „Glos N arodu” , 6 X 1926.

(10)

z r. 1938, na k tórym przełożon a karm elitańskiego klasztoru w K ra­

k ow ie przy ul. K opernika 44 pisze: „O śm ielam się p rosić Prze- zacnego Pana D yrektora, aby raczył zagrać u nas w k ościółku w uroczystość B ożego N arodzenia o godz. 8-m ej rano...” W śród tego jednak nawału pracy znajduje jeszcze czas na tw órczość, która rośnie, potężn ieje i nabiera z każdym rok iem większego rozgłosu.

T w orzy i obsyla konkursy, na k tórych przeważnie bierze pierwsze n agrody, ch ociaż pisane są nieraz w pośpiechu, często za sceną w czasie antraktów i bez p om ocy instrumentu. Za sceną pisał m ię­

dzy innym i Mszą P olską na ch ór męski, a nagrodzony na k on ku r­

sie Psalm 130 na chór m ęski a cappella d ok oń czy ł na dw orcu w K rzeszow icach, w czasie czekania na op óźn ion y p ociąg; p o p u ­ larną serenadę G dy przyjdą... skom ponow ał na proszonym p rzy ję ­ ciu u dra T. P iotrow sk iego, przed p odan iem k olacji.

Działalność artystyczna W alew skiego na niwie ojczystej kultury znalazła należytą ocen ę ze strony przedstaw icieli nauki. K om itet, p ow ołan y przez Polską A kadem ię U m iejętn ości d o nadawania na­

grody z fu n d acji im. F. Jasińskiego za d zieło z zakresu grafiki, rzeźby lub m uzyki, wystawione lub w ykonane w K rakow ie w ciągu 1925 r. uchwalił jednom yślnie przedstaw ić P A U w niosek dr Z. Ja- chim eckiego, by nagrodę tę nadała B olesław ow i W allek W alew skie­

mu, „a to zarów no w uznaniu tw órczości kom p ozytorsk iej, jak i zasług o k o ło szerzenia kultury m uzycznej w naszym k ra ju ::*5.

Chwilami w ypoczyn ku były dla W alew skiego w yjazdy w okresie letnim d o d om ów K sięży M isjonarzy w K rzeszow icach, W ilnie i Olczy p od Z a k op a n em 36. N ajchętniej przebyw ał w O lczy, gdzie z okien w illi napawał się pięknem Tatr, gdzie wsłuchiwał się w p o ­ świsty wiatru halnego lub przeżywał burze górskie. T u zrodził się u niego pom ysł napisania libretta d o op ery Pom sta Jontkow a, która jest ep ilogiem m oniuszkow skiej Halki. Przez bezpośrednie zaś obcow an ie z góralam i poznał ich życie, gwarę, m uzykę i śpiew.

F o lk lo r podhalański wykorzystał W alewski w operze Pom sta J on t­

kowa i w utw orach chóralnych ja k : K ierd ele, Na gęśliczkach i in.

Tu także opracow ał tekst słowny d o oratorium pt. A pokalipsa, a muzykę zaś d o niego zaczął pisać w lecie 1930 r. w W ilnie, w d o ­ mu K sięży M isjonarzy na G órze Z b a w iciela 37. N ajpiękniejszą k o m ­ pozycją spośród utw orów u łożon ych w O lczy jest In viam pacis, na ch ór męski z tow. skrzypiec i harm onium , napisane z okazji wyjazdu ks. H. Feichta d o W arszawy w sierpniu 1928 r.

35 S p ra w o zd an ie P A U z r. 1 9 2 6 .

38 K s . L . Ś w i e r c z e k , P o b y t B . W a lle k W a le w s k ie g o w d o m a c h K s i ę ż y M is jo n a r z y, „ M e te o r ” . R . 3 6 : 1 9 6 0 nr 2 s. 9 6 i nr 3 g. 1 4 4 .

37 P o b y t W a le w sk ie g o w W iln ie w y k o rzy sty w a ły m iejsc o w e p la có w k i m u ­ zyczne i za p raszały go do p ro w a d zen ia ze sp o łó w m u zy cz n y c h , na co nie zaw sze Ł y ł p rzy g o to w a n y tak , że m usiał sp ro w a d zać fr a k ek sp resem z K ra k o w a .

W iosną 1924-go roku opuścił W alew ski jeszcze raz K raków , w yjeżdżając na pew ien czas do Poznania, gdzie pracow ał na stano­

wisku kapelm istrza opery w Teatrze W ie lk im 38. Na scenie tego teatru odbyła się d. 16 X 1926 r. prem iera jeg o czw artej opery w 4 aktach do własnego libretta pt. Pom sta Jontkow a. Grano ją tam 15 razy. Potem wystawiano tę operę w K atow icach 30 V I 1927, oraz w styczniu i lutym 1928 r. W K rakow ie grała ją k ato­

w ick a opera 3 V II i 7 V II 1927. W e Lw ow ie w ykonano ją 30 III i 20 V II 1928 r. W szystkich przedstawień było tam dwanaście.

W lecie 1931 r. odegrano Pom stą Jontkow ą w' Z akopanem na w o l­

nym p o w ie trzu 3*. W K rakow ie w zn ow iono ją znowu p o p ięciu ła­

tach w lutym 1932 r. W W arszawie nie została w ystaw iona40.

D o tw órczości W alew skiego związanej ze sceną należy w liczyć rów n ież Legendą o W andzie, K rakusie i sm oku, której słowa napi­

sał Szczęstny F o e lk e l41. M uzyka składa się z 17 num erów , a w ła­

ściwie z 15, gdyż nr 12 jest p ow tórką 5, a 14 nru 7. Są to prze­

ważnie niedługie wstawki instrumentalne, w okalne lub m elodra- m atyczne przeplatające słowny tekst obrazu scenicznego. Spektakl ten odegrano wr r. 1932 na dziedzińcu wawelskim. O p rócz tego skom ponow ał ilustrację muzyczną do Lilii W en ed y, K sięcia n ie­

złom n ego, O tella i innych. O pracow ał rów n ież muzykę d o słucho­

w iska W e se le Śląskie St. Ligonia i A . K ubiczka dla P ol. Radia w K atow icach .

Opera Pom sta Jontkow a zamyka drugi okres tw órczości, zap o­

czątkow any w 1915 r. w ystawieniem jeg o pierw szej op ery Tw ar­

d ow ski. W następnym okresie p ra cy k om p ozytorsk iej wysuwa się na pierw szy plan nuta religijna. Okres ten rozpoczyn a w listopa­

dzie 1926 r. Missa in h on orem Sti V in cen tii a Paulo na ch ó r męski z towarzyszeniem organow ym ; punkt szczytow y stanowi oratorium A pokalipsa, w dwu częściach na sola i chóry z orkiestrą (19 31 ), a ostatnim większym dziełem tego czasu jest R eąuiem na ch ór m ę­

ski z organami lub orkiestrą (19 36 ). Bierze wtedy rów n ież udział w przygotow yw aniu do druku jubileuszow ego wydania Śpiewnika k o ścieln eg o ks. J. Siedleckiego (1878— 1828), oraz w opracow yw a-

38 ..P rze g lą d P oran n y” , P o z n a ń , 11 I I I 1 9 2 4 .

39 W . F a b r y . H alk a i J o n te k u s tó p G ie w o n tu , „ Ś p ie w a k ” , 1 9 3 1 nr 9 . 40 W . W i l c z y ń s k i w a rty k u le p t. B o lesła w W a lle k W a l e w s k i , „ G a z e ta A r ty stó w ” z d. 24 I I 1 9 3 5 , p isz e : „ ...k ie d y ju ż m ow a o o p erze to m u szę d o d a ć, ac zk o lw iek z w ielk ą p rzyk ro ścią, że « P o m sta J o n tk o w a * W a le w s k ie g o w y sta ­ w ian a w K r a k o w ie , K a to w ic a c h , P ozn an iu i L w o w ie w szęd zie p rz y jm o w a n a z en tu z ja z m e m , nie zo stała w ystaw ion a w W a r sz a w ie , b o ...p . M ły n a rsk i sp rz e ­ c iw ił się je j w ystaw ien iu ’ . K . M i c h a ł o w s k i p o d a je d atę je j w yk on an ia w W a rsz a w ie na 3 1 I I I 1 9 2 8 , ( d z . c y t. s. 1 0 0 ) , co nie je st zg od n e z p raw dą, po n iew a ż 3 0 I I I 1 9 2 8 była w ystaw ion a w e L w o w ie. „ S ło w o P o lsk ie ” nr 89 r. 1 9 2 8 , ..G a ze ta P oran n a’” 1 9 2 8 nr 8 4 5 7 .

41 N ie M ich alin a Janoszan ka ja k p o d a je K . M i c h a ł o w s k i , d z. c y t . s. 73.

(11)

niu towarzyszenia organowego <lo tego śpiewnika, pod redakcją ks.

W endelina Św ierczka12.

Działalność kompozytorska w tym okresie nie ogranicza się tylko do m uzyki religijnej, gdyż powstają wtedy również dosko­

nałe utwory świeckie na chór męski, jak np. Gieicontowa baśń, Rokitna, Kierdele, Zielone Świątki na Bielanach, Rapsod burzowy. Muzyka, Krakowiak i inne.

Twórczość chóralna na zespoły męskie pozostaje nadal głównym terenem jego pracy kompozytorskiej. W tej dziedzinie pokazał W alewski najciekawszy odcinek swej twórczości. Takiej śmiałej i pomysłowej inw encji, takich nowych i świeżych elementów har­

monicznych, wynikłych z ciekawego prowadzenia i przeciwstawia­

nia sobie głosów oraz środków technicznych, nie znała dotychcza­

sowa polska chóralistyka. Nawskroś oryginalne traktowanie fak­

tury chóralnej nie zawsze trafiało do przekonania muzyków. ^ y- m ownym dowodem jest choćby ten fakt, że utw ór Rokitna na chór męski został na konkursie kom pozytorskim w Poznaniu uznany za niewykonalny, lecz praktyka dowiodła, że jest kom pozycją bardzo efektowną J'\ O w ykonaniu w Poznaniu kom pozycji Rokitna donosi W alewskiemu Feliks Nowowiejski w liście z d. 30 X I I 1930, że

„d. 11 X I 1930 na uroczystej akadem ii w Zam ku odśpiewało nasze Echo Pańską Rokitnę, pod m oją batutą, sukces był w ielki” 44.

W kompozycjach na chór męski stworzył W alewski swój własny styl i na tym też polu zajął wśród polskich kom pozytorów przodu­

jące stanowisko. Przy jego fenom enalnej muzykalności, inwencji i pomysłowości twórczej mógłby był i w dziedzinie sym fonii i opery dojść do większycli i doskonalszych osiągnięć, gdyby nie trudności materialne w okresie m łodzieńczym nie pozwalające m u na dłuższe kształcenie się za granicą, a później zaś „praca rozstrzelona w róż­

nych kierunkach nie dawała możności z natury rzeczy na trwałe skupienie myśli do tego rodzaju wysiłku, jak i jest potrzebny dla twórczości operowej i symfonicznej” 45.

Pierwszym odtwórcą świeckich kom pozycji chóralnych W alew­

skiego był prawie zawsze mistrzowski zespół śpiewaczy „Echo” , z którym osoba Bolesława W allek Walewskiego była jakby niero­

zerwalnie związana. Tę łączność zadokum entował koncert ju b ile ­ uszowy, urządzony w listopadzie 1929 r., z okazji 10-lecia istnienia

„Echa” , oraz 25-lecia pracy artystycznej B. W allek W alew skiego48.

Niedługo po tej uroczystości, dnia 27 X I 1929 r., otrzymał W a­

lewski odznaki Kawalera Krzyża Oficerskiego Orderu Odrodzenia Polski.

« „Glos N arodu” , 13 V I 1929.

43 ..D ziennik Poznański” , 12 IV 1935.

44 Listy do B. W allek Walewskiego, B ibl. Jag., dział muzyczny.

43 A. J e n d 1, Koncert kompozytorski B. W allek Walewskiego, „Ilustro ­ wany K urier Codzienny” , 11 I I 1935.

49 ..Ilustrowany K urier Codzienny” , 20 X I 1929.

K om itet Organizacyjny Drugiego Wszechpolskiego Kongresu

^Muzyki B eligijnej, który się odbył w Krakow ie w dniach 22 i 23 listopada 1931 r., powołał Walewskiego na kierow nika artystycz­

nego kongresu47. W czasie tego kongresu, na koncercie współczes­

nej polskiej m uzyki religijnej, wykonano w yjątek z jego oratorium Apokalipsa: „Święty Pan Zastępów” na tenor, alt, baryton, chór inęski i orkiestrę, które pisał na konkurs, ogłoszony przez W ielk o­

polski Zw iązek Śpiewaczy na rok 1931.

O ratorium Apokalipsa, które uważał W alewski za najlepsze dzieło w ogólnym swoim dorobku muzycznym, zostało wykonane po raz pierwszy w Krakow ie w kw ietniu 1933 r.; Poznań usłyszał je dopiero w dwa lata później, dnia 10 IV 1935 r., a K raków jeszcze raz 15 X I I 1935 r . 48.

W programach koncertowych starał się Walewski uwzględniać i obcy dorobek muzyczny, zwłaszcza słowiański. W dowód uznania, za zaznajom ienie polskiego społeczeństwa z muzyką i śpiewem czechosłowackim, otrzymał 23 V 1935 r. za pośrednictwem konsu­

latu czechosłowackiego w Krakow ie od Ministerstwa Oświaty Bep.

Czechosłowackiej, jako dar, facsimile rękopisu opery pt. Sprzedana narzeczona B. Smetany.

A jak odnosiło się polskie, a szczególnie krakowskie społeczeń­

stwo do artystycznej działalności Bolesława W allek Walewskiego, czy doceniało tę wybitną rolę, jaką odgrywał na gruncie krakow ­ skim? Objawem a zarazem i m iarą uczuć żywionych ze strony kulturalnego Krakowa dla jego osoby była uroczystość urządzona dnia 7 I I 1935 r., staraniem krakowskiego „Echa”, ku uczczeniu 30-letniej pracy kompozytorskiej i 50-letniej rocznicy urodzin. Ta uroczystość dała możność kulturalnym sferom Krakow a do zado­

kum entow ania swej wdzięczności i uznania dla niespożytej pracy i niezapom nianych zasług koło krzewienia kultury muzycznej w podwawelskim grodzie. W hołdzie Krakowa uczestniczyła cała Polska, zasłuchana w głośniki radiowe, transm itujące z sali Starego Teatru przebieg uroczystości, w której wzięli udział przedstawi­

ciele władz państwowych, duchowieństwa, świata naukowego, lite­

rackiego, artystycznego, muzycznego i tłum y w ielbicieli talentu Walewskiego. Publiczność uczciła jubilata przez powstanie z miejsc;

na estradę weszły delegacje, by im ieniem licznych organizacji i to­

warzystw śpiewaczych z całej Polski złożyć m u hołd dla jego wiel­

kiej, bezinteresownej działalności i pracy ku chwale Polski. Z serca płynące przemówienia, odczytanie listu prezydenta m. Krakow a,

47 Zol). ,.IIustrowany K urier Codzienny” z d. 23 i 26 X I ; „Głos N arodu’

i „Czas” z 28 X I ; „K urier Poznański” z 23 i 27 X I 1931, oraz Program D ru ­ giego Wszechpolskiego Kongresu M uzyki Religijnej u' Krakowie z d. 22 i 23 X I 1931.

48 Zol), dzienniki krakowskie z kw ietnia i z grudnia 1935, oraz „K urier P oznański” i „D ziennik Poznański” z 12 I V 1935.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Wykonawca powołujący się przy wykazywaniu spełnienia warunków udziału w postępowaniu na zdolność finansową innych podmiotów, przedkłada informację banku lub

Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie i Powiatowy Urząd Pracy, należy wskazać Miasto Kowary i Gminę Mysłakowice, powiatowe jednostki oświatowe, domy

Post wigilijny jest zwyczajem dość powszechnie przestrzeganym, mimo że w wielu wyznaniach chrześcijańskich nie jest nakazany.. Biskupi łacińscy zachęcają do zachowania tego

Konwencja poświęca dużo uwagi kobietom, ponieważ obejmuje formy przemocy, których doświadczają jedynie kobiety!. (przymusowa aborcja, okaleczenie

W dniu 17 grudnia A.D.2021 otrzymaliśmy od Pana e-mail, z Pana stanowiskiem w tej sprawie, sprowadzającym się do konstatacji, że może Pan nadal pozostać

informuje, że na tablicy ogłoszeń Urzędu Miejskiego przy ul. Koś- ciuszki 32A oraz na stronie internetowej www.bip.grodzisk.pl został umieszczony wykaz z dn. 23.02.2021

a) wykaz robót budowlanych wykonanych w okresie ostatnich pięciu lat przed upływem terminu składania ofert albo wniosków o dopuszczenie do udziału w postępowaniu, a jeżeli

3. Ogłoszenie o przetargu zostało zamieszczone na tablicach ogłoszeń Starostwa Powiatowego w Pruszkowie oraz Urzędu Gminy Brwinów, a także w Biuletynie Informacji