KWARTALNIK STOWARZYSZENIA TWÓRCÓW LUDOWYCH
R. IV Nr 3/12/1989
Cena 250 zł.
K W A R T A L N I K S T O W A R Z Y S Z E N I A T W Ó R C Ó W L U D O W Y C H
N r ind. 37976X P L I S S N 0 8 6 0 - 4 1 2 6
Z E S P Ó Ł R E D A K C Y J N Y R e d a k t o r n a c z e l n y :
S e k r e t a r z r e d a k c j i : K i e r o w n i k D z i a ł u
L i t e r a t u r y i S z t u k i L u d o w e j K o r e k t a :
P r o j e k t o k ł a d k i :
A D R E S R E D A K C J I : 20-112 L u b l i n , ul. G r o d z k a 14, tel. 237-45
R e d a k c j a nie z w r a c a m a t e r i a ł ó w nie z a m a w i a n y c h o r a z z a s t r z e g a sobie p r a w o s k r ó t ó w , z m i a n t y t u ł ó w a t a k ż e p o p r a w e k stylistyczno-językowych.
W Y D A W C A : R S W „ P r a s a - K s i ą ż k a - R u c h "
L u b e l s k i e W y d a w n i c t w o P r a s o w e , 20-077 L u b l i n , ul. J a s n a 6.
D R U K : L u b e l s k i e Z a k ł a d y G r a f i c z n e i m . P K W N , L u b l i n , u l . U n i c k a 4 Z a k ł a d n r 6, B i a ł a P o d l a s k a , ul. O r z e c h o w a 58.
K i e r o w n i k H a l i n a M u l a w a
P r z e k a z a n o d o d r u k u w czerwcu 1989 r. N a k ł a d 4.000 egz.
S t a n i s ł a w W e r e m c z u k W i k t o r Lickiewicz
M a r i a P r z e s m y c k a R o m u a l d a G r a b o w s k a Zbigniew S t r z a ł k o w s k i
Na okładce:
Władysław Garncarczyk, Obrazy n a szkle, Rogi, woj. nowosądeckie
Zdjęcia: C. Krupa, L. Kistelski
S T A N I S Ł A W W E R E M C Z U K
K i e d y p r z y j e c h a l i ś m y s w e g o czasu do s t r a j k u j ą c y c h od t y g o d n i r o l n i k ó w w P i a s k a c h S z l a c h e c k i c h , w w o j . z a m o j s k i m , gdzieś w okolicach b o d a j ż e S t r y j n y d r o g ę z a s t ą p i ł o n a m d w ó c h p r z y g o d n y c h m ę ż c z y z n . C h c i e l i b y ś m y ich p o d w i e ź l i . J u ż w s a m o c h o d z i e o k a zało się, że b y l i n a l e c i u t k i m „ r a u s z u " . P i l n i e j e d n a k n a s ł u c h i w a l i n a s z e j r o z m o w y a z o r i e n t o w a w s z y się, że j e s t e ś m y d z i e n n i k a r z a m i i j e d z i e m y do s t r a j k u j ą c y c h , j e d e n z n i c h o d e z w a ł się z o d c i e n i e m p r z e c h w a ł k i a n a w e t l e k k i e j g r o ź b y : T o co, b r u d n y z b u d z i ł się! J a k i b r u d n y , p r ó b o w a l i ś m y szczerze o p o n o w a ć , t y m b a r d z i e j , że ż a d n e m u z n a s n i e obce b y ł y r o b o t y g o s p o d a r s k i e i p o l o w e . T a k , tek, p a n o w i e — u p i e r a ł się n a s z r o z m ó w c a
— b r u d n y . A l e t e r a z już n i e b ę d z i e p o s ł u s z n y , z e r w a ł się z ł a ń c u c h a !
z i ś m y ś l ę , ż e ó w r o l n i k , o ś m i e l o n y o d r o b i n ą
D
w ó d k i , w s p o s ó b l a p i d a r n y b a r d z i e j t r a f n i e u j ą ł o b e c n ą s y t u a c j ę w s i , n i ż w i e l e n a p u s z c z o n y c h p r z e m ó w i e ń i m a n i f e s t ó w . Z r e s z t ą p o t w i e r d z e n i e j e g o s ł ó w z n a l a z ł e m z a k i l k a n a ś c i e m i n u t w P i a s k a c h S z l a c h e c k i c h . B y ł o t o p r z e ż y c i e n i e p o w t a r z a l n e ; w s z y s t k i e d r o g i , p o b o c z a , p l a c y k i i p o d w ó r k a u p c h a n e s a m o c h o d a m i i c i ą g n i k a m i , p o n a d p i ę c i o t y s i ę c z n y t ł u m i o s o b l i w a a t m o s f e r a c h ł o p s k i e g o , n i e z a l e ż n e g o r a d z e n i a . I t a k c o c z w a r t e k , p r z e z m i e s i ą c e , z z a m o j s k i e g o i s ą s i e d n i c h w o j e w ó d z t w p o t o , b y z a m a n i f e s t o w a ć s w o j ą w o l ę i j e d n o ś ć o r a z w s p ó l n i e w a l c z y ć o t o . c o s w o j e i n a r o d o w e .D l a c z e g o t a k w i e l e n a t e m a t z p o z o r u p r z e b r z m i a ł y , b o p r z e c i e ż b y ł o t o j e s z c z e p r z e d w y b o r a m i ? J e d e n z m o i c h p r z y j a c i ó ł , f i l o z o f u j ą c y e k o n o m i s t a , z a w s z e m n i e p r z e k o n y w a ł , ż e n i e j e s t w a ż n e t o , c o s i ę a k t u a l n i e d z i e j e , w a ż n e s ą t r e n d y , c z y l i n i e j a k o z w i a s t u n y t e g o . c o n a d e j d z i e . A z a t e m t r z e b a o d c z y t y w a ć n i e t o , c o r z u c a s i ę p o w s z e c h n i e w o c z y a l e t o , c o k i e ł k u j e n i e j a k o j e s z c z e w c i e n i u l u b p o d w a r s t w ą ś c i ó ł k i , p o k t ó r e j t o c z y s i ę b i e ż ą c e , h a ł a ś l i w e ż y c i e . O w o p r z e b u d z e n i e s i ę c h ł o p ó w — r o l n i k ó w j e s t t a k i m z w i a s t u n e m , j a k s ą d z ę
— n o w e j w s i .
A s k o r o w s p o m n i e l i ś m y j u ż o w y b o r a c h ; k a n d y d a c i n a p o s ł ó w i s e n a t o r ó w p r z e ś c i g a l i s i ę w , , p r o g r a m a c h " ,
C z e s ł a w L i p a , Poległ w obronie ojczyzny r z e ź b a d r e w n o ,
M A R I A K O Z A C Z K O W A
W r z e s i e ń
Przyszedł wrzesień, pożogi nawzniecal, Słońce dymem z naszych domów zasnuł, Żołnierz pomoc chciał zwać — nie wyleciał Już krzyk z przestrzelonych płuc.
Okna domów rozbitych oślepły, Jeszcze resztka szyb dzwoni po rynnie, Ktoś pośliznął się na krwi zakrzepłej Co z dziecięcej główki brukiem płynie.
Dokąd pójdzie ta matka w żałobie Zabitego dźwigając malucha, Kiedy musi uciekać od ludzi?
Kto zagasi cierpienia i ogień,
Wojnę i głód, co wraz z nią wybucha I serc znicze w piachu mogił studzi?
1
Przebudzenie
deklaracjach i obietnicach. G d y b y ś m y dali w i a r ę chociaż w części temu, co mówili, od lipca r o k u P a ń s k i e g o 1989 wchodzilibyśmy j u ż (w w y o b r a ź n i ) w o k r e s godów w i e czystych, dostatku, szczęścia i r o z w i ą z y w a n i a wszelkich ludzkich p r o b l e m ó w . J e d n e g o wszakże n a m nie obiecy
w a n o , poza f o r m a l n y m i o g ó l n i k a m i — r o z w o j u k u l t u r y , r o z k w i t u życia duchowego, a j u ż o k u l t u r z e l u d o w e j nikt bodajże n a w e t n i e w s p o m n i a ł . I to był kolejny sy
gnał, k t ó r y w a r t o z a p a m i ę t a ć .
W r a c a j m y w s z a k ż e d o g ł ó w n e g o t o k u n a s z y c h r o z w a żań. O w o p r z e b u d z e n i e w s i dobitnie przejawiło się t a k że w n i e z w y k ł y m o ż y w i e n i u i o d n o w i e politycznego r u chu ludowego. W k w i e t n i u br. w W a r s z a w i e został z a w i ą z a n y Społeczny Ogólnopolski K o m i t e t O d r o d z e n i a R u c h u L u d o w e g o , do którego weszli byli działacze P S L , Z M W R P „Wici", byli żołnierze B a t a l i o n ó w Chłopskich, działacze Z S L oraz ,,Solidarności" R I . P o s t a w i l i sobie oni za cel. m ó w i ą c w uproszczeniu, p o w r ó t do źródeł r u c h u ludowego. W k r ó t c e p o t e m p o w s t a ł y p o d o b n e k o mitety regionalne i w o j e w ó d z k i e .
Na uroczystym s p o t k a n i u działaczy l u d o w y c h w W a r szawie — W i l a n o w i e 15 sierpnia br. w z n o w i ł o działal
ność — p r z e r w a n ą n a s k u t e k s t a l i n o w s k o - b i e r u t o w s k i e g o t e r r o r u — Polskie S t r o n n i c t w o L u d o w e . P r e z e s e m h o n o r o w y m T y m c z a s o w e g o Naczelnego K o m i t e t u w y k o n a w czego został w y b r a n y były K o m e n d a n t G ł ó w n y BCh, g e n e r a ł Franciszek K a m i ń s k i . W ślad za t y m zaczęły p o w s t a w a ć wojewódzkie k o m i s j e organizacyjne i koła P S L . Wcześniej, j a k w i a d o m o , w całym k r a j u rozwijał się b a r d z o dynamicznie r u c h N S Z Z R I „Solidarność". Rzecz w tym, że jego d y n a m i z m , j a k oceniali o b s e r w a t o r z y , był n a wsi większy niż w mieście czy ś r o d o w i s k a c h r o botniczych. Nie będziemy t u w r a c a ć do przyczyn bez
pośrednich i pośrednich oraz źródeł ozdrowieńczych j a kie wypłynęły z r u c h u „Solidarności", decyzji „ o k r ą g ł e go stołu" czy przytłaczającego p o p a r c i a n a r o d u i d e o m suwerennego b u d o w a n i a przyszłości Polski. Nie miejsce tu n a to. C h c e m y śledzić to, co n o w e . A n o w y m bez w ą t p i e n i a jest odrodzenie r u c h u ludowego. Kiedy piszę te słowa środki społecznego p r z e k a z u p o d a ł y i n f o r m a c j ę o i n i c j a t y w i e p o w o ł a n i a P S L „Solidarność" podjętej
przez przewodniczącego NSZZ R I Józefa Slisza. P o w stały także mniejsze grupy P S L , k t ó r e wszakże ostatnio połączyły się z g ł ó w n y m n u r t e m peeselowskim. W s z y s t k o na to wskazuje, że w n i e d ł u g i m czasie dojdzie do K o n gresu R u c h u L u d o w e g o lub K o n g r e s u Chłopskiego i u t w o r z e n i a jednego niezależnego S t r o n n i c t w a o c h a r a k terze o g ó l n o n a r o d o w y m z a k c e n t e m c h ł o p s k i m — P o l skiego S t r o n n i c t w a L u d o w e g o .
Można b y zapytać, dlaczego o t y m w s z y s t k i m w
„Twórczości L u d o w e j " czy to n i e p o m y ł k a ? Otóż nie.
U ś w i a d a m i a m y sobie to czy n i e Stowarzyszenie było i jest cząstką zjawiska społeczno-kulturowego i politycz
nego, j a k i m jest szeroko pojęty ruch l u d o w y . Bo r u c h ludowy, upraszczając nieco k l a s y c z n ą definicję, to wszel
ka, samodzielna, z o r g a n i z o w a n a działalność chłopów i wsi. W t y m kontekście S T L jest zjawiskiem dosyć n i e zwykłym. Bo oto w okresie, kiedy wieś została u b e z własnowolniona i s k a z a n a n a p o w o l n ą kolektywizację poprzez p r z y m u s ekonomiczny, kiedy u p a ń s t w o w i o n o spółdzielczość a całe życie społeczno-gospodarcze p o d d a no biurokratycznej kontroli, k i e d y polityczna reprezen
tacja wsi — Z S L było całkowicie k o n t r o l o w a n e przez partię m a r k s i s t o w s k ą i nie miało n a w e t cienia s a m o dzielności, w ó w c z a s to w ł a ś n i e z autentycznej inspiracji
t w ó r c ó w l u d o w y c h — chłopów i w s p i e r a j ą c e j ich z d e c y d o w a n i e g r u p y inteligencji p o w s t a j e s a m o r z ą d n e , w m i a r ę niezależne i w s p a r t e przez m e c e n a t p a ń s t w a Sto- w a r z y s z e n i e T w ó r c ó w L u d o w y c h . W ś r ó d inteligencji, k t ó r a w s p a r ł a w y d a t n i e organizację S T L byli z a r ó w n o ludowcy, j a k i działacze p a r t i i robotniczej. Dziś, z p e r s p e k t y w y p o n a d d w u d z i e s t u lat p o w s t a n i e S T L w y d a j e się być j e d n y m z nielicznych p r z e j a w ó w w o w y m czasie a u t e n t y c z n e g o r u c h u ludowego.
A j a k tenże r u c h l u d o w y wcześniej określali jego samodzielni b u d o w n i c z o w i e , chłopi polscy ustępującego pokolenia? P o z w o l ę sobie przytoczyć w t y m miejscu cztery u r y w k i ze w s t ę p u d o „ P r o g r a m u " Polskiego S t r o n n i c t w a L u d o w e g o (Mikołajczykowskiego), u c h w a l o n e g o w 1946 r o k u . Oto o n e :
„(...) Ruch Ludowy reprezentuje najbardziej podstawową warstwę narodu i będąc najbardziej rodzimym i rdzen
nie polskim prądem społeczno-politycznym powołany jest do odgrywania roli głównego współgospodarza w państwie.
(...) Ruch Ludowy żywi niezłomną wiarę, iż warstwa chłopska, wznosząc się na coraz wyższy poziom własną świadomością społeczną, poczuciem swej godności oraz gotowości niesienia usług społecznych stanie się głów
nym źródłem odrodzenia moralnego całego narodu.
(...) Ruch Ludowy zawsze wyznaje i stara się urzeczy
wistnić w stosunkach międzyludzkich zasady moralności chrześcijańskiej.
(...) Ruch Ludowy jako kierunek polskiej myśli poli
tycznej szuka rozwiązań aktualnych spraw państwowych w naczelnych celach narodu i zadaniach warstwy chłop
skiej. Jednocześnie jest prądem społeczno-politycznym, kulturalnym i wychowawczym opierającym się na zało
żeniach własnego światopoglądu oraz ideologii".
T ą ideologią był polski a g r a r y z m , k t ó r y m i ę d z y i n n y m i t a k w i e l k ą w a g ę p r z y w i ą z y w a ł do w a r t o ś c i d u c h o w y c h i samodzielnego u c z e s t n i c t w a w s i w t w o r z e n i u k u l t u r y n a r o d o w e j , i to w dużej mierze w oparciu o w ł a s n e t r a dycje i p i e r w i a s t k i k u l t u r y l u d o w e j .
T r z y k r o t n i e n a ł a m a c h k w a r t a l n i k a p o w r a c a ł e m do p r o b l e m u d u c h o w o - k u l t u r o w e j tożsamości w s i („Pozbyć się g a r b u " , n r 1/1986, ,.Dusza c h ł o p s k a n a rozdrożu", n r 3/1987 i „Drugie uwłaszczenie", n r 1/1988). S ą d z i ł e m bowiem, że jest to p r o b l e m w a ż n y n i e t y l k o z w ą s k i e g o p u n k t u w i d z e n i a S T L ale i p r z e d e w s z y s t k i m z s z e r o kiej płaszczyzny n a r o d o w e j . P o w t ó r z ę : n a w s i m i e s z k a 40 p r o c e n t n a r o d u , w t y m 4 miliony ludzi m ł o d y c h w w i e k u 15 — 30 lat, aczkolwiek niekoniecznie p r a c u j ą cych w rolnictwie, t o jest niespełna o m i l i o n w i ę c e j niż w mieście. P r o g n o z y i szczegółowe b a d a n i a m ó w i ą , ż e n a początku lat dziewięćdziesiątych liczba dzieci w w i e k u 7 — 14 l a t n a wsi będzie d w u k r o t n i e w y ż s z a n i ż w mieście i wyniesie 3 miliony. J e s t z a t e m oczywiste, że to młodzież w i e j s k a w p r z e w a ż a j ą c e j m i e r z e s t a n o w i ć będzie o przyszłości n a r o d u . T a k i będzie n a r ó d , j a k a psychofizyczna k o n d y c j a młodzieży wiejskiej, j a k i e n o r my p o s t ę p o w a n i a i w a r t o ś c i m o r a l n e w y n i e s i o n e z d o m u o r a z środowiska w c z e s n e j młodości. Bo szkoła m o ż e j e jedynie r o z w i n ą ć i u z u p e ł n i ć .
A czy w i e ś m a dzisiaj coś jeszcze d o z a o f e r o w a n i a n a r o d o w i ? Myślę, że w i e l e , więcej niż j a k a k o l w i e k i n n a
C I Ą G D A L S Z Y N A S T R . 8
MARIA PRZESMYCKA
Sam talent to za mało?
rzed laty p e w i e n a r t y s t a k o w a l z L u b e l s k i e g o k u p i ł stary w a g o n kolejowy. Nie P po to, by założyć p r y w a t
n e m u z e u m kolejnictwa, ale był to jedyny sposób zdobycia żelaza. Ciął więc sobie t e n w a g o n po k a w a ł e c z k u p r z e m i e n i a j ą c go w lichtarze, krucyfiksy i k a n d e l a b r y . B y ł a b y to n a w e t śmieszna ciekawostka, gdyby nie m i a ł a t a k s m u t n e g o zakończe
nia. Bo oto wielki w a g o n , m i m o swych i m p o n u j ą c y c h r o z m i a r ó w , w całości przeistoczony został w dzie
ła sztuki k o w a l s k i e j i nasz k o w a l z n ó w n i e p r z y j m u j e ż a d n y c h w i ę k szych zamówień... Może zajęty jest s z u k a n i e m n a złomowiskach loko
m o t y w y ?
Ta a n e g d o t y c z n a opowieść, p r a w d z i w a niestety od p o c z ą t k u do k o ń ca, w i e r n i e p o k a z u j e s k a l ę p r o b l e m u i system z a o p a t r y w a n i a t w ó r ców ludowych w m a t e r i a ł y niezbęd
n e do pracy. J a k w i d a ć s y s t e m u n i e m a żadnego, p r o b l e m jest i to a l a r mująco n a b r z m i e w a j ą c y od lat, w e wszystkich d z i e d z i n a c h twórczości l u d o w e j .
P r z e k o r n i e zacznę od d r e w n a dla rzeźbiarzy, z k t ó r y m „nie m a p r o b l e m u " j a k słyszałam z w i e l u ust.
Nie znaczy to, oczywiście, że rzeź
biarz może p o t r z e b n y m u rodzaj d r e w n a k u p i ć , a jedynie, że t e n m a teriał może jeszcze prędzej czy później załatwić przez naczelnika gminy albo zarząd l a s ó w w p ł a c a jąc odpowiednią k w o t ę n a fundusz TPD. Dlaczego w ł a ś n i e T P D ? Bo naczelnik m a przepisy i n i e m o ż e t a k po prostu d r e w n a sprzedać.
C h r o n i m y przecież przyrodę. Co in
nego te setki drzew, które każdej w i o s n y p a d a j ą p o d p i ł a m i d r w a l i przy poszerzaniu dróg. Tych zresztą rzeźbiarz też nie kupi. Opowiadał m i B r o n i s ł a w C u k i e r z Z a k o p a n e go, j a k chciał kiedyś k u p i ć t a k i e ścięte d r z e w a gdzieś w Ł o m ż y ń skiem. Nie było n a to sposobu, za to p o cichu p o r a d z o n o m u , b y j e po prostu u k r a d ł , n i k t go gonić nie
będzie a oni w g m i n i e pozbędą się kłopotu. Tyle o d r e w n i e , z k t ó r y m
„nie m a p r o b l e m u " .
Co innego z szyciem strojów l u dowych. T u sytuacja od l a t jest d r a m a t y c z n a i z roku n a rok coraz gorsza. W e d ł u g rozeznania S T L w Polsce jest jeszcze ok. 250 t w ó r c ó w , którzy potrafią uszyć k o m p l e t n y strój swojego regionu. Potrafią, ale czy szyją? K i e d y S t o w a r z y s z e n i e p r ó b o w a ł o zorganizować pokaz t a kich autentycznych, szytych strojów n a 250 zaproszonych do p o k a z u t w ó r c ó w odpowiedziało zaledwie 10.
B y ć może część z nich jest t a k za
j ę t a pracą, że n i e m i a ł a czasu n a pisanie odpowiedzi, a l e ilu z tych, którzy milczeli nie bierze igły do ręki, b o n i e m a z czego szyć, n i e m a m c i , koronek, cekinów, pluszu i tysięcy innych drobiazgów, z k t ó r y c h s k ł a d a się każdy strój regio
nalny. A z a p o t r z e b o w a n i e n a s t r o je l u d o w e jest w c a l e n i e m a ł e i to n i e tylko w zespołach tanecznych czy n a P o d h a l u , gdzie p u n k t e m h o noru młodych gazdów i góralek jest mieć a u t e n t y c z n y strój góralski. W G a l e r i i Sztuki L u d o w e j S T L w L u b l i n i e ciągle pytają o możliwość k u p i e n i a czy z a m ó w i e n i a strojów z różnych regionów Polski. C h ę t n y c h n i e o d s t r a s z a n a w e t cena, 500 — 800 tysięcy złotych, j a k ą dziś trzeba za strój zapłacić.
, A j a k się taki strój szyje? Ano, n a j p i e r w t r z e b a załatwić n i e z b ę d n e m a t e r i a ł y . S p r y t n y t w ó r c a m a cały s p r a w n i e działający system z a o p a t rzenia przez k r e w n y c h i znajomych wyjeżdżających za granicę. W W i e d n i u k u p u j e cekiny, w R F N tiul b a w e ł n i a n y , w U S A chustki „ t y b e t k i "
— p r o d u k o w a n e zresztą w J a p o n i i . I t a k p o w s t a j e dziś strój góralski w całości n i e m a l oparty n a p r y w a t n y m imporcie. I n n ą k w e s t i ą jest ile za to w s z y s t k o przyszły właściciel p o r t e k i s e r d a k a będzie m u s i a ł za
płacić, jeszcze i n n ą ilu mniej s p r y t n y c h t w ó r c ó w p o p r o s t u przestaje stroje l u d o w e szyć. A przecież 100
i 200 lat t e m u , kiedy J a p o n i a n i e b y ł a jeszcze p o t e n t a t e m w p r o d u k c j i
„tybetek", a m y dziesiątą potęgą p r z e m y s ł o w ą ś w i a t a jakoś sobie r a dziliśmy z z a o p a t r z e n i e m . M a ł e f a b r y k i i w a r s z t a t y rzemieślnicze z p o w o d z e n i e m z a o p a t r y w a ł y r y n e k w nici, wełnę, len, skórę, b a r w n i k i . Robiliśmy wszystko n i e tylko z n a szego s u r o w c a ale i w ł a s n y m i , t r a dycyjnymi m e t o d a m i . P o w o j e n n a , w y r o s ł a z ideologii g i g a n t o m a n i a p r z e m y s ł o w a p o p a r t a polityką fi
n a n s o w ą w ł a d z , k o n s e k w e n t n i e w y niszczającą d r o b n y c h właścicieli z b u r z y ł a całą n a t u r a l n ą t k a n k ę lo
kalnego przemysłu, r z e m i o s ł a i h a n dlu. I t a k n a P o d h a l u nie ostał się ani j e d e n folusz, czyli z a k ł a d falco- w a n i a s u k n a n a kapelusze, p a r z e nice i cuchy. Gdzie indziej wie b y ło w c a l e lepiej.
P o d o b n y c h p a r a d o k s ó w n i e b r a k i w pozostałych dzidzinach sztuki l u d o w e j .
M a l a r s t w o n a szkle — w s p a n i a l e rozwijające się w ostatnich latach m a w ł a s n e , specyficzne kłopoty.
Szkło najczęściej zdobywa się n a b u d o w a c h — n a szczęście przy n a szym m a r n o t r a w s t w i e i organizacji p r a c y o stłuczki nie trudno. Za to z f a r b a m i jest zupełnie źle. Z e w z g l ę d u n a jakość m a l a r z e u ż y w a ją farb zagranicznych, a tych w k r a j u kupić nie mogą. Co p r a w d a n a skutek licznych w y s t ą p i e ń S T L do M i n i s t e r s t w a K u l t u r y i S z t u k i w y d a ł o ono zarządzenie zezwalające t w ó r c o m l u d o w y m n a z a o p a t r y w a nie się w m a t e r i a ł y w sklepach
„Sztuka Polska", ale w y ł ą c z n i e k r a jowej produkcji, farby n a d a l w i ę c k u p o w a ć trzeba z p r z e m y t u . O s p o sobach załatwiania p a p i e r u p a k o wego do p o d k l e j a n i a o b r a z k ó w też można usłyszeć n i e j e d n ą z a b a w n ą historię. Najczęściej p a p i e r t a k i można dostać w sklepach... s p o ż y w czych i r y b n y c h . Teoretycznie m a j ą być w e ń z a w i j a n e ryby i ser, ale k l i e n t dziś n i e g r y m a ś n y — w e ź m i e i w rękę, s p r z e d a w c a więc z c z y s -
3
T
t y m sumieniem m o ż e zahandlować papierem. I wszyscy są zadowoleni, a l e najbardziej p o w i n i e n cieszyć się z tego przyszły n a b y w c a obrazka, bo nie wiadomo, czy stać byłoby go na nabycie dzieła sztulń p o d k l e j o nego s z m u g l o w a n y m z zagranicy p a pierem.
A k o r o n c z a r k i f i P r z e z lata całe nici na koronki p r z e m y c a n e b y ł y z Czechosłowacji, w hurtowych pra
wie ilościach. Odkąd nasi południo
w i sąsiedzi r a d y k a l n i e zmienili s w o ją politykę celną nie da się z a m ó w i ć kawałka koronJap^i
W zamierzchłych czasach p o ł o w y lat 70-tych dyrektor muzeum to
ruńskiego oprowadzając w a ż n y c h gości z ministerstwa p o w y s t a w i e haftu zapytał, czy wiedzą, ż e p o ł o wa eksportowanych tu prac z r o b i o na została z s u r o w c ó w zdobytych nielegalnymi sposobami. Goście b y li skonsternowani; n i e było w z w y czaju m ó w i ć w ó w c z a s w ł a d z y o brutalnej rzeczywistości. Dziś p e w nie na takiej w y s t a w i e 90% m a teriałów pochodziłoby z e źródeł
„nieoficjalnych", tylko, ż e żadnego ministra już by to nie zdziwiło. B o w i e m p r o b l e m zaopatrzenia t w ó r ców ludowych w materiały znany jest doskonale nie t y l k o w S T L ale w e wszystkich instytucjach zajmu
jących się w j a k i k o l w i e k sposób sztuką ludową. K a ż d y próbuje r o z wiązać go na swój sposób. „ C e p e l i a "
— będąc spółdzielnią handlową sprzedaje s w o i m t w ó r c o m materiały po cenach hurtowych, w zamian kupuje ich w y t w o r y płacąc tylko za pracę, często m n i e j niż skromne
stawki. D o d a t k o w o w y m a g a z w y k l e od t w ó r c ó w w i e l o k r o t n e g o p o w t a rzania gotowych w z o r ó w redukując ich pracę do odtwórstwa. S t o w a c | g * szenie T w ó r c ó w L u d o w y c h ś w i a d o m e p o w a g i -sytuacji pisze m e m o r i a ły i monituje w Ministerstwie K u l tury i Sztuki a także na własną rękę szuka sposobów zaopatrzenia swoich t w ó r c ó w w materiały poprzez spółdzielnie artystyczne i rzemieśl
nicze, a p r z e d e w s z y s t k i m działa jak m o ż e załatwiając niedostępne na rynku materiały bezpośrednio u producentów. A p o n i e w a ż samo S t o w a r z y s z e n i e ^fcie posiada do z a o f e r o w a n i a żadnych atrakcyjnych dóbr w y m i e n n y c h , m o ż e tylko p r o sić, p e r s w a d o w a ć i liczyć na z r o zumienie. O d z i w o n a w e t w d z i siejszych czasach czasem to skut
kuje. W ten sposób zaopatrywane były tkaczki w nici o s n o w o w e , k o w a l e i garncarze w dodatkowy koks ( w czasach p r z y d z i a ł ó w ) a ostatnio t w ó r c y z Podkarpacia w skórę, zu
pełnie niedostępną w n o r m a l n y m handlu. Jest to pomoc znacząca, ale działająca na zasadzie łatania dziur w moście, którego konstrukcja w każdej chwili może runąć. Zająć się zaopatrzeniem t w ó r c ó w w spo
sób ciągły Stowarzyszenie nie może, bo nie ma ani odpowiednich p o mieszczeń m a g a z y n o w y c h , ani m o ż liwości finansowych (szczególnie d e w i z o w y c h ) , ani uprawnień.
Najspokojniej jakby patrzy na całą sytuację Ministerstwo K u l t u r y i Sztuki, czyli oficjalny mecenas wszelkich sztuk z l u d o w ą na czele.
P r z e z lata był to mecenat dekla- racyjno-papierowy. I taki pozosta
nie nadal, myślę, że dziś nie tyle z braku chęci do działania i zrozu
mienia problemu, ile z b r a k u m o ż liwości. Gdyby to m i n i s t e r s t w o n i e było najbiedniejsze z b i e d n y c h być może, m i m o całej swej biurokracji, potrafiłoby zrobić dobry u ż y t e k z pieniędzy, tworząc specjalne p r o gramy, fundusze i dotacje na p o d t r z y m a n i e tradycji i sztuki l u d o w e j .
— A l e tak n a p r a w d ę nie r o z w i ą że się kwestii zaopatrzenia t w ó r c ó w w materiały dokąd nie zostanie u - p o r z ą d k o w a n a w kraju cała sfera handlu i gospodarki — m ó w i t w ó r ca i wieloletni działacz S T L B r o nisław Cukier — dokąd nie z n i k n i e u nas cały urajtedndczy bałagan z absurdalnymi, s z k o d l i w y m i p r z e p i sami.
System zaopatrzenia t w ó r c ó w l u d o w y c h w materiały jest e l e m e n t e m całego systemu zaopatrzenia p r z e mysłu, rzemiosła, i n d y w i d u a l n y c h t w ó r c ó w , a także nas — konsumen
t ó w i w r a z z " t o m od lat stoi na g ł o w i e . S y t u a c j ł Jf)h'| m o g ą u z d r o w i ć ż a d n e doraźne akcje czy j p c j a t y - w y — m o g ą one j e d y n i e —- nakła
d e m niewspółmiernej energii i k o s z t ó w — u r a t o w a ć na p e w i e n czas jedną dziedzinę gospodarczą lod na
tychmiastowej katastrofy, w czasie, g d y tuż obok załamuje się następ
na. P r z y j d z i e n a m w i ę c poczekać na u n o r m o w a n i e całej gospodarki.
TĘjgko w j a k i e j kondycji t w ó r czość l u d o w a doczeka tych w m i a r ę normalnych czasów? T w ó r c y z a p o
b i e g l i w i i sprytni dadzą sobie jakoś radę i w kryzysowo-absurdalnej rzeczywistości, g o r z e j z t y m i , którzy mają tylko talent.
Grupa p o e t ó w l u d o w y c h po z w i e d z e n i u
M u z e u m W s i Lubelskiej w L u b l i n i e
Fot K. W a s i l e z y k
_ — przełomie marca i k w i e t -
% nia br. w siedzibie Z G
\ fĄ Z S L w L u b l i n i e o d b y ł y się kolejne Ogólnopolskie Spotkania Poetyckie. P r z y b y ł o na nie nieco mniej p o e t ó w niż w ła
tach poprzednich, bo tyłkio ponad pięćdziesiąt osób, na około sto Sie
demdziesiąt skupionych w S T L . Być m o ż e b y ł to skutek p e w n e g o zawodu, j a k i e g o doznała spora część uczestników poprzednich „ S p o t k a ń " , zawodu dotyczącego programu i m prezy. N a poprzednich „ S p o t k a niach", d w a lata temu, rdzeniem programu b y ł y b o w i e m w y s t ą p i e nia poetów z a w o d o w y c h (jeżeli dziś w ogóle mogą istnieć poeci z a w o d o w i ) — Tadeusza N o w a k a , M a tyldy W e ł n y , Mariana Pilota, będą
ce k a n w ą do dyskusji o literaturze współczesnej. Poeci l u d o w i mieli rzadką okazję do p o r ó w n a ń i n s p i racji, postaw oraz warsztatu pisar
skiego. M o g ł o być to o tyle cieka
we, że zarówno pisarze t z w . nurtu wiejskiego, do jakich zaliczany jest i Tadusz N o w a k , i M a r i a n P i l o t a jak i poeci l u d o w i czerpią przecież p o d s t a w o w e t w o r z y w o literackie z tych samych chłopskich czy w i e j skich źródeł, j a k k o l w i e k o d k r y w a nych i eksploatowanych w zupełnie inny sposób.
Niestety, z a m i e r z e n i e to nie spra
wdziło się, poeci ludowi, a przy- I m K i n i e j większa ich część, byli
nieco zawiedzeni ii zniechęceni taką konfrontacją. Dali temu w y r a z m.
in. d w listach do redakcji. Zatem organizatorzy — Dział Literatury
i Folkloru Biura Z G S T L oraz Se
kcja Literatury L u d o w e j R a d y N a ukowej S T L powrócili do t r a d y c y j
nej formuły „Spotkań", proponując w części „ r e f e r a t o w e j " j e d y n i e spra
wozdanie z badań nad osobowością t w ó r c y ludowego, pozostały nato
miast czas dwudniowego s p o t t o n i a poświęcając na w y m i a n ę myśli, dyskusję, konsultacje indywidualne oraz Turniej jednego wiersza.
Jakiż w i ę c jest obraz, aktualna kondycja literacka p o e t ó w ludo
w y c h ? Najpełniej o miej powie, zes
taw wierszy nagrodzonych w T u r nieju jednego wiersza, które opu
b l i k o w a n e zostały w t y m numerze, w s z a k u poety liczy się w zasadzie to, co napisze. A l e czy rzeczywiście tylko to? P e w i e n obserwator, który po raz p i e r w s z y uczestniczył w spotkaniu poetów ludowych b y ł zdu
miony barozo w y s o k i m m n i e m a n i e m o sobie, jakie w e d ł u g niego prezen
towali. A n i cienia skromności i t v l - ko ona jedyni maja__rjj£|ę_==__mówił.
Jest to 1 UeWhego rodzaju skrajność ale z nią także trzeba sięłjfczyć.
Nestor poetów ludowych, j e d e n z pierwszych członków S T L a j e d nocześnie członek Z L P , Feliks Rak, po 'wieloletniej nieobecności na
„ S p o t k a n i a c h " z powodu choroby, po raz drugi już na przestrzeni os
tatnich d w u lat podkreślał i zdu
m i e w a ł się o g r o m n y m r o z w o j e m li
terackim i o s o b o w y m p o e t ó w ludo
w y c h w porównaniu do pierwszych lat S T L . A l e — d o d a w a ł — chłop .musi pozostać chłopem. P o n i e w a ż m a m podobną perspektywę czasową, od dwudziestu paru lat towarzyszę temu ruchowi, chcę p o t w i e r d z i ć oceny Feliksa Raka, co w c a l e nie oznacza samego poklaskiwania. Ruch ten b o w i e m rozwija się dosyć" j e d nostronnie, jest nieco zapatrzony w siebie, co pociąga za sobą t a k ż e p e w n e odizolowanie się i nieobec- ność na k r a j o w y m .rynku literac
kim. B y ć m o ż e w i e l u s i ę ^ l h ^ t y m miejscu oburzy przytaczając słowa Michaliny B o r o d e j o w e j> s r^ t ó r e j są
siadka w niedzielę nie rozpoczyna żadnej roboty, „ z a n i m z m ę ż e m nie wysłucha » K o g u t k a « " . T o prawda, tylko kto mi pokaże recenzje t o m i k ó w czy antologia poezji l u d o w e j zamieszczone w czasopismach p o święconych kulturze i ^literaturze współczesnej? T o m i k ó w ukazuje się sporo, Jecenzji nie ma wcale.
W r a c a j m y w s z a k ż e do spotkanipMP P o raz drugi chcę nawiązać' do słów Feliksa R a k a : „ A l e chłop musi p o zostać chłopem". T e n właśndfe ak
cent był elementem n o w y m i d o minującym na ostatnich „Spotka
niach Poetyckich". Godność chłop
ska, ziemia, miłość jako podstawa wszelkiego działania, odpowiedzial
ność za naród, za wieś — oto słowa kłweaey k-tósysai można by opisać—
dyskusję i r o z m o w y w trakcie
„Spotkań". S t a w i a m za tę coraz bardziej określającą się świadomość poetycką najwyższą notę. T a k ą pos
t a w ę prezentowali nie t y l k o zresztą poeci. Docent W a n d a P o m i a n o w s k a w trakcie „ S p o t k a ń " w y r a ź n i e f o r mułowała swój pogląd: T w ó r c y l u dowi, to po prostu chłopi polscy.
Ocalić wieś, m ó w i ł a , ocalić P o l s k ę
— to g ł ó w n e zadanie chłopów ale i t w ó r c ó w ludowych.
T a k się złożyło, ż e w p o p r z e d n i m numerze „ T L " opublikowany został szkic Rocha Sulimy p o ś w i ę cony współczesnej poezji l u d o w e j . Ż e b y zamknąć rzecz w j e d n y m zda
niu, co oczywiście jejflf z a b i e g i e m nieco sztucznym, autor w y r a ź n i e do-*
chodzi do wniosku, że o wartości poezji ludowej d e c y d o w a ć będą kry
teria nfitury""eśtetycznej, literackiej a nie ideowej czy społecznej. Ja oczywiście nie jestem w c a l e tego taki p e w i e n . M i m o to p o d s t a w o w e pytanie jest nadal a k t u a l n e : j a k być poetą l u d o w y m będąc poetą W ogóle, poetą bez żadnych1 p r z y m i o t n i k ó w ? Jest to pytanie zasadnicze i nie tylko dla poetów. Jest to b o w i e m pytanie o kulturową tożsa
mość wsi, o jej istnienie, o chleb 'Sł&i narodu. Przesadziłem? Chyba
niewiele. Myślę, że właśnie teraz nadchodzi czas szukania p r a w d z i w e j o d p o w i e d z i . A dać ją m o ż e tylko średnie i młode pokolenie chłopów polskich. Czy jest zdolne do wzbogacania i unarodawiania kultury, w tym i literatury w s p ó ł czesnej (także „ n o w o c z e s n y m cz}4i modnej) — kulturą o oryginalnym, wiejskim rodowodzie? M y ś l ę , ż e
; następne „Spotkania P o e t y c k i e " nie będą już mogły uchylić się od szu- ikajila odpowiedzi na podobne p y
tania.'"
S T W
Z Y G M U N T B U K O W S K I
CO KI
1 V
Dobrą tradycją Ogólnopolskich Spotkań P o e t y c k i c h jest autorska prezentacja n o w y c h u t w o r ó w p e - etyckich w T u r n i e j u j e d n e g o wiersza. T y m r a z e m w Turnieju wystąpiło 38 p o e t ó w ludowych.
Jury pod p r z e w o d n i c t w e m doc.
W a n d y P o m i a n o w s k i e j postano
w i ł o przyznać pięć r ó w n o r z ę d nych I nagród w wysokości po 10.000 złotych dla: Zygmunta B u k o w s k i e g o z Mierzeszyna, w o j . gdańskie, za w i e r s z Pług;
Stanisława Derendarza z R a c i borowic, w o j . p i o t r k o w s k i e za wiersz Apel; W a l e r i i P r o c h o w n i k z Ż y w c a , w o j . bielskie za w i e r s z Modlitwa za zmarnowane dzie
ciństwo; W ł a d y s ł a w a R u t k o w skiego z G r o b l i , w o j . k r a k o w s k i e za w i e r s z Cząstka istnienia i K a z i m i e r y Sekuły z Brzeszcz, w o j . k a t o w i c k i e za w i e r s z ***
(Każą mi śpiewać Alleluja).
Siedem r ó w n o r z ę d n y c h I I na
gród w wysokości p o 6000 zło
tych p r z y z n a n o : J ó z e f o w i C h o j nackiemu z G u ł t a w , w o j . p o z nańskie za w i e r s z Wiosna; W a n dzie Łomnickdej-Dulak z P i w - nśeznej, w o j . nowosądeckie za w i e r s z *** (natchnione ręce ar
tysty) ; AlfrfriTip M a ^ ^ ^ l r z S i t a ń c a w o i - a a ą i o j s k i e za wiersz Widziałam wiosnę; B o l e s ł a w o w i M a j c h e r o w i z Barczącej, w o j . siedleckie za w i e r s z *** ( T o co miało być reformą); K r y s t y n i e P o c z e k z W ó l k i K ą t n e j , w o j . lu
belskie za w i e r s z Czy nie tę
sknisz; Rt.ani|sławj.e P u d e ł k i e w i c z z Krzeszowa, w o i - tarnobrzeskie za w i e r s z Tragedia ziemi i F e l i k s o w i R a k o w i z Borowca, w o j . kieleckie za w i e r s z Gościniec.
Specjalną nagrodę, za wiersz n a w i ą z u j ą c y do pieśni l u d o w e j j u r y przyznało Joannie R a c h a ń - skiej z Ł u b n i , w o j . zamojskie.
Obok prezentujemy w i e r s z e u h o n o r o w a n e I nagrodą T u r n i e ju, pozostałe w i e r s z e n a g r o d z o ne i w y b r a n e publikujemy w innych miejscach w e w n ą t r z nu
meru.
Pług
W i e l e razy m ó j zagon
P r z e o r a ł e ś o d m i e d z y do m i e d z y N i e j e d n ą odkładnię
P r z e t a r ł e ś na w y l o t H a k dumnie z a g i ę t y
Już n i e sprzęże ciebie z k o n i e m K t o zliczy skiby
Co ścierniskiem odwróciłeś do bruzdy Ilekroć t w a stopa zdarta na listek
Przeszła te pola pełne ukrytych k a m i e n i N a t w e j grzęźli sfatygowanej
N i e m a medali J e n o ś l a d y m ł o t a
K i e d y prostowano cię w kuźni Z tobą w i t a ł e m ptaki w r a c a j ą c e I babie lato ł o w i ł e m na bat wzniesiony
T w ó j lemiesz błyszczał w słońcu Jak świętość w i e l k a
A teraz leżysz z a drewutnią R d z ą c a ł y pokryty
W ś r ó d niegodnych ciebie rupieci I czekasz kiedy następcy m o i W y w i o z ą ciebie na z ł o m
S T A N I S Ł A W DERENDARZ Apel
P r z y j a c i e l e ! Dziś —
biorąc W a s na ś w i a d e c t w o — klęknąwszy,
składam hołd ojcowskiej sukmanie otrzepanej z kurzu,
bo przy n a r o d o w y m p o d w ó r z u zawsze mocniej stała
bosa stopa
pokłuta ścierniskiem pradziadóii*'1? niźli j e j siostra,
która za liche skórznie szła drogą w s k a z a n ą przez fałszywych d o r a d c ó w
iiib
w r a ż y c h sąsiadów.Toteż m o j e r a m i o n a starcze na n o w ą ,,arkę" zbierały b i e r w i o n a i n o w ą narodu tarczę,
a p i ó r o dzieląc P o l a k ó w losy zbierało najczystsze z i a r n o o j c ó w i najprzedniejsze kłosy
w czasach h e r o d o w y c h ,
by j e d e c h a w a ć na czas z m a r t w y c h w s t a n i a . na zasiew o d n o w y ,
w i ę c bądźcie m i ś w i a d e c t w e m i niech W a s z e zaświadczą oczy — iż t w i e r d z ę ,
że t y l k o chleb z ojczystych z a g o n ó w , chleb zasłużony u c z c i w ą pracą p o z w a l a drogą p r a w d y kroczyć.
W A L E R I A P R O C H O W N I K
Modlitwa za zmarnowane dzieciństwo
N i e będzie bajki na dobranoc rolę kopciuszka
znają na pamięć jeszcze pamiętają trudne szkolne z a d a n i e
— moja p r z y g o d a z w a k a c j i — napiszą
w p r z y g o d n y dzień być m o ż e na j a r m a r k
zatłoczony pekaes poniósł w inny świat gdzie dzień r ó w i e ś n i k ó w
nie wstaje z p i a n i e m koguta którzy z n u d ó w
sprzedają s w ó j czas chłopcom z placu broni iub ta
że sąsiadom w polu p a d ł a k r o w a miała takie w i e l k i e p r z e r a ż o n e oczy patrzyła na dojrzałą zieleń pól która ż y w i i zabija
a umysł jeszcze z b y t giętki
żeby zrozumieć t w a r d e p r a w o życia pory roku
podzielone na sianokosy żniwa i w y k o p k i z niedzielą pośrodku co po kościele
ogląda teatrzyk dla młodych w i d z ó w na teatr własnych z a b a w
nie starczy
po dorosłemu czasu w i e c z o r e m
zwyczajem p r a o j c ó w na klęczkach
odmówią pacierz
za z m a r n o w a n e dzieciństwo
KAZIMIERZ SEKUŁA"
^ % ^
K a ż ą mi śpiewać Alleluja, bo w rytm t a m - t a m ó w ,
w asyście spadających g w i a z d rodzi się n o w e .
A ja
jak Kasandra
w c i ą ż w o ł a m — górze, bo musi coś umrzeć, by inne mogło się narodzić, b o z n a m to, c o umiera, a nie w i e m , co się lęgnie, czy stugłowa hydra...
orzeł...
czy padalec...
K a ż ą m i śpiewać Alleluja, b o gdzieś, p r z y n a r o d o w y m stole ktoś komuś podał dłoń,
ktoś komuś
w i m i ę lepszych racji, wszyscy dla dobra, dobro dla wszystkich, w s z y s c y dla Ojczyzny.
A j a
j a k ó w uczeń
sprzed dwudziestu w i e k ó w p y t a m :
O j c z y z n o — I
któż C i ę z n ó w sprzedaje, za ile
i k o m u ?
P r z y j e d n y m stole...
w jednej misie...
K a ż ą mi śpiewać Alleluja, b o oto pierze się historia, mozolnie czyści białe plamy, odbudowuje prestiż,
zmienia, zmienia
a biała plama j a k żałobna chusta j e d n o odsłania,
b y zasłonić drugie,
a nasza m a p a dalej zaplamiona.
A przyszłość?
Jeszcze pusta.
I j a k tu śpiewać Alleluja?
W Ł A D Y S Ł A W R U T K O W S K I Cząstka istnienia
Jeszcze z d o ł a ł b y m pisać o czymś innym, a nie uparcie o chłopskich zagonach, nie p o z r y w a ł b y m też w i ę z ó w rodzinnych i m ó g ł b y m znaleźć coś z innych dokonań.
M o ż e zdołałbym t w o r z y ć poematy albo liryczne k o m p o n o w a ć pieśni, może b y m w a ż n e obmyślał traktaty 0 takiej sztuce, o j a k i e j nikt nie śnił. . Może... Choć toto w i e , j a k i m i drogami czy bezdrożami błądzą ludzkie losy, czy w i ę c on za mną. czy ja pójdę za nim, to obojętne, w butach czy też boso.
Ja j e d n a k muszę p o w i e d z i e ć wyraźnie, ż e m jest do ziemi przypisany całkiem — z i e m i a zapładnia moją wyobraźnię,
kiełkując w i e r s z e m — z a p o m n i a n y m ziarnkiem.
Jestem w i ę c cząstką chłopskiego istnienia, tego samego, co t r w a tak od Piastów 1 m i m o pokus, zawahań i przemian nigdy z pokorą n i e skłoni się miastu.
A m o j e w i e r s z e pisane są dla tych.
co prosite słowa p o prostu czytają, dla nich brat z a w s z e pozostanie bratem, nadzieja będzie nadzieją, maj majem.
rzeinii lżenie
D O K O Ń C Z E N I E Z E STR. 2 grupa społeczna. P r z e d e w s z y s t k i m — w i ę ź z ziemią (to przez chłopa-rolnika naród w i ą ż e się ze s w o i m terytor
ium) a co za t y m idzie — p a t r i o t y z m (gospodarstwa nie przeniesie się do W ł o c h czy U S A ) , etos pracy (który zos
tał z d e w a l u o w a n y w społeczeństwie bardziej niż z ł o t ó w ka) oraz p r z y w i ą z a n i e do polskiej tradycji. Wszystkie te niezaprzeczalne dobra są dzisiaj i na w s i zagrożone przez obce w z o r c e ł a t w e g o życia i użycia, cwaniactwo, nija- kość, zapożyczoną powierzchowność oraz pustynnienie kulturalne.
P o r a wszakże wracać do sedna sprawy. W i e ś zaczyna budzić się zdecydowanie do równoprawności w społe
czeństwie, do wyjścia z o b y w a t e l s t w a drugiej kategorM., T o widać g o ł y m okiem i t o chciałem o p o w i e d z i e ć w t y m materialne zaglądając na różne p o d w ó r k a . P r z e b u d z e n i e dotyczy wszakże sfery : i k o n o m i c z n o - p o l i t y c z n e j . N i e b ę dzie ono t r w a ł e i e f e k t y w n e j e ż e l i nie pójdzie za nittt- przebudzenie kulturalne. Bardzo trafnie napisano w Z a łożeniach deklaracji i d e o w o - p r o g r a m o w e j Społecznego Ogólnopolskiego K o m i t e t u Odrodzenia Ruchu L u d o w e g o , że kultura „...jako źródło wartości i d e o w y c h i artystycz
nych jest j a k b y duszą narodu i społeczeństwa". W sfe
rze duchowej dokonuje się b o w i e m to, co najważniejsze f i trwałe, tu rodzi się także w o l a działania, decyduje j e g o jakość, także i ekonomiczna. Dobrze p o w i n n y to w z i ą ć pod u w a g ę rodzące się dziś na wsi elity w oparciu o
„Solidarność", odradzający się polityczny ruch l u d o w y i Z M W .
Jedną z ważniejszych elit jest o d b y w a j ą c e w t y m roku swój K r a j o w y Z j a z d Stowarzyszenie T w ó r c ó w L u dowych. W części opinii społecznej, w t y m i p o w i ą z a n e j ze wsią, uważane jest ono za formacjfc schodzącą, z a patrzoną w przeszłość. T y m c z a s e m około p o ł o w y człon
k ó w S T L stanowią t w ó r c y w w f e k u p r z e d e m e r y t a l n y m , a 5 procent ludzie młodzi w w i e k u d o 35 lat. L i c z b a członków S T L , przy stosunkowo ostrych kryteriach ar*
tystycznych i dużej umieralności, nie m a l e j e ale rośnie przekraczając cyfrę d w u tysięcy. Potencjał kulturowy, który można określić m i a n e m t w ó r c y l u d o w e g o jest da
leko większy, niektórzy e t n o g r a f o w i e szacują go na 20 tysięcy osób. Czy kto chce, czy nie, jest to potencjał znaczący i odciskający s w o j e piętno na kulturze w s p ó ł czesnej. S T L stanowi j e g o n i e w ą t p l i w ą , najbardziej świa
domą i z o r g a n i z o w a n ą elitę. Czy w s z a k ż e elitę zdolną d o oddziaływania na kształt samoświadomości kulturo
w e j wsi i — nośną artystycznie — ochronę j e j wartości duchowych? T e i inne pytania stają slĘ szczególnie w a ż - . ne terasz, w okresie odrodzenia suwerenności narodu.
N o w a sytuacja społeczna domagać się Będzie określenia na n o w o albo p o t w i e r d z e n i a swojej tożsamości i w i a r y godności ideowo-artystycznej. M ó w i ą najprościej — r o dzić się będzie na n o w o p y t a n i e : na ile i komu ruch twórczości ludowej jest potrzebny. Ruch twórczości lu
dowej n a n o w o b o w i e m będzie musiał w y s t ę p o w a ć w o bec pojawiających się na scenie społeczno-polityczno- kulturalnej n o w y c h sił społecznych. N i c b o w i e m nie jest dane raz na zawsze.
Ukształtowane przez ostatnie dziesięciolecia stereoty- py t w ó r c y l u d o w e g o także zaczynają się p r z e ż y w a ć w r a z z odchodzeniem patronackiego typu mecenatu oraz wchodzeniem, nowych, młodszych w i e k i e m i"Dwiadomych artystycznie pokoleń t w ó r c ó w . M y ś l ę , że znaczenie teraz będzie miała taka twórczość, która stanie się potrzebna wsi niekoniecznie rozumianej jako teren zbytu. P o pros
tu: w i e ś odradzając siebie, żeby zaistnieć i liczyć się, będzie musiała w y s t ę p o w a ć na z e w n ą t r z nie tylko j a k o producent żywności ale też j a k o t w ó r c a kultury, i to takiej, która będzie atrakcyjna, c z y S konkurencyjna d o w e w n ą t r z i na zewnątrz. Jednym" s ł o w e m wf&ś "musi Stać się „ k i m ś " , kto m a w i e l e do zaoferowania z najbardziej rdzennie polskiej tradycji, z tego, co może j e d n o c z y ć naród, czynić z i e m i ę polską bliższą sercu a ojczyznę — d o b r e m niezastąpionym.
P r o b l e m ó w , przed k t ó r y m i stanie teraz S t o w a r z y s z e nie i j e g o władze jest zresztą~~daleko Więcej. S T L musi i m sprostać w p r z e c i w n y m razie będzie schodzić na margines, j a k o j e d n a z kosztownych organizacji z a ł a t wiających drobne sprawy oraz interesy z a w o d o w e grup czy grupek zajętych swoją promocją i zyskiem. Idea zostanie porzucona na poboczu i będzie ją musiał p o d nieść i odrodzić kto irmy. P i e r w s z e rysy w S t o w a r z y s z e niu już w i d a ć w y r a ź n i e . N i e p o k ó j np. musi budzić fakt bardzo niskiejyfirekwencji na zjazdach oddziałów. Zjazdy, to okazja raz na trzy lata i p o w i n n i na niej spotkać się wszyscy członkowie oddziału S T L , jako na s w o i m ś w i ę cie. T y m c z a s e m do nielicznych należały te zjazdy, na które przyjechało około p o ł o w y członków, na niektórych natomiast,..frekwencja b y ł a żenująco niska. B y ć m o ż e oznacza to zanik w i ę z i lub obumieranie w ludziach idei przedłużania t w ó r c z e g o w ą t k u kultury l u d o w e j . Idea, to dusza organizacji a bez duszy organizm staje się m a r t w y . A m o ż e c z ł o n k o w i e czują się po prostu n i e p o t r z e b ni i stąd niechęć do k o n t a k t ó w ? I n n y m sygnałem jest jakby zmniejszenie zainteresowania S t o w a r z y s z e n i e m i j e g o s p r a w a m i ze strony ludzi, którzy t r a d y c y j n i e i z s y m patią współdziałali z S T L , czego m.in. d o w o d e m jest malejąca ilość publikacji poświęconych S T L i twórczości l u d o w e j .
Nie miejsce tu, by d o k o n y w a ć analizy, sądzę, że z r o bią to sami t w ó r c y ludowi, j a k o podmiot całej s p r a w y . P o z w o l i ł e m sobie tylko na zasygnalizowanie p r o b l e m ó w , z którymi jak sądzę, nieuchronnie Stowarzyszenie b ę d z i e się spotykać. A czasy są n i e z w y k ł e i trudno tu o j a k i e k o l w i e k analogie. W i e ś p o czterdziestu z górą latach d e gradacji p o raz p i e r w s z y samodzielnie w y ł o n i ł a swoją reprezentację s p o ł e c z n o - z a w o d o w ą jaką jest m a s o w y ruch
„Solidarności" R I , w y ł a n i a teraz i odradza niezależną reprezentację polityczną w postaci P S L , przekształceniom ulega ruch młodowiejski. W tej sytuacji odczytanie na n o w o r o d z i m e j kultury w s i i j e j t w ó r c z e g o potencjału staje się zadaniem w a ż n y m i pilnym, w c z y m S T L p o w i n n o odegrać rolę inspirującą.
S T A N I S Ł A W W E R E M C Z U K
Prezentując poniżej tekst o malarstwie Janusza Sokołowskiego z i Charlęża mamy świadomość, źe jego sztuka nie jest twórczością l u d o w ą w akademickim znaczeniu tego słowa.
Jest to jednak zapis autentycznego zjawiska, działania artystyczne
go kreowanego na wsi, przez chłopa — działania zmuszającego do sta
wiania pytań o kierunki ewoluowania współczesnej twórczości ludowej, jej granice i kryteria oceny.
(Red.)
W A L D E M A R FRĄCKIEWICZ
Apokalipsa Hj
Janusza Sokołowskiego
rw autobusu Transpedu jadącego / z Lublina w y s i a d ł e m obok
leśniczówki przed J a w i d z e m . Z szosy zszedłem na ścieżkę bieg-
nącą w z d ł u ż płotu leśnictwa i pra
w i e nie błądząc w y s z e d ł e m na skraj lasu, skąd z o b a c z y ł e m d o m z
w i e l k i m m a l o w i d ł e m na białej ścia
n i e : trzy pędzące konie. P r z e d r o k i e m ta ściana była szara i pusta, a na dachu zmieniano strzechę. Od strony p o d w ó r k a p r a w i e nic się nie zmieniło. P r z y w i t a ł y mnie psy, ku
ry, kot. N a „ T a ń c u " — w i e l k i m o b
razie o b o k d r z w i — w i d a ć u p ł y w a j ą c y czas, ukruszyła się nieco p o w i e r z c h n i a m a l o w i d ł a . P o j a w i ł się natomiast obok nowy, mniejszy obraz — „ Z w i e r z ę t a " .
Janusz p r z y w i t a ł m n i e sam.
Uścisk dłoni delikatnej j a k u pia
nisty, a nie rolnika.
— Mamusia poszła na pogrzeb znajomej.
Ojciec Janusza zmarł w 1981 roku a starsze siostry i brat od dawna żyją w mieście, przyjeżdżają czasem na w a k a c j e .
— W t y m roku hektary oddaliś
m y państwu, został p r z y d o m o w y ogródek, jest w i ę c e j czasu na m a l o w a n i e .
W s p o m n i a ł e m o roku śmierci ojca, gdyż od tego czasu w y r a z i ś ciej, dobitniej w y z w o l i ł a się siła, wizyjność, symboliczność j e g o m a larstwa. Janusz nie uważa tego co robi za sztukę ludową, naiwną, sur
realistyczną, schizofreniczną czy i n ną, j a k niektórzy chcieliby ją określić. Jest sobą w tym, co ma
luje i to jesit dla niego n a j w a ż n i e j sze. P r a c e swoje n a z y w a p a m i ę t n i - ,kiem. P a m i ę t n i k i e m bardziej oso
bistym, i n t y m n y m od tego pisane
go, jaki m i dał do przejrzenia, gdzie cod l e n n y obrządek, sianie, brono
w a n i e , pielenie, żniwa, zwózka, or
ka, deszcz i słoneczna pogoda.
M a l o w a ł kiedyś w plenerze, ale m a l o w a n i e z natury go nuży.
— Musiałem z a w s z e obok d r z e w a postawić coś, co by znaczyło.
B o jest świat w i d z i a l n y i jest jesz
cze coś innego i to właśnie zazna
czam w obrazach. A tak n a p r a w d ę chodzi mi tylko o siebie, bo to, co w i d z ę naokoło mnie, co m i e otacza, co maluję, to jest w e mnie. Cały czas pokazuję swoje życie, s w o j e autoportrety, to, co jest na co dzień ze mną i ten drugi świat. W każ
d y m obrazie jest ta dwoistość: to, co jest teraz i to, co było w przesz
łości, żyjąca matka teraz i żyjący ojciec w młodości. Matka z obrazu to nie tylko moja mamusia, ale to wszystko, co widzialne, ż y w e — ziemia, planeta, przyroda. Ojciec to nie tylko tatuś, który umarł, ale też ten, który opiekuje się p r z y r o dą. Przyroda będąc w i d z i a l n y m , jednocześnie jest o d b i c i e m tego, czego nie w i d z i m y . Wszystko, co istnieje składa się z tych dwoistości:
męskiego i żeńskiego, n i e w i d z i a l n e go i w i d z i a l n e g o , tego, co w e m n i e a naokoło mnie. T e dwoistości są j a k b y d w o m a stronami jednej r z e czywistości.
9
aK odczuwany świat przytła
cza Janusza, grozi mu jak bandyci z obrazu „ T e a t r " . Janusz, m i m o tak głębokiego przeżywania r z e c z y w i s tości, nie traci nadziei na trwałość życia, na pokonanie wszelkich trud
ności. W ę ż e są tego s y m b o l e m —
„zrzucają one starą, za ciasną skórę, a b y narodzić się na n o w o " . O d r o dzić się w szerszej rzeczywistości.
Jego malarstwo to rozszerzanie sa
moświadomości. Oswajanie w e w nętrznych ż y w i o ł ó w . „ O b r a z y to lis
ty do m a t k i " —• czyli treści p r z e niesione ze świata n i e w i d z i a l n e g o do widzialnego, w e w n ę t r z n a k o m u nikacja m i ę d z y d w o m a światami Janusza, podświadomością i ś w i a d o mością.
Sięganiu do najgłębszych emocji, pokładów podświadomości, do tego, co przeczuwalne, lecz do końca nie- ogarnięte, towarzyszy duży lęk.
Malując swoją senną w i z j ę z g o niącymi go hienami w y z w o l i ł w so
bie tak duży lęk, że musiał znisz
czyć obraz, gdyż w p r z e c i w n y m wypadku wizja, w y z w o l o n e emocje mogłyby zniszczyć j e g o samego.
Wchodząc na rozwalający się mur, oddzielający, a zarazem łączący oba światy, chce ustrzec się p r z e d ata
kującymi go hienami — przed l ę k i e m przed nieznanym. M o ż e na
brać do nich dystansu i zarazem ogarnąć w z r o k i e m o b y d w a światy, ale może też zostać przez te światy pochłonięty, pożarty przez hieny.
( „ M u r to nieszczęście, hieny to B ó g " ) . Tak odkrywany świat w z b o gaca Janusza, ale jednocześnie za
graża mu swoją siłą, wielkością.
Janusz uważa się za istotę słabą, ułomną w stosunku do tego, co niewidzialne, co jednak uważa za r ó w n i e w a ż n e a nawet ważniejsze dla niego, do czego tęskni j a k chło
piec z. obrazu „ Ś l e p c y " . „ Ś l e p c y " to dwa - światy istniejące oddzielnie obok siebie, nie komunikujące się ze sobą. T o w a r z y s z y mu r ó w n i e ż świadomość, że p e w n e p r o b l e m y , możliwości odchodzą, mijają.
„ Z m i e r z c h " to to, czego nie m o ż e pojąć, „doścignąć", co odchodzi.
Przekonany jest, że on jak i każdy człowiek ma dany krótki czas na poznanie, u p o r z ą d k o w a n i e tego, co w nim samym i w o k ó ł niego. Jeżeli tego nie uczynimy w t y m czasie, to świat się rozleci. L u d z i e na z i e m i są jak dzieci zaaferowane zabawą. N i e zauważają ogromu sił r z e c z y w i s t o ś ci jak w obrazie „ N i e b e z p i e c z n e za
bawy", w k t ó r y m na b a w i ą c e się dzieci pędzą konie.
Rodzice
Z m i e r z c h W świecie Janusza nie m a w y
raźnej granicy między tym, co w e w n ą t r z niego, a t y m , co na z e w nątrz. T o , co go otacza jest odbi
ciem tych sił, które są r ó w n i e ż w nim, które t w o r z ą całą r z e c z y w i s tość. T w ó r c z o ś ć j e g o jest sponta
niczną ekspresją sił tkwiących w jego psychice, w rzeczywistości.
Rysuje n a j p i e r w o ł ó w k i e m na kar
tonie plany swoich w i z j i . A inte
lektualna interpretacja ich p r z y c h o dzi dopiero później. P l a n y u m o ż l i wiają, ułatwiają mu t w o r z e n i e róż
nych kolorystycznie w e r s j i jednego tematu 1 odtworzenie, replikę obra
zu, którego już nie ma w domu.
N i e zabiega o w y s t a w i a n i e s w o ich prac, ale chętnie udostępnia je zainteresowanym. W i e l e z ni<jfc zna
lazło się w nieznanych rękach po wystawach w Lublinie, Elblągu, K r a k o w i e . Niektóre dostępne są już tylko na zdjęciach, przeźroczach.
M a l a r s t w o jego jest mi emocjonal
nie 1 intelektualnie bardzo bliskie*
Z a w i e r a wartości obiektywne, takie które mogą otworzyć odbiorcy oczy na przestrzenie nie dostrzegane w codziennym, płaskim postrzeganiu świata.
Zdjęcia W a l d e m a r
F r ą c k i e w i c z
11
"".Kto prezesem ZGS r fL|
w następnej kadencji ? P
ozwólcie, że podzielę się zw a m i , S z a n o w n e K o l e ż a n k i i Szanowni K o l e d z y — t w ó r c y , na łamach „TUP — troską o w y b ó r człowieka, który g o d n i e będzie r e prezentował nas t w ó r c ó w l u d o w y c h na arenie o g ó l n o k r a j o w e j . Kochani, to w c a l e nie agitacja z m o j e j stro
ny do w y b o r ó w na senatora, czy posła do parlamentu, to zastano
w i e n i e się przed Z j a z d e m K r a j o w y m S T L , kogo chcemy m i e ć na t y m stanowisku. Jest to funkcja społeczna, za którą o t r z y m u j e się t y l k o miesięczny ryczałt na d o j a z dy służbowe, nie jesteśmy b o w i e m instytucją zarobkową, jesteśmy z w i ą z k i e m t w ó r c z y m . W i e l u zasłania się legitymacją, która jak p a r a w a n służy im dla własnych t y l k o k o r z y ś ci. T a c y nie dbają o resztę, u p e w niwszy się, że mają p r a w o do r e n t y i emerytury. A tak b y ć nie może, bo ktoś to przez okres 20 lat d z i a łalności S T L w y p r a c o w a ł — o czym nawet nie w i e m y . Pracując w Z a rządzie G ł ó w n y m przez okres lat p r a w i e jedenastu zdążyłem, tak j a k wiele koleżanek i k o l e g ó w , poznać te sprawy i poznać ludzi, którzy n a p r a w d ę chcą pracować dla ogółu, nie licząc na korzyści materialne,
„ w y s o k i e zarobki", honoraria, w y różnienia. N i e , t o są ludzie, którzy działali przez okres 20 lat, dla dobra nas wszystkich. Przeszliśmy przez
„ s z t o r m y " lat b u r z l i w y c h i niespo
kojnych, k i e d y to podkładano nam kłody pod nogi, b y l i ś m y „niechcia
nym d z i e c k i e m " , a teraz m a m y już swoją pozycję. Stąd dziękczynne ukłony dla t y c h ludzi, k t ó r z y t r w a l i niestrudzenie i uparcie p r z y S T L pracując dla naszego w s p ó l n e g o dobra, a żaden nie dorobił się m a jątku.
K o l e ż a n k i i K o l e d z y , k i m i j a k i m człowiekiem p o w i n i e n b y ć prezes?
P o w i n i e n posiadać własną pozycję majątkową, być trochę ekonomistą, w y d e p t y w a ć ścieżki w s z ę d z i e (nie będę pisał gdzie), być c z ł o w i e k i e m szczerym i o t w a r t y m , koleżeńskim, miłym, dać się lubić, ale musi t o być człowiek r ó w n i e ż t w a r d y i n i e
ustępliwy, nieugięty. P o w i n i e n być artystą, k o w a l e m , rzeźbiarzem, m a larzem na szkle, itp., p o w i n i e n nosić nie teczkę, a plecak z różnego r o dzaju w y r o b a m i (na prezenty), bo w t e d y ł a t w i e j m o ż e m y deptać sobie
ścieżki, co tu dużo m ó w i ć , tak się utarło i tego niestety sami nauczy
liśmy, m a m y lekką r ę k ę . Musi t o być człowiek stary stażem, m ł o d y w i e k i e m , z d r o w y i w y t r z y m a ł y na w s z y s t k o . W s z y s t k i m prezesom Z G nie zazdroszczę tytułu, lecz raczej współczuję, mając na u w a d z e same
g o siebie na stanowisku prezesa Z a rządu Oddziału S T L przez d w i e ka
dencje. A pozostaje jeszcze droga m i ę d z y miejscem zamieszkania a L u b l i n e m .
G o r z k i e słowa kieruję pod a d r e sem c z ł o n k ó w Zarządu G ł ó w n e g o , m a m do tego p r a w o z racji stano
wiska, b o pięknie deklarujemy się na Zjazdach K r a j o w y c h , niestety, w ciągu kadencji na trzy lata w i e l u uczestniczy raz jeden, czy d w a w posiedzeniach Zarządu. P r z y k r e , że zebrania s p r a w o z d a w c z o - w y b o r c z e oddziałów S T L nie m i a ł kto obsłu
żyć — n i e k t ó r z y członkowie po trzy i cztery r a z y jeździli, a niektórzy wcale. T a k i c h c z ł o n k ó w m y nie chcemy i w y b i e r a ć nie będziemy, nie chcemy ich widzieć n a w e t na Zjeździe K r a j o w y m . M y idziemy na jakość, nigdy na ilość. M a m y o b o w i ą z e k pracować wspólnie z p r e z e sem Z G .
Jesteśmy organizacją chłopską, kontynuującą tradycje kultury wsi polskiej, tej wsi, która „ Ż y w i i B r o n i " oraz tworzy, a tak rzadko oce
niana jest należycie. Broni nas i pomaga nam Rada N a u k o w a , m e c e nasi; t y m K o c h a n y m L u d z i o m , ja twórca ludowy, składam głęboki ukłon, serdeczne podziękowanie za w k ł a d pracy dla naszej wspólnej sprawy.
Organem w y k o n a w c z y m S T L jest Biuro Zarządu G ł ó w n e g o — d y r e k tor, k t ó r y odpowiada przed nami za pracę w całości i zespół p r a c o w n i
k ó w , zgodnie z r e g u l a m i n e m jemu podległy, zespół ze wspaniałych, w y p r ó b o w a n y c h i s p r a w d z o n y c h f a c h o w c ó w , ale pracujących za w y n a grodzenie poniżej średniej k r a j o w e j . Galeria, która p o w i n n a p r z y nosić dochody z działalności g o s p o darczej, ma być naszym dziełem.
P o to b y prosperowała, p o w i n n i ś m y p r z e k a z y w a ć j e j najlepsze s w o j e dzieła.
Doczekaliśmy się nareszcie na
szego pięknego czasopisma, k t ó r e ma na imię „ T w ó r c z o ś ć L u d o w a " . P i s m o przepiękne, ale z n ó w „ a l e " . T o m y w i n n i ś m y j e r e d a g o w a ć , dbać o j e g o nakład. Jest nas ponad 2000 c z ł o n k ó w i nie p o w i n n o b y ć ani jednego, kto nie dokonuje p r e numeraty. T o nie tłumaczenie, że nie m a tego gdzie załatwić. N i e ma żadnych trudności dla tego, k t o chce. Ba, m a m y n a w e t za g r a n i c a m i kraju k r e w n y c h , r o d a k ó w , k t ó r z y chcą b y ć i n f o r m o w a n i o k u l t u rze wsi i j e j sztuce.
K o l e ż a n k i i K o l e d z y , apeluję do W a s , z a s t a n ó w m y się wspólnie, s y tuacja nie jest wesoła. M a m y o b o w i ą z e k wspólnie p r a c o w a ć dla d o bra naszej organizacji, w s p ó l n i e działać, wspólnie sobie pomagać.