• Nie Znaleziono Wyników

Wiadomość o autografach Trembeckiego i Karpińskiego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Wiadomość o autografach Trembeckiego i Karpińskiego"

Copied!
11
0
0

Pełen tekst

(1)

Roman Kaleta

Wiadomość o autografach

Trembeckiego i Karpińskiego

Pamiętnik Biblioteki Kórnickiej 5, 240-249

(2)

ROM A N K A LETA

WIADOMOŚĆ O AUTO G RAFACH TREMBECKIEGO I K A R PIŃ SK IE G O W kodeksie rękop iśm ien nym B ib liotek i K órnickiej, sygn. 1280, nlb., zachow ał się bardzo in teresu jący list Jana Z akrzew skiego do nieznanego adresata, datow an y w W ilnie 7 m aja 1828 roku. W zm iankow any dokum ent znajduje się w zespole rozm aitości historycznych i literackich, które pochodzą ze zbiorów K onstantego P od w ysock iego.

Na p ierw szej stronicy listu, u góry, czytam y notatkę pisaną inną ręką: „w K am ieńcu 17/29 czerw ca 1828 r., w n ied zielę w n o cy“. N ajp raw do­ podobniej w y szła ona spod pióra odbiorcy.

A utor listu b y ł z zaw odu n au czycielem w y m o w y w gim nazjum w ile ń ­ skim 1. W dziejach ośw ia ty narodow ej zapisał on sw o je im ię jako w ielo ­ krotny w yd aw ca (w latach 1831— 1845) W y p i s ó w z lite r a tu r y p o ls k iej dla płci żeńsk iej, dla m łod zieży w ogóle i dla p oszczególnych klas szkolnych w K rólestw ie Polskim .

O m aw iany przez nas list zaw iera inform acje, które w skazują, że autor w ielk im nakładem p racy i czasu starał się pozyskać m ożliw ie całą spuściznę literack ą zm arłych w sp ółcześn ie poetów : T rem beckiego (1812), Rajm unda K orsaka (1817) i K arpińskiego (1825). W iadom o nam, że n osił się z zam ia­ rem zbiorow ego w yd an ia poezji p ierw szego z nich i ostatniego

Zam iar n ie doszedł do skutku n ie w ą tp liw ie z pow odu w yd arzeń p o li­ tycznych. P ow stan ie listopad ow e i rządy terroru, które zapanow ały po jego przegranej, odbiły się jak najgorzej na p rocesie rozw ojow ym kultury polskiej. U leg ły lik w id acji ośrodki nauki tak ie jak W ilno i K rzem ieniec. P ierw sze p okolen ie porozbiorow e, w y ch ow a n e w szkołach k ontynu u jących w ie lk ie tradycje O św iecenia, zostało rozbite i rozproszone. Tym, którzy ostali się z pogrom u, zakneblow ano usta, w yrw a n o pióro z ręki. W latach w zm ożonej n ie w o li p olityczn ej n ie m ogło b yć m ow y o realizacji jak ich ­ k olw iek w ięk szy ch p lan ów ed ytorskich i h istorycznoliterackich. A list Z akrzew skiego dowodzi, że p lan y takie d ojrzew ały in ten sy w n ie już

1 Wydając Pam iętniki Samuela M askiewicza z rękopisu biblioteki Chreptowicza w Szczorsach (Wilno 1838) Zakrzewski podpisał się jako „radca dworu, nauczyciel gubem . wileń. gim nazjum “.

(3)

W IA D O M O Ś Ć O A U T O G R A F A C H T R E M B E C K IE G O I K A R P IŃ S K IE G O 2 4 1

w latach d w u d ziesty ch u b iegłego stu lecia. Badacz rozw oju nauki o litera ­ turze w y n o tu je z jeg o korespondencji zdanie głoszące potrzebę opraco­ w ania sy n tety czn y ch d ziejów ojczystej tw órczości (B en tk ow sk i n ie w y ­ starczał!). Taką syn tezę m iał na uw adze Z akrzew ski grom adząc w iersze w yb ran ych poetów . W rażliw ość nauczyciela w ileń sk iego na punkcie filologiczn ej czystości u tw oru zdradza jego „p olow an ie“ na autografy, a w ięc te k sty najbardziej w ierzy teln e. W ielki zam iar m u siał być poprze­ dzony etapem żm udnych p oszukiw ań archiw aln ych i zbieractw a m ateria­ łó w ob ojętnych dla bibliografa, m ało p rzyd atn ych dla filologa, ale dla h istoryk a literatu ry p osiadających zasadniczą w artość. M owa o dokum en­ tach d otyczących biografii tw órców . Z akrzew ski zbierał je „tro sk liw ie“, z p iety zm em godnym podziw u, w ych od ził bow iem — jak czytam y w liście — z założenia, że „nie m oże być rzeczą obojętną dla rodaków w iadom ość choćby najdrobniejsza o m ężach, którzy talen tam i sw oim i b yli zaszczytem w ieku, w którym żyli, i literatury, którą płodam i geniuszu starali się zb ogacić“.

W najbardziej istotn ym zw iązku z zain teresow an iam i n au k ow ym i Za­ k rzew sk iego pozostaw ała jego podróż ,,po Podolu, U krainie i B esarab ii“, odbyta w roku 1827, o której w spom ina w om aw ian ym liście. E fektem w y ­ p raw y po runo literack ie była m- in. sielanka W esele, opublikow ana rychło w D zien n ik u W ile ń sk im „z pism S tan isław a T rem beckiego nie drukow a­ n ych dotych czas“. W ydaje się, że autorstw o sielan ki Z akrzew ski u stalił zb yt pochopnie, zap ew ne na p odstaw ie m ało w ierzy teln ej kopii rękop iś­ m iennej, gdyż u tw ór n ie zdradza w n ajm n iejszym stopniu w ysok ich cech język a i sty lu w ielk ieg o poety. T oteż bardziej niż sam w iersz na u w agę zasłu gu je n ota ed ytora u krytego pod kryptonim em : J. Z. R ozszyfrow anie tego znaku autorskiego po zestaw ien iu inform acji drukow anych z w ia d o­ m ościam i zaw artym i w om aw ian ym przez nas liście nie nastręcza n aj­ m n iejszych trudności: „W ydaw ca tych w ierszy od lat kilku trudniąc się zbieraniem w szy stk ich prac S tan isław a T rem beckiego i szczegółów o jego życiu p ozysk ał od w ielu osób n iem ało m an u skryptów prozą i w ierszem , w łasn ą autora i obcą p rzepisanych ręką; z tych jedn e m ieszczą w sobie rzeczy już znane czytającej publiczności, lecz z tego w zględ u w ażne, że są w n ich liczn e dodatki i poprawki, drugie zaś dotychczas zostaw ały w ukryciu, a m oże by z czasem n aw et zu p ełnie zagin ęły. Przed rokiem odbył w yd aw ca podróż po U krainie i Podolu w celu zebrania płodów tego znakom itego poety, p ow ziął w iadom ość dostateczną o jeg o pism ach i m iej­ scach, w k tórych się znajdują, poczyn ił p ew n e kroki o ich p ozysk anie i p o­ ch leb ia sobie, że św ia tli rodacy w esprą jego u siłow an ie nadesłan iem p osia­ danych przez sieb ie rękop isów po Trem beckim . Ma n aw et n adzieję dostać i te rękopism a, które przez sam ego T rem beckiego złożone b y ły, w sporym k ufrze obw arow ane, i zostaw ały w archiw um tu lczyń sk im hrabiów P

(4)

2 4 2 R O M A N K A L E T A

kich od zgonu autora aż do r. 1815. W roku w sp om n ianym przeniesiono je na rozkaz Z ofii Potockiej do pałacu, złożono w jej gab in ecie nazw anym «B łękitny» i tam je o tw o rzyw szy p ew ien św ia tły ob y w a tel przeglądał i od zatracenia u c h r o n ił3. W ydaw ca tych w ierszy zam ierza sporządzić zu p ełne i ozdobne w yd a n ie w szystk ich prac uczonego rodaka. Czego n ie ty lk o ziom kow ie, ale n aw et i św ia tli cudzoziem cy u siln ie pragną“ 4.

N a szczególną u w agę i w p ow yższej nocie, i w liście zasłu guje w zm ianka o autografach T rem beckiego. Z achow ane do dziś u tw ory tego p oety pisane w łasn ą jego ręką m ożem y p oliczyć na palcach. N ależy tutaj zaznaczyć, że ani jed en ze zn an ych nam i d ostępnych dzisiaj autopisów nie pochodzi ze zbioru J. Z akrzew skiego 5.

N ajw ięk szym jedn ak skarbem , jaki Z akrzew ski przyw iózł n ie w ą tp liw ie z podróży „w celu n au k ow ym p od jętej“, b ył autograf p am iętn ik ów K ar­ pińskiego, opatrzonych przez autora p rzem yślanym tytułem : H istoria m eg o

w ie k u i ludzi, z k t ó r y m i ż y łe m . Chyba m y li się przecież zacny m iłośnik

literatu ry ojczystej, k ied y dowodzi, że tek st „przez sam ego autora p isa n y “ został „doprow adzony do roku śm ierci K arp ińsk iego“. W zasadzie g łów n y zrąb tego znakom itego „u tw oru “ został zakończony w roku 1805, co w yn ik a nie tylk o z tekstu, ale i z listu p rzesłanego w sp ółcześn ie (30 maja) przez autora do Franciszka K saw erego D m ochow skiego: „Tego roku — pisał K arpiński — dokończę ostatn iego dzieła m ojego pt.: H istoria ludzi, z k t ó ­

r y m i ż y ł e m 6. P óźn iejsze u zu p ełn ien ia n ie przydają już dziełu w artościo­

w y ch w alorów . Robił je K arpiński etapam i zam ykan ym i w m om entach, k ied y czuł, że przychodzi śm ierć. I tak na p rzykład jed en z jego biografów powiada, że o nadchodzącej śm ierci zaczął p oeta m yśleć szczególn ie w roku 1811. W tedy to sporządził ów sław n y testam en t, którego m ocą „cały sw ój

3 Zakrzewski ma zapewne na uwadze Dyzmę Bończę Tom aszewskiego albo Hipolita Wołodkowicza, którzy — jak dzisiaj w iem y z listu tego ostatniego — oglądali zawartość „sporego kufra“ w gabinecie Zofii Potockiej. Tylko że Zofia Potocka ze spuścizny Trem beckiego nic im „od zatracenia“ uchronić nie pozwoliła. Por. St. T r e m b e c k i ,

Listy, Wrocław 1954, t. II, s. 192. Józef Sękowski, pisząc o spadku literackim Trem ­

beckiego, inform uje m. in., że płodów tego poety należy szukać „u dziedzica Tulczyna, hr. M ieczysława Potockiego, u którego znajduje się ów zaczarowany kufer z rękopi­ sam i autora; na koniec u pp. Dyzmy Tom aszewskiego, w papierach zeszłego autora

Bibejdy, Korsaka, i u wybornego naszego poety, hrabiego Miera, którzy z rzeczonej

skrzyni (jak w ieść niesie) korzystali“. (J. S ę k o w s k i , Poezja Stanisława Trem bec­

kiego. Przekład części hstu Horacego do Augusta. „Dziennik W ileński“, 1822, t. II,

s. 333).

4 Dziennik Wileński, 1828, t. III, s. 177; toż Rozmaitości nr 35. L w ów ,'29 sierpnia 1828, s. 284—286 (przedruk z Dziennika Wileńskiego).

5 Por. St. T r e m b e c k i , Pisma w s zystkie, W arszawa 1953, t. I, s. XCVIII. 6 Cytuję za K. M. G ó r s k i m . Franciszek Karpiński, „Pisma literackie“, War­ szawa 1913, s. 280.

(5)

W IA D O M O Ś Ć O A U T O G R A F A C H T R E M B E C K IE G O I K A R P I Ń S K I E G O 2 4 3

p oczciw y zbiór“ zapisał na fundusz ed u k acyjn y dla dw unastu s ie r o t 7. A le śm ierć n ie nadchodziła. W obec tego starzec w racał p onow nie do p am ięt­ nika. S iad y p rzeryw an ych robót nad k oń cow ym i kartam i dzieła zachow ał w yg lą d stronicy ty tu ło w ej oryginału, k tóry sp łon ął w czasie pow stania 1944 roku w B ib liotece K rasińskich w W arszawie: „H istoria m e g o w ie k u i ludzi, z k t ó r y m i ż y ł e m . . . skończona 1810 [poprawiono p otem na]

1817 r .“ 8

O statnią datę, jaką znam y dzisiaj z druku, p ołożył K arpiński w końco­ w y m ustępie, k tóry zaw iera napisane w przeczuciu (którym to już z kolei?) bliskiej śm ierci p ożegn an ie z przyjaciółm i: „P iszę ja ten rękopism w roku 1822, zaś 81 życia m ego i będąc tak już na siłach sła b y m “ etc. 0 U m arł zaś K arpiński 4 w rześn ia 1825 roku.

Jeszcze zanim w sw o ich pam iętnikach w yp isał poeta ostatn ie zdanie, ukazała się w czasop iśm ien n ictw ie ów czesn ym recenzja jego pracy św ieżo ogłoszonej drukiem pt.: D ziec iom dla ich r o z r y w k i i nauki n ie k tó re h isto ­

rie z ró żn y c h d z i e j ó w ś w ia ta d a w n ie jsz e g o zebrane. A utor u k ryty pod

k ryptonim em J. K., dzieląc się z czyteln ik am i w rażen iem z w iz y ty zło ­ żonej zacnem u starcow i, p isał m. in.: „W idziałem u szanow nego w eteran a tego jeszcze n iektóre rękopism a drukiem n ie ogłoszone. Jako to: Ż ycie jego przez n iego sam ego napisane i n iektóre poezje. P ow iad ał m i oraz, że JW Prozor, oboźny litew sk i, ma zam iar zająć się ich w y d a n iem “ 10.

Jak w yn ik a z p ow yższego, K arpiński m iał n adzieję obaczenia na św ietle p u b liczn ym ostatka sw oich prac literack ich jeszcze za życia, a w każdym razie chciał, aby je ogłoszono drukiem po jeg o śm ierci. Ta chęć zatem trw ałego zachow ania całej sw ojej spuścizny, a n ie ty lk o w zg lęd y na w ie lo ­ letn ią przyjaźń, zad ecydow ała o tym , że sw oje rękopisy przekazał on w testam en cie w ła śn ie K arolow i Prozorowi.

W latach 1825— 1826 O boźny L itew sk i b aw ił za granicą. K orespon­ dencja z Józefem B oczkow skim opublikow ana w isto tn ych fragm en tach przez T adeusza M ikulskiego dowodzi, że do sp u ścizn y literackiej p rzy­ jaciela odniósł się on zrazu z n ajw ięk szy m p iety zm em 11. S p od ziew ał się w niej, być m oże, zn aleźć u tw ory o urzekającej w artości artystycznej-. J eżeli tak b yło rzeczyw iście, po rozpieczętow aniu p akietów obdarow any

7 K r., K ilk a słów o Karpińskim , „Noworocznik L itew ski“ na r. 1831, wydany przez H. Klim aszewskiego, W ilno 1830, s. 135.

8 F. P u ł a s k i , Opis 815 rękopisów Biblioteki Ord. Krasińskich, Warszawa 1935, s. 734, sygnatura 681 (3506).

* F. K a r p i ń s k i , Pamiętniki, Z rękopisu w ydał I. Moraczewski, Poznań 1844, s. 203.

10 J. K., O Karpińskim, „Wanda“ Tygodnik P o lsk i. .., Warszawa 1821, t. I, s. 343. 11 T. M i k u l s k i , Karpinsciana w archiw um Prozorów, „Pamiętnik Literacki“, 1950 (XLI), z. 2, s. 522—523.

(6)

2 4 4 R O M A N K A L E T A

m u siał doznać rozczarow ania. M usiał go doznać tym bardziej, że w zespole odziedziczonych au tografów n ie p otrafił docenić p ozycji najdroższej, w ła ś­ n ie ow ej H istorii m o je g o w i e k u i l u d z i . . bez której dzisiaj nie potra­ filib yśm y sobie K arpińskiego w yobrazić, podobnie jak bez jego sielanek. T ym czasem K arol Prozor — jak pisze T. M ikulski: „Zapału ks. K orn iło- w icza do p am iętn ik ów [. . .] K arpińskiego, n iestety, nie p o d zielił“. P a ­ m iętnik daw ał obraz epoki jeszcze żyw ej dla c a łe j. gen eracji i dlatego zap ew n e Prozor — inaczej niż K orn iłow icz — uznał, że n ależy »tak sza­ cow n y skarb« ukryć raczej »przed oczym a publiczności" 12.

N ie znam y argu m entów p rzyw ołan ych w rozm ow ie z O boźnym przez Z akrzew skiego, którem u udało się w yp rosić (a m oże ty lk o w yp o życzyć na czas nieograniczony?) autograf p am iętn ików w tak krótkim czasie po zgo­ n ie K arpińskiego. W każdym razie opinia Prozora o tym d ziele stw arzała okoliczność sprzyjającą zm ian ie jego w łaściciela.

Zanim Z akrzew ski p ozyskał tek st d ysp ozycyjn y dzieła, m usiano już zeń porobić odpisy, m oże jeszcze za życia autora. M iędzy czyteln ikam i k rążyły one p otem w liczn ych kopiach. Jeszcze przed śm iercią p oety pa­ m iętn ik i stu d iow ał w orygin ale i w yb rał z nich liczn e fragm en ty pow iernik starca, ks. A n ton i K orniłow icz, k tóry rychło po zgon ie K arpińskiego w yd ał zarys m on ograficzn y jego życia i tw ó r c z o śc i1S.

Jed en z odpisów całości dzieła p osłu żył w roku 1834 w yd aw com n ow o- io czn ik a Zn icz jako podstaw a reed ycji kilku fragm en tów pam iętnika. B łęd y k opistów udało się redaktorow i w ostatniej ch w ili usunąć dzięki życzliw o ści w łaśn ie Zakrzew skiego, który p osłu żył mu odpisem sporzą­ dzonym „w prost w e d le o rygin ału “ . D ług w dzięczn ości k w itow a ł w yd aw ca w przypisie, który jako bardzo ch arak terystyczn y pow tarzam y w całości: „Lubo ty le i tak rozm aitych piór o K arpińskim pisało, w szelako pochlebia sob ie w ydaw ca, iż czy teln icy now orocznika radzi będą w yjątk om z dzieła dotąd n ie drukow anego, gd zie p rostym i u jm u jącym sposobem Fr. K. w łasn e opow iada życie. R ękopis ten do czternastu arkuszy dość ściśle pisan ych obejm uje. W yjątki tu kładące się (nie z oryginału w szakże) zro­

12 Ibidem, s. 526.

** A. K o r n i ł o w i c z , O życiu Franciszka Karpińskiego, Wilno 1827, por. np. s. 4, 11, 14. Na s. 63 w yznaje autor: „Mając pozwolone sobie do czytania wspomnione dzieło [mowa o pamiętnikach] nie zaniechałem z niego następne w yjąć m iejsce“ etc. Że chodzi tutaj o pozw olenie udzielone przez samego autora a nie przez spadkobiercę, dowodzi fakt, że pam iętniki mogły być udostępnione przez Prozora dopiero po jego powrocie z zagranicy. Tym czasem ostatni jego list cytow any przez T. Mikulskiego (op. cit., s. 523) datowany jest w M ediolanie 14 lutego 1826. Oboźny powrócił zatem do kraju zbyt późno, aby mógł być użyteczny Korniłowiczowi, który ukończył pisanie książki już około połowy roku 1826. Rozumowanie nasze pokrywa się w zupełności z poglądem T. M ikulskiego (op. cit., s. 525).

(7)

. W IA D O M O Ś Ć O A U T O G R A F A C H T R E M B E C K IE G O I K A R P I Ń S K I E G O 2 4 5

bione przez D. Chodźkę i do u m ieszczen ia w now oroczniku p rzysłane. P óź­ niej m i u d zielił Jan Z akrzew ski całk ow itej i dokładniejszej, jak się d o w ie­ działem , bo w prost w ed le orygin ału sporządzonej kopii, z której g d zie­ niegdzie w y p isy te sprostow ać i pom nożyć w y p ad ło “ 14.

W całości u kazały się pam iętn iki drukiem dopiero w r. 1844 w yd an e w Poznaniu przez Irena M oraczew skiego. Zwrot: „z rękopisu“, położony na karcie ty tu łow ej tego w ydania, n ie w yja śn ia bliżej, czy m ow a tu o au tografie p rzesłan ym z sąsied n iego zaboru, czy o kopii. W praw dzie F. P u łask i inw en taryzując orygin ał w B ib liotece K rasińskich przydał w n aw iasie notkę: „T ekst ob jęty w yd an iem M oraczew skiego r. 1844“ 15, a le nie w iadom o nam dzisiaj, czy w yp isan o ją na p odstaw ie szczegółow ego porów nania rękopisu z w yd an iem M oraczew skiego.

W ydanie M oraczew skiego n ie b yło z całą p ew n ością w oln e od błędów . Ś w iadczy o tym choćby drobiazg, na k tóry bodajże p ierw szy zw rócił u w agę ks. P a w eł Jastrzęb ski w liście do Sadoka Barącza, p rzyp u szczaln ie w r. 1878. Jastrzęb ski pracow ał jako proboszcz w parafii O tenia, a w ięc w m iejscow ości, w której jego poprzednikiem b y ł k ied yś A n ton i K arpiń­ ski, brat Franciszka. W ty m m iasteczku sp ęd ził ostatn ie lata życia ich — tylek roć w sp om in any w pam iętn ikach — ojciec, tutaj um arł i tutaj został pogrzebany. Otóż in d agow an y przez Barącza w sp raw ie dotyczącej doku­ m en tó w rodzinnych poety, pisał Jastrzęb ski m. in.: „W pam iętn ikach K arpińskiego należałob y sprostać [!] gruby błąd drukarski. Z apew ne jest tam m ow a (w p oczątkow ych kartach) o O leśni [ . . . ] to w szystko, co tam p isze o O leśni, rozum ieć w yp ad a o O ten i“ 16. B łąd ten p opełn ion y już w Zniczu 17 (m im o p ub likacji K orniłow icza, w oparciu o którą m ożna go b yło usunąć) 18, przechodził p otem z w yd an ia na w yd a n ie 19. W praw dzie u strzegł się go kreśląc życiorys p oety jego m onografista 20, ale któż zdoła zaręczyć, czy o sprostow aniu tej p om yłk i b ęd zie p am iętał p rzyszły reed y - tor znak om itego dzieła?

Oprócz u tw orów T rem beckiego i K arpińskiego żyw o in teresu je Za­ krzew skiego spuścizna literack a po R ajm undzie K orsaku, którem u nadaje on rangę pierw szorzędn ego p oety (był „nie m niej zn ak om ity od T rem bec­

14 Ob raz życia Fr. Karpińskiego w y j ę t y z jegoż rękopisu pt.: „Historia mego

w ieku i ludzi, z k tó ry m i ż y łe m “, „Znicz“. Noworocznik w ydany przez Józefa Krzecz-

kowskiego, Wilno 1834, s. 127. 13 F. P u ł a s к i, loc. cit. 18 Rkps Ossol., 2756, II, nlb.

17 Op. cit., s. 135; tutaj m iejscowość nosi nazwę „Olenia“. ,s A. K o r n i ł o w i c z , op. cit., s. 7.

1!l W w ydaniu pierwszym (op. cit.) patrz s. 15, w wyd. lw ow skim z roku 1849, s. 28, w w ydaniu trzecim, poprzedzonym przedmową Piotra Chm ielowskiego (War­ szawa 1898), s. 21.

(8)

2 4 6 R O M A N K A L E T A

k ieg o “). Ta w ysok a ocena n iesłu szn ie zapom nianego dziś rym otw órcy po­ kryw ała się w zu p ełności z sądem opinii publicznej, która w iersze K orsaka

p isan e w uroczystym , republikańskim stylu bardzo sobie ceniła. Po

śm ierci T rem beckiego Adam R zew uski jem u w ła śn ie ch ciał p ow ierzyć p rezesurę litera tó w polsk ich 21. S tan isław Starzyński, jed en z najpopular­ n iejszy ch p oetów liryczn ych przed w y stą p ien iem M ickiew icza, po śm ierci Korsaka pisał o nim z piękną prostotą, że „serce każdego Polaka w ła sn ym sw y m skonem zasm u cił“ 22. „N iep osp olity ta len t jego w p oezji zn an y był dosyć p ow szech n ie“ — czytam y w N ekrologu u m ieszczon ym w D zien n iku

W ile ń sk im po zgonie K orsaka 2:!.

Cały list Z akrzew skiego p isany jest głó w n ie w spraw ie tw órczości Korsaka. N a u czyciel w y m o w y adresuje go do człow ieka, który pozostaw ał z ty m poetą w stan ie serdecznej zażyłości:

„W iem — p isał Z akrzew ski — że b y łeś Pan p rzyjacielem dozgonnym tego w zorow ego poety, że tro sk liw ie zb ierałeś n ajdrobniejsze jego prace, i to w szystko, co ty lk o spod pióra jego w yszło, zachow ujesz u sieb ie“ .

Inform acje zaw arte w cytow an ym u stęp ie zdają się w sk a zyw a ć n ie­ om y ln ie na Ju lian a Sabińskiego, którego K orsak w roku 1813 jako chłopca szesnastoletniego, półsierotę, zabrał do sieb ie do B abczyn iec „i ch ow ał jak w łasn e dziecko“. P isze o nim H. B ieg eleisen w arty k u le om aw iającym tw órczość Korsaka: „Po śm ierci Rajm unda uw ażał Sabiń ski za św ięty obow iązek, aby rękopisy, które m u poeta um ierając przekazał, jak i te, które b y ły rozproszone po św iecie, zebrać i ogłosić drukiem . Stąd ow e p ięk n e do niego słow a S tan isław a S tarzyń sk iego w ele g ii na skon K or­ saka: »Ż yw y składzie p ism jego, ochroń je od zguby«; i chronił je S abiń ­ ski w iernie, i tu lił przeszło lat p iętn aście w sw o im dom u przy m atce, której stał się po śm ierci K orsaka jed yn ą niezbędną podporą; osiadł w Zbrzyżu, w sw ojej szczupłej m ajętn ości na P od olu “ 24.

Sw ój „św ięty ob ow iązek “ p otrafił w ych ow an ek w y p ełn ić w krótkim czasie po śm ierci dobroczyńcy. Już w roku 1820 podano do publicznej w iadom ości, że „Ju lian S abiń ski zebrał tro sk liw ie w szy stk ie poezje, tłu ­ m aczenia i listy różne R ajm unda K orsaka i te w k rótce w dw óch tom ach drukiem ogło si“ 2,r>.

N iestety, zapow iedź n ie została zrealizow ana i chyba nie ze w zględu

21 St. T r e m b e с к i, Listy, Wrocław 1954, t. II, s. 177.

~ W. M a r c z y ń s k i , Sta tystyczne, geograficzne i historyczne opisanie guberni

podolskiej, Wilno 1820, t. I, s 246.

23 Dziennik Wileński, 1817, t. VI, s. 580. Czytamy tu ponadto informację, że Kor­ sak „oprócz małej części drukowanych w iele zostaw ił robót w rękopisach“.

24 H. B i e g e l e i s e n , Raj/mund Korsak, „Biblioteka W arszawska“. 1880, t. II. s. 318.

(9)

W IA D O M O Ś Ć O A U T O G R A F A C H T R E M B E C K IE G O I K A R P I Ń S K I E G O 2 4 7

na trudności fin ansow e. N ie brakow ało w ow ym czasie ludzi, którzy by podobną im prezę w y d aw n iczą opłacili. Na przeszkodzie stan ęła tutaj n ie­ w ą tp liw ie cenzura. W iem y, że n ieliczn e w iersze K orsaka ogłaszane w sp ół­ cześn ie drukiem (np. N ag ro b ek J asińskiem u czy O da S ta n is ła w o w i T r e m ­

beckiem u) noszą w id oczn e ślady nożyc policji w yd aw n iczej. Już ten jeden

szczegół dobrze św iad czy o ich w artości.

N ie ukazały się p oezje Korsaka przed rokiem 1830. Tym bardziej nie podobna b yło p om yśleć o ich p ublikacji po pow stan iu listopadow ym . Pró­ b ow ał Sabiński ogłosić je za kordonem , pod zaborem pruskim , i w tym ch yb a celu przekazał rękop isy A lek san drow i B atow skiem u. Z nany ów ­ cześn ie h istoryk n adesłan y m ateriał uporządkow ał i p om nożył liczn ym i dodatkam i. W roku 1841 p ow iadom ił w reszcie publiczność, że pism a K or­ saka „w yjdą n iebaw em na w id ok “ 2(i.

A le i ta zapow iedź okazała się bezskuteczna. R ękopisy p rzygotow ane do druku przez B atow sk iego dostały się z czasem do B ib liotek i B aw orow - skich. Tutaj p rzestu d iow ał i om ów ił je z grubsza H. B ieg eleisen . I to b ył ostatn i donośny głos potom ności o sław n ym ongiś poecie, p rzyjacielu po m ieczu i po piórze gen. Jakuba Jasińskiego.

Jeszcze dw a n azw iska literack ie w ystęp u ją w liście Z akrzew skiego. Jed n o z n ich n ależy do S tan isław a Starzyńsk iego, o którym przed ch w ilą już w sp om in aliśm y. S tarzyńsk i n ależał do tej sam ej grupy p oetów -pod o- lan co i Korsak, później i T ym on Zaborowski, z którym bardzo się p rzy­ jaźnił. W jego to w łaśn ie domu, w Z am iechow ie, poznał K orsak m łodego S abiń skiego i stąd zabrał go do B abczyn iec 27.

Prośba Z akrzew skiego o inform acje d otyczące losów tego p oety zo­ stała skierow ana pod w ła ściw y m adresem . Sabiński b ył niejako sek reta­ rzem z dobrej w o li p oetów tam tego środow iska. Jego zasłu gi w tej roli op isu je F ranciszek K ow alski w sw oich W s p o m n ien ia ch : „Starzyński [. ..] w sw y ch papierach [. . .] nadto b ył n iedb ały i nieporządny; p isał zaw sze rankam i [ . . . ] na drobnych św istk ach papieru, które leża ły porozrzucane po w szystk ich kątach: często ch w y ta ł jakąś eleg ią albo piosn k ę i fajk ę nią zapalał. Takim sposobem nie u sły szelib y śm y o żadnej jego piosnce, o żad­ n ym p oetyczn ym utw orze, g d yb y n ie Ju lian S abiń ski z B ednarów ki, b lisk i jeg o krew ny, p ełen zdolności m łod y człow iek, w y ch ow a n iec R ajm unda Korsaka z B abczyniec na Pobereżu, którego poezje w łasn ą ręką p ięk n ie w e dw óch w ielk ich tom ach przepisał i w yg o to w a ł do druku. On do Za- m iechow a często przyjeżdżał, b aw ił po kilka tygod n i i w szy stk ie poroz­ rzucane S tarzyń sk iego św istk i starannie zbierał, porządkow ał i p ięk n ie

26 Przyjaciel Ludu, nr 39, Leszno 27 marca 1841. 27 H. В i e g e 1 e i s e n, loc. cit.

(10)

przepisyw ał. Tak sw oją ręką p rzepisanych kilka zeszytów p ieśni i innych u lotn ych p oezji sam sch ow ał w jego te k ę “ 28.

P oezje i p iosenk i „Stacha z Z am iech ow a“ ciesz y ły się ogrom ną popu­ larnością u całego narodu. P rzep isyw ano je ręcznie, a n ajczęściej uczono się ich ze słuchu. Jego śp iew k i — jak sam pisał:

W powszednie i św ięta Nucą polskie dziewki I polskie chłopięta 29.

W czasie p ow stan ia ukazał się w W arszaw ie zbiorek obejm ujący d zie­ sięć piosenek S tarzyń sk iego i to b yło bodaj w szystko, co ów cześn ie zdo­ łano u trw alić drukiem .

U lotnej sła w ie słu ży ł rów nież drugi w ym ien ion y w liście p oeta-p ieś- niarz, w sp om n iany już jako pam iętnikarz Franciszek K ow alski. W okre­ sie k iedy pracow ał on jako n au czyciel w dom ach szlacheckich na W ołyniu (do roku 1825), należał on do tego sam ego kręgu tow arzyskiego, co i literaci w y m ien ien i poprzednio 30. D o tego sam ego kręgu trzeba zaliczyć rów nież pana J. M iładow skiego, nauczyciela gim n azju m w K am ieńcu, który (w ierzym y w to u siln ie) „był tak ła sk a w “ pakiety S abiń skiego z p ięk n ie przepisanym i w ierszam i K orsaka i S tarzyńsk iego przesłać Jan ow i Za­ k rzew skiem u do W ilna „pod pieczęcią skarbow ą“.

[w Kam ieńcu 17/29 czerwca 1828 r. w niedz[ielę] w nocy.] W ielmożny Mości Dobrodzieju!

Rok już niezadługo będzie od czasu, jak m iałem szczęście poznać w Kamieńcu WWMcPana Dobrodzieja, a od tej pory raz tylko pierwszy piszę. Po przybyciu moim do Wilna różne zatrudnienia, później kilkutygodniow a słabość ciężka były mi na przeszkodzie uczynić odezwę do Pana Dobrodzieja. Teraz gdy jestem i zdrowszy i co­ kolw iek ułatw iłem moje roboty, mam sobie za obowiązek słów kilka napisać do Pana Dobrodzieja, którego od pierwszego poznania kochać i szanować począłem za jego zapał, jaki widziałem , do nauk Z W innicy m iałem chęć pisać do Pana, ale podróż moja po Podolu, Ukrainie i Besarabii w celu naukowym podjęta, w iele czasu zabrała, w ybieranie się nagłe do Wilna nie pozwoliło chęci doprowadzić do skutku. W czasie podróży po Ukrainie powziąłem dostateczną wiadomość o pismach Trembeckiego, a niektóre autografy tego poety pozyskałem. Mam naw et nadzieję wydobyć w szystkie prace jego, do czego już poczyniłem kroki, i spodziewam się wkrótce otrzymać. Ale nie mniej znakomitym od Trem beckiego jest Korsak; o nim dotychczas nie wiem y dostatecznie, co pisał, gdzie się urodził, gdzie początkowe, gdzie dalsze brał w ycho­ wanie. Przypominam sobie, w czasie widzenia się z Panem w Kam ieńcu otrzymałem łaskaw e przyrzeczenie udzielania mi w szystkich rękopismów śp. Korsaka z dołącze­ niem biografii jego. Nie może być rzeczą obojętną dla rodaków wiadomość choćby

2 4 8 R O M A N K A L E T A '

28 F. K o w a l s k i , Wspomnienia (1819—1823), Wyd. drugie, Kijów 1912, s. 213—214. % 29 K. Wł. W ó j c i c k i , Stanisław Doliwa Starzyński, „Tygodnik Illustrow any“, 1862, t. V, s. 29.

30 Por. A. P ł u g , Franciszek Kowalski, „Tygodnik Illustrow any“, 1862, t. VI, s. 233.

(11)

W IA D O M O Ś Ć O A U T O G R A F A C H T R E M B E C K IE G O I K A R P I Ń S K I E G O 2 4 9

najdrobniejsza o mężach, którzy talentam i swoim i byli zaszczytem wieku, w którym żyli, i literatury, którą płodami geniuszu starali się zbogacić. Zbieram troskliw ie wiadom ości o naszych uczonych. Te przydać się mogą i do przerobienia Bentkowskiego pracy, i do ogólnej literatury rozumowanej, o czym czas już u nas pomyśleć. N ie­ w ym ow nie wdzięcznym będę Panu Dobrodziejowi, jeśli potrafię od niego pozyskać i wiadom ość o śp. Rajmundzie Korsaku, i kopiję w szystkich pism jego. Wiem, że byłeś Pan przyjacielem dozgonnym tego wzorowego poety, że troskliw ie zbierałeś najdrobniejsze jego prace, i że wszystko, co tylko spod pióra jego wyszło, zachowujesz u siebie. Jeżeli prośba moja pożądanym skutkiem uwieńczoną zostanie, zobowiązany będę do wzajem nej przysługi Panu; Mam rękopism niezm iernie ważny i szacowny po Karpińskim, składający się z kilkudziesięciu arkuszy pod tytułem : Historia mego

wieku i ludzi, z k tóry m i żyłem , przez samegoż autora pisany i doprowadzony aż do

roku śm ierci Karpińskiego, który, że w iernie kreśli obraz króla, znakomitszych osób w kraju i w szystko w zupełnym św ietle wystaw ia, rozumiem, iż nigdy drukowanym u nas nie będzie, chyba za granicą. Tym przysłużyć się Panu najprzyjemniejszą będzie dla m nie rzeczą. Warto, aby fam ilia pozostała po śp. Korsaku pom yśliła o w y ­ drukowaniu dzieł jego, może z czasem, za jej zezw oleniem wszakże, i w W ilnie to nastąpić, zwłaszcza że teraźniejszy K om itet Cenzury, niezm iernie srogi, zniesionym wkrótce zostanie a inne osoby i inne ustaw y łagodniejsze zaprowadzone zostaną.

Rad bym w iedział, gdzie teraz bawi W. St. Starzyński, co ma w ygotowane, czy m yśli kiedykolw iek drukować sw oje prace. N ie godzi się ich ukrywać przed publicz­ nością, zw łaszcza że wszystko, co spod jego pióra wychodzi, cechę najdelikatniejszego sm aku na sobie nosi. M ówił mi pan Kowalski, że Pan Dobrodziej masz zupełny zbiór pism W. Starzyńskiego. Jeżeli nie poczytasz Pan za natręctwo prośby mojej, pro­ siłbym także najusilniej o udzielenie mi w szystkich prac tego pisarza. Rozumiem, że W. M iładowski byłby tak łaskaw i m ógłby m nie to w szystko przesłać pod p ie­ częcią skarbową. Oczekując z upragnieniem odpowiedzi na moje prośby, mam zaszczyt z najrzetelniejszym uszanowaniem zostawać

WWMMCPana Dobrodzieja najniższym sługą Jan Z akrzewski Dnia 7 maja 1828 r. Wilno

Adres: Zakrzewskiemu nauczycielowi w ym ow y w Gymn. W ileńskim — w domie Woynicza.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Każdego dnia kierowca otrzymuje zlecenie i albo zostaje w mieście w którym przebywa, albo jedzie do są- siedniego miasta (lub jednego z sąsiednich miast, jeśli znajduje się w

Zadanie domowe: zadania 7, 10 i 11 należy rozwiązać na

Zestaw zadań 1:

Treści zadań nie trzeba przepisywać, ale należy zapisać numer karty, tematykę i numer zadania.. Rozwiązania muszą być

Nota ministra spraw zagranicznych ZSRR W. Wojna polsko-niemiecka ujawniła wewnętrzne bankructwo państwa polskiego. W ciągu dziesięciu dni operacji wojennych Polska utraciła

Podczas gdy fizycy koncentrowali się na pochodzeniu promieniowania, biologowie i geolodzy rozważali jego wpływ na procesy zachodzące na Ziemi i związane z tym skale czasowe.. W

Ale dopiero później, kiedy program Johna Stuarta był już zaawansowany, Bentham rozwinął rozważania szczegółowe na temat edukacji, łącznie z planami Szkoły

„Nie umiał!” a dyrektor tego szpitala abramowickiego, wiadomo że to jest psychiatryczny szpital, Brennenstuhl, był absolwentem liceum Staszica, zadzwonił do pani