• Nie Znaleziono Wyników

"La faillite de la paix (1918-1932)", Maurice Baumont, Paris 1946 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""La faillite de la paix (1918-1932)", Maurice Baumont, Paris 1946 : [recenzja]"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

Im bliżej nowszych czasów, tym mniej orientuje się autorka w polskich stosunkach w ew nętrznych. Pow ody utworzenia się Rządu Paderew skiego om ówione n ie dokładnie. Rola ND. w pierwszych parlam en­ tach polskich naszkicowana bardzo pobieżnie. N aw et Ό tak powszechnie zna­ nym i doniosłym zjawisku, jak o stosunku ND. do prezydenta Narutowicza i o atmosferze, w której narodziła się m yśl o m orderstw ie — autorka w spo­ m ina zaledw ie w jednym zdaniu. Późniejsza działalność ND. w Polsce odro­ dzonej, jej przem iany w ew nętrzne, rozłamy, ew olucja programowa w k ie­ runku faszystowskim — o tym w szystkim pisze się w tej książce bardzo po­ bieżnie, w ykazując nieznajomość ostatniego okresu dziejów ND.

Autorka zastrzega się wprawdzie, że trudno badać historię współczesną w obec braku wiarogodnych źródeł i małej wartości publicystyki. N ie jest to jednak argument, uspraw iedliw iający tak pobieżne om ówienie dwudziestu lat ostatnich. Książka kończy się stwierdzeniem , że klęska Polski jest w ynikiem k lęsk i system u, utworzonego w Wersalu, a w ina za upadek Państw a Polskiego spada na Becka, który odszedł od polityki Piłsudskiego, a zbliżył się do trady­ cyjnej endeckiej polityki. Tym politycznym stwierdzeniem zamyka się książka, m ająca cele nietylko naukowe, a i to w poważnej mierze także pro- pagandowo-polityczne.

W sum ie książka n ie w nosi nic rew elacyjnego. Jest ona podsum owa­ n iem faktów na ogół znanych i p odan ych 'w um iarkowanie tendencyjnym , jak na historyka niem ieckiego ostatnich lat, ośw ietleniu. N ajw iększą wadą książki jest zupełny brak analizy w ewnętrznej Narodowej Demokracji, jej' przem ian ze stronnictwa demokratycznego na faszyzujące i brak analizy podłoża społecznego ruchu narodowo-dem okratycznego. N ie mniej jednak książka jest ciekaw ym i cennym przyczynkiem do badań nad historią p oli­ tyczną Polski ostatniego okresu. Wartość książki powiększają dodatki, w k tó­ rych są zebrane dokumenty i programy różnych instytucji narodowo-dem o- kratyćznych i samego stronnictwa, oraz obfita bibliografia cytowana w przy­ pisach.

Ii. D unin-W ąsow icz

P euples et civilisations. Histoire générale publiée sous la direction d e L o u i s H a l p h e n et P h i l i p p e S a g n a c . — Tome X X . La faillite de la paix (1918— 1939), par M a u r i c e B a u m o n t , professeur au Conservatoire national des Arts et Méties. D euxièm e édition, Paris-Presses U niversitaires 1946, stron 817.

Z ogromnym zaciekaw ieniem bierzem y do ręki dwudziesty i tymczasem ostatni tom zbiorowej historii powszechnej, redagowanej przez Halphena i Sagnaca. Poprzednie tom y w zbudziły w nas uznanie gruntownością a zara­ zem św ieżością ujęcia, naciskiem położonym na stronę gospodarczą, spo­ łeczną i cyw ilizacyjną zjawisk, wszechstronnym potraktowaniem dziejów ca­ łego św iata, n ie ograniczonego do kilku głów nych narodów Europy. Tym m ocniej m usi nas zająć tom, poświęcony czasom nam współczesnym , w ypad­ kom, któreśm y sami przeżywali, pierwsza próba naukowego opracowania dziejów „m iędzywojennego“ dwudziestolecia. Jest to w samej rzeczy lektura niezm iernie zajmująca.

Ostatnia wojna odbiła się na losach tej książki. Rzecz, m ozolnie przygo­ tow yw ana przed rokiem 39-tym , została napisana i w ykończona w latach k a­ taklizm u, pod okupacją niemiecką, która utrudniała pracę i w różnoraki spo­ sób w pływ ała na form ułowanie sądów. W yszła z druku nazajutrz po zw ycię­ stw ie (I w ydanie 15. VII. 1945), a w ięc w chw ili, gdy upadek hitleryzm u po­ zw alał ująć całość jego dziejów; skądinąd jeszcze za w cześnie na to, aby autor m ógł spojrzeć na swoją epokę z punktu widzenia rzeczywistości powojennej. N iew ątpliw ie książka zyskała na tym, że ukazała się po w ojnie, a n ie przed 8 laty. Dopiero w rzesień 39. roku zam knął tam tą epokę i nadał jej w łaściw e oblicze. Gdyby n ie druga wojna, autor n ie dałby chyba sw em u dziełu tragicz­ nego tytułu: „Bankructwo pokoju“ ...

Wzorem poprzednich tom ów tej publikacji autor pomija w odsyłaczach aparat dowodowy, natomiast cytuje przy każdym ustępie ważniejszą

(3)

litera-"turę przedmiotu. Zestawiona tu bibliografia naprawdę imponuje, liczy w iele setek pozycji w językach francuskim, angielskim i niem ieckim (mniej w ięcej w równej ilości), a także pew ną liczbę dzieł w języku w łoskim i hiszpań­ skim . Autor uwzględnia literaturę św iatow ą aż po rok 1940; natom iast w cza­ sie w ojny m ógł uzupełniać ją tylko w ydaw nictw am i niem ieckim i, w zględnie francuskim i spod znaku Vichy; n ie zdołał już zapoznać się z tym, co ogło­ szono o latach przedwojennych w obozie anglosaskim po roku 1941, i to jest bez k w estii luka w podstaw ie źródłowej książki. M niejsze znaczenie ma nieznajomość literatury w innych językach, naw et gdy idzie o rosyjski. Czasy, 0 których pisał, b yły okresem żyw ych stosunków międzynarodowych: A n­ glosasi, Francuzi i N iem cy zw iedzali i opisyw ali w szystkie kraje świata; skądinąd każdy najm niejszy naród europejski starał się o propagandę w św ie­ cie w ielkich m ocarstw, bądź tłum acząc na jeden z języków o znaczeniu św ia­ tow ym w łasną literaturę polityczną, bądź puszczając na rynek osobne dzieła, przeznaczone dla zagranicy. W szczególności rewolucja rosyjska została omó­ w iona przez literaturę Zachodu w e w szystkich sw ych etapach i przejawach, z uw zględnieniem zarówno antyradzieckiej, jak i ortodoksyjnej, leninow sko- stalinow skiej tendencji. Krótko mówiąc, nie zdarzył się chyba w tym czasie na kuli ziemskiej żaden fakt istotnego znaczenia, o którym by autor n ie m ógł zaczerpnąć inform acji z książki francuskiej, angielskiej, lub niem ieckiej. Co prawda będą to często informacje z drugiej ręki.

D la nas, odciętych od rynków w ydawniczych, bibliografia ta jest nadto zw ięzła. Autor rzadko kiedy charakteryzuje cytowaną książkę, a -z jej tytułu trudno czasem się zorientować, o jaki rodzaj w ydaw nictw a tu idzie. Obok dzieł o charakterze encyklopedycznym przeważa z natury rzeczy typ poli­ tycznego, ekonomicznego, lub literackiego essay'u, a w ięc publicystyka w yż­ szej klasy. Jeszcze niezbyt liczne są pamiętniki; częstsze za to przeglądy h i­ storii dyplom atycznej, w yszłe niekiedy spod pióra w ybitnych historyków, albo m ężów stanu. N aukow e opracowania w iększych zagadnień spotykam y tylko w odniesieniu do początków okresu, gdy idzie o historię traktatu w ersal­ skiego, Ligi Narodów, problem u odszkodowań itd. W szerokim zakresie ko­ rzystał autor z kalendarzy politycznych, rejestrujących co roku wypadki m ię­ dzynarodowe, takich, jak w ydaw nictw a niem ieckie Schultessa i Egelhaafa, angielski Statem an’s Year-book, w łoski Annuario di politica internationale, belgijskie A rchives contemporaines itd. W publikacjach periodycznych lon ­ dyńskiego Royal Institute of International A ffairs tudzież am erykańskiego Council of Foreign Relations znalazł zebrane najw ażniejsze teksty, dotyczące polityki zagranicznej. P ow ołuje się nadto na B ulletin périodique de la presse étrangère, w ydaw any przez francuskie M. S. Z., na raporty doroczne i w y ­ daw nictw a Zgrom. Ligi Narodów, Międzyn. Biura Pracy, Banku W ypłat M ię­ dzynarodowych oraz organizacji p ok rew n ych ,1 na roczniki statystyczne w róż­ n ych. językach itd.· Uderza n ie uw zględnienie urzędowych publikacji kore­ spondencji dyplom atycznej, naw et tej, którą ogłosili N iem cy po wybuchu w ojny. Oczywiście cały ten ogromny m ateriał to tylko drobna cząstka tego, co zostanie kiedyś opublikowane. Na podstawie tych źródeł bardzo jeszcze trudno zajrzeć za k ulisy rozgrywek dyplom atycznych i m iędzypartyjnych, przeniknąć m otyw y działania czołowych działaczy epoki, w yśledzić genezę tego czy innego aktu państwowego. Bądź co bądź można i z tym, co już mamy, pokusić się o odtworzenie logicznego ciągu wydarzeń i zjawisk, o cha­ rakterystykę epoki w jej głów nych tendencjach politycznych, gospodarczych 1 um ysłowych.

Jak sobie rozplanow ał autor opowieść o tych dwudziestu niespokojnych latach — „trzeszczących aż od nadm iaru nadzwyczajnych przygód, kłótni dy­ plomatycznych, wyczerpujących nieporządków gospodarczych i finansowych, piętrzących się kryzysów i problem ów“? D zieli je na 4 okresy, i sam ten po­ dział pozwala nam już się zorientować w zasadniczym ujęciu tematu.

Okres I.: 1918— 1923. Lata stopniowego w ygasania w ojny, mozolnego przystosow ywania się św iata do następstw kataklizmu.

Okres II: 1924— 1929. Okres „nieostrożnych iluzji i szlachetnych nadziei“. Złudzeniu stabilizacji i pomyślności towarzyszą próby oparcia nowej rzeczy­ w istości o zgodę w szystkich .narodów.

(4)

Okres III: 1929— 1936. K ryzys gospodarczy i przebudzenie N iem iec ruj­ nują nadzieję utrw alenia stosunków św iatow ych.

Okres IV: 1936— 1939. Od w ojny abisyńskiej św iat zbroi się i żyje pod obsesją nowego, nadchodzącego konfliktu.

Jak widać, autor n ie przyjm uje daty granicznej 1933, tj. przewrotu hitlerowskiego, ponieważ dopiero od 1936 r. Europa zdaje sobie sprawę z gro­ żącego jej niebezpieczeństwa. Przedział dwu ostatnich okresów w ydaje się trochę sztuczny, ale istotnym dla koncepcji autora jest uw ydatnienie zm ien­ nej^ tendencji wypadków: zrazu dążących ku stabilizacji i uspokojeniu, potem znów coraz szybciej zapadających się w chaos. Punktem zwrotnym jest w tym ujęciu kryzys gospodarczy 1929 roku. Dzieło rozbite jest na 5 ksiąg, z których 4 odpowiadają w ym ienionym powyżej okresom, piąta zaś księga, w sunięta m iędzy okres trzeci i czwarty, poświęcona jest „ew olucji m aterialnej i ducho­ w ej“ epoki — w m yśl schematu przyjętego w e wcześniejszych tomach w y ­ dawnictwa. W obrębie każdej księgi w ypadki o znaczeniu ogólnoświatowym zgrupowane są w początkowych i w końcowych rozdziałach; natom iast część środkowa zajm uje się sprawami w ew nętrznym i poszczególnych krajów. W ten sposób dzieje jednego kraju, np. Jugusław ii, czy Indochin są rozrzu­ cone po różnych m iejscach dzieła. Osiąga się przez to lepsze powiązanie w y ­ darzeń lokalnych z sytuacją międzynarodową, co prawda kosztem przejrzy­ stości. Ratuje sytuację bardzo dokładny indeks: 41 stron petitu w 2 kolum ­ nach; przy każdym nazwisku im ię, zawód i narodowość; przy mniej znanej n azw ie geograficznej określenie kraju; przy w ażniejszych hasłach rzeczo­ w ych, takich, jak zbrojenia, komunizm, Liga Narodów itp., również przy nazwach m ocarstw — podział odsyłaczy do stron w edług treści.

Najdokładniej opracował autor okres pierw szy powojenny, poświęcając m u 282 strony, tj. 46% całości, jeśli pominąć księgę IV, n ie objętą ciągiem chronologicznym. W płynęła na tę dysproporcję zarówno w iększa obfitość lite­ ratury i ogłoszonych źródeł do tych w łaśnie lat najdawniejszych, jak i po­ trzeba szerszego podm alowania tła u progu dzieła. Baumont czuje się zresztą swobodnie w tym okresie dziejów jako autor szeregu prac o rew olucji n ie­ m ieckiej 1918 r. i o życiu gospodarczym republiki weim arskiej. Po krótkim, w stępnym rozdziale, zatytułowanym „Nieład europejski“, dalsze 2 rozdziały 'traktują o rew olucji rosyjskiej i jej reperkusjach w Europie; potem dopiero przechodzi autor do kongresu pokojowego. Ten punkt w yjścia jest bardzo znamienny: w pojęciu Baum onťa zw ycięstw o komunizm u w Rosji jest zja­ w iskiem dominującym, kluczem do zrozumienia całego dwudziestolecia. K o­ m unizm nie tylko zm ienił oblicze olbrzymiej Rosji, ale wstrząsnął stosunkami społecznymi w szystkich krajów świata. W ywołał tym ’ samym żyw iołow ą re­ akcję w szystkich zagrożonych przezeń grup i środowisk, które dla obrony kapitalizm u nie cofną się przed użyciem przemocy. Stąd zw ycięstw o system u dyktatur i stąd podział św iata na 2 bloki ideologiczne; w ich w alce zginie stara demokracja. Ta m yśl przewodnia przewija się przez całą książkę, cho­ ciaż n ie w szędzie jest przeprowadzona z równą konsekwencją.

Można już stąd zorientować się w zasadniczej postaw ie autora Jest to postawa trzeźwego racjonalisty, wiernego ideałow i dem okratycznemu, poj­ mującego niezbędność reform, lecz wrogiego w szelkim przewrotom z le w a czy też z prawa. W dodatku jest to postawa klerka niechętnego ruchom m a­ sowym , sceptycznego wobec dogmatów i w iar irracjonalnych, broniącego sw o­ body m yśli przed zakusami totalistycznej propagandy. Ten indyw idualista ma zresztą dosyć zdrowego rozsądku, aby zrozumieć konieczność gospodarki planowej i uznawać bankructwo dawnego parlamentaryzmu. N ie będąc en ­ tuzjastą Związku Radzieckiego, z pełnym uznaniem ocenia jego osiągnięcia; dba zresztą o obiektywizm, w czuw a się w każdy punkt w idzenia i tylko wobec hitleryzm u zachow uje bezw zględnie negatyw ną postawę. N ie czyni tak że z w łasnej Francji ośrodka św iata naw et w tych momentach, .kiedy stoi ona naprawdę na czele Europy.

D la historyka tego okresu decydującym będzie zawsze jego sąd o trak­ tacie wersalskim . Baum ont jest dlań dosyć surowy, „grubej czwórce“ w ytyka karygodną ignorancję w sprawach historii i geografii, w szystkich aliantów potępia za nadm ierną łapczywość, zresztą otrząsa się na m istykę w ilsonow ską i w skazuje, że zasada sam ostanowienia narodów jest nieżyciow a, o ile m e

(5)

^ ^ Z^^pomÍMzán1u^Drawdvnf^hípfi i . i . - Pom ieszaniu praw dy i błędy, zbawienne zaqarív i dr>knp”P ężki tom traktatu, w którym tłoczyły

7liw e orzeoisv. dzięki krzyczącym sw ym niedoskonałościom otwierał wrota dla wľzvstkich rekrym inacji niem ieckich nie dając w k o m p e S l z ^ c ie z c o m w spanteło- m yslnej postaw y . (s. 71) U czyniono wszystko, aby podniecić w N iem cach pragnienie odwetu, n ie odbierając im m ożliwości odwetowych N ie sam i zresztą twórcy b yli w inni, pchała ich opinia publiczna A le sadVac tak ostro ułom ne dzieło w ersalskie, stw ierdza autor, że kiepski pokój b ył jednak lepszy od w ojny i ze narody ciężko zaw iniły, podkopując nową organizacje św iata ułatw iając przez to odwet niem iecki. Stany Zjednoczone dały pierw sze zły przykład, odm awiając ratyfikacji traktatu; W. Brytania zamknęła się w kręgu w łasnych, krótkowzrocznie pojm owanych interesów; zawiedzione W łochy i Japonia odsunęły się od grona zwycięzców ; cóż dziwić się, że Francja, po nieudanej próbie okupacji Ruhry zrezygnowała z czynnej obrony dzieła w er­ salskiego i cofnęła się osamotniona za lin ię M aginoťa?

D zieje tych pierwszych lat powojennych

ze

sw oją atmosferą trwającego niepokoju, n ie m ilknącego jeszcze szczęku broni, rozstroju walut, cen i go­ spodarki — przypominają dość czasy obecne. — „Wykonanie traktatu, pisze Baum ont (s. 159) gubi się w zaw ikłanym gąszczu konferencji: około dwu­ dziestu w ciągu 3 lat 1920, 21, 22. O każdej można by napisać tom; w sumie są praw ie niczym . W swej nieubłaganej m onotonii są zaledw ie godniejsze pam ięci od nudnych zebrań, na które schodzili się synow ie Ludwika Poboż­ nego i gdzie słyszano ty le pięknych oświadczeń o uczuciach braterskiej zgody panujących, o w oli ich działania zaw sze w pełnej zgodzie. Prawdą jest, że nieporozum ienie rośnie m iędzy zwycięzcam i, którzy wchodzą w rozmowy, lub flirty ze zw yciężonym i“. Czy w tych warunkach mogła uratować pokój Liga Narodów? Zdaniem autora była ona tylko fasadą, zasłaniającą dawny koncert mocarstw. Gdy koncert urw ał się na w ojnie abisyńskiej, Liga upadła, tknięta paraliżem . To, co zdziałała pożytecznego w ciągu lat dwudziestu, to byłoby się dokonało i bez niej.

Lata 1924— 9 w idziały jednak próbę utrwalenia pokoju i autor zwraca się ku niej z westchnieniem . U m ożliw iły tę próbę: era p ro sp e rity , związana z przezwyciężeniem inflacji, osłabienie groźby rew olucji (era „nepu“ w Ro­ sji), wreszcie i przede w szystkim zbliżenie Francji do Niemiec. Tu w idzi autor najw ażniejsze zagadnienie dwudziestolecia: Francja n ie zdołała dojść do porozum ienia z N iem cam i i nadw ątliła przez to byt republiki weim arskiej. N aturalnie n ie dopowiada, że koszta tego porozumienia m usiałaby zapłacić Polska; m im ochodem tylko zaznacza (s. 359),. że w W arszawie leżał w tym czasie new ralgiczny punkt Europy. Zbyt poważnym jest na to uczonym, by silić się na w ykazanie w szczegółach, co w tedy należało zrobić. Dla mętnej frazeologii Brianďa n ie żyw i w cale nabożeństwa, stwierdza, że wraz z Strese- m annem oszukiwali się od początku wzajem nie,, dodaje, że gdyby Briand chciał naprawdę współpracy z Niem cami, sama Francja w ym ów iłaby mu po­ słuszeństwo. Zgoda w gruncie rzeczy nie była możebną, tym w ięcej, że n ie­ bawem nadszedł kryzys gospodarczy, który zachw iał tylko co ustaloną rów no­ w agą świata.

Ł atw iej było autorowi opisać przejawy kryzysu, niż zgruntować jego głębsze przyczyny; ustrzegł się w każdym razie tezy jednostronnej. Złożył się na tę klęskę splot niezależnych czynników: zw ykła okresowa fala bessy i nagłe ujaw nienie się nadprodukcji przem ysłowej skutek bezplanowej gospodarki kapitalistycznej, n ie oglądającej się na pojemność rynku; i rów­ n oległy kryzys rolniczy, w ybuchający z chwilą, gdy wydajność z hektara po­ w raca w Europie do normy przedwojennej. Wszystko to na podłożu ogólnej niestałości stosunków politycznych, gospodarczych i w alutow ych; św iat po­ w ojenny załam ał się pod ciosem, który w innych czasach może zostałby prze­ zwyciężony!. Bardzo przekonywująco zestawia Baum ont polityczne następ­ stw a kryzysu: niezadowolone m asy udzielają poparcie najróżniejszym dąże­ niom przewrotowym . K ryzys um ożliw ił w Stanach zw ycięstw o Roosevelta, w Hiszpanii obalił monarchię, w zburzył u lice Paryża i Wiednia, pchnął Ja­ ponię na podbój Mandżurii, a przede w szystkim doprowadził do w ładzy H itlera. Tę okoliczność akcentuje Baum ont bardzo silnie, n ie um niejszając przez to odpowiedzialności „fatalnego starca“ Hindenburga, który powołał

(6)

szaleńca na urząd kanclerza. Tu na s. 505 św ietna charakterystyka hitleryzm u, jako kw intensencji w iekow ych dążeń narodu 'niemieckiego.

Autor śledzi z uwagą proces rozrastania się dyktatur w powojennym nieuporządkowanym św iecie. Ł atw y trium f Mussoliniego znalazł zbyt w ielu naśladowców. Faszyzm zdawał się skutecznym lekarstw em na niedomogi par­ lam entaryzm u i jeszcze lepszą zaporą wobec groźby rew olucyjnej. Owoce to­ talizm u dojrzeją po niew czasie. Autor jest zwolennikiem demokracji starego

typu, swobody jednostki i wolności życia politycznego. Gdy porównuje sy­ stem rosyjski z faszyzm em czy hitleryzm em , podobieństwa zewnętrzne (m o- -nopartyjność, kult wodza, propaganda)uderzają go dużo silniej, niż zasad­

nicza różnica założeń i celów. „Rzym, naśladowany przez Berlin, szedł za przykładem M oskwy. Dyktatura proletariatu otwarła drogę innym dyktatu­ rom“ (s. 535). N ie tai, że duch rew olucji rosyjskiej jest całkiem inny, ale z nowoczesnym i metodam i ruchów m asowych pogodzić się n ie może. Ostatnią fazę rozwoju Związku Radzieckiego charakteryzuje jako ew olucję w k ie­ runku „despotyzmu oświeconego władczej biurokracji, kierującej rodzajem kapitalizm u państwowego w duchu w ojskow ym i narodowym “ (s .710). Nie jest to definicja przejrzysta ani pogłębiona. Trafne za to jèst spostrzeżenie, że w Rosji po 20 latach komunizmu zaczynają odżywać tradycje narodowe, podczas gdy w krajach zachodnich zaznacza się ewolucja odwrotna ku socja­ lizm owi. Stąd przedział, jaki istniał pomiędzy Rosją a resztą św iata w 1918 roku, zm niejszył się znacznie pod koniec tego okresu, a to zjawisko um ożli­ w iło z kolei współpracę Rosji z Anglosasam i w II. w ojnie św iatow ej.

Wypadki, które doprowadziły do niej bezpośrednio, opowiedziane bardzo szkicowo. Słusznie podkreśla autor przełom owe znaczenie w ojny abi- syńskiej. G wałt faszystow ski, poparty ścicha przez Lavaľa, a n ie odparty z dostateczną siłą przez W. Brytanię, rozzuchwalił zarówno N iem cy, jak Ja­ ponię. W całej tej partii stanowczo nie dość mocno uwypuklono ukrytą ten ­ dencję m ocarstw zachodnich do zażegnania groźby niem ieckiej przez skiero­ w anie jej na wschód ku Rosji; ta intencja leżała wszak u podłoża zarówno paktu czterech, jak i układów m onachijskich. Szczegół ciekawy: Laval, tra­ fiw szy prosto z M oskwy do Krakowa na pogrzeb Piłsudskiego, zw ierzył się przed Goeringiem z- całej swej niechęci do Sow ietów , o czym w ieść doszła zaraz do Rosji (s. 516). Tego rodzaju zjawiska rzucają św iatło na zwrot so­ w iecki z sierpnia 39 roku.

Rozdział o ew olucji m aterialnej i duchowej m iał dać syntezę epoki: trudne zadanie, gdy idzie o dzień dzisiejszy. Ta część wypadła też nieco blado. W atmosferze politycznej sw ych czasów wyróżnia Baumont następujące m o­ menty: przewagę mas, w yłoniony z w ojny trium f szarego, seryjnego czło­ w ieka, który „zadufany w sw oją przeciętność nic nie w ie, m iesza się do w szystkiego i ma odpowiedź na w szystko“ (s. 524). Dalej św iatow a unifor­ m izacja kultury, upodobnienie się trybu życia, odżywienia, strojów, rozry­ w ek i pojęć na obu półkulach. Dalej, na przekór tem u kosmopolityzm owi paroksyzm nacjonalizm ów, aż do aberacji rasistowskiej. Dalej wreszcie m i­ stycyzm dyktatur i zmierzch demokracji, tolerancji, stronnictw liberalnych. „Duch ucisku i prześladowania w ali się na Europę w transie“ (s. 541). Jak widać, autor źle się czuje w e w spółczesnym św iecie. Dostrzega skazy także w życiu gospodarczym: racjonalizacja produkcji n ie nadąża za racjonalizacją techniki, m aszyna ujarzmia człowieka zam iast go wyzw alać. Polityka za­ truwa gospodarkę: autarkia paraliżuje handel św iatow y, długi powojenne są jedną z głów nych przyczyn powszechnego bankructwa; etatyzm staje się n ie­ zbędnym środkiem działania w rękach dyktatorów i reformatorów; zakazy im igracyjne zamykają europejską „klapę bezpieczeństwa“. A jednak musi przyznać autor, że poziom życia przeciętnego człowieka i jego.w aru n k i pracy polepszyły się znakom icie w tym ostatnim okresie i że organizacja pracy, zrzeszenia robotnicze, gospodarka planowa opłaciły się szaremu człowiekowi. Za to w dziedzinie życia um ysłowego, od nauk ścisłych poprzez filozofię aż do literatury i sztuki stwierdza autor ten sam niepokój, to przeświadczenie o nietrw ałości i niepew ności w ielu rzeczy, które jest zdaniem jego znam ie­ n iem charakterystycznym epoki.

Na zakończenie: co m ów i ta książka o Polsce? Pytanie ważne m e tylko z racji prostej ciekawości. Stosunek autora do problemów najlepiej nam zna­

(7)

nych może nam posłużyć jako sprawdzian rzetelności w odniesieniu do in ­ nych tem atów. Naprzód co do objętości: trzeba pamiętać, że na 625 stron, po­ św ięconych ciągłem u opisowi wydarzeń, z górą trzecia część traktuje o polityce w ielkich m ocarstw. W ewnętrzne sprawy poza-europejskie zajmują 126 stron, przy. czym zdumiewająco skąpo traktowano Stany Zjednoczone — w szystkiego stron 20! Za to Związek Radziecki zajm uje 54 strony, Polska 22, rozrzucone w 8 rozdziałach. Gdy idzie, o bibliografię, autor n ie zna, rzecz prosta, najw aż­ niejszych dzieł w języku polskim. Cytuje z niem ieckiego tłum aczenia 4-to- m ow y w ybór pism Piłsudskiego oraz m owy Becka; po francusku czytał rzecz Sikorskiego o roku 1920. Zresztą opiera się na dziełach propagandowych pol­ skich: Smogorzewski, Strasburger, Dyboski, Górecki, na w ydaw nictw ach B i­ blioteki Polskiej w Paryżu, na cudzoziemskich biografiach Piłsudskiego: Ahlers, Machray, Carency, Landare, Reddaway. Co do problemu „ko­ rytarza“ bodaj że opiera się głów nie na w ydaw nictw ie Instytutu M iędzyna­ rodowego w Londynie: Morvow i Sieveking; The peace settlem ent i n . the .german-polish borderands (1936). Zna także parę przynależnych tu publi­

kacji niem ieckich. Przy k w estii cieszyńskiej cytuje głów nie książki inspi­ racji czeskiej lub niem ieckiej, co zresztą na jego sądach, na ogół przychylnych Polsce, nie zaważy. Podsumowując: zebrany m ateriał jest obfity, ale jedno­ stronny: autor patrzeć będzie na Polskę bądź oczyma turysty, bądź urzędo­ w ego informatora. Procesy, zachodzące w łon ie społeczeństwa polskiego, zo­ staną jego oczom zakryte. ·

Pierw szy rozdział, poświęcony Polsce, nosi znam ienny tytuł: „Zapora przeciw bolszew izm ow i“ . A ntysow ieckie tendencje kongresu w ersalskiego przyczyniły się w samej rzeczy do zakreślenia polskich granic zachodnich a potem do utrwalenia wschodnich, odkąd znikły rachuby na upadek S ow ie­ tów . Linia Curzona w 1919 r. gwarantowała Polsce m inim um posiadania, ale m ocarstw a n ie b yły przeciwne dalszemu jej m arszowi na wschód. Wojna polsko-rosyjska, ujęta na szerszym tle rozgrywki m ocarstw, zyskuje na pla­ styczności. Ogólny stosunek do Polaków w tym okresie pobłażliw ie życzliwy: naród zapaleńców (tetes brûlées de l'Europe), realizujący „awanturniczy sen rom antyków “, „pełen apetytów terytorialnych“, w oju je na w szystkich fron­ tach naraz, ·— za to przejawia w ielką zwartość w ew nętrzną i gotowość do ofiar dla niepodległości. Polskie rozgrywki w ew nętrzne opowiedziane są z punktu w idzenia obozu sanacyjnego: Piłsudski odrysowany dokładnie i z sym patią (autor rad cytuje jego powiedzonka antyparlamentarne, przyda­ ją ce barwności stylow i). System pomajowy określa jako dyktaturę um iarko­

waną, przem ilcza Brześć i Berezę, podkreśla „mądrą powolność“, z jaką w y ­ korzystyw ano ustaw ę o reform ie rolnej... Mało co w ie o polskich ruchach opo­ zycyjnych, ledw ie wspom ina o epizodzie rządu lubelskiego, zgoła fałszyw ie ujm uje kryzys 1922 r. Dm owski chciał jego zdaniem granic 1772 roku. Re­ jestrując poprawnie następstw o wydarzeń, zm iany gabinetów, nie w ie, co ukryw a się za tą fasadą; nie orientuje się też w tarciach w ew nętrznych obozu sanacyjnego. N ie ma rzecz prosta sym patii do Becka: pakt 1934 roku uważa za błąd, a zabór Zaolzia za szaleństwo. A le n ie słyszał też o polskich ofertach w ojn y prewencyjnej z Hitlerem, skierowanych pod adresem Francji. N ie­ dostatecznie uw ypuklił też końcowy zwrot społeczeństwa polskiego przeciw Niemcom, zwrot, który przecież doprowadził do w ojny. D zieje ruchu ukraiń­ skiego w Polsce i poza nią przem ilczane praw ie całkowicie. Z drobnych b łę­ dów: stała pisow nia „Daszcynski“; przyjazd Padarew skiego do Poznania po w ybuchu 27. grudnia; jakieś „zapasowe m inisterstw o“ w Poznaniu w 1920 r.; przesadna ocena, że w Polsce w praktyce Żyd n ie m ógł zostać urzędnikiem (s. 532). W dziale zjaw isk kulturalnych .pojawiają się 2 polskie nazwiska: К Szym anowski i Maria Dąbrowska. N ie doszła uszu autora renoma polskich logistów i m atem atyków . Do życzliw ego nam w zasadzie autora n ie p ow in ­ n iśm y żyw ić nadmiernej pretensji z powodu powierzchownego sądu, jaki w yd ał o nas. W samej Polsce jaka taka znajomość zakulisowych dziejów dw u ­ dziestolecia rozpowszechniła się dopiero w czasie w ojny i po niej.

Słów ko jeszcze o w artościach form alnych tej bardzo ciekawej książki. Napisana jest żywo, stylem barwnym, soczystym, w cale nie „podręczniko­ w ym “, pełnym śm iałych porównań. Charakterystyki głów nych postaci, takiego Lloyd George'a, Mac Donalda, Brüninga, Lavala, samego Hitlera niezw ykle

(8)

jędrne i plastyczne. Chciałoby się cytować, ale sm ak zatraciłby się w tłum a­ czeniu.

A konkluzja? Autor jest bardzo powściągliwy: — „Pilna ostrożność, tak pisze (s. 763) nie będzie ufać uproszczeniom leniw ym , samochwalczym, zu­

chwałym , albo naiwnym , których ton pew ny siebie m askuje złożoność tak b li­ skiej przeszłości“ . A potem stwierdza tylko, że sierpień 1914 zam knął bez­ powrotnie erę stabilizacji i łatw ego życia i że brak równowagi, w yw ołany przez I w ojnę św iatową, doprowadził w końcu do drugiej.

Bardzo pesym istyczna, ale też wzruszająca książka naw et dla tego, kto n ie podziela stanowiska autora. Sąd człowieka przeszłości, trzeźwo obserwu­ jącego kataklizm św iatow y i n ie widzącego zeń drogi w yjścia. Im ponująco bogaty m ateriał faktyczny, użyteczny dla każdego badacza najśw ieższej przeszłości. I pierwsza, przez to samo cenna, choć niedoskonała próba syn­ tezy, pierwszy krok na uciążliwej drodze, torujący ją dla następców.

Stefan Kieniewicz

N o ë l Léon: L'agression allem ande contre la Pologne. U ne ambassade à Varsovie. 1935— 1939. Paris 1946. str. 509.

Biorąc do ręki tę książkę, spodziewam y się, że będą to wspom nienia ostatniego przedwrześniowego ambasadora francuskiego w Warszawie; w rze­ czywistości jest nieco inaczej. Autor zdaje sobie z tego sprawę, bo w e w stępie zaznacza, że n ie są to pam iętniki, ale też nie ma to być i historia. Autor stra­ cił bowiem praw ie w szystkie sw oje papiery i notatki, wraz z głów nym zespo­ łem archiwów francuskiego m inisterstwa spraw zagranicznych; zdany jest w ięc częściowo na swą pamięć, a częściowo na publikacje, które b yły m u do­ stępne. N a tej podstawie konstruuje autor opowiadanie o swojej m isji w ar­ szawskiej w tych kilku latach, które poprzedzały katastrofę Drugiej W ojny Światowej. Dzięki sumienności autora można się łatw o zorientować, jakie ustępy uważać należy za wspom nienia, a jakie odtworzone na podstawie do­ kum entów później ogłoszonych. Niem niej jest to zasadniczy mankament książki. Chcielibyśm y bowiem znać poglądy, a zatem i politykę ambasadora warszawskiego, tak jak ona się przedstawiała w okresie sprawowania amba­ sady. Tymczasem m am y do czynienia z poglądami ex post, co jeszcze byłoby zupełnie norm alnym zjawiskiem , gdyby autor m iał z drugiej strony jakąś wyraźną tendencję polemiczną: gdyby m u szło np. o uspraw iedliw ienie swoich błędów lub też doszukiwania się w inow ajców w łasnych niepowodzeń, jak się to zw ykle dzieje w pamiętnikach, pisanych i ogłaszanych w stosunkowo niedługim czasie po om awianych wypadkach. Tymczasem tendencja, niew ąt­ p liw ie dająca się stw ierdzić, jest niezdecydowana. Wynika to z tego, że książka ta była pisana jeszcze w czasie w ojny, chociaż już w chwili, kiedy Francja była w yzwolona. P isał ją dyplomata, który reprezentował przez jakiś czas także Francję Petaina, a w ięc na przebieg w ypadków , poprzedzających w y ­ buch w ojny, m iał specjalny pogląd.

Zasadniczo N oel b ył bliski Bonnetowi, a ten jakv wiadomo b ył „m ona- chijczykiem “. U w ażał on, że Francja n ie powinna walczyć „za Gdańsk“. B ył bowiem zwolennikiem tezy, iż po Monachium Francja rezygnuje z interesów politycznych w Europie Wschodniej, ■ zostawiając tam Niem com hegem onię. Jeszcze w czasie w ojny, bo w r. 1942 ukazała się książka dwu publicystów G. Suarez‘a i G. Laborde‘a „L'agonie de la paix. 1935— 1939“, w której na podstaw ie m ateriałów, dostarczonych przez Bonneta, starali się oczyścić m i­ nistra z zarzutu, że lekkom yślnie doprowadził Francję do w ojny. Istotnie książka ta udowodniła, że Bonnet zrobił wszystko, co było w jego mocy, by do w ojny n ie dopuścić. Wojna bowiem b yła w ed le tego pokroju m ężów stanu zgoła niepotrzebna, n ie w ynikała z naruszenia interesów Francji. A le tezy, w ynikające z ducha Vichy, przestały być aktualne w r. 1944, kiedy N oël pisał sw ą książkę. Na skutek tego pow stał w niej jakiś dziwny m elanż id e­ owy: trudno się dokładnie zorientować, na jakim stanow isku stoi dziś b. am­ basador, można się tylko domyślać, na jakim stanowisku stał w okresie swojej m isji warszawskiej. Pod tym w zględem N oël n ie stara się zbytnio m askować.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Miłość jego odnosiła się do osoby Chrystusa.. Jest ona inną od miłości

W ramach już nieco obszerniejszego przedstawienia disci­ plina vigens Ecclesiae zwykło się poświęcać uwagę historii najważniejszych instytucji i form prawnych.

I tu ta j n asu w ają się pow ażne w ątpliw ości, czy przeprow adzone zabiegi odniosły jak iś rzeczyw isty skutek, w obec nieznalezienia żad ny ch śladów

In the high-speed test section of the large cavitation tunnel at SSPA systematic tests have been carried out in order to investi- gate the influence of vertical clearance on

Jest to podejście nie- prawdziwe oraz bardzo niebezpieczne dla eksploratorów, o ile bowiem obiekty prywatne mają swoją ochronę, z którą często można się

For domestic water sup- ply, there is a distribution system in place, which is groundwater fed and delivers to each household every second day water for one hour (less in

Liście wiązu korkowego są mniejsze niż w gatunku, szorstkie, bardziej wydłużone, z wy- ciągniętym wierzchołkiem i klinowatą nasadą na dłuższym i cieńszym

Tak więc istnieją w świecie według Kartezjusza dwie substancje: myśląca (lac. res cogitans) i rozciągła (lac. Wszelka podnieta zmysłowa dochodzi poprzez nerw y do mózgu,