• Nie Znaleziono Wyników

Z katedry gimnazjalnej do docentury w uniwersytecie

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Z katedry gimnazjalnej do docentury w uniwersytecie"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

Marian Tatara

Z katedry gimnazjalnej do docentury

w uniwersytecie

Rocznik Towarzystwa Literackiego imienia Adama Mickiewicza 10, 81-95

(2)

Marian Tatara

Z KATEDRY G IM N A ZJA LN EJ DO DOCENTURY W UNIW ERSYTECIE O działalności naukow ej Franciszka Bielaka

Działalności naukow ej Franciszka Bielaka n ie d a się ująć w ram y ustalonego zw yczajow o w zorca w edle którego ocenia się dorobek w y ­ b itn ych uczonych. P rzyk ład an ie do jego spuścizny m iar stosow anych w o­ bec dokonań Ju liu sz a K leinera czy W acława Borowego, byłoby dlań w y ­ soce krzyw dzące i m ijałoby się z celem nadrzędnym , jakim w takich w ypadkach je s t ocena indyw idualnego Wkładu do dorobku nauki. Bielak nie pozostaw ił po sobie epokowych odkryć, syntez olśniew ających n o ­ wym spojrzeniem n a zjaw iska poprzednio już znane, nie był też szer­ m ierzem now atorskich m etod badaw czych, k tó re m iałyby zrew olucjoni­ zować u p raw ia n ą przezeń dyscyplinę. Pozostaw ił tylk o szereg różnej w artości a rty k u łó w i rozpraw w yjaśniających m niej lub bardziej w aż­ kie problem y, w iele sum iennych recenzji i kilka k rytycznych w ydań poetów i pisarzy, też raczej niepierw szoplanow ych.

W spuściżnie tej m ożna dopatrzyć się rzetelnie opanow anego w a rszta­ tu, dużej eru dycji i dojrzałości sądów. Z jednej stro n y za mało, by można ocenić B ielaka jako w ybitnego uczonego, a z drugiej w y sta r­ czająco, by w śró d h isto ry kó w lite ra tu ry mógł zająć bynajm niej niepo­ ślednie m iejsce. Pow ierzchow na ocena sugerow ać by m ogła p o trak to w a­ nie Bielalka jako przeciętnego pracow nika nauki, k tó ry dołożył w p ra w ­ dzie sw oją skrom ną cegiełkę do budow y w iedzy o naszej literatu rze, ale którem u czy to zabrakło większych zdolności, czy sił lub szczęścia, by w ybić się do pierw szego rzędu tych, którzy kształtu ją n au kę n a m iarę swego ta le n tu badawczego.

(3)

— 82 —

Tego rodzaju określenie byłoby dlań rów nie krzyw dzące, co ze sta ­ w ienie z najw iększym i koryfeuszam i. A lbow iem i osobowość Bielaka i to, co pozostawił, nie pozw alają zam knąć jego dorobku w ram y sche­ m atycznych przyzw yczajeń m yślow ych uk ształtow anych w zupełnie od­ m iennych w arunkach od tych, w któ ry ch przyszło m u rozpoczynać sw ą drogę życiową.

Franciszek Bielak był nie tylko z zawodu, lecz nade w szystko z po­ w ołania nauczycielem języka polskiego w szkołach średnich. Swojej działalności pedagogicznej n ie ograniczał do sum iennego w ypełniania obowiązków nauczycielskich. Był autorem i w spółautorem licznych pod­ ręczników szkolnych nie tylko d la gim nazjów i liceów, w których sam uczył, lecz tak że dla szkół przem ysłow ych, tj. zawodowych, oraz pow ­ szechnych, czyli podstaw ow ych. Prócz podręczników opracow yw ał dla potrzeb szkodnictwa tek sty źródłowe, stanow iące m ate ria ł pomocniczy w nauczaniu przedm iotów hum anistycznych, a także w ydaw ał lek tu ry szkolne. O bdarzony tem peram entem polem icznym b rał udział w licz­ nych dysk u sjach i polem ikach dotyczących u stro ju szkolnictw a w Polsce. W dzienniku „Głos N aro du ” redagow ał stałą ru b ry k ę Ż ycie i szkolą. P i­ syw ał arty k u ły i rozpraw y dotyczące pedagogiki i d y d ak ty k i języka pol­ skiego, k tó re zamieszczał w licznych czasopism ach fachow ych. W spół­ redagow ał w ydania k ry ty czn e w ielkich pedagogów, jak nip. Pestalozzie- go i H erb arta. Często ogłaszał recenzje z dzieł pedagogicznych. Brał udział w zjazdach nauczycielskich. Pracow ał przy kształceniu kadr n a u ­ czycielskich prow adząc przez w iele la t ognisko m etodyczne dla nauczy­ cieli szkół średnich, w ykładał na kum ach d la nauczycieli i w Studium Pedagogicznym U n iw ersy tetu Jagiellońskiego.

Owa w ielostronna działalność pedagogiczna Bielaka, w ykraczająca ponad przeciętne osiągnięcia nauczyciela przedm iotu, nie w ykluczała innej dziedziny tw órczo przezeń u p raw ian ej: historii lite ra tu ry polskiej. Głosił on bowiem zasadę, że nauczyciel polonista, aby móc w pełni od­ działyw ać na młodzież m usi sam twórczo pracow ać, m usi w ykładany przez siebie przedm iot trak to w ać jako czynnie u p raw ia n ą dyscyplinę naukow ą. I dlatego oba n u rty działalności B ielaka n ie są rozbieżne ani niezależne, lecz spływ ają w jed n olite łożysko.

W prześw iadczeniu o ścisłej łączności nauczania w szkole średniej i działalności naukow ej Franciszek Bielak n ie był osam otniony. W prost przeciw nie. Jego przekonania w y rastały nie tylko z dośw iadczeń oso­ bistych, lecz także z dośw iadczeń całego pokolenia hum anistów polskich. Przynależał on bowiem do tej generacji, k tórej droga życio­ w a prow adziła nie od a sy ste n tu ry do ty tu łu profesora, lecz od profe­ sury w szkole średniej do k a te d ry un iw ersyteckiej. W szak drogę tę

(4)

przebyli K azim ierz Nitzsch, Juliusz K leiner, Zenon Klem ensiew icz, S ta­ nisław Pigoń — by w ym ienić tylko polonistów profesorów u n iw ersy tetu z czasów pracy B ielaka w K atedrze H istorii L ite ratu ry Polskiej U niw er­ sy te tu Jagiellońskiego.

W kład nauczycielstw a szkół średnich do rozw oju w iedzy o ‘lite ra ­ tu rz e n ie ogranicza się tyliko do dostarczania uniw ersyteto m znakom i­ tych uczonych, dla których k a te d ra była uw ieńczeniem ich poprzedniej działalności n a polu naukow ym . N ajlepszym bowiem spraw dzianem w a r­ tości in telek tu aln y ch nauczycielstw a ty ch la t są rozpraw y zam ieszczane w spraw ozdaniach gim nazjów galicyjskich. Jeszcze dzisiaj m usi wzbudzić uznanie trzytom ow a Księga pam iątkow a w y d an a w stulecie urodzin Ju liu sza Słow ackiego w 1909 r. ,'w zaborze austriackim ł . P rzedstaw ia ona dla n a s ty m większą w artość, że rozpraw y w niej zam ieszczone pow ­ staw ały nie tylko w e Lw ow ie i K rakow ie, silnych ośrodkach akadem ic­ kich, lecz także w w ielu m ałych m iasteczkach galicyjskich odległych od centrów życia um ysłowego i że są dziełem nie tylko polonistów, ale i n au ­ czycieli innych przedm iotów .

O tych trad y cjach należy pam iętać, jeśli chce się oceniać aspiracje naukow e nauczycieli szkół średnich. Zjaw isko nauczyciel-badacz w ym aga już bliższego w yjaśnienia nie tyle ze względu na możliwości organiza­ cyjne pracy nauczycielskiej w obrębie szkoły, ile raczej ze względu na kształtow anie się zainteresow ań naukow ych nauczycielstw a i sposobu re ­ alizacji zam ierzeń. Pod ty m względem działalność naukow a Franciszka Bielaka stanow i klasyczny wzór rozw oju osobowości nauczyciela-badacza. N ależy przy tym pam iętać o niew ątpliw ym ułatw ieniu, jakim była moż­ liwość pracy w m ieście uniw ersyteckim , będącym rów nocześnie siedzibą najw yższych polskich in sty tu cji naukow ych z Polską A kadem ią U m iejęt­ ności na czele oraz kilku redakcji zarów no dzienników , jak i poważ­ niejszych czasopism.

Początek drogi naukow ej nauczyciela polonisty m iał dw a w arian ty : w pierw szym jako d eb iu t d ru k pracy doktorskiej, w ydanej z pomocą prom otora w serii w ydaw niczej finansow anej przez jed n ą z in sty tucji w spierających naukę lub — co częstsze — nakładem samego autora; w drugim — w spółpraca z jakim ś czasopismem, dla którego pisano oko­ licznościowe a rty k u ły na tem aty literackie oraz recenzje z aktualnych nowości. Należy w tym m iejscu nadm ienić, że w ybór rodzaju debiutu przew ażnie nie zależał od autora, tylko od okoliczności, a naw et i od przypadku.

Bielak swojej pracy doktorskiej nie ogłosił w serii „P rac historyczno­ literack ich ” redagow anej przez jego prom otora Ignacego Chrzanow skie­ go, związał się natom iast z krakow skim dziennikiem „Głos N arodu” . Ogłaszał w nim początkowo a rty k u ły o w iele m ów iących tytułach, jak

(5)

— 84 —

np. M ieczysław R om anow ski. W pięćdziesiątą piątą rocznicę ś m ie r c i2,

A d o lj D ygasiński. W dw udziestą rocznicę z g o n u 3, Syro ko m la w K ra ko ­ wie. W sześćdziesiątą rocznicę ś m ie r c i4. N astępnie pojaw iają się recenzje,

jak Now e w ydanie „H istorii litera tu ry ” B r ü c k n e r a 5 oraz spraw ozdania ze zjazdów, np. z pierw szego zjazdu nauczycieli polonistów 6.

W spółpraca z czasopismem, mimo iż w yrab iała opinię wśród czytel­ ników, groziła jed n ak pew nym ryzykiem , poniew aż mogła w płynąć na spłycenie zainteresow ań i rozm ienianie się n a drobne. Istniało bowiem re ­ alne niebezpieczeństw o pisania o w szystkich i z każdej okazji. Dobrze w ładający piórem polonista, któ ry odnotuje każdą rocznicę, zrecenzuje każdą nowość w dodatku k u ltu raln y m dziennika, niew ątpliw ie był dla redakcji pożądanym w spółpracow nikiem .

Bielakowi udało się om inąć czyhające nań zasadzki. Chociaż prow a­ dził w dzienniku stałą ru b ry k ę "Zycie i szkoła, choć zam ieszczał w nim wiele recenzji, spraw ozdań i arty kułów okolicznościowych — nie sta ł się nauczycielem -dziennikarzem . Skorzystał bowiem z szansy, jak ą daw ało w spom niane poprzednio w yrobienie sobie opinii, i naw iązał w spółpracę z pow ażnym i czasopismami specjalistycznym i, zarów no pedagogicznym i: „Przegląd Pedagogiczny”, „M uzeum ”, „P olonista”, k ulturalno-społeczny­ mi- „Przegląd W spółczesny”, „Przegląd Pow szechny”, jak i naukow ym i: „P am iętn ik L iteracki”, „Języ k Polski”, „Slavische R undschau” . Zam iesz­ czał w nich przew ażnie rzeczy drobne: recenzje, spraw ozdania ze zjaz­ dów i konferencji, n e k ro lo g i7. Był tym nieodzow nym dla każdej redakcji w spółpracow nikiem , którego nazw isko w praw dzie nie fig u ru je na p ierw ­ szych stronach, ale bez którego nie może być m ow y o norm alnym fu n k ­ cjonow aniu czasopisma.

Tego typu działalność nie świadczy jeszcze o dokonaniach naukow ych. Jesit ona jedynie dow odem am bicji i raczej znam ionuje podstaw ę ki­ bica nauki, a nie jej tw órcy. W spółpartnerstw o owo nie pozostawało je d ­ nak bez w pływ u na poziom in telek tu aln y nauczyciela, już choćby z tego powodu, iż przeciw działało skostnieniu i stagnacji um ysłow ej oraz decy­ dowało o stałej aktualizacji nab y tych w czasach studenckich wiadomości. Spraw ozdania, recenzje i nekrologi, chociaż stanow ią najliczniejszą grupę spośród arty k u łó w napisanych przez Bielaka i m imo że w jakiś sposób u jaw n iają jego rzeczyw iste zainteresow ania, to jed n ak nie są n a j­ w ażniejsze w jego dorobku. W tym m iejscu należy podkreślić ogranicza­ nie się do w ybranych zagadnień, k tóre zadecydow ało o dalszej drodze rozw ojow ej nauczyciela gim nazjalnego.

Rom anowski, Dygasiński, Syrokom la, K onarski i K om isja E dukacji Narodowej — to tem aty k a nie tylko pierw szych okolicznościowych p u ­ blikacji, lecz przede w szystkim w czesnych zainteresow ań naukow ych

(6)

cza na K ondratow icza i Rom anow skiego. Jak o edytor debiutow ał w yda­

niem w yboru poezji Syrokom li w ,,Bibliotece N arodow ej” 8, wysoko oce­ nionego przez historyków lite ra tu ry 9. D ygasińskiem u poświęcił rozpraw ę

A n ty n o m ie D ygasińskiego 10, po ostatniej w ojnie pracow ał nad w ydaniem

dzieł tego p isarza dla potrzeb szkoły (Z a ją c)n , a n aw et podjął się re ­ dakcji zbiorowego w ydania Pism Dygasińskiego, dla której to edycji sam opracow ał tom pierw szy: G ody ż y c i a 12. A rty k u ły o K onarskim i Komisji Edukacji N arodow ej są z kolei oddźwiękiem jego zainteresow ań proble­ m am i szkolnictw a.

Pozostaw anie w k ręgu w łasnych zainteresow ań, zadecydow ało o tym , że jego w czesne pu blikacje pow staw ały nie tyle w sku tek zam ów ienia redakcyjnego, ile raczej były w ynikiem w yk orzy stania przez redaktorów tychże zainteresow ań.

Je d n ak bardziej typow ym zjaw iskiem była nie w spółpraca nauczy­ ciela szkoły średniej z prasą codzienną lub tygodnikam i, lecz sam o­ dzielna p ra c a nau k o w a pośw iadczana arty k u łam i o ch arak terze przy- czymkarskim zam ieszczanym i w czasopismach naukow ych i w różnego rodzaju księgach pam iątkow ych. Jeśli nauczyciel gim nazjalny odczuwał w ew n ętrzn ą potrzebę prow adzenia w łasnych badań naukow ych, to wówczas ograniczone jego możliwości — mimo u łatw ień ze strony władz szkolnych, np. w postaci zm niejszenia liczby godzin lekcyjnych — zm u­ szały go do w y jaśn iania m niej istotnych problem ów , którym i nie m iano czasu zająć się w środow iskach uniw ersyteckich, albo poprzez w ykorzy­ sty w an ie nie w pełni rozpoznanych m iejscow ych zbiorów do uzupełnie­ nia wiedzy o danym pisarzu. P rzyczy n karstw o u p raw ian e przez n a u ­ czycieli szlkół średnich odegrało znaczną rolę w poznaniu dziejów polskiej lite ra tu ry pom im o zalew u redakcji artyk u łam i, w k tó ry ch rozpisyw ano się o w ydum anych zagadnieniach i o szczegółach n iew arty ch tru d u włożonego w ich w yjaśnienie, a zwłaszcza klasycznych objaw ów w y ­ kpionej w pływ ólogii. P rzeglądając dzisiaj spraw ozdania gim nazjalne, roczniki „P am iętn ik a L iterackiego” i „R uchu Literackiego” nie sposób n ie zauw ażyć olbrzym iego w kładu nauczycieli do rozw oju w iedzy o li­ teratu rze. W iele z tych w yśm iew anych przyczynków zaw iera isto tne i w ażne spostrzeżenia, k tó re weszły w obieg i są pow szechnie u znaw a­ nym i praw dam i naulkowymi, tak że już n ie pam ięta się ich pochodze­ nia. Żyją do dzisiaj w klasycznych ujęciach danej problem atyki.

P rzy czy n k arstw o u p raw ian e przez profesorów gim nazjalnych w y ­ m agało zamiłowaniia w szperaniu w rocznikach starych czasopism, w w e r­ tow aniu stary ch edycji, w żm udnym zestaw ianiu różnych faktów . Zajm ow ało ono dużo czasu. W rozw oju osobowości nauczyciela było czymś bardzo ważnym . Pozw alało bow iem patrzeć na w ykładany przed­ m iot nie tylko przez p ryzm at obow iązujących program ów i podręczni­

(7)

86

ków, lecz decydow ało o narodzinach osobistego stosunku do przerab ia­ nych ak tualn ie na lekcjach daw nych poetów i pisarzy, do poszczegól­ nych dzieł. Ukazyw ało lite ra tu rę od inn ej strony. Mimo wo*li coś z tego nastaw ienia m usiało przenikać do uczniów.

Ten typ działalności naukow ej u p raw iał rów nież Franciszek Biedak. Jego rozpraw ki i a rty k u ły p rzy czyn karsk ie n ie ‘po siadają różnorodnej i niespójnej z sobą problem atyki, lecz pozostają w ścisłym zw iązku z ujaw nionym i poprzednio zainteresow aniam i. Chronologicznie pierw szy­ mi z nich są : Skreślenia cenzora austriackiego w dramacie S y r o k o m li13,

Ostatnia w ypraw a Albertusa. N ieznany utw ór A do lfa D yg a siń skieg o 14.

Nie bez znaczenia jest też m iejsce ich publikacji: pism a bibliofilskie „E xlibris” i „Silva R eru m ” . A u to r bowiem związał się z Tow arzystw em M iłośników K'siążki, co w y d aje się zjaw iskiem n a tu ra ln y m w św ietle poprzednio w skazanych predyspozycji psychicznych, nieodzow nych w tego rodzaju działalności. Bibliofilstw o ułatw iało Bielakow i jego pracę naukow ą zarów no przez um ożliw ienie pow ażniejszego d eb iu tu naukow e­ go, jak i osobiste k o n tak ty ze środow iskiem naukow ym .

Dowodem uznania osiągnięć naukow ych byw ało zapraszanie do w y ­ głoszenia 'odczytów i referató w w ram ach różnych sesji organizow anych z okazji jak iejś rocznicy literack iej lub z pow odu jubileuszu zasłużo­ nego uczonego. Baidzo często zaproszenie takie w iązało się ze w spół­ pracą przy w ydaw aniu ksiąg pam iątkow ych. Były one zazwyczaj dw o­ jakiego rodzaju: albo w ydaw ane ze względu na obchodzoną w tym cza­ sie rocznicę urodzin lub śm ierci pisarza, rocznicę ważnego w ydarzenia literackiego czy kulturalnego, albo w celu uczczenia w ybitnego uczo­ nego. W tym ostatnim w ypadku rozpraw y dosłow nie ofiarow yw ano, gdyż autorzy nie pobierali w tedy honorariów , a byw ało że sam i fin a n ­ sowali publikację księgi. U znaw ano wówczas za rzecz n atu ra ln ą , iż w znacz­ nym procencie uczestniczyli w tego rodzaju im prezach uczniow ie ju b i­ lata — profesorow ie gim nazjalni, co jednak nie prow adziło do obniżania poziom u w ydaw nictw , poniew aż zgłoszenie złej rozpraw y poczytyw ano

co najm n iej za n ietak t w stosunku do adresata.

W życiu Franciszka Bielaka ten ówczesny zwyczaj zn ajd u je potw ier­ dzenie w publikacjach zw iązanych ze w skazanym i poprzednio okolicz­ nościami. W 1926 r. Tow arzystw o D ante A lighieri zaprasza go do udziału w cyklu w ykładów zorganizow anych w K rakow ie w zw iązku z siedem - setną rocznicą śm ierci św. Franciszka z Asyżu. O m aw ia wówczas Mo-

ty w y franciszkańskie w literaturze p o ls k ie j15. W tym sam ym roku

ogłasza w K siędze zbiorow ej k u czci Stanisław a Staszica rozpraw ę Pra­

ce kierow nicze Stanisław a Staszica w W arszaw skim T ow a rzystw ie P rzy ­ jaciół N a uk lfi. N astępnie przychodzą publikacje w księgach ku czci Ja n a

(8)

przed w ybuchem w ojny jest studium M iędzy „ Tygodnikiem P etersbur­

s k im ” a „G w iazdą” kijo w ską w K siędze ku czci Józefa Ignacego K ra­ szew skiego 18. Bielak n ie ograniczał się jedynie do n adsyłania rozpraw

i arty k u łó w do ksiąg pam iątkow ych, lecz sam je w spółredagow ał jak nip. Pól w ieku w sp o m n ień uczniów g im n a zju m im. B artłom ieja N ow o­

dw orskiego (Šw . A n n y ) 19. Jak o w yraz dużego zaufania należy p o tra k -

tować pow ierzenie m u napisania w stępnej rozpraw y honorującej ad resata w Pracach historycznoliterackich. K siędze zbiorow ej ku czci Ignacego

C hrzanow skiego 20.

Działalność naukow a nauczyciela polonisty n ie zawsze realizow ała się poza m u ram i szkoły. Częściej bowiem ogłaszano a rty k u ły i rozpraw y z zakresu d y d ak ty k i i m etodyki nauczania języka polskiego. W zasadzie ten dział pedagogiki niegdyś tw orzyli p ra w ie w yłącznie nauczyciele, a do rzadkości należały p race auto ró w w yw odzących się spoza szlkoły, z w yższych uczelni. Twórczość naukow a na polu m etodyki nauczania nie była jed nak jed yn ą dziedziną zainspirow aną przez W spółpracę z mło­ dzieżą. Bywało, że om aw ianie jakiegoś utw oru w szkole nasuw ało ko­ nieczność w y jaśn ienia niezby t dobrze znanych szczegółów. I tak np. w okresie dw udziestolecia m iędzyw ojennego przelo tn ie m odną m etodą nauczania była tzw. h eureza gorąco propagow ana przez H enryka Życzyń- skiego, początkow o profesora gim nazjum cieszyńskiego, a następ nie p ro ­ fesora w K atolickim U niw ersytecie Lubelskim i przez Stanisław a A dam ­ czewskiego, któ ry rów nież zaczynał sw oją k arierę naukow ą od szkoły średniej, by jeszcze w latach m iędzyw ojennych objąć do centurę w U ni­ w ersytecie W arszaw skim , a po w ojnie k ated rę w Łodzi. Heureza, ogra­ niczając się w p rakty ce do n aprow adzania uczniów m etodą p y ta ń po­ mocniczych, w ym agała od uczącego staran nego przem yślenia om aw ia­ nego utw o ru i zw racania uwagi na d ro b n e szczegóły, k tó re m ogłyby ułatw ić lub udarem nić osiągnięcie zam ierzonego celu dydaktycznego. Z tego pow odu m iniona moda, m im o niezbyt im ponujących rezu ltató w pedagogicznych, leżała u kolebki n iejednej rozpraw y napisanej przez profesorów gim nazjalnych. U F ranciszka Bielaka h eureza zaowocowała dw om a a rty k u łam i: d ro bn y m przyczynkiem M ickiew iczow skie „gada­

n ie ” 21 oraz w ażną rozpraw ką. M o ty w y D elïlle’a w „P anu Tadeuszu” 22,

w której a u to r zw racał uw agę na klasyczno-ośw ieceniow e elem enty opi­ sów przyrody w M ickiewiczowskim arcydziele.

W ym ienione ostatnio a rty k u ły są rów nież znam ienne dla m inionej epoki. Bielak spełniał nim i niepisany obowiązek badacza: poświęcenie M ickiewiczowi przyn ajm n iej jednej rozpraw y, niezależnie od w łasnych zainteresow ań naukow ych. Ogłoszenie m ickiew iczow skich rozpraw s ta ­ nowiło nie tylko i w yraz hołdu złożonego poecie, ale było także sw oistym w pisaniem się w poczet polskich naukowców.

(9)

O ficjalnym uznaniem pro feso ra gim nazjalnego za ró w noupraw nione­ go badacza było zapraszanie do w spółpracy i pow oływ anie go n a członka pow ażnych insty tu cji i tow arzystw naukow ych. Nauczycieli szkoły średniej uzyskiw ał w ten sposób dodatkow e możliwości. Mógł bow iem przedstaw iać swoje p race gronu ludzi kom petentnych, którzy w cza­ sie dyskusji m ieli możliwość w ykazania braków w m etodzie, przeoczeń, i różnego rodzaju niedociągnięć, co dla a u to ra m iało duże znaczenie, ale rów nocześnie mogli utw ierdzać w słuszności obranej drogi. A te ­ go rodzaju głosy nie należały do w yjątków . R eferaty w tow arzystw ach naukow ych w ygłaszano albo n a praw ach członka, albo n a praw ach gościa zaproszonego do zaprezentow ania swoich prac. Bywało, że p rzed ­ staw iony w ten sposób re fe ra t torow ał sobie drogę do d ru k u w jakim ś czasopiśmie naukow ym lub — co częściej — ukazyw ało się jego stre sz ­ czenie w spraw ozdaniach z posiedzeń danego tow arzystw a. Tow arzystw a naukowe, a n aw et kom isje Polskiej Akadem ii U m iejętności nie poczy­ tyw ały sobie za ujm ę nie tylko zapraszania do w ygłoszenia referatów nauczycieli, lecz ta k ż e pow oływ ały ich na swoich członków.

W przypadku Franciszka Bielaka posiadam y udokum entow any jego w spółudział w pracach K om isji H istoryczno-L iterackiej Polskiej A ka­ dem ii U m iejętności w postaci d ru kow anych streszczeń odczytów, jak np.

Opozycja „G w ia zd y” (1846 - 1849) na tle litera tury w kra ju w „ S p ra ­

wozdaniach z Czynności i Posiedzeń PA U ” 23. N a swojego członka za­ prosiły go K om isja H istoryczno-L iteracka PAU oraz Tow arzystw o N au­ kowe W arszawskie. Został też pow ołany n a w ykładow cę m etodyki n a u ­ czania lite ra tu ry polskiej w S tudium Pedagogicznym U niw ersytetu Jagiellońskiego (1927) przygotow ującym studentów do zaw odu nauczy­ cielskiego. I w łaściw ie to były już szczyty możliwości form alnego aw ansu profesora gim nazjalnego, poniew aż przejście ze szkoły średniej na k a ­ ted rę uniw ersy teck ą było w yłącznym przyw ilejem w ielkich in d y w id u al­ ności naukow ych.

W ybuch w ojny zastał Bielaka na stanow isku p rofesora w jednym z najlepszych krakow skich gim nazjów . Rów nocześnie był on w ykładow cą w uniw ersy teckim S tudium Pedagogicznym i ak ty w n ie udzielał się w pracach O środka M etodycznego K rakow skiego K uratorium , zaś jako naukow iec był cenionym w spółpracow nikiem najpow ażniejszych polskich

in sty tu cji naukow ych.

W ysoką pozycję naukow ą Bielak mógł osiągnąć przed e w szystkim dzięki um iejętn em u skupieniu się n a paru in teresu jący ch go zagadnie­ niach. Zasadniczym tem atem zainteresow ań tego nauczyciela języka pol­ skiego i łacińskiego, co w tym kontekście nie jest bez znaczenia, s ta ­ now i lite ra tu ra staropolska, zwłaszcza w ieku X V II (Szymon Starow ol- ski, W espazjan Kochowski), ujm ow ana od stro ny ówczesnych tendencji

(10)

m yślow ych, ideologicznych oraz tekstologicznych. O statni z w ym ie­ nionych aspek tó w w ynika z w ysokiej rangi edytorstw a w ówczesnych studiach filologicznych. Z agadnienia ośw iaty i organizacji n au ki w epo­ ce ośw iecenia to d ru g i chronologicznie zespół problem ów pociągających Bielaka. W reszcie trzeci, pod w zględem liczby opracow ań, zespół to rom antyzm w idziany od strony dokonań arty sty czn y ch (rozpraw ki o M ickiewiczu i Syrokom li) oraz sporów ideow ych w k ra ju po roku 1831. N ajpóźniejszy czasowo te m a t stanow iła twórczość Adolfa D ygasińskie­ go.

M imo olbrzym iej rozpiętości czasowej od XVII po schyłek X IX s tu ­ lecia m ożna doszukać się w e w skazanej tem atyce pew nej konsekw encji.

Starow olskiego, Staszica, Syrokom lę, Kraszew skiego i Dygasińskiego łą­ czy — ab stra h u ją c od rangi pisarskiej i wszelkich różnic — pew ne po­ dobieństw o. S taje się ono łatw iejsze do uchw ycenia, gdy zwróci się u w a ­ gę nie ty le n a tw órczość literack ą w ym ienionych pisarzy, ile n a w yrażany w ich dziełach stosunek do ludzi i do życia. N ie posiadają bowiem orygin aln ych talentów . Nie są oni w ielkim i tw órcam i, lecz tym i, którzy swą p racą sta ra ją się oddziaływ ać w ychow aw czo na społeczeń­ stwo, którzy albo w rzeczywistości, albo przez swą twórczość stają się organizatoram i polskiego życia um ysłowego. Łącznie z K om isją Edukacji N arodow ej tw orzą jedną w spólną nić przew ijającą się przez różne epoki: pracy w ychow aw czej nad społeczeństwem .

Bielaka w m niejszym stopniu in te resu je arty zm dzieła literackiego, sposób p rzedstaw ian ia św iata, sama tech n ik a pisarska. Chociaż rozpraw a o m otyw ach Delidle’a w Panu Tadeuszu świadczy, że tych zagadnień zuipełnie nie pom ijał i że gdyby chciał to m ógłby i na ten tem at coś niecoś powiedzieć. Ja k o h isto ry k lite ra tu ry Bielak zw racał baczną uw agę przede w szystkim na postaw ę życiową, n a ocenę św iata i ludzi zaw ar­ tą w dorobku in teresu jący ch go twórców. Nie chodziło m u zresztą o róż­ nego rodzaju m an ifestacje św iatopoglądowe, lecz o spraw y bardziej p ro ­ ste, o zwykły, potoczny stosunek do ludzi i ich spraw będący w ypadkow ą św iatopoglądu, tem peram entu, w ychow ania i dośw iadczeń życiowych. Chodziło m u o to, co byw a zazwyczaj określane pojęciam i człowieczeń­ stw a i m ądrości. Sposób ujęcia tego rodzaju problem atyki daleki był od psychologizowania, tak popularnego w czasach jego młodości, gdyż na dzieło litera c k ie i na tw órcę p atrzy ł nie ze stanow iska m odnej w tym czasie teorii naukow ej, lecz bardziej prosto: jak nauczyciel na w y p ra ­ cow anie ucznia, z którego chce odczytać jego osobowość. Pod tym wzglę­ dem w ym ow ne są ty tu ły rozpraw i a rty k u łó w B ielaka: A n ty n o m ie D y ­

gasińskiego, P rzyjaciele D ygasińskiego, Źródła i tendencje „Prawego rycerza” S zym o n a Starow olskiego, N arodziny eposu rycerskiego w

(11)

psy-— 90 —

chice Sienkiew icza, Dziecko kra ko w skiej rew olucji W ładysław L u d w ik A n czyc (1823 - 1863) i'fcp.

G łów nym zadaniem nauczyciela języka polskiego było nie naucza­ nie historii lite ra tu ry jako procesu dziejow ego i jak o zespołu dzieł, k tó ­ re należy szanować, lecz nauczenie obcow ania z w ielkim i tw órcam i po­ przez daw ne utw ory, w yjaśnienie ich odm ienności w stosun ku do dnia dzisiejszego po to, by przybliżyć uczniow i m inioną epokę. Rów nocześnie należało wskazać pew ne postaw y etyczne, zaw arte w dziele, k tó re m ogą stanow ić wzór i wskazów kę do postępow ania w przyszłym , dorosłym już życiu ucznia.

Z tego nastaw ien ia pedagogicznego w yrosły zainteresow ania n au k o ­ w e Franciszka Bielaka. Ju ż w dw udziestoleciu m iędzyw ojennym jego rozpraw y m ogły się w ydaw ać anachroniczne wobec zdobyw ających coraz większe uznanie różnych szkół m etodologicznych w nauce o literatu rze. Niie uległ on jed n ak żadnej z nich, poszedł w łasną, odrębną drogą ko­ rzy stając ze swych dośw iadczeń pedagogicznych. U siłow ał dotrzeć do utajonych treści dzieła literackiego poprzez poznanie św iata w yobrażeń, m yśli i sposobów postępow ania ludzi w m inionych epokach. M imo oder­ w ania od współczesnych mód i tendencji droga ta nie okazała się ja ­ łowa, a to dzięki rzetelnem u w arsztatow i filologa, będącem u n a u słu ­ gach niekłam anego hum anizm u.

W latach okupacji Franciszek Bielak nie u n ik n ął areszto w ania przez gestapo w d n iu 9 listopada 1939 r. w m iejscu swej pracy, w b u d y n ­ ku gim nazjalnym , pod zarzutem uru cham iania szkoły bez zezw olenia w ładz okupacyjnych. A nalogia z losem profesorów krakow skich zw a­ bionych po d stęp nie do 'gmachu Collegium Novum 6 listopada i n astęp n ie wyw iezionych do Sachsenhausen jest uderzająca. Bezw iednie okup ant w ten sposób podkreślił żyw ą od czasów K om isji E dukacji Narodowej tezę o jedności stanu nauczycielskiego w Polsce.

Zaraz po w yzw oleniu Bie/lak podejm uje pracę w szkolnictw ie śre d ­ nim, ale już od 1 w rześnia 1945 r. rozpoczyna w ykłady historii lite ra ­ tu ry polskiej w W yższej Szkole Pedagogicznej w K rakow ie, k tóre p ro ­ wadzi przez pięć lat. Rów nocześnie od chw ili w skrzeszenia S tudium Pedagogicznego U J prowadzi, jak daw niej, zajęcia aż do m om entu jego rozw iązania w 1952 r. W now ym program ie studiów m etodyka naucza­ nia została włączona w obręb zajęć obowiązkowych, a prow adzenie tego przedm iotu pow ierzano w łaściw ym dla danego k ie ru n k u katedrom . W zw iązku z tym i zm ianam i Bielak przechodzi do pracy w K atedrze H istorii L ite ratu ry Polskiej U J. Z pow odu złego sta n u zdrow ia J u liu ­ sza K lein era przejm uje odeń w 1954 r. w ykłady z historii lite ra tu ry polskiej doby rom antyzm u, a w 1957, po śm ierci tego uczonego, i inne

(12)

jego zajęcia. W roku 1959 zostaje m ianow any docentem i w tym stop­ niu przechodzi na e m e ry tu rę w 1963 r.

Pow ojenna k a rie ra u n iw ersyteck a Bielaka n ie jest zjaw iskiem od­ osobnionym w Polsce Ludow ej. O lbrzym ie stra ty personalne w śród n a u ­ czycielstw a zm uszały d o gw ałtow nej rozbudow y wyższych uczelni. Dla­ tego m. in. prócz now ych u n iw ersy tetó w pow staw ały nieznane poprzed­ nio wyższe szkoły pedagogiczne. M usiał ktoś w nich w ykładać, a stra ty w śród ludzi n auk i były procentow o jeszcze większe niż w śród nauczy­ cielstw a niższych stopni. I wówczas, ci profesorow ie gim nazjalni, którzy prócz obowiązków pedagogicznych, zajm ow ali się badaniam i naukow ym i uzupełnili luki pow stałe w w yniku ostatniej w ojny.

'Przeobrażenia dokonane w Polsce po w ojnie oraz zm iana w arunków p racy przyczyniły się do pew nych przesunięć w zainteresow aniach na­

ukow ych Bielaka. W praw dzie k o n ty n u u je on jeszcze typ rozpraw ek i a r ­ ty kułów dawntiej upraw ianych, jak np. przyczynek: N orw id ow y nagro­

bek p r z y ja c ie lo w iu , arty k u ł okolicznościowy : Prus na d z iś 25, spraw o­

zdanie z k onferencji: Dni Jana K ochanow skiego w Czarnolesie i Z w o ­

leniu 26 itd., jed n ak zm ienia się ich ch arakter. P ojaw ia się rów nież nowy

rodzaj drobniejszych prac, ale w ym agających nieraz w iele w kładu i bez porów nania większej znajom ości epoki, a m ianow icie biogram y w P olskim

słow niku biograficznym 27.

Przede w szystkim jednak Franciszek Bielak staje się w latach po­ w ojennych kim ś w rodzaju k ronikarza polonistyki, zwłaszcza krakow ­ skiej. W rOli tej zadebiutow ał już przed w ojną. Chociaż pisał nekrologi i a rty k u ły z okazji jubileuszów uczonych, to dopiero szkic o Ignacym Chrzanow skim , zamieszczony jako rozprawa» w stępna w Pracach histo­

rycznoliterackich. K siędze zbiorow ej k u czci Ignacego Chrzanowskiego

w pełni ujaw nił um iejętności autora. S tudium to zostało pow szechnie uznane za najlepsze ujęcie sylw etki tego historyk a lite ra tu ry . Zaraz po w ojnie pow ierzono m u w słynnym żałobnym roczniku „P am iętnika L iterackiego” skreślen ie nekrologów L udw ika Kam ykowskiego, M ikołaja M azanow skiego i H en ryk a Trzpisa 2S. Od tego czasu coraz częściej zw ra­ cano się do niego z prośbą o napisanie a rty k u łu z okazji jubileuszu znanego uczonego, jak np. Ju liu sza K lein era czy Ju lia n a K rzyżanow ­ skiego 29 lub, częściej, o nekrolog, jak np. Ja n a S tanisław a B ystronia 30. Chętnie zw racano się doń z prośbam i o tego rodzaju arty k u ły , gdyż nie tylko nigdy nie odm aw iał spełnienia tego, co uw ażał za swój obo­ wiązek, lecz także p o trafił zawsze dać jakiś cieplejszy akcent, zwrócić uw agę n a m niej dostrzegalne w artości danego człowieka. W ym ow nym pod tym względem jest zam ieszczenie w K siędze ku pam ięci Stanisław a

Pigonia arty k u łu o opiece, jaką roztaczał zm arły przed laty profesor nad

(13)

— 92 —

Znając doskonale z osobistych w spom nień i ze studiów ludzi oraz panujące w K rakow ie stosunki zarów no w ubiegłym stuleciu, ja k i w cza­ sach późniejszych, p o trafił pisać o spraw ach n auki w m inionych latach z w yczuw alnym zaangażow aniem uczuciowym , obojętnie czy od­ nosiło się ono do kogoś, czy do jalkiegoś problem u. Z nam ienne pod tym względem są szkice Bielaka o Ja n ie C z u b k u 32 oraz o tem atyce i m etodzie prow adzenia zajęć u n iw ersyteckich przez S tanisław a W inda- kiewicza 33.

Trzeba jednalk zaznaczyć, iż m im o w yraźnie zaznaczającego się emo­ cjonalnego nastaw ienia do bliskiej m u chronologicznie przeszłości, nigdy nie był bezikrytycznym chwalcą m inionych czasów, choć w yraźnie un ikał publicznego m ówienia, a tym bardziej pisania o rzeczach przy k ry ch i bo­ lesnych. Taikie n astaw ien ie psychiczne spraw iało, że on urodzony ga­ w ędziarz z tru d em dał się nam aw iać do spisyw ania w spom nień. Jed n a z nielicznych udanych prób — to relacja o żartobliw ym nu m erze „P rze­ w odnika Bibliograficzego”, 'którego był w spółautorem 34.

K onsekw encją pracy Bielaka w U niw ersytecie Jagiellońskim b yła dalsza w spółpraca z K om isją H istoryczno-L iteracką PAU, a n astęp n ie po likw idacji Polskiej A kadem ii U m iejętności i p o w stan iu Polskiej Akadem ii Nauk, z K om isją H istorycznoliteracką K rakow skiego Oddziału PAN, której to Kom isji został członkiem z chwilą jej pow ołania. Do­ wodem uznania, jakim cieszył się w krakow skim środow isku polonis­ tycznym , było pow ierzenie m u om ów ienia działalności Kom isji H isto­ ryczno-Literackiej PAU od czasów odzyskania niepodległości aż do jej likw idacji na ostatnim posiedzeniu tejże K o m isji35.

Pożegnalny re fe ra t w Kom isji H istoryczno-L iterackiej PA U jest ja k ­ by zapowiedzią w iększej pracy Bielaka poświęconej dziejom n au ki o li­ teraturze. J e st nią opracow anie najsm utn iejszych czasów w egetacji K a­ tedry H istorii L ite ratu ry Polskiej U n iw ersy tetu Jagiellońskiego po W iośnie Ludów i w yjeździe z K rakow a M ichała W iszniew skiego do chw ili po­ w ołania na krakow ską K ated rę S tanisław a Tarnow skiego w zbiorow ych

Dziejach K ated ry L iteratu ry H istorii P olskiej w U niw ersytecie Jagielloń­ sk im 36. O pracow anie w ym ienionego studium leżało poza m ożliwościami

profesora gim nazjalnego, choćby ze względu na konieczność przeprow a­ dzenia rozległych i czasochłonnych poszukiw ań archiw alnych. P racę tego typu mógł podjąć jed y n ie pracow nik in sty tu cji naukow ej.

Podobne przypuszczenia nasuw ają się przy lek tu rze jedynej w ięk­ szej objętościow o rozpraw y Franciszka Bielaka Działalność naukow a

Szym ona S ta ro w o lsk ieg o 37. J e st to w zasadzie odrębna książka w tło ­

czona w łam y czasopisma naukowego. Lecz n ie w liczbie arkuszy w y ­ dawniczych leży jej ranga. Pierw sza to bowiem i jedyna sy n tetyczna rozpraw a naukow a Bielaka. S tarał się w niej ująć sylw etkę Starow

(14)

ol-skiego na tle pokrew nego m u piśm iennictw a siedem nastow iecznego i p rą ­ dów um ysłow ych epoki. P ragn ął ukazać rolę k an o nika krakow skie­ go w życiu um ysłow ym Polski, a szczególnie K rakow a w czasach p a ­ now ania Wazów. J e st to jedno z podstaw ow ych dzieł dla poznania k u ltu ry tych czasów, a zwłaszcza k u ltu ry duchow ieństw a i m ieszczań­ stw a krakow skiego w X V II w. Dzieło to jest w ażne nie tytlko ze względu na o lbrzym ią ilość m ateriału w nim zaw artą, ale też z powodu n ie ­ podw ażalnych już dziś tw ierd zeń i ustaleń, jak np. że H ekatontas nie jest pierw szą polską historią lite ra tu ry , lecz słow nikiem biograficznym k u ltu ry polskiej, obliczonym głów nie n a zagranicznego odbiorcę i że Starowdlsiki je st n ajw y b itn iejszy m naszym poiihistorem tych czasów.

Działalność nau ko w a S zym o n a Starow olskiego stanow i szczytowe

osiągnięcie Bielaka. Ale czy m iałby on w ięcej takich dzieł w swoim dorobku, gdyby od razu po studiiach rozpoczął pracę w uniw ersytecie? Tego dziś nie m ożna rozstrzygnąć. W szak przede w szystkim był p eda­ gogiem i jego m etoda oraz rozpraw y n aukow e w yw odzą się ze szkoły. I w ostatecznym ro zrachunku nie jest aż tak w ażne czy jego rozpraw y i a rty k u ły m ają rangę w yb itn ych osiągnięć naukow ych. Był ostatnim z pokolenia tych nauczycieli, którzy ucząc w szkołach średnich praco­ w ali naukow o i poziom em swej wiedzy, rozległością horyzontów daw ali podstaw ę do tw ierdzenia o jedności stan u nauczycielskiego od szczytów k a te d r uniw ersyteckich po niższe rangą szkoły. Ich skrom ne, ale często tw órcze dokonania, decydow ały o tym , że mogli razem z lum inarzam i zasiadać w różnych kom isjach i tow arzystw ach naukow ych bez kom pleksu niższości, z poczuciem w łasnej w artości oraz dobrze pełnionych obowiąz­ ków.

Dzisiaj pom iędzy nauką a szkolnictw em średnim z w olna u tw orzy­ ła się w ielka przepaść. Nie bez w pływ u n a pow stanie niepokojącego coraz bardziej przedziału był nie spotykany poprzednio rozwój poszcze­ gólnych dyscyplin, pow stanie now ych oraz udoskonalenie m etod i technik badaw czych. W czasach, kiedy coraz częściej m ówi się o nadm iarze in ­ form acji naukow ej, kiedy niem ożność ogarnięcia zwiększającego się m a­ teriału zaczyna decydow ać o coraz węższej specjalizacji, nie m ożna w y ­ m agać od nauczyciela szkoły średniej działalności naukow ej godnej ze­ staw ien ia z dorobkiem wysoko w yspecjalizow anych in sty tu cji naukow ych, zwłaszcza że praca w szkole rów nież pochłania coraz w ięcej sił i czasu. W tej sytuacji postać F ranciszka B ielaka i jego działalność naukow a stanow i godny zastanow ienia przykład, jakim potężnym zapleczem dla nauki polskiej było daw niej szkolnictw o średnie.

(15)

— 94 —

P r z y p i s y

1 Księga pamiątkowa ku uczczeniu setnej rocznicy urodzin Juliusza S łow ackie­ go. Lwów 1909, t. 1 - 3 .

2 M ieczysław Romanowski. W pięćdziesiątą piątą rocznicę śmierci. „Głos N a­ rodu” 1918, nr 94.

3 Adolf Dygasiński. W dwudziestą rocznicę zgonu. Jw., 1922, nr 131. 4 Syrokomla w Krakowie. W sześćdziesiątą rocznicę śmierci. Jw., nr 217. 5 Nowe wydanie „Historii Literatu ry” Brucknera. Jw., 1924, nr 135.

6 P ie rw szy Zjazd Nauczycieli — Polonistów. I. Przebieg obrad. Jw., nr 99; II. Wyniki Zjazdu. Jw., nr 101.

7 Np. Sp. Józef Kantor. „Przegląd Pedagogiczny” 1920, nr 7 - 1 0 , s. 283; Z d y s­ kusji o ustrój szkoły średniej. „Przegląd Pow szechny” 1928, t. 178, s. 136 - 149; P ie rw szy Międzynarodow y Zjazd Filologów Słowiańskich w Pradze. Jw., 1929, t. 184, s. 384- 389; Polnische Bibliophile Neuigkeiten. „Slavische Rundschau” III, 1931, s. 283 - 284; Wznowienia literackie. „Rocznik L iteracki” VI, 1937. Warszawa 1938, s. 102 - 120.

8 L. W. Kondratowicz, W ybór poezji. Opr. i wstęp... Kraków 1922, BN seria I, 56. 9 Por. rec. J. Krzyżanowski, Pokłosie setnej rocznicy urodzin Syrokomli. „Prze­ gląd W arszawski” IV, 1924, nr 34/35, s. 187 - 192.

10 Antynomia Dygasińskiego. Szkic. „Pamiętnik Literacki” X X XII, 1935, s. 39 - 46. 11 A. Dygasiński, Zając. Wstęp i objaśnienia... W arszawa 1947.

12 Tenże, Pisma pod red. ... T. 1. Gody życia. Opowieść. Wstęp i objaśnienia... wyd. 5, Warszawra 1948.

13 Skreślenia cenzora austriackiego w dramacie Syrokomli. „Silva rerum” 1927, kwiecień, s. 50 - 53.

14 Ostatnia w y p ra w a A lbertu sa' Nieznany u tw ór Adolfa Dygasińskiego. „Exlib­ ris” 1924, s. 159-171.

15 M oty w y franciszkańskie w literaturze polskiej. „Przegląd W spółczesny” VI, 1927 t. 22, s. 177- 193.

18 Prace kierownicze S. Staszica w W arszawskim T o w a rz ystw ie Przyjaciół Nauk w: Księga Pam iątkowa ku czci S. Staszica. Warszawa 1926.

17 „Mesjanizm” Kochanowskiego w świetle poglądów pisarzy XV II w. „Prace filologiczne” t. XII (Prace polonistyczne ofiarowane J. Łosiowi). Warszawa 1927, s. 449- 457; Źródła i tendencje „Prawego rycerza” S zym on a Starowolskiego w: S tu ­ dia staropolskie. Księga ku czci Aleksandra Brücknem. Kraków 1928, s. 543 - 552. 18 Między „Tygodnikiem P etersbu rskim ” a „G w iazdą” kijow ską w : Księga ku czci J. I. Kraszewskiego. Łuck 1939, s. 309 - 320.

19 Pół wieku wspomnień uczniów gim nazjum im. B. Nowodw orskiego (Sw. Anny) w Krakowie. Red. J. Hulewicz, H. Barycz i... Kraków 1938.

20 Ignacy Chrzanowski w: Prace historycznoliterackie. Księga zbiorowa ku czci Ignacego Chrzanowskiego. Kraków 1936, s. 7 - 2 0 .

21 Mickiewiczowskie „gadanie”. „Język P olsk i” XVI, 1931, z. 6, s. 161 - 163. 22 M o ty w y Delïlle’a w „Panu Tadeuszu”. „Przegląd Pow szechny” XLIX, 1932, t. 194, s. 90 - 102.

23 Opozycja „G w ia z d y ” (1846 - 1849) na tle literatury w kraju. „Sprawozdania z Czynności i Posiedzeń PA U ” XX XV II, 1932, nr 3, s. 9 -10.

24 N orw idow y nagrobek przyjacielowi. „Tygodnik Pow szechny” XII, 1958, nr 2. 25 Prus na dziś. Jw. I, 1945, nr 21.

(16)

26 Dni Jana Kochanowskiego w Czarnolesie i Zwoleniu. „Ruch Literacki” II, 1961, z. 6, s. 301.

27 Np. w tomie XIII Polskiego słownika biograficznego. (Wrocław - Warszawa - Kraków 1967) zamieszcza aż trzy biogramy: A ndrzej (II) Kochanowski (s. 180-181), Mikołaj Kochanowski (s. 197 - 198) oraz wespół z Romanem Pollakiem: Wespazjan K ochowski (s. 218 - 220).

28 L udw ik K a m yk o w s k i, Mikołaj Mazanowski, Henryk Trzpis. „Pamiętnik Li­ teracki” X X XVI, 1946, s. 184 - 187, 261 - 263, 405 - 407.

2» Juluisz Kleiner. W czterdziestolecie pracy naukowej. „Tygodnik Powszech­ ny” II, 1946, nr 8; Julian Krzyżanowski. „Rocznik Towarzystwa Literackiego im. A. M ickiewicza” II, 1967, s. 103 - 109.

30 Jan Stanisław By stroń (20 października 1892 — 18 listopada 1964) „Pamięt­ nik Literacki” LVI, 1965, z. 3, s. 301 -303.

31 Inicjator T o w a rzystw a Opieki nad Młodzieżą Chłopską w: Stanisław Pigoń. Człowiek i dzieło. Kraków 1972, s. 378 - 385.

32 Jan Czubek (1849 - 1932). „Kwartalnik Historii Nauki i Techniki” XV, 1970 nr 3, s. 555 - 569.

33 O żyw ienie zw ią zk ó w z Włochami w Uniwersytecie Jagiellońskim i semi­ narium italianistyczne Stanisława Windakiewicza w: W kręgu „Goffreda” i „Or- landa,> Księga Pam ią tkowa Sesji Naukow ej im. Piotra Kochanowskiego (Kraków 4 - 6 kwietn ia 1967). Kraków 1969.

3i* Coś nowego. Wiązanka wspom nień o literaturze sowizdrzalskiej X X wieku. „Biuletyn Biblioteki Jagiellońskiej” XX, nr 1 - 2 Kraków 1970, s. 147 - 158.

35 Kom isja Historii Literatu ry Polskiej od r. 1919 - 1952. „Sprawozdania z Czyn­ ności i Posiedzeń PA U ” LIII, 1952, nr 6, s. 361 - 364.

36 Katedra Historii Literatu ry Polskiej Uniw ersytetu Jagiellońskiego w latach 1849 - 1870. w: Dzieje K a te d r y Historii Literatu ry Polskiej w Uniwersytecie Ja­ giellońskim. Zarys monograficzny. Kraków 1966, s. 83 - 107.

37 Działalność naukowa Szymona Starowolskiego. „Studia i Materiały do D zie­ jów Nauki Polskiej” t. 5: „Historia Nauk Społecznych” z. 1 Warszawa 1957, s. 201 - 337.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Praca jest na ocenę i w razie braku dostarczenia samodzielnie opracowanych odpowiedzi do zadań w wyznaczonym terminie otrzymasz wpis do idziennika N oraz uwagę informacyjną do

2 Działa on w ramach Rady unii Europejskiej i jego zadaniem jest usprawnianie koordynacji państw członkowskich w zakresie działań operacyjnych dotyczących

Filozoficzny Fakultet Uniwersytetu Jagiellońskiego, decydując się wysłać Czernego na studia geograficzne, zarysował mu w perspekty- wie możliwości objęcia katedry jako

niowych diecezji, skoro W atykan nie chciał się godzić na pro- bv?°lSanK am inNegHd” ^ h dVszpasterzy- Rektorem sem inarium był ks. Z młodszymi kolegami nawiązał

W analizie pojęć bowiem nie góruje nad nimi precy­ zją, a założenia własne, na których krytykę opiera, często są bardziej sporne, nuż tezy przeciwnika (np. w polemice z

Jednak to, co dla części badaczy wydaje się oczywistością, nie jest nią wciąż dla wielu specjalistów nauk ekonomicznych czy politycznych.. Dzieje się tak z kilku

107: „To samo można zaobserwować u zwierząt: stan ich natury jest godny pożałowania (cóż może być bardziej godnego litości niż brak rozumu?), ponieważ

Prawdopo- dobnie część stanowiska znajduje się w partii zadrzewionej i obecnie określenie stopnia zniszczenia pozostałej substancji kulturowej przez korzenie drzew jest