• Nie Znaleziono Wyników

"The Limits of Science", Peter Medawar Oxford University Press 1985 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""The Limits of Science", Peter Medawar Oxford University Press 1985 : [recenzja]"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

Kazimierz Kloskowski

"The Limits of Science", Peter

Medawar Oxford University Press

1985 : [recenzja]

Studia Philosophiae Christianae 23/1, 227-231

(2)

ci, m u si znaleźć sw oje odbicie w analizie p rocesu osobowego, egzy­ stencjalnego fieri. R ozw inięcie tego zagadnienia, w ra m a c h antropologii sz czeg ó ło w ej9 przyczyniłoby się n ie w ą tp liw ie do bard ziej zasadnego s ta ­ n o w isk a ze stro n y teologów i m o ralistó w kato lick ich . P ro b le m a ty k a roztropności o tw ie ra p rze d e ty k ą dalsze m ożliw ości p e n e tra c ji osobowej egzystencji. J e s t to m ożliw e z chw ilą, gdy u ję cia będą zm ierzały do odczytania in tegralnego, w iążącego i w spółzależnego dynam izm u osoby z dynam izm em n a tu ry , czyn n ik a podm iotow ego z przedm iotow ym . Skłonność do je d n o stro n n ej dom inacji p rze d m io tu n ad podm iotem m usi zaw ażyć n ie k o rz y stn ie n a całości p ro b le m a ty k i m o raln ej. B ogatsi o to o sta tn ie dośw iadczenie filozofow ie k atoliccy sz u k ają ta k ic h rozw iązań, w k tó ry c h w idzi się łącznie sta łą s tru k tu rę m o raln o ści i je j zm ienny, rozw ój, w yznaczony w olną decyzją. Je d n a z dróg pro w ad zi przez analizę n a tu ry roztropności, a jej w y ją tk o w a a tra k c y jn o ść polega n a p ie rw o t­ nym , w iążącym obie sfery ro zu m u i w oli, ch a ra k te rz e . D zięki rozległej p an o ra m ie problem ów zw iązanych z an a liz ą roztropności, ks. Rosik nie ty lk o p o p rzestał n a opisie, ale rów nież stw orzył pew ien całościow y obraz ch rześcijań sk iej te o rii roztropności. U czynił to w n aw ią za n iu do w y b itn y c h dzieł z przeszłości i w spółczesnych, całość p o rzą d k u jąc i n a ­ d ają c jej ry sy pew n ej d o k try n y o podłożu teologiczno-filozoficznym . Je st w ielk ą zasługą ks. R osika, że w sposób ta k w nik liw y , z dużą dozą obiektyw ności, p rześledził w szystkie w ą tk i zw iązane z te o rią ro z tro p ­ ności.

T ym niem niej, sam a kom pozycja pracy , m oże sp raw ić w iele kłopo­ tów czytelnikow i. Zw łaszcza w p raw id ło w y m o d czytaniu p ierw szej częś­ ci, gdzie n ie je d n o k ro tn ie gubi się tzw . część p o zy ty w n a z opisem k r y ­ tycznym . W śród w szy stk ich z a le t te j pracy, zw łaszcza ro zp a try w a n y ch n a płaszczyźnie e ru d y c y jn ej, ta o sta tn ia u w ag a n ie w pływ a n a o sta­ teczną ocenę. A ta je st b ard z o w ysoka, ty m b a rd z iej że je st to p ie rw ­ sze całościow e stu d iu m w języku polskim , pośw ięcone za g ad n ien iu sy- tu a cjo n izm u etycznego i ch rześcijań sk iej roztropności.

E w a P odrez

P e te r M edaw ar: T h e L im its o f Science, O xford U n iv ersity P re ss 1985, s. 108.

W h isto rii n a u k i m ożna w yróżnić k ilk a zn a m ie n n y ch w y d arze ń i f a k ­ tów , k tó re w sposób isto tn y w pły n ęły n a zm ian ę w podejściu do nauki. F a k ty te — ja k się w y d a je — zw iązać m ożna m iędzy in n y m i z G ali­ leuszem , F. Baconem , K arte zju sz em i N ew tonem . G alileusz poprzez sw oje o d k ry cia p ra w a ru c h u w ah a d ła, p ra w a sw obodnego sp a d a n ia ciał oraz u m ie ję tn e w y k o rz y sta n ie zdobyczy technicznych term oskopu,

8 M am tu n a m y śli b a d a n ia k a rd y n a ła W ojtyły zaprezen to w an e w Osobie i czyn ie oraz jego uczniów ze Szkoły L u b elsk iej. W podobnym d u ch u p rzep ro w ad za sw oje ro zw ażania Wł. S tróżew ski n a k a rta c h

Istn ie n ie i w artoéé. P ro b le m egzystencji człow ieka k ie ru je b a d a cz y -e ty -

ków w stro n ę w sp ó ło d k ry w an ia re la c ji zachodzących m iędzy sposobem istn ie n ia człow ieka, p ra w a m i jego dynam icznego rozw oju a decyzjam i m oralnym i.

(3)

lu n ety , dał po d staw y do ek sp ery m en taln e g o i m atem atycznego sposobu b ad a n ia w p rzyrodoznaw stw ie. D ośw iadczenie dla G alileusza to pierw sze źródło badań, naukow ych. N iem niej sam o grom adzenie d a n y c h do św iad ­ czalnych nie stan o w i jeszcze n au k i. N au k a m a za zad an ie uchw ycenie zależności i p raw idłow ości pom iędzy obserw ow anym i zdarzeniam i. Z kolei F. B acon w sw oich p oglądach n aukoznaw czych zw rac ał uw agę n a o d k ry w a n ie p ra w rządzących o taczającą rzeczyw istością, służących „opan o w y w an iu ” n a tu ry przez człow ieka. P ra w d z iw e poznanie p rzy ro d y to ta k ie, k tó re je st o p a rte i u za sa d n ian e w ra m a c h ek sp ery m en tó w . K arte zju sz o w sk i p o stu la t: „m yślę w ięc je ste m ” sta ł się now ym ogni­ w em ro zw oju n au k i. C hodzi tu ta j nie tylk o o racjo n alizm , ale p rzede w szy stk im o tzw. sceptycyzm m etodologiczny. C hcąc uzasadnić p o d sta­ w ę n au k i, K arte z ju sz u zn a w ał pew ność m yślen ia człow ieka, ale m y ś­ le n ia o partego n a w zo rac h rozu m o w ań m atem atycznych. T w ierdził, iż należy szukać niepodw ażalnych po d staw rozum ow ania, niezaw odnej m etody badaw czej elim in u jąc ej p rzy jm o w a n ie tw ie rd z eń n a u k o w y c h n a p rz y k ła d n a m ocy a u to ry te tu . N ato m iast z I. N ew tonem w iąże się nie ty lk o odkrycie trze ch zasad d ynam iki, fo rm u ły p ra w a pow szech­ nego ciążenia, ale ta k że specyficzne podejście do sam ej nau k i. N ew ton ja k o zw olennik m echanicyzm u podzielał pogląd, iż z jaw isk a zachodzące w p rzy ro d zie należy b adać m eto d am i m e ch a n ik i i dynam ik i; m etody te bow iem ad e k w a tn ie tłu m ac zą ro z p a try w a n ą rzeczyw istość.

P o glądy w ym ienionych badaczy sta n o w ią nie ty lk o jedno z ogniw h isto rii ro zw oju m yśli n au k o w e j, ale p rze d e w szy stk im p o b u d zają w spółczesnych badaczy do pod ejm o w an ia n a now o pro b lem ó w zw iąza­ n ych z w y jaśn ian iem n aukow ym , g ran ic am i n au k i, czy w ogóle sam ym id eałem nau k i. S tąd też k ażd a u k a z u ją c a się p ra c a p o d ejm u ją ca r e ­ fle k sję n ad n a u k ą budzi ogrom ne zainteresow anie.

A u to r recenzow anej k sią żk i sw oje re fle k s je n a te m a t g ran ic n a u k i zw iązał z w ym ienionym i p ro p a g a to ra m i now ej filozofii i now ego r o ­ zu m ienia b ad a ń naukow ych. Je d n y m ze sk u tk ó w tego now ego w idze­ n ia rzeczyw istości było tra k to w a n ie n a u k i ja k o niczym nieograniczonego n arzęd zia re fle k s ji n ad p rzy ro d ą i człow iekiem . N iem niej istn ien ie g ran ic n a u k i sta je się oczyw iste, gdy p ytam y, ja k i je st sens życia?, po co w szyscy tu jesteśm y ?, ja k się w szystko zaczęło? P o d e jm u ją c się odpow iedzi n a w ym ienione p y ta n ia P. M ed aw ar p ró b u je u w y raźn ić z je d n ej stro n y granice zachodzące pom iędzy m e tafiz y k ą a n a u k a m i przyrodniczym i, a z dru g iej — p ra g n ie o kreślić g ran ice ludzkiego po ­ znania. A nalizy te są przep ro w ad zo n e w sposób n iekonw encjonalny. C e n traln a , trze cia część k siążk i T h e L i m i t s o f Science je st poprzedzona dw om a ro zp raw k am i, k tó re m ożna tra k to w a ć ja k o je j w stęp. P ierw sza z n ich A n E ssa y on Scians (s. 3—41) p rze d sta w ia p rzed e w szystkim ro zm aite asp ek ty sta w ia n ia i rozw iązy w an ia p roblem ów naukow ych, drogi poszukiw ań o p ty m aln y ch m etod u za sa d n ia n ia oraz o k reśla n ie ­ k tó re w arto śc i poznaw cze n au k i. C h a ra k te r u ję cia ty c h zag ad n ień p rz y ­ po m in a m etodę p ra c y F. B acona. S tąd n ie m oże n a s dziwić, iż M edaw ar, p ra g n ą c unaocznić m en taln o ść tego znakom itego filozofa, n a _ sposób encyklopedyczny rozw aża podstaw ow e te rm in y , m iędzy in n y m i takie, ja k : n au k a , p ra w d a , poznaw alność i niepoznaw alność w nauce, n a u k o w ­ cy, n a u k a i k u ltu ra , apologia n au k i, p ro g ra m i cel nauki.

D ru g a ro zp raw k a z a ty tu ło w a n a Can Scien tific D is c o v e r y b e p r e m e d i ­

ta t e d ? (s. 42—54) zw raca u w a g ę na to, że rozw ój n a u k i je s t n ie ty lk o zależny od rze te ln ie p rze p ro w ad z an y c h b a d a ń nauk o w y ch , ale ta k ż e od „szczęśliw ego p rz y p a d k u ”, od zew n ętrzn y ch okoliczności sp rzy ja ją cy c h

(4)

ty m badaniom . A u to r p ow ołuje się m iędzy in n y m i n a o d krycie p ro ­ m ieni X i p o lim orfizm u HLA. Z astosow any zgodnie z reg u ła m i o k reś­ lonej m etodologii sposób b a d a n ia oraz dotychczas p oznane sposoby od k ry cia now ych fa k tó w n aukow ych, nie p o zw a lają n a p rzy jęcie w nios­ k u, iż n au k o w e o dkrycie może być „z gó ry ” p rzew idziane.

G łów na część recenzow anej k sią żk i dotyczy za g ad n ien ia g ran ic n a u ­ k i (s. 55—99), rozw ażanego w kontek ście tzw . egzy sten cjaln y ch p y ta ń sta w ian y c h przez człow ieka (wyżej ju ż w ym ienionych). R ozw ażania te m a ją je d n ą w aż n ą cechę: są k o n se k w e n tn ie p rzep ro w ad z an e n a tle scjentystycznego ro zu m ien ia n a u k i i naukow ości. A u to r tw ierdzi, że n a u k i przyrodnicze n ie m ogą udzielić odpow iedzi n a te p y ta n ia. O dw o­ ły w an ie się w te j k w estii do przyszłego p o stęp u naukow ego je st też nieuzasadnione, poniew aż rozw ój w iedzy n au k o w e j n a te m a t o taczającej rzeczyw istości je st sam oograniczony. N ie znaczy to w cale, iż p y ta n ia eg zystencjalne, ostateczne są p seu d o -p y ta n ia m i. P y ta n ia o stateczne trz e ­ ba jed y n ie ro z p a try w a ć w e w łaściw ej p e rsp e k ty w ie badaw czej, w r a ­ m ach m etafizyki, filozofii czy religii, gdyż n ie w y m ag a ją w ery fik a c ji em pirycznej.

N ie tu m iejsce, aby streszczać całą książkę. Z asy gnalizow ałem już, że m a ona specyficzny c h a ra k te r. Może ją czytać k aż d y bez żadnego p rzyg o to w an ia z filozofii czy h isto rii n a u k i. W ykład je st niezw ykle spójny, logiczny, n ie w y m ag a ją cy od czytelnika znajom ości te rm in ó w naukow ych. U w ażne stu d iu m k siążk i pozw ala n a p o staw ien ie tezy gło­ szącej, iż „n ajw ięk szą chw ałą n a u k i je st to, że nie m a g ran ic y udzie­ la n ia odpow iedzi n a p y ta n ia tego ro d zaju , n a k tó re n a u k a może odpo­ w iedzieć. To je d n ak , co stanow i n ajw ięk sz ą chw ałę nau k i, n ie ste ty je st je j n ajw ięk szy m zagrożeniem ” (s. 87). A u to r to tw ie rd z en ie rozw aża w św ietle podan y ch przez siebie ogólniejszych sfo rm u ło w ań o istn ien iu bądź n ie istn ien iu czynników ogran iczający ch rozw ój nauki.

P rz ed sta w m y te ra z c h a ra k te r w ypow iedzi P. M e d aw ara i jego u m ie ­ jętność sta w ia n ia i u ję cia problem ów dotyczących g ran ic nau k i.

P ro p a g a to rz y now ego id eału n a u k i w X V I i X V II w. p rzy ję li za m otto sw oich n aukow ych dociekań zw rot: p lu s ultra. Zaw sze będzie coś w ięcej, coś p onad to w szystko, co je st ju ż poznane i znane. N iem niej sa m P. B acon w sw oim dziele De d ig n ita te e t a u g m en tis sc ien tia ru m pisząc, że n a u k a m ogłaby „zrozum ieć całą u n iw e rsa ln ą n a tu rę rzeczy” w y m ie n ia trz y o graniczenia: (1) „nie ty le p o k ła d am y w w iedzy naszą pom yślność, ile zapom nienie o naszej nieśm ierteln o ści, (2) zn a jd u je m y dla w iedzy zastosow anie po to, ab y uzy sk ać d la siebie w y tch n ien ie i zadow olenie, (3) nie p rzy jm u je m y m ożliw ości d o ta rc ia do ta je m ­ nic Boga przez k o n te m p la cję n a tu ry ” (s. 64—65).

T akie u sta w ien ie p ro b le m a ty k i n ie w ą tp liw ie p obudza czytelnika do re fle k s ji n a d p y ta n iem : czy istn ie ją , czy te ż nie istn ie ją g ran ice p ostępu naukow ego? P o n ad to obliguje do coraz b a rd z iej w szech stro n n y ch a n a ­ liz zagad n ien ia g ran ic n a u k i nie tylk o przez le k tu rę dzieł F. B acona, ale ta k że in n y c h odkryw ców n ow ych dróg b a d a ń n au k o w y ch w X VI i X V II w. W yznacza te ż k ie ru n e k re fle k s ji n ad sukcesam i i ogranicze­ niam i n a u k i w dobie w spółczesnej.

Z daniem P. M e d aw ara pro b lem gran icy n a u k i należy ro zp a try w a ć z uw zględnieniem tego, że:

(1) rozw ój n a u k i je st sam oograniczony n a m ocy k o n se k w e n cji w y n i­ k ając y ch z tego procesu,

(2) w e w n ętrz n e ograniczenie rozw oju w iedzy n au k o w e j sprow adza się do płaszczyzny: (a) poznaw czej, zależnej od lud zk iej p erc ep cji i św ia­

(5)

dom ości oraz (b) logicznej, w y n ik a ją c e j z c h a ra k te ru sam ego ro z u ­ m ow ania stosow anego przez badacza.

U za sad n iają c pierw sze tw ie rd z en ie a u to r zw rac a uw agę n a to, że tru d n o je st dziś określić, co je s t ju ż zn an e i co jeszcze pozostaje do w y k ry c ia ; ponad to n iezw y k ła sp ecjalizacja n a u k n ie ty lk o uniem oż­ liw ia ich syntezę, ale ta k że sp ra w ia w iele tru d n o ści w zdobyciu, w k ró tk im okresie czasu, odpow iedniego poziom u w iedzy w d an ej dzie­ dzinie. Poza ty m P. M ed aw ar a k c e n tu je zagad n ien ie nierów nom iernego ro zw oju n a u k i i ety k i (s. 70—74). W ym ienione i p rze an alizo w a n e p ro ­ blem y w spółczesnej n a u k i św iadczą jed y n ie o tym , iż n ie m a ta k ic h zew n ętrzn y ch ograniczeń rozw oju n au k i. Czy je d n a k istn ieje w ew n ę­ trz n e ograniczenie? O dpow iedź n a to p y ta n ie rozw aża w p ersp e k ty w ie tz w ,' p ra w a zachow ania in fo rm ac ji. P ra w o to głosi, że żad en proces rozu m o w an ia logicznego — żaden zw ykły a k t u m y słu lu b za p ro g ra m o ­ w a n a n a k o m p u te rze o p era cja — nie m oże pow iększyć zaw arto ści in ­ fo rm a cji aksjom atów , p rze słan e k lu b an aliz p orów naw czych obserw acji, z k tó ry c h się w yw odzi (s. 79). T ak zdefiniow ane p raw o je st p o d staw ą istn ie n ia ograniczenia n a u k i w sensie w ew n ętrzn y m , tzn. ta k im , że n ie­ m ożliw ym je s t w y prow adzanie — n a drodze rozu m o w an ia — z p ra w i o b se rw ac ji p rzyrodniczych te o re m ató w rozw iązu jący ch ostateczne pro b lem y egzy sten cjaln e człow ieka. N iem niej ja k o ra c jo n a lista , P. M e­ d a w a r uw aża za kom iczny błąd, by w ierzyć w to, że ćw iczenie sam ego u m y słu człow ieka je st w y sta rc za jąc e, by w y jaśn ić sens naszego istn ie ­ nia. Ć w iczenie je d n a k u m y słu je st w k ażd y m czasie b ezw arunkow o konieczne (s. 98) po to m iędzy innym i, ab y p odejm ow ać n a now o re fle k sję na te m a t pochodzenia, ro li i p rzeznaczenia człow ieka.

A d ek w atn a ocena om aw ianej p rac y w y m ag a ła b y b ard z iej w szech­ stro n n e j analizy, niem n iej sp ró b u ję zw rócić uw agę n a n a jb a rd z ie j n a ­ rzu c ają ce się w ątpliw ości.

S koro P. M ed aw ar sięga w sw oich rozw ażaniach o g ran ic ac h n a u k i do X VI i X V II w. w y d aje się, że pow inien był szczególnie zw rócić u w a ­ gę n a to, co p o d k reśla Th. K u h n (D w a bieguny, W arszaw a 1985, s. 12— 13). „Tacy ludzie ja k G alileusz czy K arte zju sz , k tó rzy położyli fu n d a ­ m e n ty siedem nastow iecznej m echaniki, w y ro śli w tra d y c ji n a u k i A ry - stotelesow skiej i m ia ła ona zasadniczy w p ły w n a ich osiągnięcia. J e d ­ n akże k luczem do ty c h osiągnięć było znalezienie now ego sposobu le k ­ tu r y tek stó w , k tó re początkow o ta k m nie zw odziły, a k tó re rów nież i oni n ie k ied y błędnie odczytyw ali... M oja le k tu r a A ry sto telesa zdaw ała się w ięc w skazyw ać n a globalny c h a ra k te r zm iany w lu d zk im sposobie w id ze n ia przyrody, k tó re j nie sposób w łaściw ie opisać, jeśli tr a k tu je się ją ja k o w y n ik stopniow ego n a ra s ta n ia w iedzy i p o p ra w ia n ia błędów . Z m ianę ta k ą H e rb e rt B u tte rfie ld k ró tk o n azw ał »przyjęciem w dan y m m om encie odm iennej po staw y m yślow ej«”.

W ty m m iejscu konieczne w y d a je się p o d k reśle n ie zachodzenia isto ­ tn e j różnicy pom iędzy siedem nastow iecznym a dzisiejszym tra k to w a ­ niem m etafizy k i i relig ii w p e rsp e k ty w ie p o ja w iają cy c h się now ych p o staw m yślow ych. S tą d też rzeteln o ść ro zw ażań g ran ic rozw oju n au k , g ran ic sta w ian y c h p y ta ń dom aga się rozw iązania p ro b lem u sto so w a­ nych w y ja śn ie ń od A rystotelesa, poprzez G alileusza, K arte zju sz a, B a­ cona i N ew tona. W prow adzane w y jaśn ien ia św iadczą o tym , n a ja k iej płaszczyźnie ro zp a try w a n o p ro b lem y pochodzenia, ro li i przeznaczenia człow ieka. B ra k tego ty p u refle k sji, choćby w fo rm ie la p id a rn e j, z a ­ ciem nia pełne zrozum ienie ograniczeń ro zw o ju n a u k i i ich k o n se k w e n ­ cji w rozw ażanych przez P . M e d aw ara pro b lem ach . Co w ięcej, zafascy­

(6)

n o w an y rozw ojem now ożytnego p rzy ro d o zn a w stw a a u to r recenzow anej k siążk i k w estio n u je zasadność p o d ejm o w an ia egzystencjalnych p ro b le­ m ów człow ieka w p ersp e k ty w ie relig ijn ej. K onieczne je s t tu ta j uśw iad o ­ m ienie sobie rzeczyw istej odm ienności w iedzy relig ijn ej, filozoficznej i w iedzy z z a k re su n a u k przyrodniczych. Nie m ożna przecież dziś gło­ sić poglądu (nie n a ra ż a ją c się n a k ry ty k ę), iż je d y n ie p rzy ro d o zn aw ­ stw o posiad a n au k o w ą m etodę b ad a n ia rzeczyw istości a w szelkie in n e rozw ażania, choćby p rzep ro w ad z an e w p e rsp e k ty w ie relig ijn ej, to je d y ­ nie m etafizyczne spekulacje. T akie p ostępow anie należy u znać za je d ­ n o stro n n e i w y k lu czające p o stu la t in te le k tu a ln e j uczciwości i o b ie k ty ­ w izm u. Istn ie ją przecież uzasad n io n e p ró b y opraco w an ia tzw. p rz y ro d n i­ czego a rg u m e n tu za istn ien iem Boga. P u n k te m w y jśc ia są określone hipotezy i te o rie przyrodnicze. N astęp n ie d okonuje się „p rz ejśc ia” od ty c h dan y ch p rzyrodniczych do re fle k s ji ściśle filozoficznej. R ozw iązany n a ta k ie j drodze pro b lem istn ie n ia Boga (por. np. K. K łósak) może stanow ić n ajgłębszą p e rsp e k ty w ę rozw iązania o statecznych problem ów człow ieka. W za k res relig ii w chodzą elem en ty w iedzy o św iecie i czło­ w ieku. T rzeba ty lk o zdaw ać sobie sp raw ę z odm iennego p u n k tu w idze­ n ia filozofii, relig ii i n a u k przyrodniczych. P rzecież z fa k tu s ta ­ w ia n ia przez człow ieka p y ta ń o sens życia n iezw ykle tru d n o b ezpośred­ nio dow ieść istn ien ia lu b n ie istn ie n ia Boga. N iem niej je d n a k m ożna rozw iązać tę k w estię w ra m a c h o k reślonej k o n w en c ji filozoficznej, w k tó re j u zn a je się istn ien ie Boga, w cale nie n a ra ż a ją c się n a za rzu t nienaukow ości. G ranice n a u k sięg ają ich w łaściw ego p rze d m io tu fo r­ m alnego i m a teria ln eg o oraz sta w ian y c h sobie zadań.

K ilk a w ym ien io n y ch u w ag m iało za cel u k az an ie złożoności p ro ­ blem ów p o d ję ty ch przez P. M edaw ara. M ogą one też sta ć się p o d sta ­ w ą do dalszych d y sk u sji n a d jeszcze in n y m i k o n tro w e rsy jn y m i sfo r­ m uło w an iam i recenzow anej książki, przykładow o: n a d pro b lem em czyn­ nik ó w w y sta rc za jąc y ch i koniecznych dla ro zw oju n au k i, zagadnieniem o g raniczenia rozw oju n a u k i w płaszczyźnie określonej d o k try n y filo ­ zoficznej. W zw iązku z ty m recenzow aną k siążkę pow ino się tra k to w a ć ja k o in sp iru ją c ą do ro zw ażań w okół h isto rii i filozofii n au k i.

K a zim ie rz K lo sk o w sk i

E rich Ją n tsc h , Die S elbstorganisation d es U n ive rsu m s V o m U rknall

z u m m en sc h lic h en G eist, M ünchen 1982, ss. 462.

E rich J a n ts c h uro d ził się w 1929 r. w W iedniu, zm arł w B erkeley w 1980 r. B ył astrofizykiem , w spółzałożycielem K lu b u Rzym skiego, gościnnie w y k ła d a ł na w ielu am ery k a ń sk ic h i e u ro p e jsk ic h u n iw e rsy ­ te tac h . W śród w ażniejszych jego p u b lik a c ji należy w spom nieć: T ech n o ­

logical p la n n in g and social F u tu re s (1972), D esign fo r evolution: se lf- -organization and plan n in g in th e life of h u m a n sy ste m s (1975), E vo­ lu tio n and consciousness: h u m a n sy ste m s in tra n sitio n (1976).

W p rez en to w an e j p rac y zaproponow ano now ą m etodę podejścia do ew olucji. Z aproponow ano, by sam oorganizacja system ów sta n o w iła dy ­ n am iczną p odstaw ę w szystkich fo rm ew olucji, w szystkich sto p n i życia, w szy stk ich p ow stałych fo rm k u ltu ry .

Cytaty

Powiązane dokumenty

"##$%$%&'$*+9,-.47/90123 46752869776559,-.47/9899:955;9---429;

Książka Djakowa zdaje się też świadczyć, że Państw ow e W ydawnictwo Naukowe uporało się nareszcie z fatalną korektą, która była od kilk u la t prawdziwą

kich religiach świata pojawiają się barwy, mają one szczególne znaczenie, pełnią różno- rakie funkcje.. Kolory pojawiają się w opisach Boga, opisach kontaktu z sacrum, odnoszą

Pytania odnosiły się do zakresu i częstości wykonywania u przyjmowanych w gabinecie dzieci zabiegów z profilaktyki profesjonalnej: testów ślinowych

Zawarta w końcowej części recenzowanej pozycji pointa, że ani teoria, wedle której jedynie religia uzasadnia wartości i normy moralne, ani teoria, według której

Limited positron diffusion should not play any role in the small defects we are dealing with (see section 2.5.3). Considering the estimations in section 2.5-^, the exotic effect

Współcześnie prowadzone badania koncentrują się najczęściej na relacji oko-mózg, czy bardziej szczegółowo – na procesach poznawczych stojących za ruchem oka, rejestrując

Celem pracy była ocena realizacji przez pielęgniarki środowiska nauczania i wychowania grupowej profilaktyki fluorkowej metodą nadzorowanego szczotkowania