Kazimierz Kloskowski
"The Limits of Science", Peter
Medawar Oxford University Press
1985 : [recenzja]
Studia Philosophiae Christianae 23/1, 227-231
ci, m u si znaleźć sw oje odbicie w analizie p rocesu osobowego, egzy stencjalnego fieri. R ozw inięcie tego zagadnienia, w ra m a c h antropologii sz czeg ó ło w ej9 przyczyniłoby się n ie w ą tp liw ie do bard ziej zasadnego s ta n o w isk a ze stro n y teologów i m o ralistó w kato lick ich . P ro b le m a ty k a roztropności o tw ie ra p rze d e ty k ą dalsze m ożliw ości p e n e tra c ji osobowej egzystencji. J e s t to m ożliw e z chw ilą, gdy u ję cia będą zm ierzały do odczytania in tegralnego, w iążącego i w spółzależnego dynam izm u osoby z dynam izm em n a tu ry , czyn n ik a podm iotow ego z przedm iotow ym . Skłonność do je d n o stro n n ej dom inacji p rze d m io tu n ad podm iotem m usi zaw ażyć n ie k o rz y stn ie n a całości p ro b le m a ty k i m o raln ej. B ogatsi o to o sta tn ie dośw iadczenie filozofow ie k atoliccy sz u k ają ta k ic h rozw iązań, w k tó ry c h w idzi się łącznie sta łą s tru k tu rę m o raln o ści i je j zm ienny, rozw ój, w yznaczony w olną decyzją. Je d n a z dróg pro w ad zi przez analizę n a tu ry roztropności, a jej w y ją tk o w a a tra k c y jn o ść polega n a p ie rw o t nym , w iążącym obie sfery ro zu m u i w oli, ch a ra k te rz e . D zięki rozległej p an o ra m ie problem ów zw iązanych z an a liz ą roztropności, ks. Rosik nie ty lk o p o p rzestał n a opisie, ale rów nież stw orzył pew ien całościow y obraz ch rześcijań sk iej te o rii roztropności. U czynił to w n aw ią za n iu do w y b itn y c h dzieł z przeszłości i w spółczesnych, całość p o rzą d k u jąc i n a d ają c jej ry sy pew n ej d o k try n y o podłożu teologiczno-filozoficznym . Je st w ielk ą zasługą ks. R osika, że w sposób ta k w nik liw y , z dużą dozą obiektyw ności, p rześledził w szystkie w ą tk i zw iązane z te o rią ro z tro p ności.
T ym niem niej, sam a kom pozycja pracy , m oże sp raw ić w iele kłopo tów czytelnikow i. Zw łaszcza w p raw id ło w y m o d czytaniu p ierw szej częś ci, gdzie n ie je d n o k ro tn ie gubi się tzw . część p o zy ty w n a z opisem k r y tycznym . W śród w szy stk ich z a le t te j pracy, zw łaszcza ro zp a try w a n y ch n a płaszczyźnie e ru d y c y jn ej, ta o sta tn ia u w ag a n ie w pływ a n a o sta teczną ocenę. A ta je st b ard z o w ysoka, ty m b a rd z iej że je st to p ie rw sze całościow e stu d iu m w języku polskim , pośw ięcone za g ad n ien iu sy- tu a cjo n izm u etycznego i ch rześcijań sk iej roztropności.
E w a P odrez
P e te r M edaw ar: T h e L im its o f Science, O xford U n iv ersity P re ss 1985, s. 108.
W h isto rii n a u k i m ożna w yróżnić k ilk a zn a m ie n n y ch w y d arze ń i f a k tów , k tó re w sposób isto tn y w pły n ęły n a zm ian ę w podejściu do nauki. F a k ty te — ja k się w y d a je — zw iązać m ożna m iędzy in n y m i z G ali leuszem , F. Baconem , K arte zju sz em i N ew tonem . G alileusz poprzez sw oje o d k ry cia p ra w a ru c h u w ah a d ła, p ra w a sw obodnego sp a d a n ia ciał oraz u m ie ję tn e w y k o rz y sta n ie zdobyczy technicznych term oskopu,
8 M am tu n a m y śli b a d a n ia k a rd y n a ła W ojtyły zaprezen to w an e w Osobie i czyn ie oraz jego uczniów ze Szkoły L u b elsk iej. W podobnym d u ch u p rzep ro w ad za sw oje ro zw ażania Wł. S tróżew ski n a k a rta c h
Istn ie n ie i w artoéé. P ro b le m egzystencji człow ieka k ie ru je b a d a cz y -e ty -
ków w stro n ę w sp ó ło d k ry w an ia re la c ji zachodzących m iędzy sposobem istn ie n ia człow ieka, p ra w a m i jego dynam icznego rozw oju a decyzjam i m oralnym i.
lu n ety , dał po d staw y do ek sp ery m en taln e g o i m atem atycznego sposobu b ad a n ia w p rzyrodoznaw stw ie. D ośw iadczenie dla G alileusza to pierw sze źródło badań, naukow ych. N iem niej sam o grom adzenie d a n y c h do św iad czalnych nie stan o w i jeszcze n au k i. N au k a m a za zad an ie uchw ycenie zależności i p raw idłow ości pom iędzy obserw ow anym i zdarzeniam i. Z kolei F. B acon w sw oich p oglądach n aukoznaw czych zw rac ał uw agę n a o d k ry w a n ie p ra w rządzących o taczającą rzeczyw istością, służących „opan o w y w an iu ” n a tu ry przez człow ieka. P ra w d z iw e poznanie p rzy ro d y to ta k ie, k tó re je st o p a rte i u za sa d n ian e w ra m a c h ek sp ery m en tó w . K arte zju sz o w sk i p o stu la t: „m yślę w ięc je ste m ” sta ł się now ym ogni w em ro zw oju n au k i. C hodzi tu ta j nie tylk o o racjo n alizm , ale p rzede w szy stk im o tzw. sceptycyzm m etodologiczny. C hcąc uzasadnić p o d sta w ę n au k i, K arte z ju sz u zn a w ał pew ność m yślen ia człow ieka, ale m y ś le n ia o partego n a w zo rac h rozu m o w ań m atem atycznych. T w ierdził, iż należy szukać niepodw ażalnych po d staw rozum ow ania, niezaw odnej m etody badaw czej elim in u jąc ej p rzy jm o w a n ie tw ie rd z eń n a u k o w y c h n a p rz y k ła d n a m ocy a u to ry te tu . N ato m iast z I. N ew tonem w iąże się nie ty lk o odkrycie trze ch zasad d ynam iki, fo rm u ły p ra w a pow szech nego ciążenia, ale ta k że specyficzne podejście do sam ej nau k i. N ew ton ja k o zw olennik m echanicyzm u podzielał pogląd, iż z jaw isk a zachodzące w p rzy ro d zie należy b adać m eto d am i m e ch a n ik i i dynam ik i; m etody te bow iem ad e k w a tn ie tłu m ac zą ro z p a try w a n ą rzeczyw istość.
P o glądy w ym ienionych badaczy sta n o w ią nie ty lk o jedno z ogniw h isto rii ro zw oju m yśli n au k o w e j, ale p rze d e w szy stk im p o b u d zają w spółczesnych badaczy do pod ejm o w an ia n a now o pro b lem ó w zw iąza n ych z w y jaśn ian iem n aukow ym , g ran ic am i n au k i, czy w ogóle sam ym id eałem nau k i. S tąd też k ażd a u k a z u ją c a się p ra c a p o d ejm u ją ca r e fle k sję n ad n a u k ą budzi ogrom ne zainteresow anie.
A u to r recenzow anej k sią żk i sw oje re fle k s je n a te m a t g ran ic n a u k i zw iązał z w ym ienionym i p ro p a g a to ra m i now ej filozofii i now ego r o zu m ienia b ad a ń naukow ych. Je d n y m ze sk u tk ó w tego now ego w idze n ia rzeczyw istości było tra k to w a n ie n a u k i ja k o niczym nieograniczonego n arzęd zia re fle k s ji n ad p rzy ro d ą i człow iekiem . N iem niej istn ien ie g ran ic n a u k i sta je się oczyw iste, gdy p ytam y, ja k i je st sens życia?, po co w szyscy tu jesteśm y ?, ja k się w szystko zaczęło? P o d e jm u ją c się odpow iedzi n a w ym ienione p y ta n ia P. M ed aw ar p ró b u je u w y raźn ić z je d n ej stro n y granice zachodzące pom iędzy m e tafiz y k ą a n a u k a m i przyrodniczym i, a z dru g iej — p ra g n ie o kreślić g ran ice ludzkiego po znania. A nalizy te są przep ro w ad zo n e w sposób n iekonw encjonalny. C e n traln a , trze cia część k siążk i T h e L i m i t s o f Science je st poprzedzona dw om a ro zp raw k am i, k tó re m ożna tra k to w a ć ja k o je j w stęp. P ierw sza z n ich A n E ssa y on Scians (s. 3—41) p rze d sta w ia p rzed e w szystkim ro zm aite asp ek ty sta w ia n ia i rozw iązy w an ia p roblem ów naukow ych, drogi poszukiw ań o p ty m aln y ch m etod u za sa d n ia n ia oraz o k reśla n ie k tó re w arto śc i poznaw cze n au k i. C h a ra k te r u ję cia ty c h zag ad n ień p rz y po m in a m etodę p ra c y F. B acona. S tąd n ie m oże n a s dziwić, iż M edaw ar, p ra g n ą c unaocznić m en taln o ść tego znakom itego filozofa, n a _ sposób encyklopedyczny rozw aża podstaw ow e te rm in y , m iędzy in n y m i takie, ja k : n au k a , p ra w d a , poznaw alność i niepoznaw alność w nauce, n a u k o w cy, n a u k a i k u ltu ra , apologia n au k i, p ro g ra m i cel nauki.
D ru g a ro zp raw k a z a ty tu ło w a n a Can Scien tific D is c o v e r y b e p r e m e d i
ta t e d ? (s. 42—54) zw raca u w a g ę na to, że rozw ój n a u k i je s t n ie ty lk o zależny od rze te ln ie p rze p ro w ad z an y c h b a d a ń nauk o w y ch , ale ta k ż e od „szczęśliw ego p rz y p a d k u ”, od zew n ętrzn y ch okoliczności sp rzy ja ją cy c h
ty m badaniom . A u to r p ow ołuje się m iędzy in n y m i n a o d krycie p ro m ieni X i p o lim orfizm u HLA. Z astosow any zgodnie z reg u ła m i o k reś lonej m etodologii sposób b a d a n ia oraz dotychczas p oznane sposoby od k ry cia now ych fa k tó w n aukow ych, nie p o zw a lają n a p rzy jęcie w nios k u, iż n au k o w e o dkrycie może być „z gó ry ” p rzew idziane.
G łów na część recenzow anej k sią żk i dotyczy za g ad n ien ia g ran ic n a u k i (s. 55—99), rozw ażanego w kontek ście tzw . egzy sten cjaln y ch p y ta ń sta w ian y c h przez człow ieka (wyżej ju ż w ym ienionych). R ozw ażania te m a ją je d n ą w aż n ą cechę: są k o n se k w e n tn ie p rzep ro w ad z an e n a tle scjentystycznego ro zu m ien ia n a u k i i naukow ości. A u to r tw ierdzi, że n a u k i przyrodnicze n ie m ogą udzielić odpow iedzi n a te p y ta n ia. O dw o ły w an ie się w te j k w estii do przyszłego p o stęp u naukow ego je st też nieuzasadnione, poniew aż rozw ój w iedzy n au k o w e j n a te m a t o taczającej rzeczyw istości je st sam oograniczony. N ie znaczy to w cale, iż p y ta n ia eg zystencjalne, ostateczne są p seu d o -p y ta n ia m i. P y ta n ia o stateczne trz e ba jed y n ie ro z p a try w a ć w e w łaściw ej p e rsp e k ty w ie badaw czej, w r a m ach m etafizyki, filozofii czy religii, gdyż n ie w y m ag a ją w ery fik a c ji em pirycznej.
N ie tu m iejsce, aby streszczać całą książkę. Z asy gnalizow ałem już, że m a ona specyficzny c h a ra k te r. Może ją czytać k aż d y bez żadnego p rzyg o to w an ia z filozofii czy h isto rii n a u k i. W ykład je st niezw ykle spójny, logiczny, n ie w y m ag a ją cy od czytelnika znajom ości te rm in ó w naukow ych. U w ażne stu d iu m k siążk i pozw ala n a p o staw ien ie tezy gło szącej, iż „n ajw ięk szą chw ałą n a u k i je st to, że nie m a g ran ic y udzie la n ia odpow iedzi n a p y ta n ia tego ro d zaju , n a k tó re n a u k a może odpo w iedzieć. To je d n ak , co stanow i n ajw ięk sz ą chw ałę nau k i, n ie ste ty je st je j n ajw ięk szy m zagrożeniem ” (s. 87). A u to r to tw ie rd z en ie rozw aża w św ietle podan y ch przez siebie ogólniejszych sfo rm u ło w ań o istn ien iu bądź n ie istn ien iu czynników ogran iczający ch rozw ój nauki.
P rz ed sta w m y te ra z c h a ra k te r w ypow iedzi P. M e d aw ara i jego u m ie jętność sta w ia n ia i u ję cia problem ów dotyczących g ran ic nau k i.
P ro p a g a to rz y now ego id eału n a u k i w X V I i X V II w. p rzy ję li za m otto sw oich n aukow ych dociekań zw rot: p lu s ultra. Zaw sze będzie coś w ięcej, coś p onad to w szystko, co je st ju ż poznane i znane. N iem niej sa m P. B acon w sw oim dziele De d ig n ita te e t a u g m en tis sc ien tia ru m pisząc, że n a u k a m ogłaby „zrozum ieć całą u n iw e rsa ln ą n a tu rę rzeczy” w y m ie n ia trz y o graniczenia: (1) „nie ty le p o k ła d am y w w iedzy naszą pom yślność, ile zapom nienie o naszej nieśm ierteln o ści, (2) zn a jd u je m y dla w iedzy zastosow anie po to, ab y uzy sk ać d la siebie w y tch n ien ie i zadow olenie, (3) nie p rzy jm u je m y m ożliw ości d o ta rc ia do ta je m nic Boga przez k o n te m p la cję n a tu ry ” (s. 64—65).
T akie u sta w ien ie p ro b le m a ty k i n ie w ą tp liw ie p obudza czytelnika do re fle k s ji n a d p y ta n iem : czy istn ie ją , czy te ż nie istn ie ją g ran ice p ostępu naukow ego? P o n ad to obliguje do coraz b a rd z iej w szech stro n n y ch a n a liz zagad n ien ia g ran ic n a u k i nie tylk o przez le k tu rę dzieł F. B acona, ale ta k że in n y c h odkryw ców n ow ych dróg b a d a ń n au k o w y ch w X VI i X V II w. W yznacza te ż k ie ru n e k re fle k s ji n ad sukcesam i i ogranicze niam i n a u k i w dobie w spółczesnej.
Z daniem P. M e d aw ara pro b lem gran icy n a u k i należy ro zp a try w a ć z uw zględnieniem tego, że:
(1) rozw ój n a u k i je st sam oograniczony n a m ocy k o n se k w e n cji w y n i k ając y ch z tego procesu,
(2) w e w n ętrz n e ograniczenie rozw oju w iedzy n au k o w e j sprow adza się do płaszczyzny: (a) poznaw czej, zależnej od lud zk iej p erc ep cji i św ia
dom ości oraz (b) logicznej, w y n ik a ją c e j z c h a ra k te ru sam ego ro z u m ow ania stosow anego przez badacza.
U za sad n iają c pierw sze tw ie rd z en ie a u to r zw rac a uw agę n a to, że tru d n o je st dziś określić, co je s t ju ż zn an e i co jeszcze pozostaje do w y k ry c ia ; ponad to n iezw y k ła sp ecjalizacja n a u k n ie ty lk o uniem oż liw ia ich syntezę, ale ta k że sp ra w ia w iele tru d n o ści w zdobyciu, w k ró tk im okresie czasu, odpow iedniego poziom u w iedzy w d an ej dzie dzinie. Poza ty m P. M ed aw ar a k c e n tu je zagad n ien ie nierów nom iernego ro zw oju n a u k i i ety k i (s. 70—74). W ym ienione i p rze an alizo w a n e p ro blem y w spółczesnej n a u k i św iadczą jed y n ie o tym , iż n ie m a ta k ic h zew n ętrzn y ch ograniczeń rozw oju n au k i. Czy je d n a k istn ieje w ew n ę trz n e ograniczenie? O dpow iedź n a to p y ta n ie rozw aża w p ersp e k ty w ie tz w ,' p ra w a zachow ania in fo rm ac ji. P ra w o to głosi, że żad en proces rozu m o w an ia logicznego — żaden zw ykły a k t u m y słu lu b za p ro g ra m o w a n a n a k o m p u te rze o p era cja — nie m oże pow iększyć zaw arto ści in fo rm a cji aksjom atów , p rze słan e k lu b an aliz p orów naw czych obserw acji, z k tó ry c h się w yw odzi (s. 79). T ak zdefiniow ane p raw o je st p o d staw ą istn ie n ia ograniczenia n a u k i w sensie w ew n ętrzn y m , tzn. ta k im , że n ie m ożliw ym je s t w y prow adzanie — n a drodze rozu m o w an ia — z p ra w i o b se rw ac ji p rzyrodniczych te o re m ató w rozw iązu jący ch ostateczne pro b lem y egzy sten cjaln e człow ieka. N iem niej ja k o ra c jo n a lista , P. M e d a w a r uw aża za kom iczny błąd, by w ierzyć w to, że ćw iczenie sam ego u m y słu człow ieka je st w y sta rc za jąc e, by w y jaśn ić sens naszego istn ie nia. Ć w iczenie je d n a k u m y słu je st w k ażd y m czasie b ezw arunkow o konieczne (s. 98) po to m iędzy innym i, ab y p odejm ow ać n a now o re fle k sję na te m a t pochodzenia, ro li i p rzeznaczenia człow ieka.
A d ek w atn a ocena om aw ianej p rac y w y m ag a ła b y b ard z iej w szech stro n n e j analizy, niem n iej sp ró b u ję zw rócić uw agę n a n a jb a rd z ie j n a rzu c ają ce się w ątpliw ości.
S koro P. M ed aw ar sięga w sw oich rozw ażaniach o g ran ic ac h n a u k i do X VI i X V II w. w y d aje się, że pow inien był szczególnie zw rócić u w a gę n a to, co p o d k reśla Th. K u h n (D w a bieguny, W arszaw a 1985, s. 12— 13). „Tacy ludzie ja k G alileusz czy K arte zju sz , k tó rzy położyli fu n d a m e n ty siedem nastow iecznej m echaniki, w y ro śli w tra d y c ji n a u k i A ry - stotelesow skiej i m ia ła ona zasadniczy w p ły w n a ich osiągnięcia. J e d n akże k luczem do ty c h osiągnięć było znalezienie now ego sposobu le k tu r y tek stó w , k tó re początkow o ta k m nie zw odziły, a k tó re rów nież i oni n ie k ied y błędnie odczytyw ali... M oja le k tu r a A ry sto telesa zdaw ała się w ięc w skazyw ać n a globalny c h a ra k te r zm iany w lu d zk im sposobie w id ze n ia przyrody, k tó re j nie sposób w łaściw ie opisać, jeśli tr a k tu je się ją ja k o w y n ik stopniow ego n a ra s ta n ia w iedzy i p o p ra w ia n ia błędów . Z m ianę ta k ą H e rb e rt B u tte rfie ld k ró tk o n azw ał »przyjęciem w dan y m m om encie odm iennej po staw y m yślow ej«”.
W ty m m iejscu konieczne w y d a je się p o d k reśle n ie zachodzenia isto tn e j różnicy pom iędzy siedem nastow iecznym a dzisiejszym tra k to w a niem m etafizy k i i relig ii w p e rsp e k ty w ie p o ja w iają cy c h się now ych p o staw m yślow ych. S tą d też rzeteln o ść ro zw ażań g ran ic rozw oju n au k , g ran ic sta w ian y c h p y ta ń dom aga się rozw iązania p ro b lem u sto so w a nych w y ja śn ie ń od A rystotelesa, poprzez G alileusza, K arte zju sz a, B a cona i N ew tona. W prow adzane w y jaśn ien ia św iadczą o tym , n a ja k iej płaszczyźnie ro zp a try w a n o p ro b lem y pochodzenia, ro li i przeznaczenia człow ieka. B ra k tego ty p u refle k sji, choćby w fo rm ie la p id a rn e j, z a ciem nia pełne zrozum ienie ograniczeń ro zw o ju n a u k i i ich k o n se k w e n cji w rozw ażanych przez P . M e d aw ara pro b lem ach . Co w ięcej, zafascy
n o w an y rozw ojem now ożytnego p rzy ro d o zn a w stw a a u to r recenzow anej k siążk i k w estio n u je zasadność p o d ejm o w an ia egzystencjalnych p ro b le m ów człow ieka w p ersp e k ty w ie relig ijn ej. K onieczne je s t tu ta j uśw iad o m ienie sobie rzeczyw istej odm ienności w iedzy relig ijn ej, filozoficznej i w iedzy z z a k re su n a u k przyrodniczych. Nie m ożna przecież dziś gło sić poglądu (nie n a ra ż a ją c się n a k ry ty k ę), iż je d y n ie p rzy ro d o zn aw stw o posiad a n au k o w ą m etodę b ad a n ia rzeczyw istości a w szelkie in n e rozw ażania, choćby p rzep ro w ad z an e w p e rsp e k ty w ie relig ijn ej, to je d y nie m etafizyczne spekulacje. T akie p ostępow anie należy u znać za je d n o stro n n e i w y k lu czające p o stu la t in te le k tu a ln e j uczciwości i o b ie k ty w izm u. Istn ie ją przecież uzasad n io n e p ró b y opraco w an ia tzw. p rz y ro d n i czego a rg u m e n tu za istn ien iem Boga. P u n k te m w y jśc ia są określone hipotezy i te o rie przyrodnicze. N astęp n ie d okonuje się „p rz ejśc ia” od ty c h dan y ch p rzyrodniczych do re fle k s ji ściśle filozoficznej. R ozw iązany n a ta k ie j drodze pro b lem istn ie n ia Boga (por. np. K. K łósak) może stanow ić n ajgłębszą p e rsp e k ty w ę rozw iązania o statecznych problem ów człow ieka. W za k res relig ii w chodzą elem en ty w iedzy o św iecie i czło w ieku. T rzeba ty lk o zdaw ać sobie sp raw ę z odm iennego p u n k tu w idze n ia filozofii, relig ii i n a u k przyrodniczych. P rzecież z fa k tu s ta w ia n ia przez człow ieka p y ta ń o sens życia n iezw ykle tru d n o b ezpośred nio dow ieść istn ien ia lu b n ie istn ie n ia Boga. N iem niej je d n a k m ożna rozw iązać tę k w estię w ra m a c h o k reślonej k o n w en c ji filozoficznej, w k tó re j u zn a je się istn ien ie Boga, w cale nie n a ra ż a ją c się n a za rzu t nienaukow ości. G ranice n a u k sięg ają ich w łaściw ego p rze d m io tu fo r m alnego i m a teria ln eg o oraz sta w ian y c h sobie zadań.
K ilk a w ym ien io n y ch u w ag m iało za cel u k az an ie złożoności p ro blem ów p o d ję ty ch przez P. M edaw ara. M ogą one też sta ć się p o d sta w ą do dalszych d y sk u sji n a d jeszcze in n y m i k o n tro w e rsy jn y m i sfo r m uło w an iam i recenzow anej książki, przykładow o: n a d pro b lem em czyn nik ó w w y sta rc za jąc y ch i koniecznych dla ro zw oju n au k i, zagadnieniem o g raniczenia rozw oju n a u k i w płaszczyźnie określonej d o k try n y filo zoficznej. W zw iązku z ty m recenzow aną k siążkę pow ino się tra k to w a ć ja k o in sp iru ją c ą do ro zw ażań w okół h isto rii i filozofii n au k i.
K a zim ie rz K lo sk o w sk i
E rich Ją n tsc h , Die S elbstorganisation d es U n ive rsu m s V o m U rknall
z u m m en sc h lic h en G eist, M ünchen 1982, ss. 462.
E rich J a n ts c h uro d ził się w 1929 r. w W iedniu, zm arł w B erkeley w 1980 r. B ył astrofizykiem , w spółzałożycielem K lu b u Rzym skiego, gościnnie w y k ła d a ł na w ielu am ery k a ń sk ic h i e u ro p e jsk ic h u n iw e rsy te tac h . W śród w ażniejszych jego p u b lik a c ji należy w spom nieć: T ech n o
logical p la n n in g and social F u tu re s (1972), D esign fo r evolution: se lf- -organization and plan n in g in th e life of h u m a n sy ste m s (1975), E vo lu tio n and consciousness: h u m a n sy ste m s in tra n sitio n (1976).
W p rez en to w an e j p rac y zaproponow ano now ą m etodę podejścia do ew olucji. Z aproponow ano, by sam oorganizacja system ów sta n o w iła dy n am iczną p odstaw ę w szystkich fo rm ew olucji, w szystkich sto p n i życia, w szy stk ich p ow stałych fo rm k u ltu ry .