Paweł Pietrzyk
Dziecko w kilku wcieleniach - o
"zbiorze rytmów" Kaspra Miaskowskiego
Prace Literaturoznawcze 1, 9-20
2013
2013 9 -2 0
TRADYCJA
P aw eł P ie trz y k
UW M w O lsztynie
D zie ck o w k ilk u w c ie le n ia c h - o Zbiorze rytmów K aspra M ia sk o w sk ieg o
Some Incarnations o f a Child - „Set o f r h y th m s”
o f K asp er M ia sk o w sk i
Słow a kluczow e: dziecko, raj, Muza domowa, pielgrzym, śmierć Key words: child, paradise, Home muse, pilgrim, death
M ija 400 la t od pierw szego w y d a n ia Z b io ru rytm ó w K a sp ra M iasko w skiego, poety „odkrytego” p rz ed cz tero m a w iek am i przez Szczęsnego H erb u r- ta , p rz e d k ła d a ją c e g o tw ó rc zo ść „w ło szczo n o w sk ą” n a d d o k o n a n ia J a n a z C z a rn o la su 1. Dziś te n niekw estio n o w an y a u to ry te t barokow ych czasów 2 z n a n y je s t przed e w szy stk im w k rę g u bad aczy staropolszczyzny, doczekał się m onografii3 i w ielu w ażnych studiów , w reszcie w spółczesnego w y d a n ia po
ezji4. P ró b a kolejnego s p o tk a n ia z p o kaźn ym tom em , k tó ry swój o stateczn y k s z ta łt u zy sk a ł w ro k u 1622, pow odow ana z o sta ła p o trz e b ą u k a z a n ia w a żn e
go ry su tw órczości M iaskow skiego, ry s u częściowo ujaw nionego ju ż p rzed la ty przez A ntoniego C zyża5. M ożna z a ń u zn a ć obecność dziecka n a k a rta c h Z b io ru rytm ów . Gdyby kierow ać się k o n s ta ta c ja m i S te fa n a N ieznanow skiego w skazującego zależność m iędzy r a n g ą te m a tu a m iejscem u tw o ru w tom ie,
1 S. N ie z n a n o w sk i, O p o e zji K a sp r a M ia sk o w sk ie g o . S t u d iu m o k s z ta łto w a n iu się b a ro k u w p o e zji p o ls k ie j, L u b lin 1965, s. 15.
2 R. G rz e ś k o w ia k , W c ie n iu K o c h a n o w skieg o . P ró b a p rz e z w y c ię ż e n ia c za rn o le sk ie j ja k o ści w ocenach p o etó w p o c z ą tk u b a ro k u , „ T e rm in u s” X (2008), z. 2 (19), s. 1 3 2 -1 4 1 .
3 S. N ie z n a n o w sk i, dz. cyt.
4 K. M ia sk o w sk i, Z b ió r ry tm ó w , w yd. A. N o w ick a- Je ż o w a , W a rs z a w a 1995.
5 A. C zyż, T on dzie cięcy M ia sk o w sk ie g o . B o że ś w ia tło d la zb o ż n e j c ze la d k i, w: tegoż, Ś w ia tło i słow o. E z g y ste n c ja ln e c z y ta n ie tek stó w d a w n y c h , W a rs z a w a 1995, s. 1 9 3 -2 0 6 .
problem dziecka n a pozór m ógłby sp ra w iać w rażen ie m arg in a ln e g o 6. P rzy bliższy m p rz y jrz e n iu się z a g a d n ie n iu dochodzim y je d n a k do w niosk u, że an a lizo w an e zjaw isko m a c h a ra k te r w ieloaspektow y, niejednorodny, z jednej stro n y konw encjonalny (a u to r tra fia ć chciał do typowego szlachcica), z d r u giej za sk ak u jący sprzecznościam i.
P olifoniczna s tr u k tu r a te m a tu u k a z a n a zo stan ie poprzez p rezen tac ję k o lejnych „dziecięcych tw a rz y ” w Z biorze rytm ów .
1. D z iec k o - p ie lg rzy m em do k r a in y zm arłych
J e d n y m z n ajisto tn ie jsz y ch słów -kluczy o tw ierający ch podwoje b aro k o wej poezji j e s t ruch. Tow arzyszy m u pole sem an ty czn e pojęć ujm ujących je d n o stk ę ja k o p o zo stają cą w drodze. S zczególną rolę o dgryw a koncepcja cz ło w ie k a -p ie lg rz y m a i jego życia ja k o p ereg ry n a cji. Im p e ra ty w w ejścia w rolę isto ty o k reślan ej ja k o hom o via to r n ie om ija dziecka. P o tw ie rd za to tw órczość p o etycka z k rę g u tzw. M u zy dom ow ej, w k tó rej b o h a te r m łodociany pojaw ia się w dwóch „genologicznych w cieleniach”: w p ersp ek ty w ie w y zn a
czanej przez g en e tliak o n y i fu n e ra lia . P o czątek i koniec is tn ie n ia n a ziem i, o czym w a rto p a m ię ta ć w o d n iesien iu do w iek u XVII, cz asu wysokiej u m ie raln o ści dzieci, nie zaw sze były od siebie oddzielone w ieloletn im pielgrzym o
w aniem . N ierzad k o k ró tk i czas ziem skiej w ędrów ki powodował, że uw iecz
niający uro d zin y p o to m k a u tw ó r w krótce doczekiw ał się literack iej p a m ią tk i jego odejścia. S m u te k z pow odu śm ierci d ziecka i oczyw istość cie rp ie n ia rodzicielskiego rek o m p e n so w ała re fle k sja o bycie ja k o w ychylonym k u w iecz
ności: „Dochodzimy t u do źródeł jednego z zasadn iczy ch tw ie rd z e ń an tro p o lo gii chrześcijańskiej: p ra w d ziw ą ojczyzną człow ieka j e s t niebo [...]”7. T eksty po ru szające problem śm ierci, k tó ra nie czeka długo n a żniwo, w yb ierając ta k ż e najm łodszych, p isa ł M iaskow ski k ilk a k ro tn ie : ja k o przyjaciel rodziny, ojciec chrzestny, niósł ta k ż e konsolację sa m e m u sobie.
M iaskow ski ja k o p o e ta u p a m ię tn ia ją c y odejście dzieck a m ógł sięgnąć po sp ra w d zo n ą i n ieodległą w czasie trad y cję Trenów J a n a K ochanow skiego.
U c zy n ił to dw ojako. Po p ie rw sz e n a w ią z a ł w p ro s t do słów p a d a ją c y c h w cyklu czarn o lesk im . P a n ie n k a ro z m a w iając a ze śm ie rc ią p osług uje się a rg u m e n ta m i U rsz u li K ochanow skiej:
Jeszczem rodzicom nie usłużyła, bom ledwie pięć lat z nimi przeżyła8.
(Rozmowa Panienki z Śmiercią, s. 305, w. 13-14)
6 S. N ie z n a n o w sk i, dz. cyt., s. 85.
7 J . A b ra m o w sk a , P ereg ryn a cja , w: P rze s tr z e ń i lite r a tu r a to m p o św ię co n y V I I I k o n g re so w i sla w istó w . S tu d ia , re d . M. G ło w iń sk i, A. O k o p ie ń -S ła w iń s k a , W rocław 1978, s. 131.
8 W sz y s tk ie c y to w an e f r a g m e n ty w ie rs z y M ia sk o w s k ie g o p o c h o d zą z to m u : K. M ia sk o w sk i, Z b ió r ry tm ó w , w yd. A. N o w ic k a-Jeż o w a , W a rsz a w a 1995. K ażd o raz o w o p rz y cyto
w a n y m fra g m e n c ie p o d a n y z o s ta n ie ty tu ł, n u m e r stro n y , n u m e ry w ersów .
Słychać Tren X II, ta k ż e i w ty m fragm en cie dialogu M iaskow skiego9:
P<anna>: Sierp, aż kłos biały, na zagon kładzie.
S<mierć>: Dość i zielonych leży po gradzie.
(s. 305, w. 5-6)
N ie słyszym y za to w ątpliw ości m is trz a renesan sow ego , sto ik a p rzeży w ającego kryzys, staw iającego tru d n e p y ta n ia . W poezji barokow ego tw órcy odchodzeniu dziecka do ojczyzny n iebieskiej n ie to w arzy szą fu n d a m e n ta ln e p y ta n ia z o bszaru: ubi sun t? A u to r proponuje pew ność odpow iedzi dotyczą
cych p o śm iertnego s ta tu s u m ałego pielgrzym a. N ie b ia n in a , k tó ry przedw cze
śnie zakończył ziem sk ą w ędrów kę, „obarcza” z a d an iam i, tra k tu ją c jego nowy s ta n w sposób swoiście p ragm atyczny. Dziecko w poezji M iaskow skiego re a li
zuje dw ie postaw y: p o słu sz e ń stw a (wobec śm ierci) i p rz y d atn o ści (wobec rodziców):
S<mierć>: Namniej im potym, ale tam w niebie pożytek wieczny odniosą z ciebie,
kiedy w zielonej przyklękniesz skroni, ściągając za nie obiedwie dłoni [...].
(s. 305, w. 17-20)
S te fa n N iezn an o w sk i nie zgadzał się n a ta k p rz y ję tą koncepcję b o h a te r
ki, barokow ego odpow iedn ika M is trz a P o lik a rp a. M ono g rafista za rzu c a t a kiej koncepcji dziecka zbytnie w ydoroślenie, w ręcz „dojrzałość m isty c z n ą ”10.
N ie m o żn a je d n a k odebrać logiki tej R o zm o w ie, ja k i in n y m fu n e raln y m refleksjom o „śnie w iecznym ”, którego czas n a s ta ł d la najm łodszych kw iatów ściętych przez kosę. W E p ita fiu m p a n n ie P rzerębskiej M iaskow ski s ta w ia reto ry czn e p y tan ie:
Ale i stary
Z młodym na mary Kto pierwej padnie, A kto to zgadnie?
(s. 303-304, w. 15-18)
W obliczu d z ia ła ń „tej, co nie p y ta ”, s ta ry i m łody p o zo stają w podobnej relacji, więc w pew nym sen sie dziecięctw o i dojrzałość w zajem n ie się p rz e n i
kają. B ohaterow ie dorośli M iaskow skiego n ie p rz e s ta ją być n a iw n i niczym dziecko (o czym później), z drugiej zaś stro n y p ojaw ia się w Z biorze rytm ów p u er-sen ex. P ie lg rz y m k a do p raw d ziw ej ojczyzny, o p u szczen ie niep ew n ej
9 L. S lę k o w a , M u z a d o m o w a . O k o lic z n o ś c io w a p o e z ja r o d z in n a c za só w re n e s a n s u i b a ro k u , W rocław 191, s. 144.
10 S. N ie z n a n o w sk i, dz. cyt., s. 81.
gospody11 p rz y śp ie sza proces dojrzew ania. P ię cio latk a j e s t m ą d rz e jsz a od P o lik a rp a k ró tk o ścią dialogu ze śm iercią. F in a ł rozm ow y o znacza sp o tk an ie z „jasnym tro n e m ” i m ożność lepszego niż n a ziem i słu ż e n ia rodzicom:
[...] przed Twórcą w wieńcu liliowym klęczy, uprzejmie prosząc o zgon ich szczęśliwy i wiek bez smętku do skronie szedziw<ej>.
(Tejże panience epitafium krótsze, s. 304, w. 8-10)
E ksp o n o w an ie um iejętn o ści sp o jrze n ia z „górnych gm achów ” n a p o rz ą dek sp ra w tego św ia ta daje o sobie znać w sposób szczególny, co zrozum iałe, gdy zw ażym y ra n g ę zm arłej osoby, w N a g ro b ku J a n a K azim ierza niem ow iątka w p ielu ch a c h zm arłego. O rsz u la K ochanow ska w id z ia n a oczam i tw órcy Tre
nów odznaczała się u m iejętn o ściam i poetyckim i, roczny królew icz p rzeb y w a
jący w n iebie „podejm uje” decyzje polityczne:
Gdzie na kolanka padwszy ja liche, proszę o wiatry w Polszcze Go ciche, aż poda ociec w zgodzie domowej prawicy berło WŁADYSŁAWOWEJ.
(Nagrobek Jana Kazimierza, s. 303, w. 7-10)
D alekow zroczność niem ow lęcia-królew icza to oczywiście s k u te k p rz e n i
k a n ia do poezji fu n e ra ln e j ten d en c ji p anegiryczn ej, pełniącej rów nocześnie fu n k cję k o n so la c y jn ą 12. Z d ru g iej je d n a k s tro n y k o n s e k w e n tn a p o sta w a M iask o w sk ieg o w idzącego śm ie rć d ziec k a p rz y n o sz ą c ą k orzy ści ro d z in ie i ojczyźnie, k aże postaw ić p y ta n ie o n ieo stre g ran ice m iędzy k o nw en cją po
e ty ck ą a rzeczy w istą p o sta w ą c h rześc ijan in a wobec przyspieszonego końca żyw ota.
O b d arzen ie dziecka m isją po opuszczeniu „niepew nej gospody” m a je s z cze je d e n a sp e k t. M iaskow ski nie p y ta o zaśw iaty, p ro p o n u je ich obraz, plastyczny, w yrazisty. C h rz e śn ia k a u to ra Z b io ru rytm ó w , Z y gm u nt R ybski, znajd u je w n iebie m iejsce przezn aczone tylko d la siebie. M ały b o h a te r m oże sta n ą ć w je d n y m sze reg u z dorosłym i, lite ra c k im i m ieszk a ń cam i zaśw iatów . N ie tylko będzie m odlił się za jeszcze żyjących pielgrzym ów , w przyszłości od egra rolę ich p rzew o d n ik a po ra ju . O becność dziecka w n iebie, ta k sk o n k rety zo w an y m i pew nym pełn i rów nież funkcje p ro p ag an d o w e13. P ogańskie za św iaty zo sta ją p o dane w w ątpliw ość, w izy ta m ałego Z y g m u n ta n a dw orze N ajw yższego uzy sk u je s ta tu s faktu:
11 M. S k w a ra , K ra jo b ra z z drogą. O m o ty w ie p o ls k ie j p o e zji i s z tu k i fu n e r a ln e j d ru g ie j p o ło w y X V I i p o c z ą tk u X V I I w ie k u , w: S ta r o p o ls k ie te k s ty i k o n te k s ty . S tu d ia , t. 2, red . J . M alick i, K ato w ice 1994, s. 1 1 9 -1 2 0 ; A. N o w ic k a-Jeż o w a , P ie śn i c za su śm ierc i. S tu d iu m z h is to r ii d u ch o w o śc i X V I - X V I I I w ie k u , L u b lin 1992, s. 81.
12 L. Ś lęk o w a, dz. cyt., s. 127.
13 M. S k w a ra , dz. cyt., s. 123.
Nie oneć to tu zmyślone knieje,
gdzie dąb płynącym miodem potnieje, nie pola greckich poetów one,
nie wiem bez słońca jako zielone [...].
(s. 309, w. 85-88)
N a zakończenie ro zw ażań n a te m a t pierw szego w cielen ia dziecka jak o szczęśliwego p ielg rzy m a m odlącego się za rodziców, w staw iająceg o za ojczy
znę, potw ierdzającego fa k t is tn ie n ia r a ju po u k o ń czen iu w ędrów ki doczesnej, n ie m ożem y p om inąć k w e stii osobistego b ólu ujaw niająceg o się po stra c ie potom ka. Ł atw ość m ów ienia o dziecku-pielgrzym ie zn ik a, k iedy w ypow iada się M iaskowski-ojciec:
Jasiu, obym był nie widział cię lepi<ej>
i minął twoję kolebkę by ślepi [...]
miałbym mniejszy żal [...].
(Synowi jego, s. 320, w. 1-2, 5)
W ielokrotnie ju ż przy w o ły w an a konw encja k onsolacyjna, k a ż ą c a nieść słow a otuchy rodzinie zm arłego dziecka, p rz e sta je „chwilowo” być w y sta rc z a jącą , gdy a u to r sta je się przed e w szy stk im rodzicem o p łak ującym śm ierć
potom ka. S kuteczność m ało letn ich orędow ników w m isji n iebiesk iej, dotych
czas ta k oczyw ista, zostaje p rzem ilczana.
2. D z ieck o w k r a in ie ży w y ch
P rzełom XVI i XVII w iek u przynosi dzieło łączące sz tu k ę słow a i obrazu, b ę d ą c e z a p ise m n a jw a ż n ie js z y c h pojęć o k re ś la ją c y c h m iejsce cz ło w ie k a w te a trz e św ia ta - Ikonologię C esare Ripy. W śród obecnych ta m h a se ł z n a j
d ujem y k ró tk i zapis bez obrazow ego odpow iednika: „D zieciństw o. B rzd ąc odziany p stro k a to , ujeżdżający n a p a ty k u ”14. L akoniczność desk ryp cji n ie ty pow a w sk ali całej księgi, tu je d n a k w ydaje się być u z a sa d n io n a n is k ą ra n g ą pierw szego e ta p u życia pośród isto tn y c h w arto ści ówczesnego św iata. S tu le cia K ochanow skiego czy M iaskow skiego różn iły się znacznie od w ieków n a m w spółczesnych. Pom im o trw ającego ju ż od k oń ca w iek u XV p ro cesu o d k ry w a
n ia d zieck a w k u ltu rz e eu ro p ejsk iej, z a in te re so w a n ie się n im „nie p rz e kształc iło się je d n a k [...] w k u lt d z ie c iń stw a ja k o fazy lu dzk ieg o życia.
W d alszym ciągu przypisyw an o m u n iew ielk ą ra n g ę. [...] S tą d też w śród w ielu prób k o n k rety zacji ziem skiego ra ju , ja k ie u trw a liła d a w n a poezja, nie m a k r a ju l a t d ziec in n y ch ”15. S tr u k t u r a p a tr ia r c h a ln a sp o łecz eń stw a też nie pozostaje bez zn a cze n ia wobec surow ego m odelu w ychow ania. N ie tylko
14 C. R ip a, Ik o n o lo g ia , p rz eł. I. K a n ia , K ra k ó w 1998, s. 247.
15 L. S lęk o w a, dz. cyt., s. 61, 63.
m ęscy potom kow ie byli p ozbaw iani p ra w a do beztro ski. Z obow iązania nie om ijały przyszłych żon, m a te k , zakonnic. C ó rk a P io tra R adzew skiego, s ą s ia d a M iaskow skiego, otrzy m u je w d arze od ojca ch rzestn eg o w iersz - p ro jek t życia „ człow ieka poczciwego” ro d z aju żeńskiego:
W tym gdy dalszego z pieluch dojdziesz roku, Wspomnisz na strum ień z przebitego boku, Który cię omył i poświęcił Bogu,
Spiesząc do Jego ustawicznie progu [...].
(Czepek krzesny córeczce.., s. 289, w. 17-20)
O braz za cze rp n ięty z R ipy widzącego „brzdąca ujeżdżającego n a p a ty k u ” nie do końca koresp o n d u je z k o n sta ta c ja m i M arii B oguckiej, znaw czyni oby
czajów starop olskich: „D zieciństw o trw a ło [...] bard zo kró tk o, życie zaczynało się w cześnie i odbierało, nieliczne z re sz tą przyw ileje, ja k im i cieszyli się n a j
m łodsi w ro d zin ie”16.
R easu m u jąc, o kulcie dzieciń stw a ta k w re a lia c h życia codziennego, ja k w lite ra tu rz e , mówić tru d n o , is tn ia ła raczej te n d e n c ja do o b a rc z a n ia potom k a pow ażn y m i m a rz e n ia m i dorosłych, n ie k o re sp o n d u ją c y m i ze w spółcze
sny m n a m w yobrażeniem b e z tro sk i „życia pieszczonego”. O trzy m y w an e n a chrzcie te k s ty -p o d a ru n k i n ie m a ją w ięc n a tu ra ln e j tkliw ości czy czułości, sta n o w ią zaś w ykaz przyszłych czynów, d o ko nań oczekiw anych od dziedzica ojcowskiej schedy. N iem ow lę leżące jeszcze w kołysce, przyjm u jące p ierw szy s a k ra m e n t, o b d arzano w w iek u XVII tzw. „w ieńcam i k rz e sn y m i” - p rzypom i
n ający m i listę życzeń „niecierpliw ych” i w ym agających p rz ed staw icieli poko
le n ia „rodziców”: ojca, chrzestnego, w uja.
W spo m n ian y k rą g tw órczości przyw odzi n a m yśl sk o jarzen ie z p o p u la r
nym w staropolszczyźnie n u rte m lite r a tu r y o k reślan ej m ian em „ogrodów”,
„w irydarzy”, „kw iatków ”. O w a gałąź p iśm ie n n ic tw a o dn osiła się do g ru p y utw orów m ających przynosić pożytek przez w a rto ść duchow ą w n ich z a w a r
tą . „K w iatki” to u tw o ry n ajw artościo w sze, stan ow iące „część n a jle p sz ą ”17.
Z ta k im „florystycznym ” p o strze g an iem lite ra tu ry k o resp on du je jeszcze j e d en topos o staro ż y tn e j prow eniencji: poety-pszczoły, k tó ry opisyw ał n a jp ię k niejsze czyny b o h a te ra , lepił z n ich „miodowy p la s te r” jego biog rafii po
ch w aln ej. „W ieniec k rz e s n y ” m a być je j za p o w ie d z ią - zob ow iązan iem . Dziecko otrzym ujące ta k p o m y ślan ą rolę do o d eg ran ia m oże liczyć n a k ie ru n kow skazy ze stro n y przodków. Sam o w reszcie będzie p rzypom inało pszczołę p o tra fią c ą w yzyskać cnoty z e b ran e w „ogrodzie rodzicielskich cn ó t”. W ypeł
nien ie p rz y k a z a ń przodków, czyli w stą p ie n ie n a drogę doskonałości je s t pod
s ta w ą do w yśp iew an ia pochw ały „m łodziank a”. M aciej K azim ierz S arb iew sk i
16 M. B o g u ck a, S ta r o p o ls k ie obyczaje w X V I - X V I I w ie k u , W a rs z a w a 1994, s. 76.
17 J . D ą b k o w s k a-K u jk o , W stęp, w: S. G ro ch o w sk i, W iry d a rz abo K w ia tk i ry m ó w d u c h o w n ych o D ziecięciu P a n u J e z u s ie , W a rs z a w a 1997, s. 1 1 -1 2 .
zalecał w ręcz, by sław ić dziecię „już to ze w zględu n a n adzieje z n im zw iąza
ne, ju ż to z u w agi n a przodków ”18. S k a la oczekiw ań ro śn ie w raz z ra n g ą dziecięcego b o h a te ra Z b io ru rytm ów . Królew icz W ład ysław IV, dziedzic W a
zów, otrzy m u je w d arze od M iaskow skiego u tw ó r dedykacyjny, o tw ierający tom . S z e s n a s to le tn i ju ż a d r e s a t w ie r s z a (czyli w z a s a d z ie m ężczy zn a) w owym sw oistym w ieszczeniu czynów p rzyszłych m a d o strzec swoje oblicze zwycięzcy, w ie rn ie w p a tru ją c e g o się w zw ierciad ło d zieln o ści ry c ersk iej - ojca, Z y g m u n ta III. „Północny k w ia te k ”, „G w iazda p o lsk a” m u si staw iać sobie (z pom ocą p ió ra poety) n ajw yższe cele:
I dojdziesz twego imienia pradziadów,
prostym ich tropem dogoniwszy śladów, bądź to, gdzie zimny Tryjony wóz toczy, bądź otomańskiej dając odpór mocy.
(Najaśniejszemu Książęciu Władysławowi..., s. 22, w. 37-40) T rzy w ie rsz e -p o d a ru n k i, je d e n m odel szczęścia dzieck a: p o stęp o w a ć zgodnie z o czekiw aniam i dorosłych. P o strzeg a n ie d zieciń stw a jak o o k re su autonom icznego m iało n ad ejść w przyszłych stu leciach. M ały człow iek XVI i XVII stu le c ia to b y t niedoskonały, ja k o że:
Lat doskonałość [...] dwojaka jest: z strony ciała, gdy człowiek tak dorośnie, iż może sobie podobnego urodzić, z strony dusze, gdy rozum będzie skuteczny, rozsądek w rzeczach ostry i stały, nałogi trwałe i nieodmienne [...] dlaczego dzieci nie są sposobne do dostania szczęścia nawyższego19.
3. W zór d zieck a
„W śród form poezji okolicznościow o-rodzinnej g e n e tliak o n y stan o w iły g a tu n e k n a jm n ie j pow szechnie u p ra w ia n y ”20. W sp o m n ia n a ju ż św iadom ość śm ierci czyhającej n a człow ieka od m o m e n tu jego przy jścia n a św iat, z a s n u w a ła m g łą radość rodzicielską. D la p rz y k ła d u b o h a te r w ierszy „dziecięcych”
M iaskow skiego, Z y g m u n t R ybski - c h rz e śn ia k poety - n ie dożył rok u. „Wie
n iec k rz e sn y ” nie ziścił się w życiu m ałego a d re s a ta . Is tn ia ła je d n a k gałąź lite ra tu ry opisującej u ro k i niem ow lęctw a, m ianow icie tw órczość kolędow a.
Od czasów średnio w ieczn y ch apokryfiści p rób ow ali p rz e n ik n ą ć ta je m n ic ę p ierw szy ch chw il, dn i i la t życia C h ry s tu s a 21. O pisyw ali jego u ro dę, m ałe niedole, zabaw y z rodzicam i, pieszczoty ze stro n y M atk i Boskiej. D o sk o n a
łym barokow ym w zorem tego k rę g u tw órczości, zw iązany m z tzw. stylem
18 M. K. S a rb ie w sk i, O p o e zji d o sko n a łej, c zy li W e rg iliu sz i H o m er , w yd. S. S k im in a , W rocław 1954, s. 246.
19 S łow a S e b a s tia n a P e try c e g o z P ilz n a cyt. za: L. Ś lęk o w a, dz. cy t., s. 63.
20 T am że, s. 64.
21 T am że, s. 62.
słodkim - a d e k w a tn y m do „podglądanych” obrazów „w p ow ijak ach ”, okazał się W irydarz abo K w ia tk i rym ów d u ch o w n yc h ... S ta n is ła w a G rochowskiego.
Jeg o a u to r w d o d a tk u C zytelnikow i n a przestrogę tłu m aczy ł sw oją koncepcję b o h a te ra : „A D ziecko to było w istocie praw dziw ym człow iekiem , pod każd ym w zględem , oprócz grzechu, podobnym do n as; i M a tk a Jego b y ła praw d ziw ą m a tk ą . D latego też zarów no O n czynił i dozn aw ał tego, co i m y zw ykliśm y czynić w dzieciństw ie, ja k i O n a n a js ta ra n n ie j i z n ajw ięk sz ą m iłością w y
p e łn ia ła wobec Niego w szy stk ie m acierzy ń sk ie obowiązki. J a k ż e b y zaś m ogła w ypełniać, gdyby Go nie pieściła, gdyby nie odw ażyła się dotykać, obejm o
wać, k a rm ić p ie rsią , myć, przew ijać, u k ła d a ć w kołysce, tu lić i całow ać?”22.
D ru g im p u n k te m o d n iesien ia m ogła sta ć się d la M iaskow skiego o g ląd a
jącego sceny w stajen ce, śred n iow ieczna te c h n ik a ad d y ty w n a 23. S zo p a z b a w ien n a otrzy m u je „różańcow ą” po stać - kolejne ob razy „członeczków C h ry stusow ych ” p rz e su w a ją się niczym paciorki p rz ed oczam i p a ste rz y zachw yco
n y ch u ro d ą D zieciątka:
Pilne po Nim oko chodzi, które każdy członek wodzi dziwnie śliczny, tak leliją w jeden z różą wieniec wiją.
(Szopa zbawienna, s. 39, w. 141-144)
M yliłby się je d n a k te n , kto u p a try w a łb y w scen ach b etlejem sk ich w y
łącznie re k o m p e n sa ty za nieobecność analogicznych w ersów o dzieciach in a czej u p a m ię tn ia n y c h w k rę g u M u z y d om o w ej. B ożonarodzeniow e tre śc i n a s y cone n iem o w lęctw em i n ie w in n o śc ią b o h a te r a , za p o w iad ały je d n o cz eśn ie Jeg o m isję i p rzyszły try u m f, p ełn iąc w XVII-wiecznej katolickiej Polsce funkcję p ro pagandow ą. N ie różni się m ały J e z u s od sw ych b ra ci i sió str pod w zględem „ z ad ań do w y k o n a n ia ” p rz y p o m in a n y ch M u ju ż w pierw szy ch chw ilach życia:
Rość, Dzieciątko z nieba dane, a odprawuj lata rane,
aż wiek przydzie zamierzony gdy lud zbawisz powierzony.
(s. 38, w. 109-112)
O d słan iają c p ra w d ę o m isji D zieciątka, w pisuje się a u to r Z b io ru rytm ów w k rą g tw órczości syb illic zn ej, kojarzonej z „Eklogą IV” W ergiliusza. W cyklu R o tu ły n a narodzenie S y n a Bożego u s ta m i K alliope w ieszczy p o e ta przyszłość
C h ry stu sa :
22 S. G ro ch o w sk i, dz. cyt. , s. 9 7 -9 8 .
23 M . P r e js , T r a d yc je g o ty c k ie w lite r a tu r z e p o ls k ie g o b a r o k u , „ B a ro k ” 199 8 , n r 1, s. 1 7 6 -1 7 7 .
[...] Onże sam, gdy Mu przydzie wiek do miary, pociągnie wielkie książęta do wiary.
(Kalliope albo Polio polski..., s. 60, w. 17-18)
M iaskow ski piszący w czasach wojen, zaw iro w ań politycznych, re lig ij
n y ch niepokojów sz u k a dla swojego cz y teln ik a o p arcia w ty m , co niew in ne, a p rzez to m ocne: „U osobieniem tej siły było słab e N iem ow lę przychodzące w śród nocy w m a ły m ś w ia tk u prow incji, odległej od układów , w pływ ów i w ielkiej polityki. S w oisty p a ra d o k s siły bezsilnych”24. Dziecko „ru m ia n e”, p ięk n e, złotowłose, o w a rg a c h p u rp u ro w y ch „płom ień roznieci”, „św iat ośw ie
ci”, p rz y n iesie p e w n ą przyszłość25, a czego innego m ógł potrzebow ać człowiek w poru szonym św iecie początków baro k u ?
4. D o ro sły -d zieck o
P o e ta barokow y, ja k z a u w aż a J u lia n L ew ań sk i, z łatw o ścią przechodzi z „O grodu R o z k o s z y . w la s straszliw o ści”26. K a sp e r M iaskow ski znakom icie w pisujący się w g u s ta epoki, w ra z z jej dążn o ścią do sk rajno ści, rozpięcia m iędzy a r k a d ią a piekłem , do którego prow ad ził szeroki gościniec, wodzi po owych przeciw nych ścieżkach Z b io ru rytm ó w swojego szlacheckiego czy teln i
ka. P ełn e n ad z ie i spojrzenie n a b e tle je m sk ą szopkę n ie z a m y k a n a zaw sze lęków i poczucia w iny w ypełniających człow ieka p o cz ątk u XVII w ieku. Ja k o nieo drodny syn swojej epoki a u to r tro p i grzeszność potom ków A d am a ju ż od chw ili poczęcia:
O pieluch wiek mój strawiony w nierządzie Księgi spraw moich pokażą na sądzie.
(Elegiapokutna do Pana i B o g a ., s. 130, w. 15-16).
J u ż w ielki g rzesznik -św ięty, A u g u sty n , w sw oich W yzna niach z ca łą m ocą tw ierdził: „N iew inność n iem o w ląt polega n a słabości ciał, a n ie n a n iew inności duszy. N a w łasn e oczy w idziałem zazdrość m ałego dziecka: je s z cze nie um iało mówić, a pobladłe ze złości spoglądało wrogo n a swego m lecz
nego b r a ta ”27. M yśl tę podejm uje M iaskow ski.
W E leg ii p o k u tn e j do P a n a i B oga w Trójcy Jedyn ego zad aje fu n d a m e n ta ln e p y ta n ie poezji dewocyjnej o p o k u tn y m podłożu: „Com j a je s t? ”28.
„Dorosły” c h a ra k te r z a g a d n ie n ia nie idzie w p a rz e z jego rz eteln y m ro z p a trz e n ie m , p o z n a n ie m u m o ż liw ia ją c y m u z y s k a n ie o d p o w ied z i n a m ia rę
24 B p J . Ż yciński, P a ra d o k sy B o żych N a r o d z in , w: Z k o lęd ą p r z e z w ieki. K o lęd y w Polsce i w k ra ja ch sło w ia ń sk ic h , re d . T. B udrew icz, S. K o ziara, J . O koń, T arn ó w 1996, s. 11.
25 A. C zyż., dz. cyt., s. 202.
26 J . L e w a ń sk i, P o ls kie p r z e k ła d y J a n a B a p ty s ty M a r in a , W rocław 1974, s. 156.
27 Sw. A u g u s ty n , W y zn a n ia , tłu m . Z. K u b ia k , K ra k ó w 1997, s. 33.
dojrzałego chrześcijańskieg o poety. P ozory m ogą mylić. P rzecież w ym ieniając winy, j e s t M iaskow ski uczciwy, sk ru p u latn y . Jego b o h a te r sp o w iad a się do
k ła d n ie niczym dziecko p rz y stę p u ją ce po ra z p ierw szy do s a k r a m e n tu p o k u ty i pojed n an ia. M ówi je d n a k i n ie rozum ie z a ra z e m głębszego s e n s u w ypo
w iad a n y ch słów. O bserw ujem y raczej przy w d zian ie m a sk i p o k u tn ik a ro z p a
tru jąceg o sk alę w łasnego poniżenia. O gląd am y p rz e b ra n ie się w strój k apn i- k a, m ające w sobie coś z zabaw y dziecka, k tó re „udaje dorosłego w cale n ie po to, aby ju ż zostać dorosłym , lecz po to, aby p rzez chw ilę pobyć w sytu acji dorosłego”29. O dw ażna, d o jrza ła p o k u ta by łab y przecież „lekcją ciem ności i oczyszczenia, praw dziw ym o b razem człow ieka jak o isto ty p rz e ra ż a ją c e j”30.
P ozo staje za p a ł słow ny i niem oc duchow ej p rzem iany, pasyw ność, ac ed ia31.
N ied o jrzałem u grzesznikow i, n ie m ogącem u udźw ig nąć tr u d u sam o po znania, pozostaje n a d z ie ja n a „wesołe su m ien ie”, o k tó re w człow ieku z a d b a m iło sier
n y Bóg32. Pogłębione rozu m ien ie tajem n icy K rzy ża okazuje się zby t tru d n e ,
„w yznaw cy” poezji K a sp ra M iaskow skiego je odrzucają. D ro g ą n a K alw arię a d e k w a tn ą do m ożliwości szlacheckiego cz y te ln ik a Z b io ru rytm ów w ęd ru je
„zbożna cz elad k a”, a k ażd y pośród niej to „osóbka, m aleń stw o , dzieciaczek, ow ieczka”33.
*
Czy w iersze pośw ięcone dziecku zostały „w epchnięte głęboko w k ą t” po
kaźnego to m u w ydanego w ro k u 1622?34 Z b ió r rytm ó w p isa ł M iaskow ski jak o człow iek dojrzały, p o rządk ow ał zaś ja k o sędziwy. Z dziecka i dziecięctw a je d n a k n ie zrezygnow ał. B yw ał najczęściej w ty m w zględzie M iaskow ski stereotypow y (gdy p isał o n a ro d z in a c h czy śm ierci b o h a te ra m łodocianego), choć i w ty m obszarze tw órczości „odpornej” n a inw encję poetów p o trafił za sk ak iw ać35. K ra in ę d zieciń stw a re p re z e n tu je n ie sp e łn a dziesięć w ierszy o przedw czesnej śm ierci, p otem zaś n ieb iań sk iej m isji potom ka. U z u p e łn ia je k ilk a tek stó w n aw iązu jący ch do n a ro d z in - ra z e m u tw o ry te w sk ali całości
28 P y ta n ie to p o w ie la ró w n ież p o e zja o k r e ś la n a m ia n e m m eta fiz y cz n ej. P or. M. P re js,
„Poezja d e w o c y jn a ” w czesnego b a ro k u , w: P rze ło m w iekó w X V I i X V I I w lite r a tu r z e i k u l t u rze p o ls k ie j, re d . B. O tw in o w s k a , J . P elc, W rocław 1984, s. 2 8 2 -2 8 4 .
29 E. B a lc e rz a n , K ręg i w ta je m n ic z e n ia . C z y te ln ik . B a d a c z . T łu m a c z . P is a r z , K ra k ó w 1982, s. 57.
30 A. C zyż, dz. cyt., s. 197.
31 D. K un stler-L an g n er, Człowiek i cierpienie w poezji polskiego baroku, T oruń 2000, s. 110.
32 T am że, s. 111.
33 A. C zyż, dz. cyt., s. 205.
34 Por. S. N ie z n a n o w sk i, dz. cyt. , s. 85.
35 C la u d e B a ck v is p o z a k o n w e n c ją w k s z ta łto w a n iu m a te r ii w ie rs z y spod z n a k u „m uzy d om ow ej” d o s trz e g a p rz e b ły s k i „ d e lik a tn e j i s p o n ta n ic z n e j z a ra z e m se rd ec z n o śc i o d rz u c a ją cej d e co r u m i w s ze lk ie k o m u n a ły ”; P a n o r a m a p o e zji p o ls k ie j o kresu b a ro k u , re d . A. N ow ic
k a - Je ż o w a , R. K rzyw y, t. 1, W a rs z a w a 2003, s. 275.
to m u s ą zau w aż aln e, choć z d a ją się u stęp o w ać te m a to m w ażniejszym . J a k o ściową, rów nież ilościow ą re k o m p e n sa tą w ty m w zględzie, o kazuje się u cz u ciowo i „zmysłowo” bog aty opis dziecięcego św ia ta z o b sza ru s a c r u m , ta k b ard zo preferow anego w h iera rch icz n y m p o rz ą d k u rzeczy w Z biorze rytm ów . I t u M iaskow ski pisze niczym Rej o ark ad y jsk iej p rz e strz e n i ziem iańskiej - n ie szczędzi szczegółu, „okiem p iln ie chodzi” po z a k a m a rk a c h b etlejem skiej szopki, p rz y g lą d a się niezw ykłej urodzie N arodzonego. W reszcie - obie „wy
cieczki” w k ra in ę dzieciń stw a odbyw a p o eta w w iek u XVII, k tó ry śm iało m o żn a u zn a ć za stu lecie w ojen i relig ijn y ch zaw irow ań. Tem u ś w ia tu M ia- skow ski sta w ia czoła jak o z a tro s k a n y o losy k ra ju dojrzały obyw atel, ale w sw oim w id zen iu rzeczyw istości zachow uje e le m e n t dziecięcej naiw ności.
W sp ra w a c h politycznych n iep o p ra w n y o p ty m ista, w sp ra w a c h duchow ych - człow iek u n ik a ją c y sp ra w tru d n y c h , u k ła d a ją c y Z b ió r rytm ó w w edle h ie ra rc h ii te m a tó w niepodw ażalnej i b ezdyskusyjnej d la ów czesnego k ato lik a.
M iaskow ski to dorosły-dziecko w ogrodzie, w k tó ry m z jed nej stro n y w idać dbałość a u to ra o p o rz ąd ek ścieżek (zew nętrznie), z drugiej zaś w szystko żyje ze sobą w zgodnej niezgodności: pow inności i m arz eń , lęków i n ad ziei, oschło
ści i uczuciowości, konw encji i szczególnego za an g ażo w an ia. N a si przo dk o
wie, k tó ry ch doskonałym re p re z e n ta n te m je s t w łoszczonow ski p oeta, od m o
m e n tu n a ro d z in p ozbaw iani uroków d zieciń stw a, stw a rz a n i i p rz y n a g la n i do sp ra w w iększych, pow ielali te n m odel w ychow ania ja k o ojcowie. S am i je d n a k pozw alali, by w n iełatw y m św iecie p o cz ątk u XVII stu lecia, do głosu docho
dziło sk ry w a n e w ich w n ę trz u dziecko. Z b ió r rytm ó w przyw ołuje w ięc dzieci, k tó re m iały w ty m w iek u żyć, dzieci, k tó re szybko z tego ś w ia ta odeszły, Dziecko m ające ów św ia t zm ienić i zbawić, w reszcie „dzieci ko ntu szo w e”
p rz ech ad zające się od pierw szej do o statn iej stro n y poetyckiego tom u.
B ib lio g ra fia
Źródła
Augustyn św., Wyznania, tłum. Z. Kubiak, Kraków 1997.
Miaskowski K., Zbiór rytmów, wydała A. Nowicka-Jeżowa, Warszawa 1995.
Ripa C., Ikonologia, przeł. I. Kania, Kraków 1998.
Sarbiewski M. K., O poezji doskonałej, czyli Wergiliusz i Homer, wyd. S. Skimina, Wrocław 1954.
O pracow ania
Abramowska J., Peregrynacja, w: Przestrzeń i literatura: tom poświęcony VIII kongre
sowi slawistów. Studia, red. M. Głowiński, A. Okopień-Sławińska, Wrocław 1978, s. 125-158.
Backvis C., Panorama poezji polskiej okresu baroku, red. A. Nowicka-Jeżowa, R. Krzywy, t. 1, Warszawa 2003.
Balcerzan E., Kręgi wtajemniczenia. Czytelnik. Badacz. Tłumacz. Pisarz, Kraków 1982.
Bogucka M., Staropolskie obyczaje w X V I-X V II wieku, Warszawa 1994.
Czyż A., Ton dziecięcy Miaskowskiego. Boże światło dla zbożnej czeladki, w: tegoż, Świa
tło i słowo. Egzystencjalne czytanie tekstów dawnych, Warszawa 1995, s. 193-206.
Dąbkowska-Kujko J., Wstęp, w: S. Grochowski, Wirydarz abo Kwiatki rymów d u chownych o Dziecięciu Panu Jezusie, Warszawa 1997.
Grześkowiak R., W cieniu Kochanowskiego. Próba przezwyciężenia czarnoleskiej jako
ści w ocenach poetów początku baroku, „Terminus” X (2008), z. 2 (19), s. 132-141.
Kunstler-Langner D., Człowiek i cierpienie w poezji polskiego baroku, Toruń 2000.
Lewański J., Polskie przekłady Jana Baptysty Marina, Wrocław 1974.
Nieznanowski S., O poezji Kaspra Miaskowskiego. Studium o kształtowaniu się baro
ku w poezji polskiej, Lublin 1965.
Nowicka-Jeżowa A., Pieśni czasu śmierci. Studium z historii duchowości XVI-XVIII wie
ku, Lublin 1992.
Prejs M., „Poezja dewocyjna” wczesnego baroku, w: Przełom wieków X V I i XV II w literaturze i kulturze polskiej, red. B. Otwinowska, J. Pelc, Wrocław 1984, s. 281-292.
Prejs M., Tradycje gotyckie w literaturze polskiego baroku, „Barok” 1998, n r 1.
Skwara M, Krajobraz z drogą. O motywie polskiej poezji i sztuki funeralnej drugiej połowy X V I i początku X V II wieku, w: Staropolskie teksty i konteksty. Studia, t. 2,
red. J. Malicki, Katowice 1994, s. 117-133.
Slękowa L., M uza domowa. Okolicznościowa poezja rodzinna czasów renesansu i baroku, Wrocław 1991.
Życiński J. bp, Paradoksy Bożych Narodzin, w: Z kolędą przez wieki. Kolędy w Polsce i w krajach słowiańskich, red. T. Budrewicz, S. Koziara, J. Okoń, Tarnów 1996, s. 11-12.
Summary
T he a rtic le is d e sc rib in g th e re le v a n t p ro b lem o f th e p o e try of th e b e g in n in g of 17th c en tu ry : w a y o f looking a t th e child. D e lib e ratio n s w ere b a s e d on th e poetic volum e of K a sp e r M iaskow ski. W e a re w a tc h in g th e ch ild in 4 a sp e cts. F irs t- it is a ch ild p ilg rim in th e w a lk to th e h e a v e n . A n e x t a sp e c t is a child in th e o rb it of ex p ec ta tio n s o f a d u lts . I n th is p o e try a n u n c o n ce rn is no ticeab le w ith th e childhood a s th e p e c u lia r lifesp an . T he th ir d su b sec tio n is d e m o n s tra tin g ex cellen t m odel o f b ra in c h ild - of th e In f a n t J e s u s w ith h is b e a u ty , innocence a n d th e m issio n to fulfill. In th e e n d w e a re p re s e n tin g th e im ag e o f th e a d u lt m an - of w h ich se e in g w o rld o f s p iritu a l p ro b lem s is e a s y (like a t th e child).