• Nie Znaleziono Wyników

Pokłosie Roku Reymontowskiego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Pokłosie Roku Reymontowskiego"

Copied!
13
0
0

Pełen tekst

(1)

Barbara Kocówna

Pokłosie Roku Reymontowskiego

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 65/1, 308-319

(2)

dzeniu Oświecenia, wraz z przecenianiem roli króla, jak przeciwko koncepcji „od­ górnej” i „im portowej” jego genezy.

Po pierwsze, układ i polityczny, i kulturowy w XVIII w. był bardziej skom ­ plikowany, pluralistyczny, jedynie w nielicznych sytuacjach form ował się w dy­ chotomię, a i ta nie bywała jednoznacznie dychotom ią Oświecenie—sarmatyzm (wśród przywódców barskich znajdowali się ludzie tak ośw ieceni, jak biskup Kra­ siński czy Wielhonski, ludźmi o świadomości w końcu ośw ieceniow ej byli też tar- gowiczanie). Motorem ośw iecenia przy tym był n ie tylko król, ale w mniejszym lub w iększym stopniu także jego stali bądź okresow i przeciwnicy, a w ięc nie tylko Czartoryski, ale również Załuscy, Potoccy, Jan K lem ens Branicki i inni.

Po drugie zaś, nie lekceważąc sprawy kontaktów z Zachodem i oddziaływania m yśli francuskiej, trzeba sobie uświadamiać, że geneza polskiego Oświecenia tkw iła przede w szystkim w kryzysie dotychczasowej struktury społecznej i głębokim po­ czuciu owego kryzysu, nastawiającym św iadom ość Polaków na poszukiwania i otwierającym ją na przyjęcie nowych idei. Idei, które w dziedzinie najbardziej interesującej Kaletę — w dziedzinie politycznej — cechow ały się dużą oryginal­ nością, daleką od prostego kopiowania francuskich w zorów (co byłoby zresztą i niem ożliw e ze względu na daleko posuniętą odrębność ustrojów politycznych obu krajów).

Kończąc to om ówienie, chciałbym jeszcze w ypunktować, po tylu polemikach i dyskusjach z autorem O świeconych i sentym entalnych , najbardziej niew ątpliw e zalety tej książki i — w ięcej — całego pisarstwa Romana K alety. N ależą do nich, poza w spom nianą już ogromną erudycją oraz w idzeniem faktu literackiego na szerokim tle kulturowym, takie cechy, jak nieuchylanie się od tem atów drażliwych, od prób rozstrzygania problemów trudno rozstrzygalnych. N astępnie swoista „otwartość” i „procesualność” jego warsztatu filologicznego, sprawiająca, że i tę książkę m ożna traktować jako fragment „dziania s ię ” (a w ięc i stosunkowo łatw o mogą być usunięte te wady, które wyżej starałem się omówić). Dodać można, iż niew ątpliw ie do sym patycznych (choć czasem utrudniających obiektyw izm nau­ kowy) cech K alety należy pasja, zaangażowanie, z jakim podchodzi do przedmiotu sw ych "badań, entuzjazm, którym potrafi zarazić i odbiorcę, oraz poczucie swoistego posłannictwa, m isji społecznej, jaką ma do sp ełn ienia (czym przypomina takich badaczy poprzednich pokoleń, jak Konopczyński czy Nowak-Dłużew ski).

Wreszcie ostatnia cecha: K aleta potrafi prowokować do dyskusji. Działa po­ budzająco, niekiedy zapładniająco — nawet tam gdzie skłania do ostrych sprze­ ciw ów , a może w łaśn ie dzięki temu, że do nich skłania. Jako reakcję budzi też em ocje krańcowe, ostre, zarówno w aprobacie jak i dezaprobacie. N ie można mieć do prac K alety stosunku „letniego”. Widać to chyba i w tej recenzji.

Janusz M aciejew ski

POKŁOSIE ROKU REYMONTOWSKIEGO

Zaledw ie sześć lat tem u m inęła setna rocznica urodzin W ładysława Stanisława Reymonta. A już nadeszły następne: pięćdziesięciolecie nagrody Nobla (1974) oraz pięćdziesięciolecie śm ierci pisarza (1975). W ymowa dat dopinguje.

Jak się przedstawia w ydanie krytyczne dzieł Reymonta, z w łączeniem epistolo- grafii? Co zrobiono w zakresie badań nad życiem i twórczością pisarza? Czy prace nad Reymontem prowadzone w Polsce znajdują oddźwięk za granicą?

(3)

1. Edycja krytyczna Pism Reymonta została znacznie zaawansowana z chwilą wydania C h łopów 4. Można ją już scharakteryzować i ocenić. Jako podstawę obec­ nego w ydania krytycznego przyjęto pierwsze książkowe edycje poszczególnych utworów pisarza, wydanych nakładem Gebethnera i W olffa w Warszawie. Tekst tych w ydań zestawiono z rękopisami (respektując zarówno czystopisy jak i bru­ liony), następnie z pierwodrukami w czasopism ach oraz ze w szystkim i w ydaniam i Gebethnera i W olffa do r. 1925, a w ięc drukowanymi za życia autora. Edytorzy w zięli pod uw agę również w ydanie P ism Reym onta opracowane przez Adama Bara, które było pomyślane jako k rytyczn e2, oraz w ydanie Chłopów opracowane przez Marię R zeu sk ą 3. Pracę edytorską potraktowano z akrybią. W rezultacie żm udnych i długotrwałych ustaleń po raz pierwszy mamy do czynienia z auten­ tycznym , w oln ym od błędów i niedorzeczności tekstem utworów Reymonta. Noty w ydaw nicze pióra Tomasza Jodełki-Burzeckiego zawierają informacje o rękopisie, podają w ydobyte z rękopisu plany utworu, a także historię kolejnych w ydań za życia pisarza, zestaw ienia różnic tekstow ych oraz zestawienia zniekształconych i poprawnych form w yrazowych (poprawki nieraz są poparte drobiazgowymi uza­ sadnieniami) oraz krytykę błędnych ustaleń poprzedników (dotyczą one zarówno sam ego tekstu jak i jego interpretacji).

Z estawienia różnic tekstowych między pierwodrukiem a pierwszym wydaniem książkow ym nasuwają interesujące wnioski, dotyczące kształtowania się smaku pisarskiego Reymonta, a przy tym ujawniają działanie w ewnętrznej cenzury „Ku­ riera Codziennego” czy „Tygodnika Ilustrowanego” (zwłaszcza w odniesieniu do

Chłopów ).

Edytorzy podjęli jeszcze dodatkowo decyzję zam ieszczenia — po tekście zasad­ niczym — tekstów, które mogą być użyteczne dla prześledzenia pomysłów tw ór­ czych Reymonta. W zw iązku z tym po tekście K om edian tki następuje A deptka. N ow ela została napisana w 1892 rok u 4, Reymont m iał zwyczaj przeglądać sw oje bruliony, które skrzętnie przechowywał. Nieraz sięgał do w cześniejszych pomysłów, a przy okazji — dla w łasnej, jak się w ydaje, satysfakcji robił uwagi, zwykle opa­ trzone datą. W ten sposób, nie prowadząc autentycznego dziennika, gromadził m ateriał, który sam nazw ał „pseudodziennikiem ”. Już jako uznany autor C hłopów przy przeglądaniu dawnych brulionów zrobił notatkę (z datą 19 IX 1909), odno­ szącą się do A d e p tk i : „Z tego powstała K o m edian tka” 5.

A w ięc sugestia bardzo silna. Zestawienie tekstów A d e p tk i i K om edian tki w y ­ kazuje istotne analogie. A le trudno się tu powstrzym ać przed uwagą, że koncepcja

A d e p tk i oddziałała na inny jeszcze utwór Reymonta, do którego przywiązywał

szczególną wagę. Była to now ela Liii. W niej w łaśn ie został zrealizowany zam ysł postaci kobiecej, która nie potrafiła się oderwać od sceny. Rzecz, która różni za­

1 W. S. R e y m o n t , Pism a. W ydanie krytyczne pod redakcją Z. S z w e y ­ k o w s k i e g o . Opracowali i przygotowali do druku T. J o d e ł k a - B u r z e c k i i I. O r l e w i c z o w a . T. 1—7. W arszawa 1968—1970 (1971); t. 4—7: Chłopi.

2 W. S. R e y m o n t , Pism a. Z przedmową Z. S z w e y k o w s k i e g o . Opra­ cował A. B a r . T. 1—20. W arszawa 1948— 1952.

3 W. S. R e y m o n t , Chłopi. Opracowała M. R z e u s k a . T. 1—4. Warsza­ w a 1952.

4 Pierwodruk w: W. S. R e y m o n t , K rosnow a i św iat. W arszawa 1928 (nb. bez zakończenia, które po raz pierwszy zostało zam ieszczone dopiero w om awianym wydaniu krytycznym).

(4)

sadniczo A d ep tk ę od K om edian tki (gdy wziąć pod uwagę końcowy kryzys boha­ terki) ; natomiast upodabnia ją do Liii.

Po tekście Ferm entów wydrukowano zachowany w rękopisie brulion tej po­ wieści, pod pierwotnym tytułem W jarzm ie. W stosunku do w ersji ostatecznej różnice są duże, dlatego brulion uwzględniono w w ydaniu krytycznym w całości. Nota w ydaw nicza nie zawiera wniosków, jakie w ysnuć m ożna zestawiając usta­ lony przez Reym onta tekst powieści z w ydrukowaną jej w ersją brulionową, ale w nioski takie znajdują się w osobnym artykule, w którym Jodełka-Burzecki roz­ w aża m ożliwość obcej ingerencji w ostatecznym kształcie zakończenia Ferm entów G. Ta hipoteza Jodełki-Burzeckiego (do końca jeszcze n ie wyjaśniona) w pew ien spo­ sób tłum aczy niechęć Reymonta do F erm entów , z którą się nie krył w liście do brata: „A korekta, jeszcze w dodatku własnej książki, i to książki nielubianej, bo sam nie cierpię F erm entów , to jest zabawa w ym yślona przez diabłów” (11 II 1897) 7.

Czystopis ani nawet w ersja brulionowa Z iem i obiecanej nie zachowały się. Tekst w ydania krytycznego opracowano kolacjonując pierwsze w ydanie książkowe z pierwodrukiem w „Kurierze Codziennym” i pozostałym i edycjam i książkowym i za życia pisarza. N a w stępie N oty w y d a w n iczej Jodełka-Burzecki om ów ił kw estię skreślenia w pow ieści 4000 w ie r sz y 8. Powołując się na w cześniejsze ustalenie Juliana K rzyżanow skiego9 sam doszedł do podobnego wniosku:

„Gdziekolwiek byśmy się doszukiwali źródła tej legendy, trzeba stwierdzić, że nie ma ona podstaw. [...] Adam Bar [...] przypuszcza, że na ow e 4000 w ykreślo­ nych w ierszy złożyły się cięcia w rękopisie Reymonta, a w ięc przed publikacją w »Kurierze Codziennym«. Przypuszczenie teoretycznie nie pozbawione podstaw, ale mimo braku autografu pow ieści można zaryzykować twierdzenie, że gdyby w rękopisie istotnie tak dużo tekstu wykreślono, zachowałyby się listy Reymonta w sprawie honorarium, na co przecież był bardzo czuły. [...] 4000 w ierszy druku — przecież to ponad 100 stron tekstu” 10.

Skądinąd warto wspom nieć, że listy Reymonta zostały znacznie przetrzebione w czasie ostatniej w ojny i że w łaściw ie kw estia nadal pozostaje nie w yjaśniona. Do tego istnieje dowód, że Reymont był atakowany w czasie pisania Ziem i obie­

canej. Mogło to doprowadzić do znacznych cięć n.

W Chłopach nota w ydaw nicza rozrosła się do 200 stronic druku; nosi ona tytuł

Nad tek sta m i „Chłopów ”. Oto rezultaty pracy edytorów: „Po raz pierwszy

skola-6 T. J o d e ł k a - B u r z e c k i , Od „N ieznanych” do „F erm entów ”. „Przegląd H um anistyczny” 1966, nr 2.

7 L isty W ładysław a Stanisław a R eym onta do brata. Opracowała В. К о с ó w - n a przy w spółudziale Z. J a k i m o w i c z a . „Pamiętnik Literacki” 1969, z. 2, s. 205.

8 W. S. R e y m o n t , Pisma. T. 3. Warszawa 1970, s. 632—633.

9 J. K r z y ż a n o w s k i , W ładysław St. R eym ont. Twórca i dzieło. L w ów 1937, s. 45.

10 Zob. przypis 8.

11 Zob. list R e y m o n t a do brata z 4 III 1897 (cyt. za: L isty W ładysław a

Stanisław a R eym onta do brata, s. 207, przypis 7): „[...] tymczasem bawię się lista­

mi, jakie przychodzą do m nie z Łodzi, listami, które mi w ym yślają niezbyt grzecz­ nie i obiecują wprost lanie. Cóż zrobić, oni się burzą i protestują — to do nich należy, a do m nie należy to czytać, listy rzucać w piec i pisać dalej, bez w zględu na słodkie obietnice”.

(5)

cjonowano tekst obu pierwszych tom ów tetralogii z rękopisam i (edycje Bara i Rze- uskiej w ykorzystyw ały autografy raczej w yryw kow o), po raz pierwszy ogłoszono pierwsze w ersje powieści z brulionowych autografów, po raz pierwszy skolacjono­ w ano całą powieść z pierwodrukiem i w szystkim i w ydaniam i książkowymi za życia Reymonta” 12. Dzięki tem u otrzymano cenne m ateriały źródłowe dotyczące genezy

C hłopów i procesu przekształcania dzieła aż do w ersji ostatecznej, którą stanowi

pierwsze w ydanie książkowe.

Z w yw odów Jodełki-Burzeckiego dowiedzieliśm y się o perypetiach wydania 5

C hłopów , z r. 1925, „wypoprawianego” przez G ustawa Wolffa. Ustalenie osoby

„poprawiacza” napotykało trudności i dopiero rozmowa z Feliksem Pieczątkow- skim, dyrektorem krakowskiego oddziału W ydawnictw a Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, naprowadziła Jodełkę-Burzeckiego na w łaściw y ślad. W związku z tym ustaleniem zakw estionow ano decyzję Bara, który w swojej edycji w ziął za podstaw ę w ydanie piąte, oraz stanowisko Rzeuskiej, która opierając się na w ydaniu 1 wprowadzała nieraz „ustalenia krytyczne” Bara.

Jodełka-Burzecki obala również tezę Budreckiego, jakoby sym boliczny opis śm ierci Boryny powstał pod w pływ em wydarzeń 1905 roku 13.

Podnosząc niezaprzeczone zasługi edytorów om awianego wydania krytycznego m oże w arto zwrócić uwagę na zbyt swobodny układ not krytycznych. Daje się to odczuć przede w szystkim w nocie dotyczącej Chłopów , ze w zględu na jej dużą objętość. Spis rzeczy ułatwia w praw dzie sytuację, ale nie rozwiązuje wszystkich trudności. Przykładowo tylko: polem ika z daw niejszym i edytorami pojawia się w kilku m iejscach noty (s. 10— 12, 157—161, 190). Skupiając tę sprawę w jednym m iejscu, stosując przy tym odsyłacze do odpowiednich stron zestawień tekstowych, uzyskałoby się w iększą spoistość i jasność wykładu. W ydaje się też, iż nie tylko polem ika, ale i znaczna w iększość komentarza Jodełki-Burzeckiego w inna być bar­ dziej w yodrębniona (te jego partie natomiast, które bezpośrednio dotyczą em en- dacji tekstu, wtopione w zestaw ienia form wyrazowych, są na w łaściw ym miejscu). U stalenia Bara pozostawiają w iele do życzenia. W jego aparacie krytycznym znaj­ duje się sporo błędów. Jednakże sam układ aparatu krytycznego, daleko przejrzy­ stszy niż w obecnie drukowanym wydaniu, m oże zawierać jakąś wskazówkę dla późniejszych opracowań.

W ydanie krytyczne Pism Reym onta dalekie jest jeszcze od zakończenia. W y­ dano do tej pory siedem tomów. N iestety, zalega ich kilkanaście.

Edycja P ism obejm uje rów nież listy Reymonta. W edle obliczeń W ydawców (do których należy pisząca te słow a) w ciągu ostatnich lat ujaw niono dużo więcej listów , niż m ożna się było spodziewać. W 1965 r. w ydaw ało się, że liczba ich nie sięgnie 300. Zdołano w tedy odszukać 126 listów Reym onta do rodziny i około 150 do innych adresatów, przew ażnie do osób ze św iata literatury i sztuki. Poszuki­ w aniom tym patronował Julian Krzyżanowski, który przypomniał sw e w łasne doświadczenia w tropieniu listów Sienkiewicza: „Gdy przystępow ałem do tych prac po w ojnie, zdawało się, że n ie m a nic” — ta opinia skłaniała do optymizmu, po­ nieważ przypomniał ją profesor wtedy, gdy rejestrowano już w spisach kilka tysięcy listów autora K rzy ża k ó w . Listów R eym onta od .1965 r. znacznie przyrosło: obecnie rejestrujemy ich około 300 pisanych do rodziny i praw ie 400 pisanych do różnych osób. Duże bloki korespondencji znajdują się aktualnie w Bibliotece

12 W. S. R e y m o n t , Pism a. T. 7. W arszawa 1970 (1971), s. 191.

13 J o d e ł k a - B u r z e c k i , ed. cit., t. 7, s. 10—12. — L. B u d r e c k i , W ła­

(6)

Narodowej w W arszawie (rkps II 7350, II 7593) oraz w Bibliotece Ossolineum w e Wrocławiu (rkps II 12992). Są to bloki „rodzinne” ». Najokazalsze bloki do osób ze św iata literatury stanowią listy Reymonta do W ojciecha Nałęcz Moraw­ skiego, ujawnione i w ydane przez Leona O rłow sk iego15, oraz listy do Marii z Giintherów Sew erow ej (Bibl. Ossolineum, rkps II 12549). Szczegółowy wykaz drukowanych listów pisarza w układzie alfabetycznym w edług adresatów został już ogłoszon y16. Bibliografia ta notuje również listy opublikowane przed wojną. Było ich w tedy razem nawet nie pół setki, zaś adresatów czternastu. Dziś znamy już ponad dziewięćdziesięciu adresatów.

Listy Reymonta, po raz pierwszy zebrane w niebłahej ilości, w znacznej mierze dotyczą najwcześniejszych, najmniej znanych lat z życia pisarza. Dotąd rozpro­ szone po w ielu czasopismach i publikacjach książkowych, cytow ane przez autorów w spom nień i studiów o Reymoncie, powinny — w ydaje się — jak najszybciej pojaw ić się w druku, jako uporządkowana chronologicznie całość ułożona w gru­ pach w edług adresatów (o ile takie dadzą się wyodrębnić).

Warto też w spom nieć tu o istnieniu listów, pisanych do Reymonta (Bibl. Osso­ lineum , rkps 6978), bardzo nieraz ciekawych. Pozwalają one ustalić i w yjaśnić niedokładnie znane lub fałszyw ie interpretowane w ydarzenia w życiu i twórczości Reymonta, Ważne też są bruliony, zwłaszcza w czesnych listów pisarza, zachowane w przepaścistym archiwum w Bibliotece Ossolineum (m. in. rkps 6954, 6978) — ponieważ czystopisy ich dotąd nie zostały odnalezione.

Istnieje jeszcze jedno źródło epistolografii Reymonta do tej pory tryskające bardzo skąpo. Są to o d p i s y zarówno własnych listów pisarza jak i korespon­ dencji kierowanej do niego, w ykonane w czasie wojny, przed spaleniem zbiorów Biblioteki Narodowej w Warszawie. Pierwszą wzm iankę o nich ogłosił Zdzisław S k w arczyń ski17. Obecnie „Pamiętnik Literacki” drukuje 27 tych odpisów. Szczęśli­ w ym posiadaczem, a jednocześnie kopistą jest mecenas Witold Kotowski z Łodzi. N iektóre listy odpisyw ał w całości, in ne w e fragmentach, ale przecież każdy uła­ mek z korespondencji Reymonta jest po prostu bezcenny 18. Gdy wziąć pod uwagę, że spaliło się przynajmniej 200 listów pisarza (108 do Zenona Przesmyckiego, 1 do K. Szokalskiego, 3 do Alfreda Godziemby Wysockiego, a reszta — jak się w ydaje — do Jana Lorentowicza), że nadto spłonęły 1094 listy (w sumie 3900 stro­ nic) różnych osób do Reymonta, rekonstrukcja choćby częściow a i w e fragmentach naprawdę ma dużą wartość. Wiadomości o rozmiarach strat zachowały się w oca­ lonej księdze akcesyjnej zbiorów rękopiśmiennych Biblioteki Narodowej.

Istnieje oczyw iście możliwość, że w przyszłości ujawnią się jeszcze inne źródła korespondencji Reymonta. A le w każdym razie, dla stworzenia dalszych perspektyw badawczych, w ydanie drukiem w szystkich odszukanych listów pisarza jest sprawą palącą.

Cytaty lub streszczenia listów z odpisów Kotowskiego znajdują się w e w spo­ mnianym już artykule Zdzisława Skwarczyńskiego. Dotyczą one kolejno przekła­ 14 Drukowano z nich część listów Reymonta do brata, Franciszka Rejmenta — zob. przypis 7.

15 R eym ont w A m eryce. Opracował i w stępem opatrzył L. O r ł o w s k i . War­ szawa 1970.

16 B. K o c ó w n a , R eym ont. Wyd. 2. Warszawa 1973, s. 292—296.

17 Z. S k w a r c z y ń s k i , R eym on t — i reymontiana. „Prace Polonistyczne” 1968, s. 21, 26. Zob. też cytaty i regesty listów na s. 21—25, 29—41.

18 Zob. m ateriały publikowane w niniejszym zeszycie: W. K o t o w s k i , R ok

(7)

dów dzieł Reymonta na francuski, na niem iecki i na angielski (w Ameryce). Dzięki Skw arczyńskiem u zostały po raz pierw szy ujawnione listy Francka Louisa Schoella do Reymonta, następnie korespondencja autora Chłopów z tłumaczem jego dzieł na niem iecki, Janem K aczkowskim (pseud.: Jean Paul d’Ardeschah), oraz W ojciechem N ałęcz Morawskim, redaktorem, lektorem języka polskiego w U niw er­ sytecie Columbia w Nowym Jorku. D ow iedzieliśm y się również o istnieniu nie znanego dotychczas listu Romana Dm owskiego oraz o listach innych osób do Rey­ monta.

M ateriały epistolografiezne znajdują się w innych jeszcze artykułach w „Pra­ cach Polonistycznych” (1968), a m ianow icie w publikacjach Stanisława Kaszyń­ skiego, Teresy Gorczycy, Ryszarda W ierzbowskiego, Jerzego Tyneckiego, Jerzego Starnaw skiego i Rafała Leszczyńskiego. Nota odredakcyjna m ówi o współdziała­ niu „w w ym ianie informacji i spostrzeżeń, zacierającym niekiedy w zespole to, co z w ie się praw em w łasności” (s. 3). Zapewne, bardzo dużo zrobiono w tym zakresie, ale — niestety — jeszcze zbyt mało w konfrontacji z materiałami, które zostały ujaw nione poza zasięgiem badań środowiska łódzkiego. Zespoły korespon­ dencji pisarza z bratem Franciszkiem Rejmentem, z siostrami: Katarzyną Jakimo- w iczow ą, Marią Jakim owiczową i W acławą Waldau, następnie z siostrzeńcem M ieczysław em Jakimowiczem, ze szwagrem W incentym Szacsznajdrem, z bratem ciotecznym W alerym Karwasińskim dają w iedzę, której brakowało autorom „Prac Polonistycznych”. Ułożenie w ym ienionych listów (a także innych, mniej licznych) w porządku chronologicznym pozwala rozwiązać szereg kwestii, które w „Pracach Polonistycznych” przedstawiają się niejasno lub są w yjaśnione błędnie. Przykła­ dów jest dużo. Np. forma nazwiska autora Chłopów w liście Sewera-M aciejow- skiego do Tadeusza M icińskiego: „Reimod”, stała się powodem przypuszczenia, że S ew er nie znał Reymonta. Otóż w ystarczyło spojrzeć do korespondencji pisarza w O ssolineum (rkps 6978, s. 539—546), by się przed taką hipotezą powstrzymać. Z dalszych rozważań w ynika, że Reymont m ógł być osobistością nie znaną w Kra­ k ow ie w latach 1900—1901 (s. 242). Przecież Sew er i jego żona w ym ieniali z R ey­ m ontem p oufałe listy, m. in. na tem at premiery W esela W yspiańskiego, a kontakty pisarza z Krakowem są znane, tak jak on sam znany jest ze sw ej w ielkiej ruchli­ wości. Przy tym Reym ont w 1901 r. był już autorem sław nej Z iem i obiecanej, był po głośnym wypadku na kolei, był w kom ityw ie z Przybyszewskim — słow em , nie brakow ało mu „reklamy”.

Inne przykłady: list Reym onta z 20 II 1903 jest odpowiedzią na list Ferdy­ nanda Hoesicka (z 3 XII 1902, Bibl. Ossolineum, rkps 6978, s. 101—106). W ydawca waha się co do adresata, choć m. in. w ym ienia „któregoś z redaktorów »Kuriera W arszawskiego«” (s. 262—263). Wiadomość o rzekomo 16 listach F. L. Schoella do Reym onta (s. 21—25), gdy zachowało się ich tylko 7, w ynikła znowu z nieznajo­ m ości biografii tłumacza C hłopów na francuski. Na szczęście sam Schoell mógł interw eniow ać 19, gdyż istotnie z odpisów K otowskiego trudno było się zorientować, że chodziło o dwóch ludzi tego sam ego nazwiska 20.

19 W listach prywatnych do autorki niniejszego przeglądu (z 8 I i 17 IV 1972). 20 Z. Skwarczyński zwrócił uwagę na niekonsekw encję treści przepisanych li­ stów, ale kładł ją na karb kopisty, który mógł coś pomylić (s. 24). Zaintrygowany wiadomością F. L. Schoell poszukiw ał informacji o swym im ienniku, piszącym do Reymonta z Bufallo. Okazało się, że na początku X X w. m ieszkało przynaj­ mniej 18 ludzi w B ufallo noszących nazwisko Schoell. Prawdopodobnie chodziło o jakiegoś wydawcę.

(8)

Podobnie błędne nieraz odczytanie rękopisu (s. 11: „Cezary Jellenta, stary” zam iast „Cezary Jellenta, który”; s. 264:,,Poдственныг” zam iast „Современный”) po­ w odow ało kłopotliw e sugestie.

Tego rodzaju błędów jak w ym ienione można w ykazać bardzo w iele w od nie­ sieniu do prac drukowanych w innych czasopismach. Przykładowo tylko: kw estia

W am pira. W komentarzu do listów Reymonta do Szacsznajdra czytamy, że w 1903 r.

pisarz pracował nad W am pirem i że przedruk tego utworu ukazał się w „Słowie Polskim ” i w „Dzienniku Poznańskim ” równocześnie z drukiem w „Kurierze War­ szaw skim ” w r. 190421. Jednakże ów tytuł — W am pir — pojaw ił się dopiero po sześciu latach, w „Kurierze L itewskim ” 1910. W 1904 r. Reymont ukończył nowelę

W e mgłach. Stała się ona zawiązkiem dla późniejszej powieści pt. W am pir (tak

jak np. A d eptka dla K om ediantki). Zmiany, które Reym ont wprowadził do tekstu, drukując go w „Kurierze Litewskim ”, były tak znaczne, że nie zawahał się rów­ nież przed zm ianą pierwotnego tytułu. Przy tym, gdy doszło do edycji książkowej, nastąpiły dalsze przekształcenia: w efekcie pierwsze w ydanie W am pira zawiera trzy rozdziały w ięcej niż pierwodruk w „Kurierze L itew skim ”. Książkę druko­ w ano na podstaw ie rękopisu, o czym znajdujemy wzm iankę w liście redaktora W. Baranowskiego ze stycznia 1910 (Bibl. Ossolineum, rkps 6978, s. 55—58) 22.

Podobnie w ygląda kw estia w ym iany listów między o. Euzebiuszem Rejmanem i Reym ontem rozpatrywana na podstawie rękopisu Ossolineum 6978 i nadesłanych odpisów z Archiwum Jasnogórskiego (rkps 1890, s. 45—59). Na ten temat pisali: Tomasz Jodełka-Burzecki oraz o. Janusz Z b ud n iew ek 23. Obaj autorzy nie m ieli sposobności zaznajomić się z listam i Reymonta do b ra ta 24 i z innym i listam i z lat 1890—1893, które zalegają w rękopisach. N ie trzeba udowadniać, iż ten brak odbił się ujem nie na interpretacji kontaktów Reymonta z przeorem o.o. paulinów. Rej­ manem.

Takie spostrzeżenia aż nadto dobitnie dowodzą, że sporządzenie kalendarza życia i twórczości Reymonta jest sprawą równie palącą jak w ydanie korespon­ dencji pisarza. Kartoteka, która stanow i surogat kalendarza i znajduje się w pry­ w atnym posiadaniu jednej lub dwu osób, niczego nie rozwiązuje — jest stale tylko warsztatem pracy badawczej.

2. Krytyczne wydanie Pism Reymonta, oparte na solidnym zbadaniu rękopisó

i pierwodruków, następnie system atyczne gromadzenie korespondencji, zaczęło da­ wać efekty w zakresie znajomości biografii p isarza25. Na stulecie urodzin pisarza przygotowano książkowe w ydanie korespondencji Reymonta z tłumaczem jego dzieł

21 S. R u t k o w s k i , L isty W. S. R eym onta do W. Szacsznajdra. „Rocznik To­ w arzystw a Literackiego im. Adam a M ickiewicza” 1967.

22 W. S. R e y m o n t , Pisma. T. 15 (1950), s. 257—259, nota bibliograficzna do W am pira. Bar ^powołuje się na list Baranowskiego, w którym m owa o rękopisie, a w ięc nie o przedruku z czasopism.

23 T. J o d e ł k a - B u r z e c k i , G dy R eym ont m arzył o sutannie. „Tygodnik Pow szechny” 1967, nr 20. — J. Z b u d n i e w e k , Starania W. R eym onta o p r z y ­

jęcie do paulinów w św ietle jego korespondencji. „Archiwa, Biblioteki i Muzea

K ościelne” 1969, t. 19. 24 Zob. przypis 7.

25 B. K o c ó w na, K ilka kart z życia Reym onta. „Przegląd H um anistyczny” 1966, nr 1—2. — T. J o d e ł k a - B u r z e c k i , Z ygzaki biograjii m łodego R e y­

m onta. „Przegląd Hum anistyczny” 1967, nr 6. — S. R u t k o w s k i , L isty W. S. R eym onta do W. Szacsznajdra.

(9)

na francuski, F. L. S ch oellem 26. Tomik został w zbogacony trzema rozprawami Schoella: Osobliw e dzieje przekładu , K o n ta k ty francuskie Wl. St. Reym onta, Jak

się nabiera upodobania do ku ltu ry obcej, oraz dwiem a rozprawami Bronisława

Miazgowskiego: A u tor „Chłopów” i jego tłu m a c z; Franek Louis Schoell. Oprócz dokum entów w postaci listów, umów i „tekstu prospektu francuskiego tłum aczenia

Chłopów ” ta niew ielka publikacja zaw iera m ateriał w spom nieniow y, kw alifiku­

jący się do kroniki kontaktów kulturalnych polsko-francuskich na przełom ie X IX i X X stulecia, oraz przyczynek do zagadnienia popularności Reymonta w e Francji po dziś dzień (opinie L. Gachona, E. Guillaumina, P. Vernois).

Pow ażne osiągnięcie stanowi w spom niany tom „Prac Polonistycznych” całko­ w icie poświęcony Reymontowi. Zawiera on osiem naście prac: dotyczą one tw ór­ czości Reymonta i jej recepcji (materiały bibliograficzne); nadto są tam artykuły o języku pisarza, przyczynki i inedita epistolarne (omówione już poprzednio) oraz w spom nienia 27.

N ota odredakcyjna przypomina o udziale w powstawaniu tomu historyków literatury polskiej, przedstawicieli językoznawstwa, rusycystyki, etnografii, teatro­ logii i film ologii. Prace bibliograficzne w ykonali slaw iści kilku krajów.

Tom okazał się bardzo pożyteczny. Zwłaszcza artykuły bibliograficzne dają rzetelną w iedzę o popularności Reymonta w różnych krajach. Studia nad językiem pisarza wypadły nowocześnie w konfrontacji z podejm owanym i poprzednio przez innych uczonych. W łączenie się etnografów do dyskusji, om ówienie konkretnych zjaw isk kultury ludowej w odniesieniu do Reymonta, dało ciek aw e rezultaty. Oto opinia Ireny Lechowej : „Dokonując selek cji faktów m usiał mieć pisarz na w zglę­ dzie pi'zede w szystkim sw e zamierzenia artystyczne. N ie odtwarzał zatem jakiejś konkretnej rzeczywistości [...], lecz z dobrze znanych sobie elem entów tworzył określoną rzeczywistość powieściową, w której fikcja i autentyka splatały się w har­ monijną całość” (s. 73). Powyższa konstatacja pasuje jak ulał do powieściowej kreacji w si Lipce.

A utorzy w yzyskali relacje dotyczące pobytu Reym onta w okolicach Lipiec oraz pochodzących stamtąd realiów, zawarte w drobnych artykułach, rozsianych w pra­ sie prowincjonalnej w latach trzydziestych. Znajdowały się w nich informacje osób, które zn ały Reymonta i jego rodzinę (zob. Lechowa, s. 65—68). Przy tym powo­ jenny rozwój folklorystyki pozw alał na szersze ujęcie przedmiotu. Końcowy

26 R eym on t w e Francji. Opracował B. M i a z g o w s k i . W arszawa 1967. 27 Zawartość „Prac Polonistycznych” serii 24 (1968): Z. S k w a r c z y ń s k i ,

R eym ont — i reym o n tia n a ; A. B u d r e c k a , Zagadnienie natury i cyw iliza cji w tw órczości R eym onta; I. L e c h o w a , P ozycja R eym onta w obec ku ltu ry ludo­ w e j ; A. P ł a u s z e w s k i , Funkcje sty listyc zn e p rzy słó w w prozie R eym onta ; M. K a m i ń s k a , O sty liza c ji gw a ro w ej w „Chłopach” R e ym o n ta ; Z. G r o s - b a r t , Reym ont w Rosji; J. H v i ś ć, R eym on t v sloven skej literature; I. C s a- p l â r o s , Recepcja tw órczości R eym onta na W ęgrzech; (R. W.), O bibliograficz­

nym rejestrze angielskich przek ła d ó w R eym onta ; S. K a s z y ń s k i , R eym ont — człow iek teatru; T. G o r c z y c a , D ebiut scen iczn y T. Jaroszyńskiego w św ietle listów Reym onta; R. W i e r z b o w s k i , Z lw ow skich i krakow skich kon taktów R eym onta; J. T y n e c k i , M iciński — R eym on t — „Chim era” ; J. S t a r n a w ­

s k i , D wa listy R eym on ta do H. W iercieńskiego; Z. S k w a r c z y ń s k i , D wa listy

Reym onta ; R. L e s z c z y ń s k i , L isty R eym on ta w zbiorach MBP w B ydgoszczy ;

G. G a z d a , R eym ont i „sfery w y św ie tla ją c e ” ; A. Z i e l i ń s k i , Rączkow skiego

(10)

w niosek artykułu Lechowej wart jest przytoczenia w całości: „Pragnąc stworzyć jakiś m ożliw ie szeroki obraz życia w si, jako jednego z ogniw życia narodu, mu­ siał Reymont koncentrować uwagę na faktach i procesach unifikujących kulturę ludową, a nie na szczegółach w yodrębniających regiony, na elem entach m ających w iększą stabilność i w iększy stopień obiektyw ności, a nie na krótkotrwałych i subiektywnych. [...] Nie zaw iodą się zarówno ci, którzy chcą w id zieć w Chłopach w ieś typową przynajmniej dla obszaru środkowej Polski, jak i m iłośnicy regio­ nalnej kultury łowickiej, która w tym szerszym obrazie znajduje sw oje m iejsce” (s. 79).

W dwóch dalszych artykułach, dotyczących języka pow ieści Reymonta, stylu i stylizacji (Andrzej Płauiszewski, Maria Kamińska) mamy np. takie spostrzeżenia: „Reymont świadom ie w iąże przysłow ia z tradycją ludow ą” (s. 89), albo: „Gwara staje się [...] dodatkowym elem entem realistycznego opisu, zaczyna być [...] uży­ w ana do uwznioślenia tekstu, do nadania językowi kolorytu dostojności i powagi”

(s. 92). Autorzy powołują się na liczne prace sw oich poprzedników i przyjmują w ypracowane przez nich metody badania elem entów ludowych w literatu rze28. Skwarczyński w cytowanej poprzednio pracy R eym on t — i reym on tian a doko­ nał przeglądu stanu badań reym ontowskich oraz próbował w ytyczyć kierunek ocze­ kiwanych dalszych studiów nad pisarzem. Znajdując w biografii Reymonta w iele nie przebadanych spraw, Skwarczyński próbował rozważyć, o ile mogła ona rzuto­ w ać na twórczość. Na przykładzie konfliktu pokoleń (ojciec— syn) w ysnuł w nio­ sek następujący: „Nieporozumienia przyszłego pisarza z ojcem były ogarniającym całą rodzinę konfliktem człow ieka zapew ne apodyktycznego [...] z dziećmi. [...] Dla psychologicznego interpretatora twórczości Reym onta spraw a to nieobojętna. W y­ daje się, że rzutuje ona na grę pojęć moralnych w dziełach pisarza i dotyczy szeroko pojętej antynomii: natura—cyw ilizacja” (s. 7).

W sposób ogrom nie skrótowy poruszył Skwarczyński zagadnienie stosunku autora Chłopów do pozytywizm u oraz do naturalizm u (s. 17—19). W ydaje się, że przynajmniej jedna sprawa jest tu sporna: stosunek Reymonta do naturalizmu, interpretowany w św ietle notatek pisarza w „pseudodzienniku”, nabiera innych odcieni, gdy rozważania wzbogacić dodatkowym i w ypow iedziam i Reymonta, z któ­ rych jasno wynika, że w e w czesnym , bardzo w czesnym okresie jego twórczości naturalizm naprawdę się lic z y łz9.

Wśród spostrzeżeń Skwarczyńskiego na tem at życia i twórczości Reymonta w iele jest słusznych. Zdarzają się przy tym drobne potknięcia, np. pom inięcie

L egendy w analizie stosunku Reymonta do polskich gór (s. 10), bezkrytyczne po­

traktowanie pisarza jako samorodnego talentu (s. 11), m ylne oznaczenie daty kata­ strofy kolejowej, błędnie podane nazwiska (s. 18: „M. Toczyłowska” zam iast „M. Ła- ganowska”, „Kaszewscy” zamiast „Kusewscy”).

W zm iankowaną przez Skw arczyńskiego antynomię natury i cyw ilizacji w tw ór­ czości Reymonta om ówiła w sw oim artykule Aleksandra Budrecka. Ciekawa ta praca w końcowej partii zaw iera uwagi na tem at stosunku autora Chłopów do pozytywizm u i zw iązku jego pisarstw a z modernizmem.

Epopeja chłopska Reymonta stała się ośrodkiem zainteresowań Kazim ierza

28 Autorzy zam ieścili w przypisach zasobną bibliografię, która odnotowuje pra­ ce J. K r z y ż a n o w s k i e g o , S. S w i r ki , M. R z e u s k i e j , K. N i t s c h a i w ielu innych.

(11)

Wyki, rozważającego elem enty epickie tetra lo g ii30. Biorąc za punkt w yjścia spo­ strzeżenie Rzeuskiej, że opowiadacz w Chłopach przekształca się w m itotwórcę, „tworzy nie chłopską, ale w łasną w izję w si” 31, Wyka odpowiada na pytanie, jakie to mity stwarza Reymont, czy też do jakich się odwołuje w swoim d z ie le 32. Chodzi o mit zw iązany z pradawnym i pomysłami człowieka, że z góry skazana na śmierć egzystencja kiedyś tam wraca do życia. Ta wiara ugruntowała się na pod­ staw ie obserwacji rytmicznego nawrotu pór roku i w rezultacie doprowadziła do uświęcenia obyczajów i obrzędów. Chłopi to powieść o wiecznym rozpoczynaniu na nowo. Wyka znajduje w niej „typowe dla epiki przedstawiającej prawidła działania czasu narracji, czasu zdarzeń i czasu środowiska” 33 W ydaje się, że jego analiza w yjaśnia wątpliwości, wyrażane zarówno w okresie Młodej Polski jak i później przez krytyków, nie doceniających epickości w głów nym dziele Rey­ monta.

Zajmując się reym ontowskim realizmem i jego dwuznacznością, Wyka na przy­ kładzie K om edian tki i F erm entów om awia „gorzkie i pozbawione jakichkolwiek złudzeń” wyobrażenia Reymonta o konieczności przystosowania się do ż y c ia 34.

Jerzy Jarow iecki rozpatrując trylogię Reymonta R ok 1794 odnalazł w jej typie kom pozycyjnym pokrew ieństw o z Kraszewskim . Na przykładzie P olski w czasie

trzech rozbiorów i Scen sejm ow ych stw ierdził niezw ykłe podobieństwo w tworze­

niu scen i obrazów u obu pisarzy, świadczące o swoistej zależności pisarstwa histo­ rycznego Reymonta od powieści historycznych Kraszewskiego 35.

Moja w łasna książka o Reym oncie powstała w w yniku gromadzenia korespon­ dencji pisarzami studiow ania archiwum znajdującego się w Bibliotece Ossolineum. D w ie sprawy w ysunęły się w tej pracy na plan pierwszy: start pisarski Reymonta oraz jego kontakty ze św iatem kulturalnym i artystycznym.

Start pisarski. Gdy wziąć pod uwagę korespondencje nadsyłane do „Głosu”, podpisyw ane pseudonimem „Księżak”, oraz wczesne utwory, takie jak Wigilia,

Suka, Śm ierć — to, co ukazało się w druku przed r. 1894 — i porównać ów doro­

bek z obfitością zalegających w rękopisach ineditów, w ów czas młody Reymont natychm iast zmieni oblicze. Zgodnie z przyjętym i opiniami, P ielgrzym kę do Jasnej

G óry ocenia się jako pierwszą szczęśliw ą próbę połączenia reportażu z fikcją lite­

racką, a nadto jako zapowiedź ciekawego talentu. Ten stosunek do P ielg rzym k i rzutuje także na ogólną ocenę twórczości Reymonta. Traktowano go jako dzienni­ karza 36, którego porwał żyw iołowy tem peram ent epicki ; stał się „medium piszą­ cym ”, improwizatorem, pisarzem z bożej łaski, ale jakoby nie z własnych prze­

30 K. W y k a : Próba now ego odczytan ia „Chłopów ” Reym onta. „Pamiętnik

Literacki” 1968, z. 2; G ospodarka czasem w „Chłopach” Reym onta. „Ruch Lite­ racki” 1968, z. 3.

31 M. R z e u s k a , „Chłopi” R eym onta. Warszawa 1950, s. 176. 32 W y k a , Próba now ego odczytan ia „Chłopów” Reym onta, s. 67. 33 W у к a, G ospodarka czasem w „Chłopach” R eym onta, s. 149.

34 K. W y k a : R eym on t jako pisarz polsk iej prow incji. „Rocznik Towarzystwa Literackiego im. Adama M ickiew icza” 1970; R eym ontow ska m apa polskiej pro­

w incji. „Rocznik K om isji H istorycznoliterackiej” t. 10 (1972).

35 J. J a r o w i e c k i , U w agi o pow ieści h istoryczn ej W ładysław a S tanisław a

Reym onta. „Rocznik K om isji H istorycznoliterackiej” t. 10 (1972).

36 Zob. m. in. J. R. K r z y ż a n o w s k i , „The Prom ised Land”: a m odern

(12)

m yśleń i uczuć. Jest w tym sporo nieporozumień. W spomniane in edita w iele w y ­ jaśniają. Stosy wierszy, nowel, dramatów, powieści, pisanych w okresie m łodzień­ czym, świadczą o żyw ości umysłu, który zbyt w cześn ie dojrzewał wśród twardej rzeczywistości, nie nabierając przy tym poloru i giętkości w łaściw ej kształconem u w normalnych warunkach człowiekowi. Reymont jako autor P ielg rzym k i był n ie­ dojrzałym pisarzem; a le reprezentował gorzką dojrzałość życiową. Przełom uczu­ ciowy, utratę wiary, złudzenia — wszystko to m iał już za sobą. In edita pozwalają zrozumieć to wyraźnie. Pozw alają nadto zrozumieć ów pozornie niewiarygodny skok od P ielg rzym k i do Z iem i obiecanej. W yjaśniają też fakt ogrom nie szybkiego powstania K om edian tki. Pozwalają również spostrzec, jak Reymont obrabiał sw e utwory, jak długo i rzetelnie nad nim i pracował.

Kontakty Reym onta z ludźmi z jego epoki. W czesne — do tej pory są nie­ zupełnie jasne; w szelako ewidentne zainteresowanie naturalizm em i hołdow anie mu, następnie przebyw anie w kręgu „Głosu” Bohusza i w reszcie kontakty z Ocho- rowiczem i M atuszewskim wydają się dość w ym owne. One to tłumaczą odwagę Reymonta i pomysł przeniesienia się na stałe do Warszawy.

Jak widać, w pracach z lat ostatnich dominowała problematyka biografii Rey­ monta. W iele w niej zresztą pozostało kwestii nadal o tw a rty ch 37.

3. Za granicą ukazały się w ostatnich latach dwie książki o Reymoncie: Staa

Velea i Jerzego R. K rzyżanow skiego38. Są to zarysy m onograficzne na poziom ie popularnym. W pracy Velea ciekaw e w ydaje się zestaw ien ie Reym onta z rumuń­ skim pisarzem chłopskim, Liviu Rebreanu, oraz analiza recepcji R eym onta w Ru­ munii. Wyrazem trwałego zainteresowania Reymontem są również inne prace V e le a 39.

D wanaście rozdziałów książki J. R. Krzyżanowskiego obejm uje całość tw ór­ czości Reymonta. Pierw sze m iejsce zajmują utwory zw iązane z teatrem, następne

Ziem ia obiecana, Chłopi, Rok 1794, w reszcie rzeczy wcześniejsze i w ydane w ostat­

nim okresie (M arzyciel, W am pir, Bunt, K siężniczka). Osobny rozdział w książce poświęcono Reymontowi w Stanach Zjednoczonych; om ówiono w nim drobne utw o­ ry, w których pisarz starał się ustosunkować do pochłaniającej jego wyobraźnię sprawy polskiego wychodźstwa. Miała ona znaleźć wyraz w nowej, szeroko zakro­ jonej „am erykańskiej” powieści (niestety zaledwie zapoczątkowanej).

Krzyżanowski podporządkowuje w iększym powieściom w cześniejsze now ele Rey­ monta, a w ięc np. Śm ierć, Tom ek Baran, S p raw iedliw ie — Chłopom. Tego rodzaju zabieg pozwala m yśleć o dziele literackim Reymonta cyklicznie, co dla jasności wykładu ma pierwszorzędne znaczenie.

Ciekawe i now e są w książce uw agi dotyczące naturalizmu Reym ontowskiego, który przezwyciężony już w Fermentach, odezw ał się z nową siłą w Z iem i obie­

canej. J. R. Krzyżanowski (s. 30—32 i 48) odnajduje silniejsze związki Z iem i Rey­

monta z naturalistycznymi powieściam i amerykańskimi (Dreisera i Crane’a) niż z poprzedniczkami jej w Europie. Podobnie interesujące są obserwacje na tem at związków Reymonta z powieścią rosyjską, zwłaszcza z Dostojewskim (F erm en ty,

W am pir), Gogolem (F erm en ty) oraz Kuprinem i Czechowem (M arzyciel).

Artyzmowi Reymonta poświęca J. R. Krzyżanowski w iele miejsca, odwołując 37 Zob. m. in. В. К о с ó w n a, A m erykań ska pow ieść R eym onta. „Rocznik Towarzystwa Literackiego im. Adama M ickiewicza” 1971 (1972). — B. K o c ó w n a , Cz. H r u s z k a , R eym ont w K ołaczkow ie. „Przegląd Humanistyczny” 1973, nr 1.

38 S. V e l e a , R eym ont. Bucureęti 1966. — J. R. K r z y ż a n o w s k i , W ła d y ­

sław S tanislaw R eym ont. N ew York 1972.

(13)

się do analogii oraz porównań z pisarstw em Sienkiew icza i Żeromskiego. Te sam e problemy nurtowały dwóch czołowych pisarzy Młodej Polski, czego dowodem jest praw ie jednoczesne pojawienie się w druku L udzi bezdom nych i Z iem i obiecanej. W efekcie mamy dwa spojrzenia na m iasto, diam etralnie różne, ale za to jedno­ czące się w aw ersji do nienaturalnego tworu, jakim jest miasto-dżungla. W pływy Sienkiew icza odnajduje badacz w tych partiach powieści Reymonta, które odnoszą się do przeszłości, zwłaszcza szlacheckiej.

Artyzm pisarza św ięci triumfy w Chłopach, jako pow ieści im m anentnie reali­ stycznej, która wchłania, bez najm niejszej szkody dla całości, w szelkiego rodzaju „wtargnięcia” mitu, sym bolu i legendy. Wizja autentycznego życia, opartego na obserw acji szczegółu, została podporządkowana prawom moralnym (prawie że jed­

noznacznym z prawami n atu ry)40.

Ocenę polskich prac o Reymoncie (które się ukazały w ciągu ostatnich kilku lat) zam ieściły dwa czasopisma — z przeciwległych krańców Europy: paryska „Revue de Littérature Comparée” oraz m oskiew skie „Советское славяноведение” . A utorem pierwszego podsumowania jest F. L. Schoell, autorką drugiego — O. R. Ł ap atuchin a41. Te przeglądy krytyczne uzupełniają się w zajem nie. Schoell om awia m. in. wydanie krytyczne Chłopów, uwydatniając jego rangę i znaczenie.

Warto jeszcze wspom nieć o artykułach w czasopiśm ie „M ickiewicz-Blätter”, które dotyczą Jana Kaczkowskiego, tłum acza Chłopów Reymonta na niem iecki, a m ianow icie pogłoski o płatnym udziale Carla Hauptmanna w przekładzie. Sprawę poruszył Karol Musiol. Ponow nie przypomniał ją Hermann B u dd en sieg42. Zgodnie z relacją żony C. Hauptmanna, Marie Rohne-Hauptmann, która znała Kaczkow­ skiego i wysoko ceniła jego m ożliwości translatorskie, nie może być nawet m owy o układzie K aczkowski—Hauptmann. Rohne-Hauptmann z rozbrajającą gw ałtow ­

nością oświadczyła, iż powieść Chłopi ukazała się przecież wkrótce po jej zamąż- pójściu, a ona, poczynając od r. 1906, była bardzo dobrze poinformowana, nad czym jej w łasny mąż pracował. Tak obszernego dzieła nigdy nawet nie czytał. Buddensieg dokonał analizy w stępu Kaczkowskiego do przekładu Chłopów, nie znajdując w nim Żadnych usterek z punktu w idzenia znajomości niemczyzny. Orzekł, iż nie ma nawet najm niejszych podstaw do posądzenia, by Hauptmann pomagał Kaczkowskiem u i by mógł się w ogóle takiej pracy p o d ją ć43. Ta obrona ma przy tym sw oistą w ym ow ę, ponieważ chodzi o w ytępienie błędu, powtarzającego się ostatnio w niem ieckich słow nikach encyklopedycznych, w których pseudonim Kacz­ kowskiego, „Jean Paul d’Ardeschah”, zaczęto przypisywać Hauptmannowi.

Barbara Koców na

40 O książce J. R. Krzyżanowskiego obszerniej piszę w osobnej recenzji („Prze­ gląd Hum anistyczny” 1973, nr 1).

41 F. L. S c h o e l l , W. S. R eym on t aujourd’hui. „Revue de Littérature Com­ parée” 1973, nr 1/3. — О. P. Л а п а т у х и н а , Книги о Реймонте. „Советское славяноведе­ ние” 1973, nr 2. Bardzo ciepłe słow a poświęca autorka tom ikowi R eym ont w e Fran­

cji, zwracając uw agę na zasługi F. L. Schoella. Omawia m. in. książkę B. Kocówny

i wspom ina o artykule J. R. Krzyżanowskiego R eym on t w A m eryce („Ruch L ite­ racki” 1970, nr 3).

42 К . M u s i o l , „Die Bauern” von W ładysław Reym ont. „M ickiewicz-Blätter” z. 40/42 (1969). — H. B u d d e n s i e g , W er ü bertrug „Chłopi” („Die Bauern”) von

R eym ont ins D eutsche? Jw., z. 47/58 (1971).

43 Szczegóły zob. w : B. K o c ó w n a , K to spraw ił,, że chłopi polscy przem ów ili

Cytaty

Powiązane dokumenty

Sąd Pierw- szej Instancji rozpoznając sprawę w trybie orzeczenia wstępnego, może uznać, że wymaga ona orzeczenia, które mogłoby naruszyć jedność bądź spójność

jąc ewentualne wprowadzenie autentycznej odpowiedzialności karnej osób praw- nych, Autor sugeruje objęcie odpowiedzialnością karną tylko określony krąg osób prawnych

zem na uniw ersytetach zagranicznych. Otoczenie na dworze królewskim zjednał sobie uprzejmością i powagą, a nade wszystko „królewską cnotą szczodrobliwości”

Jeżeli jesteś uczniem szkoły albo oddziału z nauczaniem języka mniejszości narodowej – musisz również przystąpić do części pisemnej egzaminu z języka tej mniejszości

Increased service power absorption (P.A.5) could be expressed as follows: Thus increased ¿FOconsumption in relation to sea trial condition would be.

the experiment, upstream of the bend entrance the bed shear velocity is equa1 to u*- 0.044 mis while the fal1 velocity of the suspended sediment is: w - 0.017 mis (from the

voldoende hoge S02 conversie bereikt. Dit is te begrijpen als men bekijkt wat er gebeurt als de stroom een lagere temperatuur dan 'toegestaan' heeft: door de

warmtewisselaar in de draineerleiding aan te brengen. - Dit vat kan echter ook leeglopen door een storing in zijn toevoer. Het is een buffervat en daarom mag het