• Nie Znaleziono Wyników

Głos Słupski , 2005, lipiec, nr 158

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Głos Słupski , 2005, lipiec, nr 158"

Copied!
20
0
0

Pełen tekst

(1)

Na zdjęciu: dziewięć osób trafiło do szpitala po tym jak w Wielogłowach bus.zderzył się

, 5 3 ( 4 1 3 4 ) Sprawia wrażenia

ociężałego i leniwe­

go... Ale to tylko pozo­

ry. W ł a ś n i e został młodszym ratowni­

kiem. Od kilku dni strzeże bezpieczeń­

stwa wczasowiczów na plaży.

czasie II w o j n y ! Ekspert polsko-brytyj- skiej komisji prof. An­

drzej Pepłońskl ujaw­

nia naszym Czytelni­

kom treść nieznanych dokumentów I niezna­

ne epizody!

str. 5

sła, czarne koszule i zapowiedź strajku. Tak było rok temu przed połączeniem szpitali w Miastku I w Bytowie.

A jak jest teraz?

SZPITAL

NASZ".'.

Nakład gazety 51.448 egz. str. 4 sir. 8

DZIENNIK POMORZA ŚRODKOWEGO

- Byli przytomni, ale potwornie krzyczeli z bólu...

Horror na drogach

Pierwsze ofiary wakacji na drogach regionu słupskiego. Wystarczyło kilkanaście godzin przed weekendem, aby w wypadkach samo­

chodowych rannych zostało 12 osób, a mło­

da kobieta straciła życie. Przyczyna tragedii niemal zawsze Jest ta sama - brawura l zbyt duża prędkość.

Tragicznie zakończyła się wyprawa czwórki młodych słupszczan na pokaz fajerwerków do Ustki. Wracając w nocy z imprezy volkswage- nem passatem, 23-letni kierowca w trakcie wy­

przedzania ^jechał na prawą część jezdni i na pobocze. Stracił panowanie nad kierownicą.

Wpadąjąc znów na drogę auto dachowało. Nąj- poważniejszych obrażeń doznała 30-letnia pa­

sażerka. Mimo reanimacji zmarła po przewie­

zieniu do szpitala. 29-letni kierowca trafił na oddział z urazem głowy, a kolejny z pasażerów z połamanymi nogami. Czwarty słupszczanin po opatrzeniu ran został zwolniony do domu. - Tb pierwszy śmiertelny wypadek tego lata. Po­

wodem była prawdopodobnie zbyt duża pręd­

kość, dokładne okoliczności wypadku badamy - mówi Piotr Sochacki, naczelnik słupskiej

„drogówki". z autoousem F o t . Krzysztof Tomasik

Nie trzeba było długo czekać, aby do kolejne­

go niebezpiecznego wypadku doszło w podsłup- skich Wielogłowach na krajowej „szóstce". - Wiozłem z Główczyc około 30 osób. Na przystan­

ku zauważyłem dwóch pasażerów. Zwolniłem więe i zjechałem na pobocze. W tym momencie w lusterku spostrzegłem, że niebezpiecznie blisko mnie jest volkswagen transporter - relacjonuje Władysław Stępień, kierowca autobusu firmy

„Rami". Kierowca volkswagena z dużą siłą uderzył w tył autobusu. Pasażerom autokaru nic się nie stało, ale wszystkie dziewiędosób z samochodu trafiło do szpitala. - Kiedy ich wy­

ciągano z wraka byli przytomni, ale potwornie krzyczeli z bólu. Kierowca tłumaczył, że oślepi­

ło go słońce - opowiada W. Stępień. Przez po­

nad godzinę fragment pasa ruchu na krajowej

„szóstce" był zamknięty.

-Kierowcy lekceważą podstawowe zasady bez­

pieczeństwa na drodze - grzmi P. Sochacki.-Po dzisiejszym dniu doskonale widać, że chęć przy­

spieszenia podróży, może mieć tragiczny finał.

W tym miesiącu na drogach województwa po­

morskiego zginęło już 10 osób, a kilkadziesiąt zostało rannych, (nik)

Masz pytanie lub problem?

Napisz, zadzwoń do nas!

SŁUPSK centrala

842-54-18

W redakcji dyżuruje 9.00-13.00 PIOTR BASARAB

Krew jedzie w Polskę

Słupska krew jest poszukiwana w Polsce. Wiele miast w kraju alarmu­

je właśnie o braku jej zapasów. La­

tem jest między innymi więcej wy­

padków samochodowych, a to spra­

wia, że krwi potrzeba więcej niż zwy­

kle. Poza tym wielu krwiodawców - studentów i młodzieży szkolnej, opuszcza o tej porze większe miasta i pojawiąją się problemy. Regional­

ne Centrum Krwiodawstwa i Krwio­

lecznictwa w Słupsku wysyła teraz krew między innymi do Kliniki Kar­

diochirurgii w Gdańsku - gdzie lecze­

ni są pacjenci z naszego regionu oraz do Centrum Hematologii i Onkolo­

gii w Warszawie. Słupskie zapasy starczą na około dziesięć dni. (pio)

G Ł O S

a s s B B i a H a a u a

GŁOS KOSZALIŃSKI ]^0M)8 gŁUMKl

WYPRZEDAZ

5 0%

Nadaj w Biurach Ogłoszeń

Fajerwerki, samba i

Przed nami kolejny upalny week­

end. Jak zapowiadąją synoptycy, w mieście temperatura w cieniu może dojść nawet do 30 stopni Celąjusza.

Warto więc poszukać ochłody nad morzem. -Na wybrzeżu będzie gorą­

co i słonecznie-mówi Krzysztof Ści- b o r z biura prognoz pogody Calvus.

- Poza tym będzie wiał umiarkowa­

ny wschodni wiatr, a to oznacza, że zapowiadąją się idealne warunki dla wszystkich miłośników sportów wod-

W SOBOTĘ ;

7 000 000

PRZEWIDYWANA PULA NA WYGRANE I STOPNIA

nych - dodąje. Co prawda na kąpiel w morzu dla niektórych może być jeszcze za wcześnie, bo temperatu­

ra wody nie przekracza 17 stopni, ale z pewnością nie będziemy się nudzić.

Festiwal Sztucznych Ogni, gorące i taneczne rytmy prosto z Brazylii, czyli I Międzynarodowy Festiwal Ca- poeira, wyścig kolarski Pomorski Klasyk... - to tylko niektóre z licz­

nych atrakqi w ten weekend, (man) Szczegóły na stronie 20

C E N T R U M S T O M A T O L O G I C Z N E

DENTMAX B . S . U R B A Ń S C Y Pllla S z c z e c i ń s k i e ) Kliniki

•SZKIELET ELASTYCZNY BEZ METALU

• KORONY PORCELANOWE BEZ METALU

• LICÓWKI PORCELANOWE

• IMPLANTY NATYCHMIASTOWE 78-320 Połczyn Zdrój, Zdrojowa 6

+48/94 366-26-72 poniedziałek - piątek: 9.00-19.30

sobota: 10.00 -13.00 § www.dentmax.pl g

Wydajemy nagrody!

Drodzy gracze, cały czas wydajemy narody z puli pocieszenia. Cze­

kamy na Państwa w redakcji w Koszalinie przy ul. Mickiewicza 24 oraz w Słupsku przy ul. Filmowej 2, do 13 lipca (oprócz soboty i niedzieli) w godzinach od 10 do 15.30. Od poniedziałku 11 lipca do 18 lipca w oddziałach redakcji wydajemy nagrody osobom, które zadeklarowały odbiór telefonicznie, (anla)

zoe for ladies only | galeria emka | ul. Jana pawła II 201 75-452 koszalln | tel. 094/347 61 75

Czarni bez Franka

Kibice koszykówki w Słupsku za­

łamują ręce. Grający od ośmiu lat w Czarnych Słupsk, wychowanek drużyny Rafał F r a n k zmienił bar­

wy klubowe. Od nowego sezonu bę­

dzie reprezentował beniaminka Era Basket Ligi - Polpak Świecie.

Mający 200 centymetrów wzrostu skrzydłowy w ostatnim sezonie zdobywał średnio 14 punktów w meczu. Słupski klub otrzyma oko­

ło 40 tysięcy złotych z tytułu odej­

ścia swojego wychowanka. -Zapro­

ponowaliśmy mu 43-procentową podwyżkę. Jednak Rafał nie przyjął naszej oferty. Propozycja Polpaku widocznie była lepsza. Oczywiście żałujemy, że nie udało nam się za­

trzymać go w drużynie. Tym bar­

dziej że to nasz wychowanek i rodo­

wity słupszczanin - mówi A n d r z e j T w a r d o w s k i , prezes słupskiej drużyny, (pb)

Na zdjęciu: tegoroczny festiwal sztucznych ogni w Ustce jest rekordo­

wy. Pierwszego dnia na pokazach bawiło się 30 tysięcy ludzi!

Fot. Krzysztof Tomasik

Europa w strachu

Ciągle rośnie liczba ofiar czwartkowych zamachów w stolicy Wielkiej Brytanii. Wczoraj mówiło się już o ponad 50 zabitych, 22 osoby pozosta­

wały w stanie krytycznym. A w całej Europie panuje uczucie strachu i wyczekiwania. Kogo zaatakują następnego? (mro)

Więcej czytaj na stronach 213 Ulewny, padąjący niecałą godzinę,

deszcz sparaliżował Miastko. Usuwa­

nie szkód potrwa kilka dni. W czwar­

tek późnym wieczorem w kilku punk­

tach miasta woda zalała ulice, tworząc kilkudziesięciometrowe jeziorka. Sa­

mochody, aby wydostać się z centrum, jeździły chodnikami. Zalany został na około metr park miejski przy ulicy Grunwaldzkiej. Woda wdarła się do nisko położonych sklepów. - Straci­

łem część towaru. Zalany jest kompu­

ter i inny sprzęt. Woda wlała się do sklepu od zaplecza. Nie wiem jak so­

bie teraz poradzę, bo nie byłem ubez­

pieczony - martwi się Wiesław Do­

b r o w o l s k i , właściciel sklepu prze­

mysłowego przy ulicy Wybickiego.

Woda podmyła też w kilku miejscach chodniki i ulice. Na ulicy Koszaliń­

skiej zrobiła się kilkumetrowa wyrwa.

Nie ma chodnika i części ulicy. Zawa­

lił się też słup energetyczny. Na szczę­

ście nie ucierpiał żaden kierowca i pie­

szy. Ogromna dziura jest też w chod­

niku przy ulicy Dworcowej. W piątek służby drogowe rozpoczęły naprawę ulic i chodników, (ang)

Powódź w upał

Na zdjęciu: przy ulicy Koszalińskiej nie ma chodnika i części jezdni.

Podmyła je woda Fot. Andrzej Gurba

I NADAJ TYLKO U NAS /§§?

i POLSKIE OGŁOSZENIA^

| Warszawa, Kraków, Poznań, Gdańsk, Wrocław 5 ^ ' i Twoje ogłoszenia gdzie tylko chcesz ^

i sam wybierasz

% 3 S t . P a n c r a s >

0 = K i n g ' s C r o s s

W hołdzie zabitym mieszkańcy Londynu składają kwiaty w miej­

scach tragedii. Fotorzepa

(2)

i f l

GŁOS KOSZALIŃSKI/GŁOS SŁUPSKI

ŚWIAT / KRAJ / REGION Sobota - niedziela, 9-10.07.2005 r.

MMMMMM

Europa zagrożona?

Zamachy w stolicy Wielkiej Brytanii spowodowały, że we wszystkich krajach Europy zapanował strach. Czy my będziemy następni - pada pytanie. By do tego nie dopu­

ścić we wszystkich państwach służby bezpieczeństwa zostały postawione w stan pełnej gotowości. W Warszawie jeszcze w czwartek zwołane zostało posiedzenie sztabu kryzysowego. Eksperci od bezpieczeństwa przeanalizowa­

li sytuację w metrze w naszej stolicy. - Stołeczna policja zwiększyła liczbą patroli, m.in.

na lotnisku Okęcie, w metrze i na dworcach kolejowych - powiedział A n d r z e j Browa- r e k z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji.

Jak podkreślił, metro jest objęte stałym policyjnym monitoringiem. Z kolei wice­

szef Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji Tadeusz Matusiak zapewnił, że wszystkie służby zostały postawione w stan wyższej gotowości. W Niemczech wprowadzono podwyższone środki bezpieczeństwa. Na lotniskach, dworcach kolejo­

wych i na przejściach granicz­

nych nie sposób nie zauważyć większej liczby patroli. Podob­

nie jest we Włoszech. Wzmoc­

niono środki bezpieczeństwa i zwołano specjalne narady sztabów kryzysowych mini­

sterstw spraw zagranicznych i wewnętrznych. Włosi obawiają się, że mogą być kolejnym celem terrorystów, bo ich woj­

ska ciągle stacjonują w Iraku.

We Francji wprowadzono naj­

wyższy stopień pogotowia anty­

terrorystycznego. Dodatkowe' środki bezpieczeństwa obowią­

zują w moskiewskim metrze, na lotniskach, dworcach autobusowych i kolejowych.

Wzmocnione patrole mtiitgł^ ' "

ochraniają placóWki dyploma­

tyczne i obiekty użyteczności publicznej. (mro, cza)

1 8.07.2005 r. 1

m • K U :<•

średni

4,0885 zmiana

m y W1

średni

3,4351 +0,0346

8.07.20Ó5 r

W I G 28925,62 +1,27%

O B R O T Y 542 min zł

IWIELKA BRYTANIA

Dzień po serii tragicznych zamachów

Na ulicach Londynu nie sposób nie natknąć się na patrole policji. Fotorzepa

8

Losowanie z piątku 8.07 MULTILOTEK 1, 5, 9,13,14,16,19, 23, 30, 32, 36,43,57,58,64,66,69,70,73,77

TWÓJ SZCZĘŚLIWY NUMEREK Losowanie I: 12, 14, 22, 23

Losowanie II: 14 Wygrane z czwartku 7.07 • TWÓJ SZCZĘŚLIWY NUME­

REK: I, II stopnia - brak, III - 14.368,30 zł, IV - 97,80 zł, V - 9,40

zł. (cza)

Tego nie spodziewał się nikt. Przypomnijmy, w czwartek rano seria zamachów wstrząsnęła Londy­

nem. Do eksplozji doszło na trzech stacjach metra i w autobusie. Ucierpiało w nich wielu ludzi.

Poszkodowani Polacy

Późnym wieczorem wiadomo było, że zabitych jest 37 osób i 700 rannych. Później policja brytyjska poin­

formowała o 50 zabitych, a wśród rannych 22 osoby są w stanie krytycznym. Wśród rannych są także Po­

lacy. Nasz konsulat w Londynie potwierdził informa­

cje dotyczące trzech osób polskiego obywatelstwa zna­

lezionych w szpitalach. Na razie jednak wszelkie dane są przeznaczone do użytku wewnętrznego konsulatu.

Wcześniej przedstawicielka służb prasowych Konsu­

latu Generalnego RP w Londynie Katarzyna Kro- p i w n i c k a powiedziała, że nie udało się skontaktować z sześcioma Polakami. Rzecznik MSZ A l e k s a n d e r Chećko powiedział, że polska ambasada i konsulat generalny w Londynie nie ustają w ustaleniu, czy wśród poszkodowanych w czwartkowych zamachach są obywatele polscy.

Strach opanował Londyn

Dokładnie dobę po tragicznych zajściach w Londy­

nie znowu zapanowała atmosfera strachu. O godzinie 9 okazało się, że na trzech stacjach metra - Euston, Liverpool Street i Charing Cross - mogą znąjdować się kolejne bomby. Ewakuowano więc stamtąd wszystkich pasażerów. Alarm okazał się fałszywy.

Do podejrzanych przypadków policja była wzywana jeszcze kilkakrotnie. - Kolega przyjechał do pracy i mówił, że właśnie widział jak cała ulica była zabloko­

wana, bo ktoś zgłosił, że w samochodzie siedzą podej-

• K R O N 1 K A i

J

( j U i Y J N A Złapani po czterech latach

Szczecińska policja zatrzymała trzech mężczyzn podejrzewanych o napad na konwój w Szczecinie w lutym 2001 roku. Bandyci zaatako­

wali wtedy dwóch konwojentów, użyli gazu obezwładniającego i pał­

ki. Ukradli ponad 200 tys. złotych.

Sprawę umorzono po czterech mie­

siącach, gdyż nie znaleziono spraw­

ców. Po czterech latach policja tra­

fiła na trop, m.in. w skutek badań DNA. W ręce policji wpadli 48-let- ni R y s z a r d S., 29-letni Robert G.

i 37-letni Zbigniew K. Grozi im do 12 lat więzienia.

Tragedia podczas kąpieli 18-letni Mateusz utonął wczoraj podczas kąpieli w stawie we wsi Przystawy koło Malechowa. Do tra­

gedii doszło w piątek około godzi­

ny 14. Po południu nurkowie zna­

leźli ciało, (mas) Wprost pod koła

Do dwóch potrąceń doszło w Szczecinku. Na ul. Kościuszki 64-letnia kobieta w okolicach pa­

sów przebiegała przez jezdnię i wpadła pod volkswagena passata.

Doznała złamania podudzia i ura­

zu głowy. Natomiast na ul. Naru­

towicza pod koła opla vectry dostał się 6-letni chłopiec, który wbiegł na pasy. Ze stłuczoną głową, urazem biodra i klatki piersiowej przewie­

ziony został do szpitala.

Jednak się powiesił Niestety, nie udało się zapobiec samobójstwu 52-letniego miesz­

kańca Szczecinka. Trzy dni wcze­

śniej stracił on pracę. Załamał się i zaczął pić. W środę wieczorem groził, że skończy ze sobą. Zarzucił nawet sobie przewód na szyję, ale jego żona zdążyła w porę mu go ściągnąć. Mężczyzna zamknął się jednak w pokoju i tam się powie­

sił:

Odjechał bez właściciela W nocy z czwartku na piątek w Szczecinku skradziono volkswage- na T 4 z 1992 r. Pojazd zaparkowa­

ny był na osiedlu Kopernika. Wła­

ściciel wycenił straty na 15 tys. zł.

Zahaczył rowerzystę W Łubowie (gm. Borne Sulinowo) podczas wyprzedzania autobus po­

trącił rowerzystę. Poszkodowany doznał złamania ręki i ogólnych

ISZKOCJA

Strach i niepewność

Fałszywe doniesienia o kolejnych bombach, ewakuacje stacji metra, rosną­

ca liczba ofiar i obawa, że to jeszcze nie koniec zamachów - to Londyn dzień po serii wybuchów w finansowym centrum stolicy Wielkiej Brytanii.

mmmm

rżani ludzie i mogą mieć ze sobą bombę. Na miejscu było pełno policji z psami. O podobnych przypadków w całym Londynie słyszy się ciągle - relacjonuje Ra­

dosław Kamiński ze Słupska, pracujący w Londynie.

Ttaeba być czujnym

Policja apeluje jednak do Londyńczyków o wzmożo­

ną czujność. Szef brytyjskiego resortu spraw we- wnętrap^da,Charles C l a r k ostrzegł ponownie, że termrytofclrtórey dokonali wczorajszych zamachów w metrze londyńskim, mogą uderzyć ponownie. Jedno­

cześnie powiedział, że władze brytyjskie poważnie podchodzą do zamieszczonego w sieci internetowej oświadczenia grupy, która przyznała się do zamachów.

Była to Tajna Grupa Świętej Wojny Al-Kaidy w Euro­

pie.

Według brytyjskich ekspertów, zamachowcy mogli pochodzić z terrorystycznych siatek z Algierii i Północ­

nej Afiyki, które mają swe komórki w Londynie. Stam­

tąd pochodzili terroryści, którzy przeprowadzili zama­

chy w Madrycie.

Życie wraca do normy

W piątek życie Londyńczyków powoli zaczęło wra­

cać do normy. Rano tysiące mieszkańców ruszyło do pracy i szkół. Większość linii metra zaczęła kursować.

Otwarto wszystkie stacje metra z wyjątkiem King Cross. Normalnie zaczęły jeździć także autobusy. Za­

mknięte pozostały ciągle drogi wokół miejsc wczoraj­

szych zamachów. Pasażerowie muszą jednak liczyć się z utrudnieniami i opóźnieniami. Władze apelują, by ludzie unikali udawania się do centralnego Londynu, jeśli nie jest to absolutnie konieczne.

(mro)

Szczyt G-8 |

Pomogą Afryce

50 miliardów dolarów - o tyle kraje grupy G-8 zwiększą pomoc dla Afry­

ki. Taką decyzję podjęli przedstawiciele ośmiu najbogatszych państw świata. To nie wszystko. Anulują też długi najbiedniejszych państw kon­

tynentu oraz wesprą trzema miliardami dolarów Autonomię Palestyń­

ską. W Gleneagles w Szkocji ustalone zostały również kierunki działań w Afryce na najbliższe lata. Obejmą one m.in. wprowadzenie powszech­

nego dostępu do leków na AIDS i pomocy dla tych afrykańskich rządów, które nie łamią praw człowieka. Nową rundę rozmów w sprawie zapo­

biegania zmianom klimatycznym zaplanowano na 1 listopada. Spotka­

nie, poświęcone ograniczeniu emisji gazów cieplarnianych, odbędzie się w Wielkiej Brytanii, (mro)

Zbierajcie faktury, bo... |

Będzie zwrot pieniędzy!

Budujesz mieszkanie, bądź po prostuje remontujesz? Możesz więc liczyć na zwrot części pieniędzy. Sejm przyjął jednogłośnie ustawę o rekompen­

sacie za wzrost podatku VAT na materiały budowlane. Zwrot będzie przy­

sługiwał tylko osobom fizycznym. Poprawki przyjęte przez sejm dotyczą ograniczenia wysokości rekompensaty do 70 metrów kwadratowych w przypadku budowy mieszkania lub domu oraz do 30 metrów kw. w przy­

padku remontu mieszkania. W praktyce będzie to oznaczać, że rekompen­

sata będzie wynosić ok. 12,3 proc. poniesionych kosztów. Poseł Zbigniew J a n o w s k i wyliczył, że maksymalna kwota zwrotu podatku w przypadku budowy mieszkania wynosić będzie około 20-22 tysięcy złotych, a w przy­

padku remontu mieszkania - około 10 tysięcy złotych. - A to oznacza wy­

datki odpowiednio 180 tys. zł i 60-70 tys. zł, więc nie są to małe kwoty - powiedział. Wprowadzono także poprawkę, która zakłada, że o częściowy zwrot podatku mogą ubiegać się małżonkowie łącznie, nawet jeżeli rozli­

czają się z dochodów oddzielnie. Uregulowania zawarte w ustawie mają łagodzić skutki podniesienia od pierwszego maja 2004 roku podatku VAT z 7 do 22 procent na materiały budowlane dla osób budujących własne mieszkanie lub prowadzących remont. Przepisy mają wejść w życie pierw­

szego stycznia 2006 roku. Zwrot wydatków na wymienione w ustawie cele dotyczyć będzie okresu od pierwszego maja 2004 roku do 31 grudnia 2007 roku. Wszystko trzeba udokumentować fakturami, (mro)

Lepper pokaże teczkę

Przewodniczący Samoobrony A n d r z e j Lepper wystąpił z wnioskiem do prezesa Instytutu Pamięci Narodowej o udostępnienie opinii publicznej pełnej zawartości teczki z materiałami na jego temat, jeżeli taka istnieje.

Przewodniczący chce, aby zawartość jego teczki była zamieszczona w Inter­

necie. Tymczasem z nąjnowszego sondażu CBOS wynika, że gdyby wybory prezydenckie odbyły się w lipcu to na Włodzimierza Cimoszewicza gło­

sowałoby 31 procent badanych. Drugi kandydat - Lech Kaczyński cieszy się 20-procentowym poparciem. Kolejni w wyścigu do nąjwyższego urzędu w państwie są: Zbigniew Religa -13 procent poparcia, Andrzej Lepper -12 procent, D o n a l d Tusk - 9 procent, Marek Borowski - 5 procent, Maciej Giertych i Jarosław Kalinowski - po 3 procent. Na końcu pre­

zydenckiego peletonu są: Henryka Bochniarz, Maria Szyszkowska i Stanisław Tymiński, którzy mogą liczyć na 1-procentowe poparcie, (mro)

,Nie umiera ten, kto trwa w pamięci"

Z głębokim żalem zawiadamiamy, ż e 6.07.2005 r. zmarł

..MIECZYSŁAW MOSKALIK

Ceremonia pogrzebowa rozpocznie się o godz. 10.00 w dniu 11.07.05 r. w Cerkwi przy ul. Niepodległości 24 w Koszalinie.

Msza święta żałobna odprawiona zostanie o godz. 10.30 Pogrążona w s m u t k u r o d z i n a

potłuczeń. Ponieważ nie mogła do-1 jechać żadna karetka pogotowia, wezwano śmigłowiec ratownictwa medycznego, który przewiózł ofia­

rę wypadku do szczecineckiego szpitala, (rob)

Bagaż z mercedesa Torbę podróżną z zawartością, w tym rzeczami osobistymi skradzio­

no z parkującego przy ul. Rzecznej w Kołobrzegu mercedesa. Właści­

ciel oszacował straty na ok. 3.700 złotych.

Dodał gazu i nie oddał 7,5 tys. zł warte były dwa moto­

rowery Hurricane, które nie wróci­

ły do wypożyczalni przy ul. Spokoj­

nej w Ustroniu Morskim. Wypoży­

czający miał j e oddać w ciągu dwóch godzin.

Znów przez otwarte okno Torba z dokumentami, telefon komórkowy, aparat fotograficzny i inne przedmioty o wartości ponad 1,5 tys. złotych padły łupem zło­

dzieja, który wszedł przez otwarte okno do ośrodka wypoczynkowego przy ul. Korzeniowskiego w Koło­

brzegu. (ima)

Rodzinie, Bliskim, Przyjaciołom, Kolegom Sportowcom, Sąsiadom, Znajomym, Księdzu z parafii w Mśclcach oraz Wszystkim, którzy brali udział w ostatniej drodze

naszego Kochanego Męża, Tatusia i Dziadka

ś p .

serdeczne podziękowania składa ŻONA Z SYNAMI

Dziękujemy również firmie Dom Pogrzebowy °Wrotniewscy"

za godną i profesjonalną obsługę ceremonii pogrzebowe/.

W d n i u 6.07.2005 r. zmarła n a s z a Najukochańsza Mama, Babcia i Prababcia

śp.

WERONIKA KIRBUT

Pogrzeb odbędzie się dnia 9.07.2005 r. o godz. 13.00

w kościele pw. NSPJ w Białogardzie, ul. Dąbrowszczaków 5.

Pogrążona w s m u t k u r o d z i n a

Z głębokim żalem zawiadamiamy, że 6 lipca 2005 r o k u zmarł mój Ukochany

Mąż, Syn, Zięć, Szwagier

. ANDRZEJ ROSTEK

Ceremonia pogrzebowa rozpocznie s i ę § 9.07.05 r. (sobota) o godz. 12.30 § w kaplicy n a Cmentarzu Komunalnym (

w Koszalinie.

Pogrążona w s m u t k u rodzina l

Redaktor naczelny - Mirosław Marek Kromer

I zastępca redaktora naczelnego - Przemysław Stelanowski zastępca redaktora naczelnego - Bogdan Stech Sekretarze redakcji: Krystyna Juazkiewicz, Przemysław Niechciał, Jerzy Szych

Prezes zarządu • Karol Wlazło Wydawca: Dziennikarska Oficyna Wydawnicza „Rondo" sp. z o.o., ul. Mickiewicza 24, 76-004 Koszalin, tel. 347-36-99, e-mail: gloakoaz 9rondo.com.pl

Skład i łamanie DOW „Rondo"

Druk: Drukarnia „Rondo" w Koszalinie, ul. Słowiańska 3a, telVfax 340-36-98

„GŁOS KOSZALIŃSKI"

75004 Koszalin, uL Mickiewicza 24, centrala, taL 347-85-98 e-mafli gl<MŁi»iOn»i<ŁłXCTn.pl

BIURO OGŁOSZEŃ: 75004 KbezaUn, uL Mickiewicza 24, t e V h z 340-78-U. RO. e-mail bogk*koerond£MX7m.pl, www4kakoeMlinakLcom.pl Oddziały redakęji i Biura Ogłoateń:

w Drawsku Pomorskim: ul. Zamkowa 18, tel. 36-332-62; Biuro Ogłoszeń: pl. Konstytucji 1, tel. 36-342-04; w Białogardzie: ul. 1 Mąja 16, tel. (312) 66-66; w Kołobrzegu; ul. Katedralna 12 (hotel Centrum, pok. 111), tel. 36-460-80, 36-271-49; w Szczecinku: pl. Wolności 6 (I piętro, p. 10), tel Aa* 37-423-89

„GŁOS SŁUPSKI"

BIURO OGŁOSZEŃ: 76-200 Słupsk, u l Filmowa 2, tel/fax 84ZOW7 Oddziały redakcji i Biura Ogłoszeń: A w Człuchowie: uL Królewska lb, td. 8342668; . . . « H f c . - w Miastku: uL Dwoeowa 29, teL 867-62-82.

(3)

W powszechnej opinii ratownicy w Londynie zdali bardzo trudny egzamin.

Sobota - niedziela, 9-10,07.2005 r. GORĄCA S P R A W A

GLOS KOSZALIŃSKI/GŁOS SŁUPSKI

Nowy Jork, Moskwa, Madryt, Biesłan, Londyn...

Znów uderzyli

Czwartek. Cztery wybuchy w centrum Londynu. Kilkadziesiąt ofiar śmier­

telnych, setki rannych. Panika, strach, rozpacz. Terroryści znów uderzyli w niewinnych ludzi. Wstrząśnięta jest cała światowa opinia publiczna. Szok i chwile grozy przeżywaliśmy także my, Polacy. Wielu naszych rodaków w chwili ataku przebywało w Londynie. Byli wśród nich także mieszkańcy naszego regionu.

Londyn dzień p o

Jak wygląda życie w Londy­

nie po dramatycznych czwart­

kowych wydarzeniach? Wczo­

raj (w piętek) skontaktowali­

śmy się z przebywającą w Lon­

dynie Karoliną Paszkowską z Koszalina:

- Nadal niewiele wiadomo o poszkodowanych rodakach.

Ogólnie panuje wielka panika i zamieszanie. Jest około 700 osób rannych i służby ciągle li­

czą He osób zginęło. Wiele osób nie wraca do swoich do- mow, bo zostali w hotelach w centrum. W sumie wszyscy są zszokowani i przerażeni tymi wybuchami. Powiem szczerze, że sama boję się jechać do pra­

cy. Nikt nie ma pewności czy to będzie normalny dzień, (kos)

Strach i trwoga to uczucie, które połączyło londyńczyków

nie większych pieniędzy. Czwart­

kowy atak na Londyn pokazuje, że w tej sprawie jest jeszcze dużo do zrobienia. Dlatego m.in. nigdy riie chciałbym mieszkać po sąsiedzku z muzułmaninem, bo nie wiadomo co i kiedy przyjdzie mu do głowy.

C ~ f

Mirosław Szellgowskl, nauczy­

ciel języka angielskiego z Kosza­

lina:

- Cześć krajów związanych z isla­

mem czuje sif zdominowana przez kulturę zachodnią. I dlatego robią to, co robią. Powinniśmy się ich obawiać, a dokładniej tych rady­

kalnych, którzy reprezentują islam wojujący. Ale fanatyków religijnych nie można zwalczać z taką drapież­

nością. Amerykański atak na Irak był bezmyślnością. Początkowo popierałem tę interwencję. Zmieni­

łem jednak zdanie. Nie można być takim żandarmem. Jestem za me­

todami pokojowymi. Nie przeszka­

dzałoby mi, gdybym miał za sąsia­

da muzułmanina, ale liberalnego.

Czy istnieją tacy? Mieszkałem kie­

dyś w południowej dzielnicy Londy­

nu, wtedy miałem za sąsiadów muzułmanów, także przedstawicie­

li innych narodowości, Hindusów, W e wczorajszej gazecie opublikowaliśmy pierwsze, gorące opinie naszych Czytelników o

ataku na Londyn. Rozmawialiśmy z nimi tuż po dramacie. Wściekłość i... bezsilność - takie uczucia dominowały wczoraj.

Dzisiaj, kiedy mijają kolejne godziny od ataku terrorystów na Londyn, stawiamy inne pyta­

nia. Czy po kolejnym śmiertelnym uderzeniu terrorystów obawiacie się islamu? Czy mieliby­

ście coś przeciwko temu, żeby Waszym sąsiadem został muzułmanin? Czy Polacy nadal po­

winni pomagać Czeczenom?

gię jako wojującą, agresywną, ale przecież - z tego, co wiem - islam religią agresywną nie jest. Nie miałbym absolutnie nic przeciwko temu, by moim sąsiadem był mu­

zułmanin. O charakterze sąsia­

da nie decyduje jego wyznanie, lecz cechy jego osobowości. Dla mnie liczy się to, jakim jest człowiekiem.

Czy powinniśmy pomagać Czecze­

nom? Odpowiem tak. Kiedy myśmy żyli w niedemokratycznym pań­

stwie, nierządzonym samodzielnie, Europa i inne krąje pomagały nam.

Ryszard Molenda, sołtys Dębi­

ny w gminie Ustka:

- Dlaczego nie mielibyśmy poma­

gać Czeczenom? Prezydent P u t i n twierdzi, że wszyscy oni aą terrory­

stami, ale to nie jest prawda. Nie można obwiniać całego narodu za to, co robi garstka Czeczenów-ter- rorystów. Z terroryzmem, szczegól­

nie w wykonaniu fanatyków religij­

nych dysponujących wielkimi pie­

niędzmi, trudno będzie zwyciężyć.

Jedynym sposobem na ogranicze­

nie ataków zamachowców jest so­

lidarność całego świata i przezna­

czenie na walkę z nimi zdecydowa­

Kurdów, Żydów. Było bardzo spo­

kojnie, nikt nie występował prze­

ciwko drugiemu, (mas)

Mariusz Chmiel, wójt gminy Słupsk:

- Pomiędzy muzułmanami a ter­

rorystami nie można stawiać zna­

k u równości, bo oznaczałoby to skazanie na cierpienia zwykłych wyznawców islamu, którzy nie mają nic wspólnego z terrory­

zmem. Najbogatsze, i najsilniejsze państwa muszą utworzyć jakieś siły, wojsko które skupiłyby się wyłącznie na walce z terrory­

zmem. W pojedynkę nikt nic nie zdziała. A narodom, takim j a k Czeczeńcy, należy pomagać. Pa­

miętajmy, że najłatwiej jest namó­

wić do przeprowadzenia zamachu człowieka żyjącego w skrajnej nę­

dzy, któremu obieca się, że po jego śmierci rodzina zazna dobrobytu.

Główna pomoc powinna być skie­

rowana do państw podatnych na terroryzm. Walka z nędzą i eduko­

wanie obywateli otworzy im oczy na to, co się dzieje na świecie.

(ara, ima, ist, mas) Fot. R. Stencel, R. Brzostek, K. Skiba Andrzej Osak, działacz sporto­

wy ze Słupska:

- Z terroryzmem trzeba walczyć wszystkimi dostępnymi siłami, bo zaraza ta rozszerza się na cały świat w zastraszającym tempie.

Nawet z punktu widzenia chrześci­

janina uważam, że świat nie może tolerować i pozwalać fanatykom na dokonywanie zamachów. W pierw­

szej kolejności trzeba uderzyć i zli­

kwidować przywódców grup terro­

rystycznych. 1>zeba ich wyelimino­

wać wszystkimi możliwymi sposo­

bami. Hasła, żeby nie pomagać Czeczenii, bo jest to kraj-kolebka zamachowców, są zwykłym uogól­

nianiem. Przecież większość oby­

wateli tego kraju to ludzie, którzy z terroryzmem nie mają nic wspól­

nego. Natomiast, jeżeli chodzi o islam, to uważam, że religia ta sta­

nowi pewne zagrożenie dla świata.

Może nie sama religia, a część jej wyznawców, którzy wypaczyli ją do granic możliwości.

Bernardette Cios z Leverkusen w Niemczech, wypoczywająca w Kołobrzegu:

- Sama już się w tym gubię. W moim mieście mieszka wielu mu­

zułmanów. Łatwo ich przecież roz­

poznać, zwłaszcza kobiety chodzą­

ce z nakrytymi głowami. To bardzo mili ludzie. Na co dzień zupełnie niekonfliktowi. Mieszkają nawet w moim najbliższym sąsiedztwie. Pa­

miętam, że po atakach w Nowym Jorku, a zwłaszcza ostatnio po Ma­

drycie, wiele osób krzywo patrzyło

na naszych muzułmanów. Oczywi­

ście, nie doszło do żadnych ataków agresji wobec nich, ale ludziom naj­

wyraźniej trudno było opanować emocje. To naprawdę bardzo trud­

ne, bo wszyscy chcemy być toleran­

cyjni. Ale z drugiej strony nie mogę się oprzeć wrażeniu, że skoro Ma­

dryt i Londyn już dotknęły zama­

chy, to teraz kolej na Niemcy...

Paweł Stanisławski lekarz gine­

kolog położnik z Koszalina:

- Islamu nie należy się bać. Na­

leży go poznać. Nie znamy tej reli­

gii na tyle, by j ą oceniać. Znamy ją i oceniamy głównie poprzez pry­

zmat tych tragicznych wydarzeń, które - jak sądzę - na pewno nie są treścią, istotą tej religii. Takie zda­

rzenia mają nam pokazać tę reli­

(4)

n cfcz fórecfrła pach

Błony plawne pomiędzy palcami u jego łap pomagają mu w pływaniu GŁOS SŁUPSKI/GŁOS KOSZALIŃSKI

Blacke ma sześć lat. Obserwując go można odnieść wrażenie, że jest bardzo spokojnym, potulnym psem. Pozwala się pogła­

skać i przytulić. Sprawia wrażenie ociężałego i leniwego... Ale to tylko pozory. Właśnie został młodszym ratownikiem. Od kilku dni strzeże bezpieczeństwa wczasowiczów kąpiących się w podu- steckich Rowach.

Od swoich narodzin Blacke przy­

gotowywany był do tego, by poma­

gać ludziom. Większość swojego życia spędził w wodzie i w jej naj­

bliższym otoczeniu.

- Nowofundlandy nazywane są wodolazami. To urodzeni pływacy potrafiący nawet w najgorszych wa­

runkach rzucić się na pomoc toną­

cym - mówi Zbigniew Okuliński, właściciel nowofundlanda. Dlacze­

go do ratownictwa wodnego wybra­

no właśnie nowofundlandy? - Psy te pomiędzy palcami łap mają bło­

nę pławną i jako jedyne psy na świecie potrafią wygiąć łapy aż pod brzuch. Dzięki temu są bardzo do­

brymi, silnymi i wytrzymałymi pły­

wakami. W wodzie pomaga im też ogon, który pracuje jak ster. Po wyj­

ściu z wody i otrzepaniu się ich sierść staje się sucha.

Ratuje i edukuje

( Rozmowa z Beatą Zubel, starszym ratownikiem słupskiego Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, opiekunką Blacke.

- J a k pracuje się p a n i z kolegą n a czterech łapach?

- To wspaniały pies. Jest bardzo posłuszny, zawsze spokojny i gotowy wykonać każde moje polecenie.

- Wszystkie polecenia? Prze­

cież p r z e d w y j ś c i e m n a p l a ż ę spędziła p a n i z n i m n i e w i e l e czasu...

- Przeszłam kilka szkoleń. Spę­

dziłam z psem przed wyjściem na plażę kilkanaście godzin. Ale to wystarczyło. Mimo tak krótkiej znajomości, Blacke wykonuje wszystkie moje polecenia. Na moje komendy reagował nawet widząc stojącego obok nas swojego właści­

ciela. Oczywiście, jednocześnie kon­

trolował, czy jego pan jest z niego zadowolony.

- A j a k reagują ludzie n a w i d o k olbrzymiego czarnego j a k smo­

ła psa, u b r a n e g o w p o m a r a ń ­ czową kamizelkę?

- Sympatycznie i spontanicznie.

Pies wzbudza sensację. Wszyscy chcą zrobić sobie z nim zdjęcie, pogłaskać go i przytulić. A Blacke, to trzeba mu przyznać, jest bardzo wyrozumiały na wszystkie pieszczoty. Zgodnością przyjął rolę maskofki, która pozując do zdjęć jednocześnie wciąż obserwu­

je kąpiących się w morzu. Przypusz­

czam, że niejeden człowiek nie wy­

trzymałby takiej presji.

• Plażowicze n i e m u s z ą w i ę c

LETNIE KLIMATY

Ib bardzo inteligentne i posłuszne psy. Szybko uczą się reagowania na komendy i wykonywania wszystkich poleceń opiekuna. Gdy zauważą niebezpieczeństwo, na przykład to­

nącego człowieka, ruszają mu na ratunek z determinacją i werwą.

- Na plażach Europy Zachod­

niej niemal przy każdym stanowi­

sku ratowniczym można spotkać psa ratownika. Ludzie już dawno zauważyli jego naturalne predys­

pozycje do pływania - mówi Z.

Okuliński. -Psy szkolimy wykorzy­

stując ich wrodzone instynkty. No­

wofundlandy instynktownie wyczu­

wają zagrożenie, nawet gdy w wo­

dzie jednocześnie przebywa kilka­

dziesiąt kapiących się osób. Natych- obawiać się agresji z j e g o stro­

ny? - Nowofundlandy to bardzo spo­

kojne i cierpliwe psy.

- P e w n i e słupscy r a t o w n i c y chcieliby m i e ć n a stałe takiego psa?

- Blacke pomaga nam nie tylko podczas interwencji w morzu. Ma też bardzo dużą wartość edukacyjną.

Rodzice rozkładają swoje koce w po­

bliżu stanowiska ratowniczego, bo

miast dają ratownikowi o tym znać, i to jeszcze zanim zauważy on niebezpieczeństwo. O tym jak waż­

na w przypadku tonących osób jest każda sekunda, nie trzeba nikomu przypominać. Dlatego szkolenie przechodzą też ratownicy, którzy muszą szybko rozpoznawać i reago­

wać na zachowanie psa.

Jak dotąd Blacke nie musiał jesz­

cze w Rowach interweniować, ale jego zdolności ratownicze można było obserwować na specjalnych pokazach. Niestety, czasami pod­

czas takich prezentacji ratownicy mają problemy. Dlaczego? Nowo­

fundlandy bardzo szybko uczą się rozróżniania pozorantów od fak­

tycznie tonących osób. Nigdy jed­

nak się nie mylą. Po dopłynięciu do tonącego chwytają go za nad­

garstek i tak holują do brzegu. Po­

mocne są im w tym ich wyjątkowo długie tzw. fafle, czyli skóra osła­

niająca zęby, która nie pozwala wodzie wlewać się do pysków.

- Morze to specyficzny akwen wodny. Duże falowanie, silne prą­

dy morskie mogą być utrudnie­

niem nawet dla najlepszych ratow­

ników - zwraca uwagę Zbigniew Grabda, szef słupskiego Wodne­

go Ochotniczego Pogotowia Ratun­

kowego. - Dla nowofundlanda to bułka z masłem. Słyszałem, że pod­

czas pokazów ratownictwa przepro­

wadzonych na jeziorze, pies tej rasy holował półtoratonową łódź moto­

rową z trzema dorosłymi osobami na pokładzie.

Blacke będzie pracować w Rowach do końca lipca. Później jego miejsce na dwa kolejne tygodnie zajmie inny nowofundland. Niewykluczone jednak, że od przyszłego roku w sze­

regach słupskich ratowników taki pies pojawi się na stałe.

A R T U R STENCEL Fot. Artur Stencel Na zdjęciu tytułowym: Blacke waży ponad 60 kilogramów. Opieku­

je się nim Beata Zubel.

ich dzieci chcą przebywać w pobliżu naszego czworonoga. Dzięki temu kąpią się pod naszym okiem, czyli w bezpiecznym miejscu. Co kilka go­

dzin robimy też minipokazy umiejęt­

ności ratowniczych naszego psa. Tb wzbudza zainteresowanie i upewnia plażowiczów, że mogą czuć się bez­

piecznie, bo w pobliżu są ratownicy.

- Dziękuję z a rozmowę.

ARTUR STENCEL Fot. Artur Stencel

Dopływa do tonącego, który łapie go za kamizelkę

Blacke holuje pływaka

Koniec akcji Pies rusza na ratunek Tonący wzywa pomocy

Sobota-niedziela, 9-10.07.2005 r.

300 kilometrów na godzinę, czyli...

Mariusz Schlotterer ze Słupska odnosi duże sukcesy na wyści-

I gach motocyklowych, gdzie mknie się z prędkością prawie 300 kilometrów na godzinę. Ale, jak każdy sportowiec, marzy o tym, aby zdobyć jeszcze więcej. Jego celem jest tytuł mistrza Polski.

W tym roku „Schlotti" rozpoczął trzeci sezon w swojej karierze sportowej.

- Do motocykli ciągnęło mnie od dziecka. Jako kilkunastoletni chło­

pak jeździłem na „komarkach" po­

życzanych od kolegów. I wtedy obie­

całem sobie, że będę miał motocykl z prawdziwego zdarzenia, jak tyl­

ko będzie mnie na to stać. Pierwsza była Honda CBR 600 RR - wspo­

mina M. Schlotterer. - Po raz pierwszy startowałem w Poznaniu dwa lata temu. Chciałem spróbo­

wać swoich sił na torze. Jechałem wtedy na „babci" - kilkuletniej hon­

dzie „dziewięćsetce", seryjnym mo­

tocyklu, zupełnie nieprzystosowa­

nym do wyścigów. Poszło mi bardzo dobrze. Z marszu udało mi się za­

kończyć sezon na ósmej pozycji w kraju. Oczywiście, startowałem w klasie amatorskiej. Rok temu jecha­

łem już na lepszym sprzęcie - suzu­

ki GSX- R - 1000. W pierwszym wyścigu sezonu zająłem pierwsze miejsce. I wtedy „wskoczyłem" do wyższej klasy - sport. W drugich eliminacjach tej klasy zająłem dru­

gie miejsce. Niestety, w trakcie tre­

ningu przed kolejnym startem mia­

łem kontuzję. Inny zawodnik zaje­

chał mi drogę i skończyło się to dla mnie złamaną kostką, stłuczeniami i kilkumiesięczną przerwą w wyści- s

ach

-

Nie ma sukcesów bez wysiłku.

„Schlotti" j a k każdy sportowiec musi trenować. Jednak w tym wy­

padku wcale nie jest to takie pro­

ste. W Polsce właściwie tylko na torze w Poznaniu motocykliści mogą doskonalić swoje umiejętno­

ści. Mariusz stara się być w Pozna­

niu przynąjmniej raz, przed każdy­

mi eliminacjami o Puchar Polskie­

go Związku Motorowego. Poza tym ćwiczy jazdę na mało uczęszcza­

nych drogach. Ale tu trudno wyko­

rzystać całą moc silnika. Jego obec­

na maszyna, czyli Yamaha R 1 przyśpiesza w zawrotnym tempie - w niecałe 7 sekund od startu może osiągnąć prędkość 200 kilometrów

na torze

na godzinę. Dla porównania dobre sportowe auta do takiej prędkości rozpędzają się w około 25 sekund.

W czasie wyścigu na prostym od­

cinku toru zawodnicy mkną z pręd­

kością 280 kilometrów na godzinę.

Na lepszych torach w Mostach lub w Brnie, gdzie rozgrywane są mi­

strzostwa świata, można jechać nawet ponad 300 kilometrów na godzinę. Jazda z tak zawrotną prędkością z pewnością do bez­

piecznych nie należy. Jednak to właśnie ona tak fascynuje zawod­

ników.

- To stereotyp, że motocykliści to dawcy organów. Jak się umie, to można jeździć szybko i bezpieczne.

Poza tym używamy kombinezonów, specjalnych ochraniaczy na kręgo­

słup, rękawic, butów. To wszystko służy ochronie i poprawie naszego bezpieczeństwa - podkreśla M.

Schlotterer.

#

^

Niestety, motocyklowa pasja jest bardzo kosztowna. W miarę przy­

zwoity motocykl, którym można się ścigać na torze, kosztuje kilkadzie­

siąt tysięcy złotych, czyli tak j a k dobry samochód. Kosztowne są tak­

że opony i tunning.- Na razie jeżdżę na seryjnym motocyklu, bo nie stać mnie na tunning z prawdziwego zdarzenia. Mam tylko owiewki,

przełożenia i podobne drobiazgi - opowiada słupski motocyklista. - Gdyński Klub Motorowy „Bałtyk", który reprezentuję, za wiele nie jest w stanie pomóc. Raczej każdy indy­

widualnie stara się zdobywać spon­

sorów. Mnie udało się uzyskać bar­

dzo dużą pomoc od firmy transpor­

towo - spedycyjnej „Indeka"z Kobyl­

nicy. Od dłuższego czasu sponsoru­

je mi opony, a ostatnio wspiera też profesjonalne przygotowanie moto­

cykla do kolejnych wyścigów. To uła­

twi mi realizację moich planów w walce o puchar mistrza kraju.

Tegoroczny sezon, który trwa za­

ledwie od kwietnia to kolejne suk­

cesy zawodnika ze Słupska. - W tym roku mam za sobą start w pierwszych eliminacjach. Zająłem trzecie miejsce - dodaje M. Schlot­

terer. -Na początku czerwca star­

towałem też w wyścigu Grandys duo Promotion, który przyciąga wielu zawodników Pucharu Polski.

Traktujemy ten start jako próbę sił przed kolejnymi eliminacjami mi­

strzostw. W swojej klasie zająłem drugie miejsce, od pierwszego za­

wodnika dzieliły mnie niecałe dwie sekundy.

IWONA STAROSTA Fot. z prywatnego archiwum M.

Schlotterera

(5)

Sobota - niedziela, 9-10.07.2005 r. W C Z O R A J I DZIS

GŁOS KOSZALIŃSKI/GŁOS SŁUPSKI

Prot Andrzej Peplońskl-61 lat. Specjalista w sprawach polskiego wywiadu, zajmuje się

Fascynujqca historia polskiego wywiadu w czasie II wojny

Ekspert polsko-brytyjskiej komisji ujawnia naszym Czytelnikom nieznane epizody

Wywiad odtajnion

Po ponad pięciu latach badań polsko-brytyjska komisja historyków powołana do zbadania wza­

jemnej współpracy wywiadowczej w czasie II wojny światowej ogłosiła swój raport. Anglicy przyznają w nim, że ostateczne zwycięstwo aliantów nad Niem­

cami jest w dużej mierze zasługą polskiego wywia­

du. - To historyczny przełom - przyznają polscy na­

ukowcy. Czy rzeczywiście? Rozmawiamy na ten te­

mat z ekspertem wspomnianej komisji prof. Andrze­

jem Pepłońskim, dziekanem wydziału filologiczno- -historycznego w słupskiej PAP.

- Dlaczego p r z e z t y l e l a t Za­

c h ó d pomniejszał n a s z e zasłu­

g i w II w o j n i e ś w i a t o w e j ? - Wygodniej sławić własne osią­

gnięcia niż cudze, zawsze to łechta dumę narodową. Po drugie, wła­

dzom PRL taka interpretacja była na rękę, gdyż wychodziły one z za­

łożenia, że im gorzej pisano i mó­

wiono o II RP i emigracji, tym le­

piej. Pewne ożywienie nastąpiło po 1989 r., ale nadal wielu akt nie chciano udostępniać i dopiero teraz jest większe otwarcie. Wyłomem była tu moja książka „Wywiad Pol­

skich Sił Zbrojnych na Zachodzie"

wydana w 1995 r. oraz działania inicjowane m.in. przez Jana Nowa- ka-Jeziorańskiego oraz profesora z Londynu Jana Ciechanowskiego, zmierzające do odkłamywania hi­

storii w tej sprawie. Tak powstała komisja. - A n g l i c y przyznają, ż e p o n a d 40 p r o c e n t i n f o r m a c j i w y w i a ­ d o w c z y c h , k t ó r y m i d y s p o n o ­ w a l i , pochodziło o d polskiego w y w i a d u .

- W rzeczywistości mogło to być nawet 70 procent. Trudno to jednak jednoznacznie stwierdzić, bowiem komisja miała bardzo ograniczony dostęp do informacji. Wyglądało to tak, że my prowadziliśmy kweren­

dę głównie w polskich archiwach, a Anglicy w swoich. Co jakiś czas odbywały się wspólne spotkania, ale o ile my przedstawialiśmy tecz­

kę dokumentów, o tyle oni pojedyn­

cze egzemplarze. Tłumaczyli się tym, że to wszystko, co mają na ten temat. Jednak wiele materiałów nie zostało ujawnionych.

- S k ą d t a pewność?

- W luźnych rozmowach Anglicy przyznawali, że nie mogą udostęp­

nić niektórych dokumentów, bo nie pozwalają im na to przepisy impe­

rialne. O ile nasze archiwa były penetrowane zarówno przez Niem­

ców, j a k i Rosjan, o tyle brytyjskie

pozostały nietknięte przez obcych.

Z drugiej strony wyobraźmy sobie samopoczucie Anglików, gdyby musieli oficjalnie przyznać, że swo­

j e sukcesy zawdzięczają właśnie Polakom.

- T y l e że w t e j sytuacji ustale­

n i a k o m i s j i s ą połowiczne...

- Mogło być lepiej, ale i tak doku­

menty, które zgromadziliśmy, sta­

nowią prawdziwy przełom. Raport analizuje całokształt współpracy polsko-brytyjskiej, dokumentuje jej poszczególne fazy oraz zakres. Do­

starcza też wiele informacji o orga­

nizacji, placówkach wywiadow­

czych itp. Ib najcenniejsze opraco­

wanie na temat działalności wy­

wiadowczej w okresie II wojny światowej, jakie się dotychczas ukazało. No może poza niemieckim

„Szpiedzy Hitlera".

- K i e d y została zainicjowana współpraca w y w i a d o w c z a pol- sko-brytyjska?

- Tu jest problem, ponieważ nie znaleźliśmy na ten temat doku­

mentu. Nie wiadomo, na jakich warunkach podjęto współpracę, ale prawdopodobnie było to ustne po­

rozumienie pomiędzy gen. Sikor­

skim i Churchillem. Współpraca zaczęła się we Francji, a na dobre rozwinęła od jesieni 1940 r., kiedy nasz rząd znalazł się w Londynie.

Trwała praktycznie do maja 1945.

Anglicy uważali nasz wywiad za swoją przybudówkę i łożyli na jego utrzymanie, a w zamian za infor­

macje, które im dostarczaliśmy, mieli nam przekazywać wiadomo­

ści na temat ogólnej sytuacji na światowych frontach. I do śmierci Sikorskiego z grubsza tak było.

- Gdzie polski w y w i a d był naj­

b a r d z i e j a k t y w n y ?

- Największe efekty przynosiło rozpoznanie w Europie Środkowo­

wschodniej i właściwie od począt­

ku wojny niemiecko-sowieckiej by­

liśmy jedynym informatorem

aliantów o tym, co dzieje się na Wschodzie. Z dużym wyprzedze­

niem sygnalizowaliśmy np. plano­

wany atak Niemiec na ZSRR, a na terenie tego ostatniego funkcjono­

wała nasza Ekspozytura R, infor­

mująca o bieżącej kondycji Armii Czerwonej. Mieliśmy rozpracowa­

ną również III Rzeszę i państwa okupowane. Chciałbym jednak zwrócić uwagę na mało znaną dzia­

łalność naszego wywiadu w Afryce Płn. Brytyjczycy zainteresowali się tym obszarem w 1941 r., a że nie mieli tam swojego wywiadu, powie­

rzyli zadanie jego stworzenia wła­

śnie nam. I w krótkim czasie zor­

ganizowaliśmy siatkę sięgającą od Casablanki aż po Algier. Intensyw­

ne działania naszych agentów i współpraca z Amerykanami dopro­

wadziła do tego, że w październiku 1943 r. gen. Eisenhower ze swoimi wojskami bez większych strat opa­

nował całą Afrykę Płn. Wkład Po­

laków w ten sukces był niepodwa­

żalny, a mimo to Anglicy w dotych­

czasowych publikacjach zupełnie pomijali ten fakt. Nawet szef wy­

wiadu brytyjskiego gen. Strong w swojej książce nie zająknął się na ten temat, przypisując wszystkie zasługi własnym służbom.

Mało znana jest nasza aktywność na Bałkanach i Bliskim Wscho­

dzie, a funkcjonowała tam przecież placówka w Jerozolimie. Mocna była polska siatka wywiadowcza w obu Amerykach - Północnej i szczególnie Południowej. Swoją placówkę mieliśmy też w Chinach.

Systematyczną wymianę informa­

cji prowadziliśmy m.in. z Francu­

zami, Belgami i Japończykami.

- Japończykami?

- Owszem, Japonia była sojuszni­

kiem Hitlera, ale wywiad rządzi się własnymi prawami. Z Japończyka­

mi współpraca trwała aż do 1945 r., przy czym my ich informowaliśmy głównie o sytuacji na froncie wschodnim, a oni tolerowali nasze siatki wywiadowcze w Sztokholmie czy Stambule. Konsulat japoński w Berlinie był miejscem kontakto­

wym naszej agentury, z kolei część polskich agentów posługiwało się papierami wystawionymi przez konsulat japoński w Pradze.

- Można powiedzieć, ż e n a s z w y w i a d był najlepszy n a świe­

cie?

-Trudnojednoznacznie orzec, bo brakuje materiałów porównaw­

czych. Świetne służby mieli np.

Rosjanie, Niemcy czy Francuzi, ale faktem jest, że to właśnie Polacy dostarczali Brytyjczykom i Amery­

kanom bardzo cenne informacje.

Nasz wywiad opierał się głównie na obserwacji - ludzie byli roz­

stawieni przy drogach i obser­

wowali kolumny przejeżdżają­

cych wojsk, liczyli ilość pojaz­

dów, dział, żołnierzy... Obser­

wowali porty morskie, byli zatrudnieni w różnych zakładach. Kolejarze np. po ugięciu resorów byli w stanie stwier­

dzić co Niemcy przewożą pocią­

giem, bo

transporty były przykryte plande­

kami. Sieć n&szych agentów rozcią­

gała się od państw bałtyckich aż do Morza Czarnego, co powodowało, że mieliśmy pełny wgląd w ewidencję ruchu wojsk niemieckich. Bo tak naprawdę nie chodziło tu o wykra­

danie dokumentów - co czasami, oczywiście, też było przydatne - ale ważniejszy był obraz całego frontu.

Tb właśnie dzięki obserwacji ruchu wojsk sygnalizowaliśmy aliantom i Rosjanom możliwość zmiany kie­

runku ataku niemieckiego - nie na Moskwę, ale na południe ZSRR. Tb było istotne, bo chodziło o ropę.

- A Enigma?

- Ib kolejny nasz wielki sukces.

Dzięki rozpracowaniu tej maszyny Anglicy mogli spokojnie rozszyfro­

wywać niemieckie depesze. Tyle że Niemcy stale w niej coś zmieniali, a poza tym - gdyby zdali sobie sprawę, że są namierzeni - mogli celowo puścić dezinformację. I wła­

śnie dlatego tak ważna była obser­

wacja, co w połączeniu z informa­

cjami uzyskiwanymi z Enigmy da­

wało kapitalne rezultaty. Zresztą w całym okresie międzywojennym mieliśmy znakomitych kryptolo- gów i czytaliśmy informacje prze­

syłane przez wszystkich naszych sąsiadów. Podstawą sukcesów pol­

skiego wywiadu była świetna orga­

nizacja i szkolenie oficerów, a wią­

zało się to również z odpowiednim doborem ludzi. Trafiali tu rzeczy­

wiście najlepsi.

- Na początku w o j n y przytra­

fiła się j e d n a k p o w a ż n a w p a d ­ ka...

- Powiedziałbym katastrofa, któ­

rą trudno racjonalnie wytłumaczyć.

Wycofujące się polskie władze zosta­

wiły pełne archiwa dokumentów, które wpadły w ręce hitlerowców.

Dlaczego nie zostały spalone, pozo­

staje niewytłumaczoną zagadką, w każdym razie wielu naszych najlep­

szych agentów - często ulokowa­

nych na ważnych stanowiskach w armii niemieckiej - zostało zdekon- spirowanych. Np. Wiktora Katlew- skiego z dowództwa Kriegsmarine ścięto, a podobny los spotkał wielu innych. Niemcy przechwycili nawet dokumenty dotyczące grup specjal­

nych szykowanych do dywersji na terenie wroga. W wyniku tego nasz wywiad poniósł ogromne straty i trzeba go było budować od nowa.

Trzeba jednak przyznać, że szybko się to udało.

- J e d n a k p o ś m i e r c i Sikor­

skiego A n g l i c y coraz m n i e j li­

czyli n a polskich sojuszników...

- Zmieniła się sytuacja politycz­

na. Teheran, Jałta... Churchill ze Stalinem ustalali już powojenny ład, a nasz wywiad coraz mniej się liczył. Po Powstaniu Warszaw­

skim, gdzie wielu wywiadowców zginęło na barykadach, jego zna­

czenie było już marginalne. Przy­

czyniły się do tego również aresz­

towania prowadzone przez NKWD i komunistów polskich. Po zakoń­

czeniu wojny ludzie wywiadu nie mieli do Polski po co wracać, a w Anglii klepali biedę. Nikt się nimi nie interesował - ledwo wiązali koniec z końcem.

- Wracając d o komisji. Będzie kontynuowała s w o j ą pracę?

- W sytuacji, gdy Brytyjczycy nie udostępnią nowych dokumentów, nie miałoby to większego sensu.

Wystąpiłem jednak z propozycją utworzenia komisji, która zajęłaby się zbadaniem kontaktów między wywiadem polskim i amerykań- Rozmawiał PIOTR GULBICKI

Fot. Piotr Gulbicki

Do Koszalina przyjechał z e Szczecina. Twierdzi, ż e chce zapuścić tu korzenie n a dłużej.

W przyszłym roku planuje ku­

pić w Koszalinie mieszkanie i ściągnąć rodzinę. Koszalińska komenda policji m a nowego komendanta - podinspektora Wiesława Tyla. Jego poprzed­

nik, też z e Szczecina, awanso­

wał do stolicy. Nowy komen­

dant uspokaja, ż e nie będzie robił rewolucji w komendzie. A jaki jest prywatnie? C o lubi?

Jak spędza czas wolny?

Dlaczego wybrał ten zawód? Tro­

chę dlatego, że postanowił pójść w ślady starszego brata, który był wykładowcą w szkole milicyjnej.

Z rodziną n a razie n a telefon

Teraz, gdy jest obłożony pracą, nie będzie jeździł do domu na weekendy. Ib raczej żona z córką do niego przyjadą. - O urlopie w tym roku mogę tylko pomarzyć. Lubię chodzić po górach, choć dla odmia­

ny żona woli spacerować w Zakopa­

nem po Krupówkach. Latem chęt­

nie wybieramy wypoczynek nad naszym morzem.

Żona A n n a jest polonistką, pracu­

je w szkole średniej. Poznali się 15 lat temu, na wakacjach, w ośrodku

•••••liłl* ma 36 lat. Pochodzi ze Szczecina, ale miesz­

ka z rodziną w Stargardzie Szczecińskim. Odkąd związał się z resor­

tem, a więc od 1988 roku, pracował w Szczecinie. Ostatnio na stanowi­

sku pierwszego zastępcy tamtejszego komendanta miejskiego policji.

Ukończył Liceum Ekonomiczne. Potem poszedł do służby zastępczej.

Pół roku później trafił do Szkoły Oficerskiej w Szczytnie. Tu spędził trzy lata. W 1992 ukończył naukę i dostał pracę w Szczecinie, w ówczesnej komendzie rejonowej jako pracownik dochodzeniowy. Potem, od 1996 roku, zajmował kolejno stanowiska kierownicze: od szefa rewiru dziel­

nicowych, poprzez naczelnika wydziału dochodzeniowo-śledczego, kry­

minalnego, zastępcę komendanta komisariatu, komendanta komisaria­

tu, aż do zastępcy komendanta miejskiego w Szczecinie.

wczasowym w Dziwnowie. Tb była miłość od pierwszego wejrzenia. Rok później zostali małżeństwem. Córka Martyna ma 12 lat. Tferaz pójdzie do szóstej klasy szkoły podstawowej.

Gdy skończy gimnazjum, będzie kontynuować naukę w Koszalinie - tak zdecydowali rodzice, bo chcą przeprowadzić się do Koszalina.

Koszalin poznał znacznie wcze­

śniej, gdy przyjeżdżał tu, by w Bał­

tyckiej Wyższej Szkole Humani­

stycznej uzupełnić studia magi­

sterskie. - Miasto mi się podoba, nie za duże, nie za małe... Chętnie bym tu zamieszkał. Nie jestem spe­

cjalnie związany ze Stargardem, bo to była raczej moja sypialnia - co­

dziennie dojeżdżałem do pracy w Szczecinie. A więc bez oporów mogę zmienić miejsce zamieszkania - mówi podinsp. Tyl. Reszta, j a k mówi, zależy od jego przełożonych.

Siedem pytań do komendanta

A Pierwsza miłość...

-Nie pamiętam.

A Pierwsze zarobione pieniądze...

- To był żołd. Ale nie wydałem go, jak większość, na papierosy, bo nie paliłem i nie palę. Pewnie wydałem na słodycze, bo bardzo je lubię.

A Gdy byłem dzieckiem marzyłem, żeby zostać...

- Nie miałem takich marzeń, naprawdę. Nie myślałem, żeby zostać strażakiem ani policjantem, absolutnie, nic z tych rzeczy.

A Gdybym wygrał w TOTKA...

- To spełniłbym swoje marzenie, a chcę mieć domek jednorodzinny.

A Ludzie cenią mnie za...

- Otwartość.

A Moja największa wada...

- Za dużo czasu poświęcam pracy, za mało rodzinie.

A Płaczę, gdy...

- Nigdy nie płaczę.

Wolna chwila z córką

Każdą wolną chwilę stara się spę­

dzać przede wszystkim z córką. - Chce do kina - tata idzie do kina.

Chce grać w piłkę - tata idzie grać w piłkę. Chce grać w grę - gramy.

A mimo to mam ciągle wyrzuty sumienia, że za mało czasu spę­

dzam z rodziną.

Jest miłośnikiem piłki nożnej i koszykówki. Sam nie gra, co najwy­

żej z córką w kosza. No i oczywiście chodzi na mecze. Dawno temu zbie­

rał znaczki. Zbiory są pokaźne - przekazał je córce. Ikraz zbiera foto­

grafie, albumy, kroniki... - WKosza­

linie trochę to może zostać źle ode­

brane, bo do tej pory zbierałem wszystko o Szczecinie. W szczeciń­

skim gabinecie całą ścianę obwiesi­

łem fotografiami Szczecina - przy­

znaje. - Tkraz, gdy zmieniłem miej­

sce pracy, chętnie będę kolekcjono­

wał wszystko na temat Koszalina.

Nie gotuje, bo nie lubi. - Pierw­

sza rzecz, którą chciałem wiedzieć, gdy rozpocząłem pracę w Koszali­

nie, to gdzie będę mógł dobrze zjeść.

Potrafię zrobić schabowego i mielo­

nego, ziemniaki ugotuję, surówkę zrobię, ale nie ciągnie mnie do ku­

charzenia.

MARZENA SUTRYK

Fot. Radosław Brzostek

Cytaty

Powiązane dokumenty

Słowniczek pojawił się latem, bo właśnie w czasie wakacji młodzi ludzie nąjczęściej eksperymentują ze środkami odurząjącymi i narkotykami, (cza) Problem narkomanii już

- Czasem można bardzo się zdziwić przy takim sprzątaniu - mówi Robert Wróblew­.. ski, z usteckiego Klubu Działalności Podwodnej

czeniem usług nieuciążliwych. Do wylicytowanej ceny sprzedaży doliczony będzie podatek VAT w wysokości 22%. Warunkiem przystąpienia do przetargu jest wpłacenie

Kiedy jednak okazało się, że przyczyną tragedii były zdetonowane bomby pojawiły się domysły, że - podob­.. nie jak w przypadku Nowego Jorku 11 września 2001 roku, czy w Madrycie

1. Grażyna Konkol, Czarna Dąbrówka 4. Henryk Wiśniewski, Koszalin 7v Jan Dąbrowa, Koszalin 8. Marla Wodzińska, Koszalin 10. Krystyna Wojalska, Koszalin 11. Jan

Jednak wszystko jest uzależnione od tego czy sezon rozpocznie się 7-8 sierpnia czy też tydzień później - mówi

Jednak gdyby odważyły się na to i inne panie, to poszłabym w ich śłady - mówi 20-letnia Magda ze Słupska, która na razie zdejmuje na plaży biustonosz tylko wtedy,

W przypadku ubiegania się o rozłożenie ceny sprzedaży na raty, pierwsza wpłata nie może być niżej zaoferowana przez Nabywcę niż 30% ceny sprzedaży płatne gotówką