• Nie Znaleziono Wyników

"Papieros" - opowiadanie z cyklu "4500 opowieści"

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share ""Papieros" - opowiadanie z cyklu "4500 opowieści""

Copied!
3
0
0

Pełen tekst

(1)

Dnia 12 października 1918r. o godzinie 18:30 na ulicę Olejną wyszedł z kamienicy chłopak w szarym płaszczu. Droga była wyłożona kocimi łbami, budynki po obu stronach były koloru tynku, w niektórych miejscach

odsłonięte do czerwonej cegły. Niebo z każdą minutą ściemniało się.

Nasz bohater - Julian Kurlander – siedemnastoletni Żyd o szczupłej, wysokiej sylwetce i ciemnych, długich, bujnych lokach oraz smukłej twarzy zmierzał w stronę ulicy Kowalskiej.

Idąc szybkim jednostajnym tempem dotarł pod sklepik spożywczy wujka swojego kolegi – Dawida. Sięgnął do kieszeni, wyjął kilka monet,

przeliczył je rozkładając na dłoni, po czym wszedł silnie pchając ciężkie, wiecznie skrzypiące drzwi. Zadzwonił dzwoneczek. Za ladą siedział

średniego wzrostu postawny mężczyzna w białej koszuli i czarnej kamizelce.

W sklepie panowała głucha cisza.

- Dobry - odezwał się chłopak.

- Ach, szalom Julek! - odpowiedział raźnie sklepikarz.

- Ja po karmelki…i mógłby pan zawołać Dawida? –zapytał.

Mężczyzna odwrócił się i podszedł do drzwi za ladą.

- Dawid, kolega już czeka! – krzyknął głośno, po czym podszedł do półki ze słodyczami.

- Co dziś idziecie broić? –zagadnął ironicznie.

- Tak sobie połazimy po…-wtem wypowiedź chłopca przerwał tupot zbiegającego po schodach kolegi. Wysoka postać pojawiła się za ladą. Przystanęła.

- Jeszcze jedno-odezwała się i weszła po schodach. Po chwili znowu zbiegła, otworzyła ladę i wystawiła dłoń młodemu Kurlanderowi.

- Szufla Julas-odezwał się Dawid. Był wysoki i potężny jak jego wuj,

ubranie miał jak zwykle niedbałe, włosy krótko strzyżone, twarz pucołowatą.

- Cześć -odrzekł w odpowiedzi Julian.

- Karmelki-złoty pięćdziesiąt- wtrącił się sklepikarz.

Chłopiec położył na ladzie odliczoną sumę.

- Dobra wujek, to my lecimy- rzekł Dawid.

- Trzymajcie się - pożegnał ich mężczyzna –A ty bądź o 20 – rzekł do bratanka.

- Jasne – przytaknął i obaj chłopcy wyszli.

Doszli do skrzyżowania Kowalskiej z Lubartowską. Na chodnikach było kilku pojedynczych ludzi. Chłopcy byli uważani za miejscowych urwisów.

- Na Czechówkę marsz! – zakrzyknął Dawid i zaczęli iść dół ulicy.

(2)

Przy Cyruliczej (tj. mniej więcej w połowie drogi) kolega Julka przystanął, by odpalić papierosa.

- Miałeś rzucić fajki – rzekł Kurlander.

- Ty miałeś karmelki rzucić – odparł Dawid.

I dalej idąc i śmiejąc się na głos dotarli do rzeki. Była wąska i płytka, dlatego bez problemu przeskoczyli ją i usiedli na zrobionej przez siebie kiedyś ławce. Dawid skończył papierosa i wyrzucił peta do rzeki.

Milczeli gapiąc się w leniwie płynącą rzeczkę. Za ich plecami stał stary, wielki gmach browaru.

- Jak ci idzie z Zośką? – zagadnął Dawid.

- Jakoś jest – odrzekł.

- Nie owijaj w bawełnę Julas, kiedy idziesz z nią na lody? –zapytał głupkowato kolega.

- Dawidek, jesień jest, na lody chodzi się latem – odparł Julian pouczająco.

- Zawsze masz rację, filozofie – rzekł drażniąc się dla zabawy.

Nagle ucichł. Kurlander spojrzał na niego.

- Słyszałeś? – szepnął Dawid.

- Nie, a co miałem słyszeć?

-Coś w browarze huknęło.

Odwrócili się i wsta- li na równe nogi.

Ich oczom ukazał się niespotykany, a zarazem śmieszny obraz. Mianowicie trzech ludzi z wielkimi workami na plecach biegło pędem w bliżej nieokreślo- nym kierunku. Za nimi wybiegł inny mężczyzna krzycząc i grożąc im pięścią. Po chwili otrzą- śnięcia chłopcy zaczęli s i ę ś m i a ć.

- Nasza krew – powiedział przez śmiech Dawid.

Gdy się uspokoili Kurlan- der spojrzał na zegarek.

(3)

- Dobra koniec spektaklu, trzeba nam wracać. Przesko- czyli rzekę i cały czas żartując i śmiejąc się zaczęli się powoli oddalać.

Niebo było już zupełnie ciemne.

Przez chmury przebijał się Księżyc.

Zbliżała się 20-sta. Julian pożeg- nał się z kolegą pod sklepem jego wujka i wrócił do domu.

Opowiedział rodzicom o zaszłym zdarzeniu. Następnego dnia ciekawy Kurlander dowiedział się, że worki złodziei wypełnione byłe jęczmieniem, a sprawcy ukarano niewysoką grzywną.

Hubert Mamej 1B

Cytaty

Powiązane dokumenty

[r]

– IG zmniejsza ryzyko rozwoju nowotworów, zwłaszcza raka jelita grubego, w porównaniu do insuliny ludzkiej – ryzyko nowotworów jest również mniejsze w przypadku..

Płyta meblowa mocowana na samej górze regałów wysokich (klienta) drewnopodobnych.. Płyta pomiędzy wysuniętymi do góry korpusami

Lejzor znajdujący się w ostatniej grupie zdążył pogodzić się ze swoim losem.. Wspominał najwspanialsze chwile, dziękując za

Jako że miał dzisiaj wolny dzień w pracy postanowił przejść się na rynek, czego oczywiście zwykle nie robił, lecz dzisiaj nie można było zaliczyć do „zwykle”.. W

Numer 2468 obudził się w nietuzinkowym nastroju, chcąc oddać cześć Najwyższemu.. W tym celu Lea Fajn, bo tak jej było na imię, pospiesznie udała się do

Chłopiec długo płak ał nad ciałem ojca, aż zjawiła się staruszka, która usłyszała szloch

Gdy zaczęła się walka, okazało się, że musi walczyć ze swoimi przyjaciółkami- Anią i Kasią.. Nad dziewczynami Papieros również przejął