• Nie Znaleziono Wyników

ARTYKUŁYGrażyna Skąpska

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "ARTYKUŁYGrażyna Skąpska"

Copied!
25
0
0

Pełen tekst

(1)

ARTYKUŁY

Grażyna Skąpska

Uniwersytet Jagielloński

PRAWO W SPOŁECZEŃSTWIE W OBLICZU KRYZYSU

Relacje prawa do społeczeństwa analizowane są w aspekcie powiązań gene−

tycznych, funkcjonalnych oraz kognitywno−symbolicznych. Nacisk położony jest na związki społeczeństwa i prawa w procesie fundamentalnych przemian społecz−

nych i politycznych po upadku komunizmu w Europie Środkowo−Wschodniej oraz przemian globalnych i tworzenia się społeczeństwa informatycznego. Szczególnej analizie poddany jest argument o kryzysie prawa i poszukiwane są źródła prze−

zwyciężenia kryzysu: momenty moralne w życiu współczesnych społeczeństw.

Główne pojęcia: prawo społeczeństwa, relacje genetyczne, relacje funkcjo−

nalne, relacje kognitywno−symboliczne, moment moralny, symboliczna funkcja prawa, spójność symboliczna, instytucjonalizacja pamięci.

Wstęp

Prawo, pisze amerykański filozof prawa Lon Luvois Fuller jest „najstarszą i najbogatszą z nauk społecznych” (Fuller 1993: 10). Dla Fullera prawo i stosu−

nek do prawa stanowiły wskaźnik przynależności do cywilizacji zachodniej.

I rzeczywiście, prawo, sprawiedliwość i zawody prawnicze były w Europie, a później w całym kręgu cywilizacji zachodniej tematem sztuk pięknych, malar−

stwa, rzeźby, literatury oraz dramatu. Ostatnio prawa człowieka stały się tema−

Instytut Socjologii UJ, 30–144 Kraków, ul. Grodzka 52.

(2)

tem opery, której premiera odbyła się w roku 2006 w Poznaniu, skomponowanej przez członka zespołu Pink Floyd na cześć wydarzeń poznańskich roku 1956.

Niezależnie od sztuki i literatury „wyższej”, prawo jest coraz częściej głównym tematem kultury popularnej, przedmiotem filmów i seriali telewizyjnych, oczy−

wiście powieści sensacyjnych, a także doniesień prasowych (Sherwin 1999−

2000). Prawo stanowi bowiem trwałe podstawy porządku społecznego, obrazo−

wo można powiedzieć, iż ów porządek ucieleśnia, niezależnie od potocznej per−

cepcji prawa jako domeny specjalistów, jako swego rodzaju technicznego instru−

mentarium, całkowicie niezależnego od społeczeństwa.

Z drugiej strony, jak podkreśla cytowany autor, „cały olśniewający blask pra−

wa może obrócić się w pył” (tamże). Prawo może być bowiem postrzegane jako cugle, ograniczenia, jakie nakłada społeczeństwo na swoich członków, jako na−

rzędzie przemocy wobec ludzi, którzy nie są ujmowani jako „myślący i wrażliwi obywatele”, „obywatele światli” czy też „obywatele z podniesionym czołem”, lecz jako jednostki egoistyczne i brutalne, które należy okiełznać posługując się, jeśli trzeba, siłą. Prawo może być ujmowane jako narzędzie realizacji interesów silniejszych grup i jednostek, jako narzędzie przemocy elit wobec mas, czy też większości wobec mniejszości, które należy „znormalizować”, czyli podporząd−

kować standardom akceptowanym przez większość. Tego rodzaju Hobbesowska wizja prawa jest niezwykle popularna wśród krytyków współczesnych społe−

czeństw zachodnich, przedstawicieli pesymistycznej wersji nowoczesności i po−

nowoczesności. Autorzy ci, jak np. Jacques Derrida, argumentują, iż prawo jest przemocą symboliczną, zimną i zracjonalizowaną, iż podporządkowuje struktu−

rom charakterystycznego dla siebie języka, sformalizowanego, abstrakcyjnego i zracjonalizowanego spontaniczne formy społecznej komunikacji. Jest zimnym i abstrakcyjnym „oglądem” społeczeństwa, a ponieważ jest prawem, dysponuje przymusem podporządkowania sobie społeczeństwa (Derrida 1992: 23). Wresz−

cie, prawo może być ujmowane jako zbiór symboli i dyskursów dalekich od spo−

łecznej rzeczywistości, kreujących natomiast wrażenie symbolicznej i norma−

tywnej spójności społecznej.

Nic zatem dziwnego, iż prawo oraz relacje prawa do społeczeństwa stały się przedmiotem zainteresowania wielu dyscyplin naukowych oraz badań wielu uczonych. W socjologii prawem i jego stosowaniem zajmowali się jej najwybit−

niejsi przedstawiciele, począwszy od Emile’a Durkheima czy Maksa Webera, po Talcotta Parsonsa, Niklasa Luhmanna, Jürgena Habermasa, Pierre’a Bourdieu czy Michela Foucault. Zainteresowanie prawem i rządami prawa, jako ważnymi elementami nie tylko konkretnych społeczeństw, ale całej cywilizacji zachodniej, rośnie szczególnie w okresie głębokich zmian społecznych, rewolucji politycz−

nych, przemian kulturowych czy też rewolucji technologicznych. Ich przykładem są fundamentalne zmiany polityczne w Europie Środkowo−Wschodniej po 1989 roku, dla wielu przynoszące rozczarowanie i podstawę pesymistycznych pro−

(3)

gnoz, w tym przede wszystkim prognoz dotyczących realizacji zasady rządów prawa. Jak podkreślają autorzy tekstów zamieszczonych w tym tomie „Studiów Socjologicznych”, zmiany, jakie mają miejsce w Polsce i w całej Europie Wschodniej po 1989 roku niespodziewanie zaowocowały wzrostem negatyw−

nych ocen prawa oraz sądów, sędziów czy prokuratury. Z drugiej strony, demo−

kracja ujawniła pewne cechy tych społeczeństw, mające swe korzenie w syste−

mie komunistycznym, ale i sięgające znacznie dalej i głębiej. Podkreślana jest więc antyprawna kultura społeczeństw pokomunistycznych, wielość nakładają−

cych się legalności, czy też małe zapotrzebowanie na prawo, jak podkreślają Adam Czarnota i Martin Krygier. W odniesieniu do społeczeństwa polskiego Ja−

cek Kurczewski zauważa, iż charakteryzuje je postawa, „jak nie prawem, to le−

wem”, a zatem jeśli czegoś nie da się zrealizować posługując się prawem, wów−

czas Polacy czynią to „lewem”, czyli za pomocą znajomości, protekcji, przekup−

stwa. Samo prawo, tworzone przez demokratycznie wybrane parlamenty, jest chaotyczne, tworzone na doraźne potrzeby, często nieaktualne w chwili uchwa−

lenia. Nie polepsza tego stanu rzeczy nauka prawa. Zdecydowanie pesymistycz−

ne oceny dotyczące prawa w społeczeństwie charakterystyczne są jednak nie tyl−

ko dla tego regionu. Jak podkreślił wybitny historyk i socjolog prawa, „znajdu−

jemy się w sytuacji bezprzykładnego kryzysu wartości związanych z prawem oraz myśli prawniczej, co stanowi wyzwanie dla całej naszej tradycji prawnej”

(Berman 1983: 33). Na to nakładają się niepokojące aspekty współczesnej cywi−

lizacji, procesy o nieprzewidywalnych konsekwencjach, związane z tym, co ogólnie określamy jako społeczeństwo informatyczne, jak i postmodernistyczna kultura społeczeństw zachodnich. Ta ostatnia charakteryzuje się, jak zwraca uwagę Maria Łoś, podważeniem „podstaw wszelkiej – tak epistemologicznej, etycznej, jak i estetycznej normatywności” (Łoś 2007: 119). Normatywność, jak podkreśla ta autorka, zostaje zastąpiona przez technologię, w tym przede wszyst−

kim technologię nadzoru. Paradoksalnie zatem, i wbrew nadziejom związanym z rozszerzaniem się granic wolności, upowszechnieniu idei ochrony praw czło−

wieka, oparcia porządków konstytucyjnych na zasadzie ochrony godności ludz−

kiej, a zatem wbrew tendencjom odrzucającym pozytywizm prawny, zdaniem Marii Łoś „radykalne kwestionowanie takich pojęć jak prawda czy moralność [które mogły stanowić ważne uzasadnienie prawa – G.S.] przyczyniło się do no−

bilitacji nowych form ekstremalnego pozytywizmu, opartego na wiedzy i kryte−

riach związanych z systemem gromadzenia danych dla celów nadzoru, inwigila−

cji i rynkowej komercjalizacji” (tamże, s. 119–120). Tworzy się zatem porządek społeczny, w którym prawo, dalekie od głoszonego przez Fullera ideału jako

„najwyższego osiągnięcia cywilizacji uwalniającego dla twórczego użytku ludz−

kie możliwości”, czy też nawet jako „zasady rozsądku” (Fuller 1993: 9, 10) w społeczeństwie informatycznym, dodatkowo charakteryzującym się plurali−

zmem norm i wartości czy wręcz pustką normatywną, zostaje podporządkowane

(4)

technologii zbierania danych, tworzenia profilów (konsumentów, klientów, po−

tencjalnych przestępców) monitorowania miejsc publicznych, szkół, uniwersyte−

tów, a jego symbolem staje się teczka, elektroniczna obroża czy też centralny komputer magazynujący dane o imigrantach, w tym przede wszystkim ich wy−

kroczeniach wobec prawa na terytorium Unii Europejskiej. Dla współczesnych społeczeństw tego rodzaju rozwój prawa stwarza zagrożenie, jak podkreśla Ma−

ria Łoś, utworzenia się nowego rodzaju totalitaryzmu (Łoś 2007).

Badania nad związkami prawa i społeczeństwa mają zatem nie tylko bogatą tradycję w socjologii, mają także przed sobą przyszłość, a socjologia prawa ma szansę nadal wypełnić swoje funkcje jako swego rodzaju krytyczne lustro zarów−

no dla społeczeństwa, jak i jego prawa. Podkreślając, iż każde prawo funkcjonu−

je w jakimś społeczeństwie, mówi się współcześnie o wzajemnym i zwrotnym, systemowym uwarunkowaniu prawa, jako konkretnego prawa w konkretnym społeczeństwie, i społeczeństwa, jako uzależnionego od oddziaływania nań pra−

wa, które samo wytworzyło (Luhmann 1993: 550).

Teksty umieszczone w tym tomie „Studiów Socjologicznych” krytycznie analizują relacje prawa do społeczeństwa. Ich autorzy dają wyraz swym pesy−

mistycznym ocenom zarówno w odniesieniu do prawa w społeczeństwach po−

komunistycznych, jak i zmian prawa charakteryzujących współczesny świat, zmuszających do ponownego przemyślenia klasycznych prawd na temat prawa w społeczeństwie czy też samej koncepcji rządów prawa. Niezależnie od tego, wszyscy autorzy publikujący w tym tomie, jak i autorzy recenzowanych tu książek zgadzają się co do fundamentalnej, klasycznej kwestii, iż prawo stano−

wi zjawisko społeczne, element systemu społecznego, kultury czy nawet – jak wspomniano – ważny element konkretnej cywilizacji. A zatem, w opozycji do typowego dla profesjonalistów prawników przekonania, iż prawo jest auto−

nomicznym systemem norm, a wykonywanie zawodów prawniczych rodzajem rzemiosła, którego arkana posiada się dzięki wykształceniu i wyspecjalizowa−

nej praktyce, a zatem wbrew przekonaniu, iż prawo należy analizować wyłącz−

nie jako całościowy i autonomiczny system, logicznie uporządkowany i poję−

ciowo spójny – co wyraża się w pozytywistycznych koncepcjach nauki prawa – socjologowie prawa wskazują na różnorodne związki prawa i społeczeństwa.

Analiza tych związków pozwala na uchwycenie niebezpiecznych tendencji w rozwoju prawa, a także na zbadanie napięć, obszarów ambiwalencji czy też konfliktów zachodzących pomiędzy społeczeństwem, a jego prawem. Stąd wielkie znaczenie społecznych analiz prawa, ich rola nie tylko w zakresie wy−

jaśnienia zjawisk i procesów społecznych, ale i znaczenie praktyczne dla two−

rzenia prawa, np. dla wyjaśnienia dysfunkcjonalności poszczególnych regula−

cji prawnych.

To ogólne porozumienie na temat prawa w społeczeństwie można przekształ−

cić w bardziej precyzyjną analizę związków społeczeństwa i prawa. Otóż twier−

(5)

dzenie, że prawo stanowi zjawisko społeczne można odnieść do trzech rodzajów powiązań społeczeństwa i prawa:

– genetycznych, – funkcjonalnych,

– kognitywno−symbolicznych.

Przejdźmy zatem do analizy tych powiązań, zwracając uwagę na najbardziej niepokojące przejawy kryzysu, tak, jak widzą je autorzy zamieszczonych tu tek−

stów, oraz podkreślając te aspekty relacji społeczeństwo–prawo, w których pra−

wo nadal zachowuje „siłę i godność”, rozszerzając zarazem ludzkie możliwości.

Związki genetyczne społeczeństwa i prawa: społeczne źródła prawa

Najbardziej oczywiste związki genetyczne prawa i społeczeństwa analizowa−

ne były przez klasyków w postaci twierdzeń o zakorzenieniu prawa w zwycza−

jach i obyczajach, wierzeniach i religii, społecznych koncepcjach solidarności i sprawiedliwości, a współcześnie również godności człowieka, w społecznych praktykach, ideach i ideologiach, społecznych mentalnościach, w nauce i techno−

logii czy też w nierównościach społecznych.

Zgodnie z anglosaskimi koncepcjami antropologicznymi, prawo wyrasta z obyczajów, które z kolei są rezultatem świadomej refleksji nad zwyczajami.

Stąd, jak podkreślano, prawodawstwo, aby być silne, powinno szukać wsparcia w zwyczajach i obyczajach, a nawet być z nimi zgodne (Sumner 1995: 79 i n., 89 i n.). Prawnicy wskazują tu na prawo zwyczajowe, jako usankcjonowany prawnie, czyli inkorporowany do prawa przez kompetentnego prawodawcę, ele−

ment prawa. Zgodnie jednak ze znacznie dalej idącymi argumentami Williama Sumnera, życie społeczne ma własną dynamikę, a prawo, filozofia, religia czy moralność nie posiadają niezależnej egzystencji, lecz są refleksją tejże dynamiki.

Są one głęboko zakorzenione w procesach rozwoju społecznego, mają charakter historyczny, zinstytucjonalizowany i empiryczny (tamże). W nurcie tym miesz−

czą się również klasyczne tezy zorientowanej społecznie europejskiej, a przede wszystkim niemieckiej filozofii prawa, których celem była opozycja wobec prze−

kształcania prawa w sformalizowany system logicznie uporządkowanych pojęć.

Krytyczne poglądy wobec przekształcania się prawa w „formalny system” wyra−

żał Friedrich Karl Savigny. Według tego autora, prawo powinno rozwijać się spontanicznie jako wyraz kultury społeczeństwa, w którym funkcjonuje, jako wyraz „ducha narodu” (Savigny 1831, cyt. za Cotterrell 1992: 25). Mamy tutaj do czynienia z ideą, niezależnie od jej mistycyzmu, iż prawo jest czymś więcej aniżeli zbiorem norm i zasad, czy też nawet precedensów. Odzwierciedla ono i wyraża ogólną, kulturową charakterystykę społeczeństwa, w którym jest wy−

twarzane, i w którym działa (Cotterell 1992: 21). Dalecy od mistycyzmu, oraz

(6)

częściowo unikając oczywistych truizmów, w podobnym duchu wypowiadają się autorzy współcześni, poszukujący bardziej szczegółowych związków pomiędzy kulturą a prawem. Amerykański historyk i socjolog prawa Lawrence Friedman zwraca uwagę na to, iż pojęcie kultury prawnej odnosi się do całego zbioru idei, charakterystycznych dla konkretnych społeczeństw, na temat prawa i jego miej−

sca w społeczeństwie. Idee te są czynnikiem wyróżniającym dane społeczeństwo i w związku z tym pozwalają na wyjaśnienie różnic w funkcjonowaniu tych sa−

mych instytucji prawnych w różnych społeczeństwach (Friedman 1985). Argu−

menty na temat kulturowej genezy prawa potwierdza spostrzeżenie, iż wyjątko−

wo trudno byłoby znaleźć jakąkolwiek instytucję prawną lub element doktryny prawnej, która byłaby uniwersalna, którą można byłoby spotkać we wszystkich kulturach (Cotterrell 1992: 23).

Na społeczną genezę prawa niewątpliwie zwracał uwagę Emile Durkheim (Durkheim 1999: 135 i n.; 147 i n.). Niezależnie od związku typów regulacji prawnej z typami solidarności społecznej, a więc regulacji prawno−karnej z soli−

darnością mechaniczną i regulacji kontraktowych z solidarnością organiczną, dla Durkheima prawo zastąpiło dawne formy życia religijnego i w społeczeństwach nowoczesnych to przede wszystkim prawo spaja społeczeństwo. Źródłem prawa w społeczeństwach współczesnych w miejsce religii stają się wielkie idee filozo−

ficzne, w tym przede wszystkim idee wieku oświecenia, wraz z koncepcjami pra−

wa natury oraz prawami człowieka i obywatela. Idee te, tak jak i koncepcje rów−

ności, sprawiedliwości oraz solidarności stają się kontekstem interpretacyjnym prawa, źródłem argumentów w procesie jego tworzenia i stosowania.

W nurcie rozważań nad genetycznymi powiązaniami prawa i społeczeństwa mieści się twórczość Maksa Webera (Weber 2002: 578–586; 593–597; 622–623).

Tu zwraca uwagę oryginalny i wyjątkowo współczesny wątek tej twórczości. Jest nim podkreślenie związku między charakterystycznymi cechami europejskiej mentalności, kształtującej się od wczesnych wieków średnich, nawykami logicz−

nego, w tym przede wszystkim dedukcyjnego wnioskowania, abstrakcyjną racjo−

nalnością, dążeniem do naukowości czy logicznej sprawdzalności głoszonych są−

dów, a cechami, które, zdaniem Webera, stanowią też cechy charakterystyczne rozwijającego się w Europie prawa i nauki prawa. Jest to dążenie prawa do sys−

temowej zupełności, jego formalnie racjonalnego uporządkowania oraz charak−

terystyka rozumowań prawniczych jako logicznych rozumowań dedukcyjnych, przybierających postać logicznych sylogizmów. Tego rodzaju cechy decydują o daleko posuniętych możliwościach uniwersalizacji prawa, jego uogólniania, oderwania od konkretu i lokalnych uwarunkowań. Cechy swoistej mentalności europejskiej stanowiłyby tu źródła rozwoju prawa w szerokim, socjologicznym rozumieniu. Społeczeństwo polskie i jego tradycje prawne wskazują natomiast, iż w Europie Wschodniej ścierały się różne tendencje, iż kształcone w europej−

skich uniwersytetach elity były nosicielkami wspomnianego racjonalizmu i uni−

(7)

wersalizmu, czemu przeciwstawiały się lokalne partykularyzmy, prawa zwycza−

jowe, systemy wzajemnego wspierania się czy wreszcie przekupstwa. W tym du−

chu idą rozważania o kulturze prawnej polskiego złotego wieku, przytaczane przez Jacka Kurczewskiego (Kurczewski 2007: 34).

W tym miejscu nasuwa się zatem uwaga – w dużej mierze nawiązująca do „ducha Savigny’ego” – o napięciach pomiędzy sformalizowanym i racjonali−

stycznym prawem a lokalnymi, spontanicznymi porządkami normatywnymi, ela−

stycznymi, uwzględniającymi konkret, międzyludzkie powiązania, tradycyjną hierarchię czy też tradycyjne normy. Można przypuszczać, iż wspomniane nor−

my i powiązanie lokalne, owo „lewem”, gdy nie można „prawem”, byłyby jakąś formą obrony przed sformalizowanym i zracjonalizowanym porządkiem, ową

„klatką racjonalizmu” – pozostając z kolei w kręgu rozważań Webera – wówczas gdy wartości, jakie ewentualnie uzasadniałyby ów racjonalny i formalny porzą−

dek, nie znajdują zrozumienia w kulturach lokalnych, lub też gdy takich uzasad−

niających prawo wartości nie ma wcale, i gdy prawo nie wywodzi się z lokalnych praktyk oraz obyczajów.

Jeżeli prawa nie da się uzasadnić w społecznie ważnych wartościach i ideach, wówczas w sposób oczywisty pojawiają się inne poglądy na temat źródeł prawa, w tym przede wszystkim poglądy o zakorzenieniu prawa jako nadbudowy i jako narzędzia przemocy w stosunkach produkcji, a współcześnie w innych stosun−

kach nierówności i władzy, np. władzy oraz przemocy wobec kobiet, mniejszo−

ści rasowych, etnicznych, seksualnych. W świetle tych poglądów, źródłem pra−

wa byłaby przemoc. Prawo byłoby jej krystalizacją, a zarazem mistyfikacją sto−

sunków społecznych, polegającą na wykorzystaniu ideologii równości i sprawie−

dliwości i stwarzaniu pozorów równości tam, gdzie stosunki społeczne oparte są na nierówności i władzy. Celem społecznych analiz prawa byłoby tu zdemasko−

wanie nierówności, dekonstrukcja klasycznych zasad, na których wspiera się pra−

wo jako swego rodzaju hipokryzji prawa, w celu wykazania nierówności i prze−

mocy ukrytej niejako za pozornie demokratycznymi i liberalnymi normami prawnymi.

Niezaprzeczalny walor krytyczny rasowych i genderowych studiów nad pra−

wem polega właśnie na obnażeniu rzeczywistych relacji nierówności tkwiących u podstaw abstrakcyjnie zdefiniowanej zasady równości, na zwrócenie uwagi na codzienne doświadczenia przemocy, do których dochodzi w ramach obowią−

zującego prawa: nietolerancji, agresji, szykanowania, różnych form wykorzysty−

wania seksualnego. Należy tu jednak dodać, iż tego rodzaju krytyczne analizy prawa niekoniecznie muszą prowadzić do kompromitacji prawa i postulatu jego odrzucenia. Wręcz przeciwnie, autorki reprezentujące feministyczny nurt w ana−

lizach prawa podkreślają jego znaczenie dla ochrony praw kobiet, jeżeli tylko prawo będzie bardziej wrażliwe na lokalne praktyki nierówności i przemocy (Fletcher 2002: 155).

(8)

Społeczeństwa, które mają za sobą doświadczenia dyktatury czy totalitary−

zmu, mają po swej stronie pewne atuty, jakie chwilowo, być może, chronią je przed redukcją źródeł prawa do zasad logicznie poprawnych wnioskowań, spo−

łecznych stosunków władzy i przemocy, czy też rozwoju technologii zbierania i segregowania danych osobowych. Źródłem tym byłaby pamięć społeczna oraz szczególne doświadczenia historyczne ze zbrodniami popełnianymi zgodnie z przepisami prawa, czy też w ich „cieniu”. Pamięć, a zwłaszcza publiczna deba−

ta o tych doświadczeniach stanowiłyby swego rodzaju „moment moralny”, dzię−

ki któremu następuje rewitalizacja istotnych wartości, poprzednio jawnie naru−

szanych i gwałconych, a które mogą stać się potencjalnie ważnymi źródłami no−

wo tworzonego prawa. W Europie Wschodniej doświadczenia te wpłynęły – przynajmniej początkowo – nie tylko na krytycyzm wobec ujmowania prawa jako neutralnego aksjologicznie systemu pojęć, ale przede wszystkim na rozu−

mienie zasady rządów prawa oraz na treść prawa stanowionego. Mam tu przede wszystkim na myśli szczególne historyczne dziedzictwo społeczeństw posttotali−

tarnych związane z zbrodniami państwowymi oraz sądowymi, a zatem popełnia−

nymi przez funkcjonariuszy państwowych, sędziów i prokuratorów, z nacjonali−

zacją własności oraz łamaniem podstawowych praw ludzkich na wielką skalę.

Niezależnie od możliwości rewitalizacji istotnych wartości, te doświadczenia oraz pamięć o nich decydują jednak i o tym, że trudna do realizacji staje się uni−

wersalnie rozumiana zasada rządów prawa, natomiast wprowadzane do prawa w postaci szczegółowych regulacji prawnych są takie praktyki wyrosłe z lokal−

nych doświadczeń, jak dekomunizacja czy lustracja. Praktyki te łamią zasady in−

dywidualnej odpowiedzialności za popełniane czyny oraz zasadę domniemania niewinności (dekomunizacja), nasuwają poważne wątpliwości co do postępowa−

nia dowodowego (lustracja), a także poważnie naruszają zasadę niedziałania pra−

wa wstecz, a zatem podkopują filary rządów prawa. To z kolei staje się podsta−

wą krytyki praktyk tego rodzaju, w niektórych społeczeństwach postkomuni−

stycznych dekomunizacja i lustracja staje się niemożliwa do przeprowadzenia (Łoś i Zybertowicz 1999: 261), a ciągle zmieniane ustawy oraz operowanie tzw.

„teczkami” w debacie publicznej, a przede wszystkim politycznej wywołuje po−

dejrzenie, iż doświadczenia z komunizmem służą wyłącznie grze interesów.

Z drugiej strony, realizacja zasady rządów prawa w jej niewątpliwym, uniwersal−

nym rozumieniu staje się trudna, kto wie czy możliwa, z uwagi na jej koszty, na co z kolei wskazuje przykład wysiłków podejmowanych w celu zwrotu zna−

cjonalizowanej własności (Czarnota i Krygier 2007: 185–189, Skąpska 2005:

211–234). Wszystko to powoduje niepewność, a nawet chaos normatywny i po−

jęciowy po początkowym entuzjazmie związanym z prawem i rządami prawa, nie tylko w popularnych wyobrażeniach. W świetle wyników badań przeprowa−

dzonych przez Marię Barańską nad znaczeniem zasady rządów prawa w debacie publicznej odnoszącej się do lustracji, w społeczeństwie postkomunistycznym

(9)

popularne rozumienia rządów prawa mogą być nie tylko sprzeczne, ale nawza−

jem się wykluczać (Barańska 2007), co niekoniecznie musi być wskaźnikiem sta−

nu kultury prawnej, lecz może stanowić efekt fundamentalnych trudności z roz−

liczeniem dziedzictwa systemu totalitarnego. W związku z tymi, genetycznymi niejako trudnościami realizacji fundamentalnej zasady rządów prawa nasuwa się pytanie, czy rację mają autorzy zamieszczonego tu tekstu o postpostkomunizmie, czy rzeczywiście jakiś etap „sprawiedliwości okresu przejściowego” został za−

kończony (Czarnota i Krygier 2007). Dane empiryczne dotyczące lustracji i de−

komunizacji jako ważnych kryteriów oceny, czy okres postkomunizmu został za−

kończony, wskazują, że nie.

Tutaj jednak socjolog musi dodać, iż prawo nie jest prostym i bezpośrednim odzwierciedleniem społecznych doświadczeń czy też społecznej pamięci o nich, nie jest prostą refleksją, ani też odpowiedzią na roszczenia społeczne. W stosun−

kach społeczeństwo–prawo pojawia się jako ważny gracz państwo wraz z wszyst−

kimi jego urządzeniami instytucjonalnymi oraz władzą, którą reprezentuje. Tre−

ścią prawa jest decyzja podejmowana przez władzę, w procesie parlamentarnej walki argumentów, ale i gry interesów. Stąd walka o pamięć, o to, jakie doświad−

czenia i jaką pamięć o nich prawo utrwala i jaką uznaje za obowiązującą, a jaką odrzuca. Wynik tej walki zależy nie tylko od siły argumentów i, dodajmy, umie−

jętności ich prezentacji, ale i konkretnej konfiguracji interesów mających wpływ na procesy decyzyjne i treść prawa.

Czy tego rodzaju lokalne doświadczenia są źródłem jakiejś przejściowej

„sprawiedliwości okresu przejściowego”, czy też mogą stanowić trwały wkład do sposobów rozumienia prawa, a także jego podstawowych zasad i treści po−

szczególnych regulacji prawnych społeczeństw, których doświadczenie histo−

ryczne zawierało łamanie praw człowieka na wielką skalę? Jeżeli uwzględni się doświadczenia społeczeństwa, które już raz w swej historii przeprowadzało roz−

rachunek z bezprzykładnym łamaniem praw człowieka zgodnie z obowiązują−

cym wówczas prawem, w jego cieniu czy też bezprawnie, a zatem społeczeństwa niemieckiego po II wojnie światowej, to odpowiedź na powyższe pytanie jest zdecydowanie twierdząca. W Republice Federalnej Niemiec bowiem zarówno treść ustawy zasadniczej z 1949 roku, jak i tak zwanych ustaw okołokonstytucyj−

nych stanowiła efekt krytycznej refleksji nad doświadczeniem nazizmu i Holo−

caustu. Był to jednocześnie najważniejszy moment moralny w historii Europy XX wieku. Trzeba tu też podkreślić, iż słynna formuła Gustawa Radbrucha1, jed−

1W związku z tym, dla socjologa prawa wysoce wątpliwe są głoszone przez prawników kon−

struktywistyczne w istocie przekonania, redukujące podstawy prawa do fikcji skonstruowanych przez prawników dla ich własnych celów. Zgodnie z takimi przekonaniami, wspomniana formuła Radbrucha byłaby fikcją, podobnie jak fikcja umowy społecznej Hobbesa, suwerena politycznego Benthama, czy normy podstawowej Kelsena (Přibáň 2002: 5).

(10)

nego z ojców niemieckiej ustawy zasadniczej z roku 1949, głosząca, najogólniej to ujmując, iż prawo musi korespondować z zasadą sprawiedliwości, nie stano−

wiła wyłącznie sposobu, tricku prawniczego, poręcznego narzędzia zmiany pod−

staw niemieckiego prawa, jak chcą niektórzy zwolennicy koncepcji prawa jako

„fikcji prawnej”, niezależnego od społeczeństwa autonomicznego systemu pojęć i reguł wnioskowania (Přibáň 2002: 57). Jej pomysł narodził się ze wspomnia−

nych doświadczeń nazizmu i Holocaustu, i w tym sensie była ona rewolucyjną ideą prowadzącą do zmiany treści prawa, włączenia do niemieckiej konstytucji zasady ochrony godności osoby ludzkiej, umieszczenia w tejże konstytucji praw człowieka oraz mechanizmów uniemożliwiających obalenie konstytucji nawet w procesie demokratycznym – tu wielką rolę z kolei odegrały historyczne do−

świadczenia wyborów, w wyniku których partia Hitlera doszła do władzy – po−

wołania Sądu Konstytucyjnego, oraz zmiany innych ustaw gwarantujących trwa−

łość nowego porządku konstytucyjnego. Jej genezą były wydarzenia, do jakich doszło w społeczeństwie niemieckim, skądinąd społeczeństwie, w którym po raz pierwszy w nowożytnej historii kontynentu europejskiego sformułowano ency−

klopedyczną definicję państwa prawa.

Funkcjonalne związki prawa i społeczeństwa

Funkcjonalizm stanowił dominującą, a nawet paradygmatyczną teorię w so−

cjologii prawa, a analizy funkcji prawa tworzą główny nurt w socjologicznych rozważaniach nad prawem nawet wśród tych autorów, którzy, jak Karol Marks, z funkcjonalizmem nie są w żadnym razie łączeni. Tego rodzaju odniesienie teo−

retyczne charakteryzuje też w dużej mierze zamieszczone tutaj teksty. W ramach podejścia systemowo−funkcjonalnego prawo ujmowane jest niekiedy prozaicz−

nie, jako swego rodzaju smar, ułatwiający funkcjonowanie skomplikowanych mechanizmów współczesnego społeczeństwa. Wedle ujęcia bardzie ambitnego, podstawową funkcją prawa, jego metafunkcją, jest integracja społeczna, oraz, w sytuacji zmiany społecznej, zrealizowanie założonych celów owej zmiany: de−

mokracji, konstytucjonalizmu opartego na rządach prawa, gospodarki rynkowej.

Funkcjonalizm dominuje w socjologicznych analizach prawa począwszy od wspomnianych koncepcji solidarności społecznej Emile’a Durkheima, po analizy integracji systemu społecznego Talcotta Parsonsa czy Niklasa Luh−

manna. Dla Parsonsa prawo wyłania się stopniowo jako swoisty element społecz−

nej struktury normatywnej, jako konsekwencja i jako jeden z elementów proce−

sów różnicowania się systemu społecznego. W swych późniejszych pracach pod−

kreśla Parsons rolę prawa w procesie międzysystemowej komunikacji, w tym w szczególności komunikacji o wartościach−celach systemu społecznego (Par−

sons 1967). Szczególne znaczenie miało tu wypełnianie ról zawodowych przez

(11)

prawników. Prawnicy bowiem stają się swego rodzaju strażnikami podstawo−

wych wartości−celów społeczeństwa, które zarazem chroni prawo. Można śmia−

ło powiedzieć, iż prawnicy mają szczególną misję. Jak argumentował Parsons, wykonywanie zawodów prawniczych stanowi ważny mechanizm, za pomocą którego system społeczny osiąga względną stabilność i utrzymuje się w stanie delikatnej równowagi (Parsons 1972: 385). Istotnym czynnikiem jest tu wysoka samoocena zawodów prawniczych jako służby publicznej, charakteryzującej się wysokim poziomem zawodowej odpowiedzialności. Stąd ważne miejsce rozwa−

żań poświęconych prawnikom, i dlatego też wielki niepokój budzą pogarszające się po 1989 roku w Polsce oceny sądownictwa i sędziów, o jakich piszą tutaj Krystyna Daniel oraz Jacek Kurczewski.

Dla Niklasa Luhmanna, w dużej mierze kontynuatora rozważań nad prawem zapoczątkowanych przez Maksa Webera, najważniejszą funkcją prawa jako ko−

munikacyjnego systemu cząstkowego w coraz bardziej kompleksowym systemie społecznym jest samoreproducja systemu prawa oparta na obserwacji otoczenia – systemu politycznego, gospodarczego, moralności, religii. W teorii Luhmanna zatem prawo, w rezultacie procesów różnicowania się systemu społecznego, ule−

ga krańcowej pozytywizacji i autonomizacji w stosunku do innych systemów społecznych, przestaje być wiązane z jakimikolwiek wartościami społecznymi, normami moralnymi czy obyczajowymi, nie wspominając o religii. Integracja współczesnych społeczeństw dzięki prawu zależy tu wyłącznie od sprawności prawa w obserwowaniu operacji innych systemów cząstkowych – np. systemu politycznego czy gospodarki – i przekładaniu rezultatów tego rodzaju obserwa−

cji na wewnętrzne operacje systemu prawa po to, by usprawnić własne operacje systemowe i wytwarzać kolejne normy ogólne i abstrakcyjne, będące podstawą podejmowania decyzji w sprawach indywidualnych przez wyspecjalizowanych prawników2.

Krytycy systemowo−funkcjonalnej koncepcji prawa w jej Parsonsowskiej edycji podkreślają, iż konsens co do wartości−celów, wyrażanych przez prawo, niekoniecznie odzwierciedla jakiś społeczny konsens moralny, czy też konsens co do wartości−celów systemu. Co więcej, wątpliwe staje się założenie co do ist−

nienia jakichś wartości−celów systemowych, nie wspominając o jakichś celach wielkich przemian społecznych, a nawet przewidywalności kierunku owych przemian. Niklas Luhmann podkreśla tu rolę przypadku oraz nieprzewidywal−

ność rozwoju systemu. W świetle teorii Luhmanna bezsensowne są przede

2Oczywiście, trudno jest streścić koncepcję prawa w społeczeństwie autorstwa Niklasa Luh−

manna w tak krótkim artykule. Charakterystyczne jest jednak i to, że Luhmann, parafrazując tytuł nadany przez Maksa Webera jego głównemu dziełu Gospodarka i społeczeństwo, w sposób cha−

rakterystyczny tytułował swe kolejne książki Gospodarka społeczeństwa (Luhmann 1988) czy Prawo społeczeństwa (Luhmann 1993).

(12)

wszystkim jakiekolwiek dywagacje na temat celów systemu, gdyż cele te wyni−

kają z każdorazowych wzajemnych obserwacji systemów cząstkowych i dosto−

sowania do wyników tych obserwacji wewnątrzsystemowych operacji samore−

produkcji poszczególnych systemów. Systemy społeczne są bowiem systemami otwartymi poznawczo, natomiast wewnątrzsystemowe operacje samoreprodukcji dokonują się zgodnie z wewnątrzsystemowymi regułami. Stąd relacje prawo−

−społeczeństwo można skrótowo ująć jako wzajemna obserwacja. Społeczeństwo korzysta z instrumentarium prawa dla rozwiązania problemów, których nie moż−

na rozwiązać w sposób „naturalny”, wykorzystując jego zdolność do tworzenia fikcji, z których z kolei korzystać może społeczeństwo3. Natomiast konsens co do wartości spajających społeczeństwo jest dla systemu prawa całkowicie obo−

jętny. Inni autorzy podkreślają z kolei, iż konsens ów we współczesnym społe−

czeństwie, kompleksowym i pluralistycznym, może wynikać z przymusu, lub też być efektem szczególnej „paniki moralnej” wywołanej brutalnym naruszeniem wartości podstawowych, których istnienie społeczeństwo nagle sobie uświada−

mia – przykładem byłaby tu panika moralna wywołana przez pedofilię – lub też wywoływanej i podtrzymywanej sztucznie, dzięki mass mediom. Przykładem przymuszonego, a właściwie czysto hipokrytycznego konsensu była nie tak zno−

wu dawno głoszona „jedność moralno−polityczna rozwiniętego społeczeństwa socjalistycznego”. Jedność ta wyrażała się w prawie grożącym obozem pracy dla chuliganów, polowaniem na rzekomych szpiegów (w majestacie prawa), kary dla tzw. pasożytów, czyli obywateli niepracujących „na etacie”. Analizy „paniki mo−

ralnej” wskazują, iż w chwilach szczególnego zagrożenia, lub w chwilach poczu−

cia szczególnego zagrożenia wywołanego na przykład przez media, grupy spra−

wujące władzę, grupy interesu, obywatele stają się zdolni do swego rodzaju mo−

ralnej krucjaty w obronie najbardziej fundamentalnych wartości. I w tym wypad−

ku olbrzymią rolę odgrywają środki masowej komunikacji, doniesienia prasowe, a obecnie telewizyjne, podgrzewające atmosferę paniki. Konsens ów jest jednak−

że krótkotrwały, a panika moralna jest krótkotrwałym stanem współczesnego społeczeństwa. Panika moralna byłaby zatem doświadczeniem znacznie mniej−

szego kalibru aniżeli wspomniany tu moment moralny, ujawniający się w sytu−

acji obnażenia wielkich zbrodni i zmuszający do fundamentalnych zmian prawa.

Niezależnie od tego rodzaju ogólnych rozważań nad metafunkcją, prawu przypisywane są funkcje szczegółowe. Na kilka z nich chciałabym zwrócić uwa−

gę ze względu na wielkie, a nawet nieprzewidywalne zmiany sposobów ich reali−

3Jest to tzw. „fikcja dwunastego wielbłąda”, czyli wymyślanie całkowicie fikcyjnych stanów rzeczy po to, by rozwiązać rzeczywiste spory. Luhmann nawiązuje tu do rzekomej przypowieści arabskiej o dwunastu braciach, którzy dostali w spadku jedenaście wielbłądów. Z kolei kontynu−

ator teorii Luhmanna podkreśla, iż będąc opartą na tego rodzaju fikcjach, sprawiedliwość formal−

na ma efekt alienujący (Teubner 2002: 109).

(13)

zacji oraz ich konsekwencje. Mam tu na myśli funkcję kontrolną, wychowawczą oraz organizacyjną.

W najbardziej klasycznym ujęciu prawo jest narzędziem kontroli społecznej, a funkcja kontrolna, obok funkcji rozstrzygania konfliktów oraz funkcji roz−

dzielczej, zaliczana jest do podstawowych funkcji prawa (Morawski 2000: 28).

Sprawa jest dość oczywista. Analizy funkcji kontroli społecznej stają się bar−

dziej interesujące, a nawet ekscytujące, gdy uświadomimy sobie, iż kontrola społeczna wymaga odwołania się do przymusu, sankcji, a wreszcie władzy, któ−

ra przymusem dysponuje. Tradycyjnie, w odniesieniu do prawa utrzymywano, iż przymus spoczywa na państwie, jako jedynym, legitymizowanym jego dys−

ponencie. Możliwość zastosowania przez państwo przymusu stanowiła też wy−

różnik, differentia specifica kontroli prawnej, w odróżnieniu od innych form kontroli społecznej. W pewnym momencie zwrócono jednak uwagę na to, iż no−

woczesne państwa odwołują się do innych, dotychczas nieanalizowanych, form kontroli i przymusu, między innymi ze względu na ich niskie koszty. Najbar−

dziej skuteczną i tanią jest kontrola społeczna sprawowana przez całe społe−

czeństwo nad swoimi członkami, stały nadzór nad sąsiadami („sąsiedzkie czu−

wanie”) czy współpracownikami (stąd np. w Stanach Zjednoczonych otwarte są stale drzwi do pomieszczeń, w których się pracuje), a jeszcze tańszą i bardziej skuteczną jest samokontrola, kontrola sprawowana przez jednostki wobec sa−

mych siebie. Niezależnie od tego, coraz trudniej jest obecnie zlokalizować „cen−

trum dowodzenia”, a zatem legitymizowaną instytucję decydującą o rodzajach kontroli i stosowania przymusu.

I tak, zgodnie z koncepcją autora, analizującego przemiany kontroli społecz−

nej oraz przymusu we współczesnych społeczeństwach zachodnich, kontrola sprawowana jest przez każdego wobec każdego, a przymus i władza krążą, nie będąc zlokalizowane w żadnych wyspecjalizowanych agendach. Rola państwa polega natomiast na podtrzymywaniu instytucji, dzięki którym możliwe jest dys−

cyplinowanie społeczeństwa, którego członkowie ulegają normalizacji, czyli podporządkowują się ogólnie akceptowanym standardom zachowania, a nawet wyglądu, i jako już zdyscyplinowane i znormalizowane jednostki, kontrolują sa−

me siebie oraz innych w świecie, przypominającym zgeneralizowany Panopticon (Foucault 1993: 205). Ta forma kontroli społecznej i przymusu, który przestaje być utożsamiany z brutalną niekiedy siłą fizyczną stosowaną np. przez policję, zapewnia powszechny i mimowolny, czy nawet bezwiedny konformizm. Prawo, jako instrument kontroli społecznej, przestaje być potrzebne, na plan pierwszy natomiast wysuwa się funkcja wychowawcza nie tyle prawa, ile samokontrolują−

cego się społeczeństwa. W tego rodzaju społeczeństwie znika też suweren, legi−

tymizowany do stosowania przymusu w majestacie prawa – państwo. Znika też światły obywatel, ustępując miejsca sterowanej z zewnątrz, „znormalizowanej”

i zdyscyplinowanej jednostce.

(14)

Treść i znaczenie funkcji kontroli społecznej oraz funkcji wychowawczej pra−

wa zmieniają się zasadniczo we współczesnym społeczeństwie informatycznym, gdzie instrumenty kontroli częściowo znajdują się nie tylko poza państwem, ale i poza społeczeństwem. Są nimi bowiem urządzenia elektroniczne, którymi dys−

ponują – obok agend państwowych, jak np. policja, czy też ponadpaństwowych, ale jednak prawnie legitymizowanych, jak np. agendy Unii Europejskiej – bardzo zróżnicowane instytucje prywatne: banki, korporacje przemysłowe i handlowe, firmy farmaceutyczne, rozmaite firmy doradcze, w tym detektywistyczne, czy firmy windykujące długi. Ponadto, zbierane i segregowane dane w niejasny spo−

sób krążą między tymi instytucjami, stwarzając nieznane nam ryzyko oraz przy−

czyniając się do niepewności, charakteryzującej współczesne społeczeństwo.

Trudno jest ocenić efekty społeczeństwa informatycznego dla społeczeństwa i dla prawa. Maria Łoś zwraca uwagę na dwie istotne konsekwencje społeczne:

groźbę ukształtowania się totalitaryzmu nowego, nieznanego typu, oraz groźbę dalszego zaniku światłego obywatelstwa i ukształtowania się osobowości stero−

wanej przez odpersonalizowany nadzór, mającej poczucie stałej elektronicznej obserwacji, śledzonej przez ukryte kamery w miejscu pracy, na ulicy, na uczel−

ni, w szkole, niepewnej co do tego, kto dysponuje i jak manipuluje jej danymi osobowymi. Jak wspomniałam, rozwój technologiczny i pojawienie się społe−

czeństwa informatycznego stwarzają wielkie wyzwanie dla prawa: pojawia się problem legitymizacji przymusu oraz identyfikacji agend stosujących przymus;

ponadto, o ile w okresie przednowoczesnym zwracała uwagę personifikacja kon−

troli i wyobrażeń o niej, w społeczeństwie ponowoczesnym ważną rolę zaczyna odgrywać kontrola zdepersonalizowana, a nawet pozbawiona jakichkolwiek wy−

obrażalnych dysponentów. Tego rodzaju zdepersonalizowana kontrola przestaje być nawet odnoszona do jakiegokolwiek tekstu prawnego, nieznane i trudne do zlokalizowania stają się agendy kontroli. W społeczeństwie ponowoczesnym podkreśla się więc rolę technologii oraz podporządkowania przymusu operacjom urządzeń wykorzystywanych do gromadzenia danych o obywatelach.

Kolejną funkcją szczegółową jest funkcja organizacyjna prawa we współcze−

snym państwie, które, niezależnie od założeń ustrojowych, realizuje rozmaite ro−

dzaje polityki społecznej, zdrowotnej, obecnie polityki imigracyjnej. Tradycyj−

nie, czynności te pełniło państwo i jego wyspecjalizowane agendy, a zatem ze−

społy ludzkie (Borucka−Arctowa 1982: 17). Obecnie i tutaj mamy do czynienia z rewolucyjną zmianą. Organizacja, koordynacja, zarządzanie stają się, podobnie jak kontrola, w decydującej mierze domeną urządzeń przetwarzających informa−

cje, a nie ludzi. Maria Łoś podkreśla elektroniczną centralizację zarządzania, co umożliwia koordynację odmiennych systemów organizacji i tworzenie na tej podstawie nowych zbiorów danych dla zróżnicowanych celów. Oczywiście, zbiory te mogą być i są wykorzystywane dla różnych polityk, przez zróżnicowa−

ne agendy rządowe, pozarządowe i ponadrządowe. Podobnie jak w przypadku

(15)

elektronicznie sterowanej kontroli społecznej, tak i tutaj ma miejsce oderwanie organizacji od jej podmiotu: organizatorem staje się urządzenie elektroniczne przetwarzające dane. Znajduje to odzwierciedlenie w języku: są to takie wyraże−

nia jak procesowanie ludzi (pochodna procesowania danych w komputerze), za−

rządzanie wielkimi masami ludzkimi, szczególnie, ale nie tylko, w sytuacjach kryzysowych, co oczywiście łączy się z zarządzaniem wielką ilością danych o lu−

dziach, przetwarzaniem danych w celu ich wykorzystania w prawie dotyczącym np. reformy szkolnictwa, służby zdrowia, zabezpieczeń społecznych i systemów emerytalnych, czy wreszcie migracji i obywatelstwa. Obserwacje te prowadzą nas do analizy kognitywno−symbolicznych relacji prawa do społeczeństwa.

Kognitywno−symboliczne powiązania społeczeństwa i prawa.

Prawo i pamięć społeczna

Już w latach trzydziestych ubiegłego wieku amerykański prawnik Thurman Arnold zwracał uwagę na to, iż w społeczeństwie – charakteryzującym się wie−

lością konfliktowych wartości i wierzeń – prawo pełni co prawda funkcję inte−

gracyjną, ale w bardzo szczególny sposób. Mianowicie, w społeczeństwie tego rodzaju, a zatem w każdym społeczeństwie współczesnym, socjalizacja nie jest neutralnym, mechanicznym procesem uczenia się wartości będących warunkami wstępnymi przetrwania systemu społecznego, lecz zawsze polega na wpajaniu ta−

kich wartości i norm, jakie zwyciężyły w walce o dominację. Dlatego też Arnold podkreślał, iż prawo jest narzędziem społecznej integracji w taki sposób, iż pro−

klamuje ono i manifestuje symbole, odzwierciedlające dominujące wartości, ide−

ały i ideologie społeczne, na przekór aksjologicznemu zróżnicowaniu społeczeń−

stwa. Zasadniczą funkcją prawa jest zatem funkcja symboliczna – propagowanie wspomnianych, dominujących wartości i ideałów, sposobów myślenia o rządzie oraz społeczeństwie. To z kolei wpływa na percepcję państwa i rządu wśród oby−

wateli, symbolami tymi posługujemy się bowiem dla poznania i oceny jakości rządów. Należy tutaj jednak dodać, iż owa symboliczna funkcja prawa nie jest dowolną funkcją symboliczną – jest ona bowiem poparta możliwością zastoso−

wania przez państwo przymusu w sytuacji nieudanej socjalizacji prawnej. Tym sposobem jednak, w zróżnicowanym społeczeństwie, prawo stwarza iluzję jed−

ności i spójności społecznej, daleką od rzeczywistości, posiadając jednak narzę−

dzia faktycznego wymuszenia jedności, przynajmniej na poziomie zachowań.

Zdaniem Arnolda, prawo jest przede wszystkim sposobem myślenia o rządzeniu, rezerwuarem emocjonalnie ważnych symboli, z których wiele nie przystaje na−

wzajem do siebie wówczas, gdy stosuje się je w praktyce (Arnold 1935: 23).

Istotnymi symbolami, wytwarzającymi jedność poznawczą i służącymi do przekształcenia społeczeństwa we wspólnotę prawną, charakteryzującą się

(16)

jednością symboli i przypisywanych im znaczeń, a zatem spójnością myślenia o państwie i prawie, są symbole zawarte w konstytucji i związane z nią: flaga na−

rodowa, hymn, godło symbolizujące naród, szczególne zwroty używane w kon−

stytucji, jak np. godność człowieka, dobro wspólne, prawa człowieka, sprawie−

dliwość społeczna. Jak zwracają w niniejszym tomie uwagę Adam Czarnota i Martin Krygier, tego rodzaju symbolem samoograniczających się rewolucji ro−

ku 1989 był model rządów prawa, który okazał się często nie do pogodzenia z żą−

daniami sprawiedliwości, np. w postaci rozliczenia przeszłości czy zwrotu zna−

cjonalizowanej własności.

Wzajemna nieprzystawalność głównych zasad prawa oraz zawartych w nim symboli może być jednak jego atutem. Dzieje się tak nie tylko w zróżnicowanym społeczeństwie współczesnym, ale przede wszystkim w procesie szybkich zmian społecznych. Wówczas instytucje stosujące prawo mogą wykorzystać niespój−

ność i nieprzystawalność dla rozstrzygnięć innowacyjnych, a zgodnych z szyb−

kim tempem przemian. Podobnie, tego rodzaju atutem mogą być otwarte na zróż−

nicowaną interpretację pojęcia prawne, retoryka szeroko rozumianych praw oby−

watelskich, niedookreśloność zasady ochrony godności osoby ludzkiej. Jak się argumentuje, siła prawa anglosaskiego polega na tym, iż roi się ono od wyjątków i specjalnych rozstrzygnięć, że jego główne zasady są niedookreślone i elastycz−

ne, że opiera się ono na wielkiej ilości dość elastycznych założeń oraz niewielu regulacji o charakterze bezwzględnie obowiązującym instytucje stosujące prawo (Bankowski i Mungham 1976: 33). Podobnie można scharakteryzować obowią−

zujące nas prawo Unii Europejskiej, którego dyrektywy wiążą co do celu, pozo−

stawiając w gestii wewnątrzpaństwowych agend sposoby realizacji tych celów.

Prawo to ma ponadto w dużej mierze tzw. „miękki charakter”, składając się np.

z rekomendacji i zaleceń, nie wspominając nawet o wiążącym nas prawie trakta−

towym. Jak podkreślają jednak socjologicznie zorientowani autorzy analizujący prawo anglosaskie, należy wziąć pod uwagę siły społeczne, jakie stoją za włącze−

niem pewnych wartości i symboli do systemu prawa oraz wpływają na jego in−

terpretację (Bankowski i Mungham 1976: 34, 35). Ma to znaczenie zwłaszcza wówczas, gdy retoryka prawa jest elastyczna i otwarta. Wtedy socjolog zadaje pytanie, w jaki sposób i przez kogo wywierany jest wpływ na interpretację sym−

boli. Interpretacja prawa, podobnie jak i jego tworzenie, mogą stać się terenem walki przeciwstawnych interesów, partii politycznych, rozmaitych lobbies go−

spodarczych. Terenem takiej walki i dążeń do narzucenia społeczeństwu znaczeń podstawowych pojęć prawnych, w tym wypadku fundamentalnego pojęcia pań−

stwa prawnego, jest debata publiczna w mediach. Świetnym przykładem takiego braku porozumienia jest wspomniana już debata nad znaczeniem pojęcia „pań−

stwo prawne”. Pojęcie to, jak wskazują badania Marii Barańskiej, używane jest zarówno przez przeciwników jak i zwolenników lustracji i dekomunizacji dla uzasadnienia ich stanowisk. Pojęcie to bowiem dla pierwszych oznacza przede

(17)

wszystkim stałość i pewność obowiązującego prawa, a dla drugich wiązane jest z koncepcją sprawiedliwości retrybutywnej (Barańska 2007: 96–102). Podkreślić jednak należy, iż w demokratycznym społeczeństwie, jeżeli weźmiemy w nawias teorię spisku czerwonej oraz szarej pajęczyny i dominującego nad wszystkim układu, znaczenia pojęć i symboli zawartych w prawie kształtują się w toku skomplikowanego procesu jego tworzenia oraz stosowania, w procesie rozstrzy−

gania równie skomplikowanych materii, z jakimi społeczeństwa muszą sobie ra−

dzić zwłaszcza wówczas, gdy doświadczają wielopłaszczyznowej zmiany, w procesie rozstrzygania konfliktów pomiędzy bardzo zróżnicowanymi interesa−

mi, a zwłaszcza w sytuacji, angażującej moralne oceny społeczeństwa, wówczas gdy ujawnia się moment moralny.

Zgadzając się, iż w społeczeństwie ma miejsce walka konfliktowych intere−

sów, wartości oraz idei, prawo jawi się jako system symboli, znaków i znaczeń pozostających w stałej interakcji z symbolami, znakami i znaczeniami używany−

mi w społecznej komunikacji po to, by komunikację ułatwić, a niekiedy wręcz ją umożliwić, doprowadzając ostatecznie do ukształtowania się wspomnianego konsensu co do wartości i znaczeń. Prawo pełniłoby zatem nie tylko funkcję in−

tegracyjną, lecz miałoby wielką rolę w procesie społecznej komunikacji, stano−

wiłoby ważny element języka, jakim posługuje się społeczeństwo4. Inaczej mó−

wiąc, prawo ucieleśnia formy komunikacji.

Jak bardzo skomplikowane są procesy symbolizacji za pomocą prawa, wska−

zują współczesne doświadczenia z rozliczaniem łamania praw człowieka oraz symbolizowania tych doświadczeń w postaci ich utrwalania w ramach prawa, ja−

ko szczególnego rodzaju obowiązującej, ugruntowanej we wzorcach powinnego postępowania, pamięci społecznej. Mam tu na myśli utrwalone w systemie praw−

nym tematyzacje, czyli kwalifikacje prawne niektórych typów czynów jako zbrodni nie ulegających przedawnieniu, np. „zbrodni przeciwko ludzkości”,

„zbrodni przeciwko narodowi polskiemu” czy „zbrodni komunistycznych”, a in−

nych jako przestępstw ulegających przedawnieniu po upływie określonego cza−

su. Wymowną ilustracją jest tu spór pomiędzy władzami polskimi i rosyjskimi dotyczącymi zbrodni w Katyniu.

Składając się z symboli i znaczeń, prawo jest szczególną, bo opatrzoną cechą powszechnego obowiązywania, czyli legitymizowaną przez parlament i utrwa−

loną w postaci norm powszechnie obowiązujących, pamięcią społeczną, a w na−

szym regionie Europy pamięcią o dokonanych tu zbrodniach łamania praw czło−

wieka. Symbolizując praworządność i sprawiedliwość, a zarazem stanowiąc za−

tem swego rodzaju zakonserwowaną i powszechnie obowiązującą pamięć, mo−

4Badania nad socjalizacją prawną i językiem wskazują, iż język, jakim posługujemy się w ży−

ciu potocznym, jest również językiem, jakim posługuje się prawo, co stanowi pewną podstawę funkcjonowania społeczeństwa jako wspólnoty prawnej (Borucka−Arctowa i Kourilsky 1991: 215).

(18)

że prawo pozostawać pod wpływem jakichś świadomych strategii, np. hasła

„grubej kreski”, gdzie podstawą jest niechęć do „rozdrapywania ran”, pogłębia−

nia podziałów społecznych, czy też postawienia pod znakiem zapytania auto−

koncepcji „bohaterskich ofiar” i wprowadzeniu do własnego obrazu elementu

„oportunistycznych kolaborantów”, a nawet sprawców. Inną postacią świado−

mej strategii, której celem jest zapomnienie czy przemilczenie, jest posługiwa−

nie się argumentem, iż wszyscy byliśmy w jakiś sposób „umoczeni”, czyli skompromitowani współpracą z dyktatorską władzą, wobec czego nie ma sensu wracać do tych spraw. Argumentem przewrotnie podobnym jest ten, iż wszyscy podobnie byliśmy pokrzywdzeni, jak i korzystaliśmy z dobrodziejstw systemu, a więc bezpłatnego szkolnictwa czy ochrony zdrowia, nie ma więc potrzeby w sposób szczególny kompensować krzywdy ofiarom czy zwracać właścicie−

lom utraconego przez nich mienia. Ten argument wykorzystano na Węgrzech dla uzasadnienia szczególnego charakteru kompensacji za znacjonalizowaną własność w tym kraju, przyznając wszystkim bony jednakowej, niewielkiej war−

tości. Podobnie, niewielkie kwoty przyznano jako kompensację ofiarom prze−

śladowań nazistowskich czy później sowieckich. Ofiarom prześladowań poli−

tycznych, tym, którzy na skutek prześladowań czy deportacji do niemieckich czy sowieckich obozów koncentracyjnych utracili życie, przyznano – po długim procesie parlamentarnym i sądowym w latach 1992–1998 – odszkodowania w wysokości 30 000 forintów lub 100 000 forintów (czyli około 6000 lub 10 000 złotych). W ten sposób owe kwoty stały się również kwotami, o jakie mogą sta−

rać się ofiary Holocaustu na Węgrzech lub ich potomkowie (ogólnie na temat kompensacji krzywd w Europie Wschodniej Pogany 1997; na temat Węgier Sa−

jo 2000, s: 163–191).

Zakonserwowana w prawie pamięć zbiorowa o zbrodniach może być rezulta−

tem strategii zwycięzców, analogicznie do „sprawiedliwości zwycięzcy”, co z kolei prowadzi do wykluczenia pamięci zbiorowej przegranych.

Świadome strategie zapominania w postaci regulacji prawnych przybierają postać swoistej tematyzacji, definicji i odstąpienia od penalizacji. Idzie tu o na−

zwanie zbrodni, jej określenie w taki sposób, by można było ją przedawnić, lub odstąpić od jej dochodzenia. Szczególnym przykładem posłużenia się prawem w realizacji strategii zapominania jest amnestia dla sprawców.

Strategie nieświadome, spontaniczne, polegają na oddolnych procesach uzgadniania takiej wersji pamięci zbiorowej, jaka byłaby najmniej kompromitu−

jąca dla społeczności, w której doszło do zbrodni, która eliminowałaby zbiorowy wstyd i poczucie winy, oraz utrwalała własną, wysoką samoocenę. Te sponta−

niczne strategie mogą mieć postać codziennych uzgodnień dokonywanych w po−

tocznych, codziennych interakcjach, jak i postać debat publicznych, w ramach których autorytet ich uczestników – profesjonalny, polityczny, duchowny – oraz instytucjonalny kontekst debat – parlament, popularne gazety, TV – decydują

(19)

o oficjalnej legitymizacji propagowanej wersji pamięci społecznej, powołując się często na oficjalną, tzn. już historycznie udowodnioną, jej wersję. Szczególną strategią jest swoista zamiana ról, czynienie ze sprawców, w tym przede wszyst−

kim donosicieli, ofiary (społecznej nagonki), a z ofiar – sprawców (owej nagon−

ki). Strategie te mogą przybrać konkretną postać niszczenia dowodów zbrodni, wykradania czy też wykupywania dokumentów z nią związanych przez zaintere−

sowane osoby lub grupy.

Efektem zarówno świadomych, jak i spontanicznych strategii zapominania jest nie tylko potwierdzenie wspomnianej już wysokiej samooceny własnej, eli−

minacja winy i wstydu. Amnezja skutkuje też wyciszeniem głosu ofiar, stawia−

jąc pod znakiem zapytania jakość demokracji; może prowadzić do emigracji we−

wnętrznej, apatii lub cynizmu, może też przyczynić się do wybiórczego wyko−

rzystywania pamięci, w tym pamięci ofiar, w walce politycznej, w rozliczeniach z przeciwnikami politycznymi, jeżeli wygodne okaże się tu odwołanie się do ich pamięci.

Strategie przypominania mogą mieć również charakter oficjalny i prawnie usankcjonowany lub nieoficjalny i spontaniczny. Wśród tych pierwszych wymie−

nia się przede wszystkim dokumentowanie zbrodni i powołanie odpowiednich instytucji badawczych, których celem jest przechowywanie pamięci, a także umożliwianie dostępu do niej przede wszystkim ofiarom, a także szerokim krę−

gom społecznym. Należy tu jednak dodać, iż powołanie instytucji badawczych może przybrać swoiste cechy przemilczania. Ma to miejsce wówczas, gdy dostęp do archiwizowanych materiałów jest ograniczony tylko do profesjonalnych ba−

daczy, lub tylko arbitralnie wybranej części archiwów, jak ma to miejsce w przy−

padku archiwów kościelnych czy wojskowych, gdy ich zawartość może być zna−

na jedynie bardzo wąskim kręgom osób, gdy nie staje się ona przedmiotem de−

baty publicznej.

Jak już wspomniano, strategie przypominania mogą zostać uwikłane w walkę polityczną wówczas, gdy do dokumentów mają dostęp nieliczni uprzywilejo−

wani. Szczególnie istotną świadomą strategią przypominania, podobnie jak zapo−

minania, jest prawna tematyzacja i definicja zbrodni, oraz ich penalizacja. Wi−

docznym efektem strategii tego rodzaju są procesy sprawców, a zatem postępo−

wania sądowe, których celem jest udowodnienie winy i ukaranie sprawców i ich popleczników, a także wyrównanie krzywd ofiarom. Podkreśla się jednak, iż w sytuacji dogłębnych przemian postępowania sądowe nie zawsze prowadzą do ujawnienia pełnej prawdy, a zatem nie zawsze przyczyniają się do głębokiej rewizji pamięci społecznej. Prawo bowiem może chronić sprawców, i tak też jest przez nich wykorzystywane. Stąd podkreśla się znaczenie nowatorskich instytu−

cji, powoływanych na okres przejściowy w procesie kształtowania się rządów prawa po okresie dyktatury czy totalitaryzmu (Teitel 2000: 13 i n.; Czarnota i Krygier 2007).

(20)

Powoływanie takich nowatorskich i przejściowych instytucji oparte jest na za−

łożeniu, że sprawiedliwość nie zawsze jest tożsama z ustaloną w toku postępo−

wania prawdą – w systemach anglosaskich nazwaną zresztą prawdą procesową, różną od materialnej prawdy naukowej, opartą na domniemaniach i zdobywaną zgodnie z zasadami i regułami rządzącymi postępowaniem sądowym.

Wspomniane nowatorskie instytucje określane są jako komisje prawdy, komi−

sje prawdy i pojednania, czy np. etyki i pamięci, lub pamięci i troski. Mają one stanowić swego rodzaju forum dla ofiar, a dając możliwość rewizji historii przy−

czyniać się istotnie do poszerzenia pamięci zbiorowej, a także redefinicji zbioro−

wej tożsamości. Mogą jednak stanowić również forum dla sprawców, ich po−

pleczników czy kolaborantów, dając im szansę na wyjawienie okoliczności współpracy ofiar, co ma prowadzić do ich kompromitacji. Z tego też względu, chociaż wspomniane komisje prawdy i pojednania były przedmiotem wielkiego zainteresowania i uznania, z czasem stały się przedmiotem krytyki. Głównymi zarzutami, wysuwanymi wobec nich było postawienie sprawców i ofiar na rów−

nych niejako prawach i manipulacja czy też sterowanie zeznaniami, a nawet wy−

muszaniem zeznań od ofiar. Jak zwracają uwagę autorzy analizujący działanie najsłynniejszej Komisji Prawdy i Pojednania, jaka działała w Republice Połu−

dniowej Afryki, jej działanie przypominało raczej konfesjonał aniżeli forum, a jeszcze mniej trybunał. Często też pogłębiało uczucie winy i wstydu nie u sprawców, ale właśnie u ofiar, które stawały się ofiarami niejako podwójnymi – dyktatorskiego reżimu oraz własnych słabości, a ich sytuacja upodobniła się do sytuacji penitenta, wyznającego swe grzechy, tyle że publicznie. Jak wskazu−

je ostatnio prowadzona w Polsce debata dotycząca przede wszystkim współpra−

cy duchownych ze służbami bezpieczeństwa, celem takich instytucji ma być też niejako usprawiedliwienie aktów kolaboracji.

W rezultacie, nie tylko prawo nie jest doskonałym instrumentem instytucjo−

nalizacji pamięci i rewindykacji pamięci ofiar. Również i quasi−prawne strategie, których celem miało być wyrównanie krzywd, zadośćuczynienie pamięci i do−

prowadzenie do społecznego pojednania, mogą w efekcie prowadzić do nieza−

mierzonych skutków, w postaci kompromitacji ofiar oraz zamiany ról. Ofiarami okazują się dawni kolaboranci, a sprawcami – ofiary jako autorzy nagonki na sprawców.

Tutaj jednak chciałabym zwrócić uwagę na inne spontaniczne strategie. Ich znaczenie – w sensie pozytywnym, ale i negatywnym – wzrasta, gdy zawodzą strategie oficjalne, gdy pomimo deklaracji respektu dla zasady „państwa prawa”, wyjawienia prawdy i zadośćuczynienia krzywdom, manipuluje się oficjalnymi wersjami historii.

Pierwsza z nich polega na „wyciekaniu” materiałów kompromitujących sprawców, a przede wszystkim ich kolaborantów, ich publikacją w różnej formie, w pamiętnikach, wspomnieniowych książkach, a przede wszystkim w Internecie.

(21)

Przykładem jest tu opublikowanie tzw. listy Wildsteina w Polsce, oraz podobne fakty publikacji kompromitujących materiałów w Czechach, na Słowacji, na Wę−

grzech, Rumunii oraz wszędzie tam, gdzie łamanie praw człowieka miało miej−

sce. Publikacje tego rodzaju mają w zamierzeniu ich autorów sprowokować przy−

spieszenie procesu rozliczeń przeszłości, same stając się prowokacjami, a często nieocenionym narzędziem w walce politycznej. Są one jednak nie do powstrzy−

mania w sytuacji oficjalnie promowanej polityki przemilczania, czyli „grubej kreski”. Jak się bowiem okazuje, w systemie demokratycznym, a przede wszyst−

kim informatycznym, informacji o zbrodniach nie można tak zupełnie zataić.

Kolejna strategia przypominania ma już czysto manipulacyjny i polityczny charakter. Polega ona na wykorzystywaniu kompromitujących materiałów w po−

staci omawianych w tym tomie przez Marię Łoś „teczek” do politycznego szan−

tażu przez tych, którzy w jakimkolwiek okresie historii, a przede wszystkim w okresie przejmowania rządu przez nowe demokratyczne władze, mieli dostęp do archiwów gromadzonych przez dawne policje polityczne czy tzw. „służby bezpieczeństwa”, a więc przez ich dawnych pracowników. Po utracie władzy i zmianie ustroju, materiały tego rodzaju dają ich posiadaczom wielką władzę faktyczną nad dawnymi przeciwnikami, stając się istotnym instrumentem wspo−

mnianego szantażu i manipulacji, czynnikiem decydującym nawet o obsadzie stanowisk rządowych.

Odmienne są strategie nawiązujące do głoszonego przez wschodnioeuropej−

skich dysydentów hasła „życia w prawdzie” (Havel 1985: 25), których celem jest przede wszystkim uznanie prawdy ofiar, a nie wyłącznie kompromitacja i ukara−

nie sprawców. Tego rodzaju strategie trzeba byłoby nazwać obywatelskimi. Pro−

wadzą one do poszerzenia wiarygodnych podstaw funkcjonowania demokratycz−

nego społeczeństwa.

Autorzy, którzy zajmują się kwestiami ochrony praw i zadośćuczynienia ofia−

rom zbrodni – restytucji praw, kompensacji krzywd – podkreślają, że ani polity−

cy, ani sędziowie najwyższych organów wymiaru sprawiedliwości, ani wybitni dziennikarze nie zrobili tyle w sprawie ofiar, ile organizacje społeczeństwa oby−

watelskiego (Bassiouni 1996: 31). Ilustrując tę wypowiedź, można przytoczyć przykłady organizacji – formalnych i spontanicznych, niesformalizowanych – które zakwestionowały amnestię dla sprawców najcięższych zbrodni, a nawet przyczyniły się do jej uchylenia, ale przede wszystkim przyczyniły się do zadość−

uczynienia pamięci ofiar. Tu należałoby wskazać przede wszystkim spontanicz−

ną organizację, a raczej ruch społeczny w Argentynie, zwany „Matkami z Placu Mayo”. Osoby te – nieliczna grupka kobiet – przyczyniły się do odwrócenia przemilczania zbrodni w Argentynie poprzez demonstrowanie prawdy ofiar. In−

ne organizacje społeczeństwa obywatelskiego reprezentują ofiary w procesach odszkodowawczych czy też zmierzających do restytucji praw – tu z kolei należy wskazać np. organizacje rewindykujące własność, jak i organizacje zbierające

(22)

dowody zbrodni – tu należy podkreślić działanie rosyjskiej organizacji „Memo−

riał”. Ich rola polega po pierwsze na tym, iż głos ofiar staje się słyszalny. Matki z placu Mayo stały się tak znane, iż są obecnie swego rodzaju turystyczną atrak−

cją, jak się podkreśla. Niezależnie od tego, ich spontaniczna, ale publiczna dzia−

łalność stanowiła swego rodzaju bodziec wyzwalający, być może, moralne im−

pulsy w społeczeństwie argentyńskim, co zapoczątkowało dalszy ciąg wydarzeń zakończonych uchyleniem amnestii. Spektakularne, niejednokrotnie traktowane ironicznie akcje Matek były swego rodzaju głosem sumienia, nawet jeżeli po−

czątkowo ów „głos sumienia” stanowiła garstka kobiet (Cichecka 2006: 37–66).

Członkowie organizacji „Memoriał” z kolei dokumentują zbrodnie stalinizmu.

Ich głos, chociaż świadomie coraz wyraźniej tłumiony, ma znaczenie dla przy−

szłości, może być bowiem jedynym czynnikiem zapobiegającym całkowitej amnezji oraz zobojętnieniu społeczeństwa rosyjskiego. Zarówno Matki, jak i członków Memoriału charakteryzuje cecha obywatelskości nieczęsto podkre−

ślana – mianowicie odwaga cywilna głoszenia niepopularnych poglądów, odwa−

ga nie tylko przeciwstawienia się władzy, ale i powszechnym opiniom, zakwe−

stionowania tożsamości i samooceny zbiorowości, do której członkowie tych or−

ganizacji też należą. Często odwaga tego rodzaju oznacza samowykluczenie, po−

stawienie siebie poza społecznością z uwagi na trudne do zaakceptowania praw−

dy, jakie się głosi.

Nie trzeba dodawać, iż organizacje i działania społeczeństwa obywatelskiego są często niezbędne ofiarom. Stanowią one trudne do przecenienia zaplecze or−

ganizacyjne i logistyczne dla jednostek walczących o zadośćuczynienie oraz możliwość wyrażenia niechcianych prawd. Przykładem tego rodzaju organizacji są te, które pomagają właścicielom oraz ich spadkobiercom dochodzić praw przed sądami (Skąpska 2002: 31).

Walka o pamięć o zbrodniach i represjach to jeden z kluczowych aspektów procesów demokratyzacji, a w konflikcie ,,pamięci przeciwko pamięci” biorą udział zarówno partie polityczne, jak i elity społeczne, ruchy społeczne oraz or−

ganizacje ochrony praw człowieka. Jak jednak wskazują doświadczenia, trudno tu o dobre rozwiązania, a zinstytucjonalizowanie pamięci społecznej w postaci regulacji prawnych, pod hasłem „rządów prawa”, także budzi liczne kontrower−

sje. Stąd wielkie znaczenie wydają się mieć wspomniane organizacje społeczeń−

stwa obywatelskiego z uwagi na to, iż przedmiotem ich zabiegów jest przede wszystkim zwrócenie uwagi na pamięć ofiar i zadośćuczynienie ofiarom w po−

staci kompensacji krzywd czy restytucji praw. Kwestia ta wymaga znacznie szerszego opracowania, lecz sądzę, iż tego rodzaju prawna instytucjonalizacja pamięci w sposób istotny przywraca zaufanie do prawa i legitymizuje nowy ustrój.

(23)

Zakończenie

Relacje społeczeństwa do jego prawa są zatem nie tylko wielowymiarowe, ale we współczesnym społeczeństwie, w tym zwłaszcza doświadczającym głębokich przemian, stanowią świadectwo nowych możliwości. Możliwości faktycznych rozwoju prawa, i możliwości badawczych, otwierając pole dla krytycznej analizy możliwych patologii i niebezpieczeństw, granic oddziaływania prawa, jego niedo−

skonałości i bezsilności, ale także potencjału tkwiącego w prawie i w społeczeń−

stwie, które się prawem posługuje. Krytykowana transformacja jako swego rodza−

ju naturalny eksperyment daje zatem nowe możliwości socjologom prawa, jest swego rodzaju laboratorium testowania działania prawa, jego różnych form, jak i instytucji quasi−prawnych, a także, a może przede wszystkim, symbolicznych funkcji prawa w procesie społecznych przemian oraz źródeł jego odnowy.

Literatura

Arnold, Thurman W. 1935. The Symbols of Government. New York: Harcourt Brace and World (wyd. 1962).

Bankowski, Zenon i Glendon Mungham. 1976. Images of Law. London: Routled−

ge and Kegan Paul.

Barańska, Maria. 2007. Zasada państwa prawnego jako argument przetargowy w dyskursie na temat lustracji. „Studia Socjologiczne” 2: 83–116.

Bassiouni, Michael Ch. 1996. Searching for Law and Achieving Justice. The Ne−

ed for Accountability. „Law and Contemporary Problems” Vol. LIX, 4: 7–56.

Berman, Harold J. 1983. Law and Revolution. The Formation of the Western Le−

gal Tradition. Cambridge, Massachusetts: Harvard University Press.

Borucka−Arctowa, Maria. 1982. Społeczne funkcje prawa formułowane w doktry−

nie, ustawodawstwie i orzecznictwie. W: Maria Borucka−Arctowa (red.). Spo−

łeczne poglądy na funkcje prawa. Wrocław i inne: Ossolineum, s. 9–23.

Borucka−Arctowa, Maria i Chantal Kourilsky. 1991. Socjalizacja prawna. War−

szawa: Scholar.

Cichecka, Joanna. 2006. Matki z Placu Mayo – żądania pamięci, sprawiedliwo−

ści i prawdy wobec łamania praw człowieka w przeszłości. „Studia Socjolo−

giczne” 3 (182): 37–66.

Cotterrell, Roger. 1992. The Socjology of Law. London, Dublin, Edinburgh: But−

terworths.

Czarnota, Adam i Martin Krygier. 2007. Po komunizmie – następny etap?. „Stu−

dia Socjologiczne” 2: 145–197.

Daniel, Krystyna. 2007. Kryzys społecznego zaufania do sądów. „Studia Socjo−

logiczne” 2: 61–82.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Wspólny komunikat do Parlamentu Europejskiego i Rady dotyczący budowania zdol- ności na rzecz bezpieczeństwa i rozwoju poprzez umożliwienie partnerom zapobiegania kryzysom

ludzkie wypływa z samej ludzkiej natury, z tego, że człowiek rodzi się człowiekiem, a więc bytem rozumnym, wolnym, obdarzonym przymiotami bytu osobowego, który jest

Jak bowiem zauważył NSA, „O ile na szczeblu centralnym jedyną formą i nazwą aktu normatywnego wydawanego przez organy administracji publicznej jest rozporządzenie,

Marek Antoni Nowicki - członek Europejskiej Komisji Praw Człowieka w Strasburgu omówił różne zagadnienia proce­ dury przed organami Konwencji, łącznie z różnymi

Rada Ministrów może uznać uchwalony przez siebie projekt usta- wy za pilny (art. Nie dotyczy to jednak projektów ustaw podatkowych, ustaw dotyczących wyboru pre- zydenta, Sejmu,

Obraz światła przestaje być tu jedynie metaforą wyrażającą podziw dla piękna Maryi – piękna Jej serca, a staje się metaforą tajemnicy mi- łości – miłość moja

Siwak zwrócił uwagę na manifestację aktywności Ducha Świętego w Maryi i przez Maryję, oblubieńczą relację Ducha Świętego i Maryi oraz pneumahagijną pamięć Kościoła, 4..

Klíèová slova: lingvistika, dialektologie, èeská náøeèí, Èeský jazykový atlas Keywords: linguistic, dialectology, Czech dialects, Czech Linguistic