• Nie Znaleziono Wyników

Józef Wójcikiewicz: „Temida nad mikroskopem. Judykatura wobec dowodu naukowego 1993–2008”

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Józef Wójcikiewicz: „Temida nad mikroskopem. Judykatura wobec dowodu naukowego 1993–2008”"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

Podobnie jak dotychczasowe prace prof. J. Wójci-kiewicza1 tak¿e ni¿ej omawiana zawiera myœli niesza-blonowe, przebojowe, dr¹¿¹ce istotne problemy teorii i praktyki kryminalistyczno-procesowej. „Temida nad mi-kroskopem” to przegl¹d orzeczeñ Europejskiego Trybu-na³u Praw Cz³owieka oraz s¹dów 14 pañstw. Prezento-wane judykaty pochodz¹ z czo³ówki krajów common law (Australia, Nowa Zelandia, Republika Po³udniowej Afryki, USA, Wielka Brytania) i z krajów stosuj¹cych prawo kontynentalne (Belgia, Czechy, Francja, Holan-dia, Niemcy, Polska, Rosja, W³ochy). Zbiór orzeczeñ uplastyczniaj¹ kazusy, na kanwie których zapada³y konkretne rozstrzygniêcia. Poszczególne rozdzia³y otwieraj¹ rzeczowe wstêpy, informuj¹ce o arkanach od-powiednich ga³êzi ekspertyz, zamykaj¹ zaœ komenta-rze. Ka¿d¹ czêœæ ksi¹¿ki zwieñcza wykaz literatury, przewa¿nie nowej i najnowszej, w tym pochodz¹cej z roku 2008.

Roztrz¹sane werdykty popychaj¹ do formu³owania szeregu wniosków praktycznych, przydatnych w deba-cie nad polskim wymiarem sprawiedliwoœci. Oczywi-œcie, ze sta³ym za³o¿eniem, ¿e wszyscy mamy prawo do wyra¿ania w³asnego punktu widzenia na dany pro-blem. To zastrze¿enie jest niezbêdne, gdy¿ przebieg procesu karnego w poszczególnych krajach stymuluj¹ zindywidualizowane tradycje i warunki ustrojowe, admi-nistracyjne, kulturalne, ideologiczne etc.

Z nale¿n¹ uwag¹ obserwuj¹c trendy do quasi-globa-lizowania wiedzy oraz prawniczych i eksperckich do-œwiadczeñ, stwierdza siê niemo¿noœæ ujednolicenia pa-radygmatów œledczych. Analizy Autora dowodz¹

jed-nak, ¿e poznanie cudzych osi¹gniêæ pozwala ulepszaæ standardy pracy.

W tym kontekœcie uwidocznia siê ogromna rola edu-kacyjna przyk³adów opinii i orzeczeñ, tych buduj¹cych i zawstydzaj¹cych (por. np. s. 85, 105, 156, 264, 265), czerpanych z kraju i zagranicy. Do kolekcji przynosz¹-cych ujmê nale¿y wyrok S¹du Okrêgowego w L. skazu-j¹cy dwóch niekaranych osiemnastolatków na kary po 13 lat pozbawienia wolnoœci za zabójstwo. Przypisanie winy nast¹pi³o na przekór temu, ¿e (jak brzmi akt oskar¿enia) badania zabezpieczonych na miejscu zbrodni „œladów linii papilarnych, obuwia, zapacho-wych, biologicznych, fizykochemicznych nie wykaza³y zgodnoœci tych œladów z materia³em porównawczym, pobranym od podejrzanych, ale nie oznacza to jednak, ¿e nale¿y wykluczyæ ich obecnoœæ na miejscu zdarze-nia” (s. 264). S¹d Apelacyjny uchyli³ niedorzeczny wy-rok, zatrzymano te¿ prawdziwego zabójcê, ale tymcza-sowy areszt wobec ch³opców trwa³ jeszcze kilka mie-siêcy (s. 264).

Nie mniej mog¹ irytowaæ kwalifikacje niektórych bie-g³ych. W sprawie, w której stron¹ by³o PZU ¯ycie, opi-niuj¹ca Jadwiga M. zwleka³a z odpowiedzi¹ na pytanie s¹du, jak¹ metod¹ okreœli³a ryzyko inwestycyjne. Mil-czenie zosta³o przerwane kolejnym pytaniem: „A meto-dê McKenziego pani zna?”. Bieg³a odpowiedzia³a twierdz¹co, w zwi¹zku z czym przewodnicz¹cy zauwa-¿y³: „ja tê metodê wymyœli³em przed chwil¹”!

J. Wójcikiewicz na wiele sposobów, metodycznie ujawnia dobre i ujemne strony sprzê¿enia zleceniodaw-ca – zleceniobiorzleceniodaw-ca, notowane w procesie opiniowania.

rec. Józef Gurgul

Józef Wójcikiewicz:

„Temida nad mikroskopem.

Judykatura wobec dowodu

naukowego 1993–2008,

Towarzystwo Naukowe

Organizacji i Kierownictwa

– Stowarzyszenie Wyższej

Użyteczności „Dom Organizatora”,

Toruń 2009, stronic 267

(2)

Streszczaj¹c ten przegl¹d, warto wskazaæ pojawiaj¹ce siê w nim myœli, ¿e: dla wydŸwigniêcia opiniodawstwa na zadowalaj¹cy poziom trzeba sporo zrobiæ w zakresie kszta³cenia i doskonalenia prawników i ekspertów; nale-¿y wydatnie zaostrzyæ kryteria wpisu bieg³ych na listy s¹dów okrêgowych; istotny problem stanowi wewnêtrz-ne zró¿nicowanie zawodów, prawniczych w szczególno-œci; pytaniom przypada – jak wynika z imponuj¹cej kwe-rendy judykatów – konstytutywna rola najpierw w przy-gotowaniu opinii, a nastêpnie w jej swobodnym ocenia-niu. Trzeba bowiem przychyliæ siê do pogl¹du, ¿e samo postawienie pytania jest dla prawnika i bieg³ego pewn¹ informacj¹2, której praktyczne znaczenie zale¿y g³ównie od profesjonalizmu tych podmiotów.

Przemyœlnie dobrane orzeczenia, kazusy i komenta-rze Autora spe³niaj¹ – jak wnoszê – jeszcze inne zada-nia. Ucz¹ otwartoœci na nowe rozwi¹zania, pomys³y i sk³aniaj¹ do robienia czegoœ nowego lub efektywniej-szego. Z drugiej strony, przypatruj¹c siê pracom eks-pertów i s¹dów z trzech kontynentów, mo¿na siê wy-zbywaæ niektórych kompleksów, w jakie siê popada pod wp³ywem doniesieñ, jakoby „tamci” nigdy nie po-pe³niali b³êdów, a zawsze byli wy³¹cznie prekursorami wszystkiego, co dobre w ekspertyzie i orzekaniu. Tym-czasem, daj¹c œwiadectwo prawdzie, podczas lektury recenzowanej ksi¹¿ki na marginesach stron, przy no-woczesnych judykatach zagranicznych, nale¿a³oby niejednokrotnie dopisaæ „tak samo S¹d Apelacyjny (np.) w Krakowie, Lublinie i in.”, b¹dŸ – przy osi¹gniê-ciach znawców spoza Polski – „podobnie K. Jaeger-mann, J.S. Olbrycht, B. Popielski, J. Sehn i in.”.

Ksi¹¿ka J. Wójcikiewicza rozpoczyna siê od zapo-wiedzi „Od autora” (s. 15, 16) i dzieli siê na „Wstêp” (s. 17–24) oraz piêtnaœcie rozdzia³ów. O duchu ka¿dego informuje motto, po którego sensie mo¿na rozpoznaæ zamys³y Autora, a zw³aszcza to, do czego – w interesie nauki i prawdy – bêdzie przekonywa³ czytelnika.

Ju¿ „Od autora” i „Wstêp” ukazuj¹ zafascynowanie s³ynnym wyrokiem S¹du Najwy¿szego Stanów Zjedno-czonych w sprawie cywilnej o odszkodowanie Daubert v. Merrell Dow Pharmaceuticals, Inc.3. Zdaniem prof. Wójcikiewicza, przypadek Daubert v. Merrell „zrewolu-cjonizowa³ postrzeganie dowodów naukowych na ca-³ym bez ma³a œwiecie” (s. 17). Pozytywny wstrz¹s mia³-by mia³-byæ efektem wezwania s¹dów, amia³-by te dowody mia³-by³y wartoœciowane w œcis³ym zwi¹zku z pytaniami, czy konkretna metoda badawcza spe³nia kryteria: falsyfika-cji, recenzji i publikafalsyfika-cji, wartoœci diagnostycznej, stan-daryzacji, powszechnej akceptacji (s. 18 i passim).

Niektóre z powy¿szych probierzy trudno zweryfiko-waæ. Oprócz tego biegli i prawnicy wszystkich korpora-cji postêpuj¹ nierzadko w praktyce pod³ug znanej sen-tencji Owidiusza video meliora probogue, deteriora se-guor. Autor zauwa¿a to i poœrednio dowodzi, ¿e postêp

wystêpuje tam, gdzie siê przyswaja i rzeczywiœcie ak-ceptuje regu³y nauk pomostowych nie przez jednostki, lecz przez ogó³ prawników i bieg³ych (s. 20–22 i pas-sim).

J. Wójcikiewicz zgadza siê z publikacj¹ „Law and Human Behavior” (s. 23), w myœl której zleceniodawcy powinni „wiedzieæ, jakie istotne pytania zadawaæ bie-g³ym, jakie metodologiczne i statystyczne problemy wy-stêpuj¹ w opiniach, na co zwracaæ uwagê i czego szu-kaæ w ekspertyzach”. Podzielam ten punkt widzenia, notabene g³oszony przy ró¿nych okazjach pod wp³y-wem po trosze doœwiadczeñ w³asnych, a bardziej dziê-ki korzyœciom p³yn¹cym z wymiany pogl¹dów z ró¿ny-mi œrodowiskaró¿ny-mi fachowców4.

Wzorowo skonstruowany i, oczywiœcie, wart uwa¿-nej analizy rozdzia³ l „Bieg³y i jego opinia (Metaopinia)” (s. 25–51) ma pierwszorzêdne znaczenie dla œledzenia myœli przewodnich ksi¹¿ki. W jej podteksty wprowadza aforyzm Arthura Blocha, ¿e ekspert to osoba, która wie coraz wiêcej; o coraz wê¿szej dziedzinie, a¿ wreszcie wie absolutnie wszystko o niczym (s. 25). Tym samym zdaje siê aktualizowaæ pytanie, czy in concreto prêdzej i lepiej zdiagnozowa³by dany przypadek – za³ó¿my – niegdysiejszy „doktor wszechnauk lekarskich”, w daw-nej Galicji „fizyk powiatowy”, holistycznie patrz¹cy na cz³owieka (pacjenta), czy dzisiejszy, wysoko wyspecja-lizowany – przyk³adowo – lekarz alergolog itp. Kwestia bynajmniej nie akademicka, poniewa¿ osobowoœæ i umiejêtnoœci zawodowe bieg³ego rzutuj¹ na proces opi-niowania, na jego stronê organizacyjn¹ (por. opinie wspólne, zespo³owe, kompleksowe) i in.

Czterdzieœci piêæ orzeczeñ z ró¿nych stron œwiata konkretyzuje wielop³aszczyznow¹ problematykê bieg³e-go i jebieg³e-go opinii. Przyci¹gaj¹ uwagê rozstrzygniêcia s¹-dów australijskich, RPA, USA, z których niema³o uderza podobieñstwem do wyroków, postanowieñ i uchwa³ za-padaj¹cych w Polsce. Zasady oceny opinii bieg³ego przez s¹dy obce brzmi¹ niejednokrotnie jak wyjête z rozwa¿añ np. J. Sehna5czy J.S. Olbrychta, po którego podrêcznik odruchowo siêgnie siê po przeczytaniu wer-dyktu s¹du nowozelandzkiego. Ten¿e s¹d, precyzuj¹c obowi¹zki bieg³ego, stwierdza m.in., ¿e „bieg³y nie jest rzecznikiem stron” (s. 37). Przypomnijmy wiêc, ¿e Ol-brycht uczy³, i¿ „bieg³y nie jest rzecznikiem stron proce-sowych. Nie mo¿e on sugerowaæ siê tezami stron pro-cesowych, lecz winien oceniaæ fakty w ich prawdziwym œwietle”6. Analogii jest oczywiœcie du¿o.

Z drugiej strony rzucaj¹ siê w oczy bêd¹ce poniek¹d nowoœci¹ brytyjskie judykaty, eksponuj¹ce dowód z teorematu Bayesa i obrazowane autentycznymi stana-mi faktycznystana-mi przestêpstw (s. 35, 36). ¯eby w pe³ni móc zasmakowaæ w tym dowodzie, trzeba zapoznaæ siê z przystêpnym wyk³adem metody Bayesa w facho-wym piœmiennictwie7.

(3)

W krótkim komentarzu do tej czêœci ksi¹¿ki Autor z koniecznoœci powróci³ do zagadnienia profesjonalizmu sêdziego jako warunku sine qua non radzenia sobie z ocen¹ dowodu naukowego. S³usznie myœli, ¿e brak uprzedzenia i przekonanie o w³asnej niekompetencji w po³¹czeniu z edukacj¹ stanowi wyjœcie z trudnoœci (s. 45).

Z J. Wójcikiewiczem natomiast spiera³bym siê o spojrzenie na metaopiniê, to jest opiniê o opinii, jako na antidotum na nieudolnoœæ ocenienia pierwszej eksper-tyzy przez sêdziego nieobeznanego z podstawami na-uk pomostowych (s. 46, 47). Propozycja zasiêgania metaopinii prowadzi niejako z samej definicji do tolero-wania dyletanctwa niektórych prawników i nie motywu-je do samokszta³cenia. I ¿eby wszystko sta³o siê przej-rzystsze, trzeba nawi¹zaæ do pouczaj¹cego doœwiad-czenia, ¿e do mistrzostwa w zawodzie prowadzi wiele dróg. Du¿o znaczy autentyczne zaciekawienie tym, co w danej materii inni maj¹ do powiedzenia.

Rozdzia³ II „Tra³owanie” (s. 53–68) usatysfakcjonuje pasjonatów œledczych, poszukuj¹cych ig³y w stogu sia-na8. Rzecz sprowadza siê do przeczesywania wielkich grup spo³ecznych (np. populacji mê¿czyzn w okreœlo-nym przedziale wieku lub wykonuj¹cych jakiœ zawód w oznaczonym mieœcie, wsi) w celu wy³owienia z nich nieznanego sprawcy przestêpstwa. Z danej wspólnoty wyró¿nia siê œciganego na podstawie – pisze Autor – cech œladów biologicznych, ujawnionych i zabezpieczo-nych na miejscu zdarzenia, zw³okach lub/i na ciele krzywdzonego. Skutecznoœæ tych przedsiêwziêæ po-twierdza szeœæ kazusów zagranicznych i jeden polski. Sukcesy osi¹gniêto g³ównie dziêki zastosowaniu nowo-czesnej metody oznaczania DNA. GroŸni przestêpcy stawali przed s¹dami po przeprowadzeniu akcji o ogromnych rozmiarach.

Pryncypialn¹ krytyk¹ art. 192a kodeksu postêpowa-nia karnego prof. Wójcikiewicz wystêpuje w roli obroñ-cy zasad nemo se ipsum accusare tenetur i domniema-nia niewinnoœci oraz konstytucyjnego prawa do prywat-noœci (s. 59 i passim). Entuzjastom tra³owania nie wol-no traciæ z pola widzenia, ¿e realizuj¹c je, zawsze na-potkaj¹ dylematy, z których bêd¹ wychodziæ tak¿e z niechcianymi owocami. W tej sytuacji wielce sympto-matycznie pobrzmiewa teza wyroku s¹du brytyjskiego, ¿e „jeœli nawet zatrzymanie w bazie danych DNA pró-bek pobranych od osób potem uniewinnionych narusza art. 8 EKPCz., to jest to konieczne dla profilaktyki prze-stêpczoœci lub dla ochrony praw innych osób”.

Przesi¹kniêty pragmatyzmem brytyjski werdykt nie spotyka siê z ripost¹ (s. 62, 63). Twardo trzymaj¹cy siê ziemi Autor nie lekcewa¿y potwornoœci wspó³czeœnie dokonywanych zbrodni, a terrorystycznych szczegól-nie. W walce z nimi ponoszenie pewnych kosztów jest nieuchronne. Trzeba i mo¿na je minimalizowaæ,

podej-muj¹c dzia³ania, których technikê i taktykê cechuj¹ em-patia i umiar. Echo problemu dociera od godnego za-uwa¿enia wyroku S¹du Apelacyjnego w Katowicach (zob. s. 65, 66).

Sformu³owana w „Temidzie nad mikroskopem” kon-cepcja tra³owania, którego podporami s¹ œlady biologicz-ne i metody DNA, wydaje siê za w¹sko ujêta. W prakty-ce bowiem prowadzi siê przesiewy z zastosowaniem identyfikatorów takich, jak: modus operandi, narzêdzie czynu, ichnogram zdradzaj¹cy kalectwo, nietypowy wzrost i in. Spodziewany zarzut, ¿e one jedynie przybli-¿aj¹ œledztwo do wizytówki poszukiwanego, nie uchylaj¹ racjonalnoœci szerszego patrzenia na tra³owanie.

Oto przyk³ad. W sprawie o zabójstwo medyk s¹do-wy przypuszcza³, ¿e charakterystyczne obra¿enia de-nata spowodowano trzpieniem (bolcem), w szewskim slangu zwanym dornikiem (od niem. der Dorn). Dawni rzemieœlnicy u¿ywali go do wyt³aczania ozdobnych wzorów na butach. W wyniku przesiewania okolicznych wsi ujawniono taki trzpieñ i – jak siê okaza³o – zabójcê. Obyty z tematem powie, ¿e w œledztwie z niczego z gó-ry nie mo¿na rezygnowaæ, jeœli to „coœ” nie narusza prawa ani przyzwoitoœci.

W treœci cytowanych w rozdziale III pt. „Ekspertyza daktyloskopijna” (s. 69–88) Ÿród³ach naukowych i dzie-siêciu orzeczeniach przewijaj¹ siê trzy kluczowe za-gadnienia, a mianowicie: minimalnej liczby wspólnych cech uzasadniaj¹cych identyfikacjê œladu; okreœlenia wieku œladów; wiarygodnoœci ekspertyzy daktyloskopij-nej (s. 83, 84). Wokó³ nich skupia siê dyskusja, w ksi¹¿-ce rzetelnie przedstawiana.

Praktyków procesowych niew¹tpliwie zaciekawi po-gl¹d presti¿owej instytucji International Association for Identification, ¿e „poziom b³êdu identyfikacji daktylo-skopijnej jest ekstremalnie niski, statystycznie nieistot-ny i nie wynika on z wadliwej metodologii, lecz z imma-nentnego ryzyka b³êdu, jakie niesie ka¿de dzia³anie ludzkie” (s. 84). Co siê zaœ tyczy opiniowania wieku owych œladów, przekonuje zapatrywanie Autora spre-cyzowane w omówieniu przypadku rozpoznawanego 18 listopada 1984 r. przez s¹d w Wellington. Bieg³a przychyli³a siê w opinii do pogl¹du, ¿e nie ma naukowej metody ustalania czasu powstania œladów daktylosko-pijnych i by³oby wysoce nieroztropne kusiæ siê o do-k³adne szacowanie (s. 80, 81). Dlatego przedwczesne jest stanowisko, ¿e „znaczenie dowodowe opinii o wie-ku œladów linii papilarnych nie jest przez nikogo kwe-stionowane”9.

Z satysfakcj¹ czyta siê zamykaj¹cy pakiet dziesiêciu judykatów, jedyny polski, wydany przez S¹d Apelacyjny w Rzeszowie, bêd¹cy dobrym przyk³adem z³o¿onoœci swobodnej oceny dowodu naukowego (s. 83). Ten¿e SA inspiruje przemyœlenia ró¿nic zachodz¹cych pomiê-dzy prawd¹ bieg³ego i prawd¹ sêdziego (s¹du)10.

(4)

„Ekspertyza cheiloskopijna”, poruszana w rozdziale IV (s. 89–92), stanowi wci¹¿ nowoœæ, której niejakim wyk³adnikiem jest fakt, ¿e jej statusu dotycz¹ tylko dwa sprzeczne ze sob¹ werdykty amerykañskie (s. 90). Ba-dacze s¹ podzieleni na t³umacz¹cych, ¿e dla ka¿dego cz³owieka linie czerwieni wargowej s¹ indywidualne i niezmienne, oraz na tych, którzy ¿¹daj¹ kontynuowania analiz celem wyjaœnienia istniej¹cych w¹tpliwoœci. Do grupy pierwszych zalicza siê J. Kasprzaka, autora sze-regu pionierskich opracowañ z dziedziny cheiloskopii i otoskopii11.

Drug¹ specjalnoœæ w rozdziale V „Ekspertyza oto-skopijna” (s. 93–97), czyli opiniowanie o œladach ucha, przybli¿a siê znowu tylko dwoma orzeczeniami, angiel-skim i amerykañangiel-skim (s. 95–97). Dla niejednego cieka-wostk¹ mo¿e byæ wiadomoœæ, ¿e drzwi do sal s¹do-wych dla danego opiniowania uchyla³ prof. Leon Wach-holz (chyba ze 100 lat temu), sugeruj¹c wystêpowanie cech indywidualizuj¹cych ma³¿owiny usznej (s. 93). Mo¿e dlatego w polskim wymiarze sprawiedliwoœci za-domowi³a siê otoskopia. W latach 1994–2001 w 64 zbadanych sprawach wymienione opinie s¹dy zaliczy³y w poczet dowodów. W dwunastu przypadkach stanowi-³y nawet dowód podstawowy (s. 98).

J. Wójcikiewicz s³usznie wnosi, ¿e wstrzemiêŸliwe korzystanie przez s¹dy anglosaskie z ekspertyzy oto-skopijnej wynika z niespe³niania kryterium Frye’a ani standardów Dauberta. Sedno problemu tkwi w nieusta-leniu diagnostycznej wartoœci tej metody, co zwiêksza prawdopodobieñstwo pomy³ek s¹dowych.

Analogiczne k³opoty rysuj¹ siê w komentowanej w rozdziale VI „Ekspertyzie traseologicznej” (s. 101–107). Istnieje tendencja do postrzegania tej specjalnoœci jako sui generis Kopciuszka opiniodawstwa s¹dowego w porównaniu z us³ugami medycyny s¹dowej, toksykolo-gii s¹dowej, daktyloskopii itp. Du¿e problemy wywo³uje ekspertyza œladów stóp na wyœció³ce butów oraz œla-dów biologicznych pozostawionych wewn¹trz buta.

Zaufanie do opinii traseologa os³abiaj¹ subiekty-wizm i elementy intuicjonizmu. Reakcj¹ jest postulowa-nie wiêkszej ostro¿noœci i wnikliwoœci w ocenianiu tego dowodu (s. 102). Myœlê, ¿e pozytywnym przyk³adem podejœcia do opinii traseologicznej jest wyrok S¹du Apelacyjnego w Bia³ymstoku z dnia 29 maja 2003 r. sygn. II AKa 90/03 (s. 105).

„Ekspertyza osmologiczna” (patrz rozdzia³ VII, s. 109–127), czyli opiniowanie oparte na podstawach osmologii jako nauki o woniach i substancjach pachn¹-cych, w ostatnich piêtnastu latach przesz³a – twierdzi prof. Wójcikiewicz – z ery psa tropi¹cego w erê psa roz-poznaj¹cego (s. 109). Diagnostyczne znaczenie tego¿ rozpoznania nie zosta³o nale¿ycie zdefiniowane, nie-mniej wiadomo, ¿e jest niezbyt wysokie. W Polsce wszelako nin. ekspertyza spotyka siê z du¿ym

zaintere-sowaniem, czego ilustracj¹ s¹ emocjonalne doniesie-nia medialne z procesów, w których dowód zapachowy by³ kluczowym (jak w sprawie o zabójstwo studenta Wojciecha K. przy ul. Lwowskiej w Warszawie).

W krajach, z których pochodz¹ cytowane orzecze-nia, opinie osmologiczne nale¿¹ do rzadkoœci. U nas dzieje siê przeciwnie. W roku 2005 w 16 pracowniach przeprowadzono a¿ 1757 takich badañ (s. 110). Nie mo¿e wiêc wprawiaæ w zdumienie, ¿e pakiet s¹dowych orzeczeñ w rozdziale VII radykalnie zdominowa³y (ilo-œciowo) polskie judykaty, niektóre budz¹ce respekt z racji „dobrej roboty”. Prawid³owo utrwalaj¹ pogl¹d, ¿e koronnym zagadnieniem jest zawsze rzetelna, krytycz-na ocekrytycz-na wyniku pracy psa w konfrontacji z ca³okszta³-tem ustaleñ faktycznych (s. 119 i passim). Z tym zdo³a siê uporaæ prawnik wolny od fa³szywej pewnoœci siebie, po zdaniu egzaminów zawodowych nieosiadaj¹cy na laurach.

W motywach wyroków daj¹ siê zauwa¿yæ rozterki w odpowiedziach na pytania, czy dowód z badañ osmolo-gicznych jest dowodem poœrednim, czy tylko lich¹ po-szlak¹, czy tworzy podstawê stosowania œrodka zapo-biegawczego (zw³aszcza aresztowania), wzglêdnie identyfikacji sprawcy. W tej szamotaninie brakuje tro-chê pragmatyzmu. Rozs¹dne wyjœcie z niej u³atwia, jak s¹dzê, pogl¹d S. Waltosia wypowiedziany w dyskusji o równie wybrzydzanych badaniach poligraficznych. Stwierdzi³ w szczególnoœci, ¿e k.p.k. nie zamyka kata-logu œrodków dowodowych. Przeciwnie, tworzy nawet celowy luz ustawowy, bêd¹cy œcis³¹ konsekwencj¹ za-sady swobodnej oceny dowodów, która nakazuje dopu-œciæ jako dowód wszystko, co mo¿e siê przyczyniæ do wyjaœnienia prawdy, chyba ¿e dowód by³by a priori nie-dopuszczalny12.

„Ekspertyza pismoznawcza”, o której mowa w roz-dziale VIII „Temidy nad mikroskopem” (s. 129–137), cieszy siê w polskim procesie s¹dowym ugruntowanym presti¿em. Zarzut nienaukowoœci tej opinii definitywnie obalono badaniami podstaw tezy o indywidualnoœci pi-sma rêcznego. Jedna z amerykañskich grup specjali-stów potwierdzi³a j¹ z prawdopodobieñstwem 96-pro-centowym (s. 134).

Zawodowe uwarunkowania ka¿¹ spojrzeæ na indywi-dualizacjê pisma rêcznego poprzez jego obraz graficz-ny w po³¹czeniu z badaniami w³aœciwoœci jêzykowych dowodowego dokumentu. Wyniki obu kierunków jego analizy mog¹ mieæ korzystny wp³yw na ocenê ich si³y identyfikacyjnej.

Wobec upowszechnienia kamer bezpieczeñstwa szybko roœnie rola „Ekspertyzy antropologicznej” (roz-dzia³ IX, s. 139–144). Zaprezentowane w tej czêœci ksi¹¿ki cztery orzeczenia s¹dów USA, Wielkiej Brytanii i Nowej Zelandii przypisuj¹ niejednakow¹ rangê po-znawcz¹ dowodowi z opinii antropologicznej, opartej

(5)

tylko na monitoringu wizyjnym. Osobna rzecz to odbie-gaj¹cy od naukowych standardów poziom identyfikacji (tylko!) twarzy lub ma³¿owiny usznej na podstawie zdjêæ sprawców. Autor uwa¿a, ¿e z jednej strony powo-³ywanie bieg³ych, a z drugiej – uœwiadamianie sêdziom kruchoœci fundamentów wymienionej ekspertyzy zapo-biega³oby niew³aœciwemu wykorzystywaniu materia³u z kamer bezpieczeñstwa (s. 144).

Nabyte doœwiadczenia podpowiadaj¹, ¿e efektyw-noœæ identyfikowania wzrasta, gdy nie jest ograniczane do porównywania cech twarzy i ma³¿owiny usznej. Fo-tografie z ulicznych kamer (policyjnych, amatorskich) utrwalaj¹ ca³e postacie, w ruchu, w ró¿nych pozach. Tak sfotografowanych przestêpców bieg³y, uniwersy-tecki antropolog, w konkretnych œledztwach skutecznie potem indywidualizowa³, bacz¹c na wszystkie dostêp-ne parametry porównywania. O czym warto by poroz-mawiaæ.

Do namys³u nad rozdzia³em X „Modus operandi” (s. 145–152) poci¹ga paremia Hominem ex operibus co-gnosces. Na co dzieñ empirycznie sprawdza siê ona w sposób oczywisty w przypadkach seryjnych prze-stêpstw. Rozdzia³ napisany ciekawie, bez zarzutu. Kor-ci jednak, ¿eby – pod wp³ywem jednego z wyroków S¹-du Wojewódzkiego w Lublinie – dwom kwestiom przyj-rzeæ siê nieco innym okiem. Oceniaj¹c modus operan-di oskar¿onego o zgwa³cenia i zabójstwo, s¹d dopa-trzy³ siê w jego postêpowaniu kilku cech rzeczywiœcie wspólnych, ale równie¿ kilku ró¿ni¹cych. Wed³ug SW zabrak³o przeto tzw. podpisu, wobec czego opinia mo-g³a byæ tylko niewykluczaj¹ca sprawstwa (s. 150).

Problem nie nale¿y do prostych. S¹d Najwy¿szy Stanu Luizjana w USA orzek³, ¿e mimo pewnych ró¿nic modus operandi, obecnoœæ rytualnych cech sprawcy serii zabójstw pozwala przypisaæ mu sprawstwo tak¿e pozosta³ych przestêpstw. Porównuj¹c powy¿sze dwa wyroki, trzeba w szerszym œwietle analizowaæ wymowê zaistnienia pewnych odmiennoœci w realizacji jednego lub wiêcej czynów, które to odmiennoœci niekoniecznie rozrywaj¹ dane pasmo na fragmenty niezwi¹zane z tym samym sprawc¹. W motywach wyroku nale¿y rozwa¿yæ przyczyny, dla których in concreto mog³a wyst¹piæ zmiana modus operandi. Jego zaburzenia s¹ powodo-wane – jak wynika z w³asnych badañ i uczestnicz¹cej obserwacji praktyki – np. podjêciem przez ofiarê inten-sywnej obrony, nadejœciem œwiadków itp.

I druga z zapowiadanych wy¿ej kwestii wymagaj¹-cych dookreœlenia. J. Wójcikiewicz sygnalizuje utrzy-mywanie siê wœród polskich naukowców kontrowersji wokó³ identyfikacyjnej wartoœci modus operandi (s. 150, 151). Otó¿ do tego sporu wprowadzi³bym ³ago-dz¹cy go element, polegaj¹cy na przyjêciu za³o¿enia, ¿e pozytywna b¹dŸ przeciwnie – negatywna odpowiedŸ na odpowiednie pytanie zale¿y od tego, czy w ogóle, a

jeœli tak, to co dok³adnie ze zgromadzonego materia³u dowodowego wspiera wniosek o pozostawieniu „podpi-su” przez oskar¿onego. Dowód, obojêtnie jakikolwiek by by³, gdy jest ca³kowicie osamotniony, pozbawiony podbudowania chocia¿by drobnymi poszlakami, pozo-staje dowodem s³abym.

Rozdzia³ XI „Ekspertyza wariograficzna” (s. 153–174) iskrzy nat³okiem imponderabiliów i wa¿-nych szczegó³ów, nad którymi Autor œwietnie panuje, dziêki czemu wszystkiemu przyznaje nale¿ne miejsce. Znane zakrêty opiniowania poligraficznego trac¹ na ostroœci, gdy w skupieniu analizuje siê trzydzieœci jeden orzeczeñ, w tym – co ciekawe – a¿ dziewiêæ polskich. Polskie i belgijskie judykaty nale¿¹ do najbardziej pro-fesjonalnych. Skomplikowan¹, naukow¹ stronê tej¿e ekspertyzy porz¹dkuj¹ przede wszystkim „Wstêp” (s. 153–157) i „Komentarz” (s. 169, 170), którymi J. Wójcikiewicz pomaga zleceniodawcom nawi¹zywaæ rzeczowe kontakty ze zleceniobiorcami i krytycznie oceniaæ opinie. Wobec utrzymuj¹cych siê uprzedzeñ z aprobat¹ wypada przyj¹æ zapatrywanie Autora, ¿e na-le¿¹ca do licznej rodziny ekspertyz kryminalistycznych opinia poligraficzna stwarza dowód poszlakowy, obci¹-¿aj¹cy lub odci¹obci¹-¿aj¹cy, podlegaj¹cy swobodnej ocenie s¹du (s. 170, 171).

Na koniec – trochê szkoda, ¿e w wykazie „Literatu-ra” wystêpuje deficyt publikacji uczonych procesuali-stów, np. wy¿ej cytowanego S. Waltosia. Ich g³osy za i przeciw wariografii (poligrafii) wystêpuj¹cy pro foro po-winien znaæ i wykorzystywaæ.

Do wysoce konfliktogennych zalicza siê tak¿e roz-dzia³ XII „Ekspertyza hipnologiczna” (s. 175–193). Au-tor stwierdza, ¿e oponenci zarzucaj¹ jej nazbyt wysoki poziom b³êdów w informacjach uzyskanych dziêki hip-nozie (s. 183) oraz sprzecznoœæ z prawem pañstw (s. 186). St¹d nie powinno szokowaæ, ¿e dawniej S¹d Wojewódzki w Kielcach, a teraz S¹d Apelacyjny w Bia-³ymstoku odrzuci³y zeznania z³o¿one w hipnozie, od-mawiaj¹c im jakiejkolwiek mocy dowodowej. Oglêdniej post¹pi³ S¹d Apelacyjny w Krakowie, nie deprecjonuj¹c a limine przywrócenia pamiêci, ale tylko œwiadka (s. 186–188).

Niepojêta natomiast jest dyskryminacja ekspertyzy z racji niespe³niania kryterium stuprocentowej pewnoœci. Maksymaliœci nie rezygnuj¹ bowiem z zeznañ œwiad-ków niehipnotyzowanych, chocia¿ nikt nie oœmieli siê zaprzeczyæ, ¿e oni tak¿e rozmijaj¹ siê z prawd¹, zezna-j¹ stronniczo, fragmentarycznie.

Po drugie, do ekspertyzy hipnologicznej trzeba siê odnosiæ z du¿¹ ostro¿noœci¹, ale bez przesady, przed któr¹ mo¿e chroniæ œwiadomoœæ, ¿e poznanie s¹dowe i nawet naukowe jest jedynie przybli¿eniem do prawdy. Jej pojêcie nie jest jednoznaczne, mówi siê o nieistnie-niu jednej prawdy13, na skutek czego w walce z

(6)

nie-prawd¹ broni¹ prawnika staje siê – jak¿e czêsto przy-wo³ywany – art. 7 k.p.k.

Niepozbawione pewnej wymowy jest roztrz¹sanie okazania w dwóch rozdzia³ach, a to w XIII „Okazanie (wygl¹d)” (s. 195–231) i XIV „Okazanie (mowa)” (s. 233–250), w sumie ponad 50 stron tekstu, lecz nie za du¿o. Ustalane w kryminalistyce struktury esencjal-ne maj¹ tê w³aœciwoœæ, ¿e s¹ otwarte na zak³ócenia sprawiaj¹ce, i¿ stare tematy siê nie dezaktualizuj¹. Znakomitym wprowadzeniem do nich jest dziennikarski wywiad z prokuratorem, któremu amerykañski sêdzia „wytkn¹³ b³¹d przy okazaniu Mazura Zirajewskiemu 27 lutego 2002 r. Mazur by³ jednym z czterech mê¿czyzn, ale jedynym w czerwonej bluzie, pozostali mieli ciemne ubrania” (s. 195). Zaiste, b³¹d niepojêty. Takich po-tkniêæ zapewne mo¿na siê ustrzec po przyswojeniu al-gorytmów nakreœlonych w obu rozdzia³ach.

W teorii i praktyce wyró¿nia siê okazania: klasyczne symultaniczne; nowszej generacji – sekwencyjne; po-dwójne „œlepe” (s. 196, 197), których niezawodnoœæ (wartoœæ diagnostyczn¹) ocenia siê niejednolicie. J. Wójcikiewicz s³usznie i prawid³owo eksponuje chwiejnoœæ i/lub sprzecznoœci w zeznaniach œwiadków identyfikuj¹cych sprawcê.

Ale warto dodaæ, ¿e okazanie mo¿e, a niekiedy po-winno byæ realizowane w postaci krzy¿ówki z konfron-tacj¹. U³atwi³oby to wykonanie prawa do obrony przez z³o¿enie oœwiadczenia na gor¹co oraz zadanie œwiad-kowi odpowiednich pytañ (por. wniosek z tezy nr 23 s¹-du brytyjskiego, s. 209).

Poza tym proponowa³bym z³agodzenie wskazówki, ¿e do okazania mo¿na przyst¹piæ dopiero po dok³ad-nym przes³uchaniu maj¹cego rozpoznawaæ. Clou pro-blemu przecie¿ w doœwiadczeniu, ¿e sporadycznie styka siê œwiadków kompletnie pozbawionych daru po-dawania szczegó³ów wygl¹du domniemanego sprawcy. Ci sami jednak solennie deklaruj¹, ¿e potrafi¹ go wska-zaæ w licznej paradzie. Niektórzy zrobili to – jak siê oka-za³o po sprawdzeniu – trafnie.

Po drugie, przyda³by siê chyba jakiœ sygna³, ¿e w praktyce drogê do zidentyfikowania przestêpcy toruj¹ te¿ œwiadkowie zapamiêtuj¹cy tylko pojedyncz¹ cechê rozpoznawcz¹, na przyk³ad, charakterystyczn¹ bliznê, tatua¿, wadê wzroku, oty³oœæ, nietypowy wzrost etc. Z takich szcz¹tkowych informacji zdarza siê rozpoznaæ N.N. sprawcê.

Po trzecie, nale¿a³oby uwra¿liwiaæ swobodnie oce-niaj¹cego dowód prawnika na konsekwencje faktu, ¿e spostrzeganie zdarzenia i jego aktorów nie jest aktem jednorazowym, lecz swoistym procesem dynamicznym. Wiadomo tak¿e, i¿ ka¿dy œwiadek wybiera do zapamiê-tania inne fragmenty dziej¹cych siê rzeczy. Dlatego wi-dziany przez dwóch œwiadków fakt (cz³owiek) nie jest tym samym, wzglêdnie takim samym14.

„Pomy³ki s¹dowe” w rozdziale XV (s. 251–267) alar-muj¹, ¿e nierespektowanie naukowych i normatywnych zasad procedowania nie uchodzi bezkarnie. Studium nagromadzonych lapsusów, pope³nianych na rozma-itych etapach procesu przez sêdziego, prokuratora i po-licjanta, ale wcale niesporadycznie tak¿e przez mizer-nie broni¹cego adwokata – przedstawia du¿e walory dydaktyczne. Nienagannie artyku³owane kazusy, na-ukowe komentarze problemu i dane statystyczne robi¹ wra¿enie i zapadaj¹ w pamiêæ.

Mo¿na ¿ywiæ niejakie w¹tpliwoœci jedynie co do kry-terium zaliczania konkretnych przypadków do klasy omy³ek. Autor zdaje siê j¹ tworzyæ z incydentów, w któ-rych dotykaj¹ one oskar¿onych (passim), a przecie¿ zjawisko to ma wiêcej zabarwieñ i tonacji. B³êdy w wy-rokowaniu, polegaj¹ce zw³aszcza na uniewinnieniu rzeczywistego sprawcy, godz¹ w interesy wymiaru sprawiedliwoœci i wyrz¹dzaj¹ krzywdê ofiarom prze-stêpstw.

Uniewinnienie nie oznacza z samej definicji, ¿e oskar¿enie by³o obiektywnie bezmyœlne. Przypomnê, ¿e S¹d Wojewódzki w X uzna³ niewinnoœæ Jana D., sto-j¹cego pod zarzutami dokonywania kradzie¿y leœnych. Jan D. odwo³a³ przyznanie ze œledztwa, przy czym z odsiecz¹ przyszli mu wspó³oskar¿eni, na rozprawie od-wo³uj¹cy samoobwiniaj¹ce i obci¹¿aj¹ce go wyjaœnie-nia. Gdy wreszcie up³yn¹³ szeœciomiesiêczny okres wniesienia rewizji nadzwyczajnej na niekorzyœæ Jana D., skazany za te w³aœnie kradzie¿e i inne przestêp-stwa kryminalne (m.in. za usi³owanie zabójprzestêp-stwa z ni-skich pobudek) Edward B. pisemnie poprosi³ prokurato-ra o przybycie do zak³adu karnego. Podczas rozmowy wyzna³, ¿e w czasie wyczekiwania na pocz¹tek rozpra-wy, nielegalnie porozumiewaj¹c siê, grupa przestêpcza ustali³a, ¿e jednego, to jest Jana D., musz¹ wybroniæ, „aby zaopiekowa³ siê ich rodzinami, gdy sami bêd¹ od-siadywaæ kary” itd.

Znane z autopsji przeró¿ne pierwiastki owych pomy-³ek mo¿na by rozwijaæ bez koñca, lecz formu³a recenzji na to nie zezwala. Nie w¹tpiê, ¿e chc¹cemu dokopaæ siê do sedna rzeczy, bezcennych inspiracji dostarcza Marek H³asko, który w ¿yciu doœwiadczy³ niejednego. Otó¿ niejako spowiadaj¹c siê z burzliwej przesz³oœci, radzi³ laikom: w celi „Nie zabieraj g³osu w sprawach wi-ny; nie zapominaj, ¿e w historii wiêziennictwa nie by³o jeszcze ani jednego winnego wiêŸnia”. W hierarchii wiêziennych rozmów „tematem numer jeden jest, rzecz jasna, niewinnoœæ ka¿dego z wiêŸniów i bolesna omy³-ka organów wymiaru sprawiedliwoœci”15. Rzeczywi-œcie, pomy³ki s¹dowe maj¹ lub mog¹ mieæ mozaikowe oblicza.

A poza tym, ksi¹¿kê prof. J. Wójcikiewicza warto prze-czytaæ, rozpamiêtywaæ i baczyæ na jej liczne i m¹dre przes³ania. Zawodowców z pewnoœci¹ usatysfakcjonuje.

(7)

PRZYPISY

1 Zob. m.in. Kryminalistyczna problematyka okazania osób, Wydawnictwo MSW, Warszawa 1988; Hipnoza w prawie karnym i kryminalistyce, Nak³adem Uniwersytetu Jagielloñskiego, Kraków 1989; Dowód naukowy w pro-cesie s¹dowym, Wydawnictwo Instytutu Ekspertyz S¹-dowych, Kraków 2000; Ekspertyza s¹dowa. Zagadnienia wybrane (redakcja i wspó³autorstwo), Oficyna Wolters Kluwer i Instytut Ekspertyz S¹dowych, Warszawa 2007. 2 Siegrist H.: Der aussergewohnliche Todesfall, Kriminali-stik 1972, nr 1; Uhnak D.: Policjanci, PIW, Warszawa 1977, s. 340, 408; Heller M.: Piêkna teoria wszystkiego (wywiad K. Janowskiej), „Polityka” 2002, nr 18; idem: Fi-lozofia przyrody, Wydawnictwo Znak, Kraków 2004, s. 179; Grodziski S.: Polska Akademia Umiejêtnoœci 1872–1952–2002, Wydawnictwo „Secesja”, Kraków 2005, s. 11.

3 Bli¿ej nt. wym. wyroku Wójcikiewicz J.: Dowód nauko-wy..., op.cit., s. 8, 20–26; Wid³a T.: Ekspertyza pismo-znawcza jako dowód naukowy, [w:] Nauka wobec prze-stêpczoœci. Ksiêga ku czci Profesora Tadeusza Hanau-ska, [red.] J. B³achut, M. Szewczyk, J. Wójcikiewicz, Wydawnictwo Instytutu Ekspertyz S¹dowych, Kraków 2001, s. 99. Autor nie zgadza siê z krytyczn¹ ocen¹ wy-roku Dauberta przez T. Wid³ê (s. 23).

4 Gurgul J.: Zadania i rola prokuratora w opiniowaniu s¹-dowo-psychiatrycznym, „Postêpy Psychiatrii i Neurologii” 2000, nr 9, s. 29, 30 i passim; idem: Jeszcze w sprawie roli bieg³ego w postêpowaniu karnym, „Prokuratura i Prawo” 2006, nr 2, s. 77, 78.

5 Sehn J.: Dowód z opinii bieg³ego w postêpowaniu s¹do-wym, „Nowe Prawo” 1956, nr 3.

6 Olbrycht J.S.: Medycyna s¹dowa w procesie karnym, PZWL, Warszawa 1964, s. 6, 7.

7 Zob. zw³aszcza Branicki W., Kupiec T., Wolañska-No-wak P.: Badania DNA dla celów s¹dowych, Wydawnic-two Instytutu Ekspertyz S¹dowych, Kraków 2008, s. 108, 137–139, 147, 148.

8 Ma³y s³ownik jêzyka polskiego, [red.] S. Skorupka, H. Auderska, Z. £empicka, PWN, Warszawa 1968, s. 834 – tra³owaæ znaczy ³owiæ ryby za pomoc¹ tra³u (sieci¹) lub (wojsk.) oczyszczaæ z min za pomoc¹ tra³u; jest to za-tem metoda poszukiwania polegaj¹ca na akcji „przesie-wania” wytypowanych obiektów.

9 Bli¿ej Gurgul J.: (w polemicznym artykule) Wiek œladów linii papilarnych w ocenie prokuratora, „Problemy Krymi-nalistyki” 2000, nr 230, s. 45–48 i tam cytowana literatu-ra.

10 Widacki J.: Prawda bieg³ego a prawda sêdziego, [w:] Materia³y VIII Sympozjum Metodologii Kryminalistyki i Nauk Pokrewnych pod redakcj¹ J. Koniecznego, Ka-towice 1988, s. 6–8.

11 Zob. m.in. pozycje wymienione w „Literaturze”, s. 92.

12 Waltoœ S.: Badania poligraficzne w Polsce w œwietle przepisów prawa, pogl¹dów S¹du Najwy¿szego i nauki, [w:] Materia³y Konferencji: Wykorzystanie badañ poli-graficznych w sprawach kryminalnych, Uniwersytet Œl¹-ski, Katowice 1978, s . 5, 8; Hoc S.: Glosa do postano-wienia S¹du Apelacyjnego w Warszawie z dnia 18 ma-ja 2007 r., sygn. II AKz 288/07, „Prokuratura i Prawo” 2009, nr 4, s. 173; Gurgul J.: Wykorzystanie psa tro-pi¹cego dla celów postêpowania karnego, Nowe Prawo 1982, nr 3–4, s.120–127, gdzie przypomina siê po¿ytki z u¿ycia psa s³u¿bowego w wykrywaniu prawdy, doku-mentowane w wyrokach S¹dów Wojewódzkich w Lubli-nie i Rzeszowie.

13 Konieczny J.: Metodologiczna charakterystyka krymi-nalistyki, Uniwersytet Œl¹ski, Katowice 1984, passim; Grabowski M.: Notatki z aksjologii nauki. Prawda, „Znak” 1996, nr 9, s. 49; Duda R.: Idea³ wiedzy pewnej a wiedza prawnicza, [w:] Nauka wobec prawdy s¹do-wej. Ksiêga pami¹tkowa ku czci Profesora Zdzis³awa Kegla, [red.] R. Jaworski, M. Szostak, Uniwersytet Wroc³awski, Wroc³aw 2005, s. 109–115; Grobler A.: Metodologia nauk, Wydawnictwo Aureus, Kraków 2006, s. 63, 237 i passim; Bro¿ek-Mucha Z.: Balistyka chemiczna, Wydawnictwo Instytutu Ekspertyz S¹do-wych, Kraków 2008, s. 9, 10, 85 i passim; Davies N.: Dzieñ niepodleg³oœci, dzieñ klêski, „Polityka” 2009, nr 9.

14 Mi³osz C.: Abecad³o Mi³osza, „Tygodnik Powszechny” 1997, nr 20; Davies N., op.cit.; por. te¿ Gurgul J.: Ze-znania œwiadków jako œrodek identyfikacji sprawców zabójstw, „Nowe Prawo” 1978, nr 1, s. 38 i passim oraz tam¿e powo³ane Ÿród³a.

15 H³asko M.: Piêkni dwudziestoletni, Wydawnictwa ALEA, Warszawa 1989, s. 104, 105.

Czytelniku

Czytelniku

jeszcze w tym roku

zostanie wydana drukiem

monografia zatytułowana

„Polimorfizm STR niekodującego

regionu genu ludzkiego

hormonu wzrostu (HUMGH@)

i jego wykorzystanie

w identyfikacji osobniczej”

autorstwa Magdaleny Spólnickiej.

(8)

REGULAMIN

og³aszania prac w „Problemach Kryminalistyki”

1. Redakcja „Problemów Kryminalistyki” przyjmuje prace: teoretyczne i eksperymentalne,

syntetyzuj¹ce, analityczne i kazuistyczne z zakresu kryminalistyki oraz dziedzin

po-krewnych, recenzje podrêczników, sprawozdania z krajowych i zagranicznych zebrañ

naukowych.

2. Wydruki pracy w 2 egzemplarzach wraz z dyskietk¹ lub p³yt¹ winny byæ sk³adane w

Re-dakcji lub wys³ane poczt¹ elektroniczn¹ na adres: clkpk@policja.gov.pl, z zachowaniem

obowi¹zuj¹cych zasad polskiej pisowni i polskiego mianownictwa.

3. Teksty prac winny byæ sporz¹dzone czcionk¹ znormalizowan¹, jednostronnie, na

arkuszach formatu A-4, z marginesem 3 cm z lewej i 2 cm z prawej strony,

z zachowaniem podwójnych odstêpów miêdzy wierszami (30 wierszy na stronie). Zapis

winien byæ dokonany podstawowym krojem pisma bez wyró¿nieñ.

4. Opracowania teoretyczne nie powinny przekraczaæ 20, a kazuistyczne 15 stron

maszy-nopisu wraz z rycinami, tabelami, wykazem piœmiennictwa i streszczeniem.

5. Nadsy³ane prace bêd¹ recenzowane.

6. Na pierwszej stronie, przed w³aœciwym tekstem pracy, nale¿y umieœciæ imiê i nazwisko

autora (autorów), tytu³ pracy w jêzyku polskim, nazwê instytucji, w której zatrudniony

jest autor i zajmowane w niej stanowisko. Praca winna byæ zakoñczona s³owami

kluczowymi i streszczeniem w jêzyku polskim nieprzekraczaj¹cym 15 wierszy

maszyno-pisu, zawieraj¹cym cel i wyniki pracy oraz informacje o metodyce pracy.

7. Liczbê tabel i rycin winno siê ograniczyæ do minimum niezbêdnego dla zrozumienia

tek-stu. Podpisy pod rycinami oraz opisy tabel nale¿y podawaæ w jêzyku polskim i

angiel-skim. Ryciny oznacza siê numeracj¹ arabsk¹, a tabele – rzymsk¹. Wielkoœæ za³¹czonych do

pracy rycin winna byæ taka, aby zachowaæ ich czytelnoœæ po zmniejszeniu podstawy do 115

mm.

8. Wykaz piœmiennictwa powinien zawieraæ nazwisko i pierwsz¹ literê imienia autorów pracy,

tytu³ czasopisma oraz kolejno – rok, numer tomu i pierwsz¹ stronê pracy. Przy pozycjach

ksi¹¿kowych nale¿y podaæ pe³ny tytu³ dzie³a, wydawcê, rok i miejsce wydania.

9. Na koñcu pracy nale¿y zamieœciæ numery telefonów i adresy autorów, na które kierowana

bê-dzie korespondencja.

10. Redakcja zastrzega sobie prawo dokonywania w pracy niezbêdnych poprawek

stylistycz-nych i skrótów bez porozumienia z autorem.

11. Honoraria autorskie bêd¹ wyp³acane zgodnie z warunkami umowy zawartej z

Wydawnic-twem.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Cezary Bachowski Janusz Badura Marek Barañski Grzegorz Barczyk Zbigniew Bestyñski Witold Bogusz Wojciech Brochwicz-Lewiñski Jan Bromowicz Teresa Brzeziñska-Wójcik Sebastian

Even a quick glance at the tourism phenomenon gives reason to believe that its philosophical understanding – the philosophy of tourism-involves finding out its epistemological,

Zagadnienie kształcenia sprawności językowej uczniów reali­ zowane poprzez ćwiczenia w mówieniu i pisaniu omówił Saloni w kilku pracach w dwudziestoleciu międzywojennym, a

As a combined result of the recent policy changes and developments in the housing sector in the Netherlands conclusions on the position of social rental sector tenants, or consumers

Wniosek o przyznanie należności składa się ustnie do protokołu lub na piśmie w terminie zawitym 3 dni od zakończenia

1) choroby, z którymi można żyć, niezwiązane z bezpośrednim zagrożeniem ży- cia, wymagające nauczenia się życia z chorobą; 2) choroby przewlekłe, postrze- gane przez chorych

[r]

The process of labour law regulations evolution prior to the accession of Poland to the European Union can be divided into three stages: the first one started with the