• Nie Znaleziono Wyników

Odma piersiowa sztuczna

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Odma piersiowa sztuczna"

Copied!
86
0
0

Pełen tekst

(1)

m

(S)MA PIERSIOWA

SZTUCZNA

N A P IS A Ł

DR SEWERYN STERLING

W K R A K O W I E

W D R U K A R N I U N IW E R S Y T E T U JA G IE L L O Ń S K IE G O 1 POD ZARZĄDEM IÓZEFA FILIPOW SKIEGO

(2)
(3)

A f W

ODMA PIERSIOWA SZTUCZNA

N A P IS A Ł

DR SEWERYN STERLING

Ar s'

X l U

W K R A K O W I E

W D R U K A R N I U N IW E R S Y T E T U J A G IE L L O Ń S K IE G O PO D ZARZĄDEM JÓZEFA FILIPOW SKIEGO

1 9 1 2

(4)

j)i. ggm

640 %o i

O so b n e o dbicie z » P rz eg ląd u lek arsk ieg o « N r

(5)

O dm a p iersio w a sztuczna nie s ta ­ nie się n ig d y m e to d ą o g ó ln ą leczenia su ch o t p łu c n y c h , an i n aw et m eto d ą m ają c ą częste zasto so w an ie.

M etody lecznicze, k tó ry c h stosow anie trw a ć musi czas długi, w y m a g a ją wielkiej wytrw ałości ze s tr o n y c horego i dużo dobrej woli ze s tro n y lekarza. T y c z y się to szcze­

gólnie m e to d now ych, jeszcze nie sp opularyzow anych, o k t ó ­ ry c h wartości w śró d sa m y c h lekarzy p o g lą d nie je st u- stalony.

T a k ą m e to d ą leczniczą jest stosow anie o d m y piersio­

wej sztucznej w p rz y p a d k a c h ciężkiej gruźlicy płuc, a także ropni p łu c n y c h , przew lek ły ch zapaleń p łu c , rozszerzeń oskrzeli.

T r u d n ą i niew dzięczną rolę w obec ty ch c horych ła ­ godzim y sobie d o t ą d p rześw iadczeniem o bezskuteczności czynnego lecznictw a w o b ec d a n e g o cierpienia. T a rezygna- cya lekarza - p r a k ty k a staje się j e d n a k . w y g o d n y m kwie- ty z m e m dla lekarza szpitalnego, jeśli p o s tę p lecznictwa wskaże n ow e drogi; tych w y p ró b o w a n ie je s t je g o właśnie obow iązkiem .

M etoda leczenia ciężkich, »nieuleczalnych« p r z y p a d ­ ków gruźlicy p łu c z a p o m o c ą o d m y sztucznej je st już od lat szeregu p r ó b o w a n a w szpitalach i sa n a to ry a c h E u r o p y i A m e ry k i p ó łn o c n e j; już więc z tego w zględu zasługuje na to, b y ś m y j ą bliżej i m y poznali i w ypróbow ali.

Tern bardziej, że wszyscy, k tó rzy ją stosowali na li­

czniejszym m ateryale, uw ażają tę m e to d ę za p o w a ż n y po-

D r S. S terlin g .

(6)

stęp terapii, d a ją c y n a m ze s tro n y zgoła niespodziewanej m o żn o ść ra to w a n ia życia b ezn ad ziejn ie chorych.

W dzisiejszym odczycie nie m o g ę jeszcze wyłożyć o sta te c z n y c h w y n ik ó w w łasnego w tej dziedzinie d o ś w ia d ­ czenia; p o z o sta w ia m to sobie na przyszłość. D ziś zapoznam Sz. P a n ó w z o g ó ln em i zasadam i m e to d y , z jej te c h n ik ą i w idokam i, do j a k ic h ta m e t o d a upraw nia.

Klinicyści, głów nie francuscy, j a k Woillez, Czernicki, Vigier, D uguet, P e rn e t, Meusnier, d ’H ćrard, T oussaint, (kli­

n ik a Potaina), n a s tę p n ie — Spaeth, F orlanini, L. S p e n g l e r — zauważyli, że w p e w n y c h p rz y p a d k a c h w y ją tk o w y c h o d m a piersiowa, w ikłająca p rzeb ieg gruźlicy płuc, wywiera nie­

s p o d ziew an y wpływ leczący na gruźlicą d o tk n ię te płuco, k tó re uciska.

P o d o b n ie d o d a tn i wpływ na p rz e b ie g gruźlicy płuc ze s tro n y ucisku przez w ysięk surow iczy opłucnej o p i­

sali: Pidoux, Potain, Barić, Galliard, A d am s, Bäumler, L.

S p e n g le r, K o n zeim an n , S a u g m a n , S p ä th ; a S chm orl, Palasse, W estenhöffer — opisali przy p ad k i, w k tó ry c h gruźlica za­

jęta całe płuco, oszczędzając odcinki, uciśnięte przez istnie­

ją c y w ysięk o p ł u c n y ; E ugeniusz A lb re c h t w idyw ał przy ­ p a d k i, w k tó r y c h n a w e t r o p n ia k o p łu c n y (em p y em a) p r o ­ w adził — przez ucisk — d o gojenia gruźlicy lub przynajm niej do p o w s trz y m a n ia p o s tę p u c h o ro b y w t k a n c e uciśniętej.

T e spostrzeżenia zniewoliły ogół klinicystów do b a ­ czniejszego sp o strz e g a n ia przebiegu gruźlicy płuc, p o w ik ła ­ nej n iez a k a żo n ą o d m ą lub w ysiękiem opłucnej, i d o p r o w a ­ dziły do myśli o sztucznym ucisku c h o re g o p łu ca w celach leczniczych.

K ie d y się n ie d a w n o t ą sp ra w ą zajęto, okazało się, że p o m y s ły teg o ro d zaju by ły w ypow iadane już przed wielu laty.

Myśl zastosow ania ucisku j a k o m e to d y leczenia ja m p łu c n y c h i r o p n i w ypow iedział pierwszy przed laty dzie­

więćdziesięciu fizyolog liverpoolski Car son; swój p o m y sł

(7)

3

Uzasadniał tem, że stałe k u rczen ie się i rozszerzanie tk a n k i płucnej p rzeszk ad za zabliźnianiu się »wrzodów« płu cn y ch ; u n ieru ch o m ien ie płuc o siąg n ąć radził p rzez w prow adzenie do opłucnej pow ietrza; u zwierząt osiągał to Carson, tw o ­ rząc o d m ę o tw artą, przez szerokie nacięcie m ię dzyżebrow e.

Przytacza tu Carson j e d n o spostrzeżenie kliniczne, k ie d y niezagojona k łu ta ra n a k la tk i piersiowej, o tr z y m a n a na polu bitwy, w p ły n ęła b a rd z o d o d a tn io na p rzeb ieg istnie­

jącej gruźlicy płuc.

P o d o b n ie R a m a d g e radził osiągnąć unieruchom ienie płuc przez założenie przetoki klatki piersiowej, t. j. w y tw o ­ rzenie stałej k o m u n ik a c y i ja m y opłucnej z po w ietrzem a t ­ m osfery cznem, dzięki czem u p łu c o b y się zapadło. T a k i p rz y p a d e k opisał H o u g h to n : p r z y p a d e k w ybitnie p o m y śl­

nego w pływu unieru ch o m ien ia płuca przez o d m ę piersiową otw artą, u razow ego pochodzenia.

P iorry radził u n ie ru c h o m ia ć płuco chore przez n a k ła ­ dan ie ciężarów, k rę p o w a n ie op ask am i chorej s tro n y klatki p i e r s i o w e j ').

Były to p o m y sły wyłącznie teoretyczne.

O ich wartości prak ty czn ej m ałą mieli opinię w spół­

cześni; ta k np. pisał C a n s ta tt w swej »Patologii i terapii szczegółowej« (W y d . II. T o m III. R. 1843): »N iew y k o n aln ą je st myśl C arso n a w y tw o rzen ia o d m y piersiowej przez otw arcie o p łu cn ej i uciśnięcie ty m s p o so b e m ja m p łucnych, b y później tą sam ą d ro g ą ucisnąć i drugie p łuco; — za­

r ó w n o , j a k i myśl Piorryego w yw arcia ucisku na j e d n ą po ło w ę k la tk i piersiowej przez opaskę, by w te n sposób zbliżyć do siebie ściany ja m gruźliczych i d o p ro w ad zić je do zrostu«.

W u n d e rlic h myślał p o d o b n ie (H an d b . d e r P ath o lo g ie u. T herapie. W yd. II. T. III. R. 1856), a K öhler (H andb.

1) Metodę unieruchomienia płuca przez uciśnięcie plastrami klatki piersiowej stosował jeszcze niedawno, bo w roku 1905.

Stuart Tidey.

1*

(8)

der spec. T h e ra p ie . T o m I. R. 1867) pow iada: » P ropozycya przeciw na (przeciw na myśli przeciw działania tw orzeniu się gru zełk ó w przez s p o tę g o w a n ie czynności o d d ech o w ej) Car- sona, — przy p o m o c y sztucznej o d m y j e d n o s tro n n e j, lub P io rry eg o — przy p o m o c y opaski uciskow ej lub przez n a ­ k ła d a n ie ciężarów na k la tk ę piersiową -z m n ie js z e n ia czyn­

ności oddechow ej, zbliżenia śc ia n e k jam , b y się zasklepiły...

nie w a rta je s t p r ó b klinicznych, nie m ów iąc już o możli­

wości w p ro w a d z e n ia tych pom y słó w do p raktyki*.

Minął la t szereg, g d y w r. 1882 myśl tę te o re ty c z n ą p o d ją ł p o n o w n ie F o rla n in i (z Pawii), k t ó r y też w r. 1892 myśl tę w czyn wprowadził.

T w ó r c ą więc m eto d y , k tóra, u trz y m u ją c płuco p o d stałem ciśnieniem i d o sk o n a le je u n ie r u c lio m ia ją c , dąży św iadom ie n ie ty lk o do zagojenia zmian, istniejących w chwili rozpoczęcia leczenia, ale też d o przerw ania czynnej sp raw y rozpadow ej, — je s t Prof. C. F orlanini.

Swój p o g lą d n a ra c y o n a ln o ś ć u n ie ru c h o m ie n ia z u p e ł­

n eg o płuc j a k o ś r o d k a leczniczego przy gruźlicy płuc ta k Forlanini uzasadnia:

Z m ia n y a n a to m o -p a to lo g ic zn e , sp o strz e g a n e w p r z e ­ bieg u su c h o t p łucnych, ani anatom icznie, ani swą p a to g e ­ nezą nie różnią się o d spraw gruźliczych, ro zg ry w ający ch się w in n y c h n arz ą d a ch ; jeżeli w p łu c a c h d ochodzi do zm ian ro z p a d o w y c h , gruźlicy teg o n a rz ą d u właściw ych i do zw y ro d n ie n ia sero w a te g o og n isk gruźliczych i t k a n e k je otaczający ch , to dzieje się to, zdaniem F orlaniniego, j e d y ­ nie dzięki swoistej c z y n n o ś c i tego narządu, polegającej na n ieu stan n ej zm ianie s tan u napięcia tk a n k i płucnej, na zm ia­

nie objętości i ciśnienia zawartości płuc: powietrza. T e n w pływ czynności, wpływ ru ch o m o ści płuc na zejście sprawy zakaźnej zależy od s t o p n i a tej ruchom ości. Mianowicie:

a) z u p e ł n e u n ie ru c h o m ie n ie płuca p o w strz y m u je rozpad, za p o b ie g a m u ; b) z m n i e j s z e n i e s i ę ru ch o m o ści p ra w i­

dłowej sprzyja p o w sta w a n iu i p o stę p o w i zmian r o z p a d o ­ wych i zmian p o p rzed zający ch sp raw ę ro z p a d o w ą ; c) z w i ę-

(9)

5

k s z e n i e s i ę p o n a d n o rm ę ru ch o m o ści płuc m oże —w p e ­ w nym s to p n iu — przeszkodzić rozw ojow i ty c h zmian.

T e nieco aforystyczne i w ogóle przez a u to ra b a rd z o m ało m o ty w o w a n e p o g lą d y F o rla n in ie g o zgadzają się j e ­ d n a k ze spostrzeżeniam i in n y c h b a d a c z y i z o b serw acy ą kliniczną.

T e n d e lo o b a rd z o ściśle o d ró żn ia w p ły w na przebieg gruźlicy o d d y c h a n ia : zniesionego, zm niejszonego i w zm o żo ­ nego. Z aró w n o zniesienie o d d y c h a n ia , j a k i zwiększenie

»wielkości o d d e c h u « , właściw ego d a n e j okolicy płuc, sprzyja gojeniu się gruźlicy; zmniejszenie (w zględne — t. j.

w s to su n k u do wielkości fizyologicznej, danej okolicy w ła ­ ściwej) — sprzyja p o stę p o w i gruźlicy.

Ale dla T e n d e lo o ten w pływ nie zależy b ezp o śre d n io od w ahań w »wielkości o d d e c h u « , t. j. o d większego lub m niejszego spo k o ju tk a n k i; je s tto wpływ p ośredni, po przez zm iany w krążeniu k rw i i limfy.

O ile m a m y d o czynienia z w łaściw ym gruzełkiem , t. j. z guziczkiem łą c z n o tk a n k o w y m , nie m oże b y ć m o w y o wpływie przez krążenie krwi, bo n ie m a naczyń k r w io ­ n o śn y c h w gruzełku; a w innych o g n isk ach gruźliczych nie g ra k rążenie krw i roli większej. N a to m ia s t te n wpływ , jak i wywierają ruch y o d d e c h o w e na k rążen ie limfy, p o zw ala na uzależnienie zmian w tk a n c e gruźliczej o d »wielkości o d ­ dechu«.

Z d a n ie m T e n d e lo o k ie ru n e k zm ian ro z p a d o w y c h w o- gnisku gruźliczem zależy o d tego, co w niem przew aża: czy energiczniejszy odpływ, czy też energiczniejsze w y tw arzanie się ja d u (bo o d teg o zależy stężenie j a d u w d a n y m o d c in k u t k a n k i płucnej). Jeżeli — ceteris p arib u s — w d w u o k o li­

cach płuc w y tw arzan ie się j a d u i je g o o d p ły w są rów nie silne, wówczas g ru zełek b ęd zie tu i tam rósł rów nom iernie.

Jeżeli w pewnej okolicy przew aża w ytw arzanie się j a d u — ta m też gruzełek b ędzie rósł bujniej. T a m zaś, gdzie p rze­

waża odpływ , tam gdzie e n erg ia przep ły w u limfy będzie

(10)

ba rd z o w zm ożona, tam gruzełek będzie się zmniejszać, a n a ­ w et m oże zaniknąć.

I w sprawie p o s tę p u c h o ro b y g ra znow u rolę energia ru c h u limfy: zupełne zatrzym anie p rą d u limfy ta m u je sze­

rzenie się gruźlicy; śred n ia szy b k o ść teg o p rą d u sprzyja osiadaniu zarazków, a znów b a rd z o szybki prąd, zm yw a­

jący zarazki, je s t przez to czynnikiem d o d a tn im .

T ę te o ry ę T e n d e lo o p o ró w n y w a o b razo w o K u h n do sto su n k ó w p a n u ją c y c h w kanalizacyi, u której p u n k t u w y j­

ścia zalegają masy, m a ją c e uledz w ydaleniu; jeśli przez k a n a ły nie p rzeb ieg a wcale żaden p rą d — wszystko p o zo ­ staje tam, gdzie było; przy pędzie m ałym i p o w o ln y m — cały u k ła d kan ałó w zostaje zam u lo n y ; p r ą d silny i b y stry unosi w szystko z s o b ą i szy b k o oczyszcza kan ały .

T o w szystko tyczy się w ró w n y m z u k ła d e m limfa- ty c z n y m s to p n iu i układ u k rw ionośnego, o ile on p rz y ­ czynia się d o przenoszenia zarazków i usuw ania ja d ó w ; albow iem ruch y o d d e c h o w e w sto p n iu zn a c z n y m w pływ ają też i n a szy b k o ść ruchu krwi w układzie krążenia małego.

T o też wraz z uciśnięciem p o w sta je w p łu c u coraz w ybitniej­

szy zastój żylny; i te m u stan o w i p łu c a przypisują znaczenie lecznicze, w sensie p o g lą d ó w Biera.

Nieco inaczej na p o ży tek uciśnięcia i unieru ch o m ien ia płuca p a trz y Harras. W e d łu g niego w a rto ść teg o stanu p o ­ lega na umożliw ieniu fizyologicznej ten d e n c y i c h o re g o płuca do k u rc z e n ia się. P o w sta w a n iu m arsk o ści płuc, do czego prow adzi większa blizna, stoi na przeszkodzie n ie p o d a tn o ś ć k la tk i piersiowej. P ow staw anie kurczącej się blizny zm niej­

sza o b ję to ść płu ca; to zm niejszenie nie może się o d b y w a ć bez w yrów nania, w d a n y m razie (w ew nątrz klatki piersio­

wej) bez w y ró w n a n ia p rzestrzen n eg o . Dzieje się o n o w s t o ­ p n iu niewielkim kosztem ro z e d m y części płuca do blizny p rzylegających, k o sztem ustępliwości przepony, śródpiersia, międzyżebrzy. A le gdzie blizna j e s t wielka, ta m nieustępliwa k la tk a piersiowa stanow i z b y t wielki o p ó r dla wątłej tk a n k i ziarninówej i uniemożliw ia tw a rd e zabliźnienie. T e n o p ó r

(11)

1

n iknie z chwilą, k ie d y sztucznie o to c z y m y płuco sprężystym gazem.

W sw ych p o g lą d a c h na rolę leczniczą u n ie ru c h o m ie n ia ciężko c horego p łu ca zgadza się H a rra s z F o rlan in im , T e n - deloo i innymi. P rzy m ały ch zm ianach w płu cu je st p o ż ą ­ d a n e zwiększenie o d d y c h a n ia , lepsze utlenienie, t. j. o d ż y ­ wianie płuc, p oniew aż chodzi tu o tak ie w zm acnianie z d r o ­ wej lub m ało zmienionej tk a n k i płucnej, b y stanow iła o n a zaporę dla dalszego szerzenia się c h o r o b y ; w p r z y p a d k a c h d a le k o p o su n ię ty c h m a m y na celu zupełnie in n y sposób gojenia: odgraniczanie już zniszczonych części p łu ca od zdrow ych — z a p o m o c ą blizn łą c z n o tk a n k o w y ch .

Że zaś ta k ie blizny tw orzą się p o d w p ły w em u n ie ru ­ ch o m ien ia i ucisku, pouczają zaró w n o d o św iadczenia na zwierzętach, ja k o też i sek cy e p rz y p a d k ó w , w k tó r y c h śm ierć n a stą p iła po s to so w an iu sztucznej o d m y piersiowej.

Co do dośw iadczeń na zwierzętach, to dla p o p a rc ia te oryi p ow yższych czyniono n a stę p u ją c e : B acm eister zak ład ał m ło d y m zwierzętom wkoło górnej części klatki piersiowej pętlicę z d ru tu ; przy dalszym wzroście zwierząt ta część tułowia, a więc i szczyty p łu c nie m o g ły się rozrastać.

K ied y ty m zwierzętom zaszczepiono (przez k rążen ie krwi) laseczniki gruźlicy, — og n isk a gruźlicze p o w sta w a ły w tych właśnie częściach płuc, k tó re o d d y c h a ły słabiej i d o k t ó ­ rych mniej krwi i limfy d o p ły w a ło ; w b re w przeciw ny w y n ik o trzy m an o , stw arzając sztucznie p rzekrw ienie żylne.

Tiegel, chcąc sztucznie w yw ołać zastój żylny w płu­

cach, p o d wiązywał żyły je d n e g o p łu c a ; w strzyknięcie h o ­ dowli laseczników gruźliczych w y w o ły w ało w płucu p ra w i­

dłowo u k rw io n em silny rozwój gruźlicy, w p łu c u zastoino- w em — o wiele słabszy. T a k iż s a m w y n ik o trz y m a ł Tiegel, k ie d y n a p rz ó d zaszczepił zwierzęciu gruźlicę, a p o ja k im ś czasie w yw oływ ał sztucznie zastój żylny: g d y w płucu n ie p rz e k rw io n em rozwijała się rozlan a sp ra w a serow ata, w e płu cu zastoinow em sp o strz e g a n o o g n isk a gruźlicze nie­

liczne, d o b rz e ograniczone, m a ją c e m ałą sk ło n n o ść do zw y­

(12)

tworzenie się o d cz y n o w e tk a n k i łącznej (spraw a była u wszystkich zwierząt zb y t świeżej daty, b y m o żn a było oczekiwać w y raźn eg o gojen ia się przez o to rb ien ie ognisk t k a n k ą łączną). W płucu zastoino wem te p ła ty b y ły n a j ­ mniej przez gruźlicę zajęte, k tó ry c h żyły najbardziej były zwężone.

W p ł y w ucisku na płuco zd ro w e pierwszy z b a d a ł T.

D unin. W y w o ły w a ł on (przeważnie u ko tó w ) przez częste w strzykiw anie żelatyny do opłucnej w ysięk zapalny, u c i­

skający płuco. W ś ró d szeregu zmian, ja k ie p o te m spostrzegał na s e k c y i , w yróżnia n o w o tw o rz e n ie k urczącej się tk a n k i bliznowatej.

U zwierząt ch o ry c h na gruźlicę spraw ę tę b a d a ł pierwszy Bruns; w ytw arzał on sztuczną o d m ę piersiową i p rz e k o n a ł się, że o d m a niety lk o u n ie ru c h o m ią płuco, w p ły w a ją c przez to d o d a tn io n a sk ło n n o ść d o gojenia się (tam gdzie o n a istniała), ale równie, że o d m a opłucnej — przez n ie d o d m ę p łu c — prow adzi do n o w o tw o rzen ia tkanki łącznej, więc do o to rb ie n ia og n isk gruźliczych.

B adania zwłok ludzi, zm arłych po stosow aniu im przez czas dłuższy sztucznej odm y, d o p ro w a d z iły G ra e tz a do n a ­ s tęp u jący ch wniosków :

1. U n ie ru c h o m ie n ie p łu c a gruźliczego po ciąg a za sobą zatrzym anie się sp ra w y gruźliczej z n a s tę p n e m jej w y g o ­ jen iem .

2. W y g o je n ie wyraża się w o to rb ien iu og n isk zsero- w aciałych i organizacyi łą c z n o tk a n k o w ej sp raw zapalnych.

3. O d c z y n o w e n o w o tw o rz e n ie tk a n k i łącznej je st s k u t­

kiem zwolnienia o biegu lim fy i zm niejszonego wsysania to ­ k syn gruźliczych.

4. W y n i k ucisku, s to so w a n e g o w celach leczniczych, zależy od d o sk o n a ło śc i (pełności) o d m y i od siły ucisku, n iepozw alającej na rozszerzenie się płuca.

5. Z a p a ln a (p neum oniczna), c e c h u ją ca się w ybitną sk ło n n o śc ią p o stęp o w ą, p o s ta ć gruźlicy płuc, mniej się n a ­

(13)

9

d a je do leczenia przez u c i s k , aniżeli gu zk o w e postacie gruźlicy.

6. N ie d o d m a p łu c sprzyja, j a k to w y k azały d o ś w ia d ­ czenia, w n ik an iu ciał o b c y c h do d ró g lim fatycznych. Sta ć- b y się to m ogło p o w o d e m przeniesienia zarazka z płuca c h o reg o do gruczołów, a p o te m do płuca zdrowego. A ni w swoich ani w ob cy ch p rz y p a d k a c h G raetz nic p o d o ­ b n e g o n a sekcyi nie n a p o tk a ł. W spostrzeżen iach klinicz­

n y ch również p o d o b n e g o p r z y p a d k u niema.

7. Przebicie ogniska sero w a te g o i rozległe zapalenie opłucnej sta n o w ią niebezpieczne pow ikłanie sztucznej o d m y piersiowej.

Z upełnie p o d o b n e w yniki b a d a ń opisuje W a r n e c k e . W idział on w płucu, k tó r e by ło sztucznie o d m ą uciśnięte:

o g r o m n y rozwój tk a n k i łącznej, otorbiającej o g nisko g r u ­ źlicze, kurczącej się i zabliźniającej spraw ę swoistą.

F o rla n in i na zasadzie swoich b a d a ń p o ś m ie rtn y c h d o ­ wiódł, że w d o b rz e przez o d m ę uciśniętej tk a n c e (płucnej) nie m o g ą p ow stać świeże nacieki gruźlicze; g d y gruźlica p ro s ó w k o w a zajęła całe płuco nieuciśnięte, to w o ln e od tej spraw y by ły wszystkie u ciśnięte przez gaz części płuca drugiego.

Jak sobie przedstaw ić m o żem y — na p o d s ta w ie p o ­ wyższych d a n y c h — działanie sztucznej o d m y piersiowej na płuco d o tk n ię te ciężką gruźlicą?

U cisnąw szy płuco, przeistoczyliśm y narząd stale r u ­ ch o m y — na narząd n ie ru c h o m y ; narząd zaw ierający p o ­ wietrze — n a .narząd bezpow ietrzny. Już to sam o u p o d o ­ b n ia ta k przeistoczone płuco do tych narządów , w k tó r y c h gruźlica n iem a ten d en cy i rozpadow ej, ale raczej m iew a c h a ra k te r sp raw y p r o d u k ty w n e g o n ow otw orzenia. Istniejące w płu cu cho rem j a m y zostały zaciśnięte, ich ściany zbli­

żone, co um ożliw ia ich zupełne zagojenie. Z płuca, jak z gąbki, w y cisk am y wszelką zawartość. Z ap ad n ięcie się

(14)

oskrzeli uniemożliwia przenoszenie się wydzieliny, za­

wierającej zarazki, na z d ro w e części płuca. Ucisk d r o b n y c h tętn ić i naczyń lim fatycznych — to znaczy zmniejszone wsysanie się toksyn, o częm św iadczy s p a d e k ciepłoty, p o p ra w a stanu ogólnego, pow iększenie się ilości o p so n in we krwi. K rążenie krw i zostaje zwolnione, w yw ołując zastój żylny, co n ie ty lk o działa u je m n ie na spraw ę zakaźną, ale też sprzyja n o w o tw o rzen iu tk a n k i łącznej.

W sz y stk ie te zm iany w płucu w ystępują powoli, za­

leżą w wielkim s to p n iu od naszej woli i u m iejętności, d a ją się niejako daw k o w ać.

T o też ani s p o só b p o w s ta n ia ani przebieg i obraz o g ó ln y o d m y sztucznej nie p rz y p o m in a o d m y piersiowej, w ystępującej s a m o ro d n ie ja k o pow ikłanie gruźlicy płuc.

O to jaki obraz o d m y s a m o ro d n e j p o d a je Sokołow ski:

»Osobnik... r a p to w n ie d o św iad cza g w a łto w n e g o b ó lu w piersiach z uczuciem j a k b y ro zry w an ia się w nich cze­

goś; je d n o c z e śn ie praw ie zjawia się niezw ykle m o c n a d u ­ szność, u niem ożliw iająca najm niejszy ru ch i czynności. C h ory czuje, że dusi się formalnie, co w yraźnie zaznacza słab y m i ledw o d o sły szaln y m głosem ; p rzy jm u je on najchętniej p ozycyę sie dzącą z p o d p a r t ą o ręce głow ą; p o k r y ty b yw a obfitym zim n y m p o te m ; tw arz je g o wyraża uczucie m o ­ c n eg o przestrach u ; gatki oczne m o c n o się w y p u k la ją ; twarz z p o c z ą tk u blada, p rzejaw ia sto p n io w o odcień sinaw y; chory w y k o n y w a b ezustannie szybkie ru c h y o d d e c h o w e ; puls fa­

luje m o c n o ; ła k n ie on ciągle powietrza, każe szeroko otw ierać ok n a, zd rad zając ciągle m o c n y niepokój i o b aw ę śmierci«.

Z a p ra w d ę — ob raz »pełny wysokiej dla c horego i je g o o to czen ia d ram aty czn o ści« .

D o d a jm y do teg o zajęcie ja m y opłucnej w ysiękiem ro p n y m , a obraz grozy, jak i w yw ołuje w n as słowo »pneu- m o th o ra x « , będzie zupełny. ’

Jakże j e d n a k różni się o d te g o p o w stan ie i p rzeb ieg le k a rsk o d a w k o w a n e j o d m y piersiowej sztucznej!

(15)

11

Ból b a rd z o niezn aczn y — z ukłucia; ból mocniejszy, jeśli ciśnieniem znaczniejszem s ta r a m y się rozerw ać zrosty, ale n ig d y ani nagły, ani c h o ć b y w stopniu ja k im ś n iew iel­

kim p o d o b n y do wyżej opisanego, p oniew aż ilość gazu jest stosow ana do w a ru n k ó w w danej chwili w k la tc e piersio­

wej p a n u ją c y c h ; ilość ta wzrasta w ogóle b a rd z o wolno, jest stale n ad zo ro w an a. N ag łe po w stan ie o d m y sa m o ro d n e j w y­

w ołuje groźne, burzliw e zakłócenie w krążen iu ; przy odm ie sztucznej, sto p n io w o przez ty g o d n ie w ytw arzanej, n a rz ą d krążenia zupełnie się p rz y sto so w a ć umie d o n o w y c h w a ­ r u n k ó w ; o d m a s a m o r o d n a jest najczęściej zakażona, o d m a sztuczna — praw ie zawsze jałowa.

T a w swej ilości d o celu s to p n io w e g o u n ie ru c h o m ie ­ nia p łu ca dostosow ana, d o stałego zaciśnięcia ja m , do uci- śnięcia d ró g lim fatycznych, w yw ołania p rzek rw ien ia b ie r­

n eg o celowo używ ana o d m a sztuczna m oże przez swój rozwój p o w o ln y i d łu g o trw a ło ść sk u teczn ie p o m ó d z u s tro ­ jow i w jeg o walce z gruźlicą, p o m im o sw ego p o z o rn e g o p o d o b ie ń s tw a do o d m y piersiowej sam orodnej.

W s p o m n ia n e zm iany a n a to m o -p a to lo g ic zn e i c z y n n o ­ ściowe, p o w stające w n astęp stw ie o d m y piersiowej sztucznej, objaw iają się klinicznie b a rd z o różnie, zależnie od b a rd z o wielu czynników.

Jeśli o d m a p iersiow a sztucznie w y tw o rzo n a u d a ła się, t. j. ucisnęła ze wszystkich stro n płuco chore, widzimy przedew szystkiem s to p n io w e znikanie ob jaw ó w toksycznych:

cera c h o re g o p o p ra w ia się, ciepłota s p a d a d o p oziom u praw idłow ego, mijają p oty, p o w r a c a a p e ty t (nie zawsze — o czerń dalej); p lw o cin a w pierw szych czasach wydziela się w większej ilości, wreszcie przy zupełnym ucisku zupełnie lub prawie zupełnie znika; nik n ą z plw ocin w łókna e lasty ­ czne i laseczniki gruźlicze. Ja k w ykazał P ig g er (z Davos), a po nim Oarpi (z Pawii), w skaźnik o p so n ię z n y krwi wznosi się p o n a d poziom p raw id ło w y i pozostaje ta k im stale.

W a g a ciała, n aw et w p rz y p a d k a c h zupełn eg o wyleczenia, nie wzrasta w ty m stopniu, j a k to w id u jem y przy wyle­

(16)

czeniu m e to d ą s a n a to r y jn ą ( p r a w d o p o d o b n ą teg o p rzyczyną j e s t n ie d o s k o n a ła p rz e m ia n a m atery i z p o w o d u w zględnego b r a k u tlenu). Nie mniej j e d n a k ustąpienie o b ja w ó w sc h o ­ rzenia płuc i schorzenia całego ustroju, u stąp ien ie o b ja w ó w to k sy c z n y c h , d o b r y stan p o d m io to w y c h o reg o n aw et przy b r a k u wzrostu wagi — świadczą o p o m y ś ln y m zwrocie w przebiegu choroby.

Za wcześnie jeszcze m ów ić daneini statystycznemu o wartości m eto d y , za m ały na to p o s ia d a m y m a t e r y a ł ; co głów na, ten m a te r y a ł nie n a d a je się w ogóle do zesta­

wień s c h em aty czn y ch , t a k b a rd z o jest ró ż n o lity : k a ż d y p r z y ­ p a d e k t a k ciężki, że d a je p ra w o do zastosow ania o m a w ia ­ nej m e t o d y , w y m a g a szczegółow ego indyw idualizow ania sta n u p rz e d o p e r a c y jn e g o i p rz e b ie g u p o o p e ra c y jn e g o .

D la te g o n. p. Prof. L. B rau er (z H a m b u rg a ) i L.

S p e n g le r (z Davos), p o d a ją c w r. b. na 335 stro n n ic a c h h isto ry e c h o ró b swych 102 p rzy p ad k ó w , w k tó ry c h ud ało im się (na 128 o p ero w a n y c h wogóle) wytworzyć mniej lub więcej d o s k o n a łą o d m ę sztuczną. — nie p o d a ją wcale z e ­ staw ienia o sta te c z n e g o o trz y m a n y c h w yników.

Część ty ch p rz y p a d k ó w (40) zestawił p o p rz e d n io s t a ­ tystycznie L. S p e n g l e r ; w yniki b y ły n a s tę p u ją c e :

I. b a rd z o d o b r y w 18 p rz y p a d k a c h = 45 °/0|

II. d o b r y w 7 » = 17,1 °/o)

III. m ie rn y w 6 » = i 5°/o

IV. przejściowy w 6 » = 15 °/0

V. n ie p o w o d z e n ie w 3 » = i 7 V i %

S p e n g le r za b a rd z o d o b ry uważa w y n ik w tych przy ­ p a d k a c h , w k tó ry c h d o s k o n a ła o d m a sztuczna trw ała d o ­ statecznie długo, chorzy zostali klinicznie wyleczeni, nie m ają wcale plw ociny lub m ają plw ocinę bez laseczników.

D o g r u p y II. zalicza te p rzypadki, w k tó ry c h o d m a nie m o g ła być d o s k o n a łą z p o w o d u z rostów lub w k tó r y c h nieustępliw e nacieki płuc nie zostały uciśnięte z u p e ł n i e ; tu gruźlicę ciężką, postępującą, z obfitą plw ociną, w rozw oju zatrzym ano.

(17)

13

D o g ru p y III. zalicza przy p ad k i, w k tó r y c h o d m ą nie zdo łan o ucisnąć części p łu c a schorzałych ; o trz y m a n o j e d y ­ nie skurczenie się (m arskość) p łu ca wraz z w y ra ź n ą p o ­ p ra w ą o b jaw ó w m iejsco w y ch i ogólnych.

G r u p a IV. o b e jm u je ciężko c h o ry ch z rozległemi zm ia­

nami i w ielkiem i ja m a m i w płacie g ó rn y m ; w tych p rz y ­ p a d k a c h p o p r a w a b y ła przem ijająca.

D o g r u p y V. należą : i) p r z y p a d e k śm ierci w skutek zatoru gazow ego podczas reinsuflacyi : pod b a rd z o Wyso­

kiem ciśnieniem w p ro w a d z a n o gaz do niewielkiej istnieją­

cej o torbionej o d m y ; n ag le c h o ry uczynił szybki ruch rę k ą — igła zboczyła i w padła, widocznie, do jak ie jś żyły płu cn ej ; 2) d w a p rz y p a d k i rozwinięcia się — n ie c z y n n y c h w chwili rozpoczęcia leczenia — og n isk w płu cu drugiem .

Prof. F o rla n in i wcale nie ogłosił d o t ą d swej kazui- s t y k i ; p o d a je tylko, że n a 89 p rz y p a d k ó w w 83 nie miał ż a d n y c h u b o c z n y c h o b ja w ó w n iep o k o jący ch . O p isa n e p rze­

zeń oddzielne p rz y p a d k i pozw alają w założeniu o d m y wi­

dzieć zabieg r a tu ją c y c h o ry c h beznadziejnie.

Prof. S a u g m a n (z V ejleljordu, D a n ia ) o swoich p r z y ­ p a d k a c h p o d a je n astę p u ją c e szczegóły :

W sz y stk ie p rz y p a d k i dzieli na cztery g ru p y : 1) chorzy, u któ ry ch nic ud ało się w ogóle w ytw orzyć o d m y sztucznej ; 2) chorzy, u k tó ry c h leczenia je d y n ie »solami- nis causa« p ró b o w a n o , j a k k o lw ie k sta n płuca »lepszego«

stan o w ił zasadnicze p rzeciw w skazanie do p o d ję c ia zabiegu ; 3) chorzy z ta k ciężkiemi pow ikłaniam i, że n a w e t w ylecze­

nie p łu c a nie m ogło uratow ać życia ; 4) chorzy bez ciężkich pow ikłań i bez z b y t silnego zajęcia »lepszego« płuca. W a r ­ tość m e to d y ocenia S a u g m a n słusznie — tylko z w yników o trz y m a n y c h u c horych ostatniej gru p y , ja k k o lw ie k widział je go p o ży tek trw a ły i u n ie k tó ry c h c h o ry c h g r u p y drugiej i trzeciej. G r u p a c z w a rta o b e jm u je 35 p r z y p a d k ó w ciężkiej gruźlicy płuc, — gdzie jed n o płuco było w całości przez gruźlicę za ję te , a drugie »lepsze« było też mniej lub więcej zmienione.

(18)

Przedew szystkiem , co się tyczy gorączki, to w ynik leczenia ta k się p rzed staw ia :

Przed o p e r a c y ą g o rączk ę w ysoką (p o n a d 3 9 0) miało 4 chorych, z ty ch na stałe j ą straciło 3.

Przed o p e r a c y ą gorączk ę od 3S0— 3 9 0 miało 7 c h o ­ rych, z tych n a stałe ją straciło 5.

P rzed o p e ra c y ą g o rą c z k ę o d 3 7 7 — 38° miało 6 c h o ­ rych, z tych n a stałe ją straciło 5.

P rzed o p e r a c y ą g o rą c z k o w e ok resy miewało 9 c h o ­ rych; ci są wszyscy stale bez gorączki.

T a k ic h w yników nie daje ża d n a m e to d a leczenia g o ­ rączki ch o ry ch , b ę d ą c y c h w o statn im okresie gruźlicy płuc!

N a 34 c h o ry ch straciło n a stałe laseczniki z plw ociny 18 ; u 16 m o ż n a j e jeszcze w ykazać od czasu do czasu (jeden c h o ry m iał w plw ocinie laseczniki w y k a z a n e n a ro k p rzed ro zpoczęciem leczenia odmą).

Z ostatecznej s ta ty sty k i w yklucza S a u g m a n trzy p r z y ­ p ad k i : je d e n c h o ry zm arł z p o w o d u om yłki technicznej (po zbyt długiej przerw ie m iędzy reinsuflacyami p o w stały zrosty i dalsze leczen ie okazało się niemożliwe); j e d e n zm arł z p o w o d u p ró b y ro zerw an ia zrostów o p łu c n y c h d ro g ą o p e ­ r a c y jn ą (k rw o to k po resekcyi); j e d e n zm arł z p o w o d u ostrego zapalenia w y ro s tk a robaczkow ego.

Z liczby 32 p o z o sta ły c h :

u 5 zaprzestano już (od 4 miesięcy d o 3 3/ 4 roku) le­

czenia ; ci wszyscy p ra c u ją teraz zaw odow o, mniej lub wię­

cej c i ę ż k o ;

u 13 b r a k wszelkich o b jaw ó w ch o ro b o w y ch , są oni d o t ą d re in s u f lo w a n i;

u IO w y stąp iła p o p ra w a ; ci nie są jeszcze »pewni«;

z ty ch 10 leczy się am b u la to ry jn ie , 3 — w s a n a t o r y u m ; 4 zmarło.

Prof. S c h m id t (z Halli) takie ogłasza wyniki d o t y c h ­ czasowych sw ych p rzy p ad k ó w .

Przy gruźlicy płuc: W dwu p rz y p a d k a c h nie ud ało się m u w ogóle w ytw orzyć o d m y sztucznej, p oniew aż nie m ógł

(19)

w yszukać wolnej szpary w opłucnej : w trzech p rz y p a d k a c h , w k tó ry c h gruźlica b y ła w o b u p łucach d a le k o p o s u n ię ta ,—

d o k o n a ł ty lk o pierwszej insuflacyi, poczem leczenia zanie­

chał (w j e d n y m p rz y p a d k u było pow ikłanie gruźlicą jelit, w d ru g im — m o c z ó w k ą cuk ro w ą); z czterech in n y c h c h o ­ rych, u k tó r y c h d o k o n a n o ty lk o pierwszej insuflacyi. dw u wystąpiło ze szpitala, uważając, że już nastąp iła p o ż ą d a n a p opraw a, dwaj inni — b o ją c się p o w tó rz e n ia z a b i e g u ; z czterech p rz y p a d k ó w , o d p o w ia d a ją c y c h w sk azan io m For- laniniego i leczonych system atycznie, znacznie się p o p r a ­ wił stan d w u chorych, u je d n e g o nastąpiło pogorszenie, czw artem u u d a ło się ucisnąć tylko p ła t dolny.

Przy rozszerzeniu oskrzeli w trzech p rz y p a d k a c h nie u d a ło się założyć o d m y (nie znaleziono wolnej szpary o p łu ­ cnej); w j e d n y m p r z y p a d k u c h o ry pozwolił ty lk o na insu- flacyę ; w czterech in n y c h p r z y p a d k a c h — leczonych d łu ­ żej — w y n ik o s ta te c z n y nie b y ł pom yślny.

W trzech p r z y p a d k a c h zapalenia płuc asp iracy jn eg o i gnilnego zapalenia oskrzeli — uzy sk an o we w szystkich wyzdrowienie.

M uralt (Davos) p o d a je wyniki leczenia 12 p rz y p a d k ó w ; w 9 udało się w ytw orzyć o d m ę p e łn ą ; 7 z ty ch p r z y p a d ­ k ó w dotyczyło chorych, k tó rz y byli niew ątpliw ie straceni^

i m o g lib y przeżyć co najw yżej p a rę m iesięcy ; czterech z nich wyleczyło się lub są n a d ro d z e d o w yzdrow ienia, trzej zmarli z p o w o d u ró żn y ch p o w ik ła ń D w u in n y c h c h o ­ rych. nie ta k blizkich śmierci, ale o k tó ry c h w yzdrow ieniu m ożna by ło wątpić, o d m a sztuczna p o staw iła na nogi, obaj m a ją się dobrze.

W a r n e c k e p o d a je tak ie wyniki z oddziału Prof. Ma- th e sa (w Kolonii) :

W trzech p r z y p a d k a c h przew lek łeg o zapalenia płuc ( p n e u m o n ia chronica) — w yleczenie zupełne.

W 8 p rz y p a d k a c h gruźlicy płuc ok resu ostatniego o siągnięto z n a k o m itą p o p ra w ę lub wyleczenie ; w czterech zaczęto leczenie, lecz go nie d o k o ń czo n o .

(20)

W dziewięciu p rz y p a d k a c h o d m y zupełnej w ytw orzyć się nie ud ało (2 — p rzew lek łe zapalenie płuc, 7 — gru ­ źlica p ł u c / 2 — ro p ień płuca).

Inni autorzy, k tó rz y pisali o leczniczem sto so w an iu o dm y, p rzytaczają o wiele m niejszy m a te ry a ł liczbowy. Cie- k a w e m je s t spostrzeżenie T ra u ba i Jagica, k tó rzy w p rz y ­

p a d k u rozszerzenia oskrzeli niety lk o uzyskali p o p ra w ę , ale i zniknięcie p ałeczkow atości palców.

W szy stk ie te d a n e statystyczne, szczególnie o ile d o ­ tyczą gruźlicy płuc, należy ro zp a try w a ć p o d ty m o d r ę b n y m k ą te m widzenia, że do ty czą o n e je d y n ie ciężko, b a rd z o cię­

żko, a n a w e t beznadziejnie chorych, dla k tó ry c h d o t y c h ­ czasowa cyfra staty sty c z n a b e zp o śred n io grożącej śm ie rte l­

ności blizk ą je st stu.

Nie w o ln o więc p o ró w n y w a ć śm iertelności przy sto ­ sowaniu tej m e to d y ze sta ty s ty k a m i w y n ik ó w leczenia np.

gruźlicy wogóle — innem i m e to d a m i

P rz y p a d k ó w n a d a ją c y c h się do te g o leczenia je s t w o ­ góle niewiele; ty lk o w pew nej części ta k ic h u d a je się o d m ę utworzyć, a i z tych tylko w pew nej o d se tc e osiąg am y w y ­ leczenie doszczętne. Niemniej j e d n a k w p rz y p a d k a c h leczo­

n y c h od m ą, ka ż d e w yzdrow ienie względne, n a w e t polepsze­

nie lub p o w strz y m a n ie sp ra w y c h o ro b o w ej je s t wielkiem zw ycięstw em lecznictwa.

P rzechodząc do opisu m e t o d y k i w y k o n y w a n ia ope- racyi w y tw o żen ia i p o d tr z y m y w a n ia o d m y piersiowej, zdać sobie m u sim y raz jeszcze sp raw ę z tego, do czego dążym y.

Z d an iem Forlaniniego, sztucznie w y tw o ż o n a o d m a pier­

siowa zatrzym uje p o stę p gruźlicy w płucach, jeśli ob jęto ść o d m y i sto p ień ucisku w ystarczą do z upełnego u n ie ru c h o m ie ­ nia płuca; to u n ie ru c h o m ie n ie musi b y ć d o s k o n a łe i n ieu stan ­ ne — w przeciw nym bo w iem razie s tan o w iło b y ty lk o zm niej­

szenie ru ch o m o ści płuc, k tó r e sprzyja postęp o w i choroby.

Niezależnie od b e z p o śre d n ie g o wpływu na płuco ucj-

(21)

17

śnięte, o d m a wpływa d o d a tn io na płu co drugie (» p r a k ty ­ cznie zdrowe«, »względnie zdrowe«, »lepsze« — j a k j e n a ­ zywają różni autorzy; bo zupełnie z d ro w e m n ig d y o n o nie bywa, jeśli drugie jest zajęte sp ra w ą ro z p a d o w ą n a całej lub praw ie całej p rz e s tr z e n i) ; dzięki zastępczo pow iększonej ru c h o m o śc i teg o płuca, lepszej je g o wentylacyi, żywszemu krążeniu krw i i lim Ty — spraw y gruźlicze tam u sad o w io n e g oją się.

Jeżeli przy p o m o c y o d m y d ą ż y m y do z u p ełn eg o u c i­

sku płuca, to g ran ice w y k o n aln o ści teg o zabiegu t a k się muszą zarysow ać :

U cisnąć w o ln o oczywiście tylko je d n o płuco, tj. o d m ę w ytw orzyć z j e d n e j ty lk o strony. W ię c przy gruźlicy cię­

żkiej, ale głów nie j e d n o s tro n n e j, w o ln o m y śleć o leczeniu o d m ą piersiową.

P oniew aż m a m y płuco ucisnąć, musi o n o b y ć wolne, o p łu c n a płuc nie p o w in n a b y ć nigdzie zrośnięta z o p łu c n ą ścienną. Z u p ełn e zarośnięcie j a m y opłucnej uniemożliwia w ogóle p ró b ę w y tw o rzen ia sztucznej o d m y . N iezupełne za­

rośnięcie pozw ala n a p ró b ę w y k o n a n ia z a b i e g u : w y tw o ­ rzo n a p ierw o tn ie o d m a ko m o ro w a powoli się m oże rozsze­

rzać przez rozdzielenie (lub znaczne rozciąganie, w yciąganie wzdłuż) zrostów. Zdarza się przy tern je d n a k , że zrosty zostają rozdzielone lu b ro zerw an e na całej przestrzeni, — prócz właśnie tej, k t ó r a o d p o w ia d a siedlisku , najbardziej posuniętej sp ra w y gruźliczej (ognisko serow ate, jam a); w te d y wszystko się zap ad n ie, pró cz części, o k tó r e głów nie chodzi.

Z upełnie sw o b o d n e, ru c h o m e płu co zostaje uciśnięte w k ie ru n k u w n ę k i płuc, w k ie ru n k u śródpiersia ; przy zro­

stach je d n o s t r o n n y c h m oże b y ć o n o przyciśnięte d o p rz e ­ dniej lub tylnej ściany k la tk i piersiowej. R o z m ia ry zrostów i ich u sad o w ien ie w a ru n k u ją większe lub m niejsze z a p a ­ d nięcie się części płuca, a już sp ra w ą nieobliczalną jest, czy w y tw o rzo n a o d m a częściow a o b e jm ie najciężej s c h o ­ rzałe okolice leczonego płuca, czy też nie.

N ietylko j e d n a k zrosty stanow ią przeszkodę przy

D r S. Sterling. 2

(22)

usiłowaniu uciśnięcia płuca; tw arde, n ie p o d a tn e ścianki ja m y płucnej lub oskrzelowej, s tw ard n ien ia tkanki, m o g ą też s ta ­ now ić nieprzezw yciężoną p rz e sz k o d ę ; z b y t zaś m o c n y ucisk m o że w cisnąć i rozgnieść ścianę j a m y — o czem m ow a dalej, p rz y o m a w ia n iu powikłań.

Z a d a n ie więc o p e ra c y jn e przy leczeniu c h o ró b p łu ­ c n y c h o d m ą piersiową po leg a n a tern, by i) k o ń c e m igły d o sta ć się do (idealnej, b o o b ie o p łu cn e przylegają do sie­

bie) j a m y opłucnej ; 2) w p ro w ad zić do tej j a m y gaz w ilości, wystarczającej d o u n ie ru c h o m ie n ia p łu c a i d o uci­

śnięcia jam , zaw ierających m a te r y a ł z a k a ź n y ; 3) o d n a ­ wiać te n gaz w m iarę tego, j a k on się wessie, u trzy m u jąc stale płu co p o d możliwie ró w n o m ie r n y m uciskiem.

D o ucisku p łu ca u żyw ano pierw otnie p o w i e t r z a ; zb y t się j e d n a k ono, j a k i tlen czysty, szy b k o wsysa, zbyt więc często należało reinsuflować. A le i dziś p o w ietrza używ ać m o żn a do reinsuflacyi, szczególnie p ó źn y ch (kiedy w ch łan ia­

nie z opłucnej je st już upośledzone), jeśli n iem a p o d ręk ą a z o t u ; pow ietrze filtruje się przez w yjałow ioną watę, lub, co u w ażam za sp osób lepszy, pow ietrze do reinsuflacyi przeznaczone p ozostaw ia się przez 1 — 2 d o b y w butli, na k tó rej dnie znajd u je się np. 1 °/0 rozczynu su b lim a tu ; wszel­

kie stałe części p o w ietrza o p a d a ją przez te n czas n a p o ­ wierzchnię teg o płynu.

Dziś używa się pow szechnie azotu, po n iew aż wciąga go pow ierzch n ia o p łu c n a wolniej, niż tlen lub powietrze a tm o s f e r y c z n e ; p rz y insuflacyi (w ytw orzeniu o d m y ) i przy pierw szych reinsuflacyach u ży w am (za ra d ą S m itha) tlenu, w ilościach niewielkich ; o przyczynie ta k ieg o p o stę p o w a n ia będzie m o w a dalej.

A z o t 1) otrzy m u ję g o to w y w cylin d rach m etalow ych z w en ty lem re d u k c y jn y m , przez k tó ry n ap ełn iam naczynia b ezp o śre d n io do insuflacyi używane. T le n o trz y m u ję ró-

1) Fabryki »L'air liquide« w Warszawie. Al. Ujazdowskie, 20. — Sauerstoffabrik A. G. w Berlinie. Tegelstr. 15. — C. A.

F. Kahlbaum w Berlinie C. 25.

(23)

I Q

$ wnież w cylin d rach m etalow ych z fabryki n a miejscu w Ł o d z i istniejącej (czystości, sp raw d zo n ej przez p ra c o w n ię chemiczną).

O ile o b a te gazy są w m niejszych ilościach p o trz e ­ bne, to tle n u d o starczy k a ż d a a p t e k a ; te g o w ogóle nie wiele potrzeba przy insufiacyi.

Co się tyczy azotu, to p rz y g o to w y w a ć go w m a ły c h ilościach radzi F o rla n in i w sposób n astę p u ją c y (rys. I.): Z dw u

R y s. I.

czterolitrow ych butli pierwsza (I) m a trzy szyjki u g ó r y ; d r u g a (11) — po j e d n e j szyjce u g óry i z bok u , u p o d sta w y . D o śro d k o w e j szyjki butli I d o p a s o w a n y je s t szczelnie le ­ je k szklany z k ranikiem , p o zw a la ją cy m n a wpuszczenie d o butli p ły n u z lejka ; dwie b o czn e szyjki są p o łączo n e przez węże g u m o w e : j e d e n — z d o ln ą szyjką b utli II, d r u g i — z n a ­ czyniem d o insufiacyi gazu p rz ezn aczo n em ; n a o b a n a k ł a d a się zaciski (a i b); d o w ęża d ru g ie g o d o łą c z o n a je s t r u r k a szklana, zawierająca su ch ą w y jało w io n ą w atę — j a k o filtr d la azotu.

Do butli I, ustawionej nieco wyżej, niż b u tla II, w le­

wam y litr 2O°/0 rozczynu k w asu p y r o g a l l o w e g o ; z lejka, 2*

(24)

zaw ierającego o k o ło 50 c t m . 3 d w u d z ic s to p ro c e n to w eg o ługu po taso w eg o , przez o tw arcie k r a n ik a le je m y na k w as pyro- gallow y jakieś 35 do 4 0 c tm .3 ługu ; po 24 — 36 godzinach (silne wstrząsanie s k r a c a te n czas do p ó l godziny) cały tlen z p o w ietrza butli I zostaje p o c h ło n ię ty przez rozczyn k w asu p y r o g a l l o w e g o , p o w sta ją c a s tą d próżnia wysysa z butli II (napełnionej w o d ą i otw artej u góry) p e w n ą ilość wody, k tó ra miesza się z rozczynem k w a s u p yrogallo- wcgo. Po wyżej w sk a z a n y m czasie w butli I gaz, unoszący się p o n a d pow ierzch n ią płynu, je s t czystym azotem.

C h cąc go p rzep ro w ad zić przez wąż z filtrem do n a ­ czynia u ży w a n e g o d o insuflacyi, należy otw orzyć o b a z a ­ ciski i pow oli unosić do g ó ry b u tlę II : w o d a p rz e p ły w a ­ j ą c a z niej d o ’ butli I w ypiera azot przez d ru g ie g o węża.

D o j a m y opłucnej w p ro w a d z a m tlen przy p o m o c y przy­

rządu F o rla n in i - S a u g m a n a (rys. II), azot — przy p o m o c y d w u b m li Wulffa (poleco n y ch w ty m celu przez L. Spen- glera) (rys. 111); przy użyciu teg o dru g ieg o p rz y rz ą d u k o ­

rzystam z m a n o m e tr ó w p rz y rz ą d u S a u g m a n a .

Przyrząd F o rla n in i - S a u g m a n a !) s k ła d a się z dw u c y ­ lin d ró w szklanych (A i B), p o je m n o śc i po 6 0 0 c m 3 k a ­ żdy, u do łu i u g ó ry zwężonych; u dołu o b a cylindry są z s o b ą p ołączone k r ó tk im w ężem g u m o w y m . M iędzy obu c y lin d ra m i um ieszczone są d w a m a n o m e t r y : w o d n y (C) i rtę c io w y (D). C ylinder A m a p o d ziałk ę (od 10 do 10 cm .3) i je st p o łą c z o n y u g ó ry z a p o m o c ą ru rk i gum ow ej E (w której przebiegu w łączono rurę szklaną d o filtra z waty) z k r ó t k ą r u r k ą F , w k ształt p o d w ó jn e j litery T utw orzoną, o czterech z a k o ń czen iach : je d n o z ty ch z a k o ń ­ czeń łączy się ze w s p o m n ia n y m w ężem E ; d ru g ie z w ę­

żem G, p ro w a d z ą c y m do m a n o m e tr u w o d n e g o ; trzecie — z w ężem K , p r o w a d z ą c y m do m a n o m e tr u rtęcio w eg o ; c zw arte - - z długim w ężem (I) p ro w a d z ą c y m d o igły.

’) F i r m a : F. C. Jacob, Kopenhaga, 14 Hauserplads. — Appenceller w Warszawie, Nowy awiat 5 .

(25)

Rys. II.

C ylinder B je s t u g ó ry p o łą c z o n y z p o m p k ą Ri- chardsona.

N a węże E, G i K są n a ło ż o n e zaciski (a, b, c).

N apełniw szy przez węża E (o d łączo n eg o od ru rk i F) szczelnie i % ro z c z y n e m su b lim a tu c y lin d e r A, łączym y go ze zbiornikiem tlenu (jak to ja czynię) lub azotu, k tó r y w p ro w a d z a m y do c y lin d ra A p o d ciśnieniem. U s tę p u ją c y z cylindra A rozczyn s u b lim a tu przechodzi d o cylindra B.

Jeżeli m a m y w p ro w ad zić d o opłucnej gaz zaw arty w A , — łączym y E z F, i u c isk a ją c b a lo n R ic h a rd so n a , w y p y c h a m y płyn z cy lin d ra B do cy lin d ra A, a tern sam em gaz z cy­

(26)

lindra A d o u k ła d u ru r g u m o w y c h : d o o b u m a n o m e tró w i d o igły x).

P rzed sam em p ołączeniem węża I z igłą włączona je s t r u r k a szklana ; zawiera o n a w a tę filtrującą gaz, ale ma

i in n e przeznaczenie, o czem później.

Przy rząd S p e n g le ra m a zam iast dw u cylindrów — dwie flaszki Wulffa, z podziałką od 50 d o 50 c tm .3; bu tle łączą się z so b ą przy p o m o c y węża gu m o w eg o , założonego u d o ln y ch wylotów. D o butli N, pełnej i°/oo rozczynu su- blim atu, w puszczam y azot, k t ó r y swem ciśnieniem p rz e p y ­ cha su b lim at d o butli S. P o przepuszczeniu całej ilości su- b lim atu z butli N d o butli S, t. j. po nap ełn ien iu pierwszej azotem , z a m y k a m y drugą, S, k o rk ie m w odnym .

m

R y s. III.

K ie d y m a m y w prow adzić azot do opłucnej, łączymy butlę N wężem g u m o w y m z ru rk ą F przyrządu S a u g m a n a (zamiast węża E t a m te g o przyrządu); p o d n o s z ą c b u tlę S.

J) Zimą należy gaz ogrzać, chyba że stał w pokoju bardzo ciepłym. Pogrążam w tym celu część węża 1 do naczynia z wodą niezbyt gorącą (obciążywszy go jakimś ciężarkiem, np. śrubą o dużej średnicy).

(27)

23

p rz e p y c h a m y su b lim at d o N i w y p y c h a m y azot. B ulgotanie płynu, w k o rk u w o d n y m zaw artego, w skazuje na p r z e d o ­ staw anie się p o w ietrza atm o sfe ry c z n eg o do b u tli S — n a m iejsce u ch o d z ą c eg o sublimatu.

Istnieje szereg inn y ch p rzy rząd ó w używ anych do operacyi sztucznej odmy.

P ie rw o tn y przy rząd F o rla n in ie g o nie m iał m ia r k o w a ­ n eg o m a n o m e tr u ; o b e c n ie przezeń używ any, m a m ia r k o ­ w a n y m an o m etr, ale je s t n ieb ard zo p r a k ty c z n y w użyciu.

B rauer używa przy rząd u S p en g lera, po łączo n eg o z m a n o ­ m etrem p o d w ó jn y m C lo etty lub m a ły m m a n o m e tr e m r tę c io ­ w ym (bardzo czułym). F r a n k (z W ie d n ia ) z b u d o w a ł s k o m ­ p lik o w a n ą o d m ia n ę przy rząd u S a u g m a n a ; je st to przyrząd przenośny.

Nieco p rak ty czn iejszy je s t p rz e n o śn y przyrząd D e n e - kego (z H am burga). ICuss (z Paryża) s k o n s tru o w a ł też o d ­ m ia n ę p rz y rz ą d u S a u g m a n a , p o zw alającą na m e c h an iczn e unoszenie j e d n e g o c y lin d ra p o n a d drugi. S ą to w szystko p rzy rząd y s k o m p lik o w a n e , więc łatw o się psujące.

Igła S a u g m a n a , k tó rej u żyw am , je s t igłą tr ó jg r a ń c a P o ta in a z k ra n ik ie m i ze sztyletem cienkim , w ystającym o i cm. z ostrza igły i u ż y w a n y m w c h a ra k te rz e zgłębnika.

Do o tw o ru g ó rn e g o igły d o p a s o w u je się wszelkiej o b ję ­ tości s trz y k a w k a » R e c o rd « ; n a o tw ó r b o c z n y nasadza się zakończenie węża I.

F o rla n in i używa długiej igły, p o d o b n e j do igieł wię­

kszej strzykaw ki Prawatza, osadzonej n a oliwce, n a k t ó r ą n a k ła d a się węża.

D e n e k e ta k ą sa m ą igłę m a z a k o ń czo n ą ślepo, za to z b o k u d a je o tw ó r p o d łu ż n y . T a igła nie przebija, lecz r a ­ czej p rz e k ra w a tk a n k i : więc s k ó rę przebija n a p rz ó d D e ­ n e k e przy p o m o c y no ży k a F r a n k a (używ anego przy p o ­ bieraniu p ró b krw i do b a d a ń klinicznych), a poprzez ru rę ta k w skórze u tw o rz o n ą przechodzi swą igłą t k a n k i miękkie.

S c h m id t przebija sk ó rę i mięśnie ostrą, k r ó t k ą (i cm.

(28)

długości) igłą, a przez nią w p ro w ad za igłę tępą, k tó r ą prze­

b ija opłucnę.

Brauer używ a (do reinsuflacyi) igły szerszej, w ogóle ciężkiej, z a m k n ię te j p rzety czk ą (m an d rynką) i ró w n o z igłą ściętej. Nie chce b o w ie m do opłucnej w prow adzić tego w y c in k a skóry, k t ó r y w y cin a igła np. S a u g m a n a , a k tó r y m oże b y ć źró d łem zakażenia j a m y opłucnej.

W dalszym opisie tech n ik i będzie m ow a je dynie o tych przyrządach, k tó r e w p ra k ty c e stosuję.

C h o reg o o p e r u ję zawsze n a m ały m stole o p e ra c y jn y m , w pozycyi leżącej. J a k k o lw ie k ciężko c h o r y c h ra d z ą o p e r o ­ wać w łóżku, w olałem przen o sić tak ich chorych na noszach do salki, w k tó re j o peruję, po n iew aż przy łó żku tru d n o o u trz y m a n ie aseptyki. Stół, n a k tó r y m leży chory, p rz y ­ sunięty je s t b e z p o śre d n io d o stołu, na k t ó r y m są ustaw io n e przyrządy: S a u g m a n a i Spen g lera. N a b o c z n y m stoliku m a m p r z y g o t o w a n y : digalen, rozczyn kam fo ry , przyrząd galw aniczny (d o tą d nie p o trz e b o w a łe m użyć tych ś ro d k ó w ra tu n k o w y c h ). C h o ry m d aw ałem w p ie rw sz y m czasie stoso w ania zabiegu p rz e d zabiegiem s trz y k a w k ę m orfiny (r cg).

Dziś zupełnie te g o nie stosuję, b o chorzy dowiedzieli się — j e d e n o d d ru g ie g o — ja k m ało b o le s n y jest ten zabieg (o ile igła je s t ostra). Cały u k ła d ru r o d czasu do czasu b y w a g o to w a n y , a po u k o ń czen iu zabiegu zaw ijany w w y ­ ja ło w io n y ręcznik i ta k w szafie zam kniętej p rz e c h o w y ­ wany. Igły, — rzecz p ro sta — , w yjaław ia się przed k a ż d y m zabiegiem na sucho. Gaz do zbiorników o b u przy rząd ó w w p r o ­ w adzam na 2 lub więcej d n i przed zabiegiem, b y się przez o d sta n ie oczyścił od zaw ieszonych w nim części stałych.

C h o re g o u k ła d a się na stole w ten sposób, b y m iej­

sce m ające uledz nakłuciu b y ło jak n ajw y żej położone; p o d b o k p rzeciw legły p o d k ła d a m p o d u s z k ę tw ard ą, kształtu walca; tym s p o so b e m s tro n a m ająca uledz n ak łu ciu je st w ypięta, a pow łoki n a p i ę t e ; rę k ę u n o si c h o ry k u górze, przez co m iędzyżebrza stają się możliwie szerokie.

Z a czy n am o d p rzepuszczania tle n u przez cały u k ła d ;

(29)

25

p rz e k o n y w a m się przy tern, że igła przepuszcza d o b rz e gaz i — co ważniejsza — n a p e łn ia m cały u k ła d tlenem. J a k o tern dalej będzie m o w a , najcięższem pow ik łan iem o m a ­ w ian eg o zabiegu je st m o ż n o ść w y w o ła n ia zatoru gazowego, jeśli igłą trafim y w św iatło naczynia. J a k k o lw ie k m ało jest p ra w d o p o d o b n e m , b y to naczynie miało przyssać, przy z a m k n ię ty m zacisku a, zaw artość igły i węża (z n ak łu tej tętnicy wejdzie raczej k re w d o igły i ukaże się w ru rc e szklanej blizko igły założonej), to j e d n a k je st to te o r e ty ­ cznie możliwe, b o ruch y k la tk i piersiowej działają przysy- sająco — w chwili w d e c h u — na żyły tej o k o licy (siła przysysająca prawej k o m o r y serca działa t a k na żyły g łę ­ biej leżące). L icząc się z ta k ą możliwością, m a m y w u k ła­

dzie nie azot, tylko tlen. Z a to r a z o to w y je s t o wiele nie­

bezpieczniejszy o d tlen o w eg o ; azot n ie m a bo w iem p o w in o ­ w actw a do krw i i tk a n e k , przez k tó r e z k rw ią przepływ a, tlen chciwie b ęd zie a b so rb o w an y .

P o d czas tego »przepłukiwania« tle n e m całego u k ła d u zaciski a i c są oczywiście o tw arte, n a to m ia s t zacisk b jest zam knięty, po n iew aż ciśnienie gazu m o g ło b y wyrzucić z m a n o m e tru w o d n e g o jeg o zawartość.

T e ra z z kolei z a m y k a m y zacisk a, o tw ie ra m y b i n a ­ kłuwam y, p io n o w o d o pow ierzchni ciała, to z międzyżebrzy, k t ó r e sobie (na p o d sta w ie wskazań, o k tó ry c h dalej) w y ­ braliśmy.

W y o b r a ź m y sobie p rz y p a d e k id e a ln y : w o ln o przebi­

ja jąc k o le jn o m ięk k ie w arstw y k la tk i piersiowej, d o c h o ­ dzim y do j a m y opłucnej. T ę chwilę w skaże n a m m a n o m e tr w o d n y : w skaże ciśnienie ujem n e, w skaże w y raźn e wahania, w d e c h o w e i w y d echow e, leżące w te d y poniżej zera. D o szczegó­

łów m a n o m e try c z n y ch w ró cim y jeszcze dalej; to, co spostrzegli­

śm y w grze m a n o m e tru , św iadczy nam , że igła d o stała się do wolnej ja m y opłucnej. Zanim w p u ścim y gaz, p rz e k o n a m y się o tern jeszcze przy p o m o c y z g łęb n ik a i strzykawki.

Z g łęb n ik w p ro w a d z o n y w ty m p r z y p a d k u d aje się cały do igły w prow adzić; o g lą d a m y je g o koniec, w y c ie ra m y go

(30)

o k a w a łe k gazy, — zanieczyszczenie krw ią obu d zi naszą czujność: może k o n ie c igły jest w naczyniu. D la sp ra w d z e ­ nia p ro sim y asystującego o zaciśnięcie palcam i rurki tuż przy igle, n a s a d z a m y strz y k a w k ę (pięcio g ram o w ą) »Record«

(po otw arciu k ra n ik a igły) n a g ó r n y o tw ó r igły i n a c ią g a m y tł o k strzykaw ki : jeśli igła je s t w naczyniu, aspirujem y krew.

Z g łę b n ik a u ż y w a m y też, jeśli p o d e jrz y w a m y , że igła je s t z a tk a n a : b ądź ty m w y cin k iem skóry, k tó r y igła p rze­

biła, b ą d ź s k rzep em krwi; w te d y igła już może b y ć w j a ­ mie opłucnej, a j e d n a k m a n o m e t r w ah ań nie daje. Jeśli osad krw i na z g łę b n ik u wskaże na z a tk an ie igły przez krew, niezawsze' u d a je się p rz e p c h n ą ć sk rzep ; w y p a d n ie igłę wyjąć i p rz e d m u c h a ć ją gazem , albo zastąpić inną i n a ­ kłucie ponow ić.

W o g ó le nak łu ć przy poszukiw aniu j a m y opłucnej w y­

p a d n ie nieraz zrobić kilka; F o rlan in i o pow iada, że w j e ­ d n y m p r z y p a d k u d o p ie ro po c ztern astu n ak łu ciach znalazł w o ln ą ja m ę ; je s t to fak t w yjątkow y. W k a ż d y m razie, jeśli p o m im o p a r o k r o tn y c h n a k łu ć nie n atrafim y na w olną jam ę, nie po w in n o n as to zniechęcać; w najbliższym czasie p o ­ szukiw ania ponaw iam y.

D o p ó k i nie o trz y m a m y w y ra ź n y c h szerokich w ahań m a n o m e tru , gazu wpuszczać nie w o ln o ; ty lk o po n a b ra n iu w p ra w y na ta k ą p r ó b ę pozwolić sobie m o ż n a : d o p r o w a ­ dzam y, w ypuszczając gaz w powietrze, płyn w o b u cylin­

d ra c h (A i B) d o j e d n e j wysokości, b y tlen nie stał p o d ż a d n e m ciśnieniem. D oszedłszy igłą do głębokości, w k t ó ­ rej p rzypuszczam y m iejsce s ty k a n ia się o b u opłu cn y ch , łą­

czym y igłę ze zb io rn ik iem tle n u i w o ln iu tk o nią p oruszam y w głąb i z p o w ro te m . W te n sp o só b — przy w prawie, p o ­ zwalającej przez d o t y k o d ró ż n ia ć różne warstw y, jak ie igła przebija, — u d a je się n a m czasem rozsunąć obie blaszki o p łu ­ cnej; w te d y naraz widzim y w y stę p u ją c e w yraźne o d d e c h o w e w a h a n ia m a n o m e try c z n e , a o p łu c n a rytm icznie gaz przysysa.

F o rlan in i przebija k la tk ę piersiow ą przy o tw a r ­ tym zbiorniku g a z u ; w tłacza on igłę zawsze p e łn ą gazu,

(31)

zostającego p o d ciśnieniem, i w głębia się nią ta k długo, d o p ó k i u chodzenie g azu ze z biornika nie okaże, że igła jest w jam ie. T e n sp o só b n araża b e z w a ru n k o w o na w y w o ­ łanie zatoru g azo w e g o ; wywołuje go nieraz F orlanini, o czem dalej m o w a będzie. O statn io zm odyfikow ał F o rla n in i swą m e to d ę d la p rzy p ad k ó w , w k tó r y c h istnieją o b sz e rn e z ro ­ sty. S to su je w te d y m e to d ę »wyciskania węża«. Z acisnąw szy węża p alcam i ręki praw ej o ja k ie trzy c e n ty m e tr y pow yżej igły — w yciska zeń gaz p alcam i ręk i lewej. P o w tarzając ten zabieg za k a ż d e m s to p n io w e m w głębieniem igły, m o ­ żem y natrafić na chwilę, w k tó rej m a n o m e t r w ykaże o b e ­ cność ostrza igły w ja m ie . Czy te n zabieg zbogaci technikę w ytw arzania o d m y — pow iedzieć nie umiem. W k a ż d y m r a ­ zie znakom icie ulepsza te c h n ik ę klasyczną F o rlan in ieg o , p o ­ nieważ je st w y k o n y w a n y przy z a m k n ię ty m z b io rn ik u azotu, a te ilości azotu, ja k ie w p y c h a m y przy m eto d zie »w yciska­

nia węża« wielkiego z a to ru nie wytw orzą.

Będzie m o w a dalej o ró żn y ch tru d n o ś c ia c h n a p o ­ t y k a n y c h ; z o s ta ń m y n a razie przy n aszy m id e a ln y m p rz y ­ p a d k u : w a h a n ia m a n o m e tr u okazują, że je s te ś m y w w ol­

nej ja m ie opłucnej. Z a m y k a m y w te d y zacisk Ą o tw ieram y a\ ciśnienie, p o d ja k ie m w p ro w a d z a m y gaz, o d c z y tu je m y teraz na m a n o m e trz e rtęciow ym .

U ciskając b a lo n ik p o m p k i R ic h a rd s o n a , w p ro w a d z a m y do opłucnej 20 — 50 ctm. tlenu; m o ż n a to czynić i bez użycia ciśnienia, jeśli m a n o m e t r w o d n y w y k azał zupełnie w olną ja m ę o p łu c n e j; w tedy, j a k w s p o m n ia łe m , o p łu c n a sama, przy k a ż d y m w dechu, wessie tlen (należy w te d y zdjąć K).

K ie d y ś m y już utw orzyli b a ń k ę gazow ą z tlenu i p e ­ wni jesteśm y , że ostrze igły tk w i w tej b ańce, przejść m o ­ żemy d o w puszczania tru d n iej w sy sa ją c e g o się gazu — azotu z przyrządu S penglera.

W ty m celu zaciskam y rz, o d łą c z a m y g ó rn y o tw ó r rurki F o d zbio rn ik a tle n u i łączy m y go z rurką, idącą od butli z azotem. 1 tu zupełnie w o ln a ja m a opłucnej chciwie

(32)

przysysa gaz; jeśli te g o nie czyni, u n o sim y b u tlę S i w p u ­ szczam y azot p o d ciśnieniem, w sk a z y w a n e m przez m a n o ­ m e tr-rtę c io w y . T o ciśnienie nie p o w in n o przew yższać 3 0 — 40 m m. rtęci.

Ciśnienie, sto so w a n e przy insuflacyi, t. j. przy z a k ła ­ d an iu o d m y , m a n a celu rozsuwanie, rozryw anie zrostów ; wszelki g w ałt tu sto so w a n y je st szkodliwy; ty lk o sy s te m a ­ tyczne, d łu g o trw a le p o w ta rz a n e reinsufłacye uczynić to mogą, — niestety, wcale nie zawsze.

Ilość gazu, j a k ą się przy pierwszej insuflacyi w p r o w a ­ dza, b y w a różna. N ie k tó rz y o peratorzy, np. Murphy, L e m k e (z Chicago), d a ją naraz 2 i 3 tysiące c tm .3 azotu; B ra u e r i je g o szkoła w prow adzają o k o ło 1000 c tm .3 azotu; F o rla - nini — 200 do 500, n iek ied y zaś tylko 6 0 —100. Im mniej się naraz w prow adza, tern częściej należy reinsuflować. O s o ­ biste m o je d o św iad czen ie stanow czo przem aw ia przeciw w p ro w ad zen iu przy insuflacyi p o n a d 500 c m .3, n a w e t przy zupełnie wolnej ja m ie o p łu c n e j; przy zrostach wolno nieco uciskać przy n a s tę p n y c h reinsuflacyach; przy insuflacyi i pierwszych reinsuflacyach w skazane są m ałe ilości (200—

300 cm .3) azotu.

S k ończyw szy zabieg, zam k n ą w sz y zacisk butli N, o tw ie ra m y p o n o w n ie zacisk b i m ie rz y m y ciśnienie.

Igłę w y ciąg am zawsze b a rd z o wolno, s to p n io w o p rz e ­ suw ając ją przez k a ż d ą z w arstw ściany k la tk i piersiowej;

est to chwila, k tó r ą często chorzy od czu w ają ja k o je d y n y , a p rzy n ajm n iej najgorszy ból, całego zabiegu. Czyniąc tak, z a p o b ie g a m p o w stan iu o d m y p o d sk ó rn e j, k t ó r a — w różnej postaci — wikła ten zab ieg ; b ędzie o tern dalej mowa.

O p isa n y s p o só b zak ła d a n ia o d m y jest zw any sposo­

b e m nakłucia, m e to d ą F o r la n in ie g o -S a u g m a n a .

L. S p e n g le r i L. Brauer, szczególniej ten drugi, widzi n iebezpieczeństw o m e to d y nakłucia w tern, że n araża ona c h o re g o na niebezpieczeństw o zatoru gazow ego, że n ie m o ­ żliwą je s t bez o b ra ż e n ia płuca ostrzem igły, a znalezienie szpary m iędzyopłucnej jest przy niej trudne. D la tego

Cytaty

Powiązane dokumenty

Reżyser: Irena Babel Scenograf: Barbara Stopka Muzyka: Andrzej

Wszyscy członkowie tradycyjnej społeczności uczestniczyli w tej samej kulturze: posługiwali się tym samym językiem, wyznawali ten sam światopogląd, szanowali te

Pośrodkowe zamknięcie pochwy – bezpieczna i skuteczna procedura zabiegowego leczenia wypadania narządu płciowego u starszych kobiet.. (Un)Forgotten Neugebauer-Le

OKLEINA FRESH OKLEINA FRESH PLUS CENA NETTO CENA BRUTTO CENA NETTO CENA BRUTTO 475,00 PLN 584,25 PLN 499,00 PLN 613,77 PLN CZARNA SZYBA POKÓJ 250,00 PLN 307,50 PLN CZARNA SZYBA

a) nabycie, obciążenie lub zbycie nieruchomości, udziału w nieruchomości lub użytkowania wieczystego, przy czym wyłącza się stosowanie art. 393 pkt 4) Kodeksu

ZASADA OGÓLNA załatwienie sprawy wymagającej przeprowadzenia postępowania dowodowego powinno nastąpić bez zbędnej zwłoki, jednak nie później niż w ciągu miesiąca, a

Dobrą wiadomością dla technologii i klientów jest to, że nowoczesna technologia sieciowa może zapewnić konkurencyjną wydajność we/wy względem pamięci masowej podłączonej

III Liceum Ogólnokształcące dla Dorosłych w Zespole Szkół Ogólnokształcących Nr 2 im. Jadwigi Królowej w Nowym Targu /LOD/ rozszerzenia: geografia, j.angielski.