Tadeusz Ślipko
"Prawo i moralność", Henryk
Jankowski, Warszawa 1968 :
[recenzja]
Studia Philosophiae Christianae 6/1, 219-228
112] Z zagadnień etyki i estetyki 219
ro z w in ię te i p rz e trw a ły do naszych czasów. I to n ie w tą p liw ie K o rn a - to w sk i ak c e n tu je , w idząc w p rze m y śle n iac h sta ro ż y tn y c h k lu cz do zrozum ienia tego, co w spółczesne. K o m a to w sk i w skazuje, że cechą c h a ra k te ry sty c z n ą m y ślen ia sta ro ż y tn y c h było w id zen ie ogólnospo łeczne, zbiorow e. S p ra w d z ia n em naczelnym ■— dobro ogółu. In d y w i du alizm p o ja w ił się w te o riach so fistó w i ep ik u rejczy k ó w , aile — ja k słusznie zauw aża K o rn a to w sk i — nie sta ł się pow szechnie p rzy ję ty m sposobem p atrz en ia .
N ow ą, in d y w id u a listy czn ą m yśl E uropy u k sz ta łto w a ła w znacznej m ie rze m yśl chrześcijań sk a. M yśliciele ch rześcijań scy rozpoczęli bow iem w alk ę o sferę w olną od in g e re n cji p ań stw a. W alczyli o m ożność n ie sk ręp o w an y c h w ierz eń i p r a k ty k re lig ijn y ch . Ale ta w alk a o w olność su m ien ia o b jęła z biegiem czasu rów n ież inne dziedziny życia. N a stą p iło w ięc odejście od pojęć daw nych, „na p rz y k ła d od pojęć S o k ra tesa ,
k tó ry , choć m ógł u n ik n ą ć śm ierci, p o d d ał się n ie sp ra w ied liw em u w yrokow i, a'by nie n aru sz y ć obo w iązu jący ch p raw . C hrześcijańscy p rzyw ódcy głosili te ra z obow iązek p rz e c iw sta w ie n ia się w ładzy i n o r m om p raw n y m , jeśli n ak azy ich sp rzeciw iały się p ra w u Bożem u. L iczni m ęczennicy zaś p rzy p ła ca li ta k ie stanow isko w łasn y m życiem ” (str. 375—6).
Od stro n y m etodologicznej a u to r a k c e n tu je zw iązek b ad a n ej teorii z rzeczyw istością, w k tó re j pow staw ała. S tan o w i to k o n se k w e n cję p rz e k o n an ia au to ra , że w dziedzinie sto su n k ó w społecznych dośw iadczenie poprzedza teo re ty cz n e analizy. Nie n eg u je oddziały w an ia odw rotnego, to je s t w p ły w u teo re ty cz n y ch p rze m y śle ń n a p ra k ty c z n e poczynania w dziedzinie społecznej.
M. S z y s z k o w s k a H e n r y k J a n k o w sk i, P raw o i m oralność, W arszaw a, KiW , 1968, s. 264.
P ra c a Ja n k o w sk ieg o pt. „P raw o i m o raln o ść” dostarcza now ego do w o d u , że proces odejścia w spółczesnej m yśli filozoficznej od p ozyty w izm u p raw n eg o zatacza coraz szersze kręgi. Ju ż p rze d k ilk u la ty doc. H. W a śk ie w ic z 1 zrelacjo n o w ała sy tu a cję, ja k a po I i-e j w ojn ie św iatow ej w y tw o rz y ła się na odcinku filozofii p raw a. Z jaw isk iem n ie m al pow szechnym sta ł się n a w ró t do idei p ra w a n atu ra ln eg o , ro z u m ianego ja k o n o rm a n ad rz ę d n a w sto su n k u do p ra w a pozytyw nego. W praw dzie in sp ira c je filozoficzne tej te n d e n c ji p rz e d sta w ia ją się b a r dzo rozm aicie, a przeto i w y p ra co w a n e pod ich w pływ em k o ncepcji p ra w a n a tu ra ln e g o w y k a z u ją znaczne różnice treściow e, m im o to są o n e •zgodne w p rze k o n an iu , że praw o pozy ty w n e dom aga się w yższych od siebie k ry te rió w oceny sw ej słuszności.
220 M ateriały, recenzje, sprawozdania [13]
Inaczej n a to m ia st p rz e d sta w ia się sp ra w a n a polu filozofii m o ra l ności. Z erw an ie z id eą p ra w a n a tu ra ln e g o i — co za tym idzie — u zn a n ie se p a ra c ji p ra w a pozytyw nego od m oralności n a stą p iło tu znacznie w cześniej. P o czątk i 'tego zjaw isk a m ożna o bserw ow ać ju ż w o k resie O drodzenia, m im o że o stateczn ie sy tu a c ja w y k ry stalizo w ała się dopiero w w. X IX . Co w ięcej sta n te n p rz e trw a ł w łaściw ie bez w iększych zm ian do o sta tn ie j n ie m al chw ili. Nic zatem dziwnego, że k ie ru n k i filozoficzno-etyczne w ykształco n e w tra k c ie dw u o sta tn ic h stu leci nie in te reso w ały się bliżej sto su n k iem p ra w a i m oralności, tym bard ziej nie pod jęły p ró b ich ponow nej in te g racji. Do rza d k ich od te jr re g u ły w y ją tk ó w należy odrodzona w X IX w. ety k a tom isty czn a, k tó ra z całą e n e rg ią b ro n iła tra d y c y jn e j sw ej tezy o n ad rz ęd n ej n o rm a ty w nej roli p ra w a n atu ra ln e g o . K oncepcja ta p o jm u je p raw o pozytyw ne ja k o zależne i p o d p orządkow ane p ra w u n a tu ra ln e m u , przez k tó re ro z u m ie się w n a tu rz e człow ieka w szczepiony ład m o raln y , o k re śla ją c y
podstaw ow e n orm y etycznego p ostępow ania w życiu indyw idualnym , i społecznym . Z tej w ła ś n ie pozycji (o czym Ja n k o w sk i n ie w spom ina, a co w a rto przypom nieć) M. M oraw ski S J jeszcze w X IX w. p o d ją ł d y sk u sję z m odnym podów czas pozytyw izm em , a podobnie m ia ła się rzecz w innych k ra ja c h (np. w N iem czech rzecznikiem oceny praw a, pozytyw nego w św ietle zasad m oralności był znany z tłu m aczeń jego dzieł n a ję zy k p o lski V. C a th rein SJ). O bok ety k i tom isty czn ej uw zględ nić jeszcze m ożna (zreferow ane ju ż przez Jankow skiego) p ró b y in te g rac ji p ra w a i m oralności p o d ejm o w an e w X X w. p rzez P etrażyckiego,
Z n am ierow skiego czy C ohena (str. 94—110). N aw et gdyby lis tę obrońców in te g ra c ji p ra w a i m oralności trz e b a było pom nożyć o p a rę jeszcze n a z w isk , m im o w szystko nie zdołałoby to zrów now ażyć d o m in u jącej od w ieków na polu ety k i ogólnej rezy g n acji z tezy u zn a ją ce j p ry m a t m oralności n ad p ra w e m pozytyw nym .
W zasięgu w p ływ ów tej te n d e n c ji zn alazła się rów n ież filo zo fia m a rk sisto w sk a. W praw dzie n ie w ielu tylk o au to ró w m a rk sisto w sk ic h podjęło p roblem sto su n k u p ra w a do m oralności, z a ję te w szakże p rzez nich stanow isko zdradzało ślady silnych n ac ie k ó w idei p o zy ty w isty c z nych n a ich filozoficzną m en taln o ść. W ykazał to dow odnie sam J a n kow ski n a p rzy k ła d zie k siążk i M. K a rie w y „P raw o i m oralność w spo łeczeń stw ie so cjalisty czn y m ” 2.
Na tle ta k zarysow anego o b raz u ty m bard ziej in te re su ją c o p rze d sta w ia się w y stą p ien ie Jank o w sk ieg o . P ie rw sz ą zapow iedzią jego p rac y b y ł a rty k u ł „P raw o ja k o p rze d m io t oceny e ty cz n ej” 3, po .k tó ry m św iatło dzienne u jrz a ła cała O bszerna m onografia. A u to r n ie bacząc n a ogólne n asta w ie n ie w spółczesnej filozofii m oralności, ja k i u ta rte w .m arksiżm ie szlaki m yślow e p o d ją ł stanow czą apologię in te g ra c ji p ra w a i m oralności. S kłoniły go do tego — ja k sam tłu m ac zy — m o
[14] Z zagadnień etyki i estetyki 221
ty w y zarów no p rak ty c zn e , ja k i te o re ty cz n e: konieczność u za sa d n ien ia p ro c e d u ry try b u n a łu nory m b ersk ieg o , p o stu la ty w y su w an e przez n ie k tó ry c h p ra w n ik ó w p o lsk ich , a w reszcie p rze k o n an ie , że w p rac ach k la sy k ó w m a rk siz m u k ry ją się p ie rw ia stk i pozw alające n a o d m ie n n ą od dotychczas rozpow szechnionej in te rp re ta c ję tego problem u.
R ozw ażania Ja n k o w sk ieg o ro z w ija ją się n a dw u różnych płaszczyz nach, k tó re o d p o w iad a ją zasadniczym członom skład o w y m tr a k to w a nego przezeń zagadnienia. D w ie pie rw sz e części ro zp raw y pośw ięca n a ro zw aż an ia filozoficzno-etyczne, w k tó ry c h sta w ia sobie zad an ie zbu dow ać te o rię m ożliw ości oceny p ra w a pozytyw nego z p u n k tu w idzenia m oralności. T rzecia i o sta tn ia zarazem część ro zp raw y p o sia d a c h a ra k te r w ięcej ju ry d y czn y . U stalone u p rzednio ogólne k r y te r ia etycznej oceny p ra w a sto su je a u to r do n ie k tó ry ch k o n stru k c ji w spółczesnego p ra w a polskiego. T em atyczna złożoność ro zp raw y Jan k o w sk ieg o s p ra w ia, że poszczególne jej części nie w ' je d n ak o w y m sto p n iu p rzy c iąg a ją k u sobie uw agę czytelnika. D la p ra w n ik a n a pew no w ięk sze znaczenie m ieć b ęd ą końcow e p a rtie ro zp raw y , e ty k n a to m ia st sk u p i się raczej n a p ro b lem aty c e ściśle filozoficznej, w n ie k tó ry c h p u n k ta c h n a d e r in te re su ją c e j.
Dotyczy to ju ż pierw szego zagadnienia, k tó re m u Ja n k o w sk i n a d a ł zn am ien n y ty tu ł „K łopoty m etodologiczne” (str. 23—40). Chodzi o p o d staw o w ą tru d n o ść, k tó ra sta w ia pod znakiem za p y ta n ia teo re ty cz n ą sensow ność podjętego przezeń zam ierzenia. A m ianow icie m o raln a oce
n a zarów no ogólnych n o rm p ra w n y c h ja k i k o n k re tn y c h rozstrzygnięć p ra w n ik ó w dom aga, się, aby k ry te ria m o ra ln e , k tó re służą za p o d staw ę tego ro d za ju oceny, sam e posiadały odpow iednie uzasadnienie. T ym czasem w spółczesna m etodologia z zasady k w e stio n u je m ożliw ość zbu d ow ania o d pow iedniej a rg u m e n ta c ji logicznej w zak resie n o rm i w a r tości m oraln y ch , szczególnie gdy się sp ra w ę odniesie do naczelnych założeń o k reślo n y ch system ów etycznych, n a k tó ry ch w sp ie ra się w ła
ściw a im h ie ra rc h ia n o rm szczegółow ych. P ociąga to za sobą w k o n sek w e n cji w n io sek o a r b itra ln y m o statecznie c h a ra k te rz e w szelkich k r y te rió w etycznych. W ta k im założeniu p ró b a oparcia n a nich oceny p r a w a rozbić by się m u sia ła o zarzut, „iż a rb itra ln o ść p ra w n ik ó w chce się zastąp ić a rb itra ln o śc ią ety k ó w ” (str. 26).
Ja n k o w sk i w szakże nie d aje za w y g ra n ą . Sądzi, że do system ów etycznych nie m ożna stosow ać w yłącznie sp raw d zian ó w fo rm a ln o lo - gicznych. S ą to bow iem „tw ory u w a ru n k o w a n e społecznie” (str. 27), w tym zaś w y p a d k u w y starczy , jeżeli n a ich rzecz da się przytoczyć p rz y n a jm n ie j ja k ie ś „szeroko ro zu m ian e u z a sa d n ie n ie ” (str. 29). I p o w o łu ją c się n a różne w spółczesne pow agi (Ossowska, F ritzh a n d ) dow o dzi, że je d n a k m ożna „p rzytaczać ra c jo n a ln e i p rze k o n u ją c e a rg u m e n ty n a rzecz tak ieg o czy innego s ta n d a rd u etycznej oceny p r a w a ” (str. 30).
222 M ateriały, recenzje, sprawozdania [15]
T ym sam ym nic nie stoi n a przeszkodzie uznan iu , że p o stu la t in te g ra c ji p ra w a i m oralności je st te o re ty cz n ie sensow ny, a p ra k ty c z n ie konieczny. S p o rą część zaw arto ści k siążk i Jan k o w sk ieg o (str. 41—89) w ypełnia, histo ry czn y p rzeg ląd n ajw a żn iejsz y ch k o n ce p cji oceny p ra w a ze sta n o w isk a m oralności. Nie stało się to bez kozery. Ja n k o w s k i chce p rz e zw yciężyć p a n u ją c ą w śró d m a rk sistó w n iechęć do stu d io w a n ia b u r- żhazyjnych k ie ru n k ó w filozofii p raw a. K ie ru je się p rze k o n an ie m , że rów n ież na tym m ało przez m a rk sistó w p rze b ad an y m te re n ie dadzą się w yszukać idee, k tó re z p ożytkiem m ożna w cielić — p rz y n a jm n ie j w roli elem en tó w pom ocniczych — w m a rk sisto w sk ą k o n stru k c ję etycznej oceny p raw a. Śledzi w ięc losy za g ad n ien ia począw szy od staro ży tn o ści (sofiści, S okrates, P lato n , A ry sto teles, stoicy) p oprzez średniow iecze (św. T om asz z A kw inu) i pierw sze w ieki czasów n o w ożytnych (M a- chiavelli, utopiści, G rotius, H obbes, B entham ) aż do w. X IX , w k tó ry m na czoło w y su n ęły się szkoła h isto ry c zn a w p ra w ie o ra z pozytyw izm p raw n y . W p o d su m o w an iu p rze g ląd u historycznego za ry so w u je a u to r najog ó ln iejszą k la sy fik a c ję w y p raco w an y ch na p rze strzen i w ieków s ta now isk, w y o d rę b n ia jąc trz y ich g ru p y : a) k o ncepcje deontologiczne, b) koncepcje teleologiczne, a w reszcie c) k o ncepcje głoszące neg ację p o stu la tu in te g ra c ji p ra w a i m oralności.
O sobny rozdział (str. 90—113) pośw ięca a u to r w spółczesnym próbom k o n stru o w a n ia etycznych ocen p raw a, p rzy czym szeroko uw zg lęd n ia osiągnięcia etycznej m yśli polskiej (P etrażycki, Z nam ierow ski, K o ta r biński).
Z arów no h isto ry c zn a p e rsp e k ty w a teo re ty cz n y ch rozw iązań sto su n k u p ra w a do m oralności, ja k i w spółczesny sta n poglądów sk ła n ia a u to ra do w niosku, że w rzędzie prop o n o w an y ch k ry te rió w oceny p ra w a n a czoło w y su w a ją się dw ie szczególnie idee: spraw iedliw ości i w olności. W obec tego p o d d aje je dokład n iejszej analizie, aby orzec, w ja k im sto p n iu m ogą one być za ak cep to w an e n a g ru n cie filozofii m a rk sisto w sk ie j (str. 114—147). Isto tn y sens jego k o n k lu zji sp ro w ad za się przed e w szy st kim do p o d k reśle n ia roli „ k o n te k stu społecznego” w k sz tałto w an iu „re aln e j tre ś c i” aksjologicznej obu tych zasad. P on iew aż je d n a k , zw łaszcza w w y p ad k u w olności, stw a rz a to pew jie niebezpieczeństw o sw oistej „ a lie n ac ji i ab so lu ty z acji”, w obec tego a u to r za rzecz ko n ieczn ą uw aża ciągłą k o n fro n ta c ję w olności z in n y m i w arto śc iam i. Je st to w szakże zjaw isko przejściow e, zanim się nie o siągnie społecznego id e ału socjalizm u, k tó ry po leg a n a stopniow ym u m n ie jsz an iu re g u la c ji p ra w n e j w p o stęp o w an iu członków społeczeństw a socjalistycznego aż do ca łkow itej je j lik w id a c ji i zastą p ien ia p rzez w e w n ę trz n ie fu n k c jo n u ją c ą m oralność.
C e n tra ln y m pro b lem em ro zp raw y Jan k o w sk ieg o je s t zagadnienie m a rk sisto w sk ie j in te rp re ta c ji p o stu la tu in te g ra c ji p ra w a i m oraln o ści.
[16] Z zagadnień etyki i estetyki 223
P ośw ięca m u całą Ι Ι -g ą część sw ojej p rac y (str. 151—190). R ozw iązanie p ro b lem u w idzi w p rzezw yciężeniu n a jp ie rw ok reślo n ej tru d n o śc i te o re tycznej, n a s tę p n ie zaś — specyficznych n aw y k ó w m yślow ych m a rk s i stow skich autorów - T rudność polega n a tym , czy w założeniach filozofii m a rk sisto w sk ie j w ogóle je s t sensow ne sta w ia n ie tego ro d z a ju zag ad nienia, sk o ro u jej p o d sta w leży m iędzy in n y m i teza rela ty w iz m u h i storycznego, z którego — w olno m niem ać — w y p ły w a re la ty w izm etyczny, a te n znow u sprzeczne n a w e t oceny’ m o raln e uw aża za te o re tycznie ró w n o u p raw n io n e . P rócz tego w dotychczasow ej tra d y c ji m a rk sizm u p rze w a ża ły raczej te n d en c je pozytyw istyczne, n ie ch ę tn e w szelkim próbom p o d d aw a n ia p ra w a ocenom m oralnym .
Mimo to au to r, pow ołując się n a klasy k ó w m a rk sizm u oraz n ie k tó rych polskich te o re ty k ó w p raw a, b ro n i sw ej w yjściow ej pozycji. Idea ...moralności p raw d ziw ie lu d z k ie j”, k tó ra w y stę p u je w dziełach M arksa i Engelsa, czy też etyczna tre ść socjalizm u stw a rz a ją w y sta rc za jąc e p o d sta w y dla u fo rm o w a n ia etycznych k ry te rió w oceny p ra w a p o zy ty w nego. Je że li część au to ró w m a rk sisto w sk ic h zapoznaje te elem e n ty w łasn ej filozofii, dzieje się taik n a sk u te k ich odejścia od au ten ty c zn y c h źró d eł m ark sizm u i p o d d an ia się fasc y n u jąc ej sile idei sw oistej s a k ra li zacji p raw a.
U poraw szy się ze sw ym i p rze ciw n ik a m i a u to r k re śli postu lo w an e przez siebie k ry te ria . Na p ierw szym m iejscu sta w ia tzw. „gen eraln y sta n d a rd etycznej oceny p ra w a ” w p ostaci m ark sisto w sk ieg o ideału człow ieka i społeczeństw a, n a s tę p n ie p o d aje k ilk a k ry te rió w szczegó łow ych, np. zasadę w olności, m in im aliza cji re g la m e n ta c ji p o stęp o w an ia człow ieka ze stro n y p raw a, d o m niem anie niew inności oskarżonego, jego p ra w a do obrony. Z asady te je d n a k m uszą uw zględniać k o n k re tn e w a r u n k i życia społecznego i dopiero w ty m św ietle „globalnej oceny p r a w a ” należy ro zp a try w a ć e w e n tu aln e k o n flik ty p ra w a socjalistycznego z ogólnym i id e ała m i m oralnym i. D ialek ty k a h u m a n izm u socjalistycznego na tym w łaśn ie polega, że łączy on „ k ry te ria o gólnohum anistyczne i k r y te r ia re a lizm u zw iązanego z czasem i m ie jsc em ” (str. 187).
W I II-e j części ro zp raw y przechodzi Ja n k o w sk i od ro zw ażań ogólno- filozoficznych do p ra k ty k i p raw n ic zej n a jej najw yższym szczeblu. Chodzi m u o to, ja k z p u n k tu w idzenia m o raln o ści socjalistycznej ocenić podstaw ow e k ateg o rie p raw nicze, do k tó ry c h o dw ołują się n a d rzędne in sta n c je sądow nicze w fero w a n y ch p rze z siebie ogólnych i szczegółow ych ro zstrzygnięciach. W oczach a u to ra za n a jb a rd z ie j godne uw agi uchodzą tzw . „zasady w spółżycia społecznego” .
O kazuje się w szakże, że treść tego po jęcia je s t w znacznym stopniu k o n tro w e rsy jn a . Co p raw d a, spór stan o w i w łaściw ie w e w n ę trz n ą s p r a w ę te o re ty k ó w p ra w a , m im o to Ja n k o w sk i — w idząc p a n u ją c e m iędzy n im i p o m ieszanie pojęć — w y su w a w łasn e w ty m w zględzie sugestie.
:224 M ateriały, recenzje, sprawozdania [17]
Jego zdaniem isto tn y sens zasad w spółżycia społecznego u ja w n ia się p rzede w szy stk im w sy tu a c ji k o n flik tu w arto śc i, a sp ro w ad za się do u w y ra ź n ie n ia dw ojakiej fu n k c ji tych zasad. Po p ie rw sz e p e łn ią one ro lę „ d y re k ty w y w y b o ru w sy tu a c ji k o n flik tu m iędzy n o rm ą p ra w n ą a n o rm ą m o ra ln ą ; po w tó re k o n s tru k c ja zasad w spółżycia społecznego przenosi w dziedzinę p ra w a te c h n ik ę i m eto d y rozstrzy g n ięć m oralnych, co stan o w i je d en z elem en tó w p ro cesu przech o d zen ia od p ra w n e j do m o ra ln e j re g u la c ji p o stę p o w an ia lu d z i” (str. 229). J e s t to zatem fu n k c jo n a ln a kon cep cja zasad w spółżycia społecznego. Z am iast statycznych, sform alizow anych i treściow o określo n y ch kan o n ó w p raw n ic zy ch p ro p o n u je a u to r in s tru m e n t elasty czn y i giętk i. P ozw ala to r a z pośw ięcić n o rm ę p ra w n ą n a rzecz n orm y m o raln ej, kied y indziej znow u o d w ro tn ie, ale zaw sze z zachow aniem zasadniczego k ie ru n k u ew olucji społeczeństw a socjalistycznego w stro n ę now ego sy stem u re g u la c ji p o stę p o w an ia człow ieka opartego n a m ech an izm ie w ro śn ię ty c h w jego św iadom ość i od w e w n ą trz k ie ru ją c y c h nim n o rm m oralnych.
Zgoła k o n k re tn y c h a ra k te r p o sia d a ro zdział z a ty tu ło w a n y „ S ta n d a r dy oceny p ra w a oraz fu n k c ja zasad w spółżycia społecznego w polskim p ra w ie ro d z in n y m ” (str. 231—250). B iorąc pod uw agę re a ln ą sy tu a cję społeczną o ra z so cjalisty czn y id e ał ro d zin y Ja n k o w s k i u k az u je te elem e n ty pozytyw nego p ra w o d a w stw a polskiego, k tó re z m ierza ją do w y ró w n a n ia d y stan su , ja k i zachodzi m iędzy rzeczy w istą sy tu a c ją w sp ó ł czesnej ro d zin y p olskiej a p o stu la ta m i m oraln o ści socjalistycznej. W ich rzędzie w y m ie n ia zasadę rów ności p ra w i obow iązków obojga m ałżo n k ó w o ra z zasadę dopuszczalności rozw odu. E tyczne m o m en ty p ra w a rozw odow ego u p a tru je Ja n k o w sk i zarów no w sam ym u zn a n iu dopuszczalności rozw odu, ja k i w z a k reśle n iu g ran ic koniecznych dla zabezpieczenia p ra w in n y c h członków rodziny.
K ry ty cz n ą ocenę ro zp raw y Jan k o w sk ieg o w y p ad a zacząć od w y tk n ię cia d ro b n y ch u sterek .
P rz ed e w szy stk im kom pozycja p rac y n ie je s t bez zarzu tu . U w aga ta n ie dotyczy n ajo g ó ln iejszy ch r a m p o rzą d k o w a n ia m a te ria łu , ale p ew n y c h szczegółów. N iek tó re w ą tk i m yślow e p o w ta rz a ją się (np. s ta now isko k la sy k ó w m a rk siz m u o m aw iane n a str. 17—19 o ra z 155—160). In n e ro zw ija a u to r n ie k o n se k w e n tn ie dopisując n ie jak o now e pozycje do ra c h u n k u ju ż zam kniętego (np. p rzeg ląd h isto ry c zn y kończy ogólną k la sy fik a c ją naszk ico w an y ch d o k try n , m im o że sta n w spółczesny m ieści się zasadniczo w tych sam ych ram a ch . J a k się zdaje, b ard z iej logicznie byłoby zakończyć o b y d w a rozdziały sy n te ty z u jąc y m i p o rzą d k u jąc y m całość schem atem ). S ą w reszcie i takie, k tó re a u to r .podejm uje zbyt w cześnie (takie w ra ż e n ie robi szkicow anie m ark sisto w sk ie g o po jęcia spraw ied liw o ści i w olności rów nocześnie z an a liz ą ich ro zu m ien ia p rzez b u rż u a z y jn ą filozofię praw a).
[18] Z zagadnień etyki i estetyki 225
Z astrz eż en ia b u d zą ró w n ież n ie k tó re p u n k ty treścio w ej zaw artości ro z p ra w y Jankow skiego. M ówiąc pro domo su a po d k reślić n ależy sposób, w ja k i a u to r u jm u je a u g u sty ń sk o -to m isty cz n ą koncepcję p ra w a n a tu ra ln e g o . C okolw iek by się o tej te o rii sądziło, n ie p o d o b n a p rz e czyć, że je j ro la w h isto rii d o k try n filo zo ficzn o -p raw n y ch je s t zbyt w ielka, aby n a ty c h n iecały ch dw u stro n ac h , ja k ie Ja n k o w sk i tej te o rii pośw ięca, m ożna było dać choćby sum aryczny, ale w ie rn y je j obraz. R ó w n ie szablonow o i n a d e r w ycinkow o p rze d staw io n y został w spół
czesny sta n d o k try n y to m istycznej o p ra w ie n a tu ra ln y m . A u to ra np. in te re s u je kon cep cja m n ie j znanego p ra w n ik a M arcica n a te m a t f u n k cji sądów w zabezpieczeniu n a tu ra ln y c h p o d sta w p raw o rz ąd n o ści w spółczesnego p a ń s tw a (zagadnienie, ja k w idać, dosyć szczegółowe), n a to m ia st w y k ład sam ej d o k try n y sp ro w ad za do dw u (w ątpliw ej w a r tości) tw ierd zeń , a m ianow icie, że „treścio w e określenie p ra w a n a tu r a l nego zostało (w obecnym sta d iu m ro zw oju tej d o k try n y — TS) z a stą p io n e O kreśleniem fo rm a ln y m ” (str. 91) i że służy ono n a d a l obronie in te re só w K ościoła katolickiego.
W om aw ianej książce Jan k o w sk ieg o b ra k ta k że b ib lio g ra fii i in deksu, choćby sam ych tyllko autorów .
Mimo w szystko poczynione za strzeżenia odnoszą się do peryfery.cz- n ych elem en tó w p ra c y Ja n k o w sk i ego. Is to ta rzeczy leży gdzie in d ziej. In ic ja ty w ę Jan k o w sk ieg o ocenić należy bardzo w ysoko. P o d ją ł b ow iem p ro b lem doniosły, żywy, sięg ający p o d sta w m o raln o ści i p raw a. R ów nież fu n d a m e n ta ln a te za w postaci p o stu la tu in te g ra c ji p ra w a i m oraln o ści zasługuje n a p ełn e uznanie. N ależy m u zatem oddać sp raw ie d liw o ść : jego p ra c a n ie je s t p ra c ą tuzin k o w ą, jeszcze je d n y m p rzy c zy n k ie m do ustalonego ju ż s ta n u w iedzy. S tan o w i w ażny gło¥ w dy sk u sji n ad sto su n k iem p ra w a pozytyw nego do m oralności, pobudza do re fle k sji n a d poruszonym p rzez a u to ra problem em , p rzede w szystkim zaś n a d w a rto śc ią przedłożonego przezeń rozw iązania. Czy oznacza ono p rzezw y ciężen ie p rz y n a jm n ie j p o dstaw ow ych tru d n o śc i zagadnienia, czy w o sta te czn y m ro z ra c h u n k u d aje ono zw a rtą logicznie te o rię oceny p ra w a z p u n k tu w id ze n ia m oralności? A n aliza zaw artości odnośnych tez Jan k o w sk ieg o każe żywić co do tego spore w ątpliw ości. N iek tó re z nich po ru szy łem p rzy in n ej o k a z ji4, pozostałe w a rto p rz y n a jm n ie j z g ru b sza zarysow ać.
G lobalna w arto ść k o ncepcji Jank o w sk ieg o , ja k się zdaje, zależy p rz e d e w szy stk im od tego, czy ostoi się w obec k ry ty k i jego pojęcie m etodologicznych p o d sta w p ro b lem u o ra z g eneralnego k ry te riu m oceny p ra w a n a g ru n cie m oraln o ści socjalistycznej.
W p ierw szy m zagadnieniu, ja k w iadom o, p u n k t ciężkości spoczyw a n a m ożliw ości u za sa d n ia n ia norm etycznych p rzy pom ocy a rg u m e n ta c ji w y k lu cz ając ej a rb itra ln o ść w yboru m iędzy różnym i system am i
226 M ateriały, recenzje, sprawozdania [19]
nym i. Ja n k o w sk i b ro n i poglądu, że n o rm y etyczne dadzą się u za sa d nić, ale pod w aru n k ie m , że się p o p rze stan ie n a „szeroko rozum ianym , u z a sa d n ia n iu ”. O ja k ie zaś „szeroko ro zu m ian e u za sa d n ien ie” tu chodzi,, tłu m ac zy od w o łu jąc się do in te rp re ta c ji M. O ssow skiej o raz M. F ritz - h an d a . T ym czasem zarów no rac je w y m ie n ian e przez w spom nianych, autorów , ja k i inne, po d an e p rze z sam ego Jankow skiego, nie ro z strz y g ają sp raw y w jej d ecydującym punk cie. P u n k te m tym je s t u z a sa d n ie n ie etycznej praw dziw ości n o rm aty w n y c h p o d sta w określonego sy ste m u m oralnego i p rzy z n an ie m u ty m sam ym p ie rw sz e ń stw a w u s ta la n iu zasadniczych, fu n d a m e n ta ln y c h k ry te rió w etycznej oceny p raw a. A ni O ssow ska, an i F ritz h a n d w cytow anych przez Jan k o w sk ieg o w y pow iedziach ta k ie j m ożliw ości nie p rze w id u ją. O ssow ska dopuszcza je d y n ie u za sa d n ien ie pozaetyczne, p rzede w szy stk im ze sta n o w isk a in n y c h n au k , podobnie F ritz h a n d k ry ty k u ją c ta k em oty w istów , jak. i a n a lity k ó w nie sprecyzow ał żadnych tez czy reg u ł, p rzy pom ocy k tó ry ch dałoby się dow ieść, że o k reślo n e n o rm y w y ra ż a ją p raw d ziw e dobro m o raln e. W szystkie zatem w y su w an e przez w y m ien io n y ch a u to ró w su g estie dadzą się sprow adzić do k ateg o rii m o ty w a cji czysto p r a k tycznych, p ersw az y jn y c h czy im podobnych, a le zaw sze m o ty w a cji pozaetycznych. Ja k o ta k ie zaś są one zu p ełn ie n ie p rz y d a tn e do u za sa d n ien ia n o rm aty w n e j, w sferze dobra m oralnego z a w artej p ra w d z i w ości danej n o rm y p o stę p o w an ia czy cdłego sy stem u etycznego. Na dobrą sp raw ę propozycje Jan k o w sk ieg o b y łyby do p rzy ję cia rów nież p rze z p rze ciw n ik ó w idei etycznej oceny p raw a. R óżnica m iędzy nim i a Ja n k o w sk im sp ro w ad za ła b y się do tego, że m oralność o p a r tą n a w sp o m n ian y ch u p rzednio ra c ja c h Ja n k o w sk i nazw ie „m oralnością u za sa d n io n ą ” , jego zaś p rzeciw nicy — z w ięk szą słusznością, ja k w szystko na to w sk a z u je — m o ralnością m im o w szystko w etycznym sw ym j ą
drze, to znaczy co do p raw dziw ości d o b ra głoszonych przez siebie norm , o sta te czn ie „nie u za sa d n io n ą”. To bow iem , co rzeczyw iście w y n ik a z w yw odów Jankow skiegO ï da się w yrazić w n a s tę p u ją c y m w nio sk u (k tóry sam a u to r zresztą w y ra ź n ie su g e ru je , por. str. 31—38): m o żn a przytoczyć rac je, że w sk a z a n a czy n a w e t konieczna je st ocena p ra w a pozytyw nego ze sta n o w isk a „ ja k ie jś” m oralności, k tó rą się u zn a je za. p ra w d z iw ą czy lepszą, ale bez m ożności przek o n u jąceg o logicznie uza sa d n ien ia, n a czym się je j do m n iem an a p raw dziw ość opiera. J e s t to w szakże czysto p rag m a ty cz n e podejście do zagadnienia, zu pełnie obce idei p raw d ziw o ści d obra m oralnego, w y k lu cz ając ej a rb itra ln o ść sądu, że .dany system etyczny i p ro p o n o w an e przezeń k ry te r ia oceny p ra w a pozytyw nego są praw d ziw e. „K łopotów m etodologicznych” w żadnym w y p ad k u podejście to n ie lik w id u je. W ręcz przeciw nie, Ja n k o w sk i w końcow ym efekcie sw oich w yw odów w y sze p ta ł ciche „ ta k ” w obec tezy, k tó re j n a początku sw ych rozw ażań za d ek laro w a ł głośne „n ie” ..
[20] Z zagadnień etyki i estetyki 227
K ilk u chw il uw agi w y m ag a jeszcze pro b lem , ja k go zw ie Ja n k o w sk i, „generalnego s ta n d a rd u ” ety czn ej o ceny p ra w a z p u n k tu w idzenia m o raln o ści socjalistycznej.
W polem ice z K a rie rą a u to r dał w y sta rc z a ją c e dow ody, że za cel sta w ia sobie przezw yciężenie n a g ru n cie m a rk siz m u w szelkich p r z e ja w ów pozytyw istycznych in te rp re ta c ji i ocen p raw a. P ro w ad zi to b o w iem , ja k sam p o d k reśla , do jego fety szy zacji i sa k ra liz ac ji, co w p ra k ty c e oznacza p o sta w ien ie p ra w a n a d m oralnością. A u te n ty c z n a m a rk sisto w sk a kon cep cja p ra w a dom aga się zharm o n izo w an ia p ra w a socjalistycznego z w ym ogam i m oralności, ro lę zaś podstaw ow ego k r y te riu m etycznej w arto śc i o k reślo n y ch n o rm p raw n y ch w inno pełnić m a rk sisto w sk ie pojęcie człow ieka i społeczeństw a. A zatem — ta k i się n a s u w a w n io se k — w treśc i tego w łaśn ie po jęcia w idzi a u to r e le m e n ty zdolne zabezpieczyć m a rk sisto w sk ą te o rię p ra w a p rze d n ie b ez pie cz eń stw e m p ozytyw istycznych in te r p re ta c ji i w szy stk ich dalszych w y n ik ły c h stąd konsek w en cji.
Czy Ja n k o w sk i fo rm u łu ją c w te n sposób sw oją p o d sta w o w ą tezę p o sta w ił k ro p k ę n ad zagadnieniem w e w łaściw y m miejsc-u i dokonał rzeczyw istej zm iany o rie n ta c ji m a rk sisto w sk ie j d o k try n y w tej spraw ie? O dpow iedź w y p ad n ie pozytyw nie, jeżeli m a rk sisto w sk ie p ojęcie czło w ie k a za w iera w sobie elem enty, k tó re p o zw a lają przy zn ać osobie lu d z kiej aksjologiczną n iezależność i p ie rw sz eń stw o w sto su n k u do sp o łe czeń stw a i p a ń s tw a oraz jego w oli w p o staci p ra w a pozytyw nego.
W sw oim c z a s ie 5 sta ra łe m się w skazać, że społeczne u w a ru n k o w a n ie etycznej treśc i człow ieka — w edług dotychczasow ej p rzy n a jm n ie j w y k ła d n i m a rk sizm u — sta w ia te n p o stu la t pod znakiem zapy tan ia, a n a w e t pro w ad zi do jego zaprzeczenia. Ja n k o w sk i tego p ro b lem u n ie ty lk o nie rozw iązał, ale go n a w e t nie dotknął. T ym sam ym n ie w idać, w ja k i sposób w y su n ię ta przezeń prop o zy cja m ogłaby znaleźć w filo zofii m a rk sisto w sk ie j g ru n to w n iejsze uzasadnienie. D ochodzim y znow u do analogicznego p u n k tu , ja k w zag ad n ien iu p o p rze d n im : p rz e c iw sta
-P rz y p isy
1 W aśkiew icz, H., „D rugie o drodzenie” p ra w a n a tu ra ln eg o , R ocz
n ik i F ilozoficzne K U L , 1962 (t. X, z. 2), str. 115— 151.
2 W arszaw a 1955.
3 E ty k a, II, W arszaw a 1967, str. 233—287. P or. St. Phil. C h r ist, 5 (1969) 1, 263—75.
4 S tu d ia Phil. C hrist. 5 (1969) 1, 263—75.
5 P ojęcie człow ieka w św ietle w spółczesnej filozoficznej a n tro p o logii m a rk sisto w sk ie j w Polsce, Z e s z y ty N a u k o w e K U L , X (1967), n r 2, str. 3—16.
228 M ateriały, recenzje, sprawozdania [21]
w ien ie się Jan k o w sk ieg o p o zytyw istycznej o rie n ta c ji K a rie w y m a ch a r a k te r w ięcej w erb aln y , aniżeli treściow y.
Na tle k ry ty cz n ej analizy ro zp raw y Jan k o w sk ieg o ry su je się o sta teczny w niosek n a te m a t jej te o re ty cz n ej ro li i w arto ści. J a k się zdaje, polega ona w o w iele w yższym sto p n iu n a tym , że Ja n k o w sk i sta w ia w ie lk i p roblem i słuszne p o stu laty , an iżeli n a tym , że w y p ra co w a ł choćby p o d sta w o w e elem e n ty jego rozw iązania.
T. Ś lip k o
W allis M., P rze życ ie i W artość, K ra k ó w 1968
P ra c a M ieczysław a W allisa je s t zbiorem re fe ra tó w i ro zp raw z za k re s u te o rii sztuki oraz estety k i, n a p isa n y c h przez a u to ra w la tac h
1939—1949.
Z a cel sta w ia sobie zaznajom ienie cz y teln ik a z pew n y m i, w y b ra n y m i za g ad n ien ia m i w iedzy o sztuce, a w szczególności z ta k im i pro b lem am i, ja k ro d za je p rze d m io tó w estetycznych, typologia przeżyć estetycznych, zastosow anie pojęć sem iotyki do te o rii sz tu k i i n a u k h isto ry czn y ch o sztuce.
Z pierw szego zaraz a rty k u łu pt., „O zd aniach e stety czn y c h ” w idać, że a u to r u siłu je podejść do ty c h zag ad n ień od stro n y fak tó w , drogą em p iry czn ą, u niezależniw szy się, o ile m ożności, od założeń filozoficz n y c h o raz od sugestii w szelkiego ro d za ju k ie ru n k ó w arty sty czn y ch . Z a sta n a w ia się, d o konując p rze g ląd u przedm iotów , k tó ry m potocznie p rz y p is u je się w arto ść estetyczną, co je s t ich cechą isto tn ą i w spólną, dla k tó ry c h zalicza się je do p rzedm iotów estetycznych. R e zu ltate m ro zw aż ań je s t w niosek, że cechą zasadniczą i je d y n ą, k tó rą o tych p rz e d m io ta c h m ożna bezsprzecznie orzec, je s t ich zdolność do w y w o ły w a n ia w odp o w ied n im odbiorcy i o d pow iednich w a ru n k a c h — przeżyć
estetycznych. Z a k ła d a au to r po n ad to , że istn ie ją zw iązki m iędzy w ła snościam i ty c h przedm iotów a przeżyciam i, ja k ie one w yw o łu ją. W allis za u w aż a w p raw d zie, że istn ie je og ro m n a rozbieżność ocen estety czn y ch w y p o w iad a n y ch przez różn y ch ludzi, tr u d n a do pogodzenia, a czasam i w rę c z niem ożliw a. Mimo to, pogląd y re la ty w iz m u estetycznego, k tó ry głosi, że w szy stk ie oceny estety czn e m a ją je d n ak o w ą w arto ść, bez w zględu n a to, p rz e z kogo i w ja k ic h okolicznościach zostały w y p o w ie dziane, są dla a u to ra nie do przyjęcia. W zw iązku z ty m w iele uw agi pośw ięca zagadnieniu, ja k zred u k o w ać rozbieżności ocen estetycznych.
Szczególnie in te re su ją c a w y d a je się p ropozycja au to ra , w k tó rej w sk a z u je n a m ożliw ość zd y sk w alifik o w an ia, „u n iew aż n ie n ia” w ielu ocen estetycznych o p a rty c h n a n iew łaściw y ch przpżyciach estetycznych.