• Nie Znaleziono Wyników

Sympozjum filozoficzne poświęcone analizie punktu wyjścia kinetycznego i teleologicznego argumentu na istnienie Boga

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Sympozjum filozoficzne poświęcone analizie punktu wyjścia kinetycznego i teleologicznego argumentu na istnienie Boga"

Copied!
47
0
0

Pełen tekst

(1)

Edmund Morawiec

Sympozjum filozoficzne poświęcone

analizie punktu wyjścia kinetycznego

i teleologicznego argumentu na

istnienie Boga

Studia Philosophiae Christianae 4/2, 225-270

(2)

S tu d ia P hilo so p h iae C h ristian a e ATK 4/1968/2

SPRAWOZDANIA

(część I) M o r a w i e c E.

S ym pozjum filozoficzne pośw ięcone a n a liz ie p u n k tu w y jśc ia k i­ netycznego i teleologicznego a rg u m e n tu n a istn ie n ie Boga.

S y m p o z j u m filozoficzne pośw ięcone analizie p u n k t u w y jśc ia k in e ty c zn e g o i teleologicznego a r g u m e n t u na istn ien ie Boga.

S ym pozjum filozoficzne, któ reg o te m a te m było zag ad n ien ie a n a liz y p u n k tu w y jśc ia kinetycznego i teleologicznego a rg u m e n tu n a istn ie n ie Boga odbyło się w K ra k o w ie w a rc y b isk u p ie j rez y d en cji Ks. K a rd y ­ n a ła K aro la W o jty ły w d n iach od 10— 11 sty c zn ia 1968 r. U czestnikam i S ym pozjum byli w zasadzie p ro fe so ro w ie i w y k ład o w c y n ie k tó ry c h dyscyplin filozoficznych K atolickiego U n iw e rsy te tu L ubelskiego, A k a­ dem ii T eologii K ato lick iej w W arszaw ie, oraz liczn i p ro feso ro w ie i do­ cenci fizyki, biologii U n iw e rsy te tu Jagiellońskiego.

P ierw szy dzień S ym pozjum pośw ięcono p ro b le m a ty c e a n a liz y k in e ­ tycznego dow odu n a istn ie n ie Boga, d ru g i dzień p ro b le m a ty c e analizy a rg u m e n tu teleologicznego. P o d staw ę d y sk u sji sta n o w iły trz y re fe ra ty : dw a w ygłoszone p rzez prof. dr K. K łó sa k a: p ie rw sz y p t.: „Czy i w j a ­ kim za k re sie uw zględnić w p u n k cie w y jśc ia a rg u m e n tu k inetycznego

(3)

poglądy w spółczesnych fizyków ” 1; drugi, „Czy w niezależności od p rze św iad c zen ia o istn ie n iu Boga m ożna w p ro w ad zić teleologiczną in te r ­ p re ta c ję p rz y ro d y w płaszczyźnie n a u k fizy k a ln y ch , biologicznych oraz w o b ręb ie filozofii p rz y ro d y i m e ta fiz y k i” ; oraz je d en w ygłoszony p rze z prof. J. Iw anickiego pt. „W artość ; dow odu z celow ości n a istn ie n ie

B oga” 2. ’

P ro g ra m S ym pozjum w y p e łn iły . w yżej w y m ie n io n e trz y odczyty, oraz d y sk u sja. W p ie rw sz y m dniu om aw iano z a g ad n ien ia zw iązane z p ro b le m a ty k ą dow odu k inetycznego, d ru g i dzień pośw ięcono p ro b le ­ m a ty ce teleologicznej a rg u m e n ta c ji n a istn ie n ie Boga.

O tw a rc ia S ym pozjum dokonał J. Em. Ks. K a rd y n a ł K a ro l W o jty ła w stę p n y m zagajeniem , w k tó ry m p rz y w ita ł uczestn ik ó w i podziękow ał im za przybycie, p o d k re śla ją c w ażność p ro b le m a ty k i p o d ejm o w an e j, ta k dla sam ej filozofii ja k też k o n tro lo w a n ia św iatopoglądu. Oto fr a g ­ m e n ty za g ajen ia : „ P ra g n ę rozpocząć to S ym pozjum a k te m w dzięczności, m ian o w icie p ra g n ę podziękow ać w szy stk im za to, że p rzy b y li n a m o je zaproszenie, i że p rz y b y li tu ta j n ie ty lk o z K ra k o w a, a le ta k ż e spoza K rak o w a. W szczególny sposób je ste m w dzięczny n aszy m gościom : fizykom , biologom , p rzy ro d n ik o m , k tó rz y u sto su n k o w a li się b ardzo życzliw ie do te j in ic ja ty w y i p o d jęli ją, chociaż jeszcze nie w iedzą do czego n a s to d o p ro w ad zi”. Jego E m in e n cja po n a k re ś le n iu k ró tk ie j h i­ sto rii tego sp o tk a n ia w sk az ał n a s tę p n ie n a w a rto ść p o d ję ty c h n a S y m ­ po zju m zag ad n ień : „ Z a g ad n ie n ia p o d ejm o w an e są n ajw y ż sz ej w agi, są to zag ad n ien ia p o d sta w o w e d la filozofii i dla św iatopoglądu... P rz e ­ w id zian e in te rw e n c je p rzy ro d n ik ó w , biologów i fizyków , m am y n a ­ dzieję, że b ęd ą dla n as b ard z o pożyteczne” .

D z i e ń p i e r w s z y

W ypow iedzi d y sk u sy jn e ze w zględu n a z a w a rtą w nich p ro b le m a ty k ę m ożna podzielić n a dw ie g ru p y :

I. w ypow iedzi dotyczące zag ad n ien ia ru c h u i m a te rii,

II. w ypow iedzi o ce n ia jąc e z p u n k tu w id ze n ia m etodologicznego w y ­ k o rzy sty w a n ie w dow odzie k in e ty cz n y m n a istn ie n ie B oga poglądów fizy k i w spółczesnej. P rz eb ie g d y sk u sji p rz e d sta w i się, rozp o czy n ając od w ypow iedzi p ie rw sz ej g ru p y 3.

1 P rz e re d a g o w a n a tre ść tego r e f e r a tu sta n o w i a r ty k u ł p t.: „ Z a g ad n ie­ nie p u n k tu w y jśc ia k in e ty cz n ej a rg u m e n ta c ji za istn ie n ie m B oga”, za­ m ieszczony w dziale ro p ra w n iniejszego zeszytu.

2 P e łn y te k s t a r ty k u łu prof. J. Iw anickiego z n a jd u je się w „S tud. P h il. C h rist.” 4 (1968) 1, 23—45.

3 T reść S ym pozjum odtw orzono na p o d sta w ie ta śm y m agneto fo n o w ej. R e d ak c ja p rz e p ra sz a A u to ró w w ypow iedzi za e w e n tu a ln e zn iek ształcen ia.

(4)

I. N a szczególną uw agę w śró d w ypow iedzi dotyczących p ro b le m u r u ­ chu i m a te rii za słu g u ją te, k tó re 1° c h a ra k te ry z u ją sto su n ek ru c h u do m a te rii, 2° p re z e n tu ją odpow iednio z in te rp re to w a n y ru c h w za sto so w a­ n iu do k in e ty c z n e j a rg u m e n ta c ji n a istn ie n ie Boga.

1° Z ag a d n ien ie „ru c h a m a te r ia ” n ajczęściej w y ra ża n o w p y ta n ia c h i odpow iedziach zw iązanych z b a rd z iej szczegółow ym p ro b lem em m ia n o ­ w icie, czy ru c h je st w łasn o ścią m a te rii. P oruszono ta k ż e w zw iązku z ty m sp ra w ę istn ie n ia p ew n y c h p o d o b ie ń stw m iędzy fizy k a ln y m u ję ­ ciem z jaw isk a ru c h u , a ary sto te le so w sk ą jego koncepcją. W iele uw ag p adło rów n ież n a te m a t sam ego fizy k aln eg o o k reśle n ia ru ch u .

Je d n y m z pierw szych, k tó ry p o d ją ł za g ad n ien ie r u c h u ja k o w łasności m a te rii b y ł prof. J. G ieru la. N a te m a t, w ja k im sensie ru c h je s t sta łą w łasnością m a te rii, prof. J. G ie ru la w y ra ził n a s tę p u ją c y pogląd.

S tw ierd zam y , że b io rąc pod ob se rw ac ję coraz w iększe o bszary z n a j­ d u je m y w n ic h coraz to w iększą liczbę ciał zm ien iają cy c h w za jem n e p o ­ łożenia. S tw ie rd z a m y niem ożność zn a le zie n ia takiego u k ła d u o d n iesie­ nia, w k tó ry m w ro zw ażan y m obszarze p a n o w a łb y bezruch. W ty m sensie ru c h je st sta łą w łasnością m a te rii. P o zn an ie fizyczne u ja w n ia u sta w icz n e zm n iejszan ie się ob szaru , w k tó ry m m a te rię m oglibyśm y uw ażać za p ozbaw ioną ru ch u . C hcąc podać p rz y k ła d te j te n d e n c ji nie m a p o trze b y uciekać się do o sta tn ic h osiągnięć fizyki. S p ra w a z a ry so ­ w a ła się ju ż z końcem X IX w. W iadom o np., że n ie ru c h o m a k ro p la cie­ czy, gdy sp o jrzeć n a n ią przez m ik ro sk o p , u ja w n ia w e w n ę trz n e b ez­ ła d n e ru c h y zaw iesin z n a jd u ją c y c h się w n ie j, (k tó re o d w zorow ują b ezład n y ru c h m olekuł) ■— ru c h y B row na.

P rof. d r J. W. W eissenhof, n aw ią z u ją c do z a g ad n ien ia ru c h u jako w łasności m a te rii p rz e d sta w ił w ty m w zględzie p o g lą d y zw iązane z te o ­ r ią w zględności. P o d k re ślił, że dopóki w p y ta n iu : „czy ru c h m echaniczny je s t sta łą w łasn o ścią m a te rii choć zacieśnioną do p ew n y ch u k ła d ó w od­ n ie sie n ia ” będzie w y stęp o w ać słow o „ m a te ria ” nie będzie m ożna dać o k reślo n e j odpow iedzi. W y rażen ie b ow iem ,m a te r ia ” je st m ało określone. P rz e to ab y m ożna odpow iedzieć n a p o staw io n e p y ta n ie , z pozycji te o rii w zględności, n ależy w y ra że n ie „ m a te ria ” za stą p ić w y ra że n iem „ p u n k t m a te r ia ln y ” . W m a k ro fiz y ce w y ra ż e n ie to oznacza ja k ie ś m a łe ciało, sztyw ne, ja k iś szczególny p rzy p a d ek m a te rii. Je że li te ra z p rzez w y ra ż e ­ n ie „ m a te ria ” będziem y rozum ieć p u n k t m a te ria ln y , to nie m ożna po ­ w iedzieć, że ru c h je s t w łasnością tego p u n k tu m a teria ln eg o , gdyż p u n k t m a te ria ln y sam przez się nie m a żad n y ch prędkości. On m a in n ą p rę d ­ kość — ja k się m ów i w języ k u potocznym — w zględem ziem i, in n ą m a w zględem słońca, w zględem pociągu itp. R aczej ■— ja k to coraz częś­ ciej się p o d k re śla i zw ra c a uw agę — ab y m ów ić o pręd k o ści trze b a, aby b y ły p rz y n a jm n ie j dw ie cząstki. W ówczas je s t p ręd k o ść bądź zb li­ ża n ia się bądź o d d alan ia się. K ażda z ty c h p ręd k o śc i je s t ró żn a w zglę­

(5)

dem określonego u k ła d u o d n iesien ia np. słońca, ziem i, pociągu. S y tu a c ja ta zdaniem prof. W eissènhofa w sk az u je , co z re sztą w ielu fizyków p rz y j­ m u je, że k aż d a c z ąstk a m a te rii b r a n a z osobna n ie m a w łaściw e j sobie prędkości. To b y ró w n ież przeczyło sta w ia n e j tezie stw ie rd z a ją c e j, że ru c h je s t w łasn o ścią m a te rii.

Je że li w yżej w y p o w ied zian y p ogląd n a sto su n ek ru c h u do m a te rii z pozycji te o rii w zględności n ie w sk az y w ał n a ru c h ja k o n a w łasność m a te rii, to w y d a je się że z a p reze n to w an e u w agi n a te m a t ru c h u w m a - k rokosm osie, kosm osie i m ik ro k o sm o sie z u w zg lęd n ien iem „ o b sza ru ” a to m u i jego ją d ra , p rzez S. Ja d w ig ę T w aro w sk ą, w sk az y w ały n a w ręcz coś przeciw nego. Z d an iem bow iem w yżej w y m ienionej zjaw isk o ru c h u je s t stw derdzalne n a jp ie rw w m akrokosm osie. C h a ra k te ry z u ją go b o ­ w iem zasady d y n am ik i N ew to n a w ed łu g k tó ry c h : 1) w a ru n k ie m u tr z y ­ m a n ia ciała w spoczynku lu b w s ta n ie ru c h u je d n o sta jn e g o po linii p ro ste j je s t rów now ażność sił, lu b ich m om entów , 2) siła n ie ró w n o w aż n a w y w o łu je ru c h zm ienny, 3) jeżeli ciało A działa n a B, to ciało В działa

na ciało A. K ażde ciało je s t p o d d a n e d ziała n iu ciał otaczających. W iel­

kości w y stę p u ją c y c h sił fo rm u łu je p ra w o pow szechnego ciążenia dla m as i p ra w a C oulom ba dla ciał p o sia d ający c h nab ó j e le k try c z n y lub w łaściw ości m agnetyczne.

Z jaw isk o ru c h u je st c h a ra k te ry sty c z n e ta k ż e dla kosm osu. Ja k o p rz y ­ k ła d S. J. T w aro w sk a w sk az ała: ru c h ziem i dokoła słońca, słońca w ra z z in n y m i gw iazd am i n aszej ' g a la k ty k i dokoła je j ją d ra itp. Z jaw isk o r u c h u w m ik ro k o sm o sie om ów iła n a p rzy k ła d zie ru ch ó w w ta k ic h c ia ­ łach ja k : gazy, ciecze i ciała stałe. W iele uw agi p ośw ięciła ru ch o w i w szerszym znaczeniu tego słow a, to znaczy p rze m ian o m en erg ii i m asy w ato m ac h i ich ją d ra c h . Szczegółow e w ypow iedzi n a te m a t z jaw isk a r u c h u w m ikrokosm osie S. T w aro w sk a zakończyła o sta te czn ie stw ie rd z e ­ niem , że ru c h je s t w łasn o ścią m a te rii i zasadza się n a „ ru c h u ” jej ele­ m e n tó w (np. ru c h cząstek w gazie, ru c h e lek tro n ó w w m etalu).

B ezpośrednio do zag ad n ien ia sto su n k u ru c h u do m a te rii n aw ią za ł L. B alczew ski. S ądzi on, że b a d a n ia w z a k resie fizy k i m o le k u la rn e j idą w k ie ru n k u stw ie rd z e n ia ścisłego zw iązku m iędzy ru c h e m a m a terią .

B a d an ia w dziedzinie fizy k i m o le k u la rn e j, tj. fizyki d ro b in i cz ąste­ czek, d oprow adziły do stw ie rd z en ia, że w szy stk ie dro b in y , z k tó ry c h sk ła d a ją się ciała przez n a s obserw ow ane, p o sia d a ją p e w n ą en e rg ię k i­ n ety cz n ą, a co za ty m idzie, są w sta ły m ru ch u . E n e rg ia ta zależy od te m p e r a tu ry ciała i je st odpo w ied n ik iem e n e rg ii cieplnej. D ok ład n iejsze b a d a n ia n a d ty m zag ad n ien iem d o prow adziły d alej do sfo rm u ło w an ia trze cie j zasady te rm o d y n a m ik i, z k tó re j w yn ik a, iż osiągnięcie zera ab so lu tn e g o je st niem ożliw e (Cz. B iałobrzeski, T e rm o d y n a m ik a , str. 178). F ro f. S zczeniow ski tę „nieosiągalność zera a b so lu tn e g o ” n az y w a w p ro st „n ied o k ła d n y m sfo rm u ło w an ie m trze cie j zasady te rm o d y n a m ik i” (S.

(6)

S zczeniow ski, F izy k a dośw. II, str. 164). P o n iew aż e n e rg ia k in e ty cz n a cząsteczki je s t p ro p o rc jo n a ln a do te m p e r a tu ry (kT), z trzeciej zasady te rm o d y n a m ik i w y n ik a, że nie m ogą istn ie ć cząsteczki całkow icie po zb a­ w ione e n e rg ii k in ety czn ej.

F izy k a atom ow a i ją d ro w a p rz e d sta w ia b u d o w ę ato m ó w i ją d e r p o ­ przez m odele dynam iczne, w k tó ry c h e n e rg ia i ru c h o d g ry w a ją isto tn ą rolę. F izy k a cząstek e le m e n ta rn y c h o d k ry ła w ty c h cz ąstk ach istn ie n ie spinu, tj. m o m e n tu pędu, w ielkości ściśle zw iązanej z ru c h e m i energią.

Na czołow e m ie jsc e w o m aw ian y m za g ad n ien iu w y su w a się w zór w y p ro w ad zo n y przez E in ste in a n a g ru n c ie szczególnej te o rii w zględności i p o tw ie rd z a n y w codziennym dośw iadczeniu fizyki ją d ro w e j, a m ia n o ­ w icie: E = m c2. W zór te n p o d a je zw iązek m iędzy m a są i energią. M asa je st ty m p a ra m e tre m fizycznym , k tó ry n a jb a rd z ie j w iążem y z pojęciem m a te rii. E nergia, ja k om ów iono w yżej, w iąże się ściśle z ruchem . Z n a ­ czenie zatem tego w zoru i rów ności p o sta w io n ej m iędzy e n e rg ią a ilo­ czynem m asy i k w a d ra tu pręd k o ści św ia tła je s t b ardzo duże w p o ru ­ szanym problem ie. Sprawrę tę d o k ład n ie s ta r a się w y ja śn ić D avid B ohm w sw ej książce: T he S pecial T h eo ry of R e la tiv ity (str. 91—95 i 110—118). P rz e d sta w ię tu jego in te rp re ta c ję .

F izyczne ró w n a n ie : E 0 = m oc2 oznacza, że c z ąstk a n ie b ęd ą ca w r u ­ chu posiad a energię spoczynkow ą p o d an ą p rzez pow yższy w zór. (Po­ dobnie P. G. B erg m an n , In tro d u c tio n to th e T h eo ry of R e la tiv ity ). P o ­ w sta je p y ta n ie, co oznacza en e rg ia spoczynkow a? Je śli rozw ażać b ę­ dziem y ciało p o zo stające w spoczynku, to w iem y, że sk ła d a się ono z cząsteczek b ęd ący ch w sta n ie ciągłego ru ch u . Ś re d n ia je d n a k tych ruchów , w y rażo n y ch np. przez pęd, d aje pęd śred n i ró w n y zero. D latego w sk a li m ak ro sk o p o w ej ciało p o zo staje w spoczynku, ale n a jego m asę sk ła d a się su m a m as spoczynkow ych cząsteczek i ich e n e rg ia k in e ty cz n a podzielona p rzez c2 (k w a d ra t p ręd k o ści św iatła). Z atem w k ażd y m ciele m ożna w y ró żn ić ru c h zew n ętrzn y ja k o całości i ru c h w ew n ętrz n y , tj. ru c h części tego ciała w zględem siebie. P o d zia ł te n m oże być w ielo ­ w arstw o w y , tzn. te n sam ru c h n a p ew n y m poziom ie .może być ze­ w n ętrz n y , a n a w yższym poziom ie ro z p a try w a n ia je s t w ew n ętrz n y . Np. ru c h d ro b in y ro z p a try w a n y w zględem in n y c h dro b in , lu b ja k o części całego ciała. Czym będzie m a sa w ta k im ujęciu ? — M asy i en erg ii nie m ożna w ty m w y p a d k u rozw ażać, ja k o w arto śc i p o w sta jąc e w isto tn ie ró żn y sposób. N ależy je rac zej tra k to w a ć , jako różne, ale zależne od siebie, a s p e k ty jednego, pełnego p ro cesu ru c h u danego uk ład u . U kład te n p o sia d a p ew n ą bezw ładność, tj. sta w ia opór przy sp ieszen iu , ja k ró w n ież podlega p rzy c iąg a n iu g ra w ita c y jn e m u . O bydw ie te cechy o k re ś­ lam y m ia n em „ m a sa ”. W ta k im uk ład zie k aż d y poszczególny ru c h d aje pew ien przy czy n ek te j w arto ści, tj. m asie w ed łu g w zoru: A m = /JE/c2. C ałk o w ita m asa to su m a w szy stk ich przyczynków . Z am ian ę m asy

(7)

(a w ięc m a terii) n a energię należało b y w ta k im w y p a d k u rozum ieć ja k o zm ian ę je d n e j fo rm y ru c h u , (tj. w ew nętrznego) n a in n ą (zew nętrznego). W ta k im u jęciu m asy i energii zro zu m iałe je s t po jęcie cząstki m a te r ia l­ nej z zerow ą m a są spoczynkow ą, ja k ą je s t foton. C ząstkę ta k ą n a le ­ żałoby rozum ieć, ja k o cząstkę nie p o sia d ającą ru c h u w ew n ętrzn eg o , tylk o ze w n ętrzn y , c h a ra k te ry z u ją c y się p ręd k o śc ią św iatła. J e s t to cząstka, kt.óra nie m oże być w spoczynku.

I n te rp re ta c ja w zoru E = m c2, p o d an a przez Bohm a, je s t jego in d y ­ w id u a ln ą te o rią. N iem niej, je śli w eźm iem y pod uw agę fa k ty : zam ian ę m asy n a en erg ię w rozszczepieniu ciężkich p ie rw ia stk ó w i sy n te zie w o­ doru, zjaw isk o ja k gdyby o d w ro tn e, tj. p rz y ro st m asy cząstek w sy n - ch ro tro n a c h , n a s tę p n ie przech o d zen ie e n e rg ii p ro m ie n iste j w m asę czą­ stek i n a o d w ró t w zjaw isk u tw o rz e n ia p a r i an ih ila c ji, to m u sim y p rz y ­ znać, że istn ie je b ard z o ścisła w e w n ę trz n a w ięź m iędzy tym , co n az y w am y m asą, a en e rg ią, zw iązaną z ruchem .

Na p ew n ą k o n tra d y k c ję , sprzeczność m ieszczącą się w zd an iu „ruch je st sta łą w łasn o ścią m a te rii” w sk az ał prof. J. C hojnacki. W edług niego, zgodnie z pow szechnie p rz y ję ty m poglądem w fizyce a sfo rm a ­ lizow anym m a te m a ty c z n ie przez h in d u sk ą szkołę te o re ty c z n ą R am an a, p rzez w łasności ja k ieg o k o lw iek o b ie k tu fizycznego ro zu m ie się zbiór re la c ji in w a ria n tn y c h w zględem tra n s fo rm a c ji p rz e strz e n i i czasu. O znacza to nic innego ja k p rze ciw sta w ien ie p ojęcia „w łasność” cechy n iezm ien n ej, w m a te m a ty c e in w a ria n ty , p ojęciu zjaw isk a, k tó re je st zm ienne, p rz e m ija ją c e , a m a te m a ty c z n ie w y ra ż a się p rzy pom ocy f u n k ­ cji z a w ierając ej ex p lic ite czas, ja k o je d e n z arg u m en tó w . W ty m sensie ru c h należy do k a te g o rii zjaw isk , ■ a w ięc z d efin icji nie m oże należeć do k a te g o rii w łasności.

N a konieczność w p ro w a d ze n ia, a rów nocześnie u św ia d o m ie n ia sobie odrębności znaczeń te rm in ó w ta k ic h ja k : „ sta ła w łasność m a te rii” , „ m a­ te ria ru c h u ”, itp. w fizyce i w filozofii zw rócił uw agę prof. S t . . K a ­ m iński. P o d k re ślił on, że te rm in y w yżej w y m ie n io n e w in n y m sensie uży w an e są n a te re n ie fizy k i a w in n y m sensie n a te re n ie filozofii. P o d d ał w w ątp liw o ść tezę, że fizy k m oże m ów ić o n a tu rz e ru ch u . Jego zd an iem znajom ość n a tu ry ru c h u w fizyce je s t n ie p o trzeb n a . Z resztą fiz y k a ln e o k reśle n ia ru c h u nie w sk a z u ją n a jego n a tu rę b r a n ą w sensie filozoficznym . R ów nież jego zdaniem je st w ątp liw y m , ab y fizyk m ógł stw ierd zić, że ru c h m ech an iczn y je st sta łą w łasn o ścią m a te rii. N ap o ty k a tu n a p ow ażne tru d n o śc i — ja k to św iadczy te o ria w zględności. R a ­ czej o stro żn iej je s t m ów ić o p ew n e j ilości energii, ale w ów czas r e ­ zy g n u je się z p ró b y o k re śla n ia n a tu ry ruchu.

Nieco od in n e j stro n y do z a g ad n ien ia ru c h u podszedł prof. C hyliński. W d an y c h w spółczesnej fizy k i p ró bo\vał d o p atrzeć się p ew n y ch analo g ii w z a k resie a ry sto tele so w sk ie j koncep cji ru c h u , zw łaszcza jego w y ró ż ­

(8)

n ie n ia sta n ó w p o te n c ja ln y c h oraz a k tu a ln y c h m a te rii. U w agi sw oje na te n te m a t rozpoczął od w sk az an ia, że n a te re n ie fizy k i od w ielu la t rozró żn ia się, a w szczególności czyni to n a jb a rd z ie j p re c y z y jn ie H eisen ­ berg , ru c h p o te n c ja ln y i ru c h a k tu a ln y . W tym w łaśn ie ro zró żn ie n iu zdaniem prof. C hylińskiego, p o tw ie rd z a ła b y się w yżej w sp o m n ia n a g e­ n ia ln a , zdaniem jego, in tu ic ja A ry sto telesa .

J a k długo bow iem m am y u k ła d izolow any — m ów i prof. C hy liń sk i — ta k długo m ożem y m ów ić o całk ach ru c h u i o zw iązku en erg ii z m asą itd. N iem niej je d n a k o ty m układ zie izolow anym od a p a r a tu ry nie m ożna się nic dow iedzieć. Jeżeli się chce uzyskać ja k ą ś in fo rm ac ję, m usi się w łączyć a p a ra tu rę . T ej o sta tn ie j nie trz e b a od ra z u id e n ty fik o w ać z ja k im ś psychologizm em . A le fa k te m je s t b ezspornym , i to p rz y jm u je się w e w spółczesnej fizyce, że w m om encie k ie d y się chce uzyskać ja k ą ­ kolw iek in fo rm ac ję uk ład u , trz e b a go odizolow ać od „ k o n tek stu , w k tó ry je s t u w ik ła n y ” . O dizolow anie p ow oduje, że u k ła d cały, łączn ie z ty m k tó r y chce otrzy m ać in fo rm ac je, n ie m oże być w iąz an y p ra w e m k a u z a l­ nym , ta k im ja k p ra w o S ch rö d in g era. In n y m i słow y m am y ab so lu tn e k ry te riu m za ro zró żn ien iem procesów a k tu a ln y c h , k tó re sta n o w i p o ­ m iar. P o m iar to tw ie rd z en ie , że cząstka, czy ja k iś sy stem je s t w ta k im a ta k im sta n ie k w an to w y m . N ato m iast sy stem „puszczony” sam sobie doznaje kau zaln eg o rozw o ju , k au z aln eg o w n ajsze rszy m sensie, n a w e t k w an to w y rozw ój n az y w a się k au z aln y m . A le ta k i u k ła d pozostaw iony sam sobie m a to do siebie, że nie m ożem y się dow iedzeć o ża d n ej jego cesze. I tu w łaśn ie w y d a je się, że n ależy b ro n ić w sp a n ia łe j in tu ic ji A ry ­ sto telesa. A ry sto teleso w sk a p o te n cja ln o ść będzie odpow iadać w łaśn ie sam em u rozw ojow i sy stem u , k tó ry je s t zo staw iony sobie. Rozwój ten je s t czym ś a b so lu tn y m , w sensie: niezależn y m od u k ła d u odniesienia. N ato m ia st a k tu a liz a c ja to ty le , co pom iar. T en podział zdaniem p ro fe ­ so ra n ie je st p ro b lem em jak ieg o ś e ta p u ro zw o ju fizyki, lecz je s t to p ro b lem p rze ciw sta w ie n ia o b iektu, n a k tó ry p a trz y m y , czy k tó ry ch ce­ m y poznać, k o m u ś k to poznaje. Z a w ie ra też m ożliw ości doko n y w an ia p rze ró ż n y ch sp e k u lac ji, chociaż p o zo staje fa k te m b ezspornym , że k w e ­ stia o rg an iz ac ji tego sy stem u je s t d ziałalnością lu d z k ą, tzn. rzeczy w i­ stość je s t p rze d człow iekiem , ale fizy k a je st po człow ieku.

W yrażoną w yżej m y śl prof. C hyliński b ard z iej jeszcze w yprecyzow ał n a w niosek prof. J. Ja n ik a , k tó ry p o p ro sił o b a rd z ie j k o n k re tn e w s k a ­ zanie, m ianow icie gdzie w obecnej fizyce zaznacza się w łaśn ie k o n ty ­ n u a c ja g en ialn e j idei A ry sto telesa . O to jego w y ja śn ie n ia : „W ydaje się, że p o te n cja ln o ść to ty le , co rozw ój, k tó ry je s t o pisany — w fizyce k w a n ­ tow ej — fu n k c ją falow ą. N ato m iast a k tu a ln o ść to tyle, co k aż d y p o m iar, czyli to, co się m ą d rz e nazy w a re d u k c ją p a k ie tu falow ego, a proces re d u k c ji p a k ie tu falow ego m ożna zam odelow ać n a ak tu a liz a c ji, k tó ra n ie m oże w y n ik ać z żadnego kau zaln eg o ró w n a n ia ty p u S ch rö d in g era,

(9)

k tó re rządzi rzeczyw istością p o te n c ja ln ą . W ty m sensie m ó w i się, że A ry sto teles je s t g en ialn y , iż ro zró żn ił w ogóle dosyć s p e k u la ty w n ie k o n ­ cepcję p o te n cji, że cz ą stk a m oże się znaleźć gdzieś. O czyw iście A ry s to ­ te les m odelow ał sobie n a k a te g o ria c h klasy czn y ch , bo n ie m ia ł n a czym in n y m m odelow ać. D zisiejsza fizy k a z m ate rializo w ała to p o ję cie p o te n ­ cji. M ianow icie fu n k c ja sta n u , rzą d zo n a k a u z a ln y m ró w n a n ie m ty p u S ch rö d in g era, sta n o w i to w szystko, co się m oże stać. C ząstk a m oże p rz e ­ chodzić rów nocześnie przez dw adzieścia szpar. N ato m iast k w e stia ak tu a liz a c ji, to je s t to, co ja stw ie rd z am , a to stw ie rd z e n ie nie m oże się odbyw ać bez p o m iaru . S tw ierd ze n ie, że cz ą stk a p rz e sz ła tęd y , a nie gdzie indziej, je st re d u k c ją p a k ie tu falow ego. G dybyśm y n a w e t chcieli pow iedzieć, że oprócz cząstki w łączę do uogólnionego ró w n a n ia , a b s tra ­ h u ję tu od tru d n o śc i te ch n ic zn y c h ro zw ią zan ia, e k ra n łączn ie z całą a p a r a tu r ą , i będę u p ra w ia ł ta k ie ró w n a n ie n a 10/28 sto p n i swobody, to ta s y tu a c ja n ie uw olni m nie zu p e łn ie od tego, że ja z żadnego takiego ró w n a n ia n ie d o sta n ę re z u lta tu , że cząstk a p rz e jd z ie p rze z je d n ą ze szpar. To n ie je st p ro b lem pow iększenia. C iągle ilek ro ć będ ę chciał m ieć sch em at, k tó ry je st u o g ólnieniem m e ch a n ik i k la sy cz n ej, tzn. ile ­ k ro ć b ęd ę chciał m ów ić o rozw o ju , o ca łk a ch ru c h u , to w ów czas m am św ia t zam k n ięty , św ia t p o te n cji. I w ty m sensie go w idzę jako św iat p o te n cja ln y . N ato m iast k ażd e stw ie rd z en ie, a do n ic h sp ro w ad za się każdy p o m iar, je s t stw ie rd z en iem czegoś, że coś się stało, że cząsteczka je s t tu . A le w ów czas trz e b a „p łacić” odizolow aniem uk ład u . P odział w ra m a c h fizyki w spółczesnej n a ak tu a ln o ść i p o te n cja ln o ść je st zn a k o ­ m itą ilu s tra c ją tego, co uczynił A ry sto te le s w ra m a c h sp e k u la c ji m e n ­ ta ln ej. I w ty m w łaśn ie sensie w y d a je się, że A ry sto te le s był g e n ia l­ nym in tu ic jo n istą .

N a in n ą analogię, bo n a podob ień stw o p rz y n a jm n ie j w n ie k tó ry c h p rz y p a d k a c h m iędzy fiz y k a ln ą k o n ce p cją s tr u k tu r y ciała k ry s ta lic z ­ nego a a ry sto tele so w sk ą k o n ce p cją s tr u k tu r y b y tu m a te ria ln e g o , jego złożenia z m a te rii pie rw sz ej i fo rm y su b sta n c ja ln e j, zw rócił uw agę prof. J. G ierula. O d p ow iednikiem m a te rii p ie rw sz ej w ciele sta ły m o s tr u k tu rz e k ry sta lic z n e j b y ła b y zdaniem P ro fe so ra tzw. sieć k r y s ta ­ liczna, n a to m ia st odpo w ied n ik iem fo rm y su b sta n c ja ln e j b y ła b y tzw. ąuasicząsteczk a. P rof. G ie ru la m yśl tę p rz e d sta w ił n astęp u jąco . S tru k tu ra k ry sta lic z n a ciała m a te ria ln e g o w y g ląd a w te n sposób, że istn ie ją pew ne c e n tra k ry stalicz n e, k tó re sta n o w ią p ew n ą u p o rzą d k o w a n ą k o n s tru k ­ cję — k o n stru k c ję a rc h itek to n icz n ą. K o n s tru k c ja ta, nie je s t sta ty c zn ą ale dynam iczn ą, w sensie, że poszczególne c e n tra m ogą w y k o n y w ać r u ­ chy oscylacyjne. P o n iew aż c e n tra te są z sobą p ow iązane, stą d w spom ­ n ia n e ru c h y przenoszą się z jednego c e n tru m n a d rugie, z drugiego na trz e c ie itd. F izycy, a w szczególności fizycy ciała stałego, tw ie rd z ą że m ężna tego ro d z a ju ru c h y przen o szące się n a całe w n ę trz e k ry sz ta łu

(10)

nazw ać, lub tra k to w a ć ja k o falę, a n ie k ie d y n a w e t n a d a je się im nazw ę ąuasieząsteczek. M ów i się np., że w k ry sz ta ła c h pod w p ły w em „w z b u ­ dzeń” tego k r y s z ta łu (te rm in „w zbudzenie k r y s z ta łu ” je s t te rm in e m u ży w an y m w k ry sto lo g ra fii) p o w sta je ąu a sic zą ste czk a . Is tn ie je cały szereg tego ro d z a ju cząsteczek. Owe ą u a sic zą ste czk i z pew nego p u n k tu w idzenia są tw o ra m i hip o tety czn y m i. Q u asicząsteczka p o w sta ła bow iem w w y n ik u w zb u d z an ia k ry sz ta łu nie d o d aje do niego nic, ż a d n y ch „o b iek tó w m a te ria ln y c h ”. T k w ią one w całości sieci k ry sta lic z n e j, tzn. są one tw o ram i, a w rzeczyw istości są to w zb u d zen ia p ew n y ch fa l w te j sieci k ry sta lic z n e j. I w ty m sen sie tę sieć k ry sta lic z n ą m ożna by nazw ać ja k b y m a te rią pierw szą. S am a zaś a k tu a liz a c ja te j sieci k r y s ta ­ licznej d o k o n u ją ca się w drodze ąu a sie zą ste cze k , b y ła b y o dpow iednikiem tego co A ry sto teles n az y w ał form ą.

W iele uw ag w ypow iedziano ta k ż e n a te m a t sam ego fizykalnego o k re ś­ le n ia ru ch u . C hodziło tu p rze d e w szy stk im o to, w ja k im sensie m ów i się o r u c h u n a te re n ie fizyki.

P ro f, J. G ie ru la w y pow iedział m yśl, że przez ru c h fizyk ro zu m ie zm ian ę w za jem n y ch położeń ciał. Z azw yczaj z k ażd y m i ciałam i fizyk w iąże tzw . u k ła d odniesienia, w zględem k tó reg o o p isu je zm ian y p o ło ­ żeń in n y c h ciał. W ty m sen sie ru c h je st w zględny. W ty m sensie dla każdego ciała um iem y znaleźć układ, w k tó ry m ono spoczyw a (nie po ­ ru sz a się). Jed n ak o w o ż ju ż dla dw u ciał m oże n ie istn ieć ta k i układ, w k tó ry m b ra k ruchu.

W edług prof. C hojnackiego zd efin io w an ie po jęcia ru c h u je st m ożliw e ty lk o w p rzy p a d k u , gdy p rzy jm iem y p ojęcie czasu i p rz e strz e n i jako p ie rw o tn e i n ie w y m ag a jąc e definicji. R uch je s t w ów czas re la c ją w iążącą p rz e strz e n n e w sp ó łrzę d n e cząstki z je j w sp ó łrzę d n ą czasową. R e la c ja ta je s t je d n o zn aczn a ty lk o dla zdefiniow anego u k ła d u odniesienia. Z m ia n a u k ła d u o d n ie sie n ia p o w oduje tra n s fo rm a c je w spółczynników re la c ji i w szczególnym p rz y p a d k u m oże sprow adzić je do zera.

N a p ew n e ty p o w e opisy z jaw isk a r u c h u c h a ra k te ry sty c z n e dla fizy k i w sk az ał L. B alczew ski. P o d k re ślił on, że w n a jp ro stsz y m ro zu m ien iu dla fizyka, ru c h je s t zjaw isk iem zm ian y p o łożenia ciała w zględem j a ­ kiegoś u k ła d u odniesienia. Ś cisłym opisem fizycznym tego zjaw isk a będzie p o d an ie ró w n a n ia , k tó re będzie zaw ierać w sobie w ielkości c h a ­ ra k te ry z u ją c e to zjaw isko, tzw . p a r a m e try i pozw oli d o k ład n ie w y ­ znaczyć k o le jn o zachodzące w czasie e ta p y zm iany. T ak im ścisłym opisem dla ru c h u je d n o sta jn eg o p rostoliniow ego będzie ró w n a n ie : x = x Q + v t lu b X = vt, tj. droga p rz e b y ta p rzez ciało ró w n a się ilo ­ czynow i p ręd k o śc i i czasu, k tó ry u p ły n ą ł od m o m en tu , gdy ciało z n a j­ dow ało się w p u n k cie zerow ym u k ła d u odniesienia.

P o d a n e o k reśle n ie r u c h u n ie je s t jeszcze p ełn e i całkow ite, je s t ty lk o opisem szczegółowego p rzy p a d k u . J e ś li uw zg lęd n im y te ż in n e

(11)

elem enty, k tó re m ogą się w iązać z ciałem będ ący m w ru c h u , ta k ie np. ja k m asa, siła d ziała ją ca, opis sta n ie się b ard z iej d o k ła d n y i ogólny. W y razem tak ieg o opisu są n ew to n o w sk ie ró w n a n ia ru c h u , zn an e jako d ru g a zasad a dyn am ik i, czyli ró w n a n ie F = am . M a tem aty c zn ie są to, w ro z p isa n iu n a w sp ó łrzęd n e, trz y ró w n a n ia ró żniczkow e drugiego stopnia. D alsze uogó ln ien ia tego opisu p oprzez r ó w n a n ia d ’A lem b erta i L a n g ra n g e ’a dop ro w ad ziły do ró w n a ń H a m ilto n a (w zględnie H a m il­ to n a — Ja co b i’ego), k tó re są n a jb a rd z ie j w y p ra co w a n y m i do k ład n y m k lasycznym opisem z ja w isk a ru ch u . .W szelkie szczegółow e p rzy p a d k i ciał w ru c h u da się opisać ja k o szczegółow e ro zw ią zan ia ty c h ró w n ań . W ró w n a n ia c h H a m ilto n a isto tn ą ro lę o dgryw a tzw . h am ilto n ia n . J e s t to fu n k c ja , k tó ra p o d a je ca łk o w itą e n e rg ię u k ła d u w zależności od pędów i w spółrzędnych. F u n k c ję tę p rz e ję ła po tem m e ch a n ik a k w a n ­ tow a, k tó ra łącząc ją w sw oisty sposób z fo rm alizm em ra c h u n k u s ta ­ tysty czn eg o , sk o n stru o w a ła w ła s n e ró w n a n ia , rów n ież o p isu jąc e ru c h i zw iązane z nim zjaw isk a , choć nieco w od m ien n y sposób.

Z tego szkicow ego p rz e d sta w ie n ia po jęcia ru c h u w idać,' że n a jd o ­ k ła d n ie jsz y opis zjw isk a ru c h u zw iązany je s t ściśle z en erg ią. Z e n e r­ gią z kolei łączy się zasada za ch o w an ia e n e rg ii (rów nież p ęd u i k rętu ), k tó r a zre sztą bezpośrednio w y n ik a z ró w n a ń ru ch u . Z asad ę za chow ania en e rg ii (analogicznie pędu i k rę tu ) m ożna w y ra zić te ż i w n a s tę p u ją c y sposób: w u k ła d zie za m k n ię ty m w szelk a zm ian a e n e rg ii (też p ędu i k rę tu ) zachodzić m oże ty lk o pod w p ły w em z a d ziała n ia z zew n ątrz.

Je ślib y śm y za te m ró w n a n ie ru c h u n az w ali d efin icją ru c h u , to d efi­ n ic ja ta zaw ierać w sobie będzie p ojęcie en erg ii i zasadę je j zacho­ w an ia .

2° Do zag ad n ien ia za sto so w a n ia ru c h u z in te rp re to w a n e g o w sensie w łasn o ści m a te rii w k in e ty cz n ej a rg u m e n ta c ji za istn ien iem Boga n a ­ w ią z a ł prof. A. S trz ałk o w sk i. Jego zdaniem pogląd w y ra żo n y w r e f e ­ ra c ie prof. К. K łósaka, że w p rzy p a d k u , gdy ru c h je s t sta łą w łasnością m a te r ii nie m a m ie jsc a n a dow ód k in e ty cz n y , zd a je się być n ie u za sa d ­ niony. W szystko bow iem zależy od jak o ści o d czy tan ia ty p o w y ch dla m a te rii p raw . R ów nież p o d k re ślił istn ie n ie n ie jed n o lito śc i z a p a try w a ń w fizyce n a sp ra w ę w sze ch św ia ta jako zam k n ięteg o uk ład u . Jego z d a ­ n iem m ożna w sk azać a rg u m e n ty za tym , że w szech św iat je s t u k ład em z a m k n ię ty m , ale m ożna te ż w skazać ra c je u za sa d n ia ją c e coś w ręcz przeciw nego.

W sp ra w ie e k sp lik a c ji te rm in u „ab alio m o v e tu r” n a g ru n c ie fizyki w y p o w ied z iał się prof. J. G ieru la. Jego zdaniem w y ra ż e n ie to, je st zro ­ zu m iałe je d y n ie w płaszczyźnie bard zo pow ierzchow nego tłu m ac ze n ia z jaw isk a ru ch u . N a ta k ie j płaszczyźnie jeśli za u w aża się, że in d y w i­ d u a ln a cz ąstk a m a te ria ln a zm ienia sw ój sta n , to w te d y m ów i się, że f a k t te j zm iany s ta n u d o k o n u je się pod w p ły w em in n e j cząstki m a te

(12)

-ria ln e j, lub in n y c h cząstek m a te -ria ln y c h . S y tu a c ja zaczyna się k o m p li­ kow ać w p rz y p a d k u u św iad o m ien ia sobie, że w łaśn ie ow e cząstk i m a ­ te ria ln e , k tó re m ożna o kreślić nazw ą „fonom y” , są tw o ra m i tylk o cz ąstk am i nazw an y m i, a w rzeczyw istości są to w zb u d zen ia p ew n y ch fa l w sieci k ry sta lic z n e j, a w ięc w m ie jsc u gdzie tk w ią te fonom y. T u w y ­ d aje się zacierać zrozum ienie fo rm u ły „ab alio m o v e tu r”, dlatego, że za­ c ie ra się g ra n ic a m iędzy tym , co o k reśla się naz w ą „cząsteczka m a te r ia l­ n a ” a tw o rzy w em , k tó re sta n o w i s tr u k tu r a stałego ciała krystaliczn eg o . Nieco od in n e j stro n y n a św ie tlił skuteczność p o słu g iw a n ia się d a ­ ny m i w spółczesnej fizy k i w k in e ty cz n y m dow odzeniu istn ie n ia Boga, prof. J. C hojnacki. Jego zdaniem za p re z e n to w a n a p ró b a w y k o rz y sty ­ w a n ia d an y c h z fizyki w dow odzeniu istn ie n ia B oga m oże m ieć z n a ­ czenie p o zy ty w n e je d y n ie w p rz y p a d k u sk ie ro w a n ia dow odzenia do lu d zi sk ą d in ą d w ierzących, n a to m ia st sp ra w a inaczej w y g lą d a w p rz y ­ p a d k u k ie ro w a n ia a rg u m e n ta c ji do lu d z i o w y k ształc en iu z za k resu fizyki, ale n iew ierzących. S kuteczność w y k o rz y sty w a n ia d an y c h fizyki je st zak w estio n o w an a ze w zględu n a to, że n a jp ie rw te rm in „w ła śc i­ w ość” o ile je st u ży w an y w fizyce, m a in n e znaczenie, niż w filozofii, n a s tę p n ie p odobnie sy tu a c ja w y g ląd a gdy chodzi o te rm in „ istn ie n ie ”. P rof. C hojnacki n ad to znaznaczył, że te rm in „w łasność” n a te re n ie sa ­ m ej fizy k i n ie je st jednoznaczny. M ianow icie od czasów M axw ella toczy się d y sk u sje, co należy rozum ieć przez w łasność, a co przez obiekt. J a k a je st różnica pom iędzy obiektem a w łasnością obiektu. N iektórzy z fizyków sądzą, że w łasności są ty m , p rzy pom ocy czego d efin iu je się obiekt, że w y sta rc z y podać w łasności, by m ieć zd efin io w an y obiekt. N owsze je d n a k k ie ru n k i w fizyce zap o czątk o w an e w N iem czech, a u p r a ­ wniane przez szkołę h in d u sk ą in aczej in te r p re tu ją te rm in „w łasn o ść” . W edług ty c h k ie ru n k ó w odróżnia się z jaw isk a b ad a n e, k tó re p o le g ają na zm ianie p a ra m e tró w w czasie i na sz u k an iu w łasności p rze d m io tó w b a ­ danych. N ato m iast p rzez w łasności ro z u m ie ją fizycy h in d u sc y te fu n k cje , k tó re są n iezależne od u k ła d u o d n ie sie n ia tzn. w sp ó łrzęd n y ch p rz e s trz e n ­ n y ch i czasow ych. O k reśla się je te rm in e m „n iez m ie n n ik i”. Otóż w ła ­ sność w edług te j szkoły to tyle, co n ie zm ien n ik jak ieg o ś zjaw iska. P o ­ w s ta je p y ta n ie, czy ru ch , tzn. zm ian a je s t niezm iennikiem . P y ta n ie to — zd an iem prof. C hojnackiego — je s t tro c h ę p a ra d o k sa ln e , lecz n ie je s t p y ta n ie m bez sensu. W ró w n a n ia c h bow iem ru c h u , są p ew n e w ielkości, p ew n e fu n k c je niezm iennicze. N ie m ożna ty lk o pow iedzieć, że w szystkie są niezm iennicze. Są ty lk o n ie k tó re n iezm ien n ik am i. W ru c h u np. je d n o ­ sta jn y m n ie zm ien n ik iem je s t szybkość, w ru c h u o sc y lato ra h a rm o n ic z ­ nego n ie zm ien n ik iem je s t okres d rg an ia , w ja k ic h ś in n y c h ru c h a c h m ogą być in n e niezm ienniki. J a k w id ać w łasność je s t tu p o ję ta jako cecha niezm ienna, i p rze ciw sta w io n a zjaw isk u , k tó re je s t zm ienne. Czy w ta k ie j sy tu a c ji ru c h m ożna nazw ać w łasnością, a gdyby n a w e t od­

(13)

pow iedź b rz m ia ła p ozytyw nie, co n a te re n ie szkoły h in d u sk ie j je s t n ie ­ m ożliw e, to ro d zi się p y ta n ie , czy znaczenie te rm in u „w łasn o ść” w ję ­ zyku filozoficznym je s t id e n ty cz n e ze znaczeniem tego te rm in u w ję zy ­ k u fizy k i w spółczesnej.

S y tu a c ja analo g iczn a zachodzi w p rz y p a d k u ro zu m ien ia te rm in u „ istn ie n ie ” . W edług prof. C hojnackiego filozofia te rm in o w i „ istn ie n ie ” n a d a je in n y sens, niż czyni to fizyka. D la fizy k a p rze d m io t X istn ie je w ów czas, gdy: a) p o tra fi się w sk azać p ew ie n zbiór, czyli dziedzinę, k tó ra za w ie ra te n p rzedm iot. M ożna nie um ieć w skazać k o n k retn e g o p rze d m io tu , a le trz e b a um ieć pokazać p ew ie n zbiór, w k tó ry m te n p rze d m io t je s t z a w a rty ; b) p o tr a f i się w y k o n ać n a ty m p rzedm iocie ja k ie ś działanie. P rz ed m io t m usi oddziaływ ać n a inne, bez tego o d d zia­ ły w a n ia nie da się stw ierd zić istn ie n ia , gdyż o b se rw ac ja nie może zachodzić bez oddziały w an ia; c) p o tra fi się zaobserw ow ać re z u lta ty o d d ziały w a n ia tego p rze d m io tu n a inne.

Je że li się w te n sposób będzie tra k to w a ć pojęcie istn ie n ia , to w edług prof. C hojnackiego d y sk u sja n a te m a t istn ie n ia Boga — ja k się w y ­ ra z ił — u ry w a się.

II. P re le k c ję m a ją c ą n a uw ad ze ocenę w y k o rz y sta n ia d an y c h fizyki w spółczesnej (poglądów ) w k in e ty cz n y m dow odzie n a istn ie n ie Boga w ygłosił prof. St. K am iń sk i. O to zasadnicze m y śli p rele k cji.

T em at ja k i o trzy m ałe m do za g ajen ia z a w iera w sobie liczn e i zło­ żone p ro b lem y : dotyczą one k o n cep cji filozofii, kon cep cji a rg u m e n ta c ji filozoficznej, epistem ologicznego u ję cia tego, co określono n az w ą „po­ g lą d y fizy k i w sp ó łczesn ej”. A d alej ja k o szczególny p rz y p a d e k p ie rw ­ szego zag ad n ien ia w y stę p u je n ie zm iern ie w aż n e p y ta n ie o to, ja k i je st sto su n ek filozofii do tzw. n a u k szczegółow ych, a w k o n k re tn y m p rz y ­ p a d k u do fizyki. N ie sposób dokonać k o m u n ik a ty w n eg o za g ajen ia w szy stk ich w /w sp raw . Zw łaszcza, że grono słuchaczy je st m ocno zróżnicow ane co do rep rez en to w an e g o ty p u w iedzy czy n a w e t sposobu jej tra k to w a n ia . D latego proszę w ybaczyć p rzy p o m in an ie rzeczy z n a ­ nych, albo n ie k tó re uproszczenia. Z dru g iej stro n y tru d n o b y łoby p o ­ m in ąć k tó re ś z w y m ien io n y ch zagadnień, p rz y n a jm n ie j w te j jego specy fik acji, w k tó re j ju ż tu zo stała zasygnalizow ana. P o s ta ra m się p rz e to n aszkicow ać odnośną p ro b le m a ty k ę w za k re sie je d y n ie ta k im , ja k i w y d a je się nieodzow ny do sp e łn ie n ia ro li usługow ej m etodologii, dla s p ra w d otąd p o ruszanych.

P ie rw sz a s p ra w a to kon cep cja filożofii. Is tn ie ją ró żn e kon cep cje filo ­ zofii. W szystko się w p ra w d zie n az y w a filozofią, ale p o zn a n ie filozoficz­ n e w ty c h różn y ch u ję cia ch ta k dalece odbiego od siebie, że w sp ó ln a nazw a filozofia je s t p ra w ie w ieloznacznym te rm in em . F ilozofia k la ­ syczna też n ie je s t je d n o lita . U jęcie filozofii ja k o n a u k i o n a u k a c h (pozytyw istyczna koncepcja), k o n ce p cja filozofii ja k o ro zw ażań w ogóle

(14)

n a d p o znaniem ,albo kon cep cji filozofii ja k o z a sta n a w ia n ie się,, r e ­ fle k s ja n a d b ardzo ogólnym i sp raw am i, a w reszcie ja k ie ś uogólnie­ n ie sy n te ty z u ją c e r e z u lta ty n a u k — to są k o n ce p cje nieklasyczne. A le w klasy czn y ch k o n ce p cjac h filozofii też są zasadnicze różnice. P o ­ w o d u ją one to, że w y n ik p o zn a n ia filozoficznego m oże stan o w ić bądź n ie o b a la ln e poznanie, bądź obalalne. A w ięc poznanie, k tó re je s t k o ­ n ieczne albo inaczej — p e w n e i zarazem u n iw ersa ln e, bądź też m oże to być p o zn a n ie hipotetyczne. Od czego to zależy. D y sk u sja toczy się t u o to, co m a być p rze d m io te m filozofii, celem filozofii, m eto d ą filo ­ zofii. I od tego zależą te ró żn e k o n ce p cje filozofii. W k o n k re tn y m n a ­ szym p rz y p a d k u chodzi o ta k ą kon cep cję filozofii, k tó ra d aje poznanie n ie o b a la ln e tzn. pew ne, konieczne i u n iw ersa ln e. U n iw ersaln e, bo p r o ­ b lem istn ie n ia B oga n ie m oże się m ieścić w ja k im ś z a m k n ię ty m w y ­ c in k u rzeczyw istości, lecz m usi dotyczyć w szystkiego, co je s t bytem . W artościow e w p ro b lem ie Boga będzie je d y n ie w te d y poznanie, jeżeli n ie ty lk o będzie praw d o p o d o b n e, ale będzie w ła śn ie nieo b alaln e. Nie m a pow odów do rez y g n acji z g ó ry 'z ta k ie j w iedzy. W obec tego z p u n k tu o d p ad a ją w szelkie ta k ie kon cep cje filozofii, k tó re nie z a k ła d a ją sobie, że m a ją dać w łaśn ie p o zn an ie ogólne i konieczne. P ow iedzenie, że filo ­ zofia m oże być re fle k s ją n a d dośw iadczeniem , n ie w iele jeszcze m ówi. Z ależy to bow iem od tego, ja k a będzie re fle k s ja . M ożna robić k o n te m ­ p la c ję n a d dośw iadczeniem , jeżeli n ie będzie d o k ład n ie o k reślony i k o n tro lo w a n y jej sposób, to n ie z a g w a ra n tu je się w arto śc i i re z u lta ­ to m poznaw czym . T ok ro zu m o w a n ia w y k o n a n y n ad d an y m i dośw iad­ czenia m u si być zh a rm o n izo w a n y z c h a ra k te re m tego dośw iadczenia. N ie k aż d y p u n k t w y jśc ia g w a ra n tu je w y n ik poznaw czy o n ie p o w ą tp ie - w aln e j w artości.

W śród dyscy p lin filozoficznych w y ró ż n ia się ró żn e działy filozofii. I znow u ro d zi się p y ta n ie , w ja k im dziale filozofii m a się znaleźć p ro b lem istn ie n ia Boga. Czy w dziale filozofi p rzy ro d y , czy m e tafiz y k i, czy w osobnej d y scyplinie?

C h a ra k te r filozoficznej p ro b le m a ty k i Boga, d ecyduje, że m usi się ona znaleźć w m etafizyce. Nie będzie w te d y u w a ru n k o w a n a ja k ą ś w cześn iejszą k o n ce p cją Boga. To je st bard zo w ażne. T u było bow iem po w iedziane ta k : dla w ierzącego będzie to p rze k o n u jąc e, ale dla n ie ­ w ierzącego będzie to n ie p rzek o n u jące. Nie ty lk o dlatego, że m a in n ą kon cep cję filozoficzną istn ien ia, lecz ta k ż e dlatego, że n ie w ierzą cy nie będzie w ied z ia ł dlaczego m u si szukać k o n cep cji B oga w w y ja ś n ia n iu ru ch u . Otóż to. P rzecież k to ś m oże u p ra w ia ć fizykę, n ie w iedząc w cale o kon cep cji Boga i będzie fizykiem zn akom itym . I nie p o trz e b a m u tego w y jaśn iać. P o d o b n ie m a być z filozofią Boga. Na g ru n c ie ta k ie j n a u k i m usi się za g ad n ien ie istn ie n ia B oga p ostaw ić, żeby sam a p ro ­ b le m a ty k a w te j n au ce zm uszała do dojścia do Boga, a n ie żeby m ożna

(15)

tę n a u k ę u p raw ia ć i nie rozw iązy w ać tego p ro b lem u . T ak ą n a u k ą je st w łaśn ie te o ria, k tó ra z a jm u je się b y te m w ogóle. A b y t w ogóle m usi ro zciągać się też n a b y t ab so lu tn y . M usi go ja k o ś tłum aczyć. W ięcej — n ie da się w y jaśn ić do ko ń ca jak ieg o k o lw iek fa k tu istn ie n ia bez ko ­ niecznego p rz y ję c ia istn ie n ia A bsolutu. D latego w iększość filozofów k lasy cz n y ch p o stu lu je dzisiaj, żeby p ro b lem istn ie n ia B oga r o z p a rty - w ać w m etafizyce. I nie sta w ia m y go ta m ja k o p ro b le m u istn ie n ia Boga ■— czy Bóg istn ie je ? Nie. P o z n a je się k o n k re tn y b y t i żeby go osta te czn ie w ytłu m aczy ć, czy się chce czy n ie chce, m u si się p rzy ją ć A bsolut. J a k te n A b so lu t pojąć, jego n a tu rę bliżej o kreślić, m ożna się różnić. A le ja k się chce n a p ra w d ę dogłębnie tłu m aczy ć b yt, to nie da się pom inąć p ro b le m u eg zy sten cji A bsolutu. A w ięc p ro b lem istn ie n ia Boga n ależ y z n a tu ry do m etafizyki.

T eraz sp ra w a sto su n k u filozofii do tzw . n a u k szczegółow ych. P ro b le m b ard z o często d y sk u to w an y . W ja k im sto su n k u m e ta fiz y k a k lasy czn a po zo staje do n a u k szczegółow ych. R elacja m e tafiz y k i, nie ogólnej, ty lk o poszczególnych je j działów , do n a u k szczegółow ych, je s t p o w ied z ia ł­ bym tru d n ie js z a do u sta le n ia . A le n as to n ie obchodzi. O bchodzi nas m e ta fiz y k a ogólna, k tó r a z a jm u je się b y te m w ogóle. T u ta j zaś trz e b a z n acisk iem podk reślić, że epistem ologiczny zw iązek z n a u k a m i szcze­ gółow ym i je s t żaden. A le zw iązek te n je s t żaden m etodologicznie tzn., że an i m e ta fiz y k a n ie z a k ła d a p rz e sła n e k z n a u k szczegółow ych, ani n ie p rz e jm u je sp e cja ln y ch sposobów ro zu m o w a n ia z n a u k szczegóło­ w ych. T e są w spólne, nie tylk o dla n a u k szczegółow ych, ale d la b a r ­ dzo w ielu dziedzin. N ie k o rz y sta się z n a u k , co je st tu n ajw ażn iejsze, jeżeli chodzi o tzw . pojęcia. D laczego ta k je st? Bo m e ta fiz y k a k la ­ syczna (i tu ta j pow iem y coś o przed m io cie m e tafiz y k i k lasycznej), n ie z a jm u je się ta k im asp ek te m rzeczyw istości, k tó ry m z a jm u ją się n a u k i szczegółowe. J a k to m ożliw e, przecież m e ta fiz y k a z a jm u je się w szy st­ kim . O w szem , in te re s u je się b y te m każdym , a n a u k i szczegółow e ty lk o n ie k tó ry m i jego ro d za jam i, cząstkow ym i a s p e k ta m i w rzeczyw istości. A le m e ta fiz y k a z a jm u ją c się k ażd y m bytem , b a d a go n ie z ty c h p u n k ­ tó w w id zen ia co n a u k i, nie su m u je a sp ek tó w n a u k szczegółow ych. M ożliw e je st to dlatego, że m e ta fiz y k a bierze pod uw agę b ard z o szcze­ gólny a s p e k t całej rzeczyw istości, n ie zm iern ie p ro sty , n ie b o g aty jeżeli chodzi o jakościow e uposażenie rzeczyw istości. N au k i szczegółow e z a j­ m u ją się rzeczyw istością od stro n y ja k b y jakościow ej, w zględnie iloś­ ciow ej. M e tafiz y k a n a to m ia st docieka ostatecznego sensu z r a c ji św ia ta od stro n y bytow ej.

Co to znaczy a s p e k ty jakościow e? Otóż bierze pod uw agę to, co w szerokim sensie n az y w a się cechą, k w a lifik a c ją , s tr u k tu r ą , re la c ją . N ato m iast m e ta fiz y k a b ierze szczególny a s p e k t rzeczyw istości, a m ia ­ now icie istn ie n ie w ogóle rzeczyw istości. Co to znaczy? To w ła śn ie

(16)

sły n n e p y ta n ie , dlaczego coś w ogóle istn ie je jeśli n ie m u si istn ieć ? J a k n a nie odpow iada filozof? S zu k a n ajg łęb szy ch ra c ji, w s tr u k tu r z e rz e ­ czyw istości, ale od te j w łaśn ie stro n y istn ie n ia rzeczyw istości w ogóle. A to je s t dziedziną, k tó rą się nie z a jm u je ża d n a z n a u k szczegółow ych.

S łyszeliśm y dzisiaj o genezie w ogóle ru ch u . M etafizyk pow ie, że „geneza w ogóle istn ie n ia czegoś”, to je st już sfo rm u ło w an ie p o śre d n ie m iędzy m e ta fiz y k ą a fizyką. M ożna je ro zu m ieć ściśle m etafizycznie, a le m ożna jeszcze w idzieć w n im w y ra ż e n ie sensow ne n a te re n ie fizyki. J e s t cała m a sa problem ów , k tó re są ja k b y w y n ik ie m sz u k a n ia p ołącze­ n ia m iędzy n a u k ą a filozofią. Bo u p ra w ia ją c y n a u k i szczegółow e ja k o osoba, nie jako fizyk, chce filozofow ać i często filozofuje. S p ra w y ta k ie bard zo dla św iato p o g ląd u zasadnicze obchodzą go żywo. W ydaje m u się, że języ k potoczny będzie tą płaszczyzną p o ro zu m ien ia się fizy k a z m etafizy k iem . To się ta k ty lk o m ów i. Ję zy k potoczny sta n o w i p ła sz ­ czyznę poro zu m ien ia ty lk o pozornie. T ak ie słow a, ja k ru ch , b y t, isto ta , n a tu ra itp. m a ją zasadniczo in n e zn aczenie w m ow ie p otocznej oraz filozofii a n a w e t w różn y ch sy stem a ch filozoficznych. S zu k an ie ję zy k a w spólnego m iędzy potocznym , fizy k a ln y m i m e tafiz y cz n y m je s t n ie ­ porozum ieniem . To je st ty lk o d obra chęć, k tó ra d aje pozo rn e re z u lta ty . T ak ie filozofow anie żadnego fachow ca n ie zad aw ala, bo n ie g w a r a n ­ tu je m etodologicznej p o p raw n o ści rob o ty . A ni fizj'k jako fizyk nie uzna p o p raw n o ści p o sta w ien ia p ro b lem u o genezę istn ie n ia w ogóle ru c h u , a n i m e tafiz y k n ie zgodzi się n a ta k ie sfo rm u ło w an ie. T łu m aczenie b y tu zm iennego m u si on sfo rm u ło w ać w sobie w łaściw y ch te rm in a c h . S zu k an ie ra c ji zm iany w s tr u k tu r z e w e w n ę trz n e j b y tu w y m ag a od te j stro n y w ła śn ie odróżnienia: istn ie n ia , isto ty , m ożności, a k tu itd. S ą to ściśle m etafizyczne pojęcia. A te ra z pow iedzm y, że m e ta fiz y k chce u ży ­ w ać po jęcia ru c h u , ale uw aża, że an i p rz y pom ocy m ożności i ak tu , an i in n y c h te rm in ó w ściśle m etafizycznych nie m oże tego zdefiniow ać, ty lk o o k reśli ja k o ś inaczej. Czy będzie on m ógł d alej u p ra w ia ć k lasy czn ą m e tafiz y k ę? A le pow iedzm y, ja k słyszeliśm y, że m ożna inaczej d e te rm i­ now ać p o ję cia m etafizyczne. M ożna b ra ć p o ję cia z fizy k i i „analogizo- w a ć ” je tzn. p rz e tra n sp o n o w a ć n a po jęcie m etafizy k i. Co to znaczy p rze tra n sp o n o w a ć ? P rz y tra n sp o n o w a n iu jednego p ojęcia z je d n ej dzie­ dziny do d ru g iej trz e b a p a m iętać o ty m , że in n y a s p e k t rzeczyw istości je s t p rze d m io te m je d n ej n au k i, a in n y d ru g iej. T ran sp o n o w ać przeto z n a ­ czy przen ieść oznaczanie słow a n a in n y asp ek t. Je że li p rzenosić n a in n y asp ek t, to po co z ta m te g o p rzenosić n a ten . L ep iej po p ro stu pow iedzieć, że p o zo staje ty lk o słowo, bo sens trz e b a zasadniczo zm ienić, ab y w ła ś­ ciw ie odnieść słowo do odm iennego ty p u desygnatów . D latego n ie k tó rzy w olą w zw iązku z ty m m ów ić, że filozofia zależy od n a u k genetycznie, bodźcow o, co b a d a raczej psychologia filozofa. A w ięc za m ia st zależności m etodologicznej, zależność psychologiczna. Zgoda. N ie w idzę je d n a k

(17)

p o d sta w do u ży w a n ia te rm in u zależności p o śred n ia . Co to je s t bow iem zależność p o śred n ia ? Z a p o śred n ic tw em czego? P o w ied ze n ie zależność p o śre d n ia , je śli bliżej n ie zo stan ie zd e te rm in o w a n e, nic m etodologow i n ie pow ie. A lbo też, jeżeli k to ś pow ie, że tru d n o w y k o n ać ja k ie ś ro zu ­ m o w an ia m etafizy czn e pozbaw ione p o d te k stu fizycznego, to je s t p rz y ­ pom nienie, że fizyk w iąże z ty m i sam y m i słow am i zu p e łn ie in n ą treść. Cóż to innego bow iem znaczy p o d te k st fizyczny? N ajp ra w d o p o d o b n iej chodzi o psychologiczne podłoże. No to w ty m se n sie ta k m ożna m ów ić, ale w m etodologicznym znaczeniu zależności tu jeszcze nie w idać. Z re sz tą trz e b a ró w n ież dom yślać się p o d te k stu ję zy k a potocznego, bo te rm in y : m ożność, ak t, b yt, istn ien ie, isto ta itp. też w ję zy k u potocz­ nym w y stę p u ją . Czy je d n a k pam ięć o ty c h p o d te k sta c h pom aga ro z u ­ m ow aniom m etafizy czn y m ? R aczej przeszkadza.

T eraz p rzechodzim y do sp ra w y zależności m e ta fiz y k i od fizyki w tzw . p u n k cie w y jśc ia dow odu istn ie n ia Boga.

S zo k u jące je s t pow iedzenie, że w p u n k cie w y jśc ia m e ta fiz y k i od­ rz u c a się d an e dośw iadczenia n aukow ego n a korzyść potocznego, t e r ­ m in y n a u k o w e n a rzecz potocznych. Czyż m ożna w ychodzić od te rm in u niep recy zy jn eg o , tak ieg o p ry m ity w n e g o , w ziętego z dośw iadczenia potocznego, jeżeli n a rz u c a ją się p rec y zy jn ie w y p ra c o w a n e n au k o w e te rm in y ? Otóż n a u k i szczegółow e z a jm u ją się jakościow ą s tro n ą rze czy ­ w istości. P od ty m k ą te m p re c y z u ją te te rm in y . T ym czasem m e tafiz y k a dotyczy zu p ełn ie innego a s p e k tu rzeczyw istości. D latego sw oje p ojęcia u ra b ia w oparciu o in n y m a te ria ł em p iry czn y niż fizyka. S tąd k o rz y ­ s ta n ie z fizy k aln eg o o p rac o w a n ia dan y ch dośw iadczenia nie u ła tw ia u p ra w ia n ia m etafizy k i, a m oże n a w e t p rzyczynić się do z a ta rc ia ró ż ­ n icy p rze d m io tu oraz a p a r a tu pojęciow ego w fizyce i m etafizyce. T ak w ięc bogactw o w m a te ria le d ośw iadczalnym i k ry ty cy z m w jego o p ra ­ cow an iu fiz y k a ln y m n ie sta n o w ią ty c h w alo ró w w o d n ie sie n iu do m e ­ ta fizy k i, bo w y stę p u ją w in n e j płaszczyźnie. P ow iedziano, że zachodzi zależność m e tafiz y k i w p u n k c ie w y jśc ia nie od te o rii fiz y k a ln e j, bo ona je s t h ip o te ty c zn a , a le od fa k tó w n au k o w o opraco w an y ch , a fa k ty i te o ria, to są rzeczy różne. T ak ie tłu m ac ze n ie je s t ab s o lu tn ie n ie do p rz y ję c ia dla m etodologa. F a k ty n a u k o w e są w y rażo n e w term in o lo g ii teorii. N ie m oże być f a k t n au k o w y o p isan y inaczej ja k w ję zy k u w ła ś­ ciw ym dla całej teorii. P o zo rn ie o d różnia się ty lk o język fa k tó w od ję zy k a teorii. K ażdy m etodolog n a u k p rzy ro d n icz y ch dobrze w ie ja k m ocno w iążą się fa k ty i te o ria. M a to m iejsce, gdy chodzi o obalalność teo rii. Z d an ie o b se rw ac y jn e m oże obalić teo rię. A le m ogę odrzucić te o rię a zachow ać to zdanie o b serw acy jn e. O ddzielenie p rze to języka te o rii i fa k tó w je s t w cale n ie do przyjęcia.

N astępnie, w n a u k a c h szczegółow ych, poniew aż od jakościow ej stro n y b ie rz em y rzeczyw istość, n ie m ożem y dokonać tra n sc e n d e n c ji czy e x tra

(18)

-p o la cji -poza te n ty -p dziedziny, k tó ry d an y je s t w -p u n k cie w yjścia. O na sta n o w i p ew ie n m odel p o d sta w o w y dla ja k ie jk o lw ie k teorii. T y m ­ czasem w m e tafiz y ce n ie m u sim y ta k ie j g ra n ic y p ostaw ić. O b iera się ta k i a s p e k t rzeczyw istości, żeby nie b y ł o g raniczony ja k im iś ja k o ścio ­ w y m i k w a lifik a c ja m i. T ak w łaśn ie m a się sp ra w a z ogóln o -eg zy sten - cja ln ą stro n ą d an ej rzeczyw istości. P o zw ala ona n a tzw. ontyczną tran sc e n d e n c ję . W sz u k an iu o stateczn y ch r a c ji w olno iść ta k daleko, ja k daleko sięga ja k ik o lw ie k byt. J a k tw o rzę p ojęcie b y tu , ty lk o ja k o b y tu , czyli że coś istn ieje, to albo coś istn ie je i w te d y ju ż je s t b y te m aibo jeżeli nie, to n ie m a bytu . T ak ie tw ie rd z e n ie n ie m a żadnych g ran ic z d e te rm in o w a n y ch dan y m i d ośw iadczenia w yjściow ego. M e ta ­ fizyk p rze to n ie m a p ro b le m u g ranic, skończoności lub nieskończoności św ia ta w sensie ja k i może m ieć, ale nie m usi p rzy ro d n ik . A w ięc i pod ty m w zględem zachodzi ró żn ic a m iędzy m e ta fiz y k ą a n a u k a m i szczegó­ łow ym i.

P ro b le m a rg u m e n ta c ji filozoficznej. P ow iedziano o u z a sa d n ia n iu filo ­ zoficznym , że to n ie je s t dow ód w ścisłym sensie, ale a rg u m e n ta c ja . S p ra w a n azw nie je s t isto tn a, a le w ty m p rz y p a d k u ogólnie p rz y ję ta je s t raczej in n a te rm inologia. P rz y jęło się m ów ić, że jeżeli w u z a sa d n ie ­ n iu w y stę p u ją ty lk o ro zu m o w a n ia n iezaw odne, to ono m oże być n a ­ zw ane dow odem . R ozum ow ania są w ted y podm iotow o n ie zrela ty w iz o - w an e an i do odbiorcy, an i do nadaw cy. Czy m u si być zaw sze ro zu m o w a­ n ie ty lk o d e d u k c ją fo rm a ln ą , o p a rtą n a logice, to podlega dyskusji. Je d n i m ów ią że ta k , a d ru d zy się te m u sp rze ciw ia ją , a le w te j chw ili to nie je s t isto tn e. Z daw ać sobie trz e b a ty lk o sp ra w ę , że a rg u m e n ta c ja m a zaw sze m o m en t ro zu m o w a n ia su b ie k ty w n eg o tzn. dla kogoś lub przez kogoś. A w ięc w p ły w am y w ted y n a p rz e k o n a n ie czyjeś. G dy a r g u ­ m e n ta c ja je d y n ie ta k i m o m en t osobow y uw zględnia, to zowie się p e r ­ sw azją. A rg u m e n ta c ja m oże być ty lk o p ersw a z ją , a m oże być rów n ież ra c jo n a ln ą a rg u m e n ta c ją o b ie k ty w n ą, gdy uw zg lęd n ia ta k ż e m o m en t w ażny p rzedm iotow o i p o słu g u je się a rg u m e n ta m i ra c jo n a ln y m i. W arto zauw ażyć, że te ra z je s t m oda m ów ienia o ra c jo n a ln y c h arg u m e n tac h , o p rac o w u je się n a w e t te o rię a rg u m e n ta c ji dla filozofii. S tąd p ra w d o ­ p odobnie pochodzi te n d e n c ja do m n ie m a n ia, że w filozofii w y stę p u je a rg u m e n ta c ja . P rzeciw k o te m u m ożna n ie p ro testo w a ć, o ile ta a r g u ­ m e n ta c ja nie je s t je d y n ie p ersw a z ją , ale sta n o w i u za sa d n ien ie obiek ­ ty w n ie konieczne. C hciałbym tu zw rócić uw agę jeszcze n a jedno: ro z u ­ m o w an ie żeby było niezaw odne, tzn. żeby m ożna było n ie p o w ą tp ie w a ln ie w nioskow ać, m usi zaw ierać konieczny zw iązek, n a k tó ry m się o p iera p rze jście z jednego do drugiego zdania. Otóż zw iązki ta k ie m ogą być fo rm a ln e , z a re je stro w a n e w p ra w a c h lu b reg u ła c h logiki. N iekiedy zaś zw iązki re a ln e n ie w y ra żo n e w p ro st w logice są p o d sta w ą do n ie ­ zaw odnego w nioskow ania. Od stro n y fo rm a ln e j m ożna je n azw ać r e

(19)

la c ja m i je d n o -jed n o zn a cz n y m i lu b w ielo -jed n o zn aczn y m i. Otóż a r g u ­ m e n ta c ja o p a rta n a ta k ic h w łaśn ie re la c ja c h m oże daw ać w nioski n iezaw odne, jeśli język je st dostatecznie zd e te rm in o w a n y .

P rzech o d zim y te ra z do k o n k re tn y c h s p ra w zw iązan y ch z dow odem k in e ty cz n y m n a istn ie n ie Boga. S p ra w a kon cep cji ru c h u , k tó ry m a być p u n k te m w yjścia. Z tego, co ju ż p ow iedziałem ja sn e jest, że ja k iek o lw iek tw ie rd z e n ie o ru ch u , ab y znalazło się zasad n ie w p u n k cie w y jścia, ab y stan o w iło p rz e sła n k ę ro zu m o w a n ia a rg u m e n ta c ji m e tafiz y cz n ej, ru c h m usi być p o ję ty ty lk o m etafizycznie, inaczej ro zu m o w a n ie nie zostanie p rze p ro w ad z o n e w je d n y m języku. P y ta m y się te ra z , czy to pojęcie ru c h u m etafizycznego u tw o rzy ć w drodze o p era cji n azw an ej ja k im ś tra n sp o n o w a n ie m p ojęcia ru c h u z fizyki? N ie w y d a je się to p otrzebne. P o jęcie r u c h u z fizyki je s t p rec y zy jn ie jsz e w p ew n y m aspekcie. Czyni dow ód b a rd z ie j k o m u n ik a ty w n y m dla fizyków . A toli w y g ląd a ta k sp ra w a pozornie, bo fizyk n ie zrobi te j tran sp o z y cji. A ja k będzie ją fak ty c z n ie w ykon y w ał, to w te d y s ta je się filozofem . W ów czas zaś nie p o trz e b a tego z fizy k i robić, to znaczy — n ie k o rz y sta z tre śc i fizy ­ k a ln e j, ale m usi zaczerp n ąć now ą tre ść z d ośw iadczenia innego. D la­ czego ta k je st? J a sp e cja ln ie p y ta łe m się w czasie d y sk u sji o n a tu rę , "o genezę ru ch u . P y ta n ia sta w iałem , żeby u w y ra źn ić różnice ja k ie za­

chodzą m iędzy fizy k a m i a filozofam i w sp raw ie po jęcia ru c h u ; a k c e n ­ tu ją oni zup ełn ie in n e m om enty. M etafizyk m usi m im o w szystko w y ­ razić ru c h w p o ję cia ch ty p o w y ch dla m e tafiz y k i, a czy p o trz e b u je fizy k i do tego, ab y stw o rzy ć sw oje ta k b ardzo p ro ste u ję cie ru ch u ; b ard z o p ro ste pojęcie, bo ja k a k o lw ie k zm iana. A le słow o zm ian a je st potoczne. P o d k ła d a się pod n ie specyficzną treść. O zm ian ie m ów i się ja k o a k tu a liz a c ji m ożności. A k tu a liz a c ja n ie w p otocznym sensie. A k tu a liz a c ja ta pochodzi od słow a ac tu s i m usi być ta k b ra n a , ta k ja k je st w m etafizy ce w zięty ak t, bo inaczej n ie będzie m e tafiz y cz n e p o ­ jęcie ru ch u . A k tu a liz a c ja m ożności to ja k a k o lw ie k zm iana. A w ięc od­ p a d a p roblem , czy ru c h je s t w m ikrokosm osie, czy ru c h je st ta k i a ta k i, lu b ja k ie są ro d z a je ru c h u , czy p rz y słu g u je k aż d ej m a te rii czy nie. U siło w an ia r e f e r a tu szły w ty m k ie ru n k u , że A ry sto te le s ta k p o ją ł ru c h i później m ia ł k łopot z tym . Otóż k ło p o ty ro d ziły się z fizy k a ln ą in te r p re ta c ją ru c h u u S ta g iry ty . M etafizy k o w i n ie p o trz e b n y ta k że p ro b lem z tą nieskończonością serii. Bo jeżeli stw ie rd z am , że istn ie je ja k iś ru ch , a w ięc m ożność i ak t, m ożność a k tu a liz u ją c a się, to znaczy, że n ie m a sam ego ak tu . A ja k nie m a sam ego a k tu to a k tu a liz a c ja m oż­ ności m usi m ieć ak t, k tó r y ju ż n ie będzie p o trze b o w ał a k tu a liz a c ji, bo będzie sam y m ak tem . I nic w ięcej m e ta fiz y k n ie chce w ykazać. G ra n ic nie za k reśla , gdzie je st te n ak t, an i czasowo, an i p rze strz e n n ie , dlatego pro b lem nieskończoności, skończoności, se rii ru ch ó w , nieskończenie licznych p o ru sza n y ch m otorów , nie p o trz e b a rozw ażać. M etafizyk to

Cytaty

Powiązane dokumenty

EMA can be used to support the outlined policy design approach by generating the ensemble of transient scenarios, by exploring the performance of actions over this ensemble

Op basis van schattingen over de vaste en variabele bijkomende woonuitgaven, de gemeentelijke heffmgen en de minimale uitgaven aan levensonderhoud zoals het NIBUD

Subsequently these forecasts will be judgmentally adjusted by the company´s experts of demand planning to take into account exceptional circumstances expected over the

Location map showing the tracl<s of the leeway drift objects at the three loca- tions studied; Chuuk (FSM).. Puluwat (FSM) and Guam. large

08.30 Veilig werken met elektri­ sche Installaties; P.M. 12.29 Milieuprijs voor

Finally the analyzed measurement data and the results from the automated decision making and predictions are used to determine the type of maintenance action a tram

Dalsze prace – podobne jak w roku 2006 (zebranie i opracowanie materiału, skład pisma, przeprowadzenie korekty, nadzór nad procesem drukowania, troska o środki

It begins by in- vesting in HR analytics (Big data) for choosing and qualifying efficient leadership, then the environment will promote corporate entrepreneurship that will encourage