• Nie Znaleziono Wyników

"Zawisza Czarny" Słowackiego : ustalenie układu dzieła

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Zawisza Czarny" Słowackiego : ustalenie układu dzieła"

Copied!
51
0
0

Pełen tekst

(1)

Juliusz Kleiner

"Zawisza Czarny" Słowackiego :

ustalenie układu dzieła

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 45/2, 305-354

(2)

I.

R

O

Z

P

R

A

W

Y

JULIUSZ KLEINER

„ZAWISZA CZARNY“ SŁOWACKIEGO

USTALEN IE UKŁADU DZIEŁA

Skonstruowanie tekstu Zawiszy Czarnego tak, by czytelnik otrzy­ m ał całość odpowiadającą intencjom poety lub też zespół kilku cało­ ści tego rodzaju, nasuw a niezwykle wielkie trudności, chwilowo zda­ jące się niepokonalnymi. A utograf obejm ujący dzisiaj k art czter­ dzieści dwie i włączoną między nie dodatkową małą karteczkę, a nadto poza obrębem oprawionego tom u rękopiśmiennego (rkps 4731 Bibl. Zakładu im. Ossolińskich PAN) kilkuwierszowe uryw ki karty, co pierw otnie przeznaczona była na k artę tytułow ą Beatryks

Cenci, i dwa oddarte szczątki — autograf ten jest przede wszystkim

mocno zdefektowany, poza tym zaś przedstaw ia zawiły chaos. Nie­ kiedy jednolicie snują się sceny poprzez szereg stron, niekiedy wszakże ta sama strona mieści różne, nie związane między sobą urywki. Słowacki — m ając już czy to napisaną całość, czy gotowy plan — coraz to inną scenę, coraz to inny ustęp tw orzył lub prze­ tw arzał — podobnie jak to czynił Mickiewicz, gdy kształtował ostat­ nie księgi Pana Tadeusza. Toteż niejednokrotnie badanie kolejności pisania tekstów nie daje obiektywnych wskazówek i trzeba ich do­ piero szukać — nie wiadomo, czy z w ynikiem pewnym — w ana­ lizie treści. Bardziej niż w zakresie innych dzieł poety — grozi nie­ bezpieczeństwo, iż rekonstrukcja czy konstrukcja ostateczna może pozostać hipotetyczna.

Chcąc od subiektywizm u wydawcy i od hipotez uchronić się jak najskuteczniej, za punkt wyjścia trzeba brać dane w autografie więk­ sze całości o charakterze ciągłego, jednolitego kształtowania.

Idąc tokiem liczbowania k art — niestety nie mającego cechy autentyczności, nie pochodzącego od twórcy — znajdujem y zaraz na pierwszych kilkunastu kartach taką ciągłość. Jeśli się w yelim inuje mylnie oznaczoną k artę \ to na k. 1— 12 nieprzerw anie trw a tekst

1 Że to o z n a c z e n ie m y ln e , z a z n a c z y ł już W ik to r H a h n . Zob. J. S ł o w a c k i , Dzieła. T. 9. L w ów 1909, s. 367.

(3)

3Ö6 J U L IU S Z K L E IN E R

scen, które od Chóru ukazującego Zawiszę na tle bitwy grunw aldz­ kiej przechodzą do rozmowy z Jagiełłą na tem at rycerza i „serdecz­ nego śm iechu“, co go ogarnął, i do w ystąpienia samego Zawiszy wo­ bec króla; po nowych w ierszach Chóru każą Cygalemu opowiadać cesarzowi Zygm untowi o klęsce Krzyżaków i tryum fie Jagiełły; wiodą potem do Sanoka, gdzie Lirenka czyta Laurze list starosty Sanockiego zapow iadający przybycie „wielkiego człowieka“ i gdzie jawi się Zawisza przed L aurą i o M andule jej mówi i o swoim obłą­ kaniu „przez ciemne duchy“, po czym toczy się dialog między Gnie­ woszem a Głupcem, gierm kiem Zawiszy, tem atem zaś jest przygoda bohatera polskiego w Czechach. N astępuje przekreślona rozmowa Laury z bohaterem i strofy Chóru o rycerzu „przy cudnej dziewi­ cy“. Ponieważ Cygali w ystępow ał poprzednio, więc kontynuacją te j­ że całości zdaje się k. l l v ze sceną przybycia Cygalego względnie Czygalego; dalej zaś przedstaw ione jest przybycie do zamku Sanoc­ kiego, który m a przy sobie chorego psychicznie bohatera, i spotka­ nie Laury z Zawiszą. Na k. 12v ciągłość się urywa, bo wpisany jest fragm ent poematu filozoficznego, w raca jednak na k. 13r, gdy pona­ w iają się słowa Chóru o rycerzu i dziewicy i gdy zaczyna się scena, w której głos zabiera rządca zamku — Gniewosz. Ale nie jest to kontynuacja wszystkich scen poprzednich: skoro Sanocki sam przy­ prowadza Zawiszę, więc widocznie poeta zarzucił scenę zapowiedzi listownej i dalsze ustępy z pobytem bohatera związane, a na ich miejsce dał odmienne opracowanie na dalszych stronach od k. l l v do k. 13r włącznie.

Druga obszerniejsza całość, pomimo kreśleń i poprawek m ająca charakter starannie i spokojnie sporządzonego czystopisu, to k arty od 18 do 23. Słowami „Panno... to bardzo być może“ zaczyna się dia­ log Głupca z Laurą. Potem Zawisza, stwierdziwszy: „W zamczysku mi tu dano cudowne m ięszkanie“, otw iera serce przed Mandułą. Zm ieniają się osoby i Lirenka czyta Laurze list Sanockiego o m a­ kacie, której cesarz zapragnął, i przypisek o księciu^konkurencie. Długi dialog Laury i Zawiszy w ypełnia strony dalsze, a wreszcie jego przemowa do M anfrediego, tchnąca serdecznym uczuciem. Wszystko to stanowi całość wykończoną artystycznie. W związku z nią pozostaje niem niej starann ie wykończona k. 24r z monolo­ giem: „Zdaje się, że mię ta panna k ap tu je“ — i dyskusja z Dzia­ dem, która na k. 24v mniej zadowala poetę i zmienia się w szkic kreślony i modyfikowany.

(4)

„ Z A W IS Z A C Z A R N Y “ 307

Nie tak obszerna, ale w każdym razie trzy rozmowy obejmująca jako zespół ciągły i jednolity, jest całość, k tórą mieści k. 26 i 25r wraz z kilku wierszami n a stronie drugiej. W ydawcy dotychczasowi rozrywali ten zespół i nie zorientow ali się również, że półarkusz mylnie został złożony, że rzekoma k. 25 n astęp uje po 26. K arta 26 zawiera ostrzeżenie, które Trynitarz, będący ojcem praw dziw ym Laury, słyszy z ust Zorainy, swej daw nej wyibawicielki, kryjącej się teraz pod postacią Manduły. Bezpośrednio łączy się z tą sceną (L, sc. 9; W2, red. I, sc. 5 ) 2 dialog Zawiszy i Laury .(„Cudowne da­

łaś mi na wieży mięszkanie“ — L, w ariant X; W2, odmiana XI);

po nim zjaw ia się Dziad ze słowem: „R ycerzu“. — „Ha żebrak ja ­ kiś...“ stw ierdza bohater; rozmowę dalszą obydwu poeta na tej stro ­ nie przekreślił, ale — czego 'nie zauważono — kontynuuje ją w ła­ śnie n a karcie poprzedniej: „Dam cii jedną radę...“ — „Odkądże to żebraki przychodzą dawać rady rycerzom ?“ Błędnie traktow ano tę kontynuację jako zupełnie odrębny fragm ent (L, war. IX; W2,

odm. VI). To, co po kilku wierszach Zawiszy na k. 25v zajm uje resztę strony, jest dopisane później i nie może być uważane za ustęp łączący się ze wspomnianą całością.

Jednolity zespół dają wreszcie k a rty 37—42. Są to sceny roz­ gryw ające się w obozie cesarskim: rozmowa rycerzy należących do arm ii cesarza i wmieszanie się Laury w przebraniu żaka w ędrow ­ nego, rozmowa Trynitarza z Zawiszą w obecności żaka, czyli Laury, pojawienie się Sanockiego dającego polecenie husarzom polskim, przekreślona scena, w której Trynitarz przypom ina Sanockiemu jego wielką winę i wyjawia, że jest jego bratem , wreszcie na zdefekto­ wanej karcie ostatniej — wiersze L aury odbijające od prozy stron poprzednich.

Przeglądając resztę autografu n atrafia się na dwie karty, które i zewnętrznie sposobem pisania, i prozą p an u jącą (przerw aną tylko raz jeden przez dziesięciowierszowy ustęp), i miejscem akcji, któ­ rym jest obóz cesarza, i treścią przywodzą n a myśl k arty końcowe. Idzie o k. 16 i 17. Na początku — słowa jakiegoś Chóru duchów, po nich przemowa cesarza, oddanie Zawiszy ofiarowanej przez p a ­ pieża chorągwi krzyżowej, relacja M anfrediego o wspaniałym, zbliżającym się hufcu polskiej husarii, w reszcie przybycie Sanoc­

2 W d a lsz y c h w y w o d a c h literą L o zn a cza m y : J. S ł o w a c k i , Dzie ła. T. 9. L w ów 1909. O prać. W ik to r H a h n . — L iterą W2 o zn a c za m y : J. S ł o w a c k i ,

Dzie ła. W y d . 2. T. 10. W r o cła w 1952. O prać. Z d z isła w L i b e r a . O b y d w a to m y za w ier a ją Z a w i s z ę C z a r n e g o . W y d a n ie L to lw o w s k ie w y d a n ie ju b ile u s z o w e .

(5)

308 J U L IU S Z K L E IN E R

kiego i słowa jego zwrócone do cesarza. Narzuca się przekonanie, że te trzy strony (bo czw arta nie jest zapisana) należą do tej samej całości, co omówione k arty 39—42.

Mniejszą całość reprezentuje k. 14 i oderwana część k. 15: Chór napowietrzny pod wodzą W andy zapowiada los Zawiszy kuszonego miłością; sc. 1, w yraźnie ta k przez poetę zatytułowana, słowami Za­ wiszy m aluje pożar wioski napadniętej przez Tatarów; po tej obficie kreślonej scenie następowało spotkanie Laury z Dziadem Filistynem, w kilka wierszy ujęte i urw ane — zapewne zaniechane, sikoro w ier­ sze do Beniowskiego należące zajęły resztę strony.

Inne obszerniejsze fragm enty, całkowicie lub przynajm niej częściowo wykończone, sąsiadują na k artach rękopisu z ustępami, które nie mogą z nim i bezpośrednio się łączyć w dramacie. Po dia­ logu pożegnalnym między bohaterem — oświadczającym: „Teraz więc, panno, oto ja w y jad ę“ — a Laurą ta sama strona przynosi scenę z wcześniejszej fazy romansu („Od lekkiej ja rany zbladła“) i ciąg dalszy rozw ija się na stronach następnych, dając różne opra­ cowania dialogu z Dziadem (k. 27, 28 i 29, której tylko pierwsza kolum na jest zapisana — L, sc. 3, w. 672—744, war. XI i XII; W2, sc. 3, w. 206—278 i odm. XVIII). Inna strona przeryw a zarzu­

coną widocznie rozmowę n a tem at bliskiego w yjazdu („Mówisz, że on chce wyjeżdżać przed św item “) i nowe jej opracowanie („Więc ci, Gniewoszu, powiedzieli słudzy, że on w yjeżdża“) kształtuje jako bogatą w treść w ymianę przemówień dziewicy i jej majordoma; przerw ie się ta wymiana na drugiej stronie karty następnej i obok niej znajdzie się scena grzebania głów przez pijanego Głupca (k. 31 i 32, L, war. XIII, sc. 13 do w. 1896, z dalszym ciągiem przekre­ ślonym, w ydrukowanym na s. 444 jako wiersze po 1896, i sc. 14; W2, sc. 11 do w. 1457 i sc. 12). K arta 33 na stronie pierwszej przed­

staw ia spotkanie z Księciem, który prowadzi trynitarzy, n a stronie zaś drugiej urywek słów Dziada do Zawiszy po opuszczeniu zamku przez rycerza — i potem zaczyna scenę starcia się dwu kobiet go­ rąco kochających Zawiszę (k. 33 i 34 — L, sc. 13 i sc. 16 do w. 1229; W2, sc. 16 i sc. 14 do w. 1790 — ciąg dalszy na k. 37r i v). K arta 35

mieści na stronie pierwszej cztery różne fragmenty, z których jeden należy do części początkowej („Rycerz jakiś stepowy Stanął tu wśród dziedzińca“), drugi dotyczy katastrofy („A spraw iał to ubiór wschod­ ni“), trzeci — nie w yzyskany w wydaniach z powodu wieloletniego zaginięcia k arty — jest w ariantem rozmowy Laury z Zawiszą, czw ar­ ty przedśm iertną enuncjacją bohatera (L, sc. 5 do w. 567, sc. 23

(6)

„ Z A W IS Z A C Z A R N Y “ 309

i sc. 22; W-2, sc. 2 do w. 101, sc. 21 i sc. 20). Druga strona i k. 36

ukazuje przybycie Zawiszy i każe mu rozmawiać z Laurą (począ­ tek dotąd nie był drukowany: „Dajcie mi gdzieś stanowisko“, reszta stanowi w L sc. 6 od w. 568, w W2 sc. 2 od w. 102); dwa wiersze

na k. 36v kończą tę scenę, a pozostałe trzy kolumny mieszczą nocne wypowiedzi bohatera i Manduły po wyjeździe (L, sc. 17; W2, sc. 15). Te więc wszystkie zespoły reprezentują chaos autogra­

fu — i powiązań między scenami nie w skazują kolejnością tekstów. Całości owe w liczbie pięciu, które się dały wyodrębnić, muszą być podstawą rekonstrukcji; ich łączność w ew nętrzna dana jest obiektywnie przez rękopis; dokoła nich trzeba będzie grupować resztę zawartości. Winny one pozostać nierozdzielne, o ile analiza treści nie nakaże albo wyeliminowania, albo w staw ienia jakiegoś ustępu.

Czy należyte zespolenie tych całości da zarysy jednolitego dra­ matu? Odpowiedź na to zasadnicze pytanie będzie przecząca. Pierw ­ szy z wymienionych zespołów, najobszerniejszy, zawiązaniem akcji czyni wstrząs psychiczny bohatera wywołany zdeptaniem krzyża. Otóż ten motyw choroby psychicznej, któ ra ma być leczona, nie został w innych całościach wyzyskany. Ponieważ nieprawdopodobne jest, by Słowacki tak silnie uwydatniwszy założenie pom inął je cał­ kowicie przy dalszym kształtowaniu, należy przyjąć, że całość rozpoczęta ukazaniem G runw aldu ma plan odrębny, że inne sceny nie są pisane jako jej rozwinięcie.

Gdy akcja zaczęta na terenie G runwaldu przenosi się do polskie­ go zamku, przedstawione zostaje czytanie listu, który Laurze przy­ syła starosta Sanocki. W drugiej z omówionych całości, najbardziej Wykończonej, również ważne miejsce przypada podobnemu czytaniu listu. Obie te sceny pomimo dość różnej treści nie mogły chyba być tworzone przez poetę jako ustępy tego samego jednolitego dzieła.

Wyraźniejsze jeszcze wskazówki dają w obrębie wspomnianych zespołów nie tylko podobieństwa, lecz po prostu powtórzenia pew­ nych pomysłów.

Oto w trzeciej z wymienionych całości Zawisza zaczyna od stwierdzenia: „Cudowne dałaś m i na wieży mięszkanie“, a później mówi: „Pierwszy raz mię niewiasta k ap tu je“. W drugiej grupie scen zdanie to staje się tem atem monologu dłuższego:

Z daje się , ż e m ię ta p an n a k ap tu je... P ie r w sz y raz zdarza mi się ta k a grzan ka...

Inny zaś monolog rozw ija temat: „W zamczysku mi tu dano cu­ downe mięszkanie“.

(7)

310 J U L IU S Z K L E IN E R

Krótko przed słowami o „kaptowaniu“ im ię Laury daje podstawę dyskusji:

A ty... tw o je c h rzesn e im ie? Laura.

Ławra... Laura, p an ie...

N ie m o g ę te g o w y m ó w ić ... Ławra b y ć m u si w n ie b io sa c h ... tak ja k ty m ó w isz... to n ie na P o lk ę p rzy sto i...

To, p a n ie, im ie lauru, k tó ry w ie ń c z y ry cerzy ... J ed n a k ja m ó w ię, że Ławra...

W ię c odtąd n ie o b r ó cę tw arzy, aż m ię k to Ławra za w o ła ... p r z y z w y ­ c za ję d u sz ę m o ją do te g o n o w e g o im ien ia.

. 4 . f ą A n ie ty lk o im ie a le ch arak ter zm ien ię, je ż e li ci s ię m ój n ie p o d o b a .

Rozwinięcie motywu „Laura — Ław ra“ wchodzi w skład pierw ­ szej rozmowy obojga bohaterów w zespole związanym z batalią gru n ­ waldzką, a wraz ze sprawą ew entualnej zmiany charakteru docho­ dzi do pełni subtelnego ujęcia w najbardziej wykończonej scenie miłosnej. Oczywiście nie było intencją tw órcy wielokrotne trak to ­ wanie tem atu w obrębie jednej całości poetyckiej; gdy go ponownie opracowywał, to dlatego, że sceny, w których był poruszony tem at imienia, uważał za porzucone.

Nie koniec zresztą na tym: niektóre ustępy czy to w parafrazie, czy niemal dosłownie przechodzą ze sceny do sceny.

Ów prozą pisany dialog, który dyskutuje o Laurze i Ławrze, zaj­ muje się także historią Manduły. Zawisza tak ją przedstawia:

P rzejeżd ża ją c raz p rzez S zam otu ły... o b a c z y łe m b ied n ą je ń c ó w tu r e c ­ k ich grom ad ę, którą tam do k o p a n ia stu d n i u ż y to . . . . d a w sz y w ię c im k ilk a ty n fó w ju żem odjeżdżał..,, g d y m oto sp o str ze g ł to m ło d e p a c h o le . . . . d z iw n ie p ię k n ej tw a rzy i szla ch etn ej... k u p iłe m go w ię c z a s ta w iw s z y s ię u Ż yda... i teraz w o d z ę za sob ą...

A db ając, b y s ię n ie p su ło P a ch o le, b y n ie b y ł frantem , P o n iew a ż b y ł m an d yk an tem , W ię c n a zw a łem go M andu łą...

Obie sceny rozwijające motyw „Laury—Ław ry“ wchłonęły rów­ nież opowieść o Mandule i ujęły ją w wiersze tego typu, co cztero- wiersz przytoczony; obie też wzbogaciły ustęp poświęcony Mandule 1 upoetyczniły charakterystykę gierm ka wschodnią „w iestką“, „że się w róży kocha słowik“.

(8)

„ Z A W IS Z A C Z A R N Y “ 311

Inne jeszcze opowiadania w racają na kartach autografu: począt­ kowa scena grupy przedstawiającej z bogatym wy cieniowaniem roz­ kw it miłości wprowadza Głupca opowiadającego o ważeniu rycerza i o jego spotkaniu z cesarzem Zygmuntem; w scenach po relacji o G runwaldzie Głupiec mówi najpierw Laurze o ważeniu (co autor przekreślił), potem darzy Gniewosza i wzmianką o wadze, i relacją 0 biesiadzie wspólnej Polaka-posła z tchórzliwym i nieuczciwym władcą cesarstwa; znajduje się nadto historyjka o wadze w jednym z opracowań dialogu Laury z Dziadem, którem u to Dziadowi Głu­ piec razem z M andułą towarzyszy.

Rzecz jasna, że pow tarzanie tematów i całych ustępów w różnych miejscach jednolitego dram atu nie mogło być zamiarem poety; ze­ społy zatem posiadające te części wspólne czy podobne — a więc pierwsza, druga i trzecia z omówionych całości — stanowią różne redakcje; zaniechanie jednej z nich pozwalało pew ne m ateriały prze­ nosić z niej do nowego opracowania. O możliwości ich zespolenia w wyższą jedność dzieła nie ma mowy. Jedynie ostatnia z pięciu całości pozostaje w zupełnej harmonii z drugą: Ghór zapowiadający dzieje miłości-pokusy i wystąpienie Zawiszy na tle pożaru spowo­ dowanego przez napad tatarski może być początkiem dram atu o sław­ nym rycerzu i o Laurze.

Co do czwartej całości, to zespół scen rozgrywających się w anty- tureckim obozie cesarza idzie torem swoistym, odrębnym. Tylko po­ czątkowe zdania Chóru duchów i potem słowa jednego z rycerzy dotyczą tem atów wspólnych z innym i grupami scen. Rycerz jakiś tak się wyraża:

M ó w ią , że pod G ru n w a ld em pan Z a w isza w z a p a le k rw aw ym ... stra to ­ w a ł jed n ą z k rzy żem cze rw o n y m c h o r ą g ie w i od tąd cierp i n ie ja k ie p om ię- sza n ie... a in n i p o w ia d a ją , że go u rzek ł ó w g ier m ek T urczyn , k tó reg o on n a z y w a M andułą... i w y ż e j k ła d zie niż d ru g ie c h r z e śc ija ń sk ie p a c h o le , k tóre mu słu ż y , a k tó re on G łu p ta sem n a z y w a .

Ponieważ w tym dialogu uczestniczy także Laura, przebrana za wędrownego żaka, i wiąże swe nadzieje z Zawiszą Czarnym, więc 1 główne osoby, i w ątek romansowy są w zgodzie z pozostałą zaw ar­ tością autografu. Ale światło szczególne na koncepcję rzuca zapo­ wiedź w stępna Chóru:

N am , k tó ry m w s z y s tk o w id a ć n a b łę k ita ch i p r z y sz ło ś ć n a w e t w m gle z ło te j p o k a zu je s ię w c ie n ia c h tę c z o w y c h ... już stw o rz o n a a je s z c z e w c ia ło n ie ubrana... tęsk n o ! o tę sk n o w id z ie ć za w ią zu ją cą s ię m iło ść k o ch a n k ó w .,,

(9)

312 J U U i U S Z , К -Ь К и М И Ж

Romans więc zacząć się ma doipiero w obozie cesarskim i objąć trzy dni swym trw aniem — bo według słów rycerza podającego wieści „śród spokojnej nocy słyszano po obozie powietrzne niby gło­ sy po nazwisku wywołujące rycerzy na śmierć przeznaczonych... Imie pana Zawiszy najw yraźniej słychać było... w tej pozagrobowej k rainie“. Sam zaś Zawisza mówi, że mu śmierć zapowiedziana była za trzy dni.

Wszystko zatem miałoby się rozegrać na tle obozu cesarskiego i w alki z Turkami. Na dzieje miłości w zamku Sanockiego nie ma tu miejsca. W innych zespołach scen zawsze ów zamek stanowi teren rom ansu i sądzić należy, że z chwilą, gdy Słowacki postanowił tak zlokalizować początkowe dzieje miłości szlachetnej a beznadziejnej, nie byłby już zrezygnował z tła polskiego czy (jak sam gdzieś mówi) ukraińskiego, że więc sceny, które tylko cesarski obóz czynią tere­ nem i które o Grunwald i o „niejakie pomięszanie“ potrącają jedy­ nie we wspomnieniach, są kształtowane jako redakcja najwcześniej­ sza.

O stosunku zaś między innymi opracowaniami pozwoli wydać sąd dokładne zestawienie ustępów podobnych.

W redakcji zaczynającej się odgłosami grunwaldzkiego tryum fu Głupiec — poinformowawszy starego rządcę zamku, że pan jego „przed rokiem ważył funtów pięćset czterdzieści cztery“, gdy go ważono „z całą zbroją w Pradze na rynku obok ratusza“ — miał pierw otnie proizą dać relację o czeskiej przygodzie:

P o w iad am A ca n u , że na p o s e ls tw ie b ęd ą c w Pradze... w sp ra w ie, która b y ła m ięd zy C zech em a cesa rz em Z ygm un tem ... m ój pan d o sta ł się do n ie ­ w o li i b y ł w a ż o n y na w a g ę przy ratuszu p od sło n iem ...

Przekreśliwszy to poeta wierszem zaprcdukował anegdotę o dy­ skusji, w której Zawisza okazuje i męstwo, i poczucie polskiego i poselskiego honoru:

P o w iem A can u ... m ój pan na p o s e ls tw o w y s ła n y Do C zech... sp o tk a ł s ię w N ie si... z c esa rz e m i o b a d w a J a k o d a w n i znajom i.., c h c ie li p o b ie sia d o w a ć .

O tóż sta ło się raz... że s ie d z ie li u stołu ...

Popraw ki i kreślenia świadczą, że jest to kształtowany w czasie pisania szkic brulionowy. Obszerniejsze i bardziej wykończone jest opowiadanie o tym samym incydencie, którym Głupiec w drugiej z omawianych całości darzy Laurę.

(10)

„ Z A W IS Z A C Z A R N Y “ 313

Oprócz tych dwu relacyj istnieje jeszcze trzecia. Mianowicie k ar­ ty nie należące do zespołów wyodrębnionych w tej analizie auto­ grafu kształtują kilkakrotnie spotkanie Laury i Dziada i jeden z dialogów przechodzi w rozmowę pięknej dziedziczki zamku z Głup­ cem. Ten na pytanie: „Któż twój pan?“ — odpowiada:

E nergia ż y w a H onoru... k tó ry na tw a rzy M a coś, c ze g o lu d zie się boją, A razem z m ieczem i zbroją P ię ć s e t czte r y fu n tó w w a ży .

Owa wzmianka o ważeniu rozrasta się w wierszowaną hum oreskę pisaną z rozmachem bez poprawek:

P anno, w Pradze W ażono' m o je g o pana

N a w a d ze, na rynku, pod słon iem ...

Dalszy ciąg — o celu ważenia („Aby wiedzieć, ile żebra Ważą i mózg i żelazo I wiele za każdą rażą Pan Jagieło ma dać srebra, Kiedy mu się poseł zgubi“) — już nasuwa trudności, kreślony i zmie­ niany jest obficie i daje asumpt do anegdoty, tej właśnie, która Gnie­ woszowi została zaprodukowana, a tutaj otrzym uje formę k ilk u oś- mio- i dziewięciozgłoskowców.

Wobec Gniewosza Głupiec tak kom prom ituje cesarza:

. . . . g ry źli o b a d w a o rzech y , A c essa r z z a w sz e... p u ste p o d su w a ł ś w is tu n y

M em u p an u... a sam jadł... p e łn e — c z y s te — i zd row e.

W omawianej teraz relacji mówią o tym krótsze wiersze:

A c essa rz m u z a w sz e ś w is tu n y P o d su w a ł... a sam jadł... zd row e.

Ale anegdota po dalszych słowach — „Czechy pobiwszy na głowę Cessarskich“ — uryw a się; w ogóle scena nie zostaje dalej kompo­ nowana. Za to cały ten ustęp — od pytania: „Któż twój pan?“ z od­ mienną w ersją słów o racji ważenia — pow tarza się w scenie, w k tó ­ rej Zawisza spod G runw aldu przybyły (w pierwszej z pięciu całości) rozmawia z Laurą. Poeita rezygnuje wszakże z wesołej wstawki, skreśla ją i tylko w zm ianką o ważeniu poprzedza w rozmowie G nie­ wosza i Głupca opowieść o poselstwie w Czechach. Skreślone ty m razem wiersze Głupca w racają jednak prawie dosłownie (z

(11)

drob-314 J U L IU S Z K L E IN E R

nyrni odchyleniami) w początkowej scenie grupy dającej pełne roz­ winięcie romansu; uw aga o celu ważenia otrzym uje nową, płynniej tworzoną redakcję, anegdota zaś przybiera formę trzynastozgłoskow- ców i porzuciwszy sprawę orzechów daje pełne, obszerne, eon amore ustyilizowane opowiadanie o lichocie cesarza i honorze Polaka. Jest to niew ątpliw ie kształt ostateczny humorystycznej a w yrazistej rela­ cji i każe on cały zespół scen, w którym stanowi jakby wkładkę, uważać za napisaną po redakcji związanej z Grunwaldem.

W związku jednak z wyznaczeniem wzajemnego stosunku dwu tych opracowań nasuw a się niespodziewanie pewna wątpliwość, na­ wet — pewna zagadka.

Jeszcze jeden bowiem ustęp wspólny m ają oba zespoły: historię wykupienia Manduły. Przytoczona już w ersja prozaiczna z cztero- wierszem końcowym w obu zespołach zmieniła się w w ersję w ier­ szowaną. Brzmi ona w całości pierwszej jak następuje:

S p o tk a łem c h ło p c z y n ę , Że p r a co w a ł gorzej m u ła

K opiąc pod K am ień cem g lin ę N a stu d n ią — w o je n n y b ran iec, C h u d y jak sz k ie le t i sin y . S z c zę śc ie m , że m i pan S z a fra n iec N a w y k u p ie n ie c h ło p c z y n y P otrzeb n e czte ry cek in y , K tóre mu o d d a łem w c za s ie , P o ży czy ł. Tern ja o k ru tn y Los jem u, p an no, o sło d z ił M y ślą c, że m i s ię o d p a sie, L ecz mi c o ś c h ło p c zy n a sm u tn y, J a k b y się do sm u tk ó w rodził, P om im o p ie lę g n o w a n ia

N ie rośn ie. — Co się za ś ty c z y T ego, co n o si, n a zw a n ia :

S ąd ziłb ym , że je s t p e łn e s ło d y c z y I w o c z y ja sn o śc ią k o le,

Bo k u p iw s z y to p a ch o le, A b y m i s ię n ie p o p su ło

Z h ard ziaw szy, lub b ęd ą c frantem , P o n iew a ż b y ł m en d y k a n tem , W ię c n a z w a łem go M andu łą.

Pisane to wszystko wyraźnie, starannie, bez żadnej poprawki — wygląda na odpis gotowego tekstu. I biorąc pod uwagę wszystkie inne k arty autografu, znaleźć łatwo ustęp, który mógłby uznany

(12)

„ Z A W IS Z A C Z A R N Y “ 315

zostać za podstawę odipisu: w drugim z wyodrębnionych zespołów opowiada Zawisza tym i samymi praw ie słowami; różnice są nie­ znaczne, trup. wiersz „Na studnią... wojenny braniec“ ma jako począt­ kowe słowo „Niewolnik“. Tekst ten ma popraw ki i wszystkie jego poprawki przeszły do w ersji zacytowanej. A więc w ersja owa jest odpisem w ersji poprawionej, czyli... scena zespołu drugiego istniała przed sceną związaną z Grunwaldem. Tymczasem — zestawienie tekstów anegdoty o czeskim incydencie doprowadziło do niew ątpli­ wego stwierdzenia, że zespół grunwaldzki jest właśnie wcześniejszy. Jak poradzić sobie z tą sprzecznością wyników?

Zdaje się, że można zagadkę rozwiązać przy pomocy pewnej hipo­ tezy: prawdopodobnie jakaś kairta zaginiona w obu w ypadkach była źródłem tekstu przepisywanego. Drugi tekst przepisany został bez zmian, pierwszy w toku pisania doznał modyfikacji; ex post poeta czy to zaglądał do w ersji zmienionej, czy przypom niał sobie jej brzmienie i zmiany jej wprowadził do drugiego tekstu. Praw dopo­ dobieństwo tej hipotezy opiera się na fakcie, że wszystkie owe zmia­ ny są umieszczone nad liniami na miejsce pierwotnego brzmienia: więc zdanie „Że pracow ał na kształt m uła“ ma przekreślone „na kształt“ i dopisane nad nim „gorzej“ ; „Na w ykupienie chłopczyny“ znajduje się nad przekreślonym „Dołożył do mojej kiesy“. Wiersze: „Dołoiżył do mojej kiesy Potrzebne cztery cekiny, Potem m u odda­ łem w czasie...“ — otrzym ały jako początek dalszego ciągu: „A ta k “. Tu poeta od razu widocznie zmienił słowa „Dołożył...“ i przem a- zawszy „A tak “ nąpisał „Pożyczył“ przed kontynuow aniem wiersza: ,,— Tern ja okrutny Los“. Potem pierw otne „co zaś panno Do tego“ otrzymało nad liniami poprawkę: „co się tyczy Zaś tego“ {nieco różna poprawka od przytoczonego „czystopisu“, mającego: „Co się zaś ty ­ czy Tego“), a piękne powiedzenie: „I w oczy jasnością kole“ zastą­ piło „I w związku z losem chłopaka“. Oczywiście, brak suponowa- nego źródła wspólnego czyni hipotezę nieco chwiejną; w każdym jednak razie tekst wierszy o Mandule nie zdoła unicestwić tezy, że anegdota rozwinięta świadczy o wcześniejszości zespołu „grunw aldz­ kiego“.

Ostatecznie więc zbadanie pięciu zespołów, które dać mogą pod­ stawę rekonstrukcji dram atu, każe po zbliżeniu dwu z nich, jako reprezentujących tę sarną koncepcję dzieła, uznać istnienie czterech redakcyj.

Za najwcześniejszą redakcję uznać należy sceny rozgrywające się w obozie cesarskim (k. 16 i 17 oraz k. 39—42). Oznaczmy ją jako

(13)

316 J U L IU S Z K L E IN E R

redakcję A. Z trzech innych resztę powstaniem wyprzedza nie­ w ątpliw ie redakcja miszcząca dialog T rynitarza z M andułą-Zora- łną, dialog Zawiszy i Laury i rozmowę bohatera z Dziadem (k. 26 i 25) *— redakcja B. Dwie największe całości niech zostaną n a­ zwane redakcją С — zawiera ona sceny poświęcone Grunwaldowi i kontynuację — i redakcją D. Ta ostatnia jest wykończoną, obszer­ ną częścią dziejów miłości.

Zadaniem dalszym będzie ustalenie układu w ew nątrz każdej z czterech redakcyj i próba powiązania z nim reszty fragmentów. Okaże się przy tym, czy w ystarczą ram y poczwórne, czy też trzeba będzie przyjąć istnienie dodatkowych jakichś planów i opracowań.

Redakcje A, B, C i D różnią się między sobą formą. P ierw ­ sze dwie pisane są przew ażnie prozą, w dwóch drugich włada wiersz z przewagą trzynastozgłoskowca w w ersji C, krótkiego wiersza cal- deronowskiego w w ersji D. Stosunek chronologiczny odpowiada tu faktowi, że Słowacki w epoce m istyki opracowania prozą pisane prze­ lewa czasem w wiersze, nie przechodzi natom iast od wiersza do przekształcenia w szatę prozy.

Redakcja A zaczyna się sceną obejm ującą trzy strony i po trze­ ciej stronie przerwaną. Prawdopodobnie jest to początek; u w ertu rą są dwa zdania Chóru duchów zapowiadające miłość kochanków i wspominające krótko tryu m f grunw aldzki rycerza, którego koń „po­ łam ał piersią żelazne szw adrony“, którego „hełmowi kłaniały się krzyżowe chorągwie“. Zawiązanie akcji heroicznej przynoszą słowa cesarza; Zawiszę Czarnego m ianuje on chorążym i powierza m u przy­ słaną przez papieża chorągiew. Zbliżają się jako pomoc w walce ■przeciw Turkom rycerze polscy pod wodzą starosty Sanockiego. Czech M anfredi z zachwytem kreśli obraz nadchodzącej husarii i wspaniałego wodza. Wódz staje przed cesarzem i przem aw ia doń szlacheckim stylem niby krew niak strażnika Złotej Czaszki i pana rejenta Gąski. Ostatnie jego słowa m iałyby zapewne zapowiedzieć akcję osobistą: „A teraz ku pryw atnem u interesowi dyszel mowy mojej zakieruję...“ Domysł się nasuw a na tle dalszych części, że chodzi o jakiś wykup jeńców polskich, żp m a być odnaleziony wśród brańców tureckich b ra t starosty, ojciec jego przybranej córki.

Brak oczywiście k art czy stron jakichś, ale to, co daje k. 37r, m ia­ ło chyba następować dość rychło po scenie przybycia starosty, bo wyraźne jest nawiązanie do decyzji cesarza i do polskiej pomocy:

(14)

„ Z A W IS Z A C Z A R N Y “ 317

O to c essa r z Z ygm u n t id ą c y na k r u c ja tę p o w ie r z y ł p an u Z a w isz y św ię tą c h o r ą g ie w , a sta r o stw a s p is k ie g o u stą p ił k r ó lo w i J a g ie lle w zam ian za p ięć t y s ię c y k o p ijn ik ó w z ziem rusk ich, k tó r y c h mu sta ro sta S a n o ck i p rzyp ro­ w ad ził...

Osoby na stronie tej nie są oznaczone, jasne jest wszakże, że w ystępują dwaj rycerze z armii cesarskiej i żywo interesująca się Zawiszą Laura, która wiąże już z nim swoje nadzieje.

Niespodzianką i zagadką darzy strona druga karty: czyta się na niej koniec jakiejś wypowiedzi Zawiszy:

cia ło ... za u s zy c ię w e zm ę i p o p ro w a d z ę n a sto śm ierci aż p r z y w y k n ie sz trza sk a ć się... i p ękać...

Osobę mówiącą wskazuje odezwanie się następujące: „Zawiszo“. Niewątpliwie nie jest to bezpośrednio pisane po stronie poprze­ dzającej, ale stanow i dokończenie zdania innej strony. Przed k. 37 istniała jakaś k a rta zaginiona (czy k arty zaginione). Poeta albo opu­ ścił dwie strony w ew nętrzne półarkusza, albo co najm niej jedną stro­ nę zostawił nie zapisaną i zawartość strony zaginionej — może ostat­ niej z kilku niedochowanych — kontynuow ał na k. 37v. Możliwe też, iż mając dalej pisać scenę, która w ypełniała stronę poprzednią, na­ trafił na zapisaną już k. 37r i (jak to często mu się zdarzało) bez względu na to pisał ciąg dalszy innego ustępu.

Jakkolw iek jednak nie ma tu bezpośredniej łączności dwu stron karty, wypowiedzi rycerzy cesarskich i Laury należą nie tylko do tej samej redakcji, lecz do tej samej części dram atu. Na stronie ostatniej tego zespołu Laura usprawiedliwia się przed swym „tatkiem “, a w ła­ ściwie stryjem , starostą Sanockim:

daruj w ię c p roszę, 2 e oto... z ty m try n ita rz em W łó c z y ła m się p o m iesią c u ... A nap rzód c h c ia ła m z o b a c zy ć , J ak w o b o z ie sto ją stra że C iek a w a ... Pana Z a w is z y P oszłam n a w z g ó rz e , g d z ie on S am otn y... w b łę k ic ie s ły s z y K ażdej srebrnej g w ia z d y ton.

Owo „włóczenie się“ wśród obozu odpowiada scenie, w której Laura słucha wypowiedzi rycerzy i czyni uwagi-wyznania. Miejsce więc odpowiednie dla wspomnianego uryw ka rozmowy między ryce­

(15)

318 JULiüsz kleiner

rzam i znajdzie się przed większym fragm entem w ypełniającym stro ­ ny końcowe autografu i zdefektowanym skutkiem oddarcia części k arty ostatniej.

Większy ten fragm ent ukazuje w rozmowie z Zawiszą T rynitarza i rzekomego żaka, co się zakryw a „kapturem białej sierm iężki“ i chce szukać ojca wśród jeńców tureckich. Potem starosta Sanocki daje wskazówki, jak urządzać nam iot dla niego i dla panny Laury, k tó ra widocznie przed polskim hufcem nie ukryw a swej osoby. D ram a­ tyczne zetknięcie się Trynitarza ze starostą, rozpoznanie w T rynita- rzu b rata zaginionego, odsłonięcie bolesnej tajemnicy, wielkiej w iny starosty w stosunku do brata, słowa zwrócone do wchodzącej Laury: „Ten ksiądz... to ojciec twój...“ — wszystko to Słowacki przekreślił. Trudno zgadnąć, czy chciał tę całą sprawę, bliską atmosferze lite ra ­ tu ry sensacyjnej, odmiennie ukształtować, czy też w ogóle postanowił ją usunąć — w każdym razie ciąg dalszy sceny, zdefektowany, świad­ czy, że Laura może nie dowiedziała się jeszcze o tajemnicy, skoro mówi o „tym try n itarzu “ — jakkolwiek nie da się również odrzucić możliwości, że mimo odnalezienia ojca nadal chce stry ja uznawać za ojca (zachowały się słowa: „bo choć stryjem mi jesteś . . . . nazy­ w am “ ; zapewne: „ojcem cię nazywam“) i umyślnie używa określenia „ten try n itarz“. Bądź co bądź — przekreślony dialog winien przejść do ustępów zaniechanych.

Łączy się z redakcją A uryw ek czternastowierszowy w ydruko­ w any przed laty w W a r c i e (1879, n r 279):

J a k ie ś z ło te s ię sz e r e g i P o k a z a ły n a d o lin ie

W kurzu — i zo rzy b u rszty n ie — N a k o n ia ch ja ś n ie js z y c h niż śn ie g i. — N a p rzod zie sta rzec sę d z iw y

Z b u zd y g a n e m p on ad g ło w ą ...

Jest to niewątpliwie w ersja wierszowana relacji M anfrediego 3, który i w uryw ku prozą na ogół pisanym zaczął sprawozdanie dzie­ sięciu ośmiozgłoskowcami. Poeta widocznie m yślał o kontynuow aniu tej formy w miejsce relacji, której całość się zachowała. Praw do­ podobnie wiersze przytoczone reprezentują późniejszą fazę kształ­ towania, ale ich fragmentaryczność każe włączyć je do rzutów za­ niechanych.

3 P r z y n a le ż n o ść fragm en tu u sta lił Jan L o r e n t o w i c z w r ec en z ji n o w e g o w y d a n ia B e n i o w s k i e g o ( T y d z i e ń P o l s k i , 1921).

(16)

,,2aWisza CzarNÿ“ 319 Tekst główny redakcji A w wydaniu przygotowywanym dzielić się będzie n a trzy „fragm enty“. Nazwy: „Fragm ent I“, „Fragm ent II“, „Fragm ent III“ — stosowniejsze są niż „Scena I“ itd., bo określenia ostatnie sugerowałyby czytelnikowi błędne mniemanie, że są to trzy sceny początkowe dram atu; takie przekonanie nie byłoby uzasadnio­ ne, mimo że pierwszy fragm ent w ydaje się istotnym początkiem

utworu. r

Redakcja В (к. 26 i 25) jest jednolitą nieprzerw aną całością. Po rozmowie T rynitarza z Mandułą w ystępują Zawisza i Ław ra (tej formy imienia użył tu Słowacki w oznaczeniu osób); niespodzianie zwraca się do rycerza Dziad. Pierwszą w ersję wymiany słów między nimi poeta przekreślił, wobec czego należy ona do ustępów zaniecha­ nych, natom iast słowami „Dam ci jedną radę“ rozpoczął w ersję d ru ­ gą, w której Zawisza z oburzeniem reaguje długą przemową n a insy­ nuację zaw artą w słowach żebraka o rycerzach, co „zatrzym ują się

w t zamkach uwodzić panny i wdowy... bez opieki“, i wreszcie w w ier­

szowanym finale odpędza starca, nie chcącego wierzyć „w jedno tak Zawiszy“.

Że jednak zarzut Dziada głęboko trafił w sumienie bohatera, stwierdza krótki uryw ek pisany prozą — jak cała niemal redak­ cja В — a znajdujący się na początku k. 33v:

A cóż, p a n ie C zarny, z zam k u w y g n a ło pod burzą?

— Stary, p o w ie m ci sz czerze, ja k e ś p rzep o w ied zia ł, tak s ię sta ło ... s e r c e m o je z a c z ę ło lg n ą ć ku tej d z ie w c e — a o n a jak z w y k le b ia ło g ło w a , zaraz sp ró b o w a ła sła b e g o m iejsca ... zazd rości... sze lm a za zd ro ść sie d z ia ła na d n ie C h ry s tu so w eg o serca w czło w ie k u ... to też zaraz p o d n io słe m się z ziem i... bom czło w iek ... i m ąż... a n ie ża d en m azgaj trefio n y ...

Te słowa Dziada i Zawiszy okazują, że ostrzegającemu żebrakowi poeta przyznał w akcji rolę ważną, że kazał mu wpłynąć na decyzję zrezygnowania z miłości i ze szczęścia. Urywek jest przekreślony i to dość energicznie: najpierw dwiema cienkimi kreskami, potem jeszcze jedną kreską grubszą z dodatkiem podobnej kreski przem azującej wyraz „trefiony“. Może od razu poeta uznał tę rozpoczętą scenę za godną usunięcia — może jednak dopiero w tedy ją anulował, gdy na stronie tej pisać zaczął dialog Laury i Manduły i gdy w ogóle redaK- cja В była już porzucona. Fragm ent przytoczony charakteryzują więc kreski unicestwiające albo jako zarzuconą część redakcji, którą autor kontynuował, albo jako część zarzuconej redakcji, w k tó ­

(17)

320 J U L IU S Z K L E IN E R

rym to przypadku przekreślenie intencjonalnie dotyczyłoby i części poprzedzającej.

Ponieważ jedyny to ślad kierunku, w jakim poprowadzona być miała akcja opracowania omawianego, w arto go zachować w tekście głównym. Do zrębu zasadniczego redakcji B, który otrzym a nazwę „Fragm entu I“, dołączy się w ten sposób krótki, urw any po niewielu słowach, „Fragm ent II“.

Redakcja С przedstawia się odmiennie od dwu wcześniejszych, szczątkowo tylko zachowanych. Jest to dość obszerna partia jednolita na szeregu k art bezpośrednio łączących się między sobą. Badanie rozstrzygnie, co z tej całości winno być wyeliminowane, uznane za usunięte przez autora.

Początek stanowi na к. 1 wielokrotnie przerabiana czterowierszo- wa wypowiedź Chóru (bez oznaczenia, że to Chorus mówi), która ostatecznie uzyskała kształt następujący:

Z łam ali sią o czarne sz w a d ro n y K rzyżak ów .

S ły s z y c ie — szczęk ... to w a lk a p od G ru n w ald em to c zy S ło ń ce się ćm i za czarną tą girlan d ą p ta k ó w

I k o ń ce m s z c z e r w ie n io n y c h z a ch o d n ich w a r k o c zy .

Dalsze cztery wiersze, doprowadzone do stw ierdzenia „ogromnego dnia“, w którym „pierwszy raz Polskę Litwin wiedzie“, są w ykoń­ czeniem wcześniejszej redakcji przemazanej i ostatecznie Słowacki wszystko elim inuje pionową kreską. Tę enuncjację zastępuje inna relacja Chóru:

S ły s z y c ie jęk i... to P o lsk a złam ała C zarn e szw a d ro n y ... K rzyżak ów ... i g o n i

L itw in na cze le ...

Trzynastowierszowy obraz zwycięstwa grunwaldzkiego przeryw a się w połowie wiersza („Serc szukająca“) i po odstępie dwuwiersz uwagę kieruje na Zawiszę:

N a jm ilsz y z n a s z y c h ry cerzy ... pan C zarn y N a G ru n w a ld o w y m p o lu się p oty k a ...

Dwuwiersz zostaje przekreślony i teraz z widoczną lekkością i swobodą poetycznej inspiracji Grunwaldowi i Zawiszy poświęcone zostają cztery sekstyny:

O to dziś z a ś p ie w a w s z y p ie śń B ogu rod zica

(18)

„Й А W IS Z A C Z A R N Y “ 321

Nie jest to ciąg dalszy poprzedniego opisu, lecz nowa zamknięta w sobie pieśń czy przemowa Chóru. Jakkolwiek tylko dwuwiersz 0 panu Czarnym został przemazany, poeta wszystko, co poprzedza, zastąpił czwórką strof chóralnych o formie sekstyny, którą odtąd uzna za właściwą strofę Chóru. I one w inny ibyć początkiem tekstu głównego; zarówno zaś pierwszy ustęp w swej kilkostopniowości kształtowania, jak i drugi należą do rzutów zaniechanych.

Objaśnienie „Wchodzi Jagieło“ zaczyna po sekstynach scenę dra­ matyczną. Panuje ta sama zasada podziału co w Agezylauszu: chór lub zmiana miejsca rozgranicza sceny. Toteż przed słowami „Oto dziś zaśpiewawszy pieśń Bogu rodzica“ wolno dać napis „Scena I“, upraw niany wobec tego, że „Scenę II“ oznaczy sam Słowacki.

Po rozmowie króla z Oleśnickim na tem at niesamowitego śmiechu Zawiszy znowu Chorus darzy czterema sekstynam i4 i raz jeszcze po dialogu z Oleśnickim (który niewątpliwie mówi pierwiszy dwu­ wiersz 5: „Cóż to... Król leży“ itd.), z Sanockim i Zawiszą, po decyzji posłania rycerza Czarnego pod opiekę starosty i jego „dziewczyny“, co „w drużbie Z aniołami... cudownie piękne śpiewa rzeczy“ — cztery sekstyny m iały być pożegnaniem Jagiełły. Są one i piękne poetycko, 1 niezmiernie ciekawe wskazując, że duch Jagiełły wcieli się w Mic­ kiewicza, scharakteryzowanego w sposób wcale wyraźny, a przeciw niemu stanie „ten drugi duch“, niewątpliwie Zawisza-Słowacki. Chciałoby się więc zachować w tekście głównym te strofy ku przy­

4 Z d a w a ć s ię m oże, ż e p ie rw sz a strofa n ie je st se k s ty n ą . Poza w iersza m i k r e ślo n y m i a u to g ra f w zw r o tc e tej z a w ier a sie d e m n ie p rzek reślo n y c h , k tóre w tej lic z b ie figu ru ją r ó w n ież w w y d a n ia ch :

B ło g o s ła w c ie m u teraz... on z w ie lk ie g o dom u P o sta w i ten lud sła w n ie p o m ię d zy n arod y. T eraz mu w c h o d z ą m y śli n ie zn a n e nik om u

G ła sk a n iem jak g o łęb ia ... g ła sk a n iem tej brody. T eraz mu w id n e d u sze z ty c h c ia ł w y c h o d zą c e, T eraz w te o c z y k róla n ib y n a p ó ł śp ią c e P rzed stw o r zo n y ch w y p a d k ó w b ły sk a ją m ie sią c e...

O tóż p o e ta d w a k o ń c o w e w ie r s z e s e k s ty n y p ie rw o tn ie in a cze j za czą ł p isać; p r z em a z a w sz y je, n ad p ie rw sz y m n a p isa ł: „Teraz m u w id n e d u sze z ty c h cia ł w y c h o d zą c e" , a p od nim : „Teraz w te o c z y króla n ib y n a p ó ł śp iące" . T en drugi w ie rs z z a ją ł m ie js c e d o p isa n e g o p o p rzed n io i w ie rs z o d u sza ch n a le ż y u w a ża ć za o d rzu co n y . Z am yka stro fę d w u w ie rsz z rym em : „ śp ią ce — m iesią ce" .

5 P rzyzn ał m u go już p ie rw sz y w y d a w c a Z a w i s z y J. H. R у с h t e r; p ó ź ­ n ie js i w y d a w c y n ie o z n a c za li tu o so b y m ó w ią cej, p o w ta rza li ty lk o o b ja ś n ien ie s c e n ic z n e p o e ty , że w c h o d zi sta ro sta S a n o ck i i O le śn ic k i.

(19)

322 J U L IU S Z K L E IN E S

szłości skierowane; ipoeta jednak widocznie cofnął się przed proroc­ twem i nie dokończywszy czwartej zwrotki, przerwawszy ją po pierwszym wyrazie piątego wiersza, przekreślił wszystko i dopisał jedną tylko, zuipełnie różną treściowo zwrotkę Chóru, by stanowiła przejście do sceny drugiej:

I k s ię ż y c p r z ela tu je przez ten la s so s n o w y

Jak sreb rn y p ta k — i b ia ły c h d u ch ó w b ły sk a w ic a . N u d n o ść ja k a ś w p o w ie tr zu — i stra ch u p io r o w y 4 N a G ru n w a ld zie... i w ie lk a m ara k r z y żo w n ica

N ad o sta tn ią m o g iłą K rzy ża k ó w u siad a... P o słu c h a jm y — c o też św ia t o tej w a lc e gada...

Traktowanie tej strofy jako ciągu dalszego czterech poprzednich (panujące w wydaniach dotychczasowych) i drukow anie pięciozwrot- kowego przemówienia, które wygłasza Chorus, sprzeciwia się i związ­ kowi treści, i wyraźnej intencji twórcy. W tekście głównym znaleźć się może tylko jedna sekstyna — przytoczona właśnie. Trzy poprzed­ nie z niedokończoną czw artą to ustęp zaniechany.

Scenę drugą — „u cesarza Zygm unta w zam ku“ — poeta zaczął słowami, które należy przyznać Gońcowi, nie (jak to czyniono dotąd) Cygalemu, bo jubilera włoskiego, pana Baptystę Cygalego, cesarz wzywa dopiero po chwili. Goniec donosi:

C essarzu... Ż yd zi p o m ie ś c ie szw a r g o cą , Że pod G ru n w a ld em p o b ici n a g ło w ę K rzyżacy...

Na lewym marginesie wszakże Słowacki umieścił potem dopisek — słowa cesarza przed usłyszeniem wieści:

N ie m o g ę sp ać... je ż e li z w y c ię ż y J a g ie ło , To c a ły s ię p la n rze cz y na n o w o od m ien i... I trzeb a b ę d z ie n o w e z n ó w z a sta w ić sie c i

W im ie B oga Ś w ię te g o .

Intencjom autora odpowie, zdaje się, w staw ienie tego dodatku przed wiadomością przyniesioną6.

Poza tym tekst dialogu cesarza i Cygalego zagadnień specjalnych nie nasuwa. Ma on sporo ustępów kreślonych i te oczywiście przejdą

6 Z g o d n ie z drugą e d y c ją w r o c ła w s k ą (por. J. K l e i n e r , J u liu s z S ł o w a c k i. T. 4. W a r sz a w a 1927, cz. 1, s. 327. — S. P i g o ń , N o w e w y d a n i e z b i o r o w e S ło ­ w a c k i e g o . P a m i ę t n i k L i t e r a c k i , X X X IX , 1950, s. 387).

(20)

„ Z A W IS Z A Ć Z A R N Y “ 323

do działu rzutów pierw otnych. Trzeba tylko zauważyć, że nie jest jednolitym pierw otnym szkicem to, co Cygali mówi o mieczach po­ słanych, lecz że są to różne wersje:

T e m iecze... k r z y ża c k ie dary B ły s n ę ły w o c z y k r ó lo w i Srebrną ja k o b y k o m etą 1 I g w ia z d ą , która k r z y żo w i

C oraz w ię k sz y m k r z y żo w y m p o ły s k a się zło tem I p rzed k r ó lew sk im n a g le u ty k a n a m io te m 2 P od ob n e g w ia ź d z ie , k tóra od K rzy ża k ó w w y s z ła

I o g n isk iem w c h o d zi p od ob n a k r z y ż o w i 3 P od ob n e g w ia ź d z ie od k r z y żó w w y s ła n e [j],

A b y przed śm iercią w o c z y za jrza ła k ró lo w i.

Nie są też jednym rzutem dalsze wiersze o przyjętej przez Jagiełłę ,,gwieździe“ mieczów krzyżackich7. Włoch trzykrotnie zaczyna tę część relacji grunwaldzkiej, co w edycji Dzieł wszystkich zostanie zaznaczone:

1 Tu m ó w ię... g w ia z d a b łęk itn a N a g le w k róla p rz eszła ręce

I z h u k iem trąb... przy w o js k a n a b o żn ej p io se n c e J a k pioru n nad k róla g ło w ą

2 Tu m ó w ię g w ia z d a p rzy jęta O d k róla z w ie lk ą p ok orą

Przekreśliwszy te próby poeta pisze trzecią wersję:

3 W te n c za s król — je s z c z e n a k ry ty S k rzy d łem b ia łe g o nam iotu...

I sam bia ły ... tej g w ia z d y o k ro p n e b łę k ity W z ią ł d o rąk...

Bezpośredni ciąg dalszy tej sceny (nie zaczęcie nowej sceny, trze­ ciej) stanow i wieść dokładniejsza: „Panie — wieści — zbite Krzyżac- two na głowę“. Dopiero po jednej jeszcze czwórce sekstyn, k tó re w y­ powiada Chorus („O! król... który zaczyna złotą linię rodu...“), n a­ stąpi i zmiana miejsca akcji, i scena trzecia. Tym razem poeta nie oznaczył sceny; poprzestał na wymienieniu osób: Lirenka — Laura. Scena rozgrywa się w zam ku Sanockiego; list jego zapowiada Za­ wiszę; dalsza scena i bohatera wprowadza, i jego giermków, i Głup­ cowi każe produkować opowieść o czeskim incydencie. I te jednak

7 L, s. 420.

(21)

324 J U L IU S Z K LEIN EM

sceny, i uryw ek późniejszej jakiejś rozmowy Laury z Zawiszą Sło­ wacki widocznie zarzucił, gdy na k. l l v zaczął odmienną kontynuację: Cygalemu każe przybyć do zamku jako kupcowi i kamienie drogie pokazywać Laurze. Przerwawszy (ale bez kreślenia) dialog z jubile­ rem genueńskim, który niewątpliwie jest agentem politycznym cesa­ rza, w drugiej kolumnie tej samej strony poeta ukazuje przybycie Sanockiego i Zawiszy. Odmienny ów pomysł jest konsekw entniej- szym nawiązaniem do sceny 1 niż listowna zapowiedź w części za­ niechanej. Jagiełło bowiem oddał rycerza Czarnego pod opiekę staroście:

W eź g o w ię c — i g o sp o d a rn y m T rybem ... urządź je g o ducha

N a n o w o ... w e ź go, m ó w ię , g d zie... w p ięk n ą k rain ę I odpaś... Bo on zja d ł s ię na ż e la z n e j słu ż b ie D la lud zi... T y m asz d z ie w c z y n ę ,

K tóra, jak sły sz a łe m , w dru żb ie

Z an io ła m i... cu d o w n ie p ię k n e śp ie w a rzeczy Grać u czo n a na z ło te j harfie i m an d ole, G łos ten... w ie le d u ch ó w le c z y

Z chorób...

Dokładnym spełnieniem rozkazu królewskiego jest wspólne przy­ bycie starosty i bohatera do Sanoka (który poeta trak tu je jako należący niedawno jeszcze do kniaziów halickich). Laura w ita stry ja ustrojona w złotą zbroję z łabędzimi skrzydłam i; towarzyszy jej kilku rycerzy polskich; dwaj z nich oświadczają choremu psychicznie:

Z nam i do zam ku, Z a w iszo ... D obrą m y śl w r ó c ie m y T o b ie ...8

A Laura spełni nadzieje Jagiełły, skoro mówi:

Ja tak że się tej ch o r o b ie P rzypatrzę... m o że u le c z ę...

Słowa Zawiszy, którego ogarnia szaleństwo, przechodzą w rytm nowy — po calderonowskich ośmiozgłoskowcach kształtują się z trzy- nastozgłoskowców cztery sekstyny. Jest to w redakcji С forma strof chóru. Tym razem wszakże pierwszą sekstynę wypowiada Zawisza. Wmieszanie się gierm ka Manduły i w ym iana pytań i odpowiedzi między nim a Laurą tworzy dwuwiersz drugiej sekstyny, której dal­ sze wiersze wypełnia tajemniczymi słowami, o świat duchów po­ trącającym i, rzekomy giermek.

8 W L m ó w i te w ie r s z e S a n o ck i, a le Z a w isza zw ró c ił się z p o w ita n iem do Ja n a i F aru rego G rab ow sk ich , w ię c oni z a p e w n e o d p o w ia d a ją .

(22)

„ Z A W IS Z A C Z A R N Y “ 325

Pytanie: „Co to za głos“ i odpowiedź: „Powietrzne h arfy “ — należą prawdopodobnie do członków Chóru i ten wygłasza jako finał dwie sekstyny odpowiadające tonacją słowom Manduły, którego Chorus mieni potężnym wschodnim czarownikiem 9.

Po finale zgodnym z sekstynowymi zamknięciami scen poprzed­ nich redakcji С następują wiersze zapowiedzi; wzorowane są one na chóralnych krótkich wierszach tragedii greckiej służących w pro­ wadzeniu nowych osób 10 :

Lecz o to c esa rsk a zdrada

S p u szc za s ię z z ie lo n y c h K arpatów . R ubin gór... z g w ia zd a m i gada, N iżej w e m g le idą m uły. I sc h o d z ą n a sm u g i k w ia tó w I na łą k i szm a ra g d o w e...

W poprzedniej, niedokończonej scenie o Cygalim i jego tow arzy­ szach mówi ktoś, może odźwierny 11 :

N a m u łach P r z y b y li ja c y ś k u p ce... od K arpatów .

Wiersze Chóru o spuszczaniu się „cesarskiej zdrady“ „z zielonych K arpatów “ i o m ułach są w yraźnym nawiązaniem do zdania przy­ toczonego. Jest to wskazówka, że poeta chciał wrócić do przerw anej a nie przekreślonej sceny przybycia Cygalego. Są dwie możliwości: albo chciał po prostu scenę ową przesunąć na nowe miejsce i za­ pewne wykończyć, albo zam ierzał ponownie opracować tem at p rzy j­ ścia agenta cesarskiego czy agentów. Ponieważ jednak brak nowego opracowania, a naw iązanie do dialogu jubilera genueńskiego z Gnie­ woszem i z L aurą jest niewątpliwe, więc w w ydaniu Dzieł w szyst­

kich dialog ten stanowić będzie scenę czwartą.

Zostawiwszy po zapowiedzi „cesarskiej zdrady“ miejsce wolne u dołu kolum ny pierw szej n a k. 12v, w drugiej kolumnie poeta roz­ począł scenę dalszą, w której mieli uczestniczyć giermkowie bohatera:

C u d o w n e se r ce — i ty, i te p a c h o lę ta R o z g o ść c ie się — ty m cz a se m ja lis ty ro zp iszę

S p ra sza ją c tu są sia d ó w ... i te m iłe św ię ta W ie lk a n o c n e ... ub iorę... w palm y... zło te...

9 L d o p iero o sta tn ią s e k s ty n ę p rzy zn a je C h órow i, a p op rzed n ią trak tu je ja k o d ia lo g n ie o k r e ś lo n y c h b liże j p o sta ci.

10 P od ob n e z a p o w ie d z i w y g ła s z a C h oru s w A g e z y l a u s z u . 11 T ak L o zn a cza o s o b ę m ó w ią cą .

(23)

326 J U L IU S Z K L E IN E R

Urwanie tej przemowy Sanockiego świadczy, że poeta z niej i w ogóle ze sceny rozpoczętej zrezygnował, by ukształtować inny pomysł. Użył dla niego nowej strony (k. 13r), bo wolną przestrzeń poprzedniej wyzyskał tymczasem i dla rysunku jakiegoś, i dla frag­ m entu poem atu filozoficznego: „Spróbujm y więc — a może...“.

Wyraźnie wszakże kontynuow ał redakcję C. Zanim zdecydował się porzucić sceny, Ikitóre w nieobecności Sanockiego kazały gościć Zawiszy u Laury, parze owej poświęcił {na k. llv ) dwie sekstyny Chóru:

O ja k p ię k n ie w y g lą d a — p rzy tej cu d n ej d z ie w ic y T en rycerz...

Drugiej sekstyny, k tó ra i „pokój Boży“ bohatera uw ydatnia, i jego szaleństwo, nie dokończył. Gdy jednak w inny sposób ujął spotkanie, powrócił do początkowego motywu sekstyn niepełnych i na k. 13r napisał parafrazę:

O c u d o w n ie ten rycerz u g o łę b ie j d z ie w ic y P rz y jęty o d p o czy w a ...

Dalsze wiersze tego Chóru anielskiego („Zlećmy się aniołowie“) uczynił przejściem do nowej sceny:

a tam z a ś d la g a w ie d z i W p iek a r n ia n ej c ie m n o ś ci — sp ro w a d zen i lirn icy

W s z y s c y — sie d z ą p rzy ogn iu . — W srzod k u pan G n iew o sz sied zi, M ajord om u s z a m k o w y ...

W nowy sposób chce Słowacki kształtować scenę, w której Gnie­ wosz słucha charakterystycznych opowiadań Głupca. Ale przyłącza się inny zamiar: ukazać tak ważną w redakcji В postać Dziada. Tam ostrzegał on Zawiszę, teraz ma nieco podobną funkcję, przepowiada prawdopodobnie śmierć jego, na co Gniewosz reaguje ostrą groźbą, która w autografie znajduje się bezpośrednio po zapowiedzi Chóru:

S tary D ziadu — za ta k ie p r o r o k o w a n ie k a ż ę ć na g ru szy n a jw y ż s z e j o b w ie s ić — z lirą i z różańcem ....

Po napisaniu Gniewoszowej pogróżki — czy naw et przed jej na­ pisaniem 12 — przyszło autorowi na myśl, że można by w piekarnianej

12 M ię d z y se k s ty n ą C hóru a p ię c iu w ie rsza m i o w a lc e z K rzy ża ctw em je st o d s tęp d w u w ie r s z o w y . T ak ie o d s tę p y S ło w a c k i c z ę s to z o sta w ia ł, g d y z a cz y n a ł p isa ć c o ś n o w e g o . O tóż m o żliw e, że d o p iero po za n iec h a n iu o w y c h p ię ciu w ie r ­ s z y u m ie śc ił w o d s tę p ie w o ln y m d w ie lin ijk i s łó w G n iew o sz a , a r e p lik ę D ziada po w ie rsza c h .

(24)

„ Z A W IS Z A C Z A R N Y " 327

izbie o walce z Krzyżakami, o Grunwaldzie śpiewać: „Był to czas, że Litwini z Polską połączeni Szli na Krzyżaków“ — ale po pięciu wierszach zrzekł się tego pomysłu i podjął tem at rozmowy z Dziadem każąc starem u lim ikow i bronić się przed irytacją majordoma:

A lb o ż to c o d z iw n e g o śm ierć w ró żo n a c z ło w ie k o w i śm ierteln em u ?

Gniewosz weselszej piosenki żąda; nie otrzym a jej wszakże, bo przekreślenie usuw a rozmowę z Filistynem, a słowa dalsze starego wojownika m ają wywołać opowiadania Głupca i może również Man- duły o Zawiszy:

S za n o w n e p a c h o lę ta , m ó w c ie ż nam c o k o lw ie k o c z y n a ch p an a w a s z e ­ g o — oto d z ia d y n a sze w ie js k ie p r z y c ią g n ę li ze ste p u — i g o to w i s ą w p io s e n k ę z a m ie n ia ć s łu g g a w ę d ę ... P raw daż to je st, ż e w a sz pan u c z e ­ sk ie j k r ó lo w e j b ęd ą c na p o s e ls tw ie ... r o zm iło w a ł tę N a jja ś n ie js z ą w p o l­ sk ie j sw o je j u ro d zie i c n o ta c h b e z p a r a g o n a ln y c h , k tó re p osiad a...

Czy to prawda, czy nowa jakaś anegdota o czeskim poselstwie była planowana, czy też chodziło tylko o historyjkę opowiedzianą w opracowaniu dawniejszym — tego się nilkt nie dowie, bo ten ko­ niec strony 13r jest pożegnaniem redakcji C. Strona odw rotna k arty użyta będzie na stworzenie utw oru odrębnego, który kieruje się od planów Zawiszy Czarnego ku planom Króla Ducha:

Sn i m i s ię ja k a ś w ie lk a a przez w ie k i id ą ca P o w ieść...

To już nie należy do dram atu.

Że jego nową scenę kształtow ał twórca wahając się na k. 13, między różnymi tematami, to jasne. Mniej jasny jest stosunek do sc. 3, sceny przybycia Sanockiego i Zawiszy, i sprawa pojm owania rozmowy w izbie piekam ianej. Czy groźne słowa Gniewosza m ają być początkiem dialogu, który w takim razie skomponowany byłby według znanej powieściom i dram atom efektownej metody zaczyna­ nia rozdziału lub sceny w środku toczącej się rozmowy, czy też istniała zaginiona dzisiaj część, w której Dziad wypowiadał przykre proroc­ two? Czy między sc. 3 a sceną „w piekam ianej ciemności“ umiesz­ czone było jakieś nowe ukształtowanie tem atu „cesarskiej zdrady“, czy tylko ukończenie dialogu z Cygalim, czy istniał zaginiony jakiś dialog Laury i Zawiszy? A jeśli nic nie zaginęło między omawianymi teraz kartam i, to czy Chorus mówiący o rycerzu cudownie odpoczy­ w ającym nawiązywał do pierwszego spotkania z Laurą, czy do póź­ niejszej ponownej rozmowy?

(25)

328 J U L IU S Z K L E IN E R

Odpowiedzi na te kwestie nie zdoła się wyczytać z autografu; przejście od sc. 3 i 4 do następnej nie da się ustalić bez wątpliwości i określenie tej ostatniej jako piątej musi być zaopatrzone znakiem zapytania.

Tekst, do którego poeta doprowadził w fazie końcowej redakcję C, składać się więc będzie ze sc. 1, grunwaldzkiej, sc. 2, w której relacji o bitwie słucha cesarz Zygmunt, sc. 3, przedstawiającej przy­ bycie Zawiszy w towarzystwie Sanockiego jako opiekuna, sc. 4, uk a­ zującej Cygalego w zamku, i sc. 5, która po sekstynach Chóru przy­ nosi tylko wezwanie Gniewosza zwrócone do „pacholąt“.

Wśród ustępów wcześniejszych tej redakcji znajdzie się p ier­ w otna sc. 3 (Lirenka — Laura: czytanie listu) z czterema sekstynam i („Na ukraińskim polu czystym zamek stoi...“), które wypowiada Cho­ rus i którym i wspomnienia dawnej, homeryckiej Hellady kojarzy z Jagiełłową Polską. Potem pierwotna sc. 4 („Nazywasz się pan Gniewosz...“): Zawisza w zamku, rozmowa z Laurą dochodząca do wyibuchu szału i do stwierdzenia: „Czem jesteśm y — nie wiemy, Może rajscy... a może straszliwi piekielnicy“, opowiadanie Głupca, który Gniewosza darzy „gawędą“ o spotkaniu w Czechach. Finałem są wiersze Gniewosza o tonie emfatycznym, raczej dla strof Chóru właściwym:

I p o tem sz e lm y C z ec h y hon or jak p o la n o P rz ew a ży li na sza lk a ch ... i to d rogie c ia ło P rzed ali... ja k C h rystusa... C h w ało, p o lsk a ch w a ło , O to na sz a lk a c h c ie b ie ci z ło tn ic y w ażą,

O to p o s ły tw e w ie lk ie w o d zą w p o n iże n ie... O to c ie b ie k rzyżam i żela zn em i rażą,

O to z n o sz ą już w ręk ach ze w s z e c h stron k a m ie n ie I rzu cają z d alek a...

Trzy ostatnie wiersze poeta napisał na nowej stronie i przekreślił; jak się często u niego zdarza — przekreślenie to nie końcowych wierszy dotyczy wyłącznie, lecz oznacza prawdopodobnie porzuce­ nie całej rozmowy z Głupcem.

Napisał autor jeszcze potem uryw ek późniejszego dialogu Laury i bohatera:

P ro sty jak g o łą b — p o w ie d z że mi, pan ie, C zy ć się p o d o b a — to m oje p r z y jęc ie .

Trzynastowierszowy szkic znowu uległ przemazaniu. Nastąpi on w w ydaniu Dzieł wszystkich po zaniechanej sc. 4 jako „Fragm ent sceny dalszej“; dołączy się Chór: „O jak pięknie wygląda — przy tej

(26)

„ Z A W IS Z A C Z A R N Y “ 329

cudnej dziewicy Ten rycerz...“ Sekstyny Chóru nie są przekreślone; ponowne jednak podjęcie jego początku świadczy, że i to ustęp za­ niechany.

W yraźnie przekreślone są inne dwie sekstyny związane z ko n ­ cepcją grunwaldzką. Słowacki dopisał je obok rozmowy rycerza z dziedziczką zamku na k. 9v:

P o lsk o ! o P o lsk o św ię ta ! ca łe tw e o k o lic e U b ra ły s ię [w] p o w ie tr z e z ło te ja k o b y śn ion e...

D ruga sekstyną mówi o strachach piekielnych uderzających na ducha Zawiszowego.

Napisane po nich dwa wiersze to zarzucony początek spotkania cesarza z Sanockim:

Cóż, czy już do K ism ark u p rzy b y ł San ock i? C zek a N a tw e ro zk a zy , p an ie...

Z a w o ła jc ie g o do m nie.

Takie ukazanie Sanockiego u cesarza zgodne jest z koncepcją scen, których założenie stanowi nieobecność starosty w jego zamku.

Nieobecność tę uw ydatnia fragm ent znajdujący się w autografie

Beniowskiego na k. 23v, w sąsiedztwie redakcji С dalszych pieśni

poematu, które pisane były w roku 1844:

O jc ie c p a n n y w y je c h a ł i m n ie tu p o le c ił A b y m n ad p an n ą o czu latarn iam i ś w ie c ił.

Gniewosz z naciskiem stw ierdza obowiązek opieki nad Laurą, nie­ dopuszczenia do niej ludzi obcych. Może mówi to w chwili, gdy Za­ wisza jest już w Sanoku, skoro panna odpowiada: ,,A jednak ja mam, mój Gniewoszu, gości“ — i wyznaje z naiwną kokieterią chęć po­ zyskania męża.

Dziewiętnaście tylko wierszy obejmuje urywek, którego niedo­ kończenie można uznać za dowód zaniechania.

Nie należy on do p artii owej, którą w autografie Zawiszy stanowi redakcja C, ale — zgodny z nią w używaniu trzynastozgłoskowca i jedenastozgłoskowca — jest niewątpliwie związany z jej planem i m iałby poprzedzać albo sc. 3, albo 4.

Ja k w ynika z analizy scen redakcji C, wchodzą w jej skład po sc. 1 i 2 dwie różne kontynuacje; wcześniejszej dać można miano Ci, późniejszej C2. Trudno mówić o kontynuacji ostatecznej, bo

Cytaty

Powiązane dokumenty

Po zapoznaniu się z głównym ideologiem nurtu sceptycyzmu a więc Pyrronem chciałbym abyście poznali poglądy drugie przedstawiciela sceptycyzmu jakim był filozof Sekstus..

przypadków agresja wiązała się z atakiem fizycznym, ale tylko o 18 proc.. zdarzeń została zawiadomiona policja, co oznacza, że tylko średnio co piąte zdarzenie jest

Należy zaznaczyć cały przeszukiwany zakres danych (kolor niebieski, fioletowy), precyzyjnie należy wskazać tylko wyszukiwaną frazę (kolor czerwony). Zakres danych można podać na

Streszczenie: Tekst Zawiszy Czarnego zachował się w postaci różnorodnej zbieraniny, w której spotykają się rozwiązania wzajemnie sprzeczne oraz nakładają się na

A nie lubię, bo osądzanie sztuki jest sprawą bardzo prywatną, tak samo jak tworzenie sztuki, kiedy więc przychodzi mi swoje prywatne sądy uzgadniać z prywatnymi sądami

dc Castro i kardynałowi Hozjuszowi, uwydatniona została podczas kolokwium w Poissy przez kardynała De Lorraine, oraz przez profesora Sorbony Klaudiusza d’ Espence”

Proszę podać, jakie przepisy prawne regulują zasady ustalania granic podczas wykonywania modernizacji ewidencji gruntów i budynków, które granice podlegają ustaleniu i w

„zastosowaniowców ” w Polsce toczy się dyskusja nad potrzebą powołania nowej dyscypliny w obrębie dziedziny nauk matematycznych jaką byłyby zastosowania matematyki..