• Nie Znaleziono Wyników

"Теория литературы. Основные проблемы в историческом освещении", komitet redakcyjny: Г. Л. Абрамович, Н. К. Гей, В. В. Ермилов, М. С. Кургинян, Я. Е. Эльсберг, tom 1: "Образ, метод, характер", Москва 1962, Издательство Академии Наук СССР, s. 450, 2 nlb; t

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Теория литературы. Основные проблемы в историческом освещении", komitet redakcyjny: Г. Л. Абрамович, Н. К. Гей, В. В. Ермилов, М. С. Кургинян, Я. Е. Эльсберг, tom 1: "Образ, метод, характер", Москва 1962, Издательство Академии Наук СССР, s. 450, 2 nlb; t"

Copied!
15
0
0

Pełen tekst

(1)

Edward Balcerzan

"Теория литературы. Основные

проблемы в историческом

освещении", komitet redakcyjny: Г.

Л. Абрамович, Н. К. Гей, В. В.

Ермилов, М. С. Кургинян, Я. Е.

Эльсберг, tom 1: "Образ, метод,

характер"... : [recenzja]

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 58/3, 217-230

(2)

R E C E N Z J E

217

sen so w n o ści nad an ej z zew n ątrz. S ch em a t zaś — ow a n iezm ien n ość, je ż e li s ię p ow tarza — n ie k ojarzy w iz ji ro zu m ieją cej, jest n ieja k o syn ch ron ią form , w zo r­ ców , w e d le k tó ry ch k o n str u u je się p o w ieść. Jed n ak że ta k ie w zorce u trzy m u ją się przecież, są w ła ś c iw e litera tu r ze zaw sze.

K o n flik t zatem in terp reta cji „ w ew n ętrzn ej” i „zew n ętrzn ej”, by rzec in a ­ czej — sy n ch ro n iczn ej i d iach ron iczn ej, jest obecny w k sią żce R eizow a. H ie ­ rarch ia, ja k ą u sta n a w ia autor m on ografii, d aje p rym at badaniu h isto ry czn em u na ty le, na ile zdoła ono tłu m a czy ć sch em a t k u ltu ry zaw a rty w litera tu rze, bądź to kom pozycję, sty l, bądź to m o d y fik a cję m o d eli form aln ych . T ak i stan r zeczy n ie jest p rzyp ad k iem , k siążk a R eizow a w y ra sta przecież z b ogatych tra d y cji lite r a t u ­ rozn aw czych , p o w sta ła w k ręgu in sp ira cji b ad aw czych B ach tin a, K ożyn ow a, W in o ­ gradow a, k sz ta łtu je zaś m o d el m e to d o lo g ii m a rk sisto w sk iej, p rób u je w ja k iś sp o ­ sób o d p o w ied zieć na p o d sta w o w e p y ta n ie k on trow ersji: jak badać lite r a tu r ę ? O d p ow ied ź je s t w p isa n a w c a ły m a teria ł an a lity czn y , w k szta łt e ste ty k i p o w ie ś c i h istoryczn ej S cotta. P o d jęta przez R eizow a próba m a rk sisto w sk ieg o lite r a tu r o ­ zn a w stw a rodzi n ad zieję, że „h istoria litera tu r y n ie jest h isto rią p o m y łe k ” .

B o g d a n O w c z a r e k ТЕОРИЯ ЛИТЕРАТУРЫ. ОСНОВНЫЕ ПРОБЛЕМЫ В ИСТОРИЧЕСКОМ ОСВЕЩЕНИИ. [K om itet Redakcyjny:] Г. Л. А б р а м о в и ч , Н. К. Г е й , В. В. Е р м и ­ л о в , М. С. К у р г и н я н , Я. Е. Э л ь с б е р г . [Том 1:] ОБРАЗ, МЕТОД, Х А РА К ТЕР (Москва 1962). Издательство Академии Наук СССР, s. 450, 2 n lb . [Том 2:] РОДЫ И ЖАНРЫ ЛИТЕРАТУРЫ. (Москва 1964). Издательство „Наука”, s. 484, 2 n lb . [Том 3:] СТИЛЬ, ПРОИЗВЕДЕНИЕ, ЛИТЕРАТУРНОЕ РАЗВИТИЕ. (Москва 1965). Издательство „Наука”, s. 502, 2 nlb.

Idea p o ety k i h isto ry czn ej m a w R osji bogatą tra d y cję i dość u rozm aicon ą biografię. Z rodzona jak o p ro test p rzeciw k o teo rii, „sp ek u la ty w n ej, filo z o fic z n e j, d o g m a ty czn ej” *, ro zw ija n a przez b a d a czy -p ra k ty k ó w , zw ła szcza p rzez A . W ie sio ­ ło w sk ie g o , w sp iera ją ca p rześw ia d czen ie jego k o n tyn u atorów , że „w sa m y m ż y ­ w io le, w sam ym m a t e r i a l e sztu k i leżą p raw a jej seg m en to w a n ia , o r g a n iz a c ji i fo r m y ” 2, n ie p ogodzona z este ty c z n y m i k o n cep cja m i lin g w istó w , g łó w n ie A. P o - tieb n i, i jed n o cześn ie bardzo im b lisk a, n ieob ca ró w n ież an i f o r m a lis to m 3, a n i tym , k tórzy u czestn iczy li w a k cji lik w id a c ji form alizm u , p ow raca dziś — ja k że od m ien ion a! — na k artach trzy to m o w ej T e o rii lite r a tu r y . N ie jest już ty lk o id e ą p o e t y k i h isto ry czn ej. C hce b yć c a ło ścio w y m u jęciem p rob lem ów t e o r i i z ja ­ w isk lite r a c k ic h p od p orząd k ow anej nadrzędnej k a teg o rii h i s t o r y z m u .

„W w ie lu w y p a d k a ch jeszcze ek sp ery m en ta ln y ch arak ter T e o rii lite r a tu r y

1 Б. К а за н ск и й , Идея исторической поэтики. W zbiorze: Поэтика. Сборник статей. Ле­ нинград 1926 [Photomechanic Reprint: London—Paris 1966], s. 6.

2 Ibidem, s. 7.

3 Zwracając uwagę na chwilowe poniechanie prac kontynuujących idee Wiesiołowskiego, pisze K a z a n s k ij (ibidem, s. 10, przypis): „Jedyny, nawiasem mówiąc, wspaniały wyjątek — W. Szkłowskij, inicjator »metody formalnej« i inspirator »Opojazu«, rozwija »poetykę siużetu« Wiesiołowskiego. J. N. Tynianow, który wysunął problemy »literackiego faktu«, »literackiej ewo­ lucji« i »funkcjonalności«, zdąża również ku poetyce historycznej, ale nie drogą Wiesiołowskiego” .

(3)

218

R E C E N Z JE

o k reślił n ieu n ik n io n ą różnorodność w ch od zących w n ią rozd ziałów [w liczb ie 29 — Е.В.]. W spólność p o sta w w y jśc io w y c h n ie w y k lu cza b y n a jm n iej w ty ch rozd zia­ łach od m ien n ości p u n k tó w w id zen ia na p o szczeg ó ln e zagad n ien ia an i r ó w n ie od ­ m ien n y ch rela c ji m ięd zy ty m , co teoretyczn e, a ty m , co h isto ry czn e” 4.

H isto ry zm — n a jo g ó ln iej — d otyczy tu zarów n o sam ej lite r a tu r y (d o m in u je sch em a t typu: od H om era do S zołoch ow a), ja k i d ziejó w p o jęć b a d a w czy ch w św ia d o m o ści litera ck iej (od A ry sto telesa do B ach tin a). W obec ta k olb rzy m ieg o m a teria łu , k tóry — n iczym o w e „potoki” rod zajów , m a lo w n iczo op isa n e przez E lsb erga (II, 5) — rozlew a się na p rzestrzen i ponad 1400 stronic, o g ra n icze n ie pola o b serw a cji w y d a je się czym ś nieod zow n ym . W tej recen zji zrezy g n u ję w ię c , na p rzyk ład , z a n a lizy p ro b lem a ty k i śc iśle filo zo ficzn ej prac T e o rii lite r a tu r y ; szc z e ­ g ó ln ie in te r e su ją c e b y ło b y tu ok reślen ie fu n k cji h eglizm u ; H e g e l jest, obok M arksa, n a jczęściej cy to w a n y m filo zo fem ; m ożna sądzić, że p o w ró t do H e g l a 5 m a być próbą pow rotu do źród eł m ark sizm u i — poprzez p o w tó rzen ie drogi M arksa, p oprzez sw o istą m i m e s i s g e n e z y m a teria lizm u d ia lek ty czn eg o — k on stru k cją o sta teczn ą p raw e ste ty k i m a rk sisto w sk iej. N ie b ęd ę też zab ierał gło su w sp r a w ie zagosp od arow an ia m a teria łu h isto ry czn o litera ck ieg o ; n iek tó re rozd ziały z tom u 2 m ogą być czytan e jako „ sy n tezy ” d ziejów p o w ie śc i (W. K ożyn ow ), dram atu (M. K urginian) czy satyry (J. B oriew ); w tym za k resie spór o k ry teria se le k c ji te k stó w 'w y d a je się b ezn ad ziejn y, przy czym ła tw o popaść w su b iek ty w izm , zw ła szcza w te d y , gdy na a ren ie eu rop ejsk iej broni p o lsk ich b a rw n arod ow ych — nadal! — „sam otn y jak bór w borze” autor Q uo va d is... P om in ę w r e sz c ie in te r ­ p reta cje tw ó rczo ści i p ojed yn czych d zieł pisarzy r o sy jsk ich ; to m 3 za w iera roz­ d zia ły o sty lu P u szk in a (W. S k w ozn ik ow ), o sty lu G orkiego (J. E isberg), o stylu S zołoch ow a (Ł. K isielew a ), które choć p o w ią za n e z ogóln ą p ro b lem a ty k ą T e o rii

lite r a tu r y , m ogą w sza k że eg zy sto w a ć poza tą k sią żk ą — na tle tra d y cji stan u badań;

p o d o b n ie zresztą an aliza C h a d ż y -M u r a ta L. T ołstoja (P. P a lije w s k ij, I i III) czy o m ó w ie n ie Z b ro d n i i k a r y F. D o sto jew sk ieg o (W. K ożyn ow , II).

Tę p ro b lem a ty k ę T eo rii lite r a tu r y , którą u w ażam za cen traln ą, ch cę p rzed ­ s ta w ić w trzech różn ych ujęciach . T eo ria lite r a tu r y je s t p ew n y m s y s t e m e m pojęć litera ck ich , przy czym n iek tó re pojęcia n ie m ają p olsk ich od p o w ied n ik ó w , nadto: n iek tó re pojęcia p o lsk ie n ie m ają o d p o w ied n ik ó w r o sy jsk ich . P rzed e w sz y stk im b ęd zie ch od ziło recen zen to w i o rek o n stru k cję o w ego sy stem u . T eo ria

lite r a tu r y , po drugie, je st w yrazem p ew n ej o rien ta cji m e t o d o l o g i c z n e j , d y r e k ty w y zaś p o stęp o w a n ia bad aw czego k szta łtu ją się tu w ogn iu w a lk i ze stru k tu ra lizm em , rod zim ym i obcym . Z adaniem rec e n z ji b ęd zie te d y opis i ocena stanu m eto d o lo g ii oraz stan u w a lk i. T eo ria lite r a tu r y , po trzecie, za w iera szereg prób u ży cia tak p ojęć teoretyczn ych , jak i zaleceń m eto d o lo g iczn y ch do k r y ­ t y c z n o l i t e r a c k i e g o b ilan su w sp ó łczesn o ści, a n a w e t — do tw o rzen ia w iz ji p rzy szło ścio w y ch . Sposób w a rto ścio w a n ia zja w isk lite r a c k ic h X X w . m a być n iejak o em p iryczn ym sp ra w d zia n em id ei h istoryzm u; tu w ła śn ie o d b yw a się e k sp e ­ rym en t, tu rozp ościera się p ole d y sk u sji na tem a t is tn ie n ia —n ie istn ie n ia p r a w i­ d ło w o ści w rozw oju sztu k i sło w a . W arto zatem , na k on iec, p rzyjrzeć s ię b liżej k r y ty c e litera ck iej T e o rii lite r a tu r y .

4 Cytat ze wstępu От редакции — I, 5. Tu i przy następnych cytatach recenzowanej książki stosuje się skrótowe oznaczenia tomu (liczbami rzymskimi) i stronicy (liczbami arabskimi).

5 Powrót, ponieważ idea poetyki historycznej narodziła się z buntu przeciw heglizmowL Zob. К аза н ск и й , op. cit., s. 7.

(4)

R E C E N Z JE

219

i

Brak in d ek su term in ó w , p rzed e w szy stk im zaś n iech ęć do op eracji ty p o lo ­ giczn ych , k tó re b y m ożna b yło u jąć w sch em at, w zór czy ta b elę, w k o n se k w e n c ji w ięc: rozp roszen ie d e fin ic ji w seriach pow tórzeń , lub, w yp rzed zając n ieco to k n aszego sp raw ozd an ia, p ry m a t su i g e n e ris „ siu żetu ” teo rety czn eg o nad te o r e ty c z n ą „fab u łą”, w sz y stk o to w znacznej m ierze utrudnia k on tak t z k siążk ą. R ezy g n a cja ze „sztucznej sy s te m a ty k i” (II, 205) od n osi się n ie ty lk o do gatu n k ów . W. S k w o z - n ik ow w ro zd zia le o lir y c e p isze w p ew n y m m om encie: „W yzn aczyliśm y g łó w n e p u n k ty o r ien ta cy jn e [ориентиры] w rozw oju p oezji liryczn ej [...]” (II, 191). O tóż cała T e o ria lite r a tu r y sk ła d a się z szeregu tak ich p u n k tó w o r ien ta cy jn y ch . Jej lek tu ra przyp om in a m arsz w e d łu g azym utu.

Jak się zd aje, p o d sta w o w ą k ateg o rią on tologiczn ą, czym ś w rodzaju G w ia zd y P olarnej dla czy teln ik a , jest w k on cep cjach badaczy rad zieckich o b r a z a r t y ­ s t y c z n y .

„Obraz p o jm u jem y tu jak o p ow szech n ą (u n iw ersaln ą) k a teg o rię tw ó r c z o śc i a rty sty czn ej. S ło w o »obraz« b ierzem y w tym szerok im znaczeniu, ja k ie m a ono w k la sy czn y ch ok reślen ia ch sztu k i i poezji jako m y ślen ia ob razam i” (K ożyn ow ,

I, 58).

R ozw ijając tę k o n cep cję, która w y w o d zi się ze sły n n eg o aforyzm u W. B ie liń ­ sk iego: „ artysta m y śli ob razam i” (1,72), P a lije w sk ij prop on u je u żyw ać p o jęcia obrazu w fu n k cji „jed n ostk i sz tu k i” (I, 92), a jed n o cześn ie — w fu n k c ji „ p o d sta w o w ej jed n o stk i m y śli a r ty s ty c z n e j” (I, 114). Z achodzi tu n ie w ą tp liw a id e n ty fik a c ja p ro­ cesu i w y tw o r u , u to żsa m ien ie tw ó rczo ści p ojm ow an ej jako d ziałaln ość z tw ó r ­ czością rozu m ian ą jako prod u k t te jż e działaln ości. P a lije w s k ij b o w iem stw ie r d z a

w prost: „obraz jest w ła ś n ie m y ślą a rty sty czn ą ” (I, 72); a w in n y m m iejscu : „obraz — to m y ś le n ie ” 6. M am y w ię c jak b y u to żsa m ien ie do k w adratu. N ie ty lk o obraz id e n ty fik u je się z m y ślą , a le i m y śl z m y ślen iem . Jed n ak że, jak w sp o m n ia ­ łe m na w stę p ie , tw ie r d z e n ia T e o rii lite r a tu r y w y zn a cza ją jed y n ie p u n k ty o r ie n ta ­ cy jn e, n ie p reten d u ją do o sta teczn ej, jednoznacznej sk oń czon ości, są raczej „ge­ s ta m i” n a p ro w a d za ją cy m i na bardziej złożon e zesp oły zagad n ień . T rudność p o leg a na tym , iż często sąd y o w ięk szej n ieo k reślo n o ści — p ow ied zm y za K o ży n o w em : w z n ie c a ją c e m g listszy „obłok zn aczeń ” (II, 31) — p o ja w ia ją się po zd an iach b ar­ dziej p recy zy jn y ch . A d zieje się tak w ła śn ie w w y k ła d z ie teo rii obrazu. Im p resje P a lije w s k ie g o poprzedza zd y scy p lin o w a n y in te le k tu a ln ie szk ic K ożyn ow a. W u jęciu autora P o c h o d ze n ia p o w ie ś c i (M oskw a 1963) obraz n ie jest ani ty lk o m y ślą , an i ty m b ardziej ty lk o m y ślen iem . S ta n o w i n atom iast d w oistą, d ia lek ty czn ie d w o istą stru k tu rę. Jest k r e a c j ą „now ego przedm iotu, rezu lta tem tw o rzen ia ś w ia t a ” <1, 61), n o w ą rzeczą w śród rzeczy. I jest o d b i c i e m św ia ta realn ego, jeg o m o ­

d elem o sw o is ty m p rzezn aczen iu ep istem ologiczn ym . Z nakiem w śród zn ak ów . „O dbicie i p ra k ty czn e tw o rzen ie przedm iotu w y stę p u ją w obrazie w ta k iej jed n o ści, że n ie śc isło śc ią b yłob y m ów ić o nich jako o dw óch stron ach n a tu ry obrazu; słu sz n ie jsz y w y d a je się sąd, że przy rozp atryw an iu jed n o litej, c a ło śc io w e j n a tu ry obrazu z r ó ż n y c h s t r o n ja w i się on raz jako k reacja, tw o r z e n ie przed m iotu , raz jako o d b icie ś w ia ta ” (I, 62). J eszcze w y ra źn iej pogląd om P a lije w ­ sk ieg o zd aje się p rz e c iw sta w ia ć D. G aczew , dla k tórego „obraz a r ty sty c z n y je s t z a w sze k om p lek sem : m y śl — przed m iot — d zia ła n ie” (I, 187).

Obraz — jak o jed n o stk a sztu k i — d aje się w y o d ręb n ić zarów no spośród in ­

6 Podaję sformułowanie P a lije w s k ie g o w całości: „Образ — это мышление с п о м о ш ь ю и н д и в и д у а л ь н о с т и , созданной воображением художника” (I, 88).

(5)

220

R E C E N Z J E

nych elem en tó w litera tu r y , jak i, z w ięk szą ostrością, spośród in n ych — n ie ­ a r ty sty czn y ch — form lu d zk iej d ziałaln ości. N ajp rostszym m od elem obrazu m oże być p o r ó w n a n i e . P o ró w n a n ie typ u „A jak B ” sp ełn ia p o d sta w o w e w a ru n k i t y p i z a c j i (I, 79): odbija w so b ie dw a p rzed m ioty, op lą tu ją c je p e w n y m „ w ę­ złem sp rzeczn o ści” (I, 76) i jed n o cześn ie u siłu ją c sp rzeczn ości o w e pogodzić. P a li- je w sk ij ilu stru je d zia ła n ie m ech an izm u porów n an ia d ow cip n ym p rzyk ład em z cen ­ tau rem . B ez trudu, pow iad a badacz, w yob rażam y so b ie czło w ie k a p od ob n ego do k on ia lu b konia p odobnego do człow iek a. „Z c h w ilą jed n ak , gdy sp rób u jem y pojąć ich w z a je m n e o d b icie jako jed n ość [...], przed n am i zja w i się c en ta u r” (I, 83). T ak w obrazie a rty sty czn y m w całość sp la ta ją się p raw d a i fa łsz , lo g ik a i sw o ista lo g ik a sztu k i. O braz u sta w iczn ie k o n ta k tu je się z p o j ę c i e m , n ie u s ta n ­ n ie p reten d u je do tego, b y p rzek szta łcić się w u o g ó l n i e n i e 7, z a w sze jednak „w raca ku w ła sn em u ż y w io ło w i” (I, 78), jak „form a w e w n ę tr z n a ” sło w a , która m oże b yć ety m o lo g ią sło w a w yp row ad zon ą z jego gen ezy, a le m oże b yć r ó w n ież e ty m o lo g ią fa łsz y w ą , zm yślon ą, p od yk tow an ą p rzez p oetę. P o g ra n icze p ra w d o p o d o ­ b ie ń stw a i fa n ta sty k i, p ra w d ziw o ści i fik cjo n a ln o ści w obrazie czyn i zeń, zd an iem bad aczy ra d zieck ich , znak su i gen eris w sp ó łza w o d n ictw a a rty sty i życia. „ S p rzecz­ ność m ięd zy fa łszem a p raw d ą zo sta je w ob ra zie zn iw elo w a n a w ten sposób, że obraz u cieleśn ia ż y c i e j a k o t e n d e n c j ę ” (I, 85; p o d k reślen ie E.B.).

N a p isa łem — dość en ig m a ty czn ie — że obraz jest jed n o stk ą m o żliw ą do w y o d ręb n ien ia spośród in n ych elem en tó w litera tu r y . C hcę p rzez to p o w ie d z ie ć , że p o ję c ie „obrazu” k szta łtu je się w op ozycji do litera tu r y p o jm o w a n ej jako sy stem . N ie sposób n a to m ia st, referu ją c k o n cep cje T e o rii lite r a tu r y , m ó w ić o „obra­ z ie ” ja k o czym ś zasad n iczo różn ym od p o jed y n czeg o u tw oru lite r a c k ie g o . I tak, w p a r a d y g m a t a c h litera ck ieg o langue obraz z całą p ew n o ścią n ie je st m e t o d ą i, m niej w y ra źn ie, n ie jest ró w n ież s t y l e m .

„Obraz a rty sty czn y — to to, w czym sztu k a odbija, odtw arza i p ozn aje ż y c ie ” — p o w ia d a S k w o zn ik o w — n a to m ia st „m etoda tw órcza to to, ja k się zasad n iczo w obrazie ż y c ie od tw arza [...]” (I, 149). M etoda je s t w ię c jak b y k ażd orazow ym , ta k h isto ry czn ie jak i in d y w id u a ln ie zm ien n ym , u ż y c i e m stru k ­ tu ry obrazu. M ożna by ją ró w n ież opisać jak o obraz ze zm ien n ą cza so w ą t. P o d o b n ie sty l. S ty l w szela k o , zd aniem P a lije w s k ie g o , in d y w id u a liz u je n ie ty lk o stru k tu rę obrazu, a le i sam ą m etod ę tw órczą. S ty l to „m etoda, która w y s tą p iła na zew n ą trz, stru k tu ra obrazu zarysow an a poza s w y m i gran icam i: w języ k u , k tóry, w c ie la ją c zaw artość obrazu, u zy sk u je z w y k le n o w e b rzm ien ie, w w id o czn y ch z całą w y r a z isto śc ią elem en ta ch kom p ozycji, w za sa d n iczy m n astroju czy »tonie« n arracji, itp .” (III, 7). R óżnica m ięd zy obrazem , m etod ą i sty le m je s t zatem różn icą stopnia fa k ty czn o ści h isto ry czn o litera ck iej i, jed n o cześn ie, em p iry czn ej.

J a k ież zachodzą zw ią zk i m ięd zy obrazem a p ojed yn czym d ziełem litera ck im ? Tu, w przek azie, na p oziom ie p a ro le , w y o d ręb n ien ie obrazu — obrazu p o sta ci, ch a ra k teru , sy tu a cji, p orów n an ia, ja k ie g o k o lw ie k przed m iotu i ja k ie g o k o lw ie k od b icia p rzed m iotów — sta n o w i op erację śc iśle a n a lity czn ą . A lb o w ie m sa m „czy­ s t y ” obraz, „jako ta k i”, w u tw o rze litera ck im n ie istn ieje. „N a p y ta n ie — p isze S. B o cza ro w — »gdzie« jest obraz w utw orze? — m ożna o d p o w ied zieć: w sz ę d z ie ” (I, 312). N a p rzyk ład , u zu p ełn ia jak gdyby tę m y śl K ożyn ow , w prozie o d n a jd u jem y w s z y s tk ie sw o is te w ła śc iw o ś c i stru k tu ry obrazu, a w ięc: „ w sp ó łd zia ła n ie, w sp ó

ł-7 Badacz operuje pojęciem, artysta obrazem. Badacz uogólnia, artysta typizuje. N a tym sta­ nowisku stoi m. in. znany polskiemu czytelnikowi B. R u n in (Badania naukowe ą wyobraźnia. „Przegląd Humanistyczny” 1966, nr 5).

(6)

R E C E N Z J E 2 2 1

o d b ija n ie ro zliczn y ch sfer, sw e g o rodzaju n a p ięcia m ięd zy p o szczeg ó ln y m i p la ­ nam i, k tó re w y z w a la ją w e fe k c ie e n erg ię a r ty sty c z n ą ” (III, 308). Te czy in n e e le ­ m en ty stru k tu ry d zieła n ie są w śc isły m tego sło w a zn aczen iu obrazam i, są n a to ­ m ia st, jak ch ce P a lije w s k ij, „ k a t e g o r i a m i o b r a z u ” (III, 422). N a ty m tle n ie p ow in n a d ziw ić k o n k lu zja teg o o sta tn ieg o badacza, że fa k ty czn ą je d ­ n ostk ą sztu k i lite r a c k ie j, która w y d z ie la się z n iej s a m a , „bez pom ocy te o r e ty k a ”, jest w ła ś n ie u t w ó r a r t y s t y c z n y (III, 422).

P e w ie n porząd ek w p r o w a d z iło b y tu za p ew n e — za sto so w a n e m. in. p rzez S. S k w a r c z y ń s k ą 8 — k o n se k w e n tn e od różn ian ie n a zw od p ojęć i p ojęć od p rzed ­ m io tó w b a d a w czy ch te o r ii lite r a tu r y . Z ap ew n e, „obraz” jest dla a u to ró w o m a w ia ­ nej k sią żk i p o jęciem , a jed n a k b y w a ró w n ież tra k to w a n y jako przed m iot b a d a w ­ czy, zw ła szcza tam , gd zie — na p ra w a ch m eto n im ii — d zieli lo s y całej tw ó r c z o śc i litera ck iej, u leg a ją c np. e w o l u c j i . D zieje s ię ta k w ro zd zia le o ro zw o ju „św iad om ości o b ra zo w ej” w lite r a tu r z e (I, 186— 311). G aczew — za W iesio ło w sk im — w y p ro w a d za obraz lite r a c k i z s y n k r e t y z m u sztu k i p ierw o tn ej (I, 204), ś le ­ dząc dalej jego ew o lu cję w zm ien n y ch rela c ja ch ty p u „czło w iek i w a r u n k i” (208), „człow iek i ś w ia t” (220), p rzy czy m , rzecz jasn a, zarów no „ czło w ie k ” jak „ w a r u n k i” i „ św ia t” to też są obrazy; z m ia n ie u leg a albo ch arak ter rela c ji, np. jej „ w ie lo ­ zn aczn ość” bądź „jed n ozn acżn ość” (242), albo obraz jako część w ię k sz e g o u k ła d u obrazów , np. czło w ie k jako „ ty p ” i czło w ie k jak o „ch a ra k ter”, itd. K ieru n ek p o szu k iw a ń G aczew a w y d a je s ię słu szn y. N iep ok oi ty lk o m ig o tliw o ść g ra n ic p rzedm iotu badania, k tó ry raz je s t elem en tem arty sty czn ej św ia d o m o ści ep ok i, k ie d y indziej p o jed y n czy m d z ie łe m , a w in n ym jeszcze w y p a d k u d aje się u to ż­ sa m ić z m etodą, k ieru n k iem , p rą d em , szk ołą itp. W y d a je się n adto, że n ie sp osób up ra w ia ć tego typ u badań poza p ro b lem a ty k ą t y p o l o g i i h isto r y c z n o lite r a c k ie j. O b serw acje G aczew a aż się „p roszą” o u ję c ie stru k tu ra listy czn e, o „ p rzeta b li- c o w a n ie ”; na tem a t stra t T e o rii lite r a tu r y , k tó re w y n ik a ją ze stru k tu r of obii, b ę d z ie jeszcze w tej recen zji m ow a.

S w eg o rod zaju r u szto w a n iem ch ron iącym teo rety czn o litera ck ą b u d o w lę o m a ­ w ia n ej k sią żk i przed rozpadem n a d sp o d ziew a n ie okazuje się tra d y cy jn a para p ojęć: „treść” i „ form a”. R o zw a ża ją c stary problem jed n o ści treści i form y, a u to ­ rzy dochodzą do u sta leń n a stęp u ją cy ch : w obrazie treść i form a sta n o w ią stop n iero ze rw a ln y , n a to m ia st w ty m czy in n y m u tw orze litera ck im , w tej czy in n ej g ru p ie u tw orów , form a m oże s ię od treści od d zielić. „Obraz sta n o w i całość je d n o ­ litą — pow iad a P a lije w s k ij — i w y o d r ę b n ie n ie w nim ja k ich k o lw iek stron ozn acza n a ru szen ie jego p o d sta w o w eg o sp osob u czy ty p u k o n stru k cji zn a czen io w ej. F orm a i treść n ie są tu w y ją tk ie m ” (I, 94). P od ob n ie rozu m u je B oczarow . W iem y już, że od m ian ę obrazu sta n o w i ch a ra k ter. Otóż charak ter w ła śn ie , zd aniem B o cza ro w a , „jest jed n o cześn ie rezu lta tem pozn an ia arty sty czn eg o i jego in stru m en tem . J e st i form ą, i treścią [...]” (I, 321). C zego n ie m ożna p o w tó rzy ć w o d n iesien iu do p o ­ jed y n czeg o u tw oru . O w szem , u tw ó r ró w n ież n ie m a form y w ty m sen sie, że n ie is tn ie je jak iś sta ły zesp ó ł e le m e n tó w , który by tw o rzy ł „stron ę fo rm a ln ą ” k a żd eg o przek azu litera ck ieg o . F orm a te d y , p o w ied zielib y śm y n aszym języ k iem , n i e n a ­ l e ż y d o b u d o w y d z i e ł a tak , jak np. w a r stw a tw o ró w b r z m ie n io w y c h In gard en a. N a to m ia st za w sze ja k a ś część u tw oru s t a j e s i ę jego form ą.

„Form ą sta je się ta część tr e ś c i a rty sty czn ej, która w y k a z u je zd oln ość do w y iz o lo w a n ia się, o d o so b n ien ia s ię od k o n k retn ego obrazu, i k tóra m oże p r z y ją ć zn a czen ie poszerzon e, d a ją ce się za sto so w a ć do ob razów in n y c h ” (I, 103).

(7)

2 2 2 R E C E N Z J E

A k cja , typ kom p ozycji, ba: n a w et ch arak ter (np. w d ram acie), sło w em — w szy stk o , d aw n iej p u lsu ją ce w d ziełach ż y w ą treścią , z b ieg iem czasu sta je się b u d u lcem form y. G aczew i K o ży n o w stw ierd za ją , „M ów im y, że form a — a w tym r ó w n ież form a g a tu n k ow a — jest stw a rd n ia łą tr e ś c ią ” (II, 18). T reść zn a jd u je się w n ieu sta n n y m ruchu, form a odznacza się sta b iln o ścią . T reść m a z a w sze ch a ra k ­ ter in d y w id u a ln y , form a p ow tarza się w se r ii d zieł. I w reszcie: form a, sk a m ielin a , jest b ezp ośred n io daną p o w ierzch n ią utw oru , p od czas g d y „treść a rty sty czn a — to sp e c y fic z n y x , k tóry dla n au k i o litera tu r ze sta n o w i w ła ś n ie jej p rzyn ależn y przed m iot b ad ań ” (I, 313).

N ie w ą tp liw ie , ta k i p od ział ról w y n ik a z h isto ry zm u T e o rii lite r a tu r y . N ie p o­ p ełn ię ch yb a n ad u życia, gdy p o w iem , że w ty m u ję c iu „form a” ok a zu je się e lem en tem k o n w e n c j i , m oże n a w e t su i g e n e ris „ jed n ostk ą k o n w e n c ji”. A skoro tak , k o n cep cje bad aczy rad zieck ich m o g ły b y się p rzy czy n ić do r e w iz ji fra zeo lo g ii k ry ty czn o lite ra ck iej, która w y ro sła na gru n cie fo rm y i treści. A w ięc: hasło p ry ­ m atu tr e ś c i nad form ą n a leża ło b y , k o n sek w en tn ie, od n osić do a w a n g a rd o w y ch p ro p o zy cji litera ck ich . To one rozb ijają stw a r d n ia łe k o n w en cje, on e w y trą ca ją ste r e o ty p y form z a u tom atyzm u p ow tarzaln ości! Z k o le i p o jęcie ek sp erym en tu fo rm a ln eg o trzeba b y in terp reto w a ć jako od n ow ę se m a n ty k i „sk oru p ” fo rm a l­ n ych. „ F o rm a listą ” n a to m ia st b yłb y n ie ek sp ery m en ta to r, le c z tra d y cjo n a lista , k tó ry p o w ie la obrazy, p rzy czy n ia ją c się do ich k o n w en cjo n a liza cji. Jak p rzek o n a ­ m y się p ó źn iej, au torzy o m a w ia n ej k sią żk i zn ajd u ją się o krok od ta k ieg o w ła śn ie p rzew a rto ścio w a n ia „form ” (też przecież form !) k ry ty czn o lite ra ck ich . J est jednak w ich rozu m ow an iu coś, co przed zrob ien iem tego k roku p ow strzym u je.

T y m czasem zw róćm y u w agę na sy ste m o w e i lo g ic z n e p rzejście od te o r ii obrazu do g en o lo g ii. R odzaje i ga tu n k i lite r a c k ie bada się tu jak o „содержательные формы”, co m oże znaczyć: form y „ treściw e”, „zn aczące”, „ sem a n ty czn e”. L ub w innym języku: plan w y ra ża n ia p lan u zaw artości.

R ozd ziały p o św ięco n e g e n o lo g ii n a leżą w om a w ia n ej p u b lik a cji do n ajlep iej n ap isa n y ch . W p o lem ice z E. S ta ig erem , k tóry g o tó w je st u tożsam iać p o jęcie rodzaju z p o jęciem sty lu , b adacze ra d zieccy z g ła sza ją szereg tra fn y ch p rop ozycji p orząd k u jących to zagad n ien ie. S ty l, p ow iad a K ożyn ow , w sam ej rzeczy zn ajd u je się ja k b y n a p o z i o m i e rodzaju, w od różn ien iu od form gatu n k o w y ch , które, jak d ow od zi E isb erg, są „k om p on en tam i sty lu ” (II, 8— 9). N iem n iej jed n ak , p isze dalej K o żyn ow , „rodzaj (i ga tu n ek jak o p ostać rodzaju) — jest ch a ra k tery sty k ą tego, co w stru k tu rze u tw oru tr w a łe i p ow tarzaln e; s ty l — p rzeciw n ie , jest ch a ­ ra k tery sty k ą tego, co in d y w id u a ln e i zm ien n e” (II, 45— 46). P o w ied zm y ted jr: rodzaj zm ierza ku form ie, s ty l ch ce być treścią , a p rzyn ajm n iej p od lega ty m sam ym co i ona p raw om . „ P o jęcie rodzaju ob ejm u je p rzed e w sz y stk im m iarę (w ym iar), sk ła d i zw ią zek elem en tów ; sty l n a to m ia st — to ra czej jak ość, ob licze, koloryt c a ło ś c i” (I, 46). C ytu ję z aprobatą n ie sam o o k r e śle n ie sty lu , bardzo im p resyjn e, le c z o k r e śle n ie rodzaju w r e l a c j i do stylu .

K w e stio n o w a n ie tra d y cy jn eg o p od ziału rod za jó w n a liry k ę, ep ik ę i dram at n a leży dziś n iem a l do ry tu a łu g en o lo g ii, p od ob n ie zresztą ja k i d zia ła n ie p rze­ c iw n e — w k ieru n k u doboru jed n o lity ch k r y te r ió w ty p o lo g iczn y ch . N a przykład (p od aję za K ożyn ow em ): liry k a — u czu cie, epika — m y śl, dram at — w ola; albo, też na p ła szczy źn ie p sy ch o lo g iczn ej: liry k a — w sp o m n ie n ie , epos — p rzed sta w ien ie, d ram at — w y siłe k , d ziałan ie. A na p ła szczy źn ie lin g w isty c z n e j: lir y k a — czas te r a ź n ie jsz y , ep ik a — przeszły, dram at — p rzy szły . Lub: liry k a — w y p o w ied ź w p ierw szej osobie, ep ik a — w trzeciej, dram at — w d ru g iej. B a, n a w et: liry k a — d om in an ta b rzm ien ia, ep ik a — sło w a , dram at — zdania (II, 40). S ta n o w isk o T eorii

(8)

R E C E N Z J E 2 2 3

lite r a tu r y w ob ec tej p r o b lem a ty k i odznacza się — choćby ty lk o ze str a te g ic z n e g o

punktu w id zen ia — zd ro w y m racjon alizm em . A u torzy rozp raw g en o lo g iczn y ch , z jednej stron y, za ch o w u ją tra d y cy jn ą triad ę, dając ró w n o cześn ie b ardziej e la ­ styczn e k ry teria pod ziału , z d ru giej n a to m ia st stron y, aby n ie m ieć sk ręp o w a n y ch rąk, dość sw o b o d n ie k szta łtu ją s z e r e g i h isto ry czn o litera ck ich , je ś li ta k m ożn a p ow ied zieć, s p e c j a l i z a c j i r o d z a j o w y c h . I n ie m a w ty m za sa d n iczej sprzeczności.

A w ięc: n ie m a potrzeb y, stw ierd za K ożyn ow , szu k ać jed n o liteg o k r y te r iu m podziału rod zajów . A lb o w ie m in n e cech y sw o is te różn icu ją ep ik ę i dram at, in n e zaś od gran iczają d ram at i ep ik ę od liry k i. F u n d a m en ta ln ą k a teg o rią e p ik i je st „zdarzenie”, k tó re p r z e c iw sta w ia się dram atycznej k a teg o rii „ d ziałan ia” (II, 40). Pod ty m w zg lęd em an i k o n cep cja A r y sto telesa , an i ty m b ardziej H eg la , n ie z e sta ­ rzały się. W szelak o oba t e rod zaje łą c z y „p od staw a fa b u la rn a ” („фабульная основа” ; II, 44), n ieob ecn a w liry ce. „U tw ór liry czn y n ie p od d aje się tra n sfo rm a cji na dzieło ep ick ie czy d ra m a ty czn e (albo odw rotnie); ty m cza sem tra n sfo rm a cje ta k ie są zasad n iczo m o ż liw e w w y p a d k u ep ik i i d ram atu ” (II, 44). Inaczej m ó w ią c , „zdarzenie” ep ick ie i d ra m a ty czn e „ d zia ła n ie” to dw a a sp ek ty tej sam ej fu n k c ji p rzed sta w ia ją cej. N a to m ia st lir y k a d osk on ale się ob yw a bez e le m e n tó w u n a o czn ia ­ jących , zbliża się do m u zyk i, lu b , p rzyjm u jąc in n ą a n a lo g ię, „ma się ta k do ep ik i i dram atu, jak o rn am en t — do m a la rstw a [p rzed staw iającego — E. B.] i g r a fik i” (II, 44).

T y le triad a rod zajów .

M ożna ją u trzym ać w m ocy, a le ty lk o w ob ec zja w isk „epoki p o e z ji”; n o w a epoka — „ litera tu r y ” — k tóra rodzi się w raz z d r u k o w a n ą p o w i e ś c i ą (zob. I, 233; II, 131), dom aga się już n ieco innej o p ty k i g en ologiczn ej. D ruk, p o w ia d a K ożynow , zm ien ił sto su n ek a r ty sty do dzieła: d a w n y p oeta m ógł ty lk o sły sz e ć sw oją w y p o w ied ź, p isarz ją ró w n ież w i d z i ; „m ow a w y stę p u je teraz n ie ty lk o jak o środek p r z ed sta w ien ia , a le i jak o p rzed m iot” (III, 294). N a ty m tle w y ła n ia się c a łk o w ic ie n ow a p ro b lem a ty k a n arracyjn a, zw łaszcza zaś z a g a d n ien ie sto su n k u m o w y p rzed sta w ia ją cej i m o w y p rzed sta w io n ej, by p osłu żyć się ter m in o lo g ią Ingardena. I na ty m tle k sz ta łtu je się a u t o t e m a t y z m („obnażanie c h w y tó w ”, np. w prozie S te r n e ’a); tu m u szę dodać, że p o jęcie „au to tem a ty zm u ” sa m o w o ln ie podrzucam rozw ażan iom K ożyn ow a; T eo ria lite r a tu r y sło w a tego n ie zna.

W u jęciu h isto ry czn y m zach od zi w ię c potrzeba seg m en ta cji pop rzeczn ej c ią ­ g ó w rod zajow ych . O peracjom seg m en ta cy jn y m zostaje poddana epika, k tóra roz­ pada się na k la sy czn y „epos lu d o w y ” (pisze o n im J. M ieletin sk ij) i „p o w ieść — epos n o w y ch cz a só w ” (K ożynow ). N adto: w y sp e c ja liz o w u je się rodzaj s a t y r y ; p rzy zn a n ie sa ty rze sta tu su rodzaju je st jeszcze, zd an iem E lsb erga, sp ra w ą sp o rn ą , w każd ym ra zie n a leży p a m ięta ć, że „u tw ór sa ty ry czn y posiad a r ó w n ież r y sy teg o czy in n eg o g a tu n k u lu b tego czy in n ego rodzaju [k lasyczn ego — E. B .]” (II, 6). W zględną tożsam ość na p rzestrzen i w ie k ó w zach ow u ją ty lk o lir y k a i dram at.

M yślę, ż e c z y te ln ik a p o lsk ieg o za in teresu ją w p ierw szy m rzęd zie p ra ce o d ra ­ m a c ie (na tle zn an ych prób u su n ięcia dram atu poza n a w ia s litera tu r y ) i o sa ty r z e (z u w a g i na ory g in a ln o ść k o n cep cji B oriew a). W in terp reta cji K u rg in ia n a str u k ­ tu rę dram atyczn ą zasad n iczo d ałob y się sp row ad zić do u kładu: sy tu a cja w y jś c io ­ w a — ak cja — ro zw ią za n ie , tj. t r a n s f o r m a c j a sy tu a c ji w y jśc io w e j A

w sy tu a c ję k o ń co w ą B. „S to su n ek sy tu a c ji w y jśc io w e j do ro zw ią za n ia z a w sz e słu ż y jako k lu cz do fo rm y d ra m a ty czn ej” (II, 318). W h isto r ii d ram atu jak o rod zaju i w sp e c ja liz a c ji form g atu n k ow ych zm ianom m oże u leg a ć w sz y stk o .

(9)

224

R E C E N Z J E

Z arów n o ty p r e la c ji m ięd zy elem en ta m i, jak i ch arak ter sam ych e le m e n tó w k o n sty tu ty w n y ch . C elem a k cji m oże b yć w ięc albo c a łk o w ite p rzeob rażen ie s y tu ­ a c ji w y jśc io w e j (II, 251), alb o — o d w rotn ie: „zach ow an ie sy tu a c ji w y jśc io w e j w ca łk o w itej n ien a ru sza ln o ści” (II, 318). D o sk o n a ły p rzyk ład — R e w iz o r G ogola. A kcja m oże dążyć do tego, by u ja w n ić sy tu a cję w y jśc io w ą i poddać ją rein te r p r e - ta c ji (II, 344). D z ie je się ta k w Ś le p c a c h M aeterlin ck a. S am a ak cja — jako „ ła ń ­ cuch zdarzeń i p o stęp k ó w ” (II, 263) — m oże u stąp ić m iejsca ch a ra k tero w i, tzn. p rzen ieść się n iejak o do w n ętrza p sy ch ik i boh atera albo z p ola b ezp o śred n ich d ziałań p rzejść na p ole d ialogu , itp. P od ob n ie sy tu a cja w y jśc io w a m oże m ieć ch arak ter m niej lu b b ardziej „ rozw arty” (II, 366), m niej lu b bardziej epicki. A le m o d e l dram atu p o zo sta je z a w sze i w szęd zie ten sam .

O tóż to, co up raw ia K u rgin ian , jest w is to c ie h isto ry czn o litera ck ą g r a m a- t y k ą t r a n s f o r m u j ą c ą dram atu. H istoryzm , bez w ą tp ie n ia , p rzeja w ia się- tu w u sta la n iu zesp ołu u w aru n k ow ań ta k ich czy innych zm ian; n ie u k ład a s ię w sza k że w p rosty szereg im p lik a cji g en ety czn y ch . K a teg o ria d eterm in izm u — chcą tego autorzy T e o rii lite r a tu r y czy n ie — m u si u stąp ić m iejsca k a teg o rii p ra w d o p o d o b ień stw a m o ty w a cji pozaliterack ich .

W sposób b lisk i K u rgin ian ow ym k on cep cjom rozstrzyga p roblem satyry B o - riew . Z am iast „sytu acji w y jś c io w e j” o p eru je p o jęciem „punktu w y jśc ia ” (II, 334), k tóry jest za w sze „m i a r ą ” (a w ięc i p u n k tem od n iesien ia) dla ś w i a t a . Ś w ia t, i to k o n ieczn ie c a ły św ia t, p od lega w d ziele sa ty ry czn y m m a k sy m a ln ej k on d en ­ sacji. „Satyra sp ra so w u je, k o n cen tru je m a teria ł ży cio w y na m in im a ln y m dla tego m a teria łu p lacu a rty sty czn y m ” (II, 392). D eform acja św ia ta od b yw a się z a w sze w o b e c c z e g o ś : „m iarą” a n a lizy satyryczn ej m oże być czło w ie k (II, 375, 379), m oże b yć ró w n ież „ id ea ł” (II, 384), w resz c ie — tu B o riew p o w o łu je się na

P lu s k w ę M ajak ow sk iego — p rzyszłość. „P rzyszłość (2030 rok, rok ro zw in ięteg o

ży c ia k om u n istyczn ego) — oto norm a, którą m ierzy się za lety n a jlep szy ch i w a d y n a jg o rszy ch lu d z i-w s p ó łc z e s n o ś c i” (II, 386). P o m iń m y fa k t, że w P lu s k w ie d efo r­

m acja satyryczn a jest obustronna, p a r e x c e lle n c e ironiczna; M ajak ow sk i k om p ro­ m itu je n ie ty lk o św ia t P ry sy p k in a ; to p otrafi k ażd y hu m orysta z „K rok od yla”; ośm iesza ró w n ież m ech a n iczn e i uproszczone w iz je p rzy szło ścio w e; a le jed n ak — sam p rob lem w u jęciu B o riew a w y d a je się trafn y. „P ozycje w y jśc io w e sa ty ry cz­ nej a n a lizy rzeczy w isto ści zm ien ia ją się h isto r y c z n ie ” (II, 387). I dalej: „w sa ty rze n ie u s ta n n ie p u lsu ją rytm i a ry tm ia ” (II, 396— 397).

N a p isa łem na w stę p ie , że lek tu ra trzech to m ó w T e o rii lite r a tu r y je s t rodzajem m arszu w zd łu ż azym utu. (P rzypom ina się B ia ło szew sk i: „ m ów ię w am , k ie d y m ó w ię, to zu p ełn ie jak b y idę [...]”.) O tóż d otyczy to n ie ty lk o lek tu ry . A lb o w iem p o d sta w o w y m sposobem istn ien ia w szy stk ich n iem a l w a żn iejszy ch elem en tó w , tak sy s te m u litera tu r y jak i utw oru , je st dla au to ró w om a w ia n ej k sią żk i r u c h . D ia le k ty k a ruchu, zm ian, przeobrażeń, rytm u i ary tm ii, k rą żen ia i przech od zen ia jed n eg o p rzedm iotu w drugi sta n o w i u n iw ersa ln y w y k ła d n ik historyzm u .

O braz a rty sty czn y „pow tarza r u c h y ż y c ia ” (I, 70). „M yśl a rtystyczn a jest w p ierw szy m rzęd zie pozn an iem — ru ch em od n iezn an ego ku zn a n em ą ” (I, 90— 91). Istota sło w a p o ety ck ieg o leży „w ruchu, w zm ia n ie” (I, 203). „Obraz sło w n y jest b rzem ien n y ru ch em ” (I, 206). Z asada rozw oju p o w ie śc i to „ z a s a d a ru ch o­ m o śc i” (II, 108). R uch is tn ie je w stru k tu rze n arracji prozy p sy ch o lo g iczn ej (II, 120) i w „jak gd yb y sam orzu tn ym n ab rzm iew an iu m a teria łu ż y c io w e g o ” p o w ieści B a lza k a (I, 256). Z m iany ja k o ści rod zajow ych lir y k i „rozpatruje się tu jako ruch treści i form y liry czn eg o o w ła d n ięcia św ia te m ” (II, 194). W p o szczególn ych r o z ­ d zia ła ch od b yw a się jak b y spór o stop ień ru ch om ości ty ch czy innych form ,

(10)

R E C E N Z J E

225

w y ścig . Z daniem K ożyn ow a, S ło w o o p u łk u Igora to poem at, który „cały sta n o w i p rzech od zący na w y lo t ru ch ” (II, 412); zdaniem K u rgin ian a — „to w ła śn ie w d ra ­ m a cie ży cie lu d zk ie po raz p ie r w sz y odbiera się p r z e d e w s z y s t k i m jako proces, ruch [...]” (II, 250). N a w e t język p o ety ck i, a w ię c sy stem , „ p rzed sta w ia ru ch y, g e sty lu d zi i rzeczy, a n ie n ieru ch o m e r y s y ” (III, 309).

Ł a tw o zau w ażyć, choćby ty lk o w p ow yższym m ontażu cy ta tó w , że k a teg o ria ru chu odnosi się tu raz do p rzed m iotu badań, raz do p ostęp ow an ia b ad a w czeg o ; ruch, dodajm y, w d ziera się do sy stem u ocen k ry ty czn o litera ck ich T e o rii li te r a ­

tu r y ; np. bezruch d ram atów B e c k e tta i Ionesco jest złem (II, 348).

N ajbardziej god n e u w a g i e fe k ty teo rety czn e w za sto so w a n iu id ei ru chu o sią g a K ożyn ow an alizu jąc sto su n ek „ fa b u ły ” do „ siu żetu ”. F abuła — „system g łó w n y c h w y d a rzeń ” (II, 422) — je s t sch em a tem , który m ożna od erw ać od tek stu , str e śc ić , p rzen ieść z u tw oru w utw ór, ba, n a w et w y n ieść poza litera tu r ę. P o w ie d z ie lib y śm y , że sta n o w i od m ian ę m itu. In aczej „siu żet”. To p o jęcie odnosi się do m a te r ii li t e ­ rack iej, zarów no języ k o w ej jak i p rzed m iotow ej. „ S iu żet” — łań cu ch g e s t ó w ” i „obrazów g e stó w ” (II, 437), n a stę p stw o „k rok ów ” (II, 423) p ostaci, zm ian p sy c h o ­ lo g iczn y ch . G e s t n a leży p o jm o w a ć jako u jęcie rzeczy w ruchu, jako g o to w o ść p rzejścia ze stan u A w stan B. G est sło w a to z k o lei jego p rzek szta łcen ie s e m a n ­ tyczn e. A le n ie tylk o. S am a m ow a p rzed staw ion a w y stę p u je w fo rm ie „ szerok ich r u c h ó w ” (II, 416); pod ob n ie m ow a p rzed sta w ia ją ca , narracja.

W spółpraca fa b u ły z siu żetem układa się w p oszczególn ych dziełach ro zm a icie. F ab u ła m oże „przeistaczać się w siu ż e t” (II, 431) i m oże, np. w litera tu r ze d z ie ­ cięc ej (II, 436), d om in ow ać złożon ością nad prostym , u sch em a ty zo w a n y m siu żetem . N a p oziom ie słabo w y sp e c ja liz o w a n y c h p rzek azów litera ck ich m ogą r ó ż n e fa b u ły w c ie la ć się w ten sam siu ż e t (II, 437), podczas gdy w czasach n o w szy ch zach od zi proces od w rotn y — ten sam sch em at fa b u la rn y pow tarza się w serii niep o d o b n y ch ujęć siu ż e to w y c h ” (II, 422).

„S iu żet w sw ej n a jg łęb szej isto c ie to kolizja w ruchu; k ażd y epizod siu ż e tu p o ja w ia się jako ok reślon y szczeb el w n arastan iu bądź rozw iązan iu k o liz ji” (II, 462).

B y ła b y to w sp a n ia ła k o n cep cja , gd yb y w yzn aczyć siu żeto w i ta k i teren ru ch u , ta k ą , p ow ied zm y, „ b ieżn ię”, k tóra n ie jest teren em zm ian gatunku czy obrazu, na k tórej n ie porusza się sty l an i narracja. T ym czasem siu żet urucham ia w sz y stk o . K o liz je tw orzą się w szęd zie. Czy n ie m ożna p o w ied zieć, pozostając w za sa d n iczej zgod zie z k o n cep cja m i T e o rii lite r a tu r y , że: „ d r a m a t w sw ej n a jg łęb szej is to c ie to k o lizja w ruchu; k ażdy epizod dram atu p ojaw ia się jako ok reślon y szczeb el w n a ­ ra sta n iu bądź rozw iązan iu k o liz ji” ; albo: „ c h a r a k t e r w sw ej n a jg łęb szej is to ­ c ie to k olizja w ruchu; k ażdy sk ła d n ik ch arak teru ...” itd.; albo: „ s t y l w sw e j n a jg łęb szej isto cie to k olizja w r u c h u ” ; albo: „ m o w a p r z e d s t a w i o n a w sw ej n a jg łęb szej isto cie to...” itd.? M ożna! I w ten sposób k o n cep cja siużetu traci w ła s n e g ra n ice, zatraca się w ruchu, w su i g en eris „potoku św ia d o m o ści”, k tó ry ta k n ie pod ob a się autorom om a w ia n ej k siążk i; n ie sposób m ó w ić „siu żet”, m ając p e w ­ ność, że n ie m ó w i się jed n o cześn ie o czym ś po stokroć in n ym . Ź ród eł teg o sta n u r zeczy trzeba szu k ać i w m eto d o lo g ii, i w s t r a t e g i i m e t o d o l o g i c z n e j

T e o r ii lite r a tu r y .

2

C zytam y: „in fo rm a cja ” (II, 94), „znak” (I, 78), „stru k tu ra” (I, 19; II, 10), „ m o d el” (II, 87), „ m o d elo w a n ie” (III, 319), „ty p o lo g ia ” (I, 168), „język p o e ty c k i” (III, 239). P o w y ż s z e term in y pochodzą ze sta łeg o repertuaru stru k tu ralizm u ; w T e o r ii l i t e ­

r a t u r y , na w sk a za n y ch stron ach , są u jęte w cu d zysłów . Tak ja k gd yb y a u to rzy

(11)

2 2 6 R E C E N Z J E

zr zek a li się za n ie o d p o w ied zia ln o ści. Co zresztą n ie p rzeszk ad za im u ż y w a ć „ stru k ­ tu r y ” (II, 299) czy „m od elu ” (I, 75) bez cu d zy sło w u .

A n a lo g iczn y — i pozorny tylk o! — brak k o n se k w e n c ji ła tw o w y k r y ć w b ez­ p ośred n ich n a w ią za n ia ch T e o rii lite r a tu r y do prac stru k tu ra listó w . Z jed n ej stro n y c z y te ln ik m oże się d o w ied zieć, że p o ety k a stru k tu ra ln a je s t „tak zw an ą p o ety k ą stru k tu ra ln ą ” (III, 319), że form alizm i stru k tu ra lizm to jed n o i to sa m o (I, 125), lub, eu fe m isty c z n ie , że „d robiazgow e ru b ry k a cje” są cech ą „ lite r a tu r o z n a w stw a b u rżu a zy jn eg o ” (II, 7). Z d rugiej stron y c z y teln ik n a tk n ie się na o k r e śle n ie rec e n z ji C. L é v i-S tr a u ssa o p racach P roppa jako „pisanej z p o zy cji stru k tu ra lizm u ” i jed n o ­ c ześn ie „ c ie k a w e j” (II, 60, przypis), spotka r ó w n ież n a w ią z a n ie do N . W ien era (I, 110), pop rzed zon e u ży ciem p o jęcia „sp rzężen ie zw ro tn e” (I, 70), w c u d z y sło w ie , ale b ez grym asów ; zn ajd zie ró w n ież — n ien a cech o w a n ą e m o cjo n a ln ie — in fo rm a cję 0 b ad an iach p row ad zon ych p rzez str u k tu r a listó w rad ziec k ich , W. Iw a n o w a i W. T o­ porow a (II, 88).

A n a lo g iczn e rozb ieżności u ja w n iły się w p o lem ice na te m a t p o ety k i stru k tu ­ raln ej m ięd zy P a lije w s k im , K ożyn ow em i I. R iew zin em .

P a lije w s k ij je s t zd ecy d o w a n y m p rzeciw n ik iem „tak zw a n eg o ” stru k tu ra lizm u w b ad an iach litera ck ich . „S tru k tu ralizm n ie n a d a je się do w y ja śn ia n ia (n ie m ó w ią c już o w y tw a rza n iu ) litera tu r y , p o n iew a ż jego m etod a w n iczy m n ie od p ow iad a m eto d zie lite r a tu r y ” ®. S tru k tu ra liści, w w y o b ra żen iu P a lije w s k ie g o , to sc h o la sty cy , e k le k ty c y , sch em a ty ści, lu d zie, k tórzy n iosą litera tu r ze śm ierć. In aczej K ożyn ow . T en b ad acz m oże się w y k a za ć w p ierw szy m rzęd zie zn a k o m ity m o czy ta n iem w s e - m io lo g ii, teo rii in form acji, w lin g w is ty c e i p racach sa m y ch s tr u k tu r a listó w -lite r a - tu ro zn a w có w , od M u k arovsk iego do Ł otm an a. D a lej, w sw y m a r ty k u le p o lem iczn y m zgłasza in teresu ją cą k o n cep cję „ sy g n a łu ” i „znaku”, w op arciu o id ee G . W inokura 1 W. W ołoszyn ow a; p o lem izu ją c z sem io lo g ią , p ra cu je na jej k orzyść. W n io sk i, do ja k ich dochodzi, odznaczają s ię ostrożn ością, spoza k tórej p rzeb ija fa scy n a cja p ersp ek ty w a m i „ścisłej n a u k i o p o ezji” : „Czy ścisła n au k a o p o ezji je s t w o g ó le m o żliw a — w n ieo g ra n iczen ie d alek iej p rzyszłości? J estem zm u szon y na to p y ta n ie o d p o w ied zieć w n ie n a jlep szy sposób... N ie w iem . M am a rg u m en ty za i p rzeciw . [...] W żadnym jed n ak w y p a d k u n ie tw ierd zę, jak ob y w y s iłe k stw o r z e n ia p o ety k i stru k tu ra ln ej b y ł b e z c e lo w y ” ł0.

S ą w T e o rii lite r a tu r y obszary, na k tórych sp o ty k a się ona tw a rzą w tw arz ze stru k tu ra lizm em , i są ta k ie, na których do p rzym ierza dojść n ie m oże. P orozu ­ m ie n ie w y d a je się o sią g a ln e w trzech punktach:

1. W e w sp ó ln y m p rześw iad czen iu , że litera tu r a je st sy ste m e m sw o isty m , n ie - red u k o w a ln y m an i do św ia d o m o ści, a n i do język a; w u zn an iu p o trzeb y p o szu k i­ w a n ia ow ej sw o isto ści. S ztuka sło w a , czytam y, a d ek la ra cje teg o ty p u w y stę p u ją tu w ie lo k r o tn ie , „rozw ija się w ed łu g w ła sn y ch , a rty sty czn y ch p ra w ” (III, 244).

2. W u jm ow an iu znaczeń p rzekazu arty sty czn eg o jak o zesp o łu sto su n k ó w , „pa­ k ietu r e la c ji” (term in L év i-S tra u ssa ). S ty l (to ty lk o p rzyk ład , jed en z w ie lu ) autorzy c h cą tra k to w a ć jak o „jed n ość”, która k szta łtu je się „w e w sp ó łz a le ż n o śc i i z r z e ­ c z y w i s t o ś c i ą , i z t r e ś c i ą a r t y s t y c z n ą , i ze ś w i a t o p o g l ą d e m , i z m e t o d ą p isa rza ” (III, 40).

3. W e w sp ó ln ej b a zie tra d y cji litera tu r o zn a w czej, w y k o r z y sty w a n e j albo przez

9 П. П а л и ев ск и й , Мера научности. „Знамя” 1966, z. 4, s. 233.

10 В. К о ж и н о в , Возможна ли структурная поэтика? „Вопросы литературы” 1965, nr 6, s. 106, 107.

(12)

R E C E N Z J E

227

ob ie stron y z za strzeżen ia m i, np. tr a d y c je O P O J A Z -u 11, albo z jed n a k o w y m e n tu z­ jazm em , np. k o n cep cje M. B a ch tin a 12.

N ie w id z ę n a to m ia st szan s p ojed n an ia ró w n ież w trzech w a żk ich p u n k ta ch . 1. W stosu n k u do ję z y k o w e j, czy, jak ch ce K ożyn ow , do „ p o n a d języ k o w ej” (III, 247) n a tu ry d zieła litera ck ieg o . S tru k tu ra lista b ęd zie czy n ił w szy stk o , a b y n ie red u k u jąc w y p o w ie d z i a rty sty czn ej do in n y ch ty p ó w p rzekazu języ k o w eg o , od ­ n aleźć m im o to w sw o isty m u ż y c i u języ k a n atu raln ego w y zn a czn ik i lite r a c k o śc i. A u torzy o m a w ia n ej k sią ż k i rob ią w sz y stk o , aby te k s t lite r a c k i od erw ać od języ k a . „U tw ór p o ety ck i — K o ży n o w c y tu je G. W inokura — m a się rozu m ieć, za w ie r a w so b ie n ie po p rostu języ k , le c z przetle w sz y stk im — m y śl i uczucia, w y r a ż o n e w ję z y k u ” (III, 285). I jeszcze: „chodzi n ie o języ k w e w ła śc iw y m sen sie: języ k p o e ty c k i w zu p ełn o ści o d p ow iad a p ojęciom języ k a m u zyczn ego, języ k a tań ca, ję z y k a orn am en tu ” (III, 248). R zecz ch a ra k tery sty czn a , że „funkcja p o ety ck a ję z y k a ” p o ­ ja w ia się tu bodaj jed en je d y n y raz (III, 323), i to w cy ta cie z W. W in ograd ow a, k tóry, w u tajon ej p o lem ice z R. Jak ob son em , u siłu je ją rozproszyć w fu n k c ji k o ­ m u n ik a ty w n ej, a w ię c — zn iszczyć.

2. O p o rozu m ien iu n ie m oże być m o w y na polu „n atu ry” i „ k u ltu ry ” d z ie ła litera ck ieg o . D la str u k tu r a listy tw órczość a rty sty czn a je s t zja w isk iem k u ltu ry , w ty m sen sie, w jak im p o ję c ie to in terp retu je J. S ła w iń s k i13. A utorom om aw ian ej k sią ż k i litera tu r a ja w i się w p o sta ci dość g ru n to w n ie z b i o l o g i z o w a n e j . A w ię c u tw ór lite r a c k i to „organ izm ” (III, 9); seria d zieł, np. c y k l n o w el, to „organ izm w ielo k o m ó r k o w y ” (II, 101). „K om órką” je st, o czy w iście, obraz (I, 67), „ zia rn em ” — m y ś l a rty sty czn a (I, 76). Z iarna rosn ą. „L iczne ziarn a p o sia n e jeszcze w o k r e sie u stn eg o istn ien ia eposu — p rzera sta ją i dają o w o ce aż do cza só w n a jn o w sz y c h ” (II, 49). Z dolność „ p rzerastan ia” (II, 296) w y k a zu ją ta k że stru k tu ry. S tr u k tu r y g a tu n k o w e, k o n sek w en tn ie, m ożna p orów n ać do drzew , np. „rosnące drzew o p o ezji lir y c z n e j”, w k tó ry m siły ta je m n e „poruszają so k i” (II, 195). D rzew o, jak i k ażd a inna form a a rty sty czn a , m a „ k orzen ie ż y c io w e ” (II, 9). Obraz, ch oć b y ł ju ż „k o­

11 Atakując formalizm jako metodologię, autorzy omawianej książki odwołują się często do pozytywnych propozycji Tynianowa, Tomaszewskiego, Ejchenbauma, Szkłowskiego i innych. Analogiczne stanowisko zajmuje strukturalista J. M. Ł o tm a n (Лекции по структуральной

поэтике. Введение. Теория стиха. Тарту 1964, s. 10): „A przecież mówimy nie о restauracji

formalizmu, lecz o stworzeniu metodologii, która by się raczej formalizmowi wprost przeciwsta­ wiała” . Charakterystyczne, że P a lije w s k ij (op. cit., s. 234) odmawia pracy Łotmana jakiejkol­ wiek wartości, natomiast K o ż y n o w (op. cit., s. 106) uważa tę książkę za niezwykle interesującą i rzetelną, jakkolwiek twierdzi, iż „nie ma tam żadnego strukturalizmu, wyłączywszy niektóre rozumowania natury ogólnej”. Wszelako właśnie wokół spraw „natury ogólnej” odbywa się tu zasadniczy spór.

12 Dla Teorii literatury M. Bachtin jest sprzymierzeńcem w polemice z koncepcjami lingwi­ stycznymi. Tymezasem w Polsce J. S ła w iń s k i zgłosił koncepcję „semantyki wypowiedzi narra­ cyjnej” jako tworu zasadniczo słownego, odwołując się w tej, wyraźnie przecież konkurencyjnej wobec teorii „obrazu”, idei — też do... Bachtina (zob. R. H a n d k e, Konferencja poświęcona teorii

powieści. < Warszawa, 14—15 grudnia 1965}. „Pamiętnik Literacki” 1966, z. 2, s. 673). Wydaje

się, że „wielka figura semantyczna” Sławińskiego zdradza szereg cech „obrazu” badaczy radziec­ kich. Różnica polega na tym, że „obraz” ma charakter pozasłowny czy, jak twierdzi Kożynow, „ponadjęzykowy”.

13 Zob. J. S ła w iń s k i, Koncepcja języka poetyckiego awangardy krakowskiej. Wrocław 1965, s. 43 n.

(13)

228

R E C E N Z J E

m ó rk ą ”, m oże być tak że „p n iem ”, k tóry „ w y sy sa soki »w prost z ziem i« ” (I, 114). W id oczn ie w yrósł. N ie n a leży sądzić, że w yob raźn ia uczon ych za trzym u je s ię w y łą c z n ie na poziom ie skojarzeń roślin n ych . Oto bow iem „struktura m y śli o b ra ­ zow ej w sw ej celo w o ści od tw arza organizm lu d z k i” (I, 110). G dyby chociaż o d ­ tw a rza ła m ózg człow iek a, do porozum ienia m o g ło b y dojść. A le organizm — n ie.

3. Z w racałem już u w agę na, jak b y św ia d o m ie a n ty stru k tu ra listy czn y , brak p oszan ow an ia w ła sn ej term in o lo g ii b adaw czej w T e o rii lite r a tu r y . S tru k tu ra lista u sta w ic z n ie (czy p rzesadnie? — chyba nie!) p recy zu je s w e n arzędzia, „ ru b ryk u je” i „ ta b lic u je ” w y n ik i badań. N ie jest p raw d ą, jak ob y ig n o ro w a ł ta jem n icę „ n ie­ w ia d o m e g o ” 14. P raw d ą jest, że ch ce przesu n ąć m o żliw ie n ajd alej sm u gę c ie n ia ow ej ta jem n icy . A u torzy om aw ian ej pozycji są n ie w r a ż liw i na s z u m , na e n t r o - p i ę. S zczeg ó ln ie d o tk liw ie odczuw a się za m iesza n ie w p row ad zon e do term in o lo g ii zap ożyczon ej w ła śn ie u stru k tu ra listó w . Tak np. „stru k tu ra” i „form a” w y stę p u ją raz na p raw ach sy n o n im ó w (II, 239), raz na p raw ach pojęć zn aczen iow o zróżn ico­ w a n y ch (II, 107). „Struktura gatu n k ow a jest »stw ardniałą« tr e ś c ią ” (II, 172). W z d a ­ niu ty m „stru k tu ra” znaczy d ok ład n ie ty le sam o co „form a”. A le: „fabuła — to treść i jed n o cześn ie stru k tu ra ” (I, 205)? W ty m zdaniu „stru k tu ra” n ie m oże r ó w n a ć się „ fo rm ie”. C hyba że m ożna p ow ied zieć: „fabuła — to treść i jed n o cześn ie fo r m a ” ? N ie w iem . Ł atw o się w tym zgubić.

3

P od czas gdy sło w n ik pojęć teoretyczn ych om a w ia n ej k sią żk i odznacza się n ie w ą tp liw y m b ogactw em , a p o słu g iw a n ie się nim — rozrzutnością, to w częścia ch k ry ty czn o lite ra ck ich T eo rii lite r a tu r y w y sta rcza ją zasadniczo dw a term in y. „M oder­ n izm ” i „realizm so c ja listy c z n y ”. Oba są n a cech o w a n e em ocjon aln ie, a ich u ży cie łą c z y się za w sze z w a rto ścio w a n iem . P rzyzn ajm y: n iezb yt sk om p lik ow an ym . „M o­ d ern izm ” sta n o w i k on d en sację n ajgorszych cech litera tu r y X X w . (nielu d zk ość, p seu d o n o w a to rstw o , p eryferyjn ość). „R ealizm so c ja lis ty c z n y ”, od w rotn ie, k u m u lu je n a ja u ten ty czn iejsze w a rto ści sztu k i sło w a (h u m an itaryzm , od k ryw czość, nadto: leży na g łó w n y m szlak u rozw ojow ym litera tu r y św ia to w ej). Z jed n ej stron y Gorki, M a­ ja k o w sk i, S zołoch ow , B recht. Z drugiej — K afka, P rou st, B eck ett, S arraute, R cb b e- -G r ille t.

P o lem ik a z tym pod ziałem n ie m a sen su . Po p ierw sze dlatego, że zanim n a p i­ sano i w yd an o drukiem T eo rię lite r a tu r y , w Z w iązk u R ad zieck im ó w sy stem norm i ocen u leg ł częścio w em u p rzew artościow an iu . P o szkicu D. Z aton sk iego pt. K a f k a

b e z r e t u s z u 15 n ie da się utrzym ać w m ocy b ezw zg lęd n y ch ata k ó w na „m od ern izm ”

a u tora P ro cesu . Inaczej patrzy się dziś rów n ież na „ m o d ern istó w ” rod zim ych . P o ­ n iża n y w to m ie 1 W. C h leb n ik ow znajduje sp rzy m ierzeń có w w tom ie 3, n ajpóźniej w yd a n y m ; jego w iersz, obok w iersza M. C w ie ta je w e j, z sy m p a tią a n a lizu je M. G irszm an (III, 361— 367). A już w tom ie 2 W. S k w o zn ik o w stw ierd za, że „roz­ d z ie la n ie liry k i X X w . na m odernizm i realizm , je ś li się dobrze przyp atrzeć, ok azu je się w c a le n ie tak o c zy w istą i prostą do w y ja śn ie n ia sp ra w ą ” (II, 227). P o lem ik a z au toram i filip ik k rytyczn ych n ie m a sen su ró w n ież dlatego, że „realizm ” i „m o­ d ern izm ” n ie odnoszą się do jak iejś jed n o litej gru p y d zieł, n ie oznaczają fak tyczn ej sfe r y zja w isk litera ck ich , lecz — w tej k sią żce — są czym ś zu p ełn ie innym . S ta ­ n o w ią m ia n o w icie k o n c e p c j e s y s t e m u w a r t o ś c i , a k tu a ln e n iejak o „na d ziś”, tu i teraz, a w ię c jeszcze bardziej r u c h o m e n iż in n e pojęcia.

14 Zob. П ал невский, op. cit., s. 229—230.

(14)

R E C E N Z J E

229

„L iteratu ra m o d ern isty czn a stw o rzy ła »asatyrę«, w y śm ie w a ją c ą id ea ły s tw o ­ rzone przez lu d zk ość. A sa ty ra — to szczególn a em ocjon aln a k ry ty k a id e a łó w z p u n k tu w id zen ia egocen try czn ej, za m k n iętej w sob ie oso b o w o ści” (II, 386). Z a n a ­ lo g iczn y m p ra w d o p o d o b ień stw em m ożna p o sta w ić tezę, że to n a jp ra w d ziw sza s a ­ tyra kpi z id ea łó w — n ie ty lk o przez lu d zk ość tw orzon ych , a le i u sta w ic z n ie zd radzanych. W c h w ili gd y id e a ły p rzeradzają się w „stw a rd n ia łą treść”, w k ra cza sa ty ra , p u stce „b ytów id e a ln y c h ” p rzeciw sta w ia ją c czło w iek a z k r w i i kości.

A lbo: „ M an ip u lacje nad stru k tu rą gatu n k u d ram atyczn ego, ja k ie w y k o n u ją m o d ern iści — to p rędzej ord y n a rn o ść bezp łod n ego g w a łtu , a n ie od w aga o d n a w ia ­ ją ceg o b u rzen ia” (II, 351). To zd a n ie z k o le i m ożna p otrak tow ać jako p r z y to czen ie m y śli tych w szy stk ich , k tórzy n ie zgad zali się na „ m a n ip u la cje” M a ja k o w sk ieg o nad g a tu n k iem d ram atyczn ym w e W ło d z im ie r z u M a ja k o w s k im czy w M is te r iu m -

- Buff o. . . A lb o w iem , skoro już m o w a o fu n k cji „ n iew ia d o m eg o ” w św ia d o m o śc i

a rty sty czn ej k ry ty k i, o „ sp ecy ficzn y m x ” w b adaniach litera ck ich , to w ła śn ie p ło d ­ n ość— b ezpłodność op eracji b u r zy cielsk ich w arto by było, jako x, ty m cza sem , p ók i ono ży je, uszan ow ać.

T ym bardziej że w o m a w ia n ej k sią żce b r a k k o r e l a c j i m ięd zy teo rią a k ry ty k ą . O w szem , gdy b adacze g ło szą id eę ru chu i a tak u ją bezruch w sztu k a ch B eck etta lub gd y do ran gi w a r to śc i n a jw y ższej podnoszą „ch arak ter” i n ie z g a ­ dzają się na ro zb icie ch a ra k teru w „potoku św ia d o m o ści”, teoria z k ry ty k ą is to tn ie w sp ó łp ra cu ją . W ycin k ow o, a le w sp ó łp ra cu ją . Trudno n atom iast zrozum ieć, d la czeg o ruch „ siu żetu ” w p rozie N. S a rra u te m a być grzechem „m odernizm u”. D la czeg o n ie m ożna p o w ied zieć — ję z y k ie m T e o rii lite r a tu r y — że „now a p o w ie ść ” p o d d a je się j e d n e j z w i e l u m o ż l i w y c h p r a w i d ł o w o ś c i h isto ry czn ej e w o lu c ji sztu k i słow a? P rzecież z te o r e ty c z n y c h u sta leń badaczy w c a le n ie w y n ik a , ja k o b y rozw ój m ia ł ty lk o jed en k ieru n ek ruchu. P rzecież sen sem całej k sią żk i je s t w s k a ­ za n ie ogrom u „zn ak ów d r o g o w y c h ” dla litera tu r y . W p ew n y m m iejscu B o cza ro w c y tu je N. S arrau te: „elem en t p sy ch o lo g iczn y [...] stop n iow o u w a ln ia się od o b iek tu , z k tó ry m w sp ó łtw o r z y ł jed n ość. D ąży do sam od zieln ości [...]” (I, 449). Z d a n ie to m o g ło b y być a rgu m en tem na d ia le k ty k ę „treści” i „form y”, „ fa b u ły ” i „ s iu ż e tu ”. A jest p rzyk ład em „b ezp łod n ego g w a łtu ”.

W p artiach teo rety czn y ch p o d k reśla się tu n ieu sta n n ie in d y w id u a ln y ch a ra k ter r o zm a ity ch zja w isk litera ck ich . N a to m ia st w sy stem a ch p o stu la tó w n a g le in d y w i­ d u a ln o ści p rzestają się liczy ć, np. M a ja k o w sk i ok azu je się k on tyn u atorem L. T o ł­ sto ja (II, 472). Z a p ew n e m otto do tych zdań m ogłob y stan ow ić zak oń czen ie w ie r sz a M a ja k o w sk ieg o J e sz c ze P e te r s b u r g albo fragm en t jego au to b io g ra fii Ja s a m JB. Z k o le i L. T ołstoj w y stę p u je jak o w sp ó łtw ó rca p o w ieści p o lifo n iczn ej (I, 242), d z ie ­ ląc z F. D o sto jew sk im za in te r e so w a n ie „ d ialek tyk ą d u szy ” (I, 275). Jaw n e n ie p o r o ­ zu m ien ie polega tu na o d w o ły w a n iu się do k o n cep cji M. B ach tin a. Z d a n iem B ach tin a b ow iem D o sto je w sk ie g o „ p ow ieść p o lifo n iczn a ” sta n o w i b e zp o śred n ie p r z e c iw ie ń stw o prozy T o łsto jo w ej, jego w iz ji osobnych, szczeln ie za m k n ięty ch , c a ł­ k o w ic ie n iep rzen ik a ln y ch św ia tó w .

*

T eo ria lite r a tu r y jak o sy s te m p o jęć teo rety czn y ch zaw iera szereg in te r e su ją c y c h

p rop ozycji. Idea h isto ry zm u z n a jd u je tu bezsp rzeczn e w sp a rcie — n ie w sa m y c h d ek la ra cja ch , lecz w p o w o ła n iu sw o istej „gram atyk i tr a n sfo rm u ją cej” z ja w is k

Cytaty

Powiązane dokumenty

Praca składa się ze wstępu oraz z siedmiu rozdziałów, w któ­ rych autor kolejno omawia: społeczne znaczenie roli opiekuna, stanowisko prawne opiekuna jako

Zgodnie z nadanym mu przez Radę Izby regulami­ nem jest ono samodzielną jednostką istniejącą przy PIHZ, powołaną do niezawisłego i bezstronnego rozstrzygania w

[r]

prawników polskiego pochodzenia w siedzibie Naczelnej

Nowi magistrzy prawa kanonicznego Prawo Kanoniczne : kwartalnik prawno-historyczny 37/3-4,

Wobec zupełnie odm iennych dzisiaj -kryteriów narodowościowych, wobec dźwiękowego podobieństw a nazw isk polskich i ukraińskich, wobec fantastycznej pisowni

b) próbka nr 13280 – w analizowanej próbce zaobser- wowano dwie szczeliny przecinające się pod kątem 22,6°, których szerokości mieszczą się w zakresie od 34,23 μm do

The results in table III show that individuals who come from a more affluent parental background, and thus lived in a neighbourhood with a low concentration of poverty in 1999,