Joanna Partyka
"Kultura żywego słowa w dawnej
Polsce", pod red. Hanny
Dziechcińskiej,indeks osób oprac.
Izabela Jarosińska, Warszawa 1989 :
[recenzja]
Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce
literatury polskiej 81/2, 362-366
KULTURA ŻYWEGO SŁOWA W DAWNEJ POLSCE. Praca zbiorowa pod re dakcją H a n n y D z i e c h c i ń s k i e j . (Indeks osób opracowała I z a b e l a J a r o s i ń s k a ) . W arszawa 1989. Państw ow e W ydawnictwo Naukowe, ss. 308. In sty tut Badań Literackich Polskiej Akadem ii Nauk.
„Jakżeż samotny jest człowiek, który czyta!” — napisał Stefan Napierski ’, poeta i pisarz, który w iele uwagi pośw ięcił odczuciu sam otności w spółczesnego człowieka. Truizmem jest twierdzenie, że cyw ilizacja ułatw ia życie, podobnie jak i to, że zarazem w pew ien sposób je komplikuje. Dzieje się tak zwłaszcza w sfe rze komunikacji społecznej. Pierw szym „szatańskim ” w ynalazkiem w tej dziedzi nie było pismo, następnym — ruchoma czcionka drukarska. Rozwój tzw. środków m asowego przekazu w znacznym stopniu odbiera współczesnem u człow iekow i m o żliw ość zaspokajania tkwiącej w naszej psychice potrzeby bezpośredniego kontaktu z drugim człow iekiem . Charakter współczesnego św iata sprawia, że potrzeba ta, w równej mierze natury psychologicznej co socjologicznej, często nie m oże być zaspokojona naw et w sytuacji w ielkich imprez i w idowisk, kiedy to człow iek jest tylko jednostką wchodzącą w skład „samotnego tłum u”.
Człowiek c z y t a j ą c y z aforyzmu Napierskiego to człow iek skazany na sa motne przeżywanie treści komunikatu. Czy opisana przez współczesnego poetę sy tuacja była charakterystyczna rów nież dla procesu kom unikowania się w dawnej Polsce? Czy staropolski czytelnik czuł się samotny? Na te pytania odpowiada k siąż ka zbiorowa Kultura ży w eg o słowa w d a w n ej Polsce. Zawarte w niej artykuły zostały wygłoszone jako referaty na sesji naukowej zorganizowanej przez Instytut Badań Literackich PAN w dniach 28—30 V 1985.
Odpowiedź tkw i już w samym tytule tej interesującej publikacji: specyfika kultury staropolskiej, polegająca na — realizowanym w całej niem al społeczności szlacheckiej — ścisłym kontakcie nadawcy i odbiorcy za pomocą żywego słowa, w ykluczała niem alże m ożliwość pojaw ienia się odczucia sam otności w procesie komunikacji.
Problematyka oralności ma bardzo bogatą literaturę przedmiotu, na co w sk a zuje we w stępie Hanna Dziechcińska w ym ieniając m.in. inspirujące teksty Paula Zumthora, Jacques’a Derridy, Jurija M. Łotmana. N ow atorstw o ujęcia zagadnie nia w prezentowanej tu książce polega na wszechstronnej analizie zw iązków za chodzących pomiędzy literaturą a słow em żywym. Podejście to trafnie scharakte ryzował Michał G łow iński w studium On the G a w ę d a :
„[...] badacze zainteresow ali się dziełem literackim w jego relacji do praktyk mowy, nie ujmują go już jako tekstu oddzielonego od w szelkich innych uzusów językowych. Zajmuje ich nie przenikanie poszczególnych elem entów z m owy po tocznej, ale zjaw isko dużo bardziej zasadnicze. W jakim stosunku do m ówienia potocznego pozostaje dzieło literackie jako swoista struktura językowa?
Problem ten dostrzegli nie tylko kontynuatorzy w ielkiej tradycji retorycznej, ci, którzy mają zasługę jej aktualizacji, choć oni także zw rócili uwagę na to, że struktury retoryczne o wyraźnej funkcji i cechach konstrukcyjnych pojawiają się nie tylko u Demostenesa, Cycerona czy Bossueta, ale także w wypow iedziach zwykłych, związanych z codziennym i okolicznościami.
Podniesienie tej kw estii jest zasługą tych przede w szystkim badaczy, którzy postaw ili pytanie: jaką strukturą językową jest dzieło literackie, z jakim i prak tykami językowym i się w iąże?” (cyt. na s. 7—8).
To w łaśnie pytanie, korespondujące z zagadnieniam i w ysuw anym i przez teo-1 S. N a p i e r s k i , A fory zm y. Wybrała i w stępem opatrzyła I. M a c i e j e w s k a . Warszawa 1984, s. 72.
retyków literatury, postaw ili sobie autorzy rozpraw, które składają się na recen zowany tom. Ukazuje on w pełni skom plikowanie problem atyki oralności w kul turze staropolskiej, w ynikające przede w szystkim z równoległego funkcjonowania w niej dwóch system ów komunikacji: pisanego i mówionego. W zajemne zależności pomiędzy tym i system am i, realizowanym i za pomocą różnych technik przekazu — w pierwszym przypadku: zapisu, w drugim: żywego słowa, zostały tu w nikliw ie rozpatrzone z w ielu punktów widzenia. W efekcie otrzym aliśmy bogaty obraz róż norodnych sytuacji, w jakie uw ikłan e było żywe słowo w dawnej Polsce, pełniące z jednej strony funkcję przekazu mówionego (pieśni, kazania, oracje), z drugiej zaś — zaznaczające swą „cichą” obecność w samym tekście literackim (panegiry- ku, utworach perswazyjnych i ludycznych). Obserwacji poddane zostały również takie środki wyrazu w spom agające słowo żywe, jak gest, mimika, ubiór, rekwizyt, odpow iednio dobrana inscenizacja (jako że literatura m ówiona ściśle związana była w staropolszczyźnie z bogactwem dawnego obyczaju). W zebranych studiach znaj dujem y ponadto uogólniającą refleksję nad zakresem i znaczeniem oralności w kul turze staropolskiej, a także — uwagi dotyczące związków teorii retorycznej z prak tyką poetycką oraz rozważania na tem at konkretnych już realizacji słowa żywego zarówno w dramacie i teatrze, jak i w kościele, w sejm ie czy przy innych oka zjach publicznych. Owa w ielokierunkow ość dociekań badawczych jest niew ątpliw ą zaletą om awianej publikacji.
K siążkę otwiera interesujący artykuł Krzysztofa Dmitruka zatytułowany G a
la k ty k i kultury. Tekst ten zmierza do sform ułowania obserwacji uogólniających
na tem at kultury staropolskiej, a zarazem jest polem iką z M arshalem McLuhanem i jego hipotezą o dezintegracyjnym charakterze kultury druku. W staropolskiej rzeczyw istości kulturowej mamy bowiem do czynienia — niezależnie od posłu giw ania się drukiem — z* całym bogactwem odmian obyczajów komunikacyjnych, w spółistnieniem różnych system ów semiotycznych, wszechobecnym i procesami ry- tualizacji. N ie pismo w ięc, nie druk stanow ił o charakterze tej kultury. W staro polszczyźnie n ie znajdziem y zatem potwierdzenia hipotezy McLuhana — decydu jąca rola przypada tu słowu m ówionem u, wspieranemu przez inne system y zna kowe. A naliza powszechnych w dawnej Polsce zachowań rytualnych doprowadziła autora do stwierdzenia, że typ kultury dawnej Polski nie sprzyjał izolowaniu system ów semiotycznych. To w łaśnie w rytuale dochodzi do przenikania się i do pełniania różnych systemów znakowych, tworzy się „w ielosystem ow a harmonia kom unikacyjna”.
Rozprawa Dmitruka przywołując ciekawy m ateriał z dziedziny znaków i za chow ań sym bolicznych w epoce staropolskiej nakreśla zarazem w sposób bardzo przejrzysty sytuację żywego słow a w procesie komunikacji. Stanowi św ietne tło do rozważań podjętych w dalszych artykułach. Autor zamyka rozprawę następu jącym w nioskiem : „Do końca XVII w ieku możemy m ówić o takim hierarchicznym układzie podsystem ów kultury, w którym decydująca rola przypada s ł o w u m ó w i o n e m u , żywemu, odbieranemu w bogatym kontekście innych przekazów, w spo m aganem u informacyjnie przez rozm aite znaki i wspom agającemu przekazy po zostałe” (s. 36).
Jednym z takich w spom agających słowo żywe system ów komunikacyjnych jest, specyficzny na tle europejskim , polski system gestyczny, któremu poświęciła swój szkic Hanna Dziechcińska. Autorka analizuje różnorodne sposoby istnienia gestu w dawnej Polsce, w yjątk ow e upodobanie Polaków w tym w łaśnie sposobie kom unikacji w yjaśniając charakterystycznym, zwłaszcza dla epoki baroku, klim a tem kultury w idow iskow ej, chęcią podkreślenia przynależności do stanu szlache ckiego, upodobaniem do fasadow ości, ornamentu, ekspresywnych środków wyrazu, oddziaływ aniem obyczajów Wschodu. W konkluzji Dziechcińska zauważa, że gest w polskim kontekście kulturowo-społecznym „zaznaczył nie tylko takie lub inne
konkretne treści, sensy, postawy i em ocje”, ale że „funkcjonował on rów nież jako m anifestacja gustów, obyczaju, a może i jako sw oisty przejaw szlacheckiej for macji um ysłow ej” (s. 54). Teza ta w ym aga jednak pewnego uzupełnienia. Zwroty pow italne lub pożegnalne do dziś istniejące jeszcze w niektórych rejonach Polski jako relikt upodobania do gestycznego sposobu porozum ièwywania się („całuję rączki”, „kłaniam się”) nie są osobliwością jedynie polskiego języka — jak to za sugerowała autorka. Można je spotkać bowiem także w języku hiszpańskim , w ło skim, węgierskim .
Podczas gdy rozprawy Dmitruka i Dziechcińskiej prezentują uogólniającą re fleksję nad formacją kultury staropolskiej z jej charakterystyczną oralnością, ar tykuły M irosława Korolki, A liny N ow ickiej-Jeżow ej oraz W ładysława M agnuszew- skiego dotyczą już k w estii bardziej szczegółowych, om awiają różne realizacje „lite ratury m ów ionej”. Korolko podejm uje próbę rekonstrukcji sztuki krasom ówczej na przykładzie żywego słowa kaznodziejskiego. U lotność akcji oratorskiej n iew ąt p liw ie utrudnia tego typu badania — przydatnym narzędziem badawszym okazują się tu wszakże reguły retoryki. Wobec braku innych historycznoliterackich opra cowań na ten tem at — obszerny artykuł Korolki system atyzuje badania nad poi·1 skim krasom ów stw em religijnym , począwszy od żywego słowa m isjonarskiego w po czątkach polskiej państwowości. N iestety „wiedza badawcza o kunszcie oratorskim średniow iecznego (i następnych wieków ) kazania” kończy się, jak zaznacza autor rozprawy, na znajomości rekwizytów, a „Jakakolwiek rekonstrukcja historycznej sztuki krasomówczej w staropolskich świątyniach jest niem ożliw a do przeprowa dzenia” (s. 70). Łatw iejsze do odtworzenia jest kaznodziejstwo u niw ersyteckie — z uwagi na zachowane teksty kazań, lecz „stosunkowo mało jest tekstów, o któ rych z całą pew nością można powiedzieć, że są partyturą poprzedzającą w ygło szenie m owy przez konkretnego kaznodzieję, w konkretnym czasie i m iejscu. Tym bardziej trudno jest dziś ustalić rzeczywistego adresata tych kazań” (s. 88—89). Korolko w ydobyw a jednak cenne inform acje z rozmaitych staropolskich przeka zów: kronik, traktatów, listów , pamiętników. Dochodzi przy tym do w niosku, ż e kaznodziejska sztuka krasomówcza w yw arła duży w pływ na kształt literatury (nie tylko religijnej) wprowadzając do niej rozmaite techniki oratorskie. Jest to jeden z przykładów znam iennego dla kultury dawnej Polski przenikania się sztuki pi sania i sztuki mówienia.
A lina N ow icka-Jeżow a włączyła się w dyskusję nad kulturą żywego słow a rozważaniam i na tem at zawartych w kancjonałach XVI-, X V II- i X V III-w iecz- nych pieśni refleksyjno-żałobnych. Pieśń jest przykładem przekazu tkw iącego jed nocześnie w dwóch system ach kom unikacji: z jednej strony należy bowiem do literatury, jest udokum entowana w zbiorach drukowanych, z drugiej rozwija się w sferze słowa mówionego. Religijno-społeczne i kulturowe uwarunkow ania ża łobnej poezji m elicznej ujaw niają w ięc całe skom plikowanie problematyki oral- ności. Autorka podkreśla, że pieśń kościelna, stanowiąc narzędzie w ychow ania re ligijnego, miała zastąpić łaciński śpiew liturgiczny, programowo odcinała się za razem od kultury elitarnej. Był to program narzucony z zewnątrz, wychodził jed nak naprzeciw społecznem u zapotrzebowaniu na rodzime słowo żywe. Szeroki za kres tem atyczny analizowanych tu jako gatunek literacki pieśni refleksyjno-żałob nych świadczy o tym, że Kościół, ujm ując w kształt pieśniow y w szystkie niem alże sytuacje życiowe, potrafił docenić w agę żywego słowa w życiu wiernych.
Ciekawym przykładem funkcjonow ania żywego słowa w staropolskim obycza ju towarzyskim była improwizacja. Jej ulotny charakter sprawia, że trudno poddać tę form ę badaniom filologicznym . W ładysław M agnuszewski spróbował w ięc m e tody historycznej, analizując sylw etkę Stanisława Niegoszewskiego jako w ielkiego polskiego improwizatora.
Kulturą oralną z punktu w idzenia o r a l n o ś c i t e k s t u l i t e r a c k i e g o ■zajął się Adam Karpiński w rozprawie M o w y i r o z m o w y S ta n i s ł a w a H erakliu sza
L u b o m irsk ie g o . Dostrzegając, że „Swoista ekspansywność pojęć w idow iskow ości i ludyczności w ujm owaniu zjaw isk kultury oralnej” (s. 172) powoduje pozosta w ien ie na uboczu sztuki konw ersacji, Karpiński przedstawił z jednej strony Lu- bomirskiego-oratora, którego m ow y sejm ow e z chęcią w pisyw ano do podręczników krasom ówczych i rękopiśm iennych sylw, z drugiej zaś jako pisarza — autora kry tycznych uwag o sztuce oracji w yrażonych w R o z m o w a c h A r ta k s e s a i E wandra. P rzeciw staw iając dwa sposoby realizow ania się sztuki żywego słowa — m owy i „rozmowy” — Karpiński pisze: „Mowy Lubomirskiego i R o z m o w y A r ta k s e s a
i E w a n d r a realizują ten sam cel: wykreowanie postaci autora, ale realizują go w innych okolicznościach, oddziałują na innego odbiorcę, korzystają z różnej tra dycji sztuki słowa: w pierwszym przypadku wykorzystują pozycję retora, kreato ra postaci m ówcy i słuchacza, w drugim ukazują w tekście pisanym wzorzec czło w iek a uprawiającego szlachetną sztukę konw ersacji” (s. 181).
Om awiając postać Lubom irskiego-oratora Karpiński poruszył problem zw iąz ków teorii retorycznej z praktyką wygłaszania mów. Rozprawa Adama Rysiewicza z kolei przedstawia związki pomiędzy teorią retoryczną a jej realizacją w poezji. Autor stawia tu m etodologiczne pytanie: Czy jest m ożliw e „posłużenie się typo w ym obrazem retoryki, w pisanym w klasyczny dyskurs retoryczny” (s. 134) przy o p isie renesansowych tekstów literackich? Sporą część artykułu zajm uje o d k r y
w a n i e n a n o w o istoty retoryki klasycznej, pom yślane jako zabieg porządku jący. W w yw ód ten wkradło się jednak parę nieścisłości. Oto np. autor dostrzega genezę retoryki w historycznej konieczności stworzenia instrum entu obrony praw społecznych przed rządami tyranii. Pisze Rysiewicz: „retoryka, jej narodziny i roz w ój, konstytuowała się do pew nego stopnia w sposób anarchiczny w łonie insty tucji politycznych. (...] ważny jest jej zw iązek z polityką (w rozum ieniu arystote- łesow skim ) : ciekawe, że retoryki nie stworzyła demokracja, lecz w łaśnie tyrania” (s. 106).
A przecież powszechnie wiadomo, że to w łaśnie demokracja zaktywizow ała życie polityczne i społeczne, a „Rozwój w ym ow y jako odrębnej sztuki, podbudo w anej refleksją teoretyczną, w iąże się bezpośrednio z wprowadzeniem ustroju de mokratycznego w koloniach greckich na Sycylii [...] i w A tenach” 2. W ydaje się również, że autor szkicu nie dość w yraźnie podkreślił ścisły związek retoryki i poe tyki. Przecież aż do XVIII w. uczniów szkolących się w pisaniu poezji panegi- rycznej po szczegółow e w skazów ki odsyłano do retoryki. Obie teorie — poetyka i retoryka, pozostawały w stosunku raczej komplementarnym niż antagonistycz- nym. Czytając rozprawę Rysiew icza odnosi się ponadto w rażenie, że interpreto w ana na now o retoryka jest czymś mało konkretnym, choć przecież starożytni dokładnie opisali jej reguły nie pozostawiając wręcz m ożliwości innego jej rozu m ienia.
Rozprawy Dobrochny Ratajczak i Ireny Kadulskiej dotyczą realizacji żywego słow a w teatrze. Pierwszy z artykułów wykroczył nieco poza ramy czasowe za kreślone przez poprzednio om aw iane teksty, odnosząc się do nowszej już, bo ośw ie ceniow ej refleksji teoretyczno-literackiej nad klasycystyczną komedią. Autorka w sposób interesujący i system atyczny stara się odpow iedzieć na postaw ione py tanie: „jak dalece słowo ośw ieceniow ej komedii wypada uznać również za »słowo teatralne«, to jest czy elem enty pozaznaczeniowe, w ięc autorska sugestia określonej
2 H. P o d b i e l s k i , wstęp w : A r y s t o t e l e s , R e to r y k a . — P o etyk a . Prze łożył, -wstępem i komentarzem opatrzył ... Warszawa 1988, s. 4.
m elodii tekstu, toku fraz intonacyjnych, ich iloczasu związanego z ustrukturyzo- w aniem składniowym , rozkładu dynamicznych dominant i zm ieniających nastrój pauz — współokreślają styl języka tej komedii oraz jakie relacje zachodzą m iędzy słow am i a sferą gestyczno-ruchową postaci znajdujących się w pewnej sytuacji” (s. 226). Odpowiedź ujawnia toczącą się na scenie ośw ieceniow ego teatru w alk ę pom iędzy tekstem literackim a żywym słow em teatralnym, autorem tekstu a jego scenicznym w ykonaw cą — aktorem. Słowo teatralne jaw i się nam jako teren sw oi stego dialogu dwóch system ów znakowych: znaków literatury i znaków teatru.
Irena Kadulska podejmuje interesujący tem at jakże przydatnej w edukacji re torycznej sztuki aktorskiej. Autorka analizuje sposób realizacji zasady retorycznej
a c tio na scenach szkolnych teatrów jezuickich, opierając się na w ydanym w 1727 r. podręczniku jezuity bawarskiego Franciszka Langa. Okazuje się, że książka Lan ga, jakkolw iek wyrasta z tradycji jezuickiej szkoły, jednak, traktując grę scenicz ną jako „sztukę niezależną i odrębną, choć uwikłaną w retoryczne p ow inow actw a” (s. 254), „uznaje w ystęp teatralny za spełnianie sztuki — spotykają się w nim i sumują sceniczny gest aktora i jego słow o” (s. 255).
Mamy w reszcie w tym zestaw ie różnorodnych sposobów ujęcia zjaw iska oral ności w kulturze dawnej Polski artykuł Alojzego Sajkowskiego, w ydobyw ający z przekazów historycznych i literackich opisy naocznych św iadków „w ielkich oka zji [...], w ielkich zjazdów, gdzie dawano upust um iejętności w operowaniu słow em żyw ym ” (s. 153). Sajkow ski rozpoczyna swą rozprawę słowam i Romana Pollaka: „Sztuka żywego słowa jest tak dawna, jak dawne jest samo słowo. Im dalej w prze szłość, tym w iększa była w kulturze rola sztuki słowa żyw ego [...]. W spółczesne życie gorączkowe, rozproszkowane, sprawia, że niestety coraz rzadziej słucham y utw orów literatury pięknej, a coraz częściej czytamy ją m ilczkiem ” (cyt. na s. 140). W w ieku XVI autorzy podręczników, nie m ówiąc już o w szelkiego typu m orali stach i m oralizatorach, zwracali się do czytelnika niem alże „po im ieniu”. Typ kul tury dawnej Polski sprawił, że żyw e słowo im m anentnie tkw iło w tekstach lite rackich, a działając na w yobraźnię czytelnika zm niejszało odległość pomiędzy na d aw cą a odbiorcą literackiego komunikatu. W spółczesna literatura także wykorzy stuje ow e „ciche” wyznaczniki żywego słowa, ale nie jest to zw iązane ze specyfi ką w spółczesnej kultury, lecz raczej z indyw idualnym i upodobaniami pisarzy czy poetów. Możemy m ówić o pewnych aspektach oralności w literaturze w spółcze
snej — podczas gdy oralność w dawnej Polsce jest cechą kultury, związana jest z jej ludycznością i w idowiskow ością. W słow ie pisanym staropolski czytelnik znaj dow ał potw ierdzenie sw ojego uczestnictwa w kulturze — my, w spółcześni, czy tam y dla siebie, „m ilczkiem ” i w samotności. Można by w ięc sparafrazować afo ryzm Napierskiego: Jakżeż samotny jest w s p ó ł c z e s n y człow iek, który czyta! Przedstawiony tu tom K u lt u r a ż y w e g o s ło w a w d a w n e j Polsce jest kontynuacją in icjatyw badawczych podjętych przez Hannę D ziechcińską w zakresie szeroko ro zum ianej kultury staropolskiej. Poprzednie zb ioiy pow stałe jako w ynik zorgani zow anych przez IBL PAN konferencji naukowych (Z d z i e j ó w ży c i a literackiego
w P o lsc e X V I i X V I I w i e k u , W rocław 1980; P u b liczn o ść liter a ck a i tea tra ln a w d a w
n e j Polsce, Warszawa 1985) przyniosły dużo interesującego m ateriału z dziedziny socjologii literatury staropolskiej. Nowa praca uzupełnia naszą w iedzę o kulturze staropolskiej ukazując, jak w ielką, integrującą rolę odegrało w niej słowo żywe. Jest to pierwsza publikacja podejm ująca w tak obszernym w ym iarze i z tak róż nych perspektyw problem oralności w kulturze dawnej Polski, a jej dodatkową w artość stanow i uśw iadom ienie w spółczesnem u czytelnikowi, jak ścisły był w sta- ropolszczyźnie zw iązek literatury z różnymi dziedzinam i życia społecznego.