Krasiński a Wyspiański
Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 11/1/4, 175-183
Krasiński a Wyspiański.
Podane poniżej uwagi są wypływem studyów nad W y spiańskim. Gdy stosunek Wyspiańskiego do poezyi Mickiewicza i Słowackiego już choć w części zaznaczono, nie podkreślono dot chczas roli, jaką odegrał w poezyi Wyspiańskiego — twórca „Przedświtu". Garść mych uwag wpłynie może na wyjaśnienie związku, jaki istnieje między Wyspiańskim — a poezyą romanty czną i naodwrót, w każe nieustające życie poezyi przeszłości — we współczesnem pokoleniu twórców.
Podobieństwo poezyi W yspiańskiego z twórczością roman tyki nie polega tylko na zmaganiu się z koncepcyami ideowemi romantyzmu. Jeżeli obejmie się całokształt twórczości autora „Wy zwolenia“, zastanowić musi ścisły związek, jaki łączy niektóre kreacye W yspiańskiego, z całym światem postaci stwor onych przez trzech największych twórców romantycznej literat лгу polskiej. Mam tu na myśli zwłaszcza grupę utworów ideowo-romanty- cznych, która ogniskuje w sobie najgłębsze pokłady twórcze w dziele Wyspiańskiego.
Nie jest to tylko kwestya t. zw. wpływów literackich, rzecz zresztą odnośnie do Wyspiańskiego odłogiem leżąca, a ciekawa ze względów na poznanie metody twórczej poety i jego zdolno ści wchłaniania i przetwarzania zaobserwowanych motywów. A przecież mimo panującego dotychczas zdania, że Wyspiański należy do organizacyi najbardziej wytwórczych, nie zmanierowa nych lekturą, lecz tworzących zupełnie samorzutnie i oryginalnie, godziłoby się ująć to zagadnienie z bardziej realnego p nktu wi dzenia i wykazać sploty myślowe jego pomysłów, pozostające w pewnej zależności od dzieł bądź co bądź znanych W yspiań skiemu (wbrew myln e szerzonej legendzie, jakoby Wyspiański mało czytał), a wtedy w ciekawem świetle stanęłaby Maeterlin- ckowska metoda wywoływania nastrojów w pierwszych utworach dramatycznych poety, jak również strona historyczna dramatów t. zw. historycznych W yspańskiego — a wreszcie pewna może formalna zależność od pseudo-klasyki francuskiej, jak i od takich autorów, jak Maurice Barres, Remy de Gourmont, a zwłaszcza d’Annunzio („II fuoco“).
Zanim jednak przejdzie się do zadania o szerszym zakresie, należałoby zestawić fakty, świadczące o tym związku żywym, jaki łączy Wyspiańskiego z romantyką, dać jednem słowem syl wetę życia wtórnego wielkiej poezyi przeszłości w poezyi poto mnych nam współczesnych1).
x) Usiłowania dotychczasowe w tym kierunku dały wyniki bardzo szczęśliwe, jeśli się weźmie pod uwagę choćby studya Siedleckiego i Mączewskiego („Wernyhora“).
do dosnuwania ideowego problemów w niej wyrażonych, iż twór czość W yspiańskiego to nieraz przez filtr rozczarowań i narostów pessymizmu przesączona, pełna zapalnego optymizmu wiara messy- anistycznych nadziei, że jak mówi A. Siedlecki: W yspiański daje może „zasadnicze sentymenty Mickiewicza, ale zmienione, niejako popraw one przez korektę XX. wieku“, — to we wzlotach jasno widzeń poetyckich Krasińskiego (mam tu na myśli utwory po r. 1837) znachodzi twórca „W yzwolenia“ co innego; nie o problem mu idzie: łukiem łączącym dwie te odrębne organizacye p sy chiczne jest p o k r e w i e ń s t w o w i z y j n o ś c i f a n t a z y i t w ó r c z e j . Obaj poeci zesdi się tu na wspólnym tere.i e, — nieokreślonej rubieżą przestrzeni.
W poezyi Krasińskiego znalazł W yspiański realne podstaw y do wysnucia swych wizyjnych obrazów, zamykających w formie stałych u poety finałów — ideową linię utworu.
Naprzód na jedną rzecz chcę zwrócić uwagę. Mojem zda niem poezya Krasińskiego dwoma nawrotami oddziałała na Wy~ piańskiego. Poraź pierwszy było to przy tworzeniu „Legionu“. Poeta zmagał się wtedy z ogromnem zadaniem wywołania wizyi Wieszcza-Legionisty. Chcąc przedstawić Mickiewicza w sto sunku jego do Krasińskiego — musiał choć w części podsunąć autorowi „Psalm ów“ te ideer i te przekonania, któreby dały re alne zarysy Krasińskiego.1) Ówczesny wpływ ideowy poezyi Kra sińskiego na W yspiańskiego nie był zbyt trwały. Chodzłio o pe wną wierność w historycznej stylizacyi danej postaci. Podkreślam tych miejsc parę, które wykazują pewne analogie w tem, co mówi Krasiński w „Legionie“, a Krasiński w swych pismach. Najpierw zaznaczam miejsce, które wywołało szereg nieporozu mień. Oto zarzucono twórcy „Legionu“, że insynuow ał Krasiń skiemu słowa, których on nigdy nie mógł powiedzieć z powodu swego ideowego stanowiska:
Krasiński : Pomarły, przepadły przesądy ...Pan Wszechświata
Zdiuzgoce kolumny Romy
Zdruzgoce Świątynie Piotrowe. (Legion cz. III. s. 23).
Zestawiam to, co mówi „Głos umierającego“ w „Dniu dzi siejszym“ :
x) Ideowe stanowisko Krasińskiego w „Legionie“ omawiam obszer niej gdzie indziej.
...Świat wreście zadrży z niewymownej trwogi? Na niebie — z niebos pospadają Bogi,
Na ziemi — Cezar spada z Kapitolu...
(t. II. s. 327).
Prócz tego pomysł, wyrażony przez Krasińskiego w „Legen dzie“, runięcie kościoła św. Piotra zdaje mi się poi iekąd uspra wiedliwiać intencye poety, że kazał mówić Krasińskiemu o zdru
zgotanych świątyniach Piotrowych.
W yraźną analogię do słów Krasińskiego z „Przedświtu“ wi dzimy w scenie X. „Legionu“.
Legion: Jest P o l s k a w i e c z n a , n i e ś m i e r t e l n a ponad świat, ponad świat
tysiącem, tysiąców lat... ...Pojrzyj, sięgnij górnych sfer
a u j r z y s z j ą z m a r t w y c h w s t a ł ą : Oto idzie wszechpotężna,
oto idzie w y w y ż s z o n a ,
w szczęśliwości u b ó s t w i o n a . . . (Legion sc. X. s. 106). P rzedśw it. ...Oto nagle tam ujrzeli
Jak się P o l s k a , P o l s k a c a ł a
Jednem w i d m e m z m a r t w y c h w s t a ł e m , z dni przyszłości wychylała...
Jeszcze widna — niby ciałem.
Lecz już w w i e c z n o ś ć p r z e b ó s t w i o n a N i e ś m i e r t e l n a — n i e s k o ń c z o n a .
(Tom. II. Pism. s. 242).
Nie chodzi mi jednak o te wpływy lektury, owe remiscen- cye poetyckie. Świadczą one tylko o głębszem wczytaniu się Wyspiańskiego w te utw ory poetv, które mu mogły dać mate ryał do charakterystyki Krasińskiego w „Legionie“. To widoczne przejęcie się dziełami Krasińskiego widoczne później i w ,,Akro- polisie“ , że tu tylko zaznaczę jedno miejsce:
Bądźcie zdrowe m iłoście stracone
w s t a ń c i e w oczach waszych m o j e c z y n y . (Akropolis.)
Krasiński zaś:
Zgińcie me pieśni, — w s t a ń c i e C z y n y m o j e ! (Przedświt).
Nierównie jednak donioślejszego znaczema jest druga fala powrotna oddziaływań poezyi Krasińskiego na Wyspiańskiego. Jest to okres twórczości po napisaniu „W esela“. Po wielkiem
W yspiański obcuje z duchami romantyzmu. Z nimi walkę w ie d z e Konradową. Z mgławic nejasnych w ych.Ia się pomysł „W zwolenia“. „Na odziny W yzwolenia“ — pow iada Kotarbiń ski (w „Pogrobowcu romantyzmu“ s. 168) były niełatwe. W y spiański zmiea ał intencye, zatrzymywał się w pracy i skończył ją dopiero wtedy, gdy przedstaw enie „Nieboskiej komedyi“ Kra sińskiego było mu bodźcem dla twórczego rozmachu. Pierwotnie (słowa poety) w oczach publiczności miała być budowaną gre cka świątynia, nie zaś nawa katedry Wawelskiej — zapewne więc dramat w pierwszym pomyśle nie miał tak wybitnie kra kowskiego charakteru“.
Cenne uwagi p. Kotarbińskiego wspominają o „Nieboskiej“, jako o bodźcu do twórczej pracy. Sądzę, że wystawienie tego dram atu musiało wogóle wpłynąć na nowe st dya poety nad Krasińskim — wszak Wyspiański m ał tu w nowym dramacie wystąpić z wyrzutem przeciw całej dawnej poezyi. (Poezyo precz... !)
I tą drogą nastąpiły skojarzenia owych wizyjnych pomy słów — tak pokrewnych u obu poetów.
Oto pierwszy pomysł to scena z aktu III. „W yzwolenia“ (za powiedziana w rozmowie Konrada z M aską 6. w akcie II.), w któ rej Geniusz prowadzi naród ku grobom po lziemnym katedry. Porównajmy ten obraz w koncepcyach obu poetów:
„I ujrzałem — (mówi Kras ński we „Śnie Cezary“ t. II. pism Krasińskiego wyd. Piniego, s. 101) pośrodku katedry wielki otwór rozwarty, jakby wstęp do podziemnych grobów, cze kających na kogoś i ogromny kamień leżał przy tym czarnym otworze, kamień ogromny, biały jak alabaster i długą taśm ą krwi obrąbiony, krzyżem krwi pośrodku znaczony, a pod krzy żem było to słowo, także krwią napisane: Naród...
..Aż drugi raz zagrzmiały organy, wtedy w pustych ław kach usiedli męże i odetchnęli, jakby po męce życia całe go... przed niemi koło stopni wielkiego ołtarza usiadły niewia sty... Męże broń poskładawszy na z.em ę, zdjęli z głowy ko rony cierniowe i ponieśli je w stronę posągu Chrystusa. A im Ciemniej i huczniej się stawało, tem posąg Chryst sa, ów biały wysoKi, daleki, bielał i rósł bardziej przedemną, aż cały ko ściół zanurzył się w mrok szary... I postać owa wysoka, d a leka, nad wielkim ołtarzem jasna, blizka, żywa, zstępującą się wydała... A postać zstąpiła... i stanęła nad samemi nie wiasty i pojrzała ku mężom sed ząc m ..
Niewiasty się po ’niosły i zasłaniając się rękoma, we stchnęły: .,0 Panie, oddaj nam dzieci nasze!“ I męże padł szy na ziemię, zawołali: „O panie oddaj nam Ojczyznę na szą!“ A postać zstąpiła jeszcze niżej i o^ni wszyscy powstaw szy, szli za nią, a ona wiodła ich ku ’rozwartym grobom, nie tykając ziemi stopami, ale płynąc i unosząc się.
I pierwsza w grób zstąpiła, jak słońce, co zachodzi, w grób ten czarny, mówiąc: „Odpocznijcie, kamień nad wa mi, jak nademną, zasunięty będzie! Alboż ja nie przy w as? Czemu się w ahacie?
I oni wszyscy zeszli i zniknęli, wszyscy aż do jednego, idąc za postacią Chrystusa. I widziałem, jak się podniósł ten głaz ogromny z napisem Naród i zapadł nad niemi.“
Wizya tego znijścia w podziemia, jak to już zauwa żyłem, dwukrotnie jawi się w „W yzwoleniu“. W akcie II. w rozmowie z M aską 6. mówi Konrad :
„Pójdą, gdziekolwiek je powiodę i będą ze mną razem“.
Maska 6.: A ty ich powiedziesz.
Konrad: Ku świątyni. W ejdzLmy w progi gmachu, po stopniach
wysokich i staniemy przy kolumnach... A na dzień onego wielkiego Święta, które będzie świętem narodu, otworzę zawory sklepów podziemnych i zejdziemy po schodach, wiodących w locny, ku rozległym piwnicom, kędy leżą prochy wielkich w narodzie, w kamiennych i złocistych zamknione skrzyniach.. Na dzień wielkiego święta, którę będzie świętem narodu, z jdziemy ku grobom królewskim... A kiedy dus e nasze dojrzej i, jako kłosy dostałe w le- cie, ja co o u oce sadu pielęgnowanego... Tedy zamkną się za nami zawory sklepień podziemu.
Maska 6.: Pomrzecie! Konrad: Wyzwoleni!!
Ta sama wizya znijścia w grób podziemny realizuje się osta tecznie w akcie III. „W yzwolenia“. Geniusz tu wiedzie naród ku grobowcom katedry :
Geniusz’.... Wprowadzę was w świątynię, tum potęgi waszej, waszych dum.. ...Pójdziecie za mną — wolni tam! Gdzie Duch jest panem sam. Gdzie Duch rozpęta wasze skrzydła
„...Postąpił, pochylił się i podźwignął ciężkich, spiżo wych drzwi, wiodących w tej części katedry ku grobom kró lów i bohaterów Polski.
...Zejdziecie ze mną w sklep podziemny, gdzie żyje duchem świat tajemny. ...Za mną wstępujcie — oto droga, Tam mieć będziecie Polskę świętą, wybraną Polskę, wywróżoną...
Chór: Ta jedna, jedyna droga?
G e n iu sz: Wy duchem zespoleni wodze. Zstępujcie za mną w podziemie... do wieczystych zacisza kościołów. Ta jedna, jedyna droga...
W ten sposób w liniach równoległych stoją obok siebie te dwa wizyjne obrazy znijścia narodu ku podziemiom, na odpo czynek duszom, aż one dojrzeją „jako kłosy dostałe w lecie“ — do Wyzwolenia.
W innych pomysłach wizyjnych obrazów, znów wybitnie występuje to pokrewieństwo fantazyi twórczej obu poetów.
Spojrzyjmy w głąb innego dramatu —· w misteryum Nocy zmartwychwstania. To dramat polskiego Akropolisu - W awelu.
Oto tło pierwszego i czwartego aktu „Akropolisu“ — jak je przedstawia Wyspiański, illustrując je dla oryentacyi fotografi czną podobizną: K a t e d r a W awelska, K a p l i c a Sołtyka, Ja giellonów. O ł t a r z - trum na w głębi. Srebrne anioły dźwigają tę trumnę na ramionach. W ołtarzu postać Chrystusa w cierni stej koronie. Chmura kadzidlanego „dymu oplata kolumny“, f i l a r y. Tam znów k r o p i el n i с a, p o m n i k i , posągi. Pomnik Ankwicza z Niewiastą i amorem, pomnik Skotnickiego, sarkofag króla Jagiełły, monument Sołtyka, posąg W łodzimierza Poto ckiego, w dali a r k a d y nawy bocznej.· A z c h ó r u „szemrzą o rgany“ i „ktoś pośrodkiem hal krąży“...
Jak bardzo podobny jest sposób patrzenia i obserwowania Krasińskiego, gdy opisuje niemal analogicznie inny kościół, a mia nowicie bazylikę św. Piotra w Rzymie.
„...I ujrzałem przed sobą wnątrz k a t e d r y bardzo dłu giej, nad którą stałem, jak gdybym stał na podniosłości с h
ó-r u i z chóó-ru zaglądał w tę głąb pełną k a p l i c , o ł t a ó-r z y , f i l a r ó w , ławek czarnych i lamp, płonących przed obrazami, p r z e d p o s ą g a m i , tu i ówdzie n a d p o m n i k i e m r y c e r z a , tu i ówdzie n a d c h r z c i e l n i c ą , nad amboną, wszędzie u stóp i na szczytach słupów gotyckich i na a r k a d a c h i wzdłuż ostrołuków“... (Sen Cezary, tj. II. s. 101). Lecz i dalszy pomysł I. aktu „Akropolis“ — rozwija się w liniach bardzo blizkich fantazyi Krasińskiego.
...I m r o k c o r a z g ę s t y p a d a
i c i e m n o ś ć p a d ł a na głazów przełęcze... ...Wtedy c i, c o w s r e b r n e j o d z i e ż y na rąk wzniesionych podporze,
dźwigali straszydło boże (anioły) trumnę - jarzmo z bark zdjęli... ...A o n i s i ę c h w y c i l i r ą c z ę t y , by odgonić precz larwę trumienną. Ocknęli się ze snu i patrzą: ciemno.
W t e d y j e d e n m ł o d y s r e b r z y s t y . . . ...z e s t ą p i ł. (Akropolis A. I. s. 2, 3).
...Tam, kędy zdało mi się, że widzę biały posąg Chry stusa, tam kędy zdało mi się, że marmurowych aniołków grono wychyla się ze sklepienia... t y c h a n i o ł k ó w g r o n o . m o t y l i c h skrzydeł opasało się tęczą i k a ż d e n r ą c z k i
w y c i ą g n ą ł , o d e r w a ł s i ę o d s k l e p i e n i a , zawisł w powietrzu i ważąc się w powietrzu... leciał ku nim, ku nadchodzącym A im c i e m n i e j s i ę s t a w a ł o , tern posąg Chrystusa, ów biały, wysoki, daleki, bielał i rósł bardziej przedemną, aż cały k o ś c i ó ł z a n u r z y ł s i ę w m r o k s z a r y I p o s t a ć o w a wysoka, daleka, nad wielkim ołtarzem jasna, blizka, żywa, z s t ę p u j ą c a s i ę w y d a ł a . . . A p o s t a ć z s t ą p i ł a . . . (Sen Cezary s. 103).
Chodzi mi tu o podkreślenie a n a l o g i i w z r u s z e ń t w ó r c ó w wśród podobnych sytuacyi. Oto gdy się staje ciemniej, „gdy mrok coraz gęsty p ad a“ — ożywają w fantazyi obu po etów głazy, srebrne, czy m rmurowe posągi, anioły, korowody widm snują się po zamarłych, opustoszałych halach katedr, mar tw e monumenty nabierają dramatycznego gestu, ożywa ą — na chw lę krótką poetyckiej wizyi, by, gdy minie „moment czaru“ — znów wrócić do martwoty t popaść w dawne odrętwienie.
Ta sama analogia wruszenia, ten sam sposób dosnucia fi nału wizyi, powtarza się w akcie czwartym „Akropolisu“, w
see-fiarfiarz: 6. Gdy zstąpisz Jasny nad mym ludem, mój naród cię obwoła,
wstań z nocy, jakoś wskrzesnął cudem, rozewrzej strop kościoła.
7. Kościół przed tobą padnie gruzem na ludu mego głowy...
9. R o z e w r z e j s t r o p , r o z e p r z e j ś c i a n y w r u m z w a l o ł t a r z e t r u n y .
Przybywaj zbawco, wywołany, w różanej blaskach łuny. 10. Centaurów twoich to kopyta
k a m i e n i e k o l u m n wal ą. . . 11. P ę k a j ą m u r y , c i o s y s u n ą ,
z p o s a d s i ę s y p i e ś c i a n a . W rydwanie złotym ty nad truną, chorągiew nieskalana...
(..gromy, na chórze orkiestra).
Słychać ze szczytu ołtarza wielkiego' Głos Salwatora : . J a m j es t !
(Akropolis akt. IV. finał.) „...I wzniósł się krzyk trwogi, bo coraz huczniej p ę- k a ł y s k l e p i e n i a , bo wszędzie d r ż a ł y k o l u m n y i s ł u p y , a lampy tłukły się w wietrze wielkim i gasły... A owe cztery kręcone filary ołtarza pękły, jak ścięte drzewa i runęły — i baldakim spiżowy runął i kopula cała, jak zstępujący świat, biało spadała na ziemię. I wszystkie por tyki i pałac Watykanu i k o l u m n y d z i e d z i ń c a ł a m a ł y s i ę , r w a ł y , w p r o c h s i ę s y p i ą c , a lud ucie kał coraz dalej, jak morze, wyparte z brzegów. I zdało mi się, że już ranek, że słońce dotąd nie wschodzi — i w i dzę tylko gwiazdę jutrzenki nad stosem gruzów“. (Legenda t. II. Pism s. 117).
„...A w samą chwilę podniesienia, gdy wszyscy przy padli do marmurów, usłyszano jakoby g ł o s w p o w i e t r z u , k t ó r y w y m ó w i ł : „ J e s t e m “. A gdyśmy drżąc podnieśli głowy, ujrzeli wszyscy wielką postać, opartą czo łem na środkowej bramie, znikającą zwolna, coraz bardziej— mglaną... (Legenda ibid.)
Rzecz również godna uwagi, że jak te martwe pomniki — ożywały u obu poetów w mroku, gdy „cały kościół zanurzył się
w mrok szs ry“ — tak też i fakt runięcia obu kościołów odbywa się o jednei porze — świtu.
Bo gdy u Krasińskiego — w proch s'ę sypały portyki i ko lumny — to poecie się zdawało, „że już ranek jest, że słońce
dotąd nie wschodzi — i że widzi tylko gwiazdę jutrzenki nad sto sem gruzów“.
W „Akropolisie“ zaś na ruinach katedry — zmartwych wstaje Apollo-Salwator w rozblaskach zorzy:
Na ołtarz wszedł, na zloty tron: po za nim dzień, dzień wschodzi. Skrzypkowie grajcie, harfo brzęcz w płomiennych zornych falach nad domem oto obręcz tęcz...
Uczyniliśmy próbę przyjrzenia się pracy twórczej dwóch poetyckich organizacyi, by skonstantować, jak w równoległych liniach biegną w świat złudy wizyjne fantazye obu poetów — a wobec tego spostrzeżenia na drugi plan usuwa s ę kwestya, że pomysły Krasińskiego mogły być podłożem nowych konstrukcyi twórczych dla autora „W yzwolenia“.
Lwów.