R O C Z N IK I G L E B O Z N A W C Z E T. XX III, Z. 1, W A R S Z A W A 1972
ALEKSY BYCZKOW SKI
25 w rześnia 1971 r. zm arł dr A leksy Bycz kowski, profesor nadzw yczajny, kierow nik Zespołu Nawozowego w Dziale D ośw iadczal nictw a Terenow ego IUNG, były pracow nik naukow y U niw ersy tetu Poznańskiego i pro fesor U n iw ersy tetu M ikołaja K opernika w Toruniu, w ieloletni ak tyw ny członek Polskie go T ow arzystw a Gleboznawczego.
Prof. dr A leksy Byczkowski urodził się 12 lutego 1906 r. w Łucku na W ołyniu jako syn nauczyciela gim nazjum . W ykształcenie śred nie uzyskał w rodzinnym mieście, a studia na W ydziale R olniczo-Leśnym U niw ersy tetu Po znańskiego rozpoczął w 1927 r. Dyplom in żyniera (m agistra) rolnictw a na podstaw ie pracy pt. ,,S tudia nad naw ozam i p otasow ym i” uzyskał w 1932 r.
Będąc jeszcze stu d en tem w rok u 1930 podjął pracę asy sten ta w K a tedrze G leboznaw stw a i R olnictw a u jednego z n ajw y bitn iejszych n a szych agrochem ików i gleboznaw ców — prof, dra F. Terlikow skiego. A w ansując kolejno na stanow iska starszego asy sten ta i ad iu n k ta pozo staw ał w U niw ersytecie Poznańskim do m arca 1938 r. W okresie ty m opracow ał pod kierow nictw em prof. Terlikow skiego kilkanaście publikacji z zakresu naw ożenia gleb. Je d n ą z nich pt. „Studia nad m echanizm em działania nawozów potasow ych na plon roślin (jęczm ienia)” przedstaw ił jako rozpraw ę na stopień doktora n au k rolniczych, k tó ry uzyskał w roku 1936.
W k w ietn iu 1936 r. został pow ołany przez M inistra R olnictw a na sta nowisko ad iu n k ta w P aństw ow ym In sty tu cie N aukow ym G ospodarstw a W iejskiego w Budgoszczy. F un k cję tę p ełnił do pierw szych dni w rześnia 1939 r., pozostając nadal pod kierow nictw em naukow ym prof. T erlikow skiego.
P rzez w iększą część okresu w ojny przebyw ał w rodzinnym Łucku p racując początkowo jako nauczyciel szkół średnich, a po zajęciu Łucka
452 Z. P ru sin k iew icz
przez Niemców i zam knięciu szkół — jako agronom -agrochem ik. W styczniu 1944 r. został przez okupantów przym usow o ew akuow any do Puław , gdzie znalazł pracę w P aństw ow ym In stytucie N aukow ym Go spodarstw a W iejskiego na stanow isku kierow nika Działu Żyw ienia Roś lin i Naw ożenia. W reszcie, po kilkum iesięcznej przerw ie w pracy spo w odow anej przesuw aniem się fro n tu przez Polskę został przez d yrekcję PING W skierow any z pow rotem do O ddziału w Bydgoszczy. Tam w m ar cu 1945 r. objął kierow nictw o D ziału N aw ożenia M ineralnego w nowo utw orzonym W ydziale B adań Żyzności Gleb, Żyw ienia Roślin i N aw o żenia.
Pod kierow nictw em Prof. Byczkowskiego W ydział w k rótk im czasie rozw inął bardzo ożyw ioną działalność naukow ą, co w tru d n y c h pow ojen nych w aru nk ach nie było rzeczą łatw ą. M iędzy innym i grom adzono w ów czas w Bydgoszczy, przy w spółpracy z ośrodkiem poznańskim kierow a nym przez prof. Terlikow skiego, terenow e i lab o rato ry jn e m ateriały do pierw szej glebow o-rolniczej m apy Polski (1 : 1 000 000) w nowych, powo jen n y ch granicach.
Po reorganizacji Państw ow ego In sty tu tu Naukow ego G ospodarstw a W iejskiego w roku 1950 i utw o rzeniu In sty tu tu U praw y, N aw ożenia i G le boznaw stw a pow ierzono Prof. Byczkow skiem u kierow nictw o Bydgoskie go O ddziału IUNG i tam tejszego Z akładu Nawożenia. Na tych odpow ie dzialnych stanow iskach inicjow ał i prow adził szeroko zakrojone badania z zakresu naw ożenia i oceny now ych środków nawozowych, w ym aga jące z reg uły bardzo licznych serii dośw iadczeń polowych.
P rofesor był rów nież członkiem R ady N aukow ej przy M inisterstw ie R olnictw a.
1 stycznia 1965 r. Prof. Byczkowski został decyzją M inistra R olnictw a odw ołany ze stanow iska kierow nika Z akładu N aw ożenia i m ianow any kierow nikiem Zespołu Nawozowego w Dziale D ośw iadczalnictw a T ereno wego IUNG. Fun kcję tę pełnił do śmierci.
Od pierw szego dnia a sy ste n tu ry w Zakładzie prof. Terlikow skiego na U niw ersytecie Poznańskim do ostatnich la t działalności w IUNG głów n ą dziedziną pracy naukow ej Prof. Byczkowskiego było nawożenie, w szczególności zaś naw ożenie potasow e. Był w ty m zakresie cenionym specjalistą i k ilkak ro tn ie reprezentow ał polską agrochem ię na k o n feren cjach zagranicznych. Przez szereg lat (w okresie przed II w ojn ą św iato wą) uczestniczył w redagow aniu w ydaw anych w P oznaniu czasopism przeglądow ych ,,U praw a Roślin i N aw ożenie’’ oraz ,,G leba i N aw ożenie P otasow e” .
D orobek naukow y Prof. Byczkowskiego obejm uje ponad 60 publikacji. W iększość z nich dotyczy zagadnień żyw ienia roślin i naw ożenia. O stat
A lek sy B yczk ow sk i 453
nio zakończył badania nad w artością naw ozow ą polihalitów , k tó ry ch bo g ate złoża odkry te zostały niedaw no w rejonie W ładysław ow a.
Prof. Byczkowski był badaczem niesłychanie sk rup ulatn ym , w nikli w ym , kry ty czny m i bardzo ostrożnym w form ułow aniu w niosków nauko wych. Rozległą w iedzę specjalistyczną łączył z głęboką znajom ością ogól nych problem ów współczesnego rolnictw a.
Obok badań naukow ych, k tóre stanow iły głów ny n u rt działalności Prof. Byczkowskiego, na uw agę zasługuje Jego działalność dydaktycz na. Rozpoczął ją jeszcze w latach trzydziesty ch jako asy sten t na U niw er sytecie Poznańskim i konty n u ow ał na tej uczelni po w ojnie w latach 1947-1949.
We w rześniu 1954 r. C en traln a K om isja K w alifikacyjna dla P racow ni ków N auki przyznała Mu ty tu ł profesora nadzw yczajnego. W tym że roku rozpoczął prow adzenie w ykładów i ćwiczeń z gleboznaw stw a i geografii gleb na W ydziale Biologii i N auk o Ziem i U n iw ersy tetu M ikołaja Ko p ern ik a w T oruniu, początkowo w ram ach prac zleconych, a od roku akadem ickiego 1958/59 jako pierw szy k ierow nik nowo utw orzonego Za kładu G leboznaw stw a przy K atedrze S ystem atyki i G eografii Roślin. N a stanow isku ty m pozostał do końca roku akadem ickiego 1962/63 w kła dając w iele serca i starań w organizację tej m łodej placów ki u n iw ersy teckiej. W roku 1963, w zw iązku z zarządzeniam i ograniczającym i moż liwość jednoczesnej pracy w dwóch instytucjach, zrezygnow ał z zajęć na uczelni toruń sk iej pozostając w iern y In sty tu to w i U praw y N aw ożenia i G leboznaw stw a w Bydgoszczy.
P rofesor Byczkowski służył rów nież z oddaniem spraw ie upow szech n iania w iedzy rolniczej w ygłaszając podczas corocznych lu strac ji do św iadczeń terenow ych w kilku w ojew ództw ach liczne prelekcje na te m at racjonalnego naw ożenia. W ielokrotnie prow adził specjalne w ykłady popularyzujące w yniki dośw iadczeń naw ozow ych w śród pracow ników te renow ych służb rolnych, a także uczestniczył jako w ykładow ca w kształ ceniu klasyfikatorów i redak to ró w m ap glebow o-rolniczych dla w oje w ódzkich b iu r geodezji i urządzeń rolnych.
W ażną dziedziną działalności P rofesora Byczkowskiego była praca w Polskim T ow arzystw ie Gleboznaw czym , do którego należał od chwili u k onstytu ow an ia T ow arzystw a w roku 1936. P rzez w iele kadencji był członkiem Z arządu Poznańsko-B ydgoskiego O ddziału T ow arzystw a. Był także członkiem G łównej K om isji R ew izyjnej tego T ow arzystw a, a od ro k u 1965 pełnił rów nież fun k cję w iceprzew odniczącego Bydgoskiego Od działu PTG. Od roku 1967 był członkiem zespołu redakcyjnego w y daw a nego przez PTG Przeglądu N aukow ego L ite ra tu ry Rolniczej i Leśnej.
L ata w ytężonej i nieprzerw anej pracy zabrały Profesorow i Byczkow - skiem u zdrow ie i siły. B rak um iejętności oderw ania się od zajęć dla re
454 Z. P ru sin k iew icz
generacji przem ęczonego organizm u już od dłuższego czasu niepokoił Jego przyjaciół i kolegów. Jednakże praca była Jego nałogiem, od k tó rego nie p o tra fił uw olnić się n aw et na krótko. Szafow ał sw ym i siłam i bez um iaru, spędzając często całe noce nad zestaw ieniam i w yników dośw iad czeń albo nad refe ra tam i dla P rzeglądu N aukow ej L ite ra tu ry Rolniczej, paląc przy ty m dziesiątki papierosów i pijąc ogrom ne ilości mocnej kaw y lub h erbaty .
Szczupły, ruchliw y, bezpośredni, skrom ny, uczynny — tak i był do ostatnich chw il Swego niełatw ego, pracow itego i tak nagle przerw anego życia. Takim pozostanie na zawsze w pam ięci tych, którzy Go znali i ce nili.