• Nie Znaleziono Wyników

Problem autorstwa Listu do Hebrajczyków i etapy egzegezy katolickiej w dobie współczesnej

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Problem autorstwa Listu do Hebrajczyków i etapy egzegezy katolickiej w dobie współczesnej"

Copied!
32
0
0

Pełen tekst

(1)

Janusz Frankowski

Problem autorstwa Listu do

Hebrajczyków i etapy egzegezy

katolickiej w dobie współczesnej

Studia Theologica Varsaviensia 7/1, 3-33

(2)

R O Z P R A W Y I A R T Y K U Ł Y

Studia Theol. V ars. 7 (1969) nr 1

KS. JANUSZ FRANKOWSKI

PROBLEM A U T O R ST W A LISTU DO HEBRAJCZYKÓW I ETAPY EGZEGEZY KATOLICKIEJ

W DOBIE W SPÓŁCZESNEJ

(ZMIANA STANOW ISKA) *

T r e ś ć : I. Trudności, niedom ów ienia, przem ilczenia; II. Odwilż; III. Przełom w sp ojrzeniu k atolickiej « g z e g e z y na iproblem autorstw a Listu do Hebrajczyków,· IV. Problem dekretów K om isji Biblijnej; V. R efleksje końcow e.

I. TRUDNOŚCI, NIEDOMÓWIENIA, PRZEMILCZENIA

J a k w idzieliśm y w poprzednim arty k u le \ po dekrecie Ko­ misji Biblijnej z 1914 r., nakazującym przyjąć autentyczność paw iow ą Listu do H ebrajczyków , egzegeci katoliccy podpo­ rządkow ując się pow szechnie głosowi W ładz K ościelnych pi­ sali i nauczali w duchu dekretu. A rtykuł kończyłem słowami, iż w rezultacie można było odnieść w rażenie — i zresztą w iększość naw et biblistów rzeczyw iście takie w rażenie od­ nosiła — że spraw a została definityw nie załatw iona i pro­

blem przestał istnieć.

A jednak, choć dla osób niezorientow anych w pełni mogło być to niedostrzegalne, problem istniał. M ożna było dać

* C zęsto 'Używamy skrót „Heibr" n a leży -czytać „List d o H ebrajczyków ", a SDB oznacza Dictionaire de l'a Bible. Supplém ent, Paris 1928 — .

1 Zob. Studia Theolo gica V arsa vien sia 6 (1968) nr 2. Do artykułu tego o d w ołu ję się tu jako do ,/poprzedniego artykułu", lulb p o prostu będę go .cytował jako część p ierw szą (cz. 1).

(3)

oficjalną decyzję, egzegeza katolicka mogła teoretycznie b a r­ dzo przekonująco dowodzić paw iow ego au to rstw a Listu do H ebr, mogła bardzo płynnie i ze sw obodą odpow iadać na w szystkie argum enty k ry ty k i kw estionującej to autorstw o — w szystko to nie zm ieniało jedn ak faktu, że istniał k o n k ret listu i ko nk ret ten nie m ieścił się w teoretycznych ram ach, w któ re go w kładano. Istotnie, naw et ci egzegeci, k tórzy byli głęboko przekonani o au torstw ie Paw ła, gdy przychodziło do om aw iania teologii A postoła N arodów nie umieli i nie mogli w łączyć H ebr do system u m yślow ego A postoła.

Już F. P r a t — który, ja k w idzieliśm y w cz. 1 § 3, u w a­ żał, że w m iarę bliższego poznaw ania Listu do Hebr, jego zależność od m yśli Paw ła staje się z dnia na dzień coraz b a r­ dziej oczyw ista — mówiąc o źródłach teologii A postoła, w y­ raża pogląd, że niezależnie od stanow iska, jakie się zajmie w spraw ie zależności red ak to ra od Paw ła, list w ym aga osob­ nego om awiania. Język i koncepcja listu są zbyt specyficzne, ab y om aw ianie go można było łączyć z om aw ianiem innych listów. Jest rzeczą rów nież bardzo znam ienną, że w swym małym dziełku o Paw le pt. Saint Paul, P rat w cale o H ebr nie w spom ina, ani n aw et go nie cytuje a.

W okresie po w ypow iedzi Komisji spraw a się nie zm ie­ niła. W prost przeciw nie, choć może się tego nie dostrzegało, staw ała się coraz bardziej aktualną. M ówiliśm y już w cz. 1 § 2, że w końcu XIX w. rozpoczął się w ielki rozwój egzegezy katolickiej. Otóż mimo pew nych ograniczeń zw iązanych z reak cją antym odernistyczną, rozwój ten ciągle trw ał. Ist­ niały-.i działały w ażne ośrodki biblijne. O prócz w spom nianej już dom inikańskiej Ecole biblique de Jérusalem , od 1909 r. istnieje Papieski In sty tu t Biblijny w Rzymie, nadto odgryw a w ażną rolę szereg k ated r lub sekcji biblijnych na innych u n iw ersy tetach katolickich.4 Egzegeza k atolicka czyni p o stę­ py z roku n a rok. P ow stają coraz szersze kręgi w ysp ecjali­ zow anych biblistów o w yczulonym zmyśle egzgetycznym , b a­ dających każdą kw estię rzeczowo, kom pletnie i obiektyw nie, k ierujących się w spraw ach pozadoktrynalnych faktam i, a nie założeniami. I w łaśnie w yczulony zmysł egzegetyczny i obiek­ tyw izm nie pozw alał im w łączać do system u św. Paw ła za­ rów no szeregu pojęć z Listu do Hebr, ja k rów nież i listu jako całości, lecz kazał im, praktycznie rzecz biorąc, umieszczać list obok Pawła.

(4)

[ 3 ] P R O B L E M A U T O R S T W A L I S T U D O H E B R A J C Z Y K Ó W 5

W eźm y kilka przykładów . J. V e r g o t e mówiąc o grece N ow ego T estam entu osobno omawia listy św. Paw ła i List do Hebr. Nie uw aża w ięc, aby można było zestaw ić3 język H ebr z językiem św. Paw ła znanym z innych listów. Oczy­ wiście można tu powiedzieć, że przecież niem al w szyscy autorzy katoliccy w y rażali zgodę co do istnienia różnic języ ­ kow ych m iędzy H ebr a innym i listam i Paw ła, nie będziem y w ięc może tego przy k ład u zbytnio podkreślać, nie n ależa­ łoby jed n ak zapom inać o dw óch rzeczach. Po pierw sze, że egzegeza k atolicka dla udow odnienia au torstw a paw łow ego usiłow ała w ykazać podobieństw o listów naw et w słow ach. U jęcie V ergote'a, k tó ry zresztą w ypow iada się za pośrednim autorstw em Paw ła, pokazuje, że różnice są ta k w ielkie, iż trzeba list pod w zględem językow ym om awiać osobno. Po drugie, że dziś, zwłaszcza w św ietle tego, co nam pokazała m etoda filologiczna w iem y, ja k bardzo język je st zw iązany z m yślą, z pojęciam i.

Innym przykładem , i tym razem już zupełnie jasnym je st obszerny a rty k u ł P. B o n n e t a i n a , Grâce, w SDB 3, 701— ■— 1319. A utor om awia w nim p ojęcie łaski w Piśmie św. Otóż mówi on tu osobno o tym pojęciu w listach Paw ła (kol. 1001— 1053) i osobno w H ebr (1053— 1086) i ta odrębność, w rozplanow aniu, je st postaw iona na tej sam ej płaszczyźnie co odrębność Dz Ap i Pawła, czy też odrębność listów pow ­ szechnych i Pawła. I choć Bonnetain rozpoczynając omawia­ nie pojęcia łaski w H ebr w ypow iada się zasadniczo za a u to r­ stw em Paw ła (L'épître nous a été transmise sous le nom de saint Paul et c'est n'est pas tout à fait sans raison, car la doc­ trine a des affinités profondes avec celle de saint Paul. Kol. 1054) i choć stara się złagodzić różnice (les conceptions fo n ­ damentales sont en parfait accord. Ibid.) to w szystko nie zm ienia faktu, że je d n ak m usiał oddzielić H ebr od św. Pawła. N adto różnice, które zasygnalizow ał mówią za siebie. S tw ier­ dził on m ianow icie, że u Paw ła term in „łaska" znajduje się

w samym centrum doktryny, podczas gdy w H ebr ty lko „na peryferii", w. parenezach (kol. 1054).

W eźm y jeszcze jeden, tym razem w yjątkow o znam ienny przykład, z tego sam ego, trzeciego tom u SDB. Chodzi tu o a rty k u ł A. M é d e b i e 11 e'a pt. Expiation. Sygnalizow a­ liśm y w poprzednim arty k u le § 5, że au tor te n w swym k o ­ m entarzu w ykazyw ał autentyczność paw łow ą Listu do Hebr.

(5)

Dorzućmy, że czynił to bardzo zdecydow anie i z dużą p ew ­ nością siebie. M.in. w ykazyw ał punkt po punkcie paw łow ość teologii li s t u 4. Gdy przeglądam y jedn ak w ym ieniony a rty ­ kuł, widzimy, że i on om awia pojęcie ekspiacji osobno u św. Paw ła (II. Saint Paul; kol. 146— 190) i osobno w Liście do H ebr (III. L'épître aux Hébreux; kol. 190—202).

Z podobną sytu acją, ale ty m razem już w odniesieniu nie ty lk o do jednego tem atu, lecz do całej teologii listu — spot­ kam y się u J. B o n s i r v e n a . W introdukcji do kom en­ tarza do H ebr autor mówił o identycznym klim acie w H ebr i listach paw iow ych. Tw ierdził, że istnieje podobieństw o n ie­ m al absolutne w pouczeniach m oralnych. Co do w yw odów dogm atycznych, to znajdujem y tu w spólne pojęcia, z zastrze­ żeniem jednak, że czasami mogą się one mocno różnić ze

w zględu na odm ienne p un k ty w id z e n ia 5. M ając jednak w dziele Théologie du N o u vea u Testament w yłożyć teologię św. Paw ła, B onsirven zupełnie w yłącza List do H ebr jako źródło tej teologii. Czyni to ze w zględu na języ k listu, jego horyzont ry tu aln y i — zw róćm y na to szczególną uw agę — ze w zględu na brak w nim ch arakterystycznych tem atów p a w io w y c h 6. W y k orzy stu je natom iast ten list dalej, łącząc go z listam i pow szechnym i i A pokalipsą 7. Podobnie M. M e i - n e r t z i rów nież w teologii NTu om ówiwszy już myśl A postoła N arodów przechodzi do H ebr i zaznacza, że w praw ­ dzie list należy do lite ra tu ry paw iow ej — i jego dalsze sfor­ m ułow ania pozw alają się dom yślać, iż przyjm uje, że list został napisany na polecenie Paw ła lub w porozum ieniu z Pawłem — dodaje jed n ak natychm iast, że pismo musi być mimo w szystko ro zpatry w ane oddzielnie od literatu ry paw io­ w ej. N ie w iadom o bowiem — mówi M einertz — w jak iej m ierze w liście odbił się w pływ A postoła i w jak iej m ierze P aw eł zostaw ił w olną ręk ę nieznanem u autorow i (tak, M ei­ nertz nazyw a go a u t o r e m ) . W każdym razie autor ten przepracow ał paw łow e m yśli w bardzo sam odzielny sposób 8.

4 A. M é d e b i e l l e , Epître aux H ébreux (La Sainte Bible, 12) Paris 19-38, 278— 280.

6 J. B o n s i r v e n , E p isto ła lagli Ebrei, Rom a 1961, 123.

c „Pour nous, -nous renonçons à nous servir de l'Epître aux Hébreux en raison de sa langue, d e so n horizon ritu el et de l'ab sen ce chez e lle des thèm es pauliniens caractéristiques". J. B o n s i r v e n , T héologie du N o u v ea u T estam ent, Paris 1951, 217.

7 Tamże. 396 s.

8 „Der Hebräerbrief gehört in den Zusamm enhang d es ipaiilinischen Schrifttum s hinein und m uss 'doch w ieder v o n ihm getrennt betrachtet

(6)

15] P R O B L E M A U T O R S T W A L I S T U D O H E B R A J C Z Y K Ó W 7

Ja k w ięc w idzim y dow odzenia o paw łow ym autorstw ie listu m iały ch arak ter czysto teoretyczny, introdukcyjny, a z chw ilą gdy się przechodziło do konkretów , były bez praktycznego znaczenia i nic nie w nosiły. Przy do k ładn iej­ szej analizie okazyw ało się, że list ma w łasną koncepcję i te ­ m atykę, jed n ą i drugą niesprow adzalną do paw iow ej, a jeśli naw et istn ieją w spólne tem aty , to H ebr ujm uje je w sposób ta k sw oisty, że trzeba je rozpatryw ać odrębnie. Czyż to nie oznaczało, że udział „red ak to ra" był ta k w ielki, iż nie można było mówić o au torstw ie paw łow ym , a naw et jakikolw iek bezpośredni w pływ Paw ła na pow stanie listu staw ał się rze­ czą problem atyczną?

Do takiego w niosku dochodzili praw dopodobnie niektórzy katoliccy egzegeci. N ie w ypow iadali oni w praw dzie tego w prost lub zbyt w yraźnie, już to z szacunku dla Urzędu N auczycielskiego Kościoła, już to w obaw ie przed reak cją W ładz — dyscyplina w Kościele pod tym w zględem była w owym okresie dużo bardziej surow a — ale możemy to do­ strzec przy uw ażniejszym spojrzeniu. Przeglądając m iano­ w icie n iektóre dzieła m ówiące o Paw le zobaczymy, że List do H ebr je st po p ro stu pom inięty, lub naw et, jeśli jest cy to­ w any, to bez jakiejkolw iek uw agi, k tó ra pozw oliłaby stw ier­ dzić, że au tor uw aża te n list za paw łow y. Inaczej mówiąc

au to rzy ci zastosow ali ta k ty k ę przem ilczenia.

P rzejdźm y do przykład ów. A. T r i c o t w książce Saint Paul. A pôtre des gentils, Paris 1928, omawia po kolei w szyst­ k ie listy św. Paw ła, nie w spom ina jedn ak w cale listu do Hebr. P opatrzm y zresztą na koniec książki. Na s. 201—205 znajduje się spis cytatów NTu. Są tu w ym ienione w szystkie listy A po­ stoła, ale darem nie byśm y szukali Listu do Hebr. List ten w k s i ą ż c e o P a w l e nie je st ani razu w spom niany, ani razu cytow any. Być może, iż przykład ten nie jest w pełni m iarodajny, gdyż podobny p rzypadek zaobserw ow aliśm y po­ w yżej w dziełku P rata, a autor ten przyjm ow ał autorstw o paw łow e Hebr, nadto nie szukałem w innych pism ach Tricot,

w eid en . Pautos hat den e i g e n a r t i g e n B r i e f n ich t s e lb s t gesch rie­ ben, und es ist nicht auszum achen, w ie stank der 'persönliche Einfluss des A p ostels ia,uf d ie G estaltung des Inhalts g e w e s e n is t und w ie w e it er dem —■ uribekannten — V erfasser F reiheit in der Gedamkeniführung und Form ulierung g e la s se n hat. Der offenbar m it alexandrinischhellenistischer Art vertraute V erfasser hat bestim m te paulimische G edanken in vielfach selb stä n d ig er Form und Farbe verarbeitet..." M. M e i n e r t z, T h eologie d es N e u e n T estam ents, Bonn 1950, 2, 235.

(7)

czy nie ma tam jakichś w ypow iedzi o kreślających stosunek tego egzegety do kw estii au torstw a Listu do H ebr, niem niej ta k a rzecz sam a w sobie je st godna uw agi, i naw et gdyby Tricot w ypow iadał się za autentycznością listu, to fak t pom i­ nięcia tego pism a w om aw ianym dziełku pozostałby dla nas jeszcze argum entem w zbogacającym poprzednią serię.

Zupełnie w yraźnym przykładem je st książka J. H o 1 z- n e r a. Tu n aw et nie potrzebujem y się niczego dom yślać. Chodzi o jego ta k dobrze znane dzieło Paulus, k tó re ukazało się F ryburgu i. B. w 1937 roku, a następnie miało jeszcze w iele w ydań i tłum aczeń. W dziele tym autor cy tu je w p raw ­ dzie kilkakrotnie Hebr, ale już uw ażniejszy rzut oka na spis cy tatów zn ajdujący się na końcu pozw oli nam dostrzec p e ­ w ien w ażny szczegół. W ym ieniając po kolei listy A postoła H olzner p odaje od razu, gdzie znajduje się om ów ienie (Über­ blick) każdego listu, przy H ebr takiej inform acji nie ma: autor nie om awia w sw ym dziele Listu do Hebr. N ie je st to p rzy ­ padkow e, gdyż na s. 52 (wyd. 11— 14, z 1940 r.) rzuca jak b y m im ochodem zdanie, k tóre sygnalizuje jego stanow isko w tej spraw ie: „...List do Hebr, k tó ry w duchu A postoła został n a ­ p isany i zaw iera jego myśli..." 9. List w ięc wg H olznera został nap isany w duchu Paw ła, ale nie przez Paw ła, i zaw iera jego myśli, Paw eł nie jest je d n ak jego autorem . Czy tak należy rozum ieć w ypow iedź i stanow isko autora? Ks. D ąbrowski, k tó ry ja k w spom inaliśm y (cz. 1 § 5), należy do zdecydow a­ ny ch obrońców autentyczności listu, om aw iając dzieło H olz­ n era k ry ty k u je ostro pom inięcie H ebr i dodaje, że z kom pe­ ten tn ej stro n y po pierw szym w ydaniu zw rócono H olznerow i na to uw agę. H olzner choć dokonał w następ ny ch w ydaniach w ielu zmian „jednak w tym w zględzie pozostał w iern y swemu daw nem u sta n o w isk u " 10. Ja k z tego w idzim y stanow isko H olznera było św iadom e i jednoznaczne.

C harakterystyczna je st rów nież postaw a J. H u b y . O m a­ w iając problem au to rstw a H ebr mówi on, że trzeba rozróżnić kw estię kanoniczności i autentyczności. K anoniczność jest praw dą w iary, co do autentyczności to nie została ona zdefi­ niow ana przez Kościół. H uby sygnalizuje stanow isko Komisji, ale używ a tu term inu „tw ierdzić": un décret de la Com. Bibi, l'a affirmée. N astępnie podaje, że k ry ty c y niezależni odrzu­

9 „...Hebräerbrief, der im G eist des A postels gesch rieb en ist und sein G edankengut enthält...”.

(8)

[ 7 ] P R O B L E M A U T O R S T W A L I S T U D O H E B R A J C Z Y K Ó W 9

cają pow szechnie autorstw o A postoła i na tym kończy, b ez w ypow iedzenia jakichkolw iek zastrzeżeń co do takiego s ta ­ now iska u .

W eźm y jeszcze jed en przykład. L. C e r f a u x we w stępie do sw ej p racy pt. Le Christ dans la théologie de saint Paul 2, Paris 1954, pokazuje, że w rozw oju m yśli A postoła m ożna dostrzec trzy etapy. Pierw szy stoi pod znakiem paruzji i zm ar­ tw ychw stan ia i odpow iada listom do Tesaloniczan i pierw sze­ mu do K oryntian. Drugi — to etap m. in. problem atyki „sp ra­ w iedliw ości” chrześcijańskiej i m ądrości Bożej w yrażony w w ielkich listach w raz z 1 Kor. Trzeci, to sk o ncentro w an ie się n a „m ysterium " C hrystusa w listach w ięziennych (s. 7 n.)- Jak widzimy List do H ebr je st pom inięty. Je st to tym bardziej- znam ienne, że przecież dzieło C erfaux mówi o chrystologii Paw ła, a w H ebr, ja k wiadom o, chrystologia je st b. bogata. G dyby list należało zaliczyć do dzieł A postoła, pom inięcie tego pism a w tak iej p racy byłoby błędem zupełnie zasadni­ czym. Zauw ażm y rów nież, że w nocie na s. 7 C erfaux porusza kw estię autentyczności listów Paw ła i zaznacza, iż k ry ty k a przyjm uje coraz częściej jako autentyczne listy do Filipian, do Filem ona, do Kolosan, i dorzuca, że on sam w sw ym dziele przyjm uje bez d yskusji — jako źródło teologii Paw ła — List do Efezjan. I na tym koniec, Listu do H ebr nie w spom ina wcale.

Tak w ięc prak ty czn e trudności obrońców au to rstw a ja k i niedom ów ienia i przem ilczenia — w obec ograniczonej możli­ w ości szczerego w ypow iedzenia się — ze stro n y innych egze- getów, a n aw et zbyt pew ne i popraw ne w y k ład y podręczni­ ków w skazyw ały, że egzegeza k atolicka znalazła się co do> kw estii au to rstw a H ebr w impasie.

Czy sy tu acja ta m iała stać się trw ałą?

II. ODWILŻ

Zresztą im pas egzegezy katolickiej odnosił się nie tylko do kw estii autorstw a Listu do Hebr. Sam w sobie problem ten nie był ostatecznie czymś najistotniejszym . Problem em

11 J. H u b y, w A. R o b e r t et A . T г 1 с o t, Initiation biblique *, P aris 1948, 236.

(9)

rzeczyw istym było to, że egzegeza katolicka znalazła się w im pasie odnośnie do w ielu zasadniczych spraw , i kw estia L istu do H ebr była fragm entem całego zespołu zagadnień, fragm entem , k tó ry je d n ak stanow ił doskonałą ilu strację sy ­ tu a c ji ogólnej.

Rzeczywiście, negaty w n e w ypow iedzi Komisji Biblijnej z lat 1905— 1915 były liczne i obejm ow ały w iele kw estii — czasam i bardzo zasadniczych. N adto ciągle jeszcze istniała w pew nej m ierze atm osfera podejrzliw ości odnośnie do now ­ szych spojrzeń egzegetycznych, oraz atm osfera niepew ności, a naw et w pew nej m ierze lęku w śród egzegetów — atm osfera p o w stała w okresie modernizm u, choć teraz ten ostatni był ju ż tylko wspom nieniem . A tm osfera ta przetrw ała w okresie m iędzyw ojennym mimo woli podtrzym yw ana interw encjam i W ładz K ościelnych w yrażający ch swe zastrzeżenia w obec ty c h czy innych dzieł biblijnych. P rzetrw ała naw et jeszcze dość długo po II W ojnie Św iatow ej mimo tak ich kroków Sto­ licy Sw. — o k tórych w krótce będziem y mówić — jak en cy ­ klik a Divino Afflanłe Spirifu. Ta w łaśnie atm osfera kładła -się cieniem na całokształt egzegezy katolickiej. W prakty ce w yrażało się to obaw ą przed poruszaniem „drażliw ych" tem a­ tów , które często były jed n ak fundam entalnym i. Profesorow ie w sem inarium niekiedy w oleli nie mówić tego, co m yśleli i pozostaw iali kw estie, k tó re alum nom były najb ardziej po­ trzebn e, ja k np. problem atyka Rdz 1— 11, bez próby dania bardziej zasadniczych w yjaśnień. Inni, mniej zorientow ani, prow adzili na w ykładach niekończące się i jałow e polem iki z „zaślepionym i" i „przew rotnym i" przeciw nikam i: w szelkie­ go rodzaju liberalistam i, racjonalistam i i rów nie godnym i po­ tępienia p ro te s ta n ta m i12. W sumie decyzje W ładz K ościel­ n y ch w określonym momencie jakoś uzasadnione, obecnie s ta w a ły się ciężarem i przeszkodą.

Czy tak a więc sy tu acja m iała być trw ałą?

N a szczęście, choć w iele elem entów z tej sy tu acji miało p rzetrw ać jeszcze niem al po dni soborow e, to już w latach m iędzyw ojennych inne czynniki, dużo bardziej pozytyw ne, dochodziły do głosu i one m iały zadecydow ać o przyszłości.

Problem m odernizm u przestaw ał istnieć. N adto ja k zazna­

ls Bliższą charakterystykę tej sy tu a cji m ożna znaleźć w art. J. L e v i e , La crise d e l'A n cien T estam ent, NRT 56 (1929) 818— 838, oraz w d ziele te g o autora: La Bible parole hum aine et m essa g e de Dieu, Paris 1958, 144— 149.

(10)

czyliśm y pow yżej (§ 1) i w poprzednim artykule (§ 3), w Ko­ ściele od końca XIX w. w zrastały coraz szersze kręgi kom ­ peten tn y ch egzegetów . Ten fakt miał bardzo w ielkie ogólne znaczenie. W idzieliśm y w cz. 1 § 3, ja k spokojnie i rzeczowo podchodzili do problem atyki auto rstw a Listu do H ebr na p rze­ łomie XIX i XX w. ta cy w ybitni egzegeci ja k J a c q u i e r czy P r a t. Tymi, którzy od razu się gorszyli, którzy z m iej­ sca zajm ow ali stanow isko polem iczne i fałszyw ie apologe- tyczne, byli najczęściej ci, co nie rozum ieli dobrze p rob le­ m atyki. O becnie w ięc nowe, kom petentne zastępy egzegetów

u staw iały się w sposób w łaściw y w obec aktu aln y ch zagad­ nień. Przy tym w zw iązku z coraz now ym i odkryciam i w dzie­ dzinie archeologii, z poznaw aniem Starożytnego W schodu, osiągnięciam i preh isto rii coraz szersze kręgi zdaw ały sobie sp raw ę z istn iejący ch problem ów i p ragnęły usłyszeć od bi- blistów odpow iedzi na palące pytania. Jednocześnie, nowe dane pozw alały specjalistom lepiej zorientow ać się w sytuacji i pow iedzieć, co je st rzeczyw istym osiągnięciem , a co nie. P ow staw ały w ięc bardziej sp rzyjające okoliczności do zabie­ ran ia głosu i egzegeci mogli przekazyw ać now e spojrzenie

coraz szerzej, a naw et sygnalizow ać w yższym czynnikom ko­ nieczność now ego podejścia. N iektórzy renom ow ani bibliści zostali biskupam i i działali bezpośrednio w hierarchii. Inni znani egzegeci, ja k пр. А. В e a czy J. V o s t é , sek retarz K om isji Biblijnej, byli w pływ ow ym i osobami na W aty k an ie i mogli w prost pom agać W ładzy Kościelnej swym i radam i w znalezieniu w łaściw ej drogi. W ładza K ościelna ze swej stro n y na pew no dostrzegała lojalną postaw ę ogółu egzege­ tó w i ich resp ek t dla sw ych rozporządzeń. Było rzeczą jasną, że egzegeci nie chcą niczego niszczyć, lecz w prost przeciw nie, podchodzą z w iarą do Pisma Sw., i ich rozw iązania, choć n ie­ ra z w pierw szym mom encie w ydaw ały się szokujące, w rze­ czyw istości nie były sprzeczne z nauką Kościoła. Toteż w la ­ ta ch dw udziestych i trzydziestych, choć od czasu do czasu spotykam y się ze w spom nianym i negatyw nym i interw encjam i Kom isji Biblijnej, które, ja k zaznaczyliśm y, mimo woli peszą egzegetów , to są one jedn ak raczej rzadkie i tego okresu nie można pod tym względem absolutnie porów nać z dziesię­ cioleciem sprzed I W ojny Światowej.

Tak w ięc w K ościele rodziła się now a m entalność i nowe p o d ejście do spraw y.

W yraźnym znakiem now ej sy tu acji była h istoria w łoskiego księdza D. R u o t o 1 o. W 1941 r., pod pseudonim em Dain

(11)

С o h e n e 1, zaatakow ał on gw ałtow nie naukow ą egzegezę. Czym była wg niego ta egzegeza mówił od razu dram atyczny ty tu ł broszury: Uri gravissimo pericoło per la Chiesa e per le anime. Il sistema critico-scientiîico nello studio e nell'inter- pretazione délia Sacra Scrittura, le sue deviazioni funeste e le sue aberrazioni. A utor ud erzał w ięc w najczulszą stru n ę w Kościele: mówił o zagrożeniu W iary i dusz. B roszura zo­

stała w ysłana do O jca Sw., Sw. Kolegium i w szystkich bisku­ pów Italii.

Jed n ak w W aty k an ie stanow czo nie było atm osfery denun­ cjacji i w iedziano, co sądzić tak o zarzutach autora, jak i o rzeczyw istym stanie egzegezy katolickiej. Dziełko spot­ kało się z energiczną odpow iedzią w postaci listu J. V o s t é do biskupów w łoskich. W liście tym w yw ody auto ra zostały odrzucone i potępione 13.

W 1943 r. ukazała się encyklika P i u s a XII Divino A illante Spiritu, k tó ra now em u podejściu nadaw ała w Ko­ ściele ch arak ter oficjalny i staw ała się przez to Magna Charta biblistyki katolickiej. Faktem o zasadniczym znaczeniu było w tym dokum encie to, że Papież, obok zachęty do korzystania ze w szystkich n au k pom ocniczych ja k lingw istyka, o rien tali- styk a czy archeologia, podkreślił, iż nie w szystkie zagadnie­ nia zostały przez O jców Kościoła czy trad y c y jn ą egzegezę rozw iązane i niew iele je st kw estii, które Kościół a u to ry ta ­ tyw n ie w yjaśn ił — ja k to często sądzono w kręgach k o n ser­ w atyw nych. W ręcz przeciw nie — je st w iele kw estii, które dla

O jców Kościoła jeszcze nie istniały, lub nie mieli oni danych do ich w łaściw ego rozw iązania. D latego Papież odrzucał n ie­ rozum ną gorliw ość, k tó ra w szystko co now e potępia, lub uw aża za podejrzane tylko dlatego, że je st now e, i w zyw ał katolickich biblistów do szukania, w duchu w olności Dzieci Bożych, pozytyw nych rozw iązań 14.

O czyw iście naw et encyklika papieska nie zm ieniała z dnia na dzień ogólnego stanu rzeczy, jaki istn iał w prak ty ce, tej,

13 Patrz EB 522—533; P-or. J. L e v i e , La Bibie... 157— 161.

14 EB 538—569, .szczególnie 555 i 563—565. P olsk ie tłum aczenie: K s. E. D ą b r o w s k i , O jca Sw. Piusa XII Encyklika o w łaściw ym rozw oju studiów biblijnych, W arszaw a 1946. Czym b yła 'dla k atolick ich biblistów ta en cyk lik a, w sk azu je przedm ow a do drugiego w yd an ia „Initiation bi­

blique", które ukazało się w 1948 r. R o b e r t i T r i c o t piszą tam. na s. X ln: „Les leço n s lum ineuses... o n t é té pour nous com m e pour tous .ceux qui s'appliquent .aux étu d es bibliques un réconfort et un en cou rage­ ment". I dorzucają: „A ucun com m entaire n e p eut suppléer la lectu re e t la m éditation de ces p a g es”.

(12)

[ 1 1 ] P R O B L E M A U T O R S T W A L I S T U D O H E B R A J C Z Y K Ó W 1 3

atm osfery niepew ności i przem ilczania, o k tó rej w spom ina­ liśm y, ale daw ała ona egzegetom zielone św iatło i otw ierała biblistyce katolickiej drogę do w y jścia z impasu. P otw ierdze­ niem now ej sy tuacji był w 1948 r. niezw ykle m iły list ojca V o s t é do kard. S u h a r d a dotyczący jed en astu p ierw ­ szych rozdziałów księgi Rodzaju. List, utrzym any w duchu encykliki, stw ierdzał, że orzeczenia Komisji z lat 1905— 1909 nie sprzeciw iają się badaniu ty c h rozdziałów w św ietle no­ w ych danych i zachęcał uczonych katolickich do studiow ania ich w św ietle zdrow ej k ry ty k i (EB 577—582).

III. PRZEŁOM W SPOJRZENIU KATOLICKIEJ EGZEGEZY N A PROBLEM AUTORSTW A LISTU DO HEBRAJCZYKÓW

B iblistyka k atolicka nie u traciła szansy danej jej przez W ładze Kościelne. Dzięki w łaściw ej atm osferze stw orzonej przez te W ładze, w okresie pow ojennym egzegeza katolicka ro zw ija się szybko i w krótce zaczynają ukazyw ać się g ru n ­ tow ne i zasadnicze dzieła, k ieru jące się nie tan ią apologetyką, lecz zdążające do pełnego, obiektyw nego i szczerego ujęcia każdej kwestii.

O dnośnie do H ebr takim dziełem była obszerna i bogata p raca C. S p i с q a, L'Epître a ux Hébreux. Dzieło ukazało się w znanej serii Etudes bibliques i składało się z dw óch tomów. Tom pierw szy ukazał się w 1952 r. (Paryż) i om aw iał na sw ych ponad 400 stronach kw estie introdukcyjne, tom drugi w yszedł w rok później i zaw ierał kom entarz. W tom ie p ierw ­ szym Spicq om awiał z w łaściw ą sobie dokładnością spraw ę au to rstw a listu. N ajbardziej zasadnicze rzeczy znajdow ały się w rozdz. V, gdzie mówił o stosunku H ebr do listów św. Paw ła (s. 144— 168), nadto w rozdz. VI zajm ow ał się trad y c ją (s. 169— 196), a w rozdz. VII sta ra ł się zidentyfikow ać — w śród znanych postaci drugiego chrześcijańskiego pokole­ nia — osobę autora (s. 197—219). W sum ie ponad 70 stro n po­ św ięconych in teresującem u nas zagadnieniu.

Spicq, grom adząc m asę m ateriału i pragnąc w szystko po­ wiedzieć, nie zawsze dostatecznie nad nim panuje, wobec czego nie w szystko, co pisze, jest u niego w ystarczająco zhar­ m onizow ane. W zw iązku z tym n iekiedy jego w ypow iedzi nie są w pełni konsekw entne, a te czy inne zdania są nieco dezo­ rien tu jące i m ogłyby stanow ić podstaw ę do różnych

(13)

inter-p reta cji ointer-pinii autora. W św ietle jed n ak całości można łatw o dostrzec jego poglądy. P rzyjrzyjm y się im bliżej, gdyż to exposé — bez hałasu i pozy — stanow i de facto, w raz z je d ­ noczesną, ale zupełnie niezależną w ypow iedzią O. K u s s a , o k tó rej pomówim y dalej, przełom w stanow isku katolickiej egzegezy na tem at au to rstw a Listu do Hebr.

O czyw iście najw ażniejszym problem em je st stosunek H ebr do Pawła. P rzystępując do konfrontacji tego listu „z au ten ­ tycznym dziełem A postoła" Spicq w ysuw a z m iejsca szereg zastrzeżeń, które stanow ią aliquid no vu m w dotychczasow ym sposobie podchodzenia egzegetów katolickich do spraw y autorstw a, odśw ieżają dyskusję, a nade w szystko staw iają problem na w łaściw ej płaszczyźnie. M ianow icie po dk reśla on, że H ebr i listy Paw ła należą do tej sam ej kateg orii i p o ru ­ szają tę samą tem atykę. N adto Paw eł w latach 51—67 w y p ra­ cow ał dogm at chrześcijański i u stalił term inologię, k tó ra m iała odtąd stać się w K ościele techniczną. Każde później­ sze pism o epistolarnego ty p u m usiało w ięc brać pod uw agę dzieło A postoła. Toteż m iędzy H ebr a listam i paw iow ym i *nie może nie być w ielu punktów stycznych; i odw rotnie, pismo, w którym znajdujem y odbicie m yśli i stylu Paw ła, nie może z m iejsca być przypisane jego pióru. W ysunąć np. tw ie r­ dzenie, że głów ny przedm iot H ebr je st ten sam, co Listu do Rzymian czy G alatów ■— zbaw ienie przez w iarę w C hrys­ tu sa — to w ypow iedzieć rzecz banalną, gdyż jest to rów nież tem at Synoptyków , Dziejów Ap i przedm iot w iary Kościoła pow szechnego. Porów nyw anie w ięc H ebr z listam i Paw ła je st spraw ą delikatną. Trzeba wziąć pod uw agę zarów no różnice, ja k i podobieństw a, w yśledzić ta k elem enty now e, ja k i opusz­ czenia. Istnieją bowiem linie przew odnie, co do których nie można się pomylić. Jeżeli H ebr w ysuw a now e ko ncep cje w stosunku do istotnej nauki A postoła, a zwłaszcza jeśli w form ułach trad y c y jn y c h w yraża oryginalną treść, trzeb a będzie przyjąć, że Paw eł mógł być źródłem i inspiratorem listu, ale sam go nie zredagow ał (s. 144 n.) 15.

Co więc m ów ią dane w ew nętrzne listu? Czy d o k try n a i ję ­ zyk każą przypisać list sam em u Pawłowi, jednem u z jego uczniów, czy też pisarzow i całkow icie niezależnem u?

N ajpierw spraw a różnic. Od razu na w stępie problem tekstu 15 Jeżeli się w eźm ie ipod Uwagę i .problem i d alsze w n iosk i S <p i с q a, term in „zredagow ał" n ie je s t tu ch yb a n ajszczęśliw iej przez teg o autora użyty.

(14)

[ 1 3 ] P R O B L E M A U T O R S T W A L I S T U D O H E B R A J C Z Y K Ó W 1 5

Hebr. 2, 3. P aw eł nie mógł w ypow iedzieć takich słów. On zawsze nieugięcie podkreślał, że otrzym ał Ew angelię od C hrystusa. A postoł N arodów mógł się zrów nać z czytelnikam i pod każdym innym względem. Pod tym rzecz je st nie do po­ m yślenia.

O ryginalność H ebr polega na w ypracow aniu — przy koncepcji zbaw ienia — teologii opartej na m etaforach k u lto ­ w ych: H ebr m ianow icie upodabnia zbaw ienie do oczyszcze­ nia liturgicznego. O ryginalność listu przejaw ia się rów nież w chrystologii kapłańskiej. Ta w ielka specyficzność rzu tu je na całość listu, chodzi tu m ianow icie o zmianę istotnych perspektyw , a naw et by rzec w szystko, o zmianę m istyki, tzn„ tego, co je st najbardziej w łasne w m yśli człowieka, w do­ św iadczeniu religijnym . Otóż człowiek w ierzący o m ocnej osobowości nie zm ienia rad y k aln ie duchowości. Z tego po­ w odu w ydaje się rzeczą niemożliwą, aby H ebr był napisany przez Pawła. N adto i nade w szystko w liście nie ma m istyki C hrystusa zam ieszkującego w duszy i w Kościele, lecz jest tylko mowa o C hrystusie m ieszkającym w niebie, do którego zdążają chrześcijanie. Nie ma rów nież form uły εν Χριστφ Ίησοδ. Stoim y w ięc w obec istotnych różnic co do teologii i m istyki. Jeżeli się nie chce pom ieszać objaw ienia z natch nie­ niem, nie można pow iedzieć, że ten sam człowiek n ap isał H ebr i listy paw łow e. „Żadne zbliżenie co do drugorzędnych punktów nie podw aży mocy tego argum entu" (s. 147).

Istnieją dalsze różnice. W H ebr spotykam y się z pew ną różnicą w pojęciu w iary. Podczas gdy u A postoła w ierzący oddaje się C hrystusow i i w iara stw arza m iędzy nimi m istycz­ ną więź, w H ebr więź ta zanika, by dać m iejsce więzi ze sło­ wem Bożym i sam ą osobą Boga. W zw iązku z tym w H ebr nie znajdziem y takich paw iow ych zw rotów , jak πίστας Ίησοδ czy εις Ίησοδν.

Również co do uspraw iedliw ienia, choć H ebr nie stoi w sprzeczności z Pawłem, jedn ak w ykazuje inne zain tereso ­ w ania i używ a innego języka. D oskonałą ilu stracją jest tu odm ienne niż w Rz 1,17 zastosow anie tek stu H ab 2,4 (Hebr 10,38). Spicq dziwi się, że można było się pow oływ ać na ten cytat dla poparcia spraw y autentyczności listu. Dla Paw ła Praw o je st fundam entem całej ekonom ii m ozaicznej, dla H ebr — kapłaństw o. A ntytezy paw łow e tak ie ja k grzech-ła- ska, przekleństw o-błogosław ieństw o, niew ola-w olność, list zastępuje stosunkiem , lub raczej m etatezą ty p -antytyp,

(15)

cień--rzeczyw istość. C harakterystyczn e pojęcie Kościoła, które .spotykam y u Paw ła w e w szystkich pism ach (naw et w Flm), tu, w liście ta k eklezjologicznym , zupełnie znika. Życie ludz­ k ie dla A postoła je st w swej istocie w alką m iędzy św iatem

duchow ym i ziemskim, w H ebr je st ujęte od strony w iary w Boga i oderw anie od św iata. Jest ono marszem do tronu Boga. Słow nik listu może dostarczyć tylko pew nych w skazó­ w ek, ale styl pozwoli nieom ylnie rozeznać, czy m am y przed so b ą tego sam ego autora. Otóż z p u n k tu w idzenia ligw istycz- nego je st rzeczą niem ożliw ą przyznać bezpośrednie au to r­

stw o H ebr Pawłowi.

Co do podobieństw , to można je odnaleźć tak w języku, ja k i w m yśli listu. Bo mimo w szystkich różnic, m iędzy H ebr •a Paw łem nie ma żadnych sprzeczności, lecz istnieje p o d sta­ w ow a zgodność (accord fondamental sous-jacent) (s. 155). W yn ik a to z tego, że au to r był autentycznym paulinistą. Do­ kładniej mówiąc, różnice są w ynikiem ew olucji hom ogenicz­ n e j w stosunku do Pawła. A utor Listu do H ebr je st zależny szczególnie i bezpośrednio od m yśli listów w ięziennych. M ia­ now icie sy n tety zu je tę myśl i ona stanow i dla niego punkt

w y jścia (s. 155— 160).

Jakie są w nioski ostateczne? Otóż w liście znajdujem y za­ leżność od Paw ła i można A postołow i w nim przypisać p od­ staw ow e elem enty chrystologii i soteriologii (νοήματα O ryge- nesa). H erm eneutyka H ebr w y k o rzy stu je typologię Pawła. Je d n ak zależność m iędzy autorem H ebr (Spicq ciągle mówi o a u t o r z e , a nie o redaktorze) a Pawłem nie należy ujm o­ w ać w k ateg oriach osobow ych lecz m yślow ych. A utor był żydem aleksandryjskim , uczniem Paw ła, list swój napisał po śm ierci A postoła, jego w ykład teologiczny jest przedłużeniem teologii M istrza. Jest on jed n ak zależny w tak iej sam ej m ie­

rze od Jan a jak od Pawła. R elacja m iędzy nim a Janem jest rów nie bliska i żyw a, ja k m iędzy nim a Pawłem 16 (s. 145. 166 nn. 196). W rozdz. VII Spicq identyfikuje go z A pollosem z Dz 18,24—28.

Do takich w ięc w niosków dochodził Spicq po dokładnym przeanalizow aniu problem atyki autorstw a. Znaczenie w nios­ ków w ynikało zarów no z zasadniczości i obszerności analizy, ja k rów nież z m onum entalności całego dzieła, w którym się te w nioski znajdują.

16 Ten p ogląd m oże o c z y w iśc ie .budzić zastrzeżenia, ale d o sk o n a le poka­ z u je jak b aid zo S p i c q uchyla zależność autora Hebr od Pawła.

(16)

W spom niana rów noczesna w ypow iedź O tto К u s s a nie mogła zwrócić w tym samym stopniu uw agi, znajdow ała się bowiem w dziele nie rzucającym się ta k w oczy, ja k praca Spicqa, lecz w a rty k u le w jednym z czasopism niem ieckich, nadto a rty k u ł ten nie zajm ow ał się specjalnie k w estią a u to r­ stw a, lecz om aw iał now ą literatu rę odnoszącą się do H ebr 17. N iem niej w ypow iedź Kussa była owocem pełnego przem yśle­ nia: przygotow yw ał się on w łaśnie do w ydania kom entarza do H ebr w Regensburger Neues Testament, k tó ry ukazał się w następnym roku (1953).

Kuss uw ażał, że Paw eł nie mógł być autorem H ebr i że pragnąc przedstaw ić postać au to ra należy się ograniczyć do analizy sam ego listu. Kuss sam daw ał ta k ą ch arak tery sty k ę — tzn. o p artą tylko* na liście — u ję tą nieco w stylu podobnych w ypow iedzi J a c q u i e r a 18. Poniew aż ch ara k tery sty k a ta je st jed n ą z n ajbardziej przem yślanych i w ypracow anych — u siłuje ona zsyntetyzow ać w szystkie dane — i stanow iła nadto w yraz now ego prądu, w arto przytoczyć ją tu w całości. Otóż au tor H ebr to „nieznany chrześcijanin z drugiego chrześ­ cijańskiego pokolenia, zapew ne żydow skiego pochodzenia, uczony w Piśmie, p o siad ający dobre alek san d ry jsk ie w y ­ kształcenie — spokrew nione jed n ak z duchow ym św iatem Fi- lona z A leksandrii — , przeciw ny, mimo pew nych gnostycyzu- jących ujęć, w szelkiem u filozoficznemu i m itologicznem u gu­ bieniu faktów O bjaw ienia, zw iązany (w kilku w ażnych pod­ staw ow ych myślach) z teologiczną m yślą A postoła Pawła, ale p osiadający zdolności sam odzielnego stylistycznego i teolo ­ gicznego form ułow ania, całkow icie przeniknięty w ielkością now ego Przym ierza urzeczyw istnionego przez Jezusa C h ry ­ stusa i przerastającego w szelkie niedoskonałe wzory... w y ­ raźnie św iadom y swego autorytetu... doświadczony, w ład a­ jący w szelkim i zasobam i pedagogiki, ale w sumie trochę skłan iający się do surow ości duszpasterz..." (s. 188). Zaraz po tym Kuss dorzucał, że teolog o ta k w ielkiej i dostrzegalnej na każdym k ro k u sam odzielności m yślenia na pew no nie speł­ niał prostej roli zw ykłego sek retarza niezależnie od tego, jak ścisłe m ogłyby być w ięzy, któ re go z teologią paw łow ą łą­ czyły. Powyższą ch arak tery sty k ę pow tórzył Kuss w swym

[ 1 5 ] P R O B L E M A U T O R S T W A L I S T U D O H E B R A J C Z Y K Ó W 1 7

17 O. Ku, s . s, Über ein ig e neuere Beiträge zur E xegese d e s Hebräer­ b riefes, Theol. u. Glaube 42 (1952) 186—204.

18 Έ. J a c q u i e r , Epîfcre aux H ébreux, Diet. Bibi. 3, 544n; H istoire des Livres du NT8, Paris 1908, 1, 482.

(17)

kom entarzu, uzupełniając kw estię au to rstw a szerszym i uw a­ gami uzasadniającym i p rzyjęte stanow isko 19.

Po tej linii co Spicq i Kuss poszli inni autorzy, ja k np. W i- k e n h a u s e r i C a m b i e r , a u nas w Polsce, w środo­ w isku trad y c y jn ie propaw łow ym , ks. St. Ł a c h jako pierw szy odchodził od ogólnej orien tacji i w swym kom entarzu do H ebr w ypow iadał zdanie, że „autentyczność Listu do H ebrajczyków je st ciągle jeszcze kw estią o tw artą”. W 1955 r. C o p p e n s w konferencji do g rupy księży reasum ow ał sytu ację mówiąc, że w śród najlepszych znaw ców „List do H ebr nie je st w łą­ czany do pism paw iow ych" 20.

Tak więc egzegeza katolicka rezygnow ała z trad y c y jn ej tezy. Nie czyniła jedn ak tego lekkom yślnie, czy w imię now i­ nek. D okonyw ała tego k roku — w ponad sto lat po p ro te sta n ­ tach — po długich uczciw ych próbach utrzym ania dotychcza­ sowego stanow iska; dokonyw ała go, gdy przy najlepszej woli okazyw ało się, że stanow isko to je st nie do utrzym ania, że nie odpow iada faktycznem u stanow i rzeczy, jaki w yłaniał się z analizy listu. D okonyw ała owego kroku w w yniku uczci­ w ych i dokładnych badań tzn. tak, ja k sobie tego życzył Kościół i ja k to było w yrażone w encyklice Divino A iilante Spiritu i liście ojca V o s t é. Swego now ego stanow iska nie uw ażali bibliści za zupełnie sprzeczne z trady cją. S p i c q je st zdania, że w iara w kanoniczność listu sięga początków Koś­ cioła, nie w y d aje się jednak, by autentyczność należała do pierw otnej tradycji. W iara w kanoniczność ze w zględu na pom ieszanie kanoniczności z autentycznością (jako k ryteriu m kanoniczności w pierw szych w iekach przyjm uje się pocho­ dzenie apostolskie) doprow adziła stopniow o do w łączenia listu do Corpus Paulinum. To w łączenie będące w ynikiem w iary w kanoniczność nie ma za zadanie rozstrzygnięcia spraw y literackiego pochodzenia (1, 187 n.). O rygenes je st św iadkiem niepew ności trad y c ji i w spółcześni egzegeci sądzą, że w łaśnie jego sforom ułw anie „m istrz-uczeń" prowadzi do

19 О. К u s is. Der Brief an die Hebräer (Regensburger NT, 8), R egens­ burg 1953, 19; 2 iwyd., 22.

20 A. W i k e n h a u s e r , Einleitung in das N T2, Freiburg 1956, 334 (w 1 w yd. z 19:53 r. autor m ów ił jeszcze o napisaniu listu na zlec en ie Pawła); J. C a m b i e r w A. R o b e r t — A. F e u i l l e t , Introduction à la Bible, Tournai 1959, 533; Ks. St. Ł a c h , List do H ebrajczyków (Pismo Sw. NTu, 9), Poznań 1959, 22n; J. C o p p e n s , L'état présent des études pauliniennes, Etud. Théol. Lov. 32 (1956) 366.

(18)

[ 1 7 ] P R O B L E M A U T O R S T W A L I S T U D O H E B R A J C Z Y K Ó W 1 9

w łaściw ego spojrzenia (por. cz. 1 § 1). Dzieło ucznia p o d ej­ m uje m yśl m istrza, ale m istrz nie je st autorem dzieła. W w y ­ padku Listu do H ebr uczeń był dostatecznie w ielki, by stw o­ rzyć w łasną koncepcję.

IV. PROBLEM DEKRETÓW KOMISJI BIBLIJNEJ

Mimo coraz szerzej przyjm ow anej now ej opinii, spraw a nie była zakończona. Pozostaw ał pew ien zasadniczy problem . O dnośnie do au to rstw a Listu do H ebrajczyków istniał p rze­ cież form alny dekret Komisji Biblijnej. Bibliści zajm ujący n o ­ we stanow isko praktycznie biorąc pom ijali go milczeniem. Czy w tym i podobnych w ypadkach w ystarczała ogólna za­ chęta encykliki Divino A illante Spiiitu do szukania now ych rozw iązań, zwłaszcza, że Papież zdaw ał się mówić raczej o kw estiach nie określonych bliżej przez Kościół? W praw dzie można było odpow iedzieć, że wg encykliki norm y Kościoła odnoszą się do w iary i obyczajów , ale sform ułow ania en cy ­ kliki b y ły bardzo ogólne, a przy tym w owym mom encie nie było ta k proste, czy w tej w ypow iedzi Komisji chodziło o spraw y w iary, czy też nie. Zresztą problem b y ł dużo b a r­ dziej zasadniczy, a m ianow icie jakie je st znaczenie dekretów Komisji i ich obecna moc obow iązująca, i to tym bardziej, że przez ta k w iele lat Kościół surow o podkreślał ich moc obow iązującą.

Pew ne św iatło na problem rzuca w ydarzenie z końca u b ie­ głego w ieku. W 1897 r. Sw. Oficjum w ydało dekret, u ję ty podobnie ja k późniejsze w ypow iedzi Komisji (która w ówczas jeszcze nie istniała), mówiący, że nie można bezpiecznie za­ przeczać autentyczności comma Ioanneum, czyli tekstu 1 J 5,7 (EB 135). D ekret został przedrukow any w The Tablet z 8 V 1897 r., przy czym pismo dodało uw agę, że Rzym przem ówił, spraw a skończona. Przeciwko takiem u przedstaw ieniu spraw y zaprotestow ał baron von H ü g e l , k tó ry był w ko n tak cie z w ybitnym i ówczesnym i teologam i, m. in. z kard. N ew m a­ nem. Von H ügel napisał do red ak cji list, w którym stw ierdał, że w łaśnie w rócił z Rzymu, gdzie rozm aw iał na tem at d ek retu z dw udziestom a lub w ięcej zorientow anym i osobami i w szyst­ kie uznały, że d ek ret ma ch arakter ad interim, a nie o sta­ teczny. The Tablet podjął spraw ę; w num erze z 12 czerw ca tego roku stw ierdzał, że rzeczyw iście dek ret stanow ił tylko dyscyplinarną decyzję odnośnie do bezpieczeństw a nauczania

(19)

konkretnego poglądu, nie m iał w cale ch arak teru nieodw ołal­ nego, i — co było szczególnie zaskakujące — mówił o tekście W ulgaty, a nie o oryginale greckim. W tym czasie opiekę nad The Tablet m iał kard. V a u g h a m i istnieją pew ne racje pozw alające się dom yślać, że posiadał on specjalne upow aż­ nienie do opublikow ania ta k brzm iącego sprostow ania. W każdym razie, gdy później А. В l u d a u i w 1905 r. G. K ü n s t l e pisząc na tem at comma datow ali je na IV w., Rzym nie podniósł żadnych zastrzeżeń 21, a w 1927 r. Święte Oficjum ogłosiło w yjaśnienie, które, jak zaznaczono, ,,było już od początku pryw atnie dane a potem w ielokrotnie pow tó­ rzone" i inform owało, że dek ret z 1897 r. był ogłoszony po to, ut co e ic e ie lu i audacia privatorum doctorum, a w cale nie chciał przeszkodzić w pełniejszym badaniu spraw y i ew en­ tualn ie w zajęciu innego stanow iska, gdyby za tym przem a­ w iały dostatecznie pow ażne argum enty (EB 136).

P rzytoczyliśm y to w ydarzenie, poniew aż — ja k to przed chw ilą zostało pow iedziane ■—■ rzuca ono św iatło na zagad­ nienie mocy obow iązującej orzeczeń Komisji Biblijnej, choć w okresie kry zysu m odernistycznego w ydarzenie to przestało mieć jakiekolw iek praktyczne znaczenie ze w zględu na,ogrom" n y nacisk, jak i położono wówczas na bezw zględną uległość w stosunku do orzeczeń Komisji i zresztą pow yżej p rzy to ­ czone w yjaśnienie nie było jeszcze szerzej znane. N ie w y ­ daje się też, by ogłoszenie w yjaśnienia w 1927 roku odegrało jakąkolw iek w ażniejszą rolę, choć określenie ch arak teru i roli tego rodzaju d ekretów jest znam ienne.

Rzeczywiste i duże znaczenie miał natom iast odnośnie do określenia aktualności i obow iązującej mocy decyzji Komisji już k ilkakrotnie w spom niany list o. V o s t é do kard. S u- h a r d a . List, ja k już mówiliśmy, stw ierdzał, że orzeczenia Komisji z lat 1905— 1909 odnoszące się do problem u histo- ryczności opow iadań zaw artych w księgach historycznych, autentyczności mozaicznej Pięcioksięgu i ch arak teru h isto­ rycznego trzech pierw szych rozdziałów księgi Rodzaju, nie sprzeciw iają się badaniu tych kw estii w św ietle now ych d a­ nych. N adto, co je st rów nież bardzo w ażne, polecał, aby spoj­ rzano na te orzeczenia w św ietle zachęty Piusa XII do p o dej­ m ow ania prób zdążających do rozw iązania tru dn y ch zagad­ nień. O. V o s t é w skazyw ał więc, że zachęta Papieża odno­ 21 Por. F. J. C r e h a n , w The Cam bridge H istory of the Bible C am bridge 1963, 233.

(20)

[ 1 9 ] P R O B L E M A U T O R S T W A L I S T U D O H E B R A J C Z Y K Ó W 21

siła się naw et i do kw estii, co do któ ry ch zabierała głos Ko­ misja. W zw iązku z tym faktem — zaznaczał o. V o s t é — ja k rów nież w zw iązku ze sposobem sform ułow ania dekretów , Komisja nie uw aża, aby potrzebne były now e d ek rety odnoś­ nie do poruszonych kw estii (EB 579 n).

W tym że kieru n k u w olności badań poszła p rak ty k a W ładzy Kościelnej. Jest to — mówi J. D u p o n t — fakt, którego zna­ czenia nie wolno pom niejszać, ukazyw ał on bowiem intencje

Komisji Biblijnej. Rzeczywiście, chociaż w ielu uczonych w sw ych publikacjach zajm ow ało stanow isko inne niż om a­ w iane dekrety, ale dając pow ażną m otyw ację, Kom isja Bi­ blijna nie w ysuw ała zastrzeżeń. Tak np. było z k w estią je d ­ ności księgi Izajasza, jedności za którą się w ypow iadała decyzja z 1908 r. (EB 291—295) 2S.

P raktycznie rzecz biorąc bibliści mieli więc potrzebną w ol­ ność w sw ych p ra c a c h 'i publikacjach. Jed n ak rzecz nie była zupełnie jasna. D ekrety, surow e i często zdeaktualizow ane mimo w szystko tkw iły tw ardo w Enchiridionie Biblijnym i zwłaszcza osoby niezorientow ane m ogły myśleć, że nic się nie zm ieniło, m ogły ciągle nie dostrzegać znaczenia Divino Aillante Spiiitu, czy też kom entarza do dekretów w liście o. V o s t é, i m ogły zawsze pow iedzieć egzegecie, że głosi rzeczy sprzeczne z nauczaniem Kościoła. Problem stał się jeszcze bardziej aktualny, gdy w 1954 r. ukazało się now e w ydanie Enchiridionu Biblijnego w raz ze w szystkim i d ek re­ tam i bez jak iejkolw iek uw agi co do ich znaczenia. A by w y ­ jaśnić sytuację o. A. M i l l e r , ów czesny sekretarz Komisji Bibl. i о. А. К 1 e i n h a n s, podsekretarz Komisji, napisali jednocześnie dw a krótkie arty k u ły — o. M iller po niem iecku w Benediktinische Monatschrift 31 (1955) 49 п., a o. Klein- hans po łacinie w A ntonianum 30 (1955) 64 n. — poruszające w prost spraw ę obow iązyw ania orzeczeń Komisji i brzm iące identycznie w zasadniczym tekście. W tekście tym stw ier­ dzali oni, że d ek rety Komisji są w yrazem zawsze okazyw anej głębokiej troski Kościoła o zachow anie czystości Słowa Bo­ żego. Jako św iadectw o tego faktu, dek rety m ają zawsze w iel­ kie . znaczenie. „O ile je d n ak podaw ane są w nich zdania, które ani pośrednio ani bezpośrednio nie są zw iązane z p raw ­ dami w iary i m oralności, in terp reta to r Pisma św. może z p eł­ ną w olnością prow adzić swe badania naukow e i korzystać 22 J. D u p o n t , A propos du n ou vel Enchiridion Biblicum, Rev. Bibl. 62 (1955) 415. 417.

(21)

z ich owoców. O czyw iście w ziąw szy zawsze pod uw agą n a u ­ czycielską pow agą Kościoła". N astępne w iersze artykułów u zasad n iały d ek rety niezw ykle trudnym i w arunkam i, w ja ­ kich znajdow ał się Kościół i egzegeza katolicka w momencie w ydania tych dekretów . „Dzisiaj — dorzucają obydw aj au to ­ rzy — gdy boje, jak ie się w ówczas toczyły ucichły, a liczne zagadnienia ukazały się w now ym św ietle, łatw o jest śmiać się z tych decyzji, jako ograniczonych i ciasnych". Tę uw agę podjęli i pow tórzyli w szyscy kom entatorzy w ypow iedzi o. M illera i o. K leinhansa, kom entatorzy o tak pow ażnych n a ­ zw iskach ja k B. A 1 f r i n k, w ówczas jeszcze arcybiskup U trechtu, E. V o g t czy J. D u p o n t 23. Mimo w szystko może jed n ak należałoby podkreślić, że atm osfera podejrzeń i insy­ nuacji, jaką w okresie kryzysu m odernistycznego stworzono, była przesadna i bolesna Ł'4.

Jak ie jed n ak zdania można było uw ażać za niezw iązane ani pośrednio ani bezpośrednio z praw dam i w iary i moralności? Zagadnienie to sprecyzow ał w spom niany przed chw ilą o. V o g t , w ówczas rek to r Pap. Instyt. Biblijnego w Rzymie. Zacytow aw szy przytoczone słowa sek retarza i podsekretarza Komisji Biblijnej o. Vogt dodaw ał: „Od d ekretów więc, które odnoszą się do spraw zw iązanych z w iarą i które w obec tego pozostają w swej mocy, n ależy odróżnić dekrety, k tó re po­ ru szają spraw y nie zw iązane w żaden sposób z w iarą i które przeto nie o dbierają wolności. W iększość z nich odnosiła się w prost (expresses verbis) do stanu, w jakim znajdow ała się wówczas biblijna nauka. W ś r ó d n i c h z n a j d u j ą s i ę z w ł a s z c z a t e, k t ó r e o d n o s i ł y s i ę d o k r y t y k i l i t e r a c k i e j , t o z n a c z y d o a u t e n t y c z n o ś c i c z y l i t a ż s a m o ś c i n a t c h n i o n y c h a u t o r ó w 25. Z ostały one w ygłoszone w praw dzie dla obrony w iary, lecz dziś te kw estie „ukazały się w now ym św ietle", poniew aż jaśniej dostrzega się, że natchnienie jakiegoś tek stu biblij­ nego pozostaje nienaruszone niezależnie od tego, kto jest jego ludzkim autorem 26.

23 В. A l f r i n k , La vulgarisation de la scien ce biblique et les d o cu ­ m ents ide l'Eglise, w Sacra 'Pagina, G em bloux 1959, 1, 67 un; E. V o g t , De decretiis Com m issions Biblicae 'distinguendis, Biblica 36 (1955) 565,- J. D u p o n t , art. cyt. 417—419.

24 Poï. Ks. A. K l a w e k , Z niesienie p rzysięgi antym odernistycznej, Znak, nr 162 (1967) 1624— 1629.

25 P odkreślenie autora n in iejszego artykułu. 26 E. V o g t , art. cyt. 565.

(22)

Zw róćm y uw agę w tej w ypow iedzi na słowa podane ro z­ strzelonym drukiem . M ówią one w prost o dek retach odno­ szących się do problem u autentyczności, a w łaśnie tego ro ­ dzaju je st ten, k tó ry nas tu in teresu je, a m ianow icie d ekret poruszający spraw ę au to rstw a Listu do H ebrajczyków . Jeżeli w ięc mogło rodzić się pytanie, czy bibliści, którzy uw ażają, że należy zrezygnow ać z przypisyw ania Listu do H ebr Paw ło­ wi, nie w padają w konflikt z głosem W ładzy Kościelnej, to w ypow iedzi sek retarza i podsek retarza Komisji Biblijnej oraz re k to ra In sty tu tu Biblijnego pokazują, że w tego rodzaju w ypadkach konfliktu nie ma, gdyż Kościół zostaw ia tu b ad a­ czom wolność.

W okół jednego w szakże sform ułow ania o. M illera i V ogta pow stał pew ien problem. M ianow icie mówią oni o dekretach, k tó re nie m ają żadnego zw iązku bezpośredniego ani p o śred­ niego ze spraw am i w iary i moralności. Otóż w obec takiego

sform ułow ania rodzi się dylem at: albo Komisja zabierała głos odnośnie do pew nych poglądów bez podstaw praw nych —, bo tylko zw iązek poruszanych kw estii z w iarą i m oralnością daje podstaw y praw ne do in terw encji Komisji — i w ted y przekroczyła swe kom petencje, albo też spraw y poruszone przez Kom isję m ają jedn ak zw iązek z w iarą lub obyczajam i. O dpow iedzią na te n dylem at zajął się arcybp. Al f r i n k. Je st rzeczą nie do p rzyjęcia — mówi on — tw ierdzić, że K om isja Bibl. przekroczyła swe kom petencje. W ięc kw estie przez nią poruszane m ają zw iązek z w iarą? Istnieją jeszcze inne możliwości, odpow iada arcybp. M ianowicie, gdy rodzi się jak aś now a nauka, now e poglądy, nie w szystko od razu je st jasne i można sądzić, że m ają one zw iązek z w iarą lub m oralnością. N ieraz jaw ią się one pod postacią, k tó ra nie b u ­ dzi zaufania w Kościele i w y daje się, że ich zaakceptow anie je st dla Kościoła rzeczą niemożliwą. W tym w ięc momencie Kościół w ypow iada zastrzeżenia. Przyszłość, dalsze badania, w y jaśn iają, czy zastrzeżenia należy zachować, czy też można je uchylić, gdyż poglądy nie są sprzeczne z nau k ą Kościoła. T ak było np. ze spraw ą G alileusza 21. O dnośnie do takich w y ­ padków , jak kw estia autorstw a, przem yślenia egzegetów poz­ w oliły w yjaśnić, że chodziło tu nie o tra d y c ję dogm atyczną, k tó ra n ależy w sposób oczyw isty i w prost do kom petencji K ościoła — przykładem tak iej trad y c ji je st np. trad y c ja do­

tycząca kanoniczności — lecz o trad y c ję c z y s t o l i t e

-[ 2 1 ] P R O B L E M A U T O R S T W A L I S T U D O H E B R A J C Z Y K Ó W 2 3

(23)

г а с к ą 28. N adto w szyscy się zgadzają, że odpowiedzi d ek re­ tów odnosiły się do ów czesnego status ąuaestionis, do ów­ czesnej argum entacji. O dpowiedź m ówiła bardziej lub m niej jasno, że p rzy danej argum entacji nie można przyjąć tej czy innej opinii. O czyw iście nie mogło to oznaczać ostatecznego odrzucenia tej opinii ze.

Dorzućmy jeszcze jedną uw agę na tem at postaw y egze- gezy w okresie po ogłoszeniu dek retu przez Komisję Biblijną, d ek retu o au to rstw ie Listu do Hebr. C. S p i c q cytując po­ dane przez nas w cz. 1 § 5 sztuczne k on strukcje P i r o t a,

za pomocą któ rych autor ten chciał zadość uczynić w ym aga­ niom dekretu, zaznacza, że podobnie ja k po soborze T rydenc­ kim niektórzy egzegeci przypisyw ali w iększe znaczenie w y ­ m ienieniu przez sobór w Corpus Paulinum Listu do H eb raj­ czyków, niż sam sobór chciał nadać tem u faktow i, podobnie szereg egzegetów po w ypow iedzi Komisji zaczęło jej decyzje kom entow ać w sposób zupełnie sk rajn y 30. Czy Komisja p rag ­ n ęła aż takiego zrozum ienia zagadnienia? W każdym razie m ożemy stw ierdzić, że P r a t i J a c q u i e r , dokonując no­ w ych w ydań sw ych dzieł po decyzji Komisji, nie zm ienili nic ze sw ych szerokich poglądów odnośnie au to rstw a H ebr i o ile można się zorientow ać, W ładze K ościelne nie w ysunęły co do tego żadnych zastrzeżeń.

V. REFLEKSJE KOŃCOW E

Czy odejście egzegezy katolickiej od trad ycyjnej opinii przypisującej Paw łow i autorstw o H ebr i podobne konieczne przesunięcia w analogicznych kw estiach oznaczało załam anie

*8 „lei le s questions étaien t purem ent littéraires, à discuter par le s m éthodes historiqueis, ph ilologiq u es et littéraires; elles n 'intéressaient pas directem ent la doctrine; la valeur d ivin e d e s chapitres XL—LXVI du liv r e d ’Isa ïe resta it intacte, qu'ils a ie n t été com posés au VIIIe siè c le p a i le p rophète Isa ïe ou au V Ie s iè c le par d’autres prophètes inspirés. C e qui était en cau se c'était la t r a d i t i o n sur les auteurs et dates de ces liv res; m ais cette tradition n'était pas une t r a d i t i o n d o g m a t i q u e , •transmettant de siè c le en siècle un do.gme de foi... Ce fut un des heureux résultats de ces con troverses d e m ieux distinguer entre t r a d i t i o n d o g m a t i q u e et s i m p l e t r a d i t i o n l i t t é r a i r e . Ill est regret­ tab le tou tefois qu'il ait fallu tant de tem ps pour que cette distinction ait enfin triom phé partout dans tou s le s asprits". J. L e v i e , La Bible... 67.

29 Por. B, A l f r i n k , art. cyt. 70.n; J. D u p o n t , art. cyt. 415. 30 C. S p . i c q , L'Epître au x Hébreux... 1, 195.

(24)

się czegoś w Kościele, podw ażenie w artości Tradycji, jakąś, inną porażkę, czy choćby ja k ąś zasadniczą zmianę?

Dokładne rozpatrzenie spraw y, jakiego dokonaliśm y, w sk a­ zuje, że nie. Zobaczyliśm y, że w brew zapatryw aniom n iek tó ­ rych egzegetów w poprzednich okresach, ta kw estia i jej po­ dobne nie leżą na płaszczyźnie dogm atycznej i trad y c ji dog­ m atycznej, lecz na płaszczyźnie historyczno-literackiej i ta- kiejże tradycji. Trudno w ięc mówić o jak iejko lw iek prze­ granej.

W prost przeciw nie. Cała d yskusja zw iązana z tym i i podob­ nym i problem am i, ja k w reszcie i samo odejście od opinii tr a ­ d y cyjnej odnośnie do auto rstw a H ebr dało szereg korzyści, oznaczało pew ne w yzw olenie.

Rzeczywście, różnice m iędzy H ebr a Paw łem są ta k liczne i zasadnicze, że trudno w obec nich mówić o paw iow ym a u to r­

stw ie listu. W yłożone one zostały szczegółowo w cz. 1 § 2 i pow yżej w § 3 i jak w idzieliśm y odnoszą się do b raku im ie­ nia Paw ła w nagłów ku lub zakończeniu listu, do budow y całego listu, do pew nych sform ułow ań niem ożliw ych u Paw ła (2, 3), do języka, stylu, sposobu cytow ania STu, środow iska intelektualnego (aleksandrynizm ), całych p ersp ek ty w d o k try ­ nalnych, zasadniczych pojęć (wprowadzenie now ych pojęć, brak ch araktery styczn ych pojęć paw iow ych i w kładanie in ­ nej treści w tę sam ą term inologię) i w reszcie do p ersp ek ty w m istycznych. N iezw ykle specyficzna stru k tu ra listu, na k tó rą w skazał L. V a g a n a y i niedaw no dokładnie zanalizow ał A. V a n h o y e jest jeszcze jednym elem entem w y kazują­ cym oryginalność listu i jego dystans od P a w ła 31. W obec ty lu i takich różnic egzegeza k atolicka chcąc bronić au to r­ stw a paw iow ego była zmuszona do uciekania się do zaw iłej gim nastyki um ysłow ej, oraz do tw orzenia sztucznych, uciąż­

liwych i nie w iele p rak ty cznie znaczących konstrukcji.

W ysuw ano m ianow icie dla obrony au to rstw a głos trad ycji, podobieństw o z Pawłem, a dla w yjaśnienia różnic mówiono 0 autorstw ie pośrednim . T rad y cja była rzeczyw iście w ażnym 1 sugestyw nym argum entem . Takie jed n ak św iadectw a ja k słow a O rygenesa i T ertuliana pokazują, że nie była ona w cale w sw ych początkach ani jednolita, ani pew na, a być może, że sprow adzała się tylko do głosu alek san d ry jsk ieg o

[ 2 3 ] P R O B L E M A U T O R S T W A L I S T U D O H E B R A J C Z Y K Ó W 2 5

31 L. V a g a n a y , Le plan d e l'Epître aux H ébreux, w Mém orial La+ grange, Paris 1940, 269—-277; A. V a n h o y e , La structure littéraire- de 1'Epître aux Hébreux, Paris 1962.

(25)

Kościoła (por. cz. 1 § 2). Późniejsze przyjęcie przez cały Kościół W schodni autorstw a paw iow ego mogło być p o d y k to ­ w ane podśw iadom ą chęcią w yjaśnienia i uzasadnienia, d la­ czego list był uznany za kanoniczny. Podobieństw a, na które się pow oływ ano były często — ja k to słusznie podkreślił S p i с q — banalne (por. § 3). Rzeczywiście te same elem enty można było znaleźć nie ty lk o u Paw ła, ale i w innych pism ach NT, a naw et w innych pism ach w czesnochrześcijańskich. Sam H e i g 1 — obrońca bezpośredniego au to rstw a paw io­ w ego — przyznaje, że istn ieją pew ne u d erzające rem inis­ cen cje m iędzy H ebr a 2 P 3a, a S p i c q zw rócił uw agę na

zw iązki ze św. Janem 33. Zresztą w arto pam iętać, że w tym zagadkow ym i specyficznym piśm ie jakim jest H ebr istnieje w iele elem entów , k tó re mogą prow adzić w różnych k ie ru n ­ k ach i mogą być różnie interpretow ane. W. M a n s o n u w a­ ża, że H ebr znajduje się w linii tra d y c ji św. Szczepana, h el­ lenisty — ta k ja k je st ona przedstaw iona w Dz Ap 6-—7 -—· i omówił cały list w św ietle tej w łaśnie hipotezy 34. Byliśmy rów nież świadkam i próby zw iązania H ebr z Q u m ran em 35. Chociaż te próby pozostały bez szerszego echa, to jednak w skazują, że należy być ostrożnym ze zbyt daleko po sunię­ tym i hipotezam i opierającym i się na pew nych podobieństw ach H ebr z innym i pism am i z tego okresu i środowiskam i.

O czyw iście istn ieje w w ielu p unktach rów nież rzeczy­ w iste, bliskie pokrew ieństw o między H ebr a Paw łem i nikt nie chce tem u przeczyć, stw ierdzają to rów nież p ro te s ta n c i36, ale czyż nie w ystarczy tu po prostu tylko stw ierdzenie zależ­ ności od Pawła? Czy potrzebna je st ta sztuczna hipoteza bez­ 32 Por. B. H e i g 1, V erfasser und A d resse ides Briefes an die Hebräer, Freiburg im Br. 1905, 151.

83 Por. C. S p i - c q , L'Epître a.ux Hébreux... 1, 109— 138; por. rów nież n in iejszy art. § 3.

34 W. M a n s i o n , The E pistle to th e H ebrew s, London 1951.

35 Y. Y a d i n , The Dead iSea Scrolls and the Epistle to th e H ebrew s, -w Scripta Hierosolim itana 4 (1958) 37—55; H. K o s m a l a , Hebräer — Essener — Christen, Leiden 1959; krytyka tej hipotezy: J. С o p p e n s. Les affinités qum râm ennes d e i ’éjpître aux Hébreux, N o u v . Rev. Théol. 84

(1962) 128—441; 257— 282.

36 O. M i c h e l , Der Brief an d ie Hebräer (K ritisc h-e xegetischer K o m ­ m en tar über d as NT, 13) G öttingen 1960: „unsere A u slegu n g nimmt die w issen sch a ftlich e Frage nach dem V erhältnis 'des Hb zu Pis ernst." s. 9. ,.T heologisch selb ststän d ig, ist er (tzn. autor He;br) doch in v ielem litur­ g isch b ek en n tn isartigen Gut m it der paulm ischen T h eologie verbunden, im G esam taufriss sein es D enkens in m ancher B eziehung sogar mit ihm v e r ­ wandt" s. 11. Por. rów nież cz. 1 § 2.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Klaudia Węc – Politechnika Krakowska/ Cracow University of Technology (Poland) Monika Wiśniewska-Kin – Uniwersytet Adama Mickiewicza w Poznaniu/ Adam Mic-. kiewicz University in

Our analysis shows that in multi-sided platform markets like mobile payment, besides technological superiority, anticipated network effects, dependencies and trust in platform

Wielu belgijskich rekrutów przez Niderlandy przedosta- wało się do Wielkiej Brytanii i Francji, aby stąd dołączyć do armii walczącej w dolinie rzeki Izery (nid. Ponieważ

wy, tkana w pasy i kostki, droższa od drelichu, ale używana przez ludzi mniej zamożnych’, czamlet – ‘cienka tkanina z sierści wielbłądziej lub wełny cze- sankowej

[r]

There are many differences between anaesthesia and NICU nursing, for example, dif- ferent (main) treatment goals, situation and patient type, conditions develop over longer time—such

Next, participants answered a series of questions about their envy, impressions of the product and the person in the story on a 7-point likert-scale (Van de Ven et al., 2011a)