• Nie Znaleziono Wyników

Klarysa i jej demony

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Klarysa i jej demony"

Copied!
28
0
0

Pełen tekst

(1)

Egon Naganowski

Klarysa i jej demony

Teksty : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 1 (13), 85-111

(2)

Egon Naganowski

Klarysa i jej demony*

„ P o m ięd zy g e n iu sz e m a o b łą k a ­ n y m zachodzi o ty le p o d o b ie ń stw o — p isze S c h o p e n ­ h a u e r w N o w y c h p a ra lip o m en a ch — że obaj ż y ją w in n y m św iec ie n iż ś w ia t is tn ie ją c y d la w sz y stk ic h ” . W te n „ in n y ś w ia t” p rz e n o si n a s w C z ło w ie k u bez w ła śc iw o śc i M u sila w ą te k K la ry s y . P oza A k c ją R ó­ w n o le g łą s ta n o w i on n a jw a ż n ie js z y k r ą g te m a ty c z n y p ie rw sz e j K sięg i dzieła, n a to m ia s t w d e fin ity w n ie o p ra c o w a n y c h p a r tia c h d ru g ie j K sięg i z a jm u je nieco m n ie j m ie jsc a i d o p ie ro w d a ls z y m ciąg u pow ieści, uło żo n y m p rz e z A d o lfa F rise g o n a p o d sta w ie ro z ­ d ziałó w ze sp u ścizn y , z y s k u je znów d u że znaczenie. N ie w iadom o , ja k b y go p is a rz o sta te c z n ie u k s z ta łto ­ w ał, g d y b y dzieło u k o ń cz y ł, ale tr u d n o zaprzeczy ć, że w sp o m n ia n e ro z d ziały , pocho d zące w w iększości j e ­ szcze z W y b a w ic ie la i B liźn ia c z k i, sta rs z y c h w e rs ji C zło w ie k a , d o p ro w a d z a ją losy m ło d ej k o b ie ty w sp o ­ sób k o n s e k w e n tn y i p rz e k o n u ją c y do sm u tn e g o fi­ n ału , z re sz tą n a ogół zgod nie ze z n a n y m i z D z ie n n i­

* Skrócony rozdział książki o życiu i twórczości Roberta Mu­

sila, która ukaże się nakładem Państw owego Instytutu W y­ dawniczego.

Losy m łodej kobiety

(3)

E G O N N A G A N O W S K I 86 Podnieca wielkä człow iek, a n ie m ężczyzna

k ó w k o le ja m i życia A licji, żo n y p rz y ja c ie la a u to ra , G u s tla D o n a th a (w p ow ieści — W a lte r), a có rk i m a ­ la rz a C h a rle m o n t (w pow ieści — v a n H elm o n d ).

Pożądliwa ręka ojca

W zięty, m o d n y m a la r z v a n H e l­ m o n d u siło w a ł k ie d y ś zgw ałcić sw o ją p ię tn a s to le tn ią córkę. Z a k r a d ł się w n o cy d o K la r y s y a ona, cz u jąc n a sobie o jco w sk ie ra m ię , p rz e s u w a ją c e się p o w o li po je j n a g im ciele w dół, z m a r tw ia ła z p rz e ra ż e n ia i d o p iero w o s ta tn ie j chw ili, re s z tk ą sił, z d o ła ła w y ­ w in ą ć się z o bjęcia. P ó ź n ie j z re s z tą u w ie rz y ła , że p o ­ ż ą d liw a rę k a sam a z a trz y m a ła się w s p e c ja ln y m m iejscu , p r z y o b d a rz o n y m „ c u d o w n ą m o cą” n a t u r a l­ n y m „ m e d a lio n ie ” , czyli „ a k s a m itn o -c z a rn y m z n a ­ m ie n iu n a s k r a ju w łosów ło n o w y c h ” W szy stk o z d a je się św iad czy ć o ty m , że o w a n o cn a „ p o k u s a ” , ja k ją n az y w a , p o z o sta w iła w K la ry s ie tr w a ły u ra z, r z u tu ją c y z b ieg iem la t co raz b a rd z ie j n a je j życie e ro ty c z n e . Z ostało ono po p ro s tu za b lo k o w an e p rz ez n ie św ia d o m e s k o ja rz e n ie k az iro d c z e i d la te g o p e łn a te m p e r a m e n tu k o b ie ta je s t w s to s u n k u do m ęża „o- z ię b ła ” , n ig d y w je g o ra m io n a c h rz ecz y w iście i s p o n ­ ta n ic z n ie n ie „ ro z p ły n ę ła s ię ” , n a w e t w p ie rw s z y m o k re sie m iłości. J u ż w te d y p o d n ie c a ł j ą n ie ty le m ęż­ czyzna, ile s ta rs z y od n ie j o b lisk o 10 l a t p rz y s z ły w ie lk i człow iek (zastęp czy a u w z n io ślo n y ojciec!) i je d y n ie z n im p rz e d oczym a p o tra f iła o k ó ln ą d ro g ą o siąg nąć p e w n e n ie k w e stio n o w a n e p rz e z w e w n ę trz

-1 W szystkie cytaty z C złow ieka bez w łaściw ości, przełożone przez K. R adziwiłła, K. Truchanowskiego i J. Zeltzer (War­ szawa 1971 PIW) podaję w w ersji m niej lub więcej popra­ wionej na podstawie Der Mann ohne Eigenschaften. Wyd. VII. R einbek bei Hamburg 1965. Reszta w yjątków z pism Musila pochodzi, jeśli nie zaznaczono inaczej, z tomów: T a ­

gebücher, Aphorism en, Essays und Reden, Hamburg 1955,

(4)

87

n ą c e n z u rę zad o w o len ie. G d y zaś W a lte r n ie sp e łn ił p o k ła d a n y c h w n im n ad z ie i, g d y m im o ró ż n y c h zdo l­ no ści n ie o k az ał się a n i g e n ia ln y m m a la rz e m , a n i g e n ia ln y m k o m p o z y to re m , za ja k ie g o żo na ch c ia ła go uw ażać, i n a d o m ia r złego u to n ą ł w W a g n e ro w sk ie j m uzyce, ró w n ie ż k o ja rz ą c e j się K la r y s ie z d u sz n ą a tm o s fe r ą o b ra z ó w v a n H e lm o n d a, m u s ia ł się w n ie j zro d zić n ie b e z p ie c z n y k o n flik t, k tó r y zak łó cił całą ró w n o w a g ę je j osobow ości. T a k m n ie j w ięc ej m o żn a z r e k o n s tru o w a ć n a jg łę b sz e p rz y c z y n y n e u ro z y , p ó ź­ n ie j o b łę d u m ło d ej, d w u d z ie s to p ię c io le tn ie j k o b ie ty .

„W konflikcie pomiędzy naporem popędu a sprzeciwem w o­ bec seksualizm u — stwierdza Freud — otw iera się w yjście pośrednie w form ie choroby, która w prawdzie konfliktu nie rozwiązuje, lecz stara się go ominąć, przekształcając dążenia libido w sym ptom y chorobowe” 2.

A le dosy ć ty m c z a s e m w y w o d ó w p sy c h o a n a lity c z n y c h . 1 n ie b ę d z ie m y się te ż s ta ra ć o d o k ła d n ie js z ą k la s y ­ fik a c ję w sp o m n ia n y c h sy m p to m ó w , w s k a z u ją c y c h u K la r y s y b ą d ź n a h is te ry c z n ą p sy ch o z ę re a k ty w n ą , b ąd ź ra c z e j n a sc h iz o fre n ię . W y ło w im y z n ic h ty lk o k ilk a n a jis to tn ie js z y c h e le m e n tó w , k tó r e ze w z g lę d u n a w ie lo z n a c z n ą w y m o w ę te j p o sta c i są d la n a s szcze­ g ó ln ie c iek a w e.

Orzeł z gór Zaratustry

W ro z w o ju c h o ro b y b o h a te rk i n ie m a łą ro lę g ra filozof M ein g ast. O k re ś lo n y ty lk o lite r ą S. p o ja w ia się on ju ż w D zie n n ik a c h z 1905 ro ­ k u , gdzie p o d cz as w y k a c y jn y c h m ie się c y ro m a n s u je z m ło d z iu tk ą A lic ją i w y w o łu je zazd ro ść G u s tla (o id e n ty c z n e j s y tu a c ji d o w ia d u je m y się w p ow ieści ze w s p o m n ie ń K la ry sy ), w W y b a w ic ie lu n a z y w a się j e ­ szcze L in d n e r (to n a z w isk o p rz eszło w C z ło w ie k u n a in n ą p o stać) a w ogóle s ta n o w i lite ra c k ie w c ie le n ie

2 S. Freud: D rei Abhandlungen zur Sexualtheorie. Frankfurt/ /M ain — Hamburg 1965; s. 41.

(5)

E G O N N A G A N O W S K I 88 Kugiarski prorok Zniszczyć epokę kartek do głosowania L u d w ik a K la g e sa , s k ra jn e g o p rz e d s ta w ic ie la i r r a c jo - n a lis ty c z n e j „filozofii ż y c ia ” . M e in g a st n ie je s t j e d ­ n a k w ie rn y m p o r tr e te m h is to ry c z n e j osobistości, lecz iro n ic z n ie w y s ty liz o w a n y m ty p e m m is ty f ik a to r a i k u g la rs k ie g o p ro ro k a , k tó r y p rz y w o d z i n a m y ś l M y n h e e ra P e e p e rk o rn a z C z a r o d z ie js k ie j G ó ry M a n ­ na, a zw łaszcza M ariu sz a R a ttie g o , „ a k to ra , s z a r l a t a ­ na, h ip n o ty z e r a ” i „łow cę d u s z ” z K u s ic ie la H e rm a n ­ n a B ro ch a 3. F ilozof, w y s tę p u ją c y b e z p o śre d n io ty lk o w d ru g ie j K sięd z e p o w ieśc i i ro z d z ia ła c h ze sp u śc iz ­ n y p isa rz a , o p e r u je w sw o ich e n u n c ja c ja c h w y j ą t k a ­ m i z d zieła K la g e sa : R o z u m ja k o a n ta g o n ista d u s z y (D er G e ist ais W id e rsa c h e r d e r S e e le , 1929) i z u ż y t- k o w u je o ra z p r e p a r u je d la w ie lc e p o d e jrz a n y c h ce­ lów c y ta ty i id e e z a c z e rp n ię te z p is m N ietzsc h eg o . S am zaś p ra c u je n a d k sią ż k ą — „ ro z k a z e m b o jo w y m d la d u c h a n o w y c h w o jó w ” , ja k R a tti o d rz u c a m iło ść do k o b ie t i w y g ła sz a p o c h w a łę „m ęsk ie g o e ro s u ” , „z w iązk u m ężc zy zn ” , k tó r y m a b yć „m iło ścią p o d b ro n ią ” , i w y m a g a „w ie rn o ści, p o słu s z e ń stw a , od p o ­ w ied z ia ln o ści je d n e g o za w s z y stk ic h i w sz y stk ic h za je d n e g o ” , z w a rty c h „ ja k fa la n g a ! A n a c h ro n ic z n y w la ta c h 1913— 1914 ideolog h itle ro w s k ic h O rd e n sb u r- g ó w i W a ffe n - S S , z w ra c a się p rz e c iw k o „ p se u d o h e - ro ic z n e m u in d y w id u a liz m o w i i lib e ra liz m o w i” , p r z e ­ ciw ko d e m o k ra c ji i „epoce k a r te k do g ło so w a n ia ” , przeciw rk o w o ln o ści i ró w n o śc i d la k ażdeg o, a o p o ­ w ia d a się za „ z b a w ie n ie m ś w ia ta p rz e z p rz e m o c ” i „p o g o d n e o k ru c ie ń s tw o ” .

„Tylko system atycznie uprawiane okrucieństwo — tw ier­ dzi — jest niezawodnym środkiem, jakim otum anione przez humanitaryzm europejskie narody jeszcze dysponują, aby odnaleźć sw ą dawną siłę ”.

M ein g ast, „ te n o rzeł, k tó r y z g ó r Z a r a t u s t r y op u ścił się w sa m ś ro d e k ro d z in n e g o ży c ia W a lte ra i K la - r y sy ’\ b y w ic h d o m u u k o ń cz y ć p is a n ie „ ro z k a z u b o ­

3 H. Broch: Kupiciel, Przeł. Edyta Sicińska. W arszawa 1970 Czytelnik, s. 56.

(6)

jo w e g o ” , p ro w o k u je U lric h a do iro n ic z n o -k ą ś liw y c h uw ag, n a to m ia s t fa s c y n u je sw oich g o sp o d arzy , d o j­ rz a ły c h d o p rz y ję c ia jeg o p o sła n ia . W a lte ra , czło w ie­ k a słab eg o i zaw ied zio n eg o w a m b ic ja c h , siln a je d ­ n o stk a ca łk o w ic ie o b ez w ład n ia. M im o zazd ro ści b y ł­ b y n a w e t c h w ila m i gotów o d stąp ić m is trz o w i w ła sn ą żonę, n ie z d a ją c sobie s p ra w y , że gości h o m o se k su ­ alistę. W K la r y s ie zaś n a re sz c ie z n a le z io n y „ g e n iu s z ” p o w o d u je is tn ą la w in ę o b łę d n y c h m y ś li i p o m y słó w , k tó re d a w n ie j ro z strz e lo n e , z y s k a ły te r a z p u n k t k r y - s ta liz a c y jn y . W e d łu g n ie j, M ein g ast, ongiś Z’h o m m e a fe m m e , p rz e n ió słs z y się p o ta m ty c h w a k a c ja c h n a sta łe d o S z w a jc a rii (nb. j a k K la g e s w 1916 ro k u ), u le g ł w g ó ra c h oczyszczeniu z p rz y p a d ło ś c i e ro ty z m u i m e ta m o rfo z ie w w ielk ieg o „ u z d ro w ic ie la ” a to, ja k zobaczym y, n ie b e z u d z ia łu K la ry s y . Z re s z tą o n a ta k ż e się p rz e m ie n iła — w chłopca, g ie rm k a , pozo­ sta ją c e g o w „ sto su n k u r y c e rs k im ” do dużo starsz eg o p ro ro k a (ojciec!). K la ry s a chce to w a rz y sz y ć m is trz o ­ wi, chce p rz y d a ć się w „ z w iązk u m ęż c z y z n ” , k tó rz y p rz y g o to w u ją d o n io słe w y d a rz e n ia , i w je j w y o b ra ź n i sz c z ę k a ją o rę ż e m „n icz y m a rc h a n io ło w ie ” . A w ła śc i­ w ie p rz e o b ra z iła się w „ isto tę d w o is tą ” , w „ h e rm a ­ f r o d y ta ” , w y p o saż o n eg o w u k r y tą m o c i w olę, b y p rz ezw y c ięży ć w sobie i in n y c h „p o stać g rz e s z n ą ” a w y zw o lić „p o sta ć ś w ie tln ą ” .

Te u ro je n ia K la ry s y , do k tó r y c h jeszcze p o w ró c im y , u m a c n ia w n ie j lu b ro z d m u c h u je M ein g ast. K ie d y w m ę tn y c h , lecz „ n a tc h n io n y c h ” w y w o d a c h u tr z y ­ m u je , że X X w ie k w in ie n zre z y g n o w a ć z ro z u m o ­ w ego p o z n a n ia i p o sta w ić n a w olę i w y b a w ic ie lsk i czyn, co K la r y s a — jeg o z d a n ie m — p o ję ła in s ty n k ­ to w n ie, k ie d y p rz y p is u je je j s p e c ja ln ą m is ję w d zi­ siejszy m św iecie, k tó re m u nic ta k n ie trz e b a , ja k „d obrego, m o cn eg o s z a le ń s tw a ” („gdzież je s t te n obłęd, k tó r y b y w a m n a le ż a ło zaszczep ić?” — p o ­ w ia d a N ie tz s c h e 4), m ło d a k o b ie ta c z u je się p o tw ie r­

4 F. Nietzsche: Tako rzecze Zaratustra. Przeł. W. Berent. Warszawa 1913, s. 9.

Metamorfoza Klarysy

(7)

E G O N N A.GA N O W S K I 90 „Orgiiastyozna ekstaza. m enady” d zona w sw y c h „ ty ta n ic z n y c h ” a m b ic ja c h , czu je p rz y p ły w o g ro m n e j siły. I to je s t n a jw a ż n ie js z e , bo K la r y s a z u p e łn ie n ie c h w y ta p o lity c z n y c h im p lik a c ji słów p ro ro k a i w og ó le p o d d a je się im g łó w n ie em o­ c jo n a ln ie , w p ra w io n a w s ta n p sy c h o fiz y c z n e j g o rą c z ­ ki. O g a rn ia ją „ o rg ia s ty c z n a e k s ta z a m e n a d y ” , p rz e ­ w y ż sz ając a w sp a n ia ło śc ią „ w sz e lk ie d o z n a n ia m iło s­ n e ” . W obliczu k o m e d ia n c k ie g o „ ło w c y d u sz” , k tó r y z ro z m y słe m d a w k u je e fe k ty i a p e lu je do p ra g n ie ń i k o m p le k só w słu ch aczy , w c ią g a ją c ich w sw ą o rb itę i z a ra z e m w p a ja ją c im p rz e k o n a n ie , że d u ch o w o u cz estn iczą, b a, w s p ó łd z ia ła ją w ro d z e n iu się w ie l­ k ic h sp ra w , K la r y s a z a c h o w u je się ja k h is te ry c z n ie p o d n ieco n a k o b ie ta i ja k ty p o w a o fia ra d em ago gii. N a je j p rz y k ła d z ie m o żn a s tu d io w a ć m e c h a n iz m o d ­ d z ia ły w a n ia „ o p a trz n o śc io w y c h ” m ężó w , p rz y w ó d ­ ców , d y k ta to ró w n a w p ó ł n ie św ia d o m ą , p re lo g ic z n ą i k ry p to e r o ty c z n ą s fe rę p s y c h ik i lu d z k ie j, a n a w e t n a ła tw o u le g a ją c e s u g e stio m m a sy , w k tó ry c h o b ­ łę d n e m ity i id ee d rz e m ią p o d p o w ie rz c h n ią ra c jo ­ n a ln e g o m y ś le n ia i trz e b a je ty lk o z ręcz n ie w y d o ­ być. „ P e w n e o b ra z y ch o ró b n ie są in d y w id u a ln y m i, lecz sp o łecz n y m i z ja w is k a m i” — p o w ia d a za a u to r a sa m a K la ry s a w szk icu d o ro z d z ia łu , p o ch o d zący m z W y b a w ic ie la . — „ P sy c h o lo g ia m a s d o s ta rc z a o b r a ­ zów sch o rzeń , k tó re n ie w ie le ró ż n ią się od k lin ic z ­ n y c h ” . I v ice v e r s a . Analogie I F a łs z y w y p ro r o k M e in g a st ro z ­ d m u c h u ją c y p ło m ie ń c h o ro b y b o h a te r k i je s t je d ­ n a k je d y n ie w y s ła n n ik ie m „z g ó r Z a r a t u s t r y ” . I s to t­ n a tre ś ć u ro je ń K la ry s y , id eo w a n a d b u d o w a je j p o ­ u ra z o w e g o k o m p le k su , w y w o d z i się g łó w n ie i b e z ­ p o ś re d n io z p ism N ietzsch eg o , k tó r e m ło d a k o b ie ta o trz y m a ła w ś lu b n y m p o d a r u n k u od U lric h a , co m a sy m b o lic z n ą w y m o w ę. W e w c z e śn ie jsz y c h w e rs ja c h

(8)

91

d z ie ła p o p rz e d n ik U lric h a — A n d e rs b y ł m ocno p r z e ję ty filo zo fią „w ielk iego , w ielo zn a czn e g o n a u c z y ­ ciela sw ej g e n e ra c ji” 5, ró w n ie ż je j n a jb a r d z ie j w ą tp liw y m i a s p e k ta m i. N a to m ia s t w C z ło w ie k u b ez w ła śc iw o śc i n a r r a t o r i g łó w n y b o h a te r, choć n a d a l o b ra c a ją się w k rę g u m y śli i p ro b le m a ty k i a u to ra W ie d z y ra d o s n e j, z a raz em z a jm u ją w ó b ec nieg o b a r ­ d z ie j k ry ty c z n o -p o w ś c ią g liw e stan o w isk o , a je d n o ­ s tr o n n e z a fa sc y n o w a n ie n im p rz e k a z a li żonie W a lte ­ ra. K la r y s a je s t z re sz tą n ie ty lk o w ie r n ą u c z e n n ic ą N ietzsch eg o , c y tu je go n a k a ż d y m k r o k u i w sposób k a r y k a tu r a ln ie d o sło w n y p o s tę p u je w e d łu g je g o idei, lecz ró w n ie ż s ta n o w i ich d o sto so w a n ą do sw eg o p o ­ ziom u u m y sło w eg o p e rso n ifik a c ję . J e j d z ie je zaś, n a co d o ty c h c z a s p ra w ie n ie zw ró co n o u w a g i, s ą c h w i­ la m i u d e rz a ją c ą tra n s p o z y c ją tra g e d ii filo zo fa (w p i­ s a n e j w tra g e d ię A lic ji Dom ath), tra n s p o z y c ją p o n ie ­ k ą d n a w e t w y ra ź n ie js z ą n iż h is to ria A d ria n a L e v e r- k iih n a z D o k to ra F a u stu sa , k tó re g o n a ty c h m ia s t po u k a z a n iu się n a z w a n o „p o p ro s tu po w leśo ią o N ie- tz s c h e m ” 6, co b y ło s y m p lifik a c ją z a g a d n ie n ia . J e ż e li się p o m in ie o d m ie n n ą p a to g e n e z ę ch o ro b y u m y s ło ­ w e j s a m o tn ik a z S ils-M a ria i nag ło ść je j w y b u c h u (w g ru d n iu 1888 ro k u ), p o p rz e d z o n e g o je d n a k cza­ so w o ró ż n ie o c e n ia n ą p rz e z b a d a c z y fa z ą p rz y g o to ­ w aw czą, to s y m p to m y an o rm a ln o śc i, p o te m ja w n e g o o b łę d u N ietzsch eg o i K la r y s y rz ecz y w iście w y k a z u ją d u ż e p o d o b ie ń stw o . J a k w iad o m o , filozo f m ia ł — zw łaszcza p o d k o n iec św iad o m eg o życia — m a n ia ­ k a ln e poczu cie w ielk o ści, d u c h o w e j siły i p ro fe ty c z - n o -z b a w ic ie lsk ie j m isji, o d zn a cza ł się b e z g ra n ic z n y m a u ty z m e m i zm ien n o śc ią n a s tro jó w , p rz e c h o d z ą c y c h w ro k u k a ta s tr o f y w s ta n co raz b a rd z ie j w y b u ja łe j,

5 W ybaw iciel; U U om o senza ąualita. Voil. III. Torino 11962. s. 135. Zredagowany przez Ernsta Kaisera i Eithne W ilkinsa trzeci tom w łoskiego w ydania C złow ieka uwzględnia pewne dawniejsze teiksty, nie figurujące w edycji niem ieckiej. 6 T. Mann: Jak p o w sta ł D oktor Faustus. Przeł. M. Kurecka. Warszawa 1960 Czytelnik, s. 30.

Nietzsche — nauczyciel generacji

(9)

E G O N N A G A N O W S K I 92

Dionizos i U krzyżowany

e k s ta ty c z n e j eu fo rii. A w o s ta tn im k ró c iu tk im o k r e ­ sie p rz e d p o g rą ż e n ie m się w n o cy k o m p le tn e j d e - m e n c ji, a u to r E cce H o m o o d d a w a ł się o rg ia sty c z n e j g rz e n a fo rte p ia n ie , ro z sy ła ł lis ty sza le ń cze j tre śc i, id e n ty fik o w a ł lu d zi ze sw eg o o to cze n ia z m ity c z n y ­ m i p o sta c ia m i i sieb ie sam eg o z B ogiem , z D io nizo­ sem i U k rz y ż o w a n y m , p o łącz o n y m i w je d n e j d w o ­ is te j i w s z e c h o g a rn ia ją c e j o so b o w o ś c i7. T e w sz y stk ie p rz e ja w y cho ro b y , p o m ie sz a n e z o b razo w o p rz e ż y ­ w a n y m i te o ria m i d zieł filozofa, z n a jd u je m y też z ro z m a ity m i w a ria n ta m i i d o d a tk a m i u b o h a te r k i M usila, b ęd ącej w y k rz y w io n y m i in te le k tu a ln ie od ­ p o w ied n io p o m n ie jsz o n y m o d b iciem w ie lk ie g o p ie r ­ w o w zo ru .

Ptaki miłości i „boskie szaleństwo’*

P o za id e a m i K la g e s a -M e in g a sta i N ietzsc h eg o m ło d ą k o b ie tę p o ciąg a z m a g ic z n ą siłą z a k ła d d la u m y sło w o ch o ry ch , k tó r y zw ied za w to ­ w a rz y s tw ie sw ego b r a ta Z y g m u n ta , U lric h a , g e n e ­ ra ła S tu m m a i o rd y n a riu s z a d o k to ra F r ie d e n th a la , a p ó źn iej k ilk a k ro tn ie sam a z le k a rz e m . O p isy z a k ła ­ d u , p o cz ąw szy o d ro z d z ia łu „ O b łą k a n i w ita ją K la r y - sę ” , są w n a jd ro b n ie js z y c h szczeg ółach o p a r te n a sp o strz e ż e n ia c h z a n o to w a n y c h p rz e z M u s ila w D z ie n ­ n ik a c h z 1913 ro k u , k ie d y to m iał o k az ję zobaczyć s ta re rz y m s k ie m a n ic o m io p rz y V ia d e lla L u n g a ra . W ch o ry c h n a h is te rię i n im fo m a n ię k o b ie ta c h , k tó r e o dnoszą się do le k a rz a z e ro ty c z n ą u leg łp ścią, i w łó ż­ k ach , po d cie n k im i k o łd ra m i o d g ry w a ją ru c h a m i b rz u c h a i nóg „ d r a m a t m iło śc i” z n ie is tn ie ją c y m i p a r tn e ra m i, K la ry s a u p a tr u je g rz eszn e „ s io s try ” . Ic h b łyszczące oczy u rz e k a ją ją ja k eg zo ty czn e, c ie m n e

7 Charakterystyka choroby Nietzschego w g K. Jaspersa:

N ietzsche. Einführung in das V erständnis seines P hilosoph ie- rens. Berlin-Leipzig 1936 oraz W. Lange-Eichbauma: Genie, Irrsinn und Ruhm. München 1935.

(10)

93

k w ia ty o u p a ja ją c e j w oni, ich ro z p a lo n e ciała o ta ­ c z ają j ą n ib y „ró j cu d o w n y c h m iło sn y c h p ta k ó w ” . I tu w y p ły w a w ięc zn o w u z n a n a n a m z d a w n ie js z y c h d zieł p isa rz a o rn ito lo g ic zn a sy m b o lik a , o zn aczająca w ty m w y p a d k u c h o ro b liw ą a u to e ro ty c z n ą ek stazę, k tó re j ró w n ie ż K la ry s a je s t b lisk a, g d y p e w n e g o ra z u n a m a c u je p a lc a m i sw ój „ m e d a lio n ” . W ogóle w zw iązk u z n ią p rz e w ija ją się p rz e z p o w ieść p ta k i sz a le ń stw a , o k ru c ie ń stw a i n a m ię tn o śc i. O to z opo­ w ia d a n ia o A d w a p r z y la tu je „ c z a rn y k o s” , p o ż e ra ­ ją c y d żdżo w n icę, k tó r y d la o b s e rw u ją c e j go b o h a te r ­ k i w yolbraża „p o stać g rz e sz n ą w c h w ili sto so w an ia p rz e m o c y ” . O to m y śli K la ry s y , zw ró co n e z tę s k n ą m iło śc ią k u za k ła d o w i p s y c h ia try c z n e m u , o b sia d a ją j ą podczas w ę d ró w k i po lesie „n icz y m w ielk ie, c z a rn e p ta k i” , a je j d u sza n a g ra n ic y o b łę d u w y d a je się W a lte ro w i sk rz y d la ty m stw o rz e n ie m , trz e p o c z ą c y m się za szy b a m i ok na, k tó r e w y c h o d zi n a o b cy św ia t. T ak ż e oboje m a łż o n k o w ie s ą w d łu g im op isie g ry fo rte p ia n o w e j n a c z te ry rę c e p rz y ró w n a n i do p t a ­ ków . E k sta ty c z n i p ia n iśc i w y k o n u ją g ło w am i d zio­ b iące ru c h y , w b ija ją „ ro z c z a p ie rz o n e ” p ta s ie „szpo­ n y ” w „m asę to n ó w ” i ro b ią w ra ż e n ie , ja k g d y b y m ie li n a sk rz y d ła c h u lecieć „w p rz e s tw o rz a ” .

K la ry s a o d k ry w a je d n a k w s z p ita lu p sy c h ia try c z n y m n ie ty lk o „ s io s try ” , a le też w y b itn y c h lu d zi i w sw o ­ is ty sposób n ie św ia d o m ie n a w ią z u je d o b a rd zo d a w ­ n e j tra d y c ji, się g a ją c e j od w ie rz e ń lu d ó w p ie rw o t­ n y c h i p ism s ta ro ż y tn y c h G re k ó w po w ie lu n o w ­ szy c h a u to ró w i uczo n y ch (L om broso). W iadom o, że E u ry p id e s , S o k ra te s czy D e m o k ry t w y m ie n ia li n ie ­ zw ykłość d u ch a , s ta n y in s p ira c ji i „b o sk ie sz a le ń ­ s tw o ” je d n y m tc h e m i że w e d łu g p rz e k a z u o raz t ł u ­ m acz en ia S en ek i, A ry s to te le s m ia ł się w y ra z ić : „ n u llu m m a g n u m in g e n iu m sin e m i x t u m d e m e n tia e f u i t ”. A S z e k s p ir p o w iad a : „ O b łą k a n ie i w ielk o ść d u ­ cha d zieli c ie n k a ś c ia n a ” 8. B o h a te rk a M usila, o d w ra ­

Chorolbliwa ekstaza autoerotyczma

Szekspir o szaleństw ie

(11)

E G O N N A G A N O W S K I 94

Żyć to przem ieniać w św iatło

ca ją c se n s zd a n ia A ry s to te le s a , d och od zi p o d w p ły ­ w e m o d w ied z in w za k ła d z ie d o w n io s k u , „że ci ta k z w an i u m y sło w o c h o rz y są p e w n e g o ro d z a ju g e n ia l­ n y m i is to ta m i” , k tó re się z a m y k a i „p o z b aw ia n a le ż ­ n y c h im p r a w ” , bo p ra g n ą n a p r a w ić św ia t, w ięc ej w ie d z ą i m y ślą od in n y c h i n ie ch cą się pogodzić z ich k ła m liw y m p o rz ą d k ie m rzeczy. P rz y p is u ją c g e n ia l- ność o b łą k a n y m K la ry s a , p o d o b n ie ja k N ietzsch e, n ie u w a ż a p rz e ja w ó w „ s z a le ń s tw a ” za „ ru n ię c ie w ciem ­ n o ści” , lecz za „ n e u ro z ę z d ro w ia ” 9, za s p o tę g o w a n ą w olę i łask ę. D la te g o d o m ag a się, b y j ą za a n g a ż o w a ­ no do s z p ita la w c h a ra k te r z e p ie lę g n ia rk i, a g d y F r ie - d e n th a l s ta r a się w y b ić je j to z głow y, m ó w i ze łzam i:

,yW takim razie życzę sobie [...] żeby m nie przyjęto jako pacjentkę! Mam m isję do spełnienia!”

W oczekiwaniu Mesjasza

„Żyć — pisze Nietzsche — to znaczy dla nas ustawicznie przemieniać w św iatło ii płom ień w szyst­ ko, czym jesteśm y; w szystko, co nas spotyka” 10.

N ie in acz ej ż y je K la ry s a , k tó ra w ciąż się sp ala, w ciąż m a k s y m a ln ie n a p ię ta tw ie rd z i, „że n a le ż y od rzu cać w szy stk o , czego n ie ro b i się z całej d u s z y ” . I ta k z ża rliw o śc ią n ie z n a n ą in n y m p o sta c io m p o w ieści b o le je n a d z o b o ję tn ie n ie m „ f ilis tró w ” w ob ec b e z m ia ­ r u nieszczęść n a św iecie i sw o im w sp ó łcz u ciem o b e j­ m u je z a ró w n o o fia ry k a ta s tr o f k o le jo w y c h , ja k te ż zboczeńców i m o rd e rc ó w , n a ra ż o n y c h n a „ p rz e ś la d o ­

* N ietzsche pisze: „Może szaleństwo w cale n ie m usi być ko­ niecznie objawem zwyrodnienia, upadku (...). Może istnieją (...) neurozy zdrowia?" (N arodziny tragedii. Przeł. L. Staff. Wyd. „Biblioteka Polska”. W arszawa b.o.r.). Cytaty z dzieł N ietzschego przeważnie podaję w w ersji przeze m nie po­ prawionej.

10 F. Nietzsche: W iedza radosna. Przeł. L. S taff. Warszawa 1M0—<1-911, s. 6.

(12)

95

w a n ia ” ze s tr o n y sp o łecz eń stw a. W z n a k o m ic ie u k a ­ za n y m p o m ie sz a n iu sz lac h etn o ści uczuć z o b łą k a ń c z ą lo g ik ą u w a ż a się za w sp ó łw in n ą , w sp ó ło d p o w ie d z ia l­ n ą za w sze lk ie , n ie ra z p rz e d z iw n ie p o jm o w a n e zło, p rz y ty m je d n a k z e w n ę trz n e w y d a rz e n ia n ie są d la n ie j o b ie k ty w n ą rz ecz y w isto śc ią , lecz o g n iw am i w ła ń c u c h u je j p o k rę tn y c h p rz e b ie g ó w p sy c h icz n y ch .

„Dla człow ieka obłąkanego — powiada Fromm — jedyną istniejącą rzeczywistością jest ta, która istn ieje w nim sa­ mym, rzeczyw istość jego lęków i pragnień. Człowiek taki patrzy na św iat zewnętrzny jako na sym bol swego świata w ew nętrznego, jak na swój twór” u .

G d y w k rz a k a c h o d d z ie la ją c y c h dom W a lte ra od p o d ­ m ie jsk ie j u lic y p o ja w ia się e k s h ib ic jo n is ta i c z a tu je n a p rz e c h o d z ą c e k o b ie ty , K la r y s a je s t św ięc ie p rz e ­ k o n a n a , że m a to szczególny, ty lk o d la n ie p rz e z n a ­ czony i z ro z u m ia ły sens, bo o n a p rz y c ią g n ę ła obcego m ężczyznę w jeg o „g rzesz n ej p o s ta c i” . A u ty z m , od­ n o szen ie w sz e lk ic h z ja w isk w y łą c z n ie do sieb ie, do w ła s n y c h u r o je ń i fa n ta z ji — w e d łu g B le u le ra je d e n z g łó w n y c h o b jaw ó w sch iz o fre n ic z n e g o b r a k u licze­ n ia się z r e a ln ą rz e c z y w isto śc ią — id zie z a te m u K la - ry s y w p a rz e z p sy c h o p a to lo g ic z n ą a z a ra z e m d z ie ­ cięcą i p ie rw o tn ą w ia r ą w e w szech m o c m y śli, k tó re n a za sad zie ta k zw a n e j Z a u b e r k a u s a litd t (W u nd t) u s ta la ją m ag icz n e zw ią zk i p rz y c z y n o w e m ięd zy f a k ­ ta m i — n ie m a ją c y m i ze sobą nic w sp ó ln e g o i s p ro ­ w a d z a ją je d ro g ą p re lo g ic zn eg o ro z u m o w a n ia do je d ­ n ego m ia n o w n ik a 12. T y m m ia n o w n ik ie m je s t w d a ­ n y m w y p a d k u tę s k n o ta za z b a w ie n ie m . P o w o d o w a n a n ią m ło d a k o b ie ta rz u c a p e łn e u d rę k i p y ta n ie :

„Kiedy nadejdzie znów jakiś zbawiciel, który wyprostuje 11 E. Fromm: O sztuce m iłości. Przeł. A. Bogdański. Warsza­ wa 1971 PIW, s. 132—133.

13 Analogie m iędzy m yśleniem „archaicznym” a schizofre­ nicznym wykazał już Jung w 1912 roku. W okresie pisania swojej powieści M usil czytał jego dzieła, jak też prace Wund- ta i Levy-Bruhla. R zeczyw istość obłąkanego Kiedy nadejdzie jakiś zbaw iciel?

(13)

E G O N N A G A N O W S K I

96

T reść •epokd... w

Klary sie

ścieżki nieprawości i w niesie św iatło w ten bezgraniczny zam ęt?”

P o d o b n e p y ta n ie w łaśc iw ie n u r t u j e n ie m a l w s z y s tk ie p o sta c ie C zło w ie k a b e z w ła śc iw o śc i. P rz e c ie ż L e in - sd o rf, D e o ty m a , A rn h e im , H a n s S epp , S ch m eisser, F e u e rm a u l, p a n i D ra n g sa l, M e in g a st i W a lte r ła k n ą w m n ie j lu b w ięcej n ie re a ln y , o p ac zn y alb o zło w ró ż­ b n y sposób w y jś c ia z s y tu a c ji, w y b a w ie n ia i zb a­ w ie n ia d'la sieb ie c z y ś w ia ta , b ąd ź je d n e g o i d ru g ie ­ go. O c zek iw a n ie M esjasza, k tó re od d a w ie n d a w n a n a w ie d z a ludzk o ść w o k re s a c h z w ą tp ie n ia , u p a d k u lu b p rz e ło m u (a n a p rz y k ła d o b ecn ie p rz y b ie ra w śró d g ru p m ło d zieży w ie lu k r a jó w za ch o d n ich e k s ta ty c z ­ n e fo rm y p o lity c z n o -re lig ijn e j h is te rii), często n ie ­ św iad o m a i g ro te sk o w a w sw y ch p rz e ja w a c h chęć z n a le z ie n ia to ta ln e g o re m e d iu m n a w sze lk ie bolączki osobistego i p u b lic z n e g o życia, c e c h u je ró w n ie ż sze­ ro k ie rzesze o b y w a te li p a ra b o lic z n e j C ek an ii, m o ­ n a rc h ii ,,nie w y z w o lo n y ch n a ro d ó w ” . P o n ie w a ż zaś K la ry s a je s t „n iczy m ró ż d ż k a ” , w y k ry w a ją c a „ u ta ­ jo n e p ro c e s y ” w spó łczesności, p o n ie w a ż w je j ro z k o - ja rz o n e j p sy c h ic e m ie sz a ją się „ tre ś c i e p o k i” — ja k M usil p isze w n o ta tk a c h z 1930 ro k u — i a u to r s ta ra ł się u k az ać p a to lo g ię w s iln y m „ p o w ią z a n iu z n o r ­ m a ln o ś c ią ” , m o żn a u zn a ć u ro je n ie z b a w ie n ia i o d k u ­ p ie n ia (E r lö su n g s w a h n ), k tó re w d u że j m ie rz e d e te r ­ m in u je m y śli i w y o b ra ż e n ia m ło d ej k o b ie ty , za p a r a ­ d y g m a t o o g ó ln iejszy m zn a cze n iu . I to m im o że ź ró ­ d ła i sy m p to m y teg o u ro je n ia , w z ię te z o b ra zó w ch o­ ro b y A lic ji o ra z N ietzsch eg o , są s p e c ja ln e j n a tu ry , łączą w sobie p e w n e r e lig ijn e p ra id e e ze s fe rą e ro ­ ty c z n ą . Z re s z tą w m ia rę p o s tę p o w a n ia ch o ro b y K la ­ ry s a n ie ty lk o tę s k n i coraz b a rd z ie j za m g lis ty m zb a­ w ie n ie m i u p a tr u je o d k u p ic ie la w m o rd e rc y s e k s u a l­ n y m M o o sb ru g g erze, a le d o p in g o w a n a do czyn u p rz e z zew sząd dochodzące do n iej ta je m n ic z e , „ze­ s ła n e ” znak i, n a b ie ra pew n o ści, że s a m a je s t w y b ra ­ na, że sam a p o w in n a o d e g ra ć a k ty w n ą rolę.

(14)

Magia seksualna i biblijne identyfikacje

T u m u sim y p o w ró c ić do m o ty ­ w u „ a k s a m itn o -c z a rn e g o z n a m ie n ia ” . P o ja w ia się ono ju ż w D z ie n n ik a c h z 1905 ro k u , g dzie w id n ie je w „o k o licy s r o m u ” A licji. G d y G u s tl po ra z p ie rw sz y d ziew czy n ę „ ta m ” p o cało w ał, b y ło to d la n iej „ w z n io słą c h w ilą o d k u p ie n ia ” . W po w ieści zaś „ m e ­ d a lio n ” p o sia d a , ja k w ie m y , „ c u d o w n ą m o c” , bo u s trz e g ł o jca p rz e d k a z iro d c z y m a k te m , w y b a w ił go od z a m ie rz o n e g o g rz ech u . Z g o d n ie z p ra w a m i rz ą ­ d z ą c y m i k a ż d ą , a rc h a ic z n ą czy p ie rw o tn ą , m a g ią w ogóle, a s e k s u a ln ą w szczególności, cz a ro d z ie jsk ie zn a m ię m a je d n a k w y m o w ę a m b iw a le n tn ą . W c y to ­ w a n y m fra g m e n c ie D z ie n n ik ó w b ły szczy też „ n ib y h a n ie b n e i s m u tn e o k o ” , k tó r e K la r y s a n a z y w a z k o ­ le i „o k iem d ia b ła ” . W e d łu g je j w y o b ra ż e ń to oko (s y m b o liz u ją c e z a k aza n e p o ż ą d a n ia i o c h ro n ę p rz e d n im i) ró w n o c z e śn ie p rz y c ią g a i fizy c zn ie p a r a liż u je m ężczy zn , w y z w a la ją c ich m o żliw ości d u ch o w e, d zię­ k i czem u z d o ln y do w z lo tu M e in g a st p rz e o b ra z ił się w „ p r o ro k a ” i „ u z d ro w ic ie la ” . A le ta k ja k filozof w y ż y w a się w h o m o s e k su a ln y c h te o ria c h o „m ęsk im e r o s ie ” , t a k z d ru g ie j s tro n y K la r y s a w y ż y w a sw ój p o p ę d w m a n ia k a ln e j id ei z b a w ie n ia i z o b łąk ań c zą s k ra jn o ś c ią r e p r e z e n tu je irra c jo n a lis ty c z n e p r ą d y n a s z y c h czasów , zw ró co n e p rz e c iw k o ro z u m o w i i św iad o m o ści. Ś w iadom ość n ie u s ta n n ie n a ru s z a „ ró w ­ n o w a g ę sił w n a tu rz e — p o w ia d a b o h a te r k a w je d ­ n y m z ro z d z ia łó w ze sp u ścizn y . — J e s t p rz y c z y n ą w sz e lk ic h m ia łk ic h , p o w ie rz c h o w n y c h dążeń , a w y ­ b a w ie n ie w y m a g a je j u n ic e s tw ie n ia ” P o w o łu ją c się n a T o łsto ja („Ś w iad o m o ść to n a jw ię k s z e nieszczęście m o ra ln e , ja k ie m oże sp o tk ać c z ło w ie k a ”) i D o sto je w ­ sk ieg o („ K ażd a św iadom ość s ta n o w i c h o ro b ę ” ) K la ­ ry s a n a m a w ia U lric h a do w sp ó ln e g o s a m o b ó js tw a w m u lis ty m sta w ie , „b y ich św iad o m o ść p o w o li o b ró ­ ciła się w błoto, w ę g ie l i c z y s tą e n e r g ię ” . W a rto tu

„Medalion” czy „oko diabła”? Tendencje schyłkow ej epokii

(15)

E G O N N A G A N O W S K I 98

Identyfikacja z Martką Bożą

n a d m ie n ić , że b a rd z o p o d o b n e p ra g n ie n ie w y ra z ił G o ttfrie d B e n n w sw oich Ś p ie w a c h (G esänge), d r u ­ k o w a n y c h w 1913 ro k u w e k s p re s jo n is ty c z n e j „D ie A k tio n ” . R zeczyw iście w ięc osob liw e p o m y s ły M u si- lo w sk iej b o h a te rk i w y k a z u ją s iln e „ p o w ią z a n ia z n o rm a ln o ś c ią ”, z a u to d e s tru k c y jn y m i, lecz n o r m a l­ n y m i te n d e n c ja m i s c h y łk o w e j epoki.

A le id e a w y b a w ie n ia m a n ife s tu je się u K la r y s y zw łaszcza w re p ro d u k o w a n iu s ta ry c h m itó w o d k u p i- cielsk ich , w k tó ry c h p rz y p is u je sobie — ja k się rz e ­ kło — a k ty w n ą ro lę. I ta k p rz ech o d z i n a p rz y k ła d ty p o w y h is te ry c z n y p seu d o p o ró d , b ę d ą c y w y im a g i­ n o w a n y m p o w tó rz e n ie m h is to rii z N o w e g o T e s ta ­ m e n tu , osad zo n ej tu w fizjo lo g iczn y c h k o n k re ta c h i z a ra z e m w k o śc ie ln o -ik o n o g ra fic z n e j o p ra w ie .

„Coś zachodziło teraz w jej ciele — czytamy. — P iersi na­ brzmiewały, krew popłynęła gęstszym strum ieniem przez żyły rąk i nóg, poczuła nieokreślony napór na pęcherz i k isz­ ki. W łasne szczupłe ciało wydawało jej się kolejno w ew n ętrz­ nie wydrążone, wrażliwe, podniecone, obce. I oto jasne i uśm iechnięte dzieciątko spoczywało u niej na ręku, złocista suknia Matki Boskiej prom ieniście spływ ała ,z jej ramion aż do ziemi, a chór w iernych intonow ał pieśń. W szystko było już poza nią, Pan świata się narodził”.

P o d k o n iec p ie rw sz e j K sięg i zaś b o h a te r k a , d ąż ąca n ie św ia d o m ie do z a sp o k o je n ia sw ego tłu m io n e g o in ­ s ty n k tu se k su a ln e g o i m a c ie rz y ń sk ie g o , id e n ty f ik u je się zn ó w z M arią i p o d e jm u je n ie u d a n ą p ró b ę u w ie ­ d z e n ia U ric h a , b y z n im począć „ z b a w ic ie la ” . W y ­ b ra ła do teg o c e lu n ie W a lte ra , p ra w o w ite g o m a łż o n ­ k a, lecz p rz y ja c ie la , p o n ie w a ż o n je s t „ b a rb a r z y ń c ą ” . To d osyć n ie o c z e k iw a n e stw ie rd z e n ie o d n o si się c h y ­ ba d o ży d o w sk ie j w e r s ji p o ch o d z en ia C h ry s tu s a , p o w s ta łe j w II w ie k u i u trz y m u ją c e j, że J e g o o jcem b y ł rz y m sk i le g io n ista , a w ięc b a rb a rz y ń c a w e d łu g ó w c zesn y ch p o jęć Ż ydów .

W d a lsz y m s ta d iu m c h o ro b y K la r y s a n ie z a d a w a la się ju ż ro lą M arii. J a k o b łą k a n y zb a w ca lu d zi, K ir y - łow z B ie só w D o sto jew sk ieg o , o d k ry w a w so bie b o

(16)

s-kość, ja k E v e r y m a n X X w ie k u , L eo p o ld B loom w X V epizodzie U lissesa J o y c e ’a czy ja k E sch z L u n a ­ ty k ó w B ro c h a w c ie la się w w izjac h , u ro je n ia c h i od­ a u to rs k ic h o b ra z a c h w u k rz y ż o w a n e g o M esjasza. Z ra z u te n m o ty w p o ja w ia się ty lk o a lu z y jn ie , n a p rz y k ła d k ie d y K la ry s a trz y m a w r ę k u o tw a r tą ga­ zetę, a je j ro z p o s ta rte ra m io n a tw o rz ą ,,z p n ie m t u ­ ło w ia ” k rz y ż . A lbo k ie d y w id e n ty c z n e j p o zycji, podczas c z y ta n ia d o n ie sie ń p ra s o w y c h o n ieszczęś­ ciach i k a ta s tro f a c h n a św iecie, m ło d a k o b ie ta czu je się „ p rz y b ita d o k rz y ż a ” . N a to m ia s t w scen ie z W a l­ te re m , k tó r y w k o ń c u p o sta n o w ił w z ią ć siłą o p o rn ą żonę, je j id e n ty fik a c ja z C h ry s tu s e m n ie b u d z i ju ż ż a d n y c h w ą tp liw o śc i: K la r y s a m a w ra ż e n ie , „że s ły ­ szy w sobie ja k k u r z a p ia ł n a G ó rz e O liw n e j” (oczy­ w is ta to p o g ra fic z n a p o m y łk a K la r y s y i a u to ra , n a k tó r ą z w ró c ił m i u w a g ę R o m an B r a n d s ta e tte r — E.N .) i że B óg ją op uścił. B ezp o śred n io p o te m b ie g n ie do la su i p o w ia d a w m y ślach :

„Wyprzecie się m nie, gdy m nie rozpoznacie! (...) W szyscy się m nie wyprą (...) Dopiero gdy w y w szyscy m nie się w yprze­ cie, Staniecie się w pełni dojrzali. I dopiero gdy już będziecie dojrzali, powrócę do w as!”.

Tę p a r a fra z ę słów Z a r a tu s tr y , z a m y k a ją c y c h p rz e d ­ m o w ę do E cce H o m o 13 K la r y s a n a z y w a „ p ie śn ią G o lg o ty ” i p o rw a n a o d k u p ic ie lsk ą siłą, p o d o b n a do in s tr u m e n tu , „n a k tó ry m g ra ła ja k a ś obca i w y ższa isto ta , je j w ła s n a p o sta ć ś w ie tla n a ” (to też echo le k ­ tu r y Ecce H om o), ro z m y śla d a le j, że n ie p o d o ła ła b y n a ło ż o n e m u n a n ią z a d a n iu , g d y b y n ie o d zn a cza ła się „ ta k ż e la z n y m z d ro w ie m ” , co je s t o d p o w ie d n i­ k ie m „ w ie lk ie g o z d ro w ia ” N ie tz s c h e g o 14. W reszcie

b o h a te r k a „w szczęsn y m z a c h w y c e n iu ” k ła d z ie się n a w z n a k w tra w ie i leżąc „ ro z c ią g n ę ła się ja k n a k rz y ż u a g w oźd zie ze sło n ecz n y ch p ro m ie n i p rz e s z y ­

13 „Ninie rozkazuję wam zgubić m nie a znaleźć siebie; i do­ piero gdy w s zy sc y zaprzecie się m nie, powrócę do was...”

(Ecce Homo. Przeł. L. S taff. W arszawa 1909, s. 5).

14 Ibidem , s. 87.

Czytanie prasy —, ukrzyżow a­ niem

(17)

E G O N N A G A N O W S K I 100

Symbodika kirzyża

w a ły je j zw ró co n e k u g ó rz e d ło n ie ” . T ego ro d z a ju o b ra z ó w i s k o ja rz e ń z n a jd u je m y w p o w ieśc i w ię c e j. J e ż e li d o d a m y , że K la r y s a je s t p rz e k o n a n a o sw ej bośkości, że m ie n i B oga sw o im o jc e m a sie b ie M e s ja ­ szem , to n ie u le g a w ą tp liw o śc i, iż m a m y tu w y p a d e k m isty c z n ie u w z n io ślo n ej „ g lo ry fik a c ji m a s o c h iz m u ” , p o m ie sz a n e j z p o czu ciem triu m fu , „ ty ta n ic z n e j” m o ­ cy i m isji, p o le g a ją c e j n a o d k u p ie n iu w in lu d z k o ś c i15.

Krzyż i idea androgynii czyli degradacja symbolu

O d tw a rz a ją c d z ie je C h ry s tu s a (nie b r a k n a w e t p o ś re d n ic h w z m ia n e k o O s ta tn ie j W ieczerzy , u cz n ia ch , J u d a s z u itd .) o ra z p e w n e a r - ch e ty p ic z n e p ra s y tu a c je czy p ra id e e r e lig ijn e w ogó­ le, K la r y s a n a w ią z u je do s ta re j sy m b o lik i k rz y ż a i do m itu a n d ro g y n ii.

„Wzięła nową kartkę papieru — czytamy — i nakreśliła po środku krzyż. Przy tym w cale jej nie dziwiło, że pusty i tak podzielony kawałek papieru natychm iast ożył. W ystarczyło nań spojrzeć i już dochodziło się przy jego pomocy do całego m nóstwa osobliwych stwierdzeń! W szystko co jest w górze, dąży w dół, wszystko co jest w dole — w igórę: podstawowe praw o istnienia! Klarysa wpisała po lewej stronie na górze słow o «mężczyzna» a po prawej na dole słowo «kobieta». Oni n ie tylko dążą do takiej styuacji, lecz również upadabniają się dziś do siebie, następuje m askulinizacja kobiet i fem ini- zacja m ężczyzn”.

B y w a ją z re sz tą lu d zie „p io n o w i” , „lu d z ie dw o iści” , k tó rz y „ s p a d a ją i w zn o szą się ” , o s c y lu ją m ięd zy „gó­ r ą ” a „ d o łe m ” .

„Przechodzą od cierpień do siły. Lub z jasności zanurzają się w mrok. Są zadomowieni w dwóch sferach (...). W strząs­ nął nią dreszcz samotności. Wydało jej się, że czerwonawe kliny św iatła utworzyły na środku pokoju krzyż i stanęła pod nim. W tej ch w ili uświadom iła sobie z całkowitą pew ­ nością, że sam a jest «dwoistym człowiekiem »...”

15 T. Reik: M asochism in m odern man. Grove Press. New York b.o.r., s. 342.

(18)

101

J a k w iad o m o , z ik o n o g ra fii c h rz e ś c ija ń s k ie j, „ k rz y ż zo stał z ro b io n y z d rz e w a ż y w o ta ” , k tó r e w m y ś l ro z ­ m a ity c h , d u żo d a w n ie js z y c h w ie rz e ń i tr a d y c ji b yło „d rz e w e m o d w ró c o n y m ” , a x is m u n d i, oraz „ w y o b ra ­ ż e n ie m lo su lu d z k ie g o ” i „ z n a jd o w a ło się w c e n tr u m ś w ia ta a je g o oś p rz e c h o d z iła p rz e z w sz y stk ie trz y sfe ry k o sm ic z n e ” 16. C h ry s tu s zaś, k tó r y zeszed ł n a ziem ię po to, b y sw y m c ie rp ie n ie m n a d rz e w ie -k rz y - żu, sw ą o fia rą , p rz y w ró c ić p ie rw o tn ą n ie w in n o ść i jed n o ść, b y zb a w ić lu dzkość i z m a rtw y c h w s ta ć , b y ł — w e d łu g M a k sy m a W y zn aw cy , S co ta E riu g e n y i in ­ n y c h , po B ie rd ia je w a — is to tą a n d ro g y n ic z n ą , w ięc d o sk o n ałą. C zyż sa m n ie p o d k re ślił, że a n d ro g y n ia je s t w a ru n k ie m dosk o n ało ści i zb a w ien ia? W p o p u ­ la rn e j w ś ró d p ie rw s z y c h g n o sty k ó w E w a n g e lii To­ m asza C h ry s tu s p o w ia d a do u czniów :

„Kiedy staniecie się dwojgiem w jednym i kiedy będziecie tym we środku, czym z pozoru, i tym z pozoru, czym w środ­ ku, i tym u góry, czym u dołu”, kiedy w ięc „staniecie się w jednym m ężem i niew iastą, tak aby mąż nie b ył m ężem a niew iasta — 'niewiastą, natenczas w ejdziecie do K róle­ stw a” 17.

Id e a „b o sk iej a n d r o g y n ii” n a b ie ra je d n a k u K la r y s y szczególnego c h a ra k te r u . O b łą k a n i z z a k ła d u , te g e­ n ia ln e isto ty , k tó re w osobie m ło d ej k o b ie ty w ita ją m ło d zień ca , c e sa rsk ie g o sy n a i p re z e n tu ją c sw e m ę s ­ k ie czło n k i o n a n iz u ją się co ra m p u b lico , są d la n ie j „ isto ta m i d w o isty m i, zło żo n y m i z B oga i k o z ła ” 18 a o na też m a „d u sz ę s a t y r a ” i je s t „k o z łe m z o rlim i s k rz y d ła m i” . W w y o b ra ż e n ia c h b o h a te r k i m ie sz a ją się p rz e ró ż n e e le m e n ty : z w ie rz ę ta to te m ic z n e , o rz eł ja k o p ta k N ietzsc h eg o (orzeł i w ąż „to m o je zw ie­ rz ę ta !” — w o ła Z a r a tu s tr a 19), k o zio ł — w e d łu g H ie ­

18 M. Eliade: T ra k ta t o historii religii. Przeł J. W ierusz-Ko- w alski. W arszawa )1966, s. 270—71, 288, 294.

17 M. Eliade: Sacrum , m it, historia. Przeł. A. Tatarkiewicz. W arszawa 1970 PIW, s. 227.

18 „Na co w skazuje owa synteza boga i kozła w satyrze?” (Narodzimy tragedii, s. 11).

19 Nietzsche: T a k o rzecze..., s. 21—22.

Chrystus istotą

(19)

E G O N N A G A N O W S K I 102 Zw ierzęta i bogowie Obłąkańcza realizacja dwu jedni ro n im a ze S tr y d o n u — la s c iv u m a n im a l ja k o sy m bo l m ę sk ie j zm ysłow ości, dw o iści b o go w ie g re c c y z A p o - llin e m o ra z d w u p łc io w y m D io n izo sem n a czele, k tó ­ re g o filozof z S ils-M a ria p rz e c iw s ta w ił C h ry stu so w i, b y w re sz c ie u p ro g u d e m e n c ji p oczuć się je d n y m i d ru g im je d n o c z e śn ie . K la r y s ę zaś ro z p ie ra p r z e j­ m u ją c a d re s z c z e m św iadom o ść, że „ d w a j w ro d z y so­ b ie k ró lo w ie , C h ry s tu s i N ie tz s c h e ” w n ie j się s p o ty ­ k a ją . O d d z ie ln ie „ b y li p o ło w ic z n i” i d o p ie ro ra z e m tw o rz ą całość, złąc zen i w ciele k o b ie ty a w ła śc iw ie w „ w ie lk im ż e ń sk im h e r m a fro d y c ie ” , za k tó re g o K la r y s a sieb ie u w a ż a 20. U m ieszczo na p ó ź n ie j w s a ­ n a to r iu m o d k ry w a ta m w e w sp ó łp a c je n c ie , p e w n y m G re k u -h o m o se k s u a liśc ie , w ie lk ie g o m ęsk ieg o h e r m a ­ fr o d y ta , o b d arzo n eg o w łaśc iw o ściam i obu płci. W te ­ d y n a s tę p u je z u p e łn e o d h a m o w a n ie je j ta k d łu g o tłu m io n e g o p o p ęd u , je s t szczęśliw a „że b e z g ra n ic z n a m oc w sze lk ic h s e k s u a ln y c h p o żąd ań , o d k tó ry c h m ia ła w y b a w ić św ia t, o p a n o w a ła j ą s a m ą ” .

W z o re m A lic ji w D z ie n n ik a c h z 1911 ro k u K la ry s a p isze do G re k a o „film o w o d em o n ic z n e j tw a r z y ” d łu g i list, b ę d ą c y częściow o z le p k ie m c y ta tó w z E cce H o m o 21 i p o d k re ś la ją c y , że je j, „ w ie lk ie g o ż e ń sk ie g o h e r m a f r o d y ta ” , „ż a d e n m ężc zy zn a n ie p o ­ t r a f i ł za d o w o lić” . M oże teg o d o k o n ać je d y n ie b is e k - s u a ln y „k o b iecy k r ó l ” , z k tó r y m ra z e m ra d o ś n ie w e ź m ie n a sieb ie „ g rz e c h y lu d z k o śc i” . D o b ie ra się w ię c d o n ieg o z n ie s ły c h a n ą e ro ty c z n ą a g re sy w n o śc ią i n a ta rc z y w o ś c ią „ ja k s ta rs z y ch ło piec w w ie k u d o j­ rz e w a n ia , k tó r y c h w y ta m łodszego, a b y d ok o n ać n a n im sz a le ń c z e j in ic ja c ji m iło sn e g o k u l t u ” . D la K la ­ r y sy, d o strz e g a ją c e j n a w ła s n y m ciele „c ech y o b o

j-20 Na małej luźnej kartce, na którą natknąłem się przy prze­ glądaniu rękopiśmiennej spuścizny Musila, również czyta­ my: „Klarysa łączy w sobie dwa bieguny epoki: Nietzschego i chrześcijaństw o”.

21 Chodzi o montaż w zględnie parafrazę zdań z dwóch pierw ­ szych odcinków rozdziału „Dlaczego jestem tak m ądry”

(20)

103

n ia c tw a ” , j e s t to „boska k o n s te la c ja m iło śc i” . T ak , dość o so b liw ie, b o h a te rk a chce z realizo w a ć p r a d a w ­ n e m a rz e n ie o d w u je d n i — w sposób o b łą k a ń c z y i ściśle fiz y c z n y , do k tó re g o m o żn a o d n ieść u w a g i E liad eg o o p rz e m ia n ie a n d ro g y n iz m u w „ h e r m a f r o - d y ty z m c h o ro b liw y ” u fra n c u s k ic h i a n g ie ls k ic h d e - k a d e n tó w .

„Jak w e w szystkich wielkich kryzysach duchownych Euro­ py — pow iada Eliade — tu także m am y do czynienia z d e ­

gradacją sy m b o lu (...). U pisarzy-dekadentów androgyn prze­

istacza się w yłącznie w hermafrodytę, istotę, w której obie płcie koegzystują anatomicznie i fizjologicznie. Nie chodzi już o pełnię zw iązaną ze stopieniem się płci, ale o nieograniczone m ożliwości erotyczne. Nie chodzi o pojaw ienie się nowego typu człow ieka, w którym scalenie się dwóch płci w ytw orzy­ łoby nową świadom ość, bezbiegunową, ale o tzw. doskona­ łość seksualną (...)” 22

K la r y s a o g a rn ię ta k ra ń c o w ą n im fo m a n ią w y ra ż a w ięc zn ó w te n d e n c je sch y łk o w e j epoki. W p rz e b ie g u sw ej c h o ro b y p rz e ż y w a czcigo dne m ity aż do ich k o m p le tn e j d e g re n g o la d y w e w spółczesności, aż do ic h w y p a c z e n ia i w u lg a ry z a c ji w m a n ia k a ln y m s e k ­ sie. T a r e b a r b a r y z a c ja ongiś h u m a n is ty c z n y c h tre ś c i k o re s p o n d u je z p seu d o filo zo ficzn ą r e b a r b a r y z a c ją p o lity c z n ą , k tó re j m o to re m je s t „ło w c a d u s z ” , M e in - g a st.

Analogie II

N a m a rg in e s ie w y p a d a tu z a ­ znaczyć, że w y ż ej o m ó w io n y p ro c e s ro z w o ju i ro z ­ k ła d u s w o is ty c h re lig ijn o -filo z o fic z n y c h id ei K la r y s y n ie zaw sze r y s u je się w p o w ieśc i ta k ja s n o i c z y te l­ n ie , ja k to s ta ra liś m y się u k azać, n ic z re s z tą n ie d o ­ d a ją c , a ty lk o e lim in u ją c p e w n e sp rz ecz n o śc i i z b ie ­ r a ją c n ie k ie d y m o cno ro z p ro sz o n e w y p o w ie d z i i f a k ­ ty . T rz e b a b o w ie m w ciąż p a m ię ta ć , iż są one w d u ż e j

22 Eliade: Sacrum..., s. 221.

W ulgaryzacja sym bolu androgymiii

(21)

E G O N N A G A N O W S K I 104

A nalogie z obłędem

N ietzschego

m ie rz e z a c z e rp n ię te z ro z d ziałó w ze sp u ścizn y , k tó ­ ry c h k o lejn o ść je s t w u k ła d z ie F rise g o rz ecz ą d y s ­ k u s y jn ą , p o m in ą w sz y ju ż , że a u to r w ogóle t r a k t u j e n a s tę p s tw o czasow e w sposób sw o isty , czym z a jm ie ­ m y się p rz y a n a liz ie p o e ty k i dzieła. N a to m ia s t ro z­ d z ia ły p rz e d s ta w ia ją c e o s ta tn ie s ta d iu m o b łęd u K la - r ysy , a poch o d zące p rz e w a ż n ie jeszcze z W y b a w i­ ciela, sta n o w ią p o d ty m w z g lę d em w y ją te k , bo tw o ­ rz ą d o b rz e z a z ę b ia ją c y się ciąg fa b u la rn y , w k tó ry m b o h a te rk a d w u k ro tn ie tr a f ia do s a n a to riu m d la n e r ­ w o w o ch o ry c h (sp o ty k a ją c za d ru g im ra z e m G re k a), p rz e b y w a z U lric h e m n a W y sp ie Z d ro w ia , jeźd z i do S ie n y , R z y m u i W e n e c ji i lą d u je w s z p ita lu p sy c h ia ­ try c z n y m . P rz y ty m a n a lo g ie z o b łą k a n y m N ie- tzsch e m w y s tę p u ją tu szczegó ln ie w y ra ź n ie . K la ry s a ta k ja k on do chodzi w sza le ń czy c h k o m b in a c ja c h do w n io sk u : „W szyscy lu d z ie są je d n y m czło w ie­ k ie m ” 23, ta k ja on — o czym e x p r e s s is v e r b is w sp o ­ m in a — n ie m oże w y trz y m a ć w „m ieście p a p ie ż a ” , b ę d ą c y m „d la tw ó rc y Z a r a tu s tr y n a j n ie p rz y sto j n ie j- szy m m ie jsc e m n a z ie m i” 24, k tó r e w p e w n e j ch w ili o g a rn ia je d n a k b o h a te r k ę p o w ie w e m „n o w ej s iły ” i p o d su w a je j m yśl, że p o w in n a „in aczej p o d ją ć ” p rz e rw a n ą „ m isję N ie tz sc h e g o ” , a b y p e łn ić ją „n a P ó łn o c y ” . W zw ią zk u z tą „ n o w ą s iłą ” M u sil d o d a je w n a w ia sie : „ P ro ro c z a w izja fa sz y z m u ” . K la ry s a p o ­ d o b n ie ja k filozo f ro z sy ła lis ty n a w sz y s tk ie s tro n y i od w ied za u lu b io n ą p rz e z e ń W e n ecję, g d zie m a „ ró ż n e h a lu c y n a c je ” , z a c h o w u je się z u p e łn ie n ie p o ­ c z y ta ln ie i w reszcie, ró w n ie ż ja k a u to r E cce H o m o p rz e w ie z io n y n a p o c z ą tk u 1889 ro k u z T u ry n u do z a k ła d u w B azy lei, p o te m w J e n ie , z o sta je „ in te r n o ­ w a n a ” w k lin ic e d o k to ra F r ie d e n th a la . A le b o h a te r k a M u sila w ę d ru je n ie ty lk o ścież k am i N ietzsch eg o , lecz id zie aż do k o ń ca i p ra w ie d o k ła d n ie d ro g ą A licji,

23 „Nietzsche jest każdym, w szyscy ludzie są nim ” — powiada Jaspers, opisując ostry wybuch choroby filozofa (op. cit., s. 77).

(22)

105

o p isa n ą z w ie lo m a w y k o rz y s ta n y m i w p ow ieści szczegółam i w D zie n n ik a c h , w k tó r y c h p o n a d to m ło ­ da k o b ie ta m ię d z y h is to rią z G re k ie m a w y ja z d e m n a P o łu d n ie sp ęd za „ k ilk a d n i z G u s tle m i K la g e - se m ” , w y s tę p u ją c y m w ty m w y p a d k u p o d sw y m a u te n ty c z n y m n az w isk ie m .

Świat jest pełen demonów

„Stapianie się rzeczyw istości praw­ dziwej z fikcyjną jest bardzo charakterystyczne dla schizo- frenikdw — pisze Lucjan Korzeniowski. — Ta fikcyjna rze­ czyw istość (...) przybiera często charakter m arzeń sennych lub też całkow icie fanltastycznych w idziadeł, niekiedy m a­ jących jakieś sym boliczne znaczenie (...). W iększość chorych przejawia tendencję do w łączenia w obręb swoich urojeń coraz to nowych osób z otoczenia” 25.

T ego w sz y stk ie g o d o św iad c za K la r y s a , d la k tó re j — ż e b y p o w tó rz y ć słow a G io rg ia d e C h irico — „ św ia t je s t p e łe n d e m o n ó w ” 26. O n a sam a sp o g lą d a n a sieb ie z lu s tr a „ to ja k o b ia ła d iab lica, to ja k o k rw a w o c z e r­ w o n a m a d o n n a ” , n o cą w z a k ła d z ie p s y c h ia try c z n y m sy p ia z p a p ie ż e m p o d k o b iecą p o sta c ią , p rz e z co zm a- z u je „ g rz e c h y c h r z e ś c ija ń s tw a ” , n a p rz e c iw n ie j le ż y k ró l L u d w ik B a w a rsk i, r a n k a m i zaś odw ied za ją „d u sz a N ie tz sc h e g o ” , w c ie lo n a w n a c z e ln e g o le k a rz a . K la r y s a w ciąg u c z te rn a s tu d n i p rz e ż y w a d ru g ą część F a u sta G o e th e g o i w ła ź n i h y d ro te ra p ic z n e j, w sce n ie n a w ią z u ją c e j do K la s y c z n e j n o c y W a lp u r ­ gii, je s t o toczona k o b ietam d -p o c zw a ram i, k tó re p r z y ­ w o d zą n a m y śl N oc W a lp u rg ii cz y o b ra z y H ie ro n im a B oscha.

„Poprzez mgłę i tropikalne opary kąpieli pełzały nagie ko­ biety jak krokodyle i olbrzymie kraby. Obleśne gęby w rze­ 25 L. Korzeniowski: Zarys psych iatrii. W arszawa 1967, s. 246— —'247.

26 Cyt. w g przedm owy B. Suchodolskiego do C. G. Junga:

Psychologia a religia. Warszawa 1970, s. 49.

Bilała diablica

(23)

E G O N N A G A N O W S K I 106 N agie kobiety jak krokodyle Rozpad osobowości... i św iata

szczały tuż przed jej oczyma. Sięgały po nią szczypce ra­ mion. Nogi ow ijały się w koło jej szyi. K larysa krzyczała i trzepotała się nad ciałami, wbijając paznokcie palców od nóg w oślizgło-w ilgotne m ięso, przewrócona dusiła się pod brzuchami i kolanami, gryzła piersi, rozdrapywała do krwi obwisłe policzki (...) a wreszcie przypadła twarzą do ow ło­ sionego, mokrego łona potężnej kobiety i dmąc w «konchę Nereidy» zaniosła się ryczącą pieśnią (pieśnią wodzowską), aż zachrypnięty głos uwiązł jej w gardle”.

W p rz y p ły w ie „ ty ta n ic z n e j” s iły K la r y s a jeszc ze raz czuje, „że je s t M esjaszem i n a d c z ło w ie k ie m w je d ­ n e j o sobie” , b y p o te m p o g rą ż y ć się w sp o k o jn y m s m u tk u i w s ta n ie d e m e n c ji le p ić „ c y fry z k a łu ” . W p ra w d z ie — ja k to b y w a w c y r k u la r n y m p rz e b ie ­ g u s c h iz o fre n ii — p rz y g a s z o n a po g w ła to w n y c h p rz e ­ ja w a c h o b łęd u b o h a te r k a z d a je się o d z y sk iw a ć p e w ­ n ą jasn o ść m y śli o ra z ró w n o w a g ę — ró w n o w a g ę r e ­ z y g n a c ji — i z n a jd u je się zn ów w d o m u , le c z a u to r w za le d w ie n a sz k ic o w a n y m fra g m e n c ie za p o w ia d a ju ż p o n o w n y o s try n a p a d i k ró tk im , b liż e j n ie p r e ­ c y z u ją c y m okoliczności z d a n ie m p rz y p ię c z ę to w u je los K la ry s y : „W k o ń c u w y łą c z a się i o d ch o d zi w s a ­ m o tn o ść ” . T a k i je s t tra g ic z n y fin a ł ży c ia m ło d e j k o ­ b ie ty , k tó r ą op uścił też W a lte r, w iąż ąc się z in n ą . J e ż e li za M ich elem F o c a u lt p rz y jm ie m y , „iż ś w ia ­ dom ość ep o k i p o w s ta je w s tr u k tu r a c h p o d św ia d o ­ m y c h ” , w o b s z a ra c h p o d ś w ia d o m o ś c i27 i je ż e li w e ź­ m ie m y p o d u w agę, że w o błędzie K la r y s y n a t r a f i a ­ m y „n a za lą ż e k cho ro b y , k tó ry n a p r a w d ę ro z w ija się w n a sz y c h cz asac h ” , co M usil w ró ż n y c h u ję c ia c h k ilk a k ro tn ie zaznacza w p ro s t lu b p o śre d n io , u sta m i sw oich b o h a te ró w , to ró w n ie ż ro z p a d osobow ości bo ­ h a te r k i n a le ż y u zn a ć za z a m ie rz o n ą i szczegó lnie p la s ty c z n ą m e ta fo rę — za m e ta fo rę ro z p a d u rz e c z y ­ w isto ści C e k a n ii czyli ś w ia ta . W K la r y s ie o d b y w a się p ro c es o d b ija ją c y p ie rw s z ą fazę ro z k ła d u i u p a d ­ ku, p rz e d s ta w io n e g o p ó źn iej m .in . w s z tu k a c h Io n e ­ sco, w k tó re g o G ło dzie i p r a g n ie n iu J a n p o w ia d a do

27 Cyt. wg szkicu Maurice’a Gaveinga, przedruk w „Forum”, 1972 nr 23.

(24)

107

M arii M a g d a le n y : „C ałe u lic e całe m ia s ta , całe cy ­ w iliz a c je się z a p a d a ją ” 28. Z k o m p le k só w i sz a le ń ­ stw a , z ś m ie tn ik a idei, w y p a c z o n y c h m itó w i w od zo - w sk o -z b a w ic ie lsk ic h u ro szczeń zro d zi się w o jn a , z ro ­ dzą d alsze k a ta s tro f y , aż p o z o sta n ie ty lk o p ra g n ie n ie s a m o z a tra ty , sa m o u n ic e stw ie n ia , sy m b o lic z n ie w y r a ­ żo n e p rz e z K la ry sę , g d y w c y to w a n y m ju ż u ry w k u n a m a w ia U lric h a do w sp ó ln eg o sa m o b ó jstw a . U r y ­ w e k te n p o ch o d zi z szk iców do ro z d z ia łu (lu b ro z ­ działów ) W y s p a Z d ro w ia , k tó r y z p e w n y m i, d o tą d n ie u w z g lę d n io n y m i e le m e n ta m i d z ie jó w m ło d ej k o ­ b ie ty , n a p r o w a d z a n a s n a jeszcze je d n ą w a ż n ą f u n ­ k cję, p rz y p a d a ją c ą je j w p ow ieści, fu n k c ję b ezpo­ śre d n io z w ią z a n ą z „c zło w iek iem b ez w łaśc iw o ści” .

Czary i zjawy na Wyspie Zdrowia

K la ry s a n ie w ą tp liw ie in tr y g u je i f r a p u je U lric h a , c h w ila m i m a d la nieg o „o so b liw y u r o k ” , lecz w u k o ń cz o n y ch p a r tia c h d zieła n ie d o ­ chodzi m ię d z y n im i d o ero ty c z n e g o zb liżen ia. J a k p a m ię ta m y p ró b a sk ło n ie n ia „ b a rb a r z y ń c y ” , a b y z d z iw n ą M a rią spłodził „ z b a w ic ie la ” n ie u d a je się. Co p ra w d a d o p ie ro po d łu ż sz e j scen ie, w tra k c ie k tó ­ re j „ n a d w y r a z u w o d z ic ie lsk a ” K la r y sa p ro w o k u je p rz y ja c ie la n a w sz e lk ie spo so b y i z m ie sz a n in ą czu ­ łości o ra z i r y ta c ji ta k n a nieg o n a c ie ra , że n ieo m al b y ło b y się s ta ło to, „czego n ie c h c ia ł” . N a to m ia s t w k ilk u ro z d z ia ła c h lu b fr a g m e n ta c h ze sp u ścizn y , p o ­ ch o d z ący c h p rz y p u sz c z a ln ie z la t 1924— 1925, s p ra w y p r z y b ie r a ją in n y o b ró t. A n d e rs -U lric h p o dczas s łu ­ c h a n ia m u z y k i n a ja k im ś to w a rz y s k im z e b ra n iu za­ c z y n a m im o w oli, b ezw o ln ie, u le g a ć sied zą cej obok n ieg o K la ry s ie , choć je j n ie k o ch a 29, n a stę p n e g o czy

28 E. Ionesco: Teatr. T. II. Przeł. J. Kott. W arszawa 1967 PlIW, ;s. 427,

29 W ynika to tylko częściowo z rozdziału „Ulrich słucha m u­ zyk i”, natom iast lepiej jest widoczne w jego dawniejszym wariancie, znajdującym się w spuściźnie.

Z w ypaczo­ nych m itów zrodzi się

(25)

E G O N N A G A N O W S K I 108

Napoi go niebezpieczną m iłością

in n eg o d n ia u n ie j w d o m u o s c y lu je w z n a m ie n n y sposób m ięd zy o k ru c ie ń s tw e m a b ie rn o ś c ią i w re s z ­ cie k a p itu lu je o p lecio n y „ ja s z c z u rk a m i ra m io n ” m ło ­ dej k o b ie ty , k tó ra g o rą c y m o d d ec h em w y p a la „ m u n a tw a r z y n ie z ro z u m ia łe sło w a ” , n ib y p ię tn a , a b y p o te m n a W y sp ie Z d ro w ia , p o ło żon ej g dzieś n a w ło s­ k im w y b rz e ż u , n ap o ić go n ie b e z p ie c z n ą m iłością. W e d łu g d a w n y c h p la n ó w a u to ra , ta m iłość m ia ła b y ć o b łą k a ń c z y m i w p ow ieści czasow o p ó ź n ie jsz y m o d ­ p o w ie d n ik ie m m iłości U lric h a i A g a ty . A le m im o że M usil po 1936 ro k u od ow ych p la n ó w b o d aj d e fin i­ ty w n ie o d stąp ił i ju ż n a p o c z ą tk u tego ż ro k u , n a z y ­ w a ją c rz ecz y d ra s ty c z n ie po im ie n iu , za n o to w a ł: „ p rz y p u sz c z a ln ie do sp ó łk o w a n ia n ie d o jd z ie ” , to je d ­ n a k za ch o w a n e i w w iększo ści u w z g lę d n io n e w w y ­ d a n iu F rise g o s ta r e te k s ty s ta n o w ią b ą d ź co b ą d ź je d n ą z c ie k a w y c h m ożliw ości ro z w in ię c ia w ą tk u U l­ r ic h — K la r y s a i k o n ty n u a c ji f a b u ły d zieła . P o n ie ­ w aż zaś d a n e szkice, zw łaszcza d o ty czą ce W y s p y Z d ro w ia (n ie ste ty , z w y ją tk ie m k ró tk ie g o fr a g m e n tu o p u szc zo n e w p o lsk iej ed y c ji p ow ieści) są częściow o z n a k o m ite i is to tn e , m .in. d la p o z n a n ia p e w n y c h n ie ­ b ez p ie c z n y c h in k lin a c ji g łó w n eg o b o h a te ra , z a słu g u ­ ją n a ch w ilę uw agi.

„Wyspa ta — czytamy — była odpowiednim m iejscem dla Klarysy i Ulricha, który ją ochrzcił nazwą Wyspa Zdrowia, gdyż każdy szalony pom ysł w ydaw ał się jasny na jej ciem ­ nym tle”.

M łoda k o b ie ta n ie u s ta n n ie z a s k a k u je U lric h a i u le g a p rz e ró ż n y m m eta m o rfo z o m . N iczy m dziecko b a w i się b e z tro s k o n a n a d m o rs k ic h w y d m a c h i r a p te m znika, p o z o sta w ia ją c za sobą ta je m n ic z e r y s u n k i i znak i. J e s t w szędzie i nigdzie, w sz e ch o b ec n a i n ie u c h w y t­ na, je d n a i z w ie lo k ro tn io n a . W łaśc iw ie n ie w iadom o, co to b y ło — pisze a u to r — a le „ w y sp a ro iła się od m n ó s tw a K la ry s : sp a ły n a p ia s k u , u n o s iły się w p o ­ w ie trz u n a p ro m ie n ia c h ś w ia tła , w o ła ły g ło sam i p t a ­ k ó w ” . W ra z z U lric h e m b łą k a m y się po s u rre a lis ty c z ­

Cytaty

Powiązane dokumenty

Zajrzyjmy obecnie do ustawy o partiach politycznych z pytaniem o warunki prawne, jakie muszą być spełnione, by mogła powstać i rozpocząć działalność partia

Żywot świętego Metodego, kroniki Galla Anonima, Thietmara i Wincentego Kadłubka, oraz szereg innych źródeł, mogą stać się pouczającym przewodnikiem dla

In the case of Upper Creataceous, Upper and Middle Jurassic and Lower Triassic rock, the layers also continue under the Miocene sediments of the Carpathian Foredeep and the

Żywot świętego Metodego, kroniki Galla Anonima, Thietmara i Wincentego Kadłubka, oraz szereg innych źródeł, mogą stać się pouczającym przewodnikiem dla

In addition to interpreting the signs of the estimation coefficients in the mul- tinomial logit model, we plotted the predicted probabilities for being in each career stage for

In her attempt to trace a ‘tidalectics’ of queer diasporic space, Brand imagines a cartography of desire moving from territorially situated bodies and languages to deterritorialised

problématique identitaire et littéraire de l’époque en question et de dis- tinguer trois grandes phases théoriques et pratiques du monde littéraire afro-antillais à Paris

Sprawa planów niemieckich wobec polskich wpisuje się bowiem w dys- kusję historyczną o celach i planach wojennych Rzeszy Niemieckiej w trak- cie I wojny światowej.. Fischer, Griff