Piotr Roguski
Prasa niemiecka o "Prelekcjach
paryskich" Adama Mickiewicza
Rocznik Towarzystwa Literackiego imienia Adama Mickiewicza 13, 90-95
1978
P R A SA N IE M IE C K A O P R E L E K C J A C H P A R Y S K I C H A D A M A M IC K IE W IC Z A
N a obecność spraw polskich w publicystyce niemieckiej lat trzydziestych i czter dziestych X IX w. niebagatelny wpływ m iał stopień zainteresow ania, jak i przejaw ia ła Polską prasa francuska i angielska. N iem cy, m im o w czesnorom antycznych naw o ływań do zerw ania z zależnościam i oraz naśladow nictw em obcych wzorów i u p o do b ań w sztuce, pozostaw ali nadal w orbicie silnego oddziaływ ania Paryża oraz L o n dynu. Tendencje te nie mogły nie pozostaw ać bez wpływu n a to, co i w jakiej fo r mie pojaw iło się w prasie niemieckiej. C harakterystyczny w tym względzie będzie z pew nością k om entarz redakcji „B lätter zur K unde d er L iteratu r des A uslandes” z 1839 r. (nr 184), w którym w prost pisze się o „tru d n y m do w ytłum aczenia” w zro ście zainteresow ania w Anglii spraw am i Polski (w tym i jej literaturą), co m iało z kolei wpływ na decyzję red ak to ró w gazety, by przypom nieć w łasnem u czytelnikowi 0 istnieniu takow ej. B rak rozeznania pism a w tym , co ju ż przysw ojono z dzieł p o l skich literaturze niemieckiej był znaczny. N ie tylko więc tłum aczy się angielskie k om entarze i oceny, ale rów nież bezkrytycznie dokonuje now ego przekładu, z an gielskiego, utw orów ju ż wcześniej przetłum aczonych n a język niemiecki. T ak było w przypadku fragm entów Dziadów cz. I I 1, k tó re redakcja opatrzyła n astęp u jącym kom entarzem : „Tłum aczenie to pochodzi z drugiej ręki, z angielskiego. Nie przynosi to zbyt wielkiej jed n ak oryginałow i krzyw dy” (1838, nry 119- 120,
121 - 1 2 2 ) - t a k w p rzypadku „Pieśni W ajdeloty” 2 (1839, n r 120).
Inne czasopism o literackie „Z eitung für die elegante W elt” (1838, n r 55), o d notow ując angielskie przyjęcie Z a m ku Kaniowskiego Seweryna G oszczyńskiego, w zakończeniu a rtykułu zachęcało czytelnika do lepszego poznaw ania literatury polskiej, k tó ra jest „daw niejsza i w ażniejsza niż inne literatury słow iańskie” .
We w zm iankow anym „B lätter zu r K unde d er L iteratu r des A uslandes” (1840, nry 27 i 28) ukazał się także przedruk głośnego szkicu G eorge Sand pt. George
Sand über das phantastische Drama (Goethes Faust, Byrons M anfred, M ickiew icz's Konrad). Jak bardzo krytyka niem iecka lat czterdziestych X IX w. pozostaw ała
pod wpływem sądów francuskich świadczy fakt, że znany naów czas literat G . H ar- wegh napisał n a ten sam tem at artykuł, k tó ry zatytułow ał: Faust bei drei N ationen. Stosunek H erw egha do twórczości M ickiewicza ujaw nia, ju ż po za podobieństw em kom pozycyjnym , w yraźne pokrew ieństw o z postaw ą krytyczną G eorge Sand.
Z goda w ładz francuskich n a pow ierzenie Mickiewiczowi K atedry literatu ry słowiańskiej w Collège de France nie m ogła pozostaw ać nie zauw ażona w N iem czech. Popularność w ykładów wybitnego poety polskiego w prasie francuskiej 1 polskiej: emigracyjnej oraz krajow ej (poznańskiej), wcześniejsze dobre przyjęcie pism a u to ra Pana Tadeusza przez krytykę niem iecką, wreszcie „nieodzow ność”
p o trąc an ia o spraw y tego kraju - zm uszały do skom entow ania tak ważnego w yda rzenia. W n adaniu specjalnego rozgłosu w ystąpieniom prelegenta zainteresow ane
były w dw ójnasób środow iska liberałów niem ieckich. W w yniku tych w szystkich okoliczności spraw a polska oraz nazw isko M ickiewicza raz jeszcze, z dużym re zonansem , pojaw iły się w niemieckiej prasie i opinii publicznej lat czterdziestych X IX w.
Jednym z pierwszych czasopism niem ieckich, k tó re donosiło o w ykładach z lite ra tu ry słow iańskiej oraz zam ieściło ich fragm enty był „M agazin fii die L iteratur des A uslandes” (1841, n r 82 z 9 lipca). Inform acja nie była w łasna, albow iem perio dyk berliński pow tórzył ją za „Przyjacielem L u d u ” (z 25 m aja 1841).
Pierwszym szerszym kom entarzem w łasnym było doniesienie z Paryża dzien nika literackiego „B lätter für literarische U n terh a ltu n g ” (1842, n r 70 z 11 m arca). C hw aląc bezstronność (U nparteilichkeit) sądów prelegenta, za co atakow any był przez środow isko radykalnej lewicy em igracyjnej, spraw ozdaw ca skłonny je st oce niać w ykłady raczej z uwagi na ich efektow ną form ę niż m yślow ą zaw artość.
„Funkcjonują one [wykłady] znakom icie w pewnej świetnej manierze obrazowania i porówny wania, o znacznym zasobie błyskotliwych fraz i olśniewających antytez, co ostatecznie da się uspra wiedliwić tym, że M ickiewicz ma wzgląd na swoją nawykłą do frazesów publiczność francuską”
G dy jed n a k profesor form ułuje sądy ogólniejsze, a przy tym w zm iankuje o spra w ach niem ieckich, to n k o respondenta pow ażnieje, nie bez ukrytej nuty pretensji i w yrzutu. C zytam y bow iem :
,,G dy M ickiewicz powiada: «R osja to zm odyfikow ane N iem cy», to z całą powagą chcieli byśmy prosić, by udowodnił te podobieństw a, jakie m iałyby istnieć między Niem cam i - tym kon glomeratem małych księstewek, mniejszych i większych państw konstytucyjnych ograniczonych czy absolutystycznych monarchii - a Rosją - tą jednolitą zbitą masą, ze swym absolutnym ca ratem [...]. Jak w ogóle m ożna porównywać germańskiego i słowiańsko-rosyjskiego ducha na rodowego, pomijając instytucje polityczne? Brakuje tylko, by takie sform ułowania jak przytoczone wyżej, doprow adziły Francuzów do błędnego mniemania o naturze i charakterze N iem ców ” .
Spraw ozdaw cę rażą w ogóle wszelkie p orów nania w w ykładach, także Rosji z A nglią, Serbów z H iszpanam i, sądy o Czechach, a najbardziej porów nania Po laków z Francuzam i. Jedne uznaje za pozostające bez pokrycia, inne - ja k w o sta tnim p rzy p ad k u - za w yraz próżności narodow ej profesora.
P o lsk a edycja kursu dw uletniego Literatury słowiańskiej (Paryż 1842) stała się dla pism a „Jah rb ü ch e r für slawische L iteratu r, K u n st und W issenschaft” (1843, z. 1) zn ak o m itą okazją nie tylko do zaprezentow ania tego w ażnego dla popularyzacji literatury słowiańskiej dzieła, ale i do ponow nego zaakcentow ania kierunku myśli, w k tó ry m redakcja pragnęła podążać. N ieprzypadkow o też recenczja z książki znalazła się w pierwszym program ow ym num erze. E ntuzjazm pism a dla poglądów M ickiew icza był całkowicie uzasadniony, albow iem w kursie dw uletnim nie pojaw iły się jeszcze tendencje, które zdom iunują późniejsze w ykłady, w obec których to re dakcja „ Ja h rb ü c h e r” zdystansuje się. W pierwszej recenzji, z 1843 r., czytam y więc: następujące w yznanie redakcji:
„Powtarzam y, nie leżało w zamiarze autora, przedstawienie historii literatury słowiańskiej d o czego brakuje mu - według własnego wyznania - wszechstronnej erudycji, która musi znać zarówno to, co najmniejsze, jak i to, co największe by w yrokow ać o przedmiocie. Książka ta jest
raczej historią rozwoju słowiańskiego ducha narodow ego we wszystkich kierunkach: państwowym, naukowym, artystycznym - krótko w każdym względzie - gdzie ujawnia się duch wielkiego na rodu. I do tak wspaniałego pojmowania Słowiańszczyzny jest geniusz Mickiewicza szczególnie p o wołany. N ie wymagamy od niego zanurzenia się w szczególe, do tego wystarczą nasze własne siły; on musi ogarnąć całość i odbijając w swej duszy najistotniejsze związki naszej narodowości z duchem ludzkości, duchem czasu i wieczności - wskazać nam drogę, którą przebyliśmy i wytyczyć tory, którymi pow inniśm y podążać. Z tego pow odu książka ta ma nieocenioną wartość dla współczes ności oraz decydujące znaczenie dla przyszłości Słowiańszczyzny” .
Z ainteresow anie prelekcjam i paryskim i w N iem czech w ro k u 1843 znacznie w zrosło dzięki dw u fak to m : 1) powszechnej sensacji, ja k ą wywołało przeniknięcie do wystąpień M ickiewicza akcentów nauki Tow iańskiego oraz 2) sukcesywnem u ukazyw aniu się kolejnych tom ów niemieckiego tłum aczenia Literatury słowiań
skiej. Poniew aż spraw y te p o zostają ze sobą w związku, więc najpierw o edycji
niemieckiej wykładów.
Przekład L iteratury słowiańskiej (Vorlesungen über slawische L iteratu r und Z ustände) ukazał się w latach 1843 - 1845, w czterech częściach, w w ydaw nictwie B ro ck h au sai A venariusa (Lipsk-Paryż). Tłum aczem był Zygfryd G ustaw K unaszow ski używający p seudonim u T eo d o r G ustaw Siegfried ; w pracy pom agali m u: K azim ierz K unaszow ski (brat) z Galicji, Ja n N epom ucen R em bow ski z W ielkopolski o raz H er m ann Ewerbeck, d o k to r m edycyny z G dańska. Wszyscy byli, oprócz Ew erbecka, to- wiańczykam i, stąd proste dosyć uzasadnienie celu olbrzym iego i przeprow adzonego w rekordow ym tem pie przedsięwzięcia. Sam Siegfried to postać bardzo interesująca. W edług inform acji Z ofii M akow ieckiej3 - pochodził z Poznańskiego, z zaw odu lekarz, n a emigracji znalazł się dobrow olnie. Jak o p ro testan t, pod wpływem idei m esjanistycznych przeszedł na katolicyzm , stał się też czynnym zw olennikiem T o wiańskiego. Pracę nad tłum aczeniem w ykładów trak to w ał ja k o swoistego rodzaju misję, by o tej wielkiej, objaw ionej praw dzie - w której uczestniczył - poinform ow ać Niemców.
N a opinię niemieckiej prasy literackiej o Vorlesungen über slawische Literatur zdecydow any wpływ w ywarło powszechne, tak we Francji, ja k i w krótce n a obszarze całego Zw iązku Niem ieckiego, nieprzychylne nastaw ienie w obec nauki m istrza A ndrzeja. M iędzy innym i artykuły w bardzo poczytnej i wpływowej „A llgem eine A ugsburger Z eitung” (np. z 10 X 1842 i 5 III 1843) kształtow ały niekorzystny obraz zjawiska, w ypaczając, a także ośm ieszając ruch tow iańczyków , w tym słow a i czyny poety. T akże w śród w ybitnych N iem ców krążyły opinie, w skazujące n a niezwy kłość kw alifikacji spraw y, z k tó rą przypadkow o zetknęli się sami, bądź o której usłyszeli. F riedrich H ebbel w liście do Elise L ensing4, pisanym z Paryża w kwie tniu 1844 r., donosił o niebywałej sensacji, ja k ą wywołał M ickiewicz swym w ykła dem z 19 m arca, w którym mówił o Tow iańskim .
„«U jrzałem słow o, Logos - relacjonuje Hebbel słow a Mickiewicza - zmartwychwstałego Chrystusa», a jego słuchacze zapytani dwukrotnie, czy żyje w nich «M istrz», entuzjastycznie z pod niesioną ręką wstają i odpowiadają twierdząco” . 5
om ów ieniach (1843 n r 75 i 1844 nry 78, 79) wykładów , recenzent pozw olił sobie w końcow ych p artiach w yw odu n a ostrzejsze słow a krytyki:
„To, co autor [Mickiewicz] na zakończenie mówi o najnowszej polskiej literaturze emigracyj nej jest bardzo smutne. Emigranci polscy poruszają rękami i nogami wszystkie klawisze organów- by tylko wydobyć z nich ton nadziei, ale piszczałki pozostają nieme. N ow e sprzysiężenia nie pro, wadzą do celu. N ow y N apoleon nie zjawia się. Rzucić się ślepo w ramiona R osji, znaczy zrezy gnow ać z Polski. Chcieć odrodzić Polskę przy pom ocy Rosji, to przypomina stare bajki o ża bach, które pokładały nadzieję w bocianach. Zwrócić się ku niebu i modlitwie, nie bardzo to p o doba się Francji; jest nawet obrazą gościnności, w tak frywolnym kraju chcieć być pobożnym . Obecnie w rozpaczy wpadli na najnieprawdopodobniejszy pomysł ze wszystkich. M ianowicie w i dzą ratunek w pojawieniu się męża, «ogarniającej wszystko osob ow ości». D laczegóż to nie k o biety, jak wierzyli St. Sim oniści? Przez to poważna, tragiczna sprawa staje się tylko śmieszna i uczy niono by lepiej, przykładem poety w łoskiego Leopardiego, w tej czystej beznadziejności udając się przynajmniej śm iało i odważnie na krawędź otchłani” .
Oceny i prognozy recenzenta „ L ite ra tu rb latt” , w którym sym patia sąsiaduje z n ie d o w ie rz a łe m i drw iną, odd ają ch arak ter nastrojów środow iska liberałów nie m ieckich w obec całej skom plikow anej sytuacji politycznej em igracji polskiej. Skłon ni w spółczuć losowi nieszczęśliwego n aro d u , dalecy byli od zrozum ienia koncepcji oraz rozw iązań mistycznych. G eneza takiej postaw y jest aż nazbyt oczywista i nie m a potrzeby jej uzasadniać.
U w agę recenzentów niem ieckich w sposób szczególny m usiały zajm ow ać te partie prelekcji M ickiewicza, k tó re tyczyły się w jakim ś stopniu spraw niemieckich. 0 wcześniejszych „zastrzeżeniach” czasopism a „B lätter für literarische U n terh al tu n g ” ju ż w spom niano, p odobne pojaw iły się jeszcze w ielokrotnie. Spraw ozdaw cy p ro stu ją nie tylko oczywiste nieścisłości, ale i w ychw ytują wszelkie niuanse, doty czące oceny, ta k przecież historycznie splątanych stosunków między obu narodam i. D la przykładu, w recenzji tom u pierwszego Vorlesungen czytam y w „L ite ra tu r b la tt” :
„Poczynając od najstarszych pom ników literatury słowiańskiej wyróżnia autor trzech kroni karzy: N estora, G alla i Kosm asa, upatrując w nich wzorce późniejszej literatury rosyjskiej, pol skiej i czeskiej. W samej rzeczy myśl słuszna. K iedy jednak wprowadza M ickiewicz jako czwarte go kronikarza naszego Dytm ara z Merseburga i chce widzieć w nim protoplastę literatury nie mieckiej, trudno myśl tę nazwać szczęśliwą. Po pierwsze, ponieważ Dytm ar nie jest wcale naszym naj starszym kronikarzem i po wtóre, że - nie bacząc na wszystkie jego cnoty - nie reprezentuje on pełni ducha niemieckiego. Przyzwyczajeni już jesteśm y, że literatura słowiańska - każdego narodu 1 gatunku - stosunki niemieckie krzywo naświetla, nie zna albo nie chce znać bez uprzedzenia, widząc nas zawsze przez szkła pomniejszające” .
Z kolei w om ów ieniu tom u drugiego w tym że „ L ite ra tu rb latt” krytykow i n a sunęła się kolejna, nie mniej zgryźliw a uw aga:
„W tom ie tym zmierza [Mickiewicz] do udow odnienia, że współczesne sympatie między Po lakami i Francuzami wywodzą się od powszechnych i pradawnych między Słowianami i Celtami; na nas biednych N iem ców pozostających w środku patrzy autor z lekceważeniem, korzystając z każdej okazji, by ujawnić antypatię Słowian do N iem ców , częściow o przez afektowaną pogardę, częściow o przez gorzkie uw agi” .
Że „duch w ypowiedzi” przem ieszał drw inę z pow agą, świadczy końcow e zdanie: „N ieszczęściu trzeba wiele w ybaczać” .
Jeśliby zliczyć głosy prasy niemieckiej o Literaturze słowiańskiej nasunęłaby się dość znam ienna uw aga, że w ykłady były w latach czterdziestych najgłośniej ro z reklam ow anym dziełem polskim w Niem czech. O to bowiem , m im o istniejącego ju ż w ydania książkow ego, szereg pism literackich uznaw ało za celowe szersze sp o p u la ryzow anie myśli M ickiewicza, przedrukow ując całe w ykłady bądź dając ich obszerne streszczenie. Najwięcej uwagi poświęciły prelekcjom pism a: „B lätter für literarische U n terh altu n g ” , „ L ite ra tu rb latt” oraz „Jah rb ü ch er für slawische L ite ratu r, K u n st und W issenschaft” .
N asilająca się k am p an ia przeciw ko tow iańczykom i w ykorzystyw aniu K ated ry Collège de F rance do głoszenia „now ej n au k i” doprow adziła w końcu do zam knięcia wykładów . N ierzadkie głosy prasy francuskiej w stylu: „ ...p o d pozorem lekcji o literaturze słow iańskiej pewien p ro fe so r ogłaszał się apostołem now ego objaw ie nia, a adepci obojej płci odpow iadali m u w ybucham i mistycznej ekstazy” 6, służyły za przykład kom en tarzo m prasy niemieckiej. W korespondencji z Francji (Litera
rische N otizen aus Frankreich) spraw ozdaw ca „B lätter” w g rudniu 1845 r. ta k
kw itow ał niedaw ną „spraw ę M ickiew icza” i ruchu tow iańczyków :
„M ickiewiczowi polecono właściwie, w specjalnie dla niego powołanej katedrze, prowadzić wykłady o literaturze słowiańskiej. N ie uznał on jednak za słuszne, by ograniczyć się do wyzna czonego mu terenu i m iało się wrażenie, że zbacza coraz bardziej ze sw ego właściwego tematu. M ożna więc, biorąc pod uwagę te okoliczności, nie mieć za złe interwencji ministerstwa ośw iaty - którego to obow iązkiem jest te ekstrawagancje pana profesora ukrócić Ostatnie wykłady, które wygłosił M ickiewicz, są zestawione pod dziwnym tytułem, ponieważ pod takim [tytułem] nie szuka się żadnego kursu o literaturze słowiańskiej: « L ’Egliese officielle et la M essianism e»” .
N a tym właściwie m ożna by zam knąć spraw ę pierwszej recepcji prelekcji p a ryskich M ickiewicza i wszystkiego, czego stały się synonim em w prasie niemieckiej. Sam o dzieło ja k i zjaw isko trafiło w krótce do podręczników o literaturze i w sko- dyfikow anej notce jeszcze jak iś czas funkcjonow ało w św iadom ości czytelniczej. T a, ułożona przez G ustava Schw aba, orzekała:
„Inteligentna improwizacja, która przez swą oryginalność, wspaniałe ujęcie, elokwencję, zdu miewającą wnikliwość przykuwa czytelnika i wprawia w podziw ; słabo jednak, niejasno i niedo statecznie prezentuje się, gdy przymierza się doń miarę naukowych ocen. W ykłady ogarniają całą polityczną i literacką przeszłość Słowian aż do wojny francuskiej włącznie. Dom inująca tendencja, przypisująca Słowianom misję w historii świata, zasadza się na tym, że od nich [Słowian] miałoby wyjść duchowe wyniesienie ludzkości, które ma stworzyć now y chrześcijański porządek świata, a urzeczywistni się to wraz z pojawieniem się religijno-politycznego Mesjasza” 7.
P r z y p i s y
1 Pierwsze próby przekładów spotykamy już w 1830 r. w czasopiśm ie „Blätter für literarische Unterhaltung” ; zaawansowane były też prace przy wydaniu całości dzieła w tłum aczeniu Stanisła wa Piłata.
przekłady ukazały się w 1834 r., we fragmentach znany był Wallenrod w Niem czech już od 1828 r. 3 Z. M akowiecka, Kronika życia i twórczości A. M ickiewicza. Październik 1840 - m aj 1844, Warszawa 1967, s. 671.
4 H . Buddensieg, Mickiewicz-Ehrung in Schrifttum und Kunst, „M ickiewicz-Blätter” 1956, z. 1.
5 Odczucie „niezwykłości wydarzenia” było dość powszechne. Już następnego dnia po wy kładzie „Courrier Français” donosił: „profesor, który uważa się za apostoła now ego objawienia zwrócił się do swoich słuchaczy, wśród których znajdowało się wiele pań wtajemniczonych w tę naukę nader sekretną, i natchnionym tonem wezwał do oświadczenia, czy wierzą w istnienie tego objawienia; ze wszystkich stron sali odpow iedziało mu ta k , powtarzane z niesłychaną egzaltacją. M ożna było zwłaszcza zauważyć kobiety wydające zdławione okrzyki, płacze, szlochające, ze wszel kimi objawami m istycznego entuzjazmu sięgającego ekstazy” (Cyt. za: Elizabeth Brisson Prasa
francuska o prelekcjach M ickiew icza w College de France. „Pam iętnik Literacki” 1978, z. 1). Przyjąć
więc m ożna, że słowa Hebbla nie są niczym innym, jak wyrazem części opinii panujących w tym czasie w Paryżu.
6 Fragm. artykułu „La Quotidienne” z 19 III 1844 r. Cyt. za Kroniką życia i tw órczości A. M ic
kiewicza. Październik 1840 - m aj 1844. op. cit., s. 582. ,
7 Wegweiser durch die Literatur der Deutschen, harausgeb. von G. Schwab und K . Klüpfel. Leipzig 1846, s. 218.
Andrzej K ral-Leszczyński
K O S K E N N IE M I O P A N U T A D E U S Z U
N a b o g a tą tw órczość fińskiego pisarza V eikko K oskenniem iego1 składa się wiele tom ów poezji, pam iętników , reportarzy, przekładów . N ajw iększą jednakże sławę zdobył K oskenniem i ja k o krytyk literacki, eseista i badacz literatu ry 2.
W ro k u 1922 K oskenniem i wydał książkę Kirjoja ja Kirjailijoita {K siążki i pisa
rze) pośw ięconą tw órczości najw iększych pisarzy świata. Z nalazło się w niej także
obszerne studium trak tu jące o A dam ie M ickiewiczu. Zainteresow anie K oskennie miego M ickiewiczem spow odow ane było m .in. ukazaniem się w F inlandii w ro k u 1921 pełnego w ydania Pana Tadeusza w przekładzie V ik to ra K u sta a T ra s ta 3. Interesujące sądy i opinie fińskiego bad acza o epopei M ickiewicza zasługują, przy najm niej we fragm entach, n a udostępnienie polskiem u czytelnikow i..
„M ickiewiczowski Pan Tadeusz - pisze Koskenniem i - zajmuje szczególne miejsce w literatu rze europejskiej ubiegłego wieku: jest on zarów no ze względu na swoje rozmiary, jak i na treść w nim zawartą, najbardziej homeryckim eposem , jaki wydała literatura now ożytna, godnym p o tom kiem sw oich wielkich greckich przodków” 4.
„Pan Tadeusz - pisze dalej K oskenniem i - jest bez wątpienia najwspanialszym dziełem wy
danym przez literaturę słowiańską, wspanialszym niż powieści Tołstoja i D ostojew skiego, Pan
Tadeusz to szczyt poezji europejskiej. [...]
Jak na utwór homerycki Pan Tadeusz powstał w w yjątkowo krótkim czasie, jakoby bez wysiłku ze strony autora, pod wpływem wielkiego natchnienia, i chyba nawet sam M ickiewicz nie sp o